Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny - Galopujący Major - ebook

Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny ebook

Galopujący Major

0,0

Opis

Czym jest risercz ziemkiewiczowski, bruzda dotykowa, ciamajdan i syndrom ocaleńca?

Gdzie możemy spotkać KODomitę, paski grozy, kuca Korwina, czy szechterowców?

O co chodzi z biegactwem, kredkami na asfalcie, puczem kanapkowym, maskirowką i przekładaniem wajchy?

Dlaczego Bartoszewski ponoć wyszedł na L4, a krul zawsze odpala protokół 1%? I co to w ogóle jest ta słynna prawicowa interpunkcja? 

W swoim przystępnym i odrobinę złośliwym słowniku Galopujący Major wyjaśnia podstawowe terminy i zwroty pozwalające zrozumieć meandry prawicowej logiki i sedno polskiego, reakcyjnego myślenia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 204

Rok wydania: 2019

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
vanvalfar

Oceń książkę

Ciekawa pozycja, choć już trochę zdeaktualizowana. Polecam z czystym sumieniem wszystkim, którzy chcą ogarnąć zawiłości prawicowej nowomowy.
00

Popularność




Wstęp

Pomysł na tę książkę zrodził się w momencie, gdy uświadomiłem sobie, jak mocno internetowy język prawicy przeniknął do głównego nurtu polskiej polityki, jak bardzo pomaga wygrywać debaty polityczne w naszym kraju, jak silnie kształtuje zbiorową wyobraźnię Polaków i zaczyna w związku z tym narzucać – być może nawet nam wszystkim – ramy politycznego myślenia.

Trochę jest więc jak z książką George’a Lakoffa, którego można nazwać duchowym patronem Słownika. Lakoff, ceniony lingwista amerykański, przestraszony tym, jak bardzo siły antyprogresywne zawładnęły polityczną mową w USA, napisał Nie myśl o słoniu! Jak język kształtuje politykę – poradnik podpowiadający, jak sobie z tym radzić i jak to przezwyciężyć.

Niniejszy słownik nie rości sobie takich pretensji. Nie jest też oczywiście studium semantycznym języka politycznego. Jest nim choćby książka Victora Klemperera LTI. Notatnik filologa czy – bardziej współcześnie – Słownik polszczyzny politycznej po 1989 roku autorstwa Rafała Zimnego i Pawła Nowaka. Obie pozycje, bynajmniej nie unikające stronniczości, serdecznie polecam, zwłaszcza jako migawkę czasów ówczesnych.

Jest natomiast niniejszy słownik próbą odkodowania pojęć i zwrotów, które niejako zrodzone w czeluściach politycznego internetu poprzez memy, twitty i lajki, przeniknęły do głównego nurtu debaty politycznej. W pewnym sensie Pancerna brzoza przypomina więc Złą mowę Michała Głowińskiego, tyle że tutaj przedmiotem nie jest język oficjalnej, gazetowej propagandy, ale język formułowany „krok wcześniej”, będący niejako in statu nascendi.

Obserwuję prawicowy język dość długo, bo od blisko piętnastu lat. Pamiętam czasy forów internetowych i pamiętam kamień milowy w przenikaniu prawicowego języka do „mainsztrimu”, jakim było powstanie portalu Salon24.pl. Dziś, gdy wyborcy wchodzą w bezpośrednie kontakty z politykami na Twitterze, tworząc dość familiarny i zwarty ekosystem, przenikanie języka internetowego do głównego nurtu jest błyskawiczne. W radykalnej wersji: gdy rano wybucha afera, zbiorowy prawicowy umysł do południa jest w stanie wyprodukować obronne kontrargumenty, które następnie powtarzane są wieczorem przez prawicowych polityków. Obserwowanie tej propagandowej maszynerii w ruchu jest zajęciem tyleż fascynującym, co czasami wręcz przerażającym. Język bowiem ma swoje konsekwencje, niektórzy mówią nawet, że nie ma nic poza językiem.

Gdy opracowywałem kolejne pojęcia, zwroty, metafory i żarty, przyświecały mi trzy główne cele. Pierwszym była próba objaśnienia znaczenia danego pojęcia, czasami poprzez sięganie do etymologii, czasami zaś do skojarzeń. Z jednej strony zadanie dość łatwe, z drugiej o tyle trudne, że, z oczywistych względów, rzadko mamy do czynienia z jedną kanoniczną wersją danego zwrotu i jeszcze rzadziej znamy jego autora. Drugim celem była swoista próba „dekonstrukcji”, odkodowania intencji stojących za danym pojęciem, żartem, metaforą, które więcej mogą powiedzieć o swoim autorze, niż się nam może zdawać. Wreszcie trzeci cel: konfrontowanie danego zwrotu z innymi zwrotami tudzież poglądami i ideami prawicowymi i wskazywanie na logiczne absurdy oraz sprzeczności w wewnętrznym prawicowym imaginarium. Nietrudno zauważyć, że znaczna część poglądów prawicy jest moim zdaniem po prostu bzdurą, wobec czego musiałem, chociażby skrótowo, te bzdury „debunkować”.

Przyznaję: wielokrotnie kusiło mnie, zwłaszcza przy najbardziej absurdalnych zwrotach, pójście w stronę prześmiewczego i ironicznego komentarza. Starałem się jednak powstrzymywać (co nie zawsze się udawało), albowiem w przypadku absolutnie żartobliwego podjęcia tematu słownik mógłby stać się zbyt hermetyczny dla tych, którzy prawicowomowy i związanych z nią internetowych żartów i memów nie śledzą na co dzień.

Pojęcia odkodowywane w słowniku generalnie podzielić można na dwie podstawowe grupy. Pierwsza z nich, o wiele liczniejsza, to pojęcia, których autorem jest sama prawica, używająca ich w politycznych dyskusjach i propagandzie. Druga z nich, o wiele mniejsza, to pojęcia, które wymyślili tejże prawicy przeciwnicy, używający ich do jej obśmiania. Są też pojęcia wykorzystywane przez obie grupy, ale funkcjonujące w zupełnie odmiennych znaczeniach i używane w odmiennych intencjach.

Najtrudniejszym – a jednocześnie pod pewnymi względami najłatwiejszym – zadaniem było odpowiedzenie sobie na pytanie, jak definiować prawicę. Wszak spory tożsamościowe poszczególnych ruchów społecznych mają bardzo długą tradycję. Każdy odłam prawicy (na lewicy zresztą jest podobnie) stanowi tę prawdziwą prawicę. Konserwatyści, nacjonaliści, wolnorynkowcy, chadecy czy nacjonaliści populiści – wszyscy oni mają się za prawicę, a innych często za prawicę nie uważają (np. wolnorynkowcy mają Jarosława Kaczyńskiego za socjalistę). Użyłem więc dwóch najprostszych kryteriów, to jest kryterium samoidentyfikacji członków danego ruchu oraz obecności w głównym nurcie debaty ideologicznej. Tym samym zrezygnowałem ze szczegółowego opisu środowisk faszystowskich czy korwinowskich i bardziej skupiłem się na prawicy rozumianej jako prawica pisowska z całym jej wyborczym i publicystycznym zapleczem. Słowem, mało tu „Najwyższego Czasu!”, za to dużo „Do Rzeczy”, „Gazety Polskiej” oraz portalu wPolityce.pl.

Celowo zrezygnowałem także z pojęć ekonomicznych. Tak bowiem jak lewica z liberałami ma wspólną agendę emancypacyjną, tak prawica z liberałami ma wspólną agendę ekonomiczną. Objaśnianie i odkodowywanie więc takich pojęć jak „krzywa Laffera”, „nie ma darmowych obiadów”, „Szwecja upada” czy „roszczeniowcy” mija się z celem o tyle, że pojęcia te używane są zarówno przez liberałów, jak i przez prawicowców, wobec czego nie są językiem prawicę wyróżniającym.

Należy pamiętać, że nie ma idealnego języka i każdy ruch polityczny czy też ideologiczny pewnie też mógłby mieć taki słownik. Żaden z nich jednak, może poza wolnorynkowymi ekonomistami, tak bardzo nie wpłynął i nie wpływa na polityczną narrację, a w konsekwencji na polityczne myślenie. Żaden z nich nie jest też tak silny w politycznym internecie.

Książkę tę dedykuję czytelnikom mojego bloga, zwłaszcza jego wieloletnim towarzyszkom i towarzyszom.

Za wydanie dziękuję zaś Krytyce Politycznej, w tym zwłaszcza Jasiowi Kapeli i wszystkim osobom pracującym przy jej wydaniu, oraz twitterowiczowi Kamilokowi za nieoceniony wkład w dobór haseł i nie tylko.

Galopujący Major, czerwiec 2019

Słownik prawicowej polszczyzny

A

A co z domniemaniem niewinności? – pytanie retoryczne mające na celu obronę osoby oskarżanej o naruszanie prawa lub określonych standardów, mimo winy, w którą wierzą nawet obrońcy stosujący tę retorykę. Wbrew powszechnemu mniemaniu istotą domniemania niewinności jest fikcja prawna, to jest odgórnie przyjęte fikcyjne założenie, że oskarżony jest niewinny, dopóki sąd nie udowodni mu winy. Oznacza to, że nawet jeśli oskarżony na oczach tysięcy świadków dokona przestępstwa (np. zabójstwo na scenie), to nadal jest on niewinny, albowiem w rozumieniu prawa winny jest dopiero wtedy, gdy sąd go prawomocnie uzna za winnego. Wyrażenie „domniemanie niewinności” mogłoby więc zostać przetłumaczone na „fikcyjne uznanie niewinności do czasu wyroku”, aczkolwiek taka zamiana pozbawiałaby „argument z domniemania niewinności” jego podstawowej zalety. Domniemanie niewinności jest bowiem traktowane przez prawicę jako swoisty immunitet o charakterze mrożącym, pozwalający na wstrzymanie dokonania osądu osób o prawicowych poglądach, nawet jeśli są one w najbardziej oczywisty sposób winne popełnienia przestępstwa. Co istotne, domniemanie niewinności znajduje zastosowanie tylko w postępowaniu karnym, tymczasem prawica domniemanie niewinności traktuje jako bezwzględny nakaz dla całej społeczności, co oznacza, że prawo nakazywać by mogło nawet, co dana osoba może myśleć, a czego nie. Ta swoista myślozbrodnia dokonywana jest przez prawicę ze względu na wspomniane wyżej dobrodziejstwo domniemania niewinności, mimo że to lewica ma ponoć narzucać, jak kto ma myśleć, a samo domniemanie jako fikcja jest niezgodne z imperatywem prawdy. Jeszcze bardziej zaskakującym przykładem są tak hołubione przez prawicę prawo do samoobrony oraz prawo do wymierzania sprawiedliwości na miejscu. Przyjmując bowiem interpretację, że sprawca powinien być z automatu uznany za niewinnego w każdych okolicznościach, trudno zrozumieć, w jaki sposób można go zatrzymać, a nawet zastrzelić w samoobronie, skoro w momencie strzału nie jest osądzony, a więc przysługuje mu domniemanie niewinności.

AK karała śmiercią za szmalcownictwo – historyczna mitologizacja decydującej roli Armii Krajowej w walce ze szmalcownictwem, wykluczająca w ten sposób współpracę Polaków z Niemcami w zagładzie Żydów. Z racji faktu, że pojęcie szmalcownictwa jest na tyle zakorzenione w świadomości (również językowej) polskiego społeczeństwa, iż zaprzeczenie mu jest niemożliwe, główną taktykę stanowi z jednej strony marginalizacja tego zjawiska („szmalcownicy to promil Polaków”), a z drugiej budowanie przeciwwagi w postaci rzekomo powszechnego odwetu ze strony Armii Krajowej na szmalcownikach. Umyślne zachwianie równowagi (promil vs przeogromny odwet Armii Krajowej) ma nie tylko wskazywać na niecne zamiary oskarżycieli, próbujących „fałszywie” równoważyć (przygniecioną polską cnotą) wagę, ale jednocześnie utożsamiać Polskę jedynie z lepszą częścią tego równania. Tym samym reprezentantami Polski nie są osoby przynależne do narodu polskiego, a jedynie polskie podziemne organy, urzędy, armie. Następuje więc odwrócenie typowej retoryki, gdy za zbrodnie danego państwa (np. USA, ZSRR) nie odpowiadają wszyscy obywatele tegoż państwa czy też naród zamieszkujący dany obszar. W tym przypadku naród nie odpowiada za winy przynależących do niego zbrodniarzy, bo niewinne są tego narodu na wpół oficjalne urzędy. Ta „budowla” – mit Armii Krajowej ratującej Żydów – stoi jednak na dosyć kruchych faktograficznych fundamentach. AK karała bowiem śmiercią za szmalcownictwo dopiero od 18 marca 1943 r., co oznacza, że przez większość wojny (tj. przez 40 na 66 miesięcy) szmalcownictwo karane nie było. Ponadto do momentu wybuchu powstania warszawskiego, jak wskazuje prof. Dariusz Libionka, w Warszawie AK wykonała wyroki ledwie na kilkunastu szmalcownikach, a jednak w samej tylko okupacyjnej Warszawie, jak szacuje prof. Gunnar Paulsson, szmalcowników było od 3 do 4 tys. Oznacza to, że AK swoimi wyrokami do wybuchu powstania warszawskiego zlikwidowała w Warszawie mniej niż… 0,7 proc. szmalcowników. Szalę na drugą, niezbyt korzystną dla Polski stronę, przechyla również obecność od 16 do 18 tys. polskich tzw. granatowych policjantów, z których „jedynie” do 30 proc. pomagało podziemiu, jak się szacuje według prof. Bogdana Musiała. Mimo to mit ściganego w dzień i w nocy przez wszechwładną AK promila szmalcowników podnoszony jest przy każdej dyskusji o rozmiarach pomocy nazistom w Shoah.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Spis treści:
Okładka
Karta tytułowa
Wstęp
Słownik prawicowej polszczyzny
A
B
C
D
E
F
G
H
I
J
K
L
M

Galopujący Major

Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny

Warszawa 2019

Copyright © by Galopujący Major, 2019

Copyright © for this edition by Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2019

Wydanie I

ISBN 978-83-66232-61-7

Redakcja: Hanna Trubicka

Korekta: Magdalena Torczyńska | tekstem.pl

Opieka redakcyjna: Jan Kapela

Projekt okładki i ilustracje w książce: Łukasz Pyrka

Wydawnictwo Krytyki Politycznej

ul. Jasna 10, lok. 3

00-013 Warszawa

[email protected]

www.krytykapolityczna.pl

Książki Wydawnictwa Krytyki Politycznej dostępne są w redakcji Krytyki Politycznej (ul. Jasna 10, lok. 3, Warszawa), Świetlicy KP w Trójmieście (Nowe Ogrody 35, Gdańsk), Świetlicy KP w Cieszynie (al. Jana Łyska 3) oraz księgarni internetowej KP (wydawnictwo.krytykapolityczna.pl), a także w dobrych księgarniach na terenie całej Polski.

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek