Paryż. Przewodnik literacko–historyczny - Krzysztof Lubczyński - ebook
NOWOŚĆ

Paryż. Przewodnik literacko–historyczny ebook

Lubczyński Krzysztof

0,0

Opis

Proponuję Państwu wędrówkę po Paryżu z niniejszym przewodnikiem w ręce. Został on pomyślany w sposób nieco odmienny niż większość przewodników po tym niezwykłym mieście, jakie pojawiają się na polskim, a pewnie i europejskim rynku księgarskim. Są w nim ślady moich indywidualnych fascynacji i zainteresowań. Starałem się jednak, aby nie zdominowały one treści przewodnika i by czytelnik oraz turysta dostał do ręki przede wszystkim pożyteczne narzędzie, ułatwiające mu zwiedzanie miasta.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 386

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




WARSZAWA 2024

Opracowanie graficzne: Andrzej Barecki

Korekta: Magdalena Partyka

Na obwolucie wykorzystano ilustrację z zasobów Rijskmuseum w Amsterdamie

Na okładce wykorzystano zdjęcie wykonane przez Benh Kieu Song;

z repozytorium wolnych zasobów Wikimedia Commons

Zdjęcia zamieszczone w książce

pochodzą z Narodowego Archiwum Cyfrowego

Copyright © by Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2024

Copyright © by Krzysztof Lubczyński

Wydanie elektroniczne 2024

ISBN: 978-83-244-1189-4 (EPUB), 978-83-244-1189-4 (MOBI)

Wydawnictwo Iskry

al. Wyzwolenia 18, 00-570 Warszawa

tel. 22 827 94 15

[email protected]

www.iskry.com.pl

Konwersja publikacji do wersji elektronicznej

Wprowadzenie

Fluctuat nec mergitur

(Rzuca nim fala, lecz nie tonie)

DEWIZA HERBOWA MIASTA PARYŻA

Słowo „Paryż” ma od kilku stuleci swoją niezwykłą, z niczym nieporównywalną magię i kulturowe konteksty. Istnieją też takie kategorie jak „paryskość”, a jej konsekwencją jest m.in. „paryżoholizm”. Nie ma drugiego miasta na świecie, które w takim stopniu byłoby ucieleśnieniem najwspanialszych cech ludzkiej cywilizacji i kultury. Do Paryża, a nade wszystko do jego mitu, tęskniły pokolenia ludzi na całym świecie.

Przebywający w Paryżu Jan Kochanowski napisał dwuwiersz: „Sekwana, która modre wały, wartkim pędem zakrąża pod Paryż wspaniały”.

Pierwsze po przybyciu do stolicy Francji słowa tytułowego polskiego bohatera Mikołaja Doświadczyńskiego przypadków Ignacego Krasickiego, powieści wydanej w 1776 roku, brzmią: „Kareta moja stanęła na ulicy Saint-Honoré, jednej z najcelniejszych ulic tego miasta. Myśl, że jestem w Paryżu, zaprzątnęła jedynie imaginacją moją; czułem niewymowną pociechę i ledwo mogłem wierzyć, że się znajduję na miejscu tak pożądanym. [...] Nie byłem panem pierwszego impetu radości”. Już pierwsza nowożytna polska powieść zawiera passus poświęcony Paryżowi!

Polsko-niemiecki dramaturg Tadeusz Rittner napisał: „W Paryżu ma się nagle 10 lat. W Paryżu wierzy się nie tylko w historię, ale i w powieść, bo ulice nazywają się akuratnie tak, jak się czytało w Dumasie, Hugo, Balzacu, Sue, Maupassancie”.

„Niezwykłe miasto Paryż. Im człowiek dłużej żyje, tym jaśniej widzi, że świat posiada tylko to, co on nosi w sobie. Człowiek odnajduje wokoło tylko to, co żyje w jego wyobraźni i myśli. Paryż – miasto azyl, Paryż – Notre Dame, Paryż – plac Pigalle, Paryż – Hale, Paryż – Quartier Latin, żyje w każdym z nas, zanim przekroczymy próg tego miasta” – napisał blisko dwa stulecia później Adolf Rudnicki w Niebieskich kartkach.

„Paryż jest niezbędną częścią edukacji człowieka. [...] Jest jak kochanka, która się nie starzeje” – takiego zdania o stolicy Francji był amerykański pisarz Ernest Hemingway, autor jednej z najbardziej paryskich powieści XX wieku, jaką jest Paryż, ruchome święto.

Podobnych zdań o Paryżu można znaleźć setki tysięcy na kartach literatury całego świata. Przytoczyłem je na chybił trafił, pamiętając, że czerpię z gigantycznego zasobu. Także tworzywo niniejszego przewodnika to zaledwie garstka wody zaczerpnięta z oceanu.

Paryż jest miejscem akcji tysięcy utworów literackich, jeszcze częściej pojawia się w epizodach, bardzo często bywa dalekim tłem lub punktem odniesienia, ideą, niejednokrotnie bez użycia topografii. W rozgrywającej się w afrykańskiej dżungli powieści Juliusza Verne’a Napowietrzna wioska występuje postać francuskiego podróżnika Maxa Hubera, który w tej egzotycznej scenerii zachowuje odruchy i poglądy „prawdziwego paryżanina”. W ilustrowanej książeczce dla najmłodszych dzieci, Jacek i Placek na latającym dywanie Bohdana Brzezińskiego z roku 1960, wśród turystycznych emblemetów współczesnego świata widnieje zabawnie narysowana wieża Eiffla w ukłonie. Paryż pojawia się też jako temat czy motyw licznych utworów muzycznych, głównie w dawnej piosence francuskiej, ale też w muzyce polskiej czy amerykańskiej (np. Amerykanin w Paryżu Georga Gershwina). Największym być może przebojem sławnej Edith Piaf jest piosenka Sous le ciel de Paris (Pod niebem Paryża). Jeden z wielkich niegdyś przebojów legendarnego piosenkarza francuskiego Maurice Chevaliera, zatytułowany Paris sera toujours Paris (Paryż zawsze będzie Paryżem) jest namiętnym, lirycznym hymnem paryżanina na cześć tego miasta. Także m.in. Joe Dassin wylansował wiele piosenek poświęconych urokom Paryża, w tym słynną Oh, Champs-Elysées.

Niniejszy przewodnik został pomyślany nieco inaczej niż większość przewodników po tym niezwykłym mieście, jakie pojawiają się na polskim i światowym rynku księgarskim. Paryż jest wielką metropolią, ogromnym miastem, imponującym rozmiarami, liczbą żyjących tu i przewijających się przez nie ludzi z całego świata. Przede wszystkim jednak jest to miasto wzbudzające podziw wysokim poziomem cywilizacyjnym, zgromadzonym wszelakim bogactwem i niezwykłą bujnością życia, choć także występującymi tu niebezpieczeństwami. Jego barwy, smaki, zapachy i odgłosy mogą oszołomić każdego przybysza. Jednak nade wszystko Paryż jest skarbnicą wspaniałej kultury francuskiej i światowej. Skarbnicę tę tworzy, po pierwsze, dorobek przeszłości w postaci arcydzieł architektury i sztuki świeckiej, i sakralnej, a także przebogate zbiory wszelkiego rodzaju muzeów, galerii, wystaw, bibliotek, archiwów. Po drugie, jest to bogactwo dokonań kultury współczesnej. Samoistnym arcydziełem urbanistyki jest ogólny kształt tego miasta, z jego logiczną, prawdziwie kartezjańską przejrzystością, połączoną z fantazją, tajemniczością i wdziękiem. Odrębną jakością Paryża jest jego wspaniała, barwna, bujna i dramatyczna historia – polityczna, społeczna, kulturowa, obyczajowa. Pamięć o tej tradycji jest także bardzo silnie przyciągającym magnesem, bo to ona współtworzy nieporównywalny genius loci stolicy Francji. Wszystko to składa się na wielki mit Paryża. Bo metropolia nad Sekwaną jest niezwykłym miastem-mitem. Nie potrafię wskazać ani w Europie, ani poza nią, drugiego miasta tak bardzo nasyconego kulturą, tak często opiewanego w wierszach, opisywanego w powieściach, wybieranego jako tło do filmów. Paryż to sceneria sławnych dzieł literatury i sztuki filmowej, wielki i nigdy do końca niepoznawalny labirynt, po którym poruszała się i mimo wszystko nadal porusza wyobraźnia milionów ludzi na świecie. Kto poznał Trzech muszkieterów Aleksandra Dumasa-ojca, Nędzników Wiktora Hugo, Ojca Goriot Honoriusza Balzaca, Szkołę uczuć Gustawa Flauberta i inne liczne dzieła wielkiej literatury francuskiej, ten wie, jak bardzo związane są one z Paryżem. Ale wiedzą o tym także widzowie filmów Woody’ego Allena, Marcela Carneego, René Claira, Christiana Jacque’a, Jean-Luc Godarda, Romana Polańskiego i wielu innych mistrzów kina, którzy umieli zobaczyć Paryż jako coś więcej niż tylko tło swoich dzieł. Wiedzą o tym także czytelnicy literatury amerykańskiej, niemieckiej, rosyjskiej i polskiej. Kto pamięta gorzkie zakończenie Mickiewiczowskiego Pana Tadeusza i paryski pobyt Wokulskiego z Lalki Bolesława Prusa czy Judyma z Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego, a także dzieje polskich emigracji, ten wie, że i w naszej literaturze i historii Paryż ma swoje ważne miejsce. O tę właśnie tkankę, wydobytą z dzieł literatury francuskiej, obcej, ale i polskiej, z filmów, sztuk teatralnych, wierszy i marzeń, postanowiłem wzbogacić treść niniejszego przewodnika. Jest on owocem moich wielokrotnych, dłuższych i krótszych pobytów w Paryżu w latach 1981–2022, w całości poświęconych gruntownemu poznawaniu miasta. Ma też zatem pewne znamiona osobiste. Są w nim ślady moich indywidualnych, subiektywnych fascynacji i zainteresowań. Starałem się jednak, aby nie zdominowały one jego treści i by czytelnik oraz turysta dostał do ręki przede wszystkim pożyteczne narzędzie, ułatwiające mu zwiedzanie miasta. Jedno jeszcze chciałbym zaakcentować. Choć praca nad przewodnikiem była owocem moich wielokrotnych pobytów i wędrówek po Paryżu oraz rozległych lektur z zakresu różnorodnej literatury poświęconej temu miastu lub ocierającej się o nie tematycznie, to przecież nie wszędzie udało mi się dotrzeć, nie wszystko zobaczyć, nie wszystkie wątpliwości rozwiać, nie wszystkie niepewne lub sprzeczne informacje sprawdzić. Nie od rzeczy będzie też zauważyć, że zawarty w przewodniku materiał faktograficzny jest tylko cząstką tego, co zdołałem zebrać. Musiałem dokonać wyboru, i to surowego, by nie uczynić przewodnika nazbyt „opasłym”, a przez to trudniejszym w lekturze. Starałem się jednak zawrzeć w nim to, co najcenniejsze i najciekawsze. Tym niedoskonałościom i wątpliwościom postanowiłem dawać wyraz poprzez sposób podawania niektórych faktów czy informacji, używając nieraz słów w rodzaju „podobno”. Przewodnik ten nie jest jednak pracą naukową i nie aspiruje do poziomu bezwzględnej ścisłości. Jest owocem poszukiwań, odkurzania i odnajdywania zapomnianych często zdarzeń, zjawisk i osób. Być może ta niedoskonałość jest w pewnym sensie jego zaletą, bo uświadamia bezmiar tego ogromnego, miejskiego oceanu, jakim jest Paryż, „miasto-potwór” według określenia Czesława Miłosza. Oceanu nigdy niepoznanego do końca, zawsze tajemniczego, sprawiającego, że tytuł sławnej niegdyś powieści Eugeniusza Sue Tajemnice Paryża jest do dziś aktualny. Sam zresztą przeżyłem tego rodzaju eksploracyjne przygody (np. związane z wanną Jean-Paula Marata czy wózkiem inwalidzkim Georges’a Couthona – o tym w treści przewodnika), a nadal np. pozostają dla mnie zagadką miejsca paryskiego pochówku słynnego poety polskiego baroku, Jana Andrzeja Morsztyna, który zmarł w stolicy Francji w 1693 roku i Jarosława Dąbrowskiego, komendanta wojskowego Komuny Paryskiej, jednego z przywódców powstania styczniowego.

By zasugerować Państwu wzbogacenie wiedzy o historycznym i literackim oraz szerzej – kulturowym Paryżu, zamieściłem tu autorską, subiektywną listę moich ulubionych tytułów utworów literackich i filmów oraz seriali telewizyjnych, których scenerią w całości lub w epizodach jest to miasto.

***

Pisownia miejskich określeń topograficznych została zasadniczo (poza wyjątkami) spolszczona, ale tym bardziej przydatny być może słowniczek podstawowych słów:

avenue – aleja

boulevard – bulwar

carrefour – skrzyżowanie

cour – dziedziniec

faubourg – przedmieście

hôtel – pałac, typ arystokratycznej siedziby miejskiej

impasse – zaułek

jardin – ogród miejski

palais – pałac

passage – pasaż

parc – park

place – plac

pont – most

quai – nabrzeże

rue – ulica

squaire – skwer

Notre Dame

Cité i Wyspa Świętego Ludwika

Około dwóch tysięcy lat temu, w czasach rzymskich, na dzisiejszej wyspie Cité zamieszkało galijskie plemię Paryzów. Był to prapoczątek niezwykłej historii miasta Paryża. Później nadchodziły kolejne epoki: średniowiecze, renesans, długa epoka Ludwików, czasy Wielkiej Rewolucji i Napoleona. Jednak dopiero romantyzm, okres kultu przeszłości i uroków historii, stworzył podstawy tego wielkiego mitu Paryża, który do dziś ożywia wyobraźnię wielu ludzi na całym świecie. Kolebką miasta jest wyspa Cité i od niej, od matecznika francuskiej stolicy, proponuję rozpocząć jej poznawanie.

Obecna zabudowa Cité tylko w małym stopniu przypomina swój dawny charakter, uformowany przede wszystkim w średniowieczu. Baron Haussmann, prefekt departamentu Sekwany, który w połowie XIX wieku za panowania Napoleona III, podjął dzieło przebudowy Paryża, zastał na Cité jakby odrębne, gęsto zabudowane miasteczko, poprzecinane siecią wąskich uliczek i mrocznych zaułków, ukrytych przeważnie w cieniu starych ruder. W tę zastygłą w swoim średniowiecznym kształcie przestrzeń energiczny Alzatczyk wtargnął z rozmachem i w znacznej części ją unicestwił. Pod ciosami młotów runęły przede wszystkim zabudowania zajmujące obszar obecnego placu przed katedrą Notre Dame.

Zwiedzanie wyspy, nazywanej „kolebką”, „sercem” lub „nawą główną Paryża”, warto rozpocząć od odwiedzin katedry, świątyni, której sakralna atmosfera zakłócana jest zazwyczaj przez nieprzebrane tłumy turystów z całego świata, a która mimo to jest bardziej wymownym i piękniejszym symbolem miasta aniżeli reprodukowana na pamiątkach z Paryża wieża Eiffla. Katedra została zbudowana w latach 1164–1345, prawdopodobnie na miejscu dawnej świątyni Jowisza, boga pogańskich Rzymian, którzy przez pewien czas władali Galią. W pięknej, poetyckiej opowieści Wiosna kamieni Michel Peyramaure opisał tytaniczny trud budowy katedry, rozpięty między biologicznym wysiłkiem robotników budowlanych a mistycznymi uniesieniami i powikłanymi dramatami osobistymi architektów oraz patronów przedsięwzięcia. Fasada budowli widoczna z placu przypomina nieco kształtem literę H i choć nie jest tak piękna jak fasady kilku innych gotyckich katedr francuskich, ustępuje bowiem lekkością bryły i finezją swoim krewniaczkom z Chartres czy Amiens, to przecież i tak jest wspaniała. Nie bez powodu więc w latach swojej młodości siadywał przed nią godzinami Jean-Jacques Rousseau, o czym wspomina w swoich sławnych Wyznaniach. Pewną surowość fasady wynagradza widok południowej ściany z portalem Świętej Elżbiety, który możemy oglądać z lewego brzegu Sekwany, z Quai de Montebello. Fasada katedry składa się z czterech części, układających się w płaszczyźnie wertykalnej. Dolną tworzą trzy portale: Madonny, Sądu Ostatecznego i Świętej Anny. Szczególnie wartościowy jest portal Madonny, przedstawiający sceny Zwiastowania, Zaśnięcia i Wniebowzięcia Marii Panny. Bezpośrednio pod portalami usytuowana jest galeria dwudziestu ośmiu biblijnych królów Judy, czyli Izraela.

W odległym tle wieże katedry Notre Dame widziane z nabrzeża Sekwany

Podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej, w okresie dechrystianizacji, czyli walki z religią katolicką podjętej w 1793 roku, postaciom tym, wziętym pomyłkowo za świętych, utrącono głowy. Nad galerią widnieje ogromna, piękna rozeta. Fasadę wieńczą dwie płasko zakończone wieże, z których można oglądać panoramę miasta. Postępujące zniszczenie świątyni, coraz bardziej nadwerężanej przez czas, a także ludzką bezmyślność i barbarzyństwo, znalazło swój niespodziewanie szczęśliwy finał. Mit katedry Notre Dame został stworzony w okresie romantyzmu, w epoce, która na nowo odkryła oraz nobilitowała średniowiecze wraz ze stylem gotyckim. W 1831 roku ukazała się powieść największego z romantyków francuskich Victora Hugo Katedra Marii Panny w Paryżu, za swoje tło mająca właśnie okres średniowiecza. Hugo nieprzypadkowo opatrzył swoje dzieło takim tytułem. W gruncie rzeczy bowiem główną postacią jego powieści nie jest ani garbus Quasimodo, ani Cyganka Esmeralda czy kanonik Klaudiusz Frollo, ani tym bardziej żadna z pozostałych postaci, lecz właśnie katedra Marii Panny w Paryżu, wokół której koncentrują się losy bohaterów. Wielka popularność tej średniowiecznej anegdoty, choć romantycznej z ducha historii, była ważnym impulsem, który przyczynił się do powstania zamysłu odnowy świątyni, bardzo zaniedbanej i skażonej niefortunnymi przeróbkami.

Dzieła tego podjął się architekt Viollet-le-Duc. Zachowując w pełni zarys średniowiecznej bryły i jej artystyczny charakter, dokonał zarówno pewnych przetworzeń, jak i uzupełnień, między innymi przywracając dawną, czterdziestometrową iglicę nad dachem oraz wzbogacając najwyżej położoną „wielką galerię” katedry serią maszkaronów, świetnie współgrających z całością fasady. Wnętrze katedry jest majestatyczne, ciemne, nieco posępne, pozbawione rzeźb i obrazów zniszczonych podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej (1789–1794), kiedy to budowli groziła rozbiórka. Nieopodal głównego ołtarza usytuowane są grobowce niektórych ważnych dostojników kościelnych Paryża, między innymi arcybiskupów Affre i Darboy. Pierwszy z nich poległ podczas krwawego czerwca 1848 roku, drugi został rozstrzelany przez komunardów w maju 1871 roku.

Katedra Notre Dame była scenerią wielu ważnych i spektakularnych wydarzeń z historii Francji. W 1316 roku zebrały się tu Stany Generalne, które w warunkach ustroju królewsko-feudalnego stanowiły rodzaj praparlamentu. Konno i w zbroi wjechał tu niegdyś król Filip Piękny. Tu włożono na głowę Henryka VI Lancastra koronę francuską. Przed ołtarzem, przy którym 18 sierpnia 1572 roku Henryk z Nawarry, przyszły Henryk IV, zaślubił słynną Margot, uwiecznioną w barwnej powieści Aleksandra Dumasa-ojca, w rok później, 10 września 1573 roku, Henryk Walezy, król Polski (przyszły król Francji Henryk III) zaprzysiągł przed posłami polskimi tzw. artykuły henrykowskie oraz pacta conwenta – prawne zobowiązanie monarchy, dotyczące respektowania przez niego ustroju Rzeczypospolitej i przywilejów szlacheckich. Akt ten upamiętniono przez wmurowanie tablicy przy wielkim ołtarzu. Ponad 200 lat później, w roku 1794, na okres kilku zaledwie miesięcy katedra przestała pełnić funkcję miejsca kultu katolickiego, spełnianą od wieków, stając się z inicjatywy Robespierre’a Świątynią Rozumu, czyli miejscem kultu religijnego, wymyślonego na potrzeby tej racjonalistycznej epoki. Katedra była także przez pewien czas magazynem żywności, co również było charakterystyczne dla tych brutalnych czasów. Lepszy okres dla budowli nastąpił wraz z nadejściem władzy Napoleona I. W roku 1804 odbyła się tu uroczysta koronacja Napoleona na cesarza Francuzów, wbrew mającej wiele wieków tradycji dokonywania tej ceremonii w katedrze w Reims. W katedrze Notre Dame miał także miejsce chrzest króla Rzymu, syna cesarza i Marii Ludwiki, przy którym asystował między innymi książę Józef Poniatowski. Kronikarze wspominają, że podczas tych uroczystości przez dziury w dachu świątyni prześwitywało niebo. W wieku XIX, epoce kolejnych wielkich zaburzeń społecznych we Francji, katedra, już bardzo podupadła, traciła swe znaczenie. A jednak w dniu powrotu Burbonów do Paryża, w kwietniu 1814 roku, jej fasadę ozdobiła biała flaga z liliami, godło tej dynastii, zaś w dniach rewolucji lipcowej 1830 roku nad krużgankami pojawił się trójkolorowy sztandar republikański. Tu, 27 września 1841 roku, ojciec polskiego mesjanizmu Andrzej Towiański ogłosił Sprawę Bożą. Późniejsza historia nie dostarcza nam już takich malowniczych scen i dopiero wiek XX uczynił katedrę ponownie sceną zdarzenia odnotowanego w historii Francji, a nawet utrwalonego na taśmie filmowej. Nazajutrz po wyzwoleniu Paryża, 26 sierpnia 1944 roku, w katedrze Notre Dame odprawione zostało uroczyste Te Deum, w którym wziął udział wódz Wolnej Francji, późniejszy prezydent generał Charles de Gaulle. Zanim opuścimy świątynię, proponuję jeszcze odwiedzić jej skarbiec. Wejście do niego znajduje się w bocznej nawie. W skarbcu zgromadzono liczne drogocenne przedmioty i szaty liturgiczne. Warto zwrócić uwagę na podziurawioną kulami sutannę, w której w czerwcu 1848 roku na przedmieściu Saint-Antoine padł śmiertelnie raniony arcybiskup Paryża Affre. W skarbcu znajdują się także relikwiarze. Najcenniejszy to Krzyż Palatyński, zawierający, według tradycji, kawałek drewna z krzyża, na którym umarł Chrystus. Przypomnijmy, że w 2019 roku katedra Notre Dame spłonęła i po odbudowie niektóre jej detale uległy przeobrażeniu.

Po zwiedzeniu świątyni można opuścić ją przez drzwi w bocznej nawie. Znajdziemy się wtedy na małej uliczce (dla większej jasności przekazu będę od tego momentu używał polskich słów „ulica”, „uliczka” zamiast francuskiego „rue”) Cloȋtre-Notre-Dame, gdzie we wczesnym średniowieczu działały szkoły przykościelne, z których później rozwinęła się Sorbona. Prawdopodobnie z tą właśnie uliczką związana jest historia tragicznej miłości Abelarda i Heloizy, tu bowiem mieszkał kanonik Fulbert, opiekun Heloizy, u którego Abelard wynajmował mieszkanie. Kanonik w odwecie za uwiedzenie Heloizy kazał okaleczyć Abelarda.

Idąc uliczką Cloȋtre-Notre-Dame w kierunku przeciwnym niż plac przed katedrą, dojdziemy do wylotu krótkiej i wąskiej uliczki Chanoinesse. Daje ona znakomite wyobrażenie o tym, jak wyglądała wyspa Cité w okresie średniowiecza, uliczka Chanoinesse ocalała bowiem z „pogromu” dokonanego przez Haussmana. Przemierzając ją, natkniemy się na wylot podobnej do niej, krótkiej uliczki Massillon, gdzie w swojej mniej znanej powieści Krzywe zwierciadło historii współczesnej Balzac umiejscowił siedzibę konserwatywnej kongregacji pani de la Chanterie. Gdy dojdziemy do końca uliczki Chanoinesse warto skręcić w prawo w ulicę de la Colombe, przy której pod numerem 6 zachował się fragment muru gallo-rzymskiego. Następnie, ponownie skręciwszy w prawo, wchodzimy w ulicę des Ursins. Razem z ulicami uprzednio wymienionymi tworzyła ona scenerię obszernych fragmentów sławnej powieści Eugeniusza Sue Tajemnice Paryża. Na Cité rozpoczyna się akcja tej powieści, słowami: „Wieczorem 13 grudnia 1834 roku atletyczny mężczyzna, odziany w podartą bluzę, przeszedł most Pont-au-Change w Paryżu i zagłębił się w labiryncie wąskich, krętych i ciasnych uliczek dzielnicy Cité”. Warto zajrzeć tu po zmroku i pospacerować po tych tajemniczych i posępnych zaułkach. Czytelnicy tej arcyparyskiej opowieści łatwo przywołają wtedy z pamięci wrażenia z lektury. Krótką uliczką des Chantiers dochodzimy do nabrzeża aux Fleurs. Skręciwszy w prawo, dojdziemy do skweru Jana XXIII, skąd można obejrzeć (z zewnątrz) prezbiterium Notre Dame oraz portal Świętej Elżbiety. Ulicą Cloȋtre-Notre-Dame wracamy na plac przed katedrą. Zanim go opuścimy, spójrzmy jeszcze na gmach szpitala Hôtel-Dieu, zamykający plac od strony północnej. Budowla nie odznacza się ani pięknem architektonicznym, ani istotną wartością historyczną. Wybudowana została w latach 1868–1878 i jest drugim wcieleniem średniowiecznego szpitala Hôtel-Dieu, który usytuowany był po przeciwnej stronie placu, w miejscu, gdzie obecnie wznosi się konny posąg Karola Wielkiego oraz dwóch jego rycerzy, Rolanda i Oliviera.

Tym, którzy wrażliwi są nie tylko na urok historii Francji, lecz także na klimat jej literatury, proponuję jeszcze jedno spojrzenie na katedrę. Stojąc przed jej majestatyczną fasadą, zobaczyć można oczyma wyobraźni niezapomniane sceny z powieści Katedra Marii Panny w Paryżu, takie jak posępna pokuta Esmeraldy na placu przed świątynią, szturm żebraków prowadzonych przez Klopina Postraszgłupcę czy pokraczną sylwetkę Quasimodo, który trzymając na rękach Esmeraldę, wznosi chrapliwym głosem okrzyk:

„Azyl”. Miłośnicy literatury polskiej być może pamiętają, że w swoich wędrówkach po Paryżu zawitał w to miejsce także Stanisław Wokulski, bohater Lalki Bolesława Prusa. Wnętrze katedry można oglądać tylko w ciągu dnia, lecz tym, którzy chcieliby najpełniej ocenić piękno katedralnej fasady, oraz tym, którzy chcieliby lepiej wczuć się w atmosferę opowieści o dzwonniku z Notre Dame, polecam przyjście tu wieczorem, gdy panuje mrok, a świątynia jest iluminowana i na tle ciemnego firmamentu wygląda imponująco.

Opuszczając plac, mijamy gmach Prefektury Policji (koszary z czasów Napoleona III) przy Quai des Orfévres. Tu w sierpniu 1944 roku bronili się, oblegani przez Niemców podczas powstania paryskiego, francuscy policjanci, którzy wsparli ruch oporu. Czytelnicy kryminalnego cyklu Georges’a Simenona o komisarzu Maigrecie być może pamiętają, że tu właśnie mieścił się gabinet tego sławnego detektywa. Ulicą de Lutece dochodzimy do bulwaru du Palais. Wznosi się tu Palais de Justice (Pałac Sprawiedliwości). We wczesnym średniowieczu była tu rezydencja królewska, później siedziba tak zwanego parlamentu, czyli sądu posiadającego prerogatywy polityczne, między innymi możliwość zatwierdzania dekretów królewskich. W 1358 roku pałac znalazł się w rękach przywódcy antykrólewskiej rebelii Etienne Marcela, który dążył do uwolnienia Paryża spod władzy królewskiej. Pałac Sprawiedliwości w swojej obecnej postaci pochodzi z drugiej połowy XIX wieku. Od bulwaru dzieli go ozdobna, złocona brama z 1785 roku oraz niezbyt obszerny dziedziniec Cour du Mai (Dziedziniec Majowy). Nazwa ta wywodzi się od dorocznego zwyczaju sadzenia tu „drzewka majowego” przez urzędników królewskiego parlamentu. Z dziedzińca tego w latach 1793–1794 wywieziono bardzo wielu ludzi skazanych na śmierć przez Trybunał Rewolucyjny, obradujący w nieistniejącym już w tamtej postaci Pałacu Sprawiedliwości.

O tej sławnej budowli tak napisał Honoré Balzac w powieści Ostatnie wcielenie Vautrina: „Pierwotne mieszkanie królów Francji – pałac św. Ludwika – jest zupełnie zagrzebane pod Pałacem Sprawiedliwości i tworzy jego piwnice: Pałac bowiem był zbudowany wśród Sekwany jak katedra i zbudowany tak starannie, iż najwyższy stan wody kryje zaledwie pierwsze stopnie. Wybrzeże Zegarowe grzebie dwadzieścia stóp pod ziemią te dziesięciowieczne budowle. Dorożki toczą się na wysokości, która musiała być niegdyś w harmonii z wytwornością pałacu i musiała się malowniczo odrzynać nad wodą, skoro dziś jeszcze, co do wysokości, wieże te idą o lepsze z najwyższymi budowlami Paryża”. Balzakowski opis dobrze oddaje owianą posępną nutą romantyzmu atmosferę tego miejsca i może pomóc nam wczuć się w jego genius loci. Stojąc na wprost gmachu Pałacu Sprawiedliwości, widzimy strome schody, na których w 1867 roku rozegrała się taka oto scena. Gdy przebywający w Paryżu car Rosji Aleksander II wchodził do pałacu, jeden z deputowanych, Charles Floquet, zwrócił się do niego z prowokacyjnym okrzykiem: Vive la Pologne, Monsieur. W maju 1871 roku budowla spłonęła, podpalona przez komunardów, po czym odbudowano ją w banalnym, nijakim stylu, charakterystycznym dla schyłku XIX wieku. Godne zwiedzenia jest też wnętrze pałacu, choć z uwagi na oficjalne, urzędowe przeznaczenie gmachu wejście do niego może być trudne. Jeżeli jednak uda nam się tam dostać, to na wprost głównego wejścia ujrzymy Galerie Marchande, która w XVIII wieku była salą handlową. Po prawej stronie znajduje się „Salle des pas perdus” („Sala daremnych kroków”). Ta dawna sala przyjęć królów francuskich jest od wielu już dziesięcioleci poczekalnią sądową, w której podczas oczekiwania na swoją kolej przebywają pospołu adwokaci i ich klienci oraz wezwani świadkowie. Owe „daremne kroki” to ironiczny komentarz do żywionej przez nich nadziei, z której tak często są w tym gmachu odzierani. W salach Pałacu Sprawiedliwości, oczywiście przebudowanych i zmodyfikowanych po pożarze w maju 1871 roku, odbył się w maju 1785 roku sławny proces kardynała de Rohan i Jeanne de la Motte, zamieszanych w tak zwaną „aferę naszyjnika”, znaną czytelnikom powieści Aleksandra Dumasa-ojca Naszyjnik królowej. W dniu procesu gęsty tłum ciekawskich oblegał pałac i pobliski brzeg Sekwany. Kardynał de Rohan został uniewinniony, choć mocno ucierpiała jego reputacja, pani de la Motte zaś powędrowała do więzienia. W kwietniu 1804 roku odbył się tu proces legendarnego Georges’a Cadoudala, przywódcy szuanów, czyli rojalistów, którzy w 1793 roku wzniecili w Wandei powstanie przeciw władzy rewolucyjnej, a po objęciu rządów przez Napoleona Bonaparte skierowali się przeciw niemu. Cadoudala stracono na placu de Grève (obecnie place de l’Hôtel de-Ville). Przede wszystkim jednak trzeba pamiętać o licznych procesach w okresie terroru 1793–1794. Do najgłośniejszych należały procesy żyrondystów, dantonistów oraz Marii Antoniny, które miały miejsce w tym gmachu. W maju 1898 roku w Pałacu Sprawiedliwości odbył się sławny proces pisarza Emila Zoli, oskarżonego o obrazę armii i narodu francuskiego w związku z głośną aferą Dreyfusa. Ostatnie wielkie procesy, których scenerią był Pałac Sprawiedliwości, to rozprawy przeciw wodzom kolaboracji francuskiej: szefowi Państwa Francuskiego marszałkowi Pétainowi i premierowi Lavalowi. Miały one miejsce w 1945 roku, a obaj oskarżeni otrzymali wyroki śmierci. Jednak pierwszy z nich, Pétain, został ułaskawiony z woli generała de Gaulle’a, natomiast Lavala rozstrzelano w jednym z podparyskich fortów. Miłośnicy literatury francuskiej pamiętają być może, że akcja pierwszego rozdziału wspomnianej już powieści Katedra Marii Panny w Paryżu, zatytułowanego Wielka Sala, rozgrywa się właśnie w Pałacu Sprawiedliwości. Tutaj również w powieści Dumasa Hrabia Monte Christo urzędował jeden z bohaterów, prokurator królewski pan de Villefort. Końcową scenę rehabilitacji Cezara Birotteau, tytułowego bohatera jednej ze swoich najlepszych powieści, usytuował Balzac także w Pałacu Sprawiedliwości. Alexandre Dumas-ojciec, pisarz obdarzony talentem nadawania wydarzeniom z dziejów Francji urokliwego i romantycznego charakteru, równie interesująco odmalował jej posępne karty. W powieści Kawaler de Maison-Rouge, której akcja rozgrywa się w krwawym roku 1793, tak pisał o Pałacu Sprawiedliwości: „Na rogu mostu Change i wybrzeża Fleurs wznoszą się szczątki starego pałacu św. Ludwika, gmachu, który zachował monarszą nazwę, mimo że jedynymi królami, którzy go teraz zamieszkiwali, byli pisarze sądowi, obrońcy i sędziowie. Wielki i ponury dom sprawiedliwości budzi raczej strach niż miłość dla swojej surowej bogini. Są tam sale, w których przebywają oskarżeni, inne, w których ich sądzą, poniżej lochy, gdzie ich zamykają po wyroku. Przy wrotach znajduje się mały plac, na którym znaczą ich rozpalonym żelazem”. Jeśli uda nam się (o co w obecnej epoce niełatwo) zajrzeć do niektórych sal Pałacu Sprawiedliwości, to wychodząc z niego ponownie na Dziedziniec Majowy, powinniśmy koniecznie skierować się w prawo, by przez niezbyt szeroką wewnętrzną bramę przejść na boczny podwórzec. Wznosi się tu perła gotyckiej architektury sakralnej, wspaniała Sainte-Chapelle (Święta Kaplica), ukończona w 1248 roku. Fundatorem świątyni był owiany legendą królewski patron Francji Ludwik IX Święty i to on polecił umieścić w niej cenną relikwię – koronę cierniową Chrystusa. Korona ta – jak głosi legenda – znalazła się w rękach cesarzy bizantyjskich, którzy przekazali ją Wenecji jako zastaw pod pożyczkę. Ponieważ Bizantyjczycy nie zdołali wykupić korony, uczynił to Ludwik IX Święty król Francji i dzięki niemu relikwia znalazła się w Paryżu. W 1793 roku, w czasie wspomnianej już dechrystianizacji, korona została zniszczona, a jej resztki znajdują się obecnie w skarbcu katedry Notre Dame. Sainte-Chapelle zachwyca lekkością i finezją gotyckiej konstrukcji, a w jej wnętrzu znajdują się najstarsze w Paryżu witraże, ukazujące ponad tysiąc scen z historii biblijnej. Większość witraży jest oryginalna, podobnie jak rozeta przedstawiająca Apokalipsę. Kaplica składa się z dwóch części, dolnej i górnej. Dolna przeznaczona była dla plebsu, w części górnej modlił się król oraz jego rodzina, a także dwór. Warto zwrócić uwagę na charakterystyczną niszę, w której król mógł modlić się, nie będąc widzianym. Po zwiedzeniu Sainte-Chapelle wracamy na Dziedziniec Majowy, z którego wychodzimy na bulwar du Palais. Przy pobliskim moście Notre-Dame rzucił się do Sekwany, trapiony wyrzutami sumienia, inspektor Javert, prześladowca Jeana Valjean w powieści Victora Hugo Nędznicy. Dalej kierujemy się w lewo, ku zbiegowi bulwaru du Palais i nabrzeża de l’Horloge. Wznosi się tu Tour de l’Horloge (Wieża Zegarowa) pochodząca z XIII wieku. Na wieży widnieje piękny, złocony zegar renesansowy, umieszczony tu w 1585 roku przez Henryka III króla Francji, poprzednio króla Polski, znanego pod spolszczonym mianem Henryka Walezego (od francuskiego nazwiska dynastii Valois). Zegar ozdobiony jest liliami burbońskimi oraz godłami Polski i Litwy, Orłem i Pogonią. Ten fragment Paryża tak opisuje Balzac w powieści Ostatnie wcielenie Vautrina:

„Consiergerie, miano historyczne, słowo straszne, rzecz jeszcze straszliwsza, splata się z dziejami rewolucyj Francji, a zwłaszcza w Paryżu. Gmach ten gościł większość sławnych zbrodniarzy. Ze wszystkich budowli w Paryżu ta jest najbardziej interesująca. [...] Któryż paryżanin, cudzoziemiec lub prowincjał, jeżeli bodaj dwa dni bawił w Paryżu, nie zauważył czarnych murów najeżonych potężnymi wieżycami, z których dwie prawie są zrośnięte z sobą, tworząc ponurą i tajemniczą ozdobę wybrzeża tzw. Lunettes? Wybrzeże to zaczyna się od mostu Giełdy, a ciągnie do mostu Nowego. Kwadratowa wieża, zwana Zegarową, z której dano sygnał rzezi św. Bartłomieja, zaznacza Pałac Sprawiedliwości i stanowi narożnik tego wybrzeża.

Od lewej – Pałac Sprawiedliwości, narożna Wieża Zegarowa i Conciergerie

Owe cztery wieże, owe mury, powleczone są czarnym całunem, jaki przybierają w Paryżu wszystkie domy zwrócone na północ”. Podobnie ponury i znacznie bardziej obszerny jest opis Conciergerie w Ostatnim wcieleniu Vautrina Balzaca. Kiedy wyjdziemy na owo nabrzeże, które Balzac określa mianem des Lunettes, a które dziś nosi nazwę Quai de l’Horloge (nabrzeże Zegara), znajdziemy się przed Conciergerie. Budowla ta, będąca fragmentem dawnych fortyfikacji, jest najstarszą, jedyną gotycką częścią pozostałą po dawnym pałacu królewskim, później Pałacu Sprawiedliwości. Nazwa Conciergerie pochodzi od słowa concierge, oznaczającego strażnika, w tym wypadku strażnika dworu królewskiego. Zbudował ją w wieku XIV na rozkaz króla Filipa Pięknego, Enguerrand de Marigny. Ironia losu sprawiła, że de Marigny, wysoki urzędnik królewski oskarżony o malwersacje finansowe, znalazł się w Conciergerie jako więzień i stąd wywieziono go na szafot. W tej bowiem epoce budowla przeistoczyła się w więzienie stanu. Wróćmy jeszcze do barwnej powieści Alexandre’a Dumasa-ojca Kawaler de Maison Rouge. Znajdziemy tutaj fragment, oddający atmosferę grozy tego niegdyś przerażającego miejsca: „Dalej wzdłuż bulwaru Lunettes ciągnie się szereg budowli przylegających do siebie, ponurych, szarych, z zakratowanymi okienkami, wyglądającymi jak zakratowana jaskinia. To Conciergerie. Więzienie to ma lochy, które woda Sekwany napełnia czarnym mułem, tajemnicze wyjścia, którymi niegdyś wrzucano do rzeki ludzi niewygodnych dla monarchii. W 1793 roku Conciergerie, ów niezmordowany dostawca ludzi przeznaczonych na rusztowanie, przepełnione było ofiarami. Nocą, pod sklepieniem bramy, kołysała się czerwona ognista latarnia, złowrogie godło miejsca cierpień”.

Językiem nieco staroświeckiej, romantycznej emfazy pisarz oddaje ponury koloryt historii Conciergerie. W tych murach przebywało wielu sławnych więźniów: François Villon, średniowieczny poeta-włóczęga; Ravaillac – zabójca Henryka IV; Louis-Dominique Cartouche – dobry zbójca, paryski Janosik czy jak kto woli Robin Hood, z werwą zagrany przez młodego Jeana-Paula Belmonda w filmie Cartouche-zbójca Philippe de Broca. Inni jeszcze to sławny przemytnik z Piemontu Louis Mandrin, a także długi szereg ofiar terroru rewolucyjnego lat 1793–1794: zdetronizowana królowa Maria Antonina, pani du Barry – kochanka Ludwika XV Charlotte Corday – zabójczyni Marata, poeta André Chénier, sławny chemik Lavoisier, przywódcy Żyrondy z Vergniaudem i Brissotem na czele, także Danton, wreszcie Hébert i „wściekli”, członkowie najbardziej radykalnego ugrupowania rewolucji, w końcu sam Nieprzekupny, Robespierre, który puścił w ruch machinę gilotyny, by na ostatku samemu wstąpić na szafot. W dramacie Stanisławy Przybyszewskiej Thermidor, członek Komitetu Ocalenia Publicznego Bertrand Barére zwraca się do Talliena:

„Przyjacielu, więzienie Conciergerie, to tak jak śmierć”. Kilka dziesięcioleci później mury tego więzienia poznali też osławiony Eugéne Vidocq, as paryskiej policji w XIX wieku, uprzednio groźny przestępca, i Polak Antoni Berezowski, który w Lasku Bulońskim dokonał zamachu na goszczącego w Paryżu cara Rosji Aleksandra II. Zamach nie powiódł się, a sąd francuski skazał Berezowskiego na zesłanie na Nową Kaledonię. Innym Polakiem, który „przesiedział się” w Conciergerie, był w roku 1848 Andrzej Towiański, przyszły naczelny guru polskiego mesjanizmu.

Zanim wejdziemy przez główną bramę na wewnętrzny dziedziniec Conciergerie, spójrzmy na dwie wieże, stojące na prawo od tejże bramy. Posępny urok wieżyc współgra z ich złowrogą historią. W wieży położonej po lewej stronie bramy urzędował w latach terroru 1793–1794 osławiony oskarżyciel publiczny Trybunału Rewolucyjnego Antoine Fouquier-Tinville, złowroga i symboliczna postać tamtej epoki. W Ostatnim wcieleniu Vautrina Balzac pisał: „Gabinet Fouquiera-Tinville, ten sam co obecny gabinet prokuratora, położony był tak, iż oskarżyciel publiczny mógł widzieć jadących na stracenie skazańców trybunału rewolucyjnego. W ten sposób ów człowiek-topór mógł objąć ostatnim rzutem oka swój pokos”. Pierwszy rozdział powieści, z której pochodzi przytoczony fragment, poświęcony jest więzieniu Conciergerie i ludziom, którzy, jak jeden z najbardziej znanych bohaterów Komedii ludzkiej Lucjan de Rubempré, zostali do niej wtrąceni. Usytuowana po prawej stronie wieża d’Argent (tour d’Argent) była jedną z tych wież paryskich, które nocą św. Bartłomieja, 24 sierpnia 1572 roku, dały dźwiękiem swoich dzwonów sygnał do masowego mordu na hugenotach. Gdy znajdziemy się na wewnętrznym dziedzińcu, dostrzeżemy na prawo, nad niewielkim wejściem, napis „Salle des gardes” (Sala straży). Jest to piękna gotycka sala wsparta na kolumnach. Na kolumnie położonej najbliżej okna zaznaczony jest poziom, do którego sięgała woda podczas wielkiego wylewu Sekwany w roku 1910. Kierujemy się w lewą stronę od wejścia, by także po lewej stronie ujrzeć wejście do obszernej „Salle des gens d’armes” (Sala ludzi zbrojnych) – co można przetłumaczyć jako „sala żandarmów”. Jest to jedno z najpiękniejszych wnętrz gotyckich we Francji. W czasach królewskich sala ta była jadalnią służby – w czasie Wielkiej Rewolucji stała się zbiorową celą więzienną. Szczególną uwagę zwracają tu piękne kolumny i gotyckie sklepienia oraz dawne paleniska kominów. Po zwiedzeniu „Salle de gens d’armes” należy wrócić do „Salle des gardes” (Sala straży), by korytarzem zwanym Rue de Paris (Ulica Paryska) przejść do „Galerie des prisonniers” (Galeria więźniów), która jako miejsce przygotowań skazańców do egzekucji zwana była „przedsionkiem gilotyny”. Stąd wyprowadzano więźniów na wspomniany już Dziedziniec Majowy przed Pałacem Sprawiedliwości, a następnie dwukołowym wózkiem wywożono ich na szafot ustawiony na placu Rewolucji (obecnie plac de la Concorde). U schyłku terroru gilotynę przeniesiono na obecny plac de la Nation we wschodniej części Paryża. Obok „Galerie des prisonniers” mieści się niewielka cela, w której od 2 sierpnia do 16 października 1793 roku przebywała Maria Antonina. Pewną atrakcję stanowi tu nieruchoma inscenizacja historyczna. Woskowe figury więzionej królowej i jej strażników, w scenerii odtworzonej według opisów celi, stwarzają wrażenie zastygłej w bezruchu dramatycznej historii sprzed ponad dwóch stuleci. W przedsionku celi można obejrzeć wyłożone w gablotach pamiątki po Marii Antoninie. Obok znajduje się cela, w której prawdopodobnie więziony był Georges Danton. W niewielkiej przyległej kaplicy ostatnią noc przed egzekucją spędziło dwudziestu dwóch żyrondystów. Końcowe godziny życia poświęcili na huczną pożegnalną zabawę. Na jednej ze ścian kaplicy wisi obraz olejny, przedstawiający patetyczną scenę „pożegnania żyrondystów”. Wychodząc z kaplicy, możemy zobaczyć zastygłą w bezruchu woskowych figur wartownię więzienną. Wychodzimy na niewielki, dość ciemny kwadratowy dziedziniec, gdzie w ciągu dnia przebywały uwięzione kobiety. Opuszczając Conciergerie, znajdujemy się ponownie na nabrzeżu de l’Horloge, na wprost dwóch posępnych wież. Zanim skierujemy się (z bramy wyjściowej w lewo) na Pont-Neuf (Nowy Most), warto raz jeszcze przywołać atmosferę tamtych posępnych rewolucyjnych lat, gdy Conciergerie była progiem śmierci. W trójksiągu Rok 1794, w tomie Nil desperandum Władysława Reymonta znajduje się obszerny rozdział poświęcony rewolucyjnemu Paryżowi okresu Terroru. Oto próbka sugestywnego opisu Reymonta: „Paryż tonął w jesiennej szarudze i brudnych łachmanach mgieł. Listopadowy dzień podnosił się mokry, posępny, zgnilizną przesiąknięty i beznadziejnie zadeszczony, bowiem od samego rana padał gęsty i uporczywy deszcz zasmucający rozedrganą, szklistą przędzą wszystek świat, że miasto zdawało się być tylko majaczeniem, a szmery ulicy i bełkoty rzygających nieustannie rynien jedynie żywymi głosami wśród pustych zabłoconych ulic i placów. Dopiero o samym południu rozjaśniło się nieco, deszcz ustawał, natomiast zrywała się tak szalona wichura, że chwilami prawdziwe grady dachówek, szyb i okiennic sypały się na ulice, drzewa z jękiem przyginały się do ziemi, a wzburzona Sekwana szumiała dziko, tłukąc rozsrożonymi falami o mosty i wybrzeża. Ale pomimo tak nieprzyjaznej aury pod sczerniałymi murami Consiergerie zbierało się coraz więcej pospólstwa. Zaledwie wybiła druga na niedalekim Hôtel-Dieu, a pełno już było na stromym wybrzeżu, pełno pod wysokimi ruderami na moście «Zmiany» i pełno pod samą bramą więzienia, strzeżonego przez znaczny oddział gwardii municypalnej. Wyczekiwali cierpliwie codziennego widowiska, wyprowadzenia na śmierć «wrogów ludu». Jakby wezbrane fale wody wypluły na swoje brzegi wszystkie szumowiny i zgrzęzy Paryża, tyle się tam roiło ohydnych postaci, twarzy okropnych, spojrzeń zbójeckich, łachmanów nędzy i człowieczego plugastwa. Przemiękłe, brudne szmaty gazet, afiszów i świstków krążyły z rąk do rąk, czytano je głośno i namiętnie dyskutowano nad ewentami rewolucji. Niekiedy zrywała się jakaś ochrypła piosenka, to jadowity dowcip budził śmiechy zgrzytliwe albo padały namiętne oskarżenia przeciwko tyranom, że tłum kołysał się ze złowrogim pomrukiem przekleństw, a zaciśnięte pięści groziły miastu, groziły wszystkim zemstą i zagładą”.

Opis Reymonta jest bardzo ekspresyjny i zapewne realistyczny. Mury te były świadkiem niejednego podobnego zdarzenia, choć sceneria bardzo się zmieniła od tamtego czasu, a strome nabrzeże dzieli się na część górną i dolną. Ponadto dziś jest ono całkowicie uregulowane, pokryte asfaltem i betonem. Co do pobliskiego Pont au Change, czyli mostu Zmiany, to ostatnie budki i kramy zniknęły z niego w XIX wieku, podobnie jak z wielu innych mostów paryskich. Po wyjściu z Conciergerie kierujemy się w lewo nabrzeżem de l’Horloge w kierunku Pont-Neuf. Pod numerem 37 wznosi się dom, w którym urodziła się i wychowała Manon Roland, duchowa przywódczyni Żyrondy (nazwano ją „Egerią” żyrondystów). Na tym nabrzeżu w słynnej powieści Anatola France’a Bogowie łakną krwi mieszkał główny bohater, sankiulota Ewaryst Gamelin. Tu, w Popiołach Stefana Żeromskiego książę Gintułt odwiedził Józefa Sułkowskiego. Oto początek rozdziału Zuchwały: „W miesiącu nivôse VI roku Rzeczypospolitej «obywatel» Gintułt zdążał w zakrytej budzie jednokonnego fiakra o zachodzie mrocznego dnia styczniowego na Wybrzeże Lunettes. Już od miesiąca z górą bezczynnie siedział w Paryżu. Znał go dawniej przed żywiołowym wybuchem. Obecnie rozpatrywał się długo w tym samym mieście, jak gdyby w zjawisku nieznajomym wcale. Unikał starannie rodaków wszelkiego autoramentu, zarówno stronników Barsa, jak Mniewskiego, którzy zresztą w owej dobie łączyli się w myśli zwołania sejmu. Wszystek swój czas książę obracał na zaglądanie w żywe oczy Rzeczypospolitej jednej i niepodzielnej. Tego dnia był dziwnie nieswój. Mokry, zimny, tający śnieg zalewał i brudził ulice. Mury były przemokłe, twarze ludzkie niemiłe i jak gdyby spłakane. Sam książę przeziąbł do szpiku kości i do głębi duszy. [...] Wtulony w kąt karetki, owinięty płaszczykiem, książę śmiał się, patrząc na postacie biegnące ulicą, skulone od zimna. [...] Powozik zatrzymał się przed bramą domu sławnego zegarmistrza Bregueta i książę z niechęcią wysunął nogi na bruk zalany wodą. W sieni odnalazł portiera i ze swą zwykłą, wyniośle grzeczną postawą zażądał wskazania lokalu księcia Sułkowskiego”. Dochodzimy do Pont Neuf, najsławniejszego mostu Paryża. Claude Mauriac, syn słynnego pisarza François Mauriaca, napisał w swoich dziennikach zatytułowanych Taras Malagaru: „Pont Neuf był zawsze, a jest teraz w sposób jeszcze bardziej urzekający jednym z najbardziej tajemniczych (aczkolwiek najsłynniejszych), najbardziej uświęconym (aczkolwiek bezbożnym) z miejsc w Paryżu”.

Pont Neuf, wbrew swej nazwie, jest najstarszym mostem Paryża. Budowę rozpoczęto w roku 1578, a patronował jej król Francji, a uprzednio Polski, Henryk III Valois. Uroczystość położenia pierwszego kamienia mostu uświetnili swoją obecnością sam król i jego matka Katarzyna Medycejska. Tego dnia, 31 maja, padał nieustanny deszcz, a ponieważ król, ubrany na czarno, opłakiwał dwóch swoich faworytów zabitych w pojedynku, więc paryżanie z właściwym sobie refleksem „ochrzcili” przyszłą budowlę mianem mostu Płaczu. Dzieła budowy dokończył Henryk IV, a most z jego konnym posągiem stanowi jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc miasta. Posąg konia został wykonany we Włoszech z przeznaczeniem na pomnik Ferdynanda księcia Toskanii, ale pracy nie ukończono przed jego śmiercią, po czym postanowiono ofiarować konia Marii Medycejskiej. Koń nie dotarł do Paryża, zatonął wraz z okrętem u brzegów Sardynii. Wydobyty z morza, dotarł wreszcie do miejsca ostatecznego przeznaczenia, to jest na cokół pomnika z Pont Neuf, a stało się to w maju 1614 roku. Po obu stronach cokołu znajdują się płaskorzeźby przedstawiające bitwy pod Ivry oraz pod Arques, które przyniosły sławę i wyniosły na tron Francji jeźdźca dosiadającego konia z brązu – króla Henryka IV zwanego Wielkim. Pont Neuf był pierwszym mostem, na którym wbrew średniowiecznemu zwyczajowi nie wzniesiono zabudowań (wyjątkiem była pompa wodna Samaraitaine), jeśli nie liczyć budek i kramów, które na kilka stuleci miały stać się nieodłączną „dekoracją” mostu. Po upadku monarchii w 1792 roku posąg został zniszczony, a jego szczątki przetopiono lub wrzucono do Sekwany. U stóp cokołu zainstalowano wtedy biuro werbunku wojskowego. Pomnik został odbudowany w roku 1818 na polecenie Ludwika XVIII. Do jego odtworzenia użyto materiałów z przetopionych posągów Napoleona, lecz jeden z wytapiaczy, wierny bonapartysta, umieścił w skrytce prawej ręki króla małą statuetkę Napoleona, a w brzuchu konia worek zawierający teksty pieśni i książki sławiące cesarza. Pozostają tam one prawdopodobnie do dziś.

Kiedy patrzymy na współczesny Pont Neuf, przez który dziś przechodzi się tylko z jednego brzegu Sekwany na drugi i na którym nic nie zatrzymuje naszego marszu, trudno wprost uwierzyć, że most ten jeszcze w XIX wieku był jednym z najruchliwszych miejsc w Paryżu. Jego nazwę spotkać można w setkach utworów literackich poświęconych Paryżowi, nawet w takich, w których Paryż jest tylko tłem akcji. Od początku swojego istnienia Pont Neuf stał się popularnym pasażem i targowiskiem Paryża. Można tu było kupić i sprzedać każdy towar, każdą usługę. Prostytutki ofiarowywały swoje ciało, płatni mordercy swoje usługi, księgarze swoje książki. Wedle obiegowego powiedzenia, na Pont Neuf można spotkać o każdej godzinie „mnicha, białego konia i kurwę”.

Rozgrywały się tu też dramatyczne epizody historii. W roku 1617 rozwścieczony tłum powiesił tu za nogi Concino Conciniego, kochanka królowej Marii Medycejskiej i samowolnego rządcę Francji za małoletniości Ludwika XIII. Przez ten most przechodził Robespierre podczas nocnych spacerów ze swoim psem. W jednym z antyjakobińskich druków, jakie obficie wydawano po przewrocie 9 thermidora roku II (27 lipca 1794 roku), czyli po upadku Robespierre’a, opisany został taki oto epizod. Pewnego lipcowego dnia 1794 roku, więc w okresie najostrzejszego terroru, przez Pont Neuf przechodził główny oskarżyciel Trybunału Rewolucyjnego, Fouquier-Tinville. Patrząc na płynącą leniwie Sekwanę, powiedział: „Jaka ona czerwona!” Możliwe, że epizod ten został zmyślony na potrzeby publicystyki, ale z całą pewnością jest sugestywny i prawdziwy prawdą tamtej strasznej, a mającej skłonność do patosu epoki. W swoim eseju historycznym Oficer największych nadziei poświęconemu adiutantowi Napoleona, kapitanowi Józefowi Sułkowskiemu, Marian Brandys opisał taką scenę: „Kiedy powóz pocztowy z Józefem Sułkowskim zjeżdżał z Pont Neuf i mijał pomnik Henryka IV, złamało się podwozie i musieli wracać do domu. Józef Sułkowski przyjął to jako złą wróżbę”. Razem z towarzyszem podróży Venturem wrócili do locum na nabrzeżu de l’Horloge 39. Kilka miesięcy później (1797) Sułkowski zginął z rąk antyfrancuskich powstańców w Kairze.

Dwadzieścia lat później Pont Neuf był świadkiem zupełnie innej w swojej wymowie sceny. Gdy w kwietniu roku 1814, po upadku Napoleona, Ludwik XVIII wjeżdżał do Paryża, jego droga wiodła właśnie przez Pont Neuf. Król polecił orszakowi zatrzymać się na chwilę przed pustym cokołem pomnika wielkiego przodka. Możemy się domyślać, że Ludwik XVIII chwilą zadumy nad dramatycznymi losami monarchii francuskiej chciał uczcić powrót Burbonów na królewski tron w Paryżu po przeszło dwudziestu latach wygnania. Po raz ostatni dotąd zawitała historia na Pont Neuf w sierpniu 1944 roku, gdy w dniach paryskiego powstania stoczono tu z Niemcami jedną z najkrwawszych potyczek. O tym zrywie i o wyzwoleniu Paryża Ilja Erenburg napisał wzruszający esej Paryż. Czytelnicy, którzy w młodości lubili zagłębiać się w lekturę francuskich powieści z gatunku „romansu płaszcza i szpady”, pióra takich mistrzów jak Dumas-ojciec, Eugeniusz Sue czy Théophile Gautier, a także młodzi ludzie, którzy obecnie tę literaturę poznają i lubią, pamiętają zapewne heroikomiczną powieść Gautiera pod tytułem Kapitan Fracasse. Znajduje się w niej rozdział Nowy Most. Zawarty jest w nim barwny obraz tego miejsca, ukazujący je podczas wędrówki tytułowego bohatera barona de Sigognac jako istny jarmark cudów i prawdziwe centrum Paryża. Tu właśnie odważny i szlachetny baron stoczył pojedynek na rapiery z wynajętym przez wroga i rywala płatnym zabójcą, pojedynek zakończony zresztą ugodą. Wielu sławnych bohaterów książek przechodziło przez Pont Neuf. Niezapomniani i zapewne najsławniejsi czterej muszkieterowie Atos, Portos, Aramis i d’Artagnan tu właśnie, na kartach Trzech muszkieterów, starli się ze wzburzonym tłumem, eskortując królewskiego więźnia. Tu przechadzali się pod rękę ksiądz Hieronim Coignard i Kubuś Rożenek, bohaterowie mądrych powieści Anatola France’a: Gospoda pod Królową Gęsią Nóżką i Poglądy księdza Hieronima Coignarda. Spotkaniem dwóch głównych bohaterów u wylotu mostu na prawy brzeg Sekwany rozpoczyna się mniej znana powieść Dumasa-ojca Kawaler d’Harmental. W chwili ich spotkania zegar wybijał godzinę na wieży, która wieńczyła stojącą wtedy na moście, a rozebraną w 1818 roku, stylową pompę wodną Samaritaine. Na moście tym znalazł się też wielkonosy i nieszczęśliwy Cyrano de Bergerac ze sławnej sztuki Rostanda. Tędy przechodził śledzony przez zauszników księcia Gonzagi kawaler de Lagardére, tytułowy bohater powieści romantyczno-awanturniczej Févala. Tu w Ojcu Goriot Delfina de Nucingen złożyła pocałunek na ustach Rastignaca. W powieści Walka z szatanem Stefan Żeromski „zaprowadził” tu swojego bohatera Ryszarda Nienaskiego. Opuszczając ten tak bogaty świat literatury i wracając do realnej historii, trzeba pamiętać, że Pont Neuf należy do tych miejsc w Paryżu, których nie ominęły barykady rewolucji i walki, jakie w ciągu wieków rozegrały się na ulicach miasta: od Frondy roku 1648 począwszy, poprzez lata 1792, 1830, 1848, 1871, aż po sierpień 1944 i wielkie demonstracje i zamieszki w maju 1968 roku. Współczesny Pont Neuf jest już tylko spokojnym pasażem, pozbawionym dawnego kolorytu, choć kształt mostu pozostał prawie niezmieniony. Dziś można odpocząć tu w przerwie wędrówki po Paryżu, siadając na jednej z charakterystycznych kamiennych ław o półkolistym kształcie. Nie pozostał nawet ślad po wielobarwnym jarmarku, jaki roztaczał tu swoje cuda przez kilka wieków. Schodami usytuowanymi – by tak rzec – na tyłach pomnika można zejść na niewielki trójkątny skwer Vert-Galant, którego nazwa nawiązuje do miłosnych talentów i zapałów dobrego króla Henryka IV. W tym miejscu w roku 1314 na rozkaz króla Francji Filipa Pięknego został spalony na stosie mistrz zakonu templariuszy Jacques de Molay.

Opuszczając Vert-Galant, wracamy w tym samym kierunku, z którego przyszliśmy, ale tym razem idąc przeciwległym brzegiem wyspy Cité. Wchodzimy więc znów na Quai des Orfevres (Nabrzeże Złotników). Pod numerem 36 mieści się tu siedziba Prefektury Policji w Paryżu, w której miał swój gabinet słynny komisarz Maigret, bohater znanego cyklu powieści kryminalnych Simenona. Również tu rozgrywała się akcja niektórych fragmentów powieści Dumasa Królowa Margot. Tu urzędował Raoul Rigault, szef policji Komuny Paryskiej. Dalej, po przecięciu bulwaru du Palais, idziemy wzdłuż nabrzeża du Marché-Neuf (nabrzeża Nowego Targu). Właśnie na styku tych dwóch ulic znajdował się budynek La Morgue, publicznej kostnicy, w której przez trzy dni eksponowano anonimowe zwłoki odnalezione na terenie Paryża. Jeśli w tym czasie nikt się po nie nie zgłosił, grzebane były w zbiorowych mogiłach miejskich. Idąc wzdłuż nabrzeża du Marché-Neuf, mijamy drugą część kompleksu Prefektury, po czym dochodzimy do place du Parvis-Notre-Dame i skręcamy w lewo, zmierzając wzdłuż fasady katedry Notre Dame ku wąskiej uliczce d’Arcole. Przedłużeniem tej uliczki jest most o tej samej nazwie. W lipcu 1830 roku usiany był on trupami obu walczących stron, rewolucjonistów i wojsk rządowych. Nie wchodząc na most, skręcamy w prawo w Quai aux Fleurs (nabrzeże Kwiatów). Pod obecnym numerem 9 stał niegdyś dom, w którym mieszkała Heloiza, ukochana Abelarda, co upamiętnia tablica. Nieopodal mieści się znany, uroczy targ kwiatowy, ale to już przy Quai de la Corse (nabrzeżu Korsyki).

Nabrzeże de la Corse jest ostatnim odcinkiem naszej wędrówki po wyspie Cité. Dochodzimy do Pont Saint-Louis (mostu Świętego Ludwika) i przechodzimy przezeń na İle Saint-Louis (Wyspę Świętego Ludwika). W opowiadaniu Andrzeja Struga Jacqueline jeden z bohaterów, kapitan Witorzeniec, daje wybierającemu się do Paryża młodzieńcowi taką oto radę: „Radzę panu pierwszego dnia po przybyciu nie czynić tak jak każdy przyjezdny cudzoziemiec – nie latać po całym mieście, odurzyć się, a nic nie zobaczyć. Niech pan posiedzi dłużej w hotelu i posłucha głosu miasta. Potem, nie rozglądając się zanadto po drodze, każ się pan zawieźć na Wyspę Świętego Ludwika i tam przejdź się parę razy dookoła w samotności. Rada starego paryżanina! Tam ogarnie pana tchnienie nieśmiertelności Paryża”. Wyspa Świętego Ludwika jest znacznie mniejsza od Cité, lecz w odróżnieniu od tamtej, bardzo odmienionej w porównaniu z przeszłością, zachowała historyczny kształt i jest jedną z nietkniętych enklaw architektury, głównie siedemnastowiecznej. Paryż to miasto nieprzeliczonych zabytków dawnej architektury, ale większość z nich otoczona jest przez zabudowę dziewiętnastowieczną, a także pochodzącą z obecnego stulecia. I właśnie Wyspa Świętego Ludwika – przywodząca mi na myśl Arkę Noego – stanowi jeden z kilku zwartych kompleksów architektonicznych, zachowanych do dziś w niemal niezmienionym od XVII wieku kształcie.

Istnieją poza nią jeszcze trzy podobnie zachowane enklawy, o których będzie mowa w innych rozdziałach: Marais, Saint-Séverin i Faubourg Saint-Germain. Wyjątkowy charakter Wyspy powoduje, że stała się ona miejscem zamieszkania wielu bogatych i znanych ludzi, zaspokajając ich potrzeby estetyczne czy snobizm. Stanowi więc odrębną, wytworną dzielnicę Paryża. Wojciech Natanson w książce Z różą czerwoną przez Paryż napisał, że jednym z ulubionych miejsc spacerów Jana Kochanowskiego, gdy odbywał studia w Paryżu, była właśnie Wyspa Świętego Ludwika. Ponieważ pierwszy most łączący Wyspę ze stałym lądem zbudował dopiero w XVII wieku mieszczanin Christophe Marie, możemy domyślać się, że późniejszy mistrz Jan z Czarnolasu musiał korzystać z przeprawy. Ówczesny wygląd Wyspy był jednak zupełnie odmienny od obecnego, znanego od XVII stulecia. W czasach, gdy zachodził tu Kochanowski, w okolicy rozciągała się łąka, na której wypasano bydło, a także urządzano pojedynki oraz ludowe zabawy. Rola Wyspy odmieniła się, gdy w 1627 roku wspomniany już bogaty mieszczanin Marie uzyskał zgodę króla Ludwika XIII na rozparcelowanie jej terenu pod zabudowę. Od tego momentu na Wyspie zaczęli osiedlać się arystokraci oraz inni wpływowi przedstawiciele społecznej elity Paryża.

Z mostu Saint-Louis skręcamy w prawo, w Quai d’Orléans (nabrzeże Orleanów). Idąc wzdłuż szeregu pięknych zabytkowych kamienic, które należałoby nazwać raczej pałacami, dochodzimy do numeru 6, gdzie mieści się jeden z najważniejszych obiektów „polskiego Paryża”, Biblioteka Polska. Założona w 1838 roku przez Jana Ursyna Niemcewicza, swoje miejsce w tym właśnie obiekcie zajęła w 1853 roku. W roku 1893 jej zbiory stały się formalnie częścią Akademii Umiejętności w Krakowie. Zbiory liczą dziesiątki tysięcy woluminów i zawierają między innymi bardzo cenne dokumenty dotyczące Wielkiej Emigracji, a także emigracji po upadku powstania styczniowego 1863 roku oraz związków polsko-francuskich. Biblioteka przechowuje też liczne ryciny, mapy oraz obrazy i rzeźby wybitnych twórców polskich. Od roku 1905 w budynku biblioteki, na górnych piętrach, mieści się Muzeum Adama Mickiewicza, założone przez syna poety, Władysława. Znajdują się tu liczne pamiątki po wieszczu Adamie, w tym rękopisy Pana Tadeusza i Dziadów. Budynek jest własnością Polskiego Towarzystwa Historyczno-Literackiego.

Fasada Biblioteki Polskiej

W lutym 1921 roku, podczas swojej oficjalnej wizyty w Paryżu, Naczelnik Państwa Józef Piłsudski spotkał się tu z przedstawicielami polskiej kultury, zamieszkałymi nad Sekwaną. W bankiecie tym brał także udział wspomniany już Władysław Mickiewicz, a stronę francuską reprezentował między innymi Roland Bonaparte, potomek dynastii tak bardzo związanej z historią Polski. W okresie okupacji Paryża przez Niemców w latach 1940–1944 biblioteka została zrabowana, ale część zbiorów udało się uchronić. Podczas dalszej wędrówki po Wyspie Świętego Ludwika napotkamy jeszcze niejeden obiekt związany z dziejami emigracji polskiej, ponieważ Wyspa jest jednym z najbardziej „polskich” rejonów Paryża.

Idąc dalej, mijamy most de la Tournelle, na którym rozgrywała się akcja jednej ze scen powieści Dumasa-ojca Kawaler de Maison-Rouge, i wkraczamy na nabrzeże de Béthune. Pod numerem 16 wznosi się pałac, który należał niegdyś do sławnego wodza i uwodziciela, marszałka de Richelieu (nie mylić z kardynałem). Był on jedną z najbardziej malowniczych postaci historycznych XVII wieku. Na fasadzie kamienicy pod numerem 36 widnieje tablica informująca, że w latach 1912–1934, czyli do śmierci, mieszkała tu Maria Skłodowska-Curie. Przy nabrzeżu de Béthune mieszkał też i zmarł prezydent Francji w latach 1969–1974 Georges Pompidou. Dochodzimy do mostu Sully, pod którym pływał niegdyś król Henryk IV wraz ze swym małym synkiem, późniejszym królem Ludwikiem XIII. Wchodząc na most, docieramy jednocześnie na przedłużenie bulwaru Henri IV ciągnącego się aż do place de la Bastille. Nie idziemy jednak prosto, lecz doszedłszy do przeciwległego krańca Wyspy, ponownie skręcamy w lewo i wchodzimy na nabrzeże d’Anjou. W miejscu, gdzie styka się ono z rue Saint-Louis-en-l’İle, znajduje się kolejny obiekt ściśle związany z historią Polski. Jest to jeden z najwspanialszych pałaców w Paryżu, Hôtel Lambert. Zbudowany w połowie XVII wieku i pamiętający Woltera, który w nim jakiś czas mieszkał, pałac stał się w roku 1842 własnością księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, przywódcy obozu arystokratycznego emigracji polskiej, nazywanego kurtuazyjnie „niekoronowanym królem Polski”. Pałac pełnił przez wiele dziesięcioleci rolę politycznego i duchowego ośrodka przywódczego elity emigracyjnej. Do jego stałej tradycji należały m.in. spotkania wielkanocne, na których bywali Mickiewicz, Słowacki, Chopin, Norwid i inni. W Hôtel Lambert działało także konserwatywne Towarzystwo 3 Maja. Niestety, w roku 1975 spadkobiercy Czartoryskich sprzedali pałac baronowi Rotschildowi i od tej pory stał się prywatną posesją, praktycznie niedostępną dla turystów. Z tego powodu niemożliwe jest zobaczenie wielokrotnie reprodukowanego w książkach, pięknego wewnętrznego dziedzińca, a także wnętrz pałacowych. Musimy się zadowolić zewnętrznym widokiem budowli z efektowną zewnętrzną bramą, widoczną od nabrzeża d’Anjou. W pałacyku usytuowanym pod numerem 8 mieszkała Maria Kalergis, w której kochał się Cyprian Kamil Norwid i którą uwiecznił w wielu wierszach, a także w dramacie Pierścień wielkiej damy. Pani Kalergis prowadziła tu salon, w którym bywali między innymi Théophile Gautier, Adolf Thiers, Eugéne Delacroix (domniemany naturalny syn Talleyranda, wielki malarz), Cavaignac, Alfred de Musset, Heinrich Heine, Iwan Turgieniew, Ludwik Napoleon Bonaparte (późniejszy cesarz Napoleon III), z Polaków zaś: Cyprian Kamil Norwid, Fryderyk Chopin czy Delfina Potocka. W pałacu pod numerem 9 mieszkał w latach 1846–1866 znakomity malarz, o stylu pełnym gorzkiej ironii, sarkazmu i groteski, Honoré Daumier.

Warto zatrzymać się dłużej przed pięknym pałacem oznaczonym numerem 17. Jest to pałac de Lauzun, jeden z najświetniejszych zabytków świeckiej architektury Paryża z XVII wieku. Zdobi go pięknie rzeźbiona brama drewniana oraz fantazyjna rynna z motywem chińskiego smoka. Mieszkali tu Théophile Gautier i Charles Baudelaire. Dochodzimy do mostu Marie. Miłośnikom twórczości Balzaca warto przypomnieć, że przy tym moście poznał swoją przyszłą żonę tytułowy bohater jego powieści Wielkość i upadek Cezara Birotteau. Za mostem zaczyna się Quai de Bourbon. W jednym z domów tej części wyspy król Francji Henryk III Valois urządzał sławne w tamtej epoce bale dla swoich faworytów (mignons). Przyjęcia te, połączone z homoseksualnymi orgiami, były wtedy symbolem zepsucia katolickiego dworu francuskiego i budziły zgorszenie zwłaszcza wśród protestantów.

Przy nabrzeżu de Bourbon pod numerem 41 mieszkał i zmarł w 1830 roku znakomity malarz polsko-francuski Piotr Norblin, autor świetnych szkiców poświęconych insurekcji kościuszkowskiej w Warszawie w 1794 roku. Dochodzimy do krańca Wyspy Świętego Ludwika i skręcając w lewo, wchodzimy w ulicę Saint-Louis-en-l’İle (Świętego Ludwika na Wyspie), stanowiącą oś Wyspy. Pod numerem 12 do końca 1993 roku mieściła się znana wielu Polakom Księgarnia Polska „Libella”, założona przez Kazimierza Romanowicza, którego dramatyczne losy wojenne (był kawalerzystą w kampanii wrześniowej) rzuciły na Zachód, a w końcu tu, do Paryża. Przez wiele dziesięcioleci księgarnia była jedną z tych placówek polskich na emigracji, dzięki którym ta część twórczości literackiej i publicystycznej, która z powodu cenzury politycznej nie mogła ukazać się w PRL, tu właśnie znajdowała swoje miejsce na półkach księgarskich.