Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czy wszyscy cichociemni byli kryształowo uczciwi? Jak wyglądało życie prywatne generała Grota–Roweckiego i czy miało wpływ na jego aresztowanie? Dlaczego część polskich aktorów grała na scenach koncesjonowanych przez okupantów, podczas gdy inni odmawiali? Dlaczego AK skazało na śmierć Józefa Mackiewicza i z jakich powodów Sergiusz Piasecki odmówił wykonania wyroku? Czy za ewakuacją z Polski do Francji córki generała Sikorskiego, żony generała Sosnkowskiego i członków rodziny szefów polskiego wywiadu stała niemiecka Abwehra i z jakiego powodu?
Na te i wiele innych pytań odpowiada Sławomir Koper w swojej najnowszej książce. Najpopularniejszy polski historyk powraca do okresu II wojny światowej i tym razem przedstawia mało znane i bardzo niewygodne dla oficjalnej historiografii fakty dotyczące niemieckiej, sowieckiej i litewskiej okupacji w klęsce wrześniowej
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 282
Projekt okładki i stron tytułowychAnna Damasiewicz
Redaktor merytorycznyWitold Grzechnik
Redaktor prowadzącyZofia Gawryś
Redaktor technicznyMarcin Adamczyk
KorektaTeresa Kępa Grażyna Ćwietkow-Góralna
Copyright © by Dressler Dublin sp. z o.o., Ożarów Mazowiecki 2019 Copyright © by Sławomir Koper, 2019 Zdjecie na okładce © Ysbrand Cosijn | Depositphotos.com
Wydawnictwo: Bellona ul. J. Bema 87 01-233 Warszawa tel. +48 22 620 42 91
Dystrybucja: Firma Księgarska Olesiejuk Sp. z o.o. 05-850 Ożarów Mazowiecki, ul. Poznańska 91 e-mail: [email protected], tel. 22 733 50 10 www.olesiejuk.pl
www.bellona.pl
Dołącz do nas na Facebooku:www.facebook.com/Wydawnictwo.Bellona
Księgarnia internetowawww.swiatksiazki.pl
ISBN 978-83-11-15668-5
Kiedy ponad sześć lat temu kończyłem Polskie piekiełko. Obrazy z życia elit emigracyjnych 1939–1945, zapowiedziałem, że kolejną książkę poświęcę polskim elitom żyjącym pod okupacją niemiecką i sowiecką. Wówczas byłem przekonany, że napiszę ją dość szybko, ale niestety – życie potoczyło się inaczej i zająłem się tematyką PRL. Teraz wreszcie powróciłem do lat wojny i mam nadzieję, że nie będzie to jedyna książka poświęcona tym trudnym dla narodu polskiego czasom.
Tematykę tej książki kształtowałem bardzo starannie, wybierając tematy stosunkowo mało znane, a jednocześnie takie, które powinny przyciągnąć uwagę Czytelników. Wszyscy w naszym kraju wiedzą, kim był generał Stefan Rowecki „Grot”, ale niekoniecznie znają postać założyciela Służby Zwycięstwu Polski, generała Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza. Niemal nikt nie słyszał o założonej przez Stefana Witkowskiego organizacji „Muszkieterowie” i o jej krwawym końcu, ani o problemach lwowskiego Związku Walki Zbrojnej pod okupacją sowiecką. Jesteśmy dumni z osiągnięć naszej konspiracji w Generalnym Gubernatorstwie, ale nie mówimy głośno o tym, co działo się we Lwowie zajętym przez ZSRS. Wprawdzie rzeczywiście nie było się czym chwalić, ale czy należy o tym milczeć? Tym bardziej nie wolno skazywać na zapomnienie prawdziwego lwowskiego bohatera, profesora Rudolfa Weigla, który ocalił więcej istnień ludzkich niż cała polska konspiracja razem wzięta.
Niestety, nie udało mi się w pełni zrealizować planów związanych z tą książką. W rozdziale o najdziwniejszym z emisariuszy Sikorskiego, Samsonie Mikicińskim, zamierzałem poświęcić dłuższy fragment przypadkom defraudacji środków finansowych przerzucanych do kraju przez kurierów. Takie przypadki się zdarzały i sam czytałem o nich w korespondencji profesora Stanisława Kota z generałem Sikorskim. Niestety, było to kilka lat temu, a nieco później ktoś „zabezpieczył” teczkę przechowywaną w Zakładzie Historii Ruchu Ludowego. Zapewne uznał, że nie wolno dopuścić do tego, by sprawa stała się zbyt głośna, zatem kierując się „ważnym interesem społecznym”, po prostu ukradł dokumenty w celu podtrzymania dobrego samopoczucia rodaków. Pracownicy Zakładu nie potrafili udzielić mi informacji, gdzie podziała się teczka, która nadal figurowała w katalogu, ale fizycznie nie istniała.
Zdaję sobie sprawę z tego, że przedstawiony przeze mnie obraz okupacji jest bardzo wybiórczy, ale – przyznaję to – chciałem napisać o rzeczach, które do dzisiaj wzbudzają emocje. Nie bez powodu zakończyłem tę książkę rozdziałem o Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ. Starałem się go napisać w sposób bardzo wyważony, odcinając się od wszelkich współczesnych dyskusji na ten temat. Przedstawiłem tylko fakty, a wyciągnięcie wniosków pozostawiam moim Czytelnikom, których za bardzo szanuję, by narzucać im swoje opinie.
Sławomir Koper
Koniec pewnej epoki
Zapewne jeszcze przez długie lata historycy będą się spierać, jaką datę można uznać za definitywny koniec II Rzeczypospolitej i być może nigdy nie dojdą do porozumienia. Można jednak dokładnie wskazać datę dzienną, a nawet dokładną godzinę, kiedy barwny świat międzywojnia odszedł w przeszłość. 1 września 1939 roku o godzinie 4.40 sztukasy Luftwaffe zrzuciły pierwsze bomby na Wieluń i nic już od tej chwili nie było takie samo jak wcześniej.
Wydarzenia potoczyły się szybko – 8 września Wehrmacht był już pod Warszawą, a dziewięć dni później od wschodu zaatakowali Sowieci. Tego samego dnia do Rumunii ewakuowały się polskie władze wraz z Naczelnym Dowództwem. Warszawa skapitulowała 28 września, Modlin dzień później, Hel poddał się 2 października, a jako ostatnia złożyła broń Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie” generała Kleeberga. Polska znalazła się pod niemiecko-sowiecką okupacją.
Heinz Guderian i Siemion Kriwoszein. Brześć, 22 września 1939 roku
Symbolem czwartego rozbioru Polski stała się wspólna defilada Wehrmachtu i Armii Czerwonej 22 września w Brześciu nad Bugiem. Miasto zdobyli hitlerowcy, przekazali je Sowietom, a defiladę odbierali generał Heinz Guderian i kombrig (dowódca brygady) Siemion Kriwoszein.
Wprawdzie Anglia i Francja wypowiedziały Niemcom wojnę już 3 września, ale znając treść tajnego protokołu paktu Ribbentrop–Mołotow, zrezygnowały z ofensywy na Zachodzie. Sojusznicy oczekiwali sowieckiego uderzenia na Polskę i wiedzieli, że los naszego kraju został przesądzony. Zresztą bardziej interesowali się losem polskiego złota ewakuowanego do Rumunii i rozgrywkami politycznymi w łonie naszych elit władzy. Nie protestowali też, gdy pod wpływem nacisków niemieckich i sowieckich Rumuni internowali nasze władze, za to zdecydowanie przeciwstawili się nominacji generała Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego na prezydenta RP. Wieniawę uznano za człowieka sanacji i zbyt silną osobowość, dlatego ostatecznie głową państwa został Władysław Raczkiewicz. Nowy prezydent desygnował na premiera generała Władysława Sikorskiego, który objął jednocześnie stanowisko Naczelnego Wodza.
Około 100 tysięcy polskich oficerów i żołnierzy znalazło się w obozach internowania w Rumunii i na Węgrzech, to z nich w przyszłości miał się rekrutować trzon Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Emigrację wybrało też wielu polityków i przedstawicieli sfer artystycznych, a dla większości była to decyzja, która zaważyła na całym ich życiu. Wielu z nich po wojnie pozostało na emigracji i nigdy już nie zobaczyło rodzinnego kraju.
Tysiącletnia Rzesza
Zwycięzcy solidarnie podzielili się łupem. Dokonano pewnych zmian we wcześniejszych ustaleniach i podczas kolejnej wizyty Ribbentropa w Moskwie (28.09.1939) podpisano układ o granicach i przyjaźni, będący formalnym rozbiorem Polski. ZSRS zrezygnował z granicy na Wiśle (początkowo planowano, że Sowieci zajmą Lubelszczyznę i wschodnie Mazowsze wraz z warszawską Pragą), a w zamian do strefy ich wpływów dołączono Litwę. W rękach niemieckich znalazła się niemal połowa kraju (ponad 187 tysięcy kilometrów kwadratowych), zamieszkana w ogromnej większości przez ludność polską. Sowieci zajęli resztę, przy czym obaj okupanci przekazali część zdobytych terytoriów innym państwom. Niemcy wynagrodzili udział Słowaków w kampanii wrześniowej, oddając im 700 kilometrów kwadratowych obszaru Spisza i Orawy, natomiast Moskwa przekazała Litwie Wilno wraz z najbliższą okolicą (niecałe 7 tysięcy kilometrów kwadratowych z 550 tysiącami mieszkańców). Oczywiście nie był to gest bezinteresowny, gdyż w zamian wymusili na Litwinach zgodę na organizację baz wojskowych na terenie republiki.
Na początku października 1939 roku hitlerowcy oficjalnie wcielili do Niemiec część okupowanego obszaru. W granicach Rzeszy znalazły się: Pomorze, Wielkopolska, Górny Śląsk, Łódź, północne Mazowsze i Suwalszczyzna. Wschodnia granica Niemiec przebiegała o kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy, a na północy opierała się o Modlin. Były to tereny przeznaczone do szybkiej germanizacji, Hitler planował, że w ciągu 10 lat staną się obszarami „czysto niemieckimi”, czemu służyć miały masowe wysiedlenia polskiej ludności oraz sprowadzenie Niemców zamieszkujących dotychczas poza granicami III Rzeszy. Wysiedlenia prowadzono w sposób niezwykle brutalny, a Polakom pozostawiano najwyżej kwadrans na spakowanie.
„8 grudnia – wspominała hrabina Klementyna Mańkowska, właścicielka majątku Winnogóra w Wielkopolsce – […] koło godziny drugiej, wskutek jakiegoś przeczucia, którego nie potrafię wytłumaczyć, wstałam, by spojrzeć przez bramę. Z przerażeniem zobaczyłam, jak przed domem zatrzymuje się czarny, pancerny samochód. Natychmiast też otoczyła nas chmara czarnych mundurów.
– Jest pani aresztowana – oznajmili. – Pani, pani mąż i dzieci, musicie wyjechać stąd za kwadrans. Przede wszystkim nie bierzcie niczego, co sami nie uniesiecie”[1].
Nie wszyscy mieli tyle szczęścia, bo ci gorzej urodzeni dostawali zaledwie pięć minut (!) na spakowanie. Jednak najbardziej tragiczny los spotkał polskie elity intelektualne. W ramach „wyniszczania warstw kierowniczych” przeprowadzono akcję „Inteligencja” (Intelligenzaktion), której ofiarami padło kilkadziesiąt tysięcy osób. Mordowano lub zsyłano do obozów koncentracyjnych: księży, nauczycieli, ziemian, kapitalistów, działaczy politycznych oraz wojskowych. Ze szczególną nienawiścią tropiono powstańców wielkopolskich i śląskich, dawnych członów Polskiej Organizacji Wojskowej oraz działaczy plebiscytowych.
Rozgraniczenie stref interesów ZSRR i III Rzeszy na terytorium II Rzeczypospolitej, 28 września 1939 roku (Mathiasrex, Maciej Szczepańczyk, na podstawie User Poznaniak)
Jednak natychmiastowe pozbycie się wszystkich Polaków z terenów wcielonych do Rzeszy okazało się niemożliwe z powodów praktycznych. Kolonizacja niemiecka postępowała stosunkowo wolno, toteż nasi rodacy byli niezbędni dla funkcjonowania miejscowej gospodarki. Jako obywatele drugiej kategorii mieli zapewnić utrzymanie „rasie panów”, a czasami pozwalano im pracować na stanowiskach wyższych niż robotnicze.
Specyficzny charakter miała tutejsza folkslista. O ile jej pierwsze dwie kategorie były faktycznie przeznaczone dla ludzi czujących się Niemcami, to już do kategorii trzeciej zaliczono praktycznie większość Ślązaków, Kaszubów czy Mazurów. Uznano ich za spolonizowanych potomków Niemców, a odmowa podpisania folkslisty oznaczała wywózkę do obozu koncentracyjnego i praktycznie automatyczny wyrok śmierci dla całej rodziny. W tej sytuacji władze emigracyjne wydały zgodę na wpisywanie się na folkslistę w celu ratowania życia, a takie stanowisko popierali również hierarchowie kościelni. W efekcie niemiecka lista narodowa na Górnym Śląsku przybrała wręcz monstrualne rozmiary, podpisało ją bowiem niemal 90% przedwojennych mieszkańców tego regionu.
Odmienny charakter miała natomiast ostatnia grupa folkslisty, do której zaliczono spolonizowane osoby pochodzenia niemieckiego, które czynnie brały udział w polskich organizacjach politycznych i społecznych. Postanowiono również, że podpisać ją mogą ci, których uznano za wartościowych pod względem rasowym. Podobnie jak w przypadku poprzedniej kategorii podpisanie jej było sprawą życia i śmierci. Dlatego informacja, że liczba folksdojczów w Poznaniu w ciągu kilku miesięcy wzrosła z 4,5 tysiąca do 30 tysięcy, wcale nie oznaczała radosnej kolaboracji z okupantem[2].
Swastyka nad Wisłą
Pod koniec października oficjalnie ogłoszono powstanie Generalnego Gubernatorstwa ze stolicą w Krakowie (Warszawę uznano za miasto zbyt niebezpieczne). Objęło ono resztę ziem okupowanych przez Niemców, łącznie blisko 100 tysięcy kilometrów kwadratowych i 12 milionów mieszkańców. Na jego czele stanął długoletni członek NSDAP, prawnik z wykształcenia, Hans Frank – człowiek o psychice „stanowiącej przedziwną mieszaninę inteligencji i okrucieństwa, finezji i wulgarności, brutalnego cynizmu i wyrafinowanej wrażliwości”[3]. Za swoją siedzibę obrał Wawel i zaczął się uważać za „niemieckiego króla Polski”, podczas gdy w Berlinie o Generalnym Gubernatorstwie mawiano Frank-reich (Rzesza Franka).
Pierwszą brutalną akcją, jaką okupanci przeprowadzili przeciwko Polakom na terenie Generalnego Gubernatorstwa, była Sonderaktion Krakau. W jej efekcie na początku listopada 1939 roku do obozów koncentracyjnych wywieziono ponad 180 wykładowców krakowskich uczelni. Wprawdzie po interwencjach międzynarodowych (w tym Benito Mussoliniego) naukowcy zostali po kilku miesiącach zwolnieni, jednak ich część nie przeżyła uwięzienia. Natomiast hitlerowcy mieli niebawem ponownie podjąć temat, tym razem z o wiele bardziej tragicznym skutkiem.
Uczciwie trzeba przyznać, że pomimo Sonderaktion Krakau początkowo zapanowało pewne uspokojenie sytuacji. Ludność polska miała znacznie lepsze warunki do życia, niż na obszarach wcielonych bezpośrednio do Rzeszy, a terror przejawiał się głównie w akcjach odwetowych. Za taką należy uznać zbrodnię w Wawrze, gdzie za zabicie przez miejscowych kryminalistów dwóch niemieckich żołnierzy rozstrzelano 111 mężczyzn z okolicznych domów. Wiele wskazuje na to, że jeszcze wtedy hitlerowcy nie planowali zorganizowanego ludobójstwa.
Wiosną 1940 roku okupanci zrzucili jednak maski i przystąpili do planowego wyniszczania polskich elit. W ramach tak zwanej akcji AB (Außerordentliche Befriedungsaktion) pomiędzy majem i wrześniem wymordowano około 3,5 tysiąca przedstawicieli polskiej inteligencji. Wśród rozstrzelanych znalazł się były marszałek Sejmu Maciej Rataj, jeden z liderów PPS Mieczysław Niedziałkowski, a także znakomity biegacz i medalista olimpijski, Janusz Kusociński. Przy okazji rozstrzelano także około 3 tysięcy więźniów politycznych przetrzymywanych dotychczas w obozach koncentracyjnych. Masowa zbrodnia miała złamać ducha oporu w narodzie polskim i pozbawić go przywódców.
„[…] dla nas wszystkich narodowych socjalistów – tłumaczył Frank na jednej z odpraw – nakazem chwili jest podjęcie zobowiązania, że dołożymy wszelkich starań, by w narodzie polskim nie wykrystalizował się już żaden opór. Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy w stanie wykonać to zadanie, że jest to nawet naszym obowiązkiem ze względu na konieczność osłaniania Rzeszy od Wschodu”[4].
Hans Frank (w środku) w Krakowie, fot. NAC
Hitler ostatecznie zrezygnował z planów powołania szczątkowego, wasalnego państwa polskiego i polecił przystąpić do bezwzględnej eksploatacji podbitych terenów. Generalne Gubernatorstwo miało się stać obszarem o statusie kolonialnym, zaspokajającym potrzeby Rzeszy w zakresie produkcji rolnej i niewykwalifikowanej siły roboczej. Planowano, że będzie stanowiło bufor pomiędzy Niemcami a ZSRS, co w kontekście planowanej przez führera wojny z Sowietami miało szczególne znaczenie.
Realizacja hitlerowskich planów musiała jednak zostać odłożona w czasie. Żywioł niemiecki w Generalnym Gubernatorstwie był zbyt słaby i nie było możliwości natychmiastowej germanizacji tego obszaru. W efekcie, chociaż powołano Generalną Dyrekcję Kolei Wschodniej, to z braku niemieckich pracowników zatrudniono w niej ponad 200 tysięcy Polaków[5].
Podobnie było w siłach porządkowych, dlatego w grudniu 1939 roku powstała Policja Polska Generalnego Gubernatorstwa (od koloru mundurów zwana granatową policją), do której pod groźbą kary śmierci powołano przedwojennych funkcjonariuszy. Szeregi uzupełniano byłymi policjantami przesiedlonymi z ziem włączonych do Rzeszy, a przez formację przewinęło się łącznie ponad 16 tysięcy osób. Samorządy działały pod ścisłym nadzorem, ale jednak działały, okupanci byli bowiem zbyt słabi liczebnie, by wszystkim zarządzać bezpośrednio.
Na ziemiach włączonych do Rzeszy wprowadzono ustawy norymberskie przeciwko ludności żydowskiej, a znaczną jej część przesiedlono do Generalnego Gubernatorstwa. Żydów zaczęto koncentrować na terenie wyznaczonych dzielnic w miastach, a pierwsze getto powstało już w październiku 1939 roku w Piotrkowie Trybunalskim. Największe zorganizowano w Warszawie, gdzie jesienią 1940 roku na obszarze obejmującym niewiele ponad 300 hektarów stłoczono około 400 tysięcy osób. Przy okazji warto zaznaczyć, że niemieckie pojęcie „Żyda” było dość obszerne i obejmowało także katolików, których co najmniej troje dziadków należało do żydowskiej gminy wyznaniowej. Tak samo traktowano osoby pozostające w związkach małżeńskich z Żydami.
Pytania bez odpowiedzi
Jedną z większych tajemnic kampanii wrześniowej było zachowanie polskich władz wobec sowieckiej inwazji z 17 września 1939 roku. Wprawdzie informacja o ataku Armii Czerwonej była ogromnym zaskoczeniem i pojawiły się głosy, że to już nie wojna, tylko katastrofa na niespotykaną skalę, ale rozkaz wydany przez marszałka Śmigłego-Rydza wielu uznało za absurdalny:
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Przypisy
1 K. Mańkowska, Moja misja wojenna, Warszawa 2003, s. 65.
2 M. Foedrowitz, Polscy Quislingowie, „Wprost”, 41/1991.
3 C. Malaparte, Kaputt, s. 149–150.
4 Za: D. Schenk, Hans Frank. Biografia generalnego gubernatora, Kraków 2009, s. 181.
5 Okupacja 1939–1945, http://www.kolejnictwo-polskie.pl/default_317.html