99,90 zł
We współczesnym świecie żyją przedstawiciele sześciu pokoleń:
- cichego pokolenia, urodzeni w latach 1925–1945;
- baby boomersów, urodzeni w latach 1946–1964;
- pokolenia X, urodzeni w latach 1965–1979;
- milenialsów (pokolenia Y), urodzeni a latach 1980–1994;
- pokolenia Z, urodzeni w latach 1995–2012;
- oraz jeszcze nienazwanych kohort, urodzonych po roku 2012.
Mają oni bardzo różne doświadczenia życiowe, a co za tym idzie – można przypuszczać, że ich przekonania i zachowania również są zupełnie odmienne. Na czym jednak polegają te różnice, jakie są ich przyczyny i jak głęboko sięgają?
Jean Twenge, profesorka psychologii i „najwybitniejsza ekspertka w dziedzinie zmian pokoleniowych” (jak ją nazwała Lisa Wade, autorka książki American Hookup), czerpie ze skarbnicy wieloletnich badań i baz danych, aby odpowiedzieć na ważne pytania: czy rzeczywiście definiują nas ważne zdarzenia historyczne, takie jak Wielki Kryzys w wypadku cichego pokolenia czy ataki z 11 września 2001 roku w wypadku milenialsów? A może – jak twierdzi Twenge – tym, co różnicuje pokolenia, jest szybki postęp techniczny? Twenge z właściwą sobie wnikliwością docieka, czego pragną od reszty życia przedstawiciele cichego pokolenia i baby boomersi; w jaki sposób pokolenie X mierzy się z wyzwaniami wieku średniego; jakimi ideałami kierują się milenialsi jako rodzice i pracownicy; oraz jak pandemia COVID-19 zmieniła członków pokolenia Z. To tylko niektóre z fascynujących tematów poruszonych w tej książce.
Zaskakujące, zajmujące i pouczające, Pokolenia na zawsze zmienią sposób, w jaki patrzysz na swoich rodziców, rówieśników, współpracowników i dzieci, bez względu na to, z którym pokoleniem się utożsamiasz.
Jean M. Twenge, profesorka psychologii na Uniwersytecie Stanowym w San Diego, jest autorką ponad stu publikacji naukowych i kilku książek opartych na prowadzonych przez siebie badaniach, między innymi Pokolenia, iGen i Generation Me. Jej badania opisywano w takich gazetach i czasopismach, jak „Time”, „The Atlantic”, „Newsweek”, „The New York Times”, „USA TODAY” i „The Washington Post”. Występowała również w programach telewizyjnych Today,Good Morning America,Fox and Friends i CBSThis Morning oraz na antenie National Public Radio.
Recenzje książki POKOLENIA:
Jej wnioski na temat postępu technicznego i indywidualizmu – oraz jej prognozy na przyszłość – przyprawią cię o utratę tchu. Co ważniejsze, autorka skłania czytelnika do refleksji nad tym, w jaki sposób zaakceptowanie różnic międzypokoleniowych paradoksalnie może pomóc nam się zjednoczyć. – Angela Duckworth, autorkabestsellera Upór. Potęga pasji i wytrwałości
Fascynująca książka Jean Twenge pozwala nam zrozumieć, w jaki sposób trendy kulturowe ukształtowały dobrostan psychiczny każdego z pokoleń. To lektura obowiązkowa dla każdego, kogo niepokoi współczesny kryzys zdrowia psychicznego. – Lori Gottlieb, „New York Times”, autorka bestsellera Maybe You Should Talk to Someone
Autorka książki Pokolenia,łączącej w sobie psychologię i historię, z niewielką domieszką popkultury, kreśli obraz życia członków sześciu pokoleń i wyjaśnia, skąd biorą się różnice międzypokoleniowe. Jeśli pragniesz lepiej zrozumieć swoje dzieci, swoich rodziców lub dziadków, to ta zajmująca książka zapewni Ci wgląd w ich życie, jakiego nie znajdziesz w żadnej innej lekturze. – Kathleen Vohs, University of Minnesota, przedstawicielka pokolenia X
Pokolenia autorstwa Jean Twenge to prawdziwy majstersztyk. Autorka łączy własne ponad trzydziestoletnie badania nad różnicami międzypokoleniowymi z bogatym zbiorem danych, aby przedstawić wszechstronny, oparty na danych opis poszczególnych pokoleń. Gorąco polecam tę książkę każdemu, kto pragnie zrozumieć współczesną kulturę – specjalistom w dziedzinie zarządzania, zasobów ludzkich, edukacji i marketing, a także wszystkim tym, którzy są po prostu ciekawi. – W. Keith Campbell, autor książki The New Science of Narcissism
Jean Twenge jest najwybitniejszą badaczką zmian pokoleniowych na świecie. W tej obszernej, klarownej analizie autorka łączy dane pochodzące od milionów osób badanych w ciągu kilku dziesięcioleci z przekonującymi przykładami sposobu myślenia i priorytetów każdego z pokoleń. Dzięki lekturze tej książki pedagodzy, pracownicy, specjaliści w dziedzinie marketingu, przywódcy religijni i futurolodzy poznają świeże, przenikliwe spojrzenie na dzisiejszy świat społeczny, a zważywszy na przemianę pokoleń – również na świat jutra. – David G. Myers, Hope College, autor książki How Do We Know Ourselves: Curiosities and Marvels of the Human Mind
Kiedy Jean Twenge wydaje nową książkę, zaraz biegnę ją kupić! Rzadko spotyka się tak rygorystyczną, skrupulatną badaczkę i utalentowaną pisarkę w jednej osobie. Pokolenia otworzą czytelnikom oczy i będą książką, do której nieustannie się wraca. – Sonja Lyubomirsky, profesorka psychologii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Riverside I autorka książki The How of Happiness
Jean Twenge przeprowadziła jedne z najlepszych badań młodych Amerykanów w ostatnich latach, a jej nowa książka wzbogaca ten wybitny dorobek. Autorka opisuje w niej wszystkie żyjące współcześnie pokolenia i wskazuje na rozwój technologii jako główny czynnik, który je różnicuje, a jej wywód jest przekonujący i błyskotliwy. Twenge przywołuje jeden ważny, potwierdzony empirycznie fakt za drugim – na przykład, dlaczego problemy psychiczne, które przywykliśmy kojarzyć z dorosłymi, co roku dotykają coraz młodszych osób – a następnie interpretuje go z pewnością wytrawnej ekspertki. W czasach, gdy nowe technologie przejmują naszą codzienność, ta książka jest niezastąpionym zasobem, zwłaszcza dla rodziców, którzy zastanawiają się, jaki świat gotują ich dzieciom te nowe media i narzędzia. Znajdziemy w niej mnóstwo wykresów i statystyk połączonych z wartką, przystępną prozą – idealną mieszankę nauki i służby publicznej. Gorąco ją polecam. – Mark Bauerlein, Uniwersytet Emory, autor książki The Dumbest Generations Grow Up
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 874
Jean M. Twenge
Pokolenia
Prawdziwe różnice między pokoleniami X, Y, Z, baby boomersami i cichym pokoleniem oraz co one oznaczają dla przyszłości zachodniego świata
Przełożyła:
Agnieszka Nowak-Młynikowska
Sopot 2023
Tytuł oryginału:Generations
Copyright © Jean M. Twenge, PhD
Published by arrangement with Atria Books, a Division of Simon and Schuster, Inc.
Copyright © 2024 for the Polish edition by Smak Słowa.
Copyright © for the Polish translation by Agnieszka Nowak-Młynikowska
Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być publikowana ani powielana w formie elektronicznej oraz mechanicznej bez zgody wydawcy.
Edytor: Anna Świtajska
Redakcja: Małgorzata Jaworska
Korekta: Małgorzata Jaworska
Skład książki: Piotr Geisler
Projekt okładki: &Visual
Druk: Drukarnia Abedik
ISBN: 978-83-67709-04-0
Wydawnictwo Smak Słowa
ul. Bohaterów Monte Cassino 6A
81-805 Sopot
tel. 507-030-045
www.festiwalksiazkipsychologicznej.org.pl
Zapraszamy do księgarni internetowej wydawnictwa
www.smakslowa.pl
Moim rodzicom, JoAnn i Steve’owi,
którzy byliświadkamiprzyjścia na świat sześciu pokoleń,
oraz moim córkom, Kate, Elizabeth i Julii,
które zobaczą ich dużo więcej
W Zatoce Bengalskiej, pomiędzy Indiami i Mjanmą (dawniej Birmą) leży Sentinel Północny, wyspa wielkości Manhattanu. W 2018 roku pewien dwudziestosześcioletni Amerykanin zapłacił grupce rybaków, aby go tam zawieźli. Nigdy więcej go nie widziano1.
Na Sentinelu Północnym żyje jedna z ostatnich grup ludzkich odizolowanych od reszty świata. W ciągu stuleci wyspę odwiedzali przybysze z zewnątrz, w tym grupa antropologów, którzy przyjeżdżali tu od lat sześćdziesiątych do lat dziewięćdziesiątych XX wieku, ale Sentinelczycy zawsze dawali jasno do zrozumienia, iż życzą sobie, aby pozostawiono ich w spokoju. Łodzie i śmigłowce, które zanadto zbliżą się do wyspy, są witane przez tamtejszych mężczyzn potrząsaniem włóczni i łuków, a nieliczni samotni wędrowcy, którzy się tam zapuścili, nie zdołali ujść z życiem, co skłoniło rząd indyjski do wprowadzenia zakazu żeglugi w promieniu trzech mil od wyspy. Chociaż Sentinelczycy wykorzystują metal pozyskiwany z wraków statków do wytwarzania broni, nie znają współczesnej techniki. Ich życie codzienne najprawdopodobniej wygląda tak samo, jak dwieście lat temu.
Co za tym idzie – rodzice na Sentinelu Północnym nie wyganiają swoich dzieci sprzed komputerów i nie każą im wyjść na dwór i pobawić się na świeżym powietrzu, tak jak oni to robili w dzieciństwie. Nie martwią się, że ich nastoletnie pociechy spędzają za dużo czasu na oglądaniu TikToka. Polują, zbierają dary natury i gotują nad otwartym ogniem, zamiast czyhać na najtańszą dostawę w sklepie Amazon Fresh. Nie znają antykoncepcji, więc młode mieszkanki wyspy rodzą dzieci w tym samym wieku, co ich matki, babki i prababki. Można przypuszczać, że ich wartości kulturowe niewiele się zmieniły przez stulecia – współcześni Sentinelczycy zapewne przestrzegają tych samych zasad życia we wspólnocie, co ich przodkowie.
Nie można tego powiedzieć o przeważającej części reszty świata. Nowe technologie zmieniły interakcje społeczne i sposoby spędzania wolnego czasu. W systemach wartości sztywne reguły i ściśle określone role społeczne ustąpiły miejsca indywidualnej ekspresji i poszanowaniu różnorodności, a kolejne kamienie milowe okresu dorastania i dorosłości są dzisiaj osiąganedużo później niż siedemdziesiąt lat temu. Podróżnik w czasie z roku 1950byłby zszokowany faktem, że w wielu krajach prawo dopuszcza małżeństwa jednopłciowe, a na widok smartfonu zapewne zemdlałby z wrażenia.
Zawrotne tempo zmian kulturowych oznacza, że dorastanie w dzisiejszym świecie jest zupełnie innym doświadczeniem niż dorastanie w latach pięćdziesiątych czy osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, a nawet w pierwszej dekadzie XXI wieku. Te zmiany mają istotne znaczenie. Epoka, w której przychodzimy na świat, wpływa na nasze zachowania, postawy, wartości i cechy osobowości. To, kiedy się urodziliśmy, wywiera silniejszy wpływ na naszą osobowość i postawy niż rodzina, która nas wychowała.
Owe różnice zależne od roku urodzenia najłatwiej można zrozumieć jako różnice między pokoleniami. Tradycyjnie słowa „pokolenie” używano w odniesieniu do relacji rodzinnych – na przykład rodzina trójpokoleniowa obejmuje dziadków, rodziców i dzieci. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat terminu „pokolenie” zaczęto używać przede wszystkim w odniesieniu do generacji społecznych – ludzi urodzonych w tym samym okresie, którzy dorastali w podobnej kulturze.
W dzisiejszych Stanach Zjednoczonych żyją przedstawiciele sześciu pokoleń: cichego pokolenia (osoby urodzone w latach 1925–1945), baby boomers (1946–1964), pokolenia X (1965–1979), milenialsów (1980–1994), pokolenia Z (nazywanego również iGen albo zoomers; 1995–2012) i jeszcze nienazwanego pokolenia osób urodzonych po roku 2013 (ja nazywam je pokoleniem polarnym, a niektórzy specjaliści w dziedzinie marketingu używają terminu „pokolenie Alfa”). Pokolenia nie są zjawiskiem występującym wyłącznie w Ameryce. W wielu krajach istnieją podobne podziały pokoleniowe, choć nieco odmienne ze względu na specyfikę kulturową.
Jeszcze całkiem niedawno trudno było określić, czy i w jaki sposób pokolenia różnią się między sobą. Niejeden ekspert ubolewał, że rozważania o pokoleniach często przypominają stawianie horoskopów. Coś w tym jest – w wielu książkach i artykułach na temat różnic pokoleniowych można znaleźć mnóstwo subiektywnych spostrzeżeń, twardych danych zaś – jak na lekarstwo. Niektórzy autorzy badają niewielką grupę ludzi i na tej podstawie usiłują wyciągać ogólne wnioski. W epoce big data wcale nie musi tak być. Na stronach tej książki znalazły się wyniki analiz międzypokoleniowych obejmujących 24 zbiory danych, pochodzących od 39 milionów osób – prawie tylu, ile mieszka w Kalifornii, największym stanie amerykańskim pod względem liczby ludności. Dzięki tak wielkiej ilości danych możemy dzisiaj zrozumieć różnice międzypokoleniowe dużo lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
Świadomość różnic międzypokoleniowych jest niezbędna do zrozumienia relacji w rodzinie („Dlaczego moja nastolatka bez przerwy siedzi z nosem w telefonie? Dlaczego moi rodzice nie wiedzą, co to znaczy niebinarny?”) i w miejscu pracy („Dlaczego młodsi pracownicy są jacyś inni? Dlaczego mój szef myśli tak, a nie inaczej?”), zdrowia psychicznego („Które pokolenia są bardziej skłonne do depresji i dlaczego?”), polityki („Jak będą głosować kolejne pokolenia z upływem lat?”), polityki gospodarczej („Czy milenialsi naprawdę są biedni?”), marketingu („Co jest ważne i cenne dla każdego pokolenia?”) oraz dyskursu publicznego („Dlaczego coraz więcej młodych ludzi ma tak negatywne nastawienie do swojego kraju? Czy dodawanie zaimków osobowych do podpisu pod e-mailem to tylko chwilowa moda?”). Te pytania wskazują tylko niektóre z powodów, z jakich w internecie trwają niekończące się dyskusje o pokoleniach. W czasach, w których konflikt pokoleń – od postaw wobec pracy, przez kulturę unieważniania (cancel culture), po lekceważące OK, boomer2 – osiągnął poziom nieznany od lat sześćdziesiątych XX wieku, oddzielenie mitów od rzeczywistości wydaje się ważniejsze niż kiedykolwiek.
Analiza przypływów i odpływów pokoleniowych daje też wyjątkowe spojrzenie na historię. Takie zdarzenia, jak wojny, kryzysy gospodarcze i pandemie, często są przeżywane inaczej w zależności od wieku. Obecność w domu taty, który stracił pracę podczas recesji, może być przyjemna dla dzieci, lecz przerażająca dla niego samego. Ale historia nie jest wyłącznie ciągiem zdarzeń, lecz także wypadkową przemian kultury i wszystkiego, co się na nią składa: techniki, postaw, przekonań, norm dotyczących zachowania, różnorodności, uprzedzeń, wykorzystania czasu, edukacji, wielkości i trwałości rodziny. To, co twoja babka nazywała „życiem w grzechu”, dzisiaj jest akceptowanym związkiem partnerskim. To, co współczesna nastolatka uważa za atrakcyjną rozrywkę (przeglądanie Instagrama), bardzo się różni od ulubionych zajęć jej rodziców w czasach, gdy mieli kilkanaście lat (takich jak jeżdżenie samochodem po mieście z grupą przyjaciół).
Różnice międzypokoleniowe pozwalają nam również zajrzeć w przyszłość. Gdzie będziemy za dziesięć lat? A za dwadzieścia? Jako że pewne cechy i postawy z wiekiem tylko w niewielkim stopniu ulegają zmianie albo zmieniają się w przewidywalny sposób, zgromadzone dane – zwłaszcza te dotyczące ludzi młodszych – mogą nam pokazać zarówno to, w którym miejscu jesteśmy teraz, jak i to, dokąd zmierzamy. Co prawda ludzie zmieniają się przez całe życie, ale ich światopogląd często kształtuje się w okresie dorastania i we wczesnej dorosłości, co sprawia, że młodsze pokolenia są niczym szklana kula, w której można zobaczyć przyszłość.
Przez całą karierę naukową – czyli od ponad trzydziestu lat – zajmuję się badaniem różnic między pokoleniami. Wszystko zaczęło się od tego, że zauważyłam coś zastanawiającego w trakcie pisania pracy magisterskiej w 1992 roku – w latach dziewięćdziesiątych XX wieku studentki college’u osiągały istotnie wyższe wyniki na skalach asertywności i niezależności w standardowych testach osobowości niż młode kobiety w latach siedemdziesiątych. Działo się to jednak na Uniwersytecie w Chicago – w miejscu, w którym wszyscy są trochę dziwni – więc pomyślałam, że to może być przypadek. Kiedy jednak rok później uzyskałam takie same wyniki wśród studentek Uniwersytetu Stanu Michigan (które były dużo mniej dziwne), zdałam sobie sprawę, że to może być bardziej systematyczna różnica. Po kilku miesiącach spędzonych w bibliotece odkryłam stopniowy wzrost deklarowanej asertywności i niezależności studentek college’u, jaki ujawnił się w 98 badaniach psychologicznych przeprowadzonych w latach 1973–1994. Ten wynik wydawał się w pełni zrozumiały, zważywszy na zmianę ambicji zawodowych kobiet, jaka nastąpiła w badanym okresie. W ten sposób udokumentowałam pierwszą różnicę międzypokoleniową w swojej karierze.
W kolejnych latach zbierałam badania opisane w czasopismach naukowych zalegających na zakurzonych półkach bibliotecznych i odkryłam różnice pokoleniowe pod względem cech osobowości, postaw i przekonań na własny temat. W połowie pierwszej dekady XXI wieku w internecie udostępniono ogromne zbiory danych, pochodzące z ogólnokrajowych, reprezentatywnych prób – w tym wyniki szeroko zakrojonych badań ankietowych młodzieży, prowadzonych w Stanach Zjednoczonych od lat sześćdziesiątych XX stulecia. Inne źródła danych, takie jak baza imion nadawanych dzieciom, prowadzona przez Social Security Administration, czy też ogromna baza danych Google, dotycząca języka używanego w książkach – obie zawierające informacje sięgające początków XIX wieku – również ukazały się w internecie i zapewniły dodatkowy wgląd w procesy zmian kulturowych.
Na podstawie swoich obserwacji dotyczących ogromnych zmian pod względem pewności siebie, oczekiwań i postaw związanych z równością napisałam w 2006 roku książkę poświęconą pokoleniu milenialsów, Generation Me (Pokolenie Ja). Kiedy w epoce smartfonów poziom optymizmu gwałtownie się obniżył i wśród nastolatków szerzyła się depresja, napisałam książkę o pokoleniu Z, zatytułowaną iGen (2017). Kiedy jednak podróżowałam po Ameryce i opowiadałam czytelnikom o książce iGen, menedżerowie, rodzice i nauczyciele akademiccy często pytali: „Czy nowe technologie nie wpłynęły na nas wszystkich?” albo: „Czy inne pokolenia też wyglądają dziś inaczej niż przedtem?”. Ta książka odpowiada na te pytania – i na wiele innych, dotyczących cichego pokolenia, boomerów, pokolenia X, milenialsów, pokolenia Z i pokolenia polarnego.
Zacznijmy od rozważenia dwóch szerszych kwestii. Po pierwsze, co jest przyczyną różnic międzypokoleniowych? Po drugie, jak można odkryć rzeczywiste różnice między pokoleniami?
W odróżnieniu od statycznej kultury, jaką można spotkać w takim miejscu, jak Sentinel Północny, współczesne społeczeństwa nieustannie się zmieniają. Zmiany kulturowe prowadzą do zmian pokoleniowych, bo każde kolejne pokolenie de facto dorasta w innej kulturze. Które zmiany kulturowe w największym stopniu przyczyniają się do różnic między pokoleniami?
Klasyczne teorie przemian pokoleniowych koncentrują się niemal wyłącznie na jednym aspekcie zmian kulturowych – na doniosłych wydarzeniach. W latach dwudziestych XX wieku Karl Mannheim pisał, że „jednostki pokoleniowe”, które w młodości przeżyły te same wydarzenia, są połączone tym wspólnym doświadczeniem. W latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia socjolog Glen Elder wykazał, że ludzie, którzy doświadczyli Wielkiego Kryzysu w dzieciństwie, różnią się od tych, którzy przeżyli go jako osoby dorosłe. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku zaś William Strauss i Neil Howe zaproponowali teorię, zgodnie z którą amerykańskie pokolenia można podzielić na cztery typy, następujące po sobie cyklicznie, a każdy z nich na innym etapie życia doświadczył ważnych wydarzeń, takich jak wojna domowa czy II wojna światowa. Na przykład pokolenie GI (zwane najwspanialszym pokoleniem), złożone z osób urodzonych w latach 1901–1924, reprezentuje typ „obywatelski”, z którego wyrastają dorośli zdolni przewodzić krajowi w czasach wojny. Artykuły i książki na temat pokoleń często zaczynają się od listy wydarzeń, których doświadczyło w młodości każde z nich, takich jak wojna w Wietnamie dla boomerów; lęk przed wojną atomową ze Związkiem Radzieckim dla pokolenia X; ataki terrorystyczne 11 września 2001 dla milenialsów; czy pandemia COVID-19 dla pokolenia Z.
Doniosłe wydarzenia z pewnością wywierają wpływ na poglądy danej generacji. Ludzie, którzy doświadczyli Wielkiego Kryzysu, często do końca życia byli oszczędni. Koncepcja, zgodnie z którą pokolenia kształtują się pod wpływem cyklicznie następujących zdarzeń, pomija jednak całą resztę procesu zmian kulturowych – wszystkie sposoby, w jakie dzisiejsze życie tak bardzo różni się od życia sprzed dwudziestu, pięćdziesięciu czy stu lat. Sto lat temu prace domowe, takie jak pranie i gotowanie, pochłaniały tak dużo czasu i wysiłku, że spora część społeczeństwa nie mogła robić niczego innego. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych XX wieku publiczne wyrażenie opinii na temat polityki oznaczało fizyczne uczestnictwo w proteście ulicznym albo napisanie listu do redakcji z nadzieją, że zostanie on wydrukowany. Dziś wystarczy napisać kilka słów na smartfonie, aby zamieścić post w mediach społecznościowych. W połowie ubiegłego stulecia biali mieszkańcy dużej części Stanów Zjednoczonych uznawali segregację rasową za rzecz całkowicie normalną, podczas gdy dzisiaj uważa się ją za odrażającą moralnie. Przeciętna kobieta urodzona w latach trzydziestych XX wieku kończyła edukację na szkole średniej, wychodziła za mąż w wieku dwudziestu lat i w ciągu kolejnych pięciu rodziła dwoje dzieci. Przeciętna kobieta urodzona w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia podjęła studia w szkole wyższej, a w wieku dwudziestu pięciu lat nadal była niezamężna i bezdzietna. Te zmiany kulturowe nie były jedynie skutkiem doniosłych wydarzeń historycznych. Mają one charakter liniowy i rok po roku postępują w określonym kierunku; nie przychodzą cyklicznie, niczym recesja gospodarcza czy pandemie.
Co więc jest podstawową przyczyną owych zmian kulturowych, a co za tym idzie – zasadniczą przyczyną różnic międzypokoleniowych? Musi to być coś, co rozwija się z roku na rok i co wywiera silny wpływ na nasze życie codzienne. Najlepszą kandydatką wydaje się technika.
Technika radykalnie zmieniła nasz sposób życia, a także nasze myślenie, zachowanie i relacje z innymi. W odróżnieniu od wojen, pandemii i cyklicznych zmian w gospodarce, postęp techniczny ma charakter liniowy. Narzędzia i tryby mogą się zmieniać (na przykład od telewizorów po platformy strumieniowe), ale technika podąża w jednym kierunku – w stronę tego, co łatwiejsze, szybsze, coraz bardziej wygodne i atrakcyjne. Postęp techniczny oraz jego następstwa – w sferze kultury, zachowania i postaw – zaburzyły dawne cykle pokoleniowe i wytworzyły coś nowego. Ten model – nazwijmy go technicznym modelem zmian pokoleniowych – można uznać za nową teorię pokoleń we współczesnym świecie.
Technika to nie tylko tablety czy telefony. Pierwsi ludzie, którzy zapanowali nad ogniem, wynaleźli koło, zasiali zboże i zaczęli używać pisanych symboli, posługiwali się techniką (którą definiuje się jako „praktyczne zastosowanie nauki lub wiedzy do rozwiązywania problemów albo tworzenia użytecznych narzędzi”). Współcześnie pojęcie techniki odnosi się do wszystkiego, co umożliwia nam codzienne życie – od opieki medycznej, przez pralki, po wielokondygnacyjne budynki. Wielkie miasta, w których tłumy ludzi żyją blisko siebie, nie mogłyby istnieć bez nowoczesnej architektury, systemów sanitarnych i transportu, a wszystko to jest możliwe dzięki technice. Nasze życie bardzo się różni od życia ludzi przed kilkudziesięcioma laty, przede wszystkim ze względu na zdobycze techniczne, z których korzystamy. Można zatem przypuszczać, że kultura dzisiejszego Sentinelu Północnego jest podobna do tej sprzed wieku, ponieważ mieszkańcy tej wyspy niemal nie doświadczyli postępu technicznego.
Na pierwszy rzut oka wiele zmian kulturowych wydaje się niezwiązanych z rozwojem techniki. Co mają z nim wspólnego małżeństwa jednopłciowe? Albo rezygnacja z formalnego stroju w pracy, czy też rodzenie dzieci w coraz późniejszym wieku? W istocie jednak pierwotną przyczyną każdej z tych zmian jest rozwój techniki – za pośrednictwem kilku innych czynników (do czego wrócimy nieco później).
Rozwój techniki dotyczy nie tylko materii, lecz także tego, jak żyjemy, co z kolei wpływa na nasz sposób myślenia, odczuwania i zachowania. Oto przykład: postęp techniczny, który około dziesięciu tysięcy lat temu doprowadził do powstania rolnictwa, radykalnie zmienił tryb życia naszych przodków, co z kolei wpłynęło na przekonania i postawy kulturowe. W świecie bardziej stabilnych domostw i gospodarstw osobisty dobytek stał się dużo ważniejszy niż wcześniej; mogły też powstać większe społeczności ludzkie, co przyczyniło się do narodzin mentalności zbiorowej i wzrostu znaczenia przestrzegania reguł. Podczas gdy łowcy-zbieracze żyli w małych grupach, rozwój rolnictwa doprowadził do powstania większych osad, a później – złożonych społeczeństw, które nie mogły istnieć bez struktury i współpracy. W ostatnich dziesięcioleciach niektóre wynalazki techniczne doprowadziły do zmian zachowania i postaw, które znacznie wykraczały poza działanie samych tych urządzeń (zob. tabela 1.1).
TABELA 1.1. Przykłady dalekosiężnych następstw postępu technicznego.
Wynalazek techniczny
Główny okres rozwoju
Następstwa
Telewizja
1947–1980
Natychmiastowe doświadczanie zdarzeń; kontakt z innymi rejonami świata i kulturami; spadek czytelnictwa; materializm
Sprzęt AGD (kuchenka mikrofalowa, pralka, lodówka)
1947–1985
Możliwość życia w pojedynkę; aktywność zawodowa kobiet; więcej czasu wolnego
Klimatyzacja
Od lat pięćdziesiątych do lat osiemdziesiątych XX wieku
Wzrost liczby ludności na południu i na zachodzie Stanów Zjednoczonych; spadek popularności spotkań towarzyskich na świeżym powietrzu
Antykoncepcja
1960–1969
Więcej seksu przedmałżeńskiego; spadek liczby urodzeń; aktywność zawodowa kobiet
Technologie komputerowe
1964–2005
Wzrost wiedzy i kompetencji niezbędnych na wielu stanowiskach; wzrost wydajności pracy
Internetowe serwisy informacyjne
2000–2010
Natychmiastowy dostęp do informacji; spadek popularności gazet; możliwość filtrowania informacji według preferencji
Media społecznościowe
2006–2015
Możliwość dotarcia do dużej sieci społecznej; spadek liczby interakcji społecznych twarzą w twarz; polaryzacja polityczna
Rozwój techniki przyczynił się również do wielu spośród doniosłych wydarzeń przywoływanych w klasycznych teoriach zmian pokoleniowych. Weźmy na przykład samoloty, jedną z najważniejszych zdobyczy techniki w XX wieku. Odegrały one istotną rolę w co najmniej czterech ważnych wydarzeniach ubiegłego stulecia: w II wojnie światowej (w której wykorzystywano je do walki, między innymi do zrzucenia pierwszej bomby atomowej), w atakach terrorystycznych 11 września 2001 roku (w których samolotów użyto jako broni), a także w pandemiach AIDS i COVID-19 (tak zwany pacjent zero epidemii AIDS był stewardem, a choroba COVID-19 – jak się wydaje – dotarła z Chin do Europy i Ameryki za sprawą pasażerów linii lotniczych na początku 2020 roku).
Rozważmy znaną anegdotę – historię antropologa zbierającego opowieścio początku świata wśród plemion łowiecko-zbierackich. Pewien starszymężczyzna powiedział mu, że ziemia spoczywa na grzbiecie wielkiego żółwia. „Ale na czym stoi ten żółw?” – zapytał antropolog. „Och – odparł ów człowiek – żółwie stoją jeden na drugim, do samego dołu”. Ta opowieść przywołuje na myśl niekończący się łańcuch żółwi. Najmniejszy znajduje się na szczycie, a każdy kolejny jest nieco większy od poprzedniego – i tak w nieskończoność. Ta historia miała ilustrować ograniczenia tradycyjnych opowieści o początku świata, ale idea żółwi stojących jeden na drugim – od mniejszych do coraz większych – zawsze przypomina mi o poszukiwaniu pierwotnych przyczyn rozmaitych zjawisk. Każda przyczyna prowadzi do kolejnej, leżącej u jej podstaw – niczym w nieskończonym łańcuchu żółwi – co sprawia, że trudno dostrzec, co tak naprawdę powoduje zmiany.
Czasem jednak ten łańcuch ma pierwsze ogniwo – pierwotną przyczynę. W wypadku różnic międzypokoleniowych jest nią technika. Rozwój techniczny nie zawsze wywołuje różnice pokoleniowe bezpośrednio – istnieją również przyczyny pośredniczące, które możemy sobie wyobrazić jako młode żółwie (potomstwo) stojące na grzbiecie wielkiej żółwicy matki – techniki. Dwie z tych przyczyn to indywidualizm (silniejsza koncentracja na indywidualnym „ja”) oraz spowolnienie cyklu życia (zarówno dorastanie, jak i starzenie się trwają coraz dłużej). Współczesną teorię pokoleń można przedstawić właśnie w taki sposób (zob. rycina 1.1): technika jest w tym modelu pierwotną przyczyną dwóch czynników pośredniczących: indywidualizmu i spowolnienia życia, a doniosłe wydarzenia odgrywają rolę poboczną. Postęp techniczny jest żółwicą matką, indywidualizm i spowolnienie życia są żółwiami potomnymi, a doniosłe wydarzenia to przyjaciele rodziny, którzy zjawiają się raz na jakiś czas.
Ten model nie zawiera w sobie wszystkich aspektów zmian pokoleniowych – bez wątpienia istnieją takie przyczyny różnic między pokoleniami, które nie zostały w nim ujęte, takie jak zróżnicowanie dochodów – ale uwzględniono w nim najważniejsze czynniki. Poza bezpośrednim wpływem techniki indywidualizm i spowolnienie cyklu życia są głównymi trendami określającymi pokolenia XX i XXI wieku.
RYCINA 1.1. Techniczny model pokoleń.
Uwaga: Do doniosłych wydarzeń należą wojny, ataki terrorystyczne, cykle gospodarcze, katastrofy naturalne, fale przestępczości, wpływowe postacie oraz inne czynniki.
Żółw potomny numer 1: Indywidualizm. Indywidualizm – pogląd na świat, który kładzie nacisk na indywidualne „ja” – często bywa omawiany w kontekście kultur świata. Kultury indywidualistyczne, takie jak amerykańska, cenią wolność, niezależność i równość, podczas gdy kultury bardziej kolektywistyczne, takie jak południowokoreańska, przywiązują większą wagę do harmonii grupowej i przestrzegania reguł.
Poziom indywidualizmu zmienia się z upływem czasu. Dwieście lat temu w Anglii pierwszych dekad XIX wieku – w okresie regencji, w którym rozgrywa się fabuła powieści Jane Austen – zachowania i wybory życiowe były poważnie ograniczone. Płeć, rasa i przynależność klasowa determinowały ludzki los. Wielu chłopców na ścieżkach kariery zawodowej podążało śladem swoich ojców. Prawie wszystkie kobiety z wyższych warstw społecznych wychodziły za mąż przed ukończeniem dwudziestu pięciu lat i rodziły dzieci, a kobiety z niższych sfer wychodziły za mąż lub zostawały służącymi. Mężczyźni z niższych warstw społecznych, podobnie jak wszystkie kobiety, nie mieli praw wyborczych, a niewolnictwo było legalne. Niektórzy, zwłaszcza mężczyźni z wyższych sfer, cieszyli się pewnymi indywidualnymi swobodami, ale nawet oni musieli przestrzegać surowych reguł dotyczących sposobu ubierania się, wypowiadania i zachowania. Ówczesna kultura kładła silny nacisk na ideę, że jednostki powinny się poświęcać dla dobra ogółu – oczekiwano na przykład, że młodzi mężczyźni będą walczyć w armii, jeśli zostaną do niej powołani.
W ciągu kolejnych dziesięcioleci te reguły społeczne zaczęły upadać. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku w wielu krajach świata narodziła się kultura indywidualistyczna, w jakiej dzisiaj żyjemy. Osobisty wybór został uznany za wartość nadrzędną, armia amerykańska przeistoczyła się w wojsko ochotnicze, a hasło „Rób swoje” zaczęto powtarzać jak mantrę. Poświęcenie dla dobra ogółu nie było już tak cenione, jak wcześniej. Indywidualne traktowanie oznacza rezygnację z idei przynależności grupowej jako przeznaczenia, co dało początek ruchom na rzecz praw przysługujących jednostkom bez względu na płeć, kolor skóry czy przynależność klasową, które kładły nacisk na równość jako najwyższą wartość kulturową.
Ponieważ tak bardzo wzrosło znaczenie „ja”, stało się ważne, aby ludzie mieli do siebie dobre nastawienie, a co za tym idzie – zaczęto kłaść większy nacisk na pozytywny obraz własnej osoby. Pomiędzy rokiem 1980 a 2019 indywidualistyczne frazy promujące swobodne wyrażanie siebie i pozytywne nastawienie stopniowo występowały coraz częściej w 25 milionach książek przeszukanych przez Google (zob. rycina 1.2; możesz sam wypróbować tę bazę danych – wystarczy wpisać w wyszukiwarce „ngram viewer”). Przy założeniu, że język mówiony jest odzwierciedleniem języka pisanego, można przypuszczać, że baby boomerom dorastającym w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia nader rzadko mówiono: „Bądź sobą” czy „Jesteś wyjątkowy”, podczas gdy milenialsi i młodzi ludzie z pokolenia Z słyszeli te hasła dużo częściej. W 1955 roku deklaracja „Kocham siebie” (I love me) zostałaby uznana za tautologię, a może nawet nasunęła pytania o masturbację, ale już w pierwszych latach XXI wieku była akceptowanym wyrazem poczucia własnej wartości.
Warto przy tym pamiętać o dwóch istotnych zastrzeżeniach. Po pierwsze, ani indywidualizm, ani kolektywizm same w sobie nie są dobre czy złe. Oba te podejścia wiążą się z kompromisami, a to, czy oceniamy ich skutki jako dobre lub złe, w dużej mierze zależy od tego, w którym systemie zostaliśmy wychowani. Na przykład, czy to dobrze, czy źle, że społeczeństwa Zachodu zaczęły w większym stopniu akceptować samotnych rodziców? Twoja odpowiedź po części zależy od tego, czy skłaniasz się ku indywidualizmowi, czy ku kolektywizmowi. Ogólnie rzecz biorąc, zaletą indywidualizmu jest większa swoboda osobista i wolność wyboru, a jego wadą – słabsze więzi społeczne. Kolektywizm daje mniej możliwości wyboru, ale zapewnia bliższe więzi społeczne.
RYCINA 1.2. Występowanie indywidualistycznych haseł w amerykańskich książkach (1950–2019).
Źródło: baza danych Google Books.
Uwaga: Na wykresie pokazano częstość występowania każdej z tych fraz (w procentach) we wszystkich książkach opublikowanych w danym roku. Wartości procentowe zostały wygładzone w okresach trzyletnich. W wypadku niektórych fraz skalę skorygowano, stosując współczynnik równy 10, tak aby wszystkie można było przedstawić na jednym wykresie; w rzeczywistości owe trzy frazy nie występują równie często.
Po drugie, nie należy łączyć indywidualizmu i kolektywizmu z ideologiami politycznymi – to dwie różne sprawy. Konserwatyzm zawiera w sobie pewne aspekty indywidualizmu (opowiada się za niewielką kontrolą jednostek przez państwo) i pewne aspekty kolektywizmu (kładzie nacisk na rodzinę i religię). Liberalizm zgadza się z indywidualistyczną ideą, że rasa, płeć czy orientacja seksualna nie powinny ograniczać praw ani możliwości jednostek, a jednocześnie popiera kolektywistyczną politykę społeczną, na przykład publiczną (finansowaną przez państwo) opiekę zdrowotną. Dlatego indywidualizm i kolektywizm najlepiej spostrzegać jako systemy kulturowe, a nie ideologie polityczne. Jedynym wyjątkiem wydaje się libertarianizm– filozofia polityczna, która łączy w sobie niektóre poglądy liberalne z wybranymi ideami konserwatywnymi i w dużej mierze pokrywa się z indywidualizmem. Pamiętajmy jednak, że indywidualizm i kolektywizm nie są odpowiednikami poglądów demokratów i republikanów.
Zgodnie z technicznym modelem pokoleń przyczyną indywidualizmu jest postęp techniczny. Dlaczego? Otóż technika sprzyja podejściu indywidualistycznemu. Jeszcze w pierwszych latach XX wieku trudno było żyć w pojedynkę i znajdować czas na refleksję nad własną wyjątkowością, zważywszy na to, ile czasu i wysiłku wymagała codzienna egzystencja. Nie było lodówek, bieżącej wody, centralnego ogrzewania ani pralek. Nie istniały dobrze nam znane sklepy spożywcze, a gotowanie wymagało spalania drewna. Ci, którzy mogli sobie na to pozwolić, zatrudniali służbę do wykonywania ogromu codziennej pracy, ale ludzie ubodzy robili wszystko sami (bądź jako służący wyręczali swoich pracodawców). W tamtych czasach życie codzienne było doświadczeniem kolektywnym.
Dziś natomiast ludzie mogą skupiać się na sobie oraz na swoich potrzebach i pragnieniach, ponieważ technika uwolniła ich od codziennego mozołu. Możliwość wstąpienia do punktu drivethru w restauracji McDonald’s i kupienia gorącego posiłku w czasie krótszym niż pięć minut nie jest niepodważalnym dobrem, ale stanowi doskonały przykład tego, jak wygodne stało się współczesne życie i jak wielką elastyczność zapewnia jednostkom. Weźmy inny przykład – pranie. Zamiast przez cały dzień schylać się nad balią z gorącą wodą, nierzadko z grupą innych osób, wrzucamy ubrania do pralki, a potem idziemy oglądać telewizję. Po czterdziestu minutach wkładamy wyprane ubrania do suszarki i znów siadamy przed telewizorem. Elektryczne pralki weszły do powszechnego użycia dopiero w latach czterdziestych XX wieku, a suszarki do ubrań stały się popularne w latach sześćdziesiątych. W latach czterdziestych ubiegłego stulecia na wsi w Minnesocie moi dziadkowie oraz ich sąsiedzi suszyli pranie na sznurach rozciągniętych przed domem. Kiedy przychodził niespodziewany przymrozek, ubrania zamarzały na kość.
Technika umożliwiła również powstanie klasy średniej. Dzięki urządzeniom wyręczającym ludzi w pracy spadło zapotrzebowanie na służących i robotników rolnych, więcej osób mogło wykonywać inne rodzaje pracy, a większość tych zajęć była lepiej płatna i zapewniała ludziom więcej swobody. Jednym z największych sukcesów dwudziestowiecznej Ameryki było powstanie stabilnej klasy średniej. Społeczeństwo, w którym większość obywateli uważa się za przedstawicieli klasy średniej3 (w 2017 roku utożsamiało się z nią 70 procent Amerykanów), stanowi podatny grunt dla indywidualizmu, który głosi, że wszyscy ludzie są równi. Łatwiej wyznawać ten pogląd, kiedy codzienne obowiązki zajmują mniej czasu, a co za tym idzie – nie wymagają podziału pracy według płci, rasy i przynależności klasowej.
Postęp techniczny sprawił, że gospodarka przestała się opierać na rolnictwie i pracach domowych, które wymagały zbiorowego wysiłku wielu osób, a jej podstawą stał się przepływ informacji i usług – zadania, które często są wykonywane samodzielnie. Ludzie nadal pracują razem, ale gospodarstwa i firmy rodzinne spotyka się dziś rzadziej niż w przeszłości. Wielkie miasta, które sprzyjają indywidualizmowi, gdyż pozwalają ludziom żyć niemal anonimowo, bez poczucia, że każdy ich krok jest bacznie obserwowany przez innych (jak to bywa w małych miasteczkach), nie mogłyby istnieć bez techniki. Technika faworyzuje również pracę zarobkową, która wymaga przede wszystkim kompetencji werbalnych i społecznych, a w mniejszym stopniu siły fizycznej, co sprzyja aktywności zawodowej kobiet i większej równości płci.
W ostatnich dziesięcioleciach rozwój techniczny kroczył ramię w ramię z indywidualizmem. Kiedy ludzie zaczęli kupować telewizory, najpierw mieli jeden odbiornik na rodzinę. Telewizory były tak duże, że często obudowywano je drewnem i stylizowano na meble. Później popularne stało się posiadanie więcej niż jednego telewizora w domu, tak by członkowie rodziny mogli równocześnie oglądać różne programy. Dziś każdy ma własny telefon lub tablet oraz bezprzewodowe słuchawki i dostęp do serwisów streamingowych, dzięki czemu może oglądać, co chce i kiedy chce.
Zmiany techniczne nie zawsze skutkują wysokim poziomem indywidualizmu. Na przykład Japonia jest krajem o kulturze kolektywistycznej, dosłownie zanurzonym w technice. Indywidualizm nie może jednak istnieć bez nowoczesnej techniki. Wszystkie indywidualistyczne kraje na świecie są krajami uprzemysłowionymi, choć nie w każdym kraju uprzemysłowionym panuje indywidualizm.
Wróćmy do dwóch zadanych wcześniej pytań. Co łączy małżeństwa jednopłciowe z techniką? Co ma z nią wspólnego rezygnacja z formalnego stroju w pracy na rzecz swobody wyboru ubrania? U podstaw obu tych zmian leży potomek techniki – indywidualizm. Kraje indywidualistyczne pierwsze uznały równe prawa lesbijek, gejów i osób biseksualnych (LGB), podczas gdy państwa kolektywistyczne wciąż tego nie uczyniły. Małżeństwa jednopłciowe są legalne w Holandii i w Kanadzie, ale nie w Chinach czy w Arabii Saudyjskiej. Związek między indywidualizmem i prawami społeczności LGB ujawnia się również z upływem czasu. W miarę jak kultury stają się coraz bardziej indywidualistyczne, przywiązują coraz większą wagę do osobistego wyboru, a coraz mniejszą do idei, że wszyscy powinni być tacy sami. Przez większą część XX wieku kultury Zachodu potępiały związki jednopłciowe ze względu na ich odmienność, a te poglądy na ogół łączyły się z kolektywistycznymi przekonaniami religijnymi. Ponadto związki jednopłciowe podważają tradycyjną męskodamską strukturę małżeństwa i rodziny, która stanowi podstawę społeczeństw kolektywistycznych. Tymczasem w kulturze indywidualistycznej, w której rodziny występują w rozmaitych kształtach i rozmiarach, związki LGB są tylko jednym z wielu wariantów. Postęp techniczny wywiera także bezpośredni wpływ na budowanie rodzin LGB – nowe technologie reprodukcyjne umożliwiają parom jednopłciowym posiadanie genetycznego potomstwa poprzez inseminację wewnątrzmaciczną, dawstwo komórek jajowych czy skorzystanie z usług surogatki.
Indywidualizm sprzyja też równemu traktowaniu bez względu na płeć, przynależność rasową i etniczną oraz transpłciowość. Leży u podstaw ruchu na rzecz praw obywatelskich, ruchu Black Lives Matter, ruchu feministycznego, a także ruchu na rzecz praw osób homoseksualnych i transpłciowych. Mówi: „Jesteś, kim jesteś, i zasługujesz na równe traktowanie”. W uroczej powieści Nine Ladies (Dziewięć dam) Heather Moll opisuje historię pana Darcy’ego, arystokraty z powieści Jane Austen Duma i uprzedzenie, który przenosi się w czasie z roku 1812, kiedy rasa, płeć i przynależność klasowa determinowały ludzki los, do roku 2012. Bohatera zadziwiają, rzecz jasna, smartfony, samoloty i restauracje, ale rada, którą słyszy najczęściej od urodzonej w 1987 roku wersji Elizabeth Bennet, brzmi: „Traktuj wszystkich równo”. Równość jest jednym z motywów przewodnich zmian kulturowych w ciągu ostatniego stulecia, co czyni ją jednym z głównych wątków procesu przemian pokoleniowych.
Triumf swobodnego stroju jest bardziej trywialnym, lecz wyraźnie widocznym skutkiem indywidualizmu. Na początku XX wieku wyjście z domu na ogół wymagało od mężczyzny, by włożył garnitur i kapelusz, od kobiety zaś, by ubrała się w sukienkę i rękawiczki (a nierzadko również ciasny gorset). Ludzie ubierali się w ten sposób nawet w czasie wolnym. Na fotografiach publiczności na meczach baseballu w latach pięćdziesiątych XX wieku widać tłumy mężczyzn w eleganckich garniturach, krawatach i kapeluszach – a nie w czapkach bejsbolówkach. Tenisówki nazywają się tak dlatego, że dawniej ludzie wkładali je tylko wtedy, kiedy grali w tenisa. W tamtych czasach strój informował o statusie. Człowiek szanowany musiał się ubierać w określony sposób, aby dobrze się prezentować w oczach innych.
Indywidualizm odwraca tę zasadę – strój ma zapewniać człowiekowi poczucie komfortu. To doskonały przykład indywidualistycznej rady: „Nie przejmuj się tym, co myślą o tobie inni”. Oczywiście nadal się tym przejmujemy – w przeciwnym razie moglibyśmy przychodzić do pracy nago albo w piżamie – lecz osobista wygoda bez wątpienia stała się bardziej istotna niż komunikowanie innym swojego statusu.
Żółw potomny numer 2:Spowolnienie życia. Postęp techniczny prowadzi również do innego trendu kulturowego, który wywiera przemożny wpływ na to, jak żyjemy: zarówno dorastanie, jak i starzenie się trwają coraz dłużej. Ten trend nie dotyczy tempa naszego życia codziennego, które bez wątpienia stało się szybsze niż dawniej, ale tego, kiedy ludzie osiągają kolejne kamienie milowe okresu adolescencji, dorosłości i starości, takie jak uzyskanie prawa jazdy, małżeństwo czy przejście na emeryturę.
W szufladzie w biurku mojej córki leży fotografia moich dziadków ze strony matki oraz czwórki z ich ośmiorga dzieci, zrobiona pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Cała szóstka stoi przed rodzinną farmą w Minnesocie. Moja babcia ma na sobie biało-niebieską sukienkę, dziadek jest ubrany w garnitur i beżowy kapelusz, a moja mama i jej rodzeństwo paradują w swoich najlepszych, odświętnych ubraniach – moja mama i ciocia Marilyn mają na głowach kapelusiki, mój wujek Mark nosi muszkę, a ich brat Bud ma niebieską marynarkę i fryzurę w stylu pompadour.
Ich życie – od dzieciństwa do starości – przebiegało inaczej niż dzisiaj. Moja babcia, urodzona w 1911 roku, skończyła tylko osiem klas i wyszła za mąż w wieku lat dziewiętnastu. W ciągu osiemnastu lat urodziła ośmioro dzieci (najmłodsze z nich przyszło na świat w dniu balu maturalnego najstarszego). Na fotografii ma 47 lat, ale wygląda jak kobieta w okolicach sześćdziesiątki. Mój dziadek, urodzony w roku 1904, skończył tylko sześć klas, a potem przerwał naukę, aby pracować w rodzinnym gospodarstwie. Na zdjęciu ma pięćdziesiąt kilka lat, ale wygląda na mężczyznę w wieku emerytalnym.
Ich dzieci, urodzone między rokiem 1932 a 1950, dorastały, pomagając w pracy na farmie – doiły krowy, sprzątały stajnie i obory, karmiły kury i przyrządzały posiłki. Mogły też swobodnie włóczyć się po okolicy. Jedna z ulubionych opowieści wujka Buda to historia o tym, jak razem z braćmi poszli popływać nago w rzece, a dziewczyny z sąsiedztwa ukradły im ubrania. Zapytałam go, ile miał wtedy lat, i byłam zdumiona, kiedy odparł: „Osiem albo dziewięć”. W dzisiejszej Ameryce niewiele dzieci może się cieszyć taką swobodą. W tamtych czasach miały ją nie tylko dzieci wiejskie. Mój ojciec, który dorastał w mieście średniej wielkości, opowiadał, jak włóczył się po okolicy z kolegami, kiedy był jeszcze w szkole podstawowej. Latem grali w baseball, a zimą jeździli na łyżwach. Tak wyglądało dzieciństwo w połowie XX wieku – dzieci miały obowiązki, ale poza tym cieszyły się wolnością. Matki pozwalały swym pociechom bawić się na dworze, pod warunkiem, że wrócą na kolację. Rodzice uważali za zupełnie normalne, że ośmiolatki przez cały dzień przebywają poza domem, bez nadzoru dorosłych. W ostatnich dekadach niewiele dzieci ma taką swobodę. Rodzice używają aplikacji mobilnych, aby śledzić każdy ruch swoich pociech, nawet nastolatków.
Co się zmieniło? Model zwany teorią historii życia pomaga nam znaleźć odpowiedź na to pytanie. Teoria historii życia głosi, że rodzice mają wybór: mogą mieć liczne potomstwo i oczekiwać, że ich dzieci szybko dorosną (szybka strategia życiowa), bądź też mogą mieć mniej dzieci i spodziewać się, że ich pociechy będą dorastać wolniej (wolna strategia życiowa).
Szybką strategię życiową wybiera się częściej, kiedy ryzyko śmierci jest wyższe4 zarówno wśród niemowląt, jak i wśród dorosłych, oraz wtedy, gdy dzieci są potrzebne do pracy w gospodarstwie. W takich warunkach lepiej mieć więcej dzieci (aby zwiększyć szanse, że chociaż część przeżyje) i powołać je na świat w młodym wieku (aby mieć pewność, że dzieci będą wystarczająco dorosłe, by o siebie zadbać, kiedy ich rodzice umrą).
Pod koniec pierwszej dekady XIX wieku jedno na sześcioro dzieci umierało w pierwszym roku życia. Innymi słowy, na każdych sześć kobiet, które urodziły dziecko, jedna traciła je przed upływem roku. Umieralność niemowląt gwałtownie spadła w XX stuleciu, ale jeszcze w roku 1925, kiedy na świat przyszli pierwsi przedstawiciele cichego pokolenia, jedno na 14 dzieci umierało przed ukończeniem pierwszego roku życia, a w roku 1956, kiedy urodzili się pierwsi baby boomerzy, wieku dwunastu miesięcy nie dożywało jedno na 30 dzieci (zob. rycina 1.3). Dopiero w roku 1988 umieralność niemowląt spadła poniżej jednego na 100 żywych urodzeń, a w 2020 w pierwszym roku życia umierało jedno na 200 dzieci.
RYCINA 1.3. Współczynnik umieralności niemowląt w stanie Massachusetts i w Stanach Zjednoczonych w latach 1850–2020.
Źródło: National Vital Statistics (CDC), Statistical Abstract of the United States, Colonial Times to 1957.
Uwaga: Liczba zgonów niemowląt na 1000 żywych urodzeń; umieralność niemowląt oznacza śmierć w pierwszym roku życia. Przedstawione dane dotyczące stanu Massachusetts są dostępne od roku 1850, w okresie, w którym brakuje danych ogólnokrajowych.
Współczynnik umieralności starszych dzieci również był wyższy niż obecnie. Na początku XX wieku jedno na dziesięcioro dzieci, które dożyły pierwszych urodzin, umierało przed ukończeniem piętnastego roku życia5. Tymczasem w roku 2007 tylko jeden na 300 Amerykanów umierał w dzieciństwie. Między rokiem 1950 a 2019 umieralność dzieci w wieku 5–14 lat spadła o 80 procent. Rodzina mojej matki doświadczyła tego na własnej skórze. W 1954 roku piąte dziecko moich dziadków – ich pierwsza córka, Joyce – zmarło w wieku 13 lat na infekcję nerek, która dzisiaj nie byłaby śmiertelna.
Dawny świat różnił się od dzisiejszego także pod innymi względami. Edukacja nie zajmowała tak wielu lat, a życie było krótsze, toteż w każdej jego fazierozwój przebiegał szybciej niż obecnie. To oznaczało większą samodzielnośćmałych dzieci; więcej pracy i randkowania w okresie adolescencji; małżeństwo,dzieci i pracę zawodową jeszcze przed dwudziestką lub w wieku dwudziestuparu lat; poczucie starości w wieku lat 45; oraz śmierć po sześćdziesiątce. W Stanach Zjednoczonych średnia długość życia przekroczyła 60 lat dopiero w 1931 roku, 70 lat osiągnęła w roku 1961, a 75 lat – dopiero w 1989 (zob. rycina 1.4; gwałtowny spadek w roku 1918 był następstwem pandemii grypy oraz I wojny światowej, które zabiły wielu młodych ludzi, a przyczyną spadku w latach 2020–2021 była pandemia COVID-19).
W XXI wieku wskaźniki umieralności niemowląt i starszych dzieci są niższe niż dawniej, edukacja zajmuje więcej lat, a ludzie żyją dłużej i zdrowiej. W takim środowisku ryzyko zgonu jest mniejsze, ale groźba problemów finansowych wzrasta w epoce nierówności dochodów, dlatego rodzice wolą mieć mniej dzieci i zapewnić im bardziej troskliwą opiekę. Jak to ujęto w pewnym artykule naukowym: „Kiedy w stabilnym środowisku toczy się zaciekła rywalizacja o zasoby, dobór naturalny faworyzuje zwiększone inwestycje rodzicielskie i mniejszą liczbę potomstwa”6. To trafny opis Stanów Zjednoczonych w XXI wieku: jest to stabilne środowisko (o niskim współczynniku umieralności), które jednak charakteryzuje się ostrą rywalizacją o zasoby z powodu nierówności dochodów oraz innych czynników.
W rezultacie rodzice wybierają wolną strategię życiową, co oznacza mniejszą liczbę urodzeń, spowolnienie rozwoju oraz zwiększenie inwestycji – w postaci zasobów i opieki – w każde dziecko. Co za tym idzie – dzieci mniej rzeczy robią samodzielnie (rzadziej same chodzą do szkoły albo zostają same w domu), nastolatki są mniej niezależne (mniejsza ich liczba uzyskuje prawo jazdy i umawia się na randki), młodzi dorośli odkładają na później osiągnięcie kamieni milowych dorosłości (zawierają małżeństwo i mają dzieci później niż przedstawiciele poprzednich pokoleń), etapy życia dawniej uważane za wiek średni dzisiaj ciągle kojarzą się z młodością („pięćdziesiątka to nowa czterdziestka”), zachowanie dobrego zdrowia w wieku emerytalnym stało się regułą, a nie wyjątkiem, średnia długość życia zaś zbliża się do lat 80. Cały proces rozwoju – od dzieciństwa do starości – wyraźnie zwolnił.
RYCINA 1.4. Długość życia (w latach) w Stanach Zjednoczonych w latach 1900–2021.
Źródło: National Center for Health Statistics, Centers for Disease Control and Prevention (CDC).
Pierwotną przyczyną spowolnienia cyklu życia jest postęp techniczny, między innymi nowoczesna opieka medyczna (która wydłuża ludziom życie), antykoncepcja (dzięki której ludzie mogą mieć mniej dzieci), urządzenia ułatwiające pracę (które spowalniają starzenie się) oraz ekonomia oparta na wiedzy (która wymaga dłuższej edukacji). Zwłaszcza w starszym wieku to spowolnienie można określić ilościowo w kategoriach biologicznych. Jedno z niedawno przeprowadzonych badań, w którym zastosowano osiem biomarkerów starzenia się, wykazało, że między rokiem 2007 a 2010 Amerykanie w wieku 60–79 lat byli średnio o cztery lata młodsi biologicznie niż osoby z tej samej grupy wiekowej w latach 1988–1994, a ludzie w wieku od 40 do 59 lat byli młodsi biologicznie o dwa do trzech lat7.
Ważne zastrzeżenie: ani wolna, ani szybka strategia życiowa nie jest z natury dobra albo zła. Każda z nich stanowi adaptację do określonego miejsca i czasu. Obie mają swoje zalety i wady. To samo można powiedzieć o indywidualizmie, który również ma swoje złe i dobre strony. Warto o tym pamiętać w trakcie lektury pozostałej części tej książki: sam fakt, że coś się zmieniło przez pokolenia, nie czyni tego złym (ani dobrym). Często zmiana jest tylko zmianą.
Zaburzenie cyklów pokoleniowych. Owe trzy czynniki – rozwój techniki oraz jego następstwa: indywidualizm i spowolnienie życia – zmieniły kulturę i ukształtowały kolejne pokolenia. Zwłaszcza od czasów II wojny światowej te liniowe oddziaływania były wystarczająco silne, aby przezwyciężyć dawne cykle pokoleniowe.
W książce Pokolenia z 1991 roku Strauss i Howe wysunęli tezę, że istnieją cztery typy pokoleń: idealistyczny, reaktywny, obywatelski i adaptacyjny, które następują po sobie cyklicznie na skutek doniosłych wydarzeń historycznych, przy czym charakterystyka każdego z nich zależy od wieku, w jakim członkowie danej generacji doświadczają takiego przełomowego wydarzenia. Autorzy przewidywali na przykład, że milenialsi, którzy staną się młodymi dorosłymi podczas kolejnego doniosłego wydarzenia, będą przypominać najwspanialsze pokolenie (zwane GI) – generację obywatelską, ludzi urodzonych w latach 1900–1924, którzy w trakcie II wojny światowej byli młodymi żołnierzami, oficerami i robotnikami. Zgodnie z tym modelem generacja Z powinna przypominać ciche pokolenie (typ adaptacyjny) – ludzi, którzy byli dziećmi i nastolatkami podczas II wojny światowej i młodymi małżonkami w czasach powojennych.
Jakkolwiek niektóre prognozy Straussa i Howe’a okazały się prorocze – na przykład ta, że kolejne doniosłe wydarzenie nastąpi około roku 2020 – pokolenia nie zachowywały się zgodnie z ich przewidywaniami. Gdyby milenialsi naprawdę przypominali najwspanialsze pokolenie, to zjednoczyliby się, aby razem stawić czoło pandemii, kierując się silnym poczuciem patriotycznego obowiązku i pragnieniem przestrzegania reguł. Tymczasem nic takiego się nie wydarzyło, przede wszystkim za sprawą indywidualizmu. Zamiast tego patriotyzm wyraźnie osłabł, a przestrzeganie reguł wzbudzało kontrowersje. A jeśli chodzi o prognozowane podobieństwo generacji Z do cichego pokolenia, to przedstawiciele tego ostatniego przyjmowali tradycyjne role związane z płcią i zawierali małżeństwa w młodym wieku. Jak dotąd, członkowie pokolenia Z postępują zupełnie na odwrót. Wydaje się, że silny wpływ postępu technicznego od połowy ubiegłego stulecia zaburzył dawny wzorzec cyklów pokoleniowych.
Strauss i Howe trafnie zauważyli, że historia Ameryki obejmuje dość przewidywalne cykle stabilizacji i konfliktu. Na podstawie swojej teorii przewidywali na przykład, że przełom drugiej i trzeciej dekady XXI wieku będzie okresem nader niespokojnym. Jeżeli jednak postęp techniczny zmienił opisane przez nich typy pokoleniowe, to dzisiejsze generacje mogą być nieprzygotowane do zmierzenia się z obecnym kryzysem. Według Straussa i Howe’a w trakcie wcześniejszych kryzysów ówczesne pokolenia odznaczały się cechami niezbędnymi do tego, aby bezpiecznie przeprowadzić kraj przez zawieruchę. Lecz jeśli współczesne pokolenie nie ma atrybutów potrzebnych do tego, aby pomóc krajowi pokonać przeciwności losu, może to zapowiadać poważne problemy w nadchodzących latach.
Technika nie tylko kształtuje pokolenia, lecz także umożliwia ich pogłębione studiowanie. Nie tak dawno temu autorzy książek traktujących o pokoleniach opisywali wydarzenia i czynniki demograficzne, które wywarły wpływ na poszczególne grupy, ale mogli jedynie zgadywać, w jaki sposób te wydarzenia wpłynęły na postawy, cechy i zachowania przedstawicieli poszczególnych generacji. Często opierali się przy tym wyłącznie na danych anegdotycznych. Jednorazowe ankiety i badania opinii publicznej umożliwiały ocenę osób należących do różnych pokoleń, ale nie można było rozstrzygnąć, które różnice wynikają ze zmian pokoleniowych, a które są następstwem różnic pod względem wieku.
Dziś jednak żyjemy w epoce big data – wielkich zbiorów danych, z których zaczyna się wyłaniać dużo bardziej wyraźny i dokładny obraz. Dzięki szeroko zakrojonym ogólnokrajowym badaniom ankietowym, prowadzonym przez dziesiątki lat, możemy cofnąć się w czasie i poznać punkt widzenia ludzi żyjących w poprzednich dekadach, obserwować generacje w miarę, jak się starzeją, i porównywać młodych ludzi z różnych czasów. Możemy się dowiedzieć, jak naprawdę różnią się pokolenia – nie poprzez zgadywanie, ale na podstawie rzetelnych, zbieranych na bieżąco danych.
Przedstawione w tej książce wnioski dotyczące różnic pokoleniowych opierają się na dwudziestu czterech zbiorach danych, których część sięga lat czterdziestych XX wieku. Badane próby obejmują dzieci, dorastającą młodzież i dorosłych – w sumie 39 milionów osób (zob. tabela 1.2), dużo więcej niż łączna liczba mieszkańców dziesięciu największych amerykańskich miast. To istotny postęp w porównaniu z moją poprzednią książką, iGen, która opierała się na czterech zbiorach danych pochodzących od około 11 milionów osób. Dzięki zgromadzonym danym możemy wysłuchać historii każdego pokolenia, opowiedzianej przez jego członków, co pozwala osiągnąć główny cel tej książki – oddzielić mity od rzeczywistości różnic międzypokoleniowych, tak byśmy mogli lepiej się rozumieć.
Prawie wszystkie przebadane próby są reprezentatywne dla populacji krajowej, co oznacza, że przypominają ją pod względem płci, przynależności rasowej i etnicznej, wieku, statusu społeczno-ekonomicznego oraz miejsca zamieszkania. Większość danych pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, ale część zebrano w innych rejonach świata.
TABELA 1.2. Źródłowe zbiory danych.
Nazwa badania
Grupa wiekowa
Instytucja
Lata
Liczba respondentów
National Health and Nutrition Examination Survey (NHANES; Krajowe badanie stanu zdrowia i odżywienia; badanie amerykańskie)
Od 2. roku życia
CDC
1999––2020
107 622
National Survey on Drug Use and Health (NSDUH; Krajowe badanie stanu zdrowia i zażywania leków; badanie amerykańskie)
Od 12. roku życia
Amerykański Departament Zdrowia i Usług Społecznych
1979––2020
1 436 802
Monitoring the Future (Monitorowanie przyszłości; badanie amerykańskie)
Uczniowie 8. i 10. klasy (13–16 lat)
University of Michigan; finansowanie: National Institutes of Health
1991––2021
936 118
Monitoring the Future (Monitorowanie przyszłości; badanie amerykańskie)
Uczniowie 12. klasy (17–18 lat)
University of Michigan; finansowanie: National Institutes of Health
1976––2021
692 817
Youth Risk Behavior Surveillance System and Adolescent Behavior and Experiences Study (System monitorowania zachowań ryzykownych wśród młodzieży oraz badanie zachowań i doświadczeń adolescentów; badanie amerykańskie)
Uczniowie klas 9–12 (14–18 lat)
CDC
1991––2021
224 283
Health Behaviour in Schoolaged Children (Zachowania zdrowotne dzieci w wieku szkolnym; badanie międzynarodowe)
13–15 lat
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO)
2002––2018
650 504
Milennium Cohort Study (Badanie kohorty milenijnej; badanie brytyjskie)
14 lat
University College, Londyn
2000––2015
10 904
Programme for International Student Assessment (Program międzynarodowej diagnozy uczniów; badanie międzynarodowe)
15–16 lat
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD)
2000––2018
1 049 784
World Values Survey (Światowe badanie wartości; badanie międzynarodowe)
Od 15. roku życia
World Values Survey Association
1981––2020
28 809
American Time Use Survey (Amerykańskie badanie wykorzystania czasu)
Od 15. roku życia
Bureau of Labor Statistics
2003––2021
219 673
Current Population Survey, Annual Social and Economic Supplement (Aktualne badanie ludności, coroczny dodatek społeczno-ekonomiczny; badanie amerykańskie)
Od 15. roku życia
U.S. Census Bureau, U.S. Bureau of Labor Statistics
1947––2021
ok. 7 000 000
American National Election Studies (Amerykańskie krajowe badania wyborcze)
Dorośli 18+
Stanford University oraz University of Michigan
1948––2020
69 498
American Freshman Survey (Amerykańskie badanie studentów pierwszego roku)
Nowo przyjęci studenci (większość w wieku 18–19 lat)
UCLA
1966––2019
10 551 020
Panel Study of Income Dynamics (Badanie panelowe dynamiki dochodów; badanie amerykańskie)
Dorośli 18+
University of Michigan
1968––2019
90 264
General Social Survey (Ogólne badanie społeczne; badanie amerykańskie)
Dorośli 18+
NORC, University of Chicago
1972––2021
68 846
Behavior Risk Factor Surveillance System (System monitorowania behawioralnych czynników ryzyka; badanie amerykańskie)
Dorośli 18+
CDC
1993––2021
9 550 207
National Health Interview Study (Krajowe badanie stanu zdrowia; badanie amerykańskie)
Dorośli 18+
CDC
1997––2021
1 835 337
Badanie Instytutu Gallupa (badanie amerykańskie)
Dorośli 18+
Gallup, Inc.
2001––2022
22 842
Cooperative Election Study (Kooperacyjne badanie wyborcze; badanie amerykańskie)
Dorośli 18+
Harvard i YouGov
2006––2021
531 755
Badania Pew Research Center (badania amerykańskie)
Dorośli 18+
Pew Charitable Trusts
2010––2018
17 021
Badanie CIVIQs (badanie amerykańskie)
Dorośli 18+
CIVIQs (firma badawcza)
2017––2022
345 605
Nationscape (badanie amerykańskie)
Dorośli 18+
Democracy Fund
2019––2021
413 790
Voter Survey (Badanie ankietowe wyborców; badanie amerykańskie)
Dorośli 18+
Democracy Fund
2020
4 943
Household Pulse Survey (Badanie gospodarstw domowych; badanie amerykańskie)
Dorośli 18+
U.S. Census Bureau
2020––2022
3 339 697
Łączna liczba respondentów we wszystkich badaniach
39198141
Uwaga: Liczby respondentów obejmują wszystkie osoby uczestniczące w badaniach w podanym przedziale wiekowym; dokładne wielkości prób różniły się w zależności od pytania. Niektóre zbiory danych obejmują wcześniejszy okres albo inne grupy wiekowe, które nie zostały tutaj uwzględnione. Większość zbiorów danych przeanalizowano na poziomie indywidualnym; niektóre (na przykład American Community Survey i American Freshman Survey) zostały przeanalizowane na poziomie grupowym (średnim).
Większość tych zbiorów danych niechętnie ujawnia swoje sekrety. Aby je odkryć, trzeba pobrać pliki danych, przeszukać je pod kątem interesujących nas zmiennych, połączyć dane z wielu lat, zakodować zmienne, przeprowadzić analizy oraz wykonać całą masę czynności analitycznych przypominających proces wytwarzania parówek. Na szczęście opracowywanie danych to mój chleb powszedni. Poza kilkoma wyjątkami wykresów przedstawionych w tej książce nie znajdziesz przy użyciu wyszukiwarki Google ani na stronach rządowych. Analizy, które się za nimi kryją, przeprowadzono specjalnie na potrzeby tej pracy.
Jakie różnice pokoleniowe zostały przeanalizowane? Prawie wszystkie. Te zbiory danych zawierają informacje na temat seksualności, wskaźnika urodzeń, sympatii politycznych, dochodów, spędzania czasu, poglądów na temat płci, celów życiowych, zażywania narkotyków i picia alkoholu, wieku zawierania małżeństw, rozwodów, ról przywódczych, wykształcenia, otyłości, pewności siebie i żądzy posiadania dóbr materialnych. Obejmują również takie zagadnienia, jak zdrowie psychiczne i poczucie szczęścia. W książce Sapiens. Od zwierząt do bogów Yuval Noah Harari zauważył, że historycy rzadko zastanawiają się nad wpływem postępu technicznego na ludzkie szczęście i poczucie dobrostanu. Tak być nie powinno, musimy bowiem zrozumieć nie tylko to, jak świat się zmienia, lecz także to, jak te zmiany wpływają na zdrowie psychiczne poszczególnych pokoleń.
Zanim przejdziemy do tego, co przeanalizowane dane mówią nam o każdej generacji, rozważmy najpierw kilka często zadawanych pytań dotyczących pokoleń i parę błędnych przekonań na ich temat.
Każdy z nas należy do któregoś pokolenia. Niektórzy czują się z tym doskonale, jakby otuleni ciepłym, miękkim pledem solidarności z osobami urodzonymi w tym samym okresie. Inni odbierają swoje pokolenie jak szorstki, gryzący sweter – drażnią ich związane z nim uogólnienia i nieporozumienia dotyczące tego, kim sami są i kim się czują. Wiele osób doświadcza jednego i drugiego: przynależność do pokolenia jest wspaniała za sprawą poczucia wspólnoty przeżyć i wzajemnego wsparcia, ale nie tak przyjemna, kiedy jest wykorzystywana w sposób obraźliwy, jako narzędzie ataków, jak w szyderczym OK, boomer (Cicho, dziadku), w przypinaniu przedstawicielom pokolenia X łatki próżniaków, czy też w zarzutach, że milenialsów nie stać na domy, bo wydali za dużo pieniędzy na wystawne obiady i tosty z awokado.
Nikt nie wybiera roku, w którym przychodzi na świat. Należymy do danego pokolenia, czy tego chcemy, czy nie. Jak to ujął pisarz Landon Jones: „Pokolenie jest czymś, co się nam przydarza. Jest niczym klasa społeczna czy grupa etniczna, w której się rodzimy. Przynależność do pokolenia nie zależy od naszej zgody”8. Ale nawet jeśli nie wiesz, że jesteś milenialsem, i zupełnie o to nie dbasz, to z pewnością uległeś wpływowi techniki i kultury, jakie były obecne w czasie, kiedy to pokolenie dorastało.
Dlatego nawet gdy nie czujesz się milenialsem, lecz urodziłeś się między rokiem 1980 a 1994, to należysz do tego pokolenia. To prawda – graniczne lata urodzenia wyznaczono arbitralnie, więc jeśli urodziłeś się między rokiem 1978 a 1982, to mógłbyś twierdzić, że należysz do pokolenia X albo do milenialsów – i w obu wypadkach miałbyś rację. Część osób urodzonych w tym okresie zaczęła się określać mianem „X-enialsów”, będącym połączeniem pokolenia X i milenialsów. Mimo że lata graniczne nie są dokładne, nie ulega wątpliwości, że ludzie mają różne doświadczenia w zależności od roku, w którym się urodzili. To tylko kwestia tego, w którym miejscu wytyczymy granicę.
A co wtedy, gdy nie czujesz się milenialsem (czy też przedstawicielem cichego pokolenia, boomerem albo członkiem pokolenia X czy Z), ponieważ cechy twojego pokolenia do ciebie nie pasują? Nie każdy jest typowym przedstawicielem swojego pokolenia, tak jak nie wszystkie kobiety są typowymi przedstawicielkami swojej płci i nie wszyscy nowojorczycy są typowymi nowojorczykami. Podobnie jak wszelkie różnice grupowe, różnice międzypokoleniowe opierają się na wartościach przeciętnych. Na przykład przeciętny nastolatek z pokolenia Z spędza więcej czasu w sieci niż przeciętny nastoletni milenials w roku 2005. Oczywiście niektóre nastolatki z pokolenia Z spędzają w internecie mało czasu, a niektórzy nastoletni milenialsi spędzali w nim całe dnie. Te dwie grupy w dużym stopniu się pokrywają.
Istnienie średniej różnicy nie oznacza, że wszyscy w danym pokoleniu są tacy sami. Kiedy ktoś mówi: „Ale ja jestem z pokolenia Z, a wcale nie spędzam dużo czasu w sieci, więc myślę, że tak naprawdę nie ma żadnej różnicy pokoleniowej”, popełnia tak zwany błąd „NWXST” – od „Nie wszystkie [X] są takie”. Ten błąd polega na fałszywym przekonaniu, że skoro któryś z członków danej grupy znajduje się na jednym z krańców, to średnia nie istnieje. To tak, jak wtedy, gdy jedna osoba mówi: „Pasy bezpieczeństwa ratują życie”, a druga na to odpowiada: „To zbyt duże uogólnienie. Znam kogoś, kto zginął uduszony przez pas bezpieczeństwa”. Może i tak, ale pasy bezpieczeństwa ocaliły życie dużo większej liczbie osób niż ta, której je odebrały. Jeden odosobniony przykład nie podważa wyniku średniego – faktu, że ryzyko śmierci jest dużo niższe, kiedy zapinamy pas bezpieczeństwa, niż wówczas, kiedy tego nie robimy. Grupy różnią się nie tylko między sobą, lecz także wewnętrznie, ale różnice międzygrupowe wciąż istnieją.
Niektórzy twierdzą, że różnice pokoleniowe to tylko stereotypy. Jeśli ktoś snuje domysły na temat tego, w jaki sposób jedno pokolenie różni się od innego, to rzeczywiście jest to stereotyp. Jeżeli jednak pokolenia naprawdę się od siebie różnią – na przykład pod względem średniego wieku zawierania małżeństw, religijności czy pewności siebie – to nie można uznać za stereotyp wniosku, że istnieją różnice międzypokoleniowe (że, na przykład, milenialsi później zawierają związki małżeńskie oraz są mniej religijni i bardziej pewni siebie niż poprzednie pokolenia). To nie jest stereotypizacja, ale porównywanie grup przy użyciu metody naukowej. Co interesujące, ludzie często krzyczą: „Stereotyp!”, jeśli dana różnica pokoleniowa jest uważana za negatywną, ale wydają się dużo bardziej skłonni ją zaakceptować, kiedy jest pozytywna.
Nawet wtedy, gdy różnice pokoleniowe można zweryfikować, stereotypizacja wciąż jeszcze jest możliwa, jeśli ktoś z góry zakłada, że dana osoba z pewnością jest reprezentatywnym przedstawicielem swojej grupy. Ktoś, kto uważa, że każdy napotkany człowiek z pokolenia milenialsów zawarł związek małżeński po trzydziestce, a przy tym jest mniej religijny i bardziej pewny siebie niż osoby z poprzednich pokoleń, posługuje się stereotypem, zakłada bowiem, że każda jednostka odpowiada przeciętnej. Takie stereotypizowanie wynika jednak z błędnej interpretacji, a nie z błędów w samych badaniach. Odkrycie różnicy pokoleniowej nie oznacza, że wszyscy przedstawiciele danej generacji są tacy sami, ani też nie implikuje, że inne cechy (takie jak płeć, rasa czy religia) nie mają znaczenia. Owszem, mają, ponieważ ludzie różnią się od siebie na wiele sposobów. Zarzut, że badania międzypokoleniowe prowadzą do nadmiernych uogólnień, jest zatem nieuzasadniony. Jeśli na przykład jakieś badanie wykaże, iż ludzie z pokolenia X są średnio większymi materialistami niż inni, nie znaczy to, że wszystkich przedstawicieli tej generacji cechuje wysoki poziom materializmu. Ktoś, kto tak zakłada, dokonuje nieuzasadnionego uogólnienia, ale samo badanie nie jest temu winne.
Wiele osób nie utożsamia się ze swoim pokoleniem, gdyż nie odznacza się typowymi dla niego postawami, cechami czy zachowaniami. Ci ludzie mimo to ulegają wpływowi miejsca, jakie ich generacja zajmuje w historii. Rozważmy pewien przykład. Ethan, który ma 21 lat, nie jest religijny i studiuje w college’u w dużym mieście na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, dochodzi do wniosku, że w następnym roku chciałby się ożenić, a niedługo później mieć dzieci.
Gdyby to był rok 1961, Ethan bez trudu znalazłby w swoim kręgu towarzyskim młodą kobietę pragnącą wyjść za mąż od razu po ukończeniu college’u. Jego najbliżsi cieszyliby się z jego decyzji, którą uznaliby za całkowicie normalną. Tymczasem w roku 2023 niewiele rówieśniczek Ethana – młodych kobiet z jego sieci społecznej – myśli o tym, żeby wyjść za mąż i urodzić dzieci w wieku dwudziestu paru lat. Jego rodzina i znajomi będą uważać, że Ethan jest za młody na małżeństwo, i spróbują go odwieść od tego pomysłu. Jego pragnienie tak szybkiego założenia rodziny będzie się wydawać dziwne i Ethan może nie znaleźć partnerki w swoim wieku, gotowej za niego wyjść. Ethan ma inne dążenia niż typowy przedstawiciel pokolenia X, ale mimo to doświadcza skutków faktu, że urodził się w pierwszej dekadzie XXI stulecia.
Zmiany pokoleniowe następują zatem nie tylko na poziomie indywidualnym, lecz także w dziedzinie norm kulturowych. Większość ludzi Zachodu od wczesnych lat uczy się, że nasze wybory wynikają jedynie z osobistych preferencji, a nasze zachowania wpływają wyłącznie na nas samych. W rzeczywistości zaś wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni.
Warto o tym pamiętać z kilku powodów. Po pierwsze, oznacza to, że trendy pokoleniowe wywierają na ciebie wpływ, nawet jeśli jesteś wyjątkiem, nawet jeśli wcale ci się nie podobają i nawet jeśli nie jesteś członkiem grupy opowiadającej się za zmianą. Nawet gdyby Ethanowi udało się znaleźć młodą kobietę, która chciałaby wyjść za mąż w wieku 22 lat i rok później urodzić pierwsze dziecko, to on i jego żona prawdopodobnie byliby jedyną parą z dziećmi w swojej grupie rówieśniczej, co czyniłoby ich doświadczenie zupełnie innym niż doświadczenia młodych par w latach pięćdziesiątych XX wieku, które żyły w otoczeniu podobnych sobie rówieśników. Innym przykładem są ruchy na rzecz równości społecznej z ostatnich siedemdziesięciu lat. Ruch feministyczny nie tylko zapewnił większe możliwości kobietom, które protestowały na ulicach i składały pozwy sądowe, lecz także zmienił życie kobiet i mężczyzn z kolejnych pokoleń, których większość nie utożsamiała się z feministkami, ale którzy dzisiaj pracują i wychowują dzieci zupełnie inaczej niż ich rodzice i dziadkowie.
Po drugie, powiązania między nami oznaczają, że przyczyny zmian pokoleniowych nie tkwią wyłącznie w zachowaniach jednostek, lecz także w dynamice grupowej. Dobrym przykładem jest smartfon, który został wprowadzony na rynek w roku 2007, a już w 2013 znalazł się w posiadaniu większości Amerykanów. Smartfony są urządzeniami komunikacyjnymi – wpływają nie tylko na danego użytkownika, lecz także na jego sieć społeczną. Kiedy smartfony i media społecznościowe stały się wszechobecne, wywarły wpływ na wszystkich ludzi, nawet tych, którzy z nich nie korzystali. Dynamika społeczna całkowicie się zmieniła, gdy komunikacja przeniosła się do sieci, a spotkania twarzą w twarz i rozmowy telefoniczne straciły na znaczeniu. Odtąd uczestnicy osobistych interakcji często je zakłócali, spoglądając na swoje telefony. Ktoś, kto spędzał dużo czasu na portalach społecznościowych, widział, co robią inni bez jego udziału, a niekorzystanie z mediów społecznościowych oznaczało poczucie wykluczenia z pewnych interakcji. Jak powiedział mi pewien student pierwszego roku: „Jesteś pomijany, jeśli nie korzystasz z mediów społecznościowych, ale również wtedy, kiedy to robisz”. Wszyscy ulegamy wpływowi zmiany sposobu interakcji społecznych, niezależnie od tego, czy sami korzystamy z nowych technologii. Podobnie wszyscy jesteśmy członkami któregoś pokolenia, czy tego chcemy, czy nie.
Koncepcja pokoleń spotyka się ostatnio z krytyką. Część naukowców i dziennikarzy uważa, że pokolenia „nie są prawdziwe” albo że istnieją „tylko w naszych głowach”. W większości wypadków ci autorzy nie twierdzą, że ludzie żyją dziś tak samo, jak pięćdziesiąt lat temu. Sprzeciwiają się raczej dzieleniu ludzi na generacje na podstawie arbitralnie ustalonych granicznych lat urodzenia (na przykład ktoś urodzony w 1964 roku jest baby boomerem, a osoba, która przyszła na świat w roku 1965, należy już do pokolenia X), wskazując przy tym, że książki i artykuły traktujące o pokoleniach obfitują w szerokie uogólnienia na temat niejednorodnych grup.
To prawda, że każda granica czasowa między pokoleniami jest umowna – nie ma dokładnych danych naukowych ani oficjalnych ustaleń dotyczących tego, który rok urodzenia należy do którego pokolenia. W dalszej części tej książki przekonasz się jednak, że w okolicach lat granicznych często dochodzi do ważnych przemian, choć rzadko następują one gwałtownie. To dlatego, że ludzie urodzeni tuż przed rokiem granicznym i niedługo po nim doświadczyli tej samej kultury. Mimo to trzeba wyznaczyć jakąś granicę. To, że kategorie pokoleniowe czasem bywają zbyt szerokie, również jest prawdą. Osoby, które przyszły na świat w odstępie dziesięciu lat, ale w obrębie tego samego pokolenia, dorastały w innej kulturze. Zbyt duża liczba mikrogeneracji byłaby jednak dezorientująca i utrudniłaby rozpoznawanie ogólnych trendów pokoleniowych. Próbowałam znaleźć rozwiązanie kompromisowe – jakkolwiek rozdziały tej książki są ułożone według pokoleń, większość wykresów to wykresy liniowe, ukazujące kolejne lata, nie zaś wykresy słupkowe, uśredniające członków poszczególnych generacji. Przemiany (przejścia) między pokoleniami i w obrębie pokoleń są źródłem ważnych informacji.
Nie tylko kategorie pokoleniowe borykają się z problemami tego rodzaju. Podobnie jak granice miast, 18 lat jako uznany przez prawo wiek wejścia w dorosłość, czy też podział na typy osobowości, graniczne lata urodzenia sugerują wyraźne, ostre linie podziału, podczas gdy bliższe prawdy byłyby linie rozmyte. Kategorie pokoleniowe nie są doskonałe i bez wątpienia można przedstawić trafne argumenty przemawiające za innym podziałem; wciąż jednak posługujemy się tymi kategoriami, ponieważ okazały się użyteczne. Etykieta „milenialsi” jest dużo bardziej zwięzła niż opis „ludzie urodzeni w latach osiemdziesiątych i w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku”. Podobnie łatwiej jest pogrupować ludzi ze względu na rok ich urodzenia niż analizować każdy rok z osobna.
Przeciwnicy koncepcji pokoleń wysuwają też argument, że straciły one sens, ponieważ okresy wyznaczone przez granice między nimi stają się coraz krótsze. Na przykład pokolenie milenialsów (1980–1994) obejmuje tylko piętnaście lat, podczas gdy ciche pokolenie (1925–1945) przychodziło na świat w okresie trwającym lat dwadzieścia jeden. Ale to nie przypadek – pokolenia następują po sobie coraz szybciej, gdyż tempo zmian technicznych wyraźnie wzrosło. Po wprowadzeniu telefonów stacjonarnych upłynęło kilka dziesięcioleci, zanim te urządzenia trafiły do połowy amerykańskich domów. Tymczasem smartfony znalazły się w posiadaniu połowy Amerykanów już pięć i pół roku po tym, jak wprowadzono je na rynek. Było to najszybsze przyjęcie nowinki technicznej w dziejach ludzkości. Niektórzy się zastanawiają, dlaczego liczba lat obejmujących kolejne pokolenia maleje, skoro ludzie coraz później decydują się na dzieci, co skutkuje wydłużeniem pokoleń reprodukcyjnych. Odpowiedź jest prosta: generacje, którym nadajemy nazwy i o których publicznie dyskutujemy, takie jak baby boomers czy pokolenie Z, to pokolenia społeczne, które są czymś innym niż pokolenia reprodukcyjne (biologiczne).
Istnieje również problem oddzielenia różnic pokoleniowych od tych związanych z wiekiem czy z przedziałem czasowym (który wpływa na członków wszystkich pokoleń). W wypadku jednorazowych badań ankietowych otrzymane różnice rzeczywiście mogą wynikać z wieku. Większość danych przedstawionych w tej książce gromadzono jednak przez dziesięciolecia. A to oznacza, że możemy porównać różne pokolenia w tym samym wieku i co za tym idzie – wiek nie może być przyczyną zaobserwowanych różnic. Jeśli w danym roku na depresję cierpi więcej młodych dorosłych z pokolenia Z niż starszych dorosłych z pokolenia X, to źródłem tej różnicy może być wiek albo pokolenie. Jeżeli jednak liczba młodych dorosłych w wieku 18–25 lat, którzy cierpią na depresję, zwiększyła się z upływem lat, to ta różnica nie może być związana z wiekiem. Taki wynik oznacza, że coś się zmieniło w tym konkretnym pokoleniu młodych dorosłych.
Trudniej wyeliminować możliwość, że otrzymane różnice są związane z danym przedziałem czasowym (okresem w dziejach), który wpływa jednakowo na wszystkie żyjące pokolenia. W większości wypadków wpływ okresu historycznego współistnieje z efektami pokoleniowymi. Na przykład w latach 2000–2015 (przedział czasowy) poparcie dla małżeństw jednopłciowych wzrosło we wszystkich pokoleniach, ale w każdym roku owego przedziału milenialsi popierali takie małżeństwa częściej niż przedstawiciele cichego pokolenia (to efekt pokoleniowy, jeśli możemy założyć, że poziom akceptacji małżeństw jednopłciowych nie spada z wiekiem). Oto inny przykład: kiedy media społecznościowe zyskały popularność po roku 2010, zmieniły życie ludzi w każdym wieku, ale szczególnie silny wpływ wywarły na ludzi młodych, którzy w tamtym czasie wciąż jeszcze budowali swoje życie społeczne i umiejętności komunikacyjne. Co prawda członkowie starszych grup wiekowych również zaczęli korzystać z mediów społecznościowych, ale ich więzi społeczne i umiejętności komunikacyjne ukształtowały się wcześniej, w epoce mniej przesyconej techniką. Czasem możemy być pewni, że mamy do czynienia z efektem pokoleniowym, jeśli zaobserwowana zmiana występuje tylko wśród osób w określonym wieku. Na przykład milenialsi zawierają związki małżeńskie dużo później, niż czynili to przedstawiciele cichego pokolenia, a ponieważ pierwsze małżeństwa na ogół są zawierane wtedy, gdy ludzie są młodsi, z pewnością mamy tu do czynienia z różnicą pokoleniową, a nie z wpływem danego okresu. Pamiętajmy jednak, że duża część trendów opisanych w rozdziałach traktujących o poszczególnych generacjach jest zauważalna we wszystkich pokoleniach, nawet jeśli jedno z nich zapoczątkowało dany trend albo doświadczyło go w większym stopniu niż inne.
A co z ideą, że ludzie starsi zawsze narzekają na młodsze pokolenia? Często wykorzystuje się ją jako argument przemawiający za tym, że różnice pokoleniowe tak naprawdę nie istnieją. Jak to możliwe, że młodsze pokolenia są „za miękkie”, skoro pięćdziesiąt lat temu starsi ludzie mówili to samo?
Może dzieje się tak dlatego, że starsze pokolenia zawsze miały rację. Ponieważ technika czyni życie kolejnych pokoleń coraz mniej wymagającym fizycznie, każda następna generacja rzeczywiście jest bardziej delikatna niż poprzednia. Fakt, że jakiś pogląd wyrażano już wcześniej, wcale nie musi oznaczać, że jest on błędny, zwłaszcza gdy zmiana, której ów pogląd dotyczy, postępuje w tym samym kierunku. Pierwsi ludzie, którzy posługiwali się ogniem, zapewne powtarzali swoim dzieciom: „Nie macie pojęcia, jak wam dobrze!”, takim samym tonem, jakim przedstawiciele pokolenia X opowiadają swoim dzieciom – z nostalgiczną zadumą – o papierowych katalogach bibliotecznych, telefonach stacjonarnych w kuchni oraz innych niedogodnościach XX wieku. Zważywszy na nieustanny postęp techniczny, obie grupy rodziców mają rację, chociaż dzielą je tysiące lat. Dane pochodzące z badań ankietowych pomagają wyjaśnić tę kwestię, opierają się bowiem na deklaracjach młodych ludzi, a nie na utyskiwaniach osób starszych. Celem badania różnic pokoleniowych jest zrozumienie, a nie krytykowanie.
Kiedy wygłaszam wykłady na temat pokoleń, za każdym razem słyszę jakąś wersję pytania o winę. „Czyja to wina, że młodzi ludzie są tacy roszczeniowi?” – pyta któryś ze słuchaczy. Ktoś inny mówi: „To nie nasza wina. To boomerzy wszystko zepsuli”. Te kwestie bardzo często są również poruszane przy okazji omawiania różnic pokoleniowych w internecie albo w książkach. Na przykład przedstawicielka milenialsów, Jill Filipovic, pisze: „OK, boomer to coś więcej niż tylko arogancka zniewaga. To skrót myślowy wyrażający frustrację milenialsów z tego powodu, że ludzie, którzy stworzyli większość naszych problemów, teraz obarczają nas winą”9.
Taki sposób myślenia ma – delikatnie mówiąc – pewne słabości. Po pierwsze, nie wszystkie zmiany pokoleniowe są negatywne; duża ich część jest pozytywna albo neutralna. Skoro wszystkiemu są winni boomerzy, czy to oznacza, że należy im również przypisać zasługę za korzystne trendy? Ponadto zmiany pokoleniowe są wywoływane przez wiele czynników, przede wszystkim przez duże zmiany kulturowe (na przykład w dziedzinie techniki), o które nie można obwinić tylko jednego pokolenia. Dociekanie, czyja to wina, jest bezproduktywne. Skutkuje narzekaniem i szukaniem winnych, a nie pogłębionym rozumieniem trendów – tych korzystnych i tych negatywnych. Takie spory upodabniają pokolenia do zwaśnionego rodzeństwa, które ciągle kłóci się o to, kto zaczął, mimo że obrywają wszyscy. Analogia do rodziny wydaje się trafna w trzeciej dekadzie XXI wieku: ciche pokolenie i boomerzy są silnym starszym rodzeństwem, milenialsi i pokolenie Z to ich pełni energii, lecz nierozumiani mali braciszkowie i siostrzyczki, a o generacji X – środkowym dziecku – często się zapomina.
Nasuwa się pytanie, czy owe różnice pokoleniowe występują również w innych krajach niż Stany Zjednoczone. Ta książka w dużej mierze koncentruje się na pokoleniach amerykańskich, ale sporą część opisanych w niej zmian pokoleniowych można dostrzec na całym świecie. Na przykład smartfony stały się popularne mniej więcej w tym samym czasie w większości krajów uprzemysłowionych. A skoro tak, to jeśli jakaś różnica pokoleniowa powstała pod wpływem smartfonów, można się spodziewać podobnego wzorca zmian we wszystkich krajach, w których ta technologia upowszechniła się w tym samym okresie (chociaż, rzecz jasna, pewną rolę odgrywają też inne czynniki kulturowe). W rozdziale poświęconym pokoleniu Z przedstawię wyniki badań międzynarodowych, które pokazują, co oznaczało nadejście ery smartfonów dla nastolatków na całym świecie.
Jaki wpływ wywarła pandemia COVID-19? Co zaskakujące, w wypadku większości postaw i zachowań nie odnotowano radykalnych zmian pomiędzy rokiem 2019 a latami 2020–2022. Może dlatego, że wiele trendów zapoczątkowanych w drugiej dekadzie stulecia – od spadku popularności interakcji twarzą w twarz po coraz większą polaryzację polityczną – zostało wzmocnionych, a nie odwróconych przez pandemię. Jak napisał w 2021 roku historyk Kyle Harper, pandemia „wydaje się (…) odkrywać i uwydatniać wszystkie nasze patologie społeczne. (…) Niczym znacznik promieniotwórczy, pandemia COVID-19 pozwoliła nam dostrzec własne wady i błędy, a także polaryzację kulturową, która uniemożliwia osiągnięcie konsensu w społeczeństwie”10. Innymi słowy, pandemia wzmocniła coś, co istniało już wcześniej, zamiast zmienić to w coś innego. Wzrost znaczenia wirtualnej komunikacji pod koniec drugiej dekady XXI wieku okazał się próbą generalną przed pandemią, o której nadejściu nie mieliśmy pojęcia.