Przerwij cykl. Poradnik leczenia traumy międzypokoleniowej - Buque Mariel - ebook

Przerwij cykl. Poradnik leczenia traumy międzypokoleniowej ebook

Buque Mariel

0,0
44,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Książka jest wyczerpującą instrukcją uwalniania się od ciężaru traumy międzypokoleniowej – wszechstronnym wprowadzeniem w tajniki tego procesu. Powstała po to, by pomóc ci wpisać się w dziedzictwo międzypokoleniowe, które w tobie żyje.

To ma być poradnik, który nie tylko czytasz, ale i z którego korzystasz na co dzień. Każdy rozdział zawiera zalecane ćwiczenia, pytania do refleksji i propozycje pisania krótkich tekstów, w których przedstawisz i przeanalizujesz swoje uczucia towarzyszące naszej wspólnej pracy nad przerywaniem cykli. Prowadzenie dziennika bardzo w tej pracy pomaga.

W książce wielokrotnie używam określenia „twórca życiowego przełomu”. Odnosi się ono do ciebie, czytelniku. Tego, kto postanowił przerwać cykl. Jestem wdzięczna, że tu jesteś, że zdecydowałeś się uzdrowić siebie i przystąpić do tworzenia nowego międzypokoleniowego dziedzictwa. Pragnę, abyś zrzucił z barków wielki ciężar, który nosisz całe życie. Żebyś zrozumiał, że nie musisz dalej dźwigać tego brzemienia, by czuć, że żyjesz; przeciwnie – że to w chwilach odprężenia i spokoju można odetchnąć pełną piersią. Mam nadzieję, że zdołasz przerwać cykl traumy międzypokoleniowej i pozostawisz po sobie spuściznę międzypokoleniowej obfitości.

Rozpocznijmy terapię.

Z serdecznym pozdrowieniem,

dr Mariel Buqué

Dr Mariel Buqué jest psycholożką specjalizującą się w leczeniu traumy, nauczycielką akademicką i uzdrowicielką stosującą kąpiele dźwiękowe. Uzyskała doktorat z poradnictwa psychologicznego na Uniwersytecie Columbia, gdzie zajmowała się także holistycznym modelem zdrowia psychicznego. W swojej pracy klinicznej łączy dawne i tradycyjne praktyki uzdrawiające ze współczesnymi wszechstronnymi metodami terapii. Wykorzystując swoją wiedzę, włącza do terapii praktyki holistyczne, takie jak kąpiele dźwiękowe i ćwiczenia oddechowe. Prowadzi warsztaty uzdrawiające dla firm z listy Fortune 100 i wykłada na wydziale psychologii Uniwersytetu Columbia. Z uwagi na swoją szeroką wiedzę i podejście do traumy dr Buqué jest wziętą specjalistką, zapraszaną do najważniejszych programów i stacji telewizyjnych. Pochodzi z Dominikany, obecnie mieszka w New Jersey.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 322

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału

BREAK THE CYCLE

A Guide to Healing Intergenerational Trauma

Copyright © 2023 by Mariel Buqué

Published by arrangement

with Folio Literary Management, LLC

and Graal Sp. z o.o.

All rights reserved

Projekt okładki

Tyriq Moore

Opracowanie polskiej wersji okładki

Ewa Wójcik

Ilustracja w środku

Madeline Kloepper

Redaktor prowadzący

Adrian Markowski

Redakcja

Joanna Popiołek

Korekta

Dagmara Powolny

Bożena Hulewicz

ISBN 978-83-8391-702-3

Warszawa 2025

Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o.

02‒697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28

www.proszynski.pl

[email protected]

Dla mojej siostry Lady.

Dziękuję Ci za to, że mi pokazałaś,

jak miłością przerwać cykl.

Obyśmy dalej wypełniały

nasze międzypokoleniowe dziedzictwo.

Kocham Cię más.

W trosce o wrażliwość czytelnika

Na kartach tej książki starałam się zawrzeć tyle różnorodnych doświadczeń, ile mieści się w zakresie mojej wiedzy. Dążyłam do tego, by moje słowa i podejście do tematu były możliwie najbardziej delikatne, a przy tym praktyczne. Każdy tekst ma swoje ograniczenia, mam jednak nadzieję, że w czasie lektury poczujesz się dostrzeżony i dowartościowany. Jeśli twoje osobiste przeżycia nie pokrywają się z tym, co opisuję, mam nadzieję, że mimo wszystko zaczerpniesz z tej książki, co się da, i skupisz się na tych jej fragmentach, które mogą ci pomóc w zdrowieniu.

O fachowej pomocy emocjonalnej

Aby uporać się z emocjami towarzyszącymi przepracowywaniu traumy międzypokoleniowej, czasem trzeba się zwrócić do specjalisty, na przykład psychoterapeuty. Jest to konieczne, jeśli sądzisz, że takie wsparcie ułatwi ci zmierzenie się nie tylko z tą, ale także z każdą inną traumą. Jeżeli masz dostęp do terapeuty i bierzesz pod uwagę możliwość skorzystania z jego pomocy, terapię skoncentrowaną na traumie najlepiej prowadzić pod kierunkiem specjalisty od leczenia traumy i na nią wyczulonego.

Jeśli ty bądź ktoś, kogo kochasz, jesteście uwikłani w cykl przemocy i szukacie wsparcia, rozważcie kontakt z lokalnym zespołem interwencji kryzysowej, w sytuacji gdy zagrożone jest czyjeś życie. Pomocna może się okazać także międzynarodowa lista agencji do walki z przemocą seksualną i domową dostępna pod adresem: hotpeachpages.net.

WSTĘP

You Are

Moja babcia, matka i ja dorastałyśmy w nędzy. Babcia niemal całe życie spędziła w małym miasteczku Barahona w Republice Dominikańskiej. Pamiętam, że kiedy miałam dziesięć lat, chodziłam z nią prawie dwa kilometry po wodę ze strumyka, bo w jej domu i miejscowości nie było wody bieżącej, podstawowego udogodnienia, które wielu z nas dziś traktuje jako coś oczywistego. Moja drobna babcia, mająca niespełna sto czterdzieści centymetrów wzrostu, taszczyła do swojej chatynki dwadzieścia litrów wody, niosąc na głowie ciężkie wiadro tak, by nie uronić ani kropli, a jednocześnie trzymała mnie za rękę. Nigdy nie wymażę tego obrazu z pamięci, ponieważ z jednej strony zadziwiało mnie, a z drugiej uczyło pokory to, że miała tak niewiele, a przy tym potrafiła być tak zaradna. Baczyła, żeby nic się nie zmarnowało: ani kropla wody, ani okruszek jedzenia, resztka kosmetyku, na jaki było ją stać, ani stary ciuch. Rozumiała, że przetrwanie wymagało oszczędnego gospodarowania. I choć przez całe życie musiała funkcjonować w takim trybie przetrwania, zachowywała wielką odporność psychiczną. Dzięki babci dowiedziałam się, że nie tylko woda, lecz także każdy drobiazg, który posiadamy, są niezwykle cenne, należy zatem robić wszystko, by wystarczyły na jak najdłużej. Nic nie może się zmarnować. To jej także zawdzięczam odkrycie w sobie pokładów siły psychicznej i radości.

Moja matka, która w wieku czterdziestu lat wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych z dwiema małymi córkami, przez całe życie pozostawała wierna zasadzie oszczędnego gospodarowania. Zawsze miała skłonność do chomikowania. Przechowuje wszystko niekiedy przez całe dziesięciolecia; nie wyrzuca nawet rzeczy, które nie nadają się już do użytku. Przez większą część mojego życia mieszkałyśmy w ubogiej dzielnicy Newark w stanie New Jersey, mimo to mama zawsze uważała, że dobrze się nam powodzi, bo dzieciństwo w Barahonie nauczyło ją, jak to jest nie mieć prawie nic. Dlatego ilekroć wyrastałyśmy z siostrą z ubrań, psuł się jakiś sprzęt czy jakiś artykuł gospodarstwa domowego stawał się niepotrzebny, nic z tego nie trafiało na śmietnik. Takie rzeczy starannie pakowało się do pudeł i lata później, kiedy stać nas było na to, by uiścić opłaty pocztowe, wysyłaliśmy je do Dominikany. Przez ten czas w domu rosły stosy kartonów z niezliczonymi przedmiotami. Stopniowo jednak zrozumiałam, że tym, co tak naprawdę przechowywane było w tych pudłach, nie były znoszone ubrania ani zepsuty toster – lecz strach mojej matki, że zostanie z niczym. Nastawienie to jest charakterystyczne dla osób, które wychowywały się w prawdziwym ubóstwie, i przejawia się ciągłą obawą o przetrwanie oraz poczuciem winy z powodu niezdolności do zapewnienia rodzinie godziwego bytu.

Obecnie żyję w dobrych warunkach, mama też, często jednak łapię się na tym, że podobnie jak ona trzymam w domu niepotrzebne rzeczy. I że udzieliły mi się jej obawy i poczucie winy. Gdybym wyrzucała te wszystkie przedmioty, zamiast oddawać je organizacjom charytatywnym lub wysyłać do Dominikany, gryzłoby mnie sumienie. Gdybym nie zużyła czegoś do ostatniej kropli, moje wewnętrzne ja szturchałoby mnie i szeptało, że jestem niegospodarna i że ta ostatnia kropla może się przydać, bo a nuż pewnego dnia zostanę z niczym. Mimo że w domu zawsze miałam bieżącą wodę, jak babka żyłam w strachu, że kiedyś jej zabraknie. Byłam przywiązana do tego lęku. Rodzinne obawy przeszły na mnie i choć to dziwnie zabrzmi, czułam, że zachowując zbyteczne rzeczy, jestem lojalna wobec najbliższych. Że składam im swoisty hołd. Dużo czasu minęło, zanim sobie uświadomiłam, że zapłaciłam za tę lojalność psychiczną cenę.

Na szczęście dzięki temu, że zdołałam przerwać cykl tego, co – jak z czasem zrozumiałam – jest traumą międzypokoleniową, udało mi się prawie całkowicie przegnać lęk i poczucie winy. I chcę, aby inni podobnie cierpiący mogli zrobić to samo: porzucić przywiązanie do bólu i osiągnąć stan wolności emocjonalnej. Aby tego jednak dokonać, najpierw muszą dostrzec krępujące ich więzy bólu przechodzącego z pokolenia na pokolenie w ich rodzinie, a następnie przy wykorzystaniu uzyskanej wiedzy się z nich wyzwolić. Nie jest to łatwe, ale jest możliwe, a duchowe bogactwo zawdzięczane tego rodzaju uzdrowieniu jest czymś pięknym, wartym każdego wysiłku.

Jak to się jednak stało, że rozpoznałam w tym bólu traumę międzypokoleniową? I czym właściwie jest trauma między­pokoleniowa?

Wszystko zaczęło się na stażu doktoranckim w przychodni psychiatrycznej w Irving Medical Center Uniwersytetu Columbia. Siedziałam z pacjentem i sesja… cóż, była trudna. Dla psychologa klinicznego nie ma chyba nic bardziej frustrującego od chwili, kiedy sesja utyka w martwym punkcie – a tak się wtedy stało. Mogliśmy tylko trwać przygnieceni poczuciem bezradności, które wypełniało gabinet. Czułam, że nie mam pacjentowi nic więcej do zaoferowania, bo moje wykształcenie, choć niewątpliwie solidne, zupełnie nie przygotowało mnie do sytuacji, w jakiej się znalazłam.

Nagle zrozumiałam, z czego wynikało to zaćmienie. Mój pacjent nosił w sobie międzypokoleniowe poczucie winy, smutek, żal, depresję, lęk – lista była długa. Zajmowaliśmy się więc nie tylko jego osobistym bólem. Musieliśmy się uporać z emocjonalnym brzemieniem jego rodziny i przodków, ludzi, których nie było z nami na sesji, którzy być może od dawna nie żyli. To było wielkie terapeutyczne wyzwanie. Tradycyjna zachodnia psychologia niedostatecznie przygotowuje nas, psychologów klinicznych, do leczenia pacjentów z traumy międzypokoleniowej. Nie mamy podręcznika mówiącego, co robić, kiedy przychodzą do nas ludzie z emocjonalnymi ranami całego swojego rodu.

Czułam brzemię pokoleń, które przybyły na tę sesję razem z moim pacjentem. Na tym etapie naszej terapeutycznej podróży jedynym sposobem wydostania się z zamętu było stawienie czoła całym generacjom bólu, z którymi mieliśmy do czynienia. I choć nie mogło to być łatwe, wiedziałam, że musimy w naszej pracy sięgnąć głębiej.

Wnioski, jakie wyciągnęłam z tej sesji, zmieniły mnie na zawsze. Od tej chwili dzień w dzień rozmyślałam o leczeniu ran pokoleniowych. Zastanawiałam się, jak to jest, że człowiek może nosić w sercu traumy, których sam nie doznał. Próbowałam zrozumieć, jak trauma przechodzi z jednego pokolenia na następne. Szukałam możliwych sposobów jej dziedziczenia. Byłam ciekawa, czy tego rodzaju trauma zawsze wygląda tak jak u mojego pacjenta, czy też są i inne jej odmiany, które mogą się ujawniać w naszym życiu. Mój umysł pracował na przyspieszonych obrotach, poszukując odpowiedzi na te pytania. Czułam presję, by poprawić samopoczucie pacjenta, a zarazem, jako psycholog kliniczny, pragnęłam opracować techniki uzdrawiania, które pomogłyby niezliczonym innym ludziom doznającym podobnych cierpień. Ta sesja była punktem zwrotnym w moim podejściu do pracy klinicznej. Moja misja rozkręciła się na dobre: od tej pory postawiłam sobie za cel lepsze zrozumienie, co mam robić, kiedy przychodzi do mnie osoba obarczona emocjonalnym bólem całej rodziny i rozpaczliwie pragnąca ten ból uśmierzyć.

Jak na naukowca przystało, postanowiłam przeprowadzić badania nad tym, jakie praktyki należy wdrożyć, by pomóc ludziom – takim jak ty i ja – zaleczyć rany pokoleniowe, wyeliminować reakcje traumatyczne, którym ulegają nasze rodziny i społeczności, i zastąpić je zdrowymi, adaptacyjnymi strategiami radzenia sobie ze stresem.

Trauma międzypokoleniowa jest jedyna w swoim rodzaju, ma bowiem, inaczej niż pozostałe kategorie traumy emocjonalnej, charakter ponadpokoleniowy, może być odczuwana przez wielu członków twojej rodziny. Jak to się jednak stało, że ta trauma przechodziła w rodzinie z pokolenia na pokolenie, by ostatecznie trafić do ciebie? Teraz już wiemy, że przekazywanie jej następuje na dwa sposoby. Pierwszy z nich wykorzystuje twoją biologię, czy też, mówiąc ściślej, ekspresje twoich genów, odziedziczone po rodzicach. Innymi słowy, jeśli jedno z twoich rodziców kiedyś doświadczyło jakiejś traumy, mogła ona wywołać w nim tak fundamentalne zmiany, że zapisało się to w jego kodzie genetycznym. Jeśli przypadły ci w udziale te geny, zwiększyło to twoją podatność na stres i traumę.

Drugim sposobem transmisji traumy są doświadczenia negatywnie wpływające na psychikę, na przykład brak zestrojenia emocjonalnego z opiekunami, poczucie niedowartościowania, toksyczne relacje, skrajne trudności, ucisk i cierpienie, którego doznajesz w życiu. Tak oto trauma przechodzi z opiekuna na dziecko bądź ze społeczeństwa na pojedynczą osobę: poprzez zachowania i sposoby postępowania.

Należy w tym miejscu zaznaczyć, że traumę międzypokoleniową można przerwać, że ta spuścizna genetyczna nie musi być przekazana dalej – z tego powodu tu jesteśmy, szukamy drogi do uzdrowienia na kartach tej książki. Rozważmy jednak, co się dzieje, kiedy ktoś jest zarówno obarczony słabościami emocjonalnymi na tle biologicznym, jak i pozbawiony nieodzownego zdrowego, bezpiecznego fundamentu emocjonalnego. To wówczas może się wyraźnie uwidocznić cykl traumy. Mówimy w takiej sytuacji, że ktoś żyje z traumą międzypokoleniową. I choć tego rodzaju trauma mogła powstać dużo wcześniej, za sprawą czegoś, co spotkało jednego z odległych przodków, jej psychologiczne, behawioralne i emocjonalne następstwa może odczuwać wielu członków rodziny, a nawet całe społeczności, i to przez kolejne pokolenia.

Trauma międzypokoleniowa jest raną na duszy. To wielopłaszczyznowy uraz emocjonalny, który oddziałuje na umysł (myśli i emocje), ciało (poprzez wywoływanie fizycznych dolegliwości) i duszę (poprzez zaburzenie samoświadomości i więzi z innymi ludźmi). Doszłam więc do wniosku, że jej leczenie również musi być wielopłaszczyznowe. Powinno obejmować wszystkie aspekty człowieka – jednym słowem, musi uzdrowić umysł, ciało i duszę.

Z tego względu stosuję holistyczne metody lecznicze. Rozumiem przez to szeroki zakres praktyk, które pomagają uzdrowić całego człowieka. Terapia holistyczna, którą wykorzystuję w leczeniu traum, przywraca równowagę wewnętrzną. Metoda ta zakłada, że jesteśmy sumą wszystkich naszych części i że leczenie powinno być procesem scalania, prowadzić do tego, by zapanowała w nas pełna harmonia. Kiedy szwankuje jeden aspekt naszego zdrowia, cierpią na tym też pozostałe. Gdy więc leczenie skupia się na człowieku jako całości, pomaga go w pełni uzdrowić.

W naukach psychologicznych do tej pory oficjalnie nie akceptuje się holistycznych metod leczenia ran emocjonalnych, ja jednak miałam szczęście odbyć trzyletni staż kliniczny, podczas którego pracowałam z doświadczonymi psychologami śmiało wykraczającymi poza utarte schematy. Specjaliści ci wiedzieli, że dobro ich pacjentów wymaga stosowania mniej konwencjonalnych metod terapeutycznych – holistycznych, tradycyjnych i integracyjnych. Przekonałam się wtedy, a także później, już w toku samodzielnej pracy, że jeśli zostawi się niezaleczoną ranę w jednej sferze – na przykład wskutek leczenia tylko umysłu, nie ciała – powstaje zagrożenie przeniesienia bólu z jednego poziomu na inny, zamiast jego całkowitej eliminacji, a wówczas niepodobna mówić o pełnym uzdrowieniu.

Podejmując się misji zdobycia możliwie najszerszej wiedzy o tym, jak rozpoznawać i leczyć traumę międzypokoleniową, zdawałam sobie sprawę, że problem tak złożony będzie nie tylko wymagać stosowania tradycyjnych metod terapeutycznych, w których zostałam przeszkolona, lecz także bardziej kompleksowego, głębszego spojrzenia. Z tego względu po latach badań opracowałam nowe, dopasowane do sytuacji podejście, które stosuję wobec moich pacjentów. I to podejście się sprawdza.

W niniejszej książce po raz pierwszy zbieram wszystkie moje nauki w jedną wyczerpującą instrukcję leczenia traumy międzypokoleniowej.

Książka utrzymana jest w rytmie podobnym do tego, jaki ma moja praca z pacjentami. Każdy rozdział rozpoczynam od pogłębionego wprowadzenia w jeden z aspektów uzdrawiania międzypokoleniowego, po czym proponuję ćwiczenia, które pomogą ci się skupić i przełożyć teorię na praktykę. W toku lektury zauważysz więc, że najpierw podaję konkretną wiedzę wraz ze wskazówkami, jak ją stosować w codziennym życiu, a potem przechodzę do zestawu ćwiczeń służących przerwaniu szkodliwego cyklu. Ćwiczenia te są holistyczne i terapeutyczne. Każde z nich koncentruje się na tematyce danego rozdziału, a tym samym pomaga lepiej przyswoić jego treść.

Przed przystąpieniem do ćwiczeń masz możliwość wyboru, czy wykonywać je samodzielnie, czy z drugą osobą. Proces zdrowienia może mieć szczególny charakter, kiedy przebiega w szerszym gronie, dlatego jeśli postanowisz znaleźć sobie partnera, czy nawet zebrać grupę chętnych do przerwania cyklu, ćwiczenia przedstawione we wszystkich rozdziałach mogą stać się dla was okazją do wspólnej pracy nad sobą. Czy zatem zdecydujesz się pracować samodzielnie, czy z innymi, do wyboru będziesz mieć różne warianty terapii.

Co więcej, do każdej części książki dodałam odrębną kąpiel dźwiękową. Kąpiele dźwiękowe to prastara praktyka, która pomaga odprężyć umysł i ciało. Przedstawię ją bliżej w pierwszym rozdziale, wtedy zyskasz lepsze pojęcie o jej znaczeniu.

Wszystko to razem wzięte dostarczy ci szeroki zestaw narzędzi do dalszej pracy. Do ciebie należy decyzja, z których skorzystasz – jest to twoja osobista terapeutyczna podróż. Moje sugestie mają tylko wskazać właściwy kierunek.

Teraz kilka słów o tym, co cię czeka w następnych rozdziałach. Zacznę od położenia fundamentów – wyjaśnię, czym jest trauma międzypokoleniowa i w jakich okolicznościach stała się częścią twojego życia. Część pierwsza, „Co dziedziczysz”, składa się z pięciu rozdziałów. W każdym z nich zgłębimy istotę traumy międzypokoleniowej i sposoby dziedziczenia bólu emocjonalnego po rodzicach, dziadkach, przodkach i swojej społeczności. Dowiesz się też, jak ta spuścizna oddziałuje na umysł, ciało i duszę, a także że masz w sobie szczególną odporność psychiczną, którą zawdzięczasz poprzednim pokoleniom. Rozdział pierwszy, „Jesteś twórcą życiowego przełomu”, rozpoczniemy od uznania twojej roli w przerywaniu cykli. Przedstawię w nim instrukcję, jak się przygotować do tej ciężkiej i koniecznej pracy i w rezultacie posiąść narzędzia niezbędne do zachowania równowagi wewnętrznej podczas procesu uzdrawiania siebie. W rozdziale drugim, „Twoje międzypokoleniowe wyższe ja”, zajmiemy się kwestią mądrości pokoleniowej, skupiając się na twoich wrodzonych zdolnościach do przerywania cykli i odziedziczonej po przodkach intuicji, predyspozycjach, na których zawsze możesz polegać. Od tego przejdziemy do ćwiczenia, które pozwoli ci się połączyć z twoim międzypokoleniowym wyższym ja. W rozdziale trzecim, „Twoje ciało pamięta traumę”, pomogę ci zrozumieć, jak ciało odczuwa traumę międzypokoleniową i w jaki sposób choroby przewlekłe wiążą się ze stresem kumulującym się przez pokolenia. Zakończymy go ćwiczeniem, które złagodzi twoją reakcję stresową i zrównoważy poziom hormonów w organizmie. W rozdziale czwartym, „Niezaleczona trauma i ty”, zaczniemy szukać odpowiedzi na pytanie: „Po czym poznać, że mamy do czynienia z traumą międzypokoleniową?”. Przedstawię w nim Kwestionariusz diagnozy traumy międzypokoleniowej, który pomoże ci dokładniej prześledzić historię traumy w twojej rodzinie. W rezultacie powstanie pierwsze szczegółowe studium traumy międzypokoleniowej obecnej w twoim życiu. Od tego przejdziemy do rozdziału piątego, „Genetyczne dziedzictwo”, w którym pomogę ci zrozumieć rolę, jaką w przenoszeniu traumy odgrywają geny i komórki. Przekonasz się, że twoja trauma jest nierozłącznie związana z traumą twojej rodziny, i pod moim kierunkiem opracujesz własne drzewo traumy międzypokoleniowej, samodzielnie bądź przy współudziale innych osób.

Druga część książki, „Odsłaniamy kolejne poziomy”, dotyczy właśnie tego: poziomów bólu i poziomów zdrowienia. Przedstawiam w niej nowe, międzypokoleniowe spojrzenie na układ nerwowy, wewnętrzne dziecko, cykle przemocy, a także to, jak wartości kulturowe przyczyniają się do przenoszenia traumy z pokolenia na pokolenie. Rozdział szósty, „Twój międzypokoleniowy układ nerwowy”, zawiera szeroką wiedzę o roli wyzwalaczy psychologicznych, wspomnień i układu nerwowego. W jego zakończeniu zaproszę cię do ćwiczenia, które pomoże ci uspokoić układ nerwowy i złagodzić twoje reakcje na stres. W rozdziale siódmym, „Twoje międzypokoleniowe wewnętrzne dziecko”, pomogę ci zrozumieć, jak to się dzieje, że niewyleczone wewnętrzne dziecko twoich rodziców staje się twoim własnym wewnętrznym dzieckiem. Innymi słowy, odradza się w tobie. Następnie zaproponuję ci wypełnienie Kwestionariusza negatywnych doświadczeń międzypokoleniowych, dzięki któremu zrozumiesz, jak wiele łączy twoje dzieciństwo z dzieciństwem twoich rodziców, a na koniec przedstawię ćwiczenie reparentingu międzypokoleniowego. W rozdziale ósmym, „Międzypokoleniowe cykle przemocy”, dam ci do ręki niezawodny oręż przeciwko trwałym cyklom przemocy: wiedzę. Na tym jednak nie poprzestaniemy; wyposażę cię też w narzędzie przerywania cykli, które pomoże ci się wywikłać z trudnych relacji emocjonalnych. A w ostatnim, dziewiątym rozdziale części drugiej, „Gdy trauma zbiorowa puka do drzwi”, omówimy traumę zbiorową i istotny wpływ katastrof naturalnych, norm kulturowych oraz działań instytucjonalnych na utrwalanie traumy w rodzinach. Przedstawię tam ćwiczenie, które skłoni cię do namysłu nad tym, w jaki sposób zinternalizowane idee podsycają traumę zbiorową, i zachęcę do tego, aby własnym procesem zdrowienia objąć także innych członków społeczności.

W części trzeciej, „Alchemiczna przemiana twojej spuścizny”, na dobre zaczniemy umacniać twoją nową tożsamość – twórcy życiowego przełomu. Ostatni segment książki składa się z trzech rozdziałów, których tematyką jest żal za tym, co tracimy w procesie zdrowienia, urzeczywistnianie międzypokoleniowego wzros­tu potraumatycznego i tworzenie nowej międzypokoleniowej spuścizny. W rozdziale dziesiątym, „Rozstanie z traumatycznym rodowodem”, spróbuję ci wytłumaczyć, dlaczego tajemnice rodzinne są tak trwałe, a potem pomogę ci stopniowo uwolnić się od wstydu i przedstawię technikę prowadzenia trudnych rozmów o traumie międzypokoleniowej z najbliższymi. Rozdział jedenasty, „Ucieleśnianie międzypokoleniowej odporności psychicznej”, uświadomi ci, że jako ktoś, kto dokonał życiowego przełomu, możesz uruchomić proces międzypokoleniowego wzrostu potraumatycznego. Dzięki ćwiczeniu pod hasłem „Przerywamy cykl” nauczysz się zwiększać swoją pokoleniową odporność psychiczną. Ostatni, dwunasty rozdział, „Pozostawienie pokoleniowej spuścizny”, pomoże ci przyswoić podejście do życia, które będzie się opierać na gotowości do przerywania cykli i pozytywnie wpłynie na przyszłe pokolenia. Omówimy to, jak twórcy życiowego przełomu wychowują dzieci i jakie metody wychowawcze pozwolą ci zmieniać świat zgodnie z własnymi życzeniami. Rozdział ten zakończy ostatnie ćwiczenie, które pokaże ci, jak za sprawą alchemii przemienić swoje dziedzictwo.

Książka ta jest wyczerpującą instrukcją uwalniania się od ciężaru traumy międzypokoleniowej, wszechstronnym wprowadzeniem w tajniki tego procesu. Powstała po to, by pomóc ci wkroczyć w dziedzictwo międzypokoleniowe, które w tobie żyje.

Napisałam ten poradnik, aby można się było z niego uczyć i nabytą wiedzę stosować w praktyce. Z założeniem, że nie tylko go przeczytasz, ale także będziesz korzystać z niego na co dzień. W związku z tym zachęcam: miej stale pod ręką zeszyt i coś do pisania. Każdy rozdział zawiera zalecane ćwiczenia, pytania do refleksji i propozycje pisania krótkich tekstów, w których przedstawisz i przeanalizujesz swoje uczucia towarzyszące naszej wspólnej pracy nad przerywaniem cykli. Prowadzenie dziennika bardzo w tej pracy pomaga.

W książce wielokrotnie używam określenia „twórca życiowego przełomu” (ang. cycle breaker). Odnosi się ono do ciebie, czytelniku. Tego, kto postanowił przerwać cykl. Dziękuję, że tu jesteś, że zdecydowałeś się uzdrowić siebie i przystąpić do budowania nowego międzypokoleniowego dziedzictwa. Prag­nę, abyś zrzucił z barków wielki ciężar, który nosisz całe życie. Żebyś zrozumiał, że nie musisz dalej dźwigać tego brzemienia, by czuć, że żyjesz; przeciwnie, że to w chwilach odprężenia i spokoju można odetchnąć pełną piersią. Mam nadzieję, że zdołasz przerwać cykl traumy międzypokoleniowej i pozostawisz po sobie spuściznę międzypokoleniowej obfitości.

Rozpocznijmy terapię.

Z serdecznym pozdrowieniem

dr Mariel Buqué

CZĘŚĆ I

CO DZIEDZICZYSZ

ROZDZIAŁ 1

Jesteś twórcą życiowego przełomu

Tylko my sami możemy zdjąć klątwę pokoleniową.

Kiedy ktoś mówi: „To u nas rodzinne”,

odpowiedz mu: „Od tej chwili już nie”.

Autor nieznany

Jeśli czytasz tę książkę, jesteś potencjalnym twórcą życiowego przełomu. Osobą, która postanowiła zmienić sposób, w jaki pokazuje się światu, aby pozostawić własnej rodzinie i społeczności spuściznę inną od tej, którą sama odziedziczyła. Twoje dążenie do ozdrowienia wpływa nie tylko na ciebie. Ma wymiar zbiorowy. Przerywając cykle, posyłasz uzdrawiające fale także w przeszłość i przyszłość. Jest to trudne wyzwanie, które niezależnie od tego, czy to było twoim świadomym wyborem, czy raczej wybrało ciebie, może wyswobodzić pokolenia twojej rodziny z krępujących je więzów.

Przerwanie szkodliwego cyklu przynosi wielkie korzyści. Nie od razu je uzyskasz, gdy tak się jednak w końcu stanie, poczujesz lekkość płynącą z wewnętrznego spokoju. Zasługujesz na to, by tej lekkości doznać, by osiągnąć stan wolności emocjonalnej i zrzucić z siebie międzypokoleniowe obciążenia. Przerywając cykl, w którym tkwisz, pozbywasz się bagażu przeszłości i rozpoczynasz marsz ku lepszej przyszłości. Twórcą życiowego przełomu zostaje się z własnej woli. Jest to świadoma decyzja z długofalowymi skutkami. Może do jej podjęcia skłoniła cię świadomość, jak bardzo cierpi twoja rodzina i społeczność, przekonanie, że nie wolno godzić się na to, by ten sam los spotkał następne pokolenie. A może pragniesz pozostawić po sobie inne dziedzictwo, niż zostało dane tobie. Jedno jest pewne – kto przerywa cykl, ma w tym jasno określony cel: wyrwanie się ze schematów powtarzających się w kolejnych pokoleniach. Czytając tę książkę, robisz wielki krok w kierunku jego realizacji.

Przerwanie cyklu jest wielopoziomowym, wielozadaniowym, wielopokoleniowym procesem dochodzenia do spokoju ducha. Spokój ten ma objąć ciebie, twoich przodków i potomków, twoją społeczność, a nawet szerszą kulturę. I gdy przyjmujesz takie nastawienie, uzyskujesz wewnętrzną pewność, że jest to coś, o co warto walczyć.

Wielu ludzi przerywających cykle nie wie, że to właśnie robią. Wiedzą tylko w głębi duszy, że dłużej nie może być tak, jak jest. Postanawiają zmienić narrację i dać sobie szansę na ulgę, szczęście, zdrowie. Pragną, by ich dzieci miały inne życie niż oni sami. Myślą o cierpieniu, jakie znosiła i znosi ich rodzina, i czują się w obowiązku odmienić ten stan rzeczy, uleczyć traumę przechodzącą z pokolenia na pokolenie. Dostrzegają bolączki swoich społeczności i są zmotywowani, by im zaradzić. Zauważają, w jaki sposób traumatyczne doświadczenia wpływają na sytuację na całym świecie, i chcą wprowadzić zmiany, które przyczynią się do stworzenia lepszej globalnej społeczności. Widzą tylko jedną drogę naprzód: drogę do uzdrowienia. Idą więc przez życie, stawiając czynny opór istniejącemu stanowi. Dzień w dzień stają do walki z tym, czego ich nauczono bądź jak ich traktowano. Kierując się intuicją, wiarą i odwagą, przystępują do przerwania cyklu i z czasem dostrzegają potężną zmianę kursu zarówno własnego, jak i osób w swoim otoczeniu. Twórca życiowego przełomu podejmuje wszystkie te działania, co oznacza, że też już je prowadzisz, nawet jeśli do tej pory o tym nie wiesz. Możliwe, że jesteś dopiero na samym początku tego procesu; to również jest wielka rzecz.

Twórcy życiowego przełomu różnią się od siebie. U każdego z nich występuje inna kombinacja poniższych cech, jest to więc dobry moment na to, aby sięgnąć po swój dziennik i wypisać te, z którymi się utożsamiasz. Twórca życiowego przełomu:

Dostrzega w sobie mądrość i odporność psychiczną odziedziczone po poprzednich pokoleniach.Decyduje się wyeliminować reakcje traumatyczne występujące w pokoleniach swojej rodziny.Uznaje swoją rolę w utrwalaniu cykli.Gotów jest wykonać wewnętrzną pracę niezbędną do zerwania więzów bólu.Gotów jest ponieść konsekwencje zburzenia zastanych schematów.Codziennie oddaje się praktykom umysłowym, aby być świadomym swoich doznań emocjonalnych.Prowadzi styl życia, który pozytywnie wpływa na jego organizm, a zwłaszcza jego epigenom (chemiczne zmiany w DNA, potencjalnie podlegające transmisji międzypokoleniowej).Znajduje oparcie w praktykach duchowych, które regenerują duszę.Uznaje, że jego DNA nie przesądza jego losu.Nie chce dłużej żyć w przeświadczeniu, że jest w jakiś sposób genetycznie wybrakowany; przeciwnie, zamierza zaakceptować swoje genetyczne bogactwo.Gotów jest wprowadzić zmiany, które przyczynią się do większego uodpornienia jego ciała na stres.Postrzega dusze członków swojej społeczności jako przedłużenie własnej duszy i stosownie je traktuje.Zwalcza przejawy systemowej niesprawiedliwości, które napędzają cykle traumy zbiorowej.Gotów jest dzielić się z innymi uzdrawiającą wiedzą, aby całe jego pokolenie mogło się skuteczniej leczyć.Postrzega siebie jako żyjącego przodka, który ma wpływ na przyszłe pokolenia.Powziął postanowienie, że cykl dziedziczonej traumy zakończy się na nim.

Jako twórca życiowego przełomu możesz się utożsamiać z jedną, kilkoma bądź nawet ze wszystkimi powyższymi cechami. Przerwanie cyklu jest sprawą indywidualną; każdy podchodzi do tego inaczej. Przerwij na chwilę lekturę, by to przemyśleć i odpowiedzieć sobie na pytanie: „Które z moich cech umożliwią mi przerwanie cyklu?”. A potem czytaj dalej, ponieważ z niniejszej książki dowiesz się, jak wiele możesz osiągnąć jako twórca życiowego przełomu.

Moim zadaniem jest pomóc ci doprowadzić do końca pracę, którą już teraz czujesz się w obowiązku wykonać. Dać ci do ręki narzędzia, dzięki którym zniesiesz bolesne uczucia i trudne rozmowy z samym sobą, członkami twojej rodziny i społeczności. Mam nadzieję wspierać cię, wskazywać ci drogę i służyć zrozumieniem w czasie, gdy będziesz wykonywać odważną pracę przerywania cykli, która jest ci przeznaczona.

Po czym poznasz, że to właściwy moment?

Każdy twórca życiowego przełomu jest inny. Wszystkich nas jednak łączy jedno: nikt nigdy nie poczuje się w pełni gotowy, by przerwać taki czy inny cykl. Jest tak dlatego, że nie ma na to idealnego momentu; nie doznasz nagłego olśnienia, nie dostaniesz wskazówki, która jasno ci powie, że oto przyszła pora działać.

Jednemu z moich pacjentów przyśniło się, że odwiedził go jego przodek jako świetlista niebieska aura. Ów pacjent we śnie nie tyle usłyszał, ile poczuł, że przodek przekazał mu wiadomość: „Musisz stanąć do boju”. Ten sen, a właściwie jego interpretacja skłoniły go do zmiany nastawienia. Nie planował tego. Podświadomie zrozumiał, że przodkowie są z nim i że jest gotowy do czekającej go walki.

Umysł i ciało są narzędziami, którymi posługuje się wyższa świadomość duszy, dlatego istotne jest, abyśmy uważnie wsłuchiwali się w głos podświadomości. Ja także usłyszałam wezwanie do działania we śnie. Przyszło w postaci wiadomości od żyjącego przodka, mojego ojca: „Dziecko moje, już czas”, powiedział mi. Stało się to w okresie mojego życia, kiedy nic mi się nie chciało. Czułam się niegotowa. Dręczący mnie syndrom oszustki – międzypokoleniowe kłamstwo, które przyswajałam przez dziesiątki lat – odebrał mi wiarę w siebie. Syndrom ten to przekonanie, że nie jesteś tym, za kogo się podajesz, lub nie masz czego szukać w określonych miejscach, które od pokoleń były niedostępne dla takich jak ty. Moja interpretacja tego snu pomogła mi jednak zmienić nastawienie psychiczne. Byłam otwarta na to, by przyjąć wiadomość od ojca, sygnalizującą początek podróży, w której jestem do dziś, a której kresem ma być przerwanie wszelkich szkodliwych cykli.

Może dotarł już do ciebie sygnał do podjęcia starań o połączenie się ze swoim międzypokoleniowym wyższym ja. Może wiadomość tę przekazał ci nie cudzy głos lub cudza aura, lecz własny głos wewnętrzny. W każdym razie, jeżeli tutaj jesteś, uwierz, że twoja dusza jest gotowa.

Holistyczne praktyki uzdrawiające

Jak wspomniałam, jednym z przejawów międzypokoleniowej traumy w mojej rodzinie było przechowywanie rupieci, nawyk wynikający ze stałego funkcjonowania w trybie przetrwania. Uświadomiłam sobie, że przerwałam ten cykl, kiedy udało mi się rozstać z cenną pamiątką, kubkiem od mojej babci. Był piękny, biały, w środku pomalowany na czerwono, z małą łyżeczką do kompletu i otworem na łyżeczkę w uchu. Babcia przysłała mi go – z ucałowaniami – z Dominikany w bagażu członka rodziny. Byłam wzruszona, bo wiedziałam, że się u niej nie przelewało, i doceniłam włożony przez nią wysiłek, by ten dar trafił do mojego domu i serca. Przez lata codziennie piłam z tego kubka. Częstokroć medytowałam nad słowami babci, wręcz słysząc jej głos, gdy trzymałam kubek wypełniony ulubioną herbatą. Zajmował honorowe miejsce w moim domu. Pewnego dnia rozbił się jednak na tyle kawałków, że nie dało się go skleić. Co jeszcze bardziej bolesne, stało się to zaledwie kilka miesięcy po śmierci babci. Jedyny przedmiot, który namacalnie łączył nas ze sobą, uległ zniszczeniu. Byłam zdruzgotana, męczyło mnie głębokie poczucie winy. Miałam wyrzuty sumienia, że nie zachowałam tej cennej pamiątki, której ofiarowanie kosztowało babcię tyle wysiłku. Do tego oczywiście, ponieważ jedną z niezaleczonych ran na mojej psychice był lęk przed stratą, bałam się, że bez tego łączącego nas fizycznego przedmiotu utracę także świętą duchową więź z babcią, coś, co zawsze pozwalało mi poczuć grunt pod nogami.

Intuicyjnie wiedziałam, co muszę zrobić. Czułam nawet, że to babcia podpowiedziała mi, jak wykorzystać to zdarzenie, by uzdrowić samą siebie. Ponieważ trauma odciska piętno na duszy, musiałam podjąć działania, by uleczyć całe swoje ja. Tylko tak mogłam zrobić krok naprzód.

Aby uleczyć swój umysł, musiałam stawić czoło lękowi przed zerwaniem więzi z babcią, przypomnieć sobie, na jak wiele sposobów zawsze pozostanę z nią związana. Aby uleczyć ciało, musiałam wziąć kilka głębokich oddechów, skupić się na swoim sercu i przegnać z niego rozpacz przyprawiającą mnie o fizyczne dolegliwości. Aby zaś uleczyć duszę, postanowiłam pisać listy do babci. To umocniło i do dziś umacnia więź łączącą mnie z nią.

Doświadczenie to wpłynęło też na moje podejście do pracy z pacjentami. Pisanie listów do przodków stało się narzędziem, które podsuwałam osobom pragnącym, by w życiu dalej towarzyszyła im miłość i mądrość zmarłych bliskich. Pracowaliśmy nad oswajaniem trudnych myśli i uczuć, z którymi nie poradzili sobie ich przodkowie (w ramach uzdrawiania umysłu), nad eliminowaniem zapisanej w ciele pamięci o traumie (w ramach uzdrawiania ciała) oraz nad daniem pacjentowi poczucia, że stoi na pewnym gruncie, i odtworzeniem jego zerwanych więzi (w ramach uzdrawiania duszy). To była praca wielopoziomowa, holistyczna, sięgająca do najgłębszych korzeni. Przerwanie cyklu oznacza uporanie się z doświadczeniami, które najpierw zapisały się w duszach członków rodziny pacjenta, a potem w jego włas­nej. Był to, i jest nadal, jedyny sposób na to, by przepracować wszystkie poziomy bólu wywołanego traumą międzypokoleniową. I mam nadzieję, że tego samego dokonamy na kartach tej książki. Zajęcie się samym umysłem, bez zaleczenia ran na ciele i duszy, pozostawiłoby cię z tym samym bólem emocjonalnym, który ty i twoi przodkowie znosicie od wieków. Chcę ci tego oszczędzić. Pragnę cię poprowadzić do wszechstronnego uzdrowienia i prawdziwego wyzwolenia emocjonalnego. Aby uzdrowić twoje ciało i duszę, wybieramy podejście holistyczne, bo uwzględnia ono wszystkie aspekty bólu, jakiego doświadczasz.

Przygotowanie do pracy

Trauma międzypokoleniowa przeważnie nie jest tym, czym się wydaje na pierwszy rzut oka. U większości osób, z którymi miałam zaszczyt przez lata pracować, występowała ona na różnych płaszczyznach i każdą trzeba było cierpliwie odsłonić. Pacjent na pierwszych sesjach częstokroć skupia się na jednym konkretnym problemie, by z czasem zrozumieć, że nękający go ból ma wiele warstw – a na domiar złego, część z nich nie ma nic wspólnego z nim samym, lecz pochodzi od jego przodków i członków jego rodziny. Być może w tobie też tkwiło przekonanie, że twoje trudności mają jedną określoną przyczynę, i dopiero później pojawiła się w tobie świadomość, że są to zmagania się z odziedziczoną traumą. Trauma przechodząca z pokolenia na pokolenie często objawia się w sposób podobny do innych przypadłości – choćby przewlekłą depresją, paraliżującym lękiem i niezdolnością do koncentracji – początkowo więc może być ją trudno zdiagnozować.

Dobra wiadomość jest taka, że teraz już wiesz, że twój ból ma w części charakter dziedziczny, więc możesz coś z tym zrobić. Koniecznie musisz ten fakt zrozumieć, zanim przejdziesz do dalszej pracy, jednocześnie jednak niełatwo jest się z tą wiedzą oswoić, dlatego to całkowicie normalne, że ten pierwszy krok na drodze do uzdrowienia robisz z ciężkim sercem. W toku terapii czasem będzie ci lżej na sercu, czasem jeszcze ciężej niż w tej chwili. Musisz zawsze pamiętać, że proces uzdrawiania nie przebiega w sposób linearny. Nieraz zaleją cię fale emocji. Przeżyjesz wzloty i upadki. Warto więc z góry ustalić, jakie nadzieje wiążesz z czekającą cię podróżą, bo wtedy łatwiej ci ją będzie odbyć. Pozwoli ci się to przygotować na wszelkie trudne chwile.

Ilekroć zagłębiasz się w swoją psychikę, powstaje zagrożenie, że podniesie ci się poziom stresu. Otwarcie długo zamkniętych drzwi w duszy może wyzwolić negatywne emocje. Dlatego koniecznie musisz mieć plan radzenia sobie w takich sytuacjach, z którego będziesz korzystać podczas lektury tej książki. Jest to ważne także z tego względu, że stres wywołuje odruchową reakcję układu nerwowego. Przeżywane emocje mogą zmusić twój organizm do przejścia w tryb przetrwania. Wstrzymane wówczas zostają wszystkie funkcje organizmu, które nie są nieodzowne do przetrwania, w tym zdolność do złożonego myślenia, niezbędna do uporania się ze stresem.

Aby zapobiec wybuchom emocjonalnym, czyli sytuacjom, w których emocje wyrywają się spod kontroli, musisz z góry zaplanować, jak będziesz sobie radzić z trudnymi uczuciami. Taki plan podpowie ci, co robić, gdy napięcie stanie się nie do zniesienia. Przygotuje cię na wszelkie bolesne doświadczenia, zwiększy szansę na to, że zapanujesz nad swoją reakcją emocjonalną, i pomoże szybciej wyjść z trybu przetrwania. Podczas opracowywaniu planu radzenia sobie z przyszłym stresem rozważ podjęcie następujących kroków:

Wybierz ciche, wygodne miejsce, gdzie nikt ci nie będzie przeszkadzał.Zdecyduj się na jedną konkretną metodę ugruntowania, która pomoże ci wrócić do tu i teraz. Mnie pomaga technika, która angażuje wszystkie pięć zmysłów. Polega na wyliczaniu rzeczy w twoim otoczeniu. Najpierw rozglądasz się i wymieniasz pięć rzeczy, które widzisz. Potem wyliczasz cztery rzeczy, których możesz dotknąć. Od tego przechodzisz do odnalezienia trzech rzeczy, które możesz usłyszeć. Następnie wymieniasz dwie rzeczy, których zapach możesz poczuć. I na koniec znajdujesz jedną rzecz, której możesz posmakować.Kiedy już jesteś na pewnym gruncie, spróbuj przejść do ćwiczenia polegającego na tym, że wyobrażasz sobie trudną sytuację i to, jak sobie z nią radzisz.Na początek wyobraź sobie sytuację, która wywołałaby w tobie tylko lekko negatywne uczucia. Zwizualizuj ją jak najwyraziściej.Przećwicz w myśli sposób poradzenia sobie z tą sytuacją. Oznacza to, że masz dosłownie wyobrazić sobie, jak znajdujesz rozwiązanie problemu i z ulgą zostawiasz go za sobą.Weź dziesięć wolnych, głębokich oddechów – wdech ma trwać pięć sekund, wydech siedem – i jednocześnie dalej wyobrażaj sobie, że czujesz się dobrze, osiągasz stan odprężenia.Na koniec pozwól sobie na chwilę relaksu. Może to polegać na tym, że posiedzisz jeszcze kilka sekund bez ruchu.

To ćwiczenie pozwoli ci zrozumieć jedną istotną rzecz: każdy problem da się przeżyć. Można znaleźć rozwiązanie, i po sprawie. Możesz powtarzać to ćwiczenie, ilekroć czekająca cię praca będzie się wydawać ponad twoje siły, by przypomnieć sobie, że choćby było ciężko, przeżyjesz.

Delikatne przypomnienie

Ważne jest, aby w trakcie uzdrawiania międzypokoleniowego czuć się bezpiecznie, nie przemęczać się. Dlatego nie forsuj tempa i rób przerwy, kiedy uznasz to za konieczne. Jeśli zaczniesz mieć wrażenie, że samodzielnie nie podołasz takiemu czy innemu wyzwaniu, znajdź sobie partnera lub psychologa specjalizującego się w traumie, który pomoże ci w tej głębokiej pracy nad sobą.

Ugruntowujące kąpiele dźwiękowe

Pragnę, aby lektura tej książki i wykonywanie zalecanych w niej ćwiczeń pozwalały ci się czuć możliwie najbezpieczniej pod względem psychologicznym. Czym jednak jest psychologiczne bezpieczeństwo? Jest to zdolność do tego, by będąc w określonym punkcie czasu i przestrzeni, nie czuć pragnienia ucieczki fizycznej lub mentalnej. Im bezpieczniej się czujesz, tym łatwiej ci się skupić na chwili obecnej i konsekwentnie stosować zaproponowane przeze mnie metody terapeutyczne. Przedstawię więc zabieg, który pomoże ci mocniej zakotwiczyć się w sobie: kąpiele dźwiękowe połączone z medytacją. Jeśli nie wiesz, czym jest kąpiel dźwiękowa, pozwól, że pokrótce to wytłumaczę.

Terapia dźwiękowa polega na wykorzystywaniu dźwięku, a ściś­lej: fal dźwiękowych o określonej częstotliwości, do wzbudzania w ciele odprężających i uzdrawiających wibracji. Kąpiele dźwiękowe emitują drgania o częstotliwości działającej na poziomie komórkowym. I to właśnie ta dźwiękowa energia kalibruje na nowo wszelkie napięcia uwięzione czy zastygłe w układzie nerwowym. To trochę tak, jakby wibracje delikatnie przywracały energię na właściwe tory. Kiedy silny stres i trauma wytrącają twój układ nerwowy z równowagi, fale dźwiękowe mogą tę równowagę przywrócić na bardzo podstawowym, komórkowym poziomie. A gdy żyjemy z traumą na co dzień, dążenie do zachowania równowagi psychicznej musi być dla nas ważną sprawą, inaczej groziłoby nam kompletne rozsypanie się.

Kąpiele dźwiękowe mają długą historię, o wiele wieków dłuższą niż współczesna medycyna. Kwarcowe misy dźwiękowe, instrument, który osobiście stosuję w uzdrawianiu dźwiękiem, wywodzą się z tradycji buddyzmu tybetańskiego. Uderzone emitują dźwięki, które mogą odblokować energię poprzez wzbudzenie wibracji w określonych obszarach ciała zwanych czakrami, czyli ośrodkami energetycznymi. Praktyki te stosuje się od ponad dwóch tysięcy lat i tradycyjnie towarzyszy im medytacja i recytacja mantr. Mantry używane są od wieków w wielu regionach świata i, połączone z innymi uzdrawiającymi dźwiękami, niemal od razu koją umysł i ciało.

Moim celem jest wyposażyć cię w możliwie najwięcej narzędzi umożliwiających ci zachowanie stanu równowagi wewnętrznej. Im więcej zyskasz tych narzędzi, tym większa będzie twoja emocjonalna stabilność. Aby dać ci poczucie ugruntowania, pobudzić proces twojego zdrowienia i połączyć cię z mądrością przodków, przygotowałam trzy kąpiele dźwiękowe, po jednej na każdą część książki. I chciałabym, abyśmy zapożyczając tę prastarą praktykę, pamiętali o jej pochodzeniu i oddali należny szacunek Tybetańczykom, współczesnym i dawnym, którzy stosowali ją długo przed tym, nim i ja, i ty pojawiliśmy się na świecie. Nie zapominajmy też, czemu ta technika pierwotnie miała służyć: zbiorowemu uzdrawianiu.

Kąpiele dźwiękowe proponowane w tej książce mają pogłębić twoje doznania. Jeśli możesz, po przeczytaniu każdej sekcji oddawaj się tym kąpielom i pozwól sobie na chwilę odprężenia i odpoczynku.

Wszystkie lecznicze kąpiele dźwiękowe znajdziesz w załączniku D.

Zdrowienie w szerszym gronie

Samodzielne mierzenie się z tymi wszystkimi wyzwaniami może wydawać się czymś niewykonalnym. Jeśli masz wrażenie, że w szerszym gronie byłoby ci lżej, dobrym rozwiązaniem jest zabranie kogoś ze sobą w tę podróż. Terapia w towarzystwie ludzi odgrywających ważną rolę w twoim środowisku może mieć zbawienne skutki. Pamiętaj jednak, że bez względu na to, czy zdecydujesz się na wspólną terapię z partnerem, czy skupisz się na leczeniu własnej duszy, wybór należy tylko do ciebie i intuicyjnie wyczujesz, czy będzie dla ciebie korzystny, czy nie.

Jeśli postanowisz przerobić materiał zawarty w tej książce w towarzystwie drugiej osoby, pomyśl o tym człowieku, twoim przyszłym wspólniku w przerywaniu cykli. Może to być twój przodek, może to też być ktoś z twojego otoczenia, kogo zaprosisz, by pracował z tobą krok po kroku, rozdział po rozdziale. Co istotne, jeśli zwrócisz się do osoby żyjącej, musi ona być gotowa zaangażować się w przerywanie cykli równie mocno jak ty i wspierać cię w pracy nad sobą.

Ilekroć przedstawiam to zalecenie pacjentom, wyczuwam w nich pewne wahanie. Jeśli twoja reakcja jest podobna, wcale ci się nie dziwię. Pacjenci zwykle odbierają moje słowa jako sugestię, by zabrali członków rodziny w swoją uzdrawiającą podróż. By ci, którzy cierpią najgłębszy ból emocjonalny, podjęli ten trud wraz z nimi. Nie to jednak jest moją intencją, w żadnym razie. Zachęcam tylko, by rozważyć zaproszenie do współpracy kogoś (z rodziny lub nie, żywego bądź z zaświatów), kto nie wywoła w tobie negatywnych emocji, ale da ci poczucie psychologicznego bezpieczeństwa. Rozsądnie mieć u boku osobę, przy której czujesz się bezpiecznie, zwłaszcza gdy czeka cię praca tak emocjonalnie wymagająca. Nie sugeruję, by wziąć na swoje barki większy ciężar emocjonalny, lecz podpowiadam, jak zmniejszyć ten, który już dźwigasz. Jeśli przemawia do ciebie idea terapii razem z inną osobą lub w szerszym gronie, teraz masz okazję zastanowić się, z kim chcesz tę terapię odbyć. Jeżeli znajdziesz taką osobę, poproś, by towarzyszyła ci w tej podróży. Może jednak dojdziesz do wniosku, że terapia przyniesie lepsze efekty, jeśli podejmiesz ją w pojedynkę, wówczas usłuchaj swojej intuicji. Którąkolwiek drogę wybierzesz, sięgnij po dziennik i coś do pisania, przed tobą bowiem pierwsze ćwiczenie służące przerwaniu cyklu.

Przerywamy cykl: zerwij umowę pokoleniową

Do tej chwili część twojego ja związana była podświadomą umową. Nakazywała ona prezentować światu stare rany i trzymać się tych samych starych schematów, które utrwalały ból i traumę w poprzednich pokoleniach rodziny. Umowa ta przedłużała trwanie szkodliwego cyklu. Jeśli chcesz być tym, kto ten cykl przerwie, musisz tę umowę wypowiedzieć. Wyswobodzić się z nałożonych przez nią więzów. Zobowiązać się do porzucenia starych schematów i zastąpienia ich nowymi, zdrowszymi. W związku z tym chciałabym pomóc ci wypowiedzieć tę starą umowę i sporządzić nową. Weź osobną kartkę i napisz własną wersję poniższego tekstu:

Poczynając od [wpisz datę] władzę nade mną sprawowało moje zranione ja, co zmuszało mnie do bezwiednego uczestniczenia w cyklu traumy międzypokoleniowej, który przez dziesiątki lat przysparzał mi bólu. To zaś, często bez mojej świadomej wiedzy, hamowało rozwój mój i mojej rodziny. Nie chcę, by ta umowa dłużej mnie wiązała. Niniejszym wypowiadam ją i odrzucam.Teraz podrzyj kartkę z tym tekstem.Następnie spisz w swoim dzienniku nową umowę, która zobowiąże cię do podjęcia działań na rzecz przerwania szkodliwych cykli w twoim życiu. Może ona wyglądać, jak następuje:

Poczynając od [dzisiejsza data], całym sercem przyjmuję moją nową tożsamość: twórcy życiowego przełomu. Obiecuję świadomie wzbogacać życie swoje i osób z mojego otoczenia, czerpiąc z wyższej wielopokoleniowej i rodowej świadomości. Czynię to dla siebie, mojego rodu i mojej zbiorowości.

Opatrz umowę datą i swoim podpisem.Przeanalizuj swoją reakcję na to ćwiczenie. Jakie uczucia pojawiły się w jego trakcie w twoim umyśle, ciele i twojej duszy? Innymi słowy, jaki to wywołało w tobie oddźwięk?

Co już umiesz

W tym rozdziale ustaliliśmy, co skłoniło cię do sięgnięcia po tę książkę: fakt, że jesteś kimś, kto chce przerwać szkodliwe cykle w swoim życiu. Sformułowaliśmy definicję twórcy życiowego przełomu, ale zostawiliśmy ci też możliwość jej uzupełnienia. Zostało wyjaśnione również, jak zapewnić sobie odpowiednie warunki do zdrowienia w toku dalszej lektury, a rozdział zakończyliśmy zachętą do przerwania cyklu poprzez wypowiedzenie podświadomej umowy, która łączyła cię z bólem poprzednich pokoleń. To duża rzecz. Mam nadzieję, że odczuwasz dumę z siebie. Twoi przodkowie dumni są z ciebie na pewno. A teraz pora na kilka pytań do refleksji.

PYTANIA DO REFLEKSJI

Co czujesz, określając siebie jako twórcę życiowego przełomu?Jak oceniasz swoje przygotowanie do czekającej cię pracy?Jakie uczucia towarzyszyły ci w momencie zerwania umowy łączącej cię z twoimi przeszłymi cyklami?