Relacje, którą niszczą. Jak zerwać toksyczne więzy/więzi rodzinne i uzdrowić swoje życie - Sherrie Campbell - ebook

Relacje, którą niszczą. Jak zerwać toksyczne więzy/więzi rodzinne i uzdrowić swoje życie ebook

Campbell Sherrie

0,0
69,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Decyzja o zerwaniu toksycznych relacji z rodziną jest trudna i bolesna, ale czasem najzdrowszą rzeczą, jaką możemy zrobić jest odcięcie się od bliskich i wyznaczenie stanowczych granic. Kiedy zrywasz krzywdzące, bolesne, przemocowe relacje, chronisz siebie. Twoim celem nie jest zranienie lub zdenerwowanie bliskich. Nie robisz tego przeciw komuś – robisz to, by uratować siebie.

To naturalne, że każdy potrzebuje rodziny. Odseparowanie się od niej jest ostatecznością. Jednak kiedy doświadczasz przemocy zamiast poszanowania granic oraz manipulacji i presji zamiast miłości i wsparcia - wtedy przecięcie takich niezdrowych więzi jest konieczne, by żyć takim życiem, na jakie zasługujesz i jakiego pragniesz.

Książka Sherrie Campbell otula czytelnika zrozumieniem, współczuciem i empatią. Pomaga prawdziwie się uzdrowić z toksycznych relacji. Pokazuje, że możliwe jest uwolnienie się od nich, by wieść spokojne, spełnione życie – by żyć w zgodzie ze sobą. Autorka otwarcie dzieli się swoimi trudnymi doświadczeniami osoby, która zerwała bolesne kontakty z bliskimi, dzięki czemu jej przekaz jest tak autentyczny.

Poradnik zawiera wiele praktycznych wskazówek i pomocnych informacji, które pomagają przygotować się psychicznie do zerwania krzywdzących kontaktów z bliskimi, pogodzić się ze stratą i utrzymać zdrowe granice. Niezależnie od tego, czy dopiero chcesz to zrobić, czy też masz to już za sobą, ta książka pomoże Ci:

  • zakończyć toksyczne relacje bez poczucia winy;
  • wyznaczać zdrowe i stanowcze granice;
  • poradzić sobie z osądzaniem;
  • przezwyciężyć zwątpienie i poczucie straty.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 288

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ty­tuł ory­gi­nału:Adult su­rvi­vors of to­xic fa­mily mem­bers: To­ols to ma­in­tain bo­un­da­ries, deal with cri­ti­cism, and heal from shame after ties have been cut
Co­py­ri­ght © 2022 by Sher­rie Camp­bell and New Har­bin­ger Pu­bli­ca­tions, 5674 Shat­tuck Ave­nue, Oakland, CA 94609
Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion by Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­cho­lo­giczne sp. z o.o., So­pot 2022
Wszyst­kie prawa za­strze­żone. Książka ani żadna jej część nie może być prze­dru­ko­wy­wana ani w ża­den spo­sób re­pro­du­ko­wana lub od­czy­ty­wana w środ­kach ma­so­wego prze­kazu bez pi­sem­nej zgody Gdań­skiego Wy­daw­nic­twa Psy­cho­lo­gicz­nego.
Wy­da­nie pierw­sze w ję­zyku pol­skim 2024 rok
Prze­kład: Agata Błaż
Re­dak­torka pro­wa­dząca: Pa­try­cja Pa­cy­niak
Re­dak­cja: Ka­ta­rzyna Ro­jek, Pa­try­cja Pa­cy­niak
Ko­rekta: ze­spół
Skład: Tojza
Pro­jekt okładki: Mo­nika Pol­lak
Zdję­cie na okładce: © Getty Ima­ges
ISBN 978-83-8258-026-6
Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­cho­lo­giczne sp. z o.o. ul. J. Bema 4/1a 81-753 So­[email protected]
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Dla mo­jej wspa­nia­łej córki Lon­don.

Je­steś sen­sem mo­jego ży­cia.

Ko­cham cię.

Przed­mowa

Co nie dziwi, naj­trud­niej­sze kwe­stie w psy­cho­te­ra­pii wiążą się z bo­le­snymi do­świad­cze­niami osób, które zma­gają się z tok­sycz­nymi skut­kami od­dzia­ły­wa­nia krzyw­dzą­cego part­nera, ro­dzica lub in­nego członka ro­dziny. Cier­pie­nie emo­cjo­nalne bywa do­tkliwe i roz­re­gu­lo­wu­jące, a do­świad­czamy go jako stanu bez­na­dziei, przy­gnę­bie­nia, nie­ustan­nego za­mar­twia­nia się, lęku. W tak zwa­nym try­bie prze­trwa­nia mo­żemy ule­gać nie­adap­ta­cyj­nym wzor­com zwąt­pie­nia w sie­bie i po­świę­ca­nia się: re­zy­gno­wać z wła­snych po­trzeb, tłu­mić ra­dość, tra­cić pew­ność sie­bie lub kon­takt ze swoim – ską­d­inąd sta­now­czym – we­wnętrz­nym obrońcą, nie ufać swo­jemu naj­bar­dziej au­ten­tycz­nemu we­wnętrz­nemu gło­sowi. 

Jako spe­cja­listka w dzie­dzi­nie nar­cy­zmu czę­sto spo­ty­kam osoby, które do­świad­czyły do­tkli­wych zdrad, nad­użyć, za­nie­dba­nia, prze­mocy, pod­po­rząd­ko­wy­wa­nia, ma­ni­pu­la­cji, lek­ce­wa­że­nia, kon­troli i po­gardy ze strony bli­skich. Ży­cie w ro­dzi­nie, w któ­rej nie­ustan­nie na­ru­szane są nie­ne­go­cjo­walne gra­nice, może spra­wić, że sys­tem prze­trwa­nia uru­chomi re­ak­cje ra­dze­nia so­bie ta­kie jak uwi­kłana lo­jal­ność za wszelką cenę, ule­głość wo­bec nie­re­ali­stycz­nych ocze­ki­wań i ob­cią­żeń, au­to­sa­bo­taż i pod­po­rząd­ko­wa­nie, silna złość czy nad­mierne ha­mo­wa­nie uczuć. Tego typu nie­adap­ta­cyjne wzorce po­wstają na wcze­snym eta­pie roz­woju – kiedy po­trzeby emo­cjo­nalne nie są od­po­wied­nio za­spo­ka­jane, a szko­dliwe do­świad­cze­nia stają się fun­da­men­tami toż­sa­mo­ści (wraz z bio­lo­gią i tem­pe­ra­men­tem) – oraz przy­bie­rają po­stać au­to­ma­tycz­nych re­ak­cji na stale obecne i do­brze znane za­gro­że­nia.

Dla­tego też nie po­sia­dam się z ra­do­ści, że dr Sher­rie Camp­bell, moja ko­le­żanka po fa­chu, na­pi­sała tę nie­zwy­kłą książkę, w któ­rej jej głos jest ja­sny, pięk­nie elo­kwentny, tro­skli­wie me­ta­fo­ryczny i pły­nie z mą­dro­ści do­świad­czeń za­równo oso­bi­stych, jak i za­wo­do­wych. Au­torka daje nam bez­po­średni i bez­pre­ten­sjo­nalny wgląd w swoje ży­cie, w tym w przej­mu­jące zma­ga­nia i nie­za­chwianą siłę; jed­no­cze­śnie dzieli się śmia­łymi stra­te­giami zdro­wej ad­ap­ta­cji i re­ka­li­bra­cji za­pi­sa­nych w nas stron­ni­czych ko­mu­ni­ka­tów i emo­cjo­nal­nie wy­pa­czo­nych wzor­ców my­śle­nia, które po­wstają w wy­niku po­wta­rza­ją­cej się eks­po­zy­cji na szko­dliwe sce­na­riu­sze ży­ciowe. Sher­rie Camp­bell przy­po­mina nam, że żadna ro­dzina nie jest ide­alna i że bo­le­sne pro­blemy ro­dzinne mogą po­zo­stać z nami na długo po tym, jak do­szło do trud­nych zda­rzeń. Po­ka­zuje, że choć spory i nie­po­ro­zu­mie­nia są nie­od­łącz­nymi ele­men­tami kon­tak­tów mię­dzy­ludz­kich, to mu­simy kry­tycz­nie od­róż­niać ty­powe kon­flikty pod­le­ga­jące ne­go­cja­cjom od za­bu­rzo­nych tok­sycz­nych in­te­rak­cji, w któ­rych sta­wia­nie gra­nic jest ko­nieczne dla zdro­wia emo­cjo­nal­nego i do­brego sa­mo­po­czu­cia.

Ni­niej­sza książka po­maga po­sta­wić gra­nice, co jest praw­dziwą sztuką – po­maga prze­my­śleć oraz po­now­nie okre­ślić czę­sto­tli­wość kon­tak­tów i sto­pień bli­sko­ści z tok­sycz­nymi człon­kami ro­dziny. Rzu­ca­jąc świa­tło na naj­istot­niej­sze kwe­stie i bo­le­sne se­krety, które wiele osób skrywa przez całe ży­cie i przez które do­tkli­wie cierpi, au­torka za­pra­sza do otwar­cia drzwi do świata, w któ­rym nasz żal może zo­stać życz­li­wie przy­jęty i prze­żyty. Jest to świat, w któ­rym być może nie bę­dziemy mu­sieli „od­zy­ski­wać swo­jego serca z biura rze­czy zna­le­zio­nych” i w któ­rym w końcu bę­dziemy mo­gli „wziąć pióro do ręki, aby być au­to­rami wła­snego ży­cia”.

Sher­rie Camp­bell, do­świad­czona psy­cho­lożka i psy­cho­te­ra­peutka, ma na kon­cie kilka ksią­żek. Ni­niej­sza sta­nowi wy­jąt­kowy prze­wod­nik, w któ­rym nie tylko od­naj­dziesz wła­sne prze­ży­cia, ale także znaj­dziesz sku­teczne stra­te­gie le­cze­nia głę­bo­kich ran, wciąż da­ją­cych o sie­bie znać. Stra­te­gie te po­ma­gają prze­kształ­cić de­struk­cyjne wzorce ży­ciowe w ta­kie, które są zdrowe i trwałe.

Z peł­nym prze­ko­na­niem po­le­cam tę książkę jako nie­oce­nione źró­dło wie­dzy każ­demu, kto zmaga się z wy­zwa­niami w tok­sycz­nych re­la­cjach ro­dzin­nych lub z na­stęp­stwami ze­rwa­nia ta­kich re­la­cji. Po­rad­nik Sher­rie Camp­bell oświe­tla drogę do emo­cjo­nal­nego wy­zwo­le­nia, do prze­bu­dzo­nego i od­no­wio­nego po­czu­cia we­wnętrz­nej siły, do ode­tchnię­cia z ulgą.

Wendy T. Be­hary

au­torka mię­dzy­na­ro­do­wego be­st­sel­lera Roz­broić nar­cyza. Jak ra­dzić so­bie z osobą za­pa­trzoną w sie­bie

Wpro­wa­dze­nie:masz po­zwo­le­nie

De­cy­zja o od­cię­ciu się od człon­ków wła­snej ro­dziny jest zo­bo­wią­za­niem na po­zio­mie ciała, umy­słu i du­cha. Ze­rwa­nie kon­taktu lub po­sta­wie­nie bli­skiej ta­kiemu roz­wią­za­niu gra­nicy wy­maga głę­bo­kiej wiary w to, że dzięki temu bę­dzie ci le­piej. Brak kon­taktu ozna­cza za­kaz bez­po­śred­niej i po­śred­niej stycz­no­ści ja­kie­go­kol­wiek ro­dzaju – fi­zycz­nego, wer­bal­nego, pi­sem­nego – mię­dzy tobą a daną osobą lub grupą. De­cy­zja ta musi zo­stać pod­jęta z peł­nym prze­ko­na­niem, że w efek­cie bę­dzie ci nie tylko le­piej, ale wręcz znacz­nie le­piej. Twoja de­fi­ni­cja „le­piej” może nieco od­bie­gać od tego, co póź­niej sta­nie się rze­czy­wi­ście twoim udzia­łem, ale za­pew­niam cię, że czu­cie się do­brze i szczę­śli­wie na­dal bę­dzie moż­liwe w tych oko­licz­no­ściach.

De­cy­zja o ze­rwa­niu kon­taktu z ro­dziną i po­sta­wie­nie zwią­za­nych z tym gra­nic, które po­mogę ci wy­zna­czyć i utrzy­mać, za­pew­nią ci emo­cjo­nalne i psy­chiczne bez­pie­czeń­stwo, któ­rych tak ci było trzeba przez całe do­tych­cza­sowe ży­cie. Gra­nice te mogą ci przy­nieść od dawna upra­gnioną ulgę od pre­sji ro­dziny. Będą one wy­star­cza­jąco silne, aby za­pew­nić ci pan­cerz ochronny przed krzyw­dzi­cie­lami. Dzięki nim zy­skasz swo­bodę ży­cia wła­snym ży­ciem wol­nym od no­to­rycz­nych nad­użyć, prze­mocy, kon­troli, dra­ma­tów i ma­ni­pu­la­cji ze strony tok­sycz­nego sys­temu ro­dzin­nego.

Warto przy tym pa­mię­tać, że od­cię­cie się od wła­snej ro­dziny – co było i moim udzia­łem – po­ciąga za sobą sprzeczne stany emo­cjo­nalne. Z jed­nej strony jest to cał­ko­wi­cie wy­zwa­la­jące. Mo­żemy czuć się dumni, że w końcu sta­nę­li­śmy w obro­nie swo­jego prawa do by­cia ko­cha­nymi za to, jacy i kim je­ste­śmy. Z dru­giej strony od­czu­wamy zwąt­pie­nie w sie­bie i tok­syczny wstyd, które drę­czą nas, gdy sa­mot­nie idziemy na­przód, za­sta­na­wia­jąc się, czy aby nie ro­bimy jed­nak cze­goś okrop­nie złego.

Dla­czego? Dla­tego że cho­dzi o na­szą ro­dzinę. Kto nie po­trze­buje lub nie pra­gnie ko­cha­ją­cej ro­dziny? Wszy­scy jej po­trze­bu­jemy!

Nie­stety sys­tem, w któ­rym funk­cjo­nują człon­ko­wie ro­dziny sto­su­jący prze­moc psy­chiczną, nie ak­cep­tuje żad­nej in­nej drogi niż ich wła­sna. W tok­sycz­nym sys­te­mie ro­dzin­nym ist­nieje tylko jedna droga. Nie ma tam miej­sca na ja­kie­kol­wiek zmiany, od­mienne po­my­sły, ela­stycz­ność my­śle­nia czy dzia­ła­nia. To­le­ro­wa­nie przy­ję­tego spo­sobu po­stę­po­wa­nia ozna­cza przy­zwo­le­nie na nad­uży­cia. Ta­kie przy­zwo­le­nie jest sprzeczne ze zdro­wym roz­wo­jem in­dy­wi­du­al­no­ści, wol­no­ści, mi­ło­ści i szczę­ścia, któ­rych mamy prawo szu­kać i na które za­słu­gu­jemy.

Me­cha­nizm funk­cjo­no­wa­nia tok­sycz­nej ro­dziny ba­zuje w du­żej mie­rze na pa­ra­dyg­ma­cie my­śle­nia gru­po­wego, w któ­rym spo­soby ro­zu­mo­wa­nia i de­cy­do­wa­nia w ob­rę­bie sys­temu ro­dzin­nego mocno znie­chę­cają do kre­atyw­no­ści, nie­za­leż­no­ści czy in­dy­wi­du­al­nej od­po­wie­dzial­no­ści. Tok­syczny sys­tem ro­dzinny działa, po­nie­waż siła tkwi w li­czeb­no­ści jego człon­ków, która jest po­tęż­nym na­rzę­dziem, kiedy główną me­todą wy­wie­ra­nia wpływu jest prze­moc, a ty je­steś nie­win­nym dziec­kiem. I oswa­jasz się z ową prze­mocą od naj­młod­szych lat.

Jako psy­cho­lożka, ba­daczka, osoba ucząca się i wspie­ra­jąca in­nych na dro­dze do uzdro­wie­nia nie wiem, w jaki spo­sób po­zo­sta­wa­nie w sys­te­mie, który znie­chęca do nie­za­leż­no­ści i in­dy­wi­du­al­nej od­po­wie­dzial­no­ści, mo­głoby pro­wa­dzić ko­go­kol­wiek do praw­dzi­wego po­zna­nia, two­rze­nia i przy­ję­cia tego, kim na­prawdę jest. Po­czu­cie wła­snej war­to­ści praw­do­po­dob­nie stało się i dla cie­bie nie­uchwytną kon­cep­cją, któ­rej pra­gniesz do­świad­czyć i którą chcesz od­kryć, ale nie mo­żesz tego zro­bić, po­nie­waż twoja ro­dzina nie po­zwala ci się usa­mo­dziel­nić i wy­rwać z jej szpo­nów. To ostat­nie jest jed­nak ko­nieczne, abyś mo­gła/mógł uznać swoją war­tość.

Gdy sama szu­ka­łam spo­sobu wyj­ścia z prze­mo­co­wej ro­dziny i uzdro­wie­nia wła­snego ży­cia, więk­szość źró­deł, ja­kie zna­la­złam, nie su­ge­ro­wała ze­rwa­nia kon­taktu, a tym bar­dziej nie za­chę­cała do tego. Ow­szem, w du­żym stop­niu po­mo­gły mi one zro­zu­mieć, czym jest tok­sycz­ność, ja­kie są typy tok­sycz­nych lu­dzi, jaki wpływ wy­wie­rają na nas tok­syczni człon­ko­wie ro­dziny i jak tok­syczny sys­tem ro­dzinny od­dzia­łuje na nasz spo­sób funk­cjo­no­wa­nia w świe­cie. Cho­ciaż źró­dła te wiele wnio­sły do mo­jego roz­woju, to jed­nak nie­wiele z nich dało mi re­alne po­zwo­le­nie, któ­rego po­trze­bo­wa­łam, aby w pełni i grun­tow­nie za­dbać o sie­bie. Co wię­cej, nikt nie mógł od­po­wie­dzieć na py­ta­nia, które za­da­wa­łam so­bie sa­mej, gdy ana­li­zo­wa­łam swoją traumę, po­nie­waż li­te­ra­tura uczy nas, że po­zo­sta­wa­nie w kon­tak­cie z ro­dziną, przy­naj­mniej w pew­nym stop­niu, jest nie­od­łączną czę­ścią uśmie­rza­nia bólu.

Wie­dzia­łam jed­nak, że je­śli będę da­lej to­le­ro­wać nad­uży­cia na ja­kim­kol­wiek po­zio­mie, to nie prze­stanę ich do­świad­czać. Cho­ciaż pod­trzy­my­wa­nie kon­taktu z ro­dziną, która znęca się psy­chicz­nie, bywa moż­liwe dla nie­któ­rych, to wielu z nas ro­zu­mie, że wła­śnie to nie po­zwala się roz­wi­nąć ani wró­cić zdro­wia.

Ozna­cza­łoby to rów­nież, że nie prze­stanę żyć jako za­mknięta w so­bie, prze­ra­żona, to­le­ru­jąca nad­uży­cia, krzyw­dzona wer­sja tego, kim je­stem. Jak coś ta­kiego może ko­mu­kol­wiek słu­żyć? Ży­łam w ten spo­sób przez dłu­gie lata, a na­uka nie po­ma­gała mi w uzdro­wie­niu się i ra­dze­niu so­bie. Być może tak jak ja ży­wisz prze­ko­na­nie, że do­bry czło­wiek utrzy­muje ja­kie­goś ro­dzaju kon­takt z tok­syczną ro­dziną. A jed­nak taka wer­sja cie­bie jest nie­au­ten­tyczna i szko­dliwa – nie dla ro­dziny, ale dla cie­bie. By­cie tak ro­zu­mia­nym do­brym czło­wie­kiem ozna­cza by­cie na tyle bli­sko, że na­dal się jest krzyw­dzo­nym.

Osta­teczne ze­rwa­nie kon­taktu z ro­dziną może za­jąć dłu­gie lata, po­nie­waż nie je­ste­śmy w sta­nie prze­wi­dzieć, co bę­dzie się działo z nami lub z na­szym ży­ciem na dłuż­szą metę. Myśl o tej nie­wia­do­mej, o ży­ciu w sa­mot­no­ści jest mroczna i prze­ra­ża­jąca. Aby być na tyle od­ważną, by kon­ty­nu­ować pro­ces zdro­wie­nia, po­trze­bo­wa­łam po­czuć, że ktoś na­prawdę ro­zu­mie mój ból, moje we­wnętrzne kon­flikty i moje obawy. Chcia­łam i po­trze­bo­wa­łam zo­ba­czyć, jak ktoś taki jak ja czuje się pod­czas zry­wa­nia kon­taktu z ro­dziną i ja­kie wy­zwa­nia czy kon­flikty na­po­tyka w związku z tą de­cy­zją. Wła­śnie dla­tego w tej książce za­war­łam swoją hi­sto­rię, która jest za­równo wy­zwa­la­jąca, jak i prze­ra­ża­jąca.

Na po­czątku swo­jej drogi do uzdro­wie­nia po ze­rwa­niu więzi czu­łam się jak sa­motny pio­nier. Mu­sia­łam żyć i iść na­przód na ślepo; te­raz jed­nak już do­brze znam tę drogę, dzięki czemu mogę za­pro­po­no­wać coś wy­jąt­ko­wego i cen­nego wszyst­kim, któ­rym rów­nież za­bra­kło opar­cia w twar­dych do­wo­dach na­uko­wych.

Je­stem głę­boko prze­ko­nana, że nie mo­żemy się uzdro­wić, je­żeli to­le­ru­jemy nad­uży­cia wo­bec sie­bie. Dla­tego też ja i wiele in­nych osób wy­bie­ramy ze­rwa­nie kon­taktu z tok­syczną ro­dziną, o czym pi­sa­łam w książce z 2019 roku But it’s your fa­mily: Cut­ting ties with to­xic fa­mily mem­bers and lo­ving your­self in the after­math. Od­no­szę się w niej do na­stępstw tej de­cy­zji, po­nie­waż kiedy lu­dzie sły­szą słowa „ze­rwa­nie kon­taktu z ro­dziną” czy „od­cię­cie się od ro­dziny”, nie­kiedy za­kła­dają au­to­ma­tycz­nie, że ci, któ­rzy się na to zde­cy­do­wali, są roz­złosz­czo­nymi, roz­ża­lo­nymi, nie­doj­rza­łymi, zło­śli­wymi, ze­psu­tymi, za­zdro­snymi, rosz­cze­nio­wymi do­ro­słymi dziećmi, które po­stę­pują okrut­nie i nie­roz­sąd­nie wo­bec swo­ich bli­skich. Nic bar­dziej myl­nego! W ze­rwa­niu tok­sycz­nych re­la­cji nie cho­dzi o zło­śli­wość, nie­na­wiść, upór, za­wzię­tość, ze­psu­cie czy ze­mstę, lecz wy­łącz­nie o tro­skę o sie­bie.

Nie pi­szę na ten te­mat, by roz­bi­jać ro­dziny. Nie mogę zresztą roz­bić ro­dziny, która już jest tok­syczna i roz­bita. Moim ce­lem jest na­świe­tle­nie tego waż­nego pro­blemu i za­pro­po­no­wa­nie zdro­wych, prak­tycz­nych roz­wią­zań w za­kre­sie dba­nia o sie­bie. Uwa­żam, że w ze­rwa­niu kon­taktu cho­dzi o to, aby ko­lejne po­ko­le­nia mo­gły znów żyć ra­zem – po tym, jak ktoś taki jak ty i ja zde­cy­duje, że prze­moc w ro­dzi­nie koń­czy się na na­szym po­ko­le­niu.

Po od­cię­ciu się od tok­sycz­nej ro­dziny jest na­dzieja na do­bre ży­cie, a ja w ni­niej­szej książce przed­sta­wiam za­równo wy­ni­ka­jące z tej de­cy­zji moż­li­wo­ści, jak i zwią­zane z nią wy­zwa­nia. Od naj­młod­szych lat uczono cię nie ufać so­bie. Brak za­ufa­nia do sie­bie spra­wił, że po­czy­nie­nie nie­zbęd­nych kro­ków w celu chro­nie­nia sie­bie było do­tąd nie­zwy­kle trudne. Ten sam brak za­ufa­nia może te­raz przy­po­mi­nać po­wolne wy­krwa­wia­nie się, kiedy wciąż się za­sta­na­wiasz, czy twoja de­cy­zja była wła­ściwa, lub zma­gasz z nie­spra­wie­dli­wymi osą­dami ze strony spo­łe­czeń­stwa, które nie może po­jąć, jak ktoś mógł po­sta­no­wić od­ciąć się od wła­snej ro­dziny. Po­nie­waż wy­cho­wy­wano cię w po­czu­ciu nie­pew­no­ści, nic dziw­nego, że obec­nie się za­sta­na­wiasz, czy nie je­steś nad­wraż­liwa/nad­wraż­liwy lub zbyt su­rowa/su­rowy w kwe­stii wła­snych gra­nic. Wiem, że roz­wia­nie tych wąt­pli­wo­ści ma klu­czowe zna­cze­nie, je­śli chcesz wieść speł­nione, ra­do­sne i pełne mi­ło­ści ży­cie. Osta­tecz­nie bę­dziesz mieć oka­zję nadać sens swo­jej dez­orien­ta­cji, po­czu­ciu winy, lę­kowi, po­czu­ciu osa­mot­nie­nia czy smut­kowi. Wszyst­kie po­my­sły i stra­te­gie przed­sta­wione w tej książce po­mogą ci usta­lić nowe gra­nice i za­cząć ina­czej my­śleć.

Kiedy zry­wasz kon­takt z tok­sycz­nymi człon­kami ro­dziny, naj­więk­szym twoim da­rem dla sie­bie jest nie­za­kłó­cony czas i wolna prze­strzeń, aby ule­czyć swoje rany i za­cząć na­prawdę zdro­wieć. Pod­sta­wowe po­trzeby po­ja­wiają się w chwili na­ro­dzin i mu­szą być już wtedy za­spo­ka­jane. Obej­mują mię­dzy in­nymi otrzy­my­wa­nie od­po­wied­niej ilo­ści czasu, mi­ło­ści i uwagi, a także by­cie wy­słu­cha­nym, do­ce­nio­nym i zro­zu­mia­nym. Kiedy te po­trzeby nie są za­spo­ka­jane, póź­niej nie da się cof­nąć do po­czątku ży­cia w taki spo­sób, który umoż­li­wiłby ich za­spo­ko­je­nie w ja­kiej­kol­wiek ze­wnętrz­nej re­la­cji mi­ło­snej. Ba­da­nia na­iw­nie su­ge­rują, że aby za­spo­koić swoje pod­sta­wowe po­trzeby mi­ło­ści, ak­cep­ta­cji i wspar­cia emo­cjo­nal­nego, szu­kamy in­nych re­la­cji poza ro­dziną. Cho­ciaż inne re­la­cje oczy­wi­ście są nie­zbędne i ważne dla na­szego ogól­nego do­bro­stanu, to jed­nak uwa­żam, że nie tylko nie­wła­ściwe jest wy­wie­ra­nie pre­sji na in­nych, aby za­dbali o po­trzeby za­nie­dbane przez ro­dzinę, ale także nie­moż­liwe jest speł­nie­nie ta­kich ocze­ki­wań. Nie­roz­sąd­nie i nie­bez­piecz­nie pod wzglę­dem emo­cjo­nal­nym jest za­kła­dać, że kto­kol­wiek może za­spo­koić pod­sta­wowe po­trzeby, o które po­winna była za­dbać na­sza ro­dzina po­cho­dze­nia. Nie­for­tunna su­ge­stia, jaka pły­nie z tego typu prze­ko­nań, jest bo­wiem taka, że inni lu­dzie są w sta­nie ule­czyć na­sze rany i za­spo­koić na­sze po­trzeby, pod­czas gdy tak na­prawdę to my sami mu­simy się tego na­uczyć.

Uzdro­wie­nie pły­nie z do­głęb­nego zba­da­nia tego, co prze­ży­łaś/prze­ży­łeś w prze­szło­ści i jak to do­pro­wa­dziło cię do miej­sca, w któ­rym znaj­du­jesz się obec­nie. Naj­waż­niej­szą pracą, jaką wy­ko­nu­jesz jako czło­wiek, jest od­zy­ski­wa­nie swo­jego ży­cia. Z ko­lei naj­waż­niej­szą moją in­ten­cją jest po­móc ci nadać two­jemu pro­ce­sowi zdro­wie­nia wła­ściwe tempo i je utrzy­mać. Opo­wiem ci o nie­ocze­ki­wa­nych wy­bo­jach, które ja i inni na­po­tka­li­śmy na swo­jej dro­dze, a także po­każę, jak ak­tyw­nie dbać o sie­bie bez wra­ca­nia do prze­szło­ści. Twoja de­struk­cyjna ro­dzina nie musi od­gry­wać żad­nej roli w pro­ce­sie zdro­wie­nia. Naj­lep­szy po­wrót do zdro­wia to ten, który sama/sam so­bie wy­pra­cu­jesz. Daję ci po­zwo­le­nie na na­stę­pu­jące dzia­ła­nia:

Wolno ci ze­rwać kon­takt z tok­sycz­nymi człon­kami two­jej ro­dziny.

Wolno ci odejść i za­koń­czyć zna­jo­mość z każdą osobą, która no­to­rycz­nie szko­dzi two­jemu do­bremu sa­mo­po­czu­ciu.

Wolno ci czuć i zło­ścić się, dbać o sie­bie i swoje po­trzeby oraz nie być na­iwną/na­iw­nym wo­bec su­ge­stii prze­ba­cze­nia.

Wolno ci ukła­dać swoje ży­cie w do­wolny spo­sób bez ko­niecz­no­ści wy­ja­śnia­nia ko­mu­kol­wiek wła­snych de­cy­zji.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki