Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Świadomy rodzic to obecny rodzic!
„Rodzic (prawie) idealny” to unikalne połączenie teorii, porad i ćwiczeń praktycznych dla rodziców oraz opiekunów dzieci w różnym wieku.
Ten pełen inspiracji przewodnik powstał dzięki kompilacji wiedzy oraz doświadczenia mamy-pedagożki, certyfikowanej realizatorki warsztatów dla rodziców. Dzięki temu stał się skarbnicą przydatnych wskazówek, dodatkowo ubarwioną komentarzami oraz ilustracjami dzieci.
Jak unikać nadopiekuńczych zachowań? Czy chłopców należy wychowywać inaczej niż dziewczynki? Dlaczego warto poznać teorię pięciu języków miłości? To tylko niektóre zagadnienia, jakie porusza autorka.
Pomimo obszernej bibliografii, książka została napisana przejrzystym i zrozumiałym językiem. Każdy, kto po nią sięgnie, znajdzie w niej odpowiedzi na nurtujące go pytania, a dodatkowo utrwali sobie jedną, ważną kwestię:
Idealny rodzic nie istnieje. Jest tylko ten świadomy i uważny.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 307
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Barbara Augustyniak
Rodzic (prawie) idealny
Książkę dedykuję moim rodzicom, Bronisławie i Stefanowi.
Dokądkolwiek idę, mam Was w sercu.
Nigdy nie rezygnuj z osiągnięcia celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu.
Czas i tak upłynie.
Horacy Jackson Brown Jr
Gdybym mogła od nowa wychowywać dziecko,
częściej używałabym palca do malowania,
a rzadziej do wytykania.
Mniej bym upominała,
a bardziej dbała o bliski kontakt.
Zamiast patrzeć stale na zegarek,
patrzyłabym na to, co robi.
Wiedziałabym mniej,
lecz za to umiałabym okazać troskę.
Robilibyśmy więcej wycieczek
i puszczali więcej latawców.
Przestałabym odgrywać poważną,
a zaczęła poważnie się bawić.
Przebiegałabym więcej pól i obejrzała więcej gwiazd.
Rzadziej bym szarpała, a częściej przytulała.
Rzadziej byłabym nieugięta, a częściej wspierała.
Budowałabym najpierw poczucie własnej wartości, a dopiero potem dom.
Nie uczyłabym zamiłowania do władzy,
lecz potęgi miłości.
Diane Loomans
Tytułowy rodzic (prawie) idealny to marzenie wielu. Moje także. Jestem mamą od ponad dwudziestu lat, wychowaliśmy z mężem trójkę wspaniałych dzieciaków. Uczyłam się, jak być lepszym rodzicem i wychowawcą, dlatego że często czułam, że nie zachowuję się tak, jak na dobrego rodzica przystało. Kochałam i kocham moje dzieciaki, ale przez te lata popełniłam wiele błędów, ucząc się na nich nowych umiejętności.
Dzielę się tą wiedzą, doświadczeniem i przemyśleniami, które tobie też pomogą poczuć się bardziej kompetentnym rodzicem, dadzą pewność i nowe umiejętności.
Wiem, jesteś zajęty i zapracowany, nie masz czasu na nic. Dużo pracujesz i wiele od ciebie wymagają: w pracy i w domu, od rodzica, męża, żony, córki, koleżanki. Twój czas z dzieckiem to chwile między innymi obowiązkami. Może nie chcesz ich marnować na czytanie książek i wykonywanie ćwiczeń. Twoja decyzja. Ale jeśli sięgasz po tę książkę, wiedz, że to, co tu znajdziesz, jest inwestycją w ciebie i twoich najbliższych. To poszukiwanie prawdziwego skarbu w twoim życiu – wielka wyprawa po skarb. Bo szczęśliwe rodzicielstwo i pozytywna rodzina to taki właśnie cenny dar. Nauczysz się tu szukać grudek złota w swoich dzieciach i w rodzicielstwie – w codziennych sytuacjach, trudnych, męczących i nużących, a czasem tylko bajecznych i pięknych.
Nieraz w marzeniach widzimy swoje rodzicielstwo jako pasmo przyjemnie spędzonych chwil ze słodkimi maluchami, rezolutnymi przedszkolakami i mądrymi, rozsądnymi nastolatkami. A potem… bum! Budzimy się z tego pięknego snu, bo bywa różnie. Przecież tak wygląda życie – nie zawsze jest cukierkowo i słodko. Jednak aby było tak jak najczęściej, warto się uczyć. Rozwój siebie jako świadomego rodzica to jedna z najważniejszych inwestycji, odkąd twoje małe skarby (albo mały skarb) pojawiły się na świecie. Stworzenie szczęśliwej rodziny wymaga czasu, wysiłku i namysłu. Dobrze jest też mieć właściwy plan, którego będziesz się trzymać. Lub chociaż wskazówki, które będą cię wiodły we właściwą stronę. Przecież, jak powiedział Napoleon Hill, cel to marzenie z datą realizacji.
Dlaczego 52 tygodnie rozmów o wychowaniu? Tyle trwa rok, dlatego chciałam dostosować się do tego naturalnego rytmu i przekazać ci te najważniejsze zagadnienia w tej książce. Chcę zachęcić cię do wzięcia udziału w przygodzie, która prawdopodobnie odmieni twoje życie. Czy jesteś gotowy podjąć takie wyzwanie? Przed tobą kolejny rok bycia rodzicem. I jest to rok, w którym możesz stać się supermamą lub supertatą. Nie każdy się do tego przyzna, ale bycie dobrym rodzicem to marzenie każdego, kto zajmuje się dzieckiem/dziećmi.
Książka jest podzielona na pięćdziesiąt dwa niewielkie rozdziały. W każdym z nich opisuję jeden temat, problem, dylemat, jakąś zmianę, której możesz dokonać w swoim życiu i w swoim postrzeganiu siebie jako rodzica, swojego dziecka i jego osoby. W tym roku w wolnym czasie będziesz wykonywać jedno ćwiczenie przez tydzień. Dużo myśleć, trochę zmieniać, najwięcej rozmawiać. Wystarczająco dużo, aby zmienić wychowanie, swoje życie i życie twojego dziecka. Tydzień to też wystarczająco długi czas, aby wdrożyć pewne nowe pomysły, przyjrzeć się sobie, nauczyć nowej umiejętności. Wdrażanie zmiany przez ten czas daje podwaliny pod nowy nawyk – a to oznacza rozwój i zmianę na lepsze.
Dobra wiadomość dla ciebie jest taka – nie ma rodziców idealnych! Są tylko rodzice, którzy chcą uczyć się być wystarczająco dobrymi rodzicami. To dotyczy każdego z nas. Bycia rodzicem nikt nas nie uczył, przejmujemy to, co dostaliśmy od naszych rodziców i dziadków. Działamy intuicyjnie. Intuicja często sama nie wystarcza. Jest pomocna, ale niewystarczająca. Czasem chcielibyśmy wesprzeć się na doświadczeniu, opinii, wiedzy innych. To dobrze, ponieważ wychowania można i należy się uczyć. O wychowaniu powstaje coraz więcej książek, czasopism, programów telewizyjnych. Rodzice mogą uczęszczać na warsztaty lub treningi pozwalające poznać nowe techniki i metody wychowawcze. Można wręcz powiedzieć, że uczenie się wychowania staje się modne. To dobrze, ponieważ jest to naprawdę trudna umiejętność. A jednocześnie rodzicami jesteśmy cały czas. Nie mamy wyznaczonego czasu na wychowanie: pamiętam o tym, by wychowywać tylko codziennie od godziny siedemnastej do osiemnastej piętnaście. Nie, w życiu jest inaczej. Kształtujemy je cały czas: robiąc coś z dziećmi, będąc obok, podejmując decyzje, odprowadzając do przedszkola, szkoły, na trening, gotując obiad, sprzątając, bawiąc się czy denerwując i złoszcząc. Rozmowy z innymi dorosłymi, odbywane w obecności dzieci, to też wychowanie. Nasze decyzje towarzyskie, zawodowe i finansowe – to też wychowanie. Jeśli stoimy w korku, wracając skądś z dziećmi, i denerwujemy się na siebie i innych, one też wtedy od nas się uczą, jak się zachować – czy włączyć muzykę i czekać, by przetrwać, czy rozmawiać, śpiewać, bawić się w coś, czy milczeć, czy też wreszcie trąbić wściekle na innych, przeklinać, wyrzucać z siebie złość na coś, na co i tak nie mamy teraz wpływu. To, co wówczas robimy – choć nieplanowane – też jest wychowaniem i kształtowaniem małego człowieka. Nie myślałeś o tym w ten sposób, prawda?
Jak napisała Virginia Satir[1], amerykańska psychoterapeutka systemowa, podczas obserwacji rodziny widzimy tylko wierzchołek góry lodowej. Procesy, ich dynamika, przebieg, rodzinne zagadki i zawiłości są tą niewidoczną częścią owej góry. Ja na kartach tej książki pomogę ci zajrzeć pod powierzchnię tego, co nazywa się życiem rodzinnym. Po przepracowaniu wszystkich ćwiczeń dalej nie będziesz rodzicem idealnym – ale będziesz bardziej świadomy, refleksyjny, spokojny. Będziesz szanować siebie i swoje dzieci. Po równo. W układzie win-win (wygrany-wygrany).
Tak jak rośliny potrzebują odpowiednich warunków, aby wzrastać – tak samo nasze dzieci. Jednym z celów tej książki jest zwiększenie twojej samoświadomości, uzyskanie większego wglądu w siebie, nabranie dystansu. I najważniejsze – wyznaczenie sobie celów w wychowaniu. Czy chcę wspierać bezgranicznie, a może potrafię dostrzec nadmiar przywilejów, którymi zasypuję dziecko? Czy uczę od najmłodszych lat odpowiedzialności, czy stale chronię przed światem, konsekwencjami, trudnościami? Czy powinienem skupić się na dziecku bardziej, czy raczej uczynić je częścią mojego świata? Niezwykle ważną i najbardziej kochaną, ale jednak częścią?
Wychowanie to odpowiadanie sobie samemu na szereg pytań, choćby w monologu wewnętrznym. Czy wiesz, jakie dokładnie dziecko chcesz wychować? Banalne pytanie? Nie sądzę. Jakie dokładnie ma być twoje dziecko? Mądre? Samodzielne? Wykształcone? Odważne? Lojalne? Kreatywne? Pracowite? Asertywne? Wrażliwe? Patriotyczne? Bogate? Uczciwe? Komunikatywne? Solidne? Szczere? Empatyczne? Uprzejme i życzliwe? Szczęśliwe? Przebojowe?
Większość tych określeń pasuje do mojego wymarzonego dziecka, do twojego pewnie także. A ty – jako osoba dorosła i samodzielna, jako rodzic – ile masz tych cech? Bo ja mniej niż połowę.
Zwiększanie wglądu w to, co robimy w wychowaniu, da ci też większy spokój. Pojawi się cierpliwość, panowanie nad sobą, dyscyplina wewnętrzna. Jej owoce będzie widać też w twoich relacjach z innymi ludźmi. Pamiętaj – masz wiele obowiązków i często czujesz się przytłoczony, przepracowany i niedoceniony. Porażka wychowawcza to coś, co się zdarza – a nie koniec świata. Odczuwanie presji tylko wzmaga poczucie bezradności i niekompetencji. Czy nie lepiej pomyśleć, że błędy są nieodłączną częścią nauki, i pójść dalej?
W Polsce prowadzony jest też świetny program edukacyjny dla rodziców: Szkoła dla Rodziców i Wychowawców[2]. Prowadzę ten program z koleżanką pedagogiem już od ponad dziesięciu lat i widzę, z jak wieloma problemami, pytaniami i wątpliwościami zmagają się dziś rodzice, jak wiele problemów codziennie wymaga wyjaśnień, jak często chcieliby się poradzić, ale nie mają kogo. W odpowiedzi na te potrzeby, aby móc praktycznie rozważyć codzienne domowe sprawy, napisałam tę książkę. Mam trójkę dzieci, w tym dwie dorosłe córki i syna – nastolatka. Publikacja ta powstała zarówno z mojego doświadczenia bycia rodzicem, jak i wiedzy, którą nabyłam, pracując z rodzicami i prowadząc warsztaty. Niniejsza książka jest połączeniem teorii z ćwiczeniami – nie zastąpi spotkań warsztatowych na żywo, ale może być użyteczną pomocą do poznawania siebie i swojego dziecka, poprawienia wzajemnych kontaktów, budowania więzi. Zapraszam więc do wspólnej wędrówki w głąb siebie i swoich dzieci czy swojego dziecka.
Oprócz tego zachęcam gorąco, w miarę posiadania czasu, do uczestnictwa w warsztatach prowadzonych metodą Szkoły dla Rodziców, pozytywnej dyscypliny lub uważnego rodzicielstwa. Lektura nie zastąpi spotkania z innymi rodzicami, przeżywania samodzielnie na sobie wielu tych i innych ćwiczeń. Podczas takich warsztatów tworzy się również grupa wsparcia, rodzice mogą się na gorąco wymieniać przeżywanymi problemami, radościami i wyzwaniami z domowych zmagań z dziećmi. Podczas takich spotkań uczymy się wiele od innych, rozmawiamy o problemach, radościach, wyzwaniach. Nagle okazuje się, że we wszystkich rodzinach zdarzają się problemy, rodzice czasem czują się niekompetentni i bezradni. Nie ma dzieci idealnych, choć są dobre i kochane, a czasem nieznośne. Od razu lepiej się czujemy, gdy słyszymy te same pytania i wątpliwości z ust innych. Nie mamy już lęku, że tylko my sobie nie radzimy.
Czy jestem matką idealną? Podobnie jak wy wszyscy – nie jestem. Uczę się z kursów, książek i na własnych błędach. Myślę nad tym, co i jak robię. Uczę się także od innych. Nie wstydzę się tego, ale wykorzystuję swoje doświadczenie, aby wesprzeć i nauczyć tych, którzy zechcą tu zajrzeć.
Przyznam, że sama często dzwoniłam z pytaniami do mojej przyjaciółki, z którą wiele lat prowadziłyśmy warsztaty dla rodziców. A ona robiła to samo. Czasem tylko po to, abyśmy utwierdziły się, że nasz sposób postępowania znajduje potwierdzenie u kogoś, kto jest dla mnie ekspertem. Pamiętajmy – nawet jeśli czasem zejdziemy ze szlaku, zawsze można (i należy) na niego wracać. Zwycięzcą jest ten, kto osiem razy upadł, ale dziewięć powstał.
Umiejętności oraz postawy, które nabywają uczestnicy Szkoły dla Rodziców oraz podobnych programów rozwijających kompetencje wychowawcze. Po przeczytaniu Rodzica (prawie) idealnego będą dotyczyć także ciebie – czytelnika tej książki:
uporządkowanie systemu wychowawczego,
potwierdzenie intuicji,
wzrost wiedzy,
kształtowanie cierpliwości,
patrzenie na świat ponownie oczami dziecka,
poprawa komunikacji w rodzinie, nie tylko z dziećmi,
szacunek dla siebie i innych,
pewność siebie w podejmowaniu decyzji,
świadomość, że zmianę u dzieci należy zacząć od zmiany u siebie,
uniknięcie rywalizacji między dziećmi o miłość,
czas dla siebie bez poczucia winy,
i wiele, wiele innych.
Odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań.
Złap w żagle pomyślne wiatry.
Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Mark Twain
Rodzicielstwo to nie zbiór technik i manipulacji,
zaprojektowanych po to,
aby zyskać kontrolę nad drugim człowiekiem.
To wyjątkowy związek między rodzicem a dzieckiem.
Autor nieznany
Na początku zadaj sobie podstawowe pytania – kim jestem? Co jest moim najważniejszym celem w życiu? Jakie wartości prowadzą mnie przez życie? Po co codziennie rano wstaję z łóżka? To pytania, które wprowadzają cię w świat wartości, którymi się kierujesz. Odpowiedz sobie na nie, aby wiedzieć, do czego wychowujesz i z jakiego punktu rozpoczynasz wędrówkę. Jakiego człowieka chcesz ukształtować i za pomocą jakich środków? Czy myślisz o tym, jakie ma być twoje dziecko kiedyś? Gdy pójdzie do przedszkola i po raz pierwszy ktoś inny niż rodzice czy dziadkowie spojrzy na nie i będzie chciał współdziałać, uczyć, komunikować się. Potem, gdy pójdzie do szkoły, a następnie gdy dorośnie i odejdzie z twojego domu prowadzić samodzielne życie. Jakie chciałbyś, aby wówczas było? Co też się stanie, gdy dziecko wyrośnie na inne, niż myślałeś, kiedy pochylałeś się nad kołyską? Czy będzie w tobie akceptacja, czy krytyka?
W coachingu wykorzystuje się narzędzie zwane kołem życia[3]. Wygląda to mniej więcej tak jak na ilustracji na stronie 18. Na kole zaznaczamy najważniejsze dziedziny związane z naszą aktywnością i poziom zadowolenia z nich. Szybko możemy się więc zorientować, czy osiągnęliśmy sukces lub zadowolenie w którymś z tych pól. Widzimy, co nam się udało, które cele są bliskie realizacji, a które są przez nas zaniedbane i mamy ochotę coś z tym zrobić. W ten sposób możemy kształtować nasze życie i wybory. Za mało istotne jest w moim życiu zdrowie i kondycja? Więc zamiast jeździć autem, zaczynam od jutra chodzić przynajmniej do pracy lub codziennie robię sobie półgodzinny spacer. Nie jestem zadowolona ze stanu mojej relacji z mężem? Umawiam się z nim raz w tygodniu czy raz w miesiącu na wspólne wyjście bez dzieci. Czasem mówimy, że rodzina jest dla nas najważniejsza. To piękna deklaracja. Robiąc jednak koło życia, widzimy, że tak naprawdę na relacje rodzinne nie mamy za wiele czasu, bo na przykład zbyt dużo pracujemy lub poświęcamy się tylko swojemu hobby. Dlatego po uświadomieniu sobie, jak wygląda rzeczywistość, warto wprowadzić zmianę w swoim życiu – nowy nawyk, nową umiejętność. Wprawiaj się, wykonując tę jedną czynność codziennie przez miesiąc. Może to być całusek na dobranoc dla malucha, piętnaście brzuszków po wstaniu czy też zostawianie czystego zlewu w kuchni. Miesiąc powinien wystarczyć do utrwalenia się zmiany. Robiąc za jakiś czas podsumowanie obszaru zdrowia i kondycji, możesz zamalować na kole życia poziom wyżej niż ostatnio. Mnie w ten sposób udało się przebiec maraton, choć ani wiek, ani moja waga nie wydawały się czynnikami sprzyjającymi wykonaniu tego przedsięwzięcia. Zamalowałeś pole rodziny tylko na trzy? Czas na zapoznanie się z tą książką! :)
Rodzina zajmuje jeden z ośmiu obszarów. Analizując swoje życie, zauważyłam, że tak naprawdę osobne koło życia można stworzyć dla każdego z tych pól. Jeśli rodzina jest dla mnie najważniejszym priorytetem, warto stworzyć dla tego obszaru osobne koło życia. Na ile części podzielić to koło? Dla każdego indywidualnie, ale na pewno nie mniej niż trzy. Ja zrobiłam podział na sześć części, ponieważ chciałam przyjrzeć się dokładnie różnym relacjom i zależnościom wewnątrz rodziny.
Zobacz rezultat:
czterech oprócz mnie członków rodziny (cztery części),
czas spędzany razem jako rodzina (dla mnie to święta i wspólne wyjazdy), w tym także przestrzeń domowa jako miejsce do spotkania i wspólnych debat,
moi rodzice i budowanie korzeni – moja rodzina pochodzenia=moja rodzina, z której się wywodzę (rodzeństwo, kuzynostwo i ich dzieci, wszyscy – jak nazwalibyśmy to, czerpiąc z nieśmiertelnego
Kubusia Puchatka
–„krewni i znajomi Królika”).
Osobne koło życia dla rodziny jest dla mnie istotne, ponieważ rodzina jest dla mnie bardzo ważna. Dla innych takim polem może być praca, nauka czy religia. Można wówczas skupić się na wybranym przez siebie obszarze i osobno wizualizować je sobie na kole życia i celów.
Dlaczego każdemu z członków rodziny poświęcam osobne pole? Ponieważ każdy jest indywidualnością. Trudno traktować wszystkich tak samo, tym bardziej że podczas różnych faz rozwoju rodziny czas i uwaga, którą poświęcam dzieciom, zmienia się. Podobnie jest z osobowością dzieci – jedno potrzebuje więcej czasu na rozmowy, inne na wspólne działania czy zabawę. Zmienia się to wraz z wiekiem dziecka, z okresami rozwoju, ze stanem zdrowia, humorem, przechodzonymi trudnościami.
Bardzo ważnym członkiem rodziny jest mąż/żona lub partner/partnerka. W tej relacji poświęcamy sobie czas w inny sposób, niż robimy to z dziećmi. Fazy związku również ewoluują, dzieci pojawiają się w pewnym momencie naszej relacji, a następnie opuszczają dom i zmierzają ku swoim celom. A nasza więź pozostaje – i powinna być ważna. Niełatwo to zrealizować. Widzimy, jak wiele jest rozpadających się związków – czasem właśnie dlatego, że ludzie przestali poświęcać sobie czas i uwagę.
Dlatego od pewnego czasu tworzę dwa koła. Jedno ogólne, zawierające kilka tych najbardziej istotnych życiowych spraw. Drugie dotyczy tylko rodziny. Dzielimy koło na przykład na trzy: partner/partnerka, dziecko 1 i dziecko 2. Ja podzieliłam na sześć: mąż, troje dzieci, rodzice i teściowie oraz dalsza rodzina. Ponieważ jestem bardzo zapracowana, czasem nie pamiętam o telefonie do kogoś z dalszej rodziny, imieninach czy urodzinach. Koło daje mi co jakiś czas sygnał: zaplanuj coś rodzinnego, zadzwoń, wyślij z wyprzedzeniem kartkę. Mnie to pomaga mieć stały, choć nie bardzo intensywny kontakt z bliższą i dalszą rodziną. Bo w ten sposób jestem w stanie bardziej przeanalizować szczegóły relacji z każdą osobą oddzielnie, jak również zaplanować wspólny czas. Planowanie i rozmyślanie daje efekty. Mimo że dzieci dorastają, udaje nam się zachować zwyczaj wspólnego wyjazdu raz na jakiś czas, wspólnego grania w gry planszowe, siedzenia przy ognisku i śpiewania. Kiedy dokądś jedziemy samochodem, śpiewamy całą rodziną. Repertuar mamy przeogromny i wciąż dochodzą nowe utwory. W tym działaniu wspiera mnie także mąż, który ma dobry kontakt z dziećmi i bardzo lubi spędzać z nimi czas. Uważam się za szczęściarę.
Jak się zapewne domyślacie, to koło również ulega przeobrażeniom. Relacje zmieniają się, a ja staram się trzymać rękę na pulsie i zauważać, jakie obecnie potrzeby są dla moich najbliższych najważniejsze. Nie używam go oczywiście zawsze, byłoby to zbyt czasochłonne. Jednak zrobienie takiego koła od czasu do czasu uświadamia mi, komu poświęcam ostatnio więcej czasu, a kto może czuć się zaniedbany, i trzeba pochylić się właśnie nad nim.
Zrób pierwszy krok: koło celów.
Zrób dla siebie dwa koła celów, tak jak omówiłam to powyżej. Jedno dla pracy, przyjaciół, finansów – i tak dalej. Drugie tylko dla swojej rodziny. Jeśli nie masz na to czasu, bo jesteś naprawdę zajętą osobą – zrób jedno koło celów, ale zaznacz tam przynajmniej dwa obszary dla rodziny, na przykład partner/partnerka na jednym, na drugim dziecko/dzieci. Narysuj koło odręcznie, podziel, zaznacz kolorami. Uzupełnij je na spokojnie, nie spiesz się. I pomyśl – to w końcu ma być narzędzie do myślenia. Czasem może się wydawać, że szkoda na to czasu. Od razu dementuję to przekonanie: nie szkoda. Zrobienie koła celów nie zabierze ci wcale tak dużo czasu, a pozwoli lepiej poznać siebie, przyjrzeć się sobie. Pewna świadomość siebie jest konieczna do samorozwoju. A ile czasu dzięki temu zaoszczędzisz, bo dobrze zaplanujesz zadania!
Odpowiedz sobie na te pytania:
Na jakim poziomie jestem na każdym z pól?
W jakim kontakcie jestem z partnerem/partnerką, dzieckiem lub dziećmi?
Czy chciałbym spędzać z nimi więcej czasu, czy raczej nauczyć się lepiej rozmawiać?
Czy wspólne przebywanie sprawia nam przyjemność?
Czy komunikaty, które wysyłam do swoich dzieci, dotyczą tylko odrobionych lekcji i posprzątanego pokoju? Czy pytam też o uczucia, pragnienia, myśli, marzenia?
Czy z partnerem/partnerką rozmawiam tylko o zakupach, wypłacie i tym, czy starczy do pierwszego? Czy miło spędziłem z nim/nią czas?
Czy codziennie spędzam z każdym domownikiem chociaż dziesięć minut i całkowicie poświęcam mu uwagę? Jeśli dzielicie się opieką z drugim rodzicem, pomyśl tylko o dniach, kiedy synek/córeczka jest z tobą. A jeśli pracujesz z dala od domu – czy kontakty na Messengerze czy Skypie mogą być namiastką rozmów i być pełne miłości i uwagi?
Kiedy skończysz – spójrz na rezultat swojego myślenia. Co dalej? Jak wygląda twoja droga teraz, gdy już wiesz, nad czym najbardziej chciałbyś pracować? Co wymaga twojej uwagi i pracy, przyjrzenia się i przemyślenia? Nad czym mogą popracować twoi najbliżsi? Czy mają dla ciebie czas i uwagę? Ważne, żeby pamiętać o tym, że nie jesteś jedyną osobą, która powinna dbać o dobrostan w domu. Jesteś jedną z wielu. Pokazujesz kierunek, współpracujesz, ale bierzesz odpowiedzialność głównie za siebie. Przecież dzieci, mąż, żona to osobne istoty – wolne, świadome, samodzielne.
Schowaj wypełnione i przemyślane koło do szuflady lub wklej je do zeszytu. Za jakiś czas zrób kolejne. Może tym razem niech dołączy do ciebie ktoś z rodziny, partner/partnerka lub dziecko. Czy pojawiły się zmiany zgodne z tym, co planowałeś? Zmieniły się priorytety, a ważne obszary stały się lepiej opanowane niż poprzednio? Na pewno tak, ale jeśli nawet nie – po prostu zacznij od nowa.
Pamiętaj i zrób rzecz najważniejszą – pomyśl i popracuj nad ważnym dla ciebie punktem. Zaznacz, przyznaj się do słabości, postaw cel. Bez wymówek, proszę, samo się to nie zrobi.
Nie masz czasu? Poszukaj go. Codziennie piętnaście minut na pewno się znajdzie. Codziennie. Po roku daje to pięć tysięcy czterysta siedemdziesiąt pięć minut, czyli ponad dziewięćdziesiąt jeden godzin, co daje prawie cztery dni.
Komentarz Julii
Pamiętanie o rozwijaniu relacji z każdym z domowników z osobna jest bardzo ważne. Stawiając sobie taki ogólny cel jak „Będę spędzać więcej czasu z rodziną, więcej rozmawiać z rodziną”, możemy zaniedbać relację z jakimś członkiem rodziny, który w danym momencie może mieć inne potrzeby, trudności lub odmienne od moich preferowane sposoby spędzania czasu. To dobra wskazówka, aby stworzyć koło z jednym obszarem na każdego z domowników. W ten sposób możemy zastanowić się nad każdą relacją z osobna.
Notatki
Cierpliwość to rodzaj mądrości.
Dowodzi, że rozumiemy i akceptujemy fakt,
iż czasem sprawy muszą się rozwijać
we własnym tempie
Jon Kabat-Zin
Za tobą pierwszy tydzień przyglądania się swoim relacjom w różnych sytuacjach – w pracy, w domu, z najbliższymi. Może wcześniej nie zastanawiałeś się nad najważniejszymi wartościami, które mają prowadzić cię w życiu. Teraz czas na pogłębienie tej refleksji – ogłaszam tydzień uważności.
Czym jest uważność? To bycie tu i teraz, skupienie na momencie, w którym jesteśmy. Trochę coś innego niż uwaga. Rodzice szczególnie myślą o swoich dzieciach w kategoriach: „jak był malutki, to…” lub „w przyszłości pójdzie na takie i takie studia”, „jak dorośnie, będzie lekarzem, mechanikiem, sportowcem”. Uważność, czyli inaczej mindfulness, to pojęcie skupiające się na byciu tu i teraz. Dostrzeż swoje dziecko takie, jakie jest w chwili obecnej. Skup się na nim dokładnie dziś, bez zbyt częstego wybiegania w przeszłość lub przyszłość. Ciesz się nim i kochaj takie, jakie jest. Skup się na jego cechach, rozpoznaj dokładnie jako osobę. Traktuj każde dziecko z uważnością – jako odrębną istotę. Nawet jeśli rodzeństwo jest w podobnym wieku i porównywalnie się zachowuje, pamiętaj, że każdy jest inny i odmienny. Nawet bliźniacy potrzebują dostrzeżenia, że są podobni, ale nigdy nie identyczni. Skupienie na różnicach i potraktowanie każdego odrębnie – z uwagą i zgodą na własne zdanie i osobny sposób przeżywania świata – jest kluczowe dla prawidłowego i zdrowego rozwoju dziecka.
Mindfulness robi ostatnio furorę, ale tak naprawdę to pojęcie nie jest nowe. Pojawiało się już w dawnych tekstach wielu myślicieli i filozofów, pisarzy i psychologów. Filozofia ta znajduje istotne miejsce między innymi w buddyzmie, gdzie jedną z ważniejszych zasad jest praktykowanie pełnej uważności jako drogi do samodoskonalenia. Oczywiście mindfulness można dostrzec także w innych religiach i nurtach filozoficznych. Chociaż wywodzi się z religii, jest powszechnie stosowany jako świeckie narzędzie do samorozwoju. Obecnie medytowanie jest zalecane jako jedna z metod wspierających terapię między innymi depresji, chorób psychicznych czy w przypadku utraty sensu życia. Podczas badań psycholodzy udowodnili także, że praktyka medytacji uważności i medytacji współczucia powoduje zwiększenie kompetencji społecznych oraz wzmacnia zachowania prospołeczne.
Życie w pełnej uważności wymaga zwolnienia tempa choć na chwilę. Pozwól sobie poobserwować przez krótki czas siebie, swój oddech, myśli. Zatrzymaj się. Każdy z nas ma momenty, kiedy na coś czeka – w poczekalni u dentysty, w korkach, w tramwaju. Może to być chwila podczas picia porannej kawy lub przy wieczornej herbatce z lawendy i melisy. Przez pięć minut tylko obserwuj: swój oddech, otoczenie wokół, wsłuchuj się w dźwięki wokół ciebie. Doświadczaj świata. Bądź skupiony.
Bez tego zatrzymania się na chwilę gubimy ważne rzeczy. Widzimy las, a nie zauważamy drzew. Dostrzegamy dziecko, ale jego cechy, zalety i dokonujące się w nim zmiany umykają. Gdy od czasu do czasu zwolnimy, nasza świadomość innych osób w rodzinie i kontakt z nimi bardzo się poprawi. Poznamy też lepiej siebie – swoje potrzeby i oczekiwania tu i teraz.
Praktykuj uważność.
W drugim tygodniu skup się na ćwiczeniu uważności. Współcześnie tak szybko pędzimy do przodu, że skupienie się na czymkolwiek jest dla nas często sporym problemem. Dotyka to wszystkich – od najmłodszych po staruszków. Więc ty – jako osoba świadoma tego pędu – podejmij próbę wyjścia z błędnego koła i zacznij zauważać swoje otoczenie. Codziennie choć przez chwilę skup się na teraźniejszości – rano przy filiżance kawy lub wieczorem po całym dniu pracy. Potrzebujesz dla siebie dziesięć minut uważności i skupienia na celu: RODZINA. W tym tygodniu codziennie o stałej godzinie (lub w jakimś wybranym momencie) bądź uważny i skupiony na relacjach z domownikami. Pytaniami pomocniczymi do tego skupienia mogą być następujące zagadnienia:
Jak się czujesz sam ze sobą? A jak z innymi domownikami?
Kiedy spędzacie ze sobą czas?
Co razem robicie?
Jak często przytulałeś dziś swoje dziecko?
Czy powiedziałeś swojemu dziecku, partnerowi/partnerce coś miłego?
Kiedy i dlaczego pojawia się najwięcej kłótni i konfliktów?
W jakich sytuacjach trudno ci zachować spokój?
Jakim tonem rozmawiacie ze sobą w domu?
Na jakie problemy najczęściej narzekasz? Skąd one się biorą?
Początkowo tylko obserwuj. W tym tygodniu jeszcze nic nie rób. Patrz jakby z zewnątrz, jakby to byli ludzie, których widzisz pierwszy raz na oczy, jakbyś oglądał wasze relacje i zachowania z lotu ptaka, jakby to był film. Podobnie popatrz na siebie. To bardzo ważne, aby postarać się zobaczyć swoich najbliższych i siebie tak świeżym spojrzeniem, jak się tylko da. Porzuć na chwilę poglądy, które wyrobiłeś sobie na wasz temat. Patrzysz jak na czystą kartę. Analizujesz na nowo. Nie wiesz, kto nie wykonuje swoich obowiązków, a kto ci pomaga. Kto jest czarną owcą, a kto beniaminkiem. Kto rano wstaje bez oporów, a kogo nie wygonisz z łóżka za nic w świecie.
Obserwuj, nic nie mówiąc. I myśl o tym, co widzisz. Na początek nie dziel się swoimi spostrzeżeniami z nikim – niech dojrzeją w tobie. Wyciągnij wnioski i sformułuj refleksje – co najważniejszego odkryłeś? Robisz to przede wszystkim po to, aby znaleźć cenne wskazówki do zmian, które będziemy od kolejnego tygodnia wspólnie wprowadzać. To, co zaobserwujesz i co wyda ci się najważniejsze, niech znajdzie się na liście twoich priorytetów, jeśli chodzi o metamorfozy rodziny i zadań wychowawczych.
Niektórym pomaga zapisywanie swoich spostrzeżeń, a niektórzy tego nie potrzebują albo po prostu nie lubią zapisywać. Chodzi tylko o to, abyś dokładnie pamiętał, co w tygodniu uważności wydało się najważniejsze i zachęcało do zmiany, wyjścia ze strefy komfortu i dokonania ulepszeń.
Czego dowiedziałeś się po tygodniu uważności? Na pewno odkryłeś wiele ciekawostek. Jestem pewna, że niektóre cię zaskoczyły. Powinien też pojawić się większy spokój i dystans do spraw mniej istotnych, które wcześniej spędzały ci sen z powiek lub generowały niepotrzebne konflikty. Cieszę się, że tego spróbowałeś.
Komentarz Julii
Uważność w tych czasach jest trudnym i cennym towarem – biorąc pod uwagę to, jak telefony komórkowe zawłaszczają naszą uwagę. Bycie bardziej uważnym podczas interakcji z członkami rodziny będzie na pewno bardziej owocne, jeśli uda się nam czasem odłożyć telefon i być w pełni obecnym.
Jeśli chodzi o pierwsze ćwiczenie, uważam, że próba spojrzenia na członków swojej rodziny „świeżym okiem” może być dla nas bardzo wartościowa. Być może w trakcie poprzednich lat wyrobiliśmy sobie opinię na temat tego, jakie nasze dziecko jest i jak się zachowuje, i przykleiliśmy mu łatkę. Niestety, choć ludzie zmieniają się z czasem, łatki często są bardzo trwałe, dlatego warto być uważnym na te zmiany, aby nie przegapić ważnych przemian – ani pozytywnych, ani negatywnych.
Notatki
Trwają więc razem: wiara, nadzieja i miłość.
Z nich zaś największa jest miłość.
List św. Pawła do Koryntian
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
[1] V. Satir, Rodzina. Tu powstaje człowiek, GWP, Gdańsk 2002.
[2] J. Sakowska, Szkoła dla Rodziców i Wychowawców, ORE, Warszawa 2010.
[3] M. Bennewicz, A. Prelewicz, Coaching. Zestaw narzędzi, Onepress, 2018.
Rodzic (prawie) idealny
ISBN: 978-83-8373-101-8
© Barbara Augustyniak i Wydawnictwo Novae Res 2024
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.
REDAKCJA: Aleksandra Płotka
KOREKTA: Anna Grabarczyk
OKŁADKA: Izabela Surdykowska-Jurek
Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.
Grupa Zaczytani sp. z o.o.
ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia
tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]
http://novaeres.pl
Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek