Rubin z tajemnej komnaty - Miriam - ebook

Rubin z tajemnej komnaty ebook

Miriam

0,0
30,29 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

W tej części przygód, Janek wraz z Zuą i Tymkiem, pomagają Skrzatowi Gderkowi odszukać, ukryty w tajemnej komnacie, pod ziemią, niezwykły rubin. Zrabowany niegdyś przez trolle.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 27

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Miriam

Rubin z tajemnej komnaty

© Miriam, 2023

W tej części przygód, Janek wraz z Zuą i Tymkiem, pomagają Skrzatowi Gderkowi odszukać, ukryty w tajemnej komnacie, pod ziemią, niezwykły rubin. Zrabowany niegdyś przez trolle.

ISBN 978-83-8351-104-7

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Do młodego czytelnika

Witaj, niezmordowany czytelniku miły.

Skoro Cię wersy książki mojej tu zwabiły,

To na pewno, przygoda siedzi w Twojej duszy,

A ona z bohaterem książki tej wyruszy.

Na dawno planowane przyjaciół spotkanie,

Pod dębem rozłożystym, na leśnej polanie.

Już tam na nich przygoda pewnie czeka nowa,

Gdzie się zaczyna stara, kraina bajkowa,

Więc nie czekaj i zacznij książki tej czytanie.

Albo słuchaj wygodnie, leżąc na tapczanie.

Rubin z tajemnej komnaty

Noc jeszcze ciemna była, nawet nie świtało,

Gdy Janka z domu babci, co żywo wywiało.

Wyszedł osłoną nocy, przed światem skrywany

I tylko Szczekuś poczuł, że też jest wzywany.

Instynkt mu nakazywał takie zachowanie,

Więc za Jankiem podążył, na przygód spotkanie.

Weszli do lasu, w krzaki, tam Janek zobaczył,

Że Szczekuś mu w wycieczce, towarzyszyć raczył.

Skąd się tu wziąłeś piesku? Janek go zapytał,

A ten ogonem machał, tak się z Jankiem witał.

Przeszli trochę po lesie, do drogi dotarli.

Tam dopiero swe oczy szeroko otwarli,

Gdy się już wydostali z tej leśnej gęstwiny,

Którą z sobą splecione tworzyły buczyny.

Zaczęło się rozwidniać, rosa opadała.

Droga dobrze znajoma im się pokazała.

Kroczyli jeden z drugim, gdzie? Dobrze wiedzieli,

Spotkać swoich przyjaciół, oboje pragnęli.

Wszak to dziś jest najdłuższy, dzionek w całym roku.

Pełny ciekawych zjawisk, dziwnego uroku.

To dzisiaj przecie spotkać towarzyszy mieli,

Z którymi spędzić chwile od tak dawna chcieli.

Dobry kawałek drogi za sobą już mieli.

Z daleka rozłożysty dąb, dobrze widzieli.

Ten, pod którym się spotkać dzieci umawiały,

Przy którym się rozstajne drogi krzyżowały.

Zatrzymali się jednak, w krzakach się schowali.

Tego, co zobaczyli pod dębem, się bali.

Leżał tam troll ogromny, o pień się opierał.

Łypał groźnie oczyma i japę rozdzierał.

A co, jeśli już kogoś zdążył spałaszować?

Tak na wszelki wypadek, musimy się schować.

Jeśli Zuza lub Tymek kolesia spotkają,

To nie wiem, czy dość szybko oni uciekają,

Ale jak ich dopadnie, jak się w pościg rzuci,

To na pewno do garnka obydwoje wrzuci.

Trzeba ich jakoś ostrzec, jakoś ich ochronić.

Nie może przecie dzieci troll po lesie gonić.

Chwilę myśleli, obaj się zastanawiali.

Jak zmylić przebrzydłego trolla, obmyślali.

Nagle, gdzieś nie daleko, krzaki się ruszyły.

Hałasy, w konsternacje nagle ich wprawiły.

Szczekuś wnet wyczuł swoich i ogonem macha.

To Mruczek, z Tymkiem, obu napędzili stracha.

Szybko się przywitali, uścisk wymienili

I już o tym spod dęba, cichutko prawili.

Wiadomo czy jest Zuza? -Ja jej nie widziałem.

Pod dębem tylko, tego, co wiecie, spotkałem.

Może jeszcze nie przyszła, może jej nie złapał.

Jak ja z Mruczkiem tam byłem, to straszliwie chrapał.

Usłyszałaby była, to jego chrapanie.

Myślę, że Zuzie także, nic się tu nie stanie.

Wtem, słyszą, ktoś się zbliża, a Szczekuś już czuje

I już merda ogonem i już się raduje.

Dotarła wreszcie Zuza i są już w komplecie.

Co zrobimy z tym trollem?, co o nim powiecie?

Omińmy go z daleka, Janek hasło rzucił.

Tymek już się zabierał, lecz nagle zawrócił.

Sprawdźmy, dlaczego trollek pod tym dębem chrapie.

Może ktoś jest w opałach, może kogoś łapie.

Zbliżali się do dęba, chociaż mieli stracha.

Wtem Zuza widzi, że ktoś, z czubka drzewa macha.

Niebieską czapkę ręką, do góry unosi,

By pozostali w miejscu, zdaje się, że prosi.

Zatrzymali się wszyscy, nieruchomo stoją.

Chcą iść dalej, lecz trochę zwyczajne się boją.

Widzą trolla, ten wstaje i w górę spogląda.

Komuś mocno wygraża i groźnie wygląda.

Złaź! Krzyczy wreszcie głośno, dosyć mam czekania!

Już prawie po południu, a ja bez śniadania.

Złapał za pień, wysoko, całym drzewem trzęsie,

A z drzewa pisk cichutki po świecie się niesie.

Ratunku! On mnie zeżre, jak nie pomożecie.

Nie utrzymam się długo na tym drzewie przecie.

Szczekuś podbiegł do dębu i na trolla szczeka.

Co on robi?, niech zaraz od niego ucieka.

Troll go spostrzegł i oczy wielkie wybałuszył.

Rozglądnął się i zaraz łapać pieska ruszył.

Szczekuś gnał ile siły, w łapkach miał zebranej,

W stronę przyjaciół swoich, kompanii