Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Chcesz odnaleźć swoją drugą połówkę, ale nie wiesz, jak to zrobić? A może już jesteś w związku i zależy ci na zbudowaniu trwałej, szczęśliwej relacji z partnerem? Na wszystkie pytania i wątpliwości dotyczące związków znajdziesz odpowiedzi w najnowszym poradniku Artura Króla, doświadczonego psychologa i coacha. Dzięki książce dowiesz się, jak znaleźć odpowiednią osobę i zbudować z nią satysfakcjonującą relację. Odkryjesz swoje potrzeby i oczekiwania wobec związku, zaczniesz stosować cztery najważniejsze zasady podczas poznawania nowych osób i odpowiednio przygotujesz fundamenty do stworzenia szczęśliwego związku.
W poradniku znajdziesz również sprawdzone recepty na to, by twój związek – ten, w którym już jesteś, lub ten, który dopiero stworzysz – był dużo lepszy. Zrozumiesz, jak ważną rolę w budowaniu trwałych relacji z partnerem odgrywają wspólne wspomnienia, rozmowa czy oczekiwania wobec seksu. Poznasz również techniki wzbogacania związku, np. kreatywne randki. Przedostatnia część książki pomoże osobom, których związek właśnie zaczął się rozpadać albo już się rozpadł. Dowiesz się m.in., jak uleczyć złamane serce i wejść w nową relację.
Książka zawiera innowacyjne ćwiczenia (m.in. „Eksploracja przekonań” czy „Lista historyjek”), które pomogą ci w codziennym doskonaleniu twojego związku a także historie pochodzące ze szkoleń i sesji coachingowych prowadzonych przez autora.
Dlaczego poradnik trafia w Samo Sedno?
O autorze:
Artur Król – psycholog, coach oraz trener rozwoju osobistego i zmiany osobistej. Autor kilku książek (m.in. wydanego w serii Samo Sedno poradnika Pewność siebie. Kompletna strategia wykorzystywania własnego potencjału). Prowadzi sesje indywidualne oraz szkolenia dla firm, wykorzystując stworzone przez siebie metody BeyondNLP i Dynamic Mindscapes.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 220
Artur Król
Jak zbudować szczęśliwy związek?
Warszawa 2012
Redaktor prowadzący: Renata Kicka
Redakcja: Ewa Mościcka
Korekta:Alicja Maślak, eKorekta24.pl
Opracowanie graficzne: Eliza Goszczyńska, Grażyna Faltyn
Skład i łamanie: Joanna Królak
Opracowanie okładki: Krzysztof Zięba, Tonikstudio.pl
Adaptacja okładki: Greatidea Tomasz Kaczmarczyk, www.greatidea.pl
Zdjęcie na okładce: www.fotolia.com © goodluz
Współpraca: Justyna Dedio, Maria Gładysz
© Edgard 2012
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fotograficzną oraz kopiowanie na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym skutkuje naruszeniem praw autorskich niniejszej publikacji.
Samo Sedno
Edgard
ul. Belgijska 11
02-511 Warszawa
tel./fax: (22) 847 51 23
e-mail: [email protected]
ISBN 978-83-7788-186-6
Wydanie I
Warszawa 2012
Konwersja:
Artur Król to psycholog, coach i trener specjalizujący się w pracy nad problemami z nieśmiałością i nieszczęśliwym zakochaniem. Lata doświadczeń i setki klientów dały mu głęboki wgląd w strukturę tych zagadnień oraz podsunęły pomysły na sposoby ich rozwiązania. Znany jest z ogromnego zaangażowania oraz bardzo skutecznych metod pracy zarówno z klientami indywidualnymi, jak i organizacjami.
Zajmując się kwestiami nieszczęśliwego zakochania, złamanego serca, poprawy relacji w istniejących związkach oraz znajdowania „drugiej połówki” w kontakcie z klientami indywidualnymi, zauważył, jak wiele trudności dotyczących tych zagadnień wynika z regularnie powtarzających się błędów, niedopatrzeń i nieporozumień. Książka, którą trzymasz w rękach, jest owocem tych obserwacji i próbą przekazania rozwiązań podstawowych problemów pojawiających się w wielu związkach.
Jest autorem książek (m.in.: Opowieści zmieniacza. Jak zmienić swoje życie na lepsze?, Pewność siebie. Kompletna strategia wykorzystania własnego potencjału, Talent nie istnieje. Droga do praktycznego osiągania mistrzowskich umiejętności), publikacji internetowych i licznych artykułów oraz twórcą metod Beyond NLP i Dynamic Mindscapes. W swoich tekstach porusza przede wszystkim tematy dotyczące pewności siebie, skutecznego coachingu oraz „zdrowego” podejścia do metod zmiany osobistej.
Bliski jest mu duch sceptycyzmu naukowego, dlatego dba o wykorzystywanie metod opierających się na solidnych psychologicznych i neurologicznych podstawach, nieustannie dąży też do rozwijania swojej wiedzy w tym zakresie. Prawdziwy pasjonat w swojej dziedzinie, potrafi godzinami rozmawiać o metodach skutecznego rozwoju oraz procesach zachodzących w ludzkim umyśle.
Prywatnie fascynuje się gotowaniem, literaturą fantasy i SF oraz teatrem improwizacyjnym, z którego, jak mówi, czerpie wiele inspiracji do pracy.
Więcej informacji nt. Artura Króla znajdziesz na www.krolartur.com i www.changemakers.pl.
Droga czytelniczko, drogi czytelniku!
Chciałbym móc ci obiecać, że w tej książce znajdziesz przepis na idealny związek. Byłoby cudownie, gdyby takowy istniał. Każdy mógłby prosto, krok po kroku zapewnić sobie szczęście w jednym z najważniejszych obszarów życia.
Niestety, coś takiego jak przepis na idealny związek nie istnieje. Poszukiwali go przez wieki myśliciele, artyści, wszelkiego rodzaju guru, a przez ostatnich sto lat również psychoterapeuci. Wielu ogłaszało, że taki przepis znalazło. Większość z nich po jakimś czasie odkrywała, że ten „idealny związek” zmienił się gdzieś po drodze w idealne piekło.
Mówiąc krótko: związek to nie rosół. Nie da się znaleźć jednej prostej recepty, która zapewniłaby udany efekt. Ludzie są bardzo różni, spotykają się w różnych chwilach swojego życia i doświadczają tak zróżnicowanych sytuacji w trakcie trwania związku, że obietnica prostego przepisu na idealny związek byłaby po prostu kłamstwem. Gdy piszę te słowa, jestem bardzo zadowolony ze swojego związku i wspaniałej kobiety, z którą dzielę życie. Nie mam jednak żadnej pewności, czy – przy wszystkim, co tu opiszę i co stosuję – w momencie gdy ty będziesz to czytać, wciąż będę w tym samym związku. Mam wielką nadzieję, że tak, ale naprawdę nie ma czegoś, co mogłoby to absolutnie zapewnić.
Po co więc ta książka? Czyżby szewc bez butów chodził? Po co miałbyś ją czytać dalej? Może lepiej odłożyć ją teraz na półkę i poszukać autora, który jednak obieca ci przepis na idealny związek? Wiesz już, że taki autor kłamałby, ale może lepiej usłyszeć miłe kłamstwo niż niemiłą prawdę?
Sęk w tym, że prawda nie jest taka zła. Tak, oświadczyłem, że nie ma przepisu na idealny związek. Napisałem tak, ponieważ chcę być z tobą szczery i obiecać tylko tyle – aż tyle – ile mogę zaoferować. A chociaż nie ma przepisu na idealny związek, to istnieje wiele recept mogących sprawić, by twój związek – ten, w którym już jesteś, lub ten, który dopiero stworzysz – był dużo lepszy.
Możesz zrobić wiele, by poprawić swój związek. Niektóre sposoby pewnie już znasz, inne mogą cię zaskoczyć. Czasem są to rzeczy małe, trwające dosłownie kilka sekund, a czasem duże, wymagające wypracowania nawyków. Ale co najważniejsze: znajdziesz je w tej książce. Poznaj je i zacznij stosować, aby uzyskać konkretne efekty.
Jakość twojego związku i czasu, który spędzisz z ukochaną osobą, nie zależy od przypadku, wyroku niebios (ani piekieł, ani nawet teściów) czy tego, jacy jesteście.
Zależy od tego, co będziecie robić – a ponieważ zmienić możesz tylko siebie, zachęcam cię do przeczytania tej książki, wprowadzenia w życie tego, czego się z niej dowiesz, i przetestowania, co zadziała w twoim przypadku. Potem możesz dać ją do przeczytania partnerowi lub partnerce i nakłonić do zastosowania tego, na co zwróci uwagę.
Zawsze jednak należy zacząć od siebie – dlatego zachęcam cię do pełnego wykorzystania tej książki, to znaczy nie tylko jej przeczytania, lecz także praktycznego wykonania sugerowanych w niej ćwiczeń. Jedynie wysiłek, jaki oboje partnerzy są gotowi włożyć w pracę nad ich relacją, decyduje o szansach na sukces. Ta książka jest pewnym przewodnikiem, proponowaną trasą na drodze do szczęśliwego związku. Tyle mogę ci zaoferować. Energia potrzebna na przejście tej drogi musi już pochodzić od ciebie.
Udanej podróży!
Na początek deklaracja: poradnik przeznaczony jest dla obu płci, ale ponieważ zarówno pisanie, jak i czytanie sformułowań typu „byłeś/byłaś, czytelniku/czytelniczko” jest bardzo niewygodne, poza fragmentami przeznaczonymi tylko dla mężczyzn lub tylko dla kobiet będę używał formy męskiej. Uznaj wtedy, proszę, że piszę dla wszystkich. W końcu zarówno w pisaniu książki, jak i w związku grunt to nie utrudniać sobie życia bez potrzeby.
Poradnik składa się z pięciu części.
I. „Dla wszystkich” jest wprowadzeniem do tematu, zawiera listę rzeczy, które warto zrobić na każdym etapie związku – czy to wtedy, gdy dopiero szukasz partnera, czy w momencie, gdy związek już się rozpada. W tej części znajdziesz podpowiedzi, które pozwolą ci lepiej zrozumieć to, co zachodzi w związkach, oraz to, czego ty od nich oczekujesz i potrzebujesz. To zdumiewające, jak wiele osób nigdy się nad tym nie zastanowiło. Jeśli należysz do nich – będziesz miał ku temu okazję. Tę część, jak sama nazwa wskazuje, warto, by przeczytali wszyscy.
II. „Dla szukających” to część przeznaczona dla osób, które nie są obecnie w związku, a chciałyby w nim być. Dowiesz się z niej, gdzie znaleźć odpowiednią osobę, jak nawiązać relację i zacząć budować coś razem. Jeśli już jesteś w związku, ta część może okazać się dla ciebie nieco mniej interesująca, choć być może znajdziesz tu informacje pozwalające lepiej zrozumieć dynamikę relacji, w której jesteś.
III. „Dla budujących” napisałem dla osób, które już są w związku i chcą go ulepszyć. W jakimś momencie życia wiedza ta przyda się każdemu czytelnikowi, dlatego zachęcam do lektury.
IV. „Dla kończących” ma pomóc osobom, których związek albo właśnie zaczął się rozpadać, albo już się rozpadł. Jak dojść do siebie po tzw. złamanym sercu, jak odbudować życie po zakończonej relacji i jak ewentualnie zacząć nowy związek? Tego wszystkiego dowiesz się, czytając tę część.
V. „Dla będących” to znów część dla każdego, ale nie w każdym momencie życia. Rozdziały w niej zawarte dotyczą dojrzałej miłości, budowania związku nie dla zapełnienia pustki w życiu, ale po to, by je wzbogacić. To nieco inna perspektywa, bardziej świadoma i odpowiedzialna, dlatego zdecydowałem się na wydzielenie dla niej oddzielnej części.
W każdej części znajdziesz ćwiczenia i wskazówki do wdrożenia w praktyce. Proponuję, żebyś wykonał wszystkie zadania, a z sugestii wybrał te, które najbardziej ci pasują. Jeśli spodoba ci się ich efekt, przetestuj kolejne i kolejne, tak by nie przytłoczyła cię próba wprowadzenia zbyt wielu naraz.
Powodzenia!
PS W książce znajdziesz „życiowe” przykłady różnych sytuacji. W przeważającej większości pochodzą one z mojego doświadczenia, z sesji coachingowych i szkoleń, które prowadziłem. Jednocześnie by zadbać o bezpieczeństwo i poufność, szczegóły (np. płeć, wiek i inne dane) zawsze zmieniałem. Czasem łączyłem kilka przypadków w jeden lub przeciwnie – rozbijałem jeden przypadek na kilka osób. W każdym razie chciałem, by wszelkie podobieństwa do prawdziwych osób były całkowicie przypadkowe. Całkiem możliwe, że mimo to uznasz, że dana sytuacja bardzo ci przypomina kogoś, kogo znasz. Stanie się tak nie dlatego, że pracowałem z tą osobą, tylko dlatego, że problemy ludzkie są naprawdę zdumiewająco podobne do siebie.
Pierwsza część tej książki stanowi wstęp skierowany w zasadzie do każdego. Niezależnie od tego, czy dopiero szukasz kogoś, z kim mógłbyś stworzyć związek, czy żyjesz w związku, czy też właśnie go zakończyłeś, ćwiczenia i wskazówki zawarte w tej części będą dla ciebie bardzo przydatne. Pozwolą lepiej zrozumieć siebie, twoje oczekiwania, skłonności i uwarunkowania oraz to, jak wpływają one na relacje z innymi ludźmi. Ta samoświadomość jest szalenie ważna w usprawnianiu związków, dlatego warto zwrócić na nią szczególną uwagę. Materiał dotyczący tego zagadnienia będzie wymagał pewnej pracy, ale wysiłek ten zwróci ci się wielokrotnie.
Z tej części dowiesz się:
jak uwarunkowania ewolucyjne wpływają na twoje podejście do miłości;
dlaczego ludzie unikają myślenia o swoich potrzebach w związku;
czym są oczekiwania wobec szczęśliwego związku i jak odkryć je u siebie;
jakie modele związków funkcjonują w świecie i jak wybrać swój;
jak przygotować się wewnętrznie do szczęśliwego związku.
Z tego rozdziału dowiesz się:
jakie są uwarunkowania ewolucyjne dotyczące związku;
dlaczego warto przemyśleć to, co sprawia, że odczuwasz szczęście w związku;
jakie są popularne powody, dla których ludzie unikają myślenia o tych kwestiach – oraz jak im przeciwdziałać.
Choć zwykle mówi się, że rozum i serce to dwa przeciwieństwa, tak naprawdę nie byłoby miłości, takiej, jaką wszyscy znamy, gdyby nie ludzki rozum. Po prostu nie byłaby potrzebna. Większość gatunków zwierząt radzi sobie doskonale bez miłości romantycznej. Zdarza się, że przywiązują się do swojego stada czy, rzadziej, potomstwa, ale prawie nigdy – w odróżnieniu od ludzi – nie dobierają się w pary na całe życie.
Dlaczego tak jest? Co jest w ludziach tak wyjątkowego, że ewolucja dała im możliwość odczuwania czegoś tak niezwykłego jak miłość?
Odpowiedzią jest ludzki mózg. A jeszcze dokładniej różnica w rozmiarze między mózgiem dorosłego człowieka a tym, z którym przychodzimy na świat. Do chwili, gdy osiągnie rozmiar i sprawność pozwalającą na samodzielne funkcjonowanie, mija dużo czasu. Średnio jest to 12 lat do osiągnięcia dojrzałości płciowej i 18 lat (w naszej kulturze) do osiągnięcia dorosłości. Tego czasu nie da się skrócić. Poród naczelnych bywa trudny, a gdyby główka dziecka była jeszcze większa, stałby się po prostu niemożliwy. Człowiek musi zatem przez pewien czas dorastać.
Miłość z perspektywy ewolucyjnej to sposób na zagwarantowanie kobietom, że ojciec dziecka pozostanie z jego matką przynajmniej przez kilkanaście lat od narodzin potomstwa, chroniąc i karmiąc swoją rodzinę. Miłość to także sposób na zapewnienie mężczyzny, że dziecko, którym się zajmuje, jest faktycznie jego. Nie jest to oczywiście system idealny i nie zawsze działa. Sprawdził się jednak w wystarczająco wielu przypadkach: nasi prapraprzodkowie przetrwali, wychowali praprzodków – i tak dzięki wielu pokoleniom żyjemy w takim, a nie innym świecie.
Rozpoczęcie książki o szczęśliwych związkach wywodem na temat tego, jaką rolę odgrywa miłość z perspektywy ewolucyjnej, może się wydać dość dziwne i mało romantyczne. Genów nie da się jednak oszukać i nieraz trzeba będzie się powołać na te właśnie ewolucyjne źródła miłości, pożądania, preferencji przy doborze partnera i partnerki, także przy okazji omawiania wielu innych elementów tworzących współczesne związki. Wszystko po to, by lepiej zrozumieć zasady gry, w którą gramy, i strategie, jakie warto w niej obrać.
Czy nam się to podoba, czy nie, jesteśmy kimś o ciele i mózgu jaskiniowca, żyjącym współcześnie. Nasze umysł, mentalność i kultura przystosowane są do życia w XXI w., ale instynkty, skłonności, automatyczne reakcje – takie same jak w epoce, w której na sawannie nasi przodkowie polowali na antylopy.
Nie znaczy to, że te „jaskiniowe” geny muszą kontrolować nasze życie i zachowanie. Gdyby tak było, książki tego typu nie miałyby sensu. Jednak aby mieć możliwość panowania nad takimi genetycznymi skłonnościami, należy najpierw zrozumieć, jak działają. Trudno przecież obronić się przed czymś, czego istnienia nawet się nie podejrzewa. Dlatego w wielu miejscach poradnika znajdą się odniesienia do ewolucyjnych źródeł różnych zachowań i pragnień. Ich celem nie jest „odarcie miłości z romantyzmu”, a jedynie wzbogacenie jej zrozumienia innymi elementami, które pomogą skuteczniej i pełniej budować związek, na jakim nam zależy.
A skoro o tym mowa – na jakim związku nam zależy? Oczywiście, na dobrym i szczęśliwym, ale co dokładnie to dla nas znaczy? To zdumiewające, jak wiele osób nigdy nie zastanowiło się nad tym, czego oczekuje od związku i po co w nim jest. W efekcie potrafią tkwić przez lata w relacji, „bo tak trzeba”, „bo w moim wieku warto z kimś być”, „bo nie chcę być sam”, tym samym marnotrawiąc możliwości zmiany sytuacji. Dlatego też w kolejnych rozdziałach znajdą się pytania, które pomogą ustalić, czego tak naprawdę oczekujesz od związku.
Co ważne, ćwiczenia w tej części są przeznaczone nie tylko dla osób, które nie są obecnie w związku, lecz także dla tych, które już są weń zaangażowane. Może się bowiem okazać, że to, jak funkcjonuje twój obecny związek, zupełnie nie pasuje do tego, czego od niego oczekujesz. Nie oznacza to oczywiście, że od razu trzeba trzasnąć drzwiami i poszukać kogoś innego. Wręcz przeciwnie – dopiero gdy zdasz sobie sprawę z problemu, możesz zacząć zmieniać obecny związek tak, aby był atrakcyjny. W końcu trudno dojść do miejsca, w którym chce się być, jeśli się nie wie, dokąd chce się dotrzeć ani gdzie się jest.
Przykład
Historia z życia wzięta…
Magda była zrozpaczona. Od pięciu lat próbowała znaleźć partnera, ale zawsze coś było nie tak. A to facet był zbyt ciamajdowaty i niezaangażowany, a to trafił się maniak seksualny, który najchętniej nie wychodziłby z sypialni. (No, po prawdzie na samą sypialnię nie naciskał, każde miejsce było dobre na uprawianie seksu). Wiele prób i równie wiele porażek, zawsze coś się waliło. W końcu zdecydowała się skorzystać z pomocy psychologa, by spróbować rozwiązać ten problem, i właśnie z pasją opowiadała mi, jacy ci wszyscy faceci byli straszni, wredni lub po prostu nieudolni.
W pewnym momencie przerwałem jej wywód (iskierka w oku rozmówczyni sugerowała, że była gotowa na dłuższą tyradę) i zapytałem:
− Okej, a czego ty tak naprawdę chcesz od swojego związku?
Magda spojrzała na mnie, jakbym zapytał ją o to, ile to jest dwa dodać dwa.
− No jak to?! To oczywiste! Chcę, by był szczęśliwy!
Jej mina niezbyt dyskretnie sugerowała, że właśnie zaczęła mnie zaliczać do grona tych strasznych, wrednych i nieudolnych mężczyzn.
− Okej, rozumiem. Tylko powiedz mi, co dla ciebie znaczy „szczęśliwy związek”?
− No szczęśliwy. Co tu jeszcze wyjaśniać? – prychnęła.
− Potraktuj mnie, proszę, jak małe dziecko albo jak ostatniego idiotę. – Wydało mi się, że zwłaszcza ten drugi pomysł do niej przemówił. – Wyjaśnij to tak, jakbyś tłumaczyła zupełnemu idiocie.
Westchnęła głośno i zaczęła wyliczać:
− Szczęśliwy związek to taki, w którym czuję się dobrze i… i… – Tu nagle zawiesiła głos i spojrzała na mnie oszołomiona. – Wiesz co…? Nie wiem… Nigdy się nad tym nie zastanawiałam… – Zaśmiała się. – To dziwne… Niby oczywiste… Ale jak się przyjrzeć… to wcale nie…
Uśmiechnąłem się porozumiewawczo i powiedziałem:
− Zapraszam cię do przyjrzenia się temu jeszcze bliżej.
Ciekawe i zdumiewające jest to, jak niewielu ludzi poświęciło czas na przemyślenie różnych, najbardziej podstawowych, zdawałoby się, rzeczy w życiu. „Czego chcę od życia?”, „Jak chcę spędzić najbliższych dwadzieścia lat?”, „Co czyni mnie szczęśliwym?”, „Jakiego chcę związku?” – tym i podobnym pytaniom ludzie poświęcają pół minuty, znajdują na nie powierzchowną odpowiedź (albo i nie) i nigdy więcej do nich nie wracają. Mimo iż zagadnienia te wydają się naprawdę ważne, bardzo rzadko można spotkać kogoś, kto odpowiedział sobie choćby na kilka z nich, a chyba nikogo, kto odpowiedział sobie na wszystkie.
Można natomiast zauważyć, że ludzie mający problemy ze związkami niemal nigdy nie przemyśleli dogłębnie żadnego z podstawowych pytań z nimi związanych. Nic dziwnego, że w efekcie ich relacje są tak burzliwe. Nie wiedząc bowiem, dokąd się zmierza, łatwo wpłynąć na niebezpieczne wody.
W pracy coachingowej można spotkać się z ogromną liczbą podobnych przypadków. Ludzie rzadko są świadomi, że nie przemyśleli tych kwestii wystarczająco głęboko, i zazwyczaj szukają problemów swoich związków gdzie indziej. Najczęściej dopatrują się ich źródła w partnerze, wyszukując w nim różne wady, choć niektórzy preferują opcję masochistyczną i wymieniają długie litanie argumentów, co z nimi samymi jest nie tak.
Partnerzy takich osób, a także one same, naturalnie mogą mieć wady. Często są one poważne. W przeważającej większości przypadków problemy w związku nie biorą się jednak z samych wad. Ich przyczyną jest raczej to, że osoby te same nie wiedzą, czego chcą od związku, i miotają się w nim, nie mogąc sobie uświadomić, co jest dla nich naprawdę ważne. Co więcej, ten brak kierunku i świadomości swoich oczekiwań od związku często potęguje ich wady, sprawiając, że ludzie ci stają się bardziej wybuchowi, agresywni, zrzędliwi lub wycofani. Czując niezadowolenie, przyjmują, że odpowiedzialny za nie musi być ich partner – no bo jeśli nie on, to kto?
Powyższy stan rzeczy bywa doświadczany na wiele sposobów. Poniżej znajdują się przykładowe wypowiedzi osób, u których zachodziła taka sytuacja:
„Nie wiem, co było nie tak. Baśka to wspaniała dziewczyna, ale ten związek chyba nie był dla mnie. Wiesz, myślę, że na tym etapie życia chcę się po prostu skoncentrować na pracy, a jak zrobię karierę, mogę pomyśleć o kobiecie”.
„Byliśmy ze sobą dwa lata i pewnego dnia zrozumiałam, że to nie ma sensu. Po prostu moje potrzeby nie były realizowane w tym związku. Nie mogły być, bo on zwyczajnie nie był odpowiednią do tego osobą”.
„Nie mogę stworzyć żadnego związku po prostu czuję, że nie jestem gotowy”.
„Brakuje mi kogoś w moim życiu, ale ilekroć staram się z kimś związać, czuję, że na dłuższą metę tego nie wytrzymam”.
„Po roku nagle odkryłem, że nic nas nie łączy. Wyprowadziłem się tydzień później”.
„To po prostu nie było to. Nie było tej iskierki. Czułam, że czegoś mi brakuje, ale wiesz, tego nie sposób wyrazić słowami, po prostu nie było «tego czegoś»…”
„Nie było «tego czegoś»…” – jakże popularne to słowa. A przy tym niezwykle wygodne, ponieważ tak długo, jak mowa o „tym czymś”, nie trzeba myśleć, co to jest. Zresztą nawet mówiąc o tym jako o „tym czymś”, sugerujemy, że tak naprawdę nie da się tego nazwać czy ubrać w słowa. To wygodny wybieg intelektualny, pozwalający na uniknięcie przyjrzenia się sobie, swoim oczekiwaniom i potrzebom.
Dlaczego jednak tego unikać? Co może być powodem, dla którego ludzie nie chcą zgłębiać tych kwestii? Warto sobie na to odpowiedzieć, ponieważ jeśli takie problemy są powszechne, to mogą się pojawić i w twoim przypadku. Znając je, łatwiej ich unikniesz.
1. Lenistwo – to dość oczywista przyczyna, dla której unikamy rozważań na owe tematy. Przyglądanie się sobie wymaga czasu i energii, a te lepiej oszczędzać. Należałoby wręcz stwierdzić, że autoobserwacja jest jednym z najbardziej wyczerpujących zadań, jakich można się podjąć. Nic więc dziwnego, że ludzie unikają jej, jak tylko mogą, zwłaszcza gdy nie widzą wyraźnej korzyści.
Dlatego też początek tego rozdziału dotyczył wskazania powodów, dla których taka autorefleksja jest potrzebna. Korzyścią ze zbadania swoich potrzeb i oczekiwań będzie zwiększenie szans na udany, szczęśliwy i pełen radości związek.
2. Unikanie zmiany – odkrycie swoich potrzeb może prowadzić do pragnienia zmiany w pewnych obszarach życia. Jeśli stwierdzisz, że potrzebujesz czegoś, czego nie masz, będziesz musiał w końcu zająć się tą sprawą. Tak długo, jak rzecz jest niewidoczna, można udawać, że jej nie ma.
Zmiana jest czymś, czego ludzie unikają instynktownie. Dla naszych praprzodków była to sprawa życia i śmierci – regularny tryb życia zwiększał szanse na przetrwanie. Kiedy coś się gwałtownie zmieniało, to niosło ze sobą ryzyko, a ci, którzy zbytnio ryzykowali, nie dożywali wieku, kiedy mogliby się stać czyimiś przodkami. Choć dziś warunki życia są zupełnie inne, ludzie nadal mają te same skłonności funkcjonowania, które często sabotują ich działanie. Warto mieć tego świadomość i nie poddawać się pierwotnym instynktom.
3. Podtrzymanie obrazu siebie – wyobraźmy sobie osobę wychowaną w rodzinie o dość konserwatywnej obyczajowości. W pewnym momencie stwierdza ona, że brakuje jej w związku eksperymentów seksualnych. To konkretna potrzeba, ma swoje uzasadnienie, ale jest sprzeczna z jej dotychczasowym światopoglądem i obrazem siebie jako osoby patrzącej z pogardą na ludzi skłonnych do takich eksperymentów. Ta pogarda może być nawet w pewnym stopniu metodą ochrony przed myśleniem o takich sprawach. Jakże więc teraz ta osoba miałaby inaczej siebie postrzegać?
Drugim wyjściem byłoby przewartościowanie całego światopoglądu, a to bardzo poważna i trudna zmiana. Oczywiście u większości osób odkrycia wynikłe z autorefleksji nie będą stały w tak drastycznym konflikcie z ich obrazem siebie, ale wciąż mogą być dość trudne do przełknięcia. Twardy „macho”, odkrywający, że potrzebuje więcej czułości, czy kochający partner, stwierdzający, że potrzebuje więcej przestrzeni, mogą mieć duże problemy z zaakceptowaniem tych pragnień.
4. Obawa przed reakcją partnera – odkrycie swoich potrzeb to jedno, a przekazanie ich partnerowi to już coś zupełnie innego. Jeśli jeszcze dodamy do tego, że dobrze by było, gdyby partner nie tylko zaakceptował te potrzeby, lecz także zgodził się do nich dostosować, wyzwanie jeszcze bardziej wzrośnie. A razem z nim obawy typu: „A jeśli mnie wyśmieje?”, „A jeśli uzna, że nie jestem wystarczająco męski?”, „A jeśli uzna mnie za wariata?”. Sprawiają one, że odkrywanie własnych potrzeb może być uznawane za otwarcie puszki Pandory.
Obawa ta nie jest do końca nieuzasadniona. Zdarza się, że partner może nie zrozumieć niektórych twoich potrzeb. Czasami wiąże się to z jego obrazem siebie (i pośrednio ciebie – to, z kim dana osoba jest w związku, również mówi coś o niej), czasami jest to kwestia wychowania. Najczęściej jednak, jeśli pojawia się brak akceptacji potrzeb partnera, bierze się on z tego, że taka osoba po prostu nie wie, jak ma zareagować. Czy to, że brakuje ci czegoś w związku, oznacza, że partner robi coś źle? A może chcesz mu powiedzieć, że między wami koniec? Aby tego uniknąć, mówiąc o swoich potrzebach, warto powiedzieć też co nieco o tym, czego oczekujesz od partnera (lub że nie oczekujesz niczego i że jest to coś, o co sam zadbasz), zapytać o ewentualne związane z tym wątpliwości itp.
5. Brak społecznego uznania wobec przyglądania się swoim potrzebom – chociaż na poziomie frazesów mówi się dużo o „dbaniu o siebie”, tak naprawdę we współczesnej polskiej kulturze brakuje akceptacji takiego zachowania. Oczekuje się raczej, że własne potrzeby odłoży się na bok, skupiając się na potrzebach innych. Wyobraźmy sobie np., że bliski przyjaciel zaprosił cię na swoje wesele. Zgodziłeś się, ale w ostatnim momencie stwierdziłeś, że jeśli jednak masz w pełni zadbać o swoje potrzeby, wolisz ten dzień spędzić samotnie, z kieliszkiem wina i dobrą książką. Po weselu spotykasz się z przyjacielem, dajesz mu prezent, który przygotowałeś, a on pyta: „Czemu cię nie było?”.
Jak komfortowo czułbyś się, mówiąc mu: „Nie przyszedłem na twoje wesele, bo miałem potrzebę posiedzieć w domu przy książce i kieliszku wina”? Jak poczułby się przyjaciel, słysząc taką odpowiedź? Większość z nas nie byłaby w stanie tak powiedzieć (ani zresztą zrobić) i większość też uznaje, że przyjaciel by się obraził lub poczuł, że jest dla nas mało ważny.
A przecież to nie kwestia ważności lub nieważności przyjaciela. To kwestia dbania o własne potrzeby i prawa do tego, zwłaszcza w sytuacji, w której nie krzywdzi to innych. O ile nie miałeś być świadkiem lub pełnić innej kluczowej funkcji, twoja nieobecność na weselu nie skrzywdziła przyjaciela. A jednak skupienie się na własnych, zamiast na jego, potrzebach byłoby prawdopodobnie uznane za taką krzywdę.
Tej kwestii ciężko jakkolwiek przeciwdziałać. Może za kilkadziesiąt lat społeczeństwo zostanie wyedukowane na tyle, by lepiej to rozumieć, ale do tego czasu trudno oczekiwać wyraźnej zmiany tego nastawienia. Trzeba się więc po prostu pogodzić z tym, że takie zachowanie może być mało popularne, i zrozumieć, że korzyści, jakie z niego płyną – zarówno indywidualnie, jak i dla całego społeczeństwa – są dużo większe niż jego koszty.
Jakie to korzyści? Niektóre zostały wskazane wcześniej, ale warto też, abyś sam się nad tym zastanowił, wykonując poniższe ćwiczenie.
Ćwiczenie
Czy warto zrozumieć swoje potrzeby?
Teraz poświęć trzy minuty, by zastanowić się nad tym, czy pełniejsze zrozumienie potrzeb i oczekiwań wobec związku będzie pomocne oraz jakie przyniesie korzyści. Zapisz wnioski, by móc do nich wrócić.
Przeznacz kolejne dwie minuty na to, żeby pomyśleć, jak osiągnięcie tych korzyści wpłynie na twoje relacje z innymi ludźmi, zachowanie w pracy itp. Czy będzie miało jakieś znaczenie? Jakie? Zapisz wnioski.
Przykładowe korzyści to np.: silniejsze poczucie spełnienia w związku i w życiu w ogóle, lepsze samopoczucie, dbanie o swoje potrzeby i pragnienia zamiast ignorowania ich, poprawa relacji z innymi w wyniku większej świadomości tego, czego od nich oczekujemy, i możliwości otwartego zakomunikowania im tego.
Teraz, gdy przeanalizowałeś już zalety takiego zachowania, czas przyjrzeć się ewentualnym przeszkodom. Wykonaj poniższe ćwiczenie.
Ćwiczenie
Co może mi przeszkadzać?
Zastanów się nad tym, jak pięć omówionych w tej części czynników przeszkadzało ci dotąd w autorefleksji oraz jak może przeszkadzać w przyszłości. Weź też pod uwagę inne czynniki, które nie zostały tu wymienione. Poświęć co najmniej pięć minut na to, żeby starannie przemyśleć ten temat, i zapisz wnioski.
Następnie uszereguj „przeszkadzajki” od tej, która w twoim wypadku oddziałuje najsilniej, do tej, która jest najsłabsza.
Zastanów się nad tym, jak mógłbyś jeszcze zmniejszyć ich siłę, zaczynając od najsilniejszej, i zapisz wnioski.
Istnieje wiele czynników sprzyjających unikaniu autorefleksji. A jednak jest ona nie tyle ważna, ile wręcz konieczna. Mówiąc krótko: jeśli nie poświęcisz czasu na zbadanie tego, co jest ci potrzebne do szczęścia, twoje życie przypominać będzie loterię. Może akurat uda ci się trafić szczęśliwy los, układ, który przypadkiem pasuje do twoich potrzeb. A może nie. Nie masz nad tym najmniejszej kontroli, a wszelkie wysiłki podejmowane przez ciebie, by znaleźć szczęście, mogą równie dobrze przynosić odwrotne efekty. W końcu skoro nie wie się, dokąd chce się dojść, to nie wie się również, czy się od tego miejsca nie oddala.
Dlatego w kolejnym rozdziale przyjrzysz się dokładnie swoim potrzebom i odkryjesz, czego naprawdę oczekujesz. W ten sposób zdobędziesz podstawę do pełniejszego zrozumienia swojego życia.