Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Dr Joseph Murphy po raz kolejny prezentuje rewolucyjne techniki pracy nad sobą, które wielu ludziom pomogły odkryć prawa cudownej mocy umysłu i zastosować je w codziennym życiu.
To niezwykłe połączenie filozofii religijnych z odkryciami współczesnej psychologii, pozwoli Wam osiągnąć nowy poziom duchowego rozwoju. Doprowadzi Was nie tylko do szczęścia, spełnienia i wewnętrznego spokoju, ale przyniesie także zdrowie fizyczne i dobrobyt materialny. Dr Murphy przytacza wiele autentycznych historii ludzi, którzy mimo niesprzyjających okoliczności i, zdawać by się mogło, beznadziejnego położenia, osiągali spektakularny sukces życiowy w wielu dziedzinach. Dzięki temu niezwykłemu poradnikowi dowiecie się, jak można się zmienić wewnętrznie, aby przezwyciężyć chorobę, znaleźć miłość, awansować na stanowiska kierownicze i osiągnąć sukces finansowy.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 172
Wstęp Największa potrzeba człowieka
„Największą potrzebą człowieka jest wiara w siebie”.
Tym zdaniem Joseph Murphy otwiera zbiór swych esejów, a ja wierzę w nie całym sercem. Wiara w siebie nie jest naszą jedyną potrzebą, za to jest potrzebą pierwotną i podstawową. Bez zdrowej wiary w siebie o naturze konstruktywnej i aktywnej, a nie krótkowzrocznej i złudnej, nie doszłoby do skutku żadne przedsięwzięcie.
Tematem tego zbioru jest zdobycie i utrzymanie celowej pewności siebie. Pewności, która rodzi się nie tyle z okoliczności bieżących, ile z tych potencjalnych. Pewności, która bierze się z przekonania, iż nasz umysł jest przekaźnikiem potężnych praw i sił, dzięki czemu jesteśmy istotami stwórczymi. Pewności, której nie cechuje arogancja, lecz spokój, wytrwałość i przekonanie, że wysiłek mentalny otworzy przed nami wszelkie drogi. Pewności, która pielęgnuje rzeczywistą ocenę własnych możliwości, a nie bezpodstawną arogancję. Pewności, która jest prawdą.
Przepis na ten rodzaj pewności siebie ma swoją cenę. Wymaga, jak pisze Murphy, intencji, poświęcenia, wytrwałości i koncentracji. Umysł nie powierzy ci swych owoców, jeśli nie włożysz w to wysiłku. Za to posiadłszy je, odkryjesz, że masz wszelkie powody, by być pewnym siebie. Zrozumiesz bowiem, że istnieje większy, ponadczasowy uniwersalny umysł, a twój intelekt jest kanałem jego przepływu i środkiem kreatywnego współwyrażania.
***
Mówiąc o podświadomości, często myślimy o niedostępnej dla oczu machinie wydarzeń, zarówno tych dobrych, jak tych złych. I jest to uzasadnione. W tym zbiorze jednak – i tu właśnie dochodzimy do tytułowej „sekretnej drogi” – Murphy przekonuje, że podświadomość jest naszym przyjacielem i sprzymierzeńcem. Tłumaczy, że dzięki metodom, które proponuje, między innymi codziennym aktom samosugestii, nauczymy się programować podświadomość tak, by sprzyjała realizacji naszych planów i wizji, a także pomagała zdobyć świeże spojrzenie na rzeczywistość. Podświadomość jest bowiem – w dużej mierze – naszym przeznaczeniem. Przyszłością, którą możemy sami kształtować.
***
Murphy wyjaśnia też, że świat wierzy w „kłamstwa”. Owe kłamstwa to ograniczenia, które nakłada się na nas w dzieciństwie, a które na kolejnych etapach życia ulegają wzmocnieniu za sprawą rówieśników i niedojrzałej oceny siebie. Owe społecznie akceptowane kłamstwa utrwalają w nas emocjonalne przekonanie, że bolesne doświadczenia przeszłości muszą się koniecznie powtórzyć lub że nie mamy szans w starciu z negatywnym ciągiem wydarzeń. Murphy zachęca nas do zmiażdżenia tego światopoglądu. Przytacza wiele przykładów, między innymi z życia współczesnych sławnych ludzi, takich jak psycholog Viktor Frankl, które dowodzą, że ograniczenia te w dużej mierze tworzymy sami i nie mają one nic wspólnego z naturalnym porządkiem świata.
„Zmień chwilę, która trwa”, pisze Murphy, „a zmienisz swoją przyszłość”. To prosta prawda, którą niesie ta książka. A najlepszym sposobem, by zmienić tę chwilę, jest zmiana koncepcji samego siebie. Masz wszelkie powody, by zrewolucjonizować i wzmocnić poczucie własnego ja. Ta książka to drogowskaz kierujący cię ku eksperymentom i nowym doświadczeniom na tym polu. Niechaj da ci szersze spojrzenie na to, kim naprawdę jesteś.
Mitch Horowitz
Największą potrzebą człowieka jest wiara w siebie – w to, co robi i w swoje ostateczne przeznaczenie. Pewność siebie, a inaczej poleganie na sobie, wyraża się najpełniej, jeśli towarzyszy jej wiara, że prawdziwą istotą człowieka jest Bóg, a z Bogiem wszystko jest możliwe. Już Szekspir pisał, że „jakieś dobre bóstwo kształt nadaje naszym działaniom z gruba obciosanym”1 – rozum to, jak chcesz. Klucz do budowania duchowej pewności siebie znajdziemy w Biblii, lecz „Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi uwierzyć, że [Bóg] jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają” [Hbr 11, 6].
Na wszystkich etapach dziejów ludzie, którzy posiedli duchową pewność siebie, żywili głębokie, niezachwianie przekonanie, że mają w sobie obecność Bożą. Bóg to żywy duch w tobie. Bóg jest duchem, a ci, którzy go wielbią, wielbią Go w duchu i w prawdzie. Duch Boży nie ma twarzy, kształtu ani postaci. Jest ponadczasowy, bezkształtny i wieczny.
Nie oddawaj czci nikomu spośród ludzi. Twoja uwaga, oddanie i lojalność należą się duchowi, którego masz w sobie, a który stworzył cały wszechświat i ciebie. Duch ten jest wszechmocny, wszystko wie i wszystko widzi. Kiedy jesteś z nim zespolony, jego nieskończona moc odpowiada na twoje wezwanie i dokonujesz rzeczy wspaniałych.
Wielcy ludzie historii byli pewni siebie, lecz nie agresywni, egoistyczni czy nietolerancyjni. Jezus, Mojżesz, Budda, Laozi, Konfucjusz, Mahomet i wielu innych dokonywali tak zwanych rzeczy niemożliwych dzięki całkowitemu przekonaniu, że są w stanie wypełnić swą wizję dzięki mocy Bożej, która daje im siłę i natchnienie. Każdy z nich był takim samym człowiekiem jak ty.
Bez wiary wiele nie osiągniesz. Rolnik, który sieje ziarno, ma wiarę w wiedzę rolniczą. Chemik wierzy w prawa i zasady chemii. Lekarz ma wiarę w znajomość anatomii, fizjologii, medycyny i farmakologii. Wierzy w swoją umiejętność przeprowadzenia operacji. Inżynier ma bezwarunkową wiarę w prawa matematyki, nacisku i napięcia i inne zasady wszechświata. Wznosi budowle, opierając się na zasadach naukowych, które istniały, zanim pierwszy człowiek zaczął stąpać po Ziemi i zanim wzniesiono jakikolwiek kościół.
Ty też możesz posiąść niezłomną wiarę w prawa własnego umysłu, które nie zmieniają się z biegiem czasu: dziś są takie same, jakie były wczoraj i będą jutro. Człowiek, który sądzi, że zasady chemii, fizyki czy matematyki to zupełnie co innego niż prawa rządzące jego umysłem, żyje w ciemnych wiekach, prawa mentalne i duchowe bowiem są dokładnie tak samo niezawodne i niezmienne jak prawo grawitacji, prawo Boyle’a i prawo Avogadra.
Wiemy na pewno, że człowieka, który ma dobre myśli, spotka dobro, a ten, którego myśli są złe, doświadczy zła. Jeśli masz przekonanie, że jesteś nieudacznikiem i czeka cię porażka, to jej doświadczysz. Myśl o sukcesie i zrozum, że narodziłeś się, by zwyciężać, bo nieskończoność nie przegrywa. Wyobraź sobie siebie jako szczęśliwego, wolnego człowieka, który odnosi sukcesy, a takim się staniesz.
Wszystko, co myślisz i czujesz, staje się prawdą, a twoja świadomość jest ucieleśnieniem podświadomości i przejawia się na planie życia. Tak działa prawo umysłu, niepodlegające żadnym odchyleniom ani wynaturzeniom, ponadczasowe i niezmienne. Nie mówimy tu o wierze w dogmaty, tradycje ani o wyznaniach religijnych. Mówimy o wierze we własne myśli, we własne uczucia, w prawa własnego umysłu, w dobroć Boga w świecie żyjących. O wierze w inteligencję stwórczą, która reaguje na twoje myśli.
Możesz mieć przekonanie, że zachorujesz, gdy cię przewieje, lub że złapiesz poważne przeziębienie, bo ktoś kichnie w twoim towarzystwie. Możesz wierzyć, że poniesiesz porażkę, a twój interes upadnie. Ale wtedy wierzysz nie w to, co trzeba.
Pewna kobieta powiedziała mi kiedyś: „Przez dziesięć lat żyłam w przekonaniu, że do końca moich dni będę sama, nikt się ze mną nie ożeni, będę samotna i nieszczęśliwa. Aż kiedyś przeczytałam pańską książkę Potęga podświadomości i zastosowałam podane w niej modlitwy. Dziś jestem szczęśliwą mężatką, mam cudownego męża i troje wspaniałych dzieci”. Otóż ta osoba odwróciła kierunek swojej wiary, przestała spodziewać się wszystkiego, co złe, i zaczęła oczekiwać tego, co najlepsze na wszystkich etapach życia.
Strach to źle ukierunkowana wiara. Strach to wiara odwrócona tyłem do przodu. Ufaj w dobroć Boga w krainie żyjących. Ufaj w Bożą miłość. Ufaj w wiarę w byt uzdrawiający, który cię stworzył i potrafi cię leczyć. Prawo umysłu tej kobiety odpowiedziało na jej przekonanie, bo prawo życia to prawo wiary.
W co wierzysz? Wierzyć to uznawać coś za prawdę. Wierz więc w to, co prawdziwe, miłe, sprawiedliwe, czyste i w to, co cieszy się dobrą sławą. Jeśli coś jest cnotliwe czy chwalebne – wierz w to.
Pierwszym krokiem do zbudowania pewności siebie jest wiara w nieskończoną moc, którą w sobie nosisz – tę samą, która sprawia, że rosną ci włosy i paznokcie, a pokarm, który zjadłeś, ulega strawieniu. Ta moc czuwa nad tobą, kiedy śpisz, zarządza twoim sercem i wszystkimi narządami, a także procesami zachodzącymi w twoim organizmie. Tę właśnie moc mam na myśli.
Dajmy na to, że się skaleczysz, a moc, o której mówię, zasklepi ci ranę. Kiedy się sparzysz, złagodzi obrzęk i zapewni ci nową tkankę. Zawsze dąży do tego, by cię uzdrowić. To pierwiastek życia, który mieszka w tobie. Skąd masz wiedzieć, że nosisz w sobie tego ducha? Stąd, że patrząc w oczy swojego dziecka, czujesz radość, zachwyt i uniesienie. Wszystko to jest niewidoczne dla oka, ale jest prawdziwe.
Uwierz więc w nieskończoną moc, którą masz w sobie. Zrozum i zapamiętaj, że sednem, istotą ciebie jest Bóg. Bóg to twoje wyższe ja, które nigdy się nie narodziło i nigdy nie umrze. Woda go nie zmoczy, ogień nie pochłonie, a wiatr nie zdmuchnie. Jest bowiem wieczne. To pierwiastek życia, który się w tobie zawiera, przenika cię i otacza.
Drugi krok do zbudowania pewności siebie to regularna duchowa łączność z tą nieskończoną mocą i obecnością, a także świadomość, że idziesz tam, dokąd prowadzi cię wizja. Twoja wizja to to, na co patrzysz w myślach, na co zwracasz uwagę, co w ciszy, spokoju i z uczuciem rozważasz. Właśnie tam podążasz i właśnie to zrealizuje się w twoim życiu.
Niechaj więc twoja wizja dotyczy obfitości, dobrego działania, inspiracji i Bożego natchnienia. Będziesz wtedy jak wiecznie ośnieżona góra, która pod wpływem słonecznego ciepła przeradza się w rzekę życia, niesie wodę i pokarm dolinom.
Czy to ma znaczenie, że wielokrotnie upadałeś, skoro teraz już wiesz, że trwa w tobie obecność Boża, a nieskończona inteligencja i moc, nieskończony pierwiastek życia to Bóg, który mieszka w tobie? Teraz już wiesz, że reaguje, odpowiada. Powinieneś być szczęśliwy.
Przyjmij ten Boży dar, który masz w sobie. Obudź uśpionego w sobie giganta. Zaufaj stwórczej inteligencji, która jest w tobie, bardziej, niż kiedykolwiek ufałeś własnym rodzicom. Jeśli najdzie cię myśl, że nie dasz rady, powtarzaj sobie, że obecność Boża da radę. To przecież byt nieskończony. Nieskończona moc. Nic nie może się jej sprzeciwić ani jej zagrozić. Jest wszechmogąca.
Jeśli taka myśl kiedykolwiek cię nawiedzi, oceń trudności i przeszkody, stojące na drodze do twojego celu, i pogratuluj sobie. Nieskończona inteligencja i nieskończona siła nie znają przeszkód, opóźnień ani wad. Powtarzaj afirmację, która będzie zaprzeczać wszystkiemu, czego się obawiasz, a twoje życie przez kolejne lata będzie piękne i błogosławione.
Okaże się bowiem, że przeszkody i wyzwania zmienią się w możliwości i szanse. Twój strach stanie się wiarą, a zwątpienie przemieni się w pewność, że nieskończony byt uzdrawiający mieszka w tobie, a jeśli się z nim zjednoczysz, zaczną dziać się cuda.
***
Odbyłem szalenie interesującą rozmowę z właścicielem pewnego hotelu w Lizbonie. Opowiedział mi, że zaczynał jako kelner w małej restauracji, a kiedy szef zlecał mu jakieś specjalne zadanie, mówił: „Dobrze, spróbuję to zrobić”. Po jakimś czasie szef udzielił mu następującej rady: „Nigdy nie mów: »Spróbuję«. Mów: »Zrobię to« z przekonaniem, że potrafisz. Wtedy moc ci odpowie”.
Hotelarz wspominał w rozmowie ze mną:
– Skorzystałem z rady i już nigdy nie powiedziałem, że spróbuję. Zacząłem wierzyć w siebie. Wiem, że mieszka we mnie nieskończona moc, bo Biblia mówi, że nosimy w sobie królestwo Boże lub wyższą inteligencję.
Jego sekret brzmiał: „Zrobię to”. Zaczął – być może tysiąc razy dziennie – afirmować: „Będę prowadził duży hotel i będę jego właścicielem”. Wierzył, że dzięki mocy nieskończoności właśnie tego doświadczy.
– Odpowiedź nadeszła w bardzo dziwny sposób – mówił. – Wygrałem w ruletkę w Monako równowartość stu tysięcy dolarów. Otworzyłem ten hotel i właśnie skończyłem spłacać kredyt. Nawet nie marzyłem, że aż tak mi się powiedzie.
Twierdził, że czuł nieodpartą potrzebę, by podczas pobytu w Monako zagrać w ruletkę. Poprosił znajomego, by poszedł z nim do kasyna i wprowadził go w tajniki gry. Wiedział, że wygra. To było głębokie, ciche przeświadczenie. Trafił kilka fantastycznych wygranych, a kiedy zdobył sto tysięcy dolarów – kwotę wystarczającą jako wkład własny w hotel, przerwał i już nigdy nie wrócił do gry. W taki oto sposób jego podświadomość odpowiedziała na modlitwę o własny hotel.
Sposoby działania podświadomości są neutralne. Pieniądze to tylko idea, symbol wymiany. Nic, co istnieje we wszechświecie, nie jest złe ani dobre – to tylko nasze myślenie sprawia, że nabiera któregoś z tych walorów. Dobro i zło to produkty ludzkiego umysłu zależnego od nieskończonego pierwiastka życia, który się w nim zawiera, a który jest niezmiennie doskonały, pełny i zawsze stanowi całość.
Już teraz, w tej chwili, podejmij postanowienie, że możesz zrobić wszystko, co tylko zechcesz, możesz być tym, kim szczerze pragniesz być, i posiadać to, o czym marzysz. Stanie ci się tak, jak wierzysz. Postępuj wedle starej maksymy: „Bądź pewnien, że masz rację, a potem ruszaj przed siebie”. Niechaj nic nie zdoła zachwiać tobą ani twoim postanowieniem. Spraw, by stało się częścią twojej mentalności. Silna wiara pozwoli ci odnieść sukces i podążyć w życiu naprzód.
Co takiego odróżnia cię od człowieka niesłychanie zamożnego lub od odnoszącego sukcesy biznesmena? Tylko jedno – a mianowicie pewność siebie i zdolność polegania na sobie. On wierzy w siebie i w moc, którą ma w sobie, i wie, że są sobie tożsame. Pewność siebie oznacza wiarę, wiarę w byt nieskończony, w moc własnego umysłu. Tak jak inżynier budowlany ma stuprocentową wiarę w prawa matematyki, w zasady napięcia i naprężenia.
Spotyka się ludzi, którzy w swoich zawodach osiągnęli wszystko. Odnieśli sukces w sztuce życia. Mają cudowne domy, wspaniałe dzieci. Wnoszą różnorodny, obfity wkład w dobrostan całej ludzkości. Ich życie modlitewne, relacja z boskością i relacje z ludźmi są udane.
Wszystko to wynika z bezwarunkowej ufności i wiary w moc wewnętrzną, którą mają w sobie. Całkowicie polegają na nieskończonym pierwiastku, który ich prowadzi, na Bożej miłości i wszechstronnej Bożej opiece. Z ich słów, czynów, postępowania i ogólnej postawy promieniują moc i pewność. I dlatego budzą zaufanie w każdym człowieku, który staje na ich drodze.
W zeszłym roku w Hilo na Hawajach rozmawiałem z pewnym zamożnym człowiekiem, który powiedział mi ze smutkiem: „Jestem nikim, bo nikogo nie obchodzę”. Rzeczywiście tak było, a to dlatego, że nie szanował własnego ja ani nie troszczył się o nie. Miał do siebie bardzo krytyczne nastawienie, a jeśli jest się okrutnym i niesprawiedliwym dla siebie samego, inni traktują nas tak samo, bo wszystko, co w środku, przejawia się również na zewnątrz.
Człowiek ten postrzegał siebie negatywnie, choć dysponował wielkim majątkiem w postaci zarówno kapitału, jak nieruchomości. Wyjaśniłem mu, że skoro nieustannie krytykuje i umniejsza samego siebie, inni są zmuszeni robić to samo. Gdyby nie oczekiwał od siebie żadnych osiągnięć, inni też by niczego od niego nie oczekiwali, albowiem jak w środku, tak i na zewnątrz. Wnętrze przesądza o zewnętrzu.
Wytłumaczyłem mu, że bogactwo nieskończoności trwa w nim samym i zewsząd go otacza. Szekspir powiada: „Gotowe wszystko, gdy serca gotowe”. Wystarczyło jedynie, by przywołał byt nieskończony, by otrzymał odpowiedź na własne myśli. Zaczął więc korzystać z wielkich, wiecznych prawd zawartych w Biblii, które mu podsunąłem:
Jesteś świątynią Boga żywego, a duch Boży w Tobie mieszka.
Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie [Ga 5, 22].
Jego charakter stateczny Ty kształtujesz w pokoju, w pokoju, bo Tobie zaufał [Iz 26, 3].
(…) myśl o Nim na każdej drodze, a On twe ścieżki wyrówna [Prz 3, 6].
Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał [Ps 37, 5].
Tak właśnie Pan cię stworzył. Raduj się, że nieskończona istota powołała cię do życia, zawsze ci towarzyszy i potrafi cię uzdrawiać, odnawiać, ożywiać i nasycać energią.
„Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru” [Rz 8, 28].
Bóg, którego masz w sobie, uzdrawia cię już teraz.
Aco człowiek sieje, to i żąć będzie” [Ga 6, 8]. Akcja i reakcja są sobie równe. Ella Wheeler Wilcox opisała to prawo umysłu w następujących słowach:
„Daj światu najlepsze, co posiadasz, a wszystko, co najlepsze, otrzymasz od świata. Daj miłość, a miłość będzie płynąć do twego serca w godzinie największej potrzeby. Miej wiarę, a wiele serc okaże wiarę w twoje słowo, bo życie jest zwierciadłem zarówno króla, jak nędzarza. Jest dokładnie tym, kim jesteś i co robisz. Dlatego daj światu najlepsze, co posiadasz, a otrzymasz od świata to, co najlepsze”.
Dostroić się to znaczy dopasować, dostosować, odpowiednio wyregulować, sprawić, by coś współgrało. Aby dostroić się do życia, musisz stać się kanałem, przez który swobodnie, harmonijnie, radośnie i z miłością popłynie pierwiastek życia. Rozwiążesz wszystkie swoje problemy, jeśli poznasz Bożą obecność i moc w twoim życiu i z niej skorzystasz. Poznaj więc Boga i bądź spokojny – dobro na ciebie spłynie.
Proponuję, by każdy ustalił sobie konkretną metodę pracy i stosował ją systematycznie, co dzień. Oto jak należy się do tego zabrać. Ustal, jaki jest twój największy problem. Postanów, że rozwiążesz go dzięki temu, iż nieskończona inteligencja, która jest częścią ciebie, wie, jak to zrobić. W jej naturze leży zaś reagowanie na twoje wezwanie. Tylko ona zna rozwiązanie problemu, jest zaś responsywna. Oto rada na kłopoty – w dodatku tak samo wiarygodna jak to, że dziś wieczorem wzejdzie księżyc.
***
Pewien młody człowiek przez wiele lat męczył się z powodu kompleksu ubóstwa, a jego modlitwy pozostawały bez odpowiedzi. Choć modlił się o dostatek, strach przed biedą bezlitośnie ciążył mu na sercu. To, rzecz jasna, przyciągało do niego jeszcze większe ograniczenia. Nasza podświadomość spośród dwóch idei wybiera bowiem tę dominującą. Taka jest zasada. Po konsultacji ze mną ów chłopak zaczął się modlić tymi słowami:
Wiem, że istnieje tylko jedno źródło, pierwiastek życia, z którego wszystko bierze początek. To on stworzył wszechświat i wszystko, co się w nim znajduje. Jestem punktem skupienia boskiej obecności. Mój umysł jest otwarty i chłonny. Jestem kanałem, przez który swobodnie przepływają harmonia, piękno, natchnienie, majątek i wszelkie bogactwo nieskończoności. Wiem, że majątek, zdrowie, dostatek i sukces uwalniają się w moim wnętrzu i przejawiają się na zewnątrz.
Pozostaję w harmonii z nieskończonym źródłem życia i w taki sam sposób, w jaki kalibrowałbym instrument w laboratorium, mentalnie dostrajam swą uwagę do nieskończonego źródła błogosławieństw. Życzę wszystkim wszelkich błogosławieństw życia. Jestem otwarty i chłonny na bogactwa Boże: duchowe, mentalne i materialne, i napływają one do mnie lawinami obfitości.
Ów młody człowiek zmienił swoje nastawienie i zamiast na biedzie, skupił się na Bożej obfitości. Szczególną uwagę zwracał na to, by nie zaprzeczać tego, co afirmuje. Po miesiącu jego życie uległo gruntownej przemianie. Afirmował podane wyżej prawdy przez około dziesięciu minut rano i wieczorem, wiedząc, że tak naprawdę trwale zapisuje je w swojej podświadomości, co z kolei uruchomi ją do działania i sprawi, że uwolni ona skrywane skarby.
To, co odciśniesz w podświadomości, przejawi się na planie czasu i przestrzeni. Długopisem jest twoja świadomość, a to, co myślisz, spełni się w twoim życiu.
Arystoteles powiedział: „Opór jest powodem wszelkich potworności”. W odniesieniu do ludzkiego ciała potworność może oznaczać guz, nowotwór, zmianę chorobową czy inny stan odbiegający od normy.
Znałem pewną kobietę, która żywiła ogromną niechęć, wręcz nienawiść, do byłego męża. Lekarze wykryli u niej poważny guz. Kobieta stawiała opór swobodnemu przepływowi pierwiastka życia, który przejawia się jako harmonia, piękno, radość i miłość. Innymi słowy – jako życie pełne obfitości. Ona zaś blokowała dostęp nieskończonej obecności uzdrawiającej. W końcu zrozumiała jednak, co czyni, i podjęła jasną, wyraźną decyzję o swoim dalszym losie. Zaczęła modlić się w ten sposób:
Całkowicie oddaję byłego męża obecności Bożej. Za każdym razem, gdy o nim pomyślę, mówię: „Boża miłość wypełnia twoje serce i myśli”.
Następnie zestroiła się z nieskończonym bytem uzdrawiającym poprzez częste powtarzanie:
Nieskończony byt uzdrawiający, który stworzył mnie z komórki, zna wszystkie procesy i funkcje mojego ciała. Wie, jak je uzdrowić, bo „Ja, Pan, chcę być twym lekarzem” [Wj 15, 26]. Ta uzdrawiająca miłość napełnia moje myśli i serce. Jestem pełnią i doskonałością.
Po trzech tygodniach przeszła kolejne badania i okazało się, że guz zniknął. Boża miłość rozpuszcza bowiem wszystko, co nie jest do niej podobne.
***
Są ludzie, którzy niechętnie odnoszą się do pogody, nowych pomysłów, tego, co czytają w gazetach, a nawet do sąsiadów. W ich relacjach, i tych mentalnych, i tych fizycznych, ciągle dochodzi do tarć. „(…) szczęśliwy człowiek, który się do Niego ucieka” [Ps 34, 9]. Do dostrojenia się ze światem dochodzi w twojej własnej głowie, kiedy myśli masz spokojne, harmonijne, pełne miłości i oparte na prawdach wiecznych.
Innymi słowy – jeśli żyjesz w zgodzie ze sobą, będziesz żył też w zgodzie z innymi. Jeśli zaś twoje nawykowe myślenie opiera się na odrzuceniu, strachu, złej woli, wrogości i/lub samokrytycyzmie, będziesz projektować je na innych, co oznacza, że twoje relacje z ludźmi, zarówno w domu, jak w pracy, będą niedobre.
Pracuj nad tym, by być przyjazny i elastyczny. Jeśli któryś z twoich współpracowników jest drażliwy, krnąbrny i obrażalski, zrozum, że nie ty go stworzyłeś. Uwolnij go z myśli, pozbądź się jego ciężaru. Nie jesteś odpowiedzialny za jego skrzywioną, niezdrową mentalność i pomoże ci, jeśli zdasz sobie sprawę, że ta osoba nie ma nad tobą żadnej władzy. Tylko twoja własna myśl jest zdolna wyprowadzić cię z równowagi lub zdenerwować.
Dwa tysiące lat temu Marek Aureliusz powiedział: „Jeśli ogórek jest gorzki, to go nie jedz”. Proste, prawda? Zadaj sobie pytanie: „Jaki jest cel mojego życia?”. I odpowiedz: „Celem mojego życia jest pokój, harmonia, Boża mądrość” – bo to prawda. Utożsam się ze swoim celem, a nie z chamstwem czy opryskliwością innych. Codziennie sobie powtarzaj: „Boży pokój i harmonia rządzą mną i sprawują najwyższą władzę w moim życiu”.
Kiedy mentalnie i emocjonalnie utożsamisz się z duchową wizją życia, przestaną ci przeszkadzać bodźce świata zewnętrznego. Przestań przypisywać moc i przywileje ludziom, którzy ich nie posiadają. Nikt poza tobą samym, a właściwie twoimi myślami, emocjami, czynami i reakcjami, nie jest zdolny cię zdenerwować ani wyprowadzić z równowagi. Wszystkie te zjawiska zachodzą wyłącznie w twojej głowie.
Czy zwróciłeś kiedyś uwagę, że woda zawsze płynie tą drogą, na której natrafia na najmniejszy opór? Być może widziałeś górski strumień. On nigdy się nie sprzeciwia ani nie opiera skałom, głazom i innym przeszkodom stojącym na jego drodze. Woda omija głazy, przepływa nad nimi, aby ostatecznie trafić z powrotem do morza. Pnie, kamienie i zwalone drzewa poddają się jej lub ulegają erozji, bo nic nie jest w stanie poważnie zakłócić biegu strumienia w drodze do morza.
Ty jesteś rzeką życia, a twoim celem jest sprostać wyzwaniom, trudnościom i problemom. Nie poprzez mentalną walkę i opór, lecz dzięki radości, która płynie z ich pokonywania.
Powiedz sobie: „Mam problem, ale mam też nieskończoną inteligencję, która jest we mnie. Tylko ona wie, jak rozwiązać mój problem i tylko ona ma nad nim wyższość. Odważnie zmierzę się z problemem i przezwyciężę go dzięki mądrości i mocy nieskończoności”. Z takim nastawieniem zwyciężysz i daleko zajdziesz w życiu.
Mój znajomy inżynier wypracował sobie wspaniałą technikę radzenia sobie z tak zwanymi przeszkodami nie do pokonania. Jego ulubiona modlitwa, którą często powtarza, brzmi: „Strumienie życia, mocy, mądrości, inteligencji, radości i pokoju przepływają przeze mnie niczym złota rzeka, odsłaniając mi wszystko, co muszę wiedzieć, i napełniając mnie siłą, bym zrealizował swoje zadania w porządku Bożym”.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
William Szekspir, Hamlet, akt V, scena II, tłum. Józef Paszkowski. (Ten i wszystkie dalsze przypisy pochodzą od tłumaczki). [wróć]