Sekretny klucz do sukcesu i szczęścia - Joseph Murphy - ebook + audiobook + książka

Sekretny klucz do sukcesu i szczęścia ebook

Murphy Joseph

4,9

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

To naturalne, że każdy pragnie być szczęśliwy, bogaty, żyć pełnią życia i doświadczać wszystkich wspaniałości świata. Joseph Murphy, twórca bestsellerowej „Potęgi podświadomości”, w przystępny sposób wyjaśnia, jak tego dokonać, nie pomijając zjawisk, które mogą nas w tym ograniczać.

Murphy oferuje proste ćwiczenia, jak wyzbyć się zmartwień, które tamują pozytywne nastawienie do świata i samego siebie. Na konkretnych przykładach pokazuje, jak odkryć własną wewnętrzną siłę, bez której nie da się doświadczyć szczęścia.

Dzięki zaleceniom autora możecie wypracować:

- pozytywne myślenie, które zmieni wasze życie na lepsze

- bogactwo materialne

- remedium na negatywne emocje

- sposób na pokonywanie przeciwności

- własne poczucie bezpieczeństwa

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 189

Oceny
4,9 (148 ocen)
131
13
4
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Aloan9228

Nie oderwiesz się od lektury

Niesamowita, wspaniała książka. Serdecznie polecam wykorzystać wiedzę w niej zawartą w praktyce. Równie mocno polecam tez książki tego autora pt. ,,Mądrość księgi Hioba", ,,Potęga Uzdrawiania", ,,Potęga Podświadomości". Moim zdaniem najlepsze książki tego autora, chociaż wszystkie są wartościowe.
20
ajuchimowicz

Nie oderwiesz się od lektury

Super podręcznik
10
Edzia1981

Nie oderwiesz się od lektury

świetna
10
PiotrSobo

Nie oderwiesz się od lektury

Super
10
Ewelka1105

Nie oderwiesz się od lektury

Piękna i bardzo wartościowa pozycja. Lektor audiobooka wspaniałe dopasowany.
10

Popularność




Wstęp

Nasta­wić się na prze­trwa­nie

Jestem nasta­wiona na to, by prze­trwać. Nie mam zamiaru tonąć ani uno­sić się na wodzie.

Joseph Mur­phy przy­wo­łuje słowa Vir­gi­nii Gra­ham (1912–1998) – dzien­ni­karki tele­wi­zyj­nej, która prze­trwała raka. Dla mnie sta­no­wią one dosko­nałe pod­su­mo­wa­nie tego cyklu wykła­dów. Nie suge­ruję, że wszy­scy powinni odbie­rać te tre­ści tak samo jak ja i czer­pać z nich podobne doświad­cze­nie, dla mnie jed­nak świa­dec­two Gra­ham, zawarte w eseju Murh­phy’ego Czwarty wymiar modli­twy, stało się swo­istym dro­go­wska­zem na życie.

Jak patrzysz na świat? Jed­nym z błęd­nych prze­ko­nań zwią­za­nych z „pozy­tyw­nym myśle­niem” jest to, że musi się ono łączyć z „pozy­tywną oso­bo­wo­ścią”: żywio­łową, opty­mi­styczną i bez­tro­ską. Nie zga­dzam się z tym. Pozy­tyw­ność może mieć różne obli­cza, w tym sta­now­czość, wytrwa­łość (którą nie­któ­rzy nazy­wają wiarą) i, jak w przy­padku Gra­ham, „nasta­wie­nie na prze­trwa­nie”. Powie­ścio­pi­sarz Char­les Por­tis traf­nie to okre­ślił mia­nem „praw­dzi­wego męstwa” (ang. true grit).

Nie­za­leż­nie od tego, czy jesteś czło­wie­kiem w tra­dy­cyjny spo­sób reli­gij­nym, czy nie – ja nie jestem – opi­sane w tej książce metody i prawdy meta­fi­zyczne uświa­do­mią ci punkt widze­nia, w któ­rego cen­trum znaj­dują się twoje wła­sne moż­li­wo­ści, doko­na­nia i dosko­na­łość. W efek­cie rze­czy­wi­ście staną się pękiem „magicz­nych klu­czy” do świata świa­do­mo­ści i doświad­cza­nia wyż­szych sił i praw będą­cych twoim udzia­łem. Świa­do­mość tę Mur­phy nazywa „czwar­tym wymia­rem modli­twy”.

Medium, za któ­rego pośred­nic­twem doty­kamy tych prawd, jest nasza psy­chika, czyli połą­cze­nie inte­lektu i emo­cji. Lata stu­diów porów­naw­czych i oso­bi­stych sta­rań utwier­dziły mnie w słusz­no­ści pro­stej prawdy, która roz­brzmiewa w pracy Mur­phy’ego – mia­no­wi­cie tego, że myśli mają moc spraw­czą, czyli, innymi słowy, są tkanką wszyst­kiego tego, co jest.

***

W książce, którą trzy­masz teraz w rękach czy­tel­niku, Mur­phy dowo­dzi, że furtką, przez którą możemy dostrzec nasze wyż­sze moż­li­wo­ści, a potem ich doświad­czyć, jest sta­now­cze podej­mo­wa­nie decy­zji. Decy­zje są czę­sto pro­duk­tem intu­icji – pew­nej ulot­nej cechy, która w moim prze­ko­na­niu łączy cały zbiór infor­ma­cji, jakimi dys­po­nu­jemy (ni­gdy ich nie lek­ce­ważmy) z naszym ogra­ni­czo­nym udzia­łem w inte­li­gen­cji zewnętrz­nej lub Wyż­szym Umy­śle. Sta­ro­żytni Grecy nazy­wali ten duch, roz­są­dek, inte­lekt sło­wem nous; słowo „geniusz” to po łaci­nie „duch obecny”. Sta­ro­żytni postrze­gali inspi­ra­cję, prze­ni­kli­wość i olśnie­nie jako dary sił wiecz­nych, zwa­nych też demo­nami (który to ter­min dopiero póź­niej nabrał nega­tyw­nych kono­ta­cji).

Idąc tym tro­pem, uzna­łem za celne spo­strze­że­nie Mur­phy’ego: „Jeżeli w twoim myśle­niu obecny jest strach, zmar­twie­nie lub nie­po­kój, to znak, że wcale nie myślisz. Prze­ja­wia się w tobie umysł zbio­rowy lub prawo prze­cięt­nych”. Defi­ni­cją nega­tyw­nego myśle­nia, jaką uku­łem sobie na wła­sny uży­tek, jest poję­cie „men­tal­nego ula”, na który skła­dają się kon­for­mizm, czę­sto cynizm, i bier­ność; prze­ci­wień­stwo wszyst­kiego, co sam rozu­miem jako myśle­nie pozy­tywne.

Jestem pewien, że choć nasze kul­tu­rowe punkty odnie­sie­nia zupeł­nie się z sobą nie pokry­wają, Mur­phy by się ze mną zgo­dził.

„Idee to nasi pano­wie”, pisze Mur­phy. Co to zna­czy? I czy rze­czy­wi­ście? Z całą pew­no­ścią nasz los kształ­tują wła­sne wyobra­że­nia doty­czące nas samych; nie dopusz­czamy w nich do głosu potęż­nych sił dzia­ła­ją­cych wbrew nam. Wszelki fałsz i idee odtwór­cze – prze­ciw­nie, czer­piemy od mas, warun­ków zewnętrz­nych i ogra­ni­czeń, które sami sobie narzu­camy. Auten­tyczne idee pocho­dzą zaś jedy­nie od naszego bez­wa­run­ko­wego ja. Mam nadzieję, że ten zbiór wykła­dów pomoże czy­tel­ni­kom poznać peł­nię tej prawdy i jej zna­cze­nie wraz z wszel­kimi moż­li­wo­ściami, które z sobą nie­sie.

Mitch Horo­witz

Klucz do bogac­twa

Cały świat pełen skar­bów: morza, powie­trza i lądów, ist­niał już przed two­imi naro­dzi­nami. Pomyśl o nie­wy­sło­wio­nych, nie­od­kry­tych bogac­twach, które cię ota­czają i które tylko cze­kają, aż ludzka inte­li­gen­cja wydo­bę­dzie je na świa­tło dzienne. Spójrz na bogac­two jak na powie­trze, któ­rym oddy­chasz. Przyj­mij taki punkt widze­nia.

Wielki ame­ry­kań­ski poeta i filo­zof Ralph Waldo Emer­son zapro­wa­dził nie­gdyś pewną kobietę, która pra­gnęła obfi­tego życia, nad ocean.

– Pro­szę tylko spoj­rzeć – rzekł.

– Ow­szem – odparła. – Cał­kiem sporo wody.

– Jeśli tak samo będzie pani patrzeć na bogac­two, ni­gdy go pani nie zabrak­nie.

Bogac­two należy trak­to­wać niczym falę odpływu i przy­pływu, która nie­zmien­nie poja­wia się i znika.

Pewien czło­wiek, pra­cu­jący na sta­no­wi­sku kie­row­nika sprze­daży, wyznał mi kie­dyś, że jego wspól­nik sprze­dał fir­mie rewe­la­cyjny pomysł na roz­wój. Ty też możesz wpaść na pomysł wart for­tunę. Bogac­two to obraz myślowy. Bogac­two to myśl ist­nie­jąca w gło­wie. Bogac­two to nasta­wie­nie men­talne. Od tego samego czło­wieka dowie­dzia­łem się, że w Sta­nach Zjed­no­czo­nych mamy obec­nie wię­cej milio­ne­rów niż kie­dy­kol­wiek dotąd.

A więc można mieć pomy­sły warte for­tunę. Co wię­cej, żyje się po to, by uwol­nić bogac­two swo­jego wnę­trza i oto­czyć się luk­su­sem, pięk­nem i wszelką obfi­to­ścią życia. Należy tylko przy­jąć odpo­wiedni sto­su­nek wzglę­dem pie­nię­dzy, jedze­nia, stroju i tak dalej. Kiedy nawią­żesz praw­dziwą więź ze swoim wewnętrz­nym bogac­twem, zawsze będzie cię ota­czał nad­miar bogac­twa na zewnątrz.

To nor­malne i natu­ralne, że pra­gniemy peł­niej­szego, bogat­szego, szczę­śliw­szego i wspa­nial­szego życia. Spójrzmy na pie­nią­dze jak na Boży plan utrzy­ma­nia eko­no­micz­nego zdro­wia świata. Kiedy swo­bod­nie krążą w twoim życiu, jesteś eko­no­micz­nie zdrów. Można to porów­nać do sytu­acji, w któ­rej krew bez prze­szkód krąży w krwio­biegu, nie napo­ty­ka­jąc zato­rów.

Zacznij więc postrze­gać praw­dziwe zna­cze­nie i rolę pie­nię­dzy, które są sym­bo­lem wymiany. To wszystko. Nic ponad to. W dzie­jach świata pie­nią­dze przyj­mo­wały róż­no­raką formę. Dla cie­bie zaś powinny ozna­czać wol­ność od nie­do­statku, piękno, luk­sus, obfi­tość, poczu­cie bez­pie­czeń­stwa i dosko­na­ło­ści. Pomyśl, że pie­nią­dze ci zwy­czaj­nie przy­słu­gują. Jesteś do nich upraw­niony.

Ubó­stwo to cho­roba, to nasta­wie­nie men­talne. Pewna młoda kobieta, autorka, która publi­ko­wała swoje tek­sty, powie­działa mi kie­dyś:

– Nie piszę dla pie­nię­dzy.

– A cóż byłoby w tym złego? – zdzi­wi­łem się. – To prawda, że nie dla pie­nię­dzy pani to robi, ale każda praca zasłu­guje na zapłatę. Pani tek­sty inspi­rują, pod­no­szą na duchu i dają innym wspar­cie. Kiedy przyj­miemy wła­ściwe nasta­wie­nie, wyna­gro­dze­nie finan­sowe przyj­dzie samo – swo­bod­nie i obfi­cie.

Ta kobieta auten­tycz­nie nie lubiła pie­nię­dzy. Sły­sza­łem, jak je kie­dyś nazwała „brud­nym zyskiem”. Przy­pusz­czam, że wynio­sła to okre­śle­nie z dzie­ciń­stwa, bo wie­lo­krot­nie je sły­szała z ust matki lub innej waż­nej osoby w jej życiu, oczy­wi­ście nie rozu­mie­jąc jego zna­cze­nia. Twier­dze­nie, że pie­nią­dze to zło, a miłość do nich to źró­dło wszel­kiego nie­szczę­ścia, jest zwy­czaj­nie prze­są­dem.

Kobieta ta żywiła pod­świa­dome prze­świad­cze­nie, że życie w ubó­stwie jest cnotą, czymś chwa­leb­nym. To nie­prawda. Prze­ciw­nie – ubó­stwo jest cho­robą. Wyja­śni­łem jej, że zło jako takie nie ist­nieje, jest tylko – podob­nie jak dobro – wytwo­rem ludz­kich myśli i moty­wa­cji. Bie­rze się ze złej inter­pre­ta­cji życia i nie­pra­wi­dło­wego wyko­rzy­sta­nia praw umy­słu. Innymi słowy – jedy­nym złem jest nie­wie­dza, jedyną zaś jego kon­se­kwen­cją – cier­pie­nie.

Głu­potą byłoby nazy­wać złem uran, sre­bro, ołów, miedź, żelazo, kobalt, nikiel, wapień czy bank­not dola­rowy. Każdy by powie­dział, że to absurd. Jedyną róż­nicą mię­dzy tym a tam­tym meta­lem jest liczba elek­tro­nów krą­żą­cych wokół cen­tral­nie poło­żo­nego jądra.

Kawa­łek papieru znany jako stu­do­la­rówka jest cał­ko­wi­cie nie­szko­dliwy, a od mie­dzi czy oło­wiu odróż­nia go wyłącz­nie układ ato­mów i czą­ste­czek zawie­ra­ją­cych elek­trony i pro­tony. Oto pro­sta modli­twa, którą zale­ci­łem owej kobie­cie i która pomno­żyła bogac­two w jej życiu:

Moje tek­sty idą w świat, by bło­go­sła­wić, uzdra­wiać, inspi­ro­wać, wyno­sić i uszla­chet­niać serca i umy­sły ludzi, a do mnie w cudowny spo­sób pły­nie Boskie wyna­gro­dze­nie. Pie­nią­dze postrze­gam jako sub­stan­cję Bożą, bo wszystko powstało z Jed­nego Ducha. Wiem, że duch i mate­ria są jed­nym. Pie­nią­dze nie­ustan­nie krążą w moim życiu, korzy­stam z nich mądrze i poży­tecz­nie. Pie­nią­dze płyną do mnie swo­bod­nie, rado­śnie i nie­prze­rwa­nie. Pie­nią­dze to idea w Bożym umy­śle. Są dobre, są bar­dzo dobre.

Ta modli­twa czyni cuda. Wyko­rze­nia wszel­kie prze­sądy doty­czące rze­ko­mego zła, jakie niosą pie­nią­dze oraz prze­ko­na­nie, że ubó­stwo to cnota, a Pan miłuje bied­nych. Te głu­pie, kłam­liwe prze­ko­na­nia to nic innego jak tylko prze­raź­liwa nie­wie­dza.

Zmiana nasta­wie­nia tej mło­dej kobiety do pie­nię­dzy wywo­łała w jej życiu wspa­niałe zmiany. Tak samo może się stać z tobą. Boha­terka mojej opo­wie­ści cał­ko­wi­cie wyko­rze­niła dzi­waczne, prze­sądne prze­ko­na­nia, jakoby pie­nią­dze były brud­nym zyskiem. Zro­zu­miała, że przez ciche potę­pie­nie pie­nię­dzy, zamiast je przy­cią­gać, odpy­chała je od sie­bie. W ciągu trzech mie­sięcy jej dochody się potro­iły, a był to dopiero począ­tek jej suk­ce­sów finan­so­wych.

***

Roz­ma­wia­łem kie­dyś z pew­nym duchow­nym, który cie­szył się dużą popu­lar­no­ścią wśród wier­nych. Dosko­nale się orien­to­wał w pra­wach umy­słu i potra­fił dzie­lić się swoją wie­dzą z innymi. Nie­stety stale bra­ko­wało mu pie­nię­dzy, a swój ciężki los tłu­ma­czył cyta­tem z Biblii: „Albo­wiem korze­niem wszel­kiego zła jest chci­wość pie­nię­dzy” [1 Tm 6, 10].

Nie możemy jed­nak wyj­mo­wać tych słów z kon­tek­stu, nakre­ślo­nego w sie­dem­na­stym wer­sie tego samego roz­działu Pierw­szego Listu do Tymo­te­usza, gdzie Święty Paweł naka­zuje ludziom pokła­dać nadzieję i wiarę w Bogu żywym, „który nam wszyst­kiego obfi­cie udziela do uży­wa­nia” [1 Tm 6, 17]1.

Biblia poj­muje miłość jako wier­ność i lojal­ność wobec źró­dła wszyst­kiego, co jest, czyli wobec Boga, ducha żywego lub ina­czej pier­wiastka życia, który jest w tobie, a także jako – wiarę. Nie wolno nam zatem pokła­dać ufno­ści w dziele stwo­rze­nia, musimy docho­wać wier­no­ści Stwórcy, wiecz­nemu źró­dłu wszyst­kiego, co znaj­duje się we wszech­świe­cie, źró­dłu two­jego odde­chu, źró­dłu two­jego życia, źró­dłu każ­dego włosa na two­jej gło­wie, bicia twego serca, źró­dłu Słońca, Księ­życa i gwiazd, źró­dłu świata i ziemi, po któ­rej stą­pasz.

Czło­wiek mówi: „Chcę tylko pie­nię­dzy, niczego wię­cej mi nie trzeba. To pie­nią­dze są moim Bogiem, nic wię­cej się dla mnie nie liczy”. Może je zdo­być, oczy­wi­ście, lecz powi­nien wie­dzieć, że celem jego życia jest osią­gnię­cie har­mo­nii. Oprócz pie­nię­dzy musi więc rów­nież pra­gnąć pokoju, har­mo­nii, piękna, natchnie­nia, miło­ści, rado­ści i pełni na wszyst­kich eta­pach życia. Bo jak w dzi­siej­szym świe­cie mógłby żyć bez odwagi, wiary, miło­ści, dobrej woli i rado­ści?

W pie­nią­dzach nie ma niczego złego, jed­nak to nie one są celem w życiu. Uzna­nie ich za wyłączny życiowy cel byłoby błę­dem, kiep­skim pomy­słem. Nie byłoby to rzecz jasna niczym z gruntu złym, lecz czło­wiek, który kie­ro­wałby się w życiu jedy­nie chę­cią zdo­by­cia pie­nię­dzy, nie zacho­wałby rów­no­wagi.

Istota ludzka z natury rze­czy powo­łana jest do tego, by wyra­zić się w życiu; wyko­rzy­stać swe ukryte dary i odna­leźć swoje praw­dziwe powo­ła­nie. Wszy­scy powin­ni­śmy doświad­czać rado­ści pły­ną­cej z wkładu w roz­wój, szczę­ście i suk­ces innych. Dla­tego naszym zada­niem jest oddać światu swoje talenty. Bóg dał nam wszystko. Dał nam sie­bie.

Wszystko, co posia­dasz, zawdzię­czasz Nie­skoń­czo­no­ści, masz więc do spła­ce­nia ogromny dług. Stoi przed tobą wiel­kie zada­nie: poświę­cić życie, miłość i prawdę swoim ide­ałom, marze­niom i aspi­ra­cjom. Żyjesz, by nie­ustan­nie ste­ro­wać wła­sną łodzią i z wysił­kiem poru­szać wio­słami; pamię­taj, że twoim celem jest praca na rzecz suk­cesu i szczę­ścia nie tylko wła­snych dzieci, lecz i całego świata.

Gro­ma­dze­nie pie­nię­dzy, trak­to­wane jako jedyny, pod­sta­wowy cel życia, osią­gany kosz­tem wszel­kich pozo­sta­łych, zakłóca zdrową har­mo­nię i rodzi w czło­wieku fru­stra­cję. Tym­cza­sem jeśli odpo­wied­nio wyko­rzy­stasz prawa pod­świa­do­mo­ści, zdo­bę­dziesz każde pie­nią­dze, jakich tylko zapra­gniesz, nie prze­sta­jąc się przy tym cie­szyć spo­ko­jem umy­słu, har­mo­nią, peł­nią i pogodą ducha.

Pie­nią­dze mogą uczy­nić wiele dobrego. Można korzy­stać z nich mądrze, spra­wie­dli­wie i twór­czo – jak ze wszyst­kich darów natury. Wie­dzy i filo­zo­fii rów­nież można uży­wać twór­czo – lub prze­ciw­nie, zale­wać podatne na wpływy umy­sły ide­ami takimi jak komu­nizm i jemu podobne.

Uświa­do­mi­łem owemu duchow­nemu, że nazy­wa­jąc złem kawa­łek papieru i metalu, czyli sub­stan­cje neu­tralne, błęd­nie inter­pre­tuje Pismo. W metalu i papie­rze nie ma bowiem nic złego, tę wła­ści­wość nadają im dopiero ludzie. Duchowny zro­zu­miał, ile dobrego mógłby uczy­nić dla żony, rodziny i para­fian, gdyby miał wię­cej pie­nię­dzy, zmie­nił więc nasta­wie­nie i odrzu­cił prze­sądne myśle­nie.

Zaczął odtąd śmiało i sys­te­ma­tycz­nie doma­gać się pie­nię­dzy tymi sło­wami:

Nie­skoń­czony Duch odkrywa przede mną moż­li­wo­ści lep­szej służby innym. Otrzy­muję natchnie­nie i inspi­ra­cję z góry, a wiarę i pew­ność w jedyną obec­ność i moc prze­ka­zuję wszyst­kim, któ­rzy mnie sły­szą. Pie­nią­dze, które nie­prze­rwa­nie krążą w moim życiu i w życiu ludzi z mojego oto­cze­nia, postrze­gam jako ideę Bożą. Korzy­stam z nich mądrze, spra­wie­dli­wie i twór­czo zgod­nie z Bożym natchnie­niem i mądro­ścią.

Młody duchowny zaczął regu­lar­nie odma­wiać tę modli­twę ze świa­do­mo­ścią, że uru­chomi ona moce jego pod­świa­do­mo­ści. Dziś ma do dys­po­zy­cji piękny kościół, któ­rego bar­dzo pra­gnął. Zbu­do­wali go dla niego wierni. Pro­wa­dzi też wła­sną audy­cję radiową i dys­po­nuje środ­kami nie­zbęd­nymi do reali­za­cji swo­ich potrzeb oso­bi­stych, docze­snych i kul­tu­ral­nych. Zapew­niam, że już nie kry­ty­kuje pie­nię­dzy. Wie, że kiedy to czyni, odpy­cha je od sie­bie albo­wiem potę­pia to, o co się jed­no­cze­śnie modli.

Postę­pu­jąc zgod­nie ze wska­zów­kami, które za chwilę nakre­ślę, ni­gdy nie zaznasz braku obfi­to­ści, gdyż tech­nika ta jest klu­czem do bogac­twa.

Pierw­szy krok to zro­zu­mie­nie, że Bóg, pier­wia­stek życia czy ina­czej duch żywy, jest źró­dłem wszech­świata, galak­tyk w prze­strzeni kosmicz­nej i wszyst­kiego tego, co widzisz: czy spo­glą­dasz w gwiazdy na nie­bie, czy na góry, jeziora, pod­ziemne i pod­mor­skie złoża surow­ców, zwie­rzęta czy rośliny. Pier­wia­stek życia dał począ­tek rów­nież tobie, toteż masz w sobie wszel­kie moce i przy­mioty Boże.

Uznaj ten pro­sty fakt, że wszystko, co widzisz i czego jesteś świa­dom, pocho­dzi od nie­wi­dzial­nego Umy­słu Nie­skoń­czo­no­ści bądź pier­wiastka życia, a to, co wyna­lazł, stwo­rzył i wypro­du­ko­wał czło­wiek, jest owo­cem nie­wi­dzial­nego ludz­kiego umy­słu, zaś umysł czło­wieka i umysł Boga są jed­nym, bo ist­nieje tylko jeden umysł. Umysł ten jest wspólny dla wszyst­kich ludzi. Każdy z nich sta­nowi formę bramy, przej­ścia dla wszyst­kiego, co ist­nieje.

Teraz wycią­gnij jed­no­znaczny wnio­sek, że Bóg jest źró­dłem, z któ­rego czer­piesz ener­gię, wital­ność, zdro­wie i pomy­sły twór­cze, jest także źró­dłem, które powo­łało do ist­nie­nia słońce, powie­trze, któ­rym oddy­chasz, jabłko, które zja­dasz, i pie­nią­dze w two­jej kie­szeni, bo wszystko rodzi się wewnątrz, a potem ujaw­nia jako postać zewnętrzna tego, co nie­wi­dzialne. Bogu jest rów­nie łatwo stać się for­tuną w twoim życiu, jak przy­jąć formę źdźbła trawy czy płatka śniegu.

Następ­nym kro­kiem jest posta­no­wie­nie, by wyryć sobie ideę bogac­twa w pod­świa­do­mo­ści. Idee prze­ka­zy­wane są do pod­świa­do­mo­ści poprzez wie­lo­krotne powta­rza­nie, wiarę i ocze­ki­wa­nie. Powta­rza­jąc dany wzo­rzec myślowy lub czyn­ność, spra­wisz, że wejdą ci w nawyk i staną się auto­ma­tyczne. Ponie­waż pod­świa­do­mość działa na zasa­dzie przy­mu­so­wo­ści, zmusi cię do wyra­że­nia tego wzorca w fak­tycz­nym życiu. Wzo­rzec myślowy można porów­nać do nauki cho­dze­nia, pły­wa­nia, gry na pia­ni­nie czy pro­wa­dze­nia samo­chodu.

Bez­względną koniecz­no­ścią jest wiara w to, co afir­mu­jesz. Tu nie cho­dzi o powta­rza­nie cze­goś bez sensu ani bez­myślne afir­mo­wa­nie. Musisz wie­rzyć w to, co twier­dzisz, tak jak wie­rzysz w to, że ziarna, które posie­jesz, wzejdą jako rośliny tego samego gatunku i takież wyda­dzą owoce. Myśli są bowiem jak ziarna zło­żone w two­jej pod­świa­do­mo­ści.

Bez trudu wyobra­zisz sobie nasiona myśli, które mocą swo­jej świa­do­mo­ści zasie­wasz w podświa­do­mo­ści, a które następ­nie wscho­dzą na pla­nie życia. Pod­le­wa­jąc je i nawo­żąc, przy­spie­szasz ich wzrost.

Ważne jest, byś rozu­miał, co i dla­czego robisz. Oto pió­rem świa­do­mo­ści zapi­su­jesz bogac­two na papie­rze, któ­rym jest twoja pod­świa­do­mość, bo wiesz, że masz je na wycią­gnię­cie ręki i widzisz je. Czy zli­czysz kwiaty rosnące wzdłuż drogi, którą jedziesz? Czy zli­czysz ziarna pia­sku na plaży? Czy zli­czysz gwiazdy na nie­bie? Czy wresz­cie zli­czysz bogac­two, po któ­rym stą­pasz – to, które mie­ści się pod zie­mią: ropę, złoto, sre­bro, uran? Czy w ogóle zasta­na­wia­łeś się nad bogac­twem mórz, gleby i powie­trza?

Trzeci krok to powta­rza­nie nastę­pu­ją­cej afir­ma­cji przez około pięć minut codzien­nie rano i wie­czo­rem:

Oto zapi­suję sobie w pod­świa­do­mo­ści ideę Bożego bogac­twa. Bóg jest źró­dłem wszyst­kiego, co otrzy­muję. Wiem, że to on jest pier­wiast­kiem życia, który mam w sobie. Wiem, że żyję i że wszyst­kie moje potrzeby są zaspo­ka­jane teraz i na zawsze. Boże bogac­two pły­nie do mnie swo­bod­nie, rado­śnie i nie­prze­rwa­nie. Dzię­kuję za Boży dosta­tek, który jest stale obecny w moim życiu.

Krok czwarty należy uczy­nić wtedy, gdy ogarną cię myśli doty­czące braku czy nie­speł­nie­nia, na przy­kład: „Nie stać mnie na taką podróż” lub „Nie dam rady dotrzy­mać ter­minu spłaty raty w banku” albo „Nie mam jak zapła­cić rachun­ków”. Pamię­taj, by ni­gdy, pod żad­nym pozo­rem nie czy­nić nega­tyw­nych zało­żeń na temat finan­sów i nie wypo­wia­dać ich. To abso­lut­nie zaka­zane. Natych­miast zamień taką nega­cję na zda­nie o prze­ciw­nym zna­cze­niu i powiedz: „Bóg nie­prze­rwa­nie i na czas dostar­czy mi wszyst­kiego, czego potrze­buję, ten rachu­nek zosta­nie opła­cony zgod­nie z porząd­kiem Bożym”.

Jeśli nega­tywna myśl ata­kuje cię pięć­dzie­siąt razy na godzinę, za każ­dym razem zamień ją w gło­wie na myśl prze­ciwną i powta­rzaj: „Bóg, który natych­miast dostar­cza mi wszyst­kiego, czego potrze­buję, w tej chwili zaspo­kaja moją potrzebę”. Zoba­czysz, że po jakimś cza­sie upo­rczywa myśl o nie­do­statku mate­rial­nym straci swój impet, a ty odkry­jesz, że twoja pod­świa­do­mość została uwa­run­ko­wana na bogac­two.

Podzi­wia­jąc nowy samo­chód, ni­gdy nie mów: „Nie stać mnie na niego” lub „Ni­gdy sobie takiego nie kupię”. Twoja pod­świa­do­mość bie­rze twoje słowa wprost i tym samym blo­kuje ci dostęp do tego, co dobre. Uczyń prze­ciw­nie, powiedz tak: „Ten samo­chód jest na sprze­daż. To idea Boża, a ja przyj­muję ją dzięki Bożej miło­ści i zgod­nie z porząd­kiem Bożym”.

Oto klucz do bogac­twa. To nie­moż­liwe, by osoba, która szcze­rze i uczci­wie prak­ty­kuje powyż­szą tech­nikę, nie otrzy­mała w życiu potrzeb­nego jej bogac­twa.

Postę­puj zgod­nie z tą metodą, a uru­cho­misz mecha­nizm dostatku, który zacznie dzia­łać na twoją korzyść, tak jak działa na korzyść innych. Prawo umy­słu nie kie­ruje się bowiem wzglę­dami oso­bi­stymi. To twoje myśli spra­wiają, że jesteś bogaty lub biedny. Wybierz bogac­two życia. Uczyń to tu i teraz.

***

Pewien kie­row­nik sprze­daży przy­słał do mnie na kon­sul­ta­cję swo­jego pra­cow­nika – wybit­nie zdol­nego mło­dego czło­wieka pro­sto po stu­diach, z dosko­nałą zna­jo­mo­ścią sprze­da­wa­nych pro­duk­tów. Choć branża cie­szyła się popu­lar­no­ścią, ten młody czło­wiek nie­wiele zara­biał na pro­wi­zji. Kie­row­nik sądził, że powi­nien podwoić lub nawet potroić swój dochód.

Roz­ma­wia­jąc z owym mło­dzień­cem, odkry­łem, że miał do sie­bie bar­dzo kry­tyczne nasta­wie­nie. Utrwa­lił sobie otóż w pod­świa­do­mo­ści wzo­rzec czy obraz pię­ciu tysięcy dola­rów rocz­nie. Innymi słowy, wmó­wił sobie, że tyle wynosi jego war­tość jako pra­cow­nika. Wyja­śnił mi, że wycho­wał się w ubo­giej rodzi­nie, a rodzice cią­gle mu powta­rzali, że ni­gdy się od tego nie uwolni. Ojczym czę­sto mu mówił: „Ni­gdy niczego nie osią­gniesz. Jesteś tępy i do niczego się nie nada­jesz”. Prze­kaz ten na dobre utrwa­lił się w jego pod­świa­do­mo­ści, nic więc dziw­nego, że doświad­czał w życiu biedy i ogra­ni­czeń.

Wytłu­ma­czy­łem mu, że kar­miąc pod­świa­do­mość obra­zami nio­są­cymi pozy­tywny prze­kaz, może zmie­nić wyryte w niej wzorce. Poda­łem mu duchowy prze­pis na prze­mianę życia. Pod­kre­śli­łem, że pod żad­nym pozo­rem nie wolno mu nego­wać tego, co afir­muje. Pod­świa­do­mość chło­nie bowiem nasze fak­tyczne prze­ko­na­nia – to, w co praw­dzi­wie wie­rzymy. Musimy więc uwie­rzyć w Boże bogac­two, które nas zewsząd ota­cza.

Ów młody czło­wiek codzien­nie przed pój­ściem do pracy powta­rzał takie słowa:

Uro­dzi­łem się po to, by odno­sić suk­cesy. Uro­dzi­łem się, by zwy­cię­żać. Tkwi we mnie pier­wia­stek Nie­skoń­czo­no­ści, a on ni­gdy nie ponosi porażki. Moim życiem rzą­dzą Boże prawo i porzą­dek; moją duszę wypeł­nia Boży pokój; mój umysł nasyca Boża miłość. Dokąd­kol­wiek się udam, wszę­dzie i zawsze wie­dzie mnie Nie­skoń­czona Inte­li­gen­cja. Boże bogac­two pły­nie do mnie swo­bod­nie, rado­śnie i nie­prze­rwa­nie. Roz­wi­jam się, czy­nię postępy, wzra­stam men­tal­nie, duchowo, finan­sowo i pod każ­dym innym wzglę­dem. Wiem, że te prawdy zako­rze­niają się głę­boko w mojej pod­świa­do­mo­ści. Wie­rzę, że wyda­dzą wspa­niałe owoce swo­jego gatunku.

Rok póź­niej, kiedy znów mia­łem oka­zję spo­tkać się z tym czło­wie­kiem, oka­zało się, że w jego życiu zaszła wielka zmiana. Wziął sobie do serca moje porady.

– Doce­niam życie i prze­ży­wam wspa­niałe rze­czy – powie­dział. – W tym roku osią­gną­łem dwa­dzie­ścia pięć tysięcy dola­rów dochodu, pięć razy wię­cej niż rok temu.

Zro­zu­miał pro­stą prawdę, że to, co się odbije w two­jej pod­świa­do­mo­ści, sku­tecz­nie prze­jawi się w życiu. Ta moc jest w tobie. Ty też możesz z niej czer­pać.

Pew­nego razu reali­za­tor mojej audy­cji radio­wej opo­wie­dział mi o swoim wujku, który pra­co­wał w banku, ale ponie­waż miał żonę i dzieci, chciał lepiej zara­biać. Wychwa­lał Naj­wyż­szego nastę­pu­ją­cymi sło­wami:

Bóg, moje natych­mia­stowe źró­dło, moje natchnie­nie, ni­gdy się nie koń­czy i zawsze otwiera przede mną nowe drzwi.

Wyobraź­cie sobie, że po dwóch mie­sią­cach, przy kolej­nym spo­tka­niu z wuj­kiem ów reali­za­tor się dowie­dział, że jego zarobki uro­sły z czter­dzie­stu do dwu­stu tysięcy dola­rów rocz­nie i że spła­cił wszyst­kie dawne zobo­wią­za­nia. Wiel­kie rze­czy i wspa­niałe życie sta­nęły przed nim otwo­rem.

Stało się tak, ponie­waż wszystko jest ideą – ideą, którą mamy w gło­wie. Bogac­two jest ideą; radio jest ideą; tele­wi­zja jest ideą; samo­chód jest ideą. Wszystko, na co patrzymy, jest ideą.

Wyobraźmy sobie, że nastę­puje jakaś ogól­no­świa­towa kata­strofa i z powierzchni Ziemi zni­kają wszyst­kie samo­chody. Nie ma ani jed­nego. Ale prze­cież inży­nier potra­fiłby je odtwo­rzyć, prawda? I znowu, w bar­dzo krót­kim cza­sie, mie­li­by­śmy ich na uli­cach miliony. Jeśli chcesz mieć pew­ność, że zyskasz bogac­two, medy­tuj tak:

„Obda­rzy­łeś go wła­dzą nad dzie­łami rąk Two­ich” [Ps 8, 7]. Wiem, że moja przy­szłość zależy od wiary w Boga. Ta zaś ozna­cza dla mnie wiarę we wszystko, co dobre. Jed­no­czę się teraz z prawdą i wiem, że przy­szłość będzie odbi­ciem mojego nawy­ko­wego myśle­nia. Albo­wiem to, co czło­wiek ma w sercu, czyli w pod­świa­do­mo­ści, to jest jego praw­dziwe ja.Od tej chwili uru­cha­miam wła­ściwe myśle­nie.Medy­tuję nad wszyst­kim, co praw­dziwe, co szczere, co spra­wie­dliwe, co miłe i co cie­szy się dobrą sławą; wiem, że te ziarna, czyli myśli, które stale roz­wa­żam, wyda­dzą dobry plon. Jestem kapi­ta­nem wła­snej duszy. Jestem mistrzem swo­jej wiary. Moje myśli i uczu­cia decy­dują o moim dal­szym losie.

Modli­twy i afir­ma­cje nie służą by­naj­mniej temu, by zmie­nić Boga, ducha żywego czy pier­wia­stek życia, ani temu, by w jakiś spo­sób wpły­nąć na to, co Boże. Bóg jest zawsze taki sam – nie zmie­nia się wczo­raj, dziś ani jutro. Nie da się Go zmie­nić, można nato­miast dosto­so­wać się men­tal­nie do tego, co jest odwieczną prawdą.

Har­mo­nii nie­po­dobna samemu uczy­nić, prawda? Ona już ist­nieje. Miło­ści też nie da się wymy­ślić – miło­ścią jest sam Bóg. Ta wła­śnie miłość mieszka w tobie. Pokoju rów­nież sam nie zro­bisz – poko­jem bowiem jest sam Bóg, a On tkwi w tobie. Musisz jed­nak wewnętrz­nie gło­sić, że pokój Boga wypeł­nia twoje myśli. Musisz twier­dzić, że Boża har­mo­nia obecna jest w twoim domu, w twoim port­felu, w two­ich inte­re­sach i we wszyst­kich dzie­dzi­nach twego życia.

Mamy w zasięgu ręki wszystko, co dobre. Zada­niem naszych modlitw i afir­ma­cji jest spra­wić, by nasze umy­sły nauczyły się przyj­mo­wać dary, które dosta­jemy od początku wszech cza­sów, a któ­rych ofia­ro­dawcą jest Bóg. Złoża ropy znaj­do­wały się pod zie­mią, zanim przy­sze­dłeś na świat i zanim w ogóle na Ziemi poja­wił się pierw­szy czło­wiek. Tak samo złoto, sre­bro, uran, ołów i miedź, podob­nie wszyst­kie znane dziś metale. One już tam były. Czy aby je odkryć, czło­wiek nie musiał wyka­zać się pewną inte­li­gen­cją?

Ow­szem, musiał. A więc załóżmy, że wysy­łamy do Utah dwóch ludzi. Jeden to geo­log lub mine­ra­log – jedzie, ale nic nie znaj­duje. Drugi w cza­sie pierw­szych pię­ciu minut na tym samym tere­nie, na tej samej ziemi, odkrywa żyłę uranu lub sre­bra. Jak to? Gdzie się podzie­wało to bogac­two? Otóż w gło­wie tego dru­giego, który wie­rzył w natchnie­nie Boże. Pierw­szy niczego nie zna­lazł, choć po tym cho­dził.

Ist­nieje natchnie­nie Boże, które cię popro­wa­dzi. To wła­śnie ono pro­wa­dziło poszu­ki­wa­czy złota, sre­bra, ropy naf­to­wej, oło­wiu i innych surow­ców. Gdy pra­cu­jemy, nie musimy pole­gać na warun­kach zewnętrz­nych, pole­gajmy tylko na sobie. Jedy­nym miej­scem, w któ­rym zdo­łamy pozbyć się ogra­ni­czeń i bra­ków, jest nasza wła­sna głowa. A więc doko­naj prze­miany życia, odna­wia­jąc umysł.

Gdy to uczy­nisz, odkry­jesz, że świat – twoje ciało, oto­cze­nie i uwa­run­ko­wa­nia – staną się mate­ma­tycz­nym odbi­ciem wewnętrz­nego stanu two­jego umy­słu. „Wszystko, o co w modli­twie pro­si­cie, sta­nie się wam, tylko wierz­cie, że otrzy­ma­cie” [Mk 11, 24].

To wła­śnie pod­stawa sku­tecz­nej modli­twy, czy to o uzdro­wie­nie ciała, czy o dosta­tek, suk­ces, osią­gnię­cia, czy o sprawy mate­rialne. Kiedy prze­ko­nasz swoją pod­świa­do­mość, że posia­dasz to, czego pra­gniesz, ona natych­miast zre­ali­zuje to na pla­nie two­jego życia.

Możesz spy­tać: „No dobrze, ale jak mam prze­ko­nać pod­świa­do­mość, że dys­po­nuję bogac­twem czy czymś innym, skoro zdrowy roz­są­dek wyraź­nie mi mówi, że stos rachun­ków się pię­trzy, bank mnie ściga za nie­za­pła­coną ratę kre­dytu, a wie­rzy­ciele dobi­jają się do mnie, by odzy­skać pożyczkę?”. Otóż jeśli będziesz się sku­piać na dłu­gach i zobo­wią­za­niach i na tym, ile komu jesteś winien, ni­gdy nie zdo­łasz prze­ko­nać pod­świa­do­mo­ści, tylko jesz­cze bar­dziej się uniesz­czę­śli­wisz.

Oto prawda o dzia­ła­niu umy­słu: twoja pod­świa­do­mość przyj­muje za fakt wszystko, co tylko jej wma­wiasz prze­ko­nu­ją­cym tonem i wystar­cza­jąco czę­sto. To działa tak samo jak nauka cho­dze­nia. Wzo­rzec myślowy jest podobny do czyn­no­ści, którą cią­gle wyko­nu­jesz – czy to będzie pły­wa­nie, czy cho­dze­nie, czy gra w tenisa, czy golfa. Ucząc się cho­dzić, tań­czyć, czy pły­wać, wie­dzia­łeś, co robisz i w jakim celu. Prze­cież chcia­łeś się nauczyć tych rze­czy.

Wresz­cie po jakimś cza­sie twoja pod­świa­do­mość przy­swo­iła sobie wzo­rzec i zaczą­łeś cho­dzić czy pły­wać auto­ma­tycz­nie. W modli­twie o bogac­two czy o cokol­wiek innego na czym ci zależy, cho­dzi o to samo i należy tak samo postę­po­wać. Kiedy nasza pod­świa­do­mość uzna za fakt twier­dze­nie, że jesteś zamożny, zrobi wszystko, by uczy­nić cię boga­tym.

Celem afir­ma­cji jest prze­ko­nać samego sie­bie, że to, co afir­mu­jesz, jest prawdą. Wtedy twoja pod­świa­do­mość sprawi, że ta prawda zre­ali­zuje się na pla­nie two­jego życia.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Wszyst­kie cytaty pocho­dzą z Biblii Tysiąc­le­cia, Poznań–War­szawa 1980. [wróć]