Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jak uprawiać seks niekoniecznie po ciemku. I jak się nim cieszyć.
Seks od zawsze był tematem tabu. I nadal nim jest – mimo zmian obyczajowych i coraz większej wiedzy. Często staje się narzędziem manipulacji, wykorzystywany jest jako waluta przetargowa, określany jako grzech, postrzegany w kategoriach skandalu, który może zniszczyć karierę. W relacji niejednokrotnie wykorzystywany do rozgrywek między partnerami, a zdrada postrzegana jest jako największa zbrodnia, większa niż kłamstwo, brak bliskości czy zaniedbanie.
Seksuolog Michał Sawicki opowiada o seksie w sposób pozbawiony presji. Ze swadą łączy wiedzę seksuologiczną z doświadczeniami ze swojego życia a także z praktyki, oczywiście zachowując anonimowość i prywatność osób, które zgłaszają się do niego po pomoc. Jego nadrzędnym celem jest odczarowanie powszechnie krążących stereotypów zwłaszcza tych na temat męskości, kobiecości, orgazmu oraz narządów płciowych. Odczarowanie seksualności.
Seks bez presji to przełomowa książka na polskim rynku, która łączy język medyczny z potocznym oraz inkluzywnym. Autor pokazuje, jak cieszyć się seksem i mówić o intymności. Bez presji i bez uprzedzeń.
Jako akademik oraz praktyk – terapeuta jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki, która z wdziękiem zagłębia się w złożoność ludzkiej seksualności. Autor, dzieląc się swoimi przemyśleniami i obserwacjami, otwiera przed czytelnikami drzwi do świata, w którym seksualność jest rozumiana szerzej niż tylko przez pryzmat aktów seksualnych. Doceniam odwagę autora w kwestionowaniu szkodliwych stereotypów i promowaniu dialogu wolnego od uprzedzeń. Ta książka to ważne i potrzebne narzędzie dla singli i dla par, które szukają głębszego zrozumienia własnej seksualności, a także dla każdego, kto pragnie budować bardziej empatyczne i otwarte społeczeństwo.
dr Robert Kowalczyk
***
O autorze
Michał Sawicki
Psycholog, seksuolog, terapeuta par, promotor zdrowia seksualnego, trener. Zawodowo wychowany przez wolontariat na rzecz warszawskich organizacji pozarządowych, podyplomowo wyedukowany z zakresu seksuologii klinicznej oraz psychoterapii poznawczo-behawioralnej. Zajmuje się promocją zdrowia seksualnego i odczarowywaniem seksualności. Związany z Instytutem Edukacji Równościowej Fundacji Projekt: Polska, Instytutem Psychoterapii i Terapii Seksuologicznej SPLOT oraz Warszawskim Uniwersytetem Medycznym. Prowadzi szkolenia dla biznesu, treningi dla osób eksperckich oraz warsztaty edukacyjne. Swoją wiedzę poszerza nie tylko w Polsce, lecz podróżując po świecie, wymienia dobre praktyki i szuka inspiracji. W social mediach działa jako @michal_sawicki_seksuolog.
***
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 314
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Jak nie gzić się po ciemku?
Skąd pomysł na taką książkę? Chyba z bezsilności. Niełatwo siedzieć w dziedzinie nauki, która jest tak bardzo pożądana i nierozumiana jednocześnie. Potępiana i rozchwytywana.
A może by tak normalnie?... Popatrzmy na seks jak na realizację naszych potrzeb, przyjemną realizację.
Seks od zawsze był tematem tabu. Często staje się więc narzędziem manipulacji, wykorzystywany jest jako waluta przetargowa, określany jako grzech, postrzegany w kategoriach skandalu, który może zniszczyć karierę (i nie mówię o przemocy seksualnej). Seks jest skandalem samym w sobie. Czemu nie są skandalem jedzenie, spanie albo praca? Seks w relacji niejednokrotnie wykorzystywany jest do rozgrywek między partnerami, a zdrada traktowana jako największa zbrodnia, większa niż kłamstwo, brak bliskości czy zaniedbanie.
Moja ostatnia podróż samolotem uświadomiła mi, jak seks jest wszechobecny. Wracałem do Warszawy lekko zmęczony. Pech chciał, że trafiło mi się miejsce pośrodku. Od okna siedziała kobieta, ewidentnie jakaś niespokojna. Nerwowo co chwilę wpatrywała się w nieruchomy jeszcze przed startem pejzaż lotniska za szybą. Od przejścia siedział mężczyzna. Prawie leżał. Był to rząd z wyjściem ewakuacyjnym, więc nawet w tanich liniach było sporo miejsca na nogi. Owa dwójka do czasu lądowania wydawała mi się obcymi dla siebie ludźmi. Jednak w momencie, kiedy sygnalizacja „zapiąć pasy” została wyłączona, kobieta strzeliła soczystą wiązankę w jego kierunku. Krzyknęła, że jest złamanym fiutem i że od dzisiaj ma spać w salonie. Nie wiem, o co im poszło, ale w tej krótkiej wiadomości, która przeleciała do niego tuż obok mojej twarzy, było sporo odniesień do seksualności. Nawet nie wiemy, jak bardzo wykorzystujemy seks w codziennych sytuacjach. Nie tylko w wyzwiskach i szantażach. Kilka miejsc dalej dwie osoby komentowały dość głośno wygląd stewarda. Ewidentnie przykuł ich uwagę, również seksualną.
„Seks bez presji” to moja odpowiedź na tę seksu wszechobecność i swoisty protest przeciw ciągnącym się za seksem i niemiłosiernie upierdliwym stereotypom. Przekazywane są kulturowo, przez rodzinę, grono rówieśnicze, media. Nawet literatura popularna niesie za sobą jednoznaczne opisy męskości, kobiecości i seksualności ogólnie. Wszyscy mają coś do powiedzenia na ten temat. Nie zawsze jednak mądrze. Nie zawsze odpowiednim językiem. To, co możesz w tej sytuacji zrobić, to nauczyć się, które z tych przekazów nie są dla Ciebie zdrowe, z którymi ci nie po drodze. To ogromny krok w kierunku sukcesu. Żeby walczyć, musisz najpierw wiedzieć z czym.
W sprawie seksu dostaję mnóstwo pytań na Instagramie, gdzie prowadzę profil @michal_sawicki_seksuolog, co rzeczywiście sprawia mi przyjemność i daje spełnienie realizowania mojej misji, jaką jest odczarowywanie tego kawałka naszego życia. Jak zrobić, żeby seks analny nie bolał? Czy można się zakochać po pierwszym razie? Co zrobić, kiedy libido jest za niskie? Jaka jest szansa, że kocha się dwóch mężczyzn jednocześnie? Skąd się bierze utrata zainteresowania seksualnego swoją partnerką? Czy da się wybaczyć zdradę? Jak wyleczyć złamane serce? Czemu o seksualności kobiecej wiemy mniej niż o męskiej?
Nazywam się Michał Sawicki i na te wątpliwości odpowiem Ci w moich rozważaniach na temat bliskości.
Jestem psychologiem, seksuologiem, terapeutą par, promotorem zdrowia seksualnego, przyjacielem, kochankiem, sojusznikiem, partnerem, realistą, ateistą, amatorem kawy i podróży z podręcznym plecakiem, poszukiwaczem prawdy, którego nie zadowalają frazesy. Kręci mnie design lat 70., normalizowanie seksualności, odczarowywanie stereotypów, a relaksują spotkania z bliskimi osobami, najlepiej z fajką wodną pod ręką. Ostatnio zacząłem czuć miętę do tenisa, a seks jako jeden z najbardziej zaniedbanych aspektów naszego funkcjonowania przykuł moją uwagę już dawno. Moje obserwacje i doświadczenie zawodowe pokazują, że nie wszystko wygląda tak, jak nam ciągle wmawiano. Seks uprawiamy, ale często w seks nie umiemy. Lubię te kalki językowe z angielskiego. Nie umiemy też w rozmawianie o seksie. Walimy, nomen omen, w ciemno, a i PO CIEMKU najłatwiej jest SIĘ GZIĆ, bo przecież wstyd nazwać rzeczy po imieniu, a nastrojowe światło mogłoby niepotrzebnie pokazać piękno nagiego ciała. Zastanawiałem się, czemu ciągle powtarzamy krzywdzące schematy. Z lenistwa? Z przyzwyczajenia? Z lęku przed zmianą? Przecież inteligencji nam nie brakuje. Wierzę, że na zapisanych przeze mnie stronach znajdziesz odpowiedzi na nurtujące pytania lub chociaż na chwilę zatrzymam Cię w codziennym biegu. Wywołam refleksję, która zaowocuje zmianą patrzenia, uczuciem ulgi i czerpaniem większej przyjemności z bycia blisko.
Oddaję w twoje ręce książkę, która jest uwieńczeniem mojej dotychczasowej pracy. Zarówno terapeutycznej, jak i edukacyjnej. Ponadto zebrałem w niej przemyślenia i obserwacje na temat seksualności ogólnie. Oczywiście skupiam się na seksie, ale pamiętać musimy, że seksualność to nie tylko to. Jesteśmy osobami seksualnymi od urodzenia. Mamy płeć chromosomalną określoną przez znane z lekcji biologii X i Y. Z gonady bipotencjalnej tworzą się zwykle jajniki i jądra, a po urodzeniu na podstawie zewnętrznych narządów płciowych przypisywana jest przynależność do mężczyzn lub kobiet, która bardzo szybko znajduje swoje odzwierciedlenie w PESEL-u. Tak. Płeć to też element seksualności. Tak. Wciąż w Polsce możliwe jest przypisanie tylko dwóch płci. Tak. Zdaję sobie sprawę, że jest to krzywdzące. O niebinarności i transpłciowości staram się mówić głośno i od lat szerzyć inkluzywność. Dlatego zapewne mam w swoim gabinecie spore grono osób nieheteronormatywnych. Tutaj jednak piszę przede wszystkim o seksie bez podziału na tożsamość płciową, seksualną, wiek czy status relacji. Wszystkie osoby dotknięte są tymi samymi przekonaniami i krążącymi w naszych rodzinach stereotypami. Jako zdeklarowany aktywista i chyba człowiek odważny podejmuję wyzwanie ich obalenia. No może podania w wątpliwość, ponieważ wiem, że praca nad systemem poznawczym wymaga czasu. Mam jednak nadzieję, że przyczyniam się do trwającej już kolejnej rewolucji seksualnej. Z drugiej strony przyjrzymy się temu, że mimo krzywdzących przekonań należy brać odpowiedzialność za swoje zachowania. W pracy często frustruje mnie, gdy osoba przerzuca odpowiedzialność za naprawę relacji na drugą stronę. Martwi mnie, gdy ktoś przychodzi na terapię i myśli, że już więcej z siebie dać nie musi, wręcz wykorzystuje sesje jako wymówkę: „Przecież chodzimy do psychologa, czego jeszcze ode mnie chcesz?”. Może zaangażowania? O tym zaangażowaniu i pracy zarówno nad seksem, jak nad relacją również trochę się rozpisałem.
Każdy rozdział okraszam historiami, które pomagają mi po części zrealizować moje marzenie o byciu pisarzem, chociaż jestem świadomy, że nie wszystkie fantazje trzeba w pełni przekładać na życie realne. Wystarczy mi więc tyle. Są to historie krótkie. Zwykle opowiadają o życiu dwóch osób. Historie inspirowane prawdziwymi wydarzeniami, opowieściami z gabinetu, obserwacjami życia publicznego, nocnymi zwierzeniami ludzi na schodkach przy PKP Powiśle oraz moimi prywatnymi doświadczeniami. W każdej historii poruszam inny aspekt seksualności. Pokazuję pewien absurd i puszczam do Ciebie figlarnie oko, prosząc jednocześnie o wyrozumiałość dla swoich nielogicznych niekiedy myśli i zachowań. Kiedy piszę o moich osobach pacjenckich, to w taki sposób, by nie zdradzić ich prawdziwej tożsamości. Zmieniam imiona, mieszam wątki i tuszuję charakterystyczne szczegóły dla ich bezpieczeństwa i komfortu. Opowiadając historię, łatwiej przekazać sens myśli.
Wszystkim czytającym życzę nieustannego rozwoju, otwartych głów i przyjemnej lektury. No dobra, nie zawsze będzie przyjemnie. Postanowiłem jednak nie pisać tego, co chcesz usłyszeć, lecz to, co pomoże ci czerpać większą przyjemność z seksu oraz budować jeszcze bardziej satysfakcjonujące relacje. Skoro możemy napisać wprost, że kupowanie rozbitego auta jest ryzykowne, to nie widzę powodu, żeby pudrować informacje o tym, że wiązanie się z żonatym facetem i oczekiwanie bezgranicznej miłości też bywa kiepskim pomysłem. Skoro tym rozbitym autem jednak już jeździsz, to i tak dopiero po kursie teoretycznym i praktycznym. Czemu więc w relacje wchodzisz bez większego przygotowania i zaskoczenie budzi w Tobie nieunikniona kolizja, również ta intymna? Nie obchodzę się z seksualnością jak z jajkiem, ale mam ku temu powód. Chciałbym, żeby wreszcie była tematem jak każdy inny. Codziennym, przyswajalnym i niebudzącym wstydu. Piszę tak, jak mówię. Używam metafor, umiarkowanie śmiesznych żartów, niekiedy wulgaryzmów, okradam zdania z naukowych frazesów i staram się dbać o język inkluzywny. Możesz spokojnie zabrać tę książkę na wakacje albo czytać po kawałeczku przy kuchennym stole, gdy dzieci już zasną. Nie masz lub nie chcesz mieć potomstwa? Tak samo super!
Pomówmy o tym, że orgazm jest przyjemnym dodatkiem do seksu. Pomówmy o tym, że w celu podtrzymania pożądania do tej samej osoby trzeba ciężko harować. Pomówmy o tym, że seks nie wygląda jak na filmach porno. Pomówmy o tym, że seks nie jest nierozerwalnie połączony z miłością. Pomówmy wreszcie o tym, że możesz seks uprawiać przy włączonym świetle, niekoniecznie po ciemku.
Masz w sobie gotowość? Zaczynamy.
Książka przeznaczona jest dla osób pełnoletnich.
Jeszcze podziękowania!
Moje rozważania były niejednokrotnie wspierane, a ja sam inspirowany przez znakomite osoby eksperckie z zakresu seksuologii, prawa i dziennikarstwa. Od nich właśnie chcę zacząć. Michał Tęcza – jeden z najbardziej postępowych specjalistów w dziedzinie seksuologii i edukacji równościowej, trener Fundacji Projekt: Polska oraz European Liberal Forum. Anna Kaleta – terapeutka par oraz Gabriela Juszczuk – pedagożka i seksuolożka, z którymi współpracę szalenie doceniam od dawna. Barbara Strójwąs – pogromczyni Tindera, założycielka Biura Randkowego i specjalistka od psychologii związków znana w sieci jako @trudnasztuka. Magdalena Kuszewska – dziennikarka, autorka książek, ekspertka do spraw intymności, która skutecznie rozprawia się ze stereotypami. Robert Kowalczyk i Agata Stola – osoby założycielskie Instytutu Psychoterapii i Terapii Seksuologicznej SPLOT, gdzie działamy na rzecz zdrowia seksualnego. Dominik Soroka – który odkrywa przede mną tajniki fizjoterapii uro- i uroginekologicznej. Marta Niedźwiecka – sekscoach, której chce się słuchać nie tylko „O Zmierzchu”. Miłosz Hodun, Maria Obrębowska i Mateusz Wąsik – osoby pomagające ochronić seksualność i różnorodność w aspekcie prawnym. Joanna Łopat – autorka odważnych i ważnych reportaży, również o seksie. Dominika Dark Fairy – seksworkerka, domina o niesamowicie inkluzywnym podejściu. Socjolożki.pl – specjalistki, które przeprowadziły specjalnie na potrzeby książki badania na temat zdrady.
Wśród osób, które miałem przyjemność spotkać w minionym roku, wymienić pragnę Magdalenę Chorębałę a także Łukasza Wolaka z wydawnictwa Zwierciadło, dzięki których zaufaniu czytasz właśnie „Seks bez presji”.
Moja rodzina, która wierzyła we mnie zawsze i pozwalała realizować odklejone czasami pomysły – od młodzieńczych wyborów, po styl życia bez umowy o pracę. Moi rodzice – Emilia i Ryszard – oraz siostry – Ilona i Agnieszka – mają ogromny wkład w to, jaką jestem dzisiaj osobą.
Dziękuję również za nieocenione wsparcie Idze, Sylwii, Bartkowi, Radziowi, Artemowi, Kubie, Michałowi, Mateuszowi, Maćkowi, Sławkowi, Ewelinie, Krzysiowi, Tomkowi, Sebastianowi, Ewie, Agacie, Monice, Kindze, Mikołajowi, Ani, Przemkowi, Kasi i wszystkim osobom, które motywują mnie do działania i darzą zaufaniem oraz Tobie, za to że czytając tę książkę wyciągasz własne wnioski.
Last, but not least, najserdeczniejsze pozdrowienia dla moich siostrzenic Viktorii, Ewy i Alicji! Trzymam za Was kciuki! To dla Was chcę zmieniać świat.
I Wstyd
„Jeśli jednak chęć zmiany, odmłodzenia się i upiększenia okolic intymnych nie wynika z własnych potrzeb, jeśli staje się uzależnieniem, przedmiotem szantażu czy polem walki, jeśli wynika z braku akceptacji siebie czy partnerki/partnera, staje się groźna i przestaje pomagać, a zaczyna szkodzić”.
„GŁADKO. O POLSKIM WSTYDZIE, OBSESJI MŁODOŚCII INTYMNYCH OPERACJACH PLASTYCZNYCH”
Magdalena Kuszewska
Gładko
Zastanawiałem się, od jakiej emocji zacząć. Gdy słyszę słowo „seks”, pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to radość, przyjemność, podniecenie. Czemu zaczynam więc od wstydu? Nie tylko z sympatii do Magdy i jej znakomitej książki o wstydzie intymnym. Wyobrażam sobie też, być może błędnie, że jednak jest to emocja, która chcąc nie chcąc wkrada się do większości sypialni. Jedna z tych niechcianych gościń, wścibskich, wtykających nos w nie swoje sprawy. Najbardziej interesują ją oczywiście związki, kontakty seksualne i nasze ciała. Zwykle podpowiada, używając nomenklatury wstydu, o czym pisze Magda Kuszewska, że tam na dole to powinno być gładko. Skąd się wziął wstyd? Dlaczego? Był tu od zawsze? Towarzyszył nam przez okres dojrzewania i kazał zakrywać pewne części ciała, rumienić się podczas scen całowania w filmach, wkładał gule w gardło w momencie, kiedy ktoś poprosił cię o chodzenie. Jego korzenie sięgają jeszcze wcześniejszych czasów. I choć nie jest to emocja pierwotna, a raczej nabywana jest w procesie socjalizacji, dość mocno zaznacza swoją pozycję w hierarchii emocji w ogóle. Otoczenie doskonale nauczyło cię, w jakich sytuacjach i jak mocno ten wstyd należy odczuwać. W seksie na pewno. W relacji? Proszę bardzo. W miłości również. Wstydzisz się siebie – swojej tożsamości, swoich preferencji, swoich narządów płciowych. Wstydzisz się powiedzieć, co ci nie pasuje. Wstydzisz się zakomunikować, czego pragniesz – mocnego seksu oralnego, trójkąta, głośnych jęków, klapsa, przytulenia, rozmowy...
Miłość to bliżej nieopisana kombinacja uczuć. To swoisty stan, który każda osoba odczuwać może na swój niepowtarzalny sposób. Miłość to potężna siła zmieniająca patrzenie na świat, ale sama się nie obroni. Może zaczynam od przykrego wniosku, ale realne życie to nie bajka Disneya. Siła miłości nie przenosi gór ani nie wybudza ze snu wiecznego. Budowanie relacji, bliskości, seksu zależy od nas. To dobry wniosek, ponieważ gwarantuje pewną sprawczość. Im lepiej zrozumiesz swoje ciało, potrzeby i mechanizmy tobą rządzące, tym łatwiej będzie Ci budować szczęście. Szczęście z realnymi oczekiwaniami, empatią do siebie i drugiej osoby, pozwoleniem sobie na przyjemność, również tę seksualną. Szczęście z akceptacją siebie, swojej miny podczas orgazmu, głosu wydobywającego się z Ciebie przy silnym podnieceniu, różnych wydzielin podczas zbliżenia, problemów z erekcją czy nawilżeniem. Szczęście bez niepotrzebnego wstydu.
Na początek wspólnej podróży podzielę się z Tobą założeniami terapii poznawczo-behawioralnej, które idealnie opisują każde nasze zachowanie i jeszcze bardziej pomogą Ci zrozumieć tytuł i podtytuł książki. Nie zakładam, że masz doświadczenia zawodowe lub prywatne związane z terapią. Swoją drogą, zachęcam do tego, by chociaż raz w życiu spróbować umówić się na konsultację i przeżyć dość odjechaną podróż. Mówiąc poważnie – niezwykłe spotkanie skupione całkowicie na Tobie. Nie chodzi o to, że na każdą osobę znajdzie się paragraf. Po prostu z drugą osobą łatwiej jest się zastanowić nad własnymi przekonaniami i wpaść na zupełnie nowe rozwiązania. Czasami rewolucyjne. Pamiętam pacjenta, który został, nie bójmy się tego określenia, zmuszony do przyjścia na terapię. Nie czuł potrzeby. Nie miał chęci opowiadać nikomu obcemu o problemach. Ja to kupuję. Został zaszantażowany przez partnerkę, która zdiagnozowała go samodzielnie lub z pomocą Google, już nie pamiętam, jak to było dokładnie. Otóż ta partnerka określiła go mianem impotenta. Według niej miał on zaburzenia erekcji lub „niedziałającą hydraulikę”. Abstrahując od zaburzenia, takie infantylne określenia jak to przed chwilą wychodzą nam z ust najłatwiej, lecz wcale nie pomagają. Wręcz przeciwnie, powodują coraz większy wstyd związany z tematem zdrowia seksualnego. Wracając do mojego pacjenta, trzydziestopięcioletniego inżyniera, musiał on zgłosić się na terapię, by uniknąć rozwodu. Sprawy zaszły więc bardzo daleko. Tylko że on na szczęście tych zaburzeń u siebie nie widział. Wiedział, że jest coś na rzeczy, ale nie zaburzenia erekcji. Miał poranne wzwody, mógł się masturbować. Nie zawsze jednak mógł uprawiać seks z żoną. Był to niesamowicie wstydliwy dla niego temat. Jak facet ma się PRZYZNAĆ do braku ochoty na stosunek w małżeństwie? Mam nadzieję, że zakuło cię w oczy słowo „przyznać” nie tylko dlatego, że napisane zostało wielkimi literami. Przyznawać to my się możemy do winy, nie do trudności. Co podkreśla Michał Tęcza między innymi na edukacyjnej stronie bezwstydu.eu, język ma swoją moc i niektóre zwroty mogą rzeczywiście wywołać emocje, takie jak poczucie wstydu w kwestiach, w których nie powinny się pojawić. Podczas pracy terapeutycznej, chociaż niełatwo było naszego pacjenta do niej zachęcić, okazało się, że mężczyzna najnormalniej w świecie boi się, że nie spełni oczekiwań surowej żony. Lęk zwykle nie pomaga podczas seksu i może powodować brak erekcji. Zdarza się najlepszym.
Wracając do założeń terapii, możemy doskonale zobaczyć na wspomnianym przykładzie, jak działają mechanizmy rządzące naszą codziennością. Wyobraź sobie, że rodzisz się jako ziarenko. Porównanie infantylne, ale najlepiej obrazuje cały schemat. Więc to ziarenko, które oczywiście ma swoją genetykę, pada na pewną glebę. Zaczyna kiełkować w danych warunkach atmosferycznych i musi mierzyć się ze wszystkimi czynnikami zewnętrznymi. Podobnie jest z ludźmi. Rodzisz się w pewnej grupie społecznej. Mówię „grupie społecznej”, bo każda osoba może mieć swoją definicję rodziny. Dalej, dorastasz w danej kulturze w otoczeniu nieobojętnych wpływów religii, historii, tradycji. Zaczynasz zapuszczać korzenie, czyli przekonania dotyczące siebie, innych osób i świata. Jest w nich zapisane twoje poczucie własnej wartości, zasady dotyczącego tego, co złe, a co dobre, twoja rola w relacjach i, jak się później okazuje, również w seksie. Korzenie zapuszczasz raz w życiu, dlatego dzieciństwo jest tak ważne w podejściu psychoterapeutycznym. Oczywiście możesz później, grając w porównania, te korzenie podcinać i kontrolować kierunek ich wzrostu, ale nie zmienisz całego systemu. To dobra i zła wiadomość. Dobra, bo zachowujesz swoją unikalną tożsamość, ale też zła, bo niektóre korzenie wcale nie są dla Ciebie zdrowe. Niektóre bywają krytykujące i oceniające, podważają twoją wartość, mówią, że bliskość jest zagrażająca, potrzeby innych są ważniejsze lub że nie masz prawa do dbania o siebie w relacji. I teraz HIT! Każda osoba ma jakieś niezdrowe przekonania. Nie chodzi o to, że w dzieciństwie musiało wydarzyć się coś okropnego. Po prostu nie da się wychować dziecka tak, by nie wytworzyło w sobie negatywnych korzeni. Prawda objawiona, która być może zdejmie ciut presji z niektórych rodziców.
To, że seksualność jest tabu i mało o niej rozmawiamy, nie znaczy, że jest ona bezpieczna i wolna od przekonań. Wręcz przeciwnie. Seksualność dostaje po dupie bardzo mocno. Brak edukacji seksualnej powoduje, że ta sfera jest wspaniałym podłożem do rozwoju kompleksów, nierealnych oczekiwań, presji i wielu innych obciążeń poznawczych. Czyli ziarenko kiełkuje i wytwarza najróżniejsze banialuki. Przykład? Proszę bardzo. Wyobraź sobie pierwszą randkę z kimś, kto ci się szalenie, wręcz na zabój podoba. Neuroprzekaźniki w mózgu zaczynają wariować. Serce bije jak szalone. Ściśnięty żołądek wcale nie upomina się o pokarm ani wodę. Wracasz nad ranem do domu. Nie możesz zasnąć z emocji. Oczywiście przeglądasz profil tej osoby na Instagramie czy innym Tinderze, tak jakby jej wygląd miałby się nagle zmienić, jakby opanował Cię brak zaufania do swojej pamięci. Przeglądasz, lajkujesz i bijesz się z myślami, czy napisać po prostu „dobranoc” czy jednak jakoś zaszaleć.
– Chwila. To może być za mało. Może „dobranoc” i buźkę z serduszkami na wysokości oczu. Nie, to by było jednak too much. „Dziękuję za spotkanie” brzmi zbyt formalnie – mówisz do siebie.
W końcu zasypiasz z telefonem w ręku. Rano pierwsze, co robisz, to sprawdzasz, czy masz jakąś wiadomość. Auć! Pusto. Zero. Grrrrr. Znów podważasz sprawność swoich procesów poznawczych. Może jak mrugniesz trzy razy, to zobaczysz na ekranie coś innego. I w tym momencie zaczyna się masakra. Uruchamiają się twoje przekonania. (EDIT: One uruchomiły się już wczoraj, kiedy trzeba było podjąć decyzję, w jaki sposób najlepiej życzyć tej osobie dobrej nocy). Korzenie zaczynają wysyłać impulsy do bardziej świadomej części świadomości.
– Nie ma wiadomości. Nie ma. Czemu? To koniec!? – powtarzasz niczym zaklęcie.
Ty już dobrze wiesz, co jest nie tak. Przecież twoje korzenie wiedzą wszystko. Są najmądrzejsze i mają swoiste, nieprawdziwe często, wyjaśnienie każdej sytuacji.
– To koniec! Nie spotkamy się już więcej! Nie podobam się.
A skąd wiesz, z jakiej przyczyny rano nie było wiadomości? Nie masz pojęcia. Nie posiadasz kryształowej kuli. Twoja głowa wpuszcza Cię w maliny i ocenia negatywnie. Tak działają przekonania, w które wierzysz. Słuchasz ich jak wyroczni. Szkoda, że nie słuchamy tak matki, kiedy każe zakładać zimą czapkę.