Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ta książka to idealna pozycja dla kobiet, którą chcą czuć się spełnione zawodowo i robić karierę w zgodzie ze sobą. Bez względu na to, czy Twoją ambicją jest własny biznes, czy międzynarodowy sukces w dużej organizacji, ważne, abyś czuła, że jesteś w miejscu, w którym chcesz być, i że jest to Twój świadomy wybór i decyzja.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 306
Malwina Faliszewska
Sięgaj po więcej
i rób karierę w zgodzie ze sobą
© Copyright by Złote Myśli & Malwina Faliszewska, rok 2018
Tytuł: Sięgaj po więcej
Autor: Malwina Faliszewska
Wydanie I
ISBN: 978-83-65837-06-6
Zdjęcie na okładce: Marcin Aniszewski
Projekt okładki: Janusz Skierkowski
Redakcja: M.T. Media
Złote Myśli sp. z o.o.
44–100 Gliwice
ul. Kościuszki 1c
www.ZloteMysli.pl
e-mail: [email protected]
Drukarnia Elpil sp z o. o.
ul. Artyleryjska 11
08-110 Siedlce
www.elpil.com.pl
Autor nie bierze odpowiedzialności za błędne decyzje podjęte na podstawie niniejszej publikacji.
Autor oraz Wydawnictwo „Złote Myśli” dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce informacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich. Autor oraz Wydawnictwo „Złote Myśli” nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce. Niniejsza publikacja, ani żadna jej część, nie może być kopiowana, ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana, powielana, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
All rights reserved.
Wierzę w tworzenie kultury włączającej w organizacjach, która pozwoli kobietom rozwinąć w pełni swój potencjał i być sobą. Korporacje do tej pory działały głównie w oparciu o męski model, a kobiety starały się do niego dostosować. Na szczęście coraz więcej firm jest świadomych, że nie mogą pozwolić sobie na utratę kobiecego talentu. Książka Malwiny zwraca uwagę na fakt, że obszar Diversity&Inclusion zyskuje coraz bardziej na znaczeniu oraz że w biznesie zarówno kobiety jak i mężczyźni powinni mieć jednakową przestrzeń i szansę na działanie. Malwina w książce, podobnie jak w życiu, zachęca kobiety by miały odwagę zawalczyć o siebie, by czuły się spełnione zawodowo i czerpały satysfakcję z codziennej pracy. Nie zapomina także o bardzo ważnym aspekcie, jakim jest budowanie autentycznej pewności siebie. Polecam tę książkę jako wartościową lekturę dla kobiet, które pragną w pełni wykorzystywać swój potencjał.
Iwona Georgijew, Partner i Liderka Klubu SheXO, Deloitte
Bardzo ważna i praktyczna pozycja dla wszystkich kobiet, pragnących świadomie zaplanować swoją karierę. Autorka zachęca, aby nieustannie zmieniać i doskonalić siebie oraz otaczająca rzeczywistość. Książka zawiera inspirujące przykłady ukazujące mądre, pracowite oraz strategicznie działające kobiety, które obecnie motywują młodsze pokolenia kobiet. Wyłaniające się przeslanie książki to świadomość, iż kobiety są bardzo ważną grupą społeczną, budując krajowe PKB w pracy jak i przyszłe pokolenia Polaków w domu. Ta olbrzymia odpowiedzialność powinna być odzwierciedlona w równości i symetrii praw i większego wpływu kobiet na strategiczny rozwój kraju i świata.
Aleksandra Gren, Prezes Rady Fundacji Vital Voices Poland
Sto milionów odtworzeń ostatniej reklamy Audi Superbowl pt. „Córka” pokazuje, że temat równości płci i wsparcia kobiet jest dziś ważniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Sięgają po niego największe marki i głośno mówią o tym ludzie tacy jak Christine Lagarde czy Jack Ma w trakcie szczytu Davos 2018. Wszyscy wiemy, że różnorodność kompetencji kobiet i mężczyzn podnosi jakość i efektywność funkcjonowania zespołów. Z badań europejskiej Agendy Cyfrowej wynika, że gdyby w branży technologicznej kobiet było tyle samo co mężczyzn, PKB Unii Europejskiej zwiększyłoby się o około 9 miliardów euro.
Tak, ale mimo tej całej wiedzy i świadomości wciąż na zajęciach z technologii jest o połowę mniej dziewczynek niż chłopców, wciąż w szkole słyszą, że nie wolno im krzyczeć, biegać i walczyć, bo są dziewczynkami i im nie wypada. A moje najwybitniejsze mentees uważają, że są w swojej pracy dobre dopiero wtedy, gdy pochwali je ktoś z zewnątrz. Dlatego takie książki jak ta są bardzo ważne i potrzebne, bo wiele pracy nad równością i wsparciem kobiet musimy wykonać same dla siebie. I uwierzyć, że możemy. Bardzo polecam.
Jowita Michalska, dyrektor zarządzająca, Digital University
Polecam lekturę, lecz zdecydowanie od końca książki. Zanim zaczniemy budować karierę zawodową, warto zacząć od fundamentów. Największe bariery tkwią bowiem wewnątrz nas, nie na zewnątrz. Jestem też przeciwniczką robienia rzeczy na siłę, że tak wypada, że inni tak robią i że musi być po równo wszędzie kobiet i mężczyzn. Zachęcam do podążania za tym, co dla nas jest faktycznie w życiu najważniejsze. Podążanie nie oznacza zatrzymania się w miejscu, ale otwartość na ciągły rozwój. Zdrowe poczucie własnej wartości i stymulująco-wspierająca trwała relacja pozwalają nie tylko sięgać maksymalnie wysoko zawodowo, ale dają ogromną moc płynącą z pełniejszego życia i realizowania się we wszystkich ważnych dla kobiet rolach, tak zawodowych jak i społecznych. Realizowania się, nie rywalizowania i nie poświęcania się. Bo co nam z kariery, jeśli zabraknie nam w życiu zwyczajnie… miłości. Niesie to ryzyko, że będziemy wtedy bez serca dla siebie i innych. No chyba, że taki będzie nasz świadomy wybór…
Zofia Dzik, fundatorka Fundacji Humanites
Wiele mówi się o tym, że w biznesie nadszedł czas kobiet. A jednak na wysokich stanowiskach jest nas wciąż za mało. Barierą są nieprzyjazne reguły gry, stworzone przez mężczyzn i dla mężczyzn oraz blokady, które mamy w głowach. „To nie dla mnie”, „Nie nadaję się”, „Nie poradzę sobie” — takie myśli podcinają nam skrzydła i sprawiają, że nie sięgamy po więcej. Na szczęście świat się zmienia — coraz więcej mężczyzn wspiera kobiety w drodze na szczyt, coraz więcej kobiet gotowych jest, by się wspinać coraz wyżej. Książka Malwiny Faliszewskiej będzie na tej drodze dużym wsparciem. Jest bowiem praktycznym przewodnikiem, który pomoże zbudować swoją markę, zaplanować kolejne kroki kariery, wzmocnić pewność siebie i stać się prawdziwą liderką.
Dagny Kurdwanowska, redaktor naczelna portalu Sukces Pisany Szminką
Książka Malwiny Faliszewskiej jest gotową receptą dla kobiet, które chcą świadomie i odważnie budować swoją karierę. Jest to praktyczny przewodnik o tym, co warto robić, aby zbudować swoją markę osobistą, sieć kontaktów oraz pozycję w firmie. Czytelniczka znajdzie tutaj również odpowiedzi na często nurtujące pytania: jak sygnalizować gotowość do awansu, jak wycenić swoją pracę i negocjować wynagrodzenie oraz jak w zgodzie ze sobą połączyć macierzyństwo z karierą zawodową. Malwina nie zapomina także o bardzo ważnej kwestii, jaką jest budowanie pewności siebie, z którą kobiety często mają problem, a która jest podstawą do budowania swojej kariery. Całość uzupełniają studia przypadków i prawdziwe historie kobiet.
Dorota Milczarczyk, Business Office and Communication Head, Citi Service Center
Niezwykle cenna lektura dla kobiet zarówno na początku swojej zawodowej drogi jak i dla tych, które chcą rozwinąć zawodowe skrzydła by „sięgać po więcej”. Książka Malwiny napisana na bazie jej własnych doświadczeń oraz licznych rozmów z kobietami na najwyższych stanowiskach w korporacjach, zawiera mnóstwo cennych rad, w jaki sposób strategicznie budować własną karierę w strukturach firm. Dużą wartością książki jest główne przesłanie autorki, że kobiety mogą skutecznie działać w zgodzie z kobiecym stylem przywództwa i w zgodzie ze sobą.
Małgorzata Reif, Menedżer ds. komunikacji w Deloitte
Będąc na początku kariery napotykałam na swojej drodze głównie jedną przeszkodę, która skutecznie potrafiła zablokować każde, nawet najmniej śmiałe działanie. To mój krytyk wewnętrzny, którego słuchałam z niespotykanym zaangażowaniem i wierzyłam we wszystko, co mi powiedział. To on sprawiał, że ciągle myślałam, że jestem za młoda, za mało doświadczona i za mało wiem, żeby móc zabrać głos, albo zacząć działać. Na szczęście, na swojej drodze spotkałam osoby takie jak Malwina, czy moja przełożona, które pomogły mi wzmocnić moją pewność siebie. Na szczęście powstała też ta książka, która pomogła mi w zmianie nastawienia. Wyciszenie krytycznego głosu płynącego z wewnątrz siebie nie jest łatwe, ale możliwe do zrobienia przy odrobinie wysiłku i zostawieniu choćby uchylonych drzwi dla zmiany w naszym postrzeganiu. Sytuacje opisane w tej książce znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. Mnie pozwoliło spojrzeć na wiele spraw z innej perspektywy i skłoniło do refleksji. Wierzę, że ta refleksja będzie miała także ogromny wpływ na Czytelniczki i to, że zaczną, podobnie jak ja, wierzyć w siebie, odważnie brać sprawy w swoje ręce i… sięgać po więcej. Niech nie zwiedzie nikogo tytuł mówiący tylko o rozwoju kariery. Czytelniczki z pewnością szybko zobaczą jak wiele zmieni się w ich życiu osobistym, jeśli tylko krytyk ucichnie.
Malwina pisze również dużo o różnicach w zachowaniu kobiet i mężczyzn w sytuacjach zawodowych i o genezie niektórych zasad biznesowych. Budowanie świadomości różnic pomiędzy męskim i kobiecym światem, który łączy się w biznesie daje nam kobietom gwarancję lepszego jutra. Im lepiej zrozumiemy obecne zasady gry, tym większą będziemy mieć siłę, żeby je zmieniać i dostosowywać do naszych potrzeb teraz i w przyszłości.
Iga Markowska, learning and development coordinator, Deloitte
Czasy, w których kobiety zajmowały się wyłącznie domem minęły bezpowrotnie. Coraz więcej kobiet zaczęło realizować się zawodowo i zdobywać silniejszą pozycję w świecie biznesu. Stąd na rynku pracy dostrzegamy porównywalną liczbę kobiet i mężczyzn Bardzo często, aby zdobyć tę pozycję, my kobiety musimy podwójnie udowadniać nasze kompetencje. Znaczące są tu przekonania i stereotypy, które wciąż funkcjonują w naszym społeczeństwie. Książka Malwiny porusza bardzo ważne i aktualne tematy. Jest praktycznym przewodnikiem, który pomoże każdej z nas bardziej świadomie zbudować swoją karierę zawodową, stworzyć markę osobistą czy poszerzyć sieć kontaktów. Zwraca uwagę też na to, jak ważne jest to, co same o sobie myślimy i czy same wierzymy w swój potencjał, talenty, którymi dysponujemy. Polecam tę książkę wszystkim kobietom, które czują, że nadszedł czas, aby sięgnąć po więcej.
Iwona Gierczak, specjalista ds. szkoleń, Budimex
Książkę dedykuję moim córkom Mai i Lili, aby z odwagą sięgały po moc swoich możliwości i zawsze żyły w zgodzie ze sobą oraz mężowi Roberowi, w podziękowaniu za nieustające wsparcie i inspirację do działania.
Droga Czytelniczko,
mam nadzieję, że ta książka stanie się dla Ciebie inspiracją, byś sięgała po więcej i w pełni wykorzystywała swój potencjał. Wiele piszę tu o sytuacji kobiet w biznesie, odnosząc się do braku równości płci na najwyższych stanowiskach. Bardzo chciałabym, aby kobiety i mężczyźni byli jednakowo reprezentowani na najwyższych pozycjach zarówno w biznesie, jak i instytucjach państwowych, polityce, jednak nie jest to moim najważniejszym celem. Najbardziej zależy mi na tym, abyś Ty, jako Czytelniczka, miała poczucie, że wykorzystujesz pełnię swoich możliwości i że z odwagą i pewnością siebie sięgasz po to, co chcesz osiągnąć zawodowo. Nie każda z nas musi być prezeską, jednak każda z nas zasługuje na to, aby być spełnioną zawodowo kobietą. Bez względu na to, czy Twoją ambicją jest bycie specjalistką, menedżerką, czy dyrektorką, ważne, abyś czuła, że jesteś w miejscu, w którym chcesz być, i że jest to Twój świadomy wybór i decyzja. Chciałabym, abyś nie czuła frustracji, że utknęłaś w miejscu, które Cię ogranicza i nie daje szansy na rozwój, ale abyś umiała zawalczyć o siebie, kiedy trzeba, dokonać korzystnych dla siebie wyborów i czuła satysfakcję z wykonywanej pracy.
Mam nadzieję, że ta książka będzie dla Ciebie źródłem praktycznej wiedzy, która pozwoli wznieść Twoją karierę na wyższy poziom. W rozdziale1.,„Kobieta w biznesie”, przedstawię Ci moje spojrzenie na sytuację zawodową kobiet, zwracając uwagę na kwestie kulturowe, stereotypy oraz presję społeczną wobec kobiet. Rozdział 2., „Na drodze do kariery”, to przepis na sukces zawodowy. Podpowiem Ci, co jest ważne w świadomym budowaniu swojej kariery w organizacji. Zaproponuję również ćwiczenia, które będą Ci w tym pomagać. Rozdział 3., „Świat w Twojej głowie”, będzie poświęcony kwestiom osobistym, które mają znaczący wpływ na Twoje życie zawodowe.
Zapraszam Cię do lektury.
Malwina Faliszewska
Skoro czytasz tę książkę, pewnie dobrze wiesz, że liczba kobiet na najwyższych stanowiskach wciąż jest niedostateczna. Prawdopodobnie zastanawiasz się, dlaczego tak jest, mimo że jesteśmy świetnie wykształcone, znamy języki, jesteśmy zorganizowane, mądre i inteligentne. Czy czegoś nam brakuje? Może nie mamy predyspozycji do prowadzenia biznesu na najwyższym poziomie, bo mężczyźni robią to po prostu lepiej? A może sama miałaś kiedyś kobietę szefa i się z nią nie dogadywałaś? Te ciągłe humory… Z facetem łatwiej się porozumieć. Szybko, krótko, konkretnie i na temat — tak mawiają zwolennicy męskiego zarządzania. Owszem, nieliczni chwalą sobie pracę z kobietami. A dlaczego nieliczni? Dlatego, że tylko około 15% kobiet zajmuje kluczowe pozycje w organizacjach, stąd też kobieta dyrektor czy członkini zarządu to wciąż wyjątek potwierdzający regułę, że na wysokich pozycjach rządzą mężczyźni.
W tym rozdziale pokażę Ci, w jaki sposób ja postrzegam świat firm i awansów, sytuację kobiet, naszą (czyli polską, a nawet europejską) kulturę oraz wyzwania, jakie stoją przed kobietami, które chcą się rozwijać zawodowo. Sądzę, że należy spojrzeć wielowymiarowo na to, jak jesteśmy postrzegane w naszej kulturze, jak mocno działają stereotypy płciowe oraz jak dużej presji społecznej jesteśmy poddawane. Być może na pewne sprawy patrzyłaś do tej pory inaczej, a nad niektórymi w ogóle się nie zastanawiałaś. Mam nadzieję, że dzięki temu rozdziałowi spojrzysz na te kwestie „z lotu ptaka” i będziesz mogła zobaczyć cały obraz, który składa się na sytuację kobiet.
Zastanawiałaś się kiedyś nad tym, dlaczego często mówi się, że kobiety na wysokich stanowiskach są takie „niekobiece”? Określa się je czasami jako „baba z jajami”, „facet w spódnicy” — te wyrażenia weszły do naszego języka i niewiele z nas zastanawia się nad ich sensem. Jednak pomyśl o nich przez chwilę, zobacz, jak bardzo pejoratywnie przedstawiają kobietę na wysokim stanowisku. I jak mocno przypisuje się kobietom męskie atrybuty. Tak jakby kobieta na stanowisku bez „jaj” była niekompletna. Często wręcz używa się tego jako komplementu, chwaląc kobiecą męskość, jakby było to właściwe zachowanie na wysokiej pozycji. Dlaczego kobieta dostaje miano faceta w spódnicy? Język, którego używamy, aby określić kobietę na wysokiej pozycji, jest bardzo specyficzny i utrwala stereotyp, że biznes to męska sprawa. Kobieta, aby zasłużyć na miano dobrego menedżera, dostaje męskie atrybuty, np. mówi się: „Ona ma jaja”.
Dzieje się tak z wielu powodów. Jednym z nich jest fakt, że biznesem wciąż jeszcze rządzą reguły gry mężczyzn, firmowe kultury organizacyjne są bardzo męskie, w kulturze naszego kraju, jak również prawie na całym świecie funkcjonują stereotypy płciowe, silna jest presja społeczna, która każe kobietom zająć się wychowaniem potomstwa i dbaniem o dom. Wszelkie odstępstwa od reguły, zachowania inne niż uznane powszechnie za właściwe spotykają się z niezrozumieniem, a czasami wręcz potępieniem. Kobieta realizująca się zawodowo, która wychodzi poza standardowe ramy pracy od 8.00 do 16.00 lub od 9.00 do 17.00, otrzymuje zbyt często etykietę bezdusznej matki. Czasami powrót na pełny etat nie jest dobrze widziany. Polska i tak wygląda lepiej w porównaniu do naszych sąsiadów Czechów. Tam panuje zwyczaj powrotu kobiet na pół etatu po urlopie macierzyńskim lub wychowawczym. Kobiety często pracują tak przez następnych kilka lat. Nie chodzi tylko o rok czy dwa, kiedy dziecko jest małe. Od znajomej z Czech usłyszałam: „Jeśli chcesz pracować, to po co decydowałaś się na dziecko?”.
Kobiety są poddawane ogromnej społecznej presji kreowanej nie tylko przez mężczyzn, ale także przez same kobiety. Ta sytuacja powoli się zmienia, częściej w większych miastach, choć i tutaj nie zawsze jest kolorowo. To powoduje, że kobiety nie dają sobie w rezultacie prawa do rozwoju zawodowego, do planów samorealizacji w pracy, nie mówiąc już o sukcesie. Bywa, że kobiety, które same zdecydowały, aby poświęcić się wychowaniu dzieci i zajmowaniu się domem, mocno krytykują kobiety aktywne zawodowo. Niektóre z nich z pewnością pozostały w domu z wyboru i była to świadoma decyzja, którą należy uszanować. Tak jak nie każdy mężczyzna pragnie awansu zawodowego, tak nie każda kobieta musi piąć się po szczeblach kariery. Grunt jednak, aby te, które chcą, mogły to robić na równych prawach, i aby droga do awansu była możliwa także w sposób bliższy kobiecemu stylowi działania. Choć sytuacja nieco się poprawia, przez wiele lat kobiety, które zaszły wysoko w strukturach firmowych, w zasadzie nie miały wyjścia: jeśli chciały dojść na wysokie pozycje, musiały przejąć męski styl działania. Nie było i nadal w wielu firmach nie ma miejsca na kobiecość. Powiesz może, że biznes nie ma płci. Ja twierdzę, że ma i na razie w znacznym stopniu jest mężczyzną, mimo że funkcjonuje w nim wiele fantastycznych kobiet odnoszących sukcesy. Pewnie marzeniem niejednej kobiety byłoby, gdyby nie miał płci. Byłaby to sytuacja, w której zarówno kobiety, jak i mężczyźni mogliby rozwijać się zawodowo bez poczucia, że dają zbyt wiele, że poświęcają swoją osobowość, swój naturalny styl działania, aby przejść na kolejny poziom organizacyjny, a w niektórych kulturach w ogóle przetrwać. Jeśli kobiet i mężczyzn byłoby mniej więcej po równo na najwyższych stanowiskach zarządczych w organizacjach, wówczas równoważyłyby się męskość i kobiecość. Nie byłoby tylko bardzo męskich kultur organizacyjnych albo bardzo kobiecych. Oba pierwiastki istniałyby w równowadze, gwarantując synergię z połączenia tych dwóch jakże wspaniałych i wyjątkowych stylów działania, myślenia, odczuwania. Choć męska kultura organizacyjna jest na pewno sprawcza i skuteczna pod względem osiągania wyników biznesowych, to z pewnością nie jest idealna i mogłaby być jeszcze lepsza, ustępując nieco miejsca kobiecym pierwiastkom i kobiecemu stylowi działania. Ponieważ jednak jest ona w nadmiarze, nie daje dostatecznej przestrzeni na pełne wykorzystanie potencjału kobiet. A jak wiadomo, żadna skrajność nie jest dobra. Aktualny świat biznesu i polityki urządzony jest po męsku. To mężczyźni ustalili reguły gry, a kobietom pozostały następujące możliwości. Uznać to za fakt, dostosować się do tych reguł i działać zgodnie z nimi, aby rozwijać się zawodowo i piąć się po szczeblach kariery. Jest to obecnie najczęściej wykorzystywana możliwość i czasami kończy się sukcesem, okupionym jednak dużym kosztem osobistym. Następna możliwość: obrazić się na to, jak świat jest urządzony, i odpuścić. Kolejna: poznać dobrze to, jak działa męski styl, wykorzystać tę wiedzę do działania, ale tak często jak się da funkcjonować w zgodzie ze sobą, aby powoli przecierać szlaki dla innych kobiet. A kiedy znajdą się już odpowiednio wysoko w strukturach — pokazywać innym swoje wzorce i swój sposób działania, aby realnie wpływać na kulturę organizacji, w której pracują.
Dawno temu, kiedy kobiety siedziały w domu — choć słowo „siedziały” jest zupełnie nietrafione — mężczyźni tworzyli podwaliny pod dzisiejszy biznes. Męskie preferencje co do sposobu działania nie miały żadnej przeciwstawnej siły. Mężczyźni urządzili biznes po swojemu i długo strzegli dostępu do tego świata przed kobietami. Zadbali o to, aby było im wygodnie, a przede wszystkim, aby reguły były dla nich zrozumiałe. Trudno się dziwić — pewnie gdyby sytuacja była odwrotna, też urządziłybyśmy sobie świat biznesu po naszemu. W męskim świecie liczy się bycie samcem alfa, bycie najlepszym. Władza jest synonimem prestiżu. Mężczyźni pragną rządzić, być na szczycie, rywalizować. Komunikują się bardzo bezpośrednio, choćby miało to kogoś zranić. Na uczucia i emocje w biznesie nie ma miejsca. Trzeba grać twardo, konkretnie, dynamicznie. Jeśli czegoś się pragnie, to jasno mówi się o swoich oczekiwaniach. Duma odgrywa ogromną rolę. Urażony i niedoceniony mężczyzna, który uważa, że powinien być awansowany, prędzej odejdzie niż pozostanie w firmie, czekając cierpliwie na odpowiedni czas. Mężczyźni własne sukcesy przypisują sobie i swojej przebojowości, inteligencji i przedsiębiorczości. Są pewni siebie i mają większą skłonność do ryzyka niż kobiety. Dopóki kobiety nie miały praw wyborczych, ani żadnych innych, problemu w zasadzie nie było. Prawie nikt nie kwestionował faktu, że to kobieta zostaje w domu i zajmuje się potomstwem, doskonali się w roli pani domu, kucharki, praczki i sprzątaczki. Dziś z wiele z nas z niedowierzaniem czytałoby poradniki dobrej żony z 1819 r.1, w której autorka przekonywała, że książki i studiowanie języków to nie zadania dla kobiety. Niestety, w wielu polskich domach nadal panuje system, w którym to mężczyzna jest w centrum wszechświata i nawet jeśli kobieta jest aktywna zawodowo, to jej obowiązki w domu się nie zmieniły. Nadal większość obowiązków domowych spoczywa na barkach kobiet.
Kultura tworzona przez wieki ukształtowała współczesny świat oraz kobiece i męskie role w społeczeństwie. Mimo że już dziś posiadamy prawa wyborcze, możemy pracować, rozwijać się, decydować o sobie, mieć męża lub nie mieć, zarabiamy, jesteśmy niezależne finansowo, to wciąż podskórnie można odczuć naleciałości dawnych lat. Wciąż daje się zauważyć wyższość mężczyzny nad kobietą — do radia i telewizji zaprasza się głównie mężczyzn jako ekspertów komentujących wydarzenia na świecie, prelegenci na konferencjach to również w przeważającej większości mężczyźni. To jakby znak, że to, co padnie z męskich eksperckich ust, ma większą wartość niż to, co powiedzą kobiety. Sytuacja oczywiście się zmienia, jednak powoli. Na szczęście powstaje coraz więcej inicjatyw promujących kobiecą eksperckość. Kilka lat temu Olga Kozierowska prowadziła cykl audycji radiowych i telewizyjnych pt. Sukces Pisany Szminką, do których zapraszała właśnie kobiety, aby dzieliły się swoją wiedzą. Powołała do życia konkurs promujący kobiece sukcesy — Bizneswoman Roku — dzięki któremu wiele kobiet mogło wyjść z cienia i pokazać, co potrafią. Bianka Siwińska założyła fundację Perspektywy promującą kobiety w nowych technologiach. Sieć Przedsiębiorczych Kobiet również promuje kobiece biznesy i pomaga młodym kobietom zakładającym start-upy pozyskać finansowanie dla swoich pomysłów. Wiele firm zaczyna powoływać do życia programy wewnętrzne promujące równość płci. Kobiety niewątpliwie dziś chcą zdobywać świat, są coraz bardziej aktywne i coraz bardziej widoczne, co nie zmienia faktu, że do pełnej równości mają jeszcze daleką drogę.
Jeśli zastanowimy się nad tym, w co na ogół bawią się chłopcy, a w co dziewczynki, to dostrzeżemy wyraźne różnice. Nie chodzi tylko o przedmioty, którymi się bawią. To, że dziewczynki w większości lubią lalki, naczynia kuchenne, a chłopcy piłkę i samochody, jest dużym uproszczeniem, jednak nawet sklepy dziecięce z zabawkami zdają się potwierdzać tę regułę. Chodzi raczej o to, jakie interakcje te zabawki wywołują. Dziewczynki często bawią się w dom, bal, szkołę, sklep. Urządzają herbatki, spotkania i przyjęcia. Opiekują się lalkami jak dziećmi lub odgrywają scenki z życia, naśladując swoje matki. Chłopcy, grając w piłkę czy urządzając wyścigi samochodowe, w zasadzie od dzieciństwa rywalizują. Współzawodniczą w bezpieczny sposób, mając już od najmłodszych lat szansę zetknięcia się z uczuciem zwycięstwa, porażką oraz podnoszeniem się z tej porażki. Wyścigi, podchody, wspinanie się po drzewach to ciągłe doskonalenie umiejętności, które w dorosłym życiu wykorzystują także w biznesie. Biznes to bowiem rodzaj wyścigu. Liczy się to, kto pierwszy osiągnie lepszy wynik, kto pierwszy dobiegnie do mety. Dziewczynki za to uczą się współpracy, dbania o dobrą atmosferę i uczucia innych. W ich codziennych zabawach rzadko króluje rywalizacja. Na balu nie chodzi o wygraną, ale o dobrą zabawę i o to, aby wszyscy byli zadowoleni. Kiedy dziewczynki bawią się w szkołę lub przedszkole, opiekują się innymi członkami grupy, uczą się czytać emocje innych. A uczucia i emocje są bardzo ważne. To one często wyznaczają kierunek. Z pewnością znasz przypadki odmienne od tych, które opisałam, może nawet sama byłaś dziewczynką, która wspinała się po drzewach i miała nieustannie zdarte kolana. To oczywiście jest możliwe również wtedy, kiedy chłopiec stroni od typowo, jak to się zwykło mawiać, „chłopięcych zabaw”, a woli gotować czy bawić się z koleżankami. Zgodzisz się chyba jednak ze mną, że jeśli pomyślimy o całej populacji, to przypadki, kiedy dziewczynki chodzą po drzewach i bawią się w strażaków, są zdecydowanie rzadsze i często opatrzone komentarzem, że dziewczynka zachowuje się jak chłopczyca, że jest nietypowa, że jest łobuzem itp. Niby wszystko w porządku, a jednak w kulturze i w samym języku wyczuwalny jest przekaz, że dziecko postępuje niewłaściwie, bo nietypowo. Zaniepokojone ciocie i babcie martwią się, co z takiej dziewczynki wyrośnie, i zamiast wspierać w niej duszę odkrywcy, chwalić ją i zachęcać do odkrywania swojego potencjału, tłumią go w zarodku. Ważniejsze zdają się być białe rajstopki bez plam i sukienka z koronką oraz tendencja do analizowania, co ludzie powiedzą, jeśli rzeczywistość jest inna niż oczekiwana społecznie. Dziewczynka nie powinna tak głośno krzyczeć, mieć brudnych rąk, kłócić się. Powinna za to ładnie wyglądać. Jakby to był nasz jedyny cel i misja na tym świecie. Dziewczynki słyszą za dużo haseł w stylu: „nie powinnaś”, „nie wypada”, „nie jest dobrze widziane”, a za mało: „spróbuj”, „dasz radę”, „nie poddawaj się”.
Do powyższego dochodzi przymus bycia piękną. Oto zmora naszej kultury. Uczyniliśmy z kobiecego ciała i urody towar, kartę przetargową. Dziewczynki chwali się za to, że są śliczne, ładne, że są księżniczkami i pięknie wyglądają. Nie byłoby w tym może nic złego, gdyby równocześnie liczyło się, że są sprytne, mądre, inteligentne, pomysłowe, kreatywne, zaradne. Chłopców chwali się zupełnie inaczej. Nikt nawet nie pomyśli, aby w towarzystwie zachwycać się chłopięcą urodą. Nawet jeśli, to jest to jedną setną komplementów, którymi obdarza się chłopców. Jeśli chodzi o urodę, mówi się raczej o byciu przystojnym już w starszym wieku, a ta przystojność tak naprawdę kieruje się własnymi prawami. Można nie być zbyt urodziwym, ale być przystojnym, mieć „to coś”. Mężczyzna czasem nie do końca urokliwy, z dużym nosem czy kanciastą twarzą, otrzymuje status wyjątkowo przystojnego. Choć wygląd zewnętrzny liczy się w naszej współczesnej kulturze, jeśli chodzi i o kobiety, i o mężczyzn, to nikt nie wywiera na mężczyznach aż takiej presji posiadania idealnego ciała jak na kobietach. Owszem, jest ważne, żeby być szczupłym i zdrowym, to z pewnością pomaga także mężczyznom, jednak proporcje są tutaj zaburzone.
Studium przypadku
Zastanawiam się, jak to się dzieje, i czasem sama nie wierzę w to, co widzę na ulicznych billboardach. Blachodachówkę czy wiertarkę reklamuje skąpo ubrana kobieta, wyglądająca niemal jak produkt na sprzedaż. Z pewnością większość reklam tego typu jest skierowana do mężczyzn, ale jak czuje się kobieta, która sama buduje dom i wciąż natrafia na tego typu obrazki? Z jednej strony, kobiety godzą się na bycie twarzą i ciałem blachodachówki, wiertarki czy innych produktów, z drugiej jednak, po przeciwnej stronie są klienci, którzy te produkty kupują. Czy nie jest to obraźliwe też dla mężczyzn, że podejrzewa się ich o wybór nie pod względem parametrów jakościowych produktu, ale pod wpływem męskiego instynktu? Mężczyźni pojawiają się również w reklamach skierowanych do kobiet, jednak rzadko kiedy są roznegliżowani.
Do dziś w niektórych firmach produkcyjnych panowie wieszają w swojej przestrzeni zakładowej plakaty rozebranych kobiet, nie widząc w tym nic złego. Owszem, większość czasu przebywają tam w męskim gronie, jednak w firmach produkcyjnych również są obecne kobiety. Nawet jeśli chodzi o branżę ciężkiego przemysłu i bardzo trudnej fizycznej pracy — kobiety są tam zatrudniane np. w administracji, działach finansowych, HR i poruszają się po firmie. Jedna z menedżerek wspominała, że czuła się bardzo niekomfortowo, rozmawiając o kwestiach pracowniczych w pokoju dyżurnego inżyniera ruchu, w którym na ścianie wisiały kalendarze z nagimi kobietami. Sprawy takie są podnoszone i firmy, które wdrażają polityki antydyskryminacyjne, starają się zwalczać tego typu zachowania. Lecz nawet jeśli kierownictwo firmy tego zakazuje, zdarza się, że po drugiej stronie spotyka się to z brakiem zrozumienia.
Bardzo prawdopodobne jest, że niewysportowany mężczyzna z brzuchem wypomina kobiecie dwa kilogramy za dużo, nieco grube nogi, zbyt duży brzuch, małe piersi. Od kobiet oczekuje się poprawiania swojej urody. Dzisiejszy wzorzec piękna po raz pierwszy w historii nie ma odzwierciedlenia w realnym świecie. W czasach, kiedy królowały np. rubensowskie kształty, kobiety z obrazów naprawdę chodziły po ziemi i wyglądały tak jak na płótnie. Dzisiejszy wizerunek kobiet kuszących z okładek kolorowych pism to jednak wykreowany i nierealny wizerunek kobiecego piękna. Niestety, nie jest on osiągalny w realnym świecie: nie ma kobiet, które posiadałyby równie doskonałe proporcje, nieskazitelne rysy twarzy, talię osy, idealnie gładką cerę jak te, które widzimy na okładkach pism. To wszystko jest wytworem Photoshopa.
Studium przypadku
Firma Dove rozpoczęła pozytywne kampanie na temat kobiecego piękna i bycia sobą. Na kanale YouTube można zobaczyć kilka filmików reklamowych, w których widać, jak często kobiety nie doceniają siebie. Kampania Szkice prawdziwegopiękna wzrusza mnie za każdym razem, kiedy ją oglądam. Film przedstawia eksperyment, który zrobiono z udziałem kobiet oraz portrecisty sądowego. Rysownik tworzył ich portrety wyłącznie na podstawie opisu rysowanych kobiet. Następnie te kobiety wychodziły z pokoju. Po wyjściu zapoznawały się z inną kobietą, która później opisywała rysownikowi ich wygląd. W kulminacyjnym momencie filmu widać kilka prac mężczyzny, z których zawsze dwie przedstawiają tę samą kobietę: jedna wykonana na podstawie autoopisu, a druga na podstawie opisu innej kobiety. Różnica jest uderzająca. Portrety na podstawie autoopisu przedstawiały osoby wyglądające dużo gorzej niż w rzeczywistości i o wiele brzydziej niż te, które zostały narysowane na podstawie opisu innych kobiet. To pokazuje, jak my, kobiety, często nie doceniamy naszej urody i jak patrzymy na siebie przez pryzmat negatywnych ocen na nasz temat.
Inny film Dove przedstawia kobiety podczas sondy ulicznej. Na pytanie, czego nie lubią w swoim ciele, niemal od razu na jednym wdechu recytują całą listę wad. Kiedy zadaje się im natomiast pytanie o to, co w sobie lubią, odpowiadają, ale po głębokim zastanowieniu, niepewnie wymieniając jedną rzecz.
Niepewność co do swojej urody, nieuzasadnione kompleksy wpływają na obniżenie pewności siebie kobiet. Kobiety często tak bardzo skupiają się na swoim wyglądzie, że nie potrafią docenić innych wartości. Uważają np., że nie mogą awansować, bo są nieatrakcyjne lub brzydkie. Albo też nieustannie się odchudzają, odkładając życiowe plany na lepszy czas — kiedy będą szczuplejsze. „Jak schudnę pięć kilo, to moje życie się zmieni”. „Jak będę szczupła, to znajdę partnera”. „Jak zrzucę dziesięć kilo, to znajdę nową pracę”. Tym samym odkładają życie i wiele decyzji na później, bo nieustanne porównywanie się do wykreowanych w mediach idealnych kobiet sprawia, że czują się bezradne. Seriale i filmy również przedstawiają głównie piękne aktorki z doskonałą figurą w rolach matek, agentek FBI, prawniczek, kobiet biznesu. Do tego dołączają programy telewizyjne podpowiadające, jak być perfekcyjną panią domu, idealną matką, najlepszą żoną, doskonałą panną młodą, idealną pod każdym względem kobietą sukcesu, której porażki nie mają prawa dotknąć. Programy w stylu Rolnik szuka żony są upokarzające — oto mężczyzna robi sobie casting na żonę, a kobiety prezentują swoje wdzięki i umiejętności, aby zasłużyć na uznanie. To tylko jeden przykład tego, że niestety, media bardzo mocno kształtują naszą kulturę. Rodzice w domu oglądają tego typu programy z dziećmi, które bezwiednie zakorzeniają sobie damsko-męski układ w głowach. Nie powinnyśmy się na to godzić. Nie dokładajmy swojej cegiełki do przedmiotowego traktowania ani kobiet, ani mężczyzn.
Kobiety traktuje się mniej poważnie niż mężczyzn również na scenie publicznej, kiedy to w komentarzach po ważnych debatach politycznych lub wydarzeniach z udziałem kobiet polityków najważniejsze jest, jak były ubrane i czy strój był odpowiedni. Nikomu nawet nie przyjdzie do głowy skomentować garnitur premiera czy prezydenta. Jednak w przypadku kobiet często zajmuje to cały blok informacyjny na dany temat, w trakcie którego z pewnością poznamy markę danej sukienki lub kostiumu, ale nie dowiemy się, o czym dana kobieta mówiła. A jeśli nawet, będzie to wiadomość drugorzędna. Znakomitym tego przykładem jest ostatnia wizyta brytyjskiej pary książęcej w Polsce. Kreacja księżnej Kate była głównym tematem dnia. Cieszę się, że Gosia Baczyńska zdobyła międzynarodowy rozgłos dzięki swojemu znakomitemu projektowi, jednak księżna Kate z całą pewnością nie przyjechała do naszego kraju tylko po to, aby ubrać się w sukienkę polskiej projektantki. Nie chodzi o to, żeby kobiety przestały się ładnie ubierać, że mają od dziś nosić męskie garnitury, by nie odwracać uwagi od tego, co mają do powiedzenia. Jak się okazuje, to też nie jest sposób, bo wówczas dostaną łatkę „babochłopa” lub bezguścia albo uzna się, że nie mają fantazji w kreowaniu swojego wizerunku. Chodzi przede wszystkim o to, aby w przypadku kobiet temat ich stroju przestał wychodzić na pierwszy plan, żeby nie odbierał im prawa do bycia ekspertkami, których chcemy słuchać. Moda jest wszechobecna, jest sposobem na wyrażenie siebie i elementem kreowania wizerunku. Nie chodzi o to, by ubierać się tak, aby się nie wyróżniać. Czasami wprawdzie jest to celem, jednak według mnie dopóki ubiór zachowuje pewne ogólnie przyjęte standardy dobrego smaku, nie powinien być tematem numer jeden, a przede wszystkim nie powinien przysłaniać głosu kobiet. Oczywiście w świecie celebrytów, aktorów, piosenkarzy jest to element scenicznego wizerunku i często im bardziej szokujący, tym lepiej, ale ja skupiam się na świecie firm, polityki i biznesu.
Smutne jest to, że rola pierwszej damy bywa tak mocno niedoceniana, a przede wszystkim że jest nieopłacana. Choć formalnie nie istnieje żadne prawo, które zabraniałoby pierwszym damom pracować zawodowo, to społeczeństwo nie akceptuje takiej sytuacji. Ewa Widlak, doktorantka na Uniwersytecie Pompeu Fabra w Barcelonie w dziedzinie komunikacji politycznej, specjalizująca się w tematyce kobiet w polityce, a szczególnie pierwszych dam, przeprowadziła z Polakami wywiady dotyczące wynagrodzenia za pełnienie funkcji pierwszej damy. Znakomita większość respondentów odpowiedziała, że pierwszej damie nie należy się pensja, bo jej obowiązkiem jest wspierać moralnie męża. Z pogłębionych badań jakościowych jednak wynika, że pierwsza dama jest niejako alter ego prezydenta, reprezentantką polskiego społeczeństwa, a w szczególności kobiet. Pierwsza dama staje się symbolem i są wobec niej konkretne oczekiwania, aby pełniła funkcje reprezentacyjne. Możemy też zaobserwować, jak rola pierwszej damy staje się coraz bardziej rozbudowana i sformalizowana. Nie chodzi tylko o uczestnictwo w bankietach, ale o prowadzenie działalności społecznej. Rzeczywistość wygląda tak, że w momencie, kiedy mężczyzna zostaje prezydentem, kobieta rezygnuje z zarobkowej aktywności zawodowej, mimo że nie otrzymuje za swoją rolę żadnego wynagrodzenia i nie są opłacane jej składki do ZUS-u. W mojej opinii jest upokarzające, że nasze państwo nie potrafi docenić tej roli. Owszem, pierwsza dama nie ma obowiązku uczestniczenia w formalnych spotkaniach, jednak wiemy, że zwyczajowo to robi. Kalendarze pierwszych dam są po brzegi wypełnione wyjazdami, bankietami, udziałem w oficjalnych spotkaniach, przyjmowaniem gości, wizytami w ambasadach, instytucjach, domach dziecka i wielu innych miejscach. Jeśli mąż zostanie dwukrotnie wybrany na prezydenta, to pierwsza dama przez te dziesięć lat nie otrzymuje wynagrodzenia. Jako pierwsze damy kobiety oczywiście zdobywają dodatkowe kompetencje i doświadczenie na tym stanowisku jest z pewnością unikalne. Dlaczego jednak mają robić to za darmo? Są na tym stratne. Jak napisała na swoim blogu Boska Matka Anna Kowalczyk, pierwsza dama to pierwsza niewolnica Rzeczpospolitej Polskiej. Ma mnóstwo zadań, obowiązuje ją etykieta dyplomatyczna, poddana jest dużej presji społecznej oraz oczekiwaniom w zamian za tytuł, jaki nosi. Ciekawe, jak byłoby w przypadku, gdyby w Polsce to kobieta została prezydentem? I jak wyglądałaby kwestia wynagrodzenia i pracy jej męża? Z utęsknieniem oczekuję tej chwili. Pewnie jeszcze długo będziemy musieli czekać. Jak powiedziała Dorota Warakomska, dziennikarka i komentatorka ostatnich wyborów prezydenckich w USA, społeczeństwo amerykańskie było gotowe na czarnego mężczyznę jako prezydenta, jednak nie na kobietę. Dlatego Hilary Clinton przegrała z Donaldem Trumpem.
Badaczka trendów Natalia Hatalska wspomina w artykule „Womenomics — rynek jest kobietą” o tym, jak często w reklamach, mimo że żyjemy w XXI w., pojawiają się bardzo stereotypizujące treści nie tylko dotyczące kobiet, ale także mężczyzn. Autorka odnosi się do reklamy jednej z firm produkujących leki na chore gardło. Głównym przesłaniem reklamy było hasło: „Panowie, wasze żony mogą chorować, byle krótko”. To wciąż sprowadza kobiety i mężczyzn do bardzo jasnego podziału: on nie potrafi poradzić sobie w domu z niczym, ona musi być wciąż dyspozycyjna, bo wszystkie obowiązki domowe są tylko na jej głowie. Choć w kontrze do tego typu przekazu pojawiają się kampanie na rzecz przeciwdziałania stereotypów, jak: Ban Bossy2, My Beauty, my say (Dove), Like a girl (Always), byłoby wspaniale, gdyby nie były już potrzebne. Zwłaszcza że przyszłość światowej gospodarki leży w rękach kobiet, jak ogłosił „The Economist” w 2006 r., a dziś termin womenomics zyskuje popularność z uwagi na fakt, że kobiety mają coraz większy wpływ na światową gospodarkę. Zarabiają coraz więcej i są istotnymi konsumentkami, które podejmują większość decyzji zakupowych, nie mogą więc być ignorowane. Bank Światowy szacuje, że do 2025 r. kobiety będą właścicielkami aż 60% brytyjskiego majątku3.
Stereotypy i presja społeczna sprawiają, że te same cechy przypisane mężczyźnie lub kobiecie wywołają albo pozytywny, albo negatywny efekt w zależności od płci. Na przykład mówienie o sobie i swoich zasługach, pewność siebie skutkują raczej negatywną oceną dla kobiet. Zostają wówczas uznane za zarozumiałe i pyszne. Podobnie asertywność z większym prawdopodobieństwem będzie nazwana agresją, albo o kobiecie powie się, że jest niemiła, złośliwa lub po prostu wredna. Skromność natomiast, wpajana od dzieciństwa kobietom, szczególnie urodzonym w pokoleniu X i wcześniejszych, będzie zachowaniem, za które kobiety będą doceniane na poziomie deklaracji, jednak w świecie biznesu i polityki owa cecha skutecznie wykluczy je z gry o wysokie pozycje. W 2016 r. w USA wystartowała kampania Ban Bossy, w której wzięły udział Beyonce, Condoleezza Rice, Diane von Furstenberg, Jane Lynch, Jennifer Garnier oraz Sheryl Sandberg. Znane i cenione kobiety przekonują inne kobiety, że mają prawo odznaczać się ambicją i być liderkami. Walczą też z etykietowaniem kobiet i dziewczynek poprzez używanie słowa bossy (z ang.: apodyktyczna, rządząca się, despotyczna), kiedy wykazują zdolności przywódcze. Jak pokazują amerykańskie statystyki, młode dziewczyny już w gimnazjum przestają być zainteresowane przywództwem, bo nie chcą być nazywane bossy. Dumna Beyonce w klipie wideo promującym kampanię mówi: I am not bossy. I’m the boss („Nie jestem apodyktyczna. Jestem szefową). Kampania zachęca, aby wykreślić ze słownika słowo bossy, które powstrzymuje kobiety przed dążeniem do osiągnięcia sukcesu i podkopuje ich ambicje. Jak te same zachowania są traktowane w przypadku mężczyzn? Asertywność jest bardzo dobrze oceniana i mężczyzna od razu zyskuje w oczach otoczenia, kiedy jasno wyraża swoje oczekiwania i potrafi odmówić, jeśli coś nie jest po jego myśli. Pewność siebie i artykułowanie swoich ambicji to kolejny powód do przyznania dodatniej oceny. O takim mężczyźnie mówi się, że wie, czego chce i dokąd zmierza.
Najnowsze badanie4 amerykańskiej socjolożki Sarah Thébaud z Uniwersytetu Kalifornijskiego na temat stereotypów płciowych związanych z zawodami dowodzi, że nie tyle stereotypizujemy kobiety i mężczyzn, ile konkretne zawody. Na przykład zawód strażaka jest postrzegany jako męska rola, podczas gdy profesja pielęgniarki jest raczej kobieca. Dotychczasowe badania na temat stereotypów pokazywały, że stereotypy płciowe kształtują nasze oczekiwania w stosunku do tego, kto będzie bardziej pasował do określonego zawodu, i raczej większość założy, że na stanowisko strażaka aplikuje mężczyzna, a na stanowisko pielęgniarki kobieta. Badanie Thébaud próbowało odpowiedzieć na pytania, jak szybko dane stanowisko zaczyna być traktowane stereotypowo pod względem pasującej do niego płci oraz w jakim stopniu dane stereotypy mogą wpływać na poziom autorytetu i szacunku w zależności od tego, czy na danej pozycji będzie kobieta, czy mężczyzna. Naukowcy zbadali zawód menedżera ds. mikrokredytów w krajach Ameryki Środkowej, Ten zawód nie jest jednoznacznie związany z płcią i jest stosunkowo nowy, bo funkcjonuje dopiero około dziesięciu lat na tym rynku. Na tej pozycji pracuje porównywalna liczba kobiet i mężczyzn. Sama branża finansowa bardziej kojarzy się z mężczyznami, jednak w przypadku tego regionu mikrofinanse mają duży związek z walką z ubóstwem i usługami socjalnymi kojarzonymi zwykle z kobietami. Menedżerowie ds. mikrokredytów poddani obserwacji często w swojej pracy byli przekierowywani do obsługi różnych kredytobiorców, dzięki czemu można było obserwować sposoby spłat kredytów przez pożyczkobiorców w zależności od powiązania z menedżerami płci męskiej i żeńskiej. Mogło się zdarzyć tak, że początkowo klient był obsługiwany przez kobietę menedżera, a następnie przez mężczyznę menedżera. Miało to wpływ na kwoty spłat kredytów i ich terminowość. Dokonywanie płatności na czas sygnalizowało, że kredytobiorca postrzega menedżera jako osobę z autorytetem, posiadającą odpowiednie uprawnienia. Przeciwna sytuacja, a więc brak spłaty lub opóźnienie, oznaczała, że kredytobiorca wyczuwa mniejszy autorytet i uważa, że menedżer może być traktowany pobłażliwie. Sądzi też, że osoba na stanowisku menedżera nie ma odpowiednich uprawnień, aby zareagować na tę sytuację. Okazało się, że do ustalenia danej konotacji w głowie kredytobiorców wystarczyło jedno spotkanie z osobą na stanowisku menedżera. I tak: jeśli początkowo klienta obsługiwała kobieta menedżerka, wówczas płatności były rzadziej dokonywane na czas. Nawet jeśli później obsługiwani byli już przez mężczyzn na tym samym stanowisku, ich pozycja była uznawana za „kobiecą profesję” i klienci zakładali mniejszy autorytet niż w przeciwnym przypadku. Jeśli natomiast to mężczyzna był osobą, która jako pierwsza obsługiwała klienta, wówczas kredytobiorcy postrzegali zawód menedżera ds. mikrokredytów jako „męską profesję” i przypisywali jej większy autorytet. Naukowcy wzięli pod uwagę również dodatkowe zmienne, które mogły wpłynąć na spłatę pożyczki: wysokość dochodów, kwota kredytu, jednak bez względu na nie wyniki się nie zmieniały. Badanie to pokazuje, jak silny wpływ mają stereotypy na postrzeganie konkretnych zawodów i przypisywanie autorytetu osobom pracującym na danej pozycji ze względu na płeć. Tracą na tym nie tylko kobiety wykonujące zawody tradycyjnie kojarzone z mężczyznami, ale także mężczyźni wykonujący zawody kojarzone tradycyjnie z kobietami. A przecież chodzi o to, aby każdy z nas mógł wykonywać pracę, która najlepiej odpowiada jego możliwościom i umiejętnościom, i być szanowany za swoje osiągnięcia bez względu na płeć.