Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Wielogłosowa opowieść o wydarzeniach polskiego września 1939. Dzień po dniu – w relacjach świadków i zdjęciach archiwalnych.
Zestawiona chronologicznie ze świadectw źródłowych opowieść o wrześniu 1939, najgorszym miesiącu w historii Polski. Wielogłos ułatwiający współczesnemu czytelnikowi zrozumienie klęski, która zapoczątkowała wojenny koszmar i nigdy nie pozwoli Polakom o sobie zapomnieć.
„Wrzesień 1939 przyniósł całkowitą katastrofę. Pozostawiona przez aliantów sama sobie, Polska nie miała szans na odparcie podboju ani z jednej, ani z drugiej strony. Jej samotny opór był jedynie aktem o charakterze symbolicznym. W tym wymiarze można mówić o ponadczasowym zwycięstwie. Mimo upadku państwa, społeczeństwo polskie ani wtedy, ani później nie przyjęło racji żadnego z okupantów, nie uznało za zasadną tłumaczącej najazd ideologii.
Okres sierpień–październik 1939 był niezwykłą lekcją dla Polski, Europy, świata. Czy ta lekcja została zrozumiana? Z perspektywy Unii Europejskiej można sądzić, że tak. Ale czy istnienie Unii może uspokajać, skoro poza nią tyle jeszcze sił, które z tamtej lekcji wynoszą zupełnie inną wiedzę?”
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 125
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Wrzesień 1939 to najgorszy miesiąc w historii Polski. Dopiero co wyrosło pierwsze po listopadzie 1918 pokolenie niepodległej Rzeczpospolitej, nieobarczone kompleksem kraju ponad wiek zniewolonego, pierwsze… szczęśliwe polskie pokolenie. Reformy ekonomiczne państwa zaczynały przynosić efekty, społeczeństwo odczuwało już skutki dwudziestoletniej stabilności. Łatwiej było też uwierzyć w deklaracje władz o dostatecznej sile militarnej, wierzyć w dobry los Polski. Tym trudniej było potem znieść klęskę.
Po Traktacie Wersalskim (1919) Polska z jej zachodnimi zdobyczami terytorialnymi stała się dla Niemiec państwem „pasożytującym”, zawłaszczającym „przynależny im” obszar, a z czasem dla III Rzeszy – przestrzenią zamierzonego podboju. Dla ZSRR – po porażce Armii Czerwonej w 1920 roku – była wrogiem pierwszoplanowym, drażniącą barierą w eksporcie rewolucji na Zachód. Do 1939 roku oba agresywne państwa totalitarne otoczyły Polskę niemal ścisłym kordonem.
Ostrzeżeniem dla Rzeczpospolitej był już układ z Monachium z września 1938, w którym za sprawą III Rzeszy podmiotowość straciła Czechosłowacja. W sierpniu 1939 Hitler i Stalin zdecydowali się na sojusz militarny, z Polską jako głównym celem. Połączone siły tych totalitarnych mocarstw czyniły nasz kraj w istocie bezradnym. Charakterystyczne, że przy swych całkowicie obcych, sprzecznych ideologiach, co do Polski potrafiły się przyjaźnie porozumieć – tak bardzo je irytowało „bezdogmatyczne lawirowanie” II RP między nimi.
Polska stała się obszarem geopolitycznej rozgrywki, która wpłynęła na losy świata. Choć przez europejskie mocarstwa potraktowana przedmiotowo, odegrała swoją rolę jako podmiot własnej historii. Ani polskie władze, ani społeczeństwo nie poddały się wówczas groźbom i szantażom sił totalitarnych. Polska nie zgodziła się na żaden dyktowany przez nie układ. Dała dowód niezawisłości, jako pierwszy kraj przyszłej koalicji demokratycznej Europy.
Wrzesień 1939 przyniósł całkowitą katastrofę. Pozostawiona przez aliantów sama sobie, Polska nie miała szans na odparcie podboju ani z jednej, ani z drugiej strony. Jej samotny opór był jedynie aktem o charakterze symbolicznym. W tym wymiarze można mówić o ponadczasowym zwycięstwie. Mimo upadku państwa, społeczeństwo polskie ani wtedy, ani później nie przyjęło racji żadnego z okupantów, nie uznało za zasadną tłumaczącej najazd ideologii.
Wrzesień 1939 był zarazem klęską elit II Rzeczpospolitej, które nie potrafiły zbudować realnych militarnych sojuszy, zabezpieczyć państwa przed najazdem ewidentnie wrogich sąsiadów. Nade wszystko jednak – nie umiały one pokonać sprzeczności wewnątrz wielonarodowego kraju, w którym mniejszości narodowe powinny się czuć pełnoprawnym współgospodarzem, jeśli miałyby stanąć do zdeterminowanej obrony państwa. Na zachodzie niemała część obywateli RP patrzyła przyjaźnie na III Rzeszę, a na wschodzie – na ZSRR. Dopiero z czasem mieli oni przekonać się co do istoty najeźdźców.
Okres sierpień–październik 1939 był niezwykłą lekcją dla Polski, Europy, świata. Czy ta lekcja została zrozumiana? Z perspektywy Unii Europejskiej można sądzić, że tak. Ale czy istnienie Unii może uspokajać, skoro poza nią tyle jeszcze sił, które z tamtej lekcji wynoszą zupełnie inną wiedzę?
II wojna światowa, która toczyła się przez Polskę od pierwszego do ostatniego dnia, była kataklizmem w każdym sensie. Zrujnowała kraj, przesunęła jego granice na zachód, częściowo w nowy rejon, także zrujnowany. Zdewastowała tkankę społeczną, wnosząc śmierć i ból wypędzenia do każdej niemal rodziny. Przyniosła prawie całkowitą zagładę polskich Żydów. Naruszyła relacje Polaków z narodami sąsiedzkimi – współistnienie przekształciła we wrogość. Na 45 lat narzuciła tu komunizm.
Polska stała się latem 1939 przestrzenią sojuszu, a po blisko dwóch latach – także starcia obu potężnych systemów totalitarnych. Wpasowana pomiędzy zideologizowane państwa zaborcze, została symbolem obrony wartości podstawowych – wolności jednostki i prawa narodu do samostanowienia. Dzięki swojej postawie, a zarazem z wyroku historii, dała przykład niepodległości ducha. W 1989 roku polskie społeczeństwo potwierdziło tę rolę poprzez znaczący udział w upadku komunizmu.
Zniszczenie kraju nie było dla Polski najważniejszym wymiarem kataklizmu II wojny. Straty osobowe pod obiema okupacjami, niemiecką i sowiecką, przekroczyły wszelkie możliwe wyobrażenia co do losu ludności cywilnej. Okupacja niemiecka trwała od września 1939 do 1945 roku. Pierwsza okupacja sowiecka – od września 1939 do czerwca 1941, druga – od 1944… W tym czasie polskie społeczeństwo doznało opresji o wyjątkowym natężeniu. Bezpośrednim represjom ze strony obu okupantów uległo co najmniej 12 milionów obywateli II Rzeczpospolitej. Oznacza to, wobec 35 milionów jej mieszkańców, że co trzeci polski obywatel doznał jakiejś formy brutalnych prześladowań; co piąty – utracił życie lub zdrowie w stopniu nieodwracalnym. Represje i III Rzeszy, i ZSRR skierowane zostały w szczególny sposób przeciw duchowej elicie Polski – straty warstwy przywódczej były wyjątkowo duże. Osłabiło to siły kraju powojennego.
Przedstawiamy wrzesień 1939 – miesiąc najgorszy – dzień po dniu.
Zbigniew Gluza
18 sierpnia. Ćwiczenia przeciwgazowe Przysposobienia Wojskowego Kobiet.
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
MOSKWA
23 sierpnia podpisany zostaje układ o nieagresji pomiędzy Niemcami a ZSRR (pakt Ribbentrop–Mołotow). Stanowiący jego część tajny protokół dzieli Polskę na strefy podporządkowania obu państwom totalitarnym.
WARSZAWA
30 sierpnia zostaje zarządzona generalna mobilizacja.
BERLIN
31 sierpnia kanclerz Rzeszy Adolf Hitler wydaje ostateczny rozkaz realizacji operacji „Fall Weiss” – uderzenia na Polskę.
Józef Stalin (sekretarz generalny Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii bolszewików) podczas posiedzenia Biura Politycznego KC
Sprawa wojny czy pokoju weszła w stadium krytyczne. Jej rozwiązanie zależy wyłącznie od nas. Jeżeli zawrzemy traktat z Anglią i Francją, Niemcy będą zmuszone odstąpić od planów agresji, ustąpić wobec stanowiska Polski. […] Natomiast jeśli przyjmiemy niemiecką propozycję zawarcia z nimi paktu o nieagresji, umożliwi to Niemcom atak na Polskę i tym samym interwencja Anglii i Francji stanie się faktem dokonanym. Gdy to nastąpi, będziemy mogli z pożytkiem dla nas czekać na odpowiedni moment dołączenia do konfliktu lub osiągnięcia celu w inny sposób. Wybór jest więc dla nas jasny: powinniśmy przyjąć propozycję niemiecką, a misje wojskowe francuską i angielską odesłać grzecznie do domu…
Moskwa, 19 sierpnia [1]
Adolf Hitler (kanclerz III Rzeszy) w depeszy do Józefa Stalina
Zawarcie ze Związkiem Sowieckim paktu o nieagresji oznacza dla mnie ustalenie niemieckiej polityki w dłuższej perspektywie czasowej. Niemcy wracają w ten sposób do linii politycznej, która w minionych stuleciach przyniosła obydwu państwom korzyści.
[…] Napięcie między Niemcami a Polską stało się nie do zniesienia. Postawa Polski wobec wielkiego mocarstwa jest tego rodzaju, że w każdej chwili może nastąpić kryzys. W obliczu tej bezczelności Niemcy są zdecydowane strzec wszystkimi środkami interesów Rzeszy.
Berlin, 20 sierpnia [1]
Z układu o nieagresji między Niemcami i Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich
Rząd ZSRR i rząd Niemiec, powodowane pragnieniem umocnienia sprawy pokoju między ZSRR i Niemcami i wychodząc z zasadniczych założeń umowy o neutralności, zawartej pomiędzy ZSRR i Niemcami w kwietniu 1926 roku, doszły do następującego porozumienia:
Art. 1. Obie umawiające się strony zobowiązują się powstrzymywać od wszelkiego gwałtu, wszelkiego działania agresywnego i wszelkiej napaści we wzajemnych stosunkach, zarówno samodzielnie, jak i wspólnie z innymi mocarstwami.
Moskwa, 23 sierpnia [78]
Z tajnego, dodatkowego protokołu układu Niemcy–ZSRR
W wypadku nastąpienia terytorialnych lub politycznych zmian na terenach należących do Państwa Polskiego, granica strefy interesów Niemiec i ZSRR przebiegać będzie w przybliżeniu po linii rzek Narew, Wisła i San. Kwestia, czy w interesach obu stron będzie pożądanym utrzymanie niezależnego Państwa Polskiego i w jakich granicach, będzie mogła być ostatecznie wyjaśniona dopiero w toku dalszych wypadków politycznych. W każdym razie oba rządy rozstrzygną tę kwestię na drodze przyjaznego porozumienia.
Moskwa, 23 sierpnia [65]
Zygmunt Klukowski (lekarz) w dzienniku
Boję się, żeby mnie nie pozostawiono w Szczebrzeszynie. Dookoła wciąż mówi się o powołanych do wojska. Biorą lekarzy nawet starszych ode mnie.
Wszystko przemawia za tym, że wojna wisi na włosku. Nastrój wszędzie bardzo dobry. Słyszy się przeważnie: oby prędzej! Lecz wyczuwa się i specyficzny niepokój, który z lekka trąci możliwością paniki. Brak drobnej monety. Wszyscy chowają ją. Każdy pacjent płaci 20-złotowym papierkiem i żąda reszty. Niektórzy już spekulują, dając 17 złotych bilonem za 20 złotych papierowych. Coraz więcej rozmaitych urzędowych archiwów z Katowic, z Bydgoszczy i innych miast przewożą do Zamościa. Przyjeżdżają też ludzie z Warszawy, żeby nie być w stolicy w chwili wybuchu wojny.
Szczebrzeszyn, 25 sierpnia [42]
Adolf Hitler w rozkazie do ataku na Polskę
Ponieważ wyczerpane zostały wszystkie polityczne możliwości, aby na drodze pokojowej załatwić nieznośną dla Niemiec sytuację na granicy wschodniej, zdecydowałem się na rozwiązanie tej sytuacji za pomocą siły.
Atak przeciwko Polsce powinien być przeprowadzony zgodnie z przygotowaniem do „Fall Weiss”, ze zmianami dotyczącymi armii lądowej w związku z zakończoną w międzyczasie koncentracją.
Podział zadań i cel operacji pozostają niezmienione.
Dzień ataku: 1 września 1939. Czas ataku: godzina 4 minut 45.
Czas ten obowiązuje również dla operacji w Gdyni, Zatoce Gdańskiej i przy moście w Tczewie. Na Zachodzie chodzi o to, aby odpowiedzialność za rozpoczęcie działań wojennych spoczywała jednocześnie na Anglii i Francji.
Berlin, 31 sierpnia [86]
Warszawa. Dom Osiedla TOR przy ul. Obozowej 80 trafiony niemiecką bombą w pierwszych dniach września. Mieszkańcy usuwają gruz w poszukiwaniu zasypanych.
Fot. Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie / Ośrodek KARTA
WIELUŃ
O godzinie 4.40 odbywa się pierwszy nalot niemiecki na obiekty cywilne.
WESTERPLATTE
O godzinie 4.45 pancernik „Schleswig-Holstein” rozpoczyna ostrzał polskiej składnicy amunicyjnej.
Z terytorium Niemiec i Słowacji na Polskę rusza ofensywa około 1,8 mln żołnierzy. Do walki z najeźdźcami przystępuje Wojsko Polskie w sile około 1 mln żołnierzy.
BERLIN
Reichstag uchwala ustawę włączającą do III Rzeszy Wolne Miasto Gdańsk.
PARYŻ
Rząd francuski zarządza powszechną mobilizację.
ALZACJA
Rozpoczyna się ewakuacja ludności cywilnej z miejscowości położonych w pobliżu linii Maginota (francuskich fortyfikacji obronnych).
BERLIN
Ambasadorowie Francji i Wielkiej Brytanii wręczają Joachimowi von Ribbentropowi ultimatum wzywające do wycofania wojsk z terenu Polski.
Adolf Hitler w przemówieniu do armii niemieckiej
Państwo polskie nie zgodziło się na pokojowe ułożenie stosunków, tak jak sobie tego życzyłem i odwołało się do oręża. Niemcy zamieszkali w Polsce są prześladowani, stosuje się wobec nich krwawy terror i wyrzuca z ich własnych domów. Szereg wypadków pogwałcenia granicy, których nie może tolerować wielkie mocarstwo, świadczy o tym, że Polska nie zamierza już uszanować granicy Rzeszy.
Aby położyć kres temu obłędowi, nie mam innego wyboru, jak odpowiedzieć siłą na siłę.
Berlin, 1 września [24]
Por. Czesław Liszewski (3 Pułk Szwoleżerów Mazowieckich)
Jest kilka minut po czwartej. Błyskawicznie ubieramy się, uzbrojeni, nieumyci wybiegamy na ulicę. […] W górze, wysoko na niebie chmura samolotów. Liczymy je. Lecą od granicy pruskiej w stronę Grodna, falami po trzydzieści samolotów; cztery fale. Sztyler i inni twierdzą, że są to samoloty angielskie, które przez Litwę przybywają do Polski. Jakoś mi na to nie wygląda i sprzeczam się z kolegami. Ktoś z podoficerów przyniósł książeczkę z narysowanymi sylwetkami różnych typów niemieckich samolotów. Przyglądamy się nerwowo rysunkom i samolotom, tym w górze. Ręce drżą z emocji. Tak, zaczęło się, to niemieckie bombowce.
Augustów, 1 września [47]
Chor. Władysław Baran
Otrzymujemy pierwsze meldunki od strzelców leżących na prawo od nas. „Panie chorąży, idą…” Tam na lewo, wzdłuż wybrzeża, jeden, dwóch, trzech, cała drużyna, pluton… […] Główne natarcie nieprzyjaciela wyszło właśnie z lasku za murem i szło ławą między plażą a bramą kolejową. […]
Zakołysało się całe powietrze. Wytrysnęły w górę fontanny piachu, kamieni i dymu. Zaczęły fruwać w powietrzu pnie i konary roztrzaskanych drzew oraz strzępy ludzkich ciał i uzbrojenia. Ogłuszający grzmot wybuchów przerywały od czasu do czasu przeraźliwe krzyki konających. Na naszych oczach dokonywało się straszliwe zniszczenie.
Westerplatte, 1 września [27]
Zygmunt Łangowski (kolejarz)
1 września obudziły nas strzały i dochodzące z ulicy wołania: „Fenster zumachen!” [Zamykać okna!]. Przez okno zobaczyłem, że na dole krążą liczne samochody policyjne. Po chwili wtargnęli do naszego mieszkania czterej uzbrojeni szturmowcy SA […]. Kazali nam się ubrać, po czym wyprowadzono ojca, mnie oraz moich dwóch braci na ulicę […]. Potem zostaliśmy wszyscy skierowani do Viktoriaschule.
Podczas marszu zebrana na chodnikach ludność pluła na nas i obrzucała wyzwiskami. Rozległy się nawet okrzyki: „Wohin führt ihr sie? Erschiesst doch die Pollacken!” [Dokąd ich prowadzicie? Zastrzelcie tych Polaczków!]. […] Im bliżej było śródmieścia, tym bardziej rósł krzyczący i wyzywający nas tłum. Szczególną zajadłością odznaczali się chłopcy z Hitlerjugend, krzyczący: „Niederschiessen! Niederschiessen!” [Rozstrzelać!].
Gdańsk, 1 września [28]
Ignacy Mościscki (prezydent Rzeczpospolitej Polskiej) w orędziu do obywateli
Nocy dzisiejszej odwieczny wróg nasz rozpoczął działania zaczepne wobec Państwa Polskiego, co stwierdzam wobec Boga i historii.
W tej chwili dziejowej zwracam się do wszystkich obywateli Państwa w głębokim przeświadczeniu, że cały Naród w obronie swojej Wolności, Niepodległości i Honoru skupi się dokoła Wodza Naczelnego i Sił Zbrojnych oraz da godną odpowiedź napastnikowi, jak to się już nieraz działo w historii stosunków polsko-niemieckich.
Cały Naród Polski, pobłogosławiony przez Boga, w walce o swoją świętą i słuszną sprawę, zjednoczony z Armią pójdzie ramię przy ramieniu do boju i pełnego zwycięstwa.
Warszawa, 1 września [24]
Józef Beck (minister spraw zagranicznych) w depeszy do ambasadorów RP w Londynie i Paryżu
Proszę Pana Ambasadora o zawiadomienie rządu, przy którym jest Pan akredytowany, że pomimo współpracy polskiej w inicjatywie Wielkiej Brytanii, znanej rządom alianckim, wojska niemieckie zaatakowały o świcie terytorium polskie, zaś jednocześnie lotnictwo bombardowało wiele miejscowości.
Rząd polski, zdecydowany bronić niepodległości i honoru Polski do końca, wyraża przekonanie, że zgodnie z istniejącymi traktatami otrzyma w tej walce natychmiastową pomoc aliantów.
Warszawa, 1 września [24]
Augustyn Młyński (pracownik Poczty Polskiej w Gdańsku)
Walka była bardzo zacięta. […] Do godziny 12.00 padł tylko jeden z kolegów. Wtedy Niemcy przerwali ogień i usłyszeliśmy ich wezwanie przez tuby: „Kameraden, ergebt euch! Euch passiert nichts!” [Towarzysze, poddajcie się! Nic wam się nie stanie!]. Do godziny 14.00 nastąpiła przerwa, podczas której kolega [Alfons] Flisykowski nas zwołał i zapytał, czy chcemy się poddać. Wszyscy byliśmy zgodni, by walczyć dalej.
Po godzinie 14.00 nastąpił gwałtowny ostrzał. […] Pociski artyleryjskie raziły nas coraz mocniej […]. Koledzy, nie mogąc się utrzymać na górnych piętrach, zeszli do piwnicy. […] Była godzina 19.30 i żadna odsiecz nie nadchodziła. Niemcy tymczasem oblali nasz gmach jakimś płynem zapalającym, a nawet wsuwali w okna piwniczne broń i strzelali.
Było strasznie: obrońcy stali stłoczeni w korytarzu piwnicy, gdzie panował krzyk i płacz. Wtenczas dopiero […] postanowiliśmy się poddać.
Gdańsk, 1 września [28]
Z anonimowej relacji mieszkanki Warszawy
Na mieście ruch szalony – wszędzie ogonki, już daje się odczuwać brak mąki, cukru, kaszy. Największy popyt jest na środki opatrunkowe. Ludzie […] nie wiedzą, jak się ratować, czym się ratować. […] Po południu znowu nalot. Teraz dla wszystkich staje się jasne, że chociaż nie jesteśmy na froncie, to front jest nad nami – wojna toczy się nad naszymi głowami. Jesteśmy igraszką dla wroga, bezbronnym stadem, które można z góry obsypywać deszczem bomb i pocisków.
Warszawa, 1 września [3]
Por. Stanisław Jakiel (dowódca plutonu zwiadowców)
Z bardzo daleka dochodził wibrujący pomruk samolotów. Potężniał, aż wreszcie w przerwie między chmurami pojawiła się eskadra. Jedna, druga i następne… Nie było wątpliwości – jakie. Niemieckie! Szły z kierunku północnego prosto na Poznań, a po chwili detonacje i huk armat przeciwlotniczych usunęły wszelkie inne domniemania. Złudzeń już nie było. Czarne krzyże wtargnęły na głębokie tyły i prawie bezkarnie siały spustoszenie i śmierć. […]
Wiadomości nadane przez radio donosiły, że moloch narzuconej nam wojny szeroko i głęboko rozpostarł swe skrzydła nad Polską i druzgotał wszystko, co tylko było możliwe. […] Uzbrojone po zęby wrogie wojska parły zdecydowanie naprzód – ku Warszawie. […] Nie mieliśmy wątpliwości co do własnych możliwości – byliśmy słabsi.
Poznań, 1 września [36]
Antoni Polański
Wojna! A jednak. Audycje radiowe są przerywane, ciągle podają komunikaty wojskowe. „A jednak wojna – mówią sąsiedzi. – Co teraz będzie?” Po południu matka siedzi przy stole nad książką i płacze; słyszę, jak mówi pod nosem: „Nie ma już Polski”. Znowu nic nie rozumiem… Jak to może nie być Polski?
Śląsk, 1 września [52]
Zygmunt Klukowski
Drugi dzień mobilizacji. Od rana wszędzie nadzwyczajny ruch. Wiadomość podana przez radio o rozpoczęciu działań wojennych, o bombardowaniu przez Niemców Gdyni i Krakowa wywarła piorunujące wrażenie. […]
W południe pojechałem do Zamościa, po mundur. Wszyscy mówią tu tylko o wojnie, ale nastrój dobry, nigdzie nie wyczuwa się zwątpienia, każdy wierzy w ostateczne nasze zwycięstwo. Plotka o zajęciu przez wojska polskie Gdańska niepewna – niesprawdzona – już ludzi raduje i podnosi ducha.
Szczebrzeszyn, 1 września [42]
Warszawa. Uchodźcy.
Fot. Julien Bryan / U. S. Holocaust Memorial Museum, Julien Bryan Archive
GÓRNY ŚLĄSK
Silny atak niemiecki ze strony Słowacji zmusza jednostki Armii „Kraków” do odwrotu.
SZTUTOWO (STUTTHOF)
Do niemieckiego obozu koncentracyjnego trafiają pierwsi więźniowie – polscy mieszkańcy Wolnego Miasta Gdańska (blisko 250 osób).
RZYM
Włoski minister spraw zagranicznych Galeazzo Ciano występuje z propozycją zawieszenia broni między Niemcami a Polską, z pozostawieniem obu armii na zajmowanych pozycjach. Rząd polski tę propozycję odrzuca.
LONDYN
Obraduje Izba Gmin. Opinia brytyjska opowiada się za przystąpieniem do wojny.
PARYŻ
Zbiera się Izba Deputowanych. Opinia francuska nastawiona jest antywojennie.
Zofia Nałkowska (pisarka) w dzienniku
Radio woła patetycznie: […] „Ogłaszam alarm lotniczy dla miasta Warszawy”. Przerwa. „Dla miasta Warszawy.” Jest to nie tylko ostrzeżenie, ale rozkaz. Te same gesty powtarzają się we wszystkich domach miasta […]. Nocą wyskakują z łóżek, chwytają za ubrania. Z ulic przechodnie znikają, wessani do bram, do piwnicznych schronów – na długi jęk syreny. […]
Jeszcze radio: głos całego świata, mówiącego o tym dniu rzeczy ostateczne. Polska po francusku i angielsku woła na świat, że Niemcy nie zaprzestali działań wojennych, że dziś na Warszawę zrobili dziesięć nalotów. Powtarza raz i drugi te same słowa i jeszcze raz.
Warszawa, 2 września [54]
Anatol Mühlstein (doradca ministra Becka)
Rano widziałem [Juliusza] Łukasiewicza [ambasadora RP w Paryżu]. Jest zaniepokojony zwłoką w przystąpieniu mocarstw do wojny. Anglia opowiada się za formalnym ultimatum o krótkim terminie. Francja czy – mówiąc ściślej – Georges Bonnet [minister spraw zagranicznych] jest za terminem dłuższym: 48 godzin.
Byłem u [Georga] Mandela [francuskiego ministra kolonii] o 22.30. Miasto w ciemnościach. Z trudem można znaleźć drogę. Mandel surowo, okrutnie ocenia swych kolegów. „Pan ich zna: są w rozterce, umierają ze strachu. Ciągle mają nadzieję, że w ostatniej chwili wszystko się jakoś ułoży. Dlatego właśnie kręcą. Ruszają na pomoc Polsce z utajoną nadzieją, że przybędą za późno.”
Paryż, 2 września [53]
Kazimierz Papée (ambasador RP w Watykanie) w depeszy do min. Józefa Becka
Dziś wobec Papieża [na audiencji] uroczyście ustaliłem odpowiedzialność za wybuch wojny. Pius XII wysłuchał mnie potwierdzająco. Papież powiedział mi dziś, że zastanowi się nad wystosowaniem listu do kardynała [Augusta] Hlonda.
Papież udzielił błogosławieństwa Polsce.
Dodał, iż przy wszystkich sympatiach dla nas i dla naszej sprawy nie może utracić na przyszłość możliwości oddziaływania na Niemcy.
Watykan, 2 września [66]
Edward Raczyński (ambasador RP w Londynie)
O trzeciej po południu zebrała się, jak dnia poprzedniego, Izba Gmin […]. Zza krzesła Speakera wychodzi premier [Neville Chamberlain], gorąco witany. Atmosfera jest naelektryzowana, ale nie ta sama, co wczoraj, zdaje się napełniona podrażnieniem i niepokojem. Premier mówi cicho i wyraża przypuszczenie, że jeżeli Francja ujawniła wahanie w postawieniu ultimatum Hitlerowi, to być może zrobiła to „pod wpływem oczekiwania na rezultat pokojowej inicjatywy Mussoliniego”.
Izba wysłuchuje tych słów w niemym zdumieniu. Ale kiedy po premierze wstał poseł [Arthur] Greenwood, aby zająć stanowisko imieniem Partii Pracy, z różnych stron padają okrzyki: „Speak! Speak!” [Mów!], „Speak for Britain!” [Mów w imieniu Wielkiej Brytanii!]. Okrzyki te wychodzą od liberałów i konserwatystów. Greenwood mówi z największym umiarem, ale i z widocznym wzruszeniem. Dobiera słowa, aby wyrazić to, co wszyscy czują, a kiedy improwizując w pewnym momencie stwierdza, że wystąpienia po stronie polskiej wymaga „interes Wielkiej Brytanii” – z wielu ław podnoszą się głosy prostujące: „Honour!”.
Nastrój w Izbie jest tak stanowczy, a nawet gniewny, że w końcowych słowach premiera jest znaczne usztywnienie. Premier obiecuje na dzień następny, niedzielę 3 września, na godzinę 12.00 w południe, definitywną odpowiedź na dręczące wszystkich pytanie.
Londyn, 2 września [67]
Kolumna polskiego wojska.
Fot. Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie / Ośrodek KARTA
BERLIN
Strona niemiecka kieruje do rządu ZSRR sugestię realizacji przez armię sowiecką postanowień zawartych w tajnym porozumieniu paktu Ribbentrop – Mołotow.
BERLIN
Ambasador angielski Neville Henderson składa Niemcom ultimatum, żądające niezwłocznego wycofania wojsk niemieckich z Polski. Takie samo ultimatum wystosowuje ambasador francuski – Robert Coulondre. Upłynięcie terminu odpowiedzi oznacza wypowiedzenie przez oba państwa wojny Niemcom.
BYDGOSZCZ
Ewakuujące się oddziały Armii „Pomorze” zostają ostrzelane przez niemieckich dywersantów. Dochodzi do krwawych starć pomiędzy polską i niemiecką ludnością miasta.
ATLANTYK ZACHODNI
Niemiecki okręt podwodny zatapia brytyjski transatlantyk „Athenia”. Ginie 112 osób.
Ambasador Edward Raczyński w memorandum do ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii lorda Edwarda Halifaxa
Walczymy w tej chwili na całym froncie z głównymi siłami niemieckimi, broniąc każdej piędzi naszej ziemi. Nawet załoga Westerplatte walczy w dalszym ciągu.
Wroga akcja całej masy niemieckiej siły lotniczej staje się coraz brutalniejsza. […]
Rząd polski przypomina artykuł 1 porozumienia o wzajemnej pomocy pomiędzy Zjednoczonym Królestwem a Polską, w którym każda umawiająca się strona podejmuje się dać drugiej umawiającej się stronie w wypadku agresji „natychmiast” – „całe poparcie i pomoc [będącą] w jego mocy”, i ma nadzieję otrzymać bezzwłoczną wiadomość o decyzji powziętej w tej sprawie przez rząd Jego Królewskiej Mości.
Londyn, 3 września [24]
Arthur Greenwood (deputowany Partii Pracy)w wystąpieniu w Izbie Gmin
Znienawidzone słowo „wojna” zostało wypowiedziane przez Anglię jako zrealizowanie jej gwarancji i wyraz niezłomnej chęci obrony Polski, a tym samym obrony wolności Europy. […]
Przez 54 godziny Polska stała sama u wrót cywilizacji, broniąc nas i wszystkich wolnych narodów, wszystkiego, co jest nam drogie. Stała z bezprzykładną dzielnością, z epickim heroizmem, nim chwiejni przyjaciele przyszli jej z pomocą. Pozdrawiamy Polskę jako towarzysza, którego nie opuścimy. […] W tej tytanicznej walce, bez precedensu w historii świata, hitleryzm musi być ostatecznie zniszczony.
Londyn, 3 września [80]
Galeazzo Ciano (minister spraw zagranicznych Włoch) w dzienniku O 11.00 otrzymuję wiadomość, że Wielka Brytania wypowiada wojnę Niemcom. Francja czyni to samo o 17.00. Ale jak będą prowadziły wojnę? Pochód niemiecki w Polsce jest piorunujący. Wynik jest teraz prawdopodobny; w jaki sposób teraz Francja i Anglia będą mogły dopomóc Polsce? A z chwilą, gdy będzie zlikwidowana, czy zechcą dalej prowadzić wojnę – której powód przestał istnieć? […] Nie wiem, jak rozwinie się wojna, ale będzie długa, niepewna i bezwzględna.
Rzym, 3 września [15]
Józef Małgorzewski (dziennikarz radiowy)
O godzinie 12.00 nadeszła wiadomość, która przyprawiła nas o szał radości. Anglia wypowiedziała wojnę Niemcom. Spiker drżącym ze wzruszenia głosem wołał na cały świat tę radosną nowinę, a my samochodem transmisyjnym pojechaliśmy natychmiast na Nowy Świat pod ambasadę brytyjską. Na wiadomość o przystąpieniu Anglii do wojny – kto żyw pędził pod ambasadę. […] Mało kto znał hymn brytyjski, więc ludzie śpiewali: „Jeszcze Polska…”, Warszawiankę – i wołali, ile sił w piersi: „Niech żyje Anglia!”.
Warszawa, 3 września [49]
Joachim von Ribbentrop w telegramie do Friedricha von Schulenburga (ambasadora niemieckiego w Moskwie)
Oczekujemy, że armia polska w ciągu kilku tygodni zostanie całkowicie rozbita. Terytorium, które w Moskwie ustaliliśmy jako niemiecką strefę interesów, będzie więc przez nas okupowane militarnie. Ale z przyczyn wojskowych będziemy musieli wkroczyć na te tereny polskie, które należą do rosyjskiej strefy interesów, by ścigać jednostki armii polskiej.
Proszę omówić tę sprawę natychmiast z Mołotowem i ustalić, kiedy Związek Sowiecki uzna za konieczne, żeby rosyjskie siły zbrojne zostały użyte do działań przeciwko polskim siłom zbrojnym w rosyjskiej strefie interesów, w celu wejścia w posiadanie tego terytorium.
Berlin, 3 września [1]
Maria Szwarz (mieszkanka Bydgoszczy)
Gdy wracałam z kościoła [po mszy o godzinie 10.00], Niemcy zaczęli strzelać z domów do polskich żołnierzy i do ludności cywilnej. Ponieważ nie mogłam iść dalej, zatrzymałam się z moimi współpracownikami w jednym z domów naprzeciw kościoła Św. Trójcy. Podchodząc do okna, zauważyłam, że Niemiec [Max] Korth strzelał do mieszkania księdza Wunka. Wybiegłam z domu, zatrzymałam sierżanta polskiego i powiedziałam mu o tym wypadku.
Do mieszkania Kortha poszło kilku żołnierzy polskich, wyciągnięto go ze śmietnika i został rozstrzelany.
Równocześnie strzelano z małego domku obok kościoła, gdzie ukrywało się na górze czterech Niemców, których także podałam i zostali rozstrzelani przez żołnierzy polskich. Z ręki tych Niemców padł jeden żołnierz polski.
Bydgoszcz, 3 września [12]
Ppor. Tomasz Ostrowski
Stoję w bramie szkoły, aż tu dobiega do mnie gromadka cywili Polaków i krzyczy w podnieceniu: „Panie poruczniku, na wieży pobliskiego kościoła są niemieccy cywile i silnie strzelają, że nie można podejść”. Był w tym momencie przy mnie podoficer sanitarno-weterynaryjny i na wydane polecenie zabrał najbliższych kilku żołnierzy. Niemcy, widząc że atakuje wojsko, zaraz się poddali. Ulicą były prowadzone całe oddziały dywersantów z podniesionymi rękami – to robota kolejarzy, harcerzy i wojska.
Bydgoszcz, 3 września [12]
Erhard Bluhm (mieszkaniec Bydgoszczy)
W niedzielę dostałem okólnikiem zlecenie, aby stawić się na Dworcu Głównym do naprawy torowisk, które dzień wcześniej zostały zniszczone przez niemieckie bombowce. Wraz z kilkoma Polakami z sąsiedztwa wyposażony w szpadel i z prowiantem na jeden dzień pomaszerowałem w stronę dworca. Gdy doszliśmy, pracowali tam już ludzie przy kopaniu. […] Nie rozmawiano między sobą. Nastrój wśród obecnych był pełen urazy. O prawdziwej pracy nie było mowy, gdyż co chwila nadlatywał niemiecki samolot i trzeba było szukać schronienia przed bombami na terenie dworca. Bomby jednak nie spadały.
Nagle około godziny 14.00 czy 15.00 na ulicy Dworcowej padły strzały. Lotem błyskawicy rozeszła się wiadomość, że strzelają Niemcy. My, niemieccy mieszkańcy, byliśmy o tym przekonani. Po krótkim czasie prowadzono złapanych niemieckich mężczyzn. Szli jezdnią w kierunku koszar z podniesionym rękoma, opluwani przez Polaków, popędzani kopniakami i uderzeniami kolb.
Bydgoszcz, 3 września [12]
Por. Jan Gałożyn
Kontrakcja przybrała zorganizowany i skoordynowany charakter. Legitymowanie dywersantów wykazało, że zatrzymani pochodzili z Bydgoszczy i okolic, z Gdańska, z Łęgnowa, a nawet z Berlina i innych miejscowości Rzeszy Niemieckiej. Tymczasem przez objęte walką miasto przechodziły bez przerwy wycofujące się oddziały wojskowe.
Bydgoszcz, 3 września [12]
Ppor. Tomasz Ostrowski
Wychodziliśmy z miasta około godziny 16.00 w zwartych szeregach, a po bokach drogi – tłumy mieszkańców. Kobiety, płacząc, krzyczały: „Nie opuszczajcie nas, bo Niemcy wszystkich nas tu wymordują!”. A my maszerowaliśmy w przygnębieniu i milczeniu, jak kondukt pogrzebowy.
Bydgoszcz, 3 września [12]
Ppor. Stanisław Wojtanowski
Pod przewodnictwem majora Kierasińskiego odbył się sąd polowy [w sprawie dywersji z 3 września] przy udziale dwóch ławników, z których jeden był sierżantem. Ja byłem sekretarzem. Niemcy wzywani byli kolejno. Na pytania stawiane w języku polskim nie odpowiadali. Nie dowiedzieliśmy się więc od nich nic, ani skąd mieli broń, kto był ich dowódcą, jakie mieli zadanie. Sąd odbywał się w sali karczmy w Otorowie. Wyrokiem sądu polowego wszyscy w liczbie 29 skazani zostali na karę śmierci przez rozstrzelanie.
Otorowo (okolice Bydgoszczy), 4 września [37]
Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji ebooka.
© Copyright by Ośrodek KARTA, 2019
Wybór i opracowanie: Darek Foks
Kwerendy tekstowe: Łukasz Bertram, Tomasz Borkowski, Michał Bronowicki, Eryk Chilmon, Marcin Czajkowski, Piotr Dąbrowski, Małgorzata Grzesiak, Maria Krawczyk, Dorota Kruk, Patryk Makulski, Marek Malanowski, Marta Markowska, Izabela Mrzygłód, Dorota Myśliwiec, Wojciech Sapiecha, Emilia Wileńska, Sylwia Wolny
Projekt okładki, opracowanie typograficzne i skład: Sławek Bit
Zdjęcie na okładce: Warszawa, wrzesień 1939. Fot. Julien Bryan, U. S. Holocaust Memorial Museum / Julien Bryan Archive
Wydawca: Ośrodek KARTA, ul. Narbutta 29, 02-536 Warszawa, tel. (+48) 22 848-07-12, e-mail: [email protected], www.karta.org.pl
Partner projektu: Dom Spotkań z Historią, ul. Karowa 20, 00-324 Warszawa, tel. (+48) 22 255-05-00, e-mail: [email protected], www.dsh.waw.pl
Wydanie I, Warszawa 2019
ISBN 978-83-65979-58-2