Twoja mapa odporności - Beata Abramczyk - ebook + audiobook + książka

Twoja mapa odporności ebook

Beata Abramczyk

2,4

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Dzisiaj naukowcy i lekarze podkreślają, że dzięki naszej dobrze działającej odporności, radzimy sobie lepiej z tak nieprzewidywalnymi wrogami, jakimi są wirusy, bakterie, pasożyty. Musimy jednak wiedzieć, że zagraża nam całe spektrum niedomagań trawiących nasze ciała, umysły i dusze. Co możemy z tym zrobić? Jak się przed tym bronić?

Twoja mapa odporności opisuje wszystkie najważniejsze przestrzenie, które muszą współgrać ze sobą, aby ciało, umysł i dusza były w pełnej harmonii, tworzącej zdrowie. Autorka inspiruje do zrobienia swojej własnej mapy odporności, aby każdy z nas mógł wziąć pełną odpowiedzialność za swoje życie w zdrowiu. W książce znajdziecie specjalne kolorowe mandale do wyrwania, z których pomocą stworzycie własną ścieżkę prowadzącą do pełni dobrostanu, a także biblioteczkę odporności, do której zawsze będziecie mogły wracać. Książka stanowi połączenie poradnika i dziennika motywującego, wskazującego drogę do wzmocnienia siebie, ale może być też przygodą i dobrą zabawą.

Dzisiaj czuję się silna i pełna energii. Teraz to ja jestem reżyserem swojego życia przepełnionego miłością, dobrem i spokojem. Właśnie to sprawia, że mój układ odpornościowy jest silny jak nigdy dotąd.

Jeśli jesteś gotowa, by zawalczyć o siebie, zapraszam do budowania własnej odporności.

Beata Abramczyk

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 73

Oceny
2,4 (11 ocen)
0
1
5
2
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
martynawelz

Nie polecam

Nic odkrywczego. Nijaka
00
AnnaJG

Z braku laku…

Rozczarowanie. Bardziej broszura z obrazkami i cytatami niż książka. We fragmentach gdzie autorka coś jednak pisze - przegadana i odtwórcza. Lepiej czas poświęcić na inną.
00

Popularność




Moje zapro­sze­nie

Moje zapro­sze­nie

Dzień dobry! Dzię­kuję, że jesteś ze mną. Mam nadzieję, że książka Twoja mapa odpor­no­ści. Poznaj sie­bie na nowo będzie dla cie­bie nie tylko przy­godą i dobrą zabawą, lecz także wskaże ci drogę, dzięki któ­rej wzmoc­nisz sie­bie i swoją odpor­ność.

Kie­dyś ciężko się roz­cho­ro­wa­łam. Nie prze­sa­dzę, jeżeli napi­szę, że cho­roba Hashi­moto dosłow­nie roz­ło­żyła mnie na łopatki. Była kul­mi­na­cją wszyst­kich moich wcze­śniej­szych zma­gań ze zdro­wiem. Objawy i nie­do­god­no­ści w życiu codzien­nym, które mi spre­zen­to­wała, były ogromne. Zada­łam sobie wtedy pyta­nia i bar­dzo szcze­rze na nie odpo­wie­dzia­łam. Czy chcę zawal­czyć o sie­bie, o swoje zdro­wie, ciało, umysł i duszę? Czy jestem gotowa ponieść wszel­kie kon­se­kwen­cje tego wyboru i cał­ko­wi­cie zmie­nić styl życia? Pod­ję­łam to wyzwa­nie i cho­ciaż nie było łatwo, to nie żałuję tej decy­zji.

Przez te wszyst­kie lata uczy­łam się, kim tak naprawdę jestem. Ile mogę dla sie­bie zro­bić. Co mi służy, a co nie. Zmie­nia­łam się, a przez to zmie­niała się ota­cza­jąca mnie rze­czy­wi­stość.

Jestem autorką ksią­żek Hashi­moto. Droga do uzdro­wie­nia sie­bie, która zna­la­zła się na liście best­sel­le­rów – 100 naj­le­piej sprze­da­ją­cych się ksią­żek w Empiku w 2019 roku oraz Hashi­moto. Twoje cztery pory roku.

Ukoń­czy­łam die­te­tykę w Pol­skim Insty­tu­cie Die­te­tyki oraz die­to­te­ra­pię w A4Academy.

Jestem tera­peutką Access Bars, tera­peutką reflek­so­lo­gii I stop­nia i cer­ty­fi­ko­waną tera­peutką jogi nidry.

Orga­ni­zuję tera­peu­tyczne warsz­taty dla kobiet mają­cych pro­blemy z tar­czycą, szcze­gól­nie z cho­robą Hashi­moto.

Pro­wa­dzę blog beata­abram­czyk.pl, na który bar­dzo ser­decz­nie zapra­szam, oraz pro­fil na Face­bo­oku „Życie z Hashi­moto” i „aap naya”.

Jestem rów­nież wła­ści­cielką firmy aap­naya.pl. Stwo­rzy­łam linię „domo­wego SPA dla kobiet”, na którą skła­dają się natu­ralne her­baty zio­łowe i kosme­tyki pełne natury. Dzięki nim zatrzy­masz czas.

Dzi­siaj pra­gnę zapro­sić cię do wspól­nej podróży, bo to, co naj­waż­niej­sze w twoim życiu, to ty sama.

Nasz nie­ocze­ki­wany świat

Nasz nie­ocze­ki­wany świat

Jak wielka jest prze­strzeń two­jego serca, by zro­zu­mieć, że życie to dar.

Beata Abram­czyk

Zanim podej­mie­cie się lecze­nia kogoś, zapy­taj­cie go naj­pierw, czy jest gotów porzu­cić wszystko, co spra­wiało, że zacho­ro­wał. Tylko wtedy może­cie mu pomóc.

Hipo­kra­tes

Jesz­cze kilka lat temu, gdy­bym usły­szała takie słowa, nie była­bym w sta­nie ich zro­zu­mieć, bo z czego powin­nam była zre­zy­gno­wać? Co spra­wiło, że zacho­ro­wa­łam? Jak mia­łam odna­leźć się w sło­wach, które jed­no­znacz­nie wska­zy­wały, że to ja jestem odpo­wie­dzialna za stan swo­jego zdro­wia?

Dzi­siaj, z per­spek­tywy tych sied­miu lat, zdo­by­tego doświad­cze­nia, walki z cho­robą, nauki, kur­sów, szko­leń, warsz­ta­tów, obser­wa­cji osób zma­ga­ją­cych się z róż­nymi dole­gli­wo­ściami hashi­moto, pro­wa­dze­niu uni­ka­to­wych holi­stycz­nych warsz­ta­tów poka­zu­ją­cych drogę do uzdro­wie­nia sie­bie, te słowa w ogóle mnie nie dzi­wią. Mało tego, pod­pi­suję się pod nimi obiema rękami.

Gdy piszę tę książkę, moje życie, jak i zapewne twoje, sta­nęło w miej­scu. Wszystko, co do tej pory zna­li­śmy, z dnia na dzień ule­gło zmia­nie, a nasz świat się roz­padł. Ten bez­pieczny, oparty na wła­dzy, suk­ce­sie i pie­nią­dzu zło­żył się jak domek z kart. Oka­zał się ilu­zją wraz ze swo­imi kolo­ro­wymi rekla­mami, pracą w kor­po­ra­cji, boga­ce­niem się, podró­żami do coraz to egzo­tycz­niej­szych miejsc i droż­szych hoteli. Przez cały czas mamił nas obiet­ni­cami suk­cesu. Wybierz mnie! – wołał. U mnie znaj­dziesz szczę­ście, będziesz piękny, bogaty i zawsze zdrowy. Popatrz tylko, jak łatwo możesz to wszystko osią­gnąć. Tylko jeden krok i już. Ja i ty. I nagle cię­cie. Stop. Zosta­li­śmy zamknięci w domach, zaczę­li­śmy ana­li­zo­wać, nie wie­rząc w to, co nas spo­tkało, bo nasze umy­sły wciąż tkwiły w sta­rej rze­czy­wi­sto­ści. Na­dal wyda­wało się nam, że to jakiś żart i że za chwilę wszystko wróci do normy.

Tak się jed­nak nie stało. Na Ziemi roz­go­ścił się nie­pro­szony gość. Wirus, który w swej nie­po­ha­mo­wa­nej zja­dli­wo­ści i szyb­ko­ści posta­no­wił opa­no­wać cały świat. Pierw­sze przy­padki zaka­że­nia koro­na­wi­ru­sem SARS-CoV-2 poja­wiły się w grud­niu 2019 roku w mie­ście Wuhan, w Chi­nach.

W ciągu nie­spełna kilku mie­sięcy nowy pato­gen nie tylko roz­prze­strze­nił się na inne kraje azja­tyc­kie, lecz także prze­do­stał się do Europy, Ame­ryki Pół­noc­nej i Połu­dnio­wej, Afryki i Austra­lii. Bez­względny w swoim dzia­ła­niu SARS-CoV-2 stał się nowym szcze­pem koro­na­wi­rusa, który wywo­łu­jąc zespół ostrej nie­wy­dol­no­ści odde­cho­wej, pro­wa­dzi do cięż­kiego zapa­le­nia płuc i zbiera żniwo, nie oglą­da­jąc się na wiek (choć naj­wię­cej umiera ludzi star­szych), sta­tus spo­łeczny, kraj pocho­dze­nia, wyzna­waną reli­gię, zaj­mo­wane sta­no­wi­sko czy majęt­ność. Ani miej­sce, ani wła­dza, pie­nią­dze czy sława nie są dla niego prze­szkodą. Wcho­dzi do każ­dego kraju, zabie­ra­jąc kolejne ist­nie­nia ludz­kie, sze­rząc lęk, strach, depre­sję i nie­moc czło­wieka.

Wła­dze państw nakła­dają na oby­wa­teli nowe ogra­ni­cze­nia, aby zatrzy­mać ten tra­giczny w skut­kach pochód. My nato­miast wciąż pró­bu­jemy żyć jak daw­niej, ale przy­cho­dzi nam to coraz trud­niej, bo izo­la­cja nie jest łatwa. Wyj­ście do sklepu raz w tygo­dniu czy krótki spa­cer z psem stały się jedyną formą kon­taktu z innymi. Kon­taktu, który jest nazna­czony stra­chem przed zara­że­niem. Oka­zało się, że nawet pracę możemy wyko­ny­wać z domu. Mijają kolejne tygo­dnie i każdy z nas pra­gnie, by cią­gle rosnące słupki zaka­żo­nych i umie­ra­ją­cych ludzi zaczęły w końcu spa­dać.

Tak do głosu doszedł inny świat – duchowy. Nad­szedł czas na prze­bu­dze­nie i wyj­ście z matni ilu­zji. Zatrzy­mani w domach musimy na nowo nauczyć się żyć z bli­skimi. W nowej rze­czy­wi­sto­ści pozna­jemy nie tylko sie­bie, ale także naszych part­ne­rów, dzieci, rodzi­ców, przy­ja­ciół i zna­jo­mych…

Oczy­wi­ście świat mate­rialny nie odpusz­cza. Powo­duje, że wiele rodzin nie radzi sobie z nało­żo­nymi ogra­ni­cze­niami, ze stra­chem o zdro­wie naj­bliż­szych i o przy­szłość. Boimy się, czy po tym wszyst­kim będziemy mieli jesz­cze pracę, czy będziemy mogli się utrzy­mać. Z kolei lęk przed utratą pozy­cji, pie­nię­dzy, wła­dzy nakręca spi­ralę zło­ści, gniewu, żalu i nie­pew­no­ści.

Umysł i nasze ego nie mogą zaak­cep­to­wać tak wiel­kiej zmiany w tak krót­kim cza­sie, tym bar­dziej że nasze wyobra­że­nie szczę­ścia legło w gru­zach, a my wciąż bijemy się z myślami, jak ten bez­pieczny świat mógł tak szybko się zmie­nić. Jaki będzie ten nowy, który wkrótce nadej­dzie.

W tej smut­nej i dziw­nej rze­czy­wi­sto­ści poja­wiła się prze­strzeń na zacho­wa­nia i czyny, o któ­rych wielu z nas zapo­mniało. Zaczy­namy się jed­no­czyć, być dla sie­bie mili. Sąsiad poznaje sąsiada i pro­po­nuje pomoc, coraz wię­cej ludzi bie­rze udział w akcjach cha­ry­ta­tyw­nych. Cała pomoc skie­ro­wana zostaje do osób, które na co dzień wal­czą o nasze zdro­wie. Szy­jemy w domach maseczki, robimy zrzutki na dar­mowe posiłki dla leka­rzy i pacjen­tów, spo­ty­kamy się na wir­tu­al­nych medy­ta­cjach i modli­twach. I tak z dnia na dzień kwit­nie miło­ści do bliź­niego, zwie­rząt, roślin, do całej naszej pla­nety.

Jest to też czas, w któ­rym możemy zacząć wędrówkę w głąb sie­bie. Czas, w któ­rym możemy prze­pra­co­wy­wać nasze traumy, ułom­no­ści, odro­bić zale­głe lek­cje. Sta­jąc się świa­do­mymi i kocha­ją­cymi oso­bami, możemy ofia­ro­wać innym świa­tło miło­ści, spo­koju i pojed­na­nia.

Ja swoją wędrówkę w głąb sie­bie zaczę­łam sie­dem lat temu, dla­tego dzi­siaj tym bar­dziej chcę wspie­rać innych w ich codzien­nym roz­woju. O swo­jej wewnętrz­nej podróży napi­sa­łam w książce Hashi­moto. Droga do uzdro­wie­nia sie­bie. Czy była to łatwa podróż? Nie. Czy było warto? Po sto­kroć tak.

Nie potrze­bu­jemy złych wia­do­mo­ści, które sieją w ser­cach lęk, strach i znie­chę­ce­nie. Potrze­bu­jemy miło­ści, która jako jedyna może prze­ciw­sta­wiać się niskim wibra­cjom. Świat, który zna­li­śmy, był jak rol­ler­co­aster. Cią­gła praca i pęd, by zapew­nić sobie dobro­byt, cał­ko­wi­cie nas pochło­nęły. Nie zostało już miej­sca na kon­tem­pla­cję, pozna­nie sie­bie, dba­nie o zdro­wie i odpo­czy­nek. Zabra­kło chęci na słu­cha­nie i roz­wi­ja­nie świa­do­mo­ści oraz intu­icji. Na ciszę, w któ­rej mogli­by­śmy usły­szeć bicie wła­snego serca. Dla­tego wyko­rzy­stajmy dany nam czas na zmiany, na aktyw­ność, odpo­czy­nek i dba­nie o sie­bie.

Tylko od nas zależy, jak wyko­rzy­stamy tę szansę.

Przez moment jesz­cze te dwa światy, mate­rialny i duchowy, będą się ze sobą ście­rać, aż przyj­dzie wytchnie­nie. Wirus osłab­nie, a my ze zdo­by­tymi doświad­cze­niami będziemy mogli wkro­czyć w nową rze­czy­wi­stość. Jak będzie wyglą­dała? To oczy­wi­ście zależy tylko od nas samych.

Pamię­tajmy też, że to my przy­czy­ni­li­śmy się do tego, że nasza pla­neta się roz­cho­ro­wała. To my ją zde­wa­sto­wa­li­śmy, a ona upo­mniała się o swoje. W tym samym cza­sie, gdy nasze życie się zatrzy­mało, Matka Zie­mia zaczęła się odna­wiać. Sama – bez naszej pomocy, bez pla­nów i pie­nię­dzy. W kana­łach Wene­cji zaczęły poja­wiać się ryby, dzieci w Chi­nach pierw­szy raz od bar­dzo dawna zoba­czyły nie­bie­skie niebo…

Przy­po­mnijmy sobie czasy, kiedy czło­wiek nie zaśmie­cał, nie dewa­sto­wał, nie kale­czył, nie truł, nie zabi­jał Ziemi każ­dego dnia. I pozwólmy odro­dzić się naszej pla­ne­cie na nowo.

Dla nas, ludzi, to wielka lek­cja do odro­bie­nia. Przyj­rzyjmy się naszym dzia­ła­niom. Zasta­nówmy się, dokąd podą­żamy i z jakimi inten­cjami.

Są wśród nas też tacy, któ­rzy poczuli piękno tej nowej rze­czy­wi­sto­ści – bez pośpie­chu, ocze­ki­wań i wyzwań. Dom, rodzina, gorąca zupa na stole oraz chwile dane naj­bliż­szym. Roz­mowa, tro­ska, opie­kuń­czość, zaufa­nie, wspar­cie, miłość, uśmiech i poczu­cie, że każdy z nas sza­nuje dru­giego czło­wieka.

Jak się wyci­szyć i wej­rzeć w głąb sie­bie? Ja od sied­miu lat codzien­nie rano ćwi­czę jogę, medy­tuję, modlę się. To mój rytuał, piękne otwar­cie nad­cho­dzą­cego dnia. Zaczy­nam go w ciszy. Zasty­gam, sie­dząc po turecku, w tak zwa­nej łatwej pozy­cji jogi, i wsłu­chuję się w swój orga­nizm. Wsłu­chuję się w moje odczu­cia, myśli. Kie­ruję oddech do tych czę­ści ciała, które są napięte. Roz­luź­niam je, aby się zre­lak­so­wać. Nie sku­piam się na dźwię­kach z oto­cze­nia czy prze­pły­wa­ją­cych komu­ni­ka­tach umy­słu, sta­ram się skon­cen­tro­wać na odde­chu i wewnętrz­nej ciszy. Wtedy czuję bicie serca i ener­gię roz­pły­wa­jącą się po całym ciele. Wypeł­niam się świa­tłem i spo­ko­jem. Jestem gotowa na nowy dzień. Nie­ustan­nie uczę się cie­szyć chwilą, a każdą trud­ność przyj­mo­wać z wdzięcz­no­ścią i uśmie­chem. Z ufno­ścią i wiarą, dzię­ku­jąc Bogu za każdą sekundę życia i każdy mój oddech.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki