Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Upadek Kartaginy zajmował umysły wielu dziejopisów starożytnego świata. Była to porywająca historia, w której główne role przypadły dwóm wielkim strategom, Hannibalowi i Scypionowi, lecz nie brakowało także barwnych postaci pierwszego i drugiego planu: zdradzieckich wodzów plemiennych, pięknych księżniczek, politycznych intrygantów i twardych zawodowych wojowników. Już wtedy zdawano sobie sprawę, że ów konflikt, największy – tak pod względem zaangażowanych weń sił, jak i liczby ofiar – i najbardziej zacięty w starożytności, był punktem zwrotnym w dziejach, który stworzył podwaliny rzymskiej dominacji w ówczesnym znanym świecie.
Adrian Goldsworthy, jeden z najlepszych i najbardziej popularnych brytyjskich historyków starożytności, wziął na siebie zadanie przybliżenia tej historii współczesnym czytelnikom. Upadek Kartaginy żywo i barwnie przedstawia trzy rundy sławnego pojedynku między Rzymem i jego wielkim afrykańskim rywalem o panowanie w basenie śródziemnomorskim: od wczesnych konfrontacji na Sycylii przez legendarną karierę Hannibala aż po wielkie finałowe oblężenie zakończone zburzeniem Kartaginy.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 660
Świat śródziemnomorski w III wieku p.n.e.
Kartagińska północna Afryka
Półwysep Apeniński
Sycylia
Bitwa pod Eknomos, 256 p.n.e.
Bitwa pod Drepaną, 249 p.n.e.
Hiszpania
Bitwa nad Trebią, 218 p.n.e.
Bitwa nad Jeziorem Trazymeńskim, 217 p.n.e.
Bitwa pod Kannami, 216 p.n.e.
Macedonia, Iliria i Grecja
Oblężenie Syrakuz, 214–212 p.n.e.
Zdobycie Nowej Kartaginy, 209 p.n.e.
Bitwa pod Ilipą, 206 p.n.e.
Bitwa pod Zamą, 202 p.n.e.
Oblężenie Kartaginy, 149–146 p.n.e.
„Ach tak, Hannibal i słonie” – tak niemal powszechnie reagowano, ilekroć mówiłem komuś, że piszę książkę o wojnach punickich. Dość często wspominano o Alpach, ten i ów napomykał o Rzymianach, ale na tym zdawała się kończyć wiedza większości ludzi. Tylko nieliczni byli zorientowani, kiedy rozegrała się ta seria konfliktów, kto brał w nich udział i kto ostatecznie zwyciężył. Niewielu tylko, głównie osoby interesujące się historią starożytną lub wojskową, wiedziało znacznie więcej; często łącznie z najdrobniejszymi detalami taktycznymi poszczególnych bitew albo osobliwościami religii punickiej. Być może powinno być niespodzianką, że choćby ta garstka pamięta w ogóle o wojnach stoczonych dwadzieścia dwa wieki temu, jednak dopiero w kilku ostatnich pokoleniach wojny punickie zniknęły z powszechnej świadomości w Europie i Ameryce Północnej. Jeszcze w początkowych dekadach XX wieku greka i łacina stanowiły trzon zachodniej edukacji, a główne wydarzenia i postacie grecko-rzymskiego świata, zwłaszcza te opisane przez któregoś z wielkich starożytnych autorów, były dobrze znane i często nawiązywano do nich w sztuce i literaturze.
Wszystko to zmieniło się ostatnio, gdyż obu tych języków rzadko się dziś uczy w szkołach, a świadomość klasycznych korzeni współczesnej kultury systematycznie słabnie. Odległe – często gorzkie – wspomnienia dziecięcych zmagań z Wojną galijską Cezara lub zawiłościami łacińskiej gramatyki stają się udziałem coraz bardziej nielicznych. Należę prawdopodobnie do stosunkowo niewielkiej mniejszości w moim pokoleniu uczęszczającej do szkoły, gdzie łacina była obowiązkowa od dziewiątego roku życia. Wciąż pamiętam mozolne przedzieranie się przez jedną z pierwszych czytanek (tylko kilka prostych czasów) opowiadającą historię Regulusa, który dotrzymał przysięgi, mimo że oznaczało to śmierć wśród straszliwych tortur. W późnych latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku było to rzadkością, a teraz stało się jeszcze rzadsze, ale umoralniające powiastki, takie jak ta o Regulusie albo o Cyncynacie czy Horacjuszu Koklesie, przez długi czas uchodziły za odpowiednie dla dzieci. Dziś nawet wśród studentów historii starożytnej, filologii klasycznej albo filozofii trudno znaleźć takich, którzy przyszli na uniwersytet z choćby podstawową znajomością greki lub łaciny. Zwykłym śmiertelnikom znacznie więcej mówią tytuły hollywoodzkich przebojów, takich jak Spartakus lub Ben-Hur, niż nazwiska Polibiusza, Liwiusza czy Tacyta. Odwrócenie tego trendu wydaje się skrajnie nieprawdopodobne, jasne jest jednak, że zainteresowanie odległą przeszłością się utrzymuje, o czym świadczą regularnie pojawiające się w telewizji programy dokumentalne poświęcone historii i archeologii. Powodów tej nieustającej fascynacji jest kilka. Świat klasyczny był świadkiem wielu dramatycznych wydarzeń i obfitował w niezwykłe osobowości, charyzmatyczne jednostki, których życiorysy były często heroiczne i tragiczne zarazem. Jest on, krótko mówiąc, źródłem wielu znakomitych opowieści, które wciąż potrafią wzbudzić zaciekawienie. Poza tym jego wpływ, obok chrześcijaństwa, w ogromnej mierze ukształtował dzisiejszą kulturę.
Jest to książka z dziedziny historii wojskowości, a jej głównym adresatem nie jest społeczność naukowa. Moim celem jest przedstawienie przystępnego opisu i analizy trzech wojen stoczonych między Rzymem a Kartaginą w III i II wieku p.n.e., osadzone w kontekście walki o dominację między tymi dwiema potęgami i na tle sztuki wojennej tego okresu. Nie starałem się zamieścić odniesień do całej literatury zajmującej się takim czy innym aspektem tych wojen ani wspomnieć o każdej teorii i interpretacji wysuniętych przez uczonych na przestrzeni XIX i XX wieku n.e. Skupiłem się raczej na starożytnych relacjach, z których niemal wszystkie są dostępne w przekładzie i które są kluczowe dla jakichkolwiek głębszych studiów nad tym tematem. Przeciętny czytelnik może bez szkody zignorować wszystkie odniesienia zarówno do starożytnych, jak i współczesnych tekstów. Ci, których zainteresowanie sięga głębiej, powinni bez trudu dotrzeć do wielu książek i artykułów poświęconych rozmaitym aspektom wojen punickich, korzystając z bibliografii zamieszczonych w przytoczonych tu współczesnych opracowaniach. Najlepszymi omówieniami przebiegu pierwszej i drugiej wojny punickiej, z dokładną analizą źródeł, są The First Punic War J. Lazenby’ego (Londyn 1995, wyd. polskie: Pierwsza wojna punicka, Oświęcim 2012) i Hannibal’s War tegoż autora (Warminster 1978, wyd. polskie: Wojna Hannibala, Oświęcim 2015). Prace te stanowią solidny punkt wyjścia dla bardziej szczegółowych studiów nad tymi dwoma konfliktami.
Nie ma mowy o jakichkolwiek poważnych badaniach tego okresu bez sięgnięcia do trzytomowego A Historical Commentary on Polybius F. Walbanka (Oxford 1970), które niedawno doczekało się wznowienia. Spokojnie mógłbym umieścić odnośniki do tego wybitnego dzieła niemal na każdej stronie tej książki. Podstawą wszelkich dyskusji na temat miejsc głównych starć z tego okresu pozostaje wciąż Antike Schlahtfelder J. Kromayera i G. Veitha (Berlin 1903–1931) oraz uzupełniający tę pracę Schlachtenatlas (Gotha 1922, wyd. polskie: Atlas bitew do historii wojskowości starożytnej, Oświęcim 2014). Trzeba jednak przyznać, że jednoznaczne wskazanie lokalizacji wielu bitew jest niemożliwe. W niniejszej książce wyrażam stanowczą opinię w takich kwestiach tylko w wypadku miejsc, które zwiedziłem osobiście. Nawet najlepsze mapy nie są w stanie zastąpić wrażeń uzyskanych z przespacerowania się po danym terenie. Dokładna lokalizacja wielu z tych starć nie ma większego wpływu na nasze zrozumienie wojen punickich jako całości.
Poglądy wyrażone w tej książce są owocem licznych rozmów, jakie odbyłem na przestrzeni lat. Szczególnie cenny był cykl seminariów poświęconych drugiej wojnie punickiej, jakie przeprowadziłem w latach 1996–1997 wraz z Louisem Rawlingsem w ramach programu studiów magisterskich na uniwersytecie w Cardiff. Chciałbym też podziękować całej rodzinie i przyjaciołom, którzy przeczytali wczesne wersje tekstu i wnieśli wiele pomocnych uwag, w szczególności Ianowi Hughesowi i Kevinowi Powellowi. Dziękuję również Nickowi Chapmanowi, dawniej z wydawnictwa Cassell, który zaproponował i zlecił opracowanie tej książki w jej obecnej formie.
Uwaga – Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie daty w książce odnoszą się do okresu przed naszą erą.
Zmagania między Rzymem a Kartaginą ciągnęły się ponad sto lat: od pierwszego starcia w 265 roku aż do ostatecznej zagłady Kartaginy w 146 roku. Dwie pierwsze wojny punickie były konfliktami na skalę rzadko spotykaną przed nastaniem ery nowożytnej. W pierwszej z nich obie strony wystawiły floty liczące ponad trzysta wiosłowych okrętów, obsadzonych przez przeszło sto tysięcy marynarzy, w drugiej zaś wrogie armie zwerbowały do walki setki tysięcy żołnierzy. Koszt budowy tak wielu galer oraz opłacenia, wyekwipowania i wyżywienia takiej masy ludzi pochłonął znaczną część zasobów dwóch najpotężniejszych państw zachodniej części regionu śródziemnomorskiego. Cena w kategoriach istnień ludzkich była jeszcze wyższa. W jednej tylko bitwie z 216 roku Rzymianie i ich sprzymierzeńcy stracili około pięćdziesięciu tysięcy poległych. W trakcie drugiej wojny punickiej, głównie w pierwszych kilku latach konfliktu, zginęła pokaźna część populacji dorosłych mężczyzn Rzymu. A straty nie ograniczały się do żołnierzy. Wielu cywilów traciło życie podczas szturmu na ich miasto, inni ginęli z rąk łupieżczych band, które pustoszyły pola i wioski kontrolowane przez drugą stronę, i – choć dowody na to są skąpe – musimy przyjąć, że dużo, dużo więcej zmarło z chorób lub głodu. Inni, pojmani do niewoli, spędzali resztę życia w nędzy i znoju.
Świat śródziemnomorski w III wieku p.n.e.
Wykaz map
Gdy konflikt dobiegł końca, Kartagina leżała w gruzach, jej byt jako państwa był skończony, kultura zaś niemal doszczętnie unicestwiona. W okresie 265–146 Rzym wzniósł się z pozycji lokalnej italskiej potęgi do niekwestionowanej dominacji w całym basenie śródziemnomorskim i był na dobrej drodze do stworzenia imperium, które miało przez ponad pięć wieków kontrolować zachodnią Europę, Afrykę Północną oraz Bliski Wschód. Interwencja na Sycylii, która doprowadziła do konfrontacji z Kartaginą, była pierwszą okazją, gdy rzymska armia została wysłana poza Italię. Rzymski imperializm nie rozpoczął się od wojen punickich, gdyż do 265 roku Rzym zdążył już wchłonąć cały Półwysep Apeniński na południe od Padu, jednak zmagania z Kartaginą nadały temu procesowi ogromny rozpęd. Wojny punickie przyzwyczaiły Rzymian do walk na ogromną skalę, do wysyłania armii w coraz dalsze rejony, by toczyć wojny na kilku odrębnych teatrach w tym samym czasie. Ostateczne zwycięstwo nad Kartaginą umocniło głęboko zakorzenioną determinację, z jaką Rzymianie prowadzili wojny; to za jej sprawą trudno ich było pokonać. Gdyby Rzym przegrał wojny punickie, historia świata potoczyłaby się zupełnie inaczej. Taka porażka co najmniej poważnie opóźniłaby rzymską ekspansję, a być może położyłaby jej kres. Stulecia rządów Rzymian odcisnęły głębokie piętno na ich imperium, zwłaszcza w zachodniej Europie, zarówno bezpośrednio, jak i później, w dobie renesansu. Gdy Europejczycy kolonizowali Amerykę i zakładali wielkie zamorskie imperia, rozprzestrzeniali swe mające łaciński rodowód języki, systemy prawne i kulturę na całą resztę globu. Wszystko to mogłoby się nie zdarzyć, gdyby Rzymianie ponieśli klęskę w 241 roku albo skapitulowali przed Hannibalem.
Wojny punickie stanowiły ważny etap w dziejach Rzymu i formowania się imperium rzymskiego. Będący prawdopodobnie największym konfliktem starożytnego świata stuletni bój jest także jednym z najlepiej udokumentowanych, choć i tak nasza wiedza na jego temat wykazuje znaczące luki. Trzy wojny, jakie stoczyły między sobą te dwa potężne miasta, były imponujące pod względem skali, zajadłości i dramatyzmu, obfitowały też w niezwykłe osobowości. Po stronie Rzymu widzimy ludzi takich jak Fabiusz Maksymus, człowiek, który ocalił państwo przez unikanie bitwy, oraz Marcellus, jego znacznie bardziej agresywny rówieśnik, który zabił w pojedynku galijskiego króla. Spotykamy też licznych członków rodu Scypionów, zwłaszcza Publiusza Scypiona Afrykańskiego, który podbił Hiszpanię i najechał Afrykę, oraz jego adopcyjnego wnuka i imiennika, Scypiona Emilianusa, który w 146 roku kierował zagładą Kartaginy, szlochając, gdy naszła go myśl, że ten sam los może pewnego dnia spotkać jego ojczyznę. Z tymi heroicznymi postaciami kontrastują bufoni i nieudacznicy, ludzie tacy jak Appiusz Klaudiusz Pulcher i Gajusz Flaminiusz, którzy nie słuchając ani auspicjów, ani zdrowego rozsądku, wiedli swoje wojska ku katastrofie. Niektóre postacie obrastały mitami tak szybko, że trudno dziś ustalić prawdę o ich czynach. Marek Regulus został pojmany przez wroga i legenda mówi, że wysłano go, by nakłonił rzymski senat do zawarcia pokoju, zobowiązawszy go wcześniej surową przysięgą, iż wróci do Kartaginy. Regulus w senacie zalecił Rzymianom, by kontynuowali walkę aż do zwycięstwa, po czym wrócił do Afryki, gdzie został zamęczony na śmierć. Po stronie kartagińskiej najbardziej charyzmatycznymi osobistościami byli członkowie rodu Barkidów, zwłaszcza Hamilkar, ojciec Hannibala, który podczas pierwszej wojny punickiej dowodził walkami na Sycylii, nie dając Rzymianom ani razu pokonać się w bitwie, a przede wszystkim sam Hannibal. Punickiego wodza otacza ów szczególny urok właściwy geniuszom wojskowym, którzy odnieśli oszałamiające zwycięstwa, lecz ostatecznie przegrali wojnę, ludziom takim jak Napoleon czy Robert E. Lee. Marsz jego armii z Hiszpanii przez Alpy do Italii oraz wygrane tam bitwy składają się na prawdziwą epopeję. Nie wszyscy główni bohaterowie konfliktu byli albo Kartagińczykami, albo Rzymianami. Widzimy też Greków, takich jak Hieron, przebiegły władca wielkiego sycylijskiego miasta Syrakuzy, oraz jego krewniak Archimedes, uczony, który konstruował niesamowite machiny wojenne i podobno został zabity, gdy nie pozwolił przerwać sobie rozważań nad jakimś zagadnieniem matematycznym. Pojawia się także Masynissa, numidyjski król, który dobiegając dziewięćdziesiątki, wciąż płodził dzieci i konno wiódł swoje wojska do boju.
To właśnie wojny punickie dały Rzymianom pierwszy impuls do spisywania własnej historii najpierw po grecku, a potem po łacinie. Inni także zdawali sobie sprawę ze znaczenia tego konfliktu i wielu greckich autorów opisywało przebieg walk, próbując wyjaśnić błyskawiczny wzrost potęgi Rzymu. Te rozpoczęte dwadzieścia dwa wieki temu wojny do dziś budzą spore zainteresowanie, a bitwa pod Kannami jest jednym z nielicznych starć sprzed XVIII wieku n.e., którym wciąż poświęca się uwagę we współczesnych akademiach wojskowych. Napoleon zaliczał Hannibala do wielkich wodzów przeszłości, których kampanie mogą być cenną nauką dla współczesnych dowódców. W XIX wieku n.e. niemieccy akademicy i wojskowi analizowali drugą wojnę punicką z wielką, niekiedy obsesyjną drobiazgowością, a Alfred von Schlieffen, architekt ofensywy na Francję z 1914 roku, świadomie starał się odtworzyć w ogromnej skali genialną taktykę bitewną Hannibala. Liddell Hart i Fuller, dwaj czołowi brytyjscy teoretycy wojskowości z pierwszej połowy XX wieku n.e., również komentowali ów konflikt z III wieku p.n.e. i widzieli w nim źródło inspiracji. Pierwsza i druga wojna punicka nabrały szczególnej aktualności w ubiegłym stuleciu, gdy toczono na bezprecedensową skalę wojny światowe – wybuch z 1939 roku był bezpośrednim skutkiem niezadowolenia jednej ze stron z traktatu kończącego konflikt z lat 1914–1918, tak samo jak Kartagina w 218 roku wznowiła wojnę z Rzymem, sfrustrowana surowymi warunkami pokoju z roku 241. Jeszcze podczas wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku dowódca sił ONZ twierdził, że inspirację dla swej błyskawicznej i wielce skutecznej operacji zaczerpnął z kampanii Hannibala. Doświadczeni żołnierze wciąż piszą o wojnach punickich, dochodząc na bazie swej praktycznej wiedzy do nowatorskich wniosków i często poszukując w nich wskazówek dla nowoczesnej strategii i taktyki. Innych, zarówno wojskowych, jak i cywilów, niezmiennie fascynuje przeprawa wojsk i słoni Hannibala przez Alpy, a dyskusja na jej temat nie traci na intensywności. Ukazują się nowe książki, a wiele starszych prac jest wznawianych1.
Historia wojskowości wyszła na zachodnich uniwersytetach z mody i społeczność akademicka poświęca stosunkowo niewiele uwagi studiom nad wojnami Rzymu. Większość najbardziej wpływowych prac dotyczących strategii, taktyki lub lokalizacji starożytnych bitew powstała na przełomie XIX i XX wieku n.e. W dziedzinach historii politycznej, społecznej i gospodarczej badania opublikowane w tamtym okresie zostały już dawno uzupełnione lub zastąpione, niekiedy kilkakrotnie, nowszymi pracami. Jednak mimo że historycy starożytności w znikomym stopniu zajmują się dziś historią wojskową, rzadko się zdarza, by minął rok bez publikacji książki lub artykułu odnoszących się w taki czy inny sposób do wojen punickich. Powodem powstania części tych prac są nowe świadectwa archeologiczne, ale olbrzymia większość zawiera świeże interpretacje istniejących danych. Szczególne zainteresowanie kulturą punicką utrzymuje się we Francji, po części jako rezultat ekscytujących odkryć dokonanych na terenie samej Kartaginy, które rozpoczęły się, kiedy obszar ten był pod francuskimi rządami, i trwają do dziś. Przez pewien czas mieszkańcy XIX-wiecznej Francji mieli taki sam apetyt na wszystko, co kartagińskie, jaki tam i w wielu innych krajach budziła kultura starożytnego Egiptu. Brutalna powieść Gustave’a Flauberta Salambo była jednym z owoców tej fascynacji.
Na temat wojen punickich napisano już wiele i zasadne wydaje się pytanie, co jeszcze można by dodać. Rzeczywiście niektóre obszary zostały omówione tak gruntownie, że bardzo trudno powiedzieć cokolwiek nowego. Pod pewnymi względami jednak wojny te nie doczekały się jeszcze należytego omówienia. Niewiele prac traktuje o wszystkich trzech konfliktach; większość skupia się tylko na jednym z nich, zwykle na drugiej wojnie punickiej. Pierwszą można pewnie od biedy rozpatrywać w oderwaniu – choć tak naprawdę poświęcano jej niewiele uwagi i dopiero niedawno ukazał się po angielsku jej aktualny opis – ale wojny druga i trzecia wynikły wprost z tego wcześniejszego konfliktu. Owe trzy wojny stanowiły epizody dłuższych, ciągłych zmagań między Rzymem a Kartaginą i trzeba je rozumieć w tym kontekście. Przyczyny, cele obu walczących stron oraz przebieg dwóch późniejszych wojen były bezpośrednio zdeterminowane wynikami poprzednich starć. Kilka prac omawia wszystkie trzy wojny, jednak żadna z nich nie jest w pełni zadowalająca. Wiele ich wad jest wspólną bolączką pokaźnej części literatury zajmującej się poszczególnymi aspektami tego konfliktu, na przykład postrzeganie rzymskiej polityki przez pryzmat wyraźnie zdefiniowanych stronnictw – interpretacja nieakceptowana już przez główny nurt badań nad polityką tego okresu. Co jeszcze ważniejsze, często analizują one kampanie przy założeniu, że były one prowadzone według z grubsza tych samych zasad strategii i taktyki, co wojny z bliższych nam czasów. Ku takiemu poglądowi skłaniali się zawsze doświadczeni wojskowi studiujący przeszłe wojny w poszukiwaniu wskazówek, jak skuteczniej prowadzić wojny dziś. Takie studia nieuchronnie koncentrują się na tych kwestiach, które są – lub wydają się – wspólne dla wojen wszystkich epok. Dlatego też przyjmuje się, że dowódcy armii w każdej z epok wykonują zasadniczo to samo zadanie praktycznie tak samo, a więc w pełni uzasadnione jest ocenianie rzymskich lub punickich wodzów miarką Fryderyka Wielkiego, Napoleona czy Rommla. Sam tytuł książki Liddella Harta z 1930 roku, A Greater than Napoleon – Scipio Africanus [Większy od Napoleona – Scypion Afrykański], uznaje sensowność takiego porównania2.
Nie podlega kwestii, że niektóre aspekty wojen niewiele się zmieniły na przestrzeni wieków. Praktyczne problemy związane z przemieszczaniem wielkich mas wojsk, żywieniem i zaopatrywaniem ich, przekazywaniem rozkazów, oraz ograniczenia narzucane przez przeszkody naturalne i charakter terenu, pozostają takie same, jakie były w epoce kamienia, i żołnierz często wypowie się o takich sprawach bardziej kompetentnie niż uczony, który wiedzie życie uniwersyteckie. Jednakże, chociaż problemy się nie zmieniają, rozwiązania, jakie znajdują dla nich poszczególne społeczeństwa, różnią się ogromnie i nie są po prostu dyktowane ograniczeniami dostępnej technologii. Nacje będące na tym samym poziomie technicznym i dysponujące podobnymi zasobami niekoniecznie wojują w identyczny sposób. Kultura wpływa na sposób toczenia wojen w takim samym stopniu, jak na każde inne z ludzkich poczynań. Rzymski system przydzielania dowódczych stanowisk w armii zawodowym politykom wydawałby się absurdem we współczesnych zachodnich demokracjach, które kładą nacisk na profesjonalne wyszkolenie dowódców swoich wojsk. Dla Rzymian niepojęte byłoby przestrzegane w tych krajach ścisłe rozróżnienie między przywództwem politycznym i wojskowym. Rzymski senator nie był albo politykiem, albo żołnierzem, ale automatycznie jednym i drugim. Choć ów aspekt rzymskiego systemu wojskowego jest dziś mocno krytykowany, wydaje się, że sprawdzał się u nich zupełnie nieźle. Nie każde społeczeństwo organizuje swoje siły zbrojne i walczy w ten sam sposób. Co jeszcze ważniejsze, każda kultura ma własne wyobrażenia o tym, czym jest wojna, jakie są powody toczenia wojen, jakimi metodami się je prowadzi, jak podejmuje się decyzję w ich sprawie oraz jakie są konsekwencje zwycięstwa i klęski3.
W niniejszej książce postaram się solidnie osadzić wojny punickie w kontekście teorii i praktyki wojskowej III i II wieku p.n.e. Przeanalizuję stosunek Rzymu oraz Kartaginy do wojny, ich instytucje wojskowe oraz organizację polityczną i społeczną, która je wytworzyła, dowodząc, że to właśnie one wpłynęły na kształt tego konfliktu i że różnice między nimi zadecydowały ostatecznie o jego wyniku. Jest to przede wszystkim historia militarna i jedynie skrótowo poruszę w niej kwestię społecznego i gospodarczego wpływu tych wojen. Nie jest moim zamiarem dokładne opisanie rok po roku przebiegu każdej kampanii. W wielu wypadkach świadectwa są zbyt skąpe, by podjąć taką próbę, ale nawet tam, gdzie istnieją, relacja często staje się po prostu katalogiem obco brzmiących toponimów. Jeśli kampanie toczyły się jednocześnie na kilku różnych teatrach, każdy z nich zostanie omówiony po kolei. Poszczególne typy walk będą rozpatrywane osobno, tak więc na przykład morskim i lądowym operacjom pierwszej wojny punickiej poświęcone zostaną dwa odrębne rozdziały. Niektóre epizody będą analizowane bardzo szczegółowo, na przykład kampanie Hannibala z lat 218–216. Są one nie tylko istotne same w sobie, ale także bardzo dobrze udokumentowane i stanowią bogate źródło wiedzy na temat regularnych bitew z tego okresu. Celem całej książki jest zbadanie, w jaki sposób operowały ówczesne armie i floty i jak rozmaite typy walk wpływały na ogólny przebieg wojny. Analiza koncentruje się na tym, dlaczego dany wódz podjął określoną decyzję i jakie były jej skutki, a nie na sugerowaniu alternatywnych, być może lepszych dróg działania. Kanapowy strateg, który stara się dowieść, że Hannibal mógłby z łatwością odnieść triumf, gdyby tylko zrobił to i owo inaczej, przekonuje jedynie samego siebie.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Na temat bitwy pod Kannami zob. rozdział 8; przekonanie Napoleona, że wiele można się nauczyć, zgłębiając działania starożytnych wodzów: zob. D. Chandler, The Campaigns of Napoleon (London 1996), str. 137–139; co do dwudziestowiecznych badań nad wojnami punickimi zob. B. Liddell Hart, A Greater than Napoleon — Scipio Africanus (Edinburgh 1930), J. Fuller, The Decisive Battles of the Western World (London 1954). [wróć]
Stosunkowo niedawne opracowania to m.in. T. Dorey i D. Dudley, Rome against Carthage (London 1971), B. Caven, The Punic Wars (London, 1980), N. Bagnall, The Punic Wars (London, 1990) i Y. Le Bohec, Histoire militaire des guerres puniques (Paris, 1996), które omawiają całość konfliktu; J. Lazenby, Wojna Hannibala (przeł. T. Ładoń, Oświęcim 2015) i Pierwsza wojna punicka (przeł. T. Ładoń, Oświęcim 2012), J. Peddie, Hannibal’s War (Stroud, 1997) i S. Lancel, Hannibal (przeł. R. Wiśniewski, Warszawa 2001) zajmują się poszczególnymi wojnami, a w roku 1993 ukazał się też reprint T. Dodge, Hannibal (1891); inspirujący zbiór esejów w: T. Cornell, B. Rankov and P. Sabin (edd.), The Second Punic War: A Reappraisal, British Institute of Classical Studies Supplement 67 (London, 1996). Wszystkie te prace zawierają bibliografie wymieniające wiele kolejnych książek i artykułów opublikowanych w ostatnich latach, dotyczących różnych aspektów tematu. [wróć]
Bagnall (1990) i Peddie (1997), którzy obaj byli doświadczonymi żołnierzami, przedstawiają wiele trafnych spostrzeżeń na temat niektórych praktycznych aspektów kampanii. Peddie poświęca więcej uwagi problemom aprowizacji wojsk niż większość innych autorów. Ogólne omówienie różnic między koncepcjami i praktyką wojen w różnych kulturach przedstawia J. Keegan, Historia wojen (przeł. G. Woźniak, Warszawa 1998). [wróć]
Tytuł oryginału: The Fall of Carthage
Copyright © Adrian Goldsworthy 2000
All rights reserved
First published by Weidenfeld & Nicolson, a division of The Orion Publishing Group Ltd., London
Copyright © for the Polish e-book edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznań 2020
Informacja o zabezpieczeniach
W celu ochrony autorskich praw majątkowych przed prawnie niedozwolonym utrwalaniem, zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdy egzemplarz książki został cyfrowo zabezpieczony. Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.
Redaktor: Małgorzata Chwałek
Mapy (opracowanie wersji polskiej)
Grzegorz Kalisiak | Pracownia Liternictwa i Grafiki
Opracowanie graficzne okładki: Ewa Skrzypiec
Fotografia na okładce: AKG IMAGES GmbH /BEW
Wydanie I e-book (opracowane na podstawie wydania książkowego: Upadek Kartaginy. Historia wojen punickich, wyd. I, Poznań 2021)
ISBN 978-83-8188-872-1
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.
ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań
tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08
e-mail: [email protected]
www.rebis.com.pl
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer