Upadek Kartaginy. Historia wojen punickich - Adrian Goldsworthy - ebook

Upadek Kartaginy. Historia wojen punickich ebook

Adrian Goldsworthy

4,1

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Upadek Kartaginy zajmował umysły wielu dziejopisów starożytnego świata. Była to porywająca historia, w której główne role przypadły dwóm wielkim strategom, Hannibalowi i Scypionowi, lecz nie brakowało także barwnych postaci pierwszego i drugiego planu: zdradzieckich wodzów plemiennych, pięknych księżniczek, politycznych intrygantów i twardych zawodowych wojowników. Już wtedy zdawano sobie sprawę, że ów konflikt, największy – tak pod względem zaangażowanych weń sił, jak i liczby ofiar – i najbardziej zacięty w starożytności, był punktem zwrotnym w dziejach, który stworzył podwaliny rzymskiej dominacji w ówczesnym znanym świecie.

Adrian Goldsworthy, jeden z najlepszych i najbardziej popularnych brytyjskich historyków starożytności, wziął na siebie zadanie przybliżenia tej historii współczesnym czytelnikom. Upadek Kartaginy żywo i barwnie przedstawia trzy rundy sławnego pojedynku między Rzymem i jego wielkim afrykańskim rywalem o panowanie w basenie śródziemnomorskim: od wczesnych konfrontacji na Sycylii przez legendarną karierę Hannibala aż po wielkie finałowe oblężenie zakończone zburzeniem Kartaginy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 660

Oceny
4,1 (7 ocen)
4
2
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Ciarai

Nie polecam

autor swoje teorie wojskowej bierze niewiadomo skąd.
00

Popularność




WYKAZ MAP

Świat śród­ziem­no­mor­ski w III wieku p.n.e.

Kar­ta­giń­ska pół­nocna Afryka

Pół­wy­sep Ape­niń­ski

Sycy­lia

Bitwa pod Ekno­mos, 256 p.n.e.

Bitwa pod Dre­paną, 249 p.n.e.

Hisz­pa­nia

Bitwa nad Tre­bią, 218 p.n.e.

Bitwa nad Jezio­rem Tra­zy­meń­skim, 217 p.n.e.

Bitwa pod Kan­nami, 216 p.n.e.

Mace­do­nia, Ili­ria i Gre­cja

Oblę­że­nie Syra­kuz, 214–212 p.n.e.

Zdo­by­cie Nowej Kar­ta­giny, 209 p.n.e.

Bitwa pod Ilipą, 206 p.n.e.

Bitwa pod Zamą, 202 p.n.e.

Oblę­że­nie Kar­ta­giny, 149–146 p.n.e.

PRZED­MOWA

„Ach tak, Han­ni­bal i sło­nie” – tak nie­mal powszech­nie reago­wano, ile­kroć mówi­łem komuś, że piszę książkę o woj­nach punic­kich. Dość czę­sto wspo­mi­nano o Alpach, ten i ów napo­my­kał o Rzy­mia­nach, ale na tym zda­wała się koń­czyć wie­dza więk­szo­ści ludzi. Tylko nie­liczni byli zorien­to­wani, kiedy roze­grała się ta seria kon­flik­tów, kto brał w nich udział i kto osta­tecz­nie zwy­cię­żył. Nie­wielu tylko, głów­nie osoby inte­re­su­jące się histo­rią sta­ro­żytną lub woj­skową, wie­działo znacz­nie wię­cej; czę­sto łącz­nie z naj­drob­niej­szymi deta­lami tak­tycz­nymi poszcze­gól­nych bitew albo oso­bli­wo­ściami reli­gii punic­kiej. Być może powinno być nie­spo­dzianką, że choćby ta garstka pamięta w ogóle o woj­nach sto­czo­nych dwa­dzie­ścia dwa wieki temu, jed­nak dopiero w kilku ostat­nich poko­le­niach wojny punic­kie znik­nęły z powszech­nej świa­do­mo­ści w Euro­pie i Ame­ryce Pół­noc­nej. Jesz­cze w począt­ko­wych deka­dach XX wieku greka i łacina sta­no­wiły trzon zachod­niej edu­ka­cji, a główne wyda­rze­nia i posta­cie grecko-rzym­skiego świata, zwłasz­cza te opi­sane przez któ­re­goś z wiel­kich sta­ro­żyt­nych auto­rów, były dobrze znane i czę­sto nawią­zy­wano do nich w sztuce i lite­ra­tu­rze.

Wszystko to zmie­niło się ostat­nio, gdyż obu tych języ­ków rzadko się dziś uczy w szko­łach, a świa­do­mość kla­sycz­nych korzeni współ­cze­snej kul­tury sys­te­ma­tycz­nie słab­nie. Odle­głe – czę­sto gorz­kie – wspo­mnie­nia dzie­cię­cych zma­gań z Wojną galij­ską Cezara lub zawi­ło­ściami łaciń­skiej gra­ma­tyki stają się udzia­łem coraz bar­dziej nie­licz­nych. Należę praw­do­po­dob­nie do sto­sun­kowo nie­wiel­kiej mniej­szo­ści w moim poko­le­niu uczęsz­cza­ją­cej do szkoły, gdzie łacina była obo­wiąz­kowa od dzie­wią­tego roku życia. Wciąż pamię­tam mozolne prze­dzie­ra­nie się przez jedną z pierw­szych czy­ta­nek (tylko kilka pro­stych cza­sów) opo­wia­da­jącą histo­rię Regu­lusa, który dotrzy­mał przy­sięgi, mimo że ozna­czało to śmierć wśród strasz­li­wych tor­tur. W póź­nych latach sie­dem­dzie­sią­tych ubie­głego wieku było to rzad­ko­ścią, a teraz stało się jesz­cze rzad­sze, ale umo­ral­nia­jące powiastki, takie jak ta o Regu­lu­sie albo o Cyn­cy­na­cie czy Hora­cju­szu Kokle­sie, przez długi czas ucho­dziły za odpo­wied­nie dla dzieci. Dziś nawet wśród stu­den­tów histo­rii sta­ro­żyt­nej, filo­lo­gii kla­sycz­nej albo filo­zo­fii trudno zna­leźć takich, któ­rzy przy­szli na uni­wer­sy­tet z choćby pod­sta­wową zna­jo­mo­ścią greki lub łaciny. Zwy­kłym śmier­tel­ni­kom znacz­nie wię­cej mówią tytuły hol­ly­wo­odz­kich prze­bo­jów, takich jak Spar­ta­kus lub Ben-Hur, niż nazwi­ska Poli­biu­sza, Liwiu­sza czy Tacyta. Odwró­ce­nie tego trendu wydaje się skraj­nie nie­praw­do­po­dobne, jasne jest jed­nak, że zain­te­re­so­wa­nie odle­głą prze­szło­ścią się utrzy­muje, o czym świad­czą regu­lar­nie poja­wia­jące się w tele­wi­zji pro­gramy doku­men­talne poświę­cone histo­rii i arche­olo­gii. Powo­dów tej nie­usta­ją­cej fascy­na­cji jest kilka. Świat kla­syczny był świad­kiem wielu dra­ma­tycz­nych wyda­rzeń i obfi­to­wał w nie­zwy­kłe oso­bo­wo­ści, cha­ry­zma­tyczne jed­nostki, któ­rych życio­rysy były czę­sto hero­iczne i tra­giczne zara­zem. Jest on, krótko mówiąc, źró­dłem wielu zna­ko­mi­tych opo­wie­ści, które wciąż potra­fią wzbu­dzić zacie­ka­wie­nie. Poza tym jego wpływ, obok chrze­ści­jań­stwa, w ogrom­nej mie­rze ukształ­to­wał dzi­siej­szą kul­turę.

Jest to książka z dzie­dziny histo­rii woj­sko­wo­ści, a jej głów­nym adre­sa­tem nie jest spo­łecz­ność naukowa. Moim celem jest przed­sta­wie­nie przy­stęp­nego opisu i ana­lizy trzech wojen sto­czo­nych mię­dzy Rzy­mem a Kar­ta­giną w III i II wieku p.n.e., osa­dzone w kon­tek­ście walki o domi­na­cję mię­dzy tymi dwiema potę­gami i na tle sztuki wojen­nej tego okresu. Nie sta­ra­łem się zamie­ścić odnie­sień do całej lite­ra­tury zaj­mu­ją­cej się takim czy innym aspek­tem tych wojen ani wspo­mnieć o każ­dej teo­rii i inter­pre­ta­cji wysu­nię­tych przez uczo­nych na prze­strzeni XIX i XX wieku n.e. Sku­pi­łem się raczej na sta­ro­żyt­nych rela­cjach, z któ­rych nie­mal wszyst­kie są dostępne w prze­kła­dzie i które są klu­czowe dla jakich­kol­wiek głęb­szych stu­diów nad tym tema­tem. Prze­ciętny czy­tel­nik może bez szkody zigno­ro­wać wszyst­kie odnie­sie­nia zarówno do sta­ro­żyt­nych, jak i współ­cze­snych tek­stów. Ci, któ­rych zain­te­re­so­wa­nie sięga głę­biej, powinni bez trudu dotrzeć do wielu ksią­żek i arty­ku­łów poświę­co­nych roz­ma­itym aspek­tom wojen punic­kich, korzy­sta­jąc z biblio­gra­fii zamiesz­czo­nych w przy­to­czo­nych tu współ­cze­snych opra­co­wa­niach. Naj­lep­szymi omó­wie­niami prze­biegu pierw­szej i dru­giej wojny punic­kiej, z dokładną ana­lizą źró­deł, są The First Punic War J. Lazenby’ego (Lon­dyn 1995, wyd. pol­skie: Pierw­sza wojna punicka, Oświę­cim 2012) i Han­ni­bal’s War tegoż autora (War­min­ster 1978, wyd. pol­skie: Wojna Han­ni­bala, Oświę­cim 2015). Prace te sta­no­wią solidny punkt wyj­ścia dla bar­dziej szcze­gó­ło­wych stu­diów nad tymi dwoma kon­flik­tami.

Nie ma mowy o jakich­kol­wiek poważ­nych bada­niach tego okresu bez się­gnię­cia do trzy­to­mo­wego A Histo­ri­cal Com­men­tary on Poly­bius F. Wal­banka (Oxford 1970), które nie­dawno docze­kało się wzno­wie­nia. Spo­koj­nie mógł­bym umie­ścić odno­śniki do tego wybit­nego dzieła nie­mal na każ­dej stro­nie tej książki. Pod­stawą wszel­kich dys­ku­sji na temat miejsc głów­nych starć z tego okresu pozo­staje wciąż Antike Schlaht­fel­der J. Kro­may­era i G. Veitha (Ber­lin 1903–1931) oraz uzu­peł­nia­jący tę pracę Schlach­te­na­tlas (Gotha 1922, wyd. pol­skie: Atlas bitew do histo­rii woj­sko­wo­ści sta­ro­żyt­nej, Oświę­cim 2014). Trzeba jed­nak przy­znać, że jed­no­znaczne wska­za­nie loka­li­za­cji wielu bitew jest nie­moż­liwe. W niniej­szej książce wyra­żam sta­now­czą opi­nię w takich kwe­stiach tylko w wypadku miejsc, które zwie­dzi­łem oso­bi­ście. Nawet naj­lep­sze mapy nie są w sta­nie zastą­pić wra­żeń uzy­ska­nych z prze­spa­ce­ro­wa­nia się po danym tere­nie. Dokładna loka­li­za­cja wielu z tych starć nie ma więk­szego wpływu na nasze zro­zu­mie­nie wojen punic­kich jako cało­ści.

Poglądy wyra­żone w tej książce są owo­cem licz­nych roz­mów, jakie odby­łem na prze­strzeni lat. Szcze­gól­nie cenny był cykl semi­na­riów poświę­co­nych dru­giej woj­nie punic­kiej, jakie prze­pro­wa­dzi­łem w latach 1996–1997 wraz z Louisem Raw­ling­sem w ramach pro­gramu stu­diów magi­ster­skich na uni­wer­sy­te­cie w Car­diff. Chciał­bym też podzię­ko­wać całej rodzi­nie i przy­ja­cio­łom, któ­rzy prze­czy­tali wcze­sne wer­sje tek­stu i wnie­śli wiele pomoc­nych uwag, w szcze­gól­no­ści Ianowi Hughe­sowi i Kevi­nowi Powel­lowi. Dzię­kuję rów­nież Nic­kowi Chap­ma­nowi, daw­niej z wydaw­nic­twa Cas­sell, który zapro­po­no­wał i zle­cił opra­co­wa­nie tej książki w jej obec­nej for­mie.

Uwaga – Jeśli nie zazna­czono ina­czej, wszyst­kie daty w książce odno­szą się do okresu przed naszą erą.

WSTĘP

Zma­ga­nia mię­dzy Rzy­mem a Kar­ta­giną cią­gnęły się ponad sto lat: od pierw­szego star­cia w 265 roku aż do osta­tecz­nej zagłady Kar­ta­giny w 146 roku. Dwie pierw­sze wojny punic­kie były kon­flik­tami na skalę rzadko spo­ty­kaną przed nasta­niem ery nowo­żyt­nej. W pierw­szej z nich obie strony wysta­wiły floty liczące ponad trzy­sta wio­sło­wych okrę­tów, obsa­dzo­nych przez prze­szło sto tysięcy mary­na­rzy, w dru­giej zaś wro­gie armie zwer­bo­wały do walki setki tysięcy żoł­nie­rzy. Koszt budowy tak wielu galer oraz opła­ce­nia, wyekwi­po­wa­nia i wyży­wie­nia takiej masy ludzi pochło­nął znaczną część zaso­bów dwóch naj­po­tęż­niej­szych państw zachod­niej czę­ści regionu śród­ziem­no­mor­skiego. Cena w kate­go­riach ist­nień ludz­kich była jesz­cze wyż­sza. W jed­nej tylko bitwie z 216 roku Rzy­mia­nie i ich sprzy­mie­rzeńcy stra­cili około pięć­dzie­się­ciu tysięcy pole­głych. W trak­cie dru­giej wojny punic­kiej, głów­nie w pierw­szych kilku latach kon­fliktu, zgi­nęła pokaźna część popu­la­cji doro­słych męż­czyzn Rzymu. A straty nie ogra­ni­czały się do żoł­nie­rzy. Wielu cywi­lów tra­ciło życie pod­czas szturmu na ich mia­sto, inni ginęli z rąk łupież­czych band, które pusto­szyły pola i wio­ski kon­tro­lo­wane przez drugą stronę, i – choć dowody na to są skąpe – musimy przy­jąć, że dużo, dużo wię­cej zmarło z cho­rób lub głodu. Inni, poj­mani do nie­woli, spę­dzali resztę życia w nędzy i znoju.

Świat śród­ziem­no­mor­ski w III wieku p.n.e.

Wykaz map

Gdy kon­flikt dobiegł końca, Kar­ta­gina leżała w gru­zach, jej byt jako pań­stwa był skoń­czony, kul­tura zaś nie­mal doszczęt­nie uni­ce­stwiona. W okre­sie 265–146 Rzym wzniósł się z pozy­cji lokal­nej ital­skiej potęgi do nie­kwe­stio­no­wa­nej domi­na­cji w całym base­nie śród­ziem­no­mor­skim i był na dobrej dro­dze do stwo­rze­nia impe­rium, które miało przez ponad pięć wie­ków kon­tro­lo­wać zachod­nią Europę, Afrykę Pół­nocną oraz Bli­ski Wschód. Inter­wen­cja na Sycy­lii, która dopro­wa­dziła do kon­fron­ta­cji z Kar­ta­giną, była pierw­szą oka­zją, gdy rzym­ska armia została wysłana poza Ita­lię. Rzym­ski impe­ria­lizm nie roz­po­czął się od wojen punic­kich, gdyż do 265 roku Rzym zdą­żył już wchło­nąć cały Pół­wy­sep Ape­niń­ski na połu­dnie od Padu, jed­nak zma­ga­nia z Kar­ta­giną nadały temu pro­ce­sowi ogromny roz­pęd. Wojny punic­kie przy­zwy­cza­iły Rzy­mian do walk na ogromną skalę, do wysy­ła­nia armii w coraz dal­sze rejony, by toczyć wojny na kilku odręb­nych teatrach w tym samym cza­sie. Osta­teczne zwy­cię­stwo nad Kar­ta­giną umoc­niło głę­boko zako­rze­nioną deter­mi­na­cję, z jaką Rzy­mianie pro­wa­dzili wojny; to za jej sprawą trudno ich było poko­nać. Gdyby Rzym prze­grał wojny punic­kie, histo­ria świata poto­czy­łaby się zupeł­nie ina­czej. Taka porażka co naj­mniej poważ­nie opóź­ni­łaby rzym­ską eks­pan­sję, a być może poło­ży­łaby jej kres. Stu­le­cia rzą­dów Rzy­mian odci­snęły głę­bo­kie piętno na ich impe­rium, zwłasz­cza w zachod­niej Euro­pie, zarówno bez­po­śred­nio, jak i póź­niej, w dobie rene­sansu. Gdy Euro­pej­czycy kolo­ni­zo­wali Ame­rykę i zakła­dali wiel­kie zamor­skie impe­ria, roz­prze­strze­niali swe mające łaciń­ski rodo­wód języki, sys­temy prawne i kul­turę na całą resztę globu. Wszystko to mogłoby się nie zda­rzyć, gdyby Rzy­mianie ponie­śli klę­skę w 241 roku albo ska­pi­tu­lo­wali przed Han­ni­ba­lem.

Wojny punic­kie sta­no­wiły ważny etap w dzie­jach Rzymu i for­mo­wa­nia się impe­rium rzym­skiego. Będący praw­do­po­dob­nie naj­więk­szym kon­flik­tem sta­ro­żyt­nego świata stu­letni bój jest także jed­nym z naj­le­piej udo­ku­men­to­wa­nych, choć i tak nasza wie­dza na jego temat wyka­zuje zna­czące luki. Trzy wojny, jakie sto­czyły mię­dzy sobą te dwa potężne mia­sta, były impo­nu­jące pod wzglę­dem skali, zaja­dło­ści i dra­ma­ty­zmu, obfi­to­wały też w nie­zwy­kłe oso­bo­wo­ści. Po stro­nie Rzymu widzimy ludzi takich jak Fabiusz Mak­sy­mus, czło­wiek, który oca­lił pań­stwo przez uni­ka­nie bitwy, oraz Mar­cel­lus, jego znacz­nie bar­dziej agre­sywny rówie­śnik, który zabił w poje­dynku galij­skiego króla. Spo­ty­kamy też licz­nych człon­ków rodu Scy­pio­nów, zwłasz­cza Publiu­sza Scy­piona Afry­kań­skiego, który pod­bił Hisz­pa­nię i naje­chał Afrykę, oraz jego adop­cyj­nego wnuka i imien­nika, Scy­piona Emi­lia­nusa, który w 146 roku kie­ro­wał zagładą Kar­ta­giny, szlo­cha­jąc, gdy naszła go myśl, że ten sam los może pew­nego dnia spo­tkać jego ojczy­znę. Z tymi hero­icz­nymi posta­ciami kon­tra­stują bufoni i nie­udacz­nicy, ludzie tacy jak Appiusz Klau­diusz Pul­cher i Gajusz Fla­mi­niusz, któ­rzy nie słu­cha­jąc ani auspi­cjów, ani zdro­wego roz­sądku, wie­dli swoje woj­ska ku kata­stro­fie. Nie­które posta­cie obra­stały mitami tak szybko, że trudno dziś usta­lić prawdę o ich czy­nach. Marek Regu­lus został poj­many przez wroga i legenda mówi, że wysłano go, by nakło­nił rzym­ski senat do zawar­cia pokoju, zobo­wią­zaw­szy go wcze­śniej surową przy­sięgą, iż wróci do Kar­ta­giny. Regu­lus w sena­cie zale­cił Rzy­mia­nom, by kon­ty­nu­owali walkę aż do zwy­cię­stwa, po czym wró­cił do Afryki, gdzie został zamę­czony na śmierć. Po stro­nie kar­ta­giń­skiej najbar­dziej cha­ry­zma­tycz­nymi oso­bi­sto­ściami byli człon­ko­wie rodu Bar­ki­dów, zwłasz­cza Hamil­kar, ojciec Han­ni­bala, który pod­czas pierw­szej wojny punic­kiej dowo­dził wal­kami na Sycy­lii, nie dając Rzy­mia­nom ani razu poko­nać się w bitwie, a przede wszyst­kim sam Han­ni­bal. Punic­kiego wodza ota­cza ów szcze­gólny urok wła­ściwy geniu­szom woj­sko­wym, któ­rzy odnie­śli osza­ła­mia­jące zwy­cię­stwa, lecz osta­tecz­nie prze­grali wojnę, ludziom takim jak Napo­leon czy Robert E. Lee. Marsz jego armii z Hisz­pa­nii przez Alpy do Ita­lii oraz wygrane tam bitwy skła­dają się na praw­dziwą epo­peję. Nie wszy­scy główni boha­te­ro­wie kon­fliktu byli albo Kar­ta­giń­czy­kami, albo Rzy­mia­nami. Widzimy też Gre­ków, takich jak Hie­ron, prze­bie­gły władca wiel­kiego sycy­lij­skiego mia­sta Syra­kuzy, oraz jego krew­niak Archi­me­des, uczony, który kon­stru­ował nie­sa­mo­wite machiny wojenne i podobno został zabity, gdy nie pozwo­lił prze­rwać sobie roz­wa­żań nad jakimś zagad­nie­niem mate­ma­tycz­nym. Poja­wia się także Masy­nissa, numi­dyj­ski król, który dobie­ga­jąc dzie­więć­dzie­siątki, wciąż pło­dził dzieci i konno wiódł swoje woj­ska do boju.

To wła­śnie wojny punic­kie dały Rzy­mia­nom pierw­szy impuls do spi­sy­wa­nia wła­snej histo­rii naj­pierw po grecku, a potem po łaci­nie. Inni także zda­wali sobie sprawę ze zna­cze­nia tego kon­fliktu i wielu grec­kich auto­rów opi­sy­wało prze­bieg walk, pró­bu­jąc wyja­śnić bły­ska­wiczny wzrost potęgi Rzymu. Te roz­po­częte dwa­dzie­ścia dwa wieki temu wojny do dziś budzą spore zain­te­re­so­wa­nie, a bitwa pod Kan­nami jest jed­nym z nie­licz­nych starć sprzed XVIII wieku n.e., któ­rym wciąż poświęca się uwagę we współ­cze­snych aka­de­miach woj­sko­wych. Napo­leon zali­czał Han­ni­bala do wiel­kich wodzów prze­szło­ści, któ­rych kam­pa­nie mogą być cenną nauką dla współ­cze­snych dowód­ców. W XIX wieku n.e. nie­mieccy aka­de­micy i woj­skowi ana­li­zo­wali drugą wojnę punicką z wielką, nie­kiedy obse­syjną dro­bia­zgo­wo­ścią, a Alfred von Schlief­fen, archi­tekt ofen­sywy na Fran­cję z 1914 roku, świa­do­mie sta­rał się odtwo­rzyć w ogrom­nej skali genialną tak­tykę bitewną Han­ni­bala. Lid­dell Hart i Ful­ler, dwaj czo­łowi bry­tyj­scy teo­re­tycy woj­sko­wo­ści z pierw­szej połowy XX wieku n.e., rów­nież komen­to­wali ów kon­flikt z III wieku p.n.e. i widzieli w nim źró­dło inspi­ra­cji. Pierw­sza i druga wojna punicka nabrały szcze­gól­nej aktu­al­no­ści w ubie­głym stu­le­ciu, gdy toczono na bez­pre­ce­den­sową skalę wojny świa­towe – wybuch z 1939 roku był bez­po­śred­nim skut­kiem nie­za­do­wo­le­nia jed­nej ze stron z trak­tatu koń­czą­cego kon­flikt z lat 1914–1918, tak samo jak Kar­ta­gina w 218 roku wzno­wiła wojnę z Rzy­mem, sfru­stro­wana suro­wymi warun­kami pokoju z roku 241. Jesz­cze pod­czas wojny w Zatoce Per­skiej w 1991 roku dowódca sił ONZ twier­dził, że inspi­ra­cję dla swej bły­ska­wicz­nej i wielce sku­tecz­nej ope­ra­cji zaczerp­nął z kam­pa­nii Han­ni­bala. Doświad­czeni żoł­nie­rze wciąż piszą o woj­nach punic­kich, docho­dząc na bazie swej prak­tycz­nej wie­dzy do nowa­tor­skich wnio­sków i czę­sto poszu­ku­jąc w nich wska­zó­wek dla nowo­cze­snej stra­te­gii i tak­tyki. Innych, zarówno woj­sko­wych, jak i cywi­lów, nie­zmien­nie fascy­nuje prze­prawa wojsk i słoni Han­ni­bala przez Alpy, a dys­ku­sja na jej temat nie traci na inten­syw­no­ści. Uka­zują się nowe książki, a wiele star­szych prac jest wzna­wia­nych1.

Histo­ria woj­sko­wo­ści wyszła na zachod­nich uni­wer­sy­te­tach z mody i spo­łecz­ność aka­de­micka poświęca sto­sun­kowo nie­wiele uwagi stu­diom nad woj­nami Rzymu. Więk­szość naj­bar­dziej wpły­wo­wych prac doty­czą­cych stra­te­gii, tak­tyki lub loka­li­za­cji sta­ro­żyt­nych bitew powstała na prze­ło­mie XIX i XX wieku n.e. W dzie­dzi­nach histo­rii poli­tycz­nej, spo­łecz­nej i gospo­dar­czej bada­nia opu­bli­ko­wane w tam­tym okre­sie zostały już dawno uzu­peł­nione lub zastą­pione, nie­kiedy kil­ka­krot­nie, now­szymi pra­cami. Jed­nak mimo że histo­rycy sta­ro­żyt­no­ści w zni­ko­mym stop­niu zaj­mują się dziś histo­rią woj­skową, rzadko się zda­rza, by minął rok bez publi­ka­cji książki lub arty­kułu odno­szą­cych się w taki czy inny spo­sób do wojen punic­kich. Powo­dem powsta­nia czę­ści tych prac są nowe świa­dec­twa arche­olo­giczne, ale olbrzy­mia więk­szość zawiera świeże inter­pre­ta­cje ist­nie­ją­cych danych. Szcze­gólne zain­te­re­so­wa­nie kul­turą punicką utrzy­muje się we Fran­cji, po czę­ści jako rezul­tat eks­cy­tu­ją­cych odkryć doko­na­nych na tere­nie samej Kar­ta­giny, które roz­po­częły się, kiedy obszar ten był pod fran­cu­skimi rzą­dami, i trwają do dziś. Przez pewien czas miesz­kańcy XIX-wiecz­nej Fran­cji mieli taki sam ape­tyt na wszystko, co kar­ta­giń­skie, jaki tam i w wielu innych kra­jach budziła kul­tura sta­ro­żyt­nego Egiptu. Bru­talna powieść Gustave’a Flau­berta Salambo była jed­nym z owo­ców tej fascy­na­cji.

Na temat wojen punic­kich napi­sano już wiele i zasadne wydaje się pyta­nie, co jesz­cze można by dodać. Rze­czy­wi­ście nie­które obszary zostały omó­wione tak grun­tow­nie, że bar­dzo trudno powie­dzieć cokol­wiek nowego. Pod pew­nymi wzglę­dami jed­nak wojny te nie docze­kały się jesz­cze nale­ży­tego omó­wie­nia. Nie­wiele prac trak­tuje o wszyst­kich trzech kon­flik­tach; więk­szość sku­pia się tylko na jed­nym z nich, zwy­kle na dru­giej woj­nie punic­kiej. Pierw­szą można pew­nie od biedy roz­pa­try­wać w ode­rwa­niu – choć tak naprawdę poświę­cano jej nie­wiele uwagi i dopiero nie­dawno uka­zał się po angiel­sku jej aktu­alny opis – ale wojny druga i trze­cia wyni­kły wprost z tego wcze­śniej­szego kon­fliktu. Owe trzy wojny sta­no­wiły epi­zody dłuż­szych, cią­głych zma­gań mię­dzy Rzy­mem a Kar­ta­giną i trzeba je rozu­mieć w tym kon­tek­ście. Przy­czyny, cele obu wal­czą­cych stron oraz prze­bieg dwóch póź­niej­szych wojen były bez­po­śred­nio zde­ter­mi­no­wane wyni­kami poprzed­nich starć. Kilka prac oma­wia wszyst­kie trzy wojny, jed­nak żadna z nich nie jest w pełni zado­wa­la­jąca. Wiele ich wad jest wspólną bolączką pokaź­nej czę­ści lite­ra­tury zaj­mu­ją­cej się poszcze­gól­nymi aspek­tami tego kon­fliktu, na przy­kład postrze­ga­nie rzym­skiej poli­tyki przez pry­zmat wyraź­nie zde­fi­nio­wa­nych stron­nictw – inter­pre­ta­cja nie­ak­cep­to­wana już przez główny nurt badań nad poli­tyką tego okresu. Co jesz­cze waż­niej­sze, czę­sto ana­li­zują one kam­pa­nie przy zało­że­niu, że były one pro­wa­dzone według z grub­sza tych samych zasad stra­te­gii i tak­tyki, co wojny z bliż­szych nam cza­sów. Ku takiemu poglą­dowi skła­niali się zawsze doświad­czeni woj­skowi stu­diu­jący prze­szłe wojny w poszu­ki­wa­niu wska­zó­wek, jak sku­tecz­niej pro­wa­dzić wojny dziś. Takie stu­dia nie­uchron­nie kon­cen­trują się na tych kwe­stiach, które są – lub wydają się – wspólne dla wojen wszyst­kich epok. Dla­tego też przyj­muje się, że dowódcy armii w każ­dej z epok wyko­nują zasad­ni­czo to samo zada­nie prak­tycz­nie tak samo, a więc w pełni uza­sad­nione jest oce­nia­nie rzym­skich lub punic­kich wodzów miarką Fry­de­ryka Wiel­kiego, Napo­le­ona czy Rom­mla. Sam tytuł książki Lid­della Harta z 1930 roku, A Gre­ater than Napo­leon – Sci­pio Afri­ca­nus [Więk­szy od Napo­le­ona – Scy­pion Afry­kań­ski], uznaje sen­sow­ność takiego porów­na­nia2.

Nie pod­lega kwe­stii, że nie­które aspekty wojen nie­wiele się zmie­niły na prze­strzeni wie­ków. Prak­tyczne pro­blemy zwią­zane z prze­miesz­cza­niem wiel­kich mas wojsk, żywie­niem i zaopa­try­wa­niem ich, prze­ka­zy­wa­niem roz­ka­zów, oraz ogra­ni­cze­nia narzu­cane przez prze­szkody natu­ralne i cha­rak­ter terenu, pozo­stają takie same, jakie były w epoce kamie­nia, i żoł­nierz czę­sto wypo­wie się o takich spra­wach bar­dziej kom­pe­tent­nie niż uczony, który wie­dzie życie uni­wer­sy­tec­kie. Jed­nakże, cho­ciaż pro­blemy się nie zmie­niają, roz­wią­za­nia, jakie znaj­dują dla nich poszcze­gólne spo­łe­czeń­stwa, róż­nią się ogrom­nie i nie są po pro­stu dyk­to­wane ogra­ni­cze­niami dostęp­nej tech­no­lo­gii. Nacje będące na tym samym pozio­mie tech­nicz­nym i dys­po­nu­jące podob­nymi zaso­bami nie­ko­niecz­nie wojują w iden­tyczny spo­sób. Kul­tura wpływa na spo­sób tocze­nia wojen w takim samym stop­niu, jak na każde inne z ludz­kich poczy­nań. Rzym­ski sys­tem przy­dzie­la­nia dowód­czych sta­no­wisk w armii zawo­do­wym poli­ty­kom wyda­wałby się absur­dem we współ­cze­snych zachod­nich demo­kra­cjach, które kładą nacisk na pro­fe­sjo­nalne wyszko­le­nie dowód­ców swo­ich wojsk. Dla Rzy­mian nie­po­jęte byłoby prze­strze­gane w tych kra­jach ści­słe roz­róż­nie­nie mię­dzy przy­wódz­twem poli­tycz­nym i woj­sko­wym. Rzym­ski sena­tor nie był albo poli­ty­kiem, albo żoł­nierzem, ale auto­ma­tycz­nie jed­nym i dru­gim. Choć ów aspekt rzym­skiego sys­temu woj­sko­wego jest dziś mocno kry­ty­ko­wany, wydaje się, że spraw­dzał się u nich zupeł­nie nie­źle. Nie każde spo­łe­czeń­stwo orga­ni­zuje swoje siły zbrojne i wal­czy w ten sam spo­sób. Co jesz­cze waż­niej­sze, każda kul­tura ma wła­sne wyobra­że­nia o tym, czym jest wojna, jakie są powody tocze­nia wojen, jakimi meto­dami się je pro­wa­dzi, jak podej­muje się decy­zję w ich spra­wie oraz jakie są kon­se­kwen­cje zwy­cię­stwa i klę­ski3.

W niniej­szej książce posta­ram się solid­nie osa­dzić wojny punic­kie w kon­tek­ście teo­rii i prak­tyki woj­sko­wej III i II wieku p.n.e. Prze­ana­li­zuję sto­su­nek Rzymu oraz Kar­ta­giny do wojny, ich insty­tu­cje woj­skowe oraz orga­ni­za­cję poli­tyczną i spo­łeczną, która je wytwo­rzyła, dowo­dząc, że to wła­śnie one wpły­nęły na kształt tego kon­fliktu i że róż­nice mię­dzy nimi zade­cy­do­wały osta­tecz­nie o jego wyniku. Jest to przede wszyst­kim histo­ria mili­tarna i jedy­nie skró­towo poru­szę w niej kwe­stię spo­łecz­nego i gospo­dar­czego wpływu tych wojen. Nie jest moim zamia­rem dokładne opi­sa­nie rok po roku prze­biegu każ­dej kam­pa­nii. W wielu wypad­kach świa­dec­twa są zbyt skąpe, by pod­jąć taką próbę, ale nawet tam, gdzie ist­nieją, rela­cja czę­sto staje się po pro­stu kata­lo­giem obco brzmią­cych topo­ni­mów. Jeśli kam­pa­nie toczyły się jed­no­cze­śnie na kilku róż­nych teatrach, każdy z nich zosta­nie omó­wiony po kolei. Poszcze­gólne typy walk będą roz­pa­try­wane osobno, tak więc na przy­kład mor­skim i lądo­wym ope­ra­cjom pierw­szej wojny punic­kiej poświę­cone zostaną dwa odrębne roz­działy. Nie­które epi­zody będą ana­li­zo­wane bar­dzo szcze­gó­łowo, na przy­kład kam­pa­nie Han­ni­bala z lat 218–216. Są one nie tylko istotne same w sobie, ale także bar­dzo dobrze udo­ku­men­to­wane i sta­no­wią bogate źró­dło wie­dzy na temat regu­lar­nych bitew z tego okresu. Celem całej książki jest zba­da­nie, w jaki spo­sób ope­ro­wały ówcze­sne armie i floty i jak roz­ma­ite typy walk wpły­wały na ogólny prze­bieg wojny. Ana­liza kon­cen­truje się na tym, dla­czego dany wódz pod­jął okre­śloną decy­zję i jakie były jej skutki, a nie na suge­ro­wa­niu alter­na­tyw­nych, być może lep­szych dróg dzia­ła­nia. Kana­powy stra­teg, który stara się dowieść, że Han­ni­bal mógłby z łatwo­ścią odnieść triumf, gdyby tylko zro­bił to i owo ina­czej, prze­ko­nuje jedy­nie samego sie­bie.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Na temat bitwy pod Kan­nami zob. roz­dział 8; prze­ko­na­nie Napo­le­ona, że wiele można się nauczyć, zgłę­bia­jąc dzia­ła­nia sta­ro­żyt­nych wodzów: zob. D. Chan­dler, The Cam­pa­igns of Napo­leon (Lon­don 1996), str. 137–139; co do dwu­dzie­sto­wiecz­nych badań nad woj­nami punic­kimi zob. B. Lid­dell Hart, A Gre­ater than Napo­leon — Sci­pio Afri­ca­nus (Edin­burgh 1930), J. Ful­ler, The Deci­sive Bat­tles of the Western World (Lon­don 1954). [wróć]

Sto­sun­kowo nie­dawne opra­co­wa­nia to m.in. T. Dorey i D. Dudley, Rome aga­inst Car­thage (Lon­don 1971), B. Caven, The Punic Wars (Lon­don, 1980), N. Bagnall, The Punic Wars (Lon­don, 1990) i Y. Le Bohec, Histo­ire mili­ta­ire des guer­res puni­ques (Paris, 1996), które oma­wiają całość kon­fliktu; J. Lazenby, Wojna Han­ni­bala (przeł. T. Ładoń, Oświę­cim 2015) i Pierw­sza wojna punicka (przeł. T. Ładoń, Oświę­cim 2012), J. Ped­die, Han­ni­bal’s War (Stroud, 1997) i S. Lan­cel, Han­ni­bal (przeł. R. Wiśniew­ski, War­szawa 2001) zaj­mują się poszcze­gól­nymi woj­nami, a w roku 1993 uka­zał się też reprint T. Dodge, Han­ni­bal (1891); inspi­ru­jący zbiór ese­jów w: T. Cor­nell, B. Ran­kov and P. Sabin (edd.), The Second Punic War: A Reap­pra­isal, Bri­tish Insti­tute of Clas­si­cal Stu­dies Sup­ple­ment 67 (Lon­don, 1996). Wszyst­kie te prace zawie­rają biblio­gra­fie wymie­nia­jące wiele kolej­nych ksią­żek i arty­ku­łów opu­bli­ko­wa­nych w ostat­nich latach, doty­czą­cych róż­nych aspek­tów tematu. [wróć]

Bagnall (1990) i Ped­die (1997), któ­rzy obaj byli doświad­czo­nymi żoł­nie­rzami, przed­sta­wiają wiele traf­nych spo­strze­żeń na temat nie­któ­rych prak­tycz­nych aspek­tów kam­pa­nii. Ped­die poświęca wię­cej uwagi pro­ble­mom apro­wi­za­cji wojsk niż więk­szość innych auto­rów. Ogólne omó­wie­nie róż­nic mię­dzy kon­cep­cjami i prak­tyką wojen w róż­nych kul­tu­rach przed­sta­wia J. Keegan, Histo­ria wojen (przeł. G. Woź­niak, War­szawa 1998). [wróć]

Tytuł ory­gi­nału: The Fall of Car­thage

Copy­ri­ght © Adrian Gold­swor­thy 2000

All rights rese­rved

First publi­shed by Weiden­feld & Nicol­son, a divi­sion of The Orion Publi­shing Group Ltd., Lon­don

Copy­ri­ght © for the Polish e-book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2020

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor: Mał­go­rzata Chwa­łek

Mapy (opra­co­wa­nie wer­sji pol­skiej)

Grze­gorz Kali­siak | Pra­cow­nia Liter­nic­twa i Gra­fiki

Opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: Ewa Skrzy­piec

Foto­gra­fia na okładce: AKG IMA­GES GmbH /BEW

Wyda­nie I e-book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Upa­dek Kar­ta­giny. Histo­ria wojen punic­kich, wyd. I, Poznań 2021)

ISBN 978-83-8188-872-1

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań

tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer