W trosce o nas. By konflikt nie niszczył relacji - Stan Tatkin - ebook + audiobook

W trosce o nas. By konflikt nie niszczył relacji ebook i audiobook

Tatkin Stan

4,5

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Czym jest prawdziwa bliskość i jak ją pielęgnować w obliczu codziennych wyzwań? Stan Tatkin, światowej sławy terapeuta par, przedstawia mapę, która pomoże wam odnaleźć drogę do silniejszego i bardziej świadomego związku.

W książce znajdziecie narzędzia, które pomogą wam przekształcić konflikty w okazje do wzrostu. Biologia, wczesne doświadczenia i styl przywiązania wpływają na nasze reakcje, ale świadome podejście do relacji może budować fundament bezpiecznego i pełnego wsparcia partnerstwa.

W trosce o nas. By konflikt nie niszczył relacji to przewodnik dla każdego, kto chce lepiej rozumieć siebie i swojego partnera, rozwijać empatię i wspólnie tworzyć związek, który przetrwa próbę czasu. Idealny zarówno dla par, jak i dla terapeutów, ten inspirujący poradnik przypomina, że najważniejsze bitwy w relacjach wygrywa się nie siłą, lecz współpracą.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 467

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 12 godz. 10 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Mateusz Bosak

Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
TvaF03-CLr

Nie oderwiesz się od lektury

Tatkin to wielki gość! to trzeba czytać! jestem zdumiony , że tak mało jego książek przełożono na język polski!
00



Stan Tat­kin W tro­sce o nas. By kon­flikt nie nisz­czył re­la­cji Ze wstę­pem Olgi Da­ligi
Wy­dawca: Kom­pa­nia Me­diowa sp. z o.o. ul. Chełm­ska 21, bu­dy­nek 4A 00–724 War­szawawww.kmbo­oks.pl
Wszyst­kie pu­bli­ka­cje Wy­daw­nic­twa Kom­pa­nia Me­diowa do­stępne są także w for­mie au­dio­bo­oków i ebo­oków
Śledź na­sze no­wo­ści:https://www.youtube.com/chan­nel/UCGi­ZnO­Xxm­By­3n7K7Z6LVY8Ahttps://pl-pl.fa­ce­book.com/kom­pa­nia­me­diowa/
In Each Other’s Care: A Gu­ide to the Most Com­mon Re­la­tion­ship Con­flicts and How to Work Thro­ugh Them
Co­py­ri­ght © 2023 by Stan Tat­kin Il­lu­stra­tions by Lin Chen This Trans­la­tion pu­bli­shed by exc­lu­sive li­cense from So­unds True Inc. All ri­ghts re­se­rved. Co­py­ri­ght © Po­lish edi­tion Kom­pa­nia Me­diowa, 2025 Co­py­ri­ght © Po­lish trans­la­tion Jo­anna Nie­spo­dziań­ska, 2025 Co­py­ri­ght © Wstęp Olga Da­liga, 2025
ISBN 978-83-973518-4-4
Pro­jekt okładki: Ka­ta­rzyna Ko­nior / stu­dio.blu­emango.pl
Skład i ła­ma­nie: TYPO 2 Jo­lanta Ugo­row­ska
Re­dak­cja: Mag­da­lena Hil­de­brand, Pau­lina Ko­strzyń­ska
Ko­rekta: Mi­ro­sława Ko­strzyń­ska
Pro­duk­cja: Le­szek Mar­cin­kow­ski
Wszyst­kie prawa za­strze­żone
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Re­cen­zje psy­cho­te­ra­peu­tów o książce:

„Czy­ta­nie ksią­żek Stana Tat­kina przy­po­mina roz­mowę z ulu­bio­nym, mą­drym wuj­kiem, który po­siadł naj­now­szą wie­dzę z za­kresu ba­dań nad mó­zgiem. In­te­li­gentna, prak­tyczna i nie­zwy­kle kon­kretna książka W tro­sce o nas za­daje py­ta­nie: jaki byłby nasz zwią­zek, gdy­by­śmy na­wet w stre­su­ją­cych sy­tu­acjach pa­mię­tali o tym, że fak­tycz­nie je­ste­śmy w związku? Kiedy czu­jemy za­gro­że­nie, tra­cimy więź z drugą osobą i po­wra­camy do »ja«, »mnie«, »moje« – za­po­mi­na­jąc, że na­sze do­bre sa­mo­po­czu­cie za­leży od ca­łego emo­cjo­nal­nego eko­sys­temu, któ­rego je­ste­śmy czę­ścią.

Tat­kin przy­po­mina, że tro­ska o drugą osobę, o zwią­zek, jest dba­niem o sie­bie sa­mego. Ofe­ruje prak­tyczne na­rzę­dzia, na przy­kład, jak mó­wić otwar­cie o swo­ich po­trze­bach i jed­no­cze­śnie trosz­czyć się o part­nera. Ta książka to praw­dziwa re­wo­lu­cja. Ma moc, by od­mie­nić za­równo twoje re­la­cje, jak i całe ży­cie”.

TER­RENCE REALAu­tor be­st­sel­lera New York Ti­mesa My oraz za­ło­ży­ciel Re­la­tio­nal Life In­sti­tute

„W książce W tro­sce o nas Stan Tat­kin gło­sem bły­sko­tli­wego i peł­nego współ­czu­cia mi­strza te­ra­pii z nie­zwy­kłą ja­sno­ścią i wni­kli­wo­ścią roz­kłada na czyn­niki pierw­sze słabe punkty re­la­cji, które na­leży na­pra­wić. Na kon­kret­nych przy­kła­dach uczymy się, jak ważna jest obec­ność i uwaga w od­zy­ski­wa­niu klu­czo­wej roli wza­jem­nego po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa, które po­zwala od­bu­do­wać za­ufa­nie nie­zbędne do wspól­nego re­gu­lo­wa­nia emo­cji i roz­woju związku. Prze­sła­nie jest nie­zwy­kle trafne – obie strony mu­szą do­świad­czyć bez­pie­czeń­stwa i za­ufa­nia w re­la­cji. Bez tego ich zdol­ność do re­ali­za­cji bio­lo­gicz­nej po­trzeby więzi bę­dzie za­gro­żona”.

dr STE­PHEN W. PO­RGESTwórca teo­rii po­li­wa­gal­nej, za­ło­ży­ciel Trau­ma­tic Stress Re­se­arch Con­sor­tium w In­sty­tu­cie Kin­seya oraz pro­fe­sor psy­chia­trii na Uni­wer­sy­te­cie Ka­ro­liny Pół­noc­nej w Cha­pel Hill

„Skoro, jako pary, trosz­czymy się o sie­bie na­wza­jem oraz skoro, we­dług au­tora, wszy­scy je­ste­śmy trudni we wspól­nym ży­ciu, to lo­giczne, że po­trze­bu­jemy po­rad­nika, który po­może nam się sobą za­opie­ko­wać. I wła­śnie to za­pew­nia Stan Tat­kin, ba­dacz związ­ków oraz do­świad­czony te­ra­peuta. Je­śli od­naj­dziesz się w jed­nym lub kilku sce­na­riu­szach kon­flik­to­wych, które opi­suje, masz go­towe roz­wią­za­nia. Je­śli nie od­naj­dziesz się w nich, pro­ces roz­wią­zy­wa­nia kon­flik­tów i tak ma za­sto­so­wa­nie, i za­chę­camy cię, byś z niego sko­rzy­stał. Po­le­camy tę książkę wszyst­kim pa­rom, aby mo­gły za­trosz­czyć się o sie­bie w naj­lep­szy moż­liwy spo­sób”.

dr HA­RVILLE HEN­DRIX oraz dr HE­LEN LA­KELLY HUNTTwórcy te­ra­pii Imago (Imago Re­la­tion­ship The­rapy), au­to­rzy Zdo­bę­dziesz mi­łość, ja­kiej pra­gniesz

„Je­śli wasz zwią­zek po­trze­buje na­prawy, prze­czy­taj tę książkę. Dzięki mą­dro­ści i do­świad­cze­niu Tat­kina, twoje pro­blemy mogą w końcu zna­leźć roz­wią­za­nie, a ty i twój part­ner znów bę­dzie­cie się ra­zem śmiać. Lu­dzie w szczę­śli­wych związ­kach żyją po­nad pięć lat dłu­żej. Moż­liwe, że Tat­kin wy­dłuży wam ży­cie!”

dr HE­LEN FI­SHERAu­torka Ana­to­mii mi­ło­ści oraz an­tro­po­lożka i ba­daczka re­la­cji mię­dzy­ludz­kich w In­sty­tu­cie Kin­seya

„Wszech­stronna, prak­tyczna i in­spi­ru­jąca! Stan Tat­kin to mistrz w swo­jej dzie­dzi­nie. W tro­sce o nas ofe­ruje po­rady na sku­teczną na­prawę, uzdro­wie­nie i szczę­śliw­sze ży­cie. To pre­zent, który z ra­do­ścią dasz so­bie i swo­jemu związ­kowi”.

dr ELI­SHA GOLD­STEINpsy­cho­log kli­niczny, au­tor książki Uważ­ność. Tre­ning re­duk­cji stresu me­todą mind­ful­ness

„Aby po­pra­wić wy­gląd, sko­rzy­staj z lu­stra. Aby po­pra­wić zwią­zek, sko­rzy­staj z po­mocy eks­perta. W tej książce re­no­mo­wany te­ra­peuta par Stan Tat­kin przed­sta­wia za­sady i prak­tyki, które po­pra­wią twoją re­la­cję. Chcesz po­rady, która jest ła­twa do zro­zu­mie­nia i bez trudu można ją za­sto­so­wać? W tro­sce o nas za­wiera prak­tyczne roz­wią­za­nia pro­ble­mów, na które pary naj­czę­ściej się na­ty­kają”.

dr JEF­FREY K. ZEIGDy­rek­tor The Mil­ton H. Erick­son Fo­un­da­tion, au­tor Spo­tka­nia z Erick­so­nem. Nie­zwy­kły czło­wiek, nie­zwy­kła te­ra­pia

Tę książkę de­dy­kuję wszyst­kim pa­rom, które wzbo­ga­ciły moje ży­cie i na­uczyły mnie być lep­szym le­ka­rzem, lep­szym part­ne­rem i lep­szym oj­cem.

Oraz mo­jej naj­więk­szej in­spi­ra­cji, mo­jej ży­cio­wej part­nerce, dok­tor Tra­cey Bol­de­mann-Tat­kin.

Wstęp

Czy wiesz, że praw­dziwe pro­blemy w związku po­ja­wiają się, gdy je­den z part­ne­rów lub oboje są prze­mę­czeni, przy­tło­czeni lub pełni nie­przy­jem­nych emo­cji? Tro­ska, czu­łość, życz­li­wość i dba­nie o sie­bie na­wza­jem bez względu na po­ziom do­świad­cza­nego stresu, fru­stra­cji czy wy­czer­pa­nia to za­soby, któ­rych nie da się prze­ce­nić. Dla­czego jed­nak tak czę­sto wy­bie­ramy ko­lejną kłót­nię za­miast ko­ją­cych słów, ci­che dni w miej­sce czu­łego przy­tu­le­nia czy stwier­dze­nie „je­steś bez­na­dziejny, roz­wiedźmy się”, za­miast „spró­bujmy jesz­cze raz, za­leży mi na to­bie”? Od­wra­ca­nie uwagi od trud­no­ści, wy­mowne mil­cze­nie, ką­śliwe ko­men­ta­rze, czę­ste róż­nice zdań, wza­jemne pre­ten­sje, po­czu­cie, że nie mó­wimy jed­nym gło­sem i brak współ­pracy to za­cho­wa­nia, które roz­biły nie­je­den zwią­zek. Co cie­kawe, osoby, które sto­sują tego ro­dzaju za­biegi, czę­sto ocze­kują po­zy­tyw­nego efektu – mają na­dzieję, że part­ner wresz­cie się obu­dzi i bę­dzie wal­czyć o re­la­cję, pod­czas gdy sku­tek jest prze­waż­nie od­wrotny – za­czyna się on co­raz bar­dziej od­da­lać, aż cał­ko­wi­cie re­zy­gnuje ze wspól­nego ży­cia. W związku bo­wiem nie cho­dzi o to, ile mo­żemy wy­trzy­mać, ale jak mo­żemy wza­jem­nie o sie­bie za­dbać i się wes­przeć.

Re­la­cje ro­man­tyczne to te­mat, który po­ja­wia się prak­tycz­nie na każ­dej kon­sul­ta­cji psy­cho­lo­gicz­nej, którą pro­wa­dzę. Nic dziw­nego – re­la­cje z in­nymi ludźmi są tym, co po­zwala nam prze­trwać. Ma­leń­kie dziecko jest prze­cież w pełni za­leżne od swo­ich ro­dzi­ców i to dzięki ich opiece uczy się tego, czym jest wspar­cie, mi­łość i przy­wią­za­nie. Póź­niej, na dal­szych eta­pach swo­jego ży­cia, ko­rzy­sta z na­by­tego wcze­śniej do­świad­cze­nia, uzu­peł­nia­jąc je o re­la­cje z ró­wie­śni­kami, współ­pra­cow­ni­kami czy part­ne­rami ro­man­tycz­nymi. Nie­stety cza­sami zda­rza się, że w któ­rymś z tych związ­ków dzieje się coś nie­do­brego: po­ja­wia się prze­moc fi­zyczna, psy­chiczna, eko­no­miczna, uza­leż­nie­nia czy inne trud­no­ści. Co wię­cej, je­śli re­la­cja służy tylko jed­nej stro­nie, szybko się wy­pali. To ważne, żeby sprzy­jała ona in­te­re­som obojga part­ne­rów, ina­czej jest in­we­sty­cją nie­wartą wy­siłku, a za­koń­cze­nie związku z po­czu­ciem straty to na­prawdę bo­le­sne i przy­gnę­bia­jące do­świad­cze­nie. Może ono za­chwiać na­szą sa­mo­oceną i spra­wić, że w przy­szło­ści trudno bę­dzie nam bu­do­wać sa­tys­fak­cjo­nu­jące re­la­cje. Za­dba­nie o te kwe­stie jest szcze­gól­nie ważne, po­nie­waż związki z in­nymi ludźmi bar­dzo czę­sto są źró­dłem na­szej siły i mo­ty­wa­cji do dzia­ła­nia. Je­śli więc nie są one w do­brej kon­dy­cji, nic in­nego nie działa do­brze: po­gar­sza się na­sze zdro­wie, zmniej­sza się efek­tyw­ność w pracy, a po­ziom stresu ro­śnie – czy za­uwa­ży­li­ście tę za­leż­ność? Kiedy zaś w re­la­cjach po­ja­wia się spo­kój i ak­cep­ta­cja, wy­daje się, że wszystko inne także na­biera ko­lo­rów: za­wo­dowe pro­blemy nie­jako roz­wią­zują się same, prze­miesz­cza­nie się po mie­ście za­tło­czo­nym au­to­bu­sem za­czyna być mniej uciąż­liwe, a siwe włosy, które nie­dawno się po­ja­wiły, stają się na­szym atu­tem, a nie po­wo­dem do wstydu.

W swo­jej książce Stan Tat­kin wie­lo­krot­nie pod­kre­śla, że każdy z nas jest inny, dla­tego tak ważne jest do­py­ty­wa­nie i pre­cy­zo­wa­nie rze­czy. Pa­mię­tam wy­kład, pod­czas któ­rego pro­wa­dzący za­py­tał nas, stu­den­tów, co ro­zu­miemy, sły­sząc „chwilę się spóź­nię”. Od­po­wie­dzi wa­hały się mię­dzy pię­cioma mi­nu­tami a dwiema go­dzi­nami. Dużo, prawda? Mamy od­rębne umy­sły, które w nie­któ­rych mo­men­tach tylko się do sie­bie zbli­żają. Choć z do­świad­cze­nia za­wo­do­wego wiem, że wielu z nas wie­rzy, że je­śli ktoś da­rzy nas praw­dzi­wym uczu­ciem bez trudu do­my­śli się, ja­kie są na­sze ocze­ki­wa­nia i po­trzeby w re­la­cji, to mit, który w książce W tro­sce o nas, by kon­flikt nie nisz­czył re­la­cji zo­staje kil­ka­krot­nie oba­lony. Mimo że może za­brzmieć to mało ro­man­tycz­nie – nie je­ste­śmy dwiema po­łów­kami po­ma­rań­czy i nie mamy obo­wiązku wie­dzieć, co dzieje się w my­ślach dru­giej osoby. Hi­sto­ria, war­to­ści, pre­fe­ren­cje, przy­zwy­cza­je­nia, ce­chy oso­bo­wo­ści czy spo­soby spę­dza­nia wol­nego czasu, to tylko nie­które z aspek­tów, w któ­rych mo­żemy się róż­nić. Co ważne, nie­duże roz­bież­no­ści są tym, co za­zwy­czaj wzmac­nia, a nie nisz­czy re­la­cje.

Książka, którą trzy­masz w dło­niach, wes­prze cię w ra­dze­niu so­bie z róż­nymi związ­ko­wymi wy­zwa­niami. Każdy roz­dział za­wiera wiele kon­kret­nych i prak­tycz­nych wska­zó­wek, które będą po­mocne w ich roz­wią­zy­wa­niu. Stan Tat­kin, dzięki swo­jemu wie­lo­let­niemu do­świad­cze­niu w pracy z pa­rami, kła­dzie ak­cent na zu­peł­nie nową per­spek­tywę – ze­spo­ło­wo­ści i gra­nia do wspól­nej, re­la­cyj­nej bramki. Dzia­łamy jako dru­żyna, a nie jako po­je­dyn­czy gra­cze. Nie ma tu lep­szych ani gor­szych. Nie ma prze­gra­nych, są tylko zwy­cięzcy. Czy my­śle­li­ście kie­dyś o swoim związku w ten spo­sób? Zo­bacz­cie, jak dużo po­krze­pie­nia, wy­tchnie­nia i uko­je­nia przy­nosi ta zmiana per­spek­tywy. Wspólny cel, wspólna wi­zja i po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa są tym, co po­zwoli wam po­czuć się w re­la­cji na­prawdę do­brze. Rów­ność, spra­wie­dli­wość, współ­praca i wraż­li­wość na po­trzeby dru­giej osoby, to ele­menty do­brze funk­cjo­nu­ją­cego związku. Dzięki nim po­ja­wia się prze­strzeń na od­ważne mó­wie­nie o swo­ich emo­cjach, po­trze­bach i gra­ni­cach oraz au­ten­tyczną bli­skość, obec­ność i za­in­te­re­so­wa­nie – bez­pieczne funk­cjo­no­wa­nie za­kłada więc sy­me­trię i two­rzy wa­runki do by­cia ra­zem. Po­nadto po­maga szu­kać no­wo­ści w tym co zwy­czajne, znane i co­dzienne. Cią­gły „głód” i za­cie­ka­wie­nie drugą osobą jest tym, co wzmac­nia re­la­cje i po­zwala im prze­trwać.

Ważne są także słowa, któ­rych uży­wamy, mó­wiąc o na­szym związku, po­nie­waż jest on do­kład­nie taki, jak są­dzisz. Je­śli uwa­żasz, że jest zły, to taki jest. Gdy po­wiesz, że ma­cie za mało siły, by po­ra­dzić so­bie z trud­no­ściami – tak bę­dzie. Je­śli stwier­dzisz, że z tą osobą już nic cię nie łą­czy, trudno bę­dzie wam zna­leźć wspólne war­to­ści. Po­rad­nik przy­go­to­wany przez Stana Tat­kina po­może ci zwró­cić uwagę na ję­zyk, któ­rym po­słu­gu­jesz się w re­la­cji. Na­uczy cię pre­cy­zji w ko­mu­ni­ko­wa­niu się, a to sprawi, że i ty, i twój part­ner wresz­cie ode­tchnie­cie z ulgą, otwo­rzy­cie się na szcze­rość i bli­skość oraz spoj­rzy­cie na sie­bie tak jak na po­czątku związku: z mi­ło­ścią, za­chwy­tem, po­dzi­wem i ocza­ro­wa­niem.

Co to jed­nak zna­czy? Jak to zro­bić? Od­po­wie­dzi na te i inne py­ta­nia znaj­dziesz w książce.

Lek­tura ta wiele razy wy­wo­ły­wała u mnie skrajne uczu­cia: od roz­ba­wie­nia, przez wzru­sze­nie, za­sko­cze­nie i za­in­try­go­wa­nie, aż do zło­ści. W nie­któ­rych stre­su­ją­cych mo­men­tach po­mo­gła mi jed­nak za­trzy­mać po­tok słów, które wy­po­wie­dziane, na pewno nie wsparłby mo­jej re­la­cji. Dzięki książce zro­zu­mia­łam, że moją od­po­wie­dzial­no­ścią jest dba­nie za­równo o swoje do­bro, jak i o do­bro mo­jego part­nera, po­nie­waż zwią­zek to coś wię­cej niż suma cech dwóch osób. Je­ste­śmy ze­spo­łem, który ma wspólny cel. To na­prawdę cenna lek­cja.

Olga Da­liga

Psy­cho­lożka, au­torka ksią­żek, twór­czyni in­ter­ne­towa(In­sta­gram: psy­cho.in­spi­ra­cje)

Wpro­wa­dze­nie

Dla­czego trosz­czymy się o sie­bie na­wza­jem

PACT[1]za­czął się od jed­nej pro­stej zmiany w my­śle­niu: pod­czas te­ra­pii dla par part­ne­rzy trosz­czą się o sie­bie na­wza­jem, a nie po pro­stu o sie­bie. Ma to psy­cho­bio­lo­giczne pod­stawy. Czło­wiek jest je­dy­nym zna­nym nam ga­tun­kiem, który świet­nie so­bie ra­dzi we wza­jem­nych re­la­cjach, szcze­gól­nie bli­skich. Lu­dziom ła­twiej jest w da­nym mo­men­cie od­czy­tać sie­bie na­wza­jem niż sa­mych sie­bie.

STAN TAT­KIN

Główną my­ślą w mo­jej pracy z pa­rami jest to, że lu­dzie są z na­tury isto­tami za­leż­nymi, które two­rzą grupy, jed­no­czą się we wspól­nych ce­lach. Ta książka wła­śnie to po­twier­dza. Kiedy do­łą­czamy do ja­kie­goś związku, so­ju­szu, ze­społu czy dru­żyny, po­wi­nien nas łą­czyć wspólny cel, wi­zja i kul­tura, jako rów­nych so­bie in­we­sto­rów w to, czego ten wspólny cel, wi­zja i kul­tura do­ty­czą. Tylko człon­ko­wie związ­ków, któ­rymi rzą­dzą au­to­kraci, dyk­ta­to­rzy i wła­ści­ciele nie­wol­ni­ków, mu­szą re­zy­gno­wać ze swo­ich in­te­re­sów na rzecz in­nych.

Czło­wiek, za­li­czany do rzędu na­czel­nych, jest zwie­rzę­ciem ego­istycz­nym. Je­śli dana osoba nie ma wspól­nego in­te­resu w zjed­no­cze­niu się z in­nymi, na pewno sko­rzy­sta z oka­zji, by za­dzia­łać na wła­sną ko­rzyść. To nie jest nik­czemne... to ludz­kie. Je­śli lu­dzie nie sku­pią się na dba­niu o sie­bie na­wza­jem, będą w spo­sób na­tu­ralny wra­cać do idei dba­nia tylko o sie­bie, wy­klu­cza­jąc in­nych i tak będą się za­cho­wy­wać. Współ­za­leż­ność – czyli moż­li­wość zy­ska­nia i utra­ce­nia tych sa­mych rze­czy – jest naj­lep­szą gwa­ran­cją uczci­wego po­stę­po­wa­nia, spra­wie­dli­wo­ści i wraż­li­wo­ści na in­nego czło­wieka.

W trak­cie czy­ta­nia tej książki przyj­rzymy się kon­kret­nym pro­ble­mom, o któ­rych na­gmin­nie sły­szę w mo­ich kli­ni­kach dla par, szcze­gól­nie w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, a part­ne­rzy od­kryją, co pro­wo­kuje kłót­nie, dla­czego wciąż się zda­rzają i co tak na­prawdę można zro­bić, aby le­piej się po­ro­zu­mie­wać, bez tego ca­łego dra­matu. Na­wet te po­zor­nie pro­ste zmiany wy­ma­gają chęci od obojga part­ne­rów – otwar­tego umy­słu i serca oraz za­an­ga­żo­wa­nia, żeby uzdro­wić re­la­cję – ofe­ruję wam moją jako te­ra­peuta dla par ofe­ruję wam moją per­spek­tywę, do­ty­czącą krzywdy i jej na­prawy. Je­śli wa­szym ce­lem jest praca nad za­po­bie­ga­niem za­wzię­tym kłót­niom, wy­my­ka­ją­cym się spod kon­troli, otwo­rzy­li­ście wła­ściwą książkę.

W po­przed­nich książ­kach dużo pi­sa­łem o przy­wią­za­niu, neu­ro­bio­lo­gii roz­woju i bez­piecz­nym funk­cjo­no­wa­niu. Tę po­trak­tuj­cie bar­dziej jako in­struk­cję na­prawy. W od­róż­nie­niu od mo­ich in­nych ksią­żek do­ty­czą­cych związ­ków, ta zaj­muje się po­wszech­nymi za­rzu­tami, ja­kie part­ne­rzy mają wo­bec sie­bie. Je­śli nie znaj­dzie­cie tu do­kład­nie swo­ich pro­ble­mów, praw­do­po­dob­nie od­kry­je­cie ja­kieś po­wią­zane z nimi lub po­dobne do wa­szych. Je­stem pod­eks­cy­to­wany tym pro­jek­tem, po­nie­waż bar­dzo różni się od mo­ich po­przed­nich prac i po­zwoli wam spoj­rzeć na kon­kretne ob­szary kon­fliktu, na które w pew­nym mo­men­cie na­tra­fia więk­szość par. Mo­że­cie prze­czy­tać tę książkę od pierw­szej strony do ostat­niej, po­szu­kać tego, co was in­te­re­suje albo sko­rzy­stać ze spisu tre­ści, aby zna­leźć za­gad­nie­nia, które pa­sują do wa­szych pro­ble­mów.

W czę­ści dru­giej opi­suję różne sy­tu­acje, które po­zna­łem w mo­jej kli­nice dla par. Bar­dzo sta­ra­łem się ukryć płeć, lo­ka­li­za­cję, toż­sa­mość et­niczną, re­li­gię, rasę oraz inne iden­ty­fi­ka­tory, które mogą od­wra­cać uwagę od tre­ści książki, czyli re­la­cji, które mają cha­rak­ter ro­man­tyczny, mię­dzy dwiema oso­bami. Sku­piam się na po­do­bień­stwach po­mię­dzy ludźmi, a nie na róż­ni­cach mię­dzy nimi.

Cho­ciaż za­uwa­ży­cie w tej książce wiele od­nie­sień kul­tu­ro­wych, je­stem prze­ko­nany, że dużo z tego, co prze­czy­ta­cie, bę­dzie­cie mo­gli wy­ko­rzy­stać bez względu na wa­sze po­cho­dze­nie spo­łeczne, et­niczne, rasę, toż­sa­mość płciową, orien­ta­cję sek­su­alną czy re­li­gię. Po­mi­ja­jąc róż­nice, kon­flikty mogą mieć roz­ma­itą dy­na­mikę i prze­bieg. Jed­nak w związ­kach ro­man­tycz­nych pary mają ra­czej ogra­ni­czoną liczbę pro­ble­mów. Czy pod­nie­sie was to na du­chu, czy nie, wła­śnie to mogę wam po­wie­dzieć jako te­ra­peuta par. Mo­że­cie po­strze­gać trud­no­ści w swoim związku przez pry­zmat te­ma­tów, ta­kich jak pie­nią­dze, punk­tu­al­ność, ba­ła­ga­niar­stwo, seks i dzieci, albo in­nych pro­ble­mów, ta­kich jak kon­flikt in­te­re­sów, róż­nice wy­zna­niowe, róż­nice w po­glą­dach po­li­tycz­nych, kło­poty fi­nan­sowe czy wy­zwa­nia zwią­zane z by­ciem przy­braną ro­dziną. Szcze­góły będą się róż­nić, ale wie­rzę, że za­uwa­ży­cie, że te de­tale, tak samo jak same pre­ten­sje będą po­wra­cać i się po­wta­rzać w więk­szo­ści, je­śli nie we wszyst­kich sy­tu­acjach.

Je­śli po raz pierw­szy ma­cie kon­takt z moją twór­czo­ścią, po­le­cam wam Opro­gra­mo­wa­nie słu­żące mi­ło­ści i/albo We Do za­nim roz­pocz­nie­cie czy­ta­nie tej książki. Obie za­pew­niają dużo pod­sta­wo­wych in­for­ma­cji, które przy­da­dzą się wam, aby jak naj­le­piej wy­ko­rzy­stać tę, którą ma­cie w rę­kach.

Ważna in­for­ma­cja o głów­nych part­ne­rach

Bez­pieczne funk­cjo­no­wa­nie – ter­min uży­wany w tej książce – od­nosi się do każ­dego sys­temu, w któ­rym wy­stę­pują główni part­ne­rzy. Part­ne­rzy główni to nie­ko­niecz­nie musi być para. Okre­śle­nie to może do­ty­czyć rów­nież trzech lub wię­cej do­ro­słych osób za­an­ga­żo­wa­nych w zwią­zek. Za­uważ­cie, że uży­łem okre­śle­nia „do­ro­słych osób”, aby pod­kre­ślić, że główni part­ne­rzy nie ozna­czają dzieci lub tych, któ­rzy nie mogą funk­cjo­no­wać sa­mo­dziel­nie lub nie mają moż­li­wo­ści peł­nego wy­ra­że­nia zgody.

Bez­pieczne funk­cjo­no­wa­nie może obej­mo­wać uzgod­nioną, etyczną nie­mo­no­ga­mię róż­nego ro­dzaju, czy to otwarty zwią­zek, swin­ging, zwią­zek po­lia­mo­ryczny, czy ja­ką­kol­wiek inną kon­fi­gu­ra­cję, którą two­rzą główni part­ne­rzy za­an­ga­żo­wani w za­sady bez­piecz­nego funk­cjo­no­wa­nia, ta­kie jak równa wła­dza i au­to­ry­tet, rów­ność, współ­praca, spra­wie­dli­wość, uczci­wość i wza­jemna wraż­li­wość. Kropka.

Ta książka zo­stała spe­cjal­nie na­pi­sana tak, aby była neu­tralna płciowo i sku­pia się na pa­rach osób do­ro­słych – czy to ho­mo­sek­su­al­nych, he­te­ro­sek­su­al­nych, nie­bi­nar­nych czy trans­pł­cio­wych. Chcę, żeby to było oczy­wi­ste dla czy­tel­ni­ków, ma­ją­cych różną wraż­li­wość na sprawy włą­cze­nia spo­łecz­nego, po­nie­waż więk­szość ksią­żek do­ty­czą­cych re­la­cji nie mówi o tym, że związki przy­bie­rają różne formy i kon­fi­gu­ra­cje oraz że jest tak już od sa­mego po­czątku ist­nie­nia na­szego ga­tunku[2].

Jest to nie­zbędna in­for­ma­cja dla czy­tel­ni­ków, po­nie­waż ta książka czę­sto mówi o pa­rach, czyli oczy­wi­ście od­nosi się do sys­temu dwu­oso­bo­wego. Nie za­war­łem w niej przy­kła­dów sys­te­mów trzy-lub-wię­cej-oso­bo­wych. Jed­nak ci czy­tel­nicy, któ­rzy są w uzgod­nio­nym, etycz­nym nie­mo­no­ga­micz­nym związku mogą przy­jąć te za­sady bez­piecz­nego funk­cjo­no­wa­nia i za­sto­so­wać je w sys­te­mie wie­lo­oso­bo­wym. Sko­rzy­staj­cie z za­war­tych w książce słów zgod­nie z ich in­ten­cją, a na­stęp­nie do­pa­suj­cie je do swo­jej kon­kret­nej sy­tu­acji. Wie­rzę, że będą pa­so­wały, je­śli bę­dzie­cie chcieli, żeby tak się stało.

Struk­tura roz­dzia­łów

Jako że jest to in­struk­cja na­prawy, skon­stru­owa­łem roz­działy, ba­zu­jąc na pod­sta­wo­wych bo­lącz­kach, o któ­rych part­ne­rzy mó­wią na se­sjach dla par. Każdy roz­dział za­wiera na­stę­pu­jące sek­cje do­ty­czące opi­sa­nego w nim pro­blemu:

• Pro­blem w dzia­ła­niu

• Dla­czego to wciąż się dzieje?

• Główny wi­no­wajca: in­te­rak­cja

• Po­prawki

• Inne pro­blemy

W tej czę­ści przy­ta­czam dia­log o pro­ble­mie po­mię­dzy part­ne­rami. Aby upro­ścić sprawy do­ty­czące płci, rasy, po­cho­dze­nia et­nicz­nego, wieku i in­nych iden­ty­fi­ka­to­rów, part­ne­rzy są ozna­czeni jako Part­ner A i Part­ner B. Może się wy­da­wać, że w nie­któ­rych wy­pad­kach opi­suję po­ziom wy­kształ­ce­nia, sta­tus spo­łeczno-eko­no­miczny czy inne iden­ty­fi­ka­tory osób. Nie wszyst­kie te ele­menty są jed­nak za­sto­so­wane ce­lowo.

Tu­taj po­sta­ram się wy­ja­śnić, dla­czego ten pro­blem się po­wta­rza i może się wy­da­wać, że jest nie­ustanną walką. Moim ce­lem jest po­móc part­ne­rom w roz­po­zna­niu tego po­wtó­rze­nia, kiedy po­ja­wia się w po­dob­nych sy­tu­acjach.

W tej waż­nej sek­cji, roz­kła­dam na czyn­niki pierw­sze in­te­rak­cję pary przed­sta­wioną w czę­ści „Pro­blem w dzia­ła­niu”. Za­kła­dam, że nie­umie­jętne in­te­rak­cje, po­wta­rzane i nie­na­pra­wiane pod­czas stre­su­ją­cych mo­men­tów są główną przy­czyną wza­jem­nej dys­re­gu­la­cji emo­cjo­nal­nej, nie­za­do­wo­le­nia oraz za­rze­wiem za­gro­że­nia, nie­chęci i uni­ka­nia w każ­dym związku. To, jak za­rzuty stają się kon­flik­tami, po­winno być istotne dla wszyst­kich, szcze­gól­nie że ce­lem tej książki nie są tak na­prawdę skargi, te­maty czy ważne dzie­dziny. W cza­sie ba­da­nia za­równo wła­snego, jak i in­nych związ­ków, za­uwa­ży­łem, że to ta mi­kro­agre­sja, oka­zy­wana i po­strze­gana w cza­sie stre­su­ją­cych mię­dzy­ludz­kich in­te­rak­cji, jest pod­sta­wową przy­czyną za­bu­rze­nia re­la­cji u par i ewen­tu­al­nego roz­padu związku. Skom­pli­ko­wane in­te­rak­cje są więc głów­nym wi­no­wajcą.

W tej sek­cji po­każę, w jaki spo­sób po­winna prze­bie­gać in­te­rak­cja, aby była bar­dziej udana. Te po­prawki po­winny być przy­kła­dem dla wszyst­kich po­dob­nych za­cho­wań w sy­tu­acjach stre­so­wych dla part­ne­rów.

Sta­ra­łem się omó­wić tak wiele moż­li­wo­ści do­ty­czą­cych da­nego pro­blemu, jak tylko to było moż­liwe bez po­wta­rza­nia i wy­ol­brzy­mia­nia tego, o co mi cho­dzi. Za­pra­szam was do do­da­nia wa­szych do tych za­war­tych w tej książce i za­sto­so­wa­nia tych sa­mych za­sad prze­wod­nich. Je­śli po­mi­ną­łem wa­szą, po­szu­kaj­cie po­dob­nego za­rzutu lub sprawdź­cie, czy wasz pro­blem nie zo­stał omó­wiony w in­nym roz­dziale.

De­fi­ni­cja bez­piecz­nego funk­cjo­no­wa­nia

Bez­pieczne funk­cjo­no­wa­nie to spo­łeczna umowa po­mię­dzy dwiema oso­bami o jed­na­ko­wej wła­dzy i au­to­ry­te­cie, która ma na celu za­cho­wa­nie przez cały czas rów­no­ści, spra­wie­dli­wo­ści i wraż­li­wo­ści oraz peł­nej współ­pracy mię­dzy nimi. W ten spo­sób bez­piecz­nie funk­cjo­nu­jący lu­dzie zo­rien­to­wani są na psy­cho­lo­gię dwu­oso­bową, są w pełni au­to­no­micz­nymi, od­ręb­nymi oso­bami wcho­dzą­cymi w re­la­cję współ­za­leż­no­ści – parą ze wspól­nym ce­lem i wi­zją na przy­szłość oraz wspól­nym udzia­łem we wszyst­kim. Ich głów­nym ce­lem jest prze­trwa­nie i roz­wój jako para oraz jako jed­nostki.

Bez­piecz­nie funk­cjo­nu­jący part­ne­rzy są ze sobą po­wią­zani, a ich losy są wspólne. Po­ru­szają się krok w krok, wy­ko­rzy­stu­jąc różne środki, które oby­dwojgu za­pew­niają do­bre re­zul­taty. Part­ne­rzy tar­gują się, ne­go­cjują, ar­gu­men­tują, wy­wie­rają wpływ i uwo­dzą się na­wza­jem, aby uzy­skać ko­rzystne dla obu stron wy­niki. Dzia­łają jako dru­żyna, a nie jako po­je­dyn­czy gra­cze.

Part­ne­rzy w ta­kich pa­rach ro­zu­mieją, że trosz­czą się o sie­bie na­wza­jem i sie­bie sa­mych rów­no­cze­śnie, rzadko po­świę­ca­jąc jed­nego dla dru­giego. Pewni sie­bie part­ne­rzy mają ten­den­cję do sta­wia­nia swo­jego związku na pierw­szym miej­scu, po­nad wszystko, po­nie­waż to ten zwią­zek jest dla nich źró­dłem ener­gii. Je­śli zwią­zek nie jest w do­brej kon­dy­cji, nic in­nego nie działa do­brze. Naj­pierw mu­szą za­ło­żyć ma­skę tle­nową swo­jemu związ­kowi, aby póź­niej ra­to­wać resztę. Do­wo­dzą sobą na­wza­jem oraz wszyst­kimi in­nymi. Dwóch sze­fów, dwóch ge­ne­ra­łów, dwóch mo­nar­chów, dwóch dy­rek­to­rów, dwóch rzą­dzą­cych, dwóch le­gi­sla­to­rów, dwóch eg­ze­ku­to­rów, dwóch li­de­rów. Ża­den z nich nie jest po pro­stu pa­sa­że­rem, zwo­len­ni­kiem czy słu­żą­cym.

Bez­pieczne funk­cjo­no­wa­nie za­kłada sy­me­trię i wa­runki do by­cia ra­zem. Dwoje nie­zna­jo­mych łą­czy się w ce­lach wy­kra­cza­ją­cych poza uczu­cia i emo­cje, po­ciąg fi­zyczny czy inne prze­lotne czyn­niki poza ludzką kon­trolą. Ich wa­runki są mie­rzalne, a na ich za­cho­wa­nie wpły­wają usta­lone za­sady, któ­rymi oboje za­rzą­dzają.

Za­sady za­rzą­dza­nia za­wie­rają za­cho­wa­nia i po­stawy, które za­pew­niają wza­jemne bez­pie­czeń­stwo, mi­łość i emo­cje, roz­wój i po­ten­cjał, zdro­wie i do­bre sa­mo­po­czu­cie oraz każde inne do­bro, ja­kie oboje mogą so­bie wy­obra­zić. Te za­sady są wza­jem­nym uspra­wie­dli­wie­niem ogra­ni­cza­nia i na­ci­ska­nia na sie­bie przez part­ne­rów, aby zro­bić to, co trzeba (czyli to, co zo­stało usta­lone) w chwili, kiedy to, co trzeba zro­bić, jest naj­trud­niej­sze do zro­bie­nia.

W po­rów­na­niu z nie­pew­nie funk­cjo­nu­ją­cymi part­ne­rami, bez­piecz­nie funk­cjo­nu­jący part­ne­rzy za­ła­twiają to, co trzeba. Szybko roz­pra­co­wują duże ży­ciowe pro­blemy i małe co­dzienne fru­stra­cje, a swój wza­jemny stres utrzy­mują na mi­ni­mal­nym po­zio­mie. Są szczę­śliwsi – ła­twiej się do­sto­so­wują, są ela­styczni, kre­atywni, przy­jaźni i zdrowi. Na­wet wy­glą­dają mło­dziej dzięki zre­du­ko­wa­niu ob­cią­że­nia al­lo­sta­tycz­nego (Bro­oks 2012; En­trin­ger i Epel 2020; Gu­idi i in. 2021; Sa­xbe i in. 2020).

Po­ro­zu­mie­nia i pod­pory

Po­ro­zu­mie­nie jest dla bez­piecz­nie funk­cjo­nu­ją­cego związku tym, czym są belki i pod­pory dla struk­tury domu. Bez po­ro­zu­mień, które po­wstają na pod­sta­wie wza­jem­nych in­te­re­sów, zwią­zek, tak jak dom, nie prze­trwa. Im lep­sze po­ro­zu­mie­nie, tym sil­niej­sza struk­tura, za­równo w do­brą po­godę, jak i złą. Aby stwo­rzyć pakt lub po­ro­zu­mie­nie, obie strony mu­szą wy­ra­zić swoje oso­bi­ste po­wody, dla któ­rych się na nie zga­dzają. Musi to być ko­rzystne dla obu stron, ina­czej po­ro­zu­mie­nie jest bez­war­to­ściowe.

Związki otwarte dla wszyst­kich skła­dają się z tego, co mu­simy ro­bić oraz tego, czego nie wolno nam ro­bić – na za­sa­dzie „tak mó­wimy wszy­scy”. W przy­padku par jest to prost­sze, po­nie­waż tu­taj jest to „tak mó­wimy oboje”. Po­ro­zu­mie­nie jest pod­porą lub czymś, co de­fi­niuję po­ni­żej jako wspólną za­sadę za­rzą­dza­nia, czyli spo­sób na wza­jemne kie­ro­wa­nie, kiedy zaj­dzie taka po­trzeba.

Po­ro­zu­mie­nia mogą ha­mo­wać lub wy­wo­ły­wać pewne za­cho­wa­nia, w za­leż­no­ści od celu lub za­sady, którą para chce wdro­żyć. Gdzie usta­wi­cie po­przeczkę dla tego czy in­nego celu albo dla wspól­nej wi­zji? Po­wiedzmy, że ni­gdy nie chce­cie gro­zić, że za­koń­czy­cie ten zwią­zek i oboje się zga­dza­cie, po dłu­giej dys­ku­sji, że jest to w wa­szym naj­lep­szym in­te­re­sie, żeby po­wstrzy­mać się od sto­so­wa­nia ta­kiego „kija”, aby po­pra­wić za­cho­wa­nie lub do­stać to, czego chce­cie. Gro­że­nie związ­kowi ma za dużo wad. Po pierw­sze, po­wo­duje kry­zys eg­zy­sten­cjalny. Po dru­gie, jego kon­se­kwen­cją może być po­rzu­ce­nie, a więc staje się ba­tem, który prze­raża i zmu­sza drugą osobę do ule­gło­ści, co póź­niej pro­wa­dzi do nie­chęci, wspo­mi­na­nia za­gro­że­nia i in­nych złych sy­tu­acji, z któ­rych nie bę­dzie wyj­ścia. Poza tym ma inne, kosz­marne skutki, które utrud­nią na­prawę re­la­cji. Po­sta­na­wia­cie więc wy­klu­czyć taką moż­li­wość, co po­wo­duje, że mu­si­cie po­pra­wić wa­sze za­cho­wa­nie w inny spo­sób.

Aby to za­dzia­łało, obie strony mu­szą się zgo­dzić z tym, że na­leży uni­kać gro­że­nia za­koń­cze­niem związku i obie mu­szą mieć oso­bi­ste po­wody, aby temu za­po­biec. Je­śli któ­re­kol­wiek z nich nie jest pewne lub na­dal my­śli, że może lub na­wet po­winno za­sto­so­wać taką groźbę, kiedy uważa to za nie­zbędne, po­ro­zu­mie­nie po­winno zo­stać unie­waż­nione. Bę­dzie nie­moż­liwe do eg­ze­kwo­wa­nia.

Oto na­stępny przy­kład. Dla­czego być mo­no­ga­mi­stą lub po­lia­mo­rycz­nym, lub w otwar­tym związku? Mnie oso­bi­ście nie in­te­re­suje, czy part­ne­rzy w pełni zga­dzają się z któ­rymś z tych po­ro­zu­mień. Ale oni mu­szą się na to zgo­dzić, i to cał­ko­wi­cie. Ja­ka­kol­wiek jest ich pre­fe­ren­cja, part­ne­rzy mu­szą mieć oso­bi­ste i wspólne po­wody, aby stwo­rzyć taką spo­łeczną umowę. Oboje mu­szą być roz­ważni, do­kładni i szcze­rzy. Każde z nich musi wziąć pod uwagę wa­runki, dłu­go­ter­mi­nowe efekty, do­bre i złe strony. To po­ro­zu­mie­nie – wszyst­kie po­ro­zu­mie­nia – musi być wy­raźne, de­kla­ra­tywne, nie po­zo­sta­wia­jąc miej­sca na nie­jed­no­znacz­ność czy mylną in­ter­pre­ta­cję.

Na­leży pa­mię­tać, że kul­tura, struk­tura i pod­pory stwo­rzone przez parę, za­pew­niają spo­kój, do­bre sa­mo­po­czu­cie i bez­pie­czeń­stwo. Kształ­to­wa­nie tych ra­tu­ją­cych ży­cie ele­men­tów wy­maga peł­nego współ­dzia­ła­nia z obu stron. Współ­praca po­jawi się tylko wtedy, kiedy part­ne­rzy mają oso­bi­ste in­te­resy w utwo­rze­niu tego po­ro­zu­mie­nia.

Je­śli po­ro­zu­mie­nie służy tylko jed­nej stro­nie, nie za­działa. Musi sprzy­jać in­te­re­som obojga part­ne­rów, i to w du­żym stop­niu, albo sta­nie się stratą czasu i wy­sił­ków, a próba jego eg­ze­kwo­wa­nia skoń­czy się po­rażką.

Wraz z moją żoną Tra­cey wy­bra­li­śmy mo­no­ga­mię. Mam swój oso­bi­sty po­wód, aby być mo­no­ga­mi­stą. Zde­cy­do­wa­łem, że chcę sku­pić się tylko na jed­nej oso­bie. To samo zro­bi­łem ze swoją pracą – po­sta­no­wi­łem, że chcę ba­dać wy­łącz­nie pary. Wcze­śniej moje za­in­te­re­so­wa­nia były zbyt roz­pro­szone. Do­piero w doj­rza­łym ży­ciu od­kry­łem, że sku­pia­nie się na jed­nej rze­czy po­zwo­liło mi wzmoc­nić za­równo moje zro­zu­mie­nie sie­bie, jak i tę „jedną rzecz”. Po­szu­ki­wa­nie no­wo­ści było wy­kań­cza­jące i nie przy­nio­sło żad­nych efek­tów. Na­uczy­łem się szu­kać no­wo­ści w tym, co zna­jome – nie­zwy­kłego w zwy­kłym.

Moje dą­że­nie miało cha­rak­ter oso­bi­sty i opie­rało się na wy­bo­rze głębi za­miast po­wierz­chow­no­ści, dys­cy­pliny za­miast im­pul­syw­no­ści oraz głę­bo­kim do­ce­nie­niu sztu­czek, ja­kie stale płata mi mój umysł, pró­bu­jąc prze­ko­nać mnie, że mu­szę przed czymś ucie­kać lub do cze­goś dą­żyć, po­nie­waż obecna chwila wy­daje się nie­sa­tys­fak­cjo­nu­jąca. Wiem, że mój umysł cią­gle po­rów­nuje i kon­tra­stuje, za­wsze jest świa­domy, czego bra­kuje i czego nie mam, a moje lęki i ne­ga­tywne my­śli nie­ustan­nie po­szu­kują uko­je­nia. Tak jak każdy, je­stem uza­leż­niony od wła­snego my­śle­nia i od­czu­wa­nia i mogę bar­dzo ła­two utknąć w swoim men­tal­nym fil­mie. Nie zro­zum­cie mnie źle – na­dal ro­bię bar­dzo głu­pie rze­czy, ale jest ich dużo mniej, od kiedy sta­łem się bar­dziej na­kie­ro­wany na cel.

Nie­mo­no­ga­mia nie za­dzia­ła­łaby u mnie, nie dla­tego, że mógł­bym zo­stać zła­pany, czy że za­bo­la­łoby to Tra­cey, albo że ktoś inny by uznał to za złe, ale po­nie­waż, gdy­bym zła­mał po­ro­zu­mie­nie, za­wiódł­bym sa­mego sie­bie. Nie był­bym tym, kim mó­wi­łem, że je­stem. Zdra­dził­bym sam sie­bie. Zła­ma­nie po­ro­zu­mie­nia by­łoby jak sa­mo­oka­le­cze­nie. Co wię­cej, zła­mał­bym moją przy­sięgę wo­bec Tra­cey, że za­pew­nię jej bez­pie­czeń­stwo.

Wy­ko­rzy­sta­łem mój przy­pa­dek, żeby po­ka­zać, co ozna­cza oso­bi­sty in­te­res. Two­rzę po­ro­zu­mie­nia, które służą mnie i mo­jej part­nerce. Cel lub za­sada są dla mnie czymś in­nym niż re­guła czy prawo. Te ostat­nie są za­zwy­czaj two­rzone przez małą lub bar­dzo dużą grupę lu­dzi i pro­wa­dzą do do­mi­nu­ją­cego końca – ta­kiego jak prze­strze­ga­nie prawa, słu­że­nie Bogu czy by­ciu lo­jal­nym wo­bec grupy lub sprawy. Słu­że­nie za­sa­dzie lub ce­lowi jest bar­dziej oso­bi­ste i czę­sto pro­wa­dzi do re­la­tyw­nego końca, który jest skru­pu­lat­niej roz­wa­żony i prze­my­ślany niż ab­so­lut (Kohl­berg i Ryn­carz 1990).

Pod­czas two­rze­nia po­ro­zu­mie­nia, upew­nij­cie się, że oboje naj­pierw spraw­dzi­cie, w ja­kich kwe­stiach się zga­dza­cie. Part­ne­rzy zbyt czę­sto sku­piają się na tym, czego nie ak­cep­tują i czym się od sie­bie róż­nią. To błąd. Naj­pierw znajdź­cie to, w czym je­ste­ście zgodni, a na­stęp­nie przejdź­cie do szcze­gó­łów.

Na przy­kład – czy oboje czu­je­cie się ko­chani, do­ce­nieni, po­trzebni, za­dbani, wy­brani, ważni i sza­no­wani? Je­śli od­po­wie­dzią jest tak, przejdź­cie da­lej. Jak czę­sto chce­cie się tak czuć? Może od­po­wie­dzią jest: co­dzien­nie. Do­brze. W jaki spo­sób chce­cie być trak­to­wani, aby się tak czuć? (Swoją drogą, uczu­cia ni­gdy nie są za­gwa­ran­to­wane). Je­ste­ście róż­nymi ludźmi, więc chce­cie być róż­nie trak­to­wani. Nie ma pro­blemu. Da się to za­ła­twić.

Na­stęp­nie, na ja­kich wa­run­kach po­winny się od­by­wać te dzia­ła­nia? Pa­mię­taj­cie, kreu­je­cie wi­zję wspól­nego two­rze­nia do­świad­cze­nia dla was obojga na­kie­ro­waną na cel i dzia­ła­nia. Ostroż­nie do­bie­raj­cie wa­runki. Je­śli są one na­kie­ro­wane na emo­cje i uczu­cia, wa­sze re­zul­taty ucier­pią. W związku z tym, od­po­wiedź na py­ta­nie, czy na­leży ro­bić rze­czy, dzięki któ­rym druga osoba bę­dzie się co­dzien­nie czuła ko­chana, do­ce­niona, po­trzebna, za­dbana, wy­brana, ważna i sza­no­wana, bez względu na to, co czu­je­cie, po­winna być twier­dząca. Je­śli nie jest, po­ro­zu­mie­nie nie jest na­sta­wione na cel.

Kiedy je­ste­ście zo­rien­to­wani na cel, sku­pia­cie się na tym, co ma zo­stać zro­bione, nie­ważne, czy chce wam się to ro­bić. Dla­czego? Po­nie­waż zde­cy­do­wa­li­ście, że jest to naj­lep­sza rzecz, jaką mo­że­cie zro­bić, na­wet je­śli ta naj­lep­sza rzecz jest rów­nież naj­trud­niej­sza do zro­bie­nia. To wspa­niale! To pod­nie­sie­nie wy­soko po­przeczki i dzięki temu do­sta­nie­cie to, co naj­lep­sze. Pa­mię­ta­cie? Za­płać, żeby zy­skać. Ustaw ni­sko po­przeczkę, a do­sta­niesz do­kład­nie to, za co za­pła­ci­łeś.

Za­sta­nów­cie się nad na­stę­pu­ją­cymi py­ta­niami dla każ­dego z wa­szych po­ro­zu­mień na­sta­wio­nych na cel:

• W ja­kich punk­tach oboje się zga­dza­cie? Je­śli utknie­cie, przejdź­cie do punk­tów, w któ­rych oboje bę­dzie­cie zgodni (na przy­kład „Ja chcę jabłka, a ty po­ma­rań­cze, ale oboje chcemy owoce”).

• Ja­kie są wa­sze oso­bi­ste i wspólne po­wody, dla któ­rych chce­cie tego po­ro­zu­mie­nia? Oboje mu­si­cie ta­kie mieć (na przy­kład oboje mu­si­cie być zwró­ceni w tym sa­mym kie­runku) albo to nie za­działa.

• „Dla­czego tego dla sie­bie chcesz?” Do­kład­nie wy­ja­śnij­cie swoje po­trzeby, kiedy za­da­cie so­bie wza­jem­nie to py­ta­nie.

• Ja­kim za­cho­wa­niem chcesz to oka­zać? To cel i za­cho­wa­nie chro­nią i two­rzą uczu­cia i do­świad­cze­nia, a nie od­wrot­nie.

• Na ja­kich wa­run­kach te za­cho­wa­nia mu­szą za­ist­nieć? Nie uży­waj­cie uczuć czy na­stroju jako wa­runku.

• Je­śli ja­kieś ist­nieją, ja­kie są wady tego po­ro­zu­mie­nia?

• Ja­kie ne­ga­tywne efekty, o ile w ogóle, mogą się po­ja­wić w wy­niku tego po­ro­zu­mie­nia?

• Je­śli któ­re­muś z was nie uda się do­trzy­mać tego po­ro­zu­mie­nia, ja­kie pod­pory po­sta­wi­cie, aby za­pew­nić utrzy­ma­nie tego po­ro­zu­mie­nia? Ja re­ko­men­duję, żeby ta­kim wspar­ciem był ko­mu­ni­kat, przy­po­mnie­nie lub sy­gnał, że któ­ryś part­ner o czymś za­po­mniał lub się po­my­lił. Ten part­ner musi bez­zwłocz­nie prze­pro­sić, ustą­pić i współ­pra­co­wać bez opóź­nie­nia, de­fen­syw­no­ści czy wy­ja­śnie­nia. To za­działa, ale tylko wtedy, je­śli drugi w pełni współ­pra­cuje.

Stawka jest bar­dzo wy­soka. Im­pul­sywne, od­ru­chowe czy roz­tar­gnione błędne za­cho­wa­nie jest okej. Lecz od­trą­ce­nie czy sprze­ciw w mo­men­cie sy­gna­li­zo­wa­nia lub ko­mu­ni­ko­wa­nia, jest bar­dzo po­ważną sprawą, po­nie­waż na­ru­sza za­ufa­nie i sta­nowi do­wód, że ten part­ner nie bę­dzie za­cho­wy­wał się we­dług wła­snych lub ko­go­kol­wiek in­nego za­sad. To pro­wa­dzi do kry­tycz­nego błędu w oce­nie i dla­tego jest ide­al­nym przy­kła­dem nie­pew­nego funk­cjo­no­wa­nia. Te­raz staje się to kwe­stią bez­pie­czeń­stwa.

Aby unik­nąć tego ka­ta­stro­fal­nego re­zul­tatu, twórz­cie swoje po­ro­zu­mie­nia roz­waż­nie, do­kład­nie i per­fek­cyj­nie. Wa­dliwe po­ro­zu­mie­nia po­wo­dują naj­wię­cej pro­ble­mów z ich prze­strze­ga­niem i eg­ze­kwo­wa­niem.

Wspólny cel, wspólna wi­zja i wspólne za­sady za­rzą­dza­nia

Moi dro­dzy, więk­szość ro­man­tycz­nych związ­ków nie trwa wy­jąt­kowo długo. Jest ku temu wiele po­wo­dów. Za­cznijmy od sa­mego po­czątku z bra­kiem wspól­nego celu, wi­zji i za­sad za­rzą­dza­nia. Na­stę­pu­jący ma­te­riał od­nosi się je­dy­nie do ludz­kich związ­ków mię­dzy sa­mo­dziel­nie my­ślą­cymi, nie­za­leż­nymi do­ro­słymi, w opar­tym na okre­ślo­nych wa­run­kach, do­bro­wol­nym przed­się­wzię­ciu. Nie od­nosi się do dyk­ta­tor­stwa, układu pan–nie­wol­nik czy re­la­cji ro­dzic–dziecko.

Wspólny cel

Wspólny cel jest wa­szym pod­sta­wo­wym „wspól­nym” oświad­cze­niem – przy­sięgą, którą ra­zem stwo­rzy­li­ście i we­dług któ­rej ży­je­cie każ­dego dnia. Bez wspól­nego celu po­mię­dzy zwią­za­nymi ludźmi nie ma ni­czego, co mo­głoby ich ra­zem utrzy­mać na długo, szcze­gól­nie w trud­nych cza­sach. Oceń­cie te przy­kłady ra­zem. W cza­sie czy­ta­nia tej książki po­pra­cuj­cie nad stwo­rze­niem wspól­nego celu dla wa­szego związku.

Ra­zem trwamy i do­brze funk­cjo­nu­jemy w tym ży­ciu.

Ra­zem je­ste­śmy we wszyst­kim i wbrew wszel­kim prze­ciw­no­ściom.

Ra­zem dzie­limy wspól­nie wszyst­kie cię­żary i wszyst­kie na­grody.

Ra­zem pro­wa­dzimy sie­bie na­wza­jem oraz wszyst­kich pod na­szą opieką.

Wspólna wi­zja

Wspólna wi­zja składa się ze wszyst­kich waż­nych dzia­łań, które zgo­dzi­li­ście się ra­zem pod­jąć. Bez wspól­nej wi­zji pro­wa­dzą­cej lu­dzi w tym sa­mym kie­runku, roz­cho­dzą się oni każdy we wła­sną stronę. Pa­mię­ta­jąc o wa­szym wspól­nym celu, po­my­śl­cie o tym, jak chce­cie stwo­rzyć wspólną wi­zję wa­szego związku. Użyj­cie tych przy­kła­dów, aby za­cząć:

Na­szą wi­zją jest po­zo­sta­nie za­ko­cha­nymi w so­bie, roz­wi­ja­nie się jako jed­nostki, ro­bie­nie do­brych rze­czy i po­zo­sta­wie­nie świata lep­szym miej­scem.

Na­szą wi­zją jest wy­cho­wa­nie na­szych dzieci na do­brych oby­wa­teli i em­pa­tycz­nych lu­dzi, któ­rzy się sza­nują, są rze­telni, mo­ralni, bez­spor­nie etyczni, silni i ko­cha­jący.

Na­szą wi­zją jest słu­że­nie so­bie na­wza­jem i stwo­rze­nie dla sie­bie na­wza­jem cią­głego po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa i pew­no­ści, szczę­ścia i do­brego sa­mo­po­czu­cia.

Na­szą wi­zją jest by­cie bez­piecz­nie funk­cjo­nu­jącą parą.

Wspólne za­sady za­rzą­dza­nia

Wspólne za­sady za­rzą­dza­nia (WZZ) to nie­ro­ze­rwalne po­ro­zu­mie­nie, które chroni każ­dego z was i jest esen­cją wa­szej re­la­cji. Wraz z bra­kiem wspól­nych za­sad, okre­śla­ją­cych spo­sób za­rzą­dza­nia oso­bami w związku, po­ja­wia się nie­uczci­wość, nie­spra­wie­dli­wość, spo­łeczna nie­wraż­li­wość i nie­od­po­wied­nie za­cho­wa­nie, a do­dat­kowo brak od­po­wie­dzial­no­ści, bez­pie­czeń­stwa, pew­no­ści i do­bro­bytu w tej re­la­cji. Oto kilka przy­kła­dów wspól­nych za­sad za­rzą­dza­nia, które po­mogą wam stwo­rzyć je w wa­szym związku:

Wspie­ramy się w każ­dej spra­wie, bez wy­jąt­ków.

Re­pe­ru­jemy, ko­ry­gu­jemy, na­pra­wiamy lub po­pra­wiamy się – bez wy­ja­śnie­nia, wa­run­ków, wy­mó­wek czy obrony, kiedy jedno z nas do­świad­cza zra­nie­nia, nie­zro­zu­mie­nia czy in­nego bólu – i ro­bimy to w ciągu go­dziny, bez żad­nych wy­jąt­ków.

Po­dej­mu­jemy ra­zem wszyst­kie de­cy­zje, które wpły­nę­łyby na nas oboje – za­nim za­czniemy dzia­łać.

Za­wsze chro­nimy na­wza­jem swoje in­te­resy za­równo pu­blicz­nie, jak i pry­wat­nie.

Ro­bimy so­bie ro­man­tyczne, czułe uczynki każ­dego dnia, bez wy­jąt­ków.

Bie­rzemy pod uwagę na­sze wspólne in­te­resy, obawy i trud­no­ści, ale rów­nież te każ­dego z nas z osobna – i ro­bimy to rów­no­cze­śnie.

Kiedy bę­dzie­cie pra­co­wać nad wa­szymi WZZ, wy­my­śl­cie ta­kie za­sady, które po­kryją dużą część tego, co oboje chce­cie chro­nić i wzmac­niać. Na przy­kład, je­śli my­śli­cie nad do­da­niem „ni­gdy nie okła­mu­jemy się w kwe­stiach wy­da­wa­nia pie­nię­dzy”, po­my­śl­cie nad po­więk­sze­niem tego po­ro­zu­mie­nia o wszyst­kie inne aspekty wa­szego ży­cia po­przez stwier­dze­nie, że „je­ste­śmy w pełni trans­pa­rentni, praw­do­mówni i otwarci na sie­bie na­wza­jem”. Dla­czego sku­piać się na dro­bia­zgach, kiedy można my­śleć na więk­szą skalę? Więk­sza skala jest lep­sza, po­nie­waż oma­wia się w ten spo­sób wię­cej te­ma­tów.

Re­guły wspól­nych za­sad za­rzą­dza­nia

• Za­cznij­cie każdą rzecz od okre­śle­nia „my”.

• Uni­kaj­cie uży­wa­nia emo­cji, uczuć, nie­ja­snego ję­zyka czy in­nych nie­na­da­ją­cych się do za­sto­so­wa­nia wy­mier­nych kwa­li­fi­ka­cji. Pa­mię­taj­cie, nie mo­że­cie okre­ślać my­śli, uczuć, na­stro­jów, na­sta­wie­nia czy in­nych ele­men­tów, któ­rych nie mo­że­cie kon­tro­lo­wać samą siłą woli.

• Pisz­cie zwięźle i pro­sto – tak, żeby mógł to zro­zu­mieć pię­cio­la­tek.

• Oboje mu­si­cie się w pełni prze­ko­nać do tych wspól­nych za­sad i mu­si­cie być w sta­nie uza­sad­nić, dla­czego we­dług was, każ­dego z osobna, jest to do­bry po­mysł, za­nim za­cznie­cie wspól­nie roz­ma­wiać o tym, dla­czego jest to do­bry po­mysł dla was. Je­śli part­ner nie jest w sta­nie okre­ślić, dla­czego ta czy inna za­sada opłaca się dla niego oso­bi­ście – nie pa­trząc na tę drugą osobę – za­sada ta nie utrzyma się wtedy, kiedy bę­dzie naj­bar­dziej po­trzebna.

• Uznaj­cie wa­sze za­sady za ide­alne i nie­pod­wa­żalne, ale sie­bie na­wza­jem ani za jedno, ani za dru­gie. Za­sady, gdy zo­staną wpro­wa­dzone i w pełni uzgod­nione, nie po­winny już być ne­go­cjo­wane, chyba że są ko­ry­go­wane póź­niej przez oboje part­ne­rów. Je­śli part­ner zła­mie któ­rąś z WZZ, je­dyną moż­li­wo­ścią jest po­prawa i za­dość­uczy­nie­nie. In­nymi słowy, bła­gaj o wy­ba­cze­nie i wszystko na­praw! WZZ uła­twiają re­la­cję, po­nie­waż każdy wie, co może, a czego nie może ro­bić, aby utrzy­mać bez­pieczne funk­cjo­no­wa­nie swo­jego związku. WZZ po­zwa­lają rów­nież part­ne­rom na okre­śle­nie ich gra­nic („tego nie ro­bimy”) albo pro­mo­wa­nie okre­ślo­nych za­cho­wań i wy­ni­ka­ją­cych z nich ko­rzy­ści („to mu­simy ro­bić”).

• Każda z za­sad musi być speł­niana nie­za­leż­nie od hu­moru, na­sta­wie­nia, uczuć, ochoty czy in­nych uspra­wie­dli­wia­ją­cych czyn­ni­ków, któ­rych lu­dzie uży­wają, żeby unik­nąć ro­bie­nia tego, co dla nich naj­lep­sze, a w za­mian zro­bić to, co dla nich wy­godne lub idące w pa­rze z tym, jak się czują. To spra­wia, że wspólne ży­cie jest dużo ła­twiej­sze, bez­piecz­niej­sze i pew­niej­sze. Bez WZZ ty i twój part­ner ry­zy­ku­je­cie po­wo­dze­nie swego związku, ni­czym na Dzi­kim Za­cho­dzie, gdzie wszyst­kie chwyty są do­zwo­lone

• Je­śli oboje znaj­dzie­cie się w sy­tu­acji, w któ­rej uwi­kła­cie się w szcze­góły ja­kiejś za­sady, kłó­cąc się o nią i nie mo­gąc dojść do po­ro­zu­mie­nia, pójdź­cie po­ziom wy­żej i po­my­śl­cie o czymś więk­szym i z szansą na lep­sze re­zul­taty. Na przy­kład, je­śli ty i twój part­ner kłó­ci­cie się o to, czy po­win­ni­ście zjeść ba­nana czy wi­no­grona i nie mo­że­cie się ze sobą zgo­dzić, pójdź­cie o po­ziom wy­żej i za­py­taj­cie: „Czy po­win­ni­śmy zjeść owoce? Czy to do­bry po­mysł?” Może zgo­dzi­cie się wła­śnie w tym mo­men­cie.

• Kiedy bę­dzie­cie pra­co­wać nad WZZ, my­śl­cie o so­bie jak o twór­cach umów. Je­śli za­cznie­cie pra­co­wać nad sobą wza­jem­nie, a nie nad umową, to zna­czy, że ode­szli­ście od te­matu i od za­da­nia. Je­śli nie uda wam się stwo­rzyć umowy i od­kry­je­cie, że na­gle po­ja­wiło się kilka in­nych pro­ble­mów – ode­szli­ście od te­matu. Wa­szym za­da­niem jest wdro­że­nie wszyst­kich po­my­słów w ży­cie i dzia­ła­nie we­dług har­mo­no­gramu. Stwórz­cie umowy, które za­pew­nią wam ochronę i zy­ski dla was obojga. Te za­sady lub umowy sta­no­wią cha­rak­ter, etykę i kul­turę wa­szego związku. Co po­pie­ra­cie? Je­śli bę­dzie­cie mieć dzieci, co chce­cie im po­ka­zać, a nie tylko opo­wie­dzieć o wa­szym związku, ko­mu­ni­ka­cji, po­ko­rze, sza­cunku, szcze­ro­ści, wspól­nej wła­dzy, roz­wią­zy­wa­niu kon­flik­tów, na­pra­wia­niu rze­czy i rze­tel­no­ści?

My, lu­dzie, albo za­po­mi­namy, albo nie wiemy, że na­tura nie dba o związki – ani tro­chę. To my o nie dbamy, szcze­gól­nie te­raz, kiedy ży­jemy dłu­żej niż pięt­na­ście lat. W bar­dzo daw­nych cza­sach nie miało to zna­cze­nia, że umie­ramy wcze­śniej niż po­win­ni­śmy, na­wet je­śli było to spo­wo­do­wane za­bi­ja­niem się na­wza­jem. Na­tura zmu­sza nas do „uzu­peł­nie­nia” na­szego ga­tunku po­przez pro­kre­ację. To, co zro­bimy po­tem jest na­szą sprawą – i na­szym pro­ble­mem. Na­tura jest obo­jętna. My nie je­ste­śmy. Na­tura się po­wta­rza. My czę­sto de­cy­du­jemy się zmie­nić, na­wet je­śli tylko tro­chę.

Je­śli nie znaj­du­jemy się w uroz­ma­ico­nym śro­do­wi­sku, w któ­rym mo­żemy się uczyć i roz­wi­jać spo­łecz­nie i emo­cjo­nal­nie, to bę­dziemy ro­bić to, co znamy i to, czego do tej pory do­świad­czy­li­śmy. Kropka. Cier­pie­nie cza­sami pro­wa­dzi do prze­ni­kli­wo­ści, re­flek­sji nad sa­mym sobą, na­uki i roz­woju w sfe­rze spo­łeczno-emo­cjo­nal­nej. Na przy­kład, dru­zgo­cące do­świad­cze­nie roz­wodu może cza­sami pro­wa­dzić do na­uki i roz­woju po­przez żal. Taka osoba może za­cząć swoją po­dróż w stronę lep­szej sa­mo­świa­do­mo­ści i od­kry­cia, do czego mo­głoby ni­gdy nie dojść, gdyby nie cier­pie­nie i po­czu­cie straty. Pod­czas gdy jedni na­uczą się dużo, inni nie na­uczą się ni­czego, nie ża­łu­jąc ni­czego i ni­gdy nie zy­skają na swoim cier­pie­niu. Nie­stety bar­dzo czę­sto na­wet ci, któ­rzy pła­wią się w uroz­ma­ico­nych spo­łeczno-emo­cjo­nal­nych śro­do­wi­skach, ni­czego się nie uczą i w re­zul­ta­cie nie wi­dzą po­wodu do zmiany.

Nie­któ­rzy z nas są ogra­ni­czeni oso­bo­wo­ścią, roz­wo­jem psy­cho­bio­lo­gicz­nym czy funk­cjo­no­wa­niem neu­ro­bio­lo­gicz­nym. Nie­któ­rzy są ogra­ni­czani przez wcze­sne traumy, pro­wa­dzące do zmian w mó­zgu i ciele, które prze­trzy­mują nas jak za­kład­ni­ków w ich wła­snym do­sto­so­wa­niu się do nie­bez­piecz­nego świata.

Pod­su­mo­wu­jąc, wie­rzę, że bez względu na na­sze ogra­ni­cze­nia, mo­żemy się wza­jem­nie do­ga­dy­wać, je­śli dzie­limy wspólny cel, wi­zję i pod­pory, które po­zwolą na­szym we­wnętrz­nym anio­łom wyjść, a ukryją drze­miące w nas de­mony. Hi­sto­ria ludz­ko­ści cią­gle po­ka­zuje, że to prawda. Tę moż­li­wość po­ro­zu­mie­nia, prze­ży­cia i roz­wi­ja­nia się, ak­cep­tu­jąc jed­no­cze­śnie róż­nice mię­dzy nami, na­zy­wamy cy­wi­li­za­cją.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

[1] Psy­cho­lo­giczne Po­dej­ście do Te­ra­pii dla Par (ang. A Psy­cho­bio­lo­gi­cal Ap­pro­ach to Co­uple The­rapy®), opra­co­wane przez au­tora.
[2] (od re­dak­cji): Sta­ra­ły­śmy się od­dać in­ten­cje au­tora, za­cho­wu­jąc przede wszyst­kim czy­tel­ność prze­kazu. Ze względu na nie­prze­tłu­ma­czal­ność nie­któ­rych zwro­tów miej­scami tekst sta­wał się nie­zro­zu­miały i gi­nęła me­ry­to­ryczna war­tość. Przy­jęte przez au­tora okre­śle­nia: „Part­ner A” i „Part­ner B” oraz neu­tralne opisy osób w ję­zyku an­giel­skim nie za­wsze były do prze­ło­że­nia na ję­zyk pol­ski w taki spo­sób, żeby treść książki wciąż była zro­zu­miała. Z tego względu przy­ję­ły­śmy jako nad­rzędne kie­ro­wa­nie się za­sa­dami ję­zyka pol­skiego, sta­ra­jąc się za­cho­wać neu­tralny cha­rak­ter tek­stu.