29,90 zł
Szczytową dyspozycję w tenisie, podobnie jak w każdej innej dyscyplinie sportowej, można osiągnąć tylko wtedy, gdy umysł jest całkowicie skupiony i pozostaje w harmonii z ciałem. Gra tak naprawdę toczy się nie tylko na korcie, ale również w głowie zawodnika. Jej celem jest pokonanie takich przeciwników, jak nerwowość, dekoncentracja czy brak wiary w siebie.
Timothy Gallwey twierdzi, że to przede wszystkim ta „wewnętrzna gra” jest kluczem do sukcesu. Dzięki umiejętności osiągania koncentracji w stanie relaksu, sportowiec gra bez udziału myśli i wykorzystuje pełnię swoich możliwości.
W międzynarodowym bestsellerze Timothy Gallwey prezentuje ćwiczenia umysłu, które doskonalił podczas swojej wieloletniej kariery. Tworzył je w oparciu o filozofię zen oraz psychologię. Jego bezpośredni, zwięzły styl, znakomite przykłady i anegdoty pomogą nie tylko miłośnikom sportu, ale także każdemu, dla kogo ważny jest rozwój osobisty.
Ta książka odmieni twoją grę!
Książka Gallweya z jednej strony jest klasycznym poradnikiem o mentalnym przygotowaniu sportowca, nawiązującym do koncepcji Henschena, Unestahla, Loehra i Orlicka, a z drugiej wnosi do psychologii sportu całkiem nowy wymiar, który można by określić jako doświadczenie wewnętrznej harmonii umysłu i ciała. Owa harmonia (wewnętrzna gra) pozwala zawodnikowi na osiągnięcie opisanych przez psychologów, m.in. Maslowa czy Taylora, i mistrzów sztuki medytacji, takich jak Suzuki czy Csíkszentmihályi, stanów doświadczenia szczytowego. Autor pokazuje również, jak odnieść sukces w wewnętrznej grze, pozbyć się destrukcyjnej postawy oceniającej, uzyskać stan poddania się grze „tu i teraz” i jak wykorzystać do tego sztukę wizualizacji. Tę książkę można z pewnością uznać za brakujące ogniwo naszej rodzimej psychologii sportu.
dr Marek Graczyk
wiceprzewodniczący Polskiego Towarzystwa Psychologicznego,
przewodniczący Sekcji Psychologii Sportu PTP,
przewodniczący Zespołu ds. Psychologii Polskiego Komitetu Olimpijskiego
Jeśli chcesz grać jak Roger Federer lub Serena Williams, koniecznie przeczytaj tę książkę. Dzięki niej poczujesz niezwykłą energię podobną do tej, która spływa z trybun tuż po czarodziejskim dropszocie. Wewnętrzna gra: tenis to intrygująca lektura o właściwym wyborze uderzeń, slajsach z forhendu, bekhendowych czopach i efektownych wolejach. Przede wszystkim jednak to wspaniała podróż w głąb świadomości tenisisty i bezcenna lekcja siły umysłu dla każdego, kto chciałby zrozumieć, na czym polega prawdziwa moc na korcie.
Tomasz Lorek
publicysta, komentator tenisa w Polsacie Sport
To książka o grze skrajnych emocji. Każdy, kto przynajmniej raz w życiu był na korcie i próbował swoich sił w tenisie, wie, o czym mówię. Trzymając rakietę, prowadzimy bowiem rywalizację nie tylko z przeciwnikiem stojącym po drugiej stronie siatki, ale również z samym sobą. Ze swoimi emocjami, słabościami i oczekiwaniami. I właśnie o zwycięstwo w tej wewnętrznej grze chodzi autorowi, który uczy metod koncentracji oraz tego, iż doświadczenie poprzedza technikę. Najważniejsze jednak jest to, że pokazuje, jak pogodzić swojego wewnętrznego „krytycznego” instruktora z „nieudolnym” wykonawcą. Warto spróbować. A nuż się uda?
Adam Romer
redaktor naczelny magazynu „Tenisklub”
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 188
Tytuł wydania oryginalnego:
The Inner Game of Tennis
Copyright © 1974, 1977 by W. Timothy Gallwey
Foreword copyright © 2008 by Pete Carroll
Preface copyright © 2008 by Zach Kleinman
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
This translation published by arrangement with Random House, a division of Random House LLC.
Niniejsze wydanie opublikowano na podstawie umowy z Random House, działem koncernu Random House LLC.
Wydanie polskie © 2015 by Galaktyka sp. z o.o.
90-562 Łódź, ul. Łąkowa 3/5
tel. +42 639 50 18, 639 50 19, tel./fax 639 50 17
e-mail: [email protected]; [email protected]
www.galaktyka.com.pl
ISBN: 978-83-7579-393-2
EPUB 978-83-7579-430-4
MOBI 978-83-7579-431-1
Przekład: Robert Madejczyk
Konsultacja: Justyna Hawkins, coach sportowy, Instytut HAPPYMORE – www.happymore.eu
Korekta: Monika Ulatowska
Redaktor prowadzący: Marek Janiak
Zdjęcie okładkowe © fotopak / Istock
Projekt okładki: Jakub Kabała
Konwersja do EPUB/MOBI: InkPad.pl
Fragment wiersza The Hollow Menpochodzi ze Zbioru Wierszy 1909–1962 autorstwa T. S. Eliota. Copyright © 1936 by Harcourt Brace & Company. Copyright © 1964, 1963 by T. S. Eliot. Opublikowano za zgodą Harcourt Brace and Company and Faber and Faber Limited. Prawa do ww. dzieła na wszelkich terytoriach z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych kontroluje Faber and Faber Limited.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Bez pisemnej zgody wydawcy książka ta nie może być powielana w częściach ani w całości. Nie może też być reprodukowana, przechowywana i przetwarzana z zastosowaniem jakichkolwiek środków elektronicznych, mechanicznych, fotokopiarskich, nagrywających i innych.
Moim Rodzicom,
dzięki którym pokochałem grę w tenisa,
oraz Maharaji, dzięki któremu wiem,
co to znaczy wygrywać
W poprzednich rozdziałach uczyłem cię, jak pozbawić JA-1 kontroli i pozwolić JA-2 na spontaniczną grę. Korzystając z praktycznych przykładów, podkreślałem znaczenie wyzbycia się nawyku oceniania na korcie, nadmiernego analizowania oraz starania się na siłę – czyli wszystkiego, co gwarantuje przejęcie kontroli. Nawet gdy jesteś całkowicie przekonany o potrzebie wyciszenia JA-1, może się okazać, że nie przyjdzie ci to łatwo. Z mojego wieloletniego doświadczenia wynika, że uciszanie umysłu poprzez nakazywanie mu czegokolwiek nie jest najlepszym rozwiązaniem. Rezultatów nie przynosi również walka z nim ani krytykowanie siebie. Najlepszym rozwiązaniem jest skupienie umysłu, które będzie tematem niniejszego rozdziału. Niezależnie od stopnia, w jakim opanujesz tę sztukę, będziesz mógł z niej korzystać w każdej dziedzinie swojego życia.
Choć wciąż odkrywamy praktyczne korzyści płynące ze spokojnego umysłu, ciągle uważamy ten stan za coś ulotnego. Być może nawet jeśli wiesz, że najskuteczniej grasz, gdy oddajesz kontrolę spontanicznemu JA-2, nie potrafisz uciec od analizowania tego procesu. Niewykluczone, że ciągle starasz się znaleźć receptę na osiąganie tego stanu i sprowadzenie JA-2 do punktu, w którym znajdzie się pod twoją kontrolą. Postrzegam tę tendencję jako uporczywe dopominanie się JA-1 o uznanie za coś, czym tak naprawdę nie jest. W międzyczasie JA-1 rozsiewa nieskończenie wiele rozpraszających myśli, które wpływają negatywnie na twoją percepcję i reakcje.
Na samym początku mojej przygody z wewnętrzną grą, zdarzało się, że serwując, potrafiłem wyzbyć się świadomego starania. W rezultacie serwis odbywał się jakby poza mną, a do tego jeszcze zyskiwał niespotykaną precyzję i siłę. Pamiętam takie dwa tygodnie, w czasie których trafiałem 90% piłek pierwszym serwisem i nie popełniłem ani jednego podwójnego błędu. I akurat wtedy kolega z pokoju namówił mnie na pojedynek. Przyjąłem wyzwanie, żartując: „Na twoim miejscu po prostu bym się bał, bo znalazłem receptę na fantastyczny serwis”. Nazajutrz wyszliśmy na kort i już w pierwszym gemie zrobiłem dwa podwójne błędy! Kiedy chciałem skorzystać z owej recepty, wpuściłem z powrotem na scenę JA-1, tym razem pod subtelnym płaszczykiem fałszywego poddania się grze. Ta część mnie chciała po prostu poszpanować przed kumplem i zdobyć jego uznanie. Choć szybko zorientowałem się, co robię źle, jeszcze przez jakiś czas po tym meczu trudno mi było powrócić do harmonijnego serwisu.
Mówiąc krótko, pozbycie się JA-1 i jego ciągłej tendencji do wtrącania się nie należy do łatwych zadań. Może ci w tym pomóc zrozumienie problemu, choć skuteczniejsze bywa jego zademonstrowanie w praktyce – najlepszym pomysłem jest ćwiczenie na korcie. Tak czy owak, wydaje mi się, że nie jesteś w stanie kontrolować umysłu poprzez sam akt poddania się grze, czyli przez proces pasywny. Żeby uspokoić umysł, musisz się najpierw nauczyć skupiać go na czymś. Jeśli doskonała gra jest funkcją spokojnego umysłu, zapewne zapytasz, na czym i jak go najefektywniej skupiać.
Gdy osiągasz stan koncentracji, uspokaja się też twój umysł. Tak długo, jak długo utrzymasz go tu i teraz, pozostanie on spokojny. Koncentracja w stanie relaksu jest czymś nadrzędnym, ponieważ bez niej trudno czegokolwiek dokonać. Nie da się również wykorzystać całego swojego potencjału tenisowego bez wyuczenia się koncentracji. Ucząc się, jak skupiać umysł w czasie gry w tenisa, rozwijasz umiejętność, która może mieć niebagatelny wpływ na każdy aspekt twojego życia.
Żeby opanować tę sztukę, musisz ćwiczyć. Nie ma takiego czasu bądź sytuacji, w której nie mógłbyś tego robić (oczywiście oprócz spania). W tenisie najodpowiedniejszym i najpraktyczniejszym przedmiotem, na którym możesz skupić swoją uwagę, jest piłka. Najprawdopodobniej najczęściej powtarzanym przez wszystkich trenerów zdaniem jest: „Nie spuszczaj piłki z oczu”. Jednak niewielu zawodników rzeczywiście ją widzi. Tak naprawdę przywołana wcześniej wskazówka jest apelem o skupienie uwagi. Nie chodzi w niej o to, by myśleć o piłce – czy jest łatwa, czy trudna – ani też o to, by zastanawiać się, jak wykonać zamach lub co ktoś pomyśli, jeśli ją przestrzelisz. Umysł w stanie doskonałej koncentracji wybiera tylko te elementy z danej sytuacji, które są mu absolutnie niezbędne. Nie daje się rozproszyć myślom lub zewnętrznym wydarzeniom. Jest po prostu całkowicie pochłonięty zadaniem, które ma wykonać tu i teraz.
W powyższym komunikacie chodzi o skupienie wzroku na piłce. Odkryłem, że najefektowniejszym sposobem koncentracji przy pomocy wzroku jest skupienie go na czymś subtelnym, czego nie można z łatwością dostrzec. Patrzenie na piłkę nie jest wcale trudnym zadaniem, jednak dostrzeżenie w czasie gry dokładnego rozmieszczenia znajdujących się na niej szwów może nastręczać pewnych trudności. Próba skupienia na nich wzroku przynosi interesujące rezultaty. Po krótkim czasie odkryjesz, że widzisz piłkę znacznie lepiej niż wtedy, gdy tylko na nią patrzyłeś. Skupiając się na szwach, w naturalny sposób będziesz obserwował piłkę zbliżającą się do twojej rakiety, a oczy zobaczą ją dużo wcześniej niż zwykle. Nie powinieneś spuszczać piłki z oczu od momentu, gdy ta odbija się od rakiety przeciwnika aż do chwili, gdy odbija się od strun twojej. (Czasami może się wydawać, że piłka staje się większa lub że leci wolniej. Są to właśnie naturalne rezultaty prawdziwego skupienia uwagi).
Jednak lepsze widzenie piłki jest jedynie częściową korzyścią płynącą z koncentrowania wzroku na szwach. Ponieważ szwy obracającej się piłki tworzą bardzo subtelny wzór, wydaje się, że ludzki umysł właśnie z tego powodu po prostu lepiej się koncentruje. Jest tak pochłonięty powstającym w czasie lotu wzorem na piłce, że zapomina o staraniu się na siłę i nie zakłóca naturalnych ruchów ciała. Co więcej, szwy są czymś obecnym tu i teraz i jeśli umysł koncentruje się na nich, nie ma niebezpieczeństwa, że zacznie zajmować się przeszłością bądź przyszłością. Wykonywanie tego ćwiczenia pozwoli ci osiągać coraz głębsze poziomy koncentracji.
Większość zawodników, którzy sumiennie wykonują ćwiczenie z obserwowaniem szwów piłki, niemalże natychmiast odczuwa związane z tym korzyści, choć po pewnym czasie ich umysły znowu zaczynają się rozpraszać. Wynika to z faktu, że trudno nam przez dłuższy czas koncentrować się na jednej rzeczy.
Powinieneś teraz zapytać, jak utrzymać koncentrację umysłu przez dłuższy czas. Najlepszym sposobem jest próba skupienia się na samej piłce. Jak tego dokonać? Przede wszystkim nie możesz myśleć, że już wszystko o niej wiesz, niezależnie od tego, jak wiele piłek w życiu widziałeś. Nie możesz też z góry zakładać, że wiesz już, jak potężną bronią jest skupienie uwagi.
W przypadku piłki jedyną rzeczą, której nie wiesz, jest to, kiedy dokładnie odbije się od podłoża i od strun twojej rakiety bądź rakiety przeciwnika. Być może najprostszym i najefektywniejszym sposobem skupienia uwagi jest nieskomplikowane ćwiczenie, które nazwałem po prostu „raz–dwa”.
Jednego z moich podopiecznych poprosiłem, by za każdym razem, gdy piłka będzie się odbijała od podłoża, zawołał „raz”, a w momencie gdy będzie miała dotknąć strun którejś z naszych rakiet – „dwa”. Wykrzykiwanie tych słów dało nam obu okazję do sprawdzenia, czy padają one równocześnie z rzeczywistym kozłem i odbiciem piłki. W czasie gry uczeń nie tylko koncentrował uwagę na czterech kluczowych momentach w wymianie, ale także, dzięki rytmowi odbijania piłki i uderzania rakietą, mógł z łatwością utrzymać koncentrację przez dłuższy czas.
Rezultaty były podobne jak przy poprzednim ćwiczeniu. Zawodnik sam sobie uniemożliwiał jakiekolwiek rozproszenie umysłu, ponieważ trudno powtarzać w kółko „raz–dwa” i równocześnie instruować samego siebie, starać się na siłę lub martwić o wynik.
Odkryłem, że dzięki temu ćwiczeniu początkujący tenisiści mogą się szybciej nauczyć skutecznej pracy nóg i podstawowych uderzeń, a także często są w stanie prowadzić całkiem długie wymiany z głębi kortu przy pełnej koncentracji. Co zdumiewające, okazało się, że wielu bardziej zaawansowanych zawodników miało znacznie większe trudności z wykonaniem tego ćwiczenia, ponieważ ich umysły były bardziej pochłonięte myślami, które ich zdaniem były konieczne do właściwego wykonywania uderzeń. Kiedy udawało im się wyzbyć kontrolujących myśli i skupić się na piłce, byli zdumieni, a czasem nieco zawstydzeni, widząc, jak świetnie JA-2 radzi sobie bez myślenia właściwego dla JA-1, które przecież uważali wcześniej za cenną część gry.
Jednym z najłatwiejszych sposobów utrzymania koncentracji na piłce jest traktowanie jej nie jako nieruchomego obiektu, ale jako przedmiotu w ruchu. Skupienie się na szwach pomaga w skoncentrowaniu się na samej piłce. Duże znaczenie ma również zwiększenie świadomości samego lotu piłki, zbliżającej się w twoim kierunku, a potem w stronę rywala tuż po odbiciu się od twojej rakiety. Ja w czasie wymian najchętniej skupiam się na zmieniającej się trajektorii lotu. Zwracam uwagę na różną wysokość piłki nad siatką, prędkość oraz kąt, pod jakim odbija się od podłoża. Staram się również wyczuć, czy w momencie kontaktu z rakietą jeszcze się wznosi, opada czy znajduje się w swoim najwyższym punkcie. Dzięki takim obserwacjom szybko łapię rytm uderzeń w czasie każdej wymiany, zwiększając tym samym zdolność przewidywania zagrań przeciwnika. To właśnie ten rytm, który da się zauważyć i usłyszeć, jest obiektem mojej fascynacji, gdyż umożliwia mojemu umysłowi długie skupienie i unikanie rozproszeń.
Skupienia nie osiąga się przez wpatrywanie się w coś na siłę ani przesadne myślenie o tym. Pojawia się ono wtedy, gdy umysł wykazuje zainteresowanie. Kiedy do tego dochodzi, staje się on całkowicie pochłonięty danym przedmiotem (lub podmiotem). Wszystko dzieje się zaś naturalnie i spontanicznie. Obserwując piłeczkę tenisową, pozwól się pochłonąć temu, co widzisz. Jeśli poczujesz, że musisz mrużyć oczy i wytężać wzrok, będzie to znaczyło, iż działasz na siłę. Jeśli zaczniesz się obwiniać za utratę koncentracji, będziesz za bardzo kontrolował cały proces. Pozwól, by piłka zajęła twój umysł, a wtedy zarówno on, jak i mięśnie pozostaną odpowiednio rozluźnione.
Niestety do rzadkości należą zawodnicy, którzy wsłuchują się w odgłos odbijanej piłki. Z doświadczenia wiem jednak, że taki typ koncentracji przynosi wiele korzyści. Kiedy piłka styka się ze strunami rakiety, wydaje określony dźwięk, który zależy od tego, jak daleko odbija się od środka główki rakiety, pod jakim kątem styka się ze strunami, co dzieje się z ciężarem ciała tenisisty oraz gdzie piłka trafia w kort. Jeśli dokładnie wsłuchasz się w te dźwięki, wkrótce będziesz w stanie rozpoznawać je i określać, w jaki sposób uderzono piłkę: czy był to topspinowy forhend, czy może lekko niecentryczny forhend. Poznasz dźwięk płaskiego bekhendu i będziesz potrafił odróżnić go od bekhendu z otwartą główką rakiety.
Pewnego dnia, kiedy ćwiczyłem ten rodzaj koncentracji w czasie serwisu, nagle zacząłem serwować wyjątkowo skutecznie. Do moich uszu docierał ostry trzask zamiast zwykłego dźwięku, do którego przywykłem przy trafianiu piłki. Dźwięk był onieśmielający, a piłka leciała z większą niż zwykle prędkością i dokładnością. Kiedy już uświadomiłem sobie efektywność tego serwisu, powstrzymałem się od pokusy analizy i po prostu poddałem się ciału, umożliwiając mu robienie wszystkiego, co konieczne, by uderzyć piłkę z tym charakterystycznym trzaskiem. Zapisałem ten dźwięk w pamięci i ku własnemu zaskoczeniu, bez przerwy powielałem go przy swoim serwisie.
Dzięki temu doświadczeniu odkryłem, jak skuteczne może się okazać zapamiętywanie dźwięków, które pomagają w pracy komputera wbudowanego w nasz umysł. Wsłuchując się w odgłosy własnego forhendu, zawodnik może zapamiętać dźwięk powstający w wyniku jakiegoś konkretnego rodzaju kontaktu piłki i rakiety. W rezultacie jego ciało samo będzie próbowało powtórzyć takie ruchy, które zagwarantują dokładnie ten sam dźwięk. Technika, o której ci przed chwilą opowiedziałem, sprawdza się przy nauce różnych rodzajów serwisu. Istnieje znacząca różnica pomiędzy dźwiękiem powstającym w czasie płaskiego serwisu, slajsowanego oraz z kickiem. Z pomocą tej samej metody, można się nauczyć dozować różną rotację przy drugim serwisie, wsłuchując się uważnie w dźwięki wydawane przez piłkę. Co więcej, dzięki zapoznaniu się z odgłosem piłki przy woleju, można znacznie ulepszyć pracę nóg oraz umiejętność manewrowania rakietą. Kiedy przy woleju dochodzi do kontaktu piłki z rakietą we właściwym momencie, daje się usłyszeć charakterystyczny dźwięk.
W przypadku niektórych tenisistów wsłuchiwanie się w dźwięki wydawane przez piłkę jest bardziej absorbującym zajęciem niż wpatrywanie się w jej szwy, ponieważ nigdy wcześniej tego nie robili. Tak naprawdę możesz zastosować obydwa sposoby koncentracji równocześnie, gdyż wsłuchiwanie się zajmuje umysł tylko w momencie kontaktu piłki z rakietą.
Odkryłem, że ćwiczenie słuchania odgłosu piłki najlepiej rozpocząć w czasie treningu. Jeśli wtedy staniesz się wrażliwy na ten dźwięk, w czasie meczu będziesz korzystał z tej umiejętności automatycznie, dzięki czemu zwiększysz liczbę solidnych uderzeń.
Kiedy miałem dwanaście lat, słyszałem, jak instruktor wypowiadał się na temat mojego partnera deblowego: „On zawsze wie, gdzie znajduje się główka jego rakiety”. Wtedy nie do końca rozumiałem, co ten człowiek miał na myśli, choć intuicyjnie wyczułem znaczenie tych słów i nie zapomniałem ich aż do dzisiaj. Niestety niewielu graczy rozumie znaczenie skupienia uwagi na czuciu rakiety, w czasie gdy trzymają ją w ręce. Podczas każdej wymiany zawodnik musi wiedzieć dwie rzeczy: gdzie znajduje się piłka i gdzie znajduje się jego rakieta. Jeśli straci orientację przy choćby jednej z tych dwóch rzeczy, będzie miał kłopoty. Większość tenisistów umie skupić wzrok na piłce, jednak wielu z nich ma znikome pojęcie o tym, gdzie przez większość czasu gry znajduje się ich rakieta. Decydujący moment, w którym musisz to wiedzieć, nadchodzi, gdy odprowadzasz rakietę do tyłu. Ta chwila wymaga koncentracji połączonej z czuciem.
Przy forhendzie twoja dłoń znajduje się około 30 centymetrów od środka powierzchni strun. Znaczy to, że nawet najdrobniejsza korekta ułożenia nadgarstka może mieć ogromny wpływ na zmianę ułożenia powierzchni strun. Z kolei najdrobniejsza korekta kąta główki rakiety może znacząco zmienić trajektorię lotu piłki. Dlatego też, żeby uzyskać regularność i dokładność uderzeń, trzeba być nadzwyczaj wrażliwym na czucie.
Trening na czucie przydaje się każdemu tenisiście. Jego najprostszą odmianą jest skupienie się na własnym ciele w czasie gry. Najlepiej, by ktoś posyłał ci serie piłek mniej więcej w to samo miejsce. Następnie, nie skupiając się za bardzo na piłce, staraj się odczuć, jak to jest uderzać ją w sposób, w jaki to zwykle robisz. Przez jakiś czas powinieneś się starać poczuć dokładną trasę, po której porusza się twoja rakieta w momencie jej odprowadzania do tyłu. Skup się nad czuciem ramienia i ręki tuż przed uderzeniem. Postaraj się także poczuć uchwyt rakiety w twojej dłoni. Jak mocno go ściskasz?
Istnieje wiele sposobów na uwrażliwienie się na czucie mięśni. Jednym z nich jest wykonywanie uderzeń w zwolnionym tempie, w czasie których twoja cała uwaga będzie się skupiała na odczuwaniu poruszających się części twojego ciała. W ten sposób poznasz każdy centymetr uderzenia i zadania wszystkich pojedynczych mięśni. Możliwe, że po powrocie do wykonywania uderzeń ze zwykłą prędkością, w twoim umyśle pozostanie świadomość pracy konkretnych mięśni. Na przykład, przy swoim najlepszym bekhendzie możesz zdać sobie sprawę, że największą robotę wykonują mięśnie ramienia, a nie przedramienia. Dzięki temu będziesz mógł w pełni wykorzystać moc, którą generują. Podobnie jest z forhendem: możesz być szczególnie świadom roli mięśnia trójgłowego w chwili, gdy rakieta podchodzi pod piłkę. Stając się wrażliwym na czucie właśnie tej partii twojego ciała, nie pozwalasz na zbyt wysokie odprowadzenie rakiety do tyłu.
Bardzo pożyteczne jest też uświadomienie sobie rytmu w grze. Możesz poprawić jej siłę oraz timing, skupiając się w czasie treningu jedynie na rytmie, z jakim odbijasz piłki. Każdy zawodnik ma rytm uderzeń właściwy tylko sobie. Jeśli nauczysz się koncentrować na tym elemencie, nie będzie ci trudno wpaść w najbardziej naturalny i efektywny dla ciebie rytm. Nie sposób tego osiągnąć, starając się złapać go na siłę – musisz mu się po prostu poddać. Jednak wyczucie rytmu, które pojawia się w wyniku koncentracji, okazuje się bardzo pomocne. Ci, którzy ćwiczyli czucie ruchu własnej rakiety, zwykle doświadczają tego, że bez zamierzonej ingerencji ich uderzenia stają się nieco wolniejsze i mniej skomplikowane. Wszystkie nagłe szarpnięcia i śmieszne nawyki zaczynają znikać, a uderzenia zyskują na regularności i sile.
Równie użyteczna jak większa świadomość dźwięku wydawanego przez piłkę może się okazać koncentracja nad czuciem piłki w chwili jej zetknięcia się ze strunami rakiety. W zależności od miejsca tego kontaktu, przeniesienia ciężaru ciała oraz kąta nachylenia główki rakiety, jesteś w stanie odczuć subtelne, a niekiedy nawet bardziej znaczące różnice w wibracjach docierających do twojej ręki po uderzeniu. Możesz niejako zaprogramować najlepsze uderzenia, zapamiętując tak dokładnie, jak tylko możliwe to, co po wykonaniu solidnego uderzenia rejestruje dłoń, nadgarstek i ramię. Wykonywanie takich ćwiczeń rozwija czucie, które okazuje się szczególnie przydatne przy drop-szotach i lobach.
Mówiąc krótko: musisz stać się osobą świadomą własnego ciała. Poczuj, jak to jest, gdy przyjmuje ono właściwą postawę lub wykonuje zamach rakietą. Pamiętaj: nie jesteś w stanie poczuć lub zauważyć niczego, gdy myślisz o tym, jak powinieneś się poruszać. Zapomnij o tym, co powinieneś, i postaraj się poczuć jak najwięcej. W tenisie jest tylko jeden bądź dwa elementy, których musisz być świadom wizualnie, istnieje jednak masa rzeczy, które musisz poczuć. Praca nad doskonaleniem umiejętności czuciowych ciała znacznie przyspieszy proces twojego rozwoju tenisowego.
Na poprzednich stronach przedstawiłem sposoby wyostrzenia trzech z pięciu zmysłów oraz pogłębiania ogólnej świadomości, którą zdobywa się dzięki tym zmysłom. Ćwicz je nie w sposób nakazowy – coś, co należy robić lub nie – a raczej od czasu do czasu i zgodnie ze swoim własnym rytmem.
O ile wiem, zmysł powonienia i smaku nie mają wielkiego wpływu na sukces w tenisie. Zachęcam cię jednak do ich wyostrzania w czasie posiłków po zmaganiach na korcie.
Ćwiczenia, o których wspomniałem wcześniej, mogą przyspieszyć proces stawania się lepszym tenisistą. W tym momencie jednak nadeszła pora, by zająć się ważnym zagadnieniem, którego nie mogę dłużej pomijać. Skupienie uwagi pomaga w rozwoju tenisowym, podobnie jak gra w tenisa może ci pomóc w wyuczeniu koncentrowania się w ogóle. Skupianie uwagi jest nadrzędną umiejętnością, która znajduje nieograniczone zastosowania. Z myślą o wszystkich czytelnikach, którzy są zainteresowani tym tematem, przedstawię teraz zwięźle kilka teoretycznych aspektów koncentracji.
Czegokolwiek doświadczasz na korcie tenisowym, dociera to do ciebie dzięki wewnętrznej świadomości. To właśnie ona umożliwia ci odbieranie bodźców wzrokowych, dźwiękowych oraz myśli, które tworzą coś, co określamy jako doświadczenie. Jasne, że nie sposób doświadczyć czegokolwiek poza świadomością. Świadomość czyni wszystkie rzeczy i wydarzenia możliwymi do poznania. Bez niej twoje oczy nie mogłyby niczego dostrzec, uszy niczego by nie słyszały, a umysł nie byłby w stanie myśleć. Świadomość jest jak energia: umożliwia poznawanie rzeczy – zupełnie jak energia elektryczna pozwala na widzenie przedmiotów. Świadomość można by określić światłem nad światłami, gdyż to właśnie dzięki niej dostrzegasz inne światła.
U człowieka świadomość poznaje świat za pomocą pięciu zmysłów i dzięki umysłowi. Oczy umożliwiają widzenie, uszy słyszenie, a umysł zrozumienie pojęć, faktów i idei. Cokolwiek by ci się nie przydarzyło, cokolwiek byś nie zrobił, poznajesz to dzięki światłu energii, zwanej świadomością.
W tej chwili świadomość, dzięki oczom i umysłowi, pozwala ci na czytanie wydrukowanych wcześniej słów. Nawet w czasie takiej czynności jak obcowanie z książką zachodzi kilka innych ciekawych zjawisk. Jeśli wsłuchasz się teraz uważnie w otaczające cię dźwięki, zapewne okaże się, że do twoich uszu dotrą takie, z których wcześniej nie zdawałeś sobie sprawy, a które przez cały czas towarzyszyły ci podczas czytania. Teraz będziesz mógł je lepiej usłyszeć, a co za tym idzie lepiej poznać. Prawdopodobnie nigdy wcześniej nie pomyślałeś o tym, że można odczuwać w ustach swój własny język, jednak po lekturze tego rozdziału zapewne to zrobisz. Czytając i wsłuchując się w otaczające cię dźwięki, nie byłeś świadom odczuć związanych z twoim językiem. Tymczasem nawet najdrobniejsza sugestia sprawia, że umysł kieruje uwagę z jednej rzeczy na drugą. Kiedy dochodzi do skupienia uwagi, cel staje się jasny. Zapamiętaj, że uwaga jest skupioną świadomością, a świadomość stanowi siłę poznania.
Przyjrzyjmy się teraz następującej analogii. Jeśli świadomość byłaby czymś w rodzaju światła elektrycznego świecącego w ciemnym lesie, umożliwiłaby ona zobaczenie i poznanie lasu w pewnym promieniu. Im bliżej źródła światła znajdowałby się dany przedmiot, tym lepiej byłby oświetlony i można by go było dokładniej obejrzeć. Przedmioty położone dalej byłyby natomiast mniej widoczne. Jeśli wiązka światła wychodziłaby z reflektora, światło byłoby skierowane w jedno miejsce. W takim przypadku przedmioty znajdujące się na jego ścieżce można będzie dojrzeć bardzo wyraźnie, a te z nich, które wcześniej ginęły w ciemnościach, staną się możliwe do rozpoznania. Na tym polega moc skupienia uwagi. Jeśli jednak obiektyw reflektora byłby zanieczyszczony lub uszkodzony, wiązka światła uległaby rozproszeniu i nie pozwoliła na wyraźne widzenie. Rozproszenie uwagi przypomina działanie takiego zabrudzonego obiektywu, który uniemożliwia właściwe oświetlenie konkretnego miejsca.
Światło świadomości można skupić zarówno na rzeczach zewnętrznych, które są dostępne zmysłom, jak i na wewnętrznych, takich jak myśli oraz odczucia. Uwagę można skupić w cienkiej bądź grubej wiązce. Gruba wiązka to próba objęcia jak największego obszaru lasu za jednym razem. Wąska natomiast jest skierowaniem uwagi na coś konkretnego, na przykład wzór liścia na konkretnej gałęzi.
Powróćmy jednak na kort tenisowy. Obserwacja szwów na piłce jest przykładem wąskiego skupienia uwagi, które może okazać się skuteczne w zapobieganiu zdenerwowaniu i innym potencjalnym czynnikom rozpraszającym uwagę. Z kolei próba poczucia całego ciała stanowi przykład zastosowania grubej wiązki uwagi i polega na doświadczaniu szerokiego wachlarza odczuć, które pomagają w nauce tenisa. Patrząc jeszcze szerzej, możemy wymienić obserwowanie ruchów przeciwnika lub trajektorii lotu piłki. Skupiona uwaga charakteryzuje się tym, że występuje zawsze tu i teraz, czyli w danym czasie i przestrzeni. W pierwszej części tego rozdziału podpowiedziałem ci kilka przedmiotów koncentracji, które zawsze były tutaj. Skupiając się na coraz to nowym elemencie gry w tenisa – począwszy od dźwięku piłki do czucia każdego elementu uderzenia – nabywasz coraz bardziej kompleksowej wiedzy.
Równie niezbędną umiejętnością jest skupianie uwagi na teraz. Chodzi przede wszystkim o dostrojenie się do tego, co dzieje się w danej chwili. Kiedy pozwalasz, by twój umysł myślał o tym, co się wydarzy lub by rozpamiętywał przeszłe zdarzenia, natychmiast pojawia się dekoncentracja. Zastanów się przez chwilę, z jaką łatwością twój umysł pogrąża się w świecie, który można by nazwać „a co będzie jeśli?”. Myślisz sobie: „A co jeśli przegram ten punkt? Będę wtedy przegrywał 5 : 3 przy serwisie rywala. Jeśli nie przełamię jego podania, przegram pierwszy set i prawdopodobnie cały mecz. Już wiem, co wszyscy powiedzą, gdy okaże się, że poniosłem porażkę w tym spotkaniu”. Zwykle w takich chwilach umysł popuszcza nieco wodze fantazji i jedynie domyśla się potencjalnych reakcji otoczenia na twój przegrany mecz. W tym samym czasie wynik spotkania może wyglądać następująco: 3 : 4, 30–40… Jeśli będziesz obecny na korcie tylko ciałem, a energia świadomości, która jest niezbędna, by grać na najwyższym poziomie, będzie się roztapiała w wyimaginowanej przyszłości, niewykluczone, że naprawdę przegrasz cały mecz.
Równie często umysł skupia swoją uwagę na przeszłości. „Jeśli sędzia liniowy nie wywołałby tego autu przy moim ostatnim serwisie, byłaby teraz równowaga i nie miałbym problemów. Coś podobnego przytrafiło mi się w zeszłym tygodniu, a kosztowało przegraną w całym meczu. Straciłem koncentrację… Dzisiaj znowu zdarza się to samo. Dlaczego?”. Tenis ma to do siebie, że zanim się zorientujesz, do teraźniejszości będą cię przywoływały piłki odbite przez twojego przeciwnika. Zwykle marnujesz część swojej energii, przebywając w iluzorycznym świecie przeszłości lub przyszłości, która przesłania obraz tego, co dzieje się w danym momencie na korcie, a więc tu i teraz. W rezultacie rzeczy wydają się niewyraźne, piłka zaczyna się jakby szybciej poruszać, staje się mniejsza, a do tego masz jeszcze wrażenie, że kort się kurczy.
Umysł charakteryzuje się tendencją do podążania własnymi ścieżkami. Jak w takim razie można go utrzymać w teraźniejszości? Ćwicząc! Tak, ćwicząc, gdyż nie ma na to innego sposobu. Za każdym razem, gdy twój umysł zacznie odpływać, delikatnie sprowadź go do siebie. By w prosty sposób ćwiczyć z moimi podopiecznymi doświadczanie tu i teraz, zawsze używałem maszyn z możliwością wyrzucania piłek o różnej prędkości. Prosiłem uczniów o stanięcie przy siatce w pozycji do woleja i ustawiałem maszynę tak, by wyrzucała piłki z ¾ dostępnej prędkości. Wszyscy wcześniej czuli się na korcie bardzo swobodnie, a w opisanej sytuacji musieli stać się nadzwyczaj uważni. Na początku wydawało im się, że piłki lecą zbyt szybko, jednak wkrótce dostosowali się do ich prędkości. Stopniowo ją jeszcze podkręcałem, a oni stawali się jeszcze bardziej skupieni. Kiedy już byli w stanie pewnie odbijać bardzo szybkie piłki i myśleli, że osiągnęli szczyt koncentracji, przesuwałem maszynę w stronę środka kortu o pięć metrów bliżej niż wcześniej. Zwykle uczniowie tracili koncentrację z powodu wkradającego się strachu. Ich przedramiona usztywniały się nieco, wykonując wolniejsze i mniej dokładne ruchy. Mówiłem im, by się uspokoili, zrelaksowali swoje umysły i skupili się na teraźniejszości, a także by koncentrując uwagę na szwach piłek, poddali się grze. Po krótkim czasie wszyscy znów czysto trafiali piłki przed sobą. Na ich twarzach nie można było dostrzec uśmiechów lub satysfakcji, a jedynie całkowitą koncentrację na tym, co robili. Po takich treningach niejednokrotnie słyszałem, że niektórym osobom wydawało się, jakby piłki nagle zwalniały; jeszcze inni mówili, że było to dla nich niesamowite uczucie: odbijać piłki bez chwili czasu do namysłu. Każdy, kto choć w małym stopniu osiągnie ten stan, doświadczy spokoju i pewnego ekstatycznego uniesienia, które będzie chciał odczuwać ciągle i ciągle na nowo.
Praca nad poprawą czujności przynosi oczywistą korzyść praktyczną dla woleja. Do większości błędów wolejowych dochodzi dlatego, że zawodnicy trafiają piłkę za bardzo za sobą lub niecentrycznie. Jeśli tu i teraz staniesz się bardziej czujny, będzie ci łatwiej kontrolować położenie piłki, co z kolei umożliwi ci wystarczająco szybką reakcję, gwarantującą skuteczne wykonanie wybranego wariantu woleja. Niektórzy ludzie uważają, że są zbyt wolni, by móc przy siatce czysto odbijać szybko lecącą piłkę. Jednak czas jest pojęciem bardzo względnym. Zastanów się przez chwilę nad tym, że każda sekunda składa się z 1000 milisekund. To bardzo dużo. Czujność mierzy się ilością tu i teraz, którego jesteś w stanie doświadczyć w danej chwili. Rezultat jest prosty: stajesz się bardziej świadom tego, co się dzieje, ucząc się skupiać uwagę na tu i teraz.
Po regularnych ćwiczeniach doświadczania tu i teraz, byłem w stanie przy returnie przesunąć się z linii końcowej aż do miejsca znajdującego się około pół metra od linii pola serwisowego. Jeśli udało mi się utrzymać stan koncentracji i nie byłem spięty, widziałem bardzo szybkie piłki wystarczająco dobrze, by móc je na czas spowolnić oraz odbić ułamek sekundy po zetknięciu z podłożem. Nie było czasu na odprowadzenie rakiety do tyłu. Ani na myślenie, co robić i gdzie uderzyć piłkę. Byłem skoncentrowany i przy trafieniu oraz wykończeniu uderzenia polegałem na spontanicznych reakcjach. Nie bardzo wiedząc, w jaki sposób to czynię, posyłałem piłki za każdym razem wystarczająco głęboko i w dobrym kierunku. Zawsze byłem dużo szybciej przy siatce niż gracz podający!
Gracz serwujący, widząc, że przeciwnik ustawił się prawie na linii serwisowej, zaczyna się mentalnie zmagać z samym sobą, gdyż to, co robi drugi zawodnik, traktuje jako obelgę dla własnego serwisu. Znacznie częściej popełnia wtedy podwójne błędy, bo stara się dać nauczkę rywalowi. Po serwisie jest zmuszony do odegrania piłki z obszaru kortu zwanego ziemią niczyją.
Pewnie pomyślałeś sobie, że tego typu taktyka na nic się nie zda w konfrontacji z zawodnikiem dysponującym pierwszorzędnym serwisem. Nieprawda. Po zaledwie kilku miesiącach eksperymentów z takim rodzajem returnu odkryłem, że można go skuteczne stosować również w grze turniejowej. Im częściej go używałem, tym moje reakcje stawały się szybsze i bardziej precyzyjne. Koncentracja zdawała się spowalniać czas, umożliwiając mi osiągnięcie stanu doskonałej świadomości, w której łatwiej obserwować i plasować piłkę. Ponieważ uderzałem piłkę na wznoszącą, odcinałem wszystkie kąty, które po jej odbiciu od podłoża dawałyby przewagę serwującemu. Dobiegając do siatki przed zawodnikiem wykonującym serwis, od razu przejmowałem kontrolę nad wydarzeniami na korcie.
Większość prezentowanych wcześniej sposobów doskonalenia koncentracji najwygodniej ćwiczyć w czasie treningów. W trakcie meczu najlepiej skupić uwagę na jakimś jednym elemencie – tym, który wydaje ci się najskuteczniejszy – i po prostu się go trzymać. Na przykład jeśli skupianie uwagi na szwach piłki pomaga ci skoncentrować się na tu i teraz, nie ma potrzeby, byś skupiał się na dźwięku lub czuciu. Często to sam fakt, że rozgrywasz mecz, pomoże ci się lepiej skoncentrować. Niewykluczone, że w czasie rozgrywania kolejnych punktów pogrążysz się w głębokim skupieniu, które sprawi, że będziesz świadom jedynie tego, co dzieje się w danej chwili. Krytyczny czas to czas między wymianami! Po ostatnim uderzeniu w wymianie, umysł przestaje się koncentrować na piłce i zaczyna podróżować. To właśnie w tym momencie myśli o wyniku, wadliwym bekhendzie, pracy, dzieciach, obiedzie i… trwoni twoją energię, odciągając cię od tu i teraz. Jeśli tak się dzieje, bardzo trudno będzie ci odzyskać utraconą koncentrację przed kolejną wymianą. A więc jak utrzymać skupienie na tu i teraz między wymianami? Skoncentruj się na oddechu. To właśnie moja rada, która pomogła już wielu moim podopiecznym. Potrzebujesz przedmiotu bądź czynności, które są zawsze obecne, a cóż może być bardziej tu i teraz niż oddychanie? Koncentracja na oddechu polega na świadomym wdychaniu i wydychaniu powietrza, raz po raz, w zgodzie z naturalnym rytmem. Nie chodzi tu bynajmniej o zamierzone kontrolowanie oddechu.
Oddychanie jest nieprawdopodobnym zjawiskiem. Niezależnie od tego, czy zamierzasz oddychać, czy też nie, robisz to. Nawet kiedy śpisz, oddychasz przez cały czas. Kiedy starasz się przestać, coś udaremnia takie wysiłki i sprawia, że wykonujesz kolejny wdech. A więc jeśli skupiasz się na oddychaniu, koncentrujesz się na czymś, co jest ściśle powiązane z twoją energią życiową i ciałem. Co więcej, rytm, w którym oddychasz, uchodzi za podstawowy rytm twojego organizmu. Mówi się, że oddychając, człowiek nawiązuje do rytmu wszechświata. Kiedy umysł skupia się na rytmie oddychania, staje się bardziej skoncentrowany i spokojny. Nieważne czy na korcie, czy poza nim, nie znam lepszego sposobu radzenia sobie z niepokojem niż skoncentrowanie się na procesie oddychania. Niepokój dotyczy przyszłości, a pojawia się tylko wtedy, kiedy umysł wyobraża sobie różne potencjalne sytuacje. Jeśli masz do wykonania jakieś zadanie, szansa na jego pomyślne spełnienie jest większa wtedy, gdy skupisz uwagę na tu i teraz, co sprawi, że przyszłość okaże się najlepszą możliwą teraźniejszością.
Tuż po zakończeniu wymiany, kiedy wracam na pozycję lub podnoszę piłkę, koncentruję myśli na oddychaniu. Za każdym razem, gdy mój umysł ma ochotę popuścić wodze fantazji na temat tego, czy wygram, czy też przegram mecz, zdecydowanie skupiam się z powrotem na oddechu, tym samym się relaksując. Niekiedy udaje mi się nawet lepiej skupić niż w czasie trwania poprzedniej wymiany. Technika ta okazuje się użyteczna nie tylko w nierozpamiętywaniu złych zagrań, ale także w zapobieganiu emocjonalnym reakcjom po nadzwyczaj dobrych uderzeniach.
W pierwszym rozdziale tej książki wspomniałem o sposobie, w jaki ludzie opisują swój stan umysłu, kiedy grają najlepszy tenis. Zwykle mówią, że grają „jak natchnieni” lub „jak nie z tej ziemi”. Chciałbym teraz wprowadzić kolejną frazę: grają w strefie. Interesujące jest to, że tego stanu umysłu nie sposób dokładnie opisać słowami, ponieważ albo się w nim znajdujesz, albo próbujesz go opisać i nie masz już więcej do niego dostępu. Gdy już minie, możesz spróbować przypomnieć sobie, jak to było, lecz jest to zadanie bardzo trudne. Jedyne czego możesz być pewien to fakt, że jest to wspaniałe i nieco magiczne uczucie.
Choć wiem niewiele na temat tego, co dzieje się z tenisistą, gdy znajduje się w tym stanie, umiem powiedzieć, co się z nim nie dzieje na pewno. Tacy zawodnicy nie obwiniają się ani nie gratulują sobie niczego. Nie myślą jak poprawnie wykonać uderzenie lub jak go nie wykonywać. Nie rozpamiętują wcześniejszych zagrań ani możliwego wyniku. Nie myślą o tym, co powiedzą inni ludzie. Innymi słowy, brakuje im JA-1, a działa u nich tylko JA-2. Ponieważ JA-1 nie spełniło żadnej roli, zdarza się, że niektórzy mówią: „Ja tego nie zrobiłem, to po prostu się stało”. Zwykle używamy następującego języka: „Mnie tam nie było”, „Coś grało za mnie”, „Moja rakieta grała sama, jakby miała własną wolę”. Ale to nie rakieta uderzała, a wspaniałe zagrania nie były dziełem przypadku, choć czasem nie zostały nawet zaplanowane. To właśnie JA-2 uderzało piłki. W istocie to dana osoba je odbijała, jednak bez ingerencji JA-1.
Co ciekawe, osiągnięcie stanu, kiedy JA-1 znika, a wkracza JA-2, zawsze przynosi pozytywne rezultaty. Umożliwia zaistnienie wyostrzonej świadomości, która skutkuje ponadprzeciętną grą. Nie odczujesz tego jako zaspokojenia swojego ego, czyli czegoś, co wszyscy tak bardzo lubimy, a raczej doświadczysz uczucia harmonii, równowagi, opanowania, czy nawet wewnętrznego spokoju lub zadowolenia. Możesz to wszystko poczuć na korcie, nawet w czasie rozgrywania zaciętego meczu.
Phil Jackson, trener Michaela Jordana oraz drużyny czterokrotnych mistrzów NBA, Chicago Bulls, w swojej książce Sacred Hoops bardzo trafnie opisuje stan koncentracji JA-2:
Koszykówka to skomplikowany taniec, który wymaga skupienia uwagi to na jednej rzeczy, to znowu na innej, podczas gdy wszystko dokonuje się z prędkością światła. By przewyższyć innych, umysł musi pozostać niezmącony, dzięki czemu może całkowicie skupić uwagę na tym, co każdy zawodnik robi na parkiecie. Sekretem jest niemyślenie. Nie znaczy to jednak, że trzeba być głupim; oznacza to uciszenie niekończącej się paplaniny myśli tak, żeby ciało mogło robić instynktownie, a więc bez ingerencji umysłu, to, do czego zostało wyćwiczone. Każdy z nas przeżywa takie przebłyski, kiedy kompletnie pogrążamy się w tu i teraz, nieodłączni od tego, co robimy.
Spodobał mi się też opis strefy JA-2, autorstwa Billa Russella, słynnego koszykarza Boston Celtics:
Kiedy osiągnęliśmy ten stan, działy się nieprawdopodobne rzeczy… Jakbyśmy grali w zwolnionym tempie! Dosłownie przewidywałem, jak rozegramy kolejną akcję i z którego miejsca będziemy rzucać. Moje przeczucia okazywały się za każdym razem trafne i miałem wrażenie, że nie tylko znam zamierzenia wszystkich zawodników swojej drużyny, ale także graczy drużyny przeciwnej. Teraz wydaje mi się to trochę mniej dziwne. Chyba tak właśnie powinna wyglądać gra.
Ale muszę cię ostrzec: strefy JA-2 nie sposób kontrolować przy pomocy JA-1. Czytałem wiele artykułów, w których autorzy twierdzili, że znają sposób na utrzymanie się w tym doskonałym stanie przez długi czas. Zapomnij o tym! Ci ludzie wpadli w bardzo starą pułapkę – JA-1 niezmiernie spodoba się pomysł grania w strefie JA-2, a najbardziej pokocha ono rezultaty, które ta gra przyniesie. JA-1 chwyci się wszystkiego, co daje możliwość znalezienia się tam, gdzie, jak wszyscy twierdzą, jest wspaniale. Szkopuł w tym, że jedynym sposobem na znalezienie się w tym miejscu jest pozostawienie za sobą JA-1. Dopóki pozwalasz mu się tam zabierać, dopóty będzie z tobą i nie wejdziesz w strefę JA-2. Jeśli zdołasz tego dokonać, JA-1 powie: „Dobra robota, udało mi się”, i w tym momencie znowu znajdziesz się poza strefą.
Kolejny sposób spojrzenia na strefę JA-2 to potraktowanie jej jako daru. Nie może to jednak być dar, którego będziesz od siebie żądać. Możesz o niego poprosić. Ale jak? Wszystko zależy od twojego zrozumienia. Powiedziałbym, że wysiłek jest konieczny, by się skupić lub żeby pozbawić JA-1 kontroli. W miarę jak zwiększa się zaufanie, JA-1 uspokaja się, a JA-2 staje się bardziej świadome i bardziej obecne. Zwiększa się przyjemność, która płynie z gry, i właśnie wtedy możesz otrzymać ten dar. Kiedy będziesz gotów oddać szacunek tej części, która na niego faktycznie zasługuje, i nie będziesz myślał, że wiesz, jak tego dokonać, bardzo prawdopodobne, że dar ten stanie się częstszy i będzie spływał regularnie.
Osobiście zabiegam o względy JA-2 od dawna – robię to świadomie od ponad 25 lat i mogę powiedzieć, że przychodzi do mnie w swoim własnym czasie, kiedy jestem gotowy – pokorny, pełen szacunku, nie spodziewam się niczego i stoję troszkę poniżej, a nigdy ponad. Gdy wreszcie nadchodzi ta chwila, delektuję się brakiem myśli JA-1 oraz odczuciem radości. Bardzo to lubię. Spróbuj się uchwycić tego daru, a wyśliźnie ci się jak kostka mydła. Weź ten stan za coś oczywistego, a stracisz koncentrację i on po prostu umknie. Na początku myślałem, że wszystko, co odczuwam w tym stanie, jest ulotne. Teraz wiem, że trwa on wiecznie, a ja go opuszczam. Kiedy przyglądam się małym dzieciom, przekonuję się, że tak właśnie jest. Gdy dziecko rośnie, coraz więcej rzeczy rozprasza jego umysł i coraz trudniej osiągnąć mu ten stan. Jednak JA-2 może być jedyną rzeczą, która była i będzie z tobą przez całe życie. Myśli przychodzą i odchodzą, jednak dziecięce JA, prawdziwe JA, będzie w tobie tak długo, jak długo będziesz oddychał. Darami płynącymi z koncentracji są radość oraz satysfakcja.
Intrygujące wydaje się pytanie, dlaczego w ogóle opuszczamy tu i teraz. Przecież to jedyne miejsce i czas, kiedy człowiek dobrze się bawi i dokonuje czegoś wielkiego. Większość naszych utrapień bierze się stąd, że pozwalamy umysłowi na wyobrażanie sobie przyszłości lub rozpamiętywanie przeszłości, a mimo to niewielu ludzi czerpie satysfakcję z tego, czego rzeczywiście doświadcza w danym momencie. Ciągle życzymy sobie, żeby rzeczy, które rozgrywają się na naszych oczach, były inne, pozwalając tym samym, by umysł wkraczał w nierealny świat. W konsekwencji jesteśmy w stanie w dużo mniejszym stopniu docenić to, co oferuje nam teraźniejszość. Nasze umysły opuszczają teraźniejszość tylko wtedy, gdy wybieramy przeszłość lub przyszłość. Żeby zrozumieć chwile mojej dekoncentracji, musiałem dowiedzieć się, czego tak naprawdę oczekiwałem. Szybko okazało się, że podczas gry w tenisa ścierały się we mnie różne dążenia. Innymi słowy, tenis nie był jedyną grą, którą rozgrywałem na korcie. Częścią tego procesu, prowadzącego do osiągnięcia koncentracji w stanie relaksu, jest właśnie umiejętność pogodzenia ścierających się ze sobą dążeń. W kolejnym rozdziale dowiesz się nieco więcej na ten temat.