Wojownicy. Czarna godzina, Wojownicy, Tom VI - Erin Hunter - ebook

Wojownicy. Czarna godzina, Wojownicy, Tom VI ebook

Erin Hunter

4,9

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Czas spełniających się przepowiedni

Klan Pioruna wygrał bitwę, która miała go unicestwić. Odwaga Ognistego Serca ocaliła jego pobratymców, chociaż jednego kota uratować się nie udało.

Wygrana bitwa nie kończy wojny - nowy przywódca klanu zmierzyć się musi ze złowieszczymi zakusami Tygrysiej Gwiazdy, który nie spocznie, póki nie dokona zemsty na swoim poprzednim klanie.

Nadszedł czas, gdy wypełnią się przepowiednie i narodzą się bohaterowie...

Finał pierwszej serii świetnie przyjętego cyklu „Wojownicy”!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 348

Oceny
4,9 (118 ocen)
104
12
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Impresja08221

Nie oderwiesz się od lektury

polecam Magda Gessler
50
Matylda2010

Nie oderwiesz się od lektury

Naprawdę super!
50
minbeat

Nie oderwiesz się od lektury

Najlepsza książka ,, Wojowników " POLECAM!
JanekRafal

Nie oderwiesz się od lektury

Moja ulubiona książka z całej serii polecam
30
wanda-jedrzycka

Nie oderwiesz się od lektury

😍🥰😘
20

Popularność




Tytuł oryginału: The Darkest Hour

Text and series concept © Working Partners Limited 2004

Tłumaczenie © Wydawnictwo Nowa Baśń 2017

Wszystkie prawa zastrzeżone

Redakcja: Aleksandra Kubisiak

Konsultacja merytoryczna: Weronika Kolasińska

Kon­wer­sja: Grze­gorz Ka­li­siak | Pracownia Liternictwa i Grafiki

Projekt graficzny okładki: Hauptmann und Kompanie Werbeagentur

Wszystkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być kopiowana i wykorzystywana w jakiejkolwiek formie bez zgody wydawcy i/lub właściciela praw autorskich.

Wydanie I

ISBN 978-83-65122-23-0

Wydawnictwo Nowa Baśń

ul. Czechowska 10, 60-447 Poznań

www.nowabasn.com

KLANY

Klan Pioruna

PRZYWÓDCA

Ogniste Serce — przystojny rudy kocur

MEDYCZKA

(kocur lub kotka, którzy posiedli zdolność leczenia)

Rozżarzona Skóra — ciemnoszara kotka

WOJOWNICY

(koty i kotki bez młodych)

Oszronione Futro — piękna biała kotka o niebieskich oczach

Złoty Kwiat — kotka o jasnorudej sierści

Biała Burza — duży biały kocur

Brązowy Pysk — ładna pręgowana kotka

Ciemna Pręga — czarno-szary pręgowany krótkowłosy kocur

Długi Ogon — jasny kocur z ciemnymi pręgami

Mysie Futro — mała ciemnobrązowa kotka

Szara Pręga — długowłosy szary kocur

Zakurzona Skóra — masywny, ciemnobrązowy kocur

Piaskowa Burza — smukła, jasnoruda kotka

Paprociowe Futro — złoto-brązowy pręgowany kocur

Obłoczny Ogon — długowłosy biały kocur

UCZNIOWIE

(koty, które skończyły sześć księżyców, szkolące się na wojowników)

Jeżynowa Łapa — ciemnobrązowy pręgowany kocurek z bursztynowymi oczami, uczeń Ognistego Serca

Brunatna Łapa — szylkretowa kotka z zielonymi oczami, uczennica Paprociowego Futra

Ciernista Łapa — złoto-brązowy pręgowany kocur, uczeń Mysiego Futra

Paprotkowa Łapa — jasnoszara kotka z ciemniejszymi plamkami i jasnozielonymi oczami, uczeń Ciemnej Pręgi

Jesionowa Łapa — jasnoszary kocurek z ciemniejszymi plamkami i ciemnoniebieskimi oczami, uczeń Zakurzonej Skóry

KARMICIELKI

(kotki oczekujące młodych lub opiekujące się nimi)

Wierzbowa Skóra — bardzo jasna szara kotka o niezwykle niebieskich oczach

KOCIĘTA

(młodsze niż sześć księżyców, zbyt młode, by zostać uczniami)

Deszczyk — ciemnoszary kocur z niebieskimi oczami

Kopeć — jasnoszary kocur z bursztynowymi oczami

Szczawik — szylkretowo-biała kotka z bursztynowymi oczami

STARSZYZNA

(byli wojownicy i karmicielki)

Jedno Oko — jasnoszara kocica, najstarsza kotka w Klanie Pioruna; właściwie nie widzi i nie słyszy

Pstrokaty Ogon — niegdyś ładna szylkretowa kocica o pięknej cętkowanej sierści

Małe Ucho — szary kocur z bardzo małymi uszami, najstarszy kocur w Klanie Pioruna

Nakrapiany Ogon — jasno pręgowana kocica

Stracony Pysk — biała kotka z rudymi plamami

Klan cienia

PRZYWÓDCA

Tygrysia Gwiazda — duży ciemnobrązowy pręgowany kocur o niezwykle długich pazurach przednich łap, były zastępca Klanu Pioruna

ZASTĘPCA

Czarna Stopa — duży, biały kocur z czarnymi łapami

MEDYK

Cieknący Nos — mały szaro-biały kocur

WOJOWNICY

Rdzawe Futro — ciemnoruda kotka

Głaz — srebrny, pręgowany kocur

Mała Chmura — bardzo mały, brązowy kocur

Dębowe Futro — mały, ciemnobrązowy kocur

Szczerbaty Ząb — duży pręgowany kocur

UCZNIOWIE

Cedrowa Łapa — ciemnoszary kocur, uczeń Rdzawego Futra

Jarzębinowa Łapa — rudy kocur, uczeń Szczerbatego Zęba

KARMICIELKI

Wysoki Mak — jasnobrązowa, pręgowana kotka o długich łapach

Klan wiatru

PRZYWÓDCA

Wysoka Gwiazda — czarno-biały kocur o bardzo długim ogonie

ZASTĘPCA

Martwa Stopa — czarny kocur ze zwichniętą łapą

MEDYK

Kaszlący Pysk— brązowy kocur z krótkim ogonem

WOJOWNICY

Błotnisty Pazur — gibki, cętkowany kocur

Rozdarte Ucho — pręgowany kocur

Pojedynczy Wąs — młody, brązowy kocur

Mknący Potok — jasnoszara kotka

Pajęczynowa Stopa — ciemnoszary, pręgowany kocur

Brunatne Futro — złoto-brązowa kotka

UCZNIOWIE

Janowcowa Łapa — rudo-biały kocur, uczeń Pojedynczego Wąsa

KARMICIELKI

Poranny Kwiat — szylkretowa kocica

Jesionowa Stopa — szara kotka

Biały Ogon — biała kotka

Klan rzeki

PRZYWÓDCZYNI

Lamparcia Gwiazda — łaciata złota kotka

ZASTĘPCA

Kamienne Futro — szary kocur z poszarpanymi uszami

MEDYK

Muliste Futro — smukły, brązowy kocur

WOJOWNICY

Czarny Pazur — silnie umięśniony, czarny kocur

Głośny Brzuch — ciemnobrązowy kocur

Mglista Stopa — szara kotka o niebieskich oczach

Ciężki Krok — duży pręgowany kocur

Cienista Skóra — ciemnoszara kotka

UCZNIOWIE

Zaranna Łapa — jasnoszara kotka, uczennica Ciężkiego Kroku

Burzowa Łapa — ciemnoszary kocur z bursztynowymi oczami

Pierzasta Łapa — jasnoszara kotka z niebieskimi oczami

KARMICIELKI

Omszona Skóra — szylkretowa kotka

Klan KRWI

PRZYWÓDCA

Bicz — mały czarny kocur z jedną białą łapą

ZASTĘPCA

Gnat — masywny czarno-biały kocur

Koty nie należące do klanów

Jęczmień — czarno-biały kocur żyjący na farmie blisko klanów

Krucza Łapa — smukły czarny kocur z białą końcówką ogona, były uczeń Klanu Pioruna

Księżniczka — jasnobrązowa kotka z charakterystyczną białą piersią; kot domowy

Łatek — pulchny, przyjazny, czarno-biały kocur żyjący w domu na skraju lasu

Hattie — mała brązowo-pręgowana kotka o bursztynowych oczach, mieszkająca w dawnym domu Ognistego Serca

Prolog

Deszcz padał równo, bębniąc o twardą, czarną nawierzchnię Drogi Grzmotu, prowadzącej między niekończącymi się rzędami kamiennych siedlisk Dwunożnych. Od czasu do czasu drogą przemykał potwór z rozjarzonymi ślepiami i lśniącą skórą, przenoszący w swym wnętrzu skurczonego Dwunożnego.

Dwa koty przesunęły się cicho wzdłuż zakrętu, trzymając się blisko ścian, gdzie cienie były najgłębsze. Chudy szary kocur z poszarpanym uchem i jasnymi czujnymi oczami szedł pierwszy. Sierść miał przylepioną do grzbietu i pociemniałą od wilgoci.

Za nim podążał duży pręgowany kocur o potężnych barkach i mocnych mięśniach poruszających się pod przemoczoną sierścią. Jego bursztynowe oczy lśniły w ostrym świetle, spojrzenie wędrowało po otoczeniu, jakby w oczekiwaniu ataku.

Zatrzymał się w miejscu, gdzie ciemne wejście do siedziby Dwunożnych zapewniało osłonę.

— Daleko jeszcze? — warknął. — Wszędzie tu śmierdzi.

Szary kocur spojrzał na niego przez ramię.

— Już niedaleko.

— Oby!

Ciemnobrązowy kocur skrzywił się i podreptał dalej. Z irytacją strzygł uszami, strząsając z nich krople deszczu. Nagle oblało go ostre, żółte światło. Drgnął, kiedy zza zakrętu wyskoczył potwór, wzbijając fontannę wody śmierdzącej brudem Dwunożnych. Kot prychnął, kiedy woda zakotłowała się wokół jego łap i opryskała mu sierść.

Wszystko wokół go mierziło: twarda nawierzchnia pod łapami, smród potworów i Dwunożni niesieni w ich brzuchach, obce dźwięki, a przede wszystkim fakt, że nie przetrwałby tu bez przewodnika. Pręgowany kocur nie był przyzwyczajony do zależności od kogoś innego. W lesie znał każde drzewo, strumyk i króliczą norę. Uważano go za najsilniejszego i najbardziej niebezpiecznego wojownika ze wszystkich klanów. Tutaj jednak jego doskonałe zdolności i wyostrzone zmysły nie zdawały się na nic. Czuł się tak, jakby ogłuchł, oślepł i okulał, musiał postępować za przewodnikiem jak bezbronny kociak za matką.

Ale to się opłaci. Wąsy kocura zadrgały w oczekiwaniu. Wprowadził już w życie plan, który zamieni jego wrogów w bezbronną zwierzynę, i to na ich własnym terytorium. Żaden z kotów nie podejrzewa, że sfora, która je zaatakowała, została celowo zwabiona, że ktoś prowadził psy krok za krokiem. Jeśli teraz wszystko pójdzie zgodnie z planem, wypad na terytorium Dwunożnych zapewni mu wszystko, czego kiedykolwiek pragnął.

Szary kot poprowadził ścieżką, a potem przez otwartą przestrzeń pełną smrodu potworów, gdzie w kałużach odbijało się nienaturalne, pomarańczowe światło. Przystanął przy wejściu w wąską alejkę i otworzywszy pysk, posmakował powietrze.

Pręgowany kocur zatrzymał się i zrobił to samo, ze wstrętem przesuwając językiem po wargach, na których osiadł zapach gnijącego jedzenia Dwunożnych.

— To tutaj? — zapytał.

— Tak — odparł z napięciem szary wojownik. — A teraz… pamiętaj, co ci mówiłem. Kot, z którym mamy się tu spotkać, przewodzi wielu kotom z okolicy. Musimy okazać mu szacunek.

— Głazie, zapomniałeś, kim jestem? — pręgowany kocur postąpił krok naprzód, stanął nad swoim przewodnikiem i spojrzał na niego z góry.

Chudy szary wojownik położył uszy na głowie.

— Nie, Tygrysia Gwiazdo. Nie zapomniałem. Ale tutaj nie jesteś przywódcą klanu.

Tygrysia Gwiazda chrząknął.

— Miejmy to już za sobą — mruknął.

Głaz ruszył w alejkę. Przeszedł kilka kroków, lecz przystanął, kiedy tuż przed nim zamajaczyła potężna sylwetka.

— Kto tam? — z cienia wyłonił się czarno-biały kot o szerokich barkach. Pod sierścią przylepioną do skóry prężyły się silne mięśnie. — Podajcie swoje imiona, nie chcemy tu obcych.

— Witaj, Gnacie — miauknął spokojnie szary wojownik. — Pamiętasz mnie?

Czarno-biały kocur zmrużył oczy i przez chwilę milczał.

— Czyżbyś do nas wrócił, Głazie? — miauknął wreszcie. — Mówiłeś, że idziesz szukać lepszego życia w lesie. Co tu robisz?

Postąpił krok do przodu, lecz Głaz nie cofnął się, wysunął jedynie pazury, żeby nie stracić równowagi na nierównym gruncie.

— Musimy się spotkać z Biczem.

Gnat parsknął na wpół z pogardą, na wpół ze śmiechem.

— Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, żeby on miał ochotę spotkać się z wami. Kim jest ten drugi? Nie poznaję go.

— Nazywam się Tygrysia Gwiazda. Przyszedłem z lasu porozmawiać z waszym przywódcą.

Zielone oczy Gnata przesunęły się z Tygrysiej Gwiazdy na Głaza i z powrotem.

— Czego od niego chcesz? — warknął.

Bursztynowe oczy Tygrysiej Gwiazdy płonęły jak światła Dwunożnych, odbijające się w mokrych kamieniach.

— O tym opowiem waszemu przywódcy, a nie patrolowi.

Gnat zjeżył się i wysunął pazury, ale Głaz szybko wsunął się między niego a Tygrysiego Pazura.

— Bicz musi o tym usłyszeć — przekonywał. — Wszyscy na tym skorzystamy.

Przez kilka sekund Gnat się wahał, ale w końcu odstąpił, robiąc przejście dwóm kocurom. Jego wrogie spojrzenie paliło ich sierść, ale nie odezwał się już ani słowem.

Teraz na czoło wysunął się Tygrysia Gwiazda. Szedł ostrożnie, gdyż światło za ich plecami było coraz słabsze. Po obu stronach ścieżki widzieli chude koty kryjące się za stosami śmieci i błyszczącymi oczami śledzące dwójkę intruzów. Tygrysia Gwiazda sprężył mięśnie. Jeśli rozmowy potoczą się w niewłaściwym kierunku, będzie musiał wywalczyć sobie drogę powrotną.

Alejka kończyła się murem. Tygrysia Gwiazda rozejrzał się w poszukiwaniu przywódcy kotów zamieszkujących terytorium Dwunożnych. Spodziewał się kogoś jeszcze większego od potężnego Gnata, więc w pierwszej chwili jego spojrzenie prześlizgnęło się obojętnie po drobnym, czarnym kocurze skulonym w cieniu wejścia do domu.

Głaz szturchnął Tygrysią Gwiazdę pyskiem i głową wskazał czarnego kota.

— To jest Bicz.

— To jest Bicz? — powtórzył Tygrysia Gwiazda z niedowierzaniem; jego głos przebił się przez szum deszczu. — Wygląda na ucznia!

— Psst! — w oczach Głaza błysnęła panika. — Może ten klan nie przypomina leśnych, ale na rozkaz dowódcy też może cię zabić.

— Chyba mam gości — zabrzmiał głos czarnego kocura, wysoki i ostry jak sopel lodu. — Nie spodziewałem się, że znów cię zobaczę, Głazie. Podobno przeniosłeś się do lasu.

— Owszem, Biczu — odparł Głaz.

— Więc co tu robisz? — w głosie Bicza zabrzmiała ledwie wyczuwalna nuta wrogości. — Zmieniłeś zdanie i przychodzisz się korzyć ogonem, oczekując powitania?

— Nie — Głaz nie spuścił wzroku pod spojrzeniem lodowatobłękitnych oczu przywódcy. — W lesie dobrze się żyje. Zawsze mogę coś upolować, nie ma Dwunożnych…

— Chyba nie przyszedłeś zachwalać nam życia w lesie — przerwał mu Bicz, strzepując ogonem. — Między drzewami żyją wiewiórki, nie koty — zmrużył oczy, w których odbijał się słaby blask. — Więc czego chcesz?

Tygrysia Gwiazda postąpił naprzód, odpychając szarego wojownika.

— Jestem Tygrysia Gwiazda, przywódca Klanu Cienia — miauknął ochryple. — I mam dla ciebie propozycję.

Rozdział 1

Przez nagie gałęzie drzew przenikały wodniste smugi bladego światła, kiedy Ogniste Serce niósł swoją przywódczynię na miejsce ostatniego spoczynku. Zębami trzymając ją mocno za kark, szedł ścieżką, którą przebiegła wcześniej sfora psów w pogoni za odważnymi wojownikami Klanu Pioruna, wabiącymi ją do wąwozu, miejsca jej zguby. Ogniste Serce czuł się odrętwiały, w głowie wirowała mu jedna, okropna myśl: Błękitna Gwiazda nie żyje.

Bez niej las wydawał się inny, jeszcze bardziej obcy niż tego dnia, kiedy Ogniste Serce po raz pierwszy zawędrował tu jako kot domowy. Nic nie było rzeczywiste. Zdawało się, jakby za chwilę drzewa i skały miały się rozpłynąć niby mgła. Wszędzie panowała głucha, nienaturalna cisza. Próbując myśleć rozsądnie, Ogniste Serce zdawał sobie sprawę, że zwierzynę wystraszyła biegnąca przez las sfora psów, lecz pogrążony w żalu miał wrażenie, że również las jest w żałobie po stracie Błękitnej Gwiazdy.

W myślach wciąż powracała do niego ostatnia scena bitwy: widział oślinione szczęki przywódcy sfory i czuł, jak potężne zęby zaciskają się na jego karku. Przypominał sobie, jak nagle znikąd pojawiła się Błękitna Gwiazda, rzuciła na psa i razem z nim spadła w przepaść. Ogniste Serce skrzywił się na wspomnienie lodowatej wody, do której skoczył na ratunek przywódczyni, i ich wspólną beznadziejną walkę w nurcie rzeki, dopóki nie pospieszyła im na ratunek dwójka wojowników Klanu Rzeki: Mglista Stopa i Kamienne Futro.

Najwyraźniej zaś pamiętał swoją rozpacz i niedowierzanie, kiedy przysiadł obok przywódczyni wyciągniętej z wody i uświadomił sobie, że Błękitna Gwiazda poświęciła swoje ostatnie życie, żeby uratować Klan Pioruna przed sforą psów.

Niosąc jej ciało do domu z pomocą Mglistej Stopy i Kamiennego Futra, co chwilę przystawał i węszył w poszukiwaniu świeżego zapachu psów. Już wcześniej wysłał swojego przyjaciela, Szarą Pręgę, żeby sprawdził teren po obu stronach ścieżki — być może w desperackim biegu do wąwozu psy złapały jakiegoś kota Klanu Pioruna. Na razie, ku uldze Ognistego Serca, nic podejrzanego nie znaleźli.

Ogniste Serce obszedł krzew jeżyn i po raz kolejny położył na ziemi zwłoki przywódczyni, potem podniósł głowę i wciągnął powietrze. Uspokoił się stwierdziwszy, że czuje tylko czyste zapachy lasu. Po chwili zza kępy suchych paproci wynurzył się Szara Pręga.

— Wszystko w porządku, Ogniste Serce — zameldował. — Mnóstwo połamanego poszycia, ale nic więcej.

— Dobrze — odmiauknął Ogniste Serce. Odzyskiwał nadzieję, że psy, które uniknęły stoczenia się do rzeki, uciekły przerażone i las znów należy do czterech klanów dzikich kotów. Klan Pioruna ma już za sobą ciężkie czasy, kiedy był łowną zwierzyną na własnym terytorium. — Idziemy dalej. Przed powrotem klanu chcę jeszcze sprawdzić, czy obóz jest bezpieczny.

Razem z wojownikami Klanu Rzeki znów podnieśli ciało Błękitnej Gwiazdy i ruszyli między drzewami. Na szczycie zbocza prowadzącego do obozu Ogniste Serce przystanął. Na moment wróciło do niego wspomnienie poranka, kiedy ze swoimi wojownikami poszedł śladem martwych królików, które pozostawił Tygrysia Gwiazda, żeby ściągnąć na obóz Klanu Pioruna sforę psów. Na końcu tropu znaleźli ciało łagodnej wojowniczki, Brązowego Pyska, zamordowanej po to, by dać psom posmakować kociej krwi. Teraz jednak zdawało się, że wszędzie panuje spokój, a kiedy Ogniste Serce znów zaczerpnął powietrza, poczuł jedynie napływające z obozu zwietrzałe zapachy kotów.

— Zaczekajcie tutaj — miauknął. — Idę się rozejrzeć.

— Pójdę z tobą — zaproponował od razu Szara Pręga.

— Nie — odezwał się Kamienne Futro, koniuszkiem ogona zagradzając drogę wojownikowi. — Ogniste Serce chyba musi to zrobić sam.

Ogniste Serce rzucił mu pełne wdzięczności spojrzenie i zaczął schodzić zboczem w dół, nastawionymi czujnie uszami łowiąc podejrzane odgłosy. Jednak w lesie wciąż panowała dziwna cisza.

Wynurzywszy się z tunelu w ostrokrzewie, wojownik przystanął i rozejrzał się czujnie. Może jeden czy dwa psy w ogóle nie pobiegły do wąwozu? Albo Tygrysia Gwiazda wysłał wojowników Klanu Cienia, żeby zajęli obóz? Wokół było jednak spokojnie. Ogniste Serce nastroszył sierść na widok opustoszałego obozu, ale nie zauważył żadnego zagrożenia ani nie wyczuł zapachu psów czy Klanu Cienia.

Żeby się upewnić, że obóz jest bezpieczny, szybko sprawdził legowiska i żłobek. Wspomnienia napłynęły same: zaskoczenie klanu na wieść o sforze psów, szaleńcze bicie przerażonego serca w czasie gonitwy przez las ze sforą dyszących psów na karku. U stóp Wysokiego Głazu, nasłuchując wiatru szepczącego w gałęziach drzew, Ogniste Serce wrócił myślami do chwili, kiedy stał tam Tygrysia Gwiazda, rzucający wyzwanie swojemu klanowi, gdy pobratymcy odkryli bezmiar jego zdrady. Tygrysia Gwiazda zaprzysiągł wtedy wieczną zemstę klanowi, który go wygnał, a Ogniste Serce był przekonany, iż krwawy zamach przy pomocy nasłanej na Klan Pioruna sfory psów nie jest ostatnią próbą spełnienia tej przysięgi.

Na końcu wojownik ostrożnie przeszedł tunelem w paprociach do legowiska Rozżarzonej Skóry. Zerknął przez wejście — wewnątrz, pod ścianą, leżały równo ułożone stosiki ziół leczniczych. Napłynęło wspomnienie najwyraźniejsze z dotychczasowych: Nakrapiany Liść i Żółty Kieł, medyczki Klanu Pioruna, poprzedniczki Rozżarzonej Skóry. Ogniste Serce kochał je obie i teraz żal po ich utracie wrócił na nowo, zmieszany z żalem po śmierci przywódczyni.

„Błękitna Gwiazda nie żyje” — powiedział im bezgłośnie. „Czy jest z wami, w Klanie Gwiazdy?”.

Wycofał się przez tunel w paprociach i wrócił na szczyt zbocza. Szara Pręga trzymał straż, a Mglista Stopa i Kamienne Futro delikatnie czyścili sierść zmarłej przywódczyni.

— Wszystko w porządku — oznajmił Ogniste Serce. — Szara Pręgo, idź teraz do Słonecznych Skał. Powiedz klanowi o śmierci Błękitnej Gwiazdy, ale bez żadnych szczegółów. Sam im wszystko wyjaśnię, kiedy przyjdą. Przekaż im tylko, że można wracać do domu.

Żółte oczy Szarej Pręgi zabłysły.

— Lecę, Ogniste Serce! — obrócił się na pięcie i pomknął przez las w kierunku Słonecznych Skał. To tam ukrył się klan, gdy sfora psów podążała śladem króliczej krwi, którym Tygrysia Gwiazda wyznaczył drogę do ich obozu.

Kamienne Futro, przycupnięty przy zwłokach Błękitnej Gwiazdy, zamruczał z rozbawieniem.

— Od razu widać, z którym klanem utożsamia się Szara Pręga — zauważył.

— Racja — przyświadczyła Mgliste Futro. — Nikt nie wierzył, że zostanie w Klanie Rzeki.

Matką kociąt Szarej Pręgi była kotka z Klanu Rzeki i po jej śmierci wojownik na jakiś czas dołączył do tego klanu, żeby być bliżej swoich młodych. W sercu jednak nigdy nie porzucił Klanu Pioruna. Zmuszony do walki przeciwko swojemu rodzinnemu klanowi, podczas bitwy ocalił życie Ognistemu Sercu, za co przywódczyni Klanu Rzeki, Lamparcia Gwiazda, wykluczyła go ze swojego klanu. Ogniste Serce uświadomił sobie, iż ten wyrok wygnania umożliwił Szarej Prędze powrót do klanu, do którego naprawdę należał.

Ogniste Serce kiwnięciem głowy przyświadczył słowom wojowników z Klanu Rzeki. Potem chwycili we trójkę ciało Błękitnej Gwiazdy i znieśli je zboczem do obozu. W końcu mogli ją złożyć obok jej legowiska przy Wysokim Głazie, gdzie pozostanie, dopóki jej klan nie odda jej ostatniego hołdu i nie pochowa z honorami, na jakie zasłużyła tak wielka i szlachetna przywódczyni.

— Dziękuję wam za pomoc — miauknął Ogniste Serce do wojowników z Klanu Rzeki. Zawahał się na moment, gdyż wiedział dobrze, jaką wagę ma takie zaproszenie, lecz dodał: — Czy chcielibyście zostać z nami na pogrzebie Błękitnej Gwiazdy?

— To bardzo wielkoduszna propozycja — odparł Kamienne Futro, jedynie lekkim drgnieniem zdradzając zaskoczenie, że Ogniste Serce chciałby dopuścić koty z obcego klanu do udziału w tak prywatnej ceremonii. — Mamy jednak obowiązki w klanie. Musimy wracać.

— Dziękujemy, Ogniste Serce — miauknęła Mglista Stopa. — To wiele dla nas znaczy. Jednak twój klan uznałby naszą obecność za dziwną. Przecież nie wiedzą, że Błękitna Gwiazda była naszą matką, prawda?

— Nie — przyznał Ogniste Serce. — Wie tylko Szara Pręga. Ale Tygrysia Gwiazda podsłuchał was i Błękitną Gwiazdę na… na brzegu rzeki. Musicie być przygotowani, że ujawni to na kolejnym zgromadzeniu.

Kamienne Futro i Mglista Stopa wymienili spojrzenia. Kamienne Futro wyprostował się, w jego błękitnych oczach błysnęło wyzwanie.

— Niech Tygrysia Gwiazda opowiada, co zechce — miauknął. — Sam oznajmię to dzisiaj Klanowi Rzeki. Nie wstydzimy się naszej matki. Była szlachetną przywódczynią, a nasz ojciec był wielkim zastępcą przywódcy.

— Racja — przytaknęła Mglista Stopa. — Żaden kot tego nie podważy, nawet jeśli pochodzi z innego klanu.

Ta odwaga i determinacja przypomniały Ognistemu Sercu ich matkę Błękitną Gwiazdę, która oddała swoje kocięta ojcu, Dębowemu Sercu, zastępcy przywódcy Klanu Rzeki. Dwójka kotów wyrosła w przekonaniu, że urodzili się w Klanie Rzeki. Gdy poznali prawdę, w pierwszej chwili znienawidzili Błękitną Gwiazdę, lecz tego ranka, kiedy ich matka umierała na brzegu rzeki, potrafili jej wybaczyć. Pomimo wielkiego bólu Ogniste Serce czuł niewymowną ulgę, że Błękitna Gwiazda pogodziła się ze swoimi dziećmi przed odejściem do Klanu Gwiazdy. W całym Klanie Pioruna tylko on zdawał sobie sprawę, jak bardzo cierpiała przywódczyni, obserwując swoje kocięta dorastające w obcym klanie.

— Szkoda, że nie mogliśmy lepiej jej poznać — miauknął Kamienne Futro ze smutkiem, jakby czytał w myślach Ognistego Serca. — Masz szczęście, że wychowałeś się w Klanie Pioruna i zostałeś jej zastępcą.

— Wiem o tym — Ogniste Serce z żalem spojrzał na błękitnoszarą kocicę leżącą nieruchomo na piasku polanki. Teraz, kiedy jej duch opuścił ciało i odszedł na polowanie z Klanem Gwiazdy, Błękitna Gwiazda wydawała się bardzo mała i bezbronna.

— Czy możemy pożegnać się z nią na osobności? — zapytała Mglista Stopa niepewnie. — Tylko przez chwilę.

— Oczywiście — odparł Ogniste Serce. Wyszedł z legowiska, zostawiając rodzeństwo, które przysiadło przy ciele Błękitnej Gwiazdy, by po raz pierwszy i ostatni podzielić się z matką językami.

Obchodząc Wysoki Głaz, Ogniste Serce usłyszał kroki kotów przechodzących tunelem w ostrokrzewie. Pobiegł im na spotkanie. Z wejścia wyłoniły się niepewnie Oszronione Futro i Nakrapiany Ogon. Przystanęły na chwilę pod osłoną gałęzi, zanim zdecydowały się wyjść na polanę. Za nimi szli równie ostrożnie Paprociowe Futro i Złoty Kwiat.

Na widok niepokoju, z jakim koty wchodziły do własnego domu, Ogniste Serce poczuł ukłucie bólu. Wzrokiem szukał wśród wojowników zwłaszcza jednej z nich — Piaskowej Burzy, jasnorudej kotki, którą kochał. Musiał się przekonać, czy nie została ranna. To ona odegrała kluczową rolę w wywabieniu psów z obozu.

Ogniste Serce dojrzał swojego siostrzeńca, Obłocznego Ogona. Biały wojownik troskliwie towarzyszył Straconemu Pyskowi, młodej kotce straszliwie poranionej przez psy, zanim jeszcze sfora zaatakowała obóz. Potem z tunelu wyszła, kulejąc, Rozżarzona Skóra z wiązką ziół w pysku, a za nią wepchnęli się zaciekawieni Jeżynowa Łapa i Brunatna Łapa, dwójka najmłodszych uczniów, których ojcem był Tygrysia Gwiazda.

Wreszcie Ogniste Serce zobaczył Piaskową Burzę idącą obok Wierzbowej Skóry. Trójka kociąt karmicielki skakała beztrosko obok nich, błogo nieświadoma kryzysu, jaki przeszedł klan.

Ogniste Serce poczuł wzbierające w gradle mruczenie. Podbiegł i przycisnął pysk do sierści Piaskowej Burzy. Ruda wojowniczka zaczęła żarliwie wylizywać mu uszy, a kiedy Ogniste Serce uniósł na nią wzrok, w jej zielonych oczach dostrzegł ciepły blask.

— Tak się o ciebie martwiłam, Ogniste Serce — zamruczała. — Te psy były niewiarygodnie wielkie! Nigdy w życiu tak się nie bałam.

— Ja też nie — przyznał wojownik. — Przez cały czas oczekiwania bałem się, że cię złapią.

— Mnie złapią? — Piaskowa Burza odsunęła się nieco; koniuszek jej ogona drgał. Ogniste Serce przestraszył się, że ją obraził, ale ujrzał błysk w jej oczach. — Biegłam dla ciebie i dla klanu. Miałam wrażenie, że sam Klan Gwiazdy dodał mi szybkości!

Wyszła na środek polany, rozejrzała się wokół i spoważniała.

— Gdzie Błękitna Gwiazda? Szara Pręga powiedział nam, że nie żyje.

— To prawda — odparł Ogniste Serce. — Próbowałem ją ocalić, ale nie poradziła sobie w walce z rzeką. Jest w swoim legowisku. — Zawahał się na chwilę i dodał: — Kamienne Futro i Mglista Stopa są przy niej.

Piaskowa Burza odwróciła się do niego, czujnie jeżąc sierść.

— Koty z Klanu Rzeki w naszym obozie? Dlaczego?

— Pomogli mi wyciągnąć Błękitną Gwiazdę z rzeki — wyjaśnił Ogniste Serce. — Poza tym… to ich matka.

Piaskowa Burza zamarła z szeroko otwartymi oczami.

— Błękitna Gwiazda? Ale jak…

Ogniste Serce przerwał jej, przyciskając pysk do jej pyska.

— Opowiem ci o wszystkim później — obiecał. — Teraz muszę sprawdzić, czy z klanem wszystko w porządku.

Podczas ich rozmowy reszta kotów z klanu wyszła z tunelu w ostrokrzewie i zaczęła zbierać się w nierównym kręgu wokół dwójki wojowników. Ogniste Serce dostrzegł Paprotkową Łapę i Jesionową Łapę, dwoje uczniów, którzy rozpoczęli bieg mający odciągnąć psy od obozu.

— Dobra robota — miauknął do nich.

Młode koty odpowiedziały mruczeniem.

— Schowaliśmy się w zaroślach leszczyny, jak nam kazałeś, i wyskoczyliśmy od razu na widok psów — miauknął Jesionowa Łapa.

— Tak, wiedzieliśmy, że musimy je trzymać z dala od obozu — dodała Paprotkowa Łapa.

— Byliście bardzo dzielni — pochwalił Ogniste Serce. Znów stanęło mu przed oczami bezwładne ciało Brązowego Pyska, matki uczniów, zamordowanej przez Tygrysią Gwiazdę. — Jestem z was dumny. I wasza matka też byłaby dumna.

Jesionowa Łapa skulił się nagle; wyglądał teraz jak bezbronny kociak.

— Byłem przerażony — wymamrotał. — Gdybyśmy wiedzieli, jak wyglądają te psy, chyba nigdy byśmy się na to nie zdobyli.

— Wszyscy byliśmy przerażeni — miauknął Zakurzona Skóra. Podszedł do Jesionowej Łapy i polizał go delikatnie. — Jeszcze nigdy tak nie pędziłem. Wy dwoje doskonale sobie poradziliście.

Chociaż wojownik chwalił oboje, także własnego ucznia, jednak pełne ciepła spojrzenie skierował tylko na Paprotkową Łapę. Ognistemu Sercu udało się ukryć rozbawienie; wszyscy wiedzieli o uczuciach pręgowanego wojownika wobec Paprotkowej Łapy.

— Ty też świetnie sobie poradziłeś — miauknął Ogniste Serce. — Klan jest winien wdzięczność wam wszystkim.

Zakurzona Skóra popatrzył przez moment na Ogniste Serce, a potem skinął mu lekko głową. Ogniste Serce odwrócił się i dojrzał Obłocznego Ogona prowadzącego delikatnie Stracony Pysk. Zatrzymał ich.

— Stracony Pysku, jak się czujesz? — zapytał.

— Dobrze — odparła kotka, ale jedynym okiem rzucała naokoło nerwowe spojrzenia. — Na pewno żaden pies nie dotarł do obozu?

— Sam wszystko sprawdziłem — zapewnił ją Ogniste Serce. — Nie ma ani śladu psów.

— Przy Słonecznych Skałach była bardzo dzielna — miauknął Obłoczny Ogon, nosem dotykając ramienia kotki. — Trzymała ze mną straż na drzewie.

Stracony Pysk rozjaśniła się.

— Nie widzę już tak dobrze, jak kiedyś, ale nadal mogę robić użytek z uszu i nosa.

— Świetnie — miauknął Ogniste Serce. — I ty też, Obłoczny Ogonie, dobrze sobie poradziłeś. Miałem rację, że ci zaufałem.

— Wszyscy stanęli na wysokości zadania — odezwał się głos Rozżarzonej Skóry. Ogniste Serce obrócił się i zobaczył, że medyczka idzie, kulejąc, w jego kierunku z Mysim Futrem za plecami. — Nikt nie wpadł w panikę, nawet kiedy usłyszeliśmy wycie sfory.

— Nikomu nic się nie stało? — zapytał Ogniste Serce z niepokojem.

— Wszyscy cali i zdrowi — w niebieskich oczach medyczki lśniła ulga. — Mysie Futro naderwała pazur uciekając przed psami, ale to wszystko. Chodź, Mysie Futro, coś ci na to dam.

Odprowadzając kotki wzrokiem, Ogniste Serce uświadomił sobie, że stanął przy nim Biała Burza.

— Czy mogę zamienić z tobą słowo?

— Oczywiście.

— Wybacz mi — w oczach wojownika lśnił prawdziwy żal. — Przecież prosiłeś mnie, żebym opiekował się Błękitną Gwiazdą w czasie ucieczki przed psami. Ale ona wymknęła się, kiedy dotarliśmy do Słonecznych Skał, a ja za późno się zorientowałem. To moja wina, że zginęła.

Ogniste Serce zmrużonymi oczami przyjrzał się wojownikowi. Po raz pierwszy zauważył, jak zmęczony jest biały kocur. Chociaż Biała Burza był najstarszym wojownikiem klanu, dotąd wydawał się pełen energii i siły, białą sierść miał zawsze wyczyszczoną i schludnie ułożoną. Teraz wydawał się o sto pór roku starszy niż kot, który rano wyszedł z obozu.

— To niedorzeczne! — odparł stanowczo Ogniste Serce. — Nawet gdybyś zauważył nieobecność Błękitnej Gwiazdy, co mogłeś zrobić? Była twoją przywódczynią, nie mogłeś jej zmusić, żeby została.

Biała Burza pomyślał przez chwilę.

— Nie odważyłem się wysłać za nią żadnego z kotów, skoro sfora znajdowała się w pobliżu. Mogłem tylko siedzieć pod Słonecznymi Skałami i nasłuchiwać tego wycia… — wstrząsnął nim dreszcz. — Jednak mogłem próbować coś zrobić.

— Zrobiłeś wszystko, co mogłeś — przekonywał Ogniste Serce. — Zostałeś z klanem i zapewniłeś mu bezpieczeństwo. Błękitna Gwiazda sama dokonała wyboru. Z woli Klanu Gwiazdy zginęła, żeby nas ocalić.

Biała Burza powoli pokiwał głową, chociaż spojrzenie miał wciąż niepewne.

— A jednak straciła wiarę w Klan Gwiazdy.

Ogniste Serce wiedział, że tylko oni dwaj znają tajemnicę Błękitnej Gwiazdy, którą w ostatnich księżycach życia zaczął zawodzić umysł. Do głębi wstrząśnięta zdradą Tygrysiej Gwiazdy, przywódczyni uwierzyła, że jej przodkowie wypowiedzieli jej wojnę. Ogniste Serce i Biała Burza z pomocą Rozżarzonej Skóry starali się jak mogli, by reszta klanu nie dowiedziała się o słabości Błękitnej Gwiazdy. Ale Ogniste Serce wiedział też, że w ostatnich chwilach życia przekonanie przywódczyni się zmieniło.

— Nie, Biała Burzo — odparł, ciesząc się, że może zaoferować pociechę szlachetnemu starszemu wojownikowi. — Przed śmiercią Błękitna Gwiazda pogodziła się z Klanem Gwiazdy. Dokładnie wiedziała, co robi i dlaczego. Umysł miała jasny, a wiarę silną.

We wzroku Białej Burzy radość na chwilę przyćmiła ból; wojownik pochylił głowę. Ogniste Serce uświadomił sobie, jak bardzo starszy kocur przeżył śmierć Błękitnej Gwiazdy, z którą łączyły go bliskie więzi przez całe, długie życie.

Podczas, gdy oni rozmawiali, wokół zebrał się już cały klan. W oczach pobratymców Ogniste Serce wciąż widział ślady straszliwych przeżyć i obawę o przyszłość. Poczuł ucisk w gardle, gdy uświadomił sobie, że teraz to on musi uspokoić ich obawy.

— Ogniste Serce — zapytał niepewnie Paprociowe Futro — czy to prawda, że Błękitna Gwiazda nie żyje?

Ogniste Serce pokiwał głową.

— Tak. Zginęła ratując mnie i nas wszystkich — przez chwilę miał wrażenie, że głos go zawiedzie, więc przełknął z trudem. — Wszyscy wiecie, że jako ostatni poprowadziłem psy do wąwozu. Kiedy znalazłem się niemal na krawędzi, zaatakował mnie Tygrysia Gwiazda i przygwoździł do ziemi, żeby mógł mnie dopaść przywódca sfory. Psy zabiłyby mnie i nadal włóczyłyby się po lesie, gdyby nie Błękitna Gwiazda. Rzuciła się na przywódcę sfory, zepchnęła go z urwiska i… i oboje spadli.

Przez gromadę kotów przebiegł dreszcz; wyglądało to tak, jakby wiatr poruszył liście na drzewach.

— I co potem? — zapytała cicho Oszronione Futro.

— Skoczyłem za nią, ale nie zdołałem jej uratować — Ogniste Serce na moment przymknął oczy, przypominając sobie wodną kipiel i własną walkę o ocalenie przywódczyni. — Mglista Stopa i Kamienne Futro z Klanu Rzeki przyszli mi z pomocą, kiedy woda zniosła nas z wąwozu na otwartą przestrzeń — mówił dalej. — Błękitna Gwiazda żyła jeszcze, kiedy wyciągnęliśmy ją na brzeg, ale było już za późno. Zakończyła dziewiąte życie i odeszła do Klanu Gwiazdy.

Gdzieś z kręgu zgromadzonych kotów rozległ się żałobny lament. Ogniste Serce uświadomił sobie, że wielu członków klanu urodziło się w czasie, gdy Błękitna Gwiazda była już przywódczynią — dla nich jej śmierć musiała być wstrząsem równym temu, który wywołałoby na przykład zwalenie ogromnych dębów w Czterech Drzewach.

Wojownik podniósł głos, zmuszając się, by opanować jego drżenie.

— Błękitna Gwiazda nie odeszła. Czuwa nad nami z Klanu Gwiazdy… jej duch wciąż jest tutaj. — Albo w jej legowisku dzieli się językami z Kamiennym Futrem i Mglistą Stopą, pomyślał.

— Chciałabym zobaczyć Błękitną Gwiazdę — miauknęła Nakrapiany Ogon. — Gdzie ona jest? W legowisku? — odwróciła się w stronę wejścia, po jej bokach stanęli Pstrokaty Ogon i Małe Ucho.

— Pójdę z wami — zaoferowała Oszronione Futro, zrywając się na równe łapy.

Ogniste Serce zerwał się również. Miał nadzieję, że da Mglistej Stropie i Kamiennemu Futru możliwie jak najwięcej czasu na pożegnanie z matką, lecz teraz uświadomił sobie, że oprócz Szarej Pręgi i Piaskowej Burzy nikt nie wie o obecności w obozie dwójki wojowników z Klanu Rzeki.

— Zaczekajcie…! — zawołał, przeciskając się przez krąg kotów.

Ale było za późno. Nakrapiany Ogon i Oszronione Futro już stały w wejściu do legowiska Błękitnej Gwiazdy, wpatrując się w obcych ze zjeżoną sierścią i ogonami dwukrotnie grubszymi niż zwykle.

— Co wy tu robicie? — warknęła groźnie Oszronione Futro.

Czarna godzina