Wypełnić pustkę i żyć lepiej - Webb Jonice - ebook + książka

Wypełnić pustkę i żyć lepiej ebook

Webb Jonice

4,0

Opis

Jak uzdrowić relację z partnerem, rodzicami i dziećmi.

Zaniedbanie emocjonalne w dzieciństwie to brak wystarczających reakcji na potrzeby emocjonalne dziecka w całym okresie dorastania.

Aby dostosować się do tej sytuacji, dziecko spycha potrzeby emocjonalne w głąb siebie, przestając akceptować i do końca rozumieć własne emocje i uczucia.

Życie z zablokowanymi uczuciami jest bolesne i trudne, co często w dorosłym życiu przekłada się na pogorszenie relacji z najbliższymi, poczucie wewnętrznej pustki i bycia gorszym od innych.

Autorka w książce odpowiada m.in. na pytania:

– jak rodzice mogą zmienić swoje interakcje z dziećmi, by zapewnić im emocjonalne wsparcie?

– czy relacje z emocjonalnie zaniedbanymi rodzicami można uzdrowić?

– w jaki sposób rozmawiać o zaniedbaniu emocjonalnym z bliskimi?

Książka Dr Jonice Webb Wypełnić pustkę i żyć lepiej stanowi kolejną odsłonę tematu zaniedbania emocjonalnego. Na podstawie opisów prawdziwych sytuacji autorka pozwala dostrzec u siebie i innych jego skutki i wskazuje sposoby uporania się z nimi w dorosłym życiu.

Jonice Webb

Jest doktorem psychologii klinicznej i od 1991 roku posiada licencję na prowadzenie praktyki. Ma szerokie doświadczenie w badaniach naukowych, testach psychologicznych i psychoterapii. W trakcie swojej kariery Webb pełniła funkcję kierowniczki trzech dużych klinik ambulatoryjnych. Obecnie prowadzi prywatną praktykę psychoterapeutyczną w Lexington w stanie Massachusetts. Autorka poradnika Wypełnić pustkę wydanego przez Wydawnictwo Zwierciadło. Jonice Webb mieszka obecnie w okolicach Bostonu z mężem i dwójką dzieci.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 292

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (9 ocen)
3
4
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Anrem

Nie oderwiesz się od lektury

Czytając poznajesz. To pozycja według mnie którą potrzebowałem przeczytać. Dziękuję Pani Jonice Webb
00
jpiszczatowska

Nie oderwiesz się od lektury

Warta przeczytania.
00
bookczystakartka

Dobrze spędzony czas

Bardzo wyczerpujący i wartościowy poradnik:)
00

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału: RUN­NING ON EMPTY NO MORE:Trans­form Your Re­la­tion­ships With Your Part­ner, Your Pa­rents & Your Chil­dren
© Co­py­ri­ght © © 2018 Jo­nice Webb, PhD, All ri­ghts re­se­rved. © Co­py­ri­ght for the Po­lish edi­tion by Wy­daw­nic­two Zwier­cia­dło Sp. z o.o., War­szawa 2023
Tłu­ma­cze­nie: Ju­styna Rud­nik/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Re­dak­cja: Anna Sta­wiń­ska/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Ko­rekta: Ilona Sa­wicka/Qu­endi Lan­gu­age Se­rvi­ces
Skład i ła­ma­nie: Syl­wia Kusz, Ma­graf s.c., Byd­goszcz
Pro­jekt okładki: Ad­riana Dzie­wul­ska
Re­dak­tor ini­cju­jąca: Blanka Woś­ko­wiak
Dy­rek­tor pro­duk­cji: Ro­bert Je­żew­ski
Wy­daw­nic­two nie po­nosi żad­nej od­po­wie­dzial­no­ści wo­bec osób lub pod­mio­tów za ja­kie­kol­wiek ewen­tu­alne szkody wy­ni­kłe bez­po­śred­nio lub po­śred­nio z wy­ko­rzy­sta­nia, za­sto­so­wa­nia lub in­ter­pre­ta­cji in­for­ma­cji za­war­tych w książce.
Wy­da­nie I, 2023
ISBN: 978-83-8132-489-2
Wy­daw­nic­two Zwier­cia­dło Sp. z o.o. ul. Wi­dok 8, 00-023 War­szawa tel. 22 312 37 12
Dział han­dlowy:han­dlowy@gru­pa­zwier­cia­dlo.pl
Wszel­kie prawa za­strze­żone. Re­pro­du­ko­wa­nie, ko­pio­wa­nie w urzą­dze­niach prze­twa­rza­nia da­nych, od­twa­rza­nie, w ja­kiej­kol­wiek for­mie oraz wy­ko­rzy­sty­wa­nie w wy­stą­pie­niach pu­blicz­nych tylko za wy­łącz­nym ze­zwo­le­niem wła­ści­ciela praw au­tor­skich.
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Dla mo­ich Pa­cjen­tów

Po­dzię­ko­wa­nia

Pro­sze­nie o po­moc nie jest moją mocną stroną, de­li­kat­nie mó­wiąc. Jed­nak nie­które osoby z mo­jego oto­cze­nia są dla mnie tak wiel­kim wspar­ciem, że prośba o prze­czy­ta­nie rę­ko­pisu, po­dzie­le­nie się opi­nią czy po­moc w roz­wią­za­niu tech­nicz­nych pro­ble­mów nie na­strę­czała żad­nej trud­no­ści, po­dob­nie jak żadna inna prośba.

De­nise Wal­dron, au­torka ksią­żek, mimo ogromu pracy za­wsze znaj­dzie czas, żeby prze­czy­tać wszyst­kie roz­działy, po­pra­wić mniej­sze i więk­sze błędy, a także ja­sno wy­ło­żyć swoje zda­nie. Brak mi słów, by wy­ra­zić moją wdzięcz­ność za to, że mam w niej tak uczciwą, szczerą i wspie­ra­jącą ko­le­żankę po fa­chu oraz godną naj­wyż­szego za­ufa­nia przy­ja­ciółkę.

Mike’owi Fe­in­ste­inowi, ko­lej­nemu szcze­remu i za­ufa­nemu przy­ja­cie­lowi, udało się prze­czy­tać i zre­cen­zo­wać tekst książki pod­czas służ­bo­wych po­dróży po­cią­giem, co nie prze­szko­dziło mu w po­czy­nie­niu nie­zwy­kle po­moc­nych spo­strze­żeń w re­kor­dowo krót­kim cza­sie.

Mój naj­droż­szy mąż Seth za­wsze spie­szył z po­mocą, gdy jej pil­nie po­trze­bo­wa­łam, np. przy pro­jek­to­wa­niu „kart zmian”, po­dej­mo­wa­niu waż­nych de­cy­zji, co wy­ma­gało prze­dys­ku­to­wa­nia te­matu czy po pro­stu do roz­mów o ni­czym. Seth, na­pi­sa­nie tej książki nie by­łoby moż­liwe bez two­jej cią­głej i za­wsze wspie­ra­ją­cej obec­no­ści, a także bez­in­te­re­sow­nej, nie­za­chwia­nej wiary w moją zdol­ność do jej na­pi­sa­nia.

Bez wąt­pie­nia książka zy­skała dzięki licz­nym wspa­nia­łym umy­słom, któ­rym za­wdzię­czam trafne py­ta­nia, ob­ser­wa­cje, kry­tyczne opi­nie i su­ge­stie.

Da­nielle De­Tora prze­czy­tała tekst i do­star­czyła mnó­stwo in­for­ma­cji zwrot­nych god­nych wy­traw­nej psy­cho­lożki – dzięki jej wni­kli­wej oce­nie każ­dego roz­działu fi­na­łowa wer­sja zy­skała fa­chowy sznyt.

Joyce Da­vis nie tylko za­po­znała się z tek­stem, ale jako uty­tu­ło­wana te­ra­peutka do­star­czyła mi mnó­stwa cen­nych pod­po­wie­dzi. Jo­anie Schaf­f­ner oka­zała się nie­zwy­kle po­mocna pod­czas pi­sa­nia jed­nego z roz­dzia­łów.

Go­rące słowa po­dzię­ko­wa­nia kie­ruję do mo­jego agenta Mi­cha­ela Ebe­linga, z któ­rego ust pa­dły słowa: „Czas, że­byś na­pi­sała ko­lejną książkę” i który po­mógł mi zde­cy­do­wać, jak to zro­bić naj­le­piej. Ta­bi­tho Mo­ore – dzięki to­bie udało mi się do­trzeć ze swoim prze­ka­zem do tak licz­nego grona lu­dzi, do ja­kiego sa­mo­dziel­nie bym nie do­tarła.

Moją naj­więk­szą in­spi­ra­cją, a wła­ści­wie dwoma in­spi­ra­cjami do na­pi­sa­nia tej książki, po­dob­nie jak po­przed­niej, były moje dzieci, Ly­dia i Isaac. Wy­cho­wy­wa­nie was nie­usta­jąco zmu­sza mnie do sta­wia­nia py­tań, ja­kie w in­nym wy­padku w ogóle nie przy­szłyby mi do głowy, oraz do doj­rze­wa­nia w spo­sób, któ­rego na­wet bym nie po­dej­rze­wała, że ist­nieje. To, jacy je­ste­ście, na­uczyło mnie, co na tym świe­cie na­prawdę ma zna­cze­nie. Bez was ta książka w ogóle nie zro­dzi­łaby się w moim umy­śle.

Na ko­niec pra­gnę po­dzię­ko­wać swo­jemu ta­cie, nie­ży­ją­cemu już od kil­ku­na­stu lat. W ostat­nich dniach ży­cia po­wie­dzia­łeś pięć słów, które uświa­do­miły mi, jaka siła drze­mie w za­nie­dba­niu emo­cjo­nal­nym w dzie­ciń­stwie. Włą­czy­łam je do książki z na­dzieją, że dla in­nych rów­nież staną się in­spi­ra­cją.

WSTĘP

W 2012 roku na­pi­sa­łam książkę Wy­peł­nić pustkę. Od dnia pu­bli­ka­cji otrzy­ma­łam ty­siące wia­do­mo­ści od czy­tel­ni­ków, któ­rzy w końcu zro­zu­mieli, co im cią­żyło przez całe ży­cie i ta wie­dza przy­nio­sła im ulgę.

Nie­któ­rzy z nich do­stą­pili cze­goś na kształt ob­ja­wie­nia, które cał­ko­wi­cie od­mie­niło ich ży­cie, zna­cząco zmniej­sza­jąc po­czu­cie wstydu i za­gu­bie­nia, dzięki czemu mo­gli sku­pić się na przy­szło­ści. U in­nych świa­do­mość przy­cho­dziła wol­niej i spo­koj­niej, wy­do­by­wa­jąc ich z mro­ków ku świa­tłu sa­mo­świa­do­mo­ści i siły.

Umie­jęt­ność od­czu­wa­nia wła­snych emo­cji to nie­sa­mo­wite do­świad­cze­nie, wręcz zwod­ni­cze w swoim ogro­mie. De­kon­stru­owa­nie muru, które twoje we­wnętrzne dziecko wznio­sło, żeby za­blo­ko­wać uczu­cia, spra­wia, że za­czy­nasz czuć, że na­prawdę ży­jesz.

Je­śli na po­czątku to­wa­rzy­szyła ci pustka emo­cjo­nalna, to nowe do­świad­cze­nia mogą być dez­orien­tu­jące. Krok po kroku za­czy­nasz od­czu­wać cię­żar smutku, prze­bły­ski pod­eks­cy­to­wa­nia, a być może złość czy urazę za krzywdy, ja­kie ci w dzie­ciń­stwie wy­rzą­dzono. Nie­które z tych emo­cji mogą być bo­le­sne, inne są źró­dłem ra­do­ści i we­wnętrz­nego cie­pła, ale wszyst­kie, za­równo po­zy­tywne, jak i ne­ga­tywne, łą­czą cię z twoim we­wnętrz­nym praw­dzi­wym ja, ze świa­tem i ludźmi wo­kół w spo­sób, ja­kiego so­bie nie wy­obra­ża­łeś.

Oczy­wi­ście każdy z nas jest inny, jed­nak wszyst­kich, któ­rzy są na ścieżce po­wra­ca­nia do rów­no­wagi po do­świad­cze­niu za­nie­dba­nia emo­cjo­nal­nego w dzie­ciń­stwie, czyli ZED, łą­czy je­den wspólny ele­ment: zmiana ży­cia po­przez zmianę sie­bie od środka. A ta we­wnętrzna zmiana prze­kłada się na to, co dzieje się na ze­wnątrz. Każda po­zy­tywna, zdrowa prze­miana, ja­kiej do­ko­nu­jesz w so­bie, wpływa na lu­dzi obok cie­bie. A to może pro­wa­dzić do nie­ocze­ki­wa­nych trud­no­ści i wy­zwań.

I to jest wła­śnie po­wód, dla któ­rego po­wstała ta książka.

Jed­nak na po­czą­tek krót­kie przy­po­mnie­nie, czym jest za­nie­dba­nie emo­cjo­nalne w dzie­ciń­stwie (ZED). Choć de­fi­ni­cja jest bar­dzo pro­sta, to jego skutki mogą być ka­ta­stro­falne.

Za­nie­dba­nie emo­cjo­nalne w dzie­ciń­stwieto brak wy­star­cza­ją­cych re­ak­cji na po­trzeby emo­cjo­nalne dziecka w ca­łym okre­sie do­ra­sta­nia.

Co się dzieje, gdy jako dziecko do­ra­stasz w ro­dzi­nie, która albo po­zo­staje nie­wzru­szona na twoje emo­cje i uczu­cia, albo ich nie to­le­ruje? Mu­sisz się na­uczyć do­sto­so­wy­wać do sy­tu­acji. Żeby nie ob­cią­żać ro­dzi­ców swo­imi po­trze­bami emo­cjo­nal­nymi, spy­chasz je w głąb sie­bie lub się od nich od­se­pa­ro­wu­jesz. Prze­sta­jesz ak­cep­to­wać wła­sne uczu­cia i sta­rasz się ze wszyst­kich sił, by nie od­czu­wać żad­nych po­trzeb w tym ob­sza­rze.

Naj­praw­do­po­dob­niej to wszystko dzieje się poza twoją świa­do­mo­ścią. Dzie­cięcy mózg do­brze wie, co i jak ro­bić, by cię chro­nić. Wznosi co­raz so­lid­niej­szy mur, któ­rego za­da­niem jest blo­ko­wa­nie uczuć, dzięki czemu ro­dzice nie mu­szą się z nimi kon­fron­to­wać. Ten au­to­ma­tyczny tryb ad­ap­ta­cyjny może ci cał­kiem do­brze słu­żyć w ro­dzin­nym domu, ale w do­ro­słym ży­ciu nie unik­niesz cier­pie­nia.

Ży­cie z blo­ko­wa­nymi uczu­ciami jest bo­le­sne i trudne. Emo­cje, które po­winny cię łą­czyć z sobą i in­nymi, mo­ty­wo­wać, da­wać wy­tyczne, są nie­wy­star­cza­jąco do­stępne, by na­le­ży­cie wy­wią­zy­wać się ze swo­ich za­dań. Od­kry­wasz, że świat, w któ­rym ży­jesz, jest mniej barwny, ener­ge­tyczny i in­te­re­su­jący niż ten, któ­rego do­świad­czają inni. Sta­rasz się zro­zu­mieć swoje pra­gnie­nia, po­trzeby, mio­tasz się, by zna­leźć od­po­wiedź, jak cie­szyć się tym, co jest wo­kół. W końcu od­kry­wasz, że je­dziesz na pu­stym baku.

Te w pełni na­tu­ralne skutki od­gra­dza­nia się od swo­ich uczuć mogą być też za­ska­ku­jące, w szcze­gól­no­ści wów­czas, gdy ro­dzice za­bez­pie­czali cię ma­te­rial­nie lub szcze­rze ko­chali i wy­cho­wy­wali naj­le­piej, jak po­tra­fili, a mimo to nie je­steś szczę­śliwy i czu­jesz się w ja­kiś nie­na­zwany spo­sób inny od reszty lu­dzi i nie ro­zu­miesz, dla­czego tak się dzieje. „Dla­czego bra­kuje mi cze­goś, co inni naj­wy­raź­niej mają? Co jest ze mną nie tak?”

W rze­czy­wi­sto­ści bra­kuje ci tego, co od­grywa klu­czową rolę w bu­do­wa­niu sa­tys­fak­cjo­nu­ją­cych, trwa­łych i zna­czą­cych re­la­cji – do­stępu do swo­ich emo­cji. Re­la­cję do­tkniętą ZED można po­rów­nać do wy­schnię­tej studni. Nie­stety więk­szość znaj­du­ją­cych się w re­la­cji osób z ZED nie zdaje so­bie z tego sprawy, po­nie­waż to je­dyna rze­czy­wi­stość, jaką znają.

Za­sta­na­wiasz się, czy masz ZED?ZED za­sad­ni­czo jest nie­wi­doczne i trudne do przy­wo­ła­nia w pa­mięci, dla­tego nie­ła­two zdia­gno­zo­wać, czy do­ty­czy cie­bie. Je­śli to, co do tej pory prze­czy­ta­łeś, uru­cha­mia ja­kiś dzwo­nek alar­mowy, za­pra­szam do od­wie­dze­nia strony drjo­ni­ce­webb.com/cen-qu­estion­na­ire i wy­peł­nie­nia sto­sow­nej an­kiety (Emo­tio­nal Ne­glect Qu­estion­na­ire).

Je­śli chcesz się do­wie­dzieć, jak ad­ap­ta­cyjny wzo­rzec ZED wciąż od­dzia­łuje na twoje do­ro­słe ży­cie i jak się z niego wy­zwo­lić, to pro­po­nuję prze­czy­ta­nie mo­jej pierw­szej książki Wy­peł­nić pustkę.

Je­śli już masz pew­ność, że ZED jest czę­ścią two­jego ży­cia i do­świad­czasz ko­rzy­ści wy­ni­ka­ją­cych z od­nie­sie­nia się do niego bądź po­dej­rze­wasz, że ZED jest udzia­łem ko­goś ci bli­skiego, za­chę­cam do dal­szej lek­tury, po­nie­waż ta książka jest dla cie­bie.

Wy­cho­dze­nie z cie­nia ZED to pro­ces. Naj­pierw za­czy­nasz się czuć ina­czej i za­cho­wy­wać ina­czej. Wcho­dząc w kon­takt ze swo­imi uczu­ciami, czu­jesz przy­pływ ener­gii, masz więk­szą mo­ty­wa­cję i po­czu­cie celu. Im le­piej po­zna­jesz sie­bie, tym bar­dziej so­bie uświa­da­miasz, że masz pra­gnie­nia i po­trzeby. Za­czy­nasz też ro­zu­mieć, że tak na­prawdę nie je­steś osobą słabą czy w ja­kiś spo­sób wy­bra­ko­waną, twoje ży­cie na­biera tempa i do­brze ci z tym. Uświa­da­miasz so­bie, że je­steś tak samo ważny, jak każdy inny. Czu­jesz, że lu­dzie wo­kół są ci bliżsi i być może po­ja­wia się pra­gnie­nie, by oni rów­nież na­wią­zali z tobą emo­cjo­nalną więź.

Pra­cu­jąc ciężko, by upo­rać się ze spu­sto­sze­niem, ja­kie w to­bie po­zo­sta­wiło wie­lo­let­nie za­nie­dba­nie emo­cjo­nalne, mi­mo­wol­nie sta­jesz się au­to­rem spu­sto­sze­nia in­nego ro­dzaju. Od razu cię uspo­koję: to cał­ko­wi­cie zdrowe i po­żą­dane zja­wi­sko, bę­dące wy­ni­kiem po­zy­tyw­nych zmian za­cho­dzą­cych w twoim ży­ciu.

Prze­miana osoby z ZED może mieć dra­ma­tyczną po­stać, może od­by­wać się po­woli i stop­niowo, może mieć po­stać sko­kową/spo­ra­dyczną, może też przy­bie­rać wszyst­kie trzy formy w róż­nym cza­sie. Jed­nak nie­za­leż­nie od tego, jak ten pro­ces prze­biega, za­wsze od­dzia­łuje na osoby ci naj­bliż­sze. Są za­sko­czone lub zmie­szane twoim no­wym „ja”. Mogą wy­czu­wać twoje nowe emo­cje lub ich nie­znaną głę­bię. Mogą zo­ba­czyć w to­bie ko­goś bar­dziej aser­tyw­nego i nie­ko­niecz­nie ten ob­raz im się spodoba.

Nie­za­leż­nie od tego, na ja­kim eta­pie po­wrotu do rów­no­wagi się znaj­du­jesz, już sama świa­do­mość, że do­świad­czy­łeś ZED, może za­kwe­stio­no­wać wiele aspek­tów two­jego ży­cia. Ob­ser­wu­jąc skutki ZED, mo­żesz mieć po­czu­cie, że twoje re­la­cje zo­stały za­kłó­cone. Może po­ja­wić się gniew, po­czu­cie winy czy iry­ta­cja skie­ro­wana na ro­dzi­ców bądź ży­cio­wego part­nera. Mo­żesz so­bie uświa­do­mić, czego nie otrzy­mu­jesz od naj­bliż­szych ci lu­dzi, a także to, czego oni nie otrzy­mują od cie­bie.

Co trzeba zro­bić, gdy za­czy­nasz od­zy­ski­wać rów­no­wagę i zmie­niać się na lep­sze, a mimo to twoje ży­cie oka­zuje się bar­dziej zło­żone niż kie­dyś?

Trzy ważne py­ta­nia, które są mi naj­czę­ściej za­da­wane:

1. Jak ni­we­lo­wać skutki od­dzia­ły­wa­nia ZED na moją re­la­cję?

2. Jak mam ukła­dać re­la­cję z ro­dzi­cami, gdy już wiem, że w dzie­ciń­stwie za­nie­dby­wali mnie emo­cjo­nal­nie?

3. Jak ni­we­lo­wać skutki od­dzia­ły­wa­nia ZED, które do­strze­gam w swo­ich dzie­ciach?

Każde z tych py­tań ro­dzi wiele ko­lej­nych:

► Wy­daje mi się, że mój mąż ma ZED. Jak mam z nim o tym po­roz­ma­wiać?

► Co zro­bić w sy­tu­acji, gdy oboje part­ne­rzy do­ra­stali w za­nie­dba­niu emo­cjo­nal­nym?

► Czy mam po­roz­ma­wiać z ro­dzi­cami o za­nie­dba­niu emo­cjo­nal­nym? Jak to zro­bić?

► Czuję się winny, że od­czu­wam gniew na ro­dzi­ców. Co po­wi­nie­nem zro­bić?

► Wi­dzę, jak ZED wpły­nęło na spo­sób, w jaki wy­cho­wuję swoje dzieci. Czy jest już za późno, by coś z tym zro­bić?

► Wi­dzę, jak ZED wpły­nęło na moje do­ro­słe już dzieci. Jak mam do nich do­trzeć, żeby o tym po­roz­ma­wiać?

► Czy moż­liwe jest zni­we­lo­wa­nie emo­cjo­nal­nego dy­stansu w moim związku?

Je­śli któ­re­kol­wiek z tych py­tań z tobą re­zo­nuje, wiedz, że nie je­steś sam. Na świe­cie nie brak lu­dzi do­tknię­tych ZED, któ­rzy pod­jęli ciężką pracę, by móc żyć le­piej i peł­niej.

Je­steś osobą dzielną i silną. Ina­czej nie czy­tał­byś tej książki. Za­słu­gu­jesz na wspar­cie, cie­pło i opiekę. Za­słu­gu­jesz na od­po­wie­dzi i po­moc, ja­kich cię po­zba­wiono w dzie­ciń­stwie.

To z my­ślą o to­bie na­pi­sa­łam tę książkę.

CZĘŚĆ I

ZA­NIE­DBA­NIE EMO­CJO­NALNE W DZIE­CIŃ­STWIE (ZED) I TWOJA RE­LA­CJA

Roz­dział 1

ZED W ZWIĄZKU: POR­TRET

Gdy je­den part­ner ma ZED

MAR­CEL i MAY

Mar­cel, ja­dąc sa­mo­cho­dem do domu po pracy, jest za­to­piony w my­ślach. W gło­wie od­twa­rza sy­tu­ację, jaka wy­da­rzyła się po­przed­niego wie­czoru mię­dzy nim i jego żoną, May.

Mar­cel, gdy tylko prze­kro­czył próg domu, po­sta­wił ak­tówkę na ziemi, kuc­nął i otwo­rzył sze­roko ra­miona, by ob­jąć nimi dwoje ma­łych dzieci, które pod­bie­gły do niego i uwie­siły się na nim, wy­krzy­ku­jąc ra­do­śnie: „Ta­tuś!!!” Wspólne przy­tu­le­nie szybko prze­isto­czyło się w za­pasy prze­pla­tane ła­skot­kami.

– Dzieci, zejdź­cie z taty! Cały dzień ciężko pra­co­wał i jest zbyt zmę­czony, by zno­sić wa­sze wy­głupy – sta­now­czym gło­sem wy­ra­ziła swoje zda­nie May, wkra­cza­jąc do holu. Mar­ce­lowi nie umknęło, że dzieci po­smut­niały, gdy wy­plą­ty­wały się ze wspól­nego kłę­bo­wi­ska. Jemu rów­nież zro­biło się przy­kro, ale pod­niósł się i ob­jął żonę na po­wi­ta­nie.

May, jakby nie­obecna my­ślami, od­po­wie­działa mu pół­u­ści­skiem, zer­ka­jąc jed­no­cze­śnie przez ra­mię.

– Mo­żesz dziś na­pra­wić ze­psute okno? I miej na oku dzieci przez chwilę, do­brze? – po­pro­siła, po czym zbie­gła po scho­dach do piw­nicy, żeby coś przy­nieść.

Mar­cel, przy­glą­da­jąc się ba­wią­cym się dzie­ciom, czuł nie­przy­jemny ucisk w żo­łądku. To była mie­szanka smutku, za­gu­bie­nia i sa­mot­no­ści. Tak, zde­cy­do­wa­nie sa­mot­no­ści. Ze­brał się na od­wagę, żeby wie­czo­rem, w do­god­nej chwili spró­bo­wać po­roz­ma­wiać z żoną.

– May, mu­simy po­roz­ma­wiać – za­czął, gdy dzieci były już w łóż­kach. – Nie mogę po­zbyć się wra­że­nia, że coś jest z nami nie tak.

– A co mia­łoby być nie tak? O czym ty mó­wisz? Nie ro­zu­miem – w oczach May na­tych­miast po­ja­wiły się łzy. – Czy już mnie nie ko­chasz?

– Oczy­wi­ście, że cię ko­cham, tak jak za­wsze – Mar­cel po­spie­szył z za­pew­nie­niem. – Cho­dzi o to, że... Nie wiem, co to jest. Po pro­stu wy­daje mi się, że nie wszystko jest tak, jak być po­winno – pod­niósł głowę i zo­ba­czył, że po łzach nie było już śladu. May przy­swo­iła tylko pierw­sze zda­nie: „Oczy­wi­ście, że cię ko­cham, tak jak za­wsze”, reszty w ogóle nie za­re­je­stro­wała. Jej my­śli dry­fo­wały już ku in­nym spra­wom.

– Mar­cel, prze­cież ko­chamy się i tylko to się li­czy, prawda? Cho­dzi mi o to, że może je­steś nieco prze­wraż­li­wiony w ja­kiejś kwe­stii. Se­rio. Po­wi­nie­neś od­pu­ścić, wy­lu­zo­wać się i po pro­stu być szczę­śliwy.

Mar­cel przy­glą­dał się May w pełni świa­dom, że stra­cił już jej uwagę i za­in­te­re­so­wa­nie. Bez­rad­nie sta­rał się zna­leźć słowa, któ­rymi byłby w sta­nie wy­tłu­ma­czyć jej, że pro­blem jest po­ważny i że bar­dzo mu za­leży, by spró­bo­wała to zro­zu­mieć.

Jed­nak żadne słowa nie przy­szły, co tylko wzmo­gło jego fru­stra­cję, gniew i po­czu­cie krzywdy.

Wróćmy do na­stęp­nego dnia, gdy Mar­cel jest w dro­dze do domu. „Może zwa­rio­wa­łem?”, za­sta­na­wia się w my­ślach. „Czy to ze mną jest coś nie tak, czy z nią? Ma ra­cję, mó­wiąc, że się ko­chamy, ale czy to na­prawdę wy­star­czy? Prze­cież w mał­żeń­stwie cho­dzi o coś wię­cej. Dla­czego ona nie czuje tak jak ja, że coś nie gra? Jak mam jej to wy­tłu­ma­czyć? Jak mam ją skło­nić do roz­mowy?”

Po­wyż­szy opis do­brze ilu­struje, jak czuje się osoba wolna od ZED (Mar­cel), która jest w związku z osobą do­świad­czoną za­nie­dba­niem emo­cjo­nal­nym (May). Tylko Mar­cel zdaje so­bie sprawę, że coś jest nie tak. Do­ra­stał w świe­cie za­bar­wio­nym emo­cjami, a te­raz jego do­mowe ży­cie na­zna­czone jest ko­lo­ry­styką May: od­cie­niami sza­ro­ści.

Part­ne­rowi osoby z ZED trudno jest zro­zu­mieć, na czym do­kład­nie po­lega pro­blem. „Czy to ze mną jest coś nie tak, czy z nią/nim? Czy moje ocze­ki­wa­nia są nie­re­ali­styczne? A może po pro­stu tak wy­gląda mał­żeń­stwo? Może mam za duże ocze­ki­wa­nia? Może szu­kam dziury w ca­łym albo ro­bię bu­rzę w szklance wody?” – ta­kie py­ta­nia nie­raz sta­wiają so­bie part­ne­rzy nie­do­tknięci ZED.

Z per­spek­tywy May w jej mał­żeń­stwie wszystko jest w po­rządku, z wy­jąt­kiem krót­kich mo­men­tów, gdy Mar­cel wy­raża brak usa­tys­fak­cjo­no­wa­nia. „Dla­czego nie mo­żesz być po pro­stu szczę­śliwy?”, to ty­powa re­ak­cja part­nera z ZED. May ko­cha Mar­cela i szcze­rze pra­gnie jego szczę­ścia, jed­nak bra­kuje jej umie­jęt­no­ści i emo­cjo­nal­nej wni­kli­wo­ści, by zro­zu­mieć jego po­trzeby. Może od­bie­rać jego cał­ko­wi­cie na­tu­ralne i zdrowe emo­cjo­nalne prośby jako pro­sze­nie się o uwagę czy wręcz sła­bość cha­rak­teru.

Nie­za­leż­nie od tego, jak do­brze Mar­cel i May są do­pa­so­wani i jak bar­dzo się ko­chają, jest duże praw­do­po­do­bień­stwo, że w ich związku z cza­sem bę­dzie przy­by­wać pro­ble­mów. Mar­cel może mieć dość cią­głych prób prze­bi­cia się przez „mur” May, może się po­ja­wić gniew z po­wodu po­czu­cia, że żona go do sie­bie nie chce do­pu­ścić. Ma­jąc wra­że­nie co­raz więk­szego osa­mot­nie­nia w związku, w końcu po­czuje się zu­peł­nie bez­radny.

Moż­liwy jest też inny sce­na­riusz: w May bę­dzie na­ra­stać iry­ta­cja w związku z cią­głą ko­niecz­no­ścią kon­fron­to­wa­nia się z po­trze­bami Mar­cela. Brak emo­cjo­nal­nych na­rzę­dzi umoż­li­wia­ją­cych ubra­nie ja­kich­kol­wiek pro­ble­mów w słowa i prze­pra­co­wa­nie ich, sta­wa­nie w ob­li­czu cią­głych róż­nic zdań, po­czu­cie krzywdy i ból będą na­ra­stać przez ko­lejne lata po obu stro­nach i po­woli nisz­czyć więź mię­dzy mał­żon­kami. W końcu oboje mogą dojść do wnio­sku, że już na­wet nie­szcze­gól­nie się lu­bią.

Na szczę­ście w związku, w któ­rym je­den part­ner jest do­tknięty ZED, jest pe­wien po­zy­tyw. Mar­cel wie, że cze­goś w ich mał­żeń­stwie brak, a to ogromny atut w po­rów­na­niu z wie­loma in­nymi związ­kami. ZED May nie jest jej wy­bo­rem ani winą i Mar­cel to czuje. Wie, że May jest do­brą osobą, która się stara i która szcze­rze go ko­cha. A wszel­kie braki ce­chu­jące ich zwią­zek można zni­we­lo­wać. Wszyst­kie te czyn­niki będą od­gry­wały klu­czową rolę w przy­szłym pro­ce­sie po­wrotu do rów­no­wagi.

Przyj­rzyjmy się te­raz przy­pad­kowi, w któ­rym oboje part­ne­rzy są do­tknięci ZED i zma­gają się z pro­ble­mem, któ­rego żadne z nich nie po­trafi zi­den­ty­fi­ko­wać lub na­zwać.

Gdy oboje part­ne­rzy mają ZED

OLIVE i OSCAR

Olive i Oscar sie­dzą na­prze­ciw sie­bie przy stole i w ci­szy je­dzą nie­dzielne śnia­da­nie.

– Zo­stało jesz­cze tro­chę kawy? – pyta Olive roz­tar­gnio­nym gło­sem, nie od­ry­wa­jąc oczu od wia­do­mo­ści, które czyta na swoim lap­to­pie. Po­iry­to­wany Oscar gwał­tow­nie wstaje i pod­cho­dzi do eks­presu do kawy, żeby spraw­dzić, czy jest w środku coś jesz­cze.

„Dla­czego za­wsze mnie o to pyta? To zwy­kła ma­ni­pu­la­cja. Po pro­stu nie chce jej się wstać i sa­mej spraw­dzić”, zrzę­dzi w my­ślach. Chwilę po­tem wraca do stołu z dzban­kiem i do­lewa kawy do kubka Olive. Pu­ste na­czy­nie z gło­śnym stuk­nię­ciem od­sta­wia na stół, po czym siada z po­wro­tem na swoim krze­śle, wzdy­cha­jąc i rzu­ca­jąc wciąż sku­pio­nej na czy­ta­niu żo­nie gniewne spoj­rze­nie.

Olive, w re­ak­cji na brzęk od­sta­wia­nego dzbanka i wes­tchnie­nie Oscara, pod­nosi wzrok. Wi­dzi męża, który już zdą­żył za­to­pić się w lek­tu­rze ga­zety, wiec po­now­nie zerka na ekran lap­topa, jed­nak nie po­trafi się sku­pić na czy­ta­niu.

„Cie­kawe, co się dzieje z Osca­rem”, za­sta­na­wia się. „Ostat­nio wy­daje się cią­gle po­iry­to­wany. Może to efekt stresu zwią­za­nego z pracą. Nie brak tam na­pięć, to na pewno o to cho­dzi”.

Olive po­sta­na­wia uni­kać Oscara przez resztę dnia, ma­jąc na­dzieję, że je­śli zo­stawi go sa­memu so­bie, to na­strój mu się po­prawi (a sama też na tym sko­rzy­sta, po­nie­waż nie bę­dzie mu­siała zno­sić jego to­wa­rzy­stwa). Mniej wię­cej w po­rze ko­la­cji spyta go o pracę, żeby się prze­ko­nać, czy rze­czy­wi­ście jest pod wpły­wem stresu.

Pod wie­czór Olive po za­ła­twie­niu kilku spraw wraca do domu i prze­ko­nuje się, że Oscar przy­go­to­wał dla nich ko­la­cję. Gdy sia­dają do stołu, on zdaje się być w lep­szym niż rano na­stroju.

Po krót­kiej roz­mo­wie o tym, na czym Olive mi­nął dzień, ko­bieta pyta:

– Co sły­chać w pracy?

Oscar zerka nieco zdzi­wiony na żonę.

– W po­rządku. Dla­czego py­tasz?

– Bez po­wodu – od­po­wiada Olive, przyj­mu­jąc z ulgą jego za­pew­nie­nie, że nic złego się nie dzieje. – Może obej­rzymy ra­zem ko­lejny od­ci­nek „Gry o tron”, gdy bę­dziemy jeść?

Te­le­wi­zor zo­staje włą­czony i oboje je­dzą ko­la­cję, każde sku­pione na oglą­da­nym fil­mie.

Para, w któ­rej oboje part­ne­rzy są do­tknięci ZED, pod wie­loma wzglę­dami przy­po­mina wszyst­kie inne pary. A jed­nak róż­nica jest fun­da­men­talna. Ta re­la­cja na­zna­czona jest nie­tra­fio­nymi za­ło­że­niami i błęd­nymi in­ter­pre­ta­cjami. Nie­stety żadne z part­ne­rów nie po­siada umie­jęt­no­ści ko­mu­ni­ka­cyj­nych, by pró­bo­wać do­wie­dzieć się, co druga strona my­śli i czuje lub dla­czego robi to, co robi.

Może po­win­naś mi po pro­stu po­wie­dzieć, co chcesz na uro­dziny, za­miast mó­wić mi, że jest ci wszystko jedno.

Po­nie­waż żadne z part­ne­rów nie wie, jak roz­ma­wiać o tym, co im do­lega oraz o wy­ni­ka­ją­cych z tego nie­po­ro­zu­mie­niach i kon­flik­tach (ty­po­wych dla każ­dego związku), prak­tycz­nie nic nie zo­staje na­zwane i prze­dys­ku­to­wane. To do­sko­nały grunt pod pa­sywno-agre­sywne od­wety po­zba­wia­jące zwią­zek cie­pła i tro­ski, a wszystko to dzieje się poza świa­do­mo­ścią obu stron. Drobne dzia­ła­nia, nie­skie­ro­wane bez­po­śred­nio na part­nera, ta­kie jak gło­śne po­sta­wie­nie dzbanka na stole, igno­ro­wa­nie, za­po­mi­na­nie czy uni­ka­nie wspól­nego prze­by­wa­nia w jed­nym po­miesz­cze­niu mogą stać się pod­sta­wo­wymi for­mami by­cia w związku i ko­mu­ni­ko­wa­nia się. Żadna z nich nie jest sku­teczna.

W po­wyż­szej sce­nie Oscar błęd­nie in­ter­pre­tuje za­to­pie­nie się Olive w lek­tu­rze jako „ma­ni­pu­la­cję”, z ko­lei Olive nie­traf­nie od­czy­tuje po­iry­to­wa­nie Oscara na nią jako stres zwią­zany z pracą. Za­miast od razu za­jąć się roz­wią­za­niem pro­blemu, ko­bieta wy­biera unik na resztę dnia. Jej py­ta­nie za­dane Osca­rowi wie­czo­rem jest zbyt pro­ste i zbyt od­le­głe od celu, by do­star­czyć przy­dat­nych in­for­ma­cji. Po­zo­staje z fał­szy­wym prze­ko­na­niem, że na­strój Oscara w ma­giczny spo­sób uległ po­pra­wie i że w ogóle nic złego się nie działo.

Mi­jają ko­lejne ty­go­dnie, mie­siące i lata, w któ­rych Oscar nie prze­staje wi­dzieć w żo­nie osoby le­ni­wej i skłon­nej do ma­ni­pu­la­cji, a Olive jest w cią­głym po­go­to­wiu, w każ­dej chwili ocze­ku­jąc, że stres zwią­zany z pracą po­no­wie da o so­bie znać. Zu­peł­nie nie­zro­zu­miani, żyją w od­dziel­nych świa­tach, a dy­stans po­mię­dzy nimi nie­ustan­nie się zwięk­sza.

Cza­sami czują się bar­dziej sa­motni, gdy są ra­zem, niż gdy spę­dzają czas od­dziel­nie. Dzieli ich prze­paść rów­nie wielka, jak ocean. Oboje wy­czu­wają, że coś, i to bar­dzo waż­nego, jest nie tak, jed­nak żadne z nich nie po­trafi tego ani na­zwać, ani opi­sać.

Na szczę­ście w obojgu jest duży po­ten­cjał. Mają w so­bie całe po­kłady uczuć, tylko nie są ich świa­domi bądź nie po­tra­fią ich użyć w zdrowy, po­głę­bia­jący ich zwią­zek spo­sób. Ją­drem ich mał­żeń­stwa jest by­cie ze sobą, wspólna hi­sto­ria, tro­ska i mi­łość. Bra­ku­ją­cymi ele­men­tami są świa­do­mość i umie­jęt­no­ści, któ­rych można się na­uczyć. Jest spora szansa, że pew­nego dnia jedno z nich do­zna emo­cjo­nal­nego „prze­bu­dze­nia” i ude­rzy w mur ota­cza­jący part­nera.

W dal­szej czę­ści prze­ko­nasz się, że tak wła­śnie się stało.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki