Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jak uzdrowić relację z partnerem, rodzicami i dziećmi.
Zaniedbanie emocjonalne w dzieciństwie to brak wystarczających reakcji na potrzeby emocjonalne dziecka w całym okresie dorastania.
Aby dostosować się do tej sytuacji, dziecko spycha potrzeby emocjonalne w głąb siebie, przestając akceptować i do końca rozumieć własne emocje i uczucia.
Życie z zablokowanymi uczuciami jest bolesne i trudne, co często w dorosłym życiu przekłada się na pogorszenie relacji z najbliższymi, poczucie wewnętrznej pustki i bycia gorszym od innych.
Autorka w książce odpowiada m.in. na pytania:
– jak rodzice mogą zmienić swoje interakcje z dziećmi, by zapewnić im emocjonalne wsparcie?
– czy relacje z emocjonalnie zaniedbanymi rodzicami można uzdrowić?
– w jaki sposób rozmawiać o zaniedbaniu emocjonalnym z bliskimi?
Książka Dr Jonice Webb Wypełnić pustkę i żyć lepiej stanowi kolejną odsłonę tematu zaniedbania emocjonalnego. Na podstawie opisów prawdziwych sytuacji autorka pozwala dostrzec u siebie i innych jego skutki i wskazuje sposoby uporania się z nimi w dorosłym życiu.
Jonice Webb
Jest doktorem psychologii klinicznej i od 1991 roku posiada licencję na prowadzenie praktyki. Ma szerokie doświadczenie w badaniach naukowych, testach psychologicznych i psychoterapii. W trakcie swojej kariery Webb pełniła funkcję kierowniczki trzech dużych klinik ambulatoryjnych. Obecnie prowadzi prywatną praktykę psychoterapeutyczną w Lexington w stanie Massachusetts. Autorka poradnika Wypełnić pustkę wydanego przez Wydawnictwo Zwierciadło. Jonice Webb mieszka obecnie w okolicach Bostonu z mężem i dwójką dzieci.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 292
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Dla moich Pacjentów
Podziękowania
Proszenie o pomoc nie jest moją mocną stroną, delikatnie mówiąc. Jednak niektóre osoby z mojego otoczenia są dla mnie tak wielkim wsparciem, że prośba o przeczytanie rękopisu, podzielenie się opinią czy pomoc w rozwiązaniu technicznych problemów nie nastręczała żadnej trudności, podobnie jak żadna inna prośba.
Denise Waldron, autorka książek, mimo ogromu pracy zawsze znajdzie czas, żeby przeczytać wszystkie rozdziały, poprawić mniejsze i większe błędy, a także jasno wyłożyć swoje zdanie. Brak mi słów, by wyrazić moją wdzięczność za to, że mam w niej tak uczciwą, szczerą i wspierającą koleżankę po fachu oraz godną najwyższego zaufania przyjaciółkę.
Mike’owi Feinsteinowi, kolejnemu szczeremu i zaufanemu przyjacielowi, udało się przeczytać i zrecenzować tekst książki podczas służbowych podróży pociągiem, co nie przeszkodziło mu w poczynieniu niezwykle pomocnych spostrzeżeń w rekordowo krótkim czasie.
Mój najdroższy mąż Seth zawsze spieszył z pomocą, gdy jej pilnie potrzebowałam, np. przy projektowaniu „kart zmian”, podejmowaniu ważnych decyzji, co wymagało przedyskutowania tematu czy po prostu do rozmów o niczym. Seth, napisanie tej książki nie byłoby możliwe bez twojej ciągłej i zawsze wspierającej obecności, a także bezinteresownej, niezachwianej wiary w moją zdolność do jej napisania.
Bez wątpienia książka zyskała dzięki licznym wspaniałym umysłom, którym zawdzięczam trafne pytania, obserwacje, krytyczne opinie i sugestie.
Danielle DeTora przeczytała tekst i dostarczyła mnóstwo informacji zwrotnych godnych wytrawnej psycholożki – dzięki jej wnikliwej ocenie każdego rozdziału finałowa wersja zyskała fachowy sznyt.
Joyce Davis nie tylko zapoznała się z tekstem, ale jako utytułowana terapeutka dostarczyła mi mnóstwa cennych podpowiedzi. Joanie Schaffner okazała się niezwykle pomocna podczas pisania jednego z rozdziałów.
Gorące słowa podziękowania kieruję do mojego agenta Michaela Ebelinga, z którego ust padły słowa: „Czas, żebyś napisała kolejną książkę” i który pomógł mi zdecydować, jak to zrobić najlepiej. Tabitho Moore – dzięki tobie udało mi się dotrzeć ze swoim przekazem do tak licznego grona ludzi, do jakiego samodzielnie bym nie dotarła.
Moją największą inspiracją, a właściwie dwoma inspiracjami do napisania tej książki, podobnie jak poprzedniej, były moje dzieci, Lydia i Isaac. Wychowywanie was nieustająco zmusza mnie do stawiania pytań, jakie w innym wypadku w ogóle nie przyszłyby mi do głowy, oraz do dojrzewania w sposób, którego nawet bym nie podejrzewała, że istnieje. To, jacy jesteście, nauczyło mnie, co na tym świecie naprawdę ma znaczenie. Bez was ta książka w ogóle nie zrodziłaby się w moim umyśle.
Na koniec pragnę podziękować swojemu tacie, nieżyjącemu już od kilkunastu lat. W ostatnich dniach życia powiedziałeś pięć słów, które uświadomiły mi, jaka siła drzemie w zaniedbaniu emocjonalnym w dzieciństwie. Włączyłam je do książki z nadzieją, że dla innych również staną się inspiracją.
WSTĘP
W 2012 roku napisałam książkę Wypełnić pustkę. Od dnia publikacji otrzymałam tysiące wiadomości od czytelników, którzy w końcu zrozumieli, co im ciążyło przez całe życie i ta wiedza przyniosła im ulgę.
Niektórzy z nich dostąpili czegoś na kształt objawienia, które całkowicie odmieniło ich życie, znacząco zmniejszając poczucie wstydu i zagubienia, dzięki czemu mogli skupić się na przyszłości. U innych świadomość przychodziła wolniej i spokojniej, wydobywając ich z mroków ku światłu samoświadomości i siły.
Umiejętność odczuwania własnych emocji to niesamowite doświadczenie, wręcz zwodnicze w swoim ogromie. Dekonstruowanie muru, które twoje wewnętrzne dziecko wzniosło, żeby zablokować uczucia, sprawia, że zaczynasz czuć, że naprawdę żyjesz.
Jeśli na początku towarzyszyła ci pustka emocjonalna, to nowe doświadczenia mogą być dezorientujące. Krok po kroku zaczynasz odczuwać ciężar smutku, przebłyski podekscytowania, a być może złość czy urazę za krzywdy, jakie ci w dzieciństwie wyrządzono. Niektóre z tych emocji mogą być bolesne, inne są źródłem radości i wewnętrznego ciepła, ale wszystkie, zarówno pozytywne, jak i negatywne, łączą cię z twoim wewnętrznym prawdziwym ja, ze światem i ludźmi wokół w sposób, jakiego sobie nie wyobrażałeś.
Oczywiście każdy z nas jest inny, jednak wszystkich, którzy są na ścieżce powracania do równowagi po doświadczeniu zaniedbania emocjonalnego w dzieciństwie, czyli ZED, łączy jeden wspólny element: zmiana życia poprzez zmianę siebie od środka. A ta wewnętrzna zmiana przekłada się na to, co dzieje się na zewnątrz. Każda pozytywna, zdrowa przemiana, jakiej dokonujesz w sobie, wpływa na ludzi obok ciebie. A to może prowadzić do nieoczekiwanych trudności i wyzwań.
I to jest właśnie powód, dla którego powstała ta książka.
Jednak na początek krótkie przypomnienie, czym jest zaniedbanie emocjonalne w dzieciństwie (ZED). Choć definicja jest bardzo prosta, to jego skutki mogą być katastrofalne.
Zaniedbanie emocjonalne w dzieciństwieto brak wystarczających reakcji na potrzeby emocjonalne dziecka w całym okresie dorastania.
Co się dzieje, gdy jako dziecko dorastasz w rodzinie, która albo pozostaje niewzruszona na twoje emocje i uczucia, albo ich nie toleruje? Musisz się nauczyć dostosowywać do sytuacji. Żeby nie obciążać rodziców swoimi potrzebami emocjonalnymi, spychasz je w głąb siebie lub się od nich odseparowujesz. Przestajesz akceptować własne uczucia i starasz się ze wszystkich sił, by nie odczuwać żadnych potrzeb w tym obszarze.
Najprawdopodobniej to wszystko dzieje się poza twoją świadomością. Dziecięcy mózg dobrze wie, co i jak robić, by cię chronić. Wznosi coraz solidniejszy mur, którego zadaniem jest blokowanie uczuć, dzięki czemu rodzice nie muszą się z nimi konfrontować. Ten automatyczny tryb adaptacyjny może ci całkiem dobrze służyć w rodzinnym domu, ale w dorosłym życiu nie unikniesz cierpienia.
Życie z blokowanymi uczuciami jest bolesne i trudne. Emocje, które powinny cię łączyć z sobą i innymi, motywować, dawać wytyczne, są niewystarczająco dostępne, by należycie wywiązywać się ze swoich zadań. Odkrywasz, że świat, w którym żyjesz, jest mniej barwny, energetyczny i interesujący niż ten, którego doświadczają inni. Starasz się zrozumieć swoje pragnienia, potrzeby, miotasz się, by znaleźć odpowiedź, jak cieszyć się tym, co jest wokół. W końcu odkrywasz, że jedziesz na pustym baku.
Te w pełni naturalne skutki odgradzania się od swoich uczuć mogą być też zaskakujące, w szczególności wówczas, gdy rodzice zabezpieczali cię materialnie lub szczerze kochali i wychowywali najlepiej, jak potrafili, a mimo to nie jesteś szczęśliwy i czujesz się w jakiś nienazwany sposób inny od reszty ludzi i nie rozumiesz, dlaczego tak się dzieje. „Dlaczego brakuje mi czegoś, co inni najwyraźniej mają? Co jest ze mną nie tak?”
W rzeczywistości brakuje ci tego, co odgrywa kluczową rolę w budowaniu satysfakcjonujących, trwałych i znaczących relacji – dostępu do swoich emocji. Relację dotkniętą ZED można porównać do wyschniętej studni. Niestety większość znajdujących się w relacji osób z ZED nie zdaje sobie z tego sprawy, ponieważ to jedyna rzeczywistość, jaką znają.
Zastanawiasz się, czy masz ZED?ZED zasadniczo jest niewidoczne i trudne do przywołania w pamięci, dlatego niełatwo zdiagnozować, czy dotyczy ciebie. Jeśli to, co do tej pory przeczytałeś, uruchamia jakiś dzwonek alarmowy, zapraszam do odwiedzenia strony drjonicewebb.com/cen-questionnaire i wypełnienia stosownej ankiety (Emotional Neglect Questionnaire).
Jeśli chcesz się dowiedzieć, jak adaptacyjny wzorzec ZED wciąż oddziałuje na twoje dorosłe życie i jak się z niego wyzwolić, to proponuję przeczytanie mojej pierwszej książki Wypełnić pustkę.
Jeśli już masz pewność, że ZED jest częścią twojego życia i doświadczasz korzyści wynikających z odniesienia się do niego bądź podejrzewasz, że ZED jest udziałem kogoś ci bliskiego, zachęcam do dalszej lektury, ponieważ ta książka jest dla ciebie.
Wychodzenie z cienia ZED to proces. Najpierw zaczynasz się czuć inaczej i zachowywać inaczej. Wchodząc w kontakt ze swoimi uczuciami, czujesz przypływ energii, masz większą motywację i poczucie celu. Im lepiej poznajesz siebie, tym bardziej sobie uświadamiasz, że masz pragnienia i potrzeby. Zaczynasz też rozumieć, że tak naprawdę nie jesteś osobą słabą czy w jakiś sposób wybrakowaną, twoje życie nabiera tempa i dobrze ci z tym. Uświadamiasz sobie, że jesteś tak samo ważny, jak każdy inny. Czujesz, że ludzie wokół są ci bliżsi i być może pojawia się pragnienie, by oni również nawiązali z tobą emocjonalną więź.
Pracując ciężko, by uporać się ze spustoszeniem, jakie w tobie pozostawiło wieloletnie zaniedbanie emocjonalne, mimowolnie stajesz się autorem spustoszenia innego rodzaju. Od razu cię uspokoję: to całkowicie zdrowe i pożądane zjawisko, będące wynikiem pozytywnych zmian zachodzących w twoim życiu.
Przemiana osoby z ZED może mieć dramatyczną postać, może odbywać się powoli i stopniowo, może mieć postać skokową/sporadyczną, może też przybierać wszystkie trzy formy w różnym czasie. Jednak niezależnie od tego, jak ten proces przebiega, zawsze oddziałuje na osoby ci najbliższe. Są zaskoczone lub zmieszane twoim nowym „ja”. Mogą wyczuwać twoje nowe emocje lub ich nieznaną głębię. Mogą zobaczyć w tobie kogoś bardziej asertywnego i niekoniecznie ten obraz im się spodoba.
Niezależnie od tego, na jakim etapie powrotu do równowagi się znajdujesz, już sama świadomość, że doświadczyłeś ZED, może zakwestionować wiele aspektów twojego życia. Obserwując skutki ZED, możesz mieć poczucie, że twoje relacje zostały zakłócone. Może pojawić się gniew, poczucie winy czy irytacja skierowana na rodziców bądź życiowego partnera. Możesz sobie uświadomić, czego nie otrzymujesz od najbliższych ci ludzi, a także to, czego oni nie otrzymują od ciebie.
Co trzeba zrobić, gdy zaczynasz odzyskiwać równowagę i zmieniać się na lepsze, a mimo to twoje życie okazuje się bardziej złożone niż kiedyś?
Trzy ważne pytania, które są mi najczęściej zadawane:
1. Jak niwelować skutki oddziaływania ZED na moją relację?
2. Jak mam układać relację z rodzicami, gdy już wiem, że w dzieciństwie zaniedbywali mnie emocjonalnie?
3. Jak niwelować skutki oddziaływania ZED, które dostrzegam w swoich dzieciach?
Każde z tych pytań rodzi wiele kolejnych:
► Wydaje mi się, że mój mąż ma ZED. Jak mam z nim o tym porozmawiać?
► Co zrobić w sytuacji, gdy oboje partnerzy dorastali w zaniedbaniu emocjonalnym?
► Czy mam porozmawiać z rodzicami o zaniedbaniu emocjonalnym? Jak to zrobić?
► Czuję się winny, że odczuwam gniew na rodziców. Co powinienem zrobić?
► Widzę, jak ZED wpłynęło na sposób, w jaki wychowuję swoje dzieci. Czy jest już za późno, by coś z tym zrobić?
► Widzę, jak ZED wpłynęło na moje dorosłe już dzieci. Jak mam do nich dotrzeć, żeby o tym porozmawiać?
► Czy możliwe jest zniwelowanie emocjonalnego dystansu w moim związku?
Jeśli którekolwiek z tych pytań z tobą rezonuje, wiedz, że nie jesteś sam. Na świecie nie brak ludzi dotkniętych ZED, którzy podjęli ciężką pracę, by móc żyć lepiej i pełniej.
Jesteś osobą dzielną i silną. Inaczej nie czytałbyś tej książki. Zasługujesz na wsparcie, ciepło i opiekę. Zasługujesz na odpowiedzi i pomoc, jakich cię pozbawiono w dzieciństwie.
To z myślą o tobie napisałam tę książkę.
CZĘŚĆ I
ZANIEDBANIE EMOCJONALNE W DZIECIŃSTWIE (ZED) I TWOJA RELACJA
Rozdział 1
ZED W ZWIĄZKU: PORTRET
Gdy jeden partner ma ZED
MARCEL i MAY
Marcel, jadąc samochodem do domu po pracy, jest zatopiony w myślach. W głowie odtwarza sytuację, jaka wydarzyła się poprzedniego wieczoru między nim i jego żoną, May.
Marcel, gdy tylko przekroczył próg domu, postawił aktówkę na ziemi, kucnął i otworzył szeroko ramiona, by objąć nimi dwoje małych dzieci, które podbiegły do niego i uwiesiły się na nim, wykrzykując radośnie: „Tatuś!!!” Wspólne przytulenie szybko przeistoczyło się w zapasy przeplatane łaskotkami.
– Dzieci, zejdźcie z taty! Cały dzień ciężko pracował i jest zbyt zmęczony, by znosić wasze wygłupy – stanowczym głosem wyraziła swoje zdanie May, wkraczając do holu. Marcelowi nie umknęło, że dzieci posmutniały, gdy wyplątywały się ze wspólnego kłębowiska. Jemu również zrobiło się przykro, ale podniósł się i objął żonę na powitanie.
May, jakby nieobecna myślami, odpowiedziała mu półuściskiem, zerkając jednocześnie przez ramię.
– Możesz dziś naprawić zepsute okno? I miej na oku dzieci przez chwilę, dobrze? – poprosiła, po czym zbiegła po schodach do piwnicy, żeby coś przynieść.
Marcel, przyglądając się bawiącym się dzieciom, czuł nieprzyjemny ucisk w żołądku. To była mieszanka smutku, zagubienia i samotności. Tak, zdecydowanie samotności. Zebrał się na odwagę, żeby wieczorem, w dogodnej chwili spróbować porozmawiać z żoną.
– May, musimy porozmawiać – zaczął, gdy dzieci były już w łóżkach. – Nie mogę pozbyć się wrażenia, że coś jest z nami nie tak.
– A co miałoby być nie tak? O czym ty mówisz? Nie rozumiem – w oczach May natychmiast pojawiły się łzy. – Czy już mnie nie kochasz?
– Oczywiście, że cię kocham, tak jak zawsze – Marcel pospieszył z zapewnieniem. – Chodzi o to, że... Nie wiem, co to jest. Po prostu wydaje mi się, że nie wszystko jest tak, jak być powinno – podniósł głowę i zobaczył, że po łzach nie było już śladu. May przyswoiła tylko pierwsze zdanie: „Oczywiście, że cię kocham, tak jak zawsze”, reszty w ogóle nie zarejestrowała. Jej myśli dryfowały już ku innym sprawom.
– Marcel, przecież kochamy się i tylko to się liczy, prawda? Chodzi mi o to, że może jesteś nieco przewrażliwiony w jakiejś kwestii. Serio. Powinieneś odpuścić, wyluzować się i po prostu być szczęśliwy.
Marcel przyglądał się May w pełni świadom, że stracił już jej uwagę i zainteresowanie. Bezradnie starał się znaleźć słowa, którymi byłby w stanie wytłumaczyć jej, że problem jest poważny i że bardzo mu zależy, by spróbowała to zrozumieć.
Jednak żadne słowa nie przyszły, co tylko wzmogło jego frustrację, gniew i poczucie krzywdy.
Wróćmy do następnego dnia, gdy Marcel jest w drodze do domu. „Może zwariowałem?”, zastanawia się w myślach. „Czy to ze mną jest coś nie tak, czy z nią? Ma rację, mówiąc, że się kochamy, ale czy to naprawdę wystarczy? Przecież w małżeństwie chodzi o coś więcej. Dlaczego ona nie czuje tak jak ja, że coś nie gra? Jak mam jej to wytłumaczyć? Jak mam ją skłonić do rozmowy?”
Powyższy opis dobrze ilustruje, jak czuje się osoba wolna od ZED (Marcel), która jest w związku z osobą doświadczoną zaniedbaniem emocjonalnym (May). Tylko Marcel zdaje sobie sprawę, że coś jest nie tak. Dorastał w świecie zabarwionym emocjami, a teraz jego domowe życie naznaczone jest kolorystyką May: odcieniami szarości.
Partnerowi osoby z ZED trudno jest zrozumieć, na czym dokładnie polega problem. „Czy to ze mną jest coś nie tak, czy z nią/nim? Czy moje oczekiwania są nierealistyczne? A może po prostu tak wygląda małżeństwo? Może mam za duże oczekiwania? Może szukam dziury w całym albo robię burzę w szklance wody?” – takie pytania nieraz stawiają sobie partnerzy niedotknięci ZED.
Z perspektywy May w jej małżeństwie wszystko jest w porządku, z wyjątkiem krótkich momentów, gdy Marcel wyraża brak usatysfakcjonowania. „Dlaczego nie możesz być po prostu szczęśliwy?”, to typowa reakcja partnera z ZED. May kocha Marcela i szczerze pragnie jego szczęścia, jednak brakuje jej umiejętności i emocjonalnej wnikliwości, by zrozumieć jego potrzeby. Może odbierać jego całkowicie naturalne i zdrowe emocjonalne prośby jako proszenie się o uwagę czy wręcz słabość charakteru.
Niezależnie od tego, jak dobrze Marcel i May są dopasowani i jak bardzo się kochają, jest duże prawdopodobieństwo, że w ich związku z czasem będzie przybywać problemów. Marcel może mieć dość ciągłych prób przebicia się przez „mur” May, może się pojawić gniew z powodu poczucia, że żona go do siebie nie chce dopuścić. Mając wrażenie coraz większego osamotnienia w związku, w końcu poczuje się zupełnie bezradny.
Możliwy jest też inny scenariusz: w May będzie narastać irytacja w związku z ciągłą koniecznością konfrontowania się z potrzebami Marcela. Brak emocjonalnych narzędzi umożliwiających ubranie jakichkolwiek problemów w słowa i przepracowanie ich, stawanie w obliczu ciągłych różnic zdań, poczucie krzywdy i ból będą narastać przez kolejne lata po obu stronach i powoli niszczyć więź między małżonkami. W końcu oboje mogą dojść do wniosku, że już nawet nieszczególnie się lubią.
Na szczęście w związku, w którym jeden partner jest dotknięty ZED, jest pewien pozytyw. Marcel wie, że czegoś w ich małżeństwie brak, a to ogromny atut w porównaniu z wieloma innymi związkami. ZED May nie jest jej wyborem ani winą i Marcel to czuje. Wie, że May jest dobrą osobą, która się stara i która szczerze go kocha. A wszelkie braki cechujące ich związek można zniwelować. Wszystkie te czynniki będą odgrywały kluczową rolę w przyszłym procesie powrotu do równowagi.
Przyjrzyjmy się teraz przypadkowi, w którym oboje partnerzy są dotknięci ZED i zmagają się z problemem, którego żadne z nich nie potrafi zidentyfikować lub nazwać.
Gdy oboje partnerzy mają ZED
OLIVE i OSCAR
Olive i Oscar siedzą naprzeciw siebie przy stole i w ciszy jedzą niedzielne śniadanie.
– Zostało jeszcze trochę kawy? – pyta Olive roztargnionym głosem, nie odrywając oczu od wiadomości, które czyta na swoim laptopie. Poirytowany Oscar gwałtownie wstaje i podchodzi do ekspresu do kawy, żeby sprawdzić, czy jest w środku coś jeszcze.
„Dlaczego zawsze mnie o to pyta? To zwykła manipulacja. Po prostu nie chce jej się wstać i samej sprawdzić”, zrzędzi w myślach. Chwilę potem wraca do stołu z dzbankiem i dolewa kawy do kubka Olive. Puste naczynie z głośnym stuknięciem odstawia na stół, po czym siada z powrotem na swoim krześle, wzdychając i rzucając wciąż skupionej na czytaniu żonie gniewne spojrzenie.
Olive, w reakcji na brzęk odstawianego dzbanka i westchnienie Oscara, podnosi wzrok. Widzi męża, który już zdążył zatopić się w lekturze gazety, wiec ponownie zerka na ekran laptopa, jednak nie potrafi się skupić na czytaniu.
„Ciekawe, co się dzieje z Oscarem”, zastanawia się. „Ostatnio wydaje się ciągle poirytowany. Może to efekt stresu związanego z pracą. Nie brak tam napięć, to na pewno o to chodzi”.
Olive postanawia unikać Oscara przez resztę dnia, mając nadzieję, że jeśli zostawi go samemu sobie, to nastrój mu się poprawi (a sama też na tym skorzysta, ponieważ nie będzie musiała znosić jego towarzystwa). Mniej więcej w porze kolacji spyta go o pracę, żeby się przekonać, czy rzeczywiście jest pod wpływem stresu.
Pod wieczór Olive po załatwieniu kilku spraw wraca do domu i przekonuje się, że Oscar przygotował dla nich kolację. Gdy siadają do stołu, on zdaje się być w lepszym niż rano nastroju.
Po krótkiej rozmowie o tym, na czym Olive minął dzień, kobieta pyta:
– Co słychać w pracy?
Oscar zerka nieco zdziwiony na żonę.
– W porządku. Dlaczego pytasz?
– Bez powodu – odpowiada Olive, przyjmując z ulgą jego zapewnienie, że nic złego się nie dzieje. – Może obejrzymy razem kolejny odcinek „Gry o tron”, gdy będziemy jeść?
Telewizor zostaje włączony i oboje jedzą kolację, każde skupione na oglądanym filmie.
Para, w której oboje partnerzy są dotknięci ZED, pod wieloma względami przypomina wszystkie inne pary. A jednak różnica jest fundamentalna. Ta relacja naznaczona jest nietrafionymi założeniami i błędnymi interpretacjami. Niestety żadne z partnerów nie posiada umiejętności komunikacyjnych, by próbować dowiedzieć się, co druga strona myśli i czuje lub dlaczego robi to, co robi.
Może powinnaś mi po prostu powiedzieć, co chcesz na urodziny, zamiast mówić mi, że jest ci wszystko jedno.
Ponieważ żadne z partnerów nie wie, jak rozmawiać o tym, co im dolega oraz o wynikających z tego nieporozumieniach i konfliktach (typowych dla każdego związku), praktycznie nic nie zostaje nazwane i przedyskutowane. To doskonały grunt pod pasywno-agresywne odwety pozbawiające związek ciepła i troski, a wszystko to dzieje się poza świadomością obu stron. Drobne działania, nieskierowane bezpośrednio na partnera, takie jak głośne postawienie dzbanka na stole, ignorowanie, zapominanie czy unikanie wspólnego przebywania w jednym pomieszczeniu mogą stać się podstawowymi formami bycia w związku i komunikowania się. Żadna z nich nie jest skuteczna.
W powyższej scenie Oscar błędnie interpretuje zatopienie się Olive w lekturze jako „manipulację”, z kolei Olive nietrafnie odczytuje poirytowanie Oscara na nią jako stres związany z pracą. Zamiast od razu zająć się rozwiązaniem problemu, kobieta wybiera unik na resztę dnia. Jej pytanie zadane Oscarowi wieczorem jest zbyt proste i zbyt odległe od celu, by dostarczyć przydatnych informacji. Pozostaje z fałszywym przekonaniem, że nastrój Oscara w magiczny sposób uległ poprawie i że w ogóle nic złego się nie działo.
Mijają kolejne tygodnie, miesiące i lata, w których Oscar nie przestaje widzieć w żonie osoby leniwej i skłonnej do manipulacji, a Olive jest w ciągłym pogotowiu, w każdej chwili oczekując, że stres związany z pracą ponowie da o sobie znać. Zupełnie niezrozumiani, żyją w oddzielnych światach, a dystans pomiędzy nimi nieustannie się zwiększa.
Czasami czują się bardziej samotni, gdy są razem, niż gdy spędzają czas oddzielnie. Dzieli ich przepaść równie wielka, jak ocean. Oboje wyczuwają, że coś, i to bardzo ważnego, jest nie tak, jednak żadne z nich nie potrafi tego ani nazwać, ani opisać.
Na szczęście w obojgu jest duży potencjał. Mają w sobie całe pokłady uczuć, tylko nie są ich świadomi bądź nie potrafią ich użyć w zdrowy, pogłębiający ich związek sposób. Jądrem ich małżeństwa jest bycie ze sobą, wspólna historia, troska i miłość. Brakującymi elementami są świadomość i umiejętności, których można się nauczyć. Jest spora szansa, że pewnego dnia jedno z nich dozna emocjonalnego „przebudzenia” i uderzy w mur otaczający partnera.
W dalszej części przekonasz się, że tak właśnie się stało.