Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czy masz wrażenie, że ciągle otaczają cię subtelne sygnały, komunikaty niewerbalne, przelotne emocje czy półświadome pragnienia innych ludzi? Czy męczy cię spora ilość bodźców, wywołując uczucie wyczerpania? A może czasami nie możesz się przemóc, by przejść od myślenia do działania? Może często wybierasz samotne siedzenie w domu zamiast aktywnych rozrywek i grupowych atrakcji? Jeśli tak, to prawdopodobnie należysz do grona wysoko wrażliwych osób, stanowiących 20% wszystkich ludzi. I nie ma w tym nic złego, tyle że świat, w którym żyjesz, jest dostosowany do ludzi o zdecydowanie innych potrzebach niż twoje. Czasami możesz więc czuć się naprawdę inny i niezrozumiany! Jednak twoje wyjątkowe zdolności empatyczne i analityczne mogą być wielkim atutem zarówno w przyjaźni, jak i małżeństwie czy innym długotrwałym związku. Ta książka będzie twoim przewodnikiem po świecie miłości i związków tworzonych przez osoby wysoko wrażliwe! Dowiesz się z niej między innymi: • jak układają się relacje, zależnie od tego, czy wysoko wrażliwy jest mężczyzna, czy kobieta, • czy osoby wysoko wrażliwe tworzą dobre związki z innymi osobami wysoko wrażliwymi, • jakie są zalety związków mieszanych, • jak unikać pułapek związków osób wysoko wrażliwych z niewysoko wrażliwymi, • jak wysoka wrażliwość wpływa na życie seksualne, • jaki jest wpływ wrażliwości na prawdopodobieństwo zakończenia związku. „Książka Elaine N. Aron przywraca związkom właściwe im oparcie w życiu wewnętrznym oraz honoruje ludzi, których naturalnie życie to pociąga. Ta znakomita i ważna pozycja pomoże wysoko wrażliwym znaleźć wewnętrzny spokój i spełnienie w ich relacjach międzyludzkich”. Robert Johnson, autor Balancing Heaven and Earth
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 445
Podziękowania
Miałam wielkie szczęście współpracować z redaktor Tracy Behar i moją agentką Betsy Amster – obie z wyczuciem i inteligentnie mobilizowały mnie do wytężonej pracy przy spisywaniu i objaśnianiu myśli na temat miłości i temperamentu, jakie powstawały w moim nadaktywnym, wysoko wrażliwym mózgu. Za wnikliwą lekturę rękopisu i cenne uwagi dziękuję redaktor Sarah Whitmire oraz mojemu mężowi Artowi. Doceniam także wkład mojego syna Elijaha w pracę nad tekstem książki.
Ogromne podziękowania należą się osobom wysoko wrażliwym, które zgodziły się na udzielanie mi wielogodzinnych wywiadów na temat swoich związków, a także wielu innym, które wzięły udział w ankietach. Wyrażam również wdzięczność osobom, które zgłosiły się do mnie na psychoterapię. Opowiadając fragmenty ich historii na kartach książki, zmieniałam fakty, dbałam jednak o zachowanie oryginalnych wniosków. Te opisy prawdziwych wydarzeń nadały książce głębię. Czuję się niezmiernie wyróżniona, że mogłam towarzyszyć ich autorom, gdy ujawniali swoje przeżycia.
Nota autorska do wydania z roku 2016
Masz przed sobą poprawione wydanie książki The Highly Sensitive Person in Love. Pierwotnie ukazała się ona drukiem w 2000 roku, ponieważ jednak niewiele jej fragmentów w moim odczuciu wymagało zmiany, to wszystkie swoje uwagi zawarłam w niniejszej nocie. Przede wszystkim chcę przytoczyć wyniki najnowszych badań nad wrażliwością. Pragnę również podzielić się dwiema refleksjami z obserwacji odbioru książki przez czytelników w ciągu kilkunastu lat.
Po pierwsze, ostrzeżenie dla moich wysoko wrażliwych czytelników. Nie oczekujcie, że bliskie wam osoby wpadną w zachwyt, dowiedziawszy się o waszej wrażliwości lub roli, jaką odgrywa ona w związku. Mogą odebrać takie informacje jako zagrożenie. Być może poczują nadciągającą zmianę i zaczną się obawiać, że będzie dla nich przykra. Może pomyślą, że oddalicie się od siebie, ponieważ jesteście mniej podobni. Zresztą każde z was ma prawo do takich odczuć. A może odkryjesz, że masz nowe potrzeby i zaczniesz je głośno wyrażać. Może dotąd nie sądziłeś, że potrzebujesz więcej spokojnego czasu tylko dla siebie, albo dopiero teraz uświadamiasz sobie, że chodzenie do hałaśliwych lokali, które odwiedzałeś wraz z partnerem, nie sprawiało ci wielkiej frajdy. Taki wzrost samoświadomości mógłby oznaczać drastyczne zmiany układu sił w związku, jeśli do tej pory osoba wysoko wrażliwa (WWO) była postrzegana jako w pewien sposób słabsza czy wręcz zaburzona psychicznie. Teraz okazuje się bowiem, że WWO jest normalna, a nawet ma pewne szczególne umiejętności oraz równe prawa.
Dlatego radzę ci, abyś działał powoli. Wykorzystaj swoją niezwykłą empatię (zob. s. 18) do zrozumienia, co twoje nowe spostrzeżenia o sobie oznaczają dla drugiej osoby. Ona także ma własne potrzeby i należy je uszanować, nawet jeśli doprowadzą do konfliktów, które będziecie musieli wspólnie rozwiązywać. Nigdy nie używaj swojej wrażliwości jako broni – nie mów na przykład: „Jestem wysoko wrażliwa, więc nie zamierzam tego słuchać”. Z góry umów się z partnerem, że jeśli którekolwiek z was dozna nadpobudzenia w trakcie konfliktu, zrobicie sobie przynajmniej dwadzieścia minut „przerwy technicznej”, a następnie na pewno wrócicie do rozmowy. Nie koncentrujcie się jednak przesadnie na nowo odkrytej różnicy między wami. Po kilku miesiącach ta nowa wiedza nadal będzie istotna, lecz naturalnie zintegruje się z całym tobą i twoim dotychczasowym stylem relacji z bliskimi ci ludźmi.
Po drugie, pragnę ostrzec sceptyków. Nie powinniście się spieszyć z akceptowaniem lub odrzucaniem prezentowanej tu koncepcji wysokiej wrażliwości. Trudno ci uwierzyć w realność tej cechy? Nawet ja przez pewien czas w nią wątpiłam. Czy widzę w wynikach badań coś, czego w nich naprawdę nie ma? Myślę, że rezultaty różnych eksperymentów przeprowadzonych przez niezależnych naukowców, o których przeczytasz za chwilę, odpowiedzą na to pytanie. Rozważmy jednak dobre powody do tego, by z początku podchodzić do wspomnianej koncepcji ze sceptycyzmem, a mimo to dać jej drugą szansę.
Być może zastanawiasz się, dlaczego cecha nazywana wysoką wrażliwością nie została „odkryta” wcześniej. Przecież trzymasz w rękach po prostu kolejny poradnik psychologiczny. Spieszę wyjaśnić, że nigdy nie zamierzałam pisać poradników. Zostałam do tego przymuszona przez osoby wysoko wrażliwe, które dowiedziały się o moich badaniach naukowych i praktycznie zażądały ode mnie książki. Omawiana tu cecha temperamentu oczywiście istniała zawsze, choć nazywano ją innymi terminami. Jej najważniejsze elementy nie były jednak znane, dlatego opisywano ją wyłącznie w kategoriach zewnętrznych zachowań, takimi słowami jak „nieśmiałość” lub „introwertyczność”. Osoby wysoko wrażliwe wcale nie muszą takie być. Poza tym, w przeciwieństwie do koloru włosów, wzrostu czy płci, wysoka wrażliwość jest w dużej mierze niewidoczna, co sprawia, że łatwo umniejszać jej znaczenie. Tymczasem wywiera ona na nas równie duży wpływ co płeć w tym sensie, że oddziałuje na wszystkie aspekty życia – sposób myślenia, odczuwania, preferencje, wybór zawodu, a także, oczywiście, relacje.
Na tę niewidoczność nakłada się jeszcze to, że typowe osoby wysoko wrażliwe tak dobrze przystosowują się do życia i innych ludzi, iż ich odmienność jest niemal niezauważalna, jeśli ich dobrze nie znamy. (Niemniej ze względu na pewne swoje problemy czy zdolności niektóre WWO rzucają się w oczy i to one mogą kształtować nasz obraz wysoko wrażliwych). W pewnym sensie istotą wysokiej wrażliwości jest adaptowanie się.
Kolejnym powodem, dla którego można nie traktować wysokiej wrażliwości poważnie, jest to, że zaledwie 20 procent ludzi rodzi się z tą cechą. Oznacza to, że 80 procent populacji kształtuje opinię większości na temat ludzkiej natury. Dla każdego z nas naturalne jest przekonanie, że inni są do nas pod wieloma względami podobni. Pomaga nam to w rozumieniu siebie nawzajem i odczuwaniu empatii. Mimo to istnieją osoby, które odpowiadają „tak” na każde stwierdzenie z kwestionariusza Czy jesteś wysoko wrażliwy? w tej książce, i takie, które na każde odpowiadają „nie”. Wszyscy żyjemy w tych samych wspólnotach, a niektórzy nawet pod tym samym dachem, mamy jednak bardzo różne potrzeby. Ponieważ nie potrafimy rozpoznać, kto z nas jest wrażliwy, a większość taka nie jest, osoby niewysoko wrażliwe (nie-WWO) są naturalnie sceptyczne. Czasami nawet WWO uważają, że są lub powinny być takie jak nie-WWO. (Parę słów na temat terminu „nie-WWO”: pojęcie WW stosowane jest w ścisłym, naukowym znaczeniu, które nie sugeruje, że osobom będącym nie-WWO brakuje wrażliwości w sensie troski i chęci niesienia pomocy innym. Zresztą WWO mogą w pewnych sytuacjach wcale nie wykazywać tak rozumianej wrażliwości, na przykład w razie nadpobudzenia lub „uwikłania w kompleks”, co objaśniam w dalszej części książki).
Ludzie różnią się między sobą bardzo wieloma wrodzonymi cechami, dlatego założenie, że wszyscy rodzimy się tacy sami, a nasz charakter jest kształtowany wyłącznie w drodze nauki i przez osobiste decyzje, może stanowić realne źródło konfliktów w relacjach. Mamy skłonność, aby uważać, że człowiek działający w sposób, który nam nie odpowiada, powinien być zdolny do zmiany tego zachowania, jeżeli naprawdę nas kocha. Tymczasem może być do tego zdolny albo może nie być. Na przykład nie-WWO często uważają, że każdemu powinny się podobać gwarne restauracje czy „rozmowy o niczym”, więc jeśli komuś się nie podobają, po prostu wydziwia, jest trudny, roszczeniowy. Nic bardziej mylnego. Różnica między nami sprawia, że głośne lokale i banalne pogawędki są dla wielu ludzi w porządku, a dla wysoko wrażliwych pozostają nie do zniesienia. Raz jeszcze mówię: ta cecha jest realna.
Około roku 1991 zaczęłam się posługiwać pojęciem „wrażliwości” w odniesieniu do dorosłych, a w 1997 opublikowałam wyniki swoich badań; w tym samym czasie, a nawet wcześniej inni naukowcy badali wrażliwość dzieci, wszyscy jednak pracowaliśmy bez większego rozgłosu. Jeśli chodzi o mnie, przeprowadzałam wywiady z dorosłymi, które posłużyły mi do stworzenia statystycznie rzetelnego kwestionariusza, oraz podjęłam pewne badania mózgu – stosowałam więc podejścia niemożliwe do wykorzystania w pracy z dziećmi. Inni prowadzili badania z zakresu fizjologii i genetyki, które później połączono ze zjawiskiem wysokiej wrażliwości. Obecnie wrażliwością interesuje się wielu naukowców z różnych ośrodków badawczych, choć nie wszyscy używają tych samych terminów. Ja nazywam cechę, o której tu mowa, wrażliwością przetwarzania zmysłowego (sensory processing sensitivity), inni badacze posługują się takimi pojęciami, jak wrażliwość środowiskowa, reaktywność, biologiczna wrażliwość na kontekst, podatność dyferencyjna (differential susceplibility) czy wrażliwość dająca przewagę (vantage sensitivity), niektórzy identyfikują ją za pomocą nazw pewnych wariantów genetycznych albo mówią o plastyczności bądź elastyczności behawioralnej, podobnie jak w opisie zachowania zwierząt.
Choć na pewno będą się pojawiać nowe przesłanki naukowe, obecnie znaczna większość naukowców wydaje się zgadzać, że wysoka wrażliwość to cecha
wrodzona, uwarunkowana genetycznie czy „konstytucjonalna” (choć niektórzy badacze uważają, że na jej wykształcenie się mogą wpływać także inne czynniki);
wykrywana zawsze u mniejszości, czyli około 20 procent populacji;
pociągająca za sobą skłonność do zauważania subtelnych aspektów otoczenia oraz zatrzymywania się w nowych sytuacjach w celu obserwacji i porównania z wiedzą z przeszłości (choć czasami wiedza z przeszłości prowadzi do stosunkowo szybszego i pewniejszego działania);
wykształcona ewolucyjnie u ponad stu gatunków, ponieważ niesie pewne korzyści pod względem przetrwania;
niebędąca zaburzeniem ani obciążeniem, bo chociaż osoby żyjące w niesprzyjających warunkach, szczególnie w dzieciństwie, są bardziej narażone na doświadczanie trudności, to te przebywające w przyjaznym środowisku i otrzymujące wsparcie zazwyczaj funkcjonują lepiej od innych pod różnymi względami. Zjawisko to nazywa się podatnością dyferencyjną.
Badania o prawdopodobnie największym znaczeniu z punktu widzenia tej książki zostały przeprowadzone przez Biancę Acevedo i współpracowników (w tym mojego męża i mnie), a ich rezultaty opublikowano w roku 2014 w „Brain and Behavior”. (Przytaczając doniesienia naukowe, podaję informacje umożliwiające łatwe wyszukanie ich w internecie. Odnośniki do większości z nich znajdują się też na mojej stronie www.hsperson.com). Wykorzystano w nich skanowanie mózgu, aby dowiedzieć się, które jego obszary były aktywne podczas oglądania przez WWO i nie-WWO fotografii obcych osób i swoich najbliższych z radosnym, smutnym lub neutralnym wyrazem twarzy. Eksperyment wykazał istotne różnice między badanymi grupami. Przede wszystkim układ neuronów lustrzanych osób o wysokiej wrażliwości okazał się bardziej aktywny. Neurony lustrzane, współpracujące z komórkami w innych częściach mózgu, które również były aktywniejsze u wrażliwszych uczestników badania, są silnie powiązane z empatią. Możemy odczuwać empatię rozumowo lub nawet przyjmując, że inni są tacy jak my, ale dzięki empatii lustrzanej do pewnego stopnia faktycznie współodczuwamy z drugim człowiekiem.
Ponadto WWO biorące udział w tym eksperymencie ogólnie silniej niż pozostałe reagowały na emocje, silniej reagowały na emocje partnerów niż obcych oraz na pozytywne uczucia swoich partnerów; na widok smutku na twarzach najbliższych ich mózg w większym stopniu przełączał się w „tryb działania” niż w przypadku oglądania obcych. Większa aktywność innych obszarów mózgu u WWO wskazywała, iż osoby te miały większą świadomość w trakcie zadania. Wszystkie te informacje świadczą o realnych pożytkach, jakie ludzie wysoko wrażliwi wnoszą do swoich związków.
Od roku 2012 myślę o wysokiej wrażliwości jako cesze obejmującej cztery elementy, które określam skrótem DOES. Pierwszym z nich jest głębokość przetwarzania informacji (depth of processing – D). Kolejnym skłonność do przestymulowania (overstimulation – O). Jeśli docierające do nas bodźce przetwarzamy bardzo głęboko, nadmiar informacji może szybko spowodować przestymulowanie. Trzeci składnik to reaktywność emocjonalna i empatia (emotional responsiveness and empathy – E), będące przedmiotem wielu owocnych badań. Ostatni element wysokiej wrażliwości stanowi wyczulenie na subtelne bodźce (sensitivity to subtle stimuli – S).
Nietrudno zrozumieć, że taki zestaw charakterystyk ma wpływ na związki oraz wszelkie inne dziedziny życia. Być może zechcesz przerwać na chwilę lekturę i zastanowić się nad osobą wysoko wrażliwą w twoich relacjach – partnerem, przyjacielem lub członkiem rodziny. Które z wymienionych czterech charakterystyk przejawiają się u niej? Osoba niewykazująca w pewnym stopniu wszystkich czterech elementów DOES prawdopodobnie nie jest wysoko wrażliwa, przynajmniej według mojej definicji tego pojęcia.
Niedawno musiałam dodać do powyższego opisu podatność dyferencyjną. Począwszy od czasu, kiedy zaczynałam zastanawiać się nad wrażliwością, Jay Belsky i Michael Pluess opracowywali teorię, w myśl której prawdopodobieństwo przetrwania DNA rodziców, czyli spełnienia indywidualnego celu ewolucyjnego, jest większe, jeżeli niektóre z ich dzieci wykazują wysoką wrażliwość na bodźce z otoczenia. Takie potomstwo od urodzenia jest bardziej wyczulone na niebezpieczeństwa i czerpie więcej korzyści ze wszystkiego, co może być dla niego przydatne. Rezultat będzie jeszcze lepszy, jeśli niektóre dzieci tych samych rodziców nie będą wysoko wrażliwe, na wypadek gdyby okoliczności ich dorastania nie wymagały tak dużej wrażliwości i związanych z nią nakładów energii. Przed opublikowaniem prac Belsky’ego i Pluessa wrażliwość była postrzegana wyłącznie jako cecha świadcząca o słabości i mniejszej odporności na negatywne doświadczenia, powodująca na przykład skłonność do depresji i stanów lękowych. Obecnie jednak wiemy, że lepszym określeniem jest podatność zarówno na dobre, jak i złe wpływy środowiska. Michael Pluess następnie zajął się badaniem samego pozytywnego aspektu zjawiska, który wcześniej był pomijany, i nazwał go „wrażliwością dającą przewagę” (vantage sensitivity).
Jeśli więc porównamy na przykład WWO z nie-WWO, które miały podobnie trudne dzieciństwo, te pierwsze w dorosłym życiu częściej doświadczają depresji, lęku i nieśmiałości oraz zmagają się z niskim poczuciem bezpieczeństwa w relacjach, jak opisano w tej książce. Jeżeli jednak ich dzieciństwo przebiegało w wystarczająco dobrych warunkach, nie przeżywają one podobnych problemów, a nawet mogą funkcjonować lepiej niż pozostali ludzie. Choć lęk i depresja należą do głównych czynników pozwalających przewidywać rozpad związku, z drugiej strony WWO potrafią lepiej niż inni korzystać ze wsparcia partnera, jeśli jest stosowne, a także – w razie konieczności – z pomocy specjalistów, którzy rozumieją wysoką wrażliwość.
Głębokość przetwarzania informacji to główny, a zarazem najtrudniejszy do obserwacji i badania składnik wrażliwości. Ujawnia się on między innymi w tym, że osoby wysoko wrażliwe mają po prostu przemyślane wszystkie aspekty danej sprawy, szczególnie jeśli chodzi o podjęcie jakiejś decyzji – od wyboru smaku lodów po dociekania na temat sensu życia. Chociaż w efekcie decydowanie może zabierać im więcej czasu, wrodzona rozwaga powoduje, że ich wybory często są lepsze. Dlatego wielu z nich zostaje liderami.
Co na ten temat mówi nauka? Badania opublikowane w roku 2011 w „Social Cognitive and Affective Neuroscience” przez Jadzię Jagiellowicz i współpracowników polegały na porównaniu aktywności mózgu WWO i nie-WWO podczas wyszukiwania różnic między dwoma niewiele różniącymi się lub wyraźnie różniącymi się obrazkami. Gdy osoby wysoko wrażliwe przyglądały się ilustracjom różniącym się tylko drobnymi szczegółami, ich mózg wykazywał większą aktywność w obszarach wyspecjalizowanych w tego typu działaniach – postrzeganiu niuansów i detali, a nie powierzchownych aspektów rzeczywistości. Oznacza to, że uczestnicy wysoko wrażliwi bardziej angażowali części mózgu, które odpowiadają za „głębsze”, dokładniejsze przetwarzanie informacji.
Inny eksperyment, przeprowadzony przez nas i naszych kolegów, opublikowany w tym samym piśmie w roku 2010, porównywał, jak WWO i nie-WWO w Azji i w Stanach Zjednoczonych radzą sobie z zadaniami percepcyjnymi o różnej trudności (to znaczy o różnym wymaganym poziomie aktywności bądź wysiłku mózgu) zależnie od rodzaju kultury, z której wywodzą się badani – bardziej kolektywna w Azji, a indywidualistyczna Ameryce Północnej. Aktywność mózgowa nie-WWO wykazywała zwyczajowy dodatkowy wysiłek podczas pracy nad zadaniem uznawanym za trudniejsze dla ludzi z ich kultury, natomiast mózgi ludzi wysoko wrażliwych, niezależnie od tego, czy urodzili się w Azji, czy w Stanach Zjednoczonych, nie wykazywały różnic w wysiłku przy wykonywaniu obu zadań. Uczestnicy z tej grupy mieli większą łatwość wykraczania poza własne tendencje kulturowe do głębszego poziomu „istoty rzeczy”.
Badania Bianki Acevedo i współpracowników poświęcone empatii, które opisałam powyżej, również wykazały, że mózg osób wysoko wrażliwych był bardziej aktywny w obszarach związanych z drobiazgowym przetwarzaniem percepcyjnym. Wyniki naszych badań są więc zgodne, a to dobry znak.
Osoba, która jest bardziej świadoma wszystkiego, co dzieje się wewnątrz i wokół niej, a jednocześnie dokładniej przetwarza docierające do niej informacje, prawdopodobnie będzie szybciej niż inni wyczerpywać się psychicznie i fizycznie, a zatem ulegać stresowi. Zjawisko to niemal nie wymaga naukowego wykazywania, stanowi bowiem powszechne doświadczenie osób wysoko wrażliwych i jest bardzo łatwo zauważane przez ich bliskich.
Eksperymentalnych przesłanek do tego, że osoby wysoko wrażliwe łatwiej ulegają przestymulowaniu, dostarczyło badanie Friederiki Gerstenberg, opisane w 2012 roku w „Personality and Individual Diferrences”, w którym porównywano WWO z nie-WWO w trakcie pomysłowego zadania percepcyjnego. Polegało ono na jak najszybszym ocenianiu, czy na ekranie monitora znajduje się litera „T” w dowolnym położeniu, schowana między wieloma literami „L”, ułożonymi w różnych kierunkach. WWO odpowiadały szybciej i poprawniej od pozostałych uczestników, ale jednocześnie zgłaszały wyższy poziom stresu odczuwanego podczas wykonywania zadania.
Doświadczanie stresu na skutek silnej stymulacji, na przykład hałasu, przebywania w zatłoczonym pomieszczeniu lub nieustannych zmian, nie jest jednak głównym wyznacznikiem wysokiej wrażliwości. Dyskomfort sensoryczny występujący bez innych aspektów tej cechy może być oznaką zaburzeń związanych z przetwarzaniem informacji zmysłowych, czyli niezdolności do ich poprawnego segregowania i klasyfikowania – takie problemy są czymś zupełnie innym niż wysoka wrażliwość z jej nadzwyczaj drobiazgowym lub głębokim przetwarzaniem zmysłowym. Na przykład osoby z zaburzeniami ze spektrum autyzmu czasami skarżą się na przeciążenie sensoryczne, ale w innych sytuacjach, szczególnie tych wymagających przetwarzania sygnałów społecznych, mogą niedostatecznie reagować na stymulację, tak jakby nie potrafiły adekwatnie ocenić znaczenia danego bodźca. (Oczywiście osoba wysoko wrażliwa może być też autystyczna lub mieć zaburzenia sensoryczne, ale nie są one tożsame z omawianą cechą temperamentu).
Z badań kwestionariuszowych i eksperymentalnych wiemy, że osoby wysoko wrażliwe intensywniej reagują zarówno na pozytywne, jak i negatywne doświadczenia. Naukowcy przekonująco wykazali, że praktycznie nikt nie przetwarza informacji na głębokim poziomie, jeśli nie ma odpowiedniej motywacji emocjonalnej. Oznacza to, że do głębokiego analizowania naszych przeżyć konieczne są emocje, a dogłębne przetwarzanie wymaga większej reaktywności emocjonalnej. Po każdym doświadczeniu osoby wysoko wrażliwe są zawsze bardziej zadowolone, poruszone lub zaciekawione jego rezultatami i więcej o nim rozmyślają niż inni. Niewątpliwie mechanizm ten działa również w drugą stronę – przetwarzanie informacji na głębszym poziomie wywołuje silniejsze emocje.
Intensywne reakcje osób wysoko wrażliwych, szczególnie na negatywne informacje zwrotne dotyczące ich samych lub ich działań, powodują, że bliscy, i nie tylko, często zarzucają im nadmierne przejmowanie się krytyką. Jednym z elementów strategii przetrwania WWO jest dążenie do poprawy zachowania po popełnieniu błędu wynikające z ponadprzeciętnej dbałości o to, by postępować właściwie. Każdemu z nas choć trochę zależy. To dlatego egzaminy motywują do nauki – uczniowie są zadowoleni z dobrych ocen, a niezadowoleni ze złych. Mamy nadzieję, że operujący nas chirurg przejął się swoimi poprzednimi błędami i wyciągnął z nich wnioski! Osoby wysoko wrażliwe są po prostu skuteczniejsze w tej pracy.
Czy są jakieś badania na temat reaktywności emocjonalnej WWO? Podczas eksperymentu przeprowadzonego razem z Kristin Davies, którego wyniki opublikowaliśmy w roku 2005 w „Personality and Social Psychology Bulletin”, zasugerowaliśmy studentom, że rozwiązując test sprawdzający „zdolność praktycznego rozumowania”, poradzili sobie doskonale albo słabo. Co drugi student w sali otrzymywał wersję testu zawierającą bardzo skomplikowane zadania, a pozostali wersję z zadaniami możliwymi do rozwiązania w ciągu minuty. Każdy uczestnik badania siedział więc pomiędzy osobami, dla których test okazywał się albo wyjątkowo łatwy, albo wyjątkowo trudny. Studenci wysoko wrażliwi znacznie intensywniej przeżywali wzbudzone w nich przekonanie, że poradzili sobie bardzo dobrze lub że wypadli kiepsko. (Bezpośrednio po zakończeniu badania wszystkim uczestnikom wyjaśniono, na czym polegała manipulacja).
Seria eksperymentów oraz badania aktywacji mózgu przeprowadzone przez Jadzię Jagiellowicz i opublikowane w „Social Behavior and Personality” w roku 2016, wykazały, że osoby wysoko wrażliwe reagują silniej niż inne zarówno na widok miłych fotografii (przedstawiających np. szczeniaki, kocięta, tort urodzinowy), jak i tych niemiłych (np. węży i pająków), ale w szczególności na te przyjemne, zwłaszcza jeśli dana osoba miała szczęśliwe dzieciństwo, co być może tłumaczy pozytywną stronę podatności dyferencyjnej. Oczywiście wiąże się to także z omówioną już emocją społeczną empatii.
Do takich badań należą oczywiście wspomniane badania aktywacji mózgu, zwłaszcza pierwsze, w którym uczestnicy poszukiwali drobnych albo wyraźnych różnic między obrazkami i które wykazało dużo większą aktywność mózgu WWO podczas wyszukiwania subtelnych szczegółów w porównaniu z nie-WWO. Innym przykładem jest badanie kulturowe, w którym łatwość postrzegania drobnych różnic nie podlegała wpływowi kultury pochodzenia WWO, a podlegała w przypadku nie-WWO. Ciekawe rezultaty przyniósł także eksperyment Gerstenberg, w którym WWO i nie-WWO miały wskazywać litery „T” pojawiające się w różnych położeniach w gąszczu swobodnie obróconych liter „L”. Osoby wysoko wrażliwe wykonywały to zadanie szybciej i poprawniej.
W artykule z roku 1997 podjęliśmy rozważania nad ewolucyjnymi przyczynami pojawiania się cechy wysokiej wrażliwości u tego samego odsetka osobników (20 procent) w ponad stu różnych gatunkach. Ewidentnie istnieją dwie strategie przetrwania, zależnie od sytuacji. Strategia wrażliwości polega na uważnej obserwacji otoczenia przed rozpoczęciem działania, chyba że wcześniejsze obserwacje nauczyły nas, iż szybka reakcja będzie teraz bardziej pożądana. Druga strategia polega na natychmiastowym, „śmiałym” działaniu bez dokładnego analizowania okoliczności.
W artykule opublikowanym w „Proceedings of the National Academy of Sciences” w roku 2008 Max Wolf i współpracownicy opisali potencjalne ewolucyjne wyjaśnienie powstania wrażliwości, oparte na symulacji komputerowej oraz zebranych danych i przemyśleniach. Na przykład zwierzęta potrafiące dostrzegać drobne różnice między trawami, którymi się żywią, mają większą szansę na przeżycie niż pozostałe osobniki w stadzie, jeżeli różnice w wartości odżywczej dostępnych gatunków traw są istotne. Jeśli zaś trawy na danym terenie są mało zróżnicowane, zauważanie detali odróżniających jedne od drugich jest tylko stratą czasu i energii.
Dlaczego większość lub przynajmniej połowa populacji nie charakteryzuje się wysoką wrażliwością? Symulacje komputerowe oraz obserwacje z natury wskazują, że gdyby osobniki szczególnie wrażliwe nie stanowiły mniejszości, wrażliwość jako cecha nie byłaby nikomu przydatna – na przykład w sytuacji opisanej powyżej lepsza trawa zostałaby tak szybko wyjedzona, że żadne zwierzę w stadzie nie odniosłoby szczególnej korzyści. Przemawia do mnie argument, że gdyby choć połowa kierowców unieruchomionych w korku znała i wybrała alternatywną trasę, stałaby się ona tak samo nieprzejezdna (lubię ten przykład dlatego, że zawsze znajduję własne, mniej uczęszczane trasy, by omijać tłok).
Jakie geny mogłyby tłumaczyć wysoką wrażliwość? Po pierwsze, będą to warianty dziedziczonych przez wszystkich nas genów, decydujące o ujawnieniu się danej cechy, na przykład koloru oczu czy wzrostu. Gen determinujący obieg serotoniny w mózgu, nazywany genem transportera serotoniny, ma trzy warianty – krótki-krótki, krótki-długi i długi-długi. W roku 2012 Cecilie Lich i jej współpracownicy z Centrum Zintegrowanego Obrazowania Molekularnego Mózgu w Kopenhadze odkryli, że sporo, a może nawet większość osób wysoko wrażliwych posiada jeden z „krótkich” wariantów tego genu.
Przez wiele lat było wiadomo, że „krótkie” warianty genu transportera serotoniny mają związek z depresją i różnymi innymi problemami emocjonalnymi – ale nie zawsze. Osoby cierpiące na depresję zwykle miały te warianty genu, jednak nie wszyscy ludzie o takim genotypie koniecznie mieli depresję. W rzeczywistości niektórzy byli bardzo szczęśliwi i świetnie radzili sobie emocjonalnie. Obecnie wiemy, że „krótki” wariant genu transportera serotoniny powoduje podatność dyferencyjną. Jest on związany na przykład z lepszą zdolnością do podejmowania decyzji oraz czerpaniem większych korzyści ze wsparcia społecznego – cechami bardzo pożądanymi u partnera.
Rezusy to małpy będące prawdopodobnie jedynym gatunkiem poza człowiekiem, u którego występuje ten wariant genu. Posiadające go osobniki początkowo charakteryzowano jako „spięte”, ponieważ łatwo ulegały stresowi (pomyślmy o przestymulowaniu i reaktywności emocjonalnej), jednak gdy były umiejętnie wychowywane przez matki, często dochodziły do szczytów hierarchii stada (pomyślmy o głębokim przetwarzaniu oraz świadomości szczegółów). Co ciekawe, zarówno ludzie, jak i rezusy są istotami bardzo społecznymi i zdolnymi przystosowywać się do większej liczby różnorodnych środowisk niż inne naczelne. Można by podejrzewać, że umiejętność adaptacji do nowych warunków zawdzięczają temu, iż wysoko wrażliwi członkowie grupy mają zdolność dostrzegania niuansów – na przykład tego, które nowe pokarmy można bezpiecznie zjadać albo jakich niebezpieczeństw należy unikać – co ułatwia przetrwanie populacji w nowym miejscu.
W roku 2011 Schoebi i współpracownicy donieśli w „Emotion”, że ludzie posiadający krótki allel omawianego genu bardziej ulegają wpływom emocji partnera. Dwa lata później Haase i współpracownicy opublikowali tam artykuł mówiący o tym, że jeśli partner wyraża więcej pozytywnych emocji podczas konfliktu (obserwowanego w warunkach laboratoryjnych), nawet po wielu latach wiąże się to statystycznie z odczuwaniem większej satysfakcji z małżeństwa, ale tylko u osób posiadających krótki wariant genu.
Inną genetyczną ścieżkę do wysokiej wrażliwości przedstawili w roku 2011 naukowcy z Chin pod kierunkiem Chunhui Chena. W „PLoS ONE” stwierdzili oni, że warianty siedmiu genów związanych z transportem dopaminy mają związek z wysokimi wynikami w skali wrażliwości. W roku 2015, porównując aktywność mózgu WWO i nie-WWO w stanie spoczynku w skanerze do rezonansu, odkryli oni, że geny te silnie wpływają na pewne części mózgu, sprawiając, iż stają się one mniej aktywne u osób o wysokiej wrażliwości niż u innych.
W 2010 roku przeprowadziliśmy z mężem serię badań, których wyniki referowaliśmy dwukrotnie na konferencjach, ale nie opublikowaliśmy jeszcze w formie artykułu. Zawsze interesowało nas to, jak bardzo zwykła nuda w relacji wpływa na poziom satysfakcji partnerów z ich związku. Zastanawialiśmy się szczególnie nad sytuacją osób wysoko wrażliwych. Jak bardzo nudzą się w związkach w porównaniu z nie-WWO? Na dwóch odrębnych grupach uczestników przeprowadziliśmy eksperyment, który wykazał, że wysoko wrażliwi czują się zdecydowanie bardziej znudzeni, nawet jeśli pod innymi względami związek jest dla nich tak samo satysfakcjonujący jak dla nie-WWO.
Powtórzyliśmy badanie z udziałem trzeciej grupy, ale dodatkowo zapytaliśmy uczestników, czy kiedy czują nudę w związku, mają ochotę wyjść z domu, by zrobić coś nowego i ekscytującego, czy raczej przeprowadzić głęboką rozmowę z partnerem na jakiś istotny osobiście temat. Zwłaszcza jeśli osoby wysoko wrażliwe mówiły, że lubią zastanawiać się nad sensem swoich doświadczeń (tak jak większość WWO), niemal wszystkie stwierdzały, że potrzebują właśnie głębokiej rozmowy, aby pozbyć się nudy.
Zła wiadomość jest taka, że bez takich rozmów osoby wysoko wrażliwe szczególnie szybko zaczynają odczuwać znudzenie związkiem, co prawdopodobnie zdarza się częściej, jeśli ich partner nie jest wysoko wrażliwy. Z drugiej strony jednak WWO nie pozwalają, by sprawa ta umniejszała ich ogólne zadowolenie z relacji. Być może są przyzwyczajone. Z naszych badań płynie jednak wniosek, że obie strony powinny zastanowić się nad tym, jak pogłębić swoje rozmowy, tak by uczynić relację ciekawszą dla obu stron.
Niniejsza książka dotyczy również duchowej strony związków, ponieważ zauważyłam, że osoby wysoko wrażliwe często są bardziej uduchowione niż inni, co na różne sposoby odciska się na ich relacjach, na przykład przez zaciekawianie partnerów duchowością. Jak staram się jasno przedstawić w tej książce, każdy bliski związek z drugim człowiekiem może się stać ścieżką duchową. Są jeszcze dwa niewspomniane tu dotąd źródła, które mogą się okazać przydatne dla niektórych z was, choć nie należą do łatwych lektur. Pierwszym z nich jest książka Adolfa Guggenbühla-Craiga Marriage: Dead or Alive (Małżeństwo – żywe czy martwe). Autor uważa, że ludzie, którzy pobierając się (a ja powiedziałabym: angażując się w dowolną bliską relację), oczekują od tej pory nieprzerwanego szczęścia, z pewnością się rozczarują. Tylko jeśli postrzegamy małżeństwo jako drogę do rozwoju, kształtowania charakteru i wzbogacania własnej duszy, często przez walkę z trudnościami, możemy mówić, iż jest ono żywe. Myślę, że osoby wysoko wrażliwe mają szczególną zdolność doceniania tej funkcji relacji, na przykład kiedy pomimo rozczarowania brakiem głębi w rozmowach z partnerem akceptują istniejący stan rzeczy i potrafią odczuwać satysfakcję z bycia w związku.
Drugim autorem, na którego warto zwrócić uwagę, jest Martin Buber. Niektórzy uważają jego klasyczne dzieło Ja i Ty za trudne w odbiorze i wolą łatwiejsze fragmenty The Knowledge of Man (Poznanie człowieka) lub Between Man and Man (Między człowiekiem a człowiekiem). Czytając opisy Ja i Ty (w odróżnieniu od Ja i To) zawarte w którejkolwiek z wymienionych prac, wyczujesz, czym jest głębia relacji międzyludzkich, której poszukują osoby wysoko wrażliwe. Buber jest przekonany, że tak głęboki kontakt można nawiązać na kilka chwil w niemal każdym związku z drugą osobą, nawet jeśli znamy ją bardzo krótko. Jego zdaniem momenty takie mogą występować w relacjach nie tylko z ludźmi, lecz także z elementami przyrody, na przykład z drzewami lub zwierzętami, jak również z Bogiem. Buber twierdzi, że jeśli człowiek doświadczy wystarczająco wielu chwil Ja–Ty z innymi ludźmi, to nawet będąc ateistą, natrafi na Ja–Ty z Bogiem.
Ostatnio myślałam o tym, że osoby wysoko wrażliwe mają szczególną potrzebę ścieżki duchowej oraz praktyk duchowych, które je po niej poprowadzą. Być może jednak w rzeczywistości są to trzy ścieżki. Szamani dzielą świat na trzy porządki: świat wyższy, nasz świat „rzeczywisty” i świat niższy. Poznanie każdego z nich jest konieczne do tego, by wykonywali swą pracę uzdrawiania i niesienia pomocy. Dla mnie ścieżka w świecie niższym oznacza dążenie do zrozumienia roli snów oraz archetypowego, nieświadomego, cienistego królestwa psychiki, szczególnie mojej własnej. Ścieżka świata „rzeczywistego” polega na pogłębianiu bliskich relacji z innymi (a być może także twórczym wyrażaniu tego, co znaleźliśmy w pozostałych światach). W książce tej najobszerniej opisuję właśnie te dwa „światy”.
W moim życiu świat wyższy jest reprezentowany przez medytację, ale podobną funkcję mogą spełniać modlitwa, czas spędzany na łonie natury lub cokolwiek innego. Praktykuję medytację (transcendentalną) od czterdziestu pięciu lat i jestem pewna, że pomaga mi to we wszystkich aspektach życia, włącznie ze związkami, sprawiając, że pnę się ku górze. Chociaż współcześni przewodnicy po każdej z trzech ścieżek często pomijają, a nawet ośmieszają pozostałe dwie, w rozumieniu szamanów te trzy ścieżki nie są z sobą sprzeczne, ale się uzupełniają, należąc do jednej większej rzeczywistości.
Wspomniane trzy ścieżki są już wplecione w moją książkę, jednak tutaj chcę podkreślić, że przynajmniej niektóre praktyki duchowe mogą się stać wspaniałą, niezwykłą i wartościową częścią naszego doświadczenia, jeśli towarzyszą nam przez wiele lat. Często słyszymy, że nikt nie jest zbyt młody, by zacząć odkładać na emeryturę, ale także, że nigdy nie jest na to za późno. Nade wszystko zaś nie należy rezygnować z inwestycji finansowych, nawet gdy przychodzą ciężkie czasy. Jakie jednak będzie to życie na emeryturze, przynajmniej dla wysoko wrażliwych, jeżeli równocześnie nie będziemy inwestowali w coś głębszego? Niezależnie od tego, w jakim jesteśmy teraz wieku, wszystkim nam przybywa lat. Jeżeli będzie nam też przybywać tego, co subtelne i duchowe, końcowym rezultatem nie będzie tylko stare, umierające ciało. Życzę ci, abyś znalazł najlepszy dla siebie sposób przemierzania drogi w stronę ostatecznej, najpełniejszej głębi miłości.
Wstęp
Wpływ dziedziczonej cechy temperamentu, jaką jest wysoka wrażliwość, na miłość interesuje mnie nie tylko ze względów czysto naukowych. Doświadczam go od lat i od lat się go uczę, czy tego chcę, czy nie. Mimo że mój przypadek ilustruje zaledwie jeden z wielu sposobów, w jakie wysoka wrażliwość może kształtować związek dwojga ludzi, z pewnością uzmysławia głęboki zasięg oddziaływania tej cechy na miłość.
Mój mąż Art, psycholog społeczny, jest niespokojnym duchem. Jeśli wychodzi na samotny spacer, zabiera z sobą odtwarzacz muzyki. Woli jednak spacerować ze mną.
Ja lubię raczej przechadzki w pojedynkę, a jadąc sama, mogę przez pięć godzin prowadzić samochód bez włączania radia. Po prostu rozmyślam.
Art świetnie sobie radzi pod presją. Nikogo innego nie chciałabym mieć przy sobie podczas kryzysu; pojawia się na scenie i wszystko załatwia. Jednocześnie nie zauważa jednak, że wyłączenie fluorescencyjnego światła i wyrównanie dywanu mogłoby uprzyjemnić atmosferę w pokoju, choćby wchodził do niego sto razy. Wyczuwanie subtelnych sposobów udoskonalenia czegoś naturalniej przychodzi mnie.
Gdy jesteśmy razem na konferencji, Art spędza czas z innymi uczestnikami od śniadania do późnej nocy, przechodząc od jednej grupki znajomych do drugiej. Ja biorę udział w zajęciach i czasami towarzyszę mężowi na obiedzie lub podczas bankietu, ale większość czasu spędzam w hotelowym pokoju, spaceruję po okolicy lub prowadzę długą rozmowę z innym samotnikiem.
Według Arta wszelkie działanie ma charakter duchowy. Świętością jest codzienne życie. Ja zawsze mam ochotę się wycofywać, ponieważ czuję się rozdarta między rzeczywistością oczekiwań społecznych a moim wewnętrznym, atrakcyjnym duchowo światem, który odnajduję wyłącznie w samotności.
Czasami dokuczam mężowi, przypominając, jak pewnego dnia zapytał mnie, skąd wzięłam tę piękną „nową” reprodukcję, którą powiesiłam w kuchni półtora roku wcześniej. Natomiast on niczego mi żartem nie wypomina – wie, że zbyt mocno bym się przejęła.
Oboje, jeśli trzeba, potrafimy pracować po szesnaście godzin bez przerwy. Ja tego nie znoszę, Art nie ma z tym problemu. Kiedy po takiej sesji leżę w łóżku, jestem zbyt pobudzona, by zasnąć. A on kładzie się obok i po minucie chrapie jak niedźwiedź, który zapadł w sen zimowy.
Przez wiele lat oboje uważaliśmy, że ja jestem nadmiernie emocjonalna, a on „trochę oderwany”. Oczywiście ja więcej o tym rozmyślałam. Wahałam się między dwiema interpretacjami naszego związku. Albo postrzegałam siebie jako chorą, a Arta jako okaz zdrowia psychicznego, albo czułam się geniuszem stłamszonym przez powierzchownego i mało świadomego partnera. Właściwie wolałam uważać, że to ja stanowię problem. Tak bardzo chciałam kochać swojego męża. Czasami jednak marzyłam o kimś innym, kto miałby głębszą osobowość i mógłby mnie prowadzić przed oblicze samego Boga. Tymczasem Art być może nie miałby nic przeciwko bardziej spontanicznej i towarzyskiej partnerce – takiej, która mówiłaby więcej niż ja i bardziej używała życia. Nie przejmował się jednak dzielącymi nas różnicami. Tylko ja miałam z nimi kłopot.
Nie byłam z siebie zadowolona. Naprawdę uważałam, że coś jest ze mną nie w porządku, chociaż trzeba oddać Artowi, że jemu nigdy nie przyszło to do głowy. Podobały mu się moje zaangażowanie, kreatywność, intuicja, skłonność do rozmyślań i poważnych rozmów, świadomość subtelnych detali, intensywne emocje. Ja natomiast uważałam, że są to akceptowalne, powierzchowne przejawy jakiejś okropnej ukrytej wady, której istnienie w sobie podejrzewałam przez całe życie. To, że Art pokochał mnie pomimo niej, w moim przekonaniu było cudem.
Pod innymi względami nie jesteśmy oczywiście swoimi przeciwieństwami. Ani książka ta nie dotyczy tylko związków osób wysoko wrażliwych (WWO) z niewysoko wrażliwymi (nie-WWO). W dużej części jest poświęcona miłości wysoko wrażliwych do siebie samych i do siebie nawzajem. Poza tym Art nie jest „wysoko niewrażliwy”. Nie lubi tłumów, nie znosi przemocy w filmach, kocha sztukę. Jest bardzo sumienny i zawsze dąży do harmonii z innymi oraz z własnym wnętrzem. W teście wysokiej wrażliwości zamieszczonym na s. 51–52 uzyskuje wynik średni – 9 punktów (średnie wyniki nie są zbyt częste – zazwyczaj ludzie są albo zdecydowanie wysoko wrażliwi, albo nie). Art uwielbia miłość, bliskość, intymność. Zresztą nasze badania naukowe właściwie zawsze dotyczyły i wciąż dotyczą przede wszystkim miłości oraz bliskich relacji.
Osobiście jeszcze kilka lat temu nie byłam do końca pewna, czy chcę i czy potrafię być blisko z kimkolwiek. Starałam się powściągać swoją skłonność do negatywnego myślenia, kolejną część rzekomej wady, aż kryzys wieku średniego sprawił, że czara goryczy się przelała. Dla Arta był to bardzo trudny czas, ponieważ zaczęłam bardzo obcesowo wyrażać swoje niezadowolenie z życia. To wówczas otworzyła się jednak droga do pokonania naszych trudności – i do napisania tej książki.
Przełom nastąpił, kiedy psychoterapeuta, do którego zwróciłam się o pomoc, kilkukrotnie wspomniał, że jestem „wysoko wrażliwa”. To otworzyło mi oczy. Czy to właśnie jest moją rzekomą wadą? Może wcale nie wadą? W ten sposób zaczęły się moje naukowe badania nad osobami wysoko wrażliwymi.
Czytelnikom, dla których jest to nowy termin, chciałabym wyjaśnić, że osoby wysoko wrażliwe stanowią 15–20 procent całej populacji. Ludzie ci urodzili się z układem nerwowym genetycznie zaprogramowanym tak, że są bardziej uważni na niuanse, bardziej skłonni do głębokiej refleksji nad własnymi przeżyciami wewnętrznymi, a co za tym idzie, bardziej podatni na przeciążenie zdarzeniami zewnętrznymi. Cechę tę opisuję szczegółowo w rozdziale 1. Wysoka wrażliwość nie jest moim wymysłem, ale zjawiskiem, które badali i badają również inni naukowcy. Pragnę przez to powiedzieć, że nie chodzi tu o jakąś błahostkę, ale o istotną, normalną, dziedziczoną różnicę w funkcjonowaniu całego układu nerwowego, mającą wpływ na każdy aspekt życia. Wysoka wrażliwość charakteryzuje około jednej piątej ludzi na świecie, a pewien stopień wrażliwości występuje u dużo większego odsetka populacji; jeśli połączylibyśmy ludzi w losowe pary, prawdopodobieństwo podlegania ich związku wpływom tej cechy wyniosłoby 36 procent.
Z pewnością zastanawiasz się teraz, czy wysoka wrażliwość cechuje ciebie i/lub twojego partnera. Wypełnijcie oboje testy na stronach 51–54, a także dodatkowe na stronach 58–62, dotyczące innej dziedziczonej cechy, o której jest mowa w rozdziale 1, skłonności do poszukiwania doznań. Warto dodać, że wśród osób wysoko wrażliwych jest tyle samo kobiet co mężczyzn, mimo iż potocznie uważa się, że panie zwracają większą uwagę na szczegóły, a panowie są gruboskórni i niewiele dostrzegają. Więcej o stereotypach związanych z mężczyznami, kobietami i wrażliwością piszę w rozdziale 2.
Po przeprowadzeniu licznych wywiadów, ankiet i konsultacji oraz zebraniu odpowiedzi na pytania od tysięcy uczestników badań kwestionariuszowych odkryłam, że moje życie i małżeństwo są teraz dla mnie dużo bardziej zrozumiałe. Coraz lepiej potrafię kochać i szanować zarówno siebie, jak i męża niezależnie od dzielących nas różnic. Rozumiem, że różnice te, głęboko zakorzenione w naszych temperamentach, wiele nas nauczyły, pomogły nam rozwinąć własny charakter, a także jak nic innego wzmogły pasję i przyjemność w naszym życiu.
Pisząc tę książkę, korzystałam z osobistego doświadczenia, zgodnie z którym my, osoby wysoko wrażliwe, oraz nasi partnerzy o takiej czy innej wrażliwości potrzebujemy pomocy w przemyśleniu znaczenia naszych temperamentów oraz dzielących nas różnic. Bez takiej pomocy miłość i bliskie związki mogą się okazać dla wysoko wrażliwych gorzko rozczarowujące, a w konsekwencji sami możemy nieświadomie przysparzać cierpienia partnerom. Natomiast dzięki takiej pomocy osoby wysoko wrażliwe są predysponowane do niezwykle hojnego obdarzania swych rodzin i świata miłością.
Nigdy nie odważyłabym się powiedzieć, że bycie (lub nie) osobą wysoko wrażliwą decyduje o szczęściu i osiąganiu sukcesów w miłości. Art i ja niewątpliwie musimy sobie radzić z wieloma innymi problemami poza różnicą wrażliwości. Mogę jednak z przekonaniem stwierdzić, że stopień nasilenia tej cechy u partnerów jest najbardziej niedocenianym aspektem w rozumieniu powodzenia ich związku.
Sytuacja ta niebawem całkiem się zmieni. Z badań przeprowadzonych w roku 1992 przez psychologów Matta McGue i Davida Lykkena z Uniwersytetu Minnesoty wynika na przykład, że ryzyko rozwodu jest mniej więcej w 50 procentach uwarukowane genetycznie1! Chociaż za chwilę zamierzam podważyć znaczenie, jakie moglibyśmy przypisać tej liczbie, trzeba przyznać, że jest to zdumiewający rezultat. Ponieważ w naszej kulturze zainteresowanie genetyką wciąż się zwiększa, podobne problemy wkrótce staną się przedmiotem nowych badań.
Czy geny naprawdę decydują o powodzeniu twoich związków miłosnych? Zapewne się z tym nie zgodzisz. Ludzie przyswajają różne postawy i wartości w trakcie dorastania; mogą je także zmieniać – na przykład postępując zgodnie z zaleceniami poradników takich jak ten. Wspomniane wyżej badania dotyczące wpływu genów na ryzyko rozwodu wpisują się jednak w ogólny kierunek myślenia, zgodnie z którym znaczna część obecnego stanu psychicznego człowieka – w tym poziom zadowolenia z pracy i sytuacji rodzinnej – wynika z genów, nie zaś z doświadczeń czy wychowania.
Myślę, że słuszne jest przyjęcie sceptycznej postawy wobec nadawania genom tak istotnej roli. Po pierwsze, małżeństwo i rozwód mają oczywiście charakter społeczny (z pewnością to nie geny powodują, że więcej par rozwodzi się w Kalifornii niż w Minnesocie). Po drugie, moda na twierdzenie, że zachowanie jest kontrolowane przez geny, może doprowadzić nas do głębszej i bardziej szkodliwej myśli: pomaganie ludziom w dążeniu do zmiany własnego życia albo wymaganie od nich odpowiedzialności za własne zachowania nie ma sensu, bo przecież ci nieszczęśnicy „tacy się urodzili”. Zaczynamy więc tworzyć etykiety określające „takich” ludzi: neurotyczny, strachliwy, pesymistyczny, niezbyt inteligentny, porywczy, nadpobudliwy itd. Owszem, istnieją doniesienia naukowe, że geny przyczyniają się do powstania tych cech. Nie wiemy jednak, jak tego dokonują ani jakie wnioski można z tego wyciągnąć. Dlaczego tak często jedno z bliźniąt jednojajowych, czyli mających taki sam genotyp, nie doświadcza „odziedziczonych” problemów drugiego?
Chociaż interesują mnie te same obszary ludzkiej psychiki, które badają znawcy temperamentu uznający, że o większości naszych zachowań decydują geny, wyciągam z ich obserwacji odmienne wnioski. Po pierwsze, uważam, że problemy w relacjach mają charakter społeczny, nie biologiczny. „Dziedziczność” rozwodów oznacza tylko tyle, że jakiś aspekt genetyczny wpływa na decyzję o rozwodzie – myślę, że przyczyną problemu nie jest dziedziczony temperament, ale to, że nie potrafimy sobie z nim odpowiednio radzić. Po drugie, im więcej dowiaduję się o ludzkim temperamencie, tym bardziej jestem przekonana, że właśnie wiedza o nim jest kluczem do zmiany człowieka – zmniejszenia odczuwanego stresu oraz rozwoju tolerancji wobec siebie i innych. Temperament nie stanowi powodu do tego, by pozostawiać ludzi takimi, jacy są, i postrzegać ich jako niezmiennych.
Niemniej wyniki badań mówią, że 50 procent ryzyka rozwodu wiąże się z genami. Oznacza to, że dziedziczony temperament jest bardzo ważnym i niedocenianym czynnikiem wpływającym na harmonię w związkach.
PAMIĘTAJ, ŻE CZŁOWIEK TO ISTOTA ZŁOŻONA
Jak każdy autor piszący o ludzkiej psychice muszę dokonywać pewnych uogólnień. Osoby wysoko wrażliwe wykazują się szczególną podejrzliwością wobec generalizacji, etykiet i stereotypów, ponieważ zawsze zastanawiamy się nad ich konsekwencjami i poszukujemy innych możliwości. Być może zdążyłeś już sobie pomyśleć: „Wydawało mi się, że jestem wysoko wrażliwy, ale jestem bardziej podobny do Arta – nie mam problemów ze snem, jestem ekstrawertykiem, lubię, gdy dużo się dzieje, i optymistycznie podchodzę do życia”.
Osoby wysoko wrażliwe mogą mieć wymienione cechy. Według badań 30 procent z nich to towarzyscy ekstrawertycy. Każdy z nas jest niepowtarzalną jednostką, ukształtowaną przez osobiste doświadczenia, skomplikowaną kombinację genów, a także koleje własnego losu. Nasze związki z innymi także są unikatowe. Dlatego czytaj tę książkę krytycznie, czerpiąc z niej informacje, które sam uznasz za przydatne.
A może myślisz: „Tylko tego nam brakowało – kolejnego powodu do uprzedzeń”. Gratuluję. Zauważyłeś „cień”, nieuniknioną wadę uogólnień – stają się one stereotypami, które prowadzą do uprzedzeń. To naturalne, że wartościujemy; zaczynamy na przykład myśleć, że osoby wysoko wrażliwe są takie jak należy, a te nie-WWO są inne, nie takie jak trzeba.
My, WWO, wiemy coś o uprzedzeniach. Ludzie nieraz nas ignorują albo przynajmniej traktują z politowaniem bądź krytykują za nieśmiałość, lękliwość lub neurotyczność (cechy, z którymi według mnie nikt się nie rodzi). Oczywiście potrzebujemy kompensacyjnej dawki dumy, poczucia, że pod pewnymi względami jesteśmy lepsi od innych. W tej książce, która ma uczyć poszanowania dla różnic między ludźmi, ty i ja musimy jednak szczególnie uważać, aby doceniać siebie bez dewaluowania nie-WWO. Wierzę, że będziesz z niej korzystać rozsądnie – staraj się, aby chwile, w których będziesz sprowadzać siebie lub innych do wyniku pojedynczego testu i czuć się z tego powodu lepszy lub gorszy od nich, trwały jak najkrócej (każdy ma prawo się mylić).
Głównym tematem tej książki są związki romantyczne, ale przecież oprócz swoich partnerów kochamy też przyjaciół i rodziny. Większość zawartych tu myśli odnosi się w równym stopniu do spotkań z przyjaciółmi, utrzymywania bliskich kontaktów z rodziną, pogłębiania relacji grupowych, a także skutecznej komunikacji z wszystkimi bliskimi ci ludźmi o takiej czy innej wrażliwości. Uważam, że związek miłosny nie jest w stanie utrzymać się długo, jeśli w życiu nie ma innych rodzajów relacji przyczyniających się do jego wzmocnienia. Żaden partner nie zastąpi całego świata ani nie będzie się nam w nim podobało absolutnie wszystko. Dodatkowo osoby wysoko wrażliwe mogą mieć szczególnie bogatą i skomplikowaną osobowość oraz zainteresowania, o których chcą rozmawiać i na docenieniu których im zależy. Zwłaszcza jeśli twój partner nie jest WWO, będziesz potrzebował wysoko wrażliwych przyjaciół, on zaś będzie potrzebował przyjaciół nie-WWO. Jeżeli oboje jesteście wysoko wrażliwi, każde z was na pewno doceni kontakt z kilkoma tylko swoimi znajomymi nie-WWO.
Miłość to jeden z najobszerniejszych tematów, jakie mogłabym wybrać. Twoje potrzeby mogą więc być zupełnie inne w zależności od tego, czy dopiero się zakochujesz, czy jesteś szczęśliwy w swoim związku, czy masz problem z długoletnim partnerem, czy też żyjesz samotnie i chcesz się z kimś związać albo wcale nie masz takich planów. Dlatego teraz chciałabym się zwrócić do niektórych grup czytelników z osobna.
Bardzo się cieszę – to najlepsze rozwiązanie. Możecie nawet czytać sobie nawzajem fragmenty lub cały tekst książki. Sądzę, że zaskoczy was to, w jak dużym stopniu wspólne przemyślenie waszych temperamentów może ułatwić porozumienie w relacji.
To też jest w porządku. Możesz dzielić się z ukochaną osobą tym, czego się nauczyłeś, na przykład czytać jej na głos ważne dla ciebie fragmenty, nie zmuszaj jej jednak do czytania całej książki. Jeżeli nie jest ani trochę nią zainteresowana, nie przejmuj się tym zbytnio. Zwykle ludzie sprzeciwiają się temu, co sprawia, że czują się zagrożeni. Zastanów się więc, dlaczego twój partner może się obawiać czytania tej książki. Następnie spróbuj stopniowo zdobywać jego zaufanie. Nie uda ci się tego dokonać, jeśli będziesz się złościć i obrażać.
Oczywiście wyrozumiałość wobec partnera może cię sporo kosztować i nie zawsze jest mądrą strategią. Jeśli czujesz się głęboko urażony brakiem zainteresowania ukochanej osoby, nie powinieneś ukrywać i zapewne nie zdołasz ukryć swoich emocji. Pamiętaj jednak, że zaciekawienie pojawia się i znika, podobnie jak obawy. Ludzie otwierają się na nowe idee, kiedy czują się odprężeni i mają pewność, że są akceptowani. Patrz perspektywicznie – zachowuj w myślach obraz tego, co kochasz w swoim partnerze – i przekonaj się, co się stanie.
Powinieneś wiedzieć, że pisząc tę książkę, często o tobie myślałam, ponieważ spotykam bardzo wiele wysoko wrażliwych osób niebędących w żadnym związku – z własnej woli bądź nie. Niezależnie od stanu naszych relacji, będąc wysoko wrażliwi, jesteśmy zwykle bardziej kształtowani przez nasze miłości niż inni. Mamy tendencję do zakochiwania się mocniej niż pozostali. Dlatego zawsze możemy skorzystać z przemyślenia minionych miłości. Podoba mi się pewna sentencja, której autorem jest prawdopodobnie Goethe: „Kocham cię i nie ma to nic wspólnego z tobą”. Mówię, że jest to książka o miłości, a nie o relacjach, tylko z jednego powodu – ponieważ miłość wydaje mi się dużo bardziej osobistym i subiektywnym „tematem w typie WWO” niż relacja. Nie uważam, by istniało wiele książek dotyczących związków, których autorami są osoby skierowane ku własnemu wnętrzu i mające dużą potrzebę samotności, takie jak ja i wielu z was, ludzi, którzy potrafią kochać w pojedynkę. Uznałam, że potrzebna jest książka specjalnie dla nas i że wy, grupa czytelników wysoko wrażliwych, szczególnie ją docenicie.
Warto również pamiętać, że wszyscy potrzebujemy bliskich przyjaciół, a miłość jest tą siłą w ludzkiej psychice, która nigdy nie znika. Przez cały dzień myślimy o ludziach, nawet jeśli spędzamy go samotnie. Skoro o nich myślimy, możemy ich także kochać. Ludzie zdecydowanie potrzebują doznawać miłości, ty także. Mam nadzieję, że ta książka pomoże ci obudzić więcej obecnej w tobie miłości do siebie oraz do innych.
To wspaniale, że chcesz się dowiedzieć więcej o swoim wysoko wrażliwym partnerze i znajomych. Wybacz, że zwracam się przede wszystkim do osób wysoko wrażliwych – nie mam na celu wykluczania ciebie i innych nie-WWO. Myślę, że to zrozumiesz.
Osoby wysoko wrażliwe na pewno docenią to, że większość informacji zamieszczonych w tej książce opiera się na badaniach naukowych – zarówno moich, jak i czołowych specjalistów zajmujących się temperamentem i bliskimi relacjami osób dorosłych. Dziedziny te ogromnie rozrosły się w ciągu ostatniej dekady. Rezultaty większości badań z tego zakresu nie docierają jednak do szerokiego grona odbiorców, którzy zamiast tego otrzymują strumień niepodbudowanych naukowo twierdzeń na temat osobowości, płci oraz „gwarancji trwałej miłości”. Dzięki tej książce poznasz wiele faktów zebranych w toku rzetelnych badań, które omawiam w kontekście relacji tworzonych przez osoby wysoko wrażliwe.
Pracę nad tą książką rozpoczęłam od przeprowadzenia pogłębionych wywiadów z osobami wysoko wrażliwymi na temat ich relacji. Następnie opracowałam plany badań i kwestionariusze do analizy konkretnych zagadnień. Jeden z kwestionariuszy wypełniło tysiąc osób (WWO i nie-WWO). Inny, przesłany do wszystkich subskrybentów newslettera „Comfort Zone” dla osób wysoko wrażliwych, zawierał pytania skierowane nie tylko do adresatów, lecz także do ich znajomych nie-WWO, tak by stworzyć grupę porównawczą. Miałam również okazję prowadzić pomiary wrażliwości w ramach organizowanych przez innych naukowców długoterminowych badań z udziałem par oraz analizować ich wyniki.
Moim celem było znalezienie autentycznych odpowiedzi, a nie tylko moich własnych opinii, w następujących sprawach: Czy osoby wysoko wrażliwe tworzą związki z innymi osobami o wysokiej wrażliwości? Jeśli tak, to czy są w tych relacjach szczęśliwsze? Jakie są typowe problemy par składających się z dwojga WWO w porównaniu z parami WWO/nie-WWO? Jakie są mocne i słabe strony osób wysoko wrażliwych w kontekście bliskich relacji? Jak wysoka wrażliwość wpływa na życie seksualne lub prawdopodobieństwo zakończenia związku?
Miłość nie lubi jednak wyjawiać swoich sekretów samej analizie liczbowej. Dlatego – jak wspomniałam powyżej – pisząc tę książkę, opierałam się również na swoim osobistym doświadczeniu oraz przykładach z mojej praktyki psychoterapeutycznej. Wszystkie te informacje uzupełniłam o wiedzę z zakresu psychologii głębi.
Psychologia głębi to dziedzina psychologii poświęcona badaniu tych aspektów życia, które były niezauważane, tłumione, a nawet lekceważone. Podobnie jak żeglarze wypatrują znaków na powierzchni morza w celu prognozowania pogody, psychologowie akademiccy zwykle stosują metody badawcze polegające na szukaniu ogólnych uwarunkowań świadomego myślenia lub zachowania. Psychologowie głębi są bardziej podobni do nurków czy Jacques’ów Cousteau, starając się wniknąć pod powierzchnię, do nieświadomej „reszty opowieści”. Oba te podejścia są cenne, lecz znajomość samej powierzchni daje nam bardzo jednostronny obraz oceanu, nawet jeśli na pierwszy rzut oka lub do określonych celów wydaje się on wystarczający.
Należę do nielicznych naukowców, którzy korzystają zarówno z tradycyjnej metodologii akademickiej, jak i z podejścia właściwego psychologii głębi. Badanie wrażliwości wymaga łączenia obu tych perspektyw, ponieważ osoby wysoko wrażliwe są szczególnie podatne na wpływ nieświadomości, a czasami czują się nim przytłoczone. Przykładem takiego oddziaływania są wyjątkowo bogate sny.
Psychologia głębi jest potrzebna również do sondowania dna oceanu miłości – ciemnych zakamarków, w których mieszka to, co przerażające, obce, zabronione, zapomniane, a niekiedy siłą stłumione. Według psychologów głębi nagły wybuch miłości niemal zawsze jest przejawem ukrytych nieświadomych popędów. Wrócimy do tego w rozdziale 4.
W książce tej przyglądam się więc miłości i wrażliwości z wierzchu, przez liczby i dane, a także z głębi, od strony nieświadomości i tego, o czym rzadko się mówi. Uważam, że jest to podejście najbardziej dostosowane do potrzeb osób wysoko wrażliwych. Jesteśmy bowiem jednostkami, które nie akceptują łatwych odpowiedzi, szczególnie na temat miłości. Im dłużej rozmyślamy, tym zagadnienie to staje się dla nas bardziej złożone, bogatsze, subtelniejsze.
Osoby wysoko wrażliwe dobrze wiedzą na przykład, że w miłości, nawet tej romantycznej, seks nie jest najważniejszy, niezależnie od opinii niektórych biologów. To oczywiste, biorąc pod uwagę fakt, że zakochanie się nie jest w żadnym wieku – od przedszkola do emerytury – ani bardziej, ani mniej prawdopodobne.
Po głębszym zastanowieniu większość osób wysoko wrażliwych nie zgodzi się też z prostym stwierdzeniem, że wszelka miłość obraca się lub powinna się obracać wokół długoletniego związku lub małżeństwa. Często bowiem najżarliwsze miłości są trzymane w tajemnicy, nie zostają odwzajemnione albo przychodzą i znikają w mgnieniu oka.
Zgadzamy się z tymi, którzy mówią, że miłość przemienia ludzi, choć wiemy, że nie zawsze tak jest. Jeżeli zaś uczucie to powoduje przemianę, chętnie chcielibyśmy dodać, że jest to zmiana na lepsze – natychmiast jednak przypominamy sobie, że bywa też inaczej, na przykład gdy jeden z partnerów zdradza lub krzywdzi drugiego.
Chcielibyśmy przyznać rację optymistom, przekonanym, że jeśli wystarczająco długo pozostajemy w związku z ukochaną osobą, coraz lepiej poznajemy siebie samych. Niestety i to stwierdzenie często okazuje się ponurym żartem – wiele osób będących w związkach stopniowo coraz bardziej ślepnie na swój udział w doświadczanych problemach, gdyż winą można łatwo obarczyć partnera.
Przemyślawszy to wszystko, jak przystało na osobę wysoko wrażliwą, uznałam, że o miłości z całą pewnością możemy powiedzieć, iż zawsze stanowi ona szansę na przyjrzenie się swojemu wnętrzu, rozwój własnej integralności oraz głębszy wgląd. Nie zawsze udaje nam się tę szansę właściwie wykorzystać, ale otrzymujemy ją za każdym razem, gdy pojawia się uczucie. Nawet jeśli twój związek dawno się zakończył, możliwość rozwoju wciąż pozostaje otwarta, o ile tylko zechcesz zastanowić się nad nim wraz ze mną. Zaczynajmy.
Czy jesteś wysoko wrażliwy?
Test1
Odpowiadaj zgodnie ze swoimi odczuciami. Zakreśl „tak”, jeśli stwierdzenie choćby w części się do ciebie odnosi. Zakreśl „nie”, jeśli nie odnosi się do ciebie wcale lub odnosi się w ograniczonym stopniu.
Wydaje mi się, że docierają do mnie różne subtelne szczegóły otoczenia. T N
Podlegam wpływowi nastrojów innych ludzi. T N
Mam skłonność do dużej wrażliwości na ból. T N
W dni, kiedy dużo się dzieje, miewam potrzebę znalezienia chwili dla siebie, chowając się do łóżka, zaciemnionego pomieszczenia czy gdziekolwiek indziej, gdzie mogę zaznać trochę spokoju i uciec od bodźców. T N
Jestem bardzo czuły na działanie kofeiny. T N
Łatwo przytłaczają mnie takie bodźce, jak ostre światło, silne zapachy, szorstkie tkaniny czy syreny przejeżdżających karetek. T N
Mam bogate, skomplikowane życie wewnętrzne. T N
Głośne dźwięki sprawiają mi dyskomfort. T N
Do głębi porusza mnie sztuka i muzyka. T N
Jestem sumienny. T N
Łatwo mnie przestraszyć. T N
Czuję się roztrzęsiony, gdy mam dużo do zrobienia w krótkim czasie. T N
Gdy ludzie nie czują się komfortowo w miejscu, w którym przebywają, zwykle wiem, jak temu zaradzić (przez zmianę oświetlenia, przestawienie foteli itp.). T N
Irytuje mnie, gdy ludzie wymagają ode mnie zrobienia zbyt wielu rzeczy jednocześnie. T N
Bardzo dbam o to, by unikać pomyłek czy zapominania o czymś. T N
Celowo unikam filmów i programów telewizyjnych pokazujących sceny przemocy. T N
Odczuwam nieprzyjemne pobudzenie, kiedy wokół mnie dużo się dzieje. T N
Głód wywołuje u mnie silną reakcję, tak że tracę koncentrację czy pogarsza się mój nastrój. T N
Zmiany w moim życiu wytrącają mnie z równowagi. T N
Zauważam i cenię sobie delikatne czy wysublimowane zapachy, smaki, dźwięki, dzieła sztuki. T N
Jednym z moich priorytetów jest takie ułożenie sobie życia, by unikać sytuacji denerwujących i rozstrajających. T N
Kiedy podczas wykonywania zadania muszę z kimś rywalizować lub jestem obserwowany, bardzo się denerwuję i radzę sobie o wiele gorzej niż normalnie. T N
Mam wrażenie, że w dzieciństwie rodzice lub nauczyciele postrzegali mnie jako wrażliwego czy nieśmiałego. T N
Aby poznać swój wynik, przejdź do ramki pod testem dla partnera.
Elaine N. Aron, Wysoko wrażliwi. Jak funkcjonować w świecie, który nas przytłacza, Wydawnictwo Feeria, Łódź 2017. [wróć]
Czy twój partner jest wysoko wrażliwy?
Ten sam test dla twojego partnera
Jeśli nie jesteś w związku lub jeśli twój partner nie chce wykonać testu, możesz zaznaczyć odpowiedzi samodzielnie, wyobrażając sobie, jak zrobiłaby to osoba, którą kochasz lub która była ci bliska w przeszłości i o której myślisz, czytając tę książkę.
Odpowiadaj zgodnie ze swoimi odczuciami. Zakreśl „tak”, jeśli stwierdzenie choćby w części się do ciebie odnosi. Zakreśl „nie”, jeśli nie odnosi się do ciebie wcale lub odnosi się w ograniczonym stopniu.
Wydaje mi się, że docierają do mnie różne subtelne szczegóły otoczenia. T N
Podlegam wpływowi nastrojów innych ludzi. T N
Mam skłonność do dużej wrażliwości na ból. T N
W dni, kiedy dużo się dzieje, miewam potrzebę znalezienia chwili dla siebie, chowając się do łóżka, zaciemnionego pomieszczenia czy gdziekolwiek indziej, gdzie mogę zaznać trochę spokoju i uciec od bodźców. T N
Jestem bardzo czuły na działanie kofeiny. T N
Łatwo przytłaczają mnie takie bodźce, jak ostre światło, silne zapachy, szorstkie tkaniny czy syreny przejeżdżających karetek. T N
Mam bogate, skomplikowane życie wewnętrzne. T N
Głośne dźwięki sprawiają mi dyskomfort. T N
Do głębi porusza mnie sztuka i muzyka. T N
Jestem sumienny. T N
Łatwo mnie przestraszyć. T N
Czuję się roztrzęsiony, gdy mam dużo do zrobienia w krótkim czasie. T N
Gdy ludzie nie czują się komfortowo w miejscu, w którym przebywają, zwykle wiem, jak temu zaradzić (przez zmianę oświetlenia, przestawienie foteli itp.). T N
Irytuje mnie, gdy ludzie wymagają ode mnie zrobienia zbyt wielu rzeczy jednocześnie. T N
Bardzo dbam o to, by unikać pomyłek czy zapominania o czymś. T N
Celowo unikam filmów i programów telewizyjnych pokazujących sceny przemocy. T N
Odczuwam nieprzyjemne pobudzenie, kiedy wokół mnie dużo się dzieje. T N
Głód wywołuje u mnie silną reakcję, tak że tracę koncentrację czy pogarsza się mój nastrój. T N
Zmiany w moim życiu wytrącają mnie z równowagi. T N
Zauważam i cenię sobie delikatne czy wysublimowane zapachy, smaki, dźwięki, dzieła sztuki. T N
Jednym z moich priorytetów jest takie ułożenie sobie życia, by unikać sytuacji denerwujących i rozstrajających. T N
Kiedy podczas wykonywania zadania muszę z kimś rywalizować lub jestem obserwowany, bardzo się denerwuję i radzę sobie o wiele gorzej niż normalnie. T N
Mam wrażenie, że w dzieciństwie rodzice lub nauczyciele postrzegali mnie jako wrażliwego czy nieśmiałego. T N
Wynik testu
Jeśli odpowiedziałeś twierdząco 12 lub więcej razy, prawdopodobnie jesteś osobą wysoko wrażliwą.
Ale szczerze mówiąc, żaden test psychologiczny nie jest dość wiarygodny, by na jego wynikach opierać swoje życie. Nawet jeśli tylko jedno czy dwa z powyższych twierdzeń są w twoim przypadku prawdziwe, ale za to w bardzo dużym stopniu, także masz prawo określać siebie jako wysoko wrażliwego.
Rozdział 1
Czy jesteś osobą wysoko wrażliwą?
Temperament, miłość i wrażliwość
„Zakochuję się na amen”.
„Czasami czuję się jak kosmita. Wszyscy inni są w związkach. Ale to, co oni nazywają miłością, w ogóle mnie nie pociąga”.
„Nie mówię o tym głośno, ale inwestycje, samochody, sport, sukcesy w pracy – to wszystko jest dla mnie całkowicie nieistotne w porównaniu z miłością do mojej żony”.
Kiedy wysoko wrażliwe osoby (WWO) zwierzają się z miłości, jest w tym wyraźna głębia i intensywność. Tacy ludzie zakochują się na zabój i bardzo dużo inwestują w bliskie relacje. Oczywiście czasami osoby mniej wrażliwe przeżywają w sytuacji zakochania podobny rodzaj fascynacji lub zagubienia. Zwykle jednak wybuch miłości jest bardziej poruszającym doświadczeniem dla wysoko wrażliwych.
Nie ma w tym nic zaskakującego. Jak wspomniałam we wstępie, osoby wysoko wrażliwe, stanowiące 15–20 procent populacji, urodziły się z układem nerwowym nastawionym na wyłapywanie subtelności i głębokie rozmyślanie, przez co łatwiej ulegają przeciążeniu. W stanie zakochania dostrzegają więc wszystkie niuanse charakteru drugiej osoby, nieustannie rozmyślają o jej uroku i czują się całkowicie pochłonięte tym doświadczeniem.
Chociaż takie reakcje osób wysoko wrażliwych nie dziwią, dotąd bardzo niewiele o tym mówiono. Obecnie ludzie czytają dużo więcej o psychologii niż kiedykolwiek wcześniej – myślę, że zaczynamy uświadamiać sobie, iż nasze szczęście oraz przetrwanie świata zależy od głębszego poznania psychiki, a szczególnie miłości. Fundamentalna cecha ludzkiego charakteru, jaką jest wrażliwość, oraz tak często pomijany temat dziedziczenia temperamentu to niezbędne elementy tej pogłębionej wiedzy. Niestety, zagadnienia te są wciąż ignorowane, tak jakby mówienie o tym, że różnimy się między sobą, było niezgodne z wymogami demokratycznego świata.
W tym rozdziale szczegółowo opisuję wrażliwość oraz inną dziedziczną cechę temperamentu – skłonność do poszukiwania doznań. Na koniec wracam do kwestii ciebie jako osoby wysoko wrażliwej i twoich osobistych potrzeb. Później zajmiemy się głównym problemem poruszanym w pozostałej części książki: twoimi relacjami z innymi ludźmi.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, wykonaj test zamieszczony na stronach 51–52 i podlicz uzyskane punkty. Następnie rozwiąż poniższy test dotyczący skłonności do poszukiwania doznań – w dalszej części rozdziału wyjaśniam, o czym świadczą jego wyniki. (Jeśli wykonasz test, zanim przeczytasz dalsze fragmenty książki, nie będą one ważyć na twoich odpowiedziach). Na razie dodam tylko, że osoby wysoko wrażliwe mogą uzyskać wysokie wyniki w obu testach.
Jeżeli jesteś w związku i twój partner też zgodzi się rozwiązać testy, poproś go, by zrobił to już teraz, wykorzystując przeznaczone dla niego kopie kwestionariuszy.
Jeśli z jakiegoś powodu partner nie zechce wypełnić testów, możesz zrobić to samodzielnie, zaznaczając takie odpowiedzi, jakich według ciebie by udzielił.
Jeżeli obecnie nie masz partnera, możesz rozwiązać testy w imieniu osoby, która była ci bliska w przeszłości i o której zamierzasz myśleć podczas czytania tej książki.
Czy jesteś poszukiwaczem doznań?
Test
Odpowiadaj zgodnie ze swoimi odczuciami. Zakreśl „tak”, jeśli stwierdzenie choćby w części się do ciebie odnosi. Zakreśl „nie”, jeśli nie odnosi się do ciebie wcale lub odnosi się w ograniczonym stopniu.
Gdyby to było bezpieczne, chciałbym zażyć narkotyk, który wywołałby u mnie dziwne nowe doznania. T N
Niektóre rozmowy sprawiają, że czuję się znudzony niemal do bólu. T N
Wolałbym pojechać w nowe miejsce, mimo że mogłoby mi się nie spodobać, niż ponownie odwiedzić miejsce, o którym wiem, że mi się podoba. T N
Chciałbym spróbować sportu, który wywołuje dreszczyk emocji, np. narciarstwa, wspinaczki skałkowej lub surfingu. T N
Jeśli długo przebywam w domu, staję się niespokojny. T N
Nie lubię bezczynnie czekać. T N
Rzadko oglądam film więcej niż jeden raz. T N
Lubię nieznane rzeczy. T N
Jeśli dostrzegam coś niezwykłego, dużo zrobię, aby się temu przyjrzeć. T N
Nudzi mnie spędzanie czasu codziennie z tymi samymi osobami. T N
Moi znajomi mówią, że trudno przewidzieć, co będę chciał robić. T N
Lubię penetrować nowe miejsca. T N
Unikam popadania w codzienną rutynę. T N
Pociąga mnie sztuka dostarczająca intensywnych wrażeń. T N
Lubię substancje, po których czuję się „na haju”. T N
Wolę mieć nieprzewidywalnych znajomych. T N
Z chęcią znalazłbym się w miejscu, które będzie dla mnie nowe i obce. T N
Jeśli mam wydać pieniądze na podróż, im bardziej egzotyczny jest cel wyprawy, tym lepiej. T N
Chciałbym być odkrywcą. T N
Lubię, kiedy ktoś niespodziewanie rzuca nieprzyzwoity dowcip lub komentarz, który wywołuje u wszystkich nerwowy śmiech. T N
Aby poznać wynik testu, przejdź do ramki pod testem dla partnera.
Czy twój partner jest poszukiwaczem doznań?
Test do wypełnienia przez twojego partnera
Jeśli nie jesteś w związku lub jeśli twój partner nie chce wykonać testu, możesz zaznaczyć odpowiedzi samodzielnie, wyobrażając sobie, jak zrobiłaby to osoba, którą kochasz, lub która była ci bliska w przeszłości i o której myślisz, czytając tę książkę.
Odpowiadaj zgodnie ze swoimi odczuciami. Zakreśl „tak”, jeśli stwierdzenie choćby w części się do ciebie odnosi. Zakreśl „nie”, jeśli nie odnosi się do ciebie wcale lub odnosi się w ograniczonym stopniu.
Gdyby to było bezpieczne, chciałbym zażyć narkotyk, który wywołałby u mnie dziwne nowe doznania. T N
Niektóre rozmowy sprawiają, że czuję się znudzony niemal do bólu. T N
Wolałbym pojechać w nowe miejsce, mimo że mogłoby mi się nie spodobać, niż ponownie odwiedzić miejsce, o którym wiem, że mi się podoba. T N
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki