Wysoko wrażliwi i miłość - Elaine N. Aron - ebook

Wysoko wrażliwi i miłość ebook

Elaine N.Aron

4,3

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Czy masz wrażenie, że ciągle otaczają cię subtelne sygnały, komunikaty niewerbalne, przelotne emocje czy półświadome pragnienia innych ludzi? Czy męczy cię spora ilość bodźców, wywołując uczucie wyczerpania? A może czasami nie możesz się przemóc, by przejść od myślenia do działania? Może często wybierasz samotne siedzenie w domu zamiast aktywnych rozrywek i grupowych atrakcji? Jeśli tak, to prawdopodobnie należysz do grona wysoko wrażliwych osób, stanowiących 20% wszystkich ludzi. I nie ma w tym nic złego, tyle że świat, w którym żyjesz, jest dostosowany do ludzi o zdecydowanie innych potrzebach niż twoje. Czasami możesz więc czuć się naprawdę inny i niezrozumiany! Jednak twoje wyjątkowe zdolności empatyczne i analityczne mogą być wielkim atutem zarówno w przyjaźni, jak i małżeństwie czy innym długotrwałym związku. Ta książka będzie twoim przewodnikiem po świecie miłości i związków tworzonych przez osoby wysoko wrażliwe! Dowiesz się z niej między innymi: • jak układają się relacje, zależnie od tego, czy wysoko wrażliwy jest mężczyzna, czy kobieta, • czy osoby wysoko wrażliwe tworzą dobre związki z innymi osobami wysoko wrażliwymi, • jakie są zalety związków mieszanych, • jak unikać pułapek związków osób wysoko wrażliwych z niewysoko wrażliwymi, • jak wysoka wrażliwość wpływa na życie seksualne, • jaki jest wpływ wrażliwości na prawdopodobieństwo zakończenia związku. „Książka Elaine N. Aron przywraca związkom właściwe im oparcie w życiu wewnętrznym oraz honoruje ludzi, których naturalnie życie to pociąga. Ta znakomita i ważna pozycja pomoże wysoko wrażliwym znaleźć wewnętrzny spokój i spełnienie w ich relacjach międzyludzkich”. Robert Johnson, autor Balancing Heaven and Earth

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 445

Oceny
4,3 (30 ocen)
17
7
5
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
renata670

Nie oderwiesz się od lektury

Książka warta przeczytania dla wszystkich zainteresowanych tematyką wysokiej wrażliwości. Pomaga spojrzeć z różnych perspektyw na swoje przeżycia i relacje z innymi.
10

Popularność




Podzię­ko­wa­nia

Podzię­ko­wa­nia

Mia­łam wiel­kie szczę­ście współ­pra­co­wać z redak­tor Tracy Behar i moją agentką Betsy Amster – obie z wyczu­ciem i inte­li­gent­nie mobi­li­zo­wały mnie do wytę­żo­nej pracy przy spi­sy­wa­niu i obja­śnia­niu myśli na temat miło­ści i tem­pe­ra­mentu, jakie powsta­wały w moim nadak­tyw­nym, wysoko wraż­li­wym mózgu. Za wni­kliwą lek­turę ręko­pisu i cenne uwagi dzię­kuję redak­tor Sarah Whit­mire oraz mojemu mężowi Artowi. Doce­niam także wkład mojego syna Eli­jaha w pracę nad tek­stem książki.

Ogromne podzię­ko­wa­nia należą się oso­bom wysoko wraż­li­wym, które zgo­dziły się na udzie­la­nie mi wie­lo­go­dzin­nych wywia­dów na temat swo­ich związ­ków, a także wielu innym, które wzięły udział w ankie­tach. Wyra­żam rów­nież wdzięcz­ność oso­bom, które zgło­siły się do mnie na psy­cho­te­ra­pię. Opo­wia­da­jąc frag­menty ich histo­rii na kar­tach książki, zmie­nia­łam fakty, dba­łam jed­nak o zacho­wa­nie ory­gi­nal­nych wnio­sków. Te opisy praw­dzi­wych wyda­rzeń nadały książce głę­bię. Czuję się nie­zmier­nie wyróż­niona, że mogłam towa­rzy­szyć ich auto­rom, gdy ujaw­niali swoje prze­ży­cia.

Nota autor­ska do wyda­nia z roku 2016

Nota autor­ska do wyda­nia z roku 2016

Masz przed sobą popra­wione wyda­nie książki The Highly Sen­si­tive Per­son in Love. Pier­wot­nie uka­zała się ona dru­kiem w 2000 roku, ponie­waż jed­nak nie­wiele jej frag­men­tów w moim odczu­ciu wyma­gało zmiany, to wszyst­kie swoje uwagi zawar­łam w niniej­szej nocie. Przede wszyst­kim chcę przy­to­czyć wyniki naj­now­szych badań nad wraż­li­wo­ścią. Pra­gnę rów­nież podzie­lić się dwiema reflek­sjami z obser­wa­cji odbioru książki przez czy­tel­ni­ków w ciągu kil­ku­na­stu lat.

Powoli

Po pierw­sze, ostrze­że­nie dla moich wysoko wraż­li­wych czy­tel­ni­ków. Nie ocze­kuj­cie, że bli­skie wam osoby wpadną w zachwyt, dowie­dziaw­szy się o waszej wraż­li­wo­ści lub roli, jaką odgrywa ona w związku. Mogą ode­brać takie infor­ma­cje jako zagro­że­nie. Być może poczują nad­cią­ga­jącą zmianę i zaczną się oba­wiać, że będzie dla nich przy­kra. Może pomy­ślą, że odda­li­cie się od sie­bie, ponie­waż jeste­ście mniej podobni. Zresztą każde z was ma prawo do takich odczuć. A może odkry­jesz, że masz nowe potrzeby i zaczniesz je gło­śno wyra­żać. Może dotąd nie sądzi­łeś, że potrze­bu­jesz wię­cej spo­koj­nego czasu tylko dla sie­bie, albo dopiero teraz uświa­da­miasz sobie, że cho­dze­nie do hała­śli­wych lokali, które odwie­dza­łeś wraz z part­ne­rem, nie spra­wiało ci wiel­kiej frajdy. Taki wzrost samo­świa­do­mo­ści mógłby ozna­czać dra­styczne zmiany układu sił w związku, jeśli do tej pory osoba wysoko wraż­liwa (WWO) była postrze­gana jako w pewien spo­sób słab­sza czy wręcz zabu­rzona psy­chicz­nie. Teraz oka­zuje się bowiem, że WWO jest nor­malna, a nawet ma pewne szcze­gólne umie­jęt­no­ści oraz równe prawa.

Dla­tego radzę ci, abyś dzia­łał powoli. Wyko­rzy­staj swoją nie­zwy­kłą empa­tię (zob. s. 18) do zro­zu­mie­nia, co twoje nowe spo­strze­że­nia o sobie ozna­czają dla dru­giej osoby. Ona także ma wła­sne potrzeby i należy je usza­no­wać, nawet jeśli dopro­wa­dzą do kon­flik­tów, które będzie­cie musieli wspól­nie roz­wią­zy­wać. Ni­gdy nie uży­waj swo­jej wraż­li­wo­ści jako broni – nie mów na przy­kład: „Jestem wysoko wraż­liwa, więc nie zamie­rzam tego słu­chać”. Z góry umów się z part­ne­rem, że jeśli któ­re­kol­wiek z was dozna nad­po­bu­dze­nia w trak­cie kon­fliktu, zro­bi­cie sobie przy­naj­mniej dwa­dzie­ścia minut „prze­rwy tech­nicz­nej”, a następ­nie na pewno wró­ci­cie do roz­mowy. Nie kon­cen­truj­cie się jed­nak prze­sad­nie na nowo odkry­tej róż­nicy mię­dzy wami. Po kilku mie­sią­cach ta nowa wie­dza na­dal będzie istotna, lecz natu­ral­nie zin­te­gruje się z całym tobą i twoim dotych­cza­so­wym sty­lem rela­cji z bli­skimi ci ludźmi.

Po dru­gie, pra­gnę ostrzec scep­ty­ków. Nie powin­ni­ście się spie­szyć z akcep­to­wa­niem lub odrzu­ca­niem pre­zen­to­wa­nej tu kon­cep­cji wyso­kiej wraż­li­wo­ści. Trudno ci uwie­rzyć w real­ność tej cechy? Nawet ja przez pewien czas w nią wąt­pi­łam. Czy widzę w wyni­kach badań coś, czego w nich naprawdę nie ma? Myślę, że rezul­taty róż­nych eks­pe­ry­men­tów prze­pro­wa­dzo­nych przez nie­za­leż­nych naukow­ców, o któ­rych prze­czy­tasz za chwilę, odpo­wie­dzą na to pyta­nie. Roz­ważmy jed­nak dobre powody do tego, by z początku pod­cho­dzić do wspo­mnia­nej kon­cep­cji ze scep­ty­cy­zmem, a mimo to dać jej drugą szansę.

Być może zasta­na­wiasz się, dla­czego cecha nazy­wana wysoką wraż­li­wo­ścią nie została „odkryta” wcze­śniej. Prze­cież trzy­masz w rękach po pro­stu kolejny porad­nik psy­cho­lo­giczny. Spie­szę wyja­śnić, że ni­gdy nie zamie­rza­łam pisać porad­ników. Zosta­łam do tego przy­mu­szona przez osoby wysoko wraż­liwe, które dowie­działy się o moich bada­niach nauko­wych i prak­tycz­nie zażą­dały ode mnie książki. Oma­wiana tu cecha tem­pe­ra­mentu oczy­wi­ście ist­niała zawsze, choć nazy­wano ją innymi ter­mi­nami. Jej naj­waż­niej­sze ele­menty nie były jed­nak znane, dla­tego opi­sy­wano ją wyłącz­nie w kate­go­riach zewnętrz­nych zacho­wań, takimi sło­wami jak „nie­śmia­łość” lub „intro­wer­tycz­ność”. Osoby wysoko wraż­liwe wcale nie muszą takie być. Poza tym, w prze­ci­wień­stwie do koloru wło­sów, wzro­stu czy płci, wysoka wraż­li­wość jest w dużej mie­rze nie­wi­doczna, co spra­wia, że łatwo umniej­szać jej zna­cze­nie. Tym­cza­sem wywiera ona na nas rów­nie duży wpływ co płeć w tym sen­sie, że oddzia­łuje na wszyst­kie aspekty życia – spo­sób myśle­nia, odczu­wa­nia, pre­fe­ren­cje, wybór zawodu, a także, oczy­wi­ście, rela­cje.

Na tę nie­wi­docz­ność nakłada się jesz­cze to, że typowe osoby wysoko wraż­liwe tak dobrze przy­sto­so­wują się do życia i innych ludzi, iż ich odmien­ność jest nie­mal nie­zau­wa­żalna, jeśli ich dobrze nie znamy. (Nie­mniej ze względu na pewne swoje pro­blemy czy zdol­no­ści nie­które WWO rzu­cają się w oczy i to one mogą kształ­to­wać nasz obraz wysoko wraż­li­wych). W pew­nym sen­sie istotą wyso­kiej wraż­li­wo­ści jest adap­to­wa­nie się.

Kolej­nym powo­dem, dla któ­rego można nie trak­to­wać wyso­kiej wraż­li­wo­ści poważ­nie, jest to, że zale­d­wie 20 pro­cent ludzi rodzi się z tą cechą. Ozna­cza to, że 80 pro­cent popu­la­cji kształ­tuje opi­nię więk­szo­ści na temat ludz­kiej natury. Dla każ­dego z nas natu­ralne jest prze­ko­na­nie, że inni są do nas pod wie­loma wzglę­dami podobni. Pomaga nam to w rozu­mie­niu sie­bie nawza­jem i odczu­wa­niu empa­tii. Mimo to ist­nieją osoby, które odpo­wia­dają „tak” na każde stwier­dze­nie z kwe­stio­na­riu­sza Czy jesteś wysoko wraż­liwy? w tej książce, i takie, które na każde odpo­wia­dają „nie”. Wszy­scy żyjemy w tych samych wspól­no­tach, a nie­któ­rzy nawet pod tym samym dachem, mamy jed­nak bar­dzo różne potrzeby. Ponie­waż nie potra­fimy roz­po­znać, kto z nas jest wraż­liwy, a więk­szość taka nie jest, osoby nie­wy­soko wraż­liwe (nie-WWO) są natu­ral­nie scep­tyczne. Cza­sami nawet WWO uwa­żają, że są lub powinny być takie jak nie-WWO. (Parę słów na temat ter­minu „nie-WWO”: poję­cie WW sto­so­wane jest w ści­słym, nauko­wym zna­cze­niu, które nie suge­ruje, że oso­bom będą­cym nie-WWO bra­kuje wraż­li­wo­ści w sen­sie tro­ski i chęci nie­sie­nia pomocy innym. Zresztą WWO mogą w pew­nych sytu­acjach wcale nie wyka­zy­wać tak rozu­mia­nej wraż­li­wo­ści, na przy­kład w razie nad­po­bu­dze­nia lub „uwi­kła­nia w kom­pleks”, co obja­śniam w dal­szej czę­ści książki).

Ludzie róż­nią się mię­dzy sobą bar­dzo wie­loma wro­dzo­nymi cechami, dla­tego zało­że­nie, że wszy­scy rodzimy się tacy sami, a nasz cha­rak­ter jest kształ­to­wany wyłącz­nie w dro­dze nauki i przez oso­bi­ste decy­zje, może sta­no­wić realne źró­dło kon­flik­tów w rela­cjach. Mamy skłon­ność, aby uwa­żać, że czło­wiek dzia­ła­jący w spo­sób, który nam nie odpo­wiada, powi­nien być zdolny do zmiany tego zacho­wa­nia, jeżeli naprawdę nas kocha. Tym­cza­sem może być do tego zdolny albo może nie być. Na przy­kład nie-WWO czę­sto uwa­żają, że każ­demu powinny się podo­bać gwarne restau­ra­cje czy „roz­mowy o niczym”, więc jeśli komuś się nie podo­bają, po pro­stu wydzi­wia, jest trudny, rosz­cze­niowy. Nic bar­dziej myl­nego. Róż­nica mię­dzy nami spra­wia, że gło­śne lokale i banalne poga­wędki są dla wielu ludzi w porządku, a dla wysoko wraż­li­wych pozo­stają nie do znie­sie­nia. Raz jesz­cze mówię: ta cecha jest realna.

Aktu­alny stan badań

Około roku 1991 zaczę­łam się posłu­gi­wać poję­ciem „wraż­li­wo­ści” w odnie­sie­niu do doro­słych, a w 1997 opu­bli­ko­wa­łam wyniki swo­ich badań; w tym samym cza­sie, a nawet wcze­śniej inni naukowcy badali wraż­li­wość dzieci, wszy­scy jed­nak pra­co­wa­li­śmy bez więk­szego roz­głosu. Jeśli cho­dzi o mnie, prze­pro­wa­dza­łam wywiady z doro­słymi, które posłu­żyły mi do stwo­rze­nia sta­ty­stycz­nie rze­tel­nego kwe­stio­na­riu­sza, oraz pod­ję­łam pewne bada­nia mózgu – sto­so­wa­łam więc podej­ścia nie­moż­liwe do wyko­rzy­sta­nia w pracy z dziećmi. Inni pro­wa­dzili bada­nia z zakresu fizjo­lo­gii i gene­tyki, które póź­niej połą­czono ze zja­wi­skiem wyso­kiej wraż­li­wo­ści. Obec­nie wraż­li­wo­ścią inte­re­suje się wielu naukow­ców z róż­nych ośrod­ków badaw­czych, choć nie wszy­scy uży­wają tych samych ter­mi­nów. Ja nazy­wam cechę, o któ­rej tu mowa, wraż­li­wo­ścią prze­twa­rza­nia zmy­sło­wego (sen­sory pro­ces­sing sen­si­ti­vity), inni bada­cze posłu­gują się takimi poję­ciami, jak wraż­li­wość śro­do­wi­skowa, reak­tyw­ność, bio­lo­giczna wraż­li­wość na kon­tekst, podat­ność dyfe­ren­cyjna (dif­fe­ren­tial susce­pli­bi­lity) czy wraż­li­wość dająca prze­wagę (van­tage sen­si­ti­vity), nie­któ­rzy iden­ty­fi­kują ją za pomocą nazw pew­nych warian­tów gene­tycz­nych albo mówią o pla­stycz­no­ści bądź ela­stycz­no­ści beha­wio­ral­nej, podob­nie jak w opi­sie zacho­wa­nia zwie­rząt.

Pod­stawy

Choć na pewno będą się poja­wiać nowe prze­słanki naukowe, obec­nie znaczna więk­szość naukow­ców wydaje się zga­dzać, że wysoka wraż­li­wość to cecha

wro­dzona, uwa­run­ko­wana gene­tycz­nie czy „kon­sty­tu­cjo­nalna” (choć nie­któ­rzy bada­cze uwa­żają, że na jej wykształ­ce­nie się mogą wpły­wać także inne czyn­niki);

wykry­wana zawsze u mniej­szo­ści, czyli około 20 pro­cent popu­la­cji;

pocią­ga­jąca za sobą skłon­ność do zauwa­ża­nia sub­tel­nych aspek­tów oto­cze­nia oraz zatrzy­my­wa­nia się w nowych sytu­acjach w celu obser­wa­cji i porów­na­nia z wie­dzą z prze­szło­ści (choć cza­sami wie­dza z prze­szło­ści pro­wa­dzi do sto­sun­kowo szyb­szego i pew­niej­szego dzia­ła­nia);

wykształ­cona ewo­lu­cyj­nie u ponad stu gatun­ków, ponie­waż nie­sie pewne korzy­ści pod wzglę­dem prze­trwa­nia;

nie­bę­dąca zabu­rze­niem ani obcią­że­niem, bo cho­ciaż osoby żyjące w nie­sprzy­ja­ją­cych warun­kach, szcze­gól­nie w dzie­ciń­stwie, są bar­dziej nara­żone na doświad­cza­nie trud­no­ści, to te prze­by­wa­jące w przy­ja­znym śro­do­wi­sku i otrzy­mu­jące wspar­cie zazwy­czaj funk­cjo­nują lepiej od innych pod róż­nymi wzglę­dami. Zja­wi­sko to nazywa się podat­no­ścią dyfe­ren­cyjną.

Zaska­ku­jące wyniki badań nad rolą wyso­kiej wraż­li­wo­ści w związ­kach

Bada­nia o praw­do­po­dob­nie naj­więk­szym zna­cze­niu z punktu widze­nia tej książki zostały prze­pro­wa­dzone przez Biancę Ace­vedo i współ­pra­cow­ni­ków (w tym mojego męża i mnie), a ich rezul­taty opu­bli­ko­wano w roku 2014 w „Brain and Beha­vior”. (Przy­ta­cza­jąc donie­sie­nia naukowe, podaję infor­ma­cje umoż­li­wia­jące łatwe wyszu­ka­nie ich w inter­ne­cie. Odno­śniki do więk­szo­ści z nich znaj­dują się też na mojej stro­nie www.hsper­son.com). Wyko­rzy­stano w nich ska­no­wa­nie mózgu, aby dowie­dzieć się, które jego obszary były aktywne pod­czas oglą­da­nia przez WWO i nie-WWO foto­gra­fii obcych osób i swo­ich naj­bliż­szych z rado­snym, smut­nym lub neu­tral­nym wyra­zem twa­rzy. Eks­pe­ry­ment wyka­zał istotne róż­nice mię­dzy bada­nymi gru­pami. Przede wszyst­kim układ neu­ro­nów lustrza­nych osób o wyso­kiej wraż­li­wo­ści oka­zał się bar­dziej aktywny. Neu­rony lustrzane, współ­pra­cu­jące z komór­kami w innych czę­ściach mózgu, które rów­nież były aktyw­niej­sze u wraż­liw­szych uczest­ni­ków bada­nia, są sil­nie powią­zane z empa­tią. Możemy odczu­wać empa­tię rozu­mowo lub nawet przyj­mu­jąc, że inni są tacy jak my, ale dzięki empa­tii lustrza­nej do pew­nego stop­nia fak­tycz­nie współ­od­czu­wamy z dru­gim czło­wie­kiem.

Ponadto WWO bio­rące udział w tym eks­pe­ry­men­cie ogól­nie sil­niej niż pozo­stałe reago­wały na emo­cje, sil­niej reago­wały na emo­cje part­ne­rów niż obcych oraz na pozy­tywne uczu­cia swo­ich part­ne­rów; na widok smutku na twa­rzach naj­bliż­szych ich mózg w więk­szym stop­niu prze­łą­czał się w „tryb dzia­ła­nia” niż w przy­padku oglą­da­nia obcych. Więk­sza aktyw­ność innych obsza­rów mózgu u WWO wska­zy­wała, iż osoby te miały więk­szą świa­do­mość w trak­cie zada­nia. Wszyst­kie te infor­ma­cje świad­czą o real­nych pożyt­kach, jakie ludzie wysoko wraż­liwi wno­szą do swo­ich związ­ków.

Cztery skład­niki wyso­kiej wraż­li­wo­ści – plus piąty

Od roku 2012 myślę o wyso­kiej wraż­li­wo­ści jako cesze obej­mu­ją­cej cztery ele­menty, które okre­ślam skró­tem DOES. Pierw­szym z nich jest głę­bo­kość prze­twa­rza­nia infor­ma­cji (depth of pro­ces­sing – D). Kolej­nym skłon­ność do prze­sty­mu­lo­wa­nia (over­sti­mu­la­tion – O). Jeśli docie­ra­jące do nas bodźce prze­twa­rzamy bar­dzo głę­boko, nad­miar infor­ma­cji może szybko spo­wo­do­wać prze­sty­mu­lo­wa­nie. Trzeci skład­nik to reak­tyw­ność emo­cjo­nalna i empa­tia (emo­tio­nal respon­si­ve­ness and empa­thy – E), będące przed­mio­tem wielu owoc­nych badań. Ostatni ele­ment wyso­kiej wraż­li­wo­ści sta­nowi wyczu­le­nie na sub­telne bodźce (sen­si­ti­vity to sub­tle sti­muli – S).

Nie­trudno zro­zu­mieć, że taki zestaw cha­rak­te­ry­styk ma wpływ na związki oraz wszel­kie inne dzie­dziny życia. Być może zechcesz prze­rwać na chwilę lek­turę i zasta­no­wić się nad osobą wysoko wraż­liwą w two­ich rela­cjach – part­ne­rem, przy­ja­cie­lem lub człon­kiem rodziny. Które z wymie­nio­nych czte­rech cha­rak­te­ry­styk prze­ja­wiają się u niej? Osoba nie­wy­ka­zu­jąca w pew­nym stop­niu wszyst­kich czte­rech ele­men­tów DOES praw­do­po­dob­nie nie jest wysoko wraż­liwa, przy­naj­mniej według mojej defi­ni­cji tego poję­cia.

Nie­dawno musia­łam dodać do powyż­szego opisu podat­ność dyfe­ren­cyjną. Począw­szy od czasu, kiedy zaczy­na­łam zasta­na­wiać się nad wraż­li­wo­ścią, Jay Bel­sky i Michael Plu­ess opra­co­wy­wali teo­rię, w myśl któ­rej praw­do­po­do­bień­stwo prze­trwa­nia DNA rodzi­ców, czyli speł­nie­nia indy­wi­du­al­nego celu ewo­lu­cyj­nego, jest więk­sze, jeżeli nie­które z ich dzieci wyka­zują wysoką wraż­li­wość na bodźce z oto­cze­nia. Takie potom­stwo od uro­dze­nia jest bar­dziej wyczu­lone na nie­bez­pie­czeń­stwa i czer­pie wię­cej korzy­ści ze wszyst­kiego, co może być dla niego przy­datne. Rezul­tat będzie jesz­cze lep­szy, jeśli nie­które dzieci tych samych rodzi­ców nie będą wysoko wraż­liwe, na wypa­dek gdyby oko­licz­no­ści ich dora­sta­nia nie wyma­gały tak dużej wraż­li­wo­ści i zwią­za­nych z nią nakła­dów ener­gii. Przed opu­bli­ko­wa­niem prac Bel­sky’ego i Plu­essa wraż­li­wość była postrze­gana wyłącz­nie jako cecha świad­cząca o sła­bo­ści i mniej­szej odpor­no­ści na nega­tywne doświad­cze­nia, powo­du­jąca na przy­kład skłon­ność do depre­sji i sta­nów lęko­wych. Obec­nie jed­nak wiemy, że lep­szym okre­śle­niem jest podat­ność zarówno na dobre, jak i złe wpływy śro­do­wi­ska. Michael Plu­ess następ­nie zajął się bada­niem samego pozy­tyw­nego aspektu zja­wi­ska, który wcze­śniej był pomi­jany, i nazwał go „wraż­li­wo­ścią dającą prze­wagę” (van­tage sen­si­ti­vity).

Jeśli więc porów­namy na przy­kład WWO z nie-WWO, które miały podob­nie trudne dzie­ciń­stwo, te pierw­sze w doro­słym życiu czę­ściej doświad­czają depre­sji, lęku i nie­śmia­ło­ści oraz zma­gają się z niskim poczu­ciem bez­pie­czeń­stwa w rela­cjach, jak opi­sano w tej książce. Jeżeli jed­nak ich dzie­ciń­stwo prze­bie­gało w wystar­cza­jąco dobrych warun­kach, nie prze­ży­wają one podob­nych pro­ble­mów, a nawet mogą funk­cjo­no­wać lepiej niż pozo­stali ludzie. Choć lęk i depre­sja należą do głów­nych czyn­ni­ków pozwa­la­ją­cych prze­wi­dy­wać roz­pad związku, z dru­giej strony WWO potra­fią lepiej niż inni korzy­stać ze wspar­cia part­nera, jeśli jest sto­sowne, a także – w razie koniecz­no­ści – z pomocy spe­cja­li­stów, któ­rzy rozu­mieją wysoką wraż­li­wość.

BADA­NIA DOTY­CZĄCE GŁĘ­BO­KO­ŚCI PRZE­TWA­RZA­NIA INFOR­MA­CJI

Głę­bo­kość prze­twa­rza­nia infor­ma­cji to główny, a zara­zem naj­trud­niej­szy do obser­wa­cji i bada­nia skład­nik wraż­li­wo­ści. Ujaw­nia się on mię­dzy innymi w tym, że osoby wysoko wraż­liwe mają po pro­stu prze­my­ślane wszyst­kie aspekty danej sprawy, szcze­gól­nie jeśli cho­dzi o pod­ję­cie jakiejś decy­zji – od wyboru smaku lodów po docie­ka­nia na temat sensu życia. Cho­ciaż w efek­cie decy­do­wa­nie może zabie­rać im wię­cej czasu, wro­dzona roz­waga powo­duje, że ich wybory czę­sto są lep­sze. Dla­tego wielu z nich zostaje lide­rami.

Co na ten temat mówi nauka? Bada­nia opu­bli­ko­wane w roku 2011 w „Social Cogni­tive and Affec­tive Neu­ro­science” przez Jadzię Jagiel­lo­wicz i współ­pra­cow­ni­ków pole­gały na porów­na­niu aktyw­no­ści mózgu WWO i nie-WWO pod­czas wyszu­ki­wa­nia róż­nic mię­dzy dwoma nie­wiele róż­nią­cymi się lub wyraź­nie róż­nią­cymi się obraz­kami. Gdy osoby wysoko wraż­liwe przy­glą­dały się ilu­stra­cjom róż­nią­cym się tylko drob­nymi szcze­gó­łami, ich mózg wyka­zy­wał więk­szą aktyw­ność w obsza­rach wyspe­cja­li­zo­wa­nych w tego typu dzia­ła­niach – postrze­ga­niu niu­an­sów i detali, a nie powierz­chow­nych aspek­tów rze­czy­wi­sto­ści. Ozna­cza to, że uczest­nicy wysoko wraż­liwi bar­dziej anga­żo­wali czę­ści mózgu, które odpo­wia­dają za „głęb­sze”, dokład­niej­sze prze­twa­rza­nie infor­ma­cji.

Inny eks­pe­ry­ment, prze­pro­wa­dzony przez nas i naszych kole­gów, opu­bli­ko­wany w tym samym piśmie w roku 2010, porów­ny­wał, jak WWO i nie-WWO w Azji i w Sta­nach Zjed­no­czo­nych radzą sobie z zada­niami per­cep­cyj­nymi o róż­nej trud­no­ści (to zna­czy o róż­nym wyma­ga­nym pozio­mie aktyw­no­ści bądź wysiłku mózgu) zależ­nie od rodzaju kul­tury, z któ­rej wywo­dzą się badani – bar­dziej kolek­tywna w Azji, a indy­wi­du­ali­styczna Ame­ryce Pół­noc­nej. Aktyw­ność mózgowa nie-WWO wyka­zy­wała zwy­cza­jowy dodat­kowy wysi­łek pod­czas pracy nad zada­niem uzna­wa­nym za trud­niej­sze dla ludzi z ich kul­tury, nato­miast mózgi ludzi wysoko wraż­li­wych, niezależ­nie od tego, czy uro­dzili się w Azji, czy w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, nie wyka­zy­wały róż­nic w wysiłku przy wyko­ny­wa­niu obu zadań. Uczest­nicy z tej grupy mieli więk­szą łatwość wykra­cza­nia poza wła­sne ten­den­cje kul­tu­rowe do głęb­szego poziomu „istoty rze­czy”.

Bada­nia Bianki Ace­vedo i współ­pra­cow­ni­ków poświę­cone empa­tii, które opi­sa­łam powy­żej, rów­nież wyka­zały, że mózg osób wysoko wraż­li­wych był bar­dziej aktywny w obsza­rach zwią­za­nych z dro­bia­zgo­wym prze­twa­rza­niem per­cep­cyj­nym. Wyniki naszych badań są więc zgodne, a to dobry znak.

Bada­nia doty­czące prze­cią­że­nia sty­mu­la­cją

Osoba, która jest bar­dziej świa­doma wszyst­kiego, co dzieje się wewnątrz i wokół niej, a jed­no­cze­śnie dokład­niej prze­twa­rza docie­ra­jące do niej infor­ma­cje, praw­do­po­dob­nie będzie szyb­ciej niż inni wyczer­py­wać się psy­chicz­nie i fizycz­nie, a zatem ule­gać stre­sowi. Zja­wi­sko to nie­mal nie wymaga nauko­wego wyka­zy­wa­nia, sta­nowi bowiem powszechne doświad­cze­nie osób wysoko wraż­li­wych i jest bar­dzo łatwo zauwa­żane przez ich bli­skich.

Eks­pe­ry­men­tal­nych prze­sła­nek do tego, że osoby wysoko wraż­liwe łatwiej ule­gają prze­sty­mu­lo­wa­niu, dostar­czyło bada­nie Frie­de­riki Ger­sten­berg, opi­sane w 2012 roku w „Per­so­na­lity and Indi­vi­dual Difer­ren­ces”, w któ­rym porów­ny­wano WWO z nie-WWO w trak­cie pomy­sło­wego zada­nia per­cep­cyj­nego. Pole­gało ono na jak naj­szyb­szym oce­nia­niu, czy na ekra­nie moni­tora znaj­duje się litera „T” w dowol­nym poło­że­niu, scho­wana mię­dzy wie­loma lite­rami „L”, uło­żo­nymi w róż­nych kie­run­kach. WWO odpo­wia­dały szyb­ciej i popraw­niej od pozo­sta­łych uczest­ni­ków, ale jed­no­cze­śnie zgła­szały wyż­szy poziom stresu odczu­wa­nego pod­czas wyko­ny­wa­nia zada­nia.

Doświad­cza­nie stresu na sku­tek sil­nej sty­mu­la­cji, na przy­kład hałasu, prze­by­wa­nia w zatło­czo­nym pomiesz­cze­niu lub nie­ustan­nych zmian, nie jest jed­nak głów­nym wyznacz­ni­kiem wyso­kiej wraż­li­wo­ści. Dys­kom­fort sen­so­ryczny wystę­pu­jący bez innych aspek­tów tej cechy może być oznaką zabu­rzeń zwią­za­nych z prze­twa­rza­niem infor­ma­cji zmy­sło­wych, czyli nie­zdol­no­ści do ich popraw­nego segre­go­wa­nia i kla­sy­fi­ko­wa­nia – takie pro­blemy są czymś zupeł­nie innym niż wysoka wraż­li­wość z jej nad­zwy­czaj dro­bia­zgo­wym lub głę­bo­kim prze­twa­rza­niem zmy­sło­wym. Na przy­kład osoby z zabu­rze­niami ze spek­trum auty­zmu cza­sami skarżą się na prze­cią­że­nie sen­so­ryczne, ale w innych sytu­acjach, szcze­gól­nie tych wyma­ga­ją­cych prze­twa­rza­nia sygna­łów spo­łecz­nych, mogą nie­do­sta­tecz­nie reago­wać na sty­mu­la­cję, tak jakby nie potra­fiły ade­kwat­nie oce­nić zna­cze­nia danego bodźca. (Oczy­wi­ście osoba wysoko wraż­liwa może być też auty­styczna lub mieć zabu­rze­nia sen­so­ryczne, ale nie są one toż­same z oma­wianą cechą tem­pe­ra­mentu).

BADA­NIA DOTY­CZĄCE REAK­TYW­NO­ŚCI EMO­CJO­NAL­NEJ I EMPA­TII

Z badań kwe­stio­na­riu­szo­wych i eks­pe­ry­men­tal­nych wiemy, że osoby wysoko wraż­liwe inten­syw­niej reagują zarówno na pozy­tywne, jak i nega­tywne doświad­cze­nia. Naukowcy prze­ko­nu­jąco wyka­zali, że prak­tycz­nie nikt nie prze­twa­rza infor­ma­cji na głę­bo­kim pozio­mie, jeśli nie ma odpo­wied­niej moty­wa­cji emo­cjo­nal­nej. Ozna­cza to, że do głę­bo­kiego ana­li­zo­wa­nia naszych prze­żyć konieczne są emo­cje, a dogłębne prze­twa­rzanie wymaga więk­szej reak­tyw­no­ści emo­cjo­nal­nej. Po każ­dym doświad­cze­niu osoby wysoko wraż­liwe są zawsze bar­dziej zado­wo­lone, poru­szone lub zacie­ka­wione jego rezul­ta­tami i wię­cej o nim roz­my­ślają niż inni. Nie­wąt­pli­wie mecha­nizm ten działa rów­nież w drugą stronę – prze­twa­rzanie infor­ma­cji na głęb­szym pozio­mie wywo­łuje sil­niej­sze emo­cje.

Inten­sywne reak­cje osób wysoko wraż­li­wych, szcze­gól­nie na nega­tywne infor­ma­cje zwrotne doty­czące ich samych lub ich dzia­łań, powo­dują, że bli­scy, i nie tylko, czę­sto zarzu­cają im nad­mierne przej­mo­wa­nie się kry­tyką. Jed­nym z ele­men­tów stra­te­gii prze­trwa­nia WWO jest dąże­nie do poprawy zacho­wa­nia po popeł­nie­niu błędu wyni­ka­jące z ponad­prze­cięt­nej dba­ło­ści o to, by postę­po­wać wła­ści­wie. Każ­demu z nas choć tro­chę zależy. To dla­tego egza­miny moty­wują do nauki – ucznio­wie są zado­wo­leni z dobrych ocen, a niezado­wo­leni ze złych. Mamy nadzieję, że ope­ru­jący nas chi­rurg prze­jął się swo­imi poprzed­nimi błę­dami i wycią­gnął z nich wnio­ski! Osoby wysoko wraż­liwe są po pro­stu sku­tecz­niej­sze w tej pracy.

Czy są jakieś bada­nia na temat reak­tyw­no­ści emo­cjo­nal­nej WWO? Pod­czas eks­pe­ry­mentu prze­pro­wa­dzo­nego razem z Kri­stin Davies, któ­rego wyniki opu­bli­ko­wa­li­śmy w roku 2005 w „Per­so­na­lity and Social Psy­cho­logy Bul­le­tin”, zasu­ge­ro­wa­li­śmy stu­den­tom, że roz­wią­zu­jąc test spraw­dza­jący „zdol­ność prak­tycz­nego rozu­mo­wa­nia”, pora­dzili sobie dosko­nale albo słabo. Co drugi stu­dent w sali otrzy­my­wał wer­sję testu zawie­ra­jącą bar­dzo skom­pli­ko­wane zada­nia, a pozo­stali wer­sję z zada­niami moż­li­wymi do roz­wią­za­nia w ciągu minuty. Każdy uczest­nik bada­nia sie­dział więc pomię­dzy oso­bami, dla któ­rych test oka­zy­wał się albo wyjąt­kowo łatwy, albo wyjąt­kowo trudny. Stu­denci wysoko wraż­liwi znacz­nie inten­syw­niej prze­ży­wali wzbu­dzone w nich prze­ko­na­nie, że pora­dzili sobie bar­dzo dobrze lub że wypa­dli kiep­sko. (Bez­po­śred­nio po zakoń­cze­niu bada­nia wszyst­kim uczest­nikom wyja­śniono, na czym pole­gała mani­pu­la­cja).

Seria eks­pe­ry­men­tów oraz bada­nia akty­wa­cji mózgu prze­pro­wa­dzone przez Jadzię Jagiel­lo­wicz i opu­bli­ko­wane w „Social Beha­vior and Per­so­na­lity” w roku 2016, wyka­zały, że osoby wysoko wraż­liwe reagują sil­niej niż inne zarówno na widok miłych foto­gra­fii (przed­sta­wia­ją­cych np. szcze­niaki, kocięta, tort uro­dzi­nowy), jak i tych nie­mi­łych (np. węży i pają­ków), ale w szcze­gól­no­ści na te przy­jemne, zwłasz­cza jeśli dana osoba miała szczę­śliwe dzie­ciń­stwo, co być może tłu­ma­czy pozy­tywną stronę podat­no­ści dyfe­ren­cyj­nej. Oczy­wi­ście wiąże się to także z omó­wioną już emo­cją spo­łeczną empa­tii.

Bada­nia doty­czące wyczu­le­nia na sub­tel­no­ści

Do takich badań należą oczy­wi­ście wspo­mniane bada­nia akty­wa­cji mózgu, zwłasz­cza pierw­sze, w któ­rym uczest­nicy poszu­ki­wali drob­nych albo wyraź­nych róż­nic mię­dzy obraz­kami i które wyka­zało dużo więk­szą aktyw­ność mózgu WWO pod­czas wyszu­ki­wa­nia sub­tel­nych szcze­gó­łów w porów­na­niu z nie-WWO. Innym przy­kła­dem jest bada­nie kul­tu­rowe, w któ­rym łatwość postrze­ga­nia drob­nych róż­nic nie pod­le­gała wpły­wowi kul­tury pocho­dze­nia WWO, a pod­le­gała w przy­padku nie-WWO. Cie­kawe rezul­taty przy­niósł także eks­pe­ry­ment Ger­sten­berg, w któ­rym WWO i nie-WWO miały wska­zy­wać litery „T” poja­wia­jące się w róż­nych poło­że­niach w gąsz­czu swo­bod­nie obró­co­nych liter „L”. Osoby wysoko wraż­liwe wyko­ny­wały to zada­nie szyb­ciej i popraw­niej.

Gene­tyka i ewo­lu­cja

W arty­kule z roku 1997 pod­ję­li­śmy roz­wa­ża­nia nad ewo­lu­cyj­nymi przy­czy­nami poja­wia­nia się cechy wyso­kiej wraż­li­wo­ści u tego samego odsetka osob­ni­ków (20 pro­cent) w ponad stu róż­nych gatun­kach. Ewi­dent­nie ist­nieją dwie stra­te­gie prze­trwa­nia, zależ­nie od sytu­acji. Stra­te­gia wraż­li­wo­ści polega na uważ­nej obser­wa­cji oto­cze­nia przed roz­po­czę­ciem dzia­ła­nia, chyba że wcze­śniej­sze obser­wa­cje nauczyły nas, iż szybka reak­cja będzie teraz bar­dziej pożą­dana. Druga stra­te­gia polega na natych­mia­sto­wym, „śmia­łym” dzia­ła­niu bez dokład­nego ana­li­zo­wa­nia oko­licz­no­ści.

W arty­kule opu­bli­ko­wa­nym w „Pro­ce­edings of the Natio­nal Aca­demy of Scien­ces” w roku 2008 Max Wolf i współ­pra­cow­nicy opi­sali poten­cjalne ewo­lu­cyjne wyja­śnie­nie powsta­nia wraż­li­wo­ści, oparte na symu­la­cji kom­pu­te­ro­wej oraz zebra­nych danych i prze­my­śle­niach. Na przy­kład zwie­rzęta potra­fiące dostrze­gać drobne róż­nice mię­dzy tra­wami, któ­rymi się żywią, mają więk­szą szansę na prze­ży­cie niż pozo­stałe osob­niki w sta­dzie, jeżeli róż­nice w war­to­ści odżyw­czej dostęp­nych gatun­ków traw są istotne. Jeśli zaś trawy na danym tere­nie są mało zróż­ni­co­wane, zauwa­ża­nie detali odróż­nia­ją­cych jedne od dru­gich jest tylko stratą czasu i ener­gii.

Dla­czego więk­szość lub przy­naj­mniej połowa popu­la­cji nie cha­rak­te­ry­zuje się wysoką wraż­li­wo­ścią? Symu­la­cje kom­pu­te­rowe oraz obser­wa­cje z natury wska­zują, że gdyby osob­niki szcze­gól­nie wraż­liwe nie sta­no­wiły mniej­szo­ści, wraż­li­wość jako cecha nie byłaby nikomu przy­datna – na przy­kład w sytu­acji opi­sa­nej powy­żej lep­sza trawa zosta­łaby tak szybko wyje­dzona, że żadne zwie­rzę w sta­dzie nie odnio­słoby szcze­gól­nej korzy­ści. Prze­ma­wia do mnie argu­ment, że gdyby choć połowa kie­row­ców unie­ru­cho­mio­nych w korku znała i wybrała alter­na­tywną trasę, sta­łaby się ona tak samo nie­prze­jezdna (lubię ten przy­kład dla­tego, że zawsze znaj­duję wła­sne, mniej uczęsz­czane trasy, by omi­jać tłok).

Jakie geny mogłyby tłu­ma­czyć wysoką wraż­li­wość? Po pierw­sze, będą to warianty dzie­dzi­czo­nych przez wszyst­kich nas genów, decy­du­jące o ujaw­nie­niu się danej cechy, na przy­kład koloru oczu czy wzro­stu. Gen deter­mi­nu­jący obieg sero­to­niny w mózgu, nazy­wany genem trans­por­tera sero­to­niny, ma trzy warianty – krótki-krótki, krótki-długi i długi-długi. W roku 2012 Ceci­lie Lich i jej współ­pra­cow­nicy z Cen­trum Zin­te­gro­wa­nego Obra­zo­wa­nia Mole­ku­lar­nego Mózgu w Kopen­ha­dze odkryli, że sporo, a może nawet więk­szość osób wysoko wraż­li­wych posiada jeden z „krót­kich” warian­tów tego genu.

Przez wiele lat było wia­domo, że „krót­kie” warianty genu trans­por­tera sero­to­niny mają zwią­zek z depre­sją i róż­nymi innymi pro­ble­mami emo­cjo­nal­nymi – ale nie zawsze. Osoby cier­piące na depre­sję zwy­kle miały te warianty genu, jed­nak nie wszy­scy ludzie o takim geno­ty­pie koniecz­nie mieli depre­sję. W rze­czy­wi­sto­ści nie­któ­rzy byli bar­dzo szczę­śliwi i świet­nie radzili sobie emo­cjo­nal­nie. Obec­nie wiemy, że „krótki” wariant genu trans­por­tera sero­to­niny powo­duje podat­ność dyfe­ren­cyjną. Jest on zwią­zany na przy­kład z lep­szą zdol­no­ścią do podej­mo­wa­nia decy­zji oraz czer­pa­niem więk­szych korzy­ści ze wspar­cia spo­łecz­nego – cechami bar­dzo pożą­da­nymi u part­nera.

Rezusy to małpy będące praw­do­po­dob­nie jedy­nym gatun­kiem poza czło­wie­kiem, u któ­rego wystę­puje ten wariant genu. Posia­da­jące go osob­niki począt­kowo cha­rak­te­ry­zo­wano jako „spięte”, ponie­waż łatwo ule­gały stre­sowi (pomyślmy o prze­sty­mu­lo­wa­niu i reak­tyw­no­ści emo­cjo­nal­nej), jed­nak gdy były umie­jęt­nie wycho­wy­wane przez matki, czę­sto docho­dziły do szczy­tów hie­rar­chii stada (pomyślmy o głę­bo­kim prze­twa­rza­niu oraz świa­do­mo­ści szcze­gó­łów). Co cie­kawe, zarówno ludzie, jak i rezusy są isto­tami bar­dzo spo­łecz­nymi i zdol­nymi przy­sto­so­wy­wać się do więk­szej liczby róż­no­rod­nych śro­do­wisk niż inne naczelne. Można by podej­rze­wać, że umie­jęt­ność adap­ta­cji do nowych warun­ków zawdzię­czają temu, iż wysoko wraż­liwi człon­ko­wie grupy mają zdol­ność dostrze­ga­nia niu­an­sów – na przy­kład tego, które nowe pokarmy można bez­piecz­nie zja­dać albo jakich nie­bez­pie­czeństw należy uni­kać – co uła­twia prze­trwa­nie popu­la­cji w nowym miej­scu.

W roku 2011 Scho­ebi i współ­pra­cow­nicy donie­śli w „Emo­tion”, że ludzie posia­da­jący krótki allel oma­wia­nego genu bar­dziej ule­gają wpły­wom emo­cji part­nera. Dwa lata póź­niej Haase i współ­pra­cow­nicy opu­bli­ko­wali tam arty­kuł mówiący o tym, że jeśli part­ner wyraża wię­cej pozy­tyw­nych emo­cji pod­czas kon­fliktu (obser­wo­wa­nego w warun­kach labo­ra­to­ryj­nych), nawet po wielu latach wiąże się to sta­ty­stycz­nie z odczu­wa­niem więk­szej satys­fak­cji z mał­żeń­stwa, ale tylko u osób posia­da­jących krótki wariant genu.

Inną gene­tyczną ścieżkę do wyso­kiej wraż­li­wo­ści przed­sta­wili w roku 2011 naukowcy z Chin pod kie­run­kiem Chun­hui Chena. W „PLoS ONE” stwier­dzili oni, że warianty sied­miu genów zwią­za­nych z trans­por­tem dopa­miny mają zwią­zek z wyso­kimi wyni­kami w skali wraż­li­wo­ści. W roku 2015, porów­nu­jąc aktyw­ność mózgu WWO i nie-WWO w sta­nie spo­czynku w ska­ne­rze do rezo­nansu, odkryli oni, że geny te sil­nie wpły­wają na pewne czę­ści mózgu, spra­wia­jąc, iż stają się one mniej aktywne u osób o wyso­kiej wraż­li­wo­ści niż u innych.

Ostatni eks­pe­ry­ment: WWO a nuda w związ­kach

W 2010 roku prze­pro­wa­dzi­li­śmy z mężem serię badań, któ­rych wyniki refe­ro­wa­li­śmy dwu­krot­nie na kon­fe­ren­cjach, ale nie opu­bli­ko­wa­li­śmy jesz­cze w for­mie arty­kułu. Zawsze inte­re­so­wało nas to, jak bar­dzo zwy­kła nuda w rela­cji wpływa na poziom satys­fak­cji part­ne­rów z ich związku. Zasta­na­wia­li­śmy się szcze­gól­nie nad sytu­acją osób wysoko wraż­li­wych. Jak bar­dzo nudzą się w związ­kach w porów­na­niu z nie-WWO? Na dwóch odręb­nych gru­pach uczest­ni­ków prze­pro­wa­dzi­li­śmy eks­pe­ry­ment, który wyka­zał, że wysoko wraż­liwi czują się zde­cy­do­wa­nie bar­dziej znu­dzeni, nawet jeśli pod innymi wzglę­dami zwią­zek jest dla nich tak samo satys­fak­cjo­nu­jący jak dla nie-WWO.

Powtó­rzy­li­śmy bada­nie z udzia­łem trze­ciej grupy, ale dodat­kowo zapy­ta­li­śmy uczest­ni­ków, czy kiedy czują nudę w związku, mają ochotę wyjść z domu, by zro­bić coś nowego i eks­cy­tu­ją­cego, czy raczej prze­pro­wa­dzić głę­boką roz­mowę z part­ne­rem na jakiś istotny oso­bi­ście temat. Zwłasz­cza jeśli osoby wysoko wraż­liwe mówiły, że lubią zasta­na­wiać się nad sen­sem swo­ich doświad­czeń (tak jak więk­szość WWO), nie­mal wszyst­kie stwier­dzały, że potrze­bują wła­śnie głę­bo­kiej roz­mowy, aby pozbyć się nudy.

Zła wia­do­mość jest taka, że bez takich roz­mów osoby wysoko wraż­liwe szcze­gól­nie szybko zaczy­nają odczu­wać znu­dze­nie związ­kiem, co praw­do­po­dob­nie zda­rza się czę­ściej, jeśli ich part­ner nie jest wysoko wraż­liwy. Z dru­giej strony jed­nak WWO nie pozwa­lają, by sprawa ta umniej­szała ich ogólne zado­wo­le­nie z rela­cji. Być może są przy­zwy­cza­jone. Z naszych badań pły­nie jed­nak wnio­sek, że obie strony powinny zasta­no­wić się nad tym, jak pogłę­bić swoje roz­mowy, tak by uczy­nić rela­cję cie­kaw­szą dla obu stron.

Nowe stare myśli o miło­ści, WWO i ducho­wo­ści

Niniej­sza książka doty­czy rów­nież ducho­wej strony związ­ków, ponie­waż zauwa­ży­łam, że osoby wysoko wraż­liwe czę­sto są bar­dziej udu­cho­wione niż inni, co na różne spo­soby odci­ska się na ich rela­cjach, na przy­kład przez zacie­ka­wia­nie part­ne­rów ducho­wo­ścią. Jak sta­ram się jasno przed­sta­wić w tej książce, każdy bli­ski zwią­zek z dru­gim czło­wie­kiem może się stać ścieżką duchową. Są jesz­cze dwa nie­wspo­mniane tu dotąd źró­dła, które mogą się oka­zać przy­datne dla nie­któ­rych z was, choć nie należą do łatwych lek­tur. Pierw­szym z nich jest książka Adolfa Guggenbühla-Cra­iga Mar­riage: Dead or Alive (Mał­żeń­stwo – żywe czy mar­twe). Autor uważa, że ludzie, któ­rzy pobie­ra­jąc się (a ja powie­dzia­ła­bym: anga­żu­jąc się w dowolną bli­ską rela­cję), ocze­kują od tej pory nie­prze­rwa­nego szczę­ścia, z pew­no­ścią się roz­cza­rują. Tylko jeśli postrze­gamy mał­żeń­stwo jako drogę do roz­woju, kształ­to­wa­nia cha­rak­teru i wzbo­ga­ca­nia wła­snej duszy, czę­sto przez walkę z trud­no­ściami, możemy mówić, iż jest ono żywe. Myślę, że osoby wysoko wraż­liwe mają szcze­gólną zdol­ność doce­nia­nia tej funk­cji rela­cji, na przy­kład kiedy pomimo roz­cza­ro­wa­nia bra­kiem głębi w roz­mo­wach z part­ne­rem akcep­tują ist­nie­jący stan rze­czy i potra­fią odczu­wać satys­fak­cję z bycia w związku.

Dru­gim auto­rem, na któ­rego warto zwró­cić uwagę, jest Mar­tin Buber. Nie­któ­rzy uwa­żają jego kla­syczne dzieło Ja i Ty za trudne w odbio­rze i wolą łatwiej­sze frag­menty The Know­ledge of Man (Pozna­nie czło­wieka) lub Between Man and Man (Mię­dzy czło­wie­kiem a czło­wie­kiem). Czy­ta­jąc opisy Ja i Ty (w odróż­nie­niu od Ja i To) zawarte w któ­rej­kol­wiek z wymie­nio­nych prac, wyczu­jesz, czym jest głę­bia rela­cji mię­dzy­ludz­kich, któ­rej poszu­kują osoby wysoko wraż­liwe. Buber jest prze­ko­nany, że tak głę­boki kon­takt można nawią­zać na kilka chwil w nie­mal każ­dym związku z drugą osobą, nawet jeśli znamy ją bar­dzo krótko. Jego zda­niem momenty takie mogą wystę­po­wać w rela­cjach nie tylko z ludźmi, lecz także z ele­men­tami przy­rody, na przy­kład z drze­wami lub zwie­rzę­tami, jak rów­nież z Bogiem. Buber twier­dzi, że jeśli czło­wiek doświad­czy wystar­cza­jąco wielu chwil Ja–Ty z innymi ludźmi, to nawet będąc ate­istą, natrafi na Ja–Ty z Bogiem.

Ostat­nio myśla­łam o tym, że osoby wysoko wraż­liwe mają szcze­gólną potrzebę ścieżki ducho­wej oraz prak­tyk ducho­wych, które je po niej popro­wa­dzą. Być może jed­nak w rze­czy­wi­sto­ści są to trzy ścieżki. Sza­mani dzielą świat na trzy porządki: świat wyż­szy, nasz świat „rze­czy­wi­sty” i świat niż­szy. Pozna­nie każ­dego z nich jest konieczne do tego, by wyko­ny­wali swą pracę uzdra­wia­nia i nie­sie­nia pomocy. Dla mnie ścieżka w świe­cie niż­szym ozna­cza dąże­nie do zro­zu­mie­nia roli snów oraz arche­ty­po­wego, nie­świa­do­mego, cie­ni­stego kró­le­stwa psy­chiki, szcze­gól­nie mojej wła­snej. Ścieżka świata „rze­czy­wi­stego” polega na pogłę­bia­niu bli­skich rela­cji z innymi (a być może także twór­czym wyra­ża­niu tego, co zna­leź­li­śmy w pozo­sta­łych świa­tach). W książce tej naj­ob­szer­niej opi­suję wła­śnie te dwa „światy”.

W moim życiu świat wyż­szy jest repre­zen­to­wany przez medy­ta­cję, ale podobną funk­cję mogą speł­niać modli­twa, czas spę­dzany na łonie natury lub cokol­wiek innego. Prak­ty­kuję medy­ta­cję (trans­cen­den­talną) od czter­dzie­stu pię­ciu lat i jestem pewna, że pomaga mi to we wszyst­kich aspek­tach życia, włącz­nie ze związ­kami, spra­wia­jąc, że pnę się ku górze. Cho­ciaż współ­cze­śni prze­wod­nicy po każ­dej z trzech ście­żek czę­sto pomi­jają, a nawet ośmie­szają pozo­stałe dwie, w rozu­mie­niu sza­ma­nów te trzy ścieżki nie są z sobą sprzeczne, ale się uzu­peł­niają, nale­żąc do jed­nej więk­szej rze­czy­wi­sto­ści.

Wspo­mniane trzy ścieżki są już wple­cione w moją książkę, jed­nak tutaj chcę pod­kre­ślić, że przy­naj­mniej nie­które prak­tyki duchowe mogą się stać wspa­niałą, nie­zwy­kłą i war­to­ściową czę­ścią naszego doświad­cze­nia, jeśli towa­rzy­szą nam przez wiele lat. Czę­sto sły­szymy, że nikt nie jest zbyt młody, by zacząć odkła­dać na eme­ry­turę, ale także, że ni­gdy nie jest na to za późno. Nade wszystko zaś nie należy rezy­gno­wać z inwe­sty­cji finan­so­wych, nawet gdy przy­cho­dzą cięż­kie czasy. Jakie jed­nak będzie to życie na eme­ry­tu­rze, przy­naj­mniej dla wysoko wraż­li­wych, jeżeli rów­no­cze­śnie nie będziemy inwe­sto­wali w coś głęb­szego? Nie­za­leż­nie od tego, w jakim jeste­śmy teraz wieku, wszyst­kim nam przy­bywa lat. Jeżeli będzie nam też przy­bywać tego, co sub­telne i duchowe, koń­co­wym rezul­ta­tem nie będzie tylko stare, umie­ra­jące ciało. Życzę ci, abyś zna­lazł naj­lep­szy dla sie­bie spo­sób prze­mie­rza­nia drogi w stronę osta­tecz­nej, naj­peł­niej­szej głębi miło­ści.

Wstęp

Wstęp

Wpływ dzie­dzi­czo­nej cechy tem­pe­ra­mentu, jaką jest wysoka wraż­li­wość, na miłość inte­re­suje mnie nie tylko ze wzglę­dów czy­sto nauko­wych. Doświad­czam go od lat i od lat się go uczę, czy tego chcę, czy nie. Mimo że mój przy­pa­dek ilu­struje zale­d­wie jeden z wielu spo­so­bów, w jakie wysoka wraż­li­wość może kształ­to­wać zwią­zek dwojga ludzi, z pew­no­ścią uzmy­sła­wia głę­boki zasięg oddzia­ły­wa­nia tej cechy na miłość.

Co nas różni

Mój mąż Art, psy­cho­log spo­łeczny, jest nie­spo­koj­nym duchem. Jeśli wycho­dzi na samotny spa­cer, zabiera z sobą odtwa­rzacz muzyki. Woli jed­nak spa­cerować ze mną.

Ja lubię raczej prze­chadzki w poje­dynkę, a jadąc sama, mogę przez pięć godzin pro­wa­dzić samo­chód bez włą­cza­nia radia. Po pro­stu roz­my­ślam.

Art świet­nie sobie radzi pod pre­sją. Nikogo innego nie chcia­ła­bym mieć przy sobie pod­czas kry­zysu; poja­wia się na sce­nie i wszystko zała­twia. Jed­no­cze­śnie nie zauważa jed­nak, że wyłą­cze­nie flu­ore­scen­cyj­nego świa­tła i wyrów­na­nie dywanu mogłoby uprzy­jem­nić atmos­ferę w pokoju, choćby wcho­dził do niego sto razy. Wyczu­wa­nie sub­tel­nych spo­so­bów udo­sko­na­le­nia cze­goś natu­ral­niej przy­cho­dzi mnie.

Gdy jeste­śmy razem na kon­fe­ren­cji, Art spę­dza czas z innymi uczest­ni­kami od śnia­da­nia do póź­nej nocy, prze­cho­dząc od jed­nej grupki zna­jo­mych do dru­giej. Ja biorę udział w zaję­ciach i cza­sami towa­rzy­szę mężowi na obie­dzie lub pod­czas ban­kietu, ale więk­szość czasu spę­dzam w hote­lo­wym pokoju, spa­ce­ruję po oko­licy lub pro­wa­dzę długą roz­mowę z innym samot­ni­kiem.

Według Arta wszel­kie dzia­ła­nie ma cha­rak­ter duchowy. Świę­to­ścią jest codzienne życie. Ja zawsze mam ochotę się wyco­fy­wać, ponie­waż czuję się roz­darta mię­dzy rze­czy­wi­sto­ścią ocze­ki­wań spo­łecz­nych a moim wewnętrz­nym, atrak­cyj­nym duchowo świa­tem, który odnaj­duję wyłącz­nie w samot­no­ści.

Cza­sami doku­czam mężowi, przy­po­mi­na­jąc, jak pew­nego dnia zapy­tał mnie, skąd wzię­łam tę piękną „nową” repro­duk­cję, którą powie­si­łam w kuchni pół­tora roku wcze­śniej. Nato­miast on niczego mi żar­tem nie wypo­mina – wie, że zbyt mocno bym się prze­jęła.

Oboje, jeśli trzeba, potra­fimy pra­co­wać po szes­na­ście godzin bez prze­rwy. Ja tego nie zno­szę, Art nie ma z tym pro­blemu. Kiedy po takiej sesji leżę w łóżku, jestem zbyt pobu­dzona, by zasnąć. A on kła­dzie się obok i po minu­cie chra­pie jak niedź­wiedź, który zapadł w sen zimowy.

Przez wiele lat oboje uwa­ża­li­śmy, że ja jestem nad­mier­nie emo­cjo­nalna, a on „tro­chę ode­rwany”. Oczy­wi­ście ja wię­cej o tym roz­my­śla­łam. Waha­łam się mię­dzy dwiema inter­pre­ta­cjami naszego związku. Albo postrze­ga­łam sie­bie jako chorą, a Arta jako okaz zdro­wia psy­chicz­nego, albo czu­łam się geniu­szem stłam­szo­nym przez powierz­chow­nego i mało świa­do­mego part­nera. Wła­ści­wie wola­łam uwa­żać, że to ja sta­no­wię pro­blem. Tak bar­dzo chcia­łam kochać swo­jego męża. Cza­sami jed­nak marzy­łam o kimś innym, kto miałby głęb­szą oso­bo­wość i mógłby mnie pro­wa­dzić przed obli­cze samego Boga. Tym­cza­sem Art być może nie miałby nic prze­ciwko bar­dziej spon­ta­nicz­nej i towa­rzy­skiej part­nerce – takiej, która mówi­łaby wię­cej niż ja i bar­dziej uży­wała życia. Nie przej­mo­wał się jed­nak dzie­lą­cymi nas róż­ni­cami. Tylko ja mia­łam z nimi kło­pot.

Nie byłam z sie­bie zado­wo­lona. Naprawdę uwa­ża­łam, że coś jest ze mną nie w porządku, cho­ciaż trzeba oddać Artowi, że jemu ni­gdy nie przy­szło to do głowy. Podo­bały mu się moje zaan­ga­żo­wa­nie, kre­atyw­ność, intu­icja, skłon­ność do roz­my­ślań i poważ­nych roz­mów, świa­do­mość sub­tel­nych detali, inten­sywne emo­cje. Ja nato­miast uwa­ża­łam, że są to akcep­to­walne, powierz­chowne prze­jawy jakiejś okrop­nej ukry­tej wady, któ­rej ist­nie­nie w sobie podej­rze­wa­łam przez całe życie. To, że Art poko­chał mnie pomimo niej, w moim prze­ko­na­niu było cudem.

Pod innymi wzglę­dami nie jeste­śmy oczy­wi­ście swo­imi prze­ci­wień­stwami. Ani książka ta nie doty­czy tylko związ­ków osób wysoko wraż­li­wych (WWO) z nie­wy­soko wraż­li­wymi (nie-WWO). W dużej czę­ści jest poświę­cona miło­ści wysoko wraż­li­wych do sie­bie samych i do sie­bie nawza­jem. Poza tym Art nie jest „wysoko niewraż­liwy”. Nie lubi tłu­mów, nie znosi prze­mocy w fil­mach, kocha sztukę. Jest bar­dzo sumienny i zawsze dąży do har­mo­nii z innymi oraz z wła­snym wnę­trzem. W teście wyso­kiej wraż­li­wo­ści zamiesz­czo­nym na s. 51–52 uzy­skuje wynik średni – 9 punk­tów (śred­nie wyniki nie są zbyt czę­ste – zazwy­czaj ludzie są albo zde­cy­do­wa­nie wysoko wraż­liwi, albo nie). Art uwiel­bia miłość, bli­skość, intym­ność. Zresztą nasze bada­nia naukowe wła­ści­wie zawsze doty­czyły i wciąż doty­czą przede wszyst­kim miło­ści oraz bli­skich rela­cji.

Oso­bi­ście jesz­cze kilka lat temu nie byłam do końca pewna, czy chcę i czy potra­fię być bli­sko z kim­kol­wiek. Sta­ra­łam się powścią­gać swoją skłon­ność do nega­tyw­nego myśle­nia, kolejną część rze­ko­mej wady, aż kry­zys wieku śred­niego spra­wił, że czara gory­czy się prze­lała. Dla Arta był to bar­dzo trudny czas, ponie­waż zaczę­łam bar­dzo obce­sowo wyra­żać swoje nie­za­do­wo­le­nie z życia. To wów­czas otwo­rzyła się jed­nak droga do poko­na­nia naszych trud­no­ści – i do napi­sa­nia tej książki.

Na scenę wkra­cza osoba wysoko wraż­liwa

Prze­łom nastą­pił, kiedy psy­cho­te­ra­peuta, do któ­rego zwró­ci­łam się o pomoc, kil­ku­krot­nie wspo­mniał, że jestem „wysoko wraż­liwa”. To otwo­rzyło mi oczy. Czy to wła­śnie jest moją rze­komą wadą? Może wcale nie wadą? W ten spo­sób zaczęły się moje naukowe bada­nia nad oso­bami wysoko wraż­li­wymi.

Czy­tel­ni­kom, dla któ­rych jest to nowy ter­min, chcia­ła­bym wyja­śnić, że osoby wysoko wraż­liwe sta­no­wią 15–20 pro­cent całej popu­la­cji. Ludzie ci uro­dzili się z ukła­dem ner­wo­wym gene­tycz­nie zapro­gra­mo­wa­nym tak, że są bar­dziej uważni na niu­anse, bar­dziej skłonni do głę­bo­kiej reflek­sji nad wła­snymi prze­ży­ciami wewnętrz­nymi, a co za tym idzie, bar­dziej podatni na prze­cią­że­nie zda­rze­niami zewnętrz­nymi. Cechę tę opi­suję szcze­gó­łowo w roz­dziale 1. Wysoka wraż­li­wość nie jest moim wymy­słem, ale zja­wi­skiem, które badali i badają rów­nież inni naukowcy. Pra­gnę przez to powie­dzieć, że nie cho­dzi tu o jakąś bła­hostkę, ale o istotną, nor­malną, dzie­dzi­czoną róż­nicę w funk­cjo­no­wa­niu całego układu ner­wo­wego, mającą wpływ na każdy aspekt życia. Wysoka wraż­li­wość cha­rak­te­ry­zuje około jed­nej pią­tej ludzi na świe­cie, a pewien sto­pień wraż­li­wo­ści wystę­puje u dużo więk­szego odsetka popu­la­cji; jeśli połą­czy­li­by­śmy ludzi w losowe pary, praw­do­po­do­bień­stwo pod­le­ga­nia ich związku wpły­wom tej cechy wynio­słoby 36 pro­cent.

Z pew­no­ścią zasta­na­wiasz się teraz, czy wysoka wraż­li­wość cechuje cie­bie i/lub two­jego part­nera. Wypeł­nij­cie oboje testy na stro­nach 51–54, a także dodat­kowe na stro­nach 58–62, doty­czące innej dzie­dzi­czo­nej cechy, o któ­rej jest mowa w roz­dziale 1, skłon­no­ści do poszu­ki­wa­nia doznań. Warto dodać, że wśród osób wysoko wraż­li­wych jest tyle samo kobiet co męż­czyzn, mimo iż potocz­nie uważa się, że panie zwra­cają więk­szą uwagę na szcze­góły, a pano­wie są gru­bo­skórni i nie­wiele dostrze­gają. Wię­cej o ste­reo­ty­pach zwią­za­nych z męż­czyznami, kobie­tami i wraż­li­wo­ścią piszę w roz­dziale 2.

Po prze­pro­wa­dze­niu licz­nych wywia­dów, ankiet i kon­sul­ta­cji oraz zebra­niu odpo­wie­dzi na pyta­nia od tysięcy uczest­ni­ków badań kwe­stio­na­riu­szo­wych odkry­łam, że moje życie i mał­żeń­stwo są teraz dla mnie dużo bar­dziej zro­zu­miałe. Coraz lepiej potra­fię kochać i sza­no­wać zarówno sie­bie, jak i męża nie­za­leż­nie od dzie­lą­cych nas róż­nic. Rozu­miem, że róż­nice te, głę­boko zako­rze­nione w naszych tem­pe­ra­men­tach, wiele nas nauczyły, pomo­gły nam roz­wi­nąć wła­sny cha­rak­ter, a także jak nic innego wzmo­gły pasję i przy­jem­ność w naszym życiu.

Pisząc tę książkę, korzy­sta­łam z oso­bi­stego doświad­cze­nia, zgod­nie z któ­rym my, osoby wysoko wraż­liwe, oraz nasi part­ne­rzy o takiej czy innej wraż­li­wo­ści potrze­bu­jemy pomocy w prze­my­śle­niu zna­cze­nia naszych tem­pe­ra­men­tów oraz dzie­lą­cych nas róż­nic. Bez takiej pomocy miłość i bli­skie związki mogą się oka­zać dla wysoko wraż­li­wych gorzko roz­cza­ro­wu­jące, a w kon­se­kwen­cji sami możemy nie­świa­do­mie przy­spa­rzać cier­pie­nia part­ne­rom. Nato­miast dzięki takiej pomocy osoby wysoko wraż­liwe są pre­dys­po­no­wane do nie­zwy­kle hoj­nego obda­rza­nia swych rodzin i świata miło­ścią.

Czy wszystko zależy od genów?

Ni­gdy nie odwa­ży­ła­bym się powie­dzieć, że bycie (lub nie) osobą wysoko wraż­liwą decy­duje o szczę­ściu i osią­ga­niu suk­ce­sów w miło­ści. Art i ja nie­wąt­pli­wie musimy sobie radzić z wie­loma innymi pro­ble­mami poza róż­nicą wraż­li­wo­ści. Mogę jed­nak z prze­ko­na­niem stwier­dzić, że sto­pień nasi­le­nia tej cechy u part­ne­rów jest naj­bar­dziej nie­do­ce­nia­nym aspek­tem w rozu­mie­niu powo­dze­nia ich związku.

Sytu­acja ta nie­ba­wem cał­kiem się zmieni. Z badań prze­pro­wa­dzo­nych w roku 1992 przez psy­cho­lo­gów Matta McGue i Davida Lyk­kena z Uni­wer­sy­tetu Min­ne­soty wynika na przy­kład, że ryzyko roz­wodu jest mniej wię­cej w 50 pro­cen­tach uwa­ru­ko­wane genetycznie1! Cho­ciaż za chwilę zamie­rzam pod­wa­żyć zna­cze­nie, jakie mogli­by­śmy przy­pi­sać tej licz­bie, trzeba przy­znać, że jest to zdu­mie­wa­jący rezul­tat. Ponie­waż w naszej kul­tu­rze zain­te­re­so­wa­nie gene­tyką wciąż się zwięk­sza, podobne pro­blemy wkrótce staną się przed­mio­tem nowych badań.

Czy geny naprawdę decy­dują o powo­dze­niu two­ich związ­ków miło­snych? Zapewne się z tym nie zgo­dzisz. Ludzie przy­swa­jają różne postawy i war­to­ści w trak­cie dora­sta­nia; mogą je także zmie­niać – na przy­kład postę­pu­jąc zgod­nie z zale­ce­niami porad­ni­ków takich jak ten. Wspo­mniane wyżej bada­nia doty­czące wpływu genów na ryzyko roz­wodu wpi­sują się jed­nak w ogólny kie­ru­nek myśle­nia, zgod­nie z któ­rym znaczna część obec­nego stanu psy­chicz­nego czło­wieka – w tym poziom zado­wo­le­nia z pracy i sytu­acji rodzin­nej – wynika z genów, nie zaś z doświad­czeń czy wycho­wa­nia.

Myślę, że słuszne jest przy­ję­cie scep­tycz­nej postawy wobec nada­wa­nia genom tak istot­nej roli. Po pierw­sze, mał­żeń­stwo i roz­wód mają oczy­wi­ście cha­rak­ter spo­łeczny (z pew­no­ścią to nie geny powo­dują, że wię­cej par roz­wo­dzi się w Kali­for­nii niż w Min­ne­so­cie). Po dru­gie, moda na twier­dze­nie, że zacho­wa­nie jest kon­tro­lo­wane przez geny, może dopro­wa­dzić nas do głęb­szej i bar­dziej szko­dli­wej myśli: poma­ga­nie ludziom w dąże­niu do zmiany wła­snego życia albo wyma­ga­nie od nich odpo­wie­dzial­no­ści za wła­sne zacho­wa­nia nie ma sensu, bo prze­cież ci nie­szczę­śnicy „tacy się uro­dzili”. Zaczy­namy więc two­rzyć ety­kiety okre­śla­jące „takich” ludzi: neu­ro­tyczny, stra­chliwy, pesy­mi­styczny, nie­zbyt inte­li­gentny, poryw­czy, nad­po­bu­dliwy itd. Ow­szem, ist­nieją donie­sie­nia naukowe, że geny przy­czy­niają się do powsta­nia tych cech. Nie wiemy jed­nak, jak tego doko­nują ani jakie wnio­ski można z tego wycią­gnąć. Dla­czego tak czę­sto jedno z bliź­niąt jed­no­ja­jo­wych, czyli mają­cych taki sam geno­typ, nie doświad­cza „odzie­dzi­czo­nych” pro­ble­mów dru­giego?

Cho­ciaż inte­re­sują mnie te same obszary ludz­kiej psy­chiki, które badają znawcy tem­pe­ra­mentu uzna­jący, że o więk­szo­ści naszych zacho­wań decy­dują geny, wycią­gam z ich obser­wa­cji odmienne wnio­ski. Po pierw­sze, uwa­żam, że pro­blemy w rela­cjach mają cha­rak­ter spo­łeczny, nie bio­lo­giczny. „Dzie­dzicz­ność” roz­wo­dów ozna­cza tylko tyle, że jakiś aspekt gene­tyczny wpływa na decy­zję o roz­wo­dzie – myślę, że przy­czyną pro­blemu nie jest dzie­dzi­czony tem­pe­ra­ment, ale to, że nie potra­fimy sobie z nim odpo­wied­nio radzić. Po dru­gie, im wię­cej dowia­duję się o ludz­kim tem­pe­ra­men­cie, tym bar­dziej jestem prze­ko­nana, że wła­śnie wie­dza o nim jest klu­czem do zmiany czło­wieka – zmniej­sze­nia odczu­wa­nego stresu oraz roz­woju tole­ran­cji wobec sie­bie i innych. Tem­pe­ra­ment nie sta­nowi powodu do tego, by pozo­sta­wiać ludzi takimi, jacy są, i postrze­gać ich jako nie­zmien­nych.

Nie­mniej wyniki badań mówią, że 50 pro­cent ryzyka roz­wodu wiąże się z genami. Ozna­cza to, że dzie­dzi­czony tem­pe­ra­ment jest bar­dzo waż­nym i nie­do­ce­nia­nym czyn­ni­kiem wpły­wa­ją­cym na har­mo­nię w związ­kach.

Jak korzy­stać z tej książki

PAMIĘ­TAJ, ŻE CZŁO­WIEK TO ISTOTA ZŁO­ŻONA

Jak każdy autor piszący o ludz­kiej psy­chice muszę doko­ny­wać pew­nych uogól­nień. Osoby wysoko wraż­liwe wyka­zują się szcze­gólną podejrz­li­wo­ścią wobec gene­ra­li­za­cji, ety­kiet i ste­reo­ty­pów, ponie­waż zawsze zasta­na­wiamy się nad ich kon­se­kwen­cjami i poszu­ku­jemy innych moż­li­wo­ści. Być może zdą­ży­łeś już sobie pomy­śleć: „Wyda­wało mi się, że jestem wysoko wraż­liwy, ale jestem bar­dziej podobny do Arta – nie mam pro­ble­mów ze snem, jestem eks­tra­wer­ty­kiem, lubię, gdy dużo się dzieje, i opty­mi­stycz­nie pod­cho­dzę do życia”.

Osoby wysoko wraż­liwe mogą mieć wymie­nione cechy. Według badań 30 pro­cent z nich to towa­rzy­scy eks­tra­wer­tycy. Każdy z nas jest nie­po­wta­rzalną jed­nostką, ukształ­to­waną przez oso­bi­ste doświad­cze­nia, skom­pli­ko­waną kom­bi­na­cję genów, a także koleje wła­snego losu. Nasze związki z innymi także są uni­ka­towe. Dla­tego czy­taj tę książkę kry­tycz­nie, czer­piąc z niej infor­ma­cje, które sam uznasz za przy­datne.

A może myślisz: „Tylko tego nam bra­ko­wało – kolej­nego powodu do uprze­dzeń”. Gra­tu­luję. Zauwa­ży­łeś „cień”, nie­unik­nioną wadę uogól­nień – stają się one ste­reo­ty­pami, które pro­wa­dzą do uprze­dzeń. To natu­ralne, że war­to­ściu­jemy; zaczy­namy na przy­kład myśleć, że osoby wysoko wraż­liwe są takie jak należy, a te nie-WWO są inne, nie takie jak trzeba.

My, WWO, wiemy coś o uprze­dze­niach. Ludzie nie­raz nas igno­rują albo przy­naj­mniej trak­tują z poli­to­wa­niem bądź kry­ty­kują za nie­śmia­łość, lękli­wość lub neu­ro­tycz­ność (cechy, z któ­rymi według mnie nikt się nie rodzi). Oczy­wi­ście potrze­bu­jemy kom­pen­sa­cyj­nej dawki dumy, poczu­cia, że pod pew­nymi wzglę­dami jeste­śmy lepsi od innych. W tej książce, która ma uczyć posza­no­wa­nia dla róż­nic mię­dzy ludźmi, ty i ja musimy jed­nak szcze­gól­nie uwa­żać, aby doce­niać sie­bie bez dewa­lu­owa­nia nie-WWO. Wie­rzę, że będziesz z niej korzy­stać roz­sąd­nie – sta­raj się, aby chwile, w któ­rych będziesz spro­wa­dzać sie­bie lub innych do wyniku poje­dyn­czego testu i czuć się z tego powodu lep­szy lub gor­szy od nich, trwały jak naj­kró­cej (każdy ma prawo się mylić).

ODNOŚ TĘ KSIĄŻKĘ NIE TYLKO DO MIŁO­ŚCI, LECZ TAKŻE DO PRZY­JAŹNI

Głów­nym tema­tem tej książki są związki roman­tyczne, ale prze­cież oprócz swo­ich part­ne­rów kochamy też przy­ja­ciół i rodziny. Więk­szość zawar­tych tu myśli odnosi się w rów­nym stop­niu do spo­tkań z przy­ja­ciółmi, utrzy­my­wa­nia bli­skich kon­tak­tów z rodziną, pogłę­bia­nia rela­cji gru­po­wych, a także sku­tecz­nej komu­ni­ka­cji z wszyst­kimi bli­skimi ci ludźmi o takiej czy innej wraż­li­wo­ści. Uwa­żam, że zwią­zek miło­sny nie jest w sta­nie utrzy­mać się długo, jeśli w życiu nie ma innych rodza­jów rela­cji przy­czy­nia­ją­cych się do jego wzmoc­nie­nia. Żaden part­ner nie zastąpi całego świata ani nie będzie się nam w nim podo­bało abso­lut­nie wszystko. Dodat­kowo osoby wysoko wraż­liwe mogą mieć szcze­gól­nie bogatą i skom­pli­ko­waną oso­bo­wość oraz zain­te­re­so­wa­nia, o któ­rych chcą roz­ma­wiać i na doce­nie­niu któ­rych im zależy. Zwłasz­cza jeśli twój part­ner nie jest WWO, będziesz potrze­bo­wał wysoko wraż­li­wych przy­ja­ciół, on zaś będzie potrze­bo­wał przy­ja­ciół nie-WWO. Jeżeli oboje jeste­ście wysoko wraż­liwi, każde z was na pewno doceni kon­takt z kil­koma tylko swo­imi zna­jo­mymi nie-WWO.

DOSTO­SUJ ODBIÓR KSIĄŻKI DO ETAPU SWO­JEGO ZWIĄZKU

Miłość to jeden z naj­ob­szer­niej­szych tema­tów, jakie mogła­bym wybrać. Twoje potrzeby mogą więc być zupeł­nie inne w zależ­no­ści od tego, czy dopiero się zako­chu­jesz, czy jesteś szczę­śliwy w swoim związku, czy masz pro­blem z dłu­go­let­nim part­ne­rem, czy też żyjesz samot­nie i chcesz się z kimś zwią­zać albo wcale nie masz takich pla­nów. Dla­tego teraz chcia­ła­bym się zwró­cić do nie­któ­rych grup czy­tel­ni­ków z osobna.

Jeśli czy­tasz tę książkę z part­ne­rem (WWO lub nie-WWO)

Bar­dzo się cie­szę – to naj­lep­sze roz­wią­za­nie. Może­cie nawet czy­tać sobie nawza­jem frag­menty lub cały tekst książki. Sądzę, że zasko­czy was to, w jak dużym stop­niu wspólne prze­my­śle­nie waszych tem­pe­ra­men­tów może uła­twić poro­zu­mie­nie w rela­cji.

JEŚLI MASZ PART­NERA, KTÓRY PRAW­DO­PO­DOB­NIE NIE PRZE­CZYTA TEJ KSIĄŻKI

To też jest w porządku. Możesz dzie­lić się z uko­chaną osobą tym, czego się nauczy­łeś, na przy­kład czy­tać jej na głos ważne dla cie­bie frag­menty, nie zmu­szaj jej jed­nak do czy­ta­nia całej książki. Jeżeli nie jest ani tro­chę nią zain­te­re­so­wana, nie przej­muj się tym zbyt­nio. Zwy­kle ludzie sprze­ci­wiają się temu, co spra­wia, że czują się zagro­żeni. Zasta­nów się więc, dla­czego twój part­ner może się oba­wiać czy­ta­nia tej książki. Następ­nie spró­buj stop­niowo zdo­by­wać jego zaufa­nie. Nie uda ci się tego doko­nać, jeśli będziesz się zło­ścić i obra­żać.

Oczy­wi­ście wyro­zu­mia­łość wobec part­nera może cię sporo kosz­to­wać i nie zawsze jest mądrą stra­te­gią. Jeśli czu­jesz się głę­boko ura­żony bra­kiem zain­te­re­so­wa­nia uko­cha­nej osoby, nie powi­nie­neś ukry­wać i zapewne nie zdo­łasz ukryć swo­ich emo­cji. Pamię­taj jed­nak, że zacie­ka­wie­nie poja­wia się i znika, podob­nie jak obawy. Ludzie otwie­rają się na nowe idee, kiedy czują się odprę­żeni i mają pew­ność, że są akcep­to­wani. Patrz per­spek­ty­wicz­nie – zacho­wuj w myślach obraz tego, co kochasz w swoim part­ne­rze – i prze­ko­naj się, co się sta­nie.

Jeśli obec­nie nie jesteś zako­chany

Powi­nie­neś wie­dzieć, że pisząc tę książkę, czę­sto o tobie myśla­łam, ponie­waż spo­ty­kam bar­dzo wiele wysoko wraż­li­wych osób nie­bę­dą­cych w żad­nym związku – z wła­snej woli bądź nie. Nie­za­leż­nie od stanu naszych rela­cji, będąc wysoko wraż­liwi, jeste­śmy zwy­kle bar­dziej kształ­to­wani przez nasze miło­ści niż inni. Mamy ten­den­cję do zako­chi­wa­nia się moc­niej niż pozo­stali. Dla­tego zawsze możemy sko­rzy­stać z prze­my­śle­nia minio­nych miło­ści. Podoba mi się pewna sen­ten­cja, któ­rej auto­rem jest praw­do­po­dob­nie Goethe: „Kocham cię i nie ma to nic wspól­nego z tobą”. Mówię, że jest to książka o miło­ści, a nie o rela­cjach, tylko z jed­nego powodu – ponie­waż miłość wydaje mi się dużo bar­dziej oso­bi­stym i subiek­tyw­nym „tema­tem w typie WWO” niż rela­cja. Nie uwa­żam, by ist­niało wiele ksią­żek doty­czą­cych związ­ków, któ­rych auto­rami są osoby skie­ro­wane ku wła­snemu wnę­trzu i mające dużą potrzebę samot­no­ści, takie jak ja i wielu z was, ludzi, któ­rzy potra­fią kochać w poje­dynkę. Uzna­łam, że potrzebna jest książka spe­cjal­nie dla nas i że wy, grupa czy­tel­ni­ków wysoko wraż­li­wych, szcze­gól­nie ją doce­ni­cie.

Warto rów­nież pamię­tać, że wszy­scy potrze­bu­jemy bli­skich przy­ja­ciół, a miłość jest tą siłą w ludz­kiej psy­chice, która ni­gdy nie znika. Przez cały dzień myślimy o ludziach, nawet jeśli spę­dzamy go samot­nie. Skoro o nich myślimy, możemy ich także kochać. Ludzie zde­cy­do­wa­nie potrze­bują dozna­wać miło­ści, ty także. Mam nadzieję, że ta książka pomoże ci obu­dzić wię­cej obec­nej w tobie miło­ści do sie­bie oraz do innych.

Jeśli nie jesteś osobą wysoko wraż­liwą

To wspa­niale, że chcesz się dowie­dzieć wię­cej o swoim wysoko wraż­li­wym part­ne­rze i zna­jo­mych. Wybacz, że zwra­cam się przede wszyst­kim do osób wysoko wraż­li­wych – nie mam na celu wyklu­cza­nia cie­bie i innych nie-WWO. Myślę, że to zro­zu­miesz.

Naukowe – i nie tylko – pod­stawy książki

Osoby wysoko wraż­liwe na pewno doce­nią to, że więk­szość infor­ma­cji zamiesz­czo­nych w tej książce opiera się na bada­niach nauko­wych – zarówno moich, jak i czo­ło­wych spe­cja­li­stów zaj­mu­ją­cych się tem­pe­ra­men­tem i bli­skimi rela­cjami osób doro­słych. Dzie­dziny te ogrom­nie roz­ro­sły się w ciągu ostat­niej dekady. Rezul­taty więk­szo­ści badań z tego zakresu nie docie­rają jed­nak do sze­ro­kiego grona odbior­ców, któ­rzy zamiast tego otrzy­mują stru­mień nie­pod­bu­do­wa­nych naukowo twier­dzeń na temat oso­bo­wo­ści, płci oraz „gwa­ran­cji trwa­łej miło­ści”. Dzięki tej książce poznasz wiele fak­tów zebra­nych w toku rze­tel­nych badań, które oma­wiam w kon­tek­ście rela­cji two­rzo­nych przez osoby wysoko wraż­liwe.

Dane zewsząd

Pracę nad tą książką roz­po­czę­łam od prze­pro­wa­dze­nia pogłę­bio­nych wywia­dów z oso­bami wysoko wraż­li­wymi na temat ich rela­cji. Następ­nie opra­co­wa­łam plany badań i kwe­stio­na­riu­sze do ana­lizy kon­kret­nych zagad­nień. Jeden z kwe­stio­na­riu­szy wypeł­niło tysiąc osób (WWO i nie-WWO). Inny, prze­słany do wszyst­kich sub­skry­ben­tów new­slet­tera „Com­fort Zone” dla osób wysoko wraż­li­wych, zawie­rał pyta­nia skie­ro­wane nie tylko do adre­sa­tów, lecz także do ich zna­jo­mych nie-WWO, tak by stwo­rzyć grupę porów­naw­czą. Mia­łam rów­nież oka­zję pro­wa­dzić pomiary wraż­li­wo­ści w ramach orga­ni­zo­wa­nych przez innych naukow­ców dłu­go­ter­mi­no­wych badań z udzia­łem par oraz ana­li­zo­wać ich wyniki.

Moim celem było zna­le­zie­nie auten­tycz­nych odpo­wie­dzi, a nie tylko moich wła­snych opi­nii, w nastę­pu­ją­cych spra­wach: Czy osoby wysoko wraż­liwe two­rzą związki z innymi oso­bami o wyso­kiej wraż­li­wo­ści? Jeśli tak, to czy są w tych rela­cjach szczę­śliw­sze? Jakie są typowe pro­blemy par skła­da­ją­cych się z dwojga WWO w porów­na­niu z parami WWO/nie-WWO? Jakie są mocne i słabe strony osób wysoko wraż­li­wych w kon­tek­ście bli­skich rela­cji? Jak wysoka wraż­li­wość wpływa na życie sek­su­alne lub praw­do­po­do­bień­stwo zakoń­cze­nia związku?

Miłość nie lubi jed­nak wyja­wiać swo­ich sekre­tów samej ana­li­zie licz­bo­wej. Dla­tego – jak wspo­mnia­łam powy­żej – pisząc tę książkę, opie­ra­łam się rów­nież na swoim oso­bi­stym doświad­cze­niu oraz przy­kła­dach z mojej prak­tyki psy­cho­te­ra­peu­tycz­nej. Wszyst­kie te infor­ma­cje uzu­peł­ni­łam o wie­dzę z zakresu psy­cho­lo­gii głębi.

Dane z głębi

Psy­cho­lo­gia głębi to dzie­dzina psy­cho­lo­gii poświę­cona bada­niu tych aspek­tów życia, które były nie­zau­wa­żane, tłu­mione, a nawet lek­ce­wa­żone. Podob­nie jak żegla­rze wypa­trują zna­ków na powierzchni morza w celu pro­gno­zo­wa­nia pogody, psy­cho­lo­go­wie aka­de­miccy zwy­kle sto­sują metody badaw­cze pole­ga­jące na szu­ka­niu ogól­nych uwa­run­ko­wań świa­do­mego myśle­nia lub zacho­wa­nia. Psy­cho­lo­go­wie głębi są bar­dziej podobni do nur­ków czy Jacques’ów Cousteau, sta­ra­jąc się wnik­nąć pod powierzch­nię, do nie­świa­do­mej „reszty opo­wie­ści”. Oba te podej­ścia są cenne, lecz zna­jo­mość samej powierzchni daje nam bar­dzo jed­no­stronny obraz oce­anu, nawet jeśli na pierw­szy rzut oka lub do okre­ślo­nych celów wydaje się on wystar­cza­jący.

Należę do nie­licz­nych naukow­ców, któ­rzy korzy­stają zarówno z tra­dy­cyj­nej meto­do­lo­gii aka­de­mic­kiej, jak i z podej­ścia wła­ści­wego psy­cho­lo­gii głębi. Bada­nie wraż­li­wo­ści wymaga łącze­nia obu tych per­spek­tyw, ponie­waż osoby wysoko wraż­liwe są szcze­gól­nie podatne na wpływ nie­świa­do­mo­ści, a cza­sami czują się nim przy­tło­czone. Przy­kła­dem takiego oddzia­ły­wa­nia są wyjąt­kowo bogate sny.

Psy­cho­lo­gia głębi jest potrzebna rów­nież do son­do­wa­nia dna oce­anu miło­ści – ciem­nych zaka­mar­ków, w któ­rych mieszka to, co prze­ra­ża­jące, obce, zabro­nione, zapo­mniane, a nie­kiedy siłą stłu­mione. Według psy­cho­lo­gów głębi nagły wybuch miło­ści nie­mal zawsze jest prze­ja­wem ukry­tych nie­świa­do­mych popę­dów. Wró­cimy do tego w roz­dziale 4.

W książce tej przy­glą­dam się więc miło­ści i wraż­li­wo­ści z wierz­chu, przez liczby i dane, a także z głębi, od strony nie­świa­do­mo­ści i tego, o czym rzadko się mówi. Uwa­żam, że jest to podej­ście naj­bar­dziej dosto­so­wane do potrzeb osób wysoko wraż­li­wych. Jeste­śmy bowiem jed­nost­kami, które nie akcep­tują łatwych odpo­wie­dzi, szcze­gól­nie na temat miło­ści. Im dłu­żej roz­my­ślamy, tym zagad­nie­nie to staje się dla nas bar­dziej zło­żone, bogat­sze, sub­tel­niej­sze.

Osoby wysoko wraż­liwe dobrze wie­dzą na przy­kład, że w miło­ści, nawet tej roman­tycz­nej, seks nie jest naj­waż­niej­szy, nie­za­leż­nie od opi­nii nie­któ­rych bio­lo­gów. To oczy­wi­ste, bio­rąc pod uwagę fakt, że zako­cha­nie się nie jest w żad­nym wieku – od przed­szkola do eme­ry­tury – ani bar­dziej, ani mniej praw­do­po­dobne.

Po głęb­szym zasta­no­wie­niu więk­szość osób wysoko wraż­li­wych nie zgo­dzi się też z pro­stym stwier­dze­niem, że wszelka miłość obraca się lub powinna się obra­cać wokół dłu­go­let­niego związku lub mał­żeń­stwa. Czę­sto bowiem naj­żar­liw­sze miło­ści są trzy­mane w tajem­nicy, nie zostają odwza­jem­nione albo przy­cho­dzą i zni­kają w mgnie­niu oka.

Zga­dzamy się z tymi, któ­rzy mówią, że miłość prze­mie­nia ludzi, choć wiemy, że nie zawsze tak jest. Jeżeli zaś uczu­cie to powo­duje prze­mianę, chęt­nie chcie­li­by­śmy dodać, że jest to zmiana na lep­sze – natych­miast jed­nak przy­po­mi­namy sobie, że bywa też ina­czej, na przy­kład gdy jeden z part­ne­rów zdra­dza lub krzyw­dzi dru­giego.

Chcie­li­by­śmy przy­znać rację opty­mi­stom, prze­ko­na­nym, że jeśli wystar­cza­jąco długo pozo­sta­jemy w związku z uko­chaną osobą, coraz lepiej pozna­jemy sie­bie samych. Nie­stety i to stwier­dze­nie czę­sto oka­zuje się ponu­rym żar­tem – wiele osób będą­cych w związ­kach stop­niowo coraz bar­dziej ślep­nie na swój udział w doświad­cza­nych pro­ble­mach, gdyż winą można łatwo obar­czyć part­nera.

Prze­my­ślaw­szy to wszystko, jak przy­stało na osobę wysoko wraż­liwą, uzna­łam, że o miło­ści z całą pew­no­ścią możemy powie­dzieć, iż zawsze sta­nowi ona szansę na przyj­rze­nie się swo­jemu wnę­trzu, roz­wój wła­snej inte­gral­no­ści oraz głęb­szy wgląd. Nie zawsze udaje nam się tę szansę wła­ści­wie wyko­rzy­stać, ale otrzy­mu­jemy ją za każ­dym razem, gdy poja­wia się uczu­cie. Nawet jeśli twój zwią­zek dawno się zakoń­czył, moż­li­wość roz­woju wciąż pozo­staje otwarta, o ile tylko zechcesz zasta­no­wić się nad nim wraz ze mną. Zaczy­najmy.

Czy jesteś wysoko wraż­liwy?

Test1

Odpo­wia­daj zgod­nie ze swo­imi odczu­ciami. Zakreśl „tak”, jeśli stwier­dze­nie choćby w czę­ści się do cie­bie odnosi. Zakreśl „nie”, jeśli nie odnosi się do cie­bie wcale lub odnosi się w ogra­ni­czo­nym stop­niu.

Wydaje mi się, że docie­rają do mnie różne sub­telne szcze­góły oto­cze­nia. T N

Pod­le­gam wpły­wowi nastro­jów innych ludzi. T N

Mam skłon­ność do dużej wraż­li­wo­ści na ból. T N

W dni, kiedy dużo się dzieje, mie­wam potrzebę zna­le­zie­nia chwili dla sie­bie, cho­wa­jąc się do łóżka, zaciem­nio­nego pomiesz­cze­nia czy gdzie­kol­wiek indziej, gdzie mogę zaznać tro­chę spo­koju i uciec od bodź­ców. T N

Jestem bar­dzo czuły na dzia­ła­nie kofe­iny. T N

Łatwo przy­tła­czają mnie takie bodźce, jak ostre świa­tło, silne zapa­chy, szorst­kie tka­niny czy syreny prze­jeż­dża­ją­cych kare­tek. T N

Mam bogate, skom­pli­ko­wane życie wewnętrzne. T N

Gło­śne dźwięki spra­wiają mi dys­kom­fort. T N

Do głębi poru­sza mnie sztuka i muzyka. T N

Jestem sumienny. T N

Łatwo mnie prze­stra­szyć. T N

Czuję się roz­trzę­siony, gdy mam dużo do zro­bie­nia w krót­kim cza­sie. T N

Gdy ludzie nie czują się kom­for­towo w miej­scu, w któ­rym prze­by­wają, zwy­kle wiem, jak temu zara­dzić (przez zmianę oświe­tle­nia, prze­sta­wie­nie foteli itp.). T N

Iry­tuje mnie, gdy ludzie wyma­gają ode mnie zro­bie­nia zbyt wielu rze­czy jed­no­cze­śnie. T N

Bar­dzo dbam o to, by uni­kać pomy­łek czy zapo­mi­na­nia o czymś. T N

Celowo uni­kam fil­mów i pro­gra­mów tele­wi­zyj­nych poka­zu­ją­cych sceny prze­mocy. T N

Odczu­wam nie­przy­jemne pobu­dze­nie, kiedy wokół mnie dużo się dzieje. T N

Głód wywo­łuje u mnie silną reak­cję, tak że tracę kon­cen­tra­cję czy pogar­sza się mój nastrój. T N

Zmiany w moim życiu wytrą­cają mnie z rów­no­wagi. T N

Zauwa­żam i cenię sobie deli­katne czy wysu­bli­mo­wane zapa­chy, smaki, dźwięki, dzieła sztuki. T N

Jed­nym z moich prio­ry­te­tów jest takie uło­że­nie sobie życia, by uni­kać sytu­acji dener­wu­ją­cych i roz­stra­ja­ją­cych. T N

Kiedy pod­czas wyko­ny­wa­nia zada­nia muszę z kimś rywa­li­zo­wać lub jestem obser­wo­wany, bar­dzo się dener­wuję i radzę sobie o wiele gorzej niż nor­mal­nie. T N

Mam wra­że­nie, że w dzie­ciń­stwie rodzice lub nauczy­ciele postrze­gali mnie jako wraż­li­wego czy nie­śmia­łego. T N

Aby poznać swój wynik, przejdź do ramki pod testem dla part­nera.

Ela­ine N. Aron, Wysoko wraż­liwi. Jak funk­cjo­no­wać w świe­cie, który nas przy­tła­cza, Wydaw­nic­two Feeria, Łódź 2017. [wróć]

Czy twój part­ner jest wysoko wraż­liwy?

Ten sam test dla two­jego part­nera

Jeśli nie jesteś w związku lub jeśli twój part­ner nie chce wyko­nać testu, możesz zazna­czyć odpo­wie­dzi samo­dziel­nie, wyobra­ża­jąc sobie, jak zro­bi­łaby to osoba, którą kochasz lub która była ci bli­ska w prze­szło­ści i o któ­rej myślisz, czy­ta­jąc tę książkę.

Odpo­wia­daj zgod­nie ze swo­imi odczu­ciami. Zakreśl „tak”, jeśli stwier­dze­nie choćby w czę­ści się do cie­bie odnosi. Zakreśl „nie”, jeśli nie odnosi się do cie­bie wcale lub odnosi się w ogra­ni­czo­nym stop­niu.

Wydaje mi się, że docie­rają do mnie różne sub­telne szcze­góły oto­cze­nia. T N

Pod­le­gam wpły­wowi nastro­jów innych ludzi. T N

Mam skłon­ność do dużej wraż­li­wo­ści na ból. T N

W dni, kiedy dużo się dzieje, mie­wam potrzebę zna­le­zie­nia chwili dla sie­bie, cho­wa­jąc się do łóżka, zaciem­nio­nego pomiesz­cze­nia czy gdzie­kol­wiek indziej, gdzie mogę zaznać tro­chę spo­koju i uciec od bodź­ców. T N

Jestem bar­dzo czuły na dzia­ła­nie kofe­iny. T N

Łatwo przy­tła­czają mnie takie bodźce, jak ostre świa­tło, silne zapa­chy, szorst­kie tka­niny czy syreny prze­jeż­dża­ją­cych kare­tek. T N

Mam bogate, skom­pli­ko­wane życie wewnętrzne. T N

Gło­śne dźwięki spra­wiają mi dys­kom­fort. T N

Do głębi poru­sza mnie sztuka i muzyka. T N

Jestem sumienny. T N

Łatwo mnie prze­stra­szyć. T N

Czuję się roz­trzę­siony, gdy mam dużo do zro­bie­nia w krót­kim cza­sie. T N

Gdy ludzie nie czują się kom­for­towo w miej­scu, w któ­rym prze­by­wają, zwy­kle wiem, jak temu zara­dzić (przez zmianę oświe­tle­nia, prze­sta­wie­nie foteli itp.). T N

Iry­tuje mnie, gdy ludzie wyma­gają ode mnie zro­bie­nia zbyt wielu rze­czy jed­no­cze­śnie. T N

Bar­dzo dbam o to, by uni­kać pomy­łek czy zapo­mi­na­nia o czymś. T N

Celowo uni­kam fil­mów i pro­gra­mów tele­wi­zyj­nych poka­zu­ją­cych sceny prze­mocy. T N

Odczu­wam nie­przy­jemne pobu­dze­nie, kiedy wokół mnie dużo się dzieje. T N

Głód wywo­łuje u mnie silną reak­cję, tak że tracę kon­cen­tra­cję czy pogar­sza się mój nastrój. T N

Zmiany w moim życiu wytrą­cają mnie z rów­no­wagi. T N

Zauwa­żam i cenię sobie deli­katne czy wysu­bli­mo­wane zapa­chy, smaki, dźwięki, dzieła sztuki. T N

Jed­nym z moich prio­ry­te­tów jest takie uło­że­nie sobie życia, by uni­kać sytu­acji dener­wu­ją­cych i roz­stra­ja­ją­cych. T N

Kiedy pod­czas wyko­ny­wa­nia zada­nia muszę z kimś rywa­li­zo­wać lub jestem obser­wo­wany, bar­dzo się dener­wuję i radzę sobie o wiele gorzej niż nor­mal­nie. T N

Mam wra­że­nie, że w dzie­ciń­stwie rodzice lub nauczy­ciele postrze­gali mnie jako wraż­li­wego czy nie­śmia­łego. T N

Wynik testu

Jeśli odpo­wie­dzia­łeś twier­dząco 12 lub wię­cej razy, praw­do­po­dob­nie jesteś osobą wysoko wraż­liwą.

Ale szcze­rze mówiąc, żaden test psy­cho­lo­giczny nie jest dość wia­ry­godny, by na jego wyni­kach opie­rać swoje życie. Nawet jeśli tylko jedno czy dwa z powyż­szych twier­dzeń są w twoim przy­padku praw­dziwe, ale za to w bar­dzo dużym stop­niu, także masz prawo okre­ślać sie­bie jako wysoko wraż­li­wego.

ROZ­DZIAŁ 1. Czy jesteś osobą wysoko wraż­liwą?

Roz­dział 1

Czy jesteś osobą wysoko wraż­liwą?

Tem­pe­ra­ment, miłość i wraż­li­wość

„Zako­chuję się na amen”.

„Cza­sami czuję się jak kosmita. Wszy­scy inni są w związ­kach. Ale to, co oni nazy­wają miło­ścią, w ogóle mnie nie pociąga”.

„Nie mówię o tym gło­śno, ale inwe­sty­cje, samo­chody, sport, suk­cesy w pracy – to wszystko jest dla mnie cał­ko­wi­cie nie­istotne w porów­na­niu z miło­ścią do mojej żony”.

Kiedy wysoko wraż­liwe osoby (WWO) zwie­rzają się z miło­ści, jest w tym wyraźna głę­bia i inten­syw­ność. Tacy ludzie zako­chują się na zabój i bar­dzo dużo inwe­stują w bli­skie rela­cje. Oczy­wi­ście cza­sami osoby mniej wraż­liwe prze­ży­wają w sytu­acji zako­cha­nia podobny rodzaj fascy­na­cji lub zagu­bie­nia. Zwy­kle jed­nak wybuch miło­ści jest bar­dziej poru­sza­ją­cym doświad­cze­niem dla wysoko wraż­li­wych.

Nie ma w tym nic zaska­ku­ją­cego. Jak wspo­mnia­łam we wstę­pie, osoby wysoko wraż­liwe, sta­no­wiące 15–20 pro­cent popu­la­cji, uro­dziły się z ukła­dem ner­wo­wym nasta­wio­nym na wyła­py­wa­nie sub­tel­no­ści i głę­bo­kie roz­my­śla­nie, przez co łatwiej ule­gają prze­cią­że­niu. W sta­nie zako­cha­nia dostrze­gają więc wszyst­kie niu­anse cha­rak­teru dru­giej osoby, nie­ustan­nie roz­my­ślają o jej uroku i czują się cał­ko­wi­cie pochło­nięte tym doświad­cze­niem.

Cho­ciaż takie reak­cje osób wysoko wraż­li­wych nie dzi­wią, dotąd bar­dzo nie­wiele o tym mówiono. Obec­nie ludzie czy­tają dużo wię­cej o psy­cho­lo­gii niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej – myślę, że zaczy­namy uświa­da­miać sobie, iż nasze szczę­ście oraz prze­trwa­nie świata zależy od głęb­szego pozna­nia psy­chiki, a szcze­gól­nie miło­ści. Fun­da­men­talna cecha ludz­kiego cha­rak­teru, jaką jest wraż­li­wość, oraz tak czę­sto pomi­jany temat dzie­dzi­cze­nia tem­pe­ra­mentu to nie­zbędne ele­menty tej pogłę­bio­nej wie­dzy. Nie­stety, zagad­nie­nia te są wciąż igno­ro­wane, tak jakby mówie­nie o tym, że róż­nimy się mię­dzy sobą, było nie­zgodne z wymo­gami demo­kra­tycz­nego świata.

W tym roz­dziale szcze­gó­łowo opi­suję wraż­li­wość oraz inną dzie­dziczną cechę tem­pe­ra­mentu – skłon­ność do poszu­ki­wa­nia doznań. Na koniec wra­cam do kwe­stii cie­bie jako osoby wysoko wraż­li­wej i two­ich oso­bi­stych potrzeb. Póź­niej zaj­miemy się głów­nym pro­ble­mem poru­sza­nym w pozo­sta­łej czę­ści książki: two­imi rela­cjami z innymi ludźmi.

Jaki masz tem­pe­ra­ment? Czas się tego dowie­dzieć

Jeśli jesz­cze tego nie zro­bi­łeś, wyko­naj test zamiesz­czony na stro­nach 51–52 i pod­licz uzy­skane punkty. Następ­nie roz­wiąż poniż­szy test doty­czący skłon­no­ści do poszu­ki­wa­nia doznań – w dal­szej czę­ści roz­działu wyja­śniam, o czym świad­czą jego wyniki. (Jeśli wyko­nasz test, zanim prze­czy­tasz dal­sze frag­menty książki, nie będą one ważyć na two­ich odpo­wie­dziach). Na razie dodam tylko, że osoby wysoko wraż­liwe mogą uzy­skać wyso­kie wyniki w obu testach.

Jeżeli jesteś w związku i twój part­ner też zgo­dzi się roz­wią­zać testy, poproś go, by zro­bił to już teraz, wyko­rzy­stu­jąc prze­zna­czone dla niego kopie kwe­stio­na­riu­szy.

Jeśli z jakie­goś powodu part­ner nie zechce wypeł­nić testów, możesz zro­bić to samo­dziel­nie, zazna­cza­jąc takie odpo­wie­dzi, jakich według cie­bie by udzie­lił.

Jeżeli obec­nie nie masz part­nera, możesz roz­wią­zać testy w imie­niu osoby, która była ci bli­ska w prze­szło­ści i o któ­rej zamie­rzasz myśleć pod­czas czy­ta­nia tej książki.

Czy jesteś poszu­ki­wa­czem doznań?

Test

Odpo­wia­daj zgod­nie ze swo­imi odczu­ciami. Zakreśl „tak”, jeśli stwier­dze­nie choćby w czę­ści się do cie­bie odnosi. Zakreśl „nie”, jeśli nie odnosi się do cie­bie wcale lub odnosi się w ogra­ni­czo­nym stop­niu.

Gdyby to było bez­pieczne, chciał­bym zażyć nar­ko­tyk, który wywo­łałby u mnie dziwne nowe dozna­nia. T N

Nie­które roz­mowy spra­wiają, że czuję się znu­dzony nie­mal do bólu. T N

Wolał­bym poje­chać w nowe miej­sce, mimo że mogłoby mi się nie spodo­bać, niż ponow­nie odwie­dzić miej­sce, o któ­rym wiem, że mi się podoba. T N

Chciał­bym spró­bo­wać sportu, który wywo­łuje dresz­czyk emo­cji, np. nar­ciar­stwa, wspi­naczki skał­ko­wej lub sur­fingu. T N

Jeśli długo prze­by­wam w domu, staję się nie­spo­kojny. T N

Nie lubię bez­czyn­nie cze­kać. T N

Rzadko oglą­dam film wię­cej niż jeden raz. T N

Lubię nie­znane rze­czy. T N

Jeśli dostrze­gam coś nie­zwy­kłego, dużo zro­bię, aby się temu przyj­rzeć. T N

Nudzi mnie spę­dza­nie czasu codzien­nie z tymi samymi oso­bami. T N

Moi zna­jomi mówią, że trudno prze­wi­dzieć, co będę chciał robić. T N

Lubię pene­tro­wać nowe miej­sca. T N

Uni­kam popa­da­nia w codzienną rutynę. T N

Pociąga mnie sztuka dostar­cza­jąca inten­syw­nych wra­żeń. T N

Lubię sub­stan­cje, po któ­rych czuję się „na haju”. T N

Wolę mieć nie­prze­wi­dy­wal­nych zna­jo­mych. T N

Z chę­cią zna­la­zł­bym się w miej­scu, które będzie dla mnie nowe i obce. T N

Jeśli mam wydać pie­nią­dze na podróż, im bar­dziej egzo­tyczny jest cel wyprawy, tym lepiej. T N

Chciał­bym być odkrywcą. T N

Lubię, kiedy ktoś nie­spo­dzie­wa­nie rzuca nie­przy­zwo­ity dow­cip lub komen­tarz, który wywo­łuje u wszyst­kich ner­wowy śmiech. T N

Aby poznać wynik testu, przejdź do ramki pod testem dla part­nera.

Czy twój part­ner jest poszu­ki­wa­czem doznań?

Test do wypeł­nie­nia przez two­jego part­nera

Jeśli nie jesteś w związku lub jeśli twój part­ner nie chce wyko­nać testu, możesz zazna­czyć odpo­wie­dzi samo­dziel­nie, wyobra­ża­jąc sobie, jak zro­bi­łaby to osoba, którą kochasz, lub która była ci bli­ska w prze­szło­ści i o któ­rej myślisz, czy­ta­jąc tę książkę.

Odpo­wia­daj zgod­nie ze swo­imi odczu­ciami. Zakreśl „tak”, jeśli stwier­dze­nie choćby w czę­ści się do cie­bie odnosi. Zakreśl „nie”, jeśli nie odnosi się do cie­bie wcale lub odnosi się w ogra­ni­czo­nym stop­niu.

Gdyby to było bez­pieczne, chciał­bym zażyć nar­ko­tyk, który wywo­łałby u mnie dziwne nowe dozna­nia. T N

Nie­które roz­mowy spra­wiają, że czuję się znu­dzony nie­mal do bólu. T N

Wolał­bym poje­chać w nowe miej­sce, mimo że mogłoby mi się nie spodo­bać, niż ponow­nie odwie­dzić miej­sce, o któ­rym wiem, że mi się podoba. T N

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki