Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Zagroda zębów to zbiór miniatur literackich, będących apokryficznymi wersjami mitu Odysa. Szostak próbuje w nich prześledzić alternatywne, nieistniejące wersje mitu: Odys nie wraca na Itakę, gdyż zakłada dom gdzie indziej; Odys nie wraca, gdyż pomaga odbudować Troję; Odys wraca, lecz zostaje zabity przez Penelopę; Odys wraca, lecz nikt nie rozpoznaje w nim wielkiego bohatera i umiera w samotności.
Te kilkadziesiąt mikrohistorii to opowieści o bezdomności, pustce i niemożności powrotu. To tęsknoty za prawdziwym życiem, które zawsze jest gdzieś daleko, choć czasem wydaje się na wyciągnięcie ręki.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 38
Nie śpiewaj Odysa, Odys wyśpiewany. Mąż, co zburzył waleczny gród Troi, błądził i tak dalej, wszystko powiedziane.
Są natomiast inne możliwości.
Szukanie pieśni przegranych, odciętych, porzuconych.
Błądzenie u korzeni mitu w poszukiwaniu opowieści sierocych, historii niewydarzonych; ofiar losu, którym nie pozwolono zaistnieć, płodzonych i niechcianych, spędzanych w wody Lety.
Znajdowanie błędów mitu, ślepych zaułków, pomyłek, zwyrodnień.
Pielenie mitów wyrodzonych, pleniących się jak chwasty.
Obmacywanie narośli, deformacji, zrostów.
Przetrząsanie przemilczeń, niedopowiedzeń i nadkłamań.
Wywlekanie wariantów zrodzonych na darmo, które nigdzie nie prowadzą i donikąd błądzą; wywlekanie na światło, wyciąganie na jaw.
Domyślanie zmyśleń do zbędnego końca.
Chodzenie po śladach opowieści, mit zostawia tropy. Strzępy sierści na wietrze, smugi krwi na korze. Podążanie śladem, którego nie było.
Wierzenie, że wśród niedopowiedzeń, napomknień i zmilczeń kryje się wielu Odysów; że między korzeniami mieszkają bezdomnie, wygnani z domu aojdy; że czekają za zagrodą zębów na wysłowienie, choć nie ma słów skrzydlatych, by ich wyprowadzić z jamy.
Rozczarowanie wywlekaniem, przetrząsaniem i resztą.
Śmieci wszystkie wymieć, śmieć niegodny pieśni. Śmieci blisko śmierci, stary Argos śmierdzi. Śmieci się nie gości, śmieci się wywozi. Segregacja odpadów, suche, mokre, zmieszane. Śmieci trzeba śpiewać, mamy tylko śmieci.
Odysa wymilcz na głos, nie ma słów skrzydlatych. Ślady zbiegłych bogów na końcu języka. Martwe smaki dzieciństwa pochowane w mowie. Odys zaszyty w pieśniach i mowach śmieciowych.
Grzebanie w śmieciach herosa. Nicowanie całunów, prucie, odszywanie. Strzępienie języka o zagrodę zębów.
Sowiooki gość przybył na Itakę. Uczta akurat, Telemach gości obcego. Zna prawo gościnności, wie, że bogowie chadzają w przebraniu. Nie wie, że zbiegli, skryli się w chmurze. Zerwali mosty, zabili herosów, po to rozpętali wojnę o Troję. Nie ma już połączeń i tajemnych ścieżek, pośrednicy wymarli. Ludzie sami sobie.
Sowiooki gość, zaskoczony przyjęciem, nie przynosi darów, nie ma żadnej mocy. Najada się, dziękuje i zbiera do spania. Lecz Telemach widzi w nim posłańca bogów i pyta o ojca. Czy widział Odysa, czy są jakieś wieści? Gość zakłopotany, mruży wielkie oczy. Nie chce chłopca zawieść, lecz nie chce też zwodzić. Przemawia więc jak Pytia, że znajdzie, kto szuka.
Telemach dziękuje i wybiega z komnaty. Całą noc chodzi po murach pałacu, morze ciemne jak wino, cykady, szum pinii. Rankiem oznajmia matce, że wyrusza w drogę. Odnajdzie, kto chce szukać. Tak powiedział przybysz.
Gościa nikt nie odnajdzie, zbiegnie z opowieści, zanim się jutrzenka zza morza wywlecze. Nikt w pałacu nie zapamięta sowich oczu, było późno, ciemno jak wino, wino mocne jak morze.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki