Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
"Żywe ogniwa" to obszerna i wyjątkowa antologia tekstów poświęconych polskiemu muzealnictwu etnograficznemu, a zarazem swoisty i należny hołd, oddany kobietom: ludoznawczyniom i etnografkom, ich pasji i zasługom dla rozwoju tej dziedziny zarówno na polu gromadzenia zbiorów, jak i ich popularyzacji. Zbiór zawiera wybrane i opracowane przez dr Aldonę Tołysz artykuły wybitnych polskich etnografek: Priwy Baidaff-Grossowej, Wiesławy Cichowicz, Cezarii Baudouin de Courtenay-Ehrenkreutz-Jędrzejewiczowej, Anieli Chmielińskiej, Zofii Cieśli-Reinfussowej, Marii Czaplickiej, Agnieszki Dobrowolskiej, Marii Frankowskiej, Janiny Jankowskiej-Orynżyny, Janiny Krajewskiej, Jadwigi Petrażyckiej-Tomickiej, Haliny Rutskiej, Bożeny Stelmachowskiej, Emilii Sukertowej-Biedrawiny, Janiny Tuwan, Kazimiery Zawistowicz, Marii Znamierowskiej-Prüfferowej i Marii Żywirskiej.
Materiałom źródłowym towarzyszą: esej wstępny prof. Anny Nadolskiej-Styczyńskiej, posłowie prof. Piotra Majewskiego oraz biogramy autorek.
To już czwarty z kolei tom serii "Pomniki Muzealnictwa Polskiego", przygotowywanej przez Państwowy Instytut Wydawniczy wspólnie z Narodowym Instytutem Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 602
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Redaktor prowadząca
Elżbieta Brzozowska
Wybór i opracowanie naukowe
Dr Aldona Tołysz
Redakcja
Anna Witek
Korekta
Bernadeta Lekacz
Projekt okładki i stron tytułowych
AKC / Ewa Majewska
© Copyright for this edition by Państwowy Instytut Wydawniczy & Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów, 2022
Księgarnia internetowa www.piw.pl
www.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy
Warszawa 2022
Państwowy Instytut Wydawniczy
ul. Foksal 17, 00-372 Warszawa
tel. 22 826 02 01
ISBN: 978-83-8196-493-7
WPROWADZENIE
Przedstawiana Państwu publikacja jest antologią tekstów dotyczących polskiego muzealnictwa o charakterze etnograficznym1, powstałych w latach 1888–1939, których autorkami były kobiety: ludoznawczynie, etnografki/etnolożki oraz przedstawicielki innych specjalności organizujące muzea i muzealne działy etnograficzne, pracujące w tych placówkach, a także propagujące idee ich tworzenia. Antologia przybliża aspekty polskiego muzealnictwa nieznane szerszemu gronu czytelników. Publikację tekstów autorstwa kobiet uznałam za sprawę ważną i traktuję jako swoistą formę wyrazów wdzięczności za ich trud, pasję i zasługi dla rozwoju naszych muzealnych zbiorów etnograficznych i ich popularyzacji.
Problematyka związana z osiągnięciami i publikacjami autorstwa kobiet powiązanych z uczelniami i katedrami tworzącej się w Polsce dyscypliny jest w ostatnich latach dość często podejmowana. Mowa w nich o ich osiągnięciach badawczych, kolekcjonerskich czy artystycznych2. Niniejsza publikacja wpisuje się zatem w najnowsze obszary zainteresowań dotyczące historii naszej dyscypliny. Jednak jak już wspomniałam, zakresy i charakter tych muzealnych działań nie są do dzisiaj dostatecznie opisane. Bardzo cenne pod względem źródłowym są tutaj kolejne tomy Słownika polskich ludoznawców i etnografów3 pozwalającego odszukać biografie i informacje dotyczące kobiet mających swój udział w tworzeniu pierwszych muzealnych kolekcji etnograficznych, a bogatym, chociaż ciągle niedocenionym źródłem wiedzy – muzealne archiwa naukowe i biblioteki.
Dzisiejsze muzea są typowym przykładem instytucji zatrudniających znaczne grupy kobiet. Jednak z moich obserwacji i doświadczenia wynika, że nie do końca doceniamy efekty ich pracy. Muzealniczki4, mimo że poświęcają tym instytucjom swoją wiedzę, doświadczenie i zaangażowanie, wykonując codzienną niełatwą i odpowiedzialną pracę z zapałem, cierpliwością i profesjonalizmem, pozostają często jakby w drugim rzędzie wydarzeń oficjalnych. Tymczasem można w moim odczuciu zaryzykować tezę, że „polskie muzea kobietami stoją”. Statystyki z roku 2019 podają, że we wszystkich polskich muzeach, także sztuki, archeologicznych, wojskowości, techniki itp., mężczyźni stanowili 41,7%, a kobiety 58,3%5 kadry (dane te obejmują także stanowiska pomocnicze i administracyjne oraz techniczne). W naszej dyscyplinie – etnografii/etnologii – ta różnica także widoczna jest bardzo wyraźnie. W efekcie, jak można wnioskować z danych dostępnych na stronach internetowych poszczególnych muzeów pawilonowych posiadających w swojej nazwie słowo „etnograficzne”, na ponad 190 osób zatrudnionych w tzw. działalności podstawowej (realizującej merytoryczne działania muzeum) jedynie czterdzieści cztery to mężczyźni, co stanowi niecałe 23% obsady6. Natomiast stosunek liczby kobiet i mężczyzn w kategorii zajmowania przez przedstawicieli obu płci stanowisk kierowniczych jest odwrotny7. Tutaj kobiety są zdecydowaną mniejszością. Nieco inaczej być może proporcje te rozkładają się w muzeach na wolnym powietrzu, ale wiele z tych instytucji nie podaje na stronach internetowych składu osobowego poszczególnych działów, co uniemożliwia uzyskanie potrzebnych danych. Nie ma to jednak większego znaczenia, bowiem nie o szczegółowe wyliczenia i liczby tutaj chodzi. Wspomniane dane potwierdzają jedynie pewną generalną tendencję częstszego podejmowania pracy w muzeach etnograficznych przez kobiety, a nie mężczyzn8, i dość rzadkiego powierzania im stanowisk kierowniczych9. Wyliczenia powyższe mają charakter absolutnie orientacyjny i nie roszczę sobie prawa do wyciągania żadnych szerszych wniosków w tym zakresie. Chodzi mi jedynie o zasygnalizowanie pewnych zauważalnych prawidłowości.
KOBIETY A PIERWSZE POLSKIE KOLEKCJE MUZEALNE O TEMATYCE ETNOGRAFICZNEJ
Anna Nadolska-Styczyńska
W tak skromnym objętościowo tekście nie sposób choćby w skrócie omówić dziejów polskiego muzealnictwa o charakterze etnograficznym. Zainteresowanych odsyłam zatem do licznej literatury przedmiotu. Warto jednak pamiętać o korzeniach i ideach towarzyszących powstawaniu tych muzeów. U źródeł ich tworzenia w ostatnich dekadach XIX w. leżała chęć zachowania tradycyjnej kultury wsi powiązana z ideą poszukiwania korzeni kultury narodowej. Zbierano zatem elementy najstarsze, starając się zachować je dla potomnych. Początkowo skupiano się na folklorze, wierzeniach i zachowaniach obrzędowych, ale stopniowo poszerzono działania o kolekcjonowanie przykładów „ludowego zdobnictwa” oraz obiektów ilustrujących życie codzienne mieszkańców wsi.
Pierwsze tego typu placówki powstawały z inicjatywy ludoznawców – badaczy pokrewnych dyscyplin – geografów, historyków, podróżników, a także reprezentantów towarzystw społecznych (np. Towarzystwa Tatrzańskiego10, Towarzystwa Muzeum Tatrzańskiego, Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego11), stowarzyszeń naukowych (w tym Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego12), rozmaitego typu organizacji regionalnych oraz prywatnych kolekcjonerów13. Ci ostatni wzbogacali tworzące się muzea, przekazując własne zbiory ilustrujące rozmaite przejawy kultury polskiej wsi, ale również kolekcje opisujące kultury innych krajów i kontynentów14.
Jeżeli jednak spojrzymy, nawet powierzchownie, na pierwsze lata naszego muzealnictwa, to szybko się zorientujemy, że sytuacja kolekcjonerek, organizatorek i opiekunek zbiorów zaangażowanych w tworzenie tych placówek nie była łatwa. Kobiety były często inicjatorkami powstania, a nawet założycielkami muzeów, twórczyniami ich kolekcji oraz materiałów źródłowych zebranych podczas badań terenowych, ale bywało, że istnienie muzeów i osiągnięcia tych placówek oficjalnie „firmowali” mężczyźni. Zdarzało się także, że kolekcja i muzeum organizowane wspólnie przez małżonków przeszły do historii i zostały zapamiętane jako instytucja stworzona przez mężczyznę, a o żonach, współpracownicach i kustoszkach niewiele w gruncie rzeczy pisano i w konsekwencji – niewiele dzisiaj wiadomo15.
Znajduje to odbicie w odnośnej literaturze przedmiotu. Publikacje dotyczące historii muzealnictwa etnograficznego pełne są nazwisk badaczy, twórców idei poszczególnych muzeów, ich dyrektorów czy kustoszy, ale pojawiają się w nich zazwyczaj nazwiska zaledwie kilku kobiet. Najczęściej znajdujemy informacje dotyczące Heleny i Wiesławy Cichowicz – twórczyń zbiorów poznańskich, Heleny Kamińskiej – kustosza Muzeum Etnograficznego w Warszawie i Anieli Chmielińskiej – twórczyni muzeum łowickiego. Mowa jest także o Teodorze Gulgowskiej i Zofii Chętnikowej jako o współzałożycielkach muzeów na wolnym powietrzu we Wdzydzach i Nowogrodzie16. Tymczasem nie tylko one, ale również inne liczne ludoznawczynie kolekcjonerki przekazywały na przełomie XIX i XX w. muzeom swoje zbiory i poszerzały ich kolekcje, organizując akcje zbierania przedmiotów „ludowych” i prowadząc penetracje terenowe. W tym miejscu wymienię zaledwie kilka nazwisk. Dla muzeum warszawskiego kolekcję tworzyły m.in. Irena Karłowiczowa, Helena Kamińska, S. Sawicka, zbiory muzeum krakowskiego zasiliła Halina Dąbczańska, zbiory etnograficzne Muzeum Narodowego w Krakowie – hr. Bronisława Starzeńska, kolekcje Muzeum Tatrzańskiego – Maria Dembowska17, Bronisława Giżycka, Bronisława Kondratowiczowa, Róża primo voto Krasińska, secundo voto Raczyńska18. Zbiory poznańskie, które trafiły ostatecznie do Muzeum Wielkopolskiego, oparte były na kolekcji Heleny i Wiesławy Cichowicz. Natomiast podstawy zbiorów muzeum regionalnego w Łowiczu stworzyła Aniela Chmielińska19.
Takie działania kolekcjonerskie miały miejsce również w latach 20. i 30. XX w. Przykładem ciekawej aktywności w tym zakresie jest działalność Zofii Chrząstowskiej – nauczycielki i bibliotekarki, miłośniczki, znawczyni oraz popularyzatorki folkloru i kultury Lachów Sądeckich. W latach 20. XX w. prowadziła ona w żeńskiej Publicznej Szkole Rolniczej w Podegrodziu kursy haftu regionalnego. Wraz z mężem Stanisławem gromadziła tu przez lata kolekcję strojów ludowych z przeznaczeniem dla członków zespołu pieśni i tańca „Podegrodzie”. Zofia Chrząstowska była jedną z jego organizatorek, instruktorką i kierowniczką. Po II wojnie kolekcja została uzupełniona o przedmioty codziennego użytku, tworząc podstawy dla powołanego w latach 80. XX w. Muzeum Lachów Sądeckich w Podegrodziu (filia Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu)20.
Niektóre z muzealniczek same kierowały tworzonymi placówkami. Tak było w przypadku Anieli Chmielińskiej, ale także Teodory Gulgowskiej. Ta znawczyni sztuki Kaszub i malarka odgrywała znaczącą rolę w powstaniu muzeum we Wdzydzach Kiszewskich. Jej pragnienie „pielęgnowania wartości regionalnych” leżało u podstaw idei promowania miejscowego rękodzieła i stworzenia tego pierwszego na ziemiach polskich muzeum na wolnym powietrzu. Po śmierci męża prowadziła muzeum samodzielnie, objąwszy stanowisko opiekuna zbiorów z ramienia wojewódzkiego konserwatora zabytków w Poznaniu, a po pożarze, który w roku 1932 strawił zarówno willę Gulgowskich, jak i muzeum, przystąpiła do jego odbudowy21.
W tym miejscu warto przypomnieć jeszcze jedno nazwisko osoby ważnej dla zachowania kultury kaszubskiej. Jest nią Franciszka Majkowska – działaczka regionalna i twórczyni wejherowskiej szkoły kaszubskiego haftu. Była to również osoba zasłużona dla miejscowego muzealnictwa. Z Kartuzami związana była w latach 30. XX w. Pomagała wówczas swojemu bratu Aleksandrowi Majkowskiemu zorganizować w tym mieście ekspozycję zbiorów pochodzących z Sopotu. W latach 1935–1939 współtworzyła ekspozycję „kaszubską” mieszczącą się w domu brata, a podczas II wojny sprawowała pieczę nad tymi zbiorami. Prowadziła w Kartuzach kursy haftu. Z jej inicjatywy w roku 1932 w tutejszym Dworze Kaszubskim otwarto wystawę miejscowej sztuki ludowej. Muzeum w Kartuzach otwarto dopiero w roku 1947, a źródła podają, że Majkowska brała udział w jego tworzeniu. Prawdopodobnie trafiły wówczas do niego m.in. zbiory etnograficzne z Muzeum Miasta Gdyni. Regionalistka znana jest także jako „kreatorka stroju kaszubskiego”22.
Kobiety często wspierały swoich mężów, braci czy kolegów – kierowników powstających placówek – w ich muzealniczych i pisarskich działaniach, same rezygnując z własnych marzeń czy ambicji naukowych lub pisarskich. Warto odwołać się tu do publikowanych materiałów, które jasno naświetlają takie sytuacje. Jednym z nich jest opracowanie poświęcone przywoływanej już Zofii Chętnikowej: Zofia, mimo nalegań męża, nie dała się nakłonić do zamieszczania w czasopiśmie, którego on był redaktorem, własnych artykułów ani zapisywanych w kajeciku swoich lirycznych wierszy; zajmowała się natomiast adiustacją jego wszelkich tekstów. I dalej: Przystosowując się do warunków, w jakich miała żyć, swój własny świat stworzyła na nadnarwiańskim wzgórzu.[…] tu wspierała swego męża, gorąco pomagając mu w zapisywaniu dziejów ziemi kurpiowskiej i ocalaniu od zapomnienia jej zabytków, wniosła tu również niemałe wiano i spełniła Adamowe marzenia o założeniu Muzeum Kurpiowskiego w Nowogrodzie23.
Warte zapamiętania są również działania prowadzone na Śląsku przez Agnieszkę Dobrowolską – żonę Tadeusza Dobrowolskiego i współtwórczynię Muzeum Śląskiego. Badaczka nie tylko aktywnie wspierała męża w działaniach muzealniczych, ale prowadziła własne badania na temat kultury regionu. Zajmowała się etnogenezą, etnografią i historią kultury Śląska, starając się podkreślić jego związki z kulturą i dziejami Polski. Natomiast sama opublikowała przed rokiem 1939 zaledwie kilka artykułów24.
Jak już wspomniałam, wiele z bohaterek naszych rozważań i autorek tekstów zebranych w antologii to ludoznawczynie: nauczycielki, działaczki społeczne i regionalne o innych specjalnościach przyczyniające się do powstawania muzeów, w tym muzeów krajoznawczych posiadających działy lub kolekcje dotyczące kultury wsi25. Placówki te z upływem czasu przekształciły się w muzea regionalne z działem etnograficznym. Warto też pamiętać, że u podstaw idei muzealnych leżały doświadczenia związane z organizacją wystaw rolniczo-przemysłowych zawierających ekspozycje etnograficzne26, w których przygotowanie także zaangażowane były kobiety.
Dla zilustrowania okoliczności, w jakich powstawały zbiory etnograficzne w muzeach o charakterze regionalnym, warto w tym miejscu przytoczyć fragment artykułu zamieszczonego w „Głosie Ziemi Wieluńskiej”27. Jest to typowa relacja z tego rodzaju uroczystości28, ale tekst zawiera również istotne informacje dotyczące organizacji muzeum i osób, które w te działania były zaangażowane. Po wstępie informującym o okolicznościach podjęcia pomysłu utworzenia muzeum poświęconego „prastarej Ziemi Rudzkiej – później nazwanej Wieluńską” czytamy:
I myśl ta pozostałaby może jeszcze długie lata w krainie projektów, gdyby Wieluńskie Koło Macierzy Szkolnej nie zabrało się energicznie do realizacji tej myśli. Zabiegi o lokal, bez którego nie można było przystąpić do gromadzenia zabytków historycznych, uwieńczone zostały pomyślnym skutkiem, albowiem p. Starosta Kaczyński wydzielił w byłym zamku cztery pokoje na pomieszczenie zbiorów. To dało podstawy do dalszej akcji, w której wybitny udział wzięły p. starościna Kaczyńska i p. Rymarkiewiczowa29 z Niedzielska. Zwłaszcza p. Rymarkiewiczowa, dla której sprawa tworzenia muzeum historycznego nie jest obcą, ponieważ ona właśnie była jednym z twórców bogatego muzeum w Kaliszu, energicznie i z wielkim poświęceniem przystąpiła do pracy i to, cośmy widzieli przy otwarciu Muzeum Wieluńskiego – Jej przeważnie zawdzięczać należy.
Szczególnie znaczący jest kolejny fragment tekstu: Przez rok gromadzone zbiory zostały skatalogowane, opatrzone numerami, wciągnięte w rejestry muzealne, rozłożone na działy. Syzyfowa ta praca, wymagająca ogromnej cierpliwości i wielkiej znajomości rzeczy – dokonana była jedynie przez p. Rymarkiewiczową, która z całym poświęceniem i oddaniem się nie szczędziła trudów do uporządkowania zbiorów30.
Autor tekstu charakteryzuje także trzy działy muzealne: historyczny, szkolny i etnograficzny „ukazujący kulturę Wieluńskiego i Sieradzkiego”. Dział ten został zorganizowany w dość typowy jak na owe czasy sposób, czyli prezentował rekonstrukcję wiejskiej chaty, w której ustawiono manekiny w strojach ludowych31.
KOBIETY A PUBLIKACJE POŚWIĘCONE MUZEOM I ZBIOROM O CHARAKTERZE ETNOGRAFICZNYM
Niełatwo jest dzisiaj dotrzeć do publikacji z interesującego nas okresu autorstwa muzealniczek, tym bardziej że, jak wspomniałam, zdecydowana większość kobiet organizujących muzea i w nich pracujących skupiała się na codziennej pracy i nie tworzyła podstaw merytoryczno-ideowych dla powstających placówek, oddając to pole mężczyznom. Nieczęsto miały też one czas i siłę przebicia, by publikować efekty swoich działań terenowych i przemyśleń muzeologicznych. Można przypuszczać, że miało tutaj duże znaczenie również ściśle określone miejsce, jakie zajmowały kobiety w polskiej społeczności przełomu XIX i XX w., oraz trudności z podejmowaniem przez nie systematycznych studiów legitymujących potencjalne działania organizacyjne czy naukowe32.
W konsekwencji niewiele zachowało się publikacji o tematyce muzeologicznej ogłaszanych przez kobiety. Najczęściej tworzyły teksty dotyczące prowadzonych przez siebie badań terenowych, prezentujące efekty w postaci omówienia wybranych zakresów kultury wsi lub przedstawiające zawartość i założenia przygotowywanych lub zrealizowanych, a także widzianych podczas podróży wystaw33. Materiały te, uzupełnione o wybrane zbiory muzealnych archiwów, pozwalają poznać obszary codziennej działalności muzealniczek oraz problemy, jakie napotykały podczas realizacji podejmowanych zadań.
Na bardzo ciekawe materiały o tym charakterze natknęłam się, prowadząc poszukiwania archiwalne dotyczące działań kolekcjonerskich, organizacyjnych i badawczych Bronisławy Giżyckiej – aktywnej działaczki i członkini Zarządu Sekcji Ludoznawczej Towarzystwa Tatrzańskiego34 . W latach 1912–1913 pełniła ona funkcję sekretarza Sekcji, a w roku 1913 zastępowała nieformalnie Bronisława Piłsudskiego35 w funkcji jej prezesa36. Wielka Encyklopedia Tatrzańska Zofii i Witolda Paryskich podaje, że kolekcja Giżyckiej, gromadzona w latach 1902–1914, liczyła „ponad 200 obrazów na szkle” i wiele innych obiektów z Podhala, Spiszu i Orawy37. Niestety Bronisława Giżycka przekazała do Muzeum Tatrzańskiego niewiele zabytków ze swojego zbioru. Jest to ostatecznie zaledwie 80 muzealiów pochodzących głównie z XIX w., zebranych w latach 1912–1914, w tym 29 obrazów na szkle38. Jak widać, jest to niewielka część zgromadzonej przez Bronisławę Giżycką prywatnej kolekcji, bowiem zmuszona trudną sytuacją życiową i chorobą, sprzedała w roku 1921 większość obiektów Muzeum Przemysłowemu w Krakowie39. Jednak muzealne zasługi tej ludoznawczyni nie ograniczają się do pozyskiwania obiektów z terenu Podtatrza.
W zasobach zakopiańskiego muzeum znajduje się korespondencja prowadzona przez Giżycką z przebywającym poza granicami kraju Bronisławem Piłsudskim. Ten uznany i ceniony etnolog i twórca projektu merytorycznego działu etnograficznego zakopiańskiego muzeum40 przebywał z dala od Tatr przez dość długi czas, pozostawiając sprawy organizacyjne i kolekcjonerskie w rękach Giżyckiej, która informowała go systematycznie o postępach i trudach, jakie napotykała podczas wykonywania swoich zadań. Moją szczególną uwagę przyciągnęły dwa listy41, które świetnie oddają charakter współpracy obu stron, a zarazem problemów, na jakie natrafiała w swojej działalności Bronisława Giżycka.
Pierwszy z nich został napisany 10 listopada 1912 r.42 i opisuje efekty działań kolekcjonerskich ludoznawczyni. Podczas kilkudniowego pobytu w Czarnej Górze, Jurgowie, Białce, Bukowinie, Rzepiskach, opłacanego zresztą z własnych funduszy, próbowała pozyskać eksponaty zasugerowane przez Piłsudskiego. Pisze wprost:
Nie znalazłam nic, formalnie nic, co by Pana zadowalało, czego by Pan za te pieniądze pragnął mieć. Kupiłam 2 obrazki, 1 spinkę i trochę ubrania43. Autorka wspomina również o ciekawych obiektach dostarczonych do Muzeum przez znanego Piłsudskiemu dostawcę o nazwisku Zając44.
Bardzo interesujący jest początek listu, w którym Giżycka skarży się na trudności w realizacji także innych zadań:
[…] bez Pana robota nie idzie – dał Pan zły przykład, porozjeżdżaliśmy się, a robota stoi […] – pisze ludoznawczyni. Dodaje też: Czekam powrotu Pana z niecierpliwością, może maszyna pójdzie w ruch i rzeczy społecznej wartości zagłuszą przykrości samolubnej i prywatnej natury45.
Kolejny list, z 19 maja 1913 r., wiele wyjaśnia, wskazując nie tylko na rzeczywiste spore kłopoty zdrowotne, ale również problemy ludzkie i organizacyjne, na jakie Giżycka natrafiała w swoich działaniach podczas realizacji nadsyłanych przez etnologa wytycznych:
To wszystko, co Pan pisał, to są rzeczy ponad moją możliwość i fizyczną, i moralną, ze zdrowiem moim jest tak źle, że ledwo łażę, usunęłam się z obowiązków sekretarza muzealnego i w ogóle wycofałabym się ze wszystkiego, chciałabym chwilami nie być. Niech Pan wraca i zrobi porządek46.
Z treści listu wynika, jak trudno przyszło ludoznawczyni działać pośród niełatwego grona rzeczywistych indywidualności oraz grupy miejscowych przyjaciół Muzeum, którzy chyba nie do końca traktowali ją z szacunkiem należnym osobie prowadzącej prace związane z rozwojem kolekcji etnograficznej dla zakopiańskiej placówki47. Taką osobą był dla nich być może przebywający za granicą Bronisław Piłsudski, a nie kobieta pełniąca funkcję sekretarza Sekcji Ludoznawczej TT. Sytuacja ta doprowadzała ją do szczerej irytacji: I śmiech, i bezsilna złość ogarnęła mnie, czytając list Pana, pisze Pan, że coś robimy i że sobie dobrze dajemy radę bez Pana – nic nie robimy. To jedyna odpowiedź, jaką Panu mogę dać. Ja nie nadaję się do rządzenia, o czym już dawno Panu wspominałam – reszta członków Zarządu to ludzie, których etnografia tak obchodzi, jak, dajmy na to, Pana kraj sukni, którą mam zamiar teraz sobie zrobić […]48.
W archiwum przechowywany jest między wieloma innymi list Bronisława Piłsudskiego kierowany do Bronisławy Giżyckiej, datowany na 10 maja 1913 r. Etnolog uprzedza, że w związku z planowanym zebraniem Muzeum im. Dra Tytusa Chałubińskiego „ma obecnie szereg próśb i propozycji”. List zawiera ostatecznie wykaz 11 obszernych punktów rozmaitych zaleceń, próśb, pytań i wniosków, zajmuje 4 strony pisane „maczkiem” i jest dobrym przykładem rozmiarów zadań, jakie spadały na adresatkę49.
Warto także skupić się przez chwilę na przechowywanych w archiwum zakopiańskiego Muzeum materiałach terenowych autorstwa Giżyckiej50. Moją uwagę zwróciły dwa zeszyty zatytułowane Materiały i zapiski etnograficzne z Podhala, zebrane przez Bronisławę Giżycką w latach 1911–1913. Zeszyt pierwszy zawiera spisywane piórem opowieści i zapiski dotyczące zwyczajów związanych z obrzędowością doroczną i rodzinną, wykonane starannie, z podaniem miejsca i nazwiska osoby, od której daną informację uzyskano51. Drugi zeszyt obejmuje analogiczne materiały dotyczące wierzeń i zakazów związanych ze śmiercią oraz z chorobami, opisy zabiegów leczniczych i działań ochronnych oraz opowieści ludowe związane m.in. z demonami wodnymi52.
Postać Bronisławy Giżyckiej i jej działania muzealnicze stanowią typowy według moich przekonań przykład kobiety niewątpliwie zasłużonej dla polskiego muzealnictwa, której osiągnięcia przysłonięte zostały przez aktywność osób uznanych (niewątpliwie słusznie) za prekursorów muzealnictwa o charakterze regionalnym, w tym także etnograficznym (Bronisława Piłsudskiego i Juliusza Zborowskiego53). W konsekwencji dla większości polskich etnologów pozostała ona postacią anonimową. Tymczasem jej zasługi dla muzealnictwa i zachowania kultury Podtatrza są nie do przecenienia. Warto dodać, że Giżycka opublikowała dwa teksty: Z podań i wierzeń ludowych na Podhalu („Pamiętnik Tatrzański” 1913) i pod pseudonimem Gozdawa opracowanie: Z wycieczek etnograficznych po Podhalu („Zakopane” 1913). Nie pisała natomiast o muzealnictwie jako takim, więc nie zaistniała w niniejszej antologii. Poświęciłam jej nieco więcej miejsca, ale wydaje mi się, że warto tę postać przybliżyć osobom zainteresowanym polskim muzealnictwem etnograficznym.
W latach późniejszych, w okresie powstających i działających już na naszych uczelniach katedr etnografii/etnologii54, wśród kobiet poruszających sprawy muzealnictwa etnograficznego pojawiają się nazwiska czołowych postaci naszej dyscypliny, które stały się uznanymi autorytetami także w tej dziedzinie, promując m.in. ideę łączenia katedr uczelnianych z placówkami o charakterze muzealnym i dając konkretne wytyczne dotyczące zakresów muzealnego kolekcjonerstwa i sposobów prowadzenia badań naukowych, w tym pracy terenowej55.
Zdarzało się również, że w pierwszych dekadach XX w. wyspecjalizowane etnografki, reprezentantki środowiska akademickiego, włączały się w działania kolekcjonerskie zaprzyjaźnionych muzeów. Instytucją, która przyciągała wówczas prawie wszystkich przedstawicieli naszej dyscypliny, było wielokrotnie już przywoływane Muzeum Tatrzańskie im. Tytusa Chałubińskiego. W archiwum tej zacnej placówki zachowała się interesująca korespondencja, jaką prowadził jej dyrektor – Juliusz Zborowski z badaczkami, które obecnie są słusznie uznawane za mistrzynie polskiego muzealnictwa etnograficznego. Są to Maria Znamierowska-Prüferowa oraz Kazimiera Zawistowicz-Adamska. Pierwsza z badaczek, przyszła twórczyni Muzeum Etnograficznego w Toruniu, przebywała w latach 30. XX w. na Podhalu z powodów zdrowotnych. Czas ten poświęciła badaniom dotyczącym pszczelarstwa, a w efekcie jej działań kolekcjonerskich Muzeum Tatrzańskie wzbogaciło się o dziewięć obiektów, w tym o cztery ule, mieszek do podkurzacza służący do odymiania owadów, wózek powroźniczy skopiec i chustę56. Świadczy to o świadomej działalności kolekcjonerskiej prowadzonej według sprawdzonych zasad, czyli realizowanej podczas terenowych badań etnograficznych. Prowadzonej co prawda niejako „przy okazji”, ale ściśle powiązanej z tematem prowadzonych poszukiwań badawczych.
Moją uwagę zwrócił także list drugiej z wymienionych badaczek, prowadzącej w roku 1928 poszukiwania etnograficzne na Orawie57. Jak wynika z zachowanej w archiwum Muzeum korespondencji, przeprowadziła ona wówczas w ramach współpracy z Juliuszem Zborowskim specyficzny rekonesans możliwości i zagrożeń związanych z pozyskiwaniem do zakopiańskiej kolekcji zabytków orawskich. W długim (ośmiostronicowym) liście zwraca uwagę na zagrożenia związane z pozyskiwaniem obiektów „starodawnych” przez miejscowych proboszczów-regionalistów pragnących utworzyć muzeum w Jabłonce. Przyszła kierownik Działu Etnograficznego Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi (1955–1962), twórczyni projektu muzeum skansenowskiego na łódzkim Młynku58, podkreślała w liście zagrożenia wynikające z kolekcjonerstwa prowadzonego „oczywiście, niecelowo i nieumiejętnie”. O inspiratorze tej akcji, miejscowym aptekarzu, badaczka wypowiada się jako o prawdziwym niebezpieczeństwie, bowiem z niektórych rozmów z miejscowymi mieszkańcami można było według niej wywnioskować, że zebrane przedmioty mogą trafić do Muzeum w Budapeszcie.
Zawistowicz nie tylko wskazuje zagrożenia. Daje upust swoim wątpliwościom i wskazuje ewentualne rozwiązania problemu: Pomijam całkowicie kwestię zasadniczą, czy muzeum regionalne w Jabłonce miałoby rację bytu, czy też nie, stwierdzam jedynie, że w obecnym stanie rzeczy bez sił fachowych, bez lokalu odpowiedniego i bez odpowiedniego funduszu – muzeum takie nie może mieć żadnej gwarancji po prostu zachowania zebranych przedmiotów w całości59.
Autorka sugeruje, aby dyrektor Muzeum Tatrzańskiego zaproponował orawskim zbieraczom przekazanie kolekcji do Zakopanego i umieszczenie ich w osobnej salce.
Z dalszej części listu wynika, że Juliusz Zborowski prosił Kazimierę Zawistowicz o zakup obiektów orawskich do kolekcji muzeum. Autorka nie była w stanie wykonać tego zlecenia z powodu wcześniejszego wyjazdu z Orawy oraz trudności prowadzenia badań w okresie żniw. W grę wchodziły również problemy finansowe (brak gotówki na zakupy), które uniemożliwiły pozyskanie większych przedmiotów. Zapowiada jednak ponowny przyjazd w roku następnym i gotowość dalszej współpracy, a także wskazuje osoby, które mogłyby być pomocne w poszerzaniu zbiorów zakopiańskiego Muzeum. Opisuje też efekty swoich poszukiwań:
Teraz słów parę o zebranych już przedmiotach: Są dwa łyżniki (okrągły i podłużny) z Harkabuza, 2 fajki z datami 1830 i 1800; fajki te, mam wrażenie, pochodzą z Węgier, są mniej więc cenne, w każdym razie były przechowywane w Harkabuzie w ciągu trzech pokoleń. (Łyżniki kosztują po 1 zł, fajki po 3 zł). Jest nadto garnuszek na oliwę, ofiarowany mi przez jedną gaździnę, gdyby nie przedstawiał wartości muzealnej, zabiorę go Panu, dobrze?60.
Warto dodać, że zarówno organizatorki muzeów, jak i kobiety w nich pracujące – kustoszki czy asystentki, czasem sekretarki – opiekowały się na co dzień obiektami i broniły zbiorów podczas zawieruch wojennych. W literaturze spotyka się wielokrotnie informacje dotyczące ukrywania obiektów lub przenoszenia zabytków do domów w celu ich ukrycia przez okupantami. Magdalena Kwiecińska w artykule zamieszczonym w „Więzi” (2020) opisuje w odniesieniu do zbiorów Muzeum Tatrzańskiego działania ratownicze podejmowane przez Irminę Zborowską – żonę Juliusza Zborowskiego, ówczesnego dyrektora tej placówki.
Gdy wybuchła wojna, Irmina od pierwszych dni okupacji starała się ratować zbiory. Pomagała mężowi zaopiekować się wieloma depozytami, składanymi w Muzeum na przechowanie z nadzieją, że przetrwają wojnę. Znajdowały się wśród nich dzieła sztuki (rzeźby i obrazy), wyroby rzemiosła artystycznego, książki, fotografie, mapy, rękopisy i archiwalia. Zorganizowała akcję ukrycia najcenniejszych obiektów u swoich zaufanych znajomych i zabezpieczyła przed zniszczeniem lub kradzieżą historyczne dokumenty związane z przywilejami królewskimi rodów góralskich, między innymi dokumenty sołtysów Chochołowa z lat 1633–183261.
Podobne akcje miały miejsce w Warszawie, Krakowie, Łodzi, Poznaniu i wielu innych muzeach, a muzealniczki brały w nich czynny udział. Na temat strat muzeum warszawskiego, które, jak wspomniałam, spłonęło we wrześniu 1939 r., oraz podejmowanych próbach ratowania z ruin nielicznych ocalałych obiektów mowa jest m.in. w dokumentach osobowych miejscowego archiwum związanych z osobą dr Janiny Tuwan. Maria Piwocka w tekście: Dzieje Muzeum Etnograficznego w Warszawie (1888–1939) cytuje fragment notatki „przypisywanej dr Janinie Tuwan”62:
We wrześniu 1939 część zbiorów została przeniesiona […] do podziemi i biur Muzeum Przemysłu i Rolnictwa. Część spakowana w koszach stała przy wyjściu z sal muzeum: nie można jej było znieść z powodu tłumu bezdomnych ludzi zalegających schody Muzeum. Po pożarze Muzeum ocalały tylko zbiory umieszczone w podziemiach. Inwentarz, katalog działowy i rysunki schowała[m] u siebie; w 1940 r. oddałam p. prof. F.[rankowskiemu] katalog rysunkowy, reszta pozostała u mnie do Powstania. Z dalszej części tekstu wynika, że część ocalałych zabytków wydobytych z dokładnie przejrzanych zgliszcz zabezpieczono w gmachu, a połamane i potłuczone poddano konserwacji. Niestety w 1944 r. zarówno ocalałe obiekty, jak i dokumentacja uległy zniszczeniu lub ostatecznemu rozproszeniu63.
Ciekawe materiały opublikowane zostały również w księdze jubileuszowej Muzeum Etnograficznego w Krakowie – Sto i pół. Opowieści z Muzeum Etnograficznego w Krakowie64. W rozdziale poświęconym początkom II wojny podane są nazwiska osób zabezpieczających zbiory: Zofii Cieślanki (późniejszej Reinfus) i Lutosławy Hajówny, a także praktykantki – Władysławy Trębskiej (późniejszej Kolago). Jak wynika z publikacji, Lutosława Hajówna wyniosła i ukryła w domu około 8 tysięcy dubletów dokumentów inwentarzowych. Interesujące dane na temat losów kolekcji etnograficznej zawiera też Dziennik czynności zachowany przez rodzinę Zofii Cieślanki, którego fragmenty cytuje wspomniana jubileuszowa publikacja. Mowa w nich o niemieckich dewastacjach, celowych niszczeniach zabytków i próbach ich ratowania przez pracownice Muzeum65.
Z kolei o stratach wojennych muzeum określonych przez pracujące w nim kobiety mowa jest w dokumencie przechowywanym w zasobach Archiwum Archeologicznego Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi66. Jego autorką jest dr Janina Krajewska67, która powołując się na zachowane dokumenty i relacje naocznych świadków, w tym pracującej w łódzkim muzeum w latach wojny Haliny A. Koszańskiej68, opisuje nie tylko działania związane ze sprzedażą kolekcji o tematyce pozaeuropejskiej do innych muzeów Rzeszy, ale także podaje przykłady celowego niszczenia obiektów etnograficznych ilustrujących kulturę ludową Polski. O działaniach ratowniczych prowadzonych przez Halinę A. Koszańską i Franciszka Kotlińskiego, polegających na ukryciu pewnej liczby zabytków o tematyce pozaeuropejskiej, wspomina natomiast dokument Oświadczenie kustosza Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi – mgr H.A. Ząbkiewicz-Koszańskiej – naocznego świadka strat poniesionych przez muzea łódzkie (Archeologiczne, Sztuki i Przyrodnicze) przechowywany w Archiwum Etnograficznym łódzkiego muzeum69.
Dokumenty archiwalne muzeum łódzkiego mimo dość burzliwych jego losów przetrwały. Niestety, w wielu innych przypadkach na przeszkodzie w dotarciu do tekstów archiwalnych i opracowań stanęły tragiczne dzieje polskich muzeów. Kilka z nich spłonęło, nie tylko podczas kolejnych wojen, ale także z innych przyczyn, a wraz z ich budynkami i zasobami kolekcjonerskimi zniszczeniu uległy materiały naukowe i archiwalia (Warszawa, Wdzydze, Nowogród), inne kolekcje uległy rozproszeniu. Z tego powodu, a także z przyczyn dopuszczalnej objętości opracowania nie może niniejsza antologia dać pełnego obrazu muzealniczej aktywności Polek o zainteresowaniach ludoznawczo-etnograficznych, działających w pierwszej połowie XX w. Sygnalizuje jednak zakresy i charakter wykonywanych przez nie prac, przybliżając zarazem ich rolę w tworzeniu polskich muzeów.
PODSUMOWANIE
Książka niniejsza stanowi wybór tekstów zarówno publikowanych, jak i archiwalnych, które pozwalają zaprezentować różnorodność podejmowanych przez ludoznawczynie i etnografki działań muzealnych. Wartość tego tomu niewątpliwie podnoszą publikowane teksty archiwalne, niedostępne dotychczas dla większości czytelników. Niestety, ku mojemu rzeczywistemu zmartwieniu w antologii zabrakło opracowań naukowych zbiorów etnograficznych i publikacji wyników badań terenowych. Z powodu ograniczonej objętości tomu Redakcja zmuszona była skupić się jedynie na sprawach stricte muzeologicznych, odrzucając teksty70 o treściach etnograficznych. Warto jednak podkreślić, że tak jak muzeum nie może istnieć bez kolekcji, tak nie może istnieć bez działań nadających zbiorom charakter naukowy. To dlatego materiały badawcze i działania naukowe podejmowane przez pracowników placówki są w moim przekonaniu tak istotne. Bez nich muzeum staje się jedynie składnicą mniej lub bardziej ciekawych starych lub ładnych przedmiotów. Dlatego równie ważne jak zasoby magazynowe są muzealne zasoby archiwalne zawierające „notatki z terenu”, raporty z badań etnograficznych, dawne karty naukowe muzealiów itp. Podobnie rzecz się ma z artykułami opisującymi i popularyzującymi stroje ludowe, obiekty plastyki obrzędowej czy działania, w których są one wykorzystywane71. Są podsumowaniem podejmowanych badań, a bez tych informacji nie byłoby popularyzacji wiedzy, która po kolekcjonerstwie, ochronie zbiorów i badaniach naukowych jest podstawą dobrze działającego muzeum. Dlatego mam nadzieję, że kolejna antologia tekstów autorstwa polskich muzealniczek poświęcona zostanie ich osiągnięciom badawczym72. Pragnąc podkreślić wagę tego typu działań, postanowiłam przynajmniej przypomnieć w niniejszym opracowaniu o niektórych materiałach zebranych w terenie i opublikowanych przez muzealniczki. Zrobiłam to nieco szerzej w odniesieniu do badawczych prac Bronisławy Giżyckiej, ale warto zwrócić uwagę również na relacje z działań terenowych prowadzonych na Pomorzu przez Janinę Krajewską73, na artykuł Ignacji Piątkowskiej74 mówiący o strojach sieradzkich75 czy też na wspomniane już efekty działań badawczych współtwórczyni Muzeum Śląskiego Agnieszki Dobrowolskiej, dotyczących śląskich strojów i sztuki ludowej76.
Teksty zamieszczone w antologii pochodzą w zdecydowanej większości z lat 1888–1939. Wybór granic czasowych publikacji nie był łatwy, bowiem działania badawcze i kolekcjonerskie o charakterze ludoznawczym sięgają nawet połowy XIX w., a ich liczba jest ogromna. Zatem za datę wyjściową przyjęto rok 1888, w którym powstało pierwsze muzeum z nazwy etnograficzne77, natomiast antologię zamyka rok 1939, w którym zakończył się definitywnie pierwszy etap tworzenia i działalności polskich muzeów etnograficznych78. Lata powojenne przyniosły w tym zakresie całkiem odmienną rzeczywistość, zmieniając zarazem priorytety i zakresy badawcze tych instytucji.
Prezentowane w publikacji artykuły i archiwalia ilustrują kilka podstawowych zespołów zadań muzealniczych79 podejmowanych w opracowaniach autorstwa kobiet. Zostały one pogrupowane w kilka podrozdziałów wyodrębnionych na podstawie tematyki i charakteru poszczególnych tekstów:
I. Działania popularyzujące idee muzealnictwa etnograficznego i zawierające wskazówki dotyczące zasad tworzenia muzeów oraz prowadzenia badań terenowych, w tym kolekcjonerskich. W tej części zawarto teksty autorstwa badaczek uznanych za nestorki i mistrzynie naszej dyscypliny, których poglądy i wypracowane techniki badawcze stały się bazą i przykładem dla rozwijającego się polskiego muzealnictwa etnograficznego.
II. Działania związane z tworzeniem i organizacją zbiorów i placówek muzealnych o tematyce ludoznawczej i etnograficznej.Ta część antologii prezentuje przykłady tekstów, w tym także dokumenty archiwalne, opisujących podejmowane działania kolekcjonerskie i organizacyjne. Wybrane materiały przybliżają zarazem idee, intencje i cele, jakie przyświecały twórczyniom kolekcji, wystaw i muzeów.
III. Działania popularyzujące rozmaite, nie tylko polskie, muzea i ich zbiory etnograficzne.W tej części antologii znalazły się publikacje o charakterze popularnym zachęcające do tworzenia muzeów oraz opisujące efekty zrealizowanych już projektów. Podkreślają one potrzebę badań nad specyfiką poszczególnych regionów oraz wskazują miejsce, jakie dla rozwoju i utrwalania kultury narodowej ma popularyzacja kultury wsi. Zwracają w tym zakresie uwagę m.in. na czerpanie inspiracji artystycznych z twórczości „ludowej”. Uwagę zwraca również niepublikowany w Polsce materiał archiwalny będący relacją z pobytu dr Janiny Tuwan w krajach azjatyckich, a zatem odmiennych nie tylko geograficznie, ale i kulturowo.
IV. Działania rejestrujące dzieje polskiego muzealnictwa o charakterze etnograficznym. Teksty zgromadzone w tej części zbioru omawiają osiągnięcia i doświadczenia okresu dwudziestolecia międzywojennego, łącząc je z opisem i refleksją dotyczącą ogromu strat, jakie stały się jego udziałem w konsekwencji działań wojennych. Rejestrują zarazem potencjalne możliwości i kierunki odbudowy oraz rozwoju tych placówek w latach 40. XX w. Ta kategoria tekstów wykracza w dwóch przypadkach poza przyjęte granice czasowe antologii, jednak ich historiograficzny charakter oraz ich odniesienia do czasów sprzed roku 1939 czynią tę decyzję uzasadnioną.
W efekcie przedstawiona czytelnikowi antologia skupia w jednym tomie wiele cennych i istotnych dla dziejów polskiego muzealnictwa o tematyce etnograficznej materiałów, rozrzuconych dotychczas w rozmaitych mniej lub bardziej dostępnych źródłach, pokazując zarazem, jaką rolę w jego historii odegrały kobiety.
NOTA WSTĘPNA
Aldona Tołysz
Niniejsza publikacja to niewielki zbiór tekstów Polek zajmujących się etnografią i muzealnictwem w pierwszej połowie XX w., będący świadectwem najczęściej milczącej pracy nad gromadzeniem i badaniem kultury materialnej w regionie lub poza granicami kraju. Wybór ten bynajmniej nie daje obrazu zaangażowania kobiet w rozwój muzealnictwa – przypuszczalnie część tekstów uległa zniszczeniu wśród zbiorów i dokumentacji muzealnej w czasie I i II wojny światowej, część pisanych ręką kobiet sprawozdań pozostaje anonimowa, w większości jednak niewielka liczba tekstów wynika z rezygnacji z działalności popularyzatorskiej na rzecz pracy muzealnej.
Świadomi tych braków, mamy nadzieję, że badania prowadzone nad muzealnictwem pozwolą wkrótce na odnalezienie kolejnych, tu niepublikowanych, a istotnych dla dziejów muzealnictwa tekstów związanych ze spuścizną kobiet zaangażowanych w tworzenie i propagowanie etnograficznych zbiorów muzealnych. Jednocześnie chcielibyśmy serdecznie podziękować wszystkim tym, którzy swoją wiedzą i poszukiwaniami przyczynili się do wzbogacenia niniejszej publikacji. Słowa uznania należą się pracownikom muzeów, którzy pomogli w weryfikacji zasobów muzealnych pod kątem zachowanej spuścizny pisarskiej, udostępnili dokumenty archiwalne dotyczące dziejów danej instytucji, a nierzadko wskazywali konkretne nazwiska i teksty, z których część znalazła się w niniejszym tomie. Ze swojej strony pragnę podziękować wszystkim, którzy pomogli mi przy pracy nad opracowaniem tekstów, a szczególnie nieocenionej Małgorzacie Wawrzak. Za wskazówki i celne uwagi dziękuję prof. Annie Nadolskiej-Styczyńskiej oraz prof. Piotrowi Majewskiemu, za wyrozumiałość i wsparcie Elżbiecie Brzozowskiej i Joannie Grzonkowskiej.
Aby przybliżyć postaci autorek, zdecydowaliśmy się zamieścić krótkie biogramy; życiorysy większości z nich wraz z najważniejszą bibliografią zostały zamieszczone w serii Etnografowie i ludoznawcy polscy: sylwetki, szkice biograficzne, która była podstawą dla opracowania not. Ze względu na charakter publikacji odstąpiono od zamieszczania ilustracji towarzyszących części z tekstów.
STANOWISKO ETNOGRAFII W DOBIE OBECNEJ [1911]1
Maria Czaplicka
Nie ma chyba geografa lub etnografa, który by nie przechodził przykrych i zniechęcających chwil, nie mogąc po długotrwałym błądzeniu pośród całej kolekcji książek odnaleźć potrzebnych danych, czasem drobnych zupełnie, które by były potwierdzeniem faktycznym dla jego hipotezy lub chwiejnej wiadomości.
Zwłaszcza dane z życia różnych ludów bywają tak różne i takie nieobliczalne przechodzą ewolucje, że należy mieć je z najlepszych i najgruntowniejszych źródeł.
A źródła te są równie liczne, jak liczni są pracownicy na tym polu. Stąd u ludzi, którzy dużo czasu na błąkaniu się w literaturze drukowanej stracili, powstała myśl ugrupowania systematycznego dzieł istniejących, a więcej jeszcze powstających, w tak zwaną Encyklopedię Etnograficzną. Podwaliną tej myśli jest poważna i rozległa praca zapoczątkowana w Anglii przez Northcote W. Thomas’a: The Native Races of the British Empire2.
Dotąd wyszły z tego cyklu książki takie:
I N.W. Thomasa Australia3;
II A. Wernera British Central Africa4;
III A. Hill-Touta British North America5;
IV W. Crooke’a Northern India (Londyn 1907)6.
Jednocześnie zaś w Belgii powstaje wydawnictwo „Monographies ethnographiques” pod red. Cyrille van Overbergha i M. de Yonghe’a, którego pierwsze prace traktują o ludach Kongo, mianowicie: Les Bangala i Les Mayombe7.
Rzadko która gałąź wiedzy rozwija się w ostatnich 20 latach tak szybko jak etnografia. Tu należy zwrócić uwagę na chaos, jaki panuje w pojęciach terminów: etnografia, etnologia, antropogeografia itd. Nie chcemy się tu wdawać w bliższą dyskusję na ten temat, z powodu którego uczony amerykański dr Brinton proponuje przyjęcie następującej nomenklatury wszechświatowej dla nauki antropologicznej.
Podział ten, jakkolwiek byśmy się nań zapatrywali, jest jednak ściśle logiczny, jako że znajomość budowy, pochodzenia i rozwoju człowieka jest podstawą etnologii i etnografii9. Co do tych dwu ostatnich niektórzy autorzy, jak np. Deniker, uważają te terminy za jednoznaczne, różnie używane tylko w zależności od krajów10.
Geografowie angielscy mają etnografię za naukę opisową, etnologię – za eksperymentalno-porównawczą, sami jednak idą dalej niż ich terminy oznaczać mają, gdyż wszystkie nowe etnografie nie są li tylko opisowe, ale i rozumowo-porównawcze.
„Naród” – „etnos”11 – leży u podstawy zarówno jednego, jak drugiego pojęcia, a zakres i metoda każdej z tych gałęzi wiedzy antropologicznej zlewają się jeszcze bardziej niż geologie i geografie dzisiejsze.
Termin etnografia użyty został po raz pierwszy w r. 1826 przez M. Balbiego w tytule pracy: „Atlas etnograficzny”12. Dzisiaj nauka ta wypowiada się szeregiem wydawnictw, które są jednocześnie materiałami dla proponowanej encyklopedii.
1. Więc najpierw wielkie słowniki geograficzne, jak np. redagowany przez Viviena de Saint-Martina i Rousseleta13. Mamy w nich artykuły o różnych ludach, wyliczenie zlepków cech, dalekie od krytycznej bibliografii. Podobnie w encyklopediach ogólnych.
2. Podręczniki, będące przeważnie dziełem jednego autora, np. Peschela, Ratzela, Denikera, Schurtza, Muellera14. Są one ogólnikowe ze względu na rozmiary i mało mają syntez ogólnych.
3. Monografie, w które ostatnimi laty obfitują Stany Zjednoczone, Niemcy i Anglia. Te trzy kraje mają też najbogatsze muzea, publikacje i ankiety.
W Stanach Zjednoczonych ruch ten zapoczątkował Powell; przy jego staraniach powstaje „Bureau of Ethnology” (Biuro etnologiczne)15.
Młodsze, ale bardzo czynne „American Museum of Natural History” w New Yorku wydaje opis przedsiębrań Boasa (pośród Eskimosów), Lumholtza (w Meksyku) i Ekspedycji do bieguna półn.16
„Field Columbian Museum” w Chicago specjalizuje się w badaniach Indian Ameryki Północnej17. Uniwersytet Kalifornijski studiuje Indian tegoż stanu. Dalej uniwersytet w Filadelfii, American Folklore Society itp. rywalizują z Waszyngtonem, New Yorkiem i Chicago18.
Ten ruch wzmaga się coraz bardziej dzięki inicjatywie osób prywatnych i rządu, z którymi instytucje i uczeni idą ręka w rękę jak rzadko w Europie.
W Anglii działalność etnograficzna jest w większości wypadków indywidualna. Bez pomocy oficjalnej (rządowej) Spencer, Gillen, Haddon, Howitt, Thomas, Seligmar Westermarck i wielu innych poznają gruntownie Australię19; Denett – Bavili, Rivers – Toda, Skeat – tubylców Malaju, miss Werner – Brytyjską Afrykę Wschodnią itp.20
Co do Indii sytuacja przedstawia się lepiej. Od 1881 r. wielu urzędników angielskich obejmuje w raportach statystycznych dane etnograficzne. Jedną z najbardziej syntetycznych prac jest dzieło „Tribes and Castes of Bengal” (1891) Risleya21 i „Tribes and Castes of North-Western Provinces” (1896) W. Crooke’a22.
Następnie powstaje w Indiach przez rząd angielski założone „Etnographical Survey”23, którego cel i zakres biuletyn z r. 1901 tak określa:
1. Każdy rząd miejscowy wyznaczy nadzorcę etnografii, który będzie zdobywał dane etno i antropologiczne. Nadzorca nawiąże bezpośrednie stosunki z tubylcami informatorami, znającymi tradycje i obyczaje okolicy, da im kwestionariusz – a sam centralizować będzie dane, wzorując się na książce Risleya i Crooke’a. W budżecie generalnym Indii widzimy 75 000 fr. rocznie, przeznaczone dla nadzorców i ich informatorów.
Ta olbrzymia praca (Indie liczą 192 miliony ludności), rozpoczęta niezwłocznie, dała już pewne rezultaty, mianowicie dzieło: EtnographicNotes in Southern India (1906) [napisane] przez Thurstona, nadzorcę prowincji Madras24.
Jeżeli zważymy, iż o zorganizowanie „Etnographical Survey of India” zwróciło się do rządu brytyjskiego Towarzystwo Brytyjskie postępu nauk w końcu 189925, widzimy, iż Anglia nie zwleka w przeprowadzaniu swych planów, nawet będących nie na rękę rządowi.
Poza tą organizacją widzimy również inicjatywę prywatną, której dowodem ostatnia książka Riversa Les Toda Indii Zwrotnikowych.
Ale Anglia ma wszak swe posiadłości we wszystkich częściach świata, więc też Brytyjskie towarzystwo postępu nauk tworzy komitet Canadian Ethnographic Survey Committee. Przy tym rząd miejscowy współdziała z C. Hill-Toutem oraz innymi uczonymi, i oto Kolumbia, Vancouver, Alaska są porydlone nieledwie piętami angielskich i amerykańskich badaczy26.
Najmniej względnie zainteresowania okazuje Anglia do Ameryki Południowej i Afryki. Afryka Wschodnia była szczęśliwsza dzięki usiłowaniom sir H.H. Johnstona27, nowsze wprawy są dopiero w projekcie.
Niemcy najpóźniej weszły w posiadanie kolonii, ale zdawałoby się, że chcą zdystansować wszystkich starszych władców. Trzeba tu podkreślić zasługi Bastiana28, który stworzył całą szkołę zamiłowanych, entuzjastycznych etnografów.
Publikacje berlińskiego Muzeum Etnograficznego obejmują nie tylko kolonie niemieckie. Niezliczone też monografie pojawiają się w „Zeitschrift für Ethnologie” w Berlinie, „Archiv für Anthropologie” i „Globus” w Brunswicku, „Archives Internationales d’Ethnographie” w Leydzie itp.29 Rząd niemiecki popiera znacznie wysiłki uczonych, wzbogacanie zaś istniejących muzeów etnograficznych przeszło u nich wprost w stan gorączkowy.
I mają w tym dużo racji. Ostatnie bowiem lata wprowadzają takie modyfikacje w mapie etnologicznej, że trzeba się śpieszyć, by ocalić dowody istnienia oryginalnych naturalnych zbiorowisk. Nie ma jednak w Niemczech takich instytucji jak angielskie w Indiach i Kanadzie, ujednostajniających metodę.
W każdym razie bogactwo ognisk studiów etnograficznych, jak Brema, Hamburg, Brunswick, Lubeka, Berlin, Lipsk, Drezno, Monachium, Kolonia i inne, z katedrami, wydawnictwami i muzeami, zarówno jak poparcie osób prywatnych (np. Baessler przeznaczył 3 mln franków na Instytut Etnograficzny w Berlinie30) pozwala przewidywać coraz poważniejsze stanowisko Niemców w etnografii przyszłości.
Belgia zajmuje tu również nieostatnie miejsce. Inicjatywa ruchu ostatniego wyszła od grupy uczonych, jak Cyrille van Overberg, Halkin i inni; w porozumieniu z Towarz. Geograficznym i Belgijskiem Tow. Socjologicznym stworzyli oni kwestionariusz ułatwiający samodzielną pracę etnograficzną oraz katedrę na uniwersytecie w Liège. Ważniejsze z wydawnictw ich są: „Musee du Congo”, „La Belgique coloniale” oraz zapoczątkowana „Monografia Etnograficzna”, o której już wspominaliśmy wyżej31.
Holandia skoncentrowała się do przesady w Indiach Niderlandzkich. Specjalizacja ta byłaby pożądana, gdyby ją poprzedzało dobre przygotowanie, a przyświecał jasno określony cel. Ale przeważnie lekceważą i nienawidzą oni ludy rdzenne i dalecy są od jakiegoś porównawczego stanowiska (z innymi ludami indoeuropejskimi np.).
W ostatnich czasach lepszy kierunek wniosły: Muzeum Etnograficzne w Leydzie, Towarzystwo Etnograficzne w Haye w Batawii (Tijdschrift). „Encyklopedia Indii Niderlandzkich” Wilkena jest zbiorem faktów i wiadomości specjalnych32.
Francja, aczkolwiek posiadaczka kolonii, nie może równać się nawet z bezkolonialną Austrią, a cóż dopiero z uniwersytetami i muzeami Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Anglii.
O jedynym niewielkim muzeum etnograficznym w Paryżu (Trocadéro) Arnold van Gennep, redaktor „Revue des études des ethnographiques et sociologiques” mówi: „Le Trocadero est proprement dit une honte nationale”33.
We Francji bowiem, gdzie wiedza antropologiczna, zwłaszcza o człowieku przedhistorycznym, stoi tak wysoko, bywały zapoczątkowywane roboty etnograficzne, z których jednak wiele nie osiągano rezultatów. Wyjątkiem w tym względzie jest praca o Tonkinie Północnym (1906)34.
Gwinea Francuska była przedmiotem badań pod kierunkiem de Clozela, Villamura i Delafosse’a, lecz nie doprowadzono ich do końca35.
W Algierze i Tunisie widzimy większy ruch. Istnieje mianowicie L’École Supérieure des Lettres d’Alger, która grupuje uczonych wkoło siebie, ale wskutek antagonizmów Francuzów z metropolii z Francuzami z kolonii o poważnych, a zwłaszcza systematycznych rezultatach nie ma mowy. Niektórzy badacze, jak Bertholon, Basset, Doutté idą o własnych siłach bez współdziałania rządu czy instytucji36. Może, gdy Niemcy zapoznają się najpierw z ludami do niej należącymi, i Francja zrozumie, iż „kto nie idzie, ten się cofa”37.
Inne państwa kolonialne, jak Włochy, Portugalia i Hiszpania, nie odgrywają żadnej roli w badaniach etnograficznych.
Dania wydała dobre prace o Grenlandii, Rosja parę większych zdobyczy o narodach Azji Północnej; oczywiście w porównaniu do rozmiarów jej posiadłości kolonialnych są to rzeczy nader dorywcze38.
Za to państwa niewładające koloniami, jak Szwajcaria i Austro-Węgry (czwarte miejsce w pracach etnograf.), pracują więcej w tej dziedzinie, tworząc Towarzystwo Antropologiczne w Wiedniu, Towarzystwo Etnograficzne w Budapeszcie i kilka bogatych muzeów39. Wreszcie Japończycy od czasów zwłaszcza posiadania Formozy i zbliżenia się z Koreą i Chinami oddali się studiom nad ludami mongolskimi, Ainosami i Negrytosami, posiłkując się metodami towarzystw antropologicznych angielskich i niemieckich.
Ten gwałtowny rozwój wiedzy etnicznej pozwala nam zrozumieć, dlaczego etnologowie angielscy uważają się jednak za zapóźnionych i marzą o biurze państwowym etnologii, które by ujęło całość prac podzielonych między towarzystwa: antropologiczne, Folklore Society i geograficzne. Ale nawet przebogata Anglia niełatwo zdobywa od rządu pieniądze na instytucje naukowe.
Cóż mówić o nas?
A jednak nazwiska polskie spotykamy niejednokrotnie w ostatnich dwóch dziesiątkach lat w różnych gałęziach wiedzy etnograficznej.
Za najbardziej wskazane należy uważać dla nas prace nad ludnością własnego kraju, które w części podjęło Towarzystwo Krajoznawcze40. Ale podobnie jak nieodżałowanej pamięci Wacław Nałkowski41 przestrzegał i przypominał o różnicy między krajoznawstwem a geografią, uważamy za ważne zaznaczenie różności stanowisk Towarzystwa Krajoznawczego i Etnograficznego, gdyby takowe powstać miało. Istniejąca przy warszawskim Muzeum Przemysłu i Rolnictwa pracownia antropologiczna zapoczątkowała dwa lata temu pomiary na żywych osobnikach42. Jako antropometria szkolna na razie nie zrobiło to wielkiego postępu. Kto wie, czy gdyby przy zbiorach etnograficznych powstała odpowiednia sekcja i w związku z pracownią antropologiczną rzecz podjęła na szerszą skalę, np. na temat sporny „jakie stanowisko naród polski zajmuje względem ludów Europy Wschodniej i Zachodniej”, kto wie, czy nie byłoby to naszym ważnym manifestem w stosunku do prac wszechświatowych.
Za rzecz nie mniej ważną uważalibyśmy zapoznawanie się bezpośrednie z pracami etnograficznymi w czterech częściach świata.
Nieznajomość języków i obawa przestrzeni nie są tu ważną przeszkodą, bo przecież mniej procentowo Anglików odwiedza Szwajcarię, Włochy, Rzym niż Polaków, ale za to tę samą ilość grosza poświęcają oni na podróże, które się komuś na coś przydadzą – a mianowicie na poznawanie swojego kraju (mówię o ludziach przygotowanych mniej lub więcej do studiów naukowych) i wzbogacanie własnej wiedzy. Zjawienie się jakiegoś polskiego Carnegiego43, który by dmuchnięciem swym wzniósł instytucję, rozstrzygnęłoby rzecz materialnie. Ale nie o to chodzi. Carnegie nie miałby wartości, gdyby ludzie nie chcieli pracą korzystać z jego dobrodziejstw.
Kwestia polega na tym, czy nie posiadając polskiego t-wa geograficznego (mając jednak dwie katedry, sekcje pedagogiczne, stacje obserwacyjne itd.) nie jest przedwcześnie myśleć o etnograficznym.
I drugie pytanie: czy gałąź wiedzy etnograficznej, jako najważniejsza z pokrewnych jej, najżywotniejsza i najbardziej odpowiadająca zamiłowaniom polskich uczonych, wobec gwałtownego jej wzrostu w państwach nawet bezkolonialnych – nie powinna znaleźć w naszym kraju przytułku w postaci pracowni, sekcji czy towarzystwa?
Bo wówczas dopiero moglibyśmy mieć stały kontakt z postępem tej nauki ku wzbogaceniu naszej literatury geograficznej i naszych przeważnie martwych muzeów oraz brać udział w ekspedycjach naukowych, co nie jest takim żelaznym wilkiem, za jakiego je mamy.
Po ciosie, jaki nas spotkał przez śmierć niezastąpionego Wacława Nałkowskiego, rodzi się trwożne uczucie. Skąd brać ludzi do takiej pracy? Kto dorówna mu pracą i wiedzą! I żal beznadziejny ogarnia. A przecież odgiąć się trzeba! Pole pracy jasno wytknięte i śmiało można szukać i odkrywać coraz to nowe zagony do uprawy, bo na to są zastępy młodych sił, by je podejmowały w myśl światłych wskazań Nałkowskiego, które długo jeszcze będą w rzędzie przyszłych, zanim przejdą do teraźniejszości.
Odpowiedzialność, jaka na nas wszystkich uczniów jego spada, będzie nam bodźcem w wysiłkach i nie pozwoli obniżyć poziomu tej polskiej placówki naukowej.
WSKAZÓWKI DLA ZBIERAJĄCYCH PRZEDMIOTY DLA MUZEUM ETNOGRAFICZNEGO UNIWERSYTETU STEFANA BATOREGO W WILNIE [1926]1
Cezaria Baudouin de Courtenay-Ehrenkreutz-Jędrzejewiczowa
Przedmowa
Dążąc do utworzenia przy Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie Muzeum Etnograficznego, Pracownia Etnologiczna Uniwersytetu Stefana Batorego (Wilno, Zamkowa 11)2 zwraca się do wszystkich, którym dobro nauki i kultury na sercu leży, z wezwaniem o zbieranie i nadsyłanie przedmiotów dla tej placówki naukowej3.
Wierzymy, że znajdziemy oddźwięk zarówno u przedstawicieli wszelkich organów władz państwowych, cywilnych i wojskowych, u duchowieństwa, w zrzeszeniach, towarzystwach i związkach naukowych i społecznych oraz w prasie, jako też i u wszystkich obywateli kraju.
Idziemy drogami utartymi. Wszak dzięki pomocy i współpracy społeczeństwa, przy pewnym tylko poparciu czynników państwowych, powstały i rozwinęły się kolekcje wielkich muzeów europejskich. Dość wymienić muzea w Sztokholmie, Helsingforsie i Zagrzebiu4, a w Polsce – Muzeum Etnograficzne w Warszawie i Zbiory Tow. Przyjaciół Nauk w Wilnie5. Stworzone dzięki wysiłkom i ofiarności jednostek, są one dzisiaj chlubą narodów.
Przykłady powyższe, poparte przeświadczeniem, że w każdym mieście uniwersyteckim, w każdym tak wielkim ośrodku, do jakich Wilno należy, niezbędne jest muzeum etnograficzne, dodaje nam otuchy w odwołaniu się naszym o współpracę do ludzi, którzy konieczność powstania tej instytucji rozumieją i gotowi są do dzieła tego się przyczynić.
Nie tylko względy wyłącznie naukowe przemawiają za powstaniem muzeum etnograficznego. Odzwierciadlając życie wsi i miasteczek w województwach wileńskim, białostockim, nowogródzkim i polskim [poleskim]6, służyć ono będzie do zaznajamiania się z typami i poziomem kultur na ziemi tej panujących lub wymierających. Korzystać z muzeum będzie zarówno młodzież szkolna, jak i szerszy ogół społeczeństwa miejscowego oraz przybysze z innych dzielnic Polski i cudzoziemcy, licznie Wilno odwiedzający.
Energia w działaniu i nieprzewlekanie sprawy są tu konieczne. Z każdym bowiem rokiem, a w chwilach większych przemian historycznych w jeszcze szybszym tempie, życie usuwa stare i tworzy nowe wartości.
Zbierajmy więc to, co już się stało przeżytkiem i co tylko dzięki szczególnym warunkom – pietyzmowi dla przeszłości lub przypadkowi – jako szczątki czasów ubiegłych i ich świadectwo widome, gdzieś się wśród ludzi żywych jeszcze przytuliło.
Ratujmy to, co jeszcze się utrzymuje na powierzchni życia, lecz czemu grozi zniszczenie, bo już się piętrzą fale nowych form, które tamto pogrążają.
Gromadźmy i to, co jest żywe, co jest dniem dzisiejszym, wiedząc, że dzień dzisiejszy stanie się jutro dniem wczorajszym i z przełęczy między dawnymi a nowymi laty stoczy się również w zapomnienie.
Wskazówki dla zbierających przedmioty dla Muzeum Etnograficznego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie7
I. Na całość zbiorów muzealnych składają się: a) oryginały, b) modele, c) fotografie, d) rysunki.
a) Oryginałami nazywamy przedmioty, które spotykamy w pewnej miejscowości i bez zmiany, w tej formie, w jakiej je odnaleźliśmy, sprowadzamy do muzeum. Mogą być nimi zarówno całe przedmioty, jak i pewne ich części. A więc np. odzież, sprzęty domowe i narzędzia pracy, wieńce dożynkowe i instrumenty muzyczne, lecz również np. część drzwi (zawiasy, zamek), fragmenty rzeźby drzewnej ozdabiającej budynki, części żaren, części sieci rybackich itp.
Specjalną kategorię przedmiotów stanowią pokazy i próbki, wskazujące również na charakter kultury kraju, a więc np. gatunki zbóż uprawianych przez lud na danym terenie, kolekcje roślin używanych w lecznictwie ludowym, próbki tkanin samodziałowych, próbki wyplatań itp.
Chociaż oczywiście pożądane jest, aby dostarczane do muzeum przedmioty były w jak najlepszym stanie, to jednak, ponieważ trudno jest rozstać się z czymś, co może jeszcze służyć w życiu codziennym, przeto prosimy i o rzeczy już niezdatne do użytku, które jednak w muzeum mogą być potrzebne, np. stare zużyte sochy, brony, stępy, wypłowiała, a nawet dziurawa odzież oraz tkaniny itp.
b) Modele. Ponieważ nie wszystkie przedmioty dają się przenieść i umieścić w lokalach muzealnych, zastępuje się więc je przez modele, czyli kopie przedmiotów rzeczywistych. Modele-kopie mogą być wykonywane w rozmiarze identycznym z przedmiotem, np. kopia tkaniny ludowej, kopia sprzętu, kopia malowania na skrzyni itp., lub też w rozmiarze zmniejszonym, np. modele zagród, żurawi, narzędzi pracy itp. Zmodelowane np. w całości gospodarstwo wieśniaka tworzy bardzo cenny materiał dla nauki.
Wartość ta jednak tylko w takim razie będzie istotna, o ile model będzie rzeczywiście dokładną kopią, nie zaś naprędce, bez namysłu, lub z dodatkami fantazji, wykonaną podobizną. Toteż robiąc modele: 1) należy ściśle trzymać się proporcji, a więc, o ile np. bijak (bicz, buławka) w cepie jest dwa razy mniejszy od cepowiska, trzeba ten stosunek zachować; 2) należy pamiętać, że nie ma „szczegółów drugorzędnych” w przedmiotach kopiowanych dla muzeum i dlatego musimy dążyć do ścisłości w odtwarzaniu np. wiązania w cepie, kształtu ostrza w kosie i sierpie itp.; 3) nie należy również przyozdabiać np. modelu chaty, sprzętów itp. według własnego upodobania, bo się w ten sposób stwarza już pseudoludowość, nie tylko bez wartości dla muzeum, lecz nawet wręcz szkodliwą, mogącą wprowadzić w błąd badacza; 4) wskazana jest oczywiście, o ile się da, tożsamość materiału modelu z materiałem przedmiotu kopiowanego. W przeciwnym razie, gdy dany materiał zastąpiony jest innym, należy wskazać na różnicę zachodzącą między przedmiotem i kopią.
c) Fotografia. Dział nieodzowny w każdym muzeum etnograficznym stanowią również zdjęcia fotograficzne. Odtwarzają one bowiem, oprócz podobizn przedmiotów izolowanych od terenu, także momenty życia, schwytane w chwili stawania się. Dzięki fotografii zaznajamiamy się więc nie tylko z wytworami kultury, lecz i z rolą ich w życiu człowieka i z człowiekiem jako ich twórcą. Widzimy człowieka na tle przyrody, którą opanował i opanowuje w dalszym ciągu.
Fotografować należy:
1) Widoki, ogólne np. wsi na tle pejzażu, drogi wiejskie i uszeregowane na nich chaty; grupy chat i innych zabudowań, postawionych na zboczach wzgórz, na polanach leśnych itp.
2) Typy ludowe we wszelkiego rodzaju odzieży codziennej, obrzędowej i odświętnej. Przy tym, ponieważ zadaniem głównym fotografii jest utrwalanie rzeczywistości, fotografując typy ludności, nie należy pogardzać i takimi typami i ich strojem, które wydają się nam nieciekawe, pozbawione starszych tradycji, a więc np. fotografując grupę wieśniaków, nie gardźmy i ubranymi z waszecia8. Na tle reszty otoczenia nabierają i oni znaczenia dla dziejów kultury.
3) Ludzi przy pracy, a więc np. sianie lub orkę czy młockę, kośbę, chwytanie roju, połów ryb itp.;
4) Sceny zbiorowe – obrzędowe, jarmarczne itp.
Oprócz tego pożądane są fotografie w ogóle wszystkich przedmiotów, których kategorie przytaczamy poniżej. Przy tym chodzi zarówno o fotografie przedmiotów izolowanych od tła (np. żaren, tkanin itp.), jak również i o zdjęcia przedmiotów na tle wnętrz lub innego otoczenia.
Chcących poważniej zająć się fotografią ludoznawczą odsyłam do artykułu prof. Eugeniusza Frankowskiego pt. „Fotografia w ludoznawstwie” (miesięcznik „Ziemia”, VII, Nr 3, Warszawa 1922)9.
d) Rysunek. Ważne usługi etnografii oddaje również rysunek. Przede wszystkim jednak pożądane są plany wsi, zagród i poszczególnych budynków, plany rozstawienia sprzętów itp., rysunki przekrojów niektórych narzędzi, rysunki kroju odzieży itp., 2) kopie rysunkowe i barwione malowania ścian w chałupach, skrzyń itp., 3) ścisłe podobizny strojów ludowych. W braku aparatu fotograficznego w pewnych wypadkach fotografię można zastąpić rysunkiem, chodzi jednak raczej o schematy z zachowaniem proporcji niż o „realizm” rysunku. Wszelkie „artystyczne” „podcieniowywanie” i „dążenie do wypukłości” przysparza rysownikowi pracy, a jest zupełnie zbędne i niepotrzebne.
Uwaga. Zbierając przedmioty dla muzeum, pamiętać należy, że kulturę każdego terenu czy ludu charakteryzuje nie tylko to, co jest lub było wytwarzane na miejscu, lecz i to, co, chociaż jest nabyte, stało się jej składnikiem nieodzownym. Tak się rzecz ma np. z manierką, z wstążkami krakowskimi i żmudzkimi, z perkalikami10 i chustkami fabrycznymi. Chociaż nie są one wytwarzane na wsi w chatach, jak szaraczek lub inne tkaniny samodziałowe11, jednakże i one mają znaczenie, gdyż stały się elementami strojów ludowych. Tego rodzaju przedmioty są więc także pożądane, chociaż oczywiście wytwory przemysłu istotnie ludowego, według starych tradycji robione, są najbardziej cenne.
II. Każdy z przedmiotów nadsyłanych należy zaopatrywać w następujące wiadomości:
1) Nazwę przedmiotu polską, znaną ofiarodawcy, oraz nazwę gwarową zapisaną z ust ludności, wśród której dany przedmiot się znajdował.
Uwaga. Na terenie tak różnorodnym pod względem etnicznym, jak ziemie nas interesujące może zajść wypadek, że obok siebie, w tej samej wsi, u tych samych ludzi, są w użyciu dwie, a nawet więcej nazw tej samej rzeczy. O ile możności, wskazane jest notowanie ich wszystkich.
Dla ilustracji zaś, jak wielką różnorodność nazw tego samego przedmiotu spotykamy na ziemiach w grę wchodzących, podajemy poniżej w wielu wypadkach różne nazwy tych samych przedmiotów i odmiany tych nazw, zapisane przez nas podczas badań na terenie.
Wyrazy te znaczą ślady dziejów kultur języków polskiego, litewskiego, ruskich i innych, nie mówiąc o starszych epokach. Wielką też dla nauki odda usługę ten, kto i słownictwem w związku z pracą nad kompletowaniem muzeum zechce się zająć.
2) Nazwę wsi, gminy, powiatu i parafii, skąd przedmiot pochodzi;
3) Nazwisko i imię: a) właściciela przedmiotu, b) wykonawcy, o ile to jest możliwe; o ile przedmiot został przez właściciela nabyty, miejsce kupna;
4) Nazwisko, imię i adres ofiarodawcy.
III. Dla zorientowania się w potrzebach muzeum dołączamy do wskazówek również spis przedmiotów, o które nam chodzi przede wszystkim. Oczywiście nie jest on wyczerpujący, niejedno potraktowaliśmy pobieżniej. Mamy nadzieję, że współpracownicy przyszli luki sami potrafią wypełnić.
I. Kultura materialna12
A) Odzież13
Odzież dorosłych mężczyzn i kobiet, starych, młodzieży, dzieci i niemowląt.
1) Okrycia głowy: a) czapki; baranie, lisie itp., uszate „uszatki” i inne; b) rogatywki, klepki, magierki, „margołki”14; c) kapelusze, kapelusze słomiane, z sitowia; d) chustki, namiotki, zawoje, czepce, „kaptury”, „szurpy” i obręcze pod czepce i chustki. 2) Koszule. 3) Porty, spodnie. 4) Spódnice, „andaraki”15. 5) Spodnie i spódnice ze stanikami. 6) Świtki, swetiny, siermięgi (siermiahy), jarmiahy, żupany, kurtki, żakiety, kaftany, palatynki, burnosy, burki, kożuchy, „pouszubki”, płócienne „katanki”, wkładane na kożuchy (inaczej zwane suspanami)16. 7) Specjalnie kobiece: kabaty, szworki, kaftany17. 8) Zapaski, fartuchy, fartuchy męskie. 9) Chusty, rańtuchy, peleryny, peleryny – nakrycia pastuchów z sitowia lub pręcia18. 10) Kamizele, gorsety, odzież bez rękawów i z krótkimi rękawami. 11) Pasy tkane i kręcone z lnu, wełny, włóczki itp., pasy skórzane (dziahy), pasy z kory. 12) Sznurki i paseczki do zawiązywania koszuli (uczkury). 13) Obuwie: a) onucze, parcianki, pończochy19, b) łapcie (z łozy)20, drewniaki, chodaki (z drzewa i ze skóry), „chandali” (ze skóry), buty, trzewiki, c) wiązania obuwia: sznury i rzemienie. 14) Rękawice i rękawiczki. 15) Torby podróżne, pastusze, dziadowskie itp. 16) Uczesania i czupryny; warkocze, ich ilość i upięcie. 17) Ubiory w zastosowaniu do zajęć: w polu (np. w czasie żniw), do kopania kartofli, rybołówstwa itp.
B) Pościel
Poduszki (ich pokrycie, wsypy, poszewki), prześcieradła, kołdry, dywany, kapy, „dziaruchy”21. Pościel, powijaki i pieluszki niemowlęcia.
C) Obróbka lnu, konopi i wełny
1) Próbki lnu, konopi, wełny, fotografie ras owiec.
2) Narzędzia wytwórcze w tkactwie: praniki („pralniki”), trzepaczki (trepauka, triapło, triapuszka, klepaczka), międlica (mialica), ciernica (mielnica, mialica, tierlica, ternycia)22, szczotki do czesania lnu (drewniane, żelazne, „hrabica” z kości, szczotki podwójne), wrzeciono (wierietieno), przęślice (praśnica), motowidła z drzewa, z łubu, z kory brzozowej (matuwiła, matuszki itp.), zwijadła (wituszki), kołowrotki leżaki i stojaki (karawłotki, kowredak), snowadła (snownica, snyunycia)23, ściana we wnętrzu chałupy lub zewnętrzna z kołkami lub hakami drewnianymi na niej do snucia. Warsztaty tkackie („krosna”) i ich części szczegółowe. Krosienka do robienia chustek siatkowych z wełny i włóczki. Krosienka przytwierdzane do ściany, do stołu, do stępy; deseczki tkackie kwadratowe, okrągłe deseczki z „ihlicami”: do plecenia, tkania i kręcenia paków. Druty drewniane i widełki tkackie. Soszki do kręcenia sznurów24. Przyrządy służące do obróbki wełny. Nożyce. Przyrządy używane do pilśnienia, falowania itp.25
3) Próbki i okazy: a) włókna, przędzy, nici, uwzględniając szczegółowo odnośne terminy w gwarach miejscowych, np. „kużel” (kudiel), źrebij (zhriebyń, part), „paczesi” (paczosy), „rożki” (na worki), „pakuły” (kłaki), „atrepia” (wał, brednik)26 b) metków, kłębków. Próbki tkanin używanych na ubrania, na pościel itp., np. próbki płótna lub szaraków, próbki dziaruchy („radno”), kap, „dywanów”, „dróżek”, „pakulnic” itp. Próbki pasków, sznurów. Nazwy deseni (ornamentów) tkackich. Barwniki roślinne używane do barwienia, a więc np. zasuszone rośliny, ich korzenie, kwiaty, łodygi, owoce, drewno barwiące; nazwy i określenie koloru barwnika: cebula – brązowawo-żółty, żółty, „żółty rumianek” – żółty, macierzanka – czerwony, „kuroziele” – kawowy27, chaber – zielony, „muśnik”, „jagonik” – czarny28, olcha – czarno brązowy, liście brzozowe – zielony itp.
4) Szczególnie pożądana jest kolekcja fotografii, ilustrująca poszczególne fazy w obróbce lnu, konopi i wełny, a więc: sianie, rwanie, moczenie, suszenie na żerdziach lnu, obijanie, międlenie, pocieranie, czesanie, przędzenie, motanie, zwijanie, pranie przędzy, snucie, zakładanie osnowy na warsztat, tkanie, słanie płótna na łąkach, moczenie go w wodzie itd. Ważny jest również dokładny rysunek snucia osnowy.
5) Miary w tkactwie. Snopki i kule lnu rwanego i konopi. Miary długości tkanin.
D) Krawiectwo i szycie
1) Krój (schematyczne rysunki) i nazwy poszczególnych części ubrań, bielizny itp., np. w koszuli: części górnej („cechlika”) i dolnej („padoła”), kołnierzy, „priramków” na plecach, klinów (np. „ćwikła” lub „lendycia” pod pachą itp.). 2) Igły (zwłaszcza drewniane). 3) Szwy i ich nazwy. 4) Układanie i marszczenie ubrań, jak np. zmarszczki „uchwandy” spódnic.
E) Szewstwo
Narzędzia szewskie. Ihlice do robienia łapci, dłuta do robienia chodaków itp.
F) Garbarstwo i kuśnierstwo
Narzędzia używane do wyprawiania skóry i futer. Narzędzia używane przy obróbce skóry owczej na kożuchy. Narzędzia używane przy szyciu kożuchów.
G) Pranie
Przedmioty używane do prania, maglowania i usztywniania bielizny i ubrania. Pralniki (praniki, kijaszki), niecki (noczwy, neczouki), balie do prania w nich bielizny, „żłukty” albo „kadki” do parzenia bielizny29, magle ręczne (kaczauki) itp. Środki miejscowe do wywabiania plam i wybielania bielizny.
H) Budownictwo
Zagroda. Jej plan z uwzględnieniem stosunku do drogi i terenu. Typy zagród w tym samym osiedlu: zagroda gospodarza bogatego, średniozamożnego, ubogiego. Szczególniejsze uwzględnienie w planach, rysunkach, fotografiach, modelach i nazwach typów zagród, zwanych przez miejscową ludność „litewskimi”, „ruskimi” lub „polskimi”, „burłackimi” lub zagrodami staroobrzędowców (starowierów)30. Typy zagród we wsiach, zaściankach, folwarkach i większych majątkach; zagrody małomiejskie i podmiejskie. Nazwa zagrody w całości, to jest nazwa zabudowań wraz z gruntem, na którym stoją (np. sadyba), nazwa samych budynków bez gruntu (np. „chrominy”)31, nazwa samego gruntu bez stojących na nim zabudowań („dziedziniec”).
Chata. Jej plan. Poszczególne części: izba (chata), komora (stopka, ściapka, istopka, walkierz), „bakufka” (warowieńka), sień, „kucze” (dla kur), strych (wyszka, góra, wierzch, luft)32. Dwory, dworki wiejskie i podmiejskie, miasteczkowe. Ich rozplanowanie.
Łaźnie (cieplice). Ich plan wraz z „osiecią” i „żadzinami” do suszenia lnu, konopi, ryb itp.33
Wszelkie zabudowania gospodarskie: gumna (odryny, kłunie, kłemsy, toki) z prihumniszczem („preklejmia”) i bez (w pewnych okolicach zaznaczają się różnice architektoniczne między odryną i gumnem, prosimy o zwrócenie na to uwagi); punie na siano, chlewy (czyli stajnie i obory), chlewki na nierogaciznę; obory, stajnie i chlewy w majątkach starego typu; osieć (owień), świryn i świrynek, wozownie, powietki, klecie kruhliki i przybudówki; jamy, piwnice, ziemianki34. Młyny wodne i wiatraki; wędzarnie i sernice; gołębniki, domki dla szpaków, psie budy. Płoty („hrodź”, tyn, ostrokoł, czanstokoł, sztankiety, pletianek i in). Żuraw (aświor, kołodac)35. Mosty, tamy, groble.
Przy fotografowaniu, rysowaniu, modelowaniu i zbieraniu należy zwrócić uwagę na poszczególne części budynków oraz ich nazwy, np. na 1) konstrukcję dachów, ich jedno i wielospadowość, na krokwie i łaty (hrobiast, zakot, plotwy), szczyt i pokrycie (dranice i pokrycie ze słomy z wiązaniem snopków i kozłami do przytrzymywania strzechy), szparogi itp.; 2) węgieł (gładki, niegładki, ramowy)36; 3) typy fundamentów, podwaliny; 4) drzwi, wrota, progi, zamki („zapory”, „zakrutki”) drewniane i żelazne, zasuwy („zawały”), klamki (np. „bihuny”, czyli soszki wypukło przyczepione do wrót lub drzwi), zawiasy, np. „sochy” przy wrotach w gumnie zamiast zawiasów, zawiasy „na płatniku”; rozmieszczenie drzwi, okien i okienek (oszklonych i nie) oraz wrót zarówno w domach mieszkalnych, jak i w innych budynkach; 5) pułapy i ściany wewnętrzne; 6) schody i drabiny („leśnice”), ganki, podcienia; 7) wszelkie zasieki („torpy”, „staronki”, „zastaronki” i zasieczki); znaczenie wyrazu torp, o ile w nim znajduje się zboże lub nie37; 8) na konstrukcję gumien i odryn, na rolę w nich „soch” wkopanych w ziemię lub w szwele, „daużuki”, oczepy, „padruby”, zasieki, tok („małatnia”); 9) piece w chatach, w komorach, w „warowieńkie”, w łaźni i w polu; 10) części składowe żurawia i ich nazwy: a) socha (baba, wiły), b) waga (aświor, świrsznia, koworat), c) kluczka, klucz, d) zamek (kruh); 11) części płotów (szuły, wuszaki, łaty)38.
Krzyże, figury i kapliczki przydrożne, kościółki i cerkiewki drewniane (siekierą zwłaszcza ciosane), dzwonnice, bramy, groby z krzyżami, deseczkowe i z domkami; świątynie i świątki innych wyznań.
I) Sprzęty i statki domowe39
Sprzęty i statki domowe i ich rozmieszczenie
1) Stoły, ławy z poręczami („kanapy”) i bez („ławki”), mniejsza ławka przy stole („słoń”), stołki, zydle, zydelki, krzesła, łóżka, nary („poły”) do spania (często na pniach), „pałaty” na słupkach nad narami, kołyski na biegunach, kołyski wiszące na drągu ruchomym, przytwierdzonym do belki u pułapu („zybunki” lub „łubniki”)40, plecione, z łubu lub drewniane; kołyski z łubu albo plecione do noszenia dzieci na plecach. Wózeczki, stojaki i stołki dziecinne. Skrzynie, skrzynia – stół, kubeł – skrzynia na wiano, szafy, półki („palice”), półki na naczynia (sudniki), „wieszanki” (na ubranie, naczynia i łyżki). 2) a) Łuczywo, krzesiwo (kresiwo, krzemian, ohniewo), „łucznik” zawieszany w cegle u pułapu w chatach kurnych, obecnie już prawie nieużywany, kagańce (fityle), palące się na oleju41; b) naczynia do przechowywania żaru. Nosidła (koromysła) do noszenia wody, czerpaki, naczynia do przechowywania wody („wodzianki”). 4) Naczynia i statki do przygotowywania, gotowania i przechowywania żywności (z drzewa, z kory, z łubu, wyplatane i zszywane z łozy, z korzeni, ze słomy i sznurów, gliniane i metalowe): a) „kadłuby” z pni (kadołb, budnia, fasa, pasa), kubły, beczki (teszki), beczki na kapustę (ściahołki, kuber, juszczyk), kadzie i kaduszki, dzieże, niecki (noczwy, naczouki, kopańki), cebry, „rażeczki” (raski), koryta (np. do krajania kapusty), dojnice (dojenki), „bojki” do masła („tłucze); „salonki”, naczynia drewniane w kształcie filiżanki, często z wydrążonego pniaka, służące do przetapiania słoniny, solnice (sułonkina, druskina), zwłaszcza w kształcie małych stęp (stup) lub w kształcie kielichów (formy tej czasem bywają i wielkie stępy); łubki wszelkiego rodzaju i łubianki, krobki, lipowki; naczynia wyplatane oraz wyplatane i zszywane spiralnie; wielkie i małe naczynia na ziarna, kobiałki i kosze, kosze na kartofle (katuchy), koszałki, łukoszki, opałki; dzbanki (żbanki), garnki, ładyszki, dwojaki („dwójki”), miski i różne „czerepki”; „czuhunki”, „sagany i saganki” (staganki), patelnie; przykrycia i pokrywy drewniane i wyplatane do naczyń, b) rzeszota, przetaki, sita, cedzidła, c) stępy (słupy) i stępory (tołkacze), żarna, makutry do maku (makociorki, makociotki, stołpy, cierlice), „łapki” do rozcierania kartofli, d) „trinożki” do stawiania na nich naczyń z potrawami do gotowania w piecu, łopaty do wsadzania chleba do pieca, „kaczerhi” (kucluby), kaczorek do poprawiania ognia, „czepieła” (uchwały) i „wilcy” do wyciągania garnków, „pamieło” – miotełka do wymiatania pieca, miotły (wieniki)42. 5) Naczynia i przyrządy do jedzenia: miski, talerze, kubki, łyżki, łyżka wielka (chochla, połodnik lub pałonnik), noże, widelce, pałeczki do jedzenia. 6) Miary i wagi (bezmiany, „biezminty”) i inne.
J) Ciesielstwo, stolarstwo, tokarstwo i kołodziejstwo
Topór i siekiera („sakira”), ich rękojeść („tapariszcze”). Młoty i młotki drewniane (bułauki) i żelazne, dłuta (świarło) i inne. Kozły (staluhi) używane przy ręcznym piłowaniu kłód. Narzędzia i przyrządy ręczne do robienia dranic. Gatunki drzew używanych w powyższych dziedzinach przemysłu.
K) Obróbka kory i łubu
Narzędzia do obróbki kory i łubu. „Ihlice” do spajania sznurkami lub rzemykami. Materiał (próbki gatunków).
L) Koszykarstwo i wszelkiego rodzaju wyplatanie i wiązanie
Z pręcia (witek), korzeni, łyka, kory, słomy, powrozów, sznurów i rzemieni. 1) Narzędzia pracy, np. ihlice. 2) Materiał (próbki gatunków). 3) Próbki wyrobów, np. koszyki niedokończone, porzucone przez pastuchów, zaznajamiające z techniką wyplatania itp., próbki i okazy mat ze słomy i z sitowia. 4) Formy gliniane, na których plecie się wielkie naczynia o technice spiralnej.
Ł) Garncarstwo
Koło garncarskie. Piec garncarski. Przyrządy i sposoby do odcinania i czernienia. Młotki do kucia.
M) Kamieniarstwo
Narzędzie używane do obróbki kamienia.
N) Kowalstwo
Kuźnia. Narzędzia kowalskie. Miech. Narzędzia do odlewania z metalu. Młoty, obcęgi itp. Fotografie poszczególnych momentów pracy.
O) Rolnictwo