52 sekrety skutecznej przemiany - Agata Komorowska - ebook + audiobook + książka

52 sekrety skutecznej przemiany ebook

Agata Komorowska

3,7

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

W całym wszechświecie nigdy nie było, nie ma i nie będzie drugiej istoty takiej jak Ty! Jesteś niepowtarzalna na skalę wszechświata! Taki cud zasługuje na doświadczanie obfitości, dobrostanu i dobrobytu bez żadnych ograniczeń.

Czy teraz zadajesz sobie pytanie: „Dlaczego więc MNIE to nie spotyka?”.

Jak dzisiaj wygląda Twoje życie? Czy jako dziecko, nastolatka, młoda dziewczyna marzyłaś o tym, żeby takie właśnie było?Nie?Jak to się więc stało? Dlaczego wciąż powielasz te same błędy? Dlaczego w kółko kończysz w destrukcyjnych relacjach, tracisz to, na czym Ci zależy, nie potrafisz ułożyć sobie życia tak, by móc powiedzieć, że jesteś szczęśliwa? Dlaczego zmagasz się z codziennością, walczysz i przegrywasz? Ile razy można próbować? Ile razy można wierzyć w to, że tym razem się uda i przeżywać to samo rozczarowanie?

Książka 52 sekrety skutecznej przemiany odpowiada na wszystkie te pytania. Dobrze poznasz i zrozumiesz Swoje wewnętrzne blokady uniemożliwiające Ci doznanie szczęścia, satysfakcji i Twojej wewnętrznej miłości. Jednak to, co naprawdę Cię uwolni, to zmiana destrukcyjnych wierzeń na zupełnie nowe, które pozwolą Ci doświadczyć cudu, którym już jesteś.

Przed Tobą 52 sekrety skutecznej przemiany, czyli cotygodniowe afirmacje wraz z opisem metody, jak je zastosować.

Dodatkowo w wersji papierowej znajdziesz spersonalizowane karty do codziennej pracy, które pomogą odkryć Twój gigantyczny potencjał.

Zaznaj wszechogarniającej miłości, dobrostanu, dobrobytu i obfitości bez żadnych ograniczeń.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 213

Oceny
3,7 (3 oceny)
2
0
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Donna92

Nie polecam

Dziwny zlepek innych książek i artykułów o podobnej tematyce, pewne zdania mam wrażenie jakby były wręcz kopiowane i wklejane tyle tylko słowa inne ale o tym samym znaczeniu. Nijakie. Na niektóre tematy a raczej pytania brak odpowiedzi za to rozciągłe opisy nie dające odpowiedzi. Książka która jest jak rozgotowany makaron, jak nieposolone ziemniaki, niedoprawiona zupa.... mdła, nijaka itd.
00
Balbinka12

Nie oderwiesz się od lektury

Mądra, pięknie opowiedziane historie z własnego życia. Czyta się wartko i z zainteresowaniem
00

Popularność




Wstęp

Wstęp

Jak wygląda twoje życie? Czy jesteś z niego zado­wo­lona? Czy jako dziecko, nasto­latka, młoda dziew­czyna marzy­łaś o tym, żeby takie wła­śnie było? Nie? Zatem jak to się stało? Dla­czego nie masz szczę­śli­wej rodziny, czu­łego męża, wspa­nia­łych przy­ja­ciół? Dla­czego każdy dzień spę­dzony w pracy trak­tu­jesz jak karę? Dla­czego nie lubisz swo­jego miesz­ka­nia? Dla­czego wciąż zma­gasz się z dziećmi, kolej­nymi związ­kami, rela­cjami w pracy, z rodzi­cami, rodzeń­stwem… Prze­cież wiem, że pró­bo­wa­łaś wpro­wa­dzić zmiany. Wiele razy obie­cy­wa­łaś sobie, że od jutra, od ponie­działku, od nowego roku będzie ina­czej!

Dla­czego więc każdy zwią­zek koń­czy się tak samo? Dla­czego ni­gdy nie jesteś w sta­nie zagrzać miej­sca w nowej pracy? Dla­czego popa­dasz w kon­flikty? Dla­czego wciąż dosta­jesz kolejne kop­niaki od życia? Dla­czego innym się powo­dzi, a ty wciąż zma­gasz się z codzien­no­ścią? Wal­czysz i prze­gry­wasz… Ile lat zajęło ci zna­le­zie­nie się w miej­scu, w któ­rym jesteś dzi­siaj? Ile razy można podej­mo­wać próby i wie­rzyć w to, że się uda, a póź­niej prze­ży­wać roz­cza­ro­wa­nie? Dla­czego nie możesz dojść do poro­zu­mie­nia z dziećmi, rodzi­cami, sąsia­dami, kolej­nymi part­ne­rami? Choć dzieci kochasz ponad wszystko, to syn nie chce na cie­bie patrzeć, a córka wciąż ma kło­poty w szkole. Mama zawsze kry­ty­kuje to, co robisz, a w pracy cier­pisz z powodu aro­gan­cji i despo­ty­zmu kole­ża­nek i kole­gów.

Jak czę­sto myślisz i powta­rzasz sobie:

„Co robię nie tak…”

„Co ze mną jest nie tak…”

„Czy to jakieś fatum?!”

„Mam pecha!”

„Za jakie grze­chy!”

„Czy nie zasłu­guję na nic lep­szego?”

„A może fak­tycz­nie nie zasłu­guję…”

„Jestem porażką…”

„To wina mojej mamy, ojca, męża, szefa, fał­szy­wej przy­ja­ciółki…”

„Niczego nie potra­fię zro­bić dobrze…”

„Tak już musi być…”

„Życie jest nie­spra­wie­dliwe…”

„Takim jak ja wiatr zawsze wieje w oczy…”

„To chyba jakaś kara…”

„Jestem złą matką…”

„Jestem złą żoną…”

„Jestem złym czło­wie­kiem…”

„Nie umiem…”

„Nie wiem…”

„Nie stać mnie…”

„Jestem gor­sza…”

„Wciąż prze­gry­wam…”

„Wszystko wymyka mi się spod kon­troli…”

„Wszystko dzieje się poza mną, nie mam wpływu na swoje życie…”

„To moja wina…”

„Nikt nie chce mnie ura­to­wać, uszczę­śli­wić…”

„Nikt mnie nie chce…”

„Nikt mnie nie kocha…”

„Jestem nie­ważna…”

Które z powyż­szych zdań powta­rzasz? Jak czę­sto to robisz? Co kilka dni? Raz w tygo­dniu? A może parę razy dzien­nie?

Otóż, kochana czy­tel­niczko, te nie­świa­do­mie powta­rzane zda­nia to nic innego jak AFIR­MA­CJE. W ten spo­sób pod­rzu­casz swo­jej pod­świa­do­mo­ści kon­kretne wizje i zapra­szasz do swo­jego życia ból, cier­pie­nie, nie­spra­wie­dliwe trak­to­wa­nie, brak pie­nię­dzy i miło­ści. Wypo­wia­da­jąc takie zda­nia nawet w myślach, zamy­kasz się na jaką­kol­wiek zmianę, na dobro, miłość i obfi­tość, które pukają do two­ich drzwi. Z auto­matu odrzu­casz to, co w twoim życiu jest dobre, co mogłoby ci pomóc, mogłoby odmie­nić twój los, spra­wić ci radość, przy­nieść satys­fak­cję.

Dla­czego te prze­ko­na­nia poja­wiły się w two­jej gło­wie? Skąd pocho­dzą takie myśli? Czy można je zmie­nić i czy warto się nimi zaj­mo­wać?

To, z czego obec­nie składa się twoje życie, to zma­te­ria­li­zo­wane myśli, które wraz z emo­cjami spo­wo­do­wały kon­kretne czyny. Z kolei czyny są akcją, na którą reaguje nie tylko twoje bez­po­śred­nie oto­cze­nie, lecz także cały wszech­świat. Jeśli pra­gniesz zmie­nić swoje życie, musisz zacząć robić coś ina­czej. Ale by zro­bić coś ina­czej, musisz poczuć i pomy­śleć coś innego niż zwy­kle. Czym są afir­ma­cje? To myśli nała­do­wane ogromną dawką emo­cji. Afir­ma­cje to gigan­tyczna dawka ener­gii. Nega­tywna ener­gia nisz­czy, burzy, jest prze­mocą wobec two­jej duszy, nato­miast pozy­tywna buduje, two­rzy, uskrzy­dla duszę, leczy ciało, wzmac­nia serce. Każ­dej akcji towa­rzy­szy reak­cja równa co do war­to­ści i kie­runku, lecz prze­ciw­nie zwró­cona, takie jest prawo fizyki. Nega­tywna ener­gia przy­ciąga destruk­cję i szko­dli­wych ludzi. Złość gene­ruje wię­cej zło­ści, prze­moc przy­nosi wię­cej prze­mocy, lęk zwa­bia opraw­ców. Pozy­tywna ener­gia przy­ciąga dosta­tek, miłość, szczę­ście i ludzi o rów­nie pozy­tyw­nej i twór­czej ener­gii. Jeśli byłaś w sta­nie wyafir­mo­wać sobie kiep­skie związki, fatalną pracę, brak szczę­ścia oraz pie­nię­dzy, od lat powta­rza­jąc nega­tywne afir­ma­cje, to pomyśl, jak wielka drze­mie w nich moc. Zasta­nów się, ile możesz osią­gnąć, świa­do­mie wpro­wa­dza­jąc do swo­jego życia afir­ma­cje pozy­tywne i twór­cze. Przy­cią­gniesz ener­gię nie­ogra­ni­czo­nej miło­ści, otwo­rzysz się na moc ukry­tych szans, dasz sobie prawo i siłę, by korzy­stać z darów i obfi­to­ści, co jest twoim nie­pod­wa­żal­nym pra­wem i przy­wi­le­jem każ­dej istoty na tej ziemi. Możesz prze­bu­do­wać cały swój świat. Możesz się­gnąć po wszystko, o czym kie­dy­kol­wiek marzy­łaś.

Tak, ty też możesz!

Tak, zasłu­gu­jesz na wszystko, co naj­lep­sze, na obfi­tość, na miłość, na wszel­kie bogac­twa tego świata!

Potęga podświadomości

Potęga pod­świa­do­mo­ści

Czym jest podświadomość?

Twoje suk­cesy i porażki, to, czego doświad­czy­łaś, i to, jak będzie wyglą­dała twoja przy­szłość, zależą od wzor­ców, które masz zako­do­wane w pod­świa­do­mo­ści. Jeśli głę­boko wie­rzysz, że nie zasłu­gu­jesz na miłość i szczę­ście, to nawet jeśli te będą się pchały do two­jego życia drzwiami i oknami, ty ich nie zauwa­żysz albo je odrzu­cisz. Będziesz wie­trzyła pod­stęp, zdradę, uznasz, że nie zasłu­gu­jesz i sama zre­zy­gnu­jesz z nada­rza­ją­cej się szansy. Jeśli jesteś prze­ko­nana, że nie masz umie­jęt­no­ści i pre­dys­po­zy­cji, by dostać dobrze płatną pracę, to nawet jeśli otrzy­masz taką pro­po­zy­cję, nie sko­rzy­stasz z niej. Jeśli w kółko powta­rzasz, że nie masz czasu odpo­cząć, zaopie­ko­wać się sobą, pójść z dziećmi do kina, spo­tkać się z kole­żanką, która pro­po­nuje kawę, to ni­gdy nie znaj­dziesz czasu na to, co da ci poczu­cie szczę­ścia i speł­nie­nia.

Każdy z nas ma oso­bi­sty zestaw wzor­ców, które rzą­dzą jego życiem. Wszyst­kie te pra­wi­dła bez­piecz­nie skry­wają się w pod­świa­do­mo­ści. A pod­świa­do­mość jest niczym nawi­ga­cja w samo­cho­dzie. Dosta­niesz to, co zostało tam zapi­sane. Nawi­ga­cja nie oce­nia, czy obra­łaś odpo­wiedni kie­ru­nek. Nie pla­nuje trasy wido­ko­wej ani wer­sji przy­jem­nej. Nie liczy się z two­imi emo­cjami, bie­żą­cymi moż­li­wo­ściami czy marze­niami. Jest po to, by dopro­wa­dzić cię do wyzna­czo­nego punktu według zapro­gra­mo­wa­nego sche­matu. Jeśli ten mówi, że nie zasłu­gu­jesz na szczę­ście, to nawi­ga­cja będzie omi­jała wszyst­kie miej­sca, w któ­rych mogła­byś poczuć się szczę­śliwa. Jeśli jesteś prze­ko­nana, że wciąż spo­ty­kasz nie­wła­ści­wych ludzi, to na two­jej życio­wej dro­dze będą się poja­wiali tacy ludzie. Patrząc wstecz, zauwa­żysz, że są to ludzie o podob­nych cechach, któ­rzy wywo­łują w tobie za każ­dym razem takie same emo­cje, a ich poja­wie­nie się w twoim życiu skut­kuje iden­tycz­nymi powi­kła­niami. Pod­świa­do­mość nie oce­nia, ale działa według zapro­gra­mo­wa­nego wzorca.

Czy to nie są brednie?

Ile razy jecha­łaś w nie­dzielę do kościoła albo do rodzi­ców na obiad? Część trasy pokrywa się z twoją codzienną drogą do pracy. Tego dnia jed­nak nie chcia­łaś udać się do pracy, lecz do miej­sca zamiesz­ka­nia two­ich rodzi­ców. Aby tam dotrzeć, wystar­czyło poje­chać pro­sto, zamiast skrę­cać w prawo na most, jak robisz to każ­dego ranka, od ponie­działku do piątku. A teraz przy­po­mnij sobie, ile razy zda­rzyło ci się wje­chać na ten wła­śnie most. Ile razy twoja wewnętrzna nawi­ga­cja, wbrew twoim wcze­śniej­szym zamie­rze­niom, pokie­ro­wała two­imi świa­do­mymi czyn­no­ściami i zamiast do rodzi­ców skrę­ci­łaś do pracy? Czy tego wła­śnie chcia­łaś? Nie. Czy pla­no­wa­łaś poje­chać gdzie indziej? Tak. Dla­czego więc tam nie dotar­łaś? Dla­czego pomy­li­łaś trasę?

Otóż twoja pod­świa­do­mość ma zako­do­waną codzienną trasę, którą powta­rzasz setki razy. I mimo że tym razem chcesz dotrzeć do innego celu, to dosko­nale zapro­gra­mo­wana nawi­ga­cja pro­wa­dzi cię w to samo miej­sce co zawsze. To samo dzieje się z two­imi kolej­nymi związ­kami, twoją karierą, two­imi rela­cjami z dziećmi, zna­jo­mymi, przy­ja­ciółmi i nowo pozna­nymi oso­bami.

Przed kil­koma laty mia­łam ser­deczną kole­żankę, młodą, piękną lekarkę. Była w związku z męż­czy­zną, który sto­so­wał prze­moc wobec niej i jej dzieci. Powta­rzała, że chce odejść, że pra­gnie lep­szego życia dla sie­bie i córek. Jed­nak za każ­dym razem swoją wypo­wiedź koń­czyła zda­niem: „Tylko wiesz… Inni mają kogoś, mamę, rodzeń­stwo, przy­ja­ciół, rodzinę, a ja nie mam nikogo. Jestem zupeł­nie sama. Nikt mi nie pomoże, nikt nie wes­prze”. Nie zauwa­żyła tego, że we mnie miała opar­cie. Żadne pro­po­zy­cje roz­wią­za­nia pro­blemu nie spo­ty­kały się z jej apro­batą. Nie­odmien­nie mówiła: „No tak, masz rację, tak powin­nam zro­bić, ale inni mają na kim się wes­przeć, a ja jestem zupeł­nie sama”. Snuła plany ucieczki od swo­jego oprawcy, po czym w ostat­niej chwili się wyco­fy­wała, bo… prze­cież była „zupeł­nie sama”. Ocze­ki­wała ode mnie roz­wią­zań, z któ­rych nie zamie­rzała sko­rzy­stać. Osta­tecz­nie nasze rela­cje się ochło­dziły, aż w końcu ustały. Po pew­nym cza­sie napi­sała, że ma do mnie żal, bo i ja ją opu­ści­łam. Jej wia­do­mość zaczy­nała się od słów: „Jestem w tym wszyst­kim zupeł­nie sama…”. Nie muszę chyba wspo­mi­nać, że była dokład­nie w tym samym miej­scu i podob­nie nie­szczę­śli­wej sytu­acji jak kilka lat wcze­śniej. Pozo­sta­wała w związku z oprawcą, pla­nu­jąc go opu­ścić, ale nic w tym kie­runku nie robiąc, bo prze­cież była „zupeł­nie sama”… Nie zauwa­żyła, że to ona broni swo­jej samot­no­ści, odpy­cha­jąc od sie­bie życz­li­wych jej ludzi.

Aby dotrzeć do nowego celu, musisz nie tylko zde­cy­do­wać, że chcesz go osią­gnąć, ale przede wszyst­kim zmie­nić trasę, czyli wzo­rzec zako­do­wany w pod­świa­do­mo­ści. Albert Ein­stein powie­dział: „Sza­leń­stwem jest robić wciąż to samo i ocze­ki­wać innych rezul­ta­tów”. Miał abso­lutną rację! Aby coś w twoim życiu się zmie­niło, musisz zmie­nić sche­mat postę­po­wa­nia. Trzeba zła­mać para­dyg­mat i wykre­ować w jego miej­sce nowy – twór­czy i wspie­ra­jący twoje potrzeby i marze­nia.

Jeśli to zro­bisz, naresz­cie poznasz war­to­ścio­wego czło­wieka, z któ­rym będziesz mogła stwo­rzyć trwały i bez­pieczny zwią­zek.

Jeśli to zro­bisz, znaj­dziesz pracę zgodną z two­imi zain­te­re­so­wa­niami, a przy tym dobrze płatną.

Jeśli to zro­bisz, twoja rela­cja z dziećmi będzie wolna od prze­mocy, zło­ści i braku zro­zu­mie­nia.

Jeśli to zro­bisz, prze­sta­niesz oba­wiać się przy­szło­ści.

Jeśli to zro­bisz, osią­gniesz wszystko, o czym marzysz.

Pod­świa­do­mość jest kodem w pro­gra­mie kom­pu­te­ro­wym. To, co zostało zapi­sane pod hasłem „dom”, dopro­wa­dzi cię do domu. Choć nie­ko­niecz­nie two­jego. Obecny samo­chód odzie­dzi­czy­łam po bra­cie, który wyje­chał na stałe do Sin­ga­puru. Kie­dyś wra­ca­łam ze spo­tka­nia z prze­miłą dzien­ni­karką, roz­my­śla­jąc o zakoń­czo­nym wła­śnie wywia­dzie. W nawi­ga­cji wci­snę­łam hasło „dom”. Wylą­do­wa­łam na war­szaw­skim Powi­ślu, gdzie mój brat miesz­kał, zanim opu­ścił Pol­skę. Ja miesz­kam w zupeł­nie innej czę­ści War­szawy. Z całą pew­no­ścią nie był to mój dom. Ta sytu­acja poka­zuje, że pod­świa­do­mość, choć nie­wi­doczna i nie­na­ma­calna, wymu­sza kon­kretne i widoczne dzia­ła­nia świa­do­mo­ści. Jeśli z roz­my­słem nie zmie­nisz jej spo­sobu dobie­ra­nia trasy, to pla­nu­jąc podróż do Kra­kowa, możesz wylą­do­wać w Gdań­sku. Pra­gnąc suk­cesu, możesz wpaść wprost w ramiona porażki. Myśląc o tym, żeby twój kolejny part­ner nie był alko­ho­li­kiem, pod­świa­do­mie wybie­rzesz takiego, który nim jest albo ma pre­dys­po­zy­cje, by nim zostać. Dla­czego? Bo powta­rza­jąc sobie, że nie chcesz męża alko­ho­lika, nie­świa­do­mie sta­wiasz sobie jego obraz przed oczami. Przy­po­mi­nasz sobie sytu­acje z dzie­ciń­stwa. Widzisz obraz ojca i rodziny, w któ­rej się wycho­wa­łaś, oraz poprzed­niego part­nera, który jakoś pechowo też był alko­ho­li­kiem. Przy­cią­gamy i przy­da­jemy siłę temu, na czym się sku­piamy, czemu poświę­camy uwagę. Jak to działa? Dokład­nie tak jak wtedy, kiedy prze­far­bo­wa­łaś się na rudo i nagle zaczę­łaś zauwa­żać mnó­stwo rudziel­ców. Zaszłaś w ciążę i oka­zało się, że wszę­dzie widzisz kobiety z brzusz­kiem. Kupi­łaś sobie czer­woną toyotę i doświad­czy­łaś inwa­zji czer­wo­nych toyot na uli­cach swo­jego mia­sta. Twoja uwaga podą­żała za tym, czym aku­rat nasy­cona była twoja pod­świa­do­mość, wyła­wia­jąc z oto­cze­nia pasu­jące obrazy.

Kiedy poszu­ku­jąc part­nera, myślisz o tym, jaki być nie powi­nien, poka­zu­jesz swo­jej pod­świa­do­mo­ści jego por­tret pamię­ciowy, a jej ogary bły­ska­wicz­nie wyszu­kują w tłu­mie pasu­ją­cego do tego obrazu kan­dy­data. Zauwa­żasz go, masz wra­że­nie, że to prze­zna­cze­nie was połą­czyło, więc zako­chu­jesz się bez pamięci, a on po jakimś cza­sie nie tylko przy­po­mina faceta z tam­tego por­tretu, lecz jest dokład­nie taki, jakim miał nie być. To nie prze­zna­cze­nie, a zako­do­wany w two­jej pod­świa­do­mo­ści wzo­rzec męż­czy­zny. Tuż obok tego przez cie­bie pechowo wybra­nego było wielu innych, ale ty ich nie widzia­łaś, tak jak nie zauwa­żasz nie­bie­skich samo­cho­dów i mija­ją­cych cię bru­ne­tek. Mając w pod­świa­do­mo­ści obraz męż­czy­zny, jakiego nie chcesz, kon­se­kwent­nie przy­cią­gasz takich part­ne­rów, któ­rzy z lubo­ścią cię uniesz­czę­śli­wiają.

Jak to zmienić?

Afir­ma­cje są jed­nym z naj­waż­niej­szych ele­men­tów pracy nad sobą. Należą do naj­sku­tecz­niej­szych narzę­dzi do zmiany kodów pod­świa­do­mo­ści. Nie zastą­pią pro­fe­sjo­nal­nej tera­pii, ale mogą prze­ko­nać twoją pod­świa­do­mość do pozy­tyw­nych twier­dzeń, które zni­we­lują dzia­ła­nie tych nega­tyw­nych i destruk­cyj­nych. Nie wystar­czy posta­no­wić, że od teraz już wie­rzę, że mam wystar­cza­jąco dużo czasu na obo­wiązki, odpo­czy­nek i przy­jem­no­ści. To posta­no­wie­nie pojawi się na pozio­mie rozumu. Aby fak­tycz­nie zaczęło dzia­łać, musi w to uwie­rzyć mecha­nizm sto­jący za rozu­mem, czyli pod­świa­do­mość. Musisz zbu­do­wać men­talny obraz tego, czego pra­gniesz, wraz z towa­rzy­szą­cymi mu emo­cjami. Te myśli i emo­cje zro­dzą odpo­wied­nie dzia­ła­nia pozwa­la­jące, by twoje pra­gnie­nie się urze­czy­wist­niło. Na tym polega sekret sku­tecz­nej prze­miany.

Emocje i podświadomość

Emo­cje i pod­świa­do­mość

Każdy obraz wywo­łuje w nas kon­kretne emo­cje. Emo­cje to ener­gia, która przy­ciąga albo odpy­cha. Przy­cią­gamy podobną ener­gię i taką, która kom­ple­men­tuje, uzu­peł­nia naszą. Jeśli nosisz w sobie złość praw­do­po­dob­nie przy­cią­gniesz złość, prze­moc, nie­na­wiść. Zatem jeśli pra­gniesz w życiu spo­koju, har­mo­nii, miło­ści, rado­ści i sza­cunku, to naj­pierw sama musisz stać się ich źró­dłem. Chcesz stać się magne­sem szczę­ścia, na które zasłu­gu­jesz. Pra­gniesz stać się źró­dłem bez­wa­run­ko­wej i szcze­rej miło­ści, która przy­cią­gnie rów­nie szczerą i bez­wa­run­kową miłość. Chcesz stać się źró­dłem sza­cunku dla sie­bie i innych, źró­dłem spo­koju i szczę­ścia. Gdy to osią­gniesz, wszyst­kie te war­to­ści będą pro­mie­nio­wały na zewnątrz, two­rząc płaszcz ochronny przed ener­gią nega­tywną. Dla­tego musisz wyjść z roli ofiary, pozbyć się para­dyg­ma­tów, które odbie­rają ci dobrą ener­gię, i uwie­rzyć na pozio­mie pod­świa­do­mym, że ty sama już jesteś taką wła­śnie cudowną ener­gią!

Na tym polega rola afir­ma­cji. To, kim dzi­siaj jesteś, jaką ener­gię w sobie nosisz, jest wypad­kową wielu lat naj­róż­niej­szych afir­ma­cji. Jeśli od dziecka sły­sza­łaś, że jesteś bez­na­dziejna, nie jesteś wystar­cza­jąco ładna, mądra i odważna, że „dzieci i ryby głosu nie mają”, a „miej­sce kobiety jest w kuchni i w łóżku”, jeśli nasłu­cha­łaś się, że musisz cier­pieć i ukrzy­żo­wać sie­bie, by zasłu­żyć na wieczne szczę­ście, to nic dziw­nego, że każ­dego dnia odczu­wasz cier­pie­nie, które nie­siesz w nadziei, że naresz­cie kie­dyś zasłu­żysz na to, aby ktoś cię doce­nił i poko­chał. Jeśli zło­ścisz się i bun­tu­jesz prze­ciwko temu, co jest, masz poczu­cie winy. Jeśli nawet masz ochotę wykrzy­czeć swój ból, nie robisz tego, tylko poły­kasz łzy i brniesz do przodu w prze­ko­na­niu, że tak musi być, bo masz pecha w życiu, bo prze­cież tyle z sie­bie dajesz i nic dobrego w zamian nie dosta­jesz… Czy teraz zaczy­nasz rozu­mieć ten mecha­nizm?

Dobra wia­do­mość jest taka, że skoro to wszystko jest „wyuczone”, to można się tego oduczyć. Co wię­cej, możesz wpi­sać w swoją podświa­do­mość zupeł­nie inne war­to­ści, posta­wić nowe dro­go­wskazy i wyty­czyć nowe ścieżki. Możesz świa­do­mie zmie­nić pro­gram two­jej wewnętrz­nej nawi­ga­cji.

Jak działają afirmacje

Jak dzia­łają afir­ma­cje

Wszystko, w co dzi­siaj wie­rzy twoja pod­świa­do­mość, zostało jej podane trzema kana­łami: ONA/ON, TY oraz JA. Już jako dziecko w łonie matki sły­sza­łaś to, co mówią o tobie bli­scy. Czu­łaś ener­gię matki i ojca. Jeśli jesteś dziec­kiem nie­chcia­nym, to już w tym okre­sie zaczyna się afir­mo­wa­nie two­jego braku poczu­cia wła­snej war­to­ści, nie­do­statku miło­ści i potrzeby zasłu­gi­wa­nia na życie i akcep­ta­cję rodzi­ców. To rodzice wypo­wia­dają pierw­sze afir­ma­cje, które potem pro­cen­tują przez resztę naszego życia.

Być może już jako mała dziew­czynka sły­sza­łaś, że jesteś brzydka, nie­zgrabna, nie­wy­star­cza­jąca. ONA ma takie odsta­jące uszy. Jaka ONA jest gruba. Gdyby ONA była tro­chę wyż­sza… W szkole sły­sza­łaś, jak nauczy­cielki narze­kały: „Jaka ONA jest nie­uważna, nie­zno­śna… ONA nie potrafi się sku­pić… ONA jest pyskata, nie­grzeczna… Jeśli nie zacznie się lepiej uczyć, to nic z NIEJ nie będzie… ONA ni­gdy do niczego nie doj­dzie…”.

Z cza­sem te uwagi były kie­ro­wane już bez­po­śred­nio do cie­bie: „Dla­czego TY jesteś taka roz­trze­pana, gło­śna, pyskata, nie­zor­ga­ni­zo­wana, nie­grzeczna, brzydka, gruba, niska…”.

Osta­tecz­nie sama prze­ję­łaś ini­cja­tywę i zaczę­łaś afir­mo­wać swoje nie­szczę­ście, powta­rza­jąc w myślach, a cza­sem nawet na głos: „Gdy­bym JA była tylko tro­chę chud­sza, toby mnie kochał… Gdy­bym JA była bar­dziej zor­ga­ni­zo­wana, odpo­wie­dzialna, zde­cy­do­wana, mądrzej­sza, to moje życie byłoby inne. JA nie umiem być dobrą matką, żoną, dobrym pra­cow­ni­kiem, czło­wie­kiem… JA nie zasłu­guję na miłość, szczę­ście… Jestem głu­pia… Jestem za stara… Jestem brzydka, nie­atrak­cyjna… Mam zawsze pecha… Jestem nie­ważna…To moja wina…”.

Z takimi prze­ko­na­niami nie masz szans na satys­fak­cję, trwałe szczę­ście i praw­dziwą miłość. Dla­tego od teraz, od dzi­siaj, od zaraz zaczy­namy to zmie­niać.

Jak praktykować afirmacje

Jak prak­ty­ko­wać afir­ma­cje

Zawarte w tym pro­gra­mie afir­ma­cje zostały uło­żone według prze­my­śla­nej kolej­no­ści. Zaczy­namy od pozby­cia się prze­szkód, które mogą zawa­żyć na tym, czy dokoń­czysz roz­po­częty pro­ces. Następne afir­ma­cje kon­cen­trują się na wewnętrz­nym poczu­ciu miło­ści i war­to­ści wła­snej, które są nie­zbędne, by usły­szeć i usza­no­wać wła­sne potrzeby. W kolej­nych tygo­dniach skon­cen­tru­jemy się na rela­cjach z dru­gim czło­wie­kiem. Nauczysz się akcep­to­wać swoją prze­szłość, wyba­czać sobie i innym oraz sta­wiać gra­nice, które ochro­nią cię przed wpły­wem szko­dli­wej ener­gii ludzi znaj­du­ją­cych się na zupeł­nie innym pozio­mie ducho­wym oraz takich, któ­rzy ema­nują złą i chorą ener­gią. Pozbę­dziesz się lęku i poczu­cia winy, nauczysz się przyj­mo­wać i akcep­to­wać miłość i dobro. Zwró­cimy rów­nież uwagę na zdro­wie oraz poczu­cie bez­pie­czeń­stwa. Uwol­nisz się od potrzeby poświę­ca­nia sie­bie w imię zado­wa­la­nia innych. Nauczysz się żyć z odwagą, spo­ko­jem i wdzięcz­no­ścią. Krok po kroku przez pięć­dzie­siąt dwa tygo­dnie będziesz pozna­wała, akcep­to­wała i wzmac­niała sie­bie, będziesz kre­owała zdrowe rela­cje, swój dobro­stan i trwały dosta­tek.

Każda afir­ma­cja jest napi­sana w cza­sie teraź­niej­szym, tak by twoja pod­świa­do­mość uwie­rzyła w to, że wła­śnie już tak jest. Jeśli zaczniesz afir­ma­cje od słowa „BĘDĘ”, to speł­nie­nie tej afir­ma­cji umiej­sco­wisz w bli­żej nie­okre­ślo­nej przy­szło­ści. Dla­tego afir­ma­cje zwy­kle zawie­rają słowa: „MAM”, „JESTEM”, „ZASŁU­GUJĘ”, „UMIEM”. Już teraz mam… Już teraz umiem… Bo jeśli uwie­rzysz w to, że już teraz masz to, czego potrze­bu­jesz do szczę­ścia, to zaczniesz zacho­wy­wać się tak, jak­byś to miała, a wów­czas – zgod­nie z pra­wem przy­cią­ga­nia – będziesz to do swo­jego życia przy­cią­gać. Wiem, co ci cho­dzi po gło­wie. Jeśli chcesz być bogata i zaczniesz wie­rzyć już teraz, że tak jest, to wydasz wszystko, co masz, a potem będziesz kle­pać biedę. Spo­koj­nie, do tego też doj­dziemy. Dla­tego nie zaczy­namy od afir­ma­cji dostatku. Naj­pierw musisz zde­fi­nio­wać, czym dla cie­bie jest dosta­tek i ile mate­rial­nego bogac­twa tak naprawdę potrze­bu­jesz do szczę­ścia. Czę­sto dobra docze­sne mają nam zapeł­nić duchową pustkę, dla­tego bie­gniemy na zakupy, żeby się lepiej poczuć. Czy jed­nak daje nam to trwałe szczę­ście? Może zapew­nia momenty satys­fak­cji, ale nie skut­kuje życiem w szczę­ściu. Szczę­ście jest nie­za­leżne od stanu posia­da­nia. Szczę­śliwy czło­wiek to nie taki, który opływa w dostatki, a cho­roby i nieszczę­ścia omi­jają go sze­ro­kim łukiem. To jest szczę­ście z bajek, które nie ist­nieje. Szczę­śliwy czło­wiek to taki, który akcep­tuje swoją prze­szłość, w pełni doświad­cza teraź­niej­szo­ści i świa­do­mie kreuje swoją przy­szłość, przyj­mu­jąc wszyst­kie dary losu. To czło­wiek, który każdy kry­zys potrafi prze­kuć w szansę, który jest wdzięczny za wszystko, co było, za to, co jest, i już dzi­siaj jest wdzięczny za to, co będzie. To czło­wiek, który z cie­ka­wo­ścią i pełną akcep­ta­cją każ­dego dnia przyj­muje życie takie, jakim jest TERAZ. To czło­wiek z marze­niami, pasją i wielką miło­ścią do całego świata.

Na kolej­nych stro­nach znaj­dziesz afir­ma­cje przy­po­rząd­ko­wane do nastę­pu­ją­cych po sobie tygo­dni kursu. W wyzna­czo­nym miej­scu wpisz swoje imię. Afir­ma­cje poda­jesz swo­jej pod­świa­do­mo­ści tymi samymi kana­łami JA, TY, ONA/ON, któ­rymi nad­cho­dziły komu­ni­katy destruk­cyjne. Wybierz zeszyt, naj­le­piej for­matu A4, który prze­zna­czysz wyłącz­nie na afir­ma­cje. Nie rób w nim nota­tek doty­czą­cych pracy czy dzieci. Niech to będzie twój notat­nik afir­ma­cyjny. Pod koniec kursu będziesz miała takich zeszy­tów praw­do­po­dob­nie kilka. Ja mam ich całe stosy. To one stały się źró­dłem wie­dzy i inspi­ra­cją do napi­sa­nia tej książki. Przez cały tydzień posta­raj się każ­dego dnia (naj­le­piej rano) pisać afir­ma­cję tygo­dnia według nastę­pu­ją­cego wzoru:

JA (tu wpisz swoje imię) + treść afir­ma­cji.

Prze­pisz pięć razy.

TY (tu wpisz swoje imię) + treść afir­ma­cji.

Prze­pisz pięć razy.

ONA (tu wpisz swoje imię) + treść afir­ma­cji.

Prze­pisz pięć razy.

Pisząc, skup się na emo­cjach towa­rzy­szą­cych nowemu prze­ko­na­niu. Zanurz się w kre­owa­nej na nowo rze­czy­wi­sto­ści. Poczuj w ciele, duszy i sercu efekt pisa­nych słów. Otul się dobrymi emo­cjami. Zwróć uwagę na myśli, które dobre emo­cje wywo­łują, i na to, co pra­gniesz robić, kiedy czu­jesz te emo­cje. Twoja pod­świa­do­mość będzie się bro­niła, by utrzy­mać obecny sta­tus, bo to jest twoja dotych­cza­sowa strefa kom­fortu. Będziesz czuć sprze­ciw, mieć poczu­cie, że to głu­pie, infan­tylne, bez­na­dziejne, że to strata czasu. Nie prze­ry­waj! Prak­ty­kuj tę afir­ma­cję przez cały tydzień. Pisz tak czę­sto, jak to moż­liwe, i powta­rzaj ten pro­ces tak długo, aż nowe prze­ko­na­nie zosta­nie zaak­cep­to­wane i powsta­nie z niego nowy para­dyg­mat, nowe opro­gra­mo­wa­nie two­jej pod­świa­do­mo­ści. Być może nie­które afir­ma­cje szyb­ciej przyj­miesz i nie będą wyma­gały tygo­dnia pracy. Jeśli czu­jesz wewnętrzną zgodę na czy­taną/pisaną prawdę, to możesz przejść do kolej­nej afir­ma­cji wcze­śniej niż po tygo­dniu.

Nie­które afir­ma­cje będą wzbu­dzały w tobie wewnętrzny sprze­ciw. Pod­świa­do­mość zacznie toczyć z nimi zaciętą walkę. Wów­czas może się zda­rzyć, że prze­ko­na­nie jej do nowej prawdy zaj­mie ci nieco dłu­żej niż tydzień. Nie pod­da­waj się. Czy­taj i pisz aż do skutku.

Jeśli tra­fisz na afir­ma­cję szcze­gól­nie dla cie­bie trudną i w żaden spo­sób nie będziesz w sta­nie jej zaak­cep­to­wać ani po tygo­dniu, ani nawet po kilku dodat­ko­wych dniach, zostaw ją i przejdź do kolej­nej. W dal­szej czę­ści książki dowiesz się, jak pisać wła­sne afir­ma­cje i jak dia­gno­zo­wać destruk­cyjne kody pod­świa­do­mo­ści, które czę­sto są przy­czyną two­ich pora­żek i unie­moż­li­wiają zmianę kon­kret­nego prze­ko­na­nia. Dowiesz się rów­nież, jak pisać afir­ma­cje pozo­sta­jące w ści­słym związku z two­imi indy­wi­du­al­nymi blo­ka­dami. Szyte na miarę pomogą ci prze­zwy­cię­żyć opór pod­świa­do­mo­ści w naj­trud­niej­szych przy­pad­kach.

Dlaczego pięćdziesiąt dwie afirmacje

Dla­czego pięć­dzie­siąt dwie afir­ma­cje

Ile masz lat? Dokład­nie tyle czasu afir­mu­jesz swoje prze­ko­na­nia, które two­rzą twoje obecne życie. Tyle lat zajęło ci dotar­cie do punktu, w któ­rym masz już dość i mówisz: „STOP!”. Zmiana rów­nież nie odbywa się z chwili na chwilę. Doko­nuje się poprzez regu­larne, kon­se­kwentne, świa­dome i wie­lo­krotne powta­rza­nie – a przede wszyst­kim odczu­wa­nie – pozy­tyw­nych, twór­czych i war­to­ścio­wych afir­ma­cji. Nie martw się, to nie potrwa kolejne trzy­dzie­ści czy czter­dzie­ści lat, jed­nak zmiana to pro­ces, to droga, któ­rej celem jest szczę­śliwe i satys­fak­cjo­nu­jące życie. Zmiany doko­nują się stop­niowo, a nega­tywne para­dyg­maty są zastę­po­wane nowymi krok po kroku. To jak odci­na­nie sznur­ków od mario­netki, jeden po dru­gim. Po odcię­ciu każ­dego z nich będziesz czuła się bar­dziej „żywa” i wolna, poczu­jesz, że masz więk­szy wpływ na swoje życie. W tej książce przy­go­to­wa­łam pięć­dzie­siąt dwie afir­ma­cje na pięć­dzie­siąt dwa tygo­dnie. Tak, to pro­gram na cały rok. Nie­ważne, czy zaczniesz 1 stycz­nia, czy 20 maja. Możesz wybrać ważną dla cie­bie datę, na przy­kład uro­dziny swoje lub dziecka, rocz­nicę waż­nego wyda­rze­nia. Zapisz tę datę w kalen­da­rzu, bo dokład­nie za rok będziesz zupeł­nie innym czło­wie­kiem. Jeśli kon­se­kwent­nie i upar­cie będziesz prak­ty­ko­wać każdą z zamiesz­czo­nych tutaj afir­ma­cji, przez rok twoje życie zmieni się nie do pozna­nia. Będziesz ema­no­wała zupeł­nie inną ener­gią. Twoi naj­bliżsi będą zmie­niali się razem z tobą. Każda rela­cja to sekwen­cja akcji i reak­cji. Jeśli twoje akcje i reak­cje się zmie­nią, to ich reak­cje rów­nież będą inne. Wasze rela­cje będą ewo­lu­owały, bo ty będziesz ewo­lu­owała. Zacznie się w tobie budzić i roz­kwi­tać zupeł­nie nowa ener­gia, pojawi się nowa jakość życia.

Dlaczego jedna afirmacja tygodniowo

Dla­czego jedna afir­ma­cja tygo­dniowo

Skoń­czy­łam wiele kur­sów. Te, które były skon­stru­owane na zasa­dzie codzien­nych zadań do wyko­na­nia, powo­do­wały u mnie fru­stra­cję. Cza­sem bez względu na to, jak bar­dzo byłam zde­ter­mi­no­wana, by nadą­żyć, zwy­czaj­nie nie dawa­łam rady dzień w dzień reali­zo­wać nowego zada­nia. Za każ­dym razem żało­wa­łam, że nie dano mi jed­nego albo dwóch dni wię­cej. Ja daję ci sie­dem dni, bo prze­cież mamy dzieci, które cho­rują, mamy pracę, która wymaga uwagi, doświad­czamy naj­róż­niej­szych prze­ciw­no­ści i wła­snych sła­bo­ści. Uznaję te roz­ma­ite prze­szkody, pod warun­kiem że nie stają się wymówką. Zdaję sobie sprawę, że być może z całego tygo­dnia opu­ścisz dzień lub dwa dni. Rozu­miem, że kiedy musisz zarwać noc, to nie wsta­niesz wcze­śnie rano, by pisać afir­ma­cje. Zakła­dam, że będziesz miała dni zwąt­pie­nia i fru­stra­cji, kiedy będziesz chciała wrzu­cić swój zeszyt afir­ma­cji do ogni­ska. Wycho­dzę z zało­że­nia, że ten kurs jest dla cie­bie ważny, że pra­gniesz trwa­łych i sku­tecz­nych zmian. Dla­tego masz cały tydzień, by zastą­pić każdy destruk­cyjny komu­ni­kat nowym pozy­tyw­nym. Aby go przy­jąć i zaak­cep­to­wać jako twój nowy wzo­rzec, mimo opo­rów pod­świa­do­mo­ści i naj­róż­niej­szych prze­szkód. Każ­do­ra­zowo masz na to tydzień. A tydzień to wystar­cza­jąco dużo, żeby się tro­chę nad sobą pouża­lać, tro­chę pozło­ścić, tro­chę poupie­rać, ale osta­tecz­nie prze­łknąć, wchło­nąć i uznać nową afir­ma­cję za wła­sne pod­świa­dome prze­ko­na­nie. Bądź kon­se­kwentna, ale też wyro­zu­miała. Zmie­niaj się z czu­ło­ścią.

Jak korzystać z tej książki i dołączonych do niej kart

Jak korzy­stać z tej książki i dołą­czo­nych do niej kart

To nie jest książka do prze­czy­ta­nia w jeden wie­czór. To jest książka do prze­pra­co­wa­nia, prze­żu­cia, prze­czu­cia i chło­nię­cia roz­dział po roz­dziale. Została skon­stru­owana w for­mie kursu, a każda afir­ma­cja ma na celu zneu­tra­li­zo­wa­nie kon­kret­nej pod­świa­do­mej blo­kady, tak by powstała prze­strzeń dla kolej­nej afir­ma­cji i następ­nej zmiany. Twoja sys­te­ma­tyczna praca przy­po­mina zdej­mo­wa­nie warstw z owocu kar­czo­cha, by osta­tecz­nie dotrzeć do deli­kat­nego i cen­nego serca. Te afir­ma­cje dzia­łają tak samo. Im bar­dziej zaan­ga­żu­jesz emo­cje i zmy­sły, tym sku­tecz­niej­sza będzie twoja praca. Nie cho­dzi o to, żeby bez­myśl­nie prze­czy­tać krótki tek­ścik i cze­kać, aż zda­rzy się cud. Twoja pod­świa­do­mość stoi wła­śnie u progu bar­dzo inten­syw­nego roku szkol­nego. Najsku­tecz­niej­sza nauka to nauka przez doświad­cza­nie. Rzadko pamię­tamy zda­rze­nia, które miały zni­kome zabar­wie­nie emo­cjo­nalne. W naszej duszy utrwa­lają się te doświad­cze­nia, które wzbu­dziły inten­sywne uczu­cia. Pamię­tamy je przez całe życie, a towa­rzy­szące im zapa­chy, dźwięki, tek­stury i smaki stają się sym­bo­lami, które za każ­dym razem wzbu­dzają w nas te same emo­cje, nawet wiele lat póź­niej. Prze­pięk­nym i sku­tecz­nym uzu­peł­nie­niem książki są karty afir­ma­cyjne, z któ­rych każda odpo­wiada jed­nemu z pięć­dzie­się­ciu dwóch tygo­dni. Niech karta z aktu­alną afir­ma­cją tygo­dnia sta­nie się twoim amu­le­tem na dany tydzień. Niech wspo­maga cię w posta­no­wie­niu codzien­nego prak­ty­ko­wa­nia afir­ma­cji. Niech oży­wia ukrytą w afir­ma­cji ener­gię, pobu­dza pozy­tywne emo­cje, które wła­śnie stają się twoją codzien­no­ścią.

Uzu­peł­nij aktu­alną afir­ma­cję, wpi­su­jąc swoje imię, i noś przy sobie – w port­felu, kalen­da­rzu, torebce. Wie­czo­rem tuż przed snem prze­czy­taj i ponow­nie poczuj emo­cje, które towa­rzy­szą takim wła­śnie prze­ko­na­niom. Zasy­pia­jąc, miej w pamięci treść afir­ma­cji, wyobra­żaj sobie swoje życie kre­owane zgod­nie z takimi ide­ami. Jakich zmian możesz doko­nać? Jakie pra­gnie­nie wła­śnie zaczę­łaś speł­niać? Zaśnij uko­jona ener­gią two­ich nowych myśli i emo­cji.

Wśród kart znaj­dziesz sześć afir­ma­cji na spe­cjalne oka­zje i sześć pustych – do wpi­sa­nia wła­snych, adre­so­wa­nych tylko do sie­bie afir­ma­cji, które nauczysz się pisać w dal­szej czę­ści książki. Afir­ma­cje na spe­cjalne oka­zje są twoim wspar­ciem w szcze­gól­nych oko­licz­no­ściach. To koła ratun­kowe – te karty zawsze możesz nosić przy sobie.

Po zakoń­cze­niu kursu możesz wró­cić do wybra­nej afir­ma­cji, która jest ci potrzebna. Stare wzorce mają ten­den­cję do nawro­tów, zwłasz­cza w nowych oko­licz­no­ściach. Czę­sto się odzy­wają, kiedy zmie­niasz pracę, wcho­dzisz w nowy zwią­zek, witasz na świe­cie dzieci. Jeśli tylko poczu­jesz obec­ność wewnętrz­nego kry­tyka, usły­szysz echo daw­nych sche­ma­tów, odszu­kaj wła­ściwą afir­ma­cję i prze­pi­suj ją przez parę dni, aż wró­cisz zre­lak­so­wana do pozy­tyw­nego sche­matu.

Pięć­dzie­siąt dwie afir­ma­cje i odpo­wia­da­jące im karty two­rzą talię, któ­rej możesz uży­wać do pracy ze swoją intu­icją. Jeśli sto­isz u progu nowego wyzwa­nia, coś cię gnębi, masz pro­blem do roz­wią­za­nia, pota­suj karty, a następ­nie wylo­suj jedną. W tym momen­cie pozwa­lasz swo­jej intu­icji szu­kać naj­lep­szej dla cie­bie odpo­wie­dzi. Niech to będzie afir­ma­cja, z którą popra­cu­jesz kilka dni. Obser­wuj efekty.

Pra­cuję z kar­tami od wielu lat. Na początku tygo­dnia losuję jedną, która staje się moim hasłem tygo­dnia. Taka prak­tyka pogłę­bia pracę z pod­świa­do­mo­ścią i intu­icją. Utrwala nowe wzorce i pozwala zaufać sobie przy doko­ny­wa­niu wybo­rów.

Jeśli będziesz mieć jakie­kol­wiek pyta­nia w trak­cie reali­za­cji pro­gramu, napisz do mnie: kon­takt@aga­ta­ko­mo­row­ska.pl.

Ateraz zaczy­namy!

Tydzień 1.

TYDZIEŃ 1.

Czy twoją pierw­szą reak­cją na ten pro­gram była myśl: „Nie mam na to czasu”? To zda­nie powta­rzamy sobie nie­mal za każ­dym razem, kiedy mamy zro­bić coś dla sie­bie, spró­bo­wać cze­goś nowego, wyjść ze swo­jej strefy kom­fortu. To zda­nie klucz, które sku­tecz­nie zamyka drzwi do jakich­kol­wiek nowo­ści. Żyjemy w cza­sach, kiedy wszystko dzieje się bar­dzo szybko, każda minuta nie­sie nie­skoń­czoną liczbę moż­li­wo­ści, to zaś zmu­sza nas do podej­mo­wa­nia wielu decy­zji. Codzien­nie doko­nu­jesz setek mikro­wy­bo­rów. Wybie­rasz to, czemu poświę­casz swój cenny czas, uwagę i ener­gię. Podej­mu­jesz decy­zje na pod­sta­wie głę­boko zako­rze­nio­nych wie­rzeń i odzie­dzi­czo­nych wzor­ców. Jeśli więc uwa­żasz, że nie jesteś wystar­cza­jąco ważna, by to wła­śnie sobie poświę­cić czas, uwagę i ener­gię, szybko zre­zy­gnu­jesz z pisa­nia, a nawet czy­ta­nia afir­ma­cji na rzecz mniej lub bar­dziej istot­nych potrzeb dzieci, męża, sio­stry, teścio­wej, przy­ja­ció­łek, kole­ża­nek z pracy i sąsia­dów. Jeżeli uwa­żasz, że nie zasłu­gu­jesz na poda­ro­wa­nie sobie tego czasu, to zawsze znaj­dzie się coś, co uznasz za waż­niej­sze, bar­dziej war­to­ściowe, bar­dziej godne two­jej uwagi niż ty sama.

Pro­wa­dzi­łam nie­dawno sesję coachin­gową z fan­ta­styczną kobietą. Piękna, dyna­miczna, pełna ener­gii i try­ska­jąca pomy­słami samotna matka, biz­ne­swo­man, akty­wistka i spo­łecz­nik. Wyzna­czo­nym przez nią celem sesji było zna­le­zie­nie czasu na kolejny pro­jekt, który miała w pla­nach. Ta cudowna istota przez więk­szość sesji opo­wia­dała o swo­ich obo­wiąz­kach i zada­niach. Była dumna ze swo­ich dzieci i tego, jak przy jej tro­skli­wej pomocy radzą sobie w szkole. Z bły­skiem w oku chwa­liła się osią­gnię­ciami jej firmy, mówiła o tym, jak dosko­nale zaopie­ko­wani są jej pra­cow­nicy. Z entu­zja­zmem roz­ta­czała wizję nowego pro­jektu. Mówiła coraz szyb­ciej i gło­śniej. Wtedy jej prze­rwa­łam i zada­łam jedno pyta­nie: „A kto opie­kuje się tobą?”. Kobieta zanie­mó­wiła. W jej oczach zalśniły łzy. Zaczęła szybko mru­gać, nie chcąc oka­zać emo­cji, jakie prze­ży­wała. „Agata, mnie nikt ni­gdy wcze­śniej o to nie zapy­tał…” – wyszep­tała zszo­ko­wana. Cel naszych spo­tkań się zmie­nił. Od tego dnia pra­co­wa­ły­śmy nad tym, żeby umiała zna­leźć czas nie na kolejny pro­jekt, ale dla sie­bie samej. By nauczyła się być dla sie­bie ważna na równi z dziećmi, pra­cow­ni­kami i wszyst­kimi innymi oso­bami, które ota­czała tro­skliwą opieką.

Jesteś matką, córką, pra­cow­ni­kiem, pra­co­dawcą, przy­ja­ciółką, kole­żanką, sąsiadką, powier­nicą, doradcą, wspar­ciem i opar­ciem… dla innych. Rano szy­ku­jesz śnia­da­nie dla dzieci i męża, dla sie­bie już nie, bo nie ma czasu. Wozisz dzieci do szkół i przed­szkoli, na zaję­cia dodat­kowe, bie­gasz na wywia­dówki, przyj­mu­jesz na sie­bie dodat­kowe zada­nia w pracy, „bo kole­żanka pro­siła” albo „szef spoj­rzał wymow­nie”, a swoją wizytę u leka­rza prze­kła­dasz z tygo­dnia na tydzień. Zała­twiasz sąsiadce ważną sprawę, pil­nu­jesz jej dzieci, jeź­dzisz do przy­ja­ciółki za każ­dym razem, kiedy ta ma gor­szy nastrój. Na wła­sne huś­tawki nastro­jów nie masz czasu. Nie masz go też na lek­turę książki, wizytę u fry­zjera, zro­bie­nie dawno kupio­nego kursu online. Nie masz czasu ćwi­czyć, medy­to­wać, robić sobie posił­ków, które lubisz. Kiedy przy­ja­ciółka zapra­sza na bab­ski wie­czór, począt­kowo potwier­dzasz, ale wiesz, że i tak nie przyj­dziesz, bo prze­cież nie będziesz miała na takie bzdety czasu. Córka ma następ­nego dnia kla­sówkę z mate­ma­tyki, syn musi przy­go­to­wać się do kon­kursu recy­ta­tor­skiego, a mąż zostaje dłu­żej w pracy. Poza tym w łazience na pod­ło­dze leży kupa pra­nia, a na fotelu w salo­nie sterta pra­so­wa­nia. O jakim bab­skim wie­czorku my tu w ogóle mówimy?

Z zazdro­ścią i żalem spo­glą­dasz na kole­żanki, które mają czas zadbać o sie­bie. Prze­ko­nu­jesz sie­bie, że one mają mężów, któ­rzy wię­cej robią w domu, mamy, które poma­gają, wię­cej pie­nię­dzy na opie­kunki do dzieci. Jesteś pewna, że po pro­stu mają wię­cej czasu.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki