Akcja adaptacja. Jak pomóc dziecku i sobie w zaprzyjaźnieniu się z przedszkolem - Agnieszka Stein - ebook

Akcja adaptacja. Jak pomóc dziecku i sobie w zaprzyjaźnieniu się z przedszkolem ebook

Agnieszka Stein

4,6

Opis

Kiedy dziecko idzie do przedszkola, otwiera się przed nim i jego rodzicami nowy etap. I chociaż dla części rodziców wydaje się on oczywisty, często towarzyszy mu wiele rozterek:

- Czy moje dziecko jest już gotowe?

- Co, jeśli rodzic ma wątpliwości?

- Jak wybrać przedszkole i co, jeśli nie mamy wyboru?

- Jak przygotować dziecko (i siebie) do przedszkola?

- Co zrobić, aby ułatwić mu adaptację?

- Co z trudnościami, jeśli się takie pojawią?

„Akcja adaptacja” odpowie na te i wiele innych pytań. Agnieszka Stein pisze w niej jednak nie tylko o przedszkolu, ale też o tym, co dzieje się w rodzinie przedszkolnego debiutanta. Głównym tematem książki okazuje się równowaga. Między wizjami i pragnieniami a rzeczywistością. I między różnymi potrzebami różnych członków rodziny.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 288

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (94 oceny)
58
32
2
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Pakli18

Nie oderwiesz się od lektury

Nieco idealistyczne.
00

Popularność




Agnieszka Stein

Akcja adaptacja

Redakcja i korekta: Kamila Wrzesińska

ISBN: 978-83-66117-35-8

Wydawnictwo Mamania

Grupa Wydawnicza Relacja

ul. Łowicka 25 lok. P-3

02-502 Warszawa

© Wszystkie prawa zastrzeżone.

Skład wersji elektronicznej: Kamil Raczyński

konwersja.virtualo.pl

WSTĘP

Kiedy pojawia się pomysł napisania nowej książki, klaruje się również to, jaka będzie jej przewodnia myśl. Co będę chciała za pomocą niej przekazać i czemu ma ona w ogóle służyć. Jacy rodzice się nią zainteresują i będą mieli poczucie, że coś skorzystali.

Ta książka na początku miała być po prostu poradnikiem, który odpowie na typowe i mniej typowe wątpliwości rodziców dzieci przedszkolnych. Zarówno tych, którzy dziecko do przedszkola zamierzają posłać, tych, którzy są w trakcie przygody przedszkolnej, a także tych, którzy właściwie już ją kończą. W międzyczasie okazało się, że będzie to trochę książka o tym, jakich przedszkoli potrzebują rodzice i dzieci. I co zrobić, żeby przedszkole, do którego chodzi dziecko, lepiej odpowiadało na jego potrzeby.

Okazało się więc, że głównym tematem jest równowaga. Między wizjami i pragnieniami a rzeczywistością. I między potrzebami różnych członków rodziny a potrzebami i możliwościami grupy i instytucji, której rodzice powierzają swoje dzieci pod opiekę.

Podjęłam też świadomą decyzję, że napiszę książkę nie o przedszkolu, a książkę o tym, jak rodzice mogą budować swoje relacje z przedszkolem i wspierać dzieci. Chciałam jasno oddzielić obszar odpowiedzialności rodziców od obszaru odpowiedzialności przedszkola jako instytucji i odpowiedzialności nauczycielek.

W trakcie pisania i zastanawiania się nad tym, jak to zrobić, żeby ta książka opisywała nasz rzeczywisty świat, a nie wyobrażony ideał, coraz częściej zaczęłam myśleć o prawach rządzących popytem i podażą. Przedszkola w różnych krajach są różne i czasami fascynujące wydaje mi się zastanawianie, czemu w danym państwie akurat takie. Meredith Small w książce „Kids” opisuje, że w Japonii rolą przedszkola jest przede wszystkim nauka życia we wspólnocie, z kolei w Szwajcarii cztero-, pięcioletnie dzieci chodzą do przedszkola same, bez rodziców. Ale niezależnie od wzorców kulturowych, które odtwarzane i powielane są w przedszkolach, niezależnie od przepisów i programów nauczania, widać wyraźnie, że przedszkola reagują też na potrzeby i oczekiwania rodziców.

To rodzice, pytając o to, czy w przedszkolu jest angielski, szachy, wyjścia na wycieczki, wywierają presję na osobach prowadzących takie placówki. To rodzice spowodowali, że w coraz większej liczbie przedszkoli adaptacja przebiega w sposób przyjazny dla dziecka. Może więc warto, żeby rodzice wspierali kolejne zmiany, szukając przedszkoli dla swoich dzieci, ale też dzięki swym poszukiwaniom zmieniając przedszkola, z których będą korzystać młodsi koledzy ich dzieci, a czasem nawet młodsze rodzeństwo.

Podjęcie decyzji o powierzeniu opieki nad dzieckiem osobom spoza rodziny bywa dla rodziców czymś oczywistym, naturalnym etapem lub dużym krokiem, poważną sprawą.

Rodzice rozważają różne możliwości, których jest obecnie dużo więcej niż kiedyś. Przedszkola bardzo się od siebie różnią i proponują na podobne sytuacje całkiem odmienne rozwiązania.

Bywa, że to trudna decyzja. Rodzice oddają część odpowiedzialności za opiekę nad dziećmi w ręce innych osób. Nierzadko zastanawiają się, na ile istotny będzie wpływ przedszkola na rozwój dziecka, skoro będzie ono spędzać poza domem znaczną część swojego dnia i tygodnia. Niektórzy rodzice liczą na ten wpływ, a inni chcieliby, żeby nie był zbyt istotny. Mierzą się z tym, że nie da się znaleźć przedszkola, w którym wszystko będzie dokładnie tak, jak w domu. Jednocześnie zależy im bardzo, żeby sytuacja, w jakiej znajduje się ich dziecko, była dla niego dobrym, budującym i wspierającym doświadczeniem.

Szukanie informacji na różne tematy przedszkolne często wcale nie uspokaja rodziców, a sprawia, że mają oni jeszcze więcej pytań. Podejście do dzieci obecnie bardzo szybko się zmienia, powodując ogromne zróżnicowanie oferty, a nawet tego, co uznawane jest za wzorcowe. Rodzice mają swobodny dostęp do mnóstwa informacji, często jednak sprzecznych ze sobą.

Stąd pomysł na książkę, która zbierze te informacje w jednym miejscu tak, żeby można było sobie wypracować spójny wewnętrznie model opieki nad dzieckiem, które ma iść, zaraz idzie lub już uczęszcza do przedszkola.

Jednocześnie ta prostota i spójność oznacza, że nie jest to książka neutralna, przedstawiająca różne opcje jako równe sobie, alternatywne możliwości. To podpowiedź dla rodziców, którym zależy przede wszystkim na dobrej więzi z dziećmi, na podążaniu za ich rozwojem, na wspieraniu ich. Dla rodziców, którzy starają się szanować granice dziecka i traktować je podmiotowo. Dla rodziców, którzy szukają odpowiedzi na pytanie – jak pomóc dziecku przejść przez etap przedszkolny tak, aby było to dobre doświadczenie dla niego i dla całej rodziny.

Jestem absolutnie przekonana, że wszyscy rodzice dokonują takich wyborów, jakie w danym momencie ich życia są dla nich najlepsze z możliwych. Moją rolą nie jest ocenianie ich decyzji. Mogę natomiast dostarczyć informacji, które można przy takich decyzjach wziąć pod uwagę. Mogę w różnych obszarach zaproponować inne spojrzenie albo dostarczyć więcej jasności i rozumienia rozwoju i potrzeb dzieci w wieku przedszkolnym. Chciałabym też przypomnieć, że decyzja, która była najlepsza miesiąc temu, może dziś już nie być tą najlepszą z możliwych.

Dlatego uznając to, jak poważnie rodzice traktują posłanie swojego dziecka w świat, chciałabym równocześnie podkreślić, że zapisanie dziecka do przedszkola czy wybór placówki to tylko niektóre z wielu decyzji podejmowanych na co dzień w sprawach dzieci. Z jednej strony każda z nich ma znaczenie, ale z drugiej żadna pojedyncza decyzja nie jest aż tak bardzo poważna, żeby pomyłka miała rujnować całe przyszłe życie dziecka. Tak to jest w rodzicielstwie, że rodzice działają, nie wiedząc do końca, co wyniknie z ich wyborów. Ważne jest tutaj, czy są otwarci na informacje zwrotne, które płyną od dzieci i ze świata, a nie to, czy zawsze postąpią właściwie. Ważniejsze jest zauważenie tego, że coś nie działa i trzeba to zmienić, niż trafne przewidywanie tego, co będzie.

Wiele jest dyskusji na temat tego, czy dzieci potrzebują przedszkola czy nie. I wiele badań. Według mnie ta kwestia nie jest możliwa do rozstrzygnięcia na takim poziomie ogólności. Jest różnie. To, jakie będą efekty przedszkola w przypadku konkretnego dziecka, zależy od bardzo wielu czynników. Od tego, jakie to jest przedszkole i jakie jest dziecko. Jakie ma wsparcie w rodzinie. Czasem bardzo zależy od tego, jaka jest konkretna nauczycielka albo osoba, z którą dziecko spędza dużo czasu w domu.

Podobnie mogłabym napisać, od jak wielu czynników zależy to, czy rodzina odczuje pójście dziecka do przedszkola jako krok w kierunku harmonii i spokoju, czy wręcz przeciwnie – źródło problemów i zmartwień. Niektóre z tych elementów chcę opisać w tej książce, a rodzice mogą te informacje wykorzystać.

Książka ma być rodzicom pomocą od momentu, kiedy pomyślą o tym, że warto byłoby posłać dziecko do przedszkola, do momentu, kiedy zdecydują, że pora zakończyć współpracę z przedszkolem i rozejrzeć się za szkołą.

Pierwszy rozdział ma za zadanie ułatwić rodzicom podjęcie decyzji, że ten właśnie moment w ich życiu to dobry czas na rozpoczęcie przygody z przedszkolem.

Drugi rozdział ma pomóc w wyborze konkretnego miejsca, do którego zapiszą swoje dziecko.

Wyposażeni w wiedzę z tych dwóch rozdziałów i zdecydowani co do tego, jaką funkcję ma spełniać przedszkole w życiu ich rodziny, rodzice będą mogli spokojnie rozpocząć adaptację dziecka w wybranym przedszkolu. I temu poświęcony jest trzeci rozdział.

Czwarty, piąty i szósty rozdział dotyczą tego, co się dzieje w przedszkolu, kiedy już minie czas adaptacji. Czwarty – codziennych przedszkolnych sytuacji, piąty głównie kwestii związanych z edukacyjną funkcją przedszkola, szósty tego, jak radzić sobie w różnych trudnych i niejasnych sytuacjach, zwłaszcza związanych z niepokojącymi zachowaniami dziecka i innych dzieci. Jest on w dużym stopniu oparty na pytaniach, jakie rodzice zadają na konsultacjach i warsztatach.

Ostatni rozdział jest o czasie przejścia z przedszkola do szkoły i trochę o ostatnim roku w przedszkolu – zerówce.

PS Tam, gdzie to adekwatne, staram się pisać o obojgu rodzicach, a nie tylko o mamie. Używam też formy „nauczycielka przedszkola” częściej niż „nauczyciel”, gdyż jest to zdecydowanie najczęstsza sytuacja (a szkoda). Używam też zdecydowanie formy „nauczycielka” a nie „przedszkolanka” albo „opiekunka”, ponieważ nauczyciel w przedszkolu ma takie samo wykształcenie jak nauczyciel uczący w klasach I–III.

IPRZEDSZKOLE – DLACZEGO, PO CO I KIEDY?

W życiu większości rodziców małych dzieci następuje taki moment, kiedy coraz częściej zaczynają padać podobne pytania. W tym rozdziale chciałam się przyjrzeć temu, jakie są powody, że rodzina zaczyna rozważać posłanie dziecka do przedszkola. Oczywiście wiem, że pytanie: „kiedy” i pytanie „do jakiego przedszkola” są ze sobą dość często powiązane, ale dla większej jasności spróbuję je tutaj rozdzielić.

Czasami to, że dziecko będzie chodzić do przedszkola, wydaje się wszystkim całkowicie oczywiste. Jednak nawet wtedy warto, żeby rodzice zastanowili się, jakie nadzieje z tym wiążą i jakie obawy. Czego się spodziewają po pobycie dziecka w przedszkolu i czego chcieliby uniknąć. Czasem też – mimo że posłanie dziecka do przedszkola jest dla rodziców oczywiste – mogą pojawiać się wątpliwości, czy była to dobra decyzja. Ten rozdział może być pomocny również w takiej sytuacji.

Czy dzieci potrzebują przedszkola?

Chciałabym zacząć od tego, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy dzieci w jakimś określonym wieku powinny chodzić do przedszkola, czy nie. Każda rodzina ma inne potrzeby i uwarunkowania, więc inne będą rozwiązania wychodzące naprzeciw tym potrzebom i inna może być decyzja rodziców. Dlatego właśnie nie zawsze patrzenie na to, co robią inne rodziny, prowadzi rodziców w dobrą stronę – rozumianą jako wspieranie dziecka w rozwoju przy równoczesnym zadbaniu o własny dobrostan. Zdarza się, że nawet wśród rodzeństwa jedno idzie do przedszkola w wieku trzech lat, a drugie pięciu. Bo rodzice ocenili, że każde dziecko ma trochę inne potrzeby, albo rodzina jest w innej sytuacji niż wcześniej. Celowo piszę tu o potrzebach całej rodziny, bo przedszkole bywa potrzebne rodzicom dużo bardziej i częściej niż dzieciom.

To jest coś, co będzie się wielokrotnie przewijać w tej książce. Warto popatrzyć indywidualnie na swoje dziecko, nie traktować wszystkich dzieci jedną miarą. Zastanowić się, jakie plusy i minusy pójścia do przedszkola dotyczą tego konkretnego dziecka i sytuacji życiowej rodziny.

Czasami nie jest to kwestia tego, czy posłać dziecko do przedszkola, czy nie, tylko liczby spędzanych tam godzin. Czasem rodzice nawet nie biorą pod uwagę możliwości korzystania z przedszkola w odpowiadającym im wymiarze, bo nie wiedzą, że ona istnieje.

Godzenie opieki z pracą zawodową

Myślę, że najbardziej prozaicznym powodem zapisania dziecka do przedszkola jest to, że rodzic, który do tej pory opiekował się dzieckiem w ciągu dnia, z różnych powodów potrzebuje i chce iść lub wrócić do pracy zawodowej. W związku z tym rodzice szukają sposobu na zapewnienie dziecku opieki na ten czas. W wieku mniej więcej między trzecim a szóstym rokiem życia to właśnie przedszkole jest najczęściej wybieraną strategią w takiej sytuacji. Za odwołaniem się do niej przemawiają w odczuciu rodziców inne zalety lub funkcje przedszkola, o których napiszę za chwilę.

Przedszkole może być bezpiecznym i sensownym miejscem, które wspiera rodziców w opiece nad dzieckiem i pomaga im w łączeniu pracy zawodowej z wychowaniem i relacjami rodzinnymi. Dziecko, które jest w przedszkolu szanowane i ma kontakt z przyjaznymi dorosłymi, czuje się tam bezpiecznie, może nawiązywać relacje, wybierać sobie znajomych i kolegów, a czasem przyjaciół. Pojawia się też element relacji z szerszym światem. Rodzice i dziecko rozstają się na pewien czas. Potem spotykają się po rozstaniu, dzielą na różne sposoby tym, co się u nich działo.

Dla wielu rodziców przedszkole jest formą opieki korzystną pod względem finansowym. Dotyczy to też sytuacji, w której do tej pory łączenie pracy zawodowej z rodzicielstwem wiązało się z zatrudnieniem niani, a teraz dziecko wkroczyło w wiek, kiedy rodzice czują, że jest gotowe na inną – mniej dla nich kosztowną – formę opieki. Dzięki pobytowi dziecka w przedszkolu możliwości finansowe rodziny rosną. Jednak nie zawsze tak jest. Zdarza się, że wybrane przedszkole pochłania prawie całe dochody jednej osoby. Są to sytuacje, gdy nie do końca powodem uczęszczania dziecka do przedszkola jest bezpośrednio sytuacja materialna rodziny. Bywa różnie. Czasem osoba wracająca do pracy albo rozpoczynająca nową pracę potrzebuje czasu, żeby wejść w życie zawodowe. Uczy się, podejmuje chwilowo mniej płatne zajęcie, aby zdobywać doświadczenie, którego na razie jej brakuje. Wtedy przedszkole potrzebne jest już na tym etapie, choć korzyści finansowe są odroczone w czasie.

Czasem nad korzyściami finansowymi przeważają te emocjonalne, wcale nie mniej ważne. Ktoś może potrzebować pracy zawodowej, bo brakuje mu już kontaktu ze swoją pracą, którą uwielbia, albo chce pracować, żeby nie stracić ciągłości doświadczenia. Może też być tak, że rodzic obawia się, że jako osoba, która przez ostatnie kilka lat głównie zajmowała się dziećmi, nie będzie brany poważnie na rynku pracy. Zbyt rzadko na razie patrzy się na opiekę nad dzieckiem jako na sposób rozwoju i budowania zasobów, które mogą być przydatne w pracy zawodowej.

Zrozumiałe jest także to, że kobiety – bo to one częściej są w takiej sytuacji – traktują powrót do pracy jako strategię na swobodne kontakty z innymi dorosłymi i poruszanie się w obszarach i tematach niezwiązanych tylko z dziećmi. Żyjemy bowiem w społeczeństwie, w którym rodzicom utrudnia się godzenie kontaktów z dorosłymi i własnego rozwoju zawodowego z opieką nad dzieckiem.

Kiedy kobiety rozważają podjęcie na nowo pracy zawodowej, jako ważny powód podają też to, że sytuacja w rodzinie, gdzie jest dwoje pracujących rodziców, jest sytuacją równiejszego podziału obowiązków między dwie osoby, a przynajmniej otwiera przestrzeń dla takiego podziału. Czyli nie tylko kobieta zaczyna mieć udział w pracy zawodowej, zarabianiu pieniędzy, ma swoje własne pieniądze (a nie jedynie dostęp do pieniędzy zarobionych przez partnera), ale także mężczyzna ma szansę (bo nie zawsze tak się dzieje i nie jest to oczywiste) w większym stopniu uczestniczyć w relacjach z dziećmi i byciu w rodzinie, ponieważ nie jest jedynym dostarczycielem pieniędzy. Czasem ta większa równość wyraża się w takich prostych rzeczach jak to, że kiedy dziecko jest chore, zwolnienie biorą oboje rodzice naprzemiennie, a nie tylko kobieta.

Zdarza się, że motyw finansowy decyzji o przedszkolu jest dla rodziców mniej ważny niż to, że uważają przedszkole za ważny element rozwoju i edukacji dziecka i traktują je bardziej jako inwestycję niż jako koszt, który trzeba ponieść.

Czasem przedszkole bywa też sposobem na to, aby rodzina miała więcej przewidywalności i pewnej rutyny. Wiadomo, jaki jest plan dnia, kiedy dziecko ma czas dla siebie, a dorośli dla siebie. Dziecku może być łatwiej się rozstać z rodzicami niż np. radzić sobie z tym, że rodzice pracują w domu i teoretycznie są obok, ale nie można im przeszkadzać. To dotyczy zwłaszcza rodziców wolnych zawodów.

Warto też, podejmując decyzję o przedszkolu, brać pod uwagę jego realny koszt. Przedszkole nie jest rozwiązaniem, które wyczerpuje temat opieki nad dzieckiem. Trzeba i tak znaleźć rozwiązanie na czas adaptacji, czas, kiedy dziecko jest chore, na wakacje i ferie. Warto też doliczyć koszt przedszkolnej wyprawki, wycieczek i różnych wydatków, które pojawiają się w ciągu roku szkolnego.

Naciski ze strony bliskich

Bywa, że powodem, dla którego rodzice zaczynają rozważać posłanie dziecka do przedszkola, są naciski ze strony innych osób. Warto wtedy rozmawiać o tym, co stoi za tymi naciskami, jaki strach, jakie obawy, jakie potrzeby – pamiętając jednak, że ostateczna decyzja należy do rodziców i że to oni najlepiej znają swoje dziecko. To też rodzice będą ponosić ewentualne konsekwencje swoich nietrafionych decyzji albo dojdą do wniosku, że chcą coś zmienić.

Mierząc się z sugestiami i radami (albo też kiedy sami próbujemy je dawać), warto też mieć na uwadze, że rzadko jest jedna najlepsza możliwość, jedno najlepsze wyjście. I oczywiście dla każdej rodziny co innego może być pomocne. A więc rozwiązanie, które sprawdziło się u dobrej znajomej, może całkowicie nie przystawać do potrzeb naszej rodziny.

Zazwyczaj najbardziej wspierające rozmowy to te, które oparte są bardziej na uważnym wysłuchaniu niż na sugerowaniu rodzicom, co muszą lub powinni zrobić. W ten sposób można pomóc rodzicom uporządkować to, czego potrzebują, albo dostrzec opcje, których nie brali pod uwagę. Jeśli więc rodzice czują, że rozmowy z innymi rodzicami nie pomagają im w lepszym usłyszeniu samych siebie ani nie dostarczają potrzebnych informacji, mają pełne prawo postawić granice i zakomunikować, że nie chcą ustalać kwestii związanych z przedszkolem z daną osobą i że już podjęli decyzję. Tu nasuwa się takie spostrzeżenie, że warto się dzielić swoimi wątpliwościami w kwestii swoich decyzji tylko z osobami, z którymi naprawdę chcemy na ten temat rozmawiać.

Bywa tak, że babcia nie chce już zajmować się wnukiem, którym do tej pory się opiekowała, i dlatego zależy jej, żeby poszedł do przedszkola. Warto pamiętać, że babcia ma do tego prawo, jej opieka jest czymś dodatkowym, pomocą, a nie obowiązkiem. Choć wiem, że w wielu rodzinach taka odmowa babci budzi oburzenie. Warto też pamiętać, że to jest zawsze coś za coś – czyli babcia pomaga, ale dzięki temu ma istotny głos w wielu obszarach. Tak naprawdę często babcia, która opiekuje się wnukiem przez osiem godzin dziennie, wychowuje go na równi z rodzicami. Są rodzice, dla których to jest świetne rozwiązanie, ale są i tacy, którzy mają poczucie, że wychowanie rodziców i wychowanie babci zbyt się od siebie różnią.

Czasem babcia jest chętna do tego, żeby zajmować się wnukiem i ma czas, ale rodzice nie chcą jej powierzać głównej opieki nad dzieckiem – i mają do tego pełne prawo.

Czasem rodzina naciska albo zniechęca, bo inne dzieci z tej rodziny chodzą do przedszkola (lub nie). Rodzina może też naciskać na konkretne miejsce. Na przykład na to, żeby rodzice posłali swoje dziecko do tego samego miejsca, gdzie chodzą dzieci siostry lub brata.

Czasami to się sprawdza, ułatwia logistykę i podjęcie decyzji. Można z pierwszej ręki dowiedzieć się wielu rzeczy, dostać wsparcie. Zdarza się, że dziecku łatwiej jest się zaadaptować w miejscu, do którego chodzi już ktoś dobrze znajomy. A czasami to utrudnia rodzicom funkcjonowanie, bo stawia ich w zależności od innych członków rodziny i tworzy bliskość, która nie dla wszystkich jest optymalna. Zdarza się też, że takie wspólne przedszkole przyczynia się do pomieszania ról – roli rodzeństwa i roli rodziców kolegi z przedszkola.

Czasem rodzina naciska w przeciwnym kierunku, czyli utrzymuje, że dziecko jest jeszcze malutkie i niegotowe, że wciąż powinno być w domu albo z babcią itp., a rodzice chcą, żeby poszło do przedszkola. Albo nie chcą, żeby spędzało za dużo czasu z babcią. Albo chcą, żeby mama poszła do pracy, choć rodzina uważa, że powinna się jeszcze opiekować dzieckiem.

Wspieranie dziecka w rozwoju

Rodzice, kiedy posyłają dziecko do przedszkola, myślą też o tym, żeby dziecko się jak najlepiej rozwijało. Mają czasem poczucie, że nie są w stanie wspierać go w rozwoju tak, jak to będzie w przedszkolu, bo uważają, że przedszkolak potrzebuje specjalistycznej opieki, żeby się dobrze rozwijać. Kiedy rozmawiam o tym z rodzicami, mam poczucie, że zmniejsza się w naszym społeczeństwie poczucie zaufania rodziców do własnych możliwości odpowiadania na potrzeby dzieci. To niestety efekt uboczny zwiększającej się troski i świadomości.

Czego więc potrzebuje dziecko w wieku przedszkolnym? Jaka wiedza po stronie dorosłych i jakie kompetencje są potrzebne, żeby się rozwijało? Przede wszystkim dzieci potrzebują relacji, a więc dorosłych, którzy potrafią takie relacje z dziećmi budować i chcą to robić. Niezależnie od tego, gdzie dziecko spędza czas, w domu czy w przedszkolu, rozwój następuje poprzez relacje. Dzięki poczuciu bezpieczeństwa i atmosferze akceptacji, które się w tych relacjach tworzą. Panie nauczycielki w przedszkolu też – świadomie i celowo lub nie – zaczynają od zbudowania relacji z każdym dzieckiem, które mają pod opieką.

Sytuacja w domu jest inna niż ta w przedszkolu, bo relacja budowana jest od narodzin dziecka. W rodzinie rodzice mierzą się z braniem pod uwagę potrzeb dwójki lub trójki dzieci. Panie w przedszkolu biorą pod uwagę potrzeby dwadzieściorga dzieci, a także, warto pamiętać, potrzeby rodziców tych dzieci, potrzeby dyrekcji przedszkola, potrzeby systemu edukacji. To naprawdę niełatwe. Często dzieci radzą sobie z tym w ten sposób, że chcą zaspokajać swoje potrzeby emocjonalne –bliskości, więzi, odreagowania trudnych emocji – głównie w domu rodzinnym. Dzięki temu pogodzenie potrzeb wszystkich dzieci w grupie staje się łatwiejsze.

Im większa grupa dzieci, tym większe prawdopodobieństwo, że to, co tam się dzieje, będzie bardziej dostosowane do ogólnego poziomu dzieci w danej grupie. Nie chodzi mi tutaj nawet o intencje wrażliwych na potrzeby dzieci nauczycieli, tylko o ich możliwości. Niektórym dzieciom to w zupełności wystarczy, bo mają w domu wsparcie i kontakt emocjonalny adekwatny do ich potrzeb. Dla niektórych dzieci może to być za mało – ze względu na zachowanie rodziców, na to, co się dzieje w przedszkolu, ich indywidualne potrzeby i aktualną sytuację życiową.

Przedszkole jest źródłem innego rodzaju różnorodności niż dom. Nie wynika ona z elastyczności i dyspozycyjności dorosłych, ale z obcowania z różnorodnym, bogatym społecznie – ale też poznawczo – środowiskiem. Dziecko przedszkolne styka się na ogół z większą liczbą ludzi niż dziecko, które jest pod opieką rodziców. Zaangażowane nauczycielki mogą dzieciom umożliwić kontakt z wieloma różnymi sytuacjami, bodźcami, aktywnościami. Z tej różnorodności dziecko wybiera sobie to, co odpowiada jego potrzebom. Jest to dla niego tym łatwiejsze, im bardziej dorośli są nastawieni właśnie na to, że dziecko wybiera z pewnej oferty, i nie wywierają presji, żeby korzystało ze wszystkiego, co mu się proponuje.

Mając dobre relacje w domu, dzieci bardzo dobrze sobie radzą z tym, że w przedszkolu nie mają tak zindywidualizowanej opieki jak w domu i że nie zawsze każda ich potrzeba jest zaspokajana, choć potrzebują, żeby przynajmniej większość była brana pod uwagę. Mogą spokojnie odroczyć niektóre swoje troski i potrzeby do czasu spotkania się z rodzicami – pod warunkiem, że wierzą, że wtedy te potrzeby zostaną zaopiekowane.

***