Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Nowe wydanie bestsellerowej powieści Paula Coelho wzbogacone ilustracjami
„I kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu”.
Zachwycająca powieść Paula Coelho, która zainspirowała czytelników na całym świecie. Historia, ujmująca siłą prostoty i głębokiej mądrości, opowiada o Santiago, andaluzyjskim pasterzu. W poszukiwaniu skarbu ukrytego w piramidach podróżuje z rodzinnej Hiszpanii na egipską pustynię. Kierunek poszukiwań wskazują mu ci, których spotyka na swojej drodze – Cyganka, mężczyzna nazywający siebie królem i Alchemik. Nikt nie wie, czym jest skarb, ani czy Santiago będzie w stanie pokonać wszelkie przeszkody. Ale to, co zaczyna się jako podróż w poszukiwaniu dóbr materialnych, zamienia się w odkrycie skarbu, który drzemie w nim samym. Barwna, pobudzająca wyobraźnię i głęboko ludzka opowieść o Santiago pokazuje, jak siła naszych marzeń może doprowadzić do przemiany. I że zawsze warto słuchać głosu serca.
••• Dzięki Alchemikowi zrozumiałam, że w życiu nie należy uznawać kompromisów oraz że miłość powinna być bezwarunkowa Isabelle Adjani ••• Paulo Coelho zna tajemnicę literackiej alchemii Kenzaburö Öe ••• Sposób, w jaki on pisze, jest tak piękny jak muzyka. To dar, którego zazdroszczę bardziej niż czegokolwiek innego Julia Roberts ••• Alchemik zmienił całe moje życie. Uświadomił mi, że dzięki wielu ludziom jestem tu, gdzie jestem Pharrell Williams ••• Uwielbiam Alchemika Oprah Winfrey ••• Jedną z moich ulubionych książek jest Alchemik. Dzięki niemu czuję, że to kim jesteśmy, zależy od naszego wyboru Will Smith ••• Ta książkajest idealnym prezentem. Zatrzymasz ją na całe życie, będziesz do niej wracać i dzielić się nią z bliskimiGisele Bündchen••• Szukałam swojej drogi i ją znalazłam. Ta książka utwierdziła mnie w przekonaniu, że wybrałam dobrze Justyna Steczkowska ••• Przeczytałem go i przypomniały mi się moje sny: zrozumiałem, że wszystkie się spełniły! Ronaldo ••• Jest w nim magia, potwierdzona przez zaczarowanych nią ludzi na wszystkich kontynentach Tomasz Jastrun ••• Alchemik to genialna, magiczna, zmieniająca życie książka Neil Patrick Harris ••• To przypowieść poszukiwana przez poszukujących Wojciech Eichelberger ••• To piękna książka o magii, marzeniach i skarbach, których szukamy wszędzie, a znajdujemy na progu naszego domu Madonna •••
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 159
Zachwycająca powieść Paula Coelho, która zainspirowała czytelników na całym świecie. Historia, ujmująca siłą prostoty i głębokiej mądrości, opowiada o Santiago, andaluzyjskim pasterzu. W poszukiwaniu skarbu ukrytego w piramidach podróżuje z rodzinnej Hiszpanii na egipską pustynię. Kierunek poszukiwań wskazują mu ci, których spotyka na swojej drodze – Cyganka, mężczyzna nazywający siebie królem i Alchemik. Nikt nie wie, czym jest skarb, ani czy Santiago będzie w stanie pokonać wszelkie przeszkody. Ale to, co zaczyna się jako podróż w poszukiwaniu dóbr materialnych, zamienia się w odkrycie skarbu, który drzemie w nim samym. Barwna, pobudzająca wyobraźnię i głęboko ludzka opowieść o Santiago pokazuje, jak siła naszych marzeń może doprowadzić do przemiany. I że zawsze warto słuchać głosu serca.
Paulo Coelho
Urodził się 24 sierpnia 1947 roku w Rio de Janeiro. Zanim został pisarzem, tworzył teksty piosenek, pracował jako producent muzyczny i dziennikarz. Ważnym źródłem inspiracji jest dla Paula jego własne życie. Światową sławę przyniósł mu Alchemik, który ukazał się po jego pierwszej powieści Pielgrzym. Alchemik był jednym z najważniejszych wydarzeń wydawniczych XX wieku, sprzedał się w 150 milionach egzemplarzy i został opublikowany w 88 językach, co czyni Paula Coelho najczęściej tłumaczonym autorem z języka portugalskiego na świecie i jednym z najpopularniejszych pisarzy współczesnych. W Polsce jego książki osiągnęły nakład 5 milionów egzemplarzy.
Alchemik, Pielgrzym, Brida, Podręcznik wojownika światła, Weronika postanawia umrzeć, Jedenaście minut, Zahir, Czarownica z Portobello, Zwycięzca jest sam, Alef, Zdrada, Szpieg, Hipis i inne jego tytuły sprzedały się w ponad 320 milionach egzemplarzy na całym świecie.
Jest członkiem Brazylijskiej Akademii Literatury i otrzymał Order Legii Honorowej w randze kawalera. W 2007 roku został mianowany Posłańcem Pokoju ONZ.
••• Dzięki Alchemikowi zrozumiałam, że w życiu nie należy uznawać kompromisów oraz że miłość powinna być bezwarunkowa Isabelle Adjani ••• Paulo Coelho zna tajemnicę literackiej alchemii Kenzaburö Öe ••• Sposób, w jaki on pisze, jest tak piękny jak muzyka. To dar, którego zazdroszczę bardziej niż czegokolwiek innego Julia Roberts ••• Alchemik zmienił całe moje życie. Uświadomił mi, że dzięki wielu ludziom jestem tu, gdzie jestem Pharrell Williams ••• Uwielbiam AlchemikaOprah Winfrey ••• Jedną z moich ulubionych książek jest Alchemik. Dzięki niemu czuję, że to kim jesteśmy, zależy od naszego wyboru Will Smith ••• Ta książka jest idealnym prezentem. Zatrzymasz ją na całe życie, będziesz do niej wracać i dzielić się nią z bliskimi Gisele Bündchen ••• Szukałam swojej drogi i ją znalazłam. Ta książka utwierdziła mnie w przekonaniu, że wybrałam dobrze Justyna Steczkowska ••• Przeczytałem go i przypomniały mi się moje sny: zrozumiałem, że wszystkie się spełniły! Ronaldo ••• Jest w nim magia, potwierdzona przez zaczarowanych nią ludzi na wszystkich kontynentach Tomasz Jastrun ••• Alchemik to genialna, magiczna, zmieniająca życie książka Neil Patrick Harris ••• To przypowieść poszukiwana przez poszukujących Wojciech Eichelberger ••• To piękna książka o magii, marzeniach i skarbach, których szukamy wszędzie, a znajdujemy na progu naszego domu Madonna •••
J.Alchemikowi,który zna i wykorzystujetajniki Wielkiego Dzieła
W dalszej ich podróżyprzyszedł do jednej wsi.Tam pewna niewiasta, imieniem Marta,przyjęła Go do swego domu.Miała ona siostrę imieniem Maria,która siadła u nóg Panai przysłuchiwała się Jego mowie.Natomiast Marta uwijała siękoło rozmaitych posług.Przystąpiła więc do Niego i rzekła:„Panie, czy Ci to obojętne,że moja siostra zostawiłamnie samą przy usługiwaniu?Powiedz jej, żeby mi pomogła”.A Pan jej odpowiedział:„Marto, Marto, troszczysz sięi niepokoisz o wiele,a potrzeba mało albo tylko jednego.Maria obrała najlepszą cząstkę, którejnie będzie pozbawiona”.
Ewangelia wg św. Łukasza 10, 38-42
O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy do Ciebie się uciekamy!
Amen
Muszę wyjaśnić, dlaczego Alchemik jest powieścią symboliczną w przeciwieństwie do Pielgrzyma, książki opartej na faktach.
Przez jedenaście lat studiowałem alchemię. Już sam pomysł przemieniania metali nieszlachetnych w złoto czy poszukiwania eliksiru życia był niezwykle fascynujący dla każdego początkującego adepta magii. Przyznaję, że najbardziej intrygował mnie eliksir życia, zanim bowiem zrozumiałem i poczułem obecność Boga, przerażała mnie myśl o tym, że wszystko może się skończyć w jednej chwili. Zatem gdy dowiedziałem się o cudownej miksturze, która może mi przedłużyć życie o wiele lat, postanowiłem nie szczędzić sił, by odkryć jej skład.
Był początek lat siedemdziesiątych, czas wielkich zmian społecznych. W Brazylii nie publikowano jeszcze poważnych dzieł na temat alchemii. Dlatego, tak jak jeden z moich bohaterów, wydawałem swoje skromne oszczędności na zagraniczne książki, które wertowałem godzinami, starając się pojąć skomplikowane symbole i wzory. Szukałem kontaktu z dwoma czy trzema osobami w Rio de Janeiro, które poświęciły się pracy nad Wielkim Dziełem, ale żadna z nich nie chciała mnie przyjąć pod swoje skrzydła. Poznałem również takich, którzy podawali się za alchemików z własnymi laboratoriami i obiecywali wprowadzić mnie w tajniki alchemii – oczywiście za wysoką opłatą. Dziś wiem, że nie mieli pojęcia na temat wiedzy tajemnej, którą mieli mi przekazać.
Rezultaty moich samodzielnych wysiłków okazały się żałosne. Nic z tego, co obiecywały w swoim zawiłym języku podręczniki alchemii, się nie ziściło. Poznawałem nieskończoną ilość symboli, czytałem opowieści o smokach, lwach, słońcach, księżycach i o rtęci, ale wiedziałem, że nie tędy droga, bo język symboli jest zwodniczy.
W 1973 roku, zdesperowany brakiem postępów, popełniłem wielką nieostrożność. Wydział Edukacji stanu Mato Grosso zatrudnił mnie do prowadzenia zajęć teatralnych. Postanowiłem wykorzystać moich uczniów i zorganizowałem warsztaty na temat Szmaragdowej Tablicy. Ten szaleńczy pomysł oraz moje wypady na grząskie tereny magii sprawiły, że w następnym roku na własnej skórze poczułem, co oznacza przysłowie: kto sieje wiatr, zbiera burzę. Wszystko wokół mnie się zawaliło.
Przez kolejne sześć lat dość sceptycznie podchodziłem do wszystkiego, co wiązało się z mistyką. Podczas tego duchowego „wygnania” zrozumiałem wiele istotnych spraw: że zanim człowiek zaakceptuje jakąś prawdę, musi ją najpierw w głębi duszy odrzucić; że przed własnym przeznaczeniem nie ma ucieczki; że Boska ręka jest nieskończenie szczodra, chociaż surowa.
W roku 1981 poznałem mojego Mistrza, który sprowadził mnie na drogę dla mnie wytyczoną. Przekazywał mi swoją wiedzę, a ja na własną rękę znów wróciłem do alchemii. Pewnego wieczoru po długiej i wyczerpującej sesji telepatycznej spytałem, dlaczego język alchemików jest tak skomplikowany.
– Istnieją trzy rodzaje alchemików – wyjaśnił Mistrz. – Pierwsi wyrażają się nieprecyzyjnie i zawile, bo nie mają pojęcia, o czym mówią. Drudzy wyrażają się mgliście, bo wiedzą, o czym mówią, ale wiedzą także, że język alchemii trafia do serca, a nie do rozumu.
– A ten trzeci rodzaj? – spytałem.
– To ludzie, którzy nigdy nie słyszeli o alchemii, a mimo to odkryli Kamień Filozoficzny.
W taki oto sposób Mistrz – reprezentujący tę drugą grupę – dał mi lekcję alchemii. Odkryłem, że symboliczny język, który tak mnie irytował i zbijał z tropu, stanowił jedyny sposób, by dotrzeć do Duszy Świata, czyli, jak to określał Carl Gustav Jung – do „nieświadomości zbiorowej”. Odkryłem Własną Legendę i Znaki Boga, prawdy, które mój umysł odrzucał tylko dlatego, że były zbyt proste. Odkryłem, że Wielkie Dzieło nie jest jedynie dla wybrańców, ale dla wszystkich ludzi na ziemi i że każdy – bez cienia wątpliwości – może zanurzyć się w Duszy Wszechświata.
Na stronach Alchemika próbowałem przekazać w sposób symboliczny to, czego się na temat alchemii dowiedziałem, ale nie tylko; chciałem też oddać hołd wielkim pisarzom, którym udało się poznać Język Świata: Hemingwayowi, Blake’owi, Borgesowi (on również posłużył się perską przypowieścią w jednym ze swoich opowiadań), Malbie Tahanowi i wielu innym.
Na zakończenie tego długiego wstępu dla zilustrowania tego, co Mistrz chciał powiedzieć o trzecim rodzaju alchemika, przytoczę historię, którą mi wtedy opowiedział.
Matka Boska z Dzieciątkiem w ramionach postanowiła zstąpić na ziemię i odwiedzić jeden z klasztorów. Dumni z tego zaszczytu zakonnicy stanęli w długiej kolejce do Najświętszej Panienki, żeby złożyć Jej hołd. Jeden z mnichów położył przed nią piękne obrazy, drugi deklamował natchnione poematy, kolejny pokazał Biblię, którą spisywano i ozdabiano przez setki lat, inny recytował imiona wszystkich świętych.
Na końcu stał najskromniejszy mnich, cierpliwie czekający na swoją kolej. Jedyne, czego go nauczyli rodzice – prości ludzie, artyści miejscowego cyrku – było żonglowanie i parę innych cyrkowych sztuczek.
Kiedy nadeszła jego kolej, mnisi uznali, że czas zakończyć ceremonię, żongler bowiem nie ma nic, czym mógłby się pochwalić, a do tego może przynieść wstyd klasztornej wspólnocie.
Skromny mnich czuł jednak głęboką potrzebę ofiarowania czegoś od siebie Marii i jej Dzieciątku. Czując na sobie surowe spojrzenia braci, zawstydzony wyjął z kieszeni pomarańcze i zaczął nimi żonglować. Podrzucał je i łapał, owoce kreśliły w powietrzu piękne koła, a wtedy mały Jezus zaklaskał z uciechy. Maria podała mnichowi uśmiechnięte Dzieciątko i pozwoliła mu je przytulić.
Paulo Coelho tłum. Teresa Tomczyńska
Alchemik wziął do ręki książkę, którą przyniósł ze sobą ktoś z karawany. Książka nie miała wprawdzie okładki, jednak bez trudu rozpoznał autora – był to Oskar Wilde. Przerzucając pobieżnie kartki, natknął się na historię Narcyza.
Dobrze znał mit o Narcyzie, owym urodziwym młodzieńcu, który chodził codziennie podziwiać własne odbicie w tafli jeziora. Był tak pochłonięty swoim obrazem, że pewnego dnia wpadł do jeziora i utonął. W miejscu jego śmierci, na brzegu, wyrósł kwiat, który nazwano narcyzem.
Ale Oskar Wilde nie zakończył na tym swej historii.
On opowiedział, jak po śmierci Narcyza leśne boginie, Oready, przybyły nad brzeg tego słodkiego ongiś jeziora i zastały je przemienione w czarę gorzkich łez.
– Dlaczego płaczesz? – spytały Oready.
– Płaczę za Narcyzem – odrzekło jezioro.
– Wcale nas to nie dziwi – powiedziały wówczas. – Całymi dniami uganiałyśmy się za nim po lasach, ale jedynie ty mogłeś z bliska rozkoszować się jego urodą.
– Narcyz był zatem piękny? – zdziwiło się jezioro.
– Któż lepiej od ciebie mógłby to wiedzieć? – wykrzyknęły zaskoczone Oready. – Przecież nad twoim brzegiem pochylał się każdego dnia.
Jezioro zamilkło na chwilę, po czym rzekło:
– Opłakuję Narcyza, ale nie dostrzegłem nigdy, że jest piękny. Opłakuję Narcyza, bo za każdym razem, kiedy pochylał się nade mną, mogłem dojrzeć na dnie jego oczu odbicie mojej własnej urody.
– Oto ładna opowieść – powiedział Alchemik.
Nazywał się Santiago. Dzień chylił się ku końcowi, kiedy dotarł ze swoim stadem do ruin starego, opuszczonego kościoła. Strop dawno już się zawalił i jedynie w miejscu, w którym niegdyś stała zakrystia, wyrósł teraz wielki sykomor.
Tu pasterz postanowił spędzić noc. Wprowadził owce przez rozpadającą się bramę i zagrodził wejście deskami, by w nocy nie mogły się wymknąć. Wprawdzie w okolicy nie było wilków, ale zdarzyło się kiedyś, że uciekło mu jedno ze zwierząt i spędził cały dzień na poszukiwaniu zabłąkanej owcy.
Rozesłał na ziemi płaszcz, położył się i wsunął pod głowę świeżo przeczytaną książkę. Zanim zasnął, pomyślał sobie, że powinien teraz wybierać książki grubsze – na dłużej starczyłoby czytania, a i na noc byłyby lepszymi podgłówkami.
Gdy się zbudził, dookoła było jeszcze ciemno. Spojrzał w górę i przez szczelinę w sklepieniu zobaczył migoczące gwiazdy.
„Wolałbym pospać trochę dłużej” – pomyślał. Śniło mu się to samo, co w zeszłym tygodniu i znów obudził się przed końcem.
Podniósł się z legowiska i wypił łyk wina. Wziął swój kij pasterski i zaczął budzić owce, które jeszcze spały. Dawno już zauważył, że większość tych stworzeń budziła się, ledwie on otwierał oczy. Jakby jakaś tajemna siła związała jego życie z życiem stada, które od dwóch lat przemierzało z nim kraj w poszukiwaniu wody i pożywienia.
– One tak już do mnie przywykły, że znają mój rytm dnia i nocy – rzekł z cicha. Po chwili namysłu wydało mu się jednak, że mogło być też odwrotnie – to on przyzwyczaił się do ich rytmu.
Niektóre owce budziły się jednak wolniej. Trącał kijem jedną po drugiej, wołając każdą po imieniu. Zawsze wierzył, że owce rozumiały wszystko, co do nich mówi. Dlatego czytał im czasem na głos urywki z książek, które go oczarowały, opowiadał o samotności i o radościach w życiu pasterza albo o ostatnich nowinach zasłyszanych w mijanych po drodze wioskach.
Od dwóch dni temat był właściwie jeden – tamta dziewczyna, córka kupca w miasteczku, do którego miał dotrzeć za cztery dni. Zawitał tam tylko raz, w ubiegłym roku. Kupiec był właścicielem sklepu z tkaninami i życzył sobie, by owce strzyżono pod jego okiem, bo nie chciał zostać oszukany. Jakiś przechodzień wskazał ten sklep pasterzowi, który pognał tam swoje stado.
– Chciałbym sprzedać trochę owczego runa – rzekł do kupca.
W sklepie było tłoczno, więc kupiec poprosił, żeby pasterz zaczekał ze strzyżeniem do zmroku. Chłopiec usiadł zatem na dziedzińcu i wyjął z worka książkę.
– Nie wiedziałam, że pasterze potrafią czytać książki – usłyszał obok siebie kobiecy głos.
Stała przed nim typowa dziewczyna z Andaluzji. Czarne włosy spływały jej na ramiona, a w oczach tliło się jeszcze nikłe wspomnienie po dawnych arabskich najeźdźcach.
– Od owiec można czasem nauczyć się więcej niż z książek – odparł młody pasterz.
I gawędzili przez wiele godzin. Wyjaśniła mu, że jest córką kupca, i opowiedziała o życiu swojego miasteczka, gdzie każdy dzień do złudzenia przypomina poprzedni. Pasterz zaś mówił o krajobrazach Andaluzji, o ostatnich nowinach z okolicznych wiosek i miasteczek. Był uszczęśliwiony, że może wreszcie porozmawiać z kimś innym niż owce.
– Gdzie nauczyłeś się czytać? – spytała w pewnej chwili dziewczyna.
– Tam gdzie wszyscy – odpowiedział – w szkole.
– Skoro umiesz czytać, to dlaczego jesteś tylko pasterzem?
Młodzieniec wykręcił się od odpowiedzi. Był pewien, że dziewczyna by go nie zrozumiała. Snuł dalej opowieści z wędrówki, a ciemne, mauretańskie oczy to otwierały się, to znów zamykały z zachwytu i zadziwienia. Czas mijał i chłopiec coraz bardziej pragnął, aby ten dzień nigdy się nie skończył, aby ojciec dziewczyny zajęty był jeszcze długo i niechby mu nawet kazał czekać ze trzy dni. Zrozumiał, że odczuwa coś, czego nigdy przedtem nie doznał – chęć pozostania na zawsze w jednym mieście. Z dziewczyną o kruczych włosach dni nigdy nie byłyby podobne do siebie.
Ale kupiec w końcu nadszedł i polecił mu ostrzyc cztery owce. Zapłacił sowicie i zaprosił znowu za rok.
Horyzont zabarwił się na czerwono, a potem pojawiło się słońce. Młodzieniec przypomniał sobie tamtą rozmowę z ojcem i poczuł się szczęśliwy. Poznał już wiele zamków i wiele kobiet – żadna jednak nie mogła się równać z dziewczyną, która czekała na niego o trzy dni drogi stąd. Miał płaszcz, książkę, którą mógł wymienić na inną, i stado owiec. Najważniejsze było jednak to, że każdego dnia spełniał wielkie marzenie swego życia – podróżował. Gdy znużą go do cna równiny Andaluzji, będzie mógł sprzedać owce i zostać marynarzem. A gdy będzie miał po uszy morza, to i tak przecież pozna już wiele miast, wiele kobiet i trafi mu się dość okazji, aby zaznać szczęścia.
„Doprawdy, jak w seminarium można szukać Boga?” – pomyślał, patrząc na wschodzące słońce. Zawsze, ilekroć było to możliwe, starał się obierać nowe ścieżki. Nigdy przedtem nie dotarł do tego kościoła, choć przechodził tędy setki razy. W wielkim i nieogarnionym świecie, gdyby tylko choć przez chwilę pozwolił prowadzić się owcom, odkryłby jeszcze wiele ciekawych rzeczy. „Sęk w tym, iż one nie zdają sobie sprawy z tego, że codziennie idą nową drogą. Nie dostrzegają, że wokół zmieniają się pastwiska, a pory roku są inne. Bez reszty bowiem pochłania je troska o wodę i pożywienie.
A może dzieje się tak z nami wszystkimi? – zastanawiał się. – Nawet ze mną, bo nie myślę o innych kobietach, odkąd poznałem córkę kupca”.
Spojrzał w niebo. Według wszelkich obliczeń do Tarify dotrze jeszcze przed obiadem. Tam będzie mógł zamienić książkę na grubszą, napełnić butelkę winem, ogolić się i ostrzyc. Musiał być gotów na spotkanie z dziewczyną. Nie dopuszczał do siebie myśli o tym, że jakiś inny pasterz z większym stadem mógł przyjść przed nim i poprosić o jej rękę.
„To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące” – pomyślał i spoglądając znów w niebo, przyśpieszył kroku. Przypomniał sobie, że w Tarifie mieszka pewna stara kobieta, która potrafi tłumaczyć sny. A tej nocy przyśnił mu się po raz drugi ten sam sen.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki