Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Prawdziwe szczęście przychodzi zawsze jako podarunek.” (fragment)
Książka Budda i miłość opowiada o tym, jak dla dobra wszystkich wykorzystać wewnętrzny nadmiar pojawiający się w pełnym radości związku i samemu dzięki temu wzrastać. Głęboka miłość, wolna od obaw i oczekiwań, z pewnością uszczęśliwia oboje partnerów. Lama Ole Nydahl pisze jednak: „Chociaż, jak wszyscy wiemy, »grzeczne dziewczynki idą do nieba«, a w bajkach zakochanym parom zawsze udaje się dożyć końca swoich dni w nieprzerwanym szczęściu, w rzeczywistości wiele osób pozostających w związku często w wirze emocji ulega zaślepieniu albo ma jedynie niejasne wyobrażenie o tym, jak sobie poradzić ze wspólną drogą”. Budda i miłość to pełna inspiracji odpowiedź na to pytanie.
Lama Ole Nydahl przed pięćdziesięcioma laty otrzymał pełny przekaz nauk buddyzmu Diamentowej Drogi od 16 Karmapy Rangdziung Rigpe Dordże – zwierzchnika szkoły Kagju, jednej z czterech głównych linii przekazu buddyzmu tybetańskiego. Od tamtej pory na prośbę swego nauczyciela Lama Ole nieprzerwanie rozpowszechnia nauki Buddy na całym świecie. Założył dotychczas około 700 świeckich ośrodków medytacji, działających obecnie pod duchowym przewodnictwem 17 Karmapy Taje Dordże.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 294
W żadnej innej sferze życia nie doświadczamy jednocześnie tak wiele szczęścia i cierpienia, jak w miłości. Dlatego nauki Buddy1, których jedynym celem jest osiągnięcie przez człowieka doskonałości, są tu niezwykle cenne. Zazwyczaj miłość „zużywa się” wraz z upływem lat. Związek przekształca się w rodzinne lub partnerskie przedsiębiorstwo. Jeśli miłość i związek nie dają szans na rozkwit naszego potencjału, są właściwie stratą czasu. Każdego dnia, miesiąca i roku partnerów powinien łączyć rozwój, wzmacniający zarówno samą miłość, jak i wszystko, co się z nią wiąże. Jeśli pełen mocy związek pomiędzy mężczyzną a kobietą staje się wzorem do naśladowania, wówczas radość i szczęście promieniują do wewnątrz i na zewnątrz.
Książka ta zawiera informacje, które jako lama przekazujący najwyższe nauki Buddy uważam za pomocne w budowaniu spełnionej i znaczącej miłości. Należą one do olbrzymiego bogactwa jego 84 000 rad i wglądów zawartych w 108 księgach. Wciągu 2550 lat wskazówki te, nakierowane bezpośrednio na rozwiązania, dowiodły swej skuteczności, przynosząc pożytek ludziom – w ten sposób przekroczyły ograniczenia poszczególnych epok. W wolnych kulturach, w których ludzkich zachowań nie krępuje presja religijna, kulturowa bądź moralna, poglądy Diamentowej Drogi, najwyższych nauk Buddy, działają odświeżająco i wyzwalająco. W społeczeństwach Zachodu wzbogacają one życie tych ludzi, którzy pragną z odwagą kształtować swoją przyszłość. W ten sposób trwałe szczęście nie pozostaje dla par jedynie niedościgłym marzeniem. Najbardziej zaawansowane nauki Wielkiej Pieczęci sprawiają, że oświecony pogląd umysłu przebłyskuje jako nieustraszony wgląd, samopowstała radość i aktywna, przewidująca miłość nawet w tych fragmentach książki, które omawiają właściwie „grzeczniejsze” tematy. Nie miałem tutaj wyboru – wydarzyło się to zupełnie naturalnie.
Wraz z moją żoną Hannah mieliśmy wielkie szczęście, mogąc od 1968 do 1972 roku kształcić się pod okiem wysoko urzeczywistnionych lamów szkoły Karma Kagyu oraz kontynuować tę naukę aż do dziś.
Inspiracją do zebrania razem różnych spostrzeżeń i wskazówek na temat miłości i partnerstwa zawartych w tej książce były dla mnie doświadczenia przyjaciół – praktykujących w ponad 500 ośrodkach Diamentowej Drogi na całym świecie – dla których miłość stanowi integralną część życia. Ciągłe podróże, barwne wywiady oraz pytania na temat miłości zadawane w czasie wykładów pozwoliły mi zebrać wiele doświadczeń. Wraz z moją nieocenioną Caty i naszymi wspaniałymi przyjaciółmi, pomagającymi nam w pracy nad książką, chcieliśmy jak najlepiej przekazać tutaj tę wiedzę.
Jako buddyści pragniemy, by wszystkie istoty doświadczyły najwyższego i niezniszczalnego urzeczywistnienia, nieoddzielnego od umysłu każdej z nich. Oby miłość stała się w tym wyzwalającym zwierciadłem.
Patrząc na wybrzeże Sardynii w kwietniu 2005 roku, w polu mocy strażniczki Białej Parasolki, w dniu Czarnego Płaszcza.
Lama Ole Nydahl
W tej książce słowo „Budda” pisane wielką literą oznacza historycznego Buddę Śakjamuniego, natomiast pisane małą literą jest synonimem oświecenia, natury umysłu każdej istoty (przyp. red.). [wróć]
Pragnienie szczęścia jest siłą napędową wszelkiego działania. Każda, nawet najmniejsza istota pragnie uniknąć cierpienia i być szczęśliwa. Szczęście to wspaniały stan, pełen wszechogarniającej radości, kiedy to cały nasz świat dosłownie drży w posadach. Uśmiechamy się promiennie do wszystkich wokół, odczuwamy pełną radości moc przepływającą przez nasze ciało i chcemy objąć cały świat – tak właśnie wielu ludzi wyobraża sobie owo uniesienie. Pragnienie doświadczania tego wyjątkowego stanu jak najczęściej, a najlepiej nieprzerwanie, wpływa na życie większości ludzi. Świeżo zakochani są temu przeżyciu wielkiego szczęścia bardzo bliscy – początkom miłości towarzyszy często głęboka, naturalna błogość. Nie przestajemy myśleć o ukochanym, o wszystkich jego zaletach, chcemy z nim dzielić wszelkie radości i nieustannie odkrywamy rzeczy, które chcielibyśmy mu podarować. Żaden kawałek papieru nie pozostaje niezapisany, ponieważ musimy koniecznie coś mu przekazać. Ubieramy się w to, co mogłoby mu się spodobać, i z radości zapominamy o całym świecie. Tylko niewielu ludzi, zarówno na poziomie umysłu, jak i ciała, doświadcza spełnienia większego niż otrzymywanie tego, czego pragną: bycia kochanym przez innych, obdarowywania miłością i możliwości promieniowania na świat całym tym bogactwem. Uskrzydlające szczęście, pojawiające się na początku nowego związku, wyłania się z głębokiego pragnienia miłości, lecz jego natura jest zaskakująco niestała. Wiedząc o tej zmienności, nie powinniśmy właściwie dziwić się towarzyszącym jej wzlotom i upadkom. Okazują się one jednak za każdym razem w najwyższym stopniu zaskakujące i bolesne – nie potrafimy pozostać szczęśliwi, gdy tak ulubione przez nas źródła radości znikają, ukochany odchodzi i nasze noce znów są samotne. Na temat tego, czym naprawdę jest szczęście, a szczególnie tego, jak można je zatrzymać, powiedziano niewiele mądrego. Chociaż, jak wszyscy wiemy, „grzeczne dziewczynki idą do nieba”, a w bajkach zakochanym parom zawsze udaje się dożyć końca swoich dni w nieprzerwanym szczęściu, w rzeczywistości wiele osób pozostających w związku często albo ulega zaślepieniu w wirze emocji, albo ma jedynie niejasne wyobrażenie o tym, jak sobie poradzić ze wspólną drogą.
Większość ludzi uważa, że szczęście można znaleźć gdzieś poza sobą, na zewnątrz, i potem je zatrzymać. Społeczeństwo konsumpcyjne z entuzjazmem wspiera ten błędny pogląd, uporczywie utwierdzając każdego w przekonaniu, że podróż do tego czy owego miejsca uczyni go szczęśliwym lub też że zachowa on na zawsze ów upragniony stan, jeśli kupi ten czy inny przedmiot. Są też tacy, którzy obiecują nam te same efekty, jeśli wybierzemy określoną partię polityczną albo jakiś wyjątkowy sposób odżywiania. Z tego powodu inwestujemy mnóstwo energii, godzin, a niekiedy lat życia w poszukiwania tak mylnie rozumianego szczęścia, nie wiedząc równocześnie, jak mamy je zatrzymać, kiedy już je odnajdziemy. Chociaż kurorty pękają w szwach, każdy turnus kiedyś się kończy. Nasz obecny mąż czy żona odchodzi do kogoś innego. W ciągu kilku minut tracimy zdobytą z takim trudem pozycję zawodową, ponieważ koledzy z biura po prostu nas nie lubią. Co więcej, ukochane dzieci zaczynają żyć swoim własnym życiem, do którego przestajemy mieć dostęp, nasi rodzice nagle umierają, wyczekiwana emerytura okazuje się o wiele za niska, a pierścionki z diamentami, które miały do nas należeć przez całą wieczność, po prostu gubimy.
Dlaczego tak się dzieje? Dopóki szczęście powstaje z powodu nietrwałych przyczyn, pozostaje z nami tylko tak długo, jak długo przetrwają wewnętrzne i zewnętrzne warunki, za których sprawą się pojawiło. Kiedy te warunki przemijają, spowodowane przez nie szczęście znika równie szybko, jak przyszło. Tak jak już przed 2500 lat powiedział wielki grecki filozof Heraklit: „Wszystko płynie”.
Mimo to pragnienie osiągnięcia szczęścia pozostaje najważniejszą siłą napędową wszystkich istot. Niektórzy myślą przy tym jedynie o sobie, dla większości jest to jednak niewystarczające
W partnerstwie nie dostaje się niczego tak po prostu w podarunku. Miłosne spełnienie trwa tak długo, jak długo się o nie troszczymy i poświęcamy mu wystarczająco wiele uwagi.
na poziomie duchowym i fizycznym. Nikt nie lubi być samotny, toteż szukamy bliskości ukochanego, by w jego ramionach odnaleźć szczęście i móc się nim dzielić. I nie odstraszają nas ani wysokie koszty rozwodów, ani świadomość, że miłość pozostanie trwała tylko w bardzo niewielu przypadkach.
W partnerstwie nie dostaje się niczego tak po prostu w podarunku. Miłosne spełnienie trwa tak długo, jak długo się o nie troszczymy i poświęcamy mu wystarczająco wiele uwagi. Kiedy minie początkowy okres poznawania się, powinniśmy w codziennym życiu nastawić się na szczęście partnera i wzbogacanie własnego życia wewnętrznego. Jeśli uważnie przyjrzymy się narzędziom, którymi dysponujemy, stwierdzimy, że nie są one wystarczające lub też że nie potrafimy ich wystarczająco zręcznie zastosować.
Pomoże nam w tym rzut oka na nauki Buddy. Pokazują one, w jaki sposób można niezależnie od jakichkolwiek zewnętrznych warunków nie tylko samemu być szczęśliwym, lecz także stać się prawdziwym źródłem szczęścia i miłości dla innych. Metody Buddy zmierzają tylko do tego celu. Pojawia się jednak pytanie, co Budda mógł wiedzieć o miłości i partnerstwie oraz o możliwościach, które one zawierają, jeśli sam był mnichem i otaczali go przede wszystkim mnisi. Otóż nie jest tak do końca. Większość buddystów, zarówno dawniej, jak i obecnie, żyje pełnią życia: pracuje i ma rodziny; są to ludzie świeccy. Kiedy uczniowie zadawali historycznemu Buddzie pytania dotyczące codziennego życia i prosili go o nauki na ten temat, udzielał im odpowiedzi pasujących do ich zdolności i warunków życia, tak by potrafili pracować z jego wskazówkami i mogli odnieść z nich pożytek. Poza tym zanim wyruszył w drogę ku szczęściu, którego nie może zniszczyć ani choroba, ani starość, ani śmierć, cieszył się bardzo bogatym życiem miłosnym. Nauki o przyczynie i skutku (sanskr. karma), których Budda udzielił wkrótce po osiągnięciu oświecenia, mogą pomóc każdemu, ponieważ umożliwiają głębokie zrozumienie wzajemnych zależności zachodzących pomiędzy różnymi życiowymi sytuacjami. Bez moralizowania wyjaśniają one niezwykle przejrzyście, jakiego rodzaju skutki spowodują w przyszłości nasze obecne myśli, słowa i działania. Dzięki tej wiedzy możemy sami zadbać o swoją przyszłość. Dostajemy do rąk coś w rodzaju skrzynki pełnej narzędzi, ułatwiających nam wykonywanie właściwych działań, które wyzwalają radość w naszym umyśle i umysłach innych ludzi. Karma w żadnym wypadku nie oznacza „losu”, lecz obdarza nas wyjątkową, olbrzymią
Zgodnie z prawem przyczyny i skutku zasiewamy również nieustannie przyczyny sukcesu lub porażki partnerstwa i jesteśmy współodpowiedzialni za szczęście lub cierpienie bliskich, którzy się na nas otworzyli.
wolnością – możemy na bieżąco siać odpowiednie nasiona: zaowocują one w przyszłości efektami, jakich sobie życzymy. Zgodnie z prawem przyczyny i skutku zasiewamy również nieustannie przyczyny sukcesu lub porażki partnerstwa i jesteśmy współodpowiedzialni za szczęście lub cierpienie bliskich, którzy się na nas otworzyli. Pamiętajmy, że zarówno dobre, jak też złe wrażenia dojrzewają szczególnie szybko.
Rodzaje i poziomy celów obiecujących szczęście odgrywają w tym znaczącą rolę. Jeśli udało się nam wejść w posiadanie domu z ogrodem, przynajmniej dwa razy w roku jeździmy do modnego kurortu, a nasza żona regularnie robi się na bóstwo w salonie fryzjerskim, miłe życie na sofie przed telewizorem, z paczką słonych paluszków i butelką piwa, pociąga nas już znacznie mniej, po prostu nie jest wystarczające. Wtedy możemy sensowniej wykorzystać moc, która doprowadziła nas do tego momentu życia – możemy jej przecież użyć do osiągnięcia ponadosobistych celów. Dotychczasowe życiowe doświadczenia stanowią podstawę rozwoju mającego na celu osiągnięcie trwałego szczęścia – samemu, we dwoje, w rodzinie czy w grupie. Pozwalają nam one zastosować na drodze do oświecenia siłę, psychiczny nadmiar, radość, miłość, szacunek do partnera i naszych znajomych. Możemy także badać nowe, co prawda często wymagające wysiłku, lecz jednocześnie podniecające możliwości, które otwiera przed nami życie. Dzięki temu nie tylko miłość pozostaje świeża przez długi czas – stopniowo słabną również zakorzenione w naszym umyśle nawyki i małostkowość. Dotychczasowe granice albo znikają, albo stają się wyzwaniem, z którym szczególnie chętnie się pracuje. Przy takim nastawieniu każde doświadczenie jest krokiem na wspólnej drodze do trwałego szczęścia.
Zasadniczo istnieją dwa różne wyobrażenia o tym, co określa się jako „miłość”. Najszerzej rozpowszechnione zakłada, że miłość jest pełna oczekiwań i nastawiona na branie. Ale istnieje przecież także miłość wyzwalająca i nastawiona na dawanie. „Biorącej” miłości nieobce są takie pojęcia jak przywiązanie, zazdrość, gniew i egoizm, „dająca” natomiast opiera się na bogactwie myśli buddyjskiej i obejmuje pełnię miłości, współczucia, współradości i równości. W zwyczajnej, egoistycznej miłości przestrzeń staje się bardzo mała i uboga. Wszystko jest ograniczone, żyjemy albo w przeszłości, albo w przyszłości, w centrum naszego zainteresowania znajduje się tylko to, co przychodzi i odcho- dzi. Przeżywamy uczucia, które czasami są radosne, a czasami wywołują cierpienie i ostatecznie nie mogą nam zaofiarować niczego, co miałoby trwałe znaczenie. Pogrążeni w pełnym oczekiwań i obaw świecie emocji, nigdy nie znajdziemy się w tym, co właśnie się wydarza, w następstwie czego nie umiemy dostrzec szczęścia ani nie potrafimy się nim cieszyć. Zamiast tego zajmujemy się tym, co było, tym, co mogłoby się wydarzyć, lub oczekujemy tego, co powinno nadejść. Nie mamy zaufania do chwili i również w codziennym życiu nieustannie oczekujemy zabezpieczeń i obietnic, co prowadzi do tego, że nie potrafimy odczuwać radości tu i teraz. Zmuszamy w ten sposób naszych zdezorientowanych partnerów do półprawd i kłamstw, ponieważ nie potrafią oni przewidzieć przyszłości lub też pragną nas chronić. Utrzymując postawę posiadacza, czujemy się w partnerstwie pozornie bezpieczni, nie zasiewamy jednak żadnych trwałych przyczyn prawdziwego szczęścia i przede wszystkim nie proponujemy żadnego duchowego rozwoju. Zamiast tego nadmierne przywiązanie do partnera wprowadza nas w coraz większe pomieszanie i odwodzi od właściwego celu – wspólnego rozwoju. Jeśli oczekujemy od partnera, że uczyni nas szczęśliwymi, w naszym związku szybko pojawią się trudności. Myślimy wówczas tylko o sobie, wszystko w codziennym życiu staje się ograniczone i lepkie – w końcu do związku wkrada się poczucie wyłączności, utrudniające innym dostęp do niego. Na dalszą metę niszczy to opartą na zaufaniu wymianę pomiędzy partnerami i radość z bycia razem szybko znika. Prawdziwe szczęście przychodzi zawsze jako podarunek. W przeciwieństwie do tego pełna wyrachowania postawa skutecznie zmniejsza szansę na to, że w związku wydarzy się coś dobrego. W pełnym oczekiwań
Nawet najlepszy związek skończy się rozczarowaniem, jeśli potrzeba w nim coraz więcej zewnętrznych podniet.
świecie stajemy się stopniowo, ale nieodwołalnie coraz trudniejsi i coraz natarczywiej chcemy wszystko zatrzymać dla siebie. Pojawiające się wówczas coraz częściej zaburzenia naturalnej wymiany ze światem i coraz wyraźniejszy brak podstawowego zaufania staną się poważną przeszkodą na drodze do spełnienia. Nawet najlepszy związek skończy się rozczarowaniem, jeśli potrzeba w nim coraz więcej zewnętrznych podniet. Jeżeli partnerzy
Jeżeli pociąg fizyczny jest na początku słaby, ale lubimy się bardzo pod innymi względami, i tak może powstać pomiędzy nami przejrzysty, pełen spełnienia związek.
nie wystarczają już sobie nawzajem, lecz zaczynają poszukiwać szczęścia na zewnątrz związku – to wielka strata. Życie jest za krótkie na powierzchowne związki, które je marnują. Jeśli zatem nie łączą nas dzieci, oboje powinniśmy rozejrzeć się za nowymi, lepiej pasującymi do nas partnerami, którzy pokochają nas za to, co potrafimy dać i jacy jesteśmy.
Wszystko może się jednak potoczyć zupełnie inaczej. Jak tego dowodzi istnienie niezliczonych szczęśliwych związków, można się nawzajem doskonale wzbogacać i wspólnie wzrastać. W chwili, kiedy mężczyzna i kobieta widzą się po raz pierwszy, zapadają – najczęściej nieświadomie – liczne decyzje. Chociaż początkowo myślimy: „Co za piękna kobieta! Poderwę ją!” albo „Co za mężczyzna! Będzie pasował do mojej kolekcji!”, jednocześnie powstaje pierwsze pragnienie bliskości, które może przekształcić się w gorącą miłość. Jeżeli pociąg fizyczny jest na początku słaby, ale lubimy się bardzo pod innymi względami, i tak może powstać pomiędzy nami przejrzysty, pełen spełnienia związek. Duże znaczenie ma to, by obie strony dążyły do dawania, dzielenia się i bycia razem.
Od początku zatem ważne jest obserwowanie, o jakiego rodzaju miłość chodzi. Dobrze zadać sobie pytania: „Co naprawdę może pomiędzy nami powstać? Czy nasze wartości, światopogląd, kultura i background pasują do siebie? Czy rozumiemy się rzeczywiście, czy też czujemy się przyciągani przez coś zdecydowanie obcego? Czy będziemy umieli – również na dalszą metę – obdarowywać się nawzajem radością i wolnością i dzięki naszemu związkowi uszczęśliwiać również innych? Czy spotykamy się jako ludzie, którymi jesteśmy, czy też odgrywamy modne role, odpowiadające duchowi czasów, w których żyjemy?”. Każdy oczywiście pragnie zaprezentować się w jak najlepszym świetle. To jednak nie wystarczy – powinniśmy się zastanowić, czy nasze spotkanie rzeczywiście opiera się na jakimś solidnym fundamencie. Jeżeli nawet odpowiedź na wiele podobnych pytań brzmi „nie”, nie znaczy to wcale, że nie możemy się cieszyć czyjąś piękną twarzą albo sprawnym ciałem – nie tracąc przy tym za dużo czasu, zachowując równowagę i wolność.
Jeśli natomiast partnerzy naprawdę dobrze do siebie pasują, ich spotkanie wytworzy nadmiar, którym będą chcieli obdarowywać się nawzajem i dzielić z innymi. Silny wzajemny pociąg bardzo nas do siebie zbliża. Trwale spełniająca radość powstaje dzięki stopieniu się „ja” i „ty” w „my”. Dzięki uzupełnianiu się i jednoczeniu w miłości wszystko rozkwita – stajemy się dla siebie nawzajem prawdziwym oparciem. Mając wiele psychicznego nadmiaru, w naturalny sposób używamy owej mocy w świecie i doświadczamy spełnienia, widząc, że inni również pragną wziąć udział w naszym rozwoju. W ten sposób stopniowo wszystko w naszym życiu staje się krokiem na ścieżce ku oświeceniu. To sprawia, że poznajemy coraz lepiej zarówno zewnętrzny, jak i wewnętrzny własny świat. Związki pomiędzy ludźmi są naprawdę głębokie i budzą wiele silnych uczuć, toteż stanowią dla nas najlepsze zwierciadło służące poznawaniu samego siebie i pomagają nam się rozwijać.
W udanym związku nie powinny wydarzać się żadne dramaty. Łatwo wzrasta się w nim na trzech poziomach jednocześnie:
W udanym związku nie powinny wydarzać się żadne dramaty.
fizycznym, dającym miłość i ochronę, wewnętrznym, dającym podstawę rozwoju, oraz na głębokim, tajemnym poziomie, na którym w coraz większym stopniu stajemy się jednością, co w przypadku rzeczywiście pasujących do siebie partnerów jest wyraźnie widoczne. Również ich dzieci noszą w sobie to zaufanie jako nieustanne błogosławieństwo i dlatego wzrastają w harmonii i są niezwykle pewne siebie. Udane partnerstwo zaczyna się w tym momencie, gdy dobro partnera staje się dla obojga ważniejsze od własnego sukcesu. Jeżeli odczuwamy radość, mogąc uczynić kobietę królową, a mężczyznę królem, nasz wspólny
Udane partnerstwo zaczyna się w tym momencie, gdy dobro partnera staje się dla obojga ważniejsze od własnego sukcesu.
rozwój będzie naprawdę nieograniczony. Wraz z tym wzbogacającym nastawieniem powstaje żywa, uzupełniająca się miłość.
Celem miłości nastawionej na dawanie, która stanowi w związku partnerskim spoiwo utrzymujące wszystko w całości, jest wspólne szczęście i szczęście partnera. Jak wielu z nas przekonało się w wyjątkowych momentach swojego życia, stany głębokiej miłości, która nie czyni różnic, są o wiele bardziej szczere i przekonujące niż wszystko, co moglibyśmy zrobić dla siebie samych. Przypominają wydostawanie się z więzienia – wyzwalające uniesienie bycia jednością ze wszystkim i bycia dla wszystkich wypełnia nas głębokim szczęściem.
Zazwyczaj na początku związku decydujące znaczenie ma wzajemne przyciąganie. W dobrych związkach tak już zostaje – po prostu odczuwamy radość z dawania radości. Jeżeli relacja pomiędzy partnerami ma być trwała i rozwijająca, muszą w niej zapanować wzajemny szacunek i zaufanie. Po tym poznamy doświadczone, kochające się pary.
Każdy, kto ma psychiczny nadmiar, potrafi lepiej zarówno przyjmować, jak i dawać to, co piękne. Jeżeli dobrze powodzi się
Piękne pary są podarunkiem dla świata. Niestety, nie są one częstym zjawiskiem.
obojgu partnerom – zarówno w pojedynkę, jak i razem – otwierają się pomiędzy nimi nowe poziomy znaczeń i radości. Piękne pary są podarunkiem dla świata. Niestety, nie są one częstym zjawiskiem. Dlatego sprzyjające warunki, które możemy sobie zapewnić w każdej chwili dzięki przyjaznym myślom, słowom i działaniom,
Spotkanie dwojga dojrzałych, szczęśliwych ludzi ożywia ich otoczenie – i nie tylko oni mogą dzięki temu coś zyskać.
są niezwykle cenne. Powstająca w oparciu o nie i nieustannie wzrastająca radość rozsadza w trwającym dłużej związku wszystkie granice relacji „ja–ty” i coraz silniej promieniuje na zewnątrz.
Spotkanie dwojga dojrzałych, szczęśliwych ludzi ożywia ich otoczenie – i nie tylko oni mogą dzięki temu coś zyskać. Ma się wówczas wrażenie, że świat obdarowuje sam siebie. Całość jest większa niż suma części wnoszonych przez kochanków. Jedna trzecia możliwości związku pochodzi od mężczyzny, jedna trzecia od kobiety, a ostatnia, trzecia część powstaje „tak po prostu”, dzięki ich spotkaniu. Pełne zaufania pole pomiędzy obojgiem najwyraźniej czyni przestrzeń brzemienną. Z jednej strony czujemy, dzięki rozwijającemu się uczuciu, coraz częściej i na coraz większą odległość, jak się akurat powodzi naszemu ukochanemu lub naszej ukochanej. Z drugiej natomiast wygląda na to, że dzięki wzajemnej bliskości życzenia łatwiej się spełniają i zyskują na sile. Z przestrzeni wyłaniają się wtedy nieoczekiwane możliwości dopełniania się nawzajem i wzajemnego wzbogacania się. Ci, którzy biorą w tym bezpośredni udział, oraz ich otoczenie zyskują poprzez to coś, co jednocześnie jest nowe i najwyraźniej znajome. Gdy miłość jest prawdziwa, wychodzi daleko poza swoje części składowe; stanowi to jedną z jej najwyraźniejszych cech i decyduje o jej czarodziejskiej mocy.
Co tak naprawdę się wydarza, kiedy dwoje ludzi zbliża się do siebie z zaufaniem, kiedy ich celem staje się dawanie i uszczęśliwianie siebie nawzajem? Przede wszystkim już samo to nastawienie jest mądre i zasługuje na uwagę, ponieważ ten, kto daje, nigdy nie traci! Jeżeli utrzymujemy tę postawę, w naszym życiu przez cały czas wydarza się coś nowego. Stopniowo stajemy się świadomym kanałem, przez który dociera do istot bogactwo i wszystko to, czego potrzebują. Jeśli oboje partnerzy kierują się taką motywacją, nieustannie napotykają możliwości wniesienia czegoś dobrego do wspólnego życia. Niezliczone ludzkie właściwości, takie jak szczodrość, cierpliwość i radość, które chociaż nie w pełni rozpoznane, obecne są w umyśle każdego, rozwijają się same z siebie, kiedy zakochani nastawią się na przynoszenie szczęścia wszystkim. Te moce umysłu budzą się w nas wtedy, gdy zapominamy o sobie samych i całą uwagę skupiamy na innych. Dzięki pełnemu radości dzieleniu doświadczeń ciała, mowy i umysłu bezustannie otwierają się przed nami pełne znaczenia wglądy, stające się źródłami najwyższego szczęścia. W ten sposób odkrywamy nagle nowe światy. Duchowo rozwinięty człowiek bez przerwy odnajduje owe samopowstałe skarby i świeżość chwili dzięki wewnętrznemu równoważeniu się wszystkich przeciwieństw i powstającej w ten sposób pełni.
W jaki sposób wyraża się to przeżycie jedności w codziennym życiu kultur Zachodu przyjaznych człowiekowi? Można to porównać do spotkania się przyjaciół, którzy chcą zbudować razem dom. Wrzucają wszystkie swoje umiejętności do jednego worka – każdy wnosi to, co ma najlepszego. Niektórzy mają pieniądze, ktoś inny jest zręcznym murarzem, następny montował już kiedyś instalację wodną, ktoś kolejny zna się na elektryce, a jeszcze inny biega po piwo. Przyjaciołom mającym ten sam cel współpraca udaje się doskonale. Wspierają się wzajemnie, uczą od siebie, a dzięki temu niedopasowane części stają się stopniowo budynkiem, który jest czymś więcej niż sumą prac i zdolności, które go stworzyły.
W wyważonym partnerstwie dzieje się coś podobnego. Dotyka się tutaj jednak o wiele głębszych poziomów, ponieważ chodzi o rozwinięcie ludzkiej pełni. Jeśli oboje partnerzy postawią swoją miłość, zdolności i właściwości w ruletce związku, ostatecznie
Jeśli oboje partnerzy postawią swoją miłość, zdolności i właściwości w ruletce związku, ostatecznie wygrają nie tylko główną wygraną, lecz także staną się właścicielami kasyna!
wygrają nie tylko główną nagrodę, lecz także staną się właścicielami kasyna! Jeżeli rzeczywiście chodzi nam o dobro partnera, myślimy: „Życzę ci tego, co przynosi ci szczęście”. To nastawienie stwarza przestrzeń, która poprawi nasze związki z innymi. W ten sposób mała miłość „ja i ty” stanie się miłością „my”, która w coraz bardziej ponadosobisty sposób będzie rozświetlała całe nasze życie. Od tej chwili nie będziemy już musieli niczego udowadniać, brać udziału w żadnych grach, lecz będziemy potrafili przeżywać jako bogactwo to, że nasz partner i wszyscy inni ludzie mają tak różnorodne właściwości i poglądy oraz że mogą się uzupełniać na tak wiele sposobów. Jak można rozwinąć taką miłość, pełną podziwu dla partnera i zawsze zachowującą dobry styl? Budda proponuje w tym celu wiele metod i rozwiązań. Szybko można zauważyć, że pary, które żyją dzisiaj zgodnie z wiedzą i radami Buddy lub buddyjskiego nauczyciela, są szczęśliwsze i radośniejsze, mają więcej mocy i jednocześnie mniej oczekiwań w stosunku do swego towarzysza życia. Nawet z rozstaniami i innymi bolesnymi doświadczeniami, takimi jak śmierć ukochanego, łatwiej jest pracować silnemu, wyćwiczonemu i elastycznemu umysłowi. Podobna postawa dziwi niebuddystów: „Jak można rozstać się w tak przyjemny sposób i w dodatku pozostać przyjaciółmi?”. Odpowiedź jest prosta: buddyści próbują zawsze dostrzegać we wszystkim to, co dobre, ponieważ są przekonani, że w ten sposób zbliżają się do prawdy. Ponieważ sami stwarzamy swój świat, patrzenie na zjawiska w ten sposób jest bardzo pomocne.
W języku angielskim istnieje pewne subtelne słowo to enoble – uszlachetnić, postawić wysoko, utwierdzić coś w jego pięknie. Ten sposób myślenia polegający na postrzeganiu wszystkiego na najwyższej płaszczyźnie ma podstawowe znaczenie dla przynoszącego szczęście rozwoju partnerstwa i umysłu. Kobieta musi być przez partnera czczona i postrzegana jako uosobienie wszystkich doskonałych żeńskich właściwości, by mogła się rzeczywiście otworzyć. Mężczyzna musi stanowić dla swej partnerki ucieleśnienie męskiej mocy i działania. Jeżeli potrafimy trwale utrzymywać to podstawowe buddyjskie nastawienie, miłość,
Kobieta musi być przez partnera czczona i postrzegana jako uosobienie wszystkich doskonałych żeńskich właściwości, by mogła się rzeczywiście otworzyć. Mężczyzna musi stanowić dla swej partnerki ucieleśnienie męskiej mocy i działania.
świat i całe życie staną się dla nas prawdziwym podarunkiem. Wraz z powstaniem tego podejścia wszystko rzeczywiście zaczyna toczyć się właściwym torem.
Uwarunkowana miłość oczekuje, ma nadzieję i obawia się, pragnie również więcej otrzymywać, niż dawać. W ten sposób powstają przeszkadzające uczucia i coraz większe duchowe ubóstwo.
Dająca, nieuwarunkowana miłość rozpoznaje, jak bardzo w zwyczajnym świecie istoty starają się osiągnąć trwałe szczęście, nie potrafiąc go jednak odnaleźć. Kiedy zdajemy sobie z tego sprawę, zaczynamy dawać, nie myśląc o swoich własnych korzyściach. Nasze myśli wypełnia silne życzenie, by wszyscy byli szczęśliwi, a nasze słowa i działania wynikają ze współczującej, kochającej mądrości.
Uświadomienie sobie znaczenia Czterech Podstawowych Rozmyślań stanowi początek buddyjskiej ścieżki. Są one tak istotne, że przypominamy je sobie również przed każdą medytacją, pogłębiamy ich zrozumienie i próbujemy ukształtować swoje życie zgodnie z nimi. W odniesieniu do związku partnerskiego rozmyślania te mają szczególne znaczenie, nadają byciu razem właściwy kierunek.
W dzisiejszych czasach świat jest nastawiony głównie na zaspokajanie codziennych, pozbawionych znaczenia potrzeb. Media i reklama nieustannie utwierdzają nas w przekonaniu, że w określonych obszarach życia brakuje nam wielu rzeczy. Na tym opiera się szeroko rozpowszechniony pogląd, że dopiero po spełnieniu owych pragnień rzeczywiście możemy się zaangażować w dalszy rozwój duchowy. Niestety, ludziom nieustannie pokazuje się coraz to nowe zabawki, za których zdobycie chętnie płacą licznymi drogocennymi latami swojego krótkiego życia. Na całym świecie wielu wpadło w sidła nastawienia, które najlepiej wyraża popularne w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku hasło reklamujące sieć niemieckich banków: „Jesteś tym, co masz”. Kierując się nim, często uganiamy się za rzeczami, leżącymi później bezużytecznie w kącie, albo spędzamy dla równowagi niekończące się godziny w ośrodku fitness czy w salonie piękności. Tylko niewiele osób osiąga taki poziom zadowolenia, na którym przedmioty służą człowiekowi i czynią go wolnym, zamiast go ograniczać i kraść jego czas.
Właściwie poza zdrowym jedzeniem, dachem nad głową, możliwością swobodnego przemieszczania się i demokratycznymi wolnościami człowiek nie potrzebuje wielu zewnętrznych rzeczy, by być zadowolony, ponieważ szczęście zależy ostatecznie od naszego sposobu patrzenia. Zamiast ciągle dążyć do tego, co najwyraźniej już mamy, widzieć wszędzie do połowy puste szklanki i gromadzić niespełnione pragnienia, powinniśmy uświadomić sobie nasze obecne możliwości duchowego rozwoju i rozsądnie je wykorzystywać. Ostatecznie żaden samochód ani żadna sofa nie mogą stać się szczęśliwe – potrafi to jedynie nasz umysł. Dlatego właśnie w nim powinniśmy szukać szczęścia.
Ostatecznie żaden samochód ani żadna sofa nie mogą stać się szczęśliwe – potrafi to jedynie nasz umysł.
Budda był w tej materii wysokiej klasy specjalistą i dzięki swym naukom pragnął osiągnąć tylko jeden cel – chciał, aby każdy poznał swój umysł i aby stosując stopniowo jego wskazówki, mógł osiągnąć trwałą radość. Pierwsze z Podstawowych Rozmyślań dotyczy więc owej cennej możliwości świadomego kształtowania własnego życia za pomocą buddyjskich metod. Tylko niewielu ludzi ma dostęp do ponadczasowych prawd, jeszcze mniej zaś jest tych, którzy z nich korzystają.
Wielu ludzi na początku związku ma świadomość, w jak szczególnej uczestniczy sytuacji. Mogą się dzielić ogromem dobra, obdarzać się radością, odkrywać coraz to nowe światy i spędzać noce w najlepszym towarzystwie – daje im to wiele radości. Doskonałą pomocą jest przypominanie sobie codziennie o tych podarunkach. Dzięki temu trudności nie rosną i doświadczamy wdzięczności za każdą chwilę spędzaną razem.
Niestety, mało kto wie, jak sprawić, by te warunki pozostały. Jeżeli z szeroko otwartymi oczami przemierzamy świat, czytamy mądre gazety i znajdujemy wieczorem czas na obejrzenie wiadomości, przed oczami staje nam wielobarwny obraz: widzimy wszędzie ludzi szczęśliwych i nieszczęśliwych; świeżo
Nie warto być pamiętliwym, ponieważ ukochany może już jutro umrzeć albo odejść.
zakochanych i pogrążonych w żałobie; relacje przyjemne lub nieprzyjemne. Im dokładniej się temu wszystkiemu przyglądamy, tym wyraźniej widzimy, że nieustannym zmianom podlegają nastroje ludzi oraz to, co naszym zmysłom wydaje się całkowicie stabilne i rzeczywiste. Nie ma niczego na świecie – dotyczy to również jego samego – co istniałoby od zawsze, i niczego, co będzie istniało wiecznie. To drugie Podstawowe Rozmyślanie – wszystko jest przemijające. Nie warto być pamiętliwym, ponieważ ukochany może już jutro umrzeć albo odejść. Wgląd w przemijalność wszystkich rzeczy, w warunki, które je określają, i rozsądne obchodzenie się ze zmiennością zjawisk nie tylko jest dobrym sposobem na utrzymanie świeżości w partnerstwie, lecz także przydaje się we wszystkich pozostałych dziedzinach życia. Nasze położenie historyczne, polityczne i socjalne jest, w porównaniu z położeniem przeważającej liczby ludzi na świecie, wręcz doskonałe. Jeśli uświadomimy to sobie – my, dobrze wykształceni mieszkańcy Europy Zachodniej – nie będziemy już więcej tracić czasu. Nie będziemy wówczas chcieli, aby te drogocenne chwile upływały nam tylko na przyjemnościach, lecz zapragniemy wykorzystać je również dla rozwoju duchowego. Zamiast narzekać, że ukochany odszedł do innej lub że pościel jest za mało zmięta następnego ranka „po”, będziemy umieli cieszyć się tym, że możemy się zakochać w kimkolwiek chcemy, a także sami zdecydować, kiedy i z kim weźmiemy ślub. Docenimy również wszystkie wolności, które mamy, dotyczące tego, co myślimy, czujemy i mówimy.
Nie oznacza to, że musimy zawsze potakiwać, poddawać się warunkom nie do przyjęcia czy też zewnętrznej agresji. Nikt nie jest zdany na łaskę i niełaskę różnych życiowych sytuacji, które ciągle się zmieniają, ponieważ nie powstają one przypadkowo. Winy za te sytuacje nie ponoszą „inni”. To nasze własne działanie określa zawsze nasze życie. O tym, czy nasz związek będzie pełen radości i będzie się dobrze rozwijał, wzbogacając nas, czy też szybko zacznie przypominać zapasy w błocie, możemy w dużym stopniu decydować sami, odpowiednio do pojawiających się warunków. Jeśli rzeczywiście to zrozumiemy i zdamy sobie sprawę z tego, że zmarnowane chwile nigdy już do nas nie powrócą, w naszym partnerstwie wiele się zmieni. Kiedy to odkryjemy, będziemy raczej gotowi zrezygnować z powierzchowności, egoizmu i małostkowości – nie będziemy się już poddawać chwiejnym i przemijającym nastrojom. Życzmy więc partnerowi i samym sobie wewnętrznej stabilności, zamiast narzekać i szukać błędów.
Każdy wnosi do aktualnego życia wiele wrażeń z życia poprzedniego, określających jego obecne ciało, zdrowie, zdolności i skłonności, a także krąg kulturowy. Mogą być one tak wiążące i trudne, że wiele osób mówi o „losie”. Jest to zrozumiałe, ale nie daje pełnego obrazu sytuacji. Można zmienić warunki, w których się żyje. Bycie stopniowo coraz bardziej świadomym tej możliwości stanowi treść trzeciego Podstawowego Rozmyślania: tu zajmujemy się prawem przyczyny i skutku – karmą. Istnieją, co prawda, przyczyny, które właśnie dojrzewają i od których w dużym stopniu jesteśmy zależni, jednak dalszą przyszłość sami określamy swoimi myślami, słowami i działaniami. To, czego doświadczamy, jest rezultatem tego,
Jeżeli sytuacja panująca pomiędzy nami a naszym partnerem jest trudna, nie powinniśmy na siłę obarczać go winą za kłótnie, lecz świadomie znaleźć drogę, która wyprowadzi nas oboje z okrążenia.
co robimy, i związane jest z nami samymi! Na przykład w każdym momencie miłość, którą daliśmy lub której odmówiliśmy, decyduje o tym, co później wydarzy się w naszym związku. Nawet w chwili nadciągającego dramatu można świadomie dzielić się ze światem pożytecznymi wrażeniami. Wyważają one bramę prowadzącą do obszarów radości i znaczenia, pobudzając w ten sposób rozwój zmierzający do trwałych wartości, miłości i nadmiaru. Dzieje się tak, ponieważ nikt inny z wyjątkiem nas samych nie jest odpowiedzialny za nasze życie. Jeżeli sytuacja panująca pomiędzy nami a naszym partnerem jest trudna, nie powinniśmy na siłę obarczać go winą za kłótnie, lecz świadomie znaleźć drogę, która wyprowadzi nas oboje z okrążenia. Któż inny miałby to zrobić? Jeżeli będziemy czekali, aż zrobi to nasz partner, staniemy się od niego zależni i będziemy narażeni na jego złe nastroje. Każdy ma prawo zadziałać w pełen mocy sposób, by zakończyć kłótnie. Nie chodzi tu o bycie winnym albo niewinnym. Na końcu wygrywamy oboje.
Niestety, ludzie z kiepskimi kartami zwykle nie rozpoznają swoich możliwości. Obrazowo można to przedstawić w następujący sposób: ktoś, kto wyrządził wiele zła, znajduje się w położeniu człowieka, pod którego drzwiami czeka policja albo komornik. Ma niewiele przestrzeni do działania. W innej sytuacji znajduje się ktoś, kto wykonał wiele pozytywnych działań – przeżywa świat jako przyjazny i nieograniczony oraz doświadcza olbrzymiej liczby możliwości, przenikniętych ciepłem zawartym w jego umyśle. Policjant otwiera mu z ukłonem drzwi, a komornik z uśmiechem wręcza w prezencie telewizor.
Czwarte Podstawowe Rozmyślanie dotyczy motywacji do duchowego rozwoju. Dobrze jest nie tylko zadać sobie pytanie o sens i cel życia, lecz także od czasu do czasu pomyśleć o swoim związku pod tym kątem, zastanowić się, w jakim kierunku powinien się on rozwinąć. Co jest naszym wspólnym celem? Dlaczego pragniemy zbudować szczęśliwy związek? Czy chcemy to zrobić po to, by jakoś spędzić czas, czy też dlatego, że rozwijanie się razem przynosi radość i znaczenie? Opłaca się pracować nad sobą, ponieważ jeżeli tylko unikamy życia, niczego się nie uczymy. Korzyści płynące z tego wysiłku są wyraźne. Stajemy się atrakcyjni dla innych na poziomie zewnętrznym oraz rozwijamy wewnętrzne właściwości przynoszące szczęście i dlatego partner chce z nami zostać. Wielu samotnych ludzi nie jest tego świadomych i nie zdaje sobie sprawy, że są współodpowiedzialni za swoją samotność. Przypominanie sobie Czterech Podstawowych Rozmyślań pozwala dokładnie rozpoznać zasadnicze uwarun- kowania życia. Wspierają one buddystów w prowadzeniu życia pełnego znaczenia i umacniają ich w rozwoju duchowym. Jeżeli chodzi o związek osobisty, pomagają dostrzec niepowtarzalność chwil, które dzielimy z partnerem, oraz postępować w oparciu o to zrozumienie tak, abyśmy byli razem jak najszczęśliwsi. Dzięki nim nie jesteśmy już w tak dużym stopniu usidleni przez codzienne drobiazgi, lecz potrafimy zachować szeroką perspektywę i jesteśmy świadomi najróżniejszych obszarów naszego rozwoju jako jednostki i jako pary. Największe możliwości kształtowania szczęśliwego partnerstwa uzyskuje się wtedy, kiedy zna się i stosuje wiedzę o przyczynie i skutku.
Trzeźwy wgląd w przyczynę i skutek bardzo ułatwia życie i czyni świat zrozumiałym. Pozwala przekonująco wyjaśnić to, co na pierwszy rzut oka wydaje się nam niesprawiedliwe i podłe. Więcej – karma tłumaczy, dlaczego na całym świecie wewnętrzne i zewnętrzne warunki życia istot są tak różne. Budda pokazuje również, w jaki sposób możemy właściwie pokierować nie tylko obecnym istnieniem, ale też wszystkimi kolejnymi i otwiera w ten sposób przed nami olbrzymi obszar potencjału działania. Dzięki niemu tak pokierujemy swoim życiem, byśmy potrafili sami doświadczyć szczęścia i znaczenia, otworzyć do nich drogę innym oraz usunąć lub przekształcić przyczyny trudności, zanim pojawią się skutki.
Prawo przyczyny i skutku obowiązuje w rzeczywistości wszędzie, nawet w odniesieniu do technicznego funkcjonowania rzeczy lub przyrody nieożywionej. Odgrywa ono decydującą rolę również w związkach pomiędzy ludźmi i w życiu wewnętrznym człowieka. Podstawą tego, co się wydarza, pozostają dojrzewające pokłady przyczyny i skutku. Doświadczamy wyłącznie tego, czego przyczyny spowodowaliśmy w świecie myślami, słowami i działaniami. Oczywiście, rzeczy takich jak pogoda, szczęśliwe numery w totolotku, relacje społeczne czy partnerstwo nie można przewidzieć z wyprzedzeniem – ich przyczyny są niezliczone.
Kiedy karma dojrzewa, zbieramy to, co zasialiśmy. Przyczyna i skutek działają w ciągu wielu żywotów, a ludzie bardzo łatwo wszystko zapominają, toteż wielu z nich nie rozumie, dlaczego spotykają ich określone rzeczy. „Dlaczego partnerzy zawsze uciekają ode mnie?”, „Dlaczego nie udaje mi się zbudować żadnego trwałego związku?” Wydarzenia i doświadczenia, których przyczyn nie możemy bezpośrednio zobaczyć w tym życiu, często są wynikiem działań lub silnych życzeń z wcześniejszych żywotów. Do początku okresu dojrzewania przerabiamy głównie wrażenia z ostatniego życia. Kiedy później zaskoczy pełen mocy silnik hormonów i niezliczonych uczuć, powstaje karma tego życia. Kiedy ludzie dobiegają sześćdziesiątki, widać już zwykle po ich twarzach, jak przebiegnie kolejna runda i w stronę jakiego odrodzenia zmierzają.
Widzimy to, czym promieniujemy na świat. Ludzie niezadowoleni spotykają inne „trudne przypadki”, a szczęśliwi natrafiają na
Jeżeli jesteśmy zakochani, promienieje nie tylko obiekt naszych uczuć – także reszta świata jawi nam się w nowym świetle, wszędzie widzimy otwartość i przyjazne twarze.
towarzystwo o podobnym usposobieniu. Jeżeli jesteśmy zakochani, promienieje nie tylko obiekt naszych uczuć – także reszta świata jawi nam się w nowym świetle, wszędzie widzimy otwartość i przyjazne twarze. Na początku być może brzmi to trochę baśniowo, ale baśniowe nie jest. Każdy z pewnością znajdował się już wielokrotnie w sytuacji, w której mógł to sprawdzić. Gdyby nie istniała możliwość rozsądnego ukształtowania przyszłych wydarzeń, równie dobrze moglibyśmy przesiedzieć całe życie, popijając piwo przed telewizorem.
Wszystkie bez wyjątku wrażenia z wcześniejszych działań ciała, mowy i umysłu zakorzenione są w naszej magazynującej świadomości. Kiedyś wywołają odpowiadające im zewnętrzne i wewnętrzne warunki. Jeżeli zakochani są tego świadomi, nie będą już więcej odbierali złych nastrojów partnera jako ataku
Jeżeli ludzie zachowują się dziwnie, nie bierzemy udziału w całej tej zabawie i złość zanika, nie wyrządzając szkód.
na siebie. Nawet w umysłach ludzi skutecznych życiowo i cieszących się szacunkiem zalegają jeszcze pokłady nieczystości; nikt nie wie, kiedy karma dojrzeje i co jeszcze może się przydarzyć. Dlatego jednym z najlepszych rozwiązań jest rozluźnione i pełne humoru podejście do zrzędzącej partnerki lub mrukliwego partnera. Po prostu, jeżeli ludzie zachowują się dziwnie, nie bierzemy udziału w całej tej zabawie i złość zanika, nie wyrządzając szkód. W ten sposób dzięki świadomemu niedziałaniu sytuacje kryzysowe rozpuszczają się same z siebie.
Jedynym sposobem na skuteczną poprawę własnej karmy jest przejęcie odpowiedzialności za swoje działania. W ten sposób powoli wydobywamy się z zakamarków naszego istnienia. Każdy i w każdej chwili może coś zmienić w swoim życiu. Rozstrzygające jest tutaj zrozumienie, że zawsze możemy zrobić coś pozytywnego, co przyniesie nam szczęście na dalaszą metę. Jesteśmy całkowicie wolni, a przyczyny przynoszą nieustannie skutki o tym samym ładunku emocjonalnym. Jeżeli inni zarzucają nam, że jesteśmy nieprzyjaźni, powinniśmy nauczyć się dziękować przyjaciołom za wszelką pomoc, którą od nich otrzymujemy, zamiast uważać ją za coś oczywistego. Następnym krokiem byłoby pomaganie im nawet wtedy, kiedy nas o to nie proszą. Próbujemy świadomie naprawiać nieprzyjemne wrażenia powstałe na skutek niezręcznych zachowań, którymi dotknęliśmy innych.
To nie „ktoś inny”, mściwy Bóg lub ograniczone społeczeństwo ponoszą winę za to, że coś w naszym życiu wydarza się niezgodnie z naszymi oczekiwaniami. Winę ponosi jedynie nasza własna ociężałość! Jeżeli nie radzimy sobie z trudnymi okolicznościami, dzieje się tak z powodu naszych nawyków, sztywnych poglądów i braku dojrzałości. Jeżeli żona opuszcza męża, z pewnością jej
Jeżeli żona opuszcza męża, z pewnością jej decyzję poprzedza przynajmniej kilka lat, w czasie których brakowało istotnego rozwoju.
decyzję poprzedza przynajmniej kilka lat, w czasie których brakowało istotnego rozwoju. Na pewno pojawiało się w tym okresie wiele znaków, że coś jest nie tak. Partnerzy mogli więc łatwo wpłynąć na całą sytuację, zdobyć się na uważność i pewien wysiłek. Mogliby wówczas jeszcze dziś dzielić mieszkanie i łoże, zamiast jedynie kłócić się w sądzie o dzieci.
Jeżeli zasadniczo zrozumieliśmy, że szczęście w życiu można osiągnąć w dużym stopniu dzięki właściwemu nastawieniu, a cierpienie w związku jest raczej rezultatem niezręczności niż po prostu zrządzeniem losu, będziemy wiedzieli, jak możemy bardziej świadomie kierować swoim życiem. W tym momencie zauważamy, że niewiele możemy zrobić dla innych, nie panując nad uczuciami, myślami, słowami i działaniami. To daje nam kolejny bodziec do świadomego kształtowania własnego życia. Jeśli jeszcze uprzytomnimy sobie, że tak naprawdę każdy dąży do szczęścia, a szkodliwe działania oraz ich skutki powstają raczej z powodu głupoty i braku dojrzałości niż z powodu nikczemności,
Żaden buddysta nie zamiera ze strachu przed karą ani nie popada w depresję z powodu raz na zawsze określonego losu, lecz każdy śmiało atakuje sytuację.
w naszych stosunkach z innymi zniknie zarówno osobiste, jak i moralne napięcie. Żaden buddysta nie zamiera ze strachu przed karą ani nie popada w depresję z powodu raz na zawsze określonego losu, lecz każdy śmiało atakuje sytuację. W końcu wszystkie przyczyny można zmienić, dopóki jeszcze nie dojrzały! Oznacza to, że jeśli nawet zrobiliśmy coś szkodliwego, może z tego wyniknąć coś pożytecznego albo pouczającego, jeżeli będziemy gotowi wyrwać zło z korzeniami i usunąć szkodliwe wrażenia ze swojej podświadomości. Metod, które mogą w tym pomóc, uczy wiele buddyjskich ośrodków Diamentowej Drogi na całym świecie.
Ważne jest, byśmy zrozumieli, że zmienić można tylko to, co się jeszcze nie wydarzyło. Otrzymaliśmy już określone geny, rodziców, wykształcenie, zostaliśmy wychowani w określonej religii oraz w określonych warunkach i powinniśmy teraz użyć tego wszystkiego najzręczniej, jak potrafimy, gdyż wszystkie te rzeczy są już niejako zastane. Z tego samego powodu w partnerstwie nie warto grzebać się w przeszłości. Zdania: „Ale przecież ty wtedy powiedziałeś…”, „Rodzice nie nauczyli cię żadnej kultury!”, oraz im podobne zatruwają jedynie związek, dlatego zaczynamy pracę tam, gdzie możemy jeszcze coś zmienić – w Tu i Teraz. Nie powinniśmy również żyć marzeniami, ponieważ sprawia to, że stajemy się niezdecydowani i mazgajowaci.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki