39,99 zł
„Istnieje doświadczenie, w którego osiągnięcie warto włożyć wysiłek – ponadczasowe, prawdziwe Schronienie, które jest już obecne w umyśle wszystkich z nas, trzeba je tylko odkryć.” (fragment)
Współczesny świat często unika tematu śmierci i umierania. Poważnemu potraktowaniu tych istotnych, ostatnich chwil życia stoi na przeszkodzie materialistyczny światopogląd i zbiorowy lęk przed przemijaniem. Buddyzm tybetański ma natomiast bardzo otwarty stosunek do śmierci: nacechowany dociekliwością i wolny od dogmatyzmu. Wielcy buddyjscy mistrzowie medytacji znani są ze swej całkowitej nieustraszoności w obliczu przemijania, opierającej się na urzeczywistnieniu absolutnej natury umysłu. 16 Karmapa wyraził to urzeczywistnienie na kilka dni przed śmiercią słowami: „Kiedy umierasz, tak naprawdę nic się nie wydarza”. Książka Lamy Ole Nydahla to bogate kompendium buddyjskiej wiedzy o śmierci – zarówno o jej iluzoryczności, jak i o fazach procesu umierania czy też w końcu o pomaganiu umierającym i ich krewnym.
Lama Ole Nydahl przed pięćdziesięcioma laty otrzymał pełny przekaz nauk buddyzmu Diamentowej Drogi od 16 Karmapy Rangdziung Rigpe Dordże – zwierzchnika szkoły Kagju, jednej z czterech głównych linii przekazu buddyzmu tybetańskiego. Od tamtej pory na prośbę swego nauczyciela Lama Ole nieprzerwanie rozpowszechnia nauki Buddy na całym świecie. Założył dotychczas około 700 świeckich ośrodków medytacji, działających obecnie pod duchowym przewodnictwem 17 Karmapy Taje Dordże.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 201
Tytuł oryginału: Von Tod und Wiedergeburt
Copyright © Buddhismus Stiftung Diamantweg Copyright © 2024 for the Polish edition by Wydawnictwo Czarna Owca Copyright © for the Polish translation by Wojciech Tracewski All rights reserved
Redakcja: Piotr Jankowski Korekta: Marianna Chałupczak, Małgorzata Denys Skład i projekt okładki: Rafał Olech Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer
Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark). Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione.
Wydanie trzecie Warszawa 2025 ISBN 978-83-8382-285-3
Chciałbym podziękować wszystkim, dzięki których pomocy powstała ta książka. Peter Speier zebrał moje wykłady na temat śmierci i odrodzenia – już w 1991 roku przekazał mi pełen rękopis. Astrid Poier z Grazu udało się w 1993 roku przygotować krótszy zbiór moich nauk o śmierci i odrodzeniu. Sam mogłem się jednak skupić na pracy nad tą książką dopiero po 2005 roku. Zawarte w niej nauki zostały pogłębione dzięki licznym pytaniom zadawanym mi przez uczniów na kursach poła, doświadczeniom zebranym podczas towarzyszenia umierającym przyjaciołom oraz mojemu własnemu wypadkowi w czasie skoku ze spadochronem.
Moja Caty, jak zwykle obecna wszędzie, gdzie coś kończy się sukcesem, towarzyszyła powstawaniu tej książki przez dwa dziesięciolecia, a Michael Fuchs oraz Pit i Maike Weigelt wspierali nas w pracy nad tekstem przez pięć ostatnich lat. Autorką profesjonalnych zdjęć i grafik jest Mika Blauensteiner, a obszerny glosariusz opracowali z wielką dokładnością Manfred Seegers, Jim Rheingans i Burkhard Scherer.
W naszym Ośrodku Europejskim, na Sardynii i w Grazu dbali o nas, jak zawsze z miłością, przyjaciele, dzięki czemu mogliśmy poświęcić każdą chwilę na pisanie. Myślę, że wielu ludzi podziękuje im wszystkim razem ze mną.
Kiedy moja żona Hannah dowiedziała się, że ma raka płuc, byliśmy wstrząśnięci, ale wewnętrznie opanowani. Wiedzieliśmy, co nas, a przede wszystkim – co ją czekało. Chociaż bardzo się kochaliśmy, jej umysł pozostał nieporuszony. Wykorzystała ostatnie miesiące życia, jak mogła najlepiej, żeby zakończyć swoją pracę. Na dzień przed tym, jak straciła mowę, pożegnała się świadomie ze wszystkimi przyjaciółmi. Umarła godnie, z uśmiechem na twarzy.
Odkąd w 1968 roku poruszyła nas oboje w Nepalu nauka Buddy, byliśmy przygotowani przez naszych solidnych nauczycieli do pomagania innym i do własnej śmierci. Moja żona nie potrzebowała żadnych dodatkowych nauk i zastosowała z pełnym zaufaniem wszystkie odpowiednie medytacje. Ludzie z jej otoczenia potrafili doskonale się dostroić do jej potrzeb, ponieważ również oni wiedzieli, co akurat jest ważne – towarzyszyli jej z miłością podczas umierania i wspierali ją.
Czas żałoby po odejściu Hannah także wyglądał inaczej niż zwykle. Po krótkim odosobnieniu wróciłem do pracy, gdyż wiedziałem, że powodzi jej się w obecnym stanie o wiele lepiej niż w chorym ciele, i byłem pewien, że w przyszłej egzystencji będziemy z radością kontynuować naszą wspólną aktywność.
Praktykując zgodnie z życzeniami naszych lamów i opierając się na ich przekazie, stałem się na przestrzeni lat nauczycielem przechodzenia przez tę decydującą chwilę. Z coraz większą radością obserwuję, jak wspaniały wpływ mają wyjaśnienia Buddy na pogrążonych w obawach ludzi, którzy nie wiedzą, co ich czeka przy końcu życia.
Wszystkich moich uczniów, którzy znają nauki o ponadczasowej naturze umysłu, śmierci i odrodzeniu, a przede wszystkim o praktyce świadomego umierania (poła), łączy jedna wspólna cecha – patrzą bez obaw w przyszłość, myślą o innych i są prawdziwym źródłem siły dla swego otoczenia. Są niczym spokojne oko cyklonu, który zazwyczaj ogarnia rodzinę, gdy zbliża się śmierć któregoś z bliskich.
Oby ta książka uwolniła wielu ludzi od strachu przed śmiercią i pomogła im już teraz zasiać w umyśle nasiona przyszłego, głębokiego szczęścia!
Patrząc na jezioro i góry otaczające Ośrodek europejski, w lipcu 2010 roku, w polu mocy błogosławieństwa Białej Parasolki, w dniu Czarnego Płaszcza.
Wasz Ole
Wszystko zaczyna się od spotkania największej i najmniejszej komórki ludzkiego organizmu – komórki jajowej kobiety i plemnika mężczyzny. Z tego połączenia powstają w czasie dziewięciu miesięcy miliardy komórek wyspecjalizowanych na dwieście sposobów. Po miesiącu tworzy się około sześciomilimetrowej wielkości istota, a w cztery tygodnie później pokazują się ramiona, nogi, ręce i stopy. Jednocześnie rozwojowi embrionu towarzyszy nie tylko rozrost nowych komórek, lecz także rozpad tych, które powstały na samym początku. Po to, żeby ręce nie wyglądały później jak małe wiosła, muszą zaniknąć komórki śluzówek pomiędzy palcami, gdyż tylko dzięki temu palce będą mogły się poruszać osobno. Także gałki oczne nie mogłyby się w pełni wykształcić bez zamierzonego wymierania określonych komórek, ponieważ oczy powstają jako złożony narząd zmysłów z prostego wgłębienia skóry. Bez rozpuszczenia się jąder komórkowych w utworzonej soczewce nasze widzenie byłoby w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu zmącone.
W podobny sposób powstaje w mózgu najpierw nadmiar komórek, a na kolejnym etapie całego procesu formują się coraz wyraźniej jego określone obszary dzięki rozpadowi niektórych z nich. Nauka dokonuje coraz to nowych odkryć, które zdecydowanie przeczą poglądom neurologii i opiniom badaczy mózgu z lat dziewięćdziesiątych, mówiącym, że mózg dorosłego człowieka jest niezdolny do dalszego rozwoju. dzisiaj wiemy, że do późnej starości mogą w nim zachodzić zmiany i nawet utrata połowy masy mózgu mo- że zostać zrekompensowana1.
Współczesna nauka żegna się coraz wyraźniej z traktowaniem człowieka jak biochemicznej fabryki. Pierwotne założenie, że mózg „produkuje” umysł, długo cieszyło się popularnością, ponieważ pasowało doskonale do materialistycznego sposobu myślenia i historii europejskiej duchowości2. Mózg postrzegano jako maszynerię przerabiającą wiedzę, a świadomość była uważana za należący do niego aparat kontrolny. To nie dawało jednak odpowiedzi na wiele pytań; istniał też dodatkowy problem polegający na tym, że umysł ma właściwości, których nie wykazuje żaden przedmiot materialny.
W ostatnich latach badacze mózgu coraz bardziej odchodzą od tego czysto przedmiotowego poglądu i poszerzają horyzonty swoich doświadczeń, wykraczając poza obszar neurobiologii. Nie tylko dlatego, że w oparciu o czysto mózgowo-biologiczne podejście nie można wyjaśnić istoty wielu obserwowanych zjawisk, lecz przede wszystkim na skutek wyników badań stanów pośmiertnych człowieka – dowiodły one wielokrotnie, że możliwe jest przejrzyste doświadczanie bez udziału mózgu. Przytomności umysłu nie da się więc ograniczyć wyłącznie do niego – mózg raczej umożliwia naszej świadomości działanie, niż ją wytwarza. Jak wykazały badania, ludzie, którzy doświadczyli stanów bliskich śmierci, opisują zgodnie, że przeżyli uczucie spokoju (ok. 90 procent), postrzegali światło (ok. 77 procent) lub mieli wrażenie wychodzenia z ciała3.
Podobnie jak fizycy kwantowi, również badacze mózgu oddalają się dzisiaj wielkimi krokami od poglądu, że istnieje jedynie ta rzeczywistość, którą można zmierzyć lub zaobserwować za pomocą zmysłów. Coraz większa liczba współczesnych naukowców zajmujących się tym tematem uważa, że ludzkie postrzeganie jest w dużym stopniu wynikiem procesów mentalnych. Na przykład aktywność mózgu, niezależnie od zaktywizowania narządów zmysłów, jest prawie taka sama w przypadku rzeczywistego obserwowania zachodu słońca nad morzem i tylko wyobrażania go sobie z zamkniętymi oczami. Wiele obserwacji pokazuje ponadto, że świadomość nie jest ograniczona przez czas, przestrzeń i miejsce.
Z buddyjskiego punktu widzenia zaczyna się robić ciekawie przede wszystkim wtedy, gdy spotykają się ze sobą neurobiologia i fizyka kwantowa. Wiele z ich założeń i poglądów staje się uzupełnieniem liczących sobie 2500 lat nauk Buddy. Podczas gdy fizyka klasyczna uważa, że istnieje obiektywna rzeczywistość, zarówno mechanika kwantowa, jak i teoria względności odcinają się od tego wyobrażenia4. Podobnie jak ma to miejsce w buddyzmie, naukowcy wychodzą coraz częściej z założenia, że świat nie istnieje niezależnie od obserwatora lub też, jak ujął to kiedyś Einstein, że „rzeczywistość jest bardzo zawziętą iluzją”5.
Zarówno fizyka kwantowa, jak i buddyzm wykraczają poza dualistyczny pogląd, unikają skrajności „albo-albo” i przedkładają ponad nią podejście „zarówno to, jak i tamto”. Tysiąc dwieście lat temu jogin Saraha z północnych indii wyraził to, bardzo życiowo, w taki sposób: „Ten, kto sądzi, że świat jest rzeczywisty, jest głupi jak wół. Ten, kto uważa, że nie jest rzeczywisty, jest jeszcze głupszy” (ponieważ na poziomie relatywnym działałoby to sprzecznie z prawem przyczyny i skutku – karmą).
Buddyjski pogląd mówi, że chociaż przestrzeń sama w sobie nie ma właściwości, które czyniłyby ją „czymś”, łączy ona wszystko, zawiera wszelką wiedzę i jest od wszystkiego nieoddzielna. Na uniwersytecie Cambridge jesienią 2004 roku rupert Sheldrake poprosił grupę osób, żeby zgadły, kto z czworga ich znajomych, biorących udział w eksperymencie, właśnie do nich zadzwonił. Trafność odpowiedzi przekroczyła znacznie 25 procent, których oczekiwano zgodnie ze statystyką metody prób i błędów, i wyniosła około 42 procent6.
Fizyk kwantowy anton Zeilinger z uniwersytetu w Wiedniu uważa mechanikę kwantową za teorię informacji i dowiódł dzięki swym badaniom „cząstek splątanych” (fotonów), że w przestrzeni, w tej samej chwili, w różnych miejscach, bez jakiegokolwiek fizycznego kontaktu, może pojawić się dokładnie ta sama wiedza7. Dlatego naukowcy niekiedy muszą się dzielić Nagrodą Nobla, ponieważ niezależnie od siebie, w tym samym czasie, lecz w różnych krajach, dokonali tych samych odkryć8.
Fakt, że nasz wszechświat składa się ostatecznie z informacji, wstrząsa posadami nauk silnie naznaczonych materializmem i potwierdza jednocześnie wyjaśnienia Buddy o tym, że otaczająca wszystko przestrzeń jest raczej pojemnikiem niż oddzieleniem – nie przypomina czarnej dziury, lecz ogarnia i łączy ze sobą istoty9.
Jeśli odłożymy na bok takie rozumienie świata, jakiego nauczano do tej pory, i podążymy za najnowszymi odkryciami fizyki kwantowej, neurobiologii i badań stanów bliskich śmierci, dosyć przekonujący stanie się dla nas pogląd, że ponowne narodziny są możliwe. Można to porównać do funkcjonowania radia – programy są nadawane również wtedy, kiedy sam odbiornik jest zepsuty. Gdy ten odbiornik, mózg, stopniowo się rozpada – co ma właśnie miejsce w czasie umierania – i dlatego może odbierać coraz mniej programów, nie znika cały człowiek, lecz tylko jego materialne przejawienie się, a wszystkie jego właściwości pozostają zachowane. Przemija to, co mamy, natomiast to, czym jesteśmy – przeżywający wszystkie zjawiska – żyje dalej, poza przestrzenią i czasem. Śmierć, tak samo jak życie, jest tylko przejściem do innego stanu świadomości. Po stanie pośrednim (sanskr. antarabhawa, tyb. bardo), w czasie którego na powierzchnię umysłu wydobywają się najsilniejsze nagromadzone w nim wrażenia, przeżywający zjawiska łączy się z pasującym do tych wrażeń nowym ciałem, w odpowiadającym ich treści świecie.
Umysł jest tym, co wszystko rozpoznaje, jego samego jednak nic nie ogranicza. Jest jak przestrzeń. Dlatego wszystko, co się wydarza, jest jego swobodną grą.
Nasza przytomność – to, co patrzy teraz przez nasze oczy, słyszy przez nasze uszy, czuje przez skórę oraz myśli o dniu wczorajszym i o jutrze, nasz umysł, który wszystko to potrafi, jest w swej prawdziwej naturze zarówno ponadczasowy, jak i nieograniczony. Jest jak lustro, w którym obrazy przychodzą i odchodzą, ono samo jednak się nie zmienia. Jest jak morze, na którego powierzchni powstają i znikają fale, ono samo jednak pozostaje niezmienne. Oznacza to, że ta nasza przytomność, z której wszystko się wyłania, nie została nigdy stworzona i dlatego nigdy się nie rozpadnie. Ponieważ przeżywający się nie narodził, nie może również umrzeć. Tylko nasze ciała przeminą, gdyż są uwarunkowane.
Umysł jest tym, co wszystko rozpoznaje, jego samego jednak nic nie ogranicza. Jest jak przestrzeń. Dlatego wszystko, co się wydarza, jest jego swobodną grą. Niezależnie od tego, czy rzeczy powstają, czy się rozpuszczają, czy przychodzą, czy też odchodzą, wszystko to pokazuje bogactwo umysłu. To, co ostateczne, jest obecne we wszystkich czasach i miejscach. Umysł nieustannie gra sam ze sobą, sprawia, że w nim i z niego wyłaniają się światy, stany, skłonności i wewnętrzne przeżycia wypełnione myślami i uczuciami.
Jeśli na zewnątrz i wewnątrz nic się nie pojawia, ukazuje to przestrzeń umysłu, zawartą w nim możliwość. Jeżeli coś się dzieje lub pojawiają się przeżycia, ukazuje to jego przejrzystość i zdol- ność do swobodnej gry. A to, że oba te aspekty mają miejsce jednocześnie, wskazuje na nieograniczoność umysłu.
Im lepiej rozumiemy, że umysł jest niezniszczalny sam w sobie, tym wyraźniej rozpuszczają się nasze oczekiwania i obawy i możemy swobodnie spoczywać w chwili lub działać. Dzięki temu gubimy się coraz rzadziej w świecie własnych wyobrażeń – w przeszłości lub przyszłości – coraz rzadziej też mamy wrażenie, że musimy coś udowadniać czy za coś przepraszać. Krok po kroku rozwijamy pogląd, dzięki któremu wszystko jest porywające po prostu dlatego, że się wydarza i że wyraża możliwości umysłu. Zamiast oczekiwań i obaw przeżywamy nagle przestrzeń i wolność, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz, i doświadczamy z radością tego, ile nadmiaru i mocy mają istoty, ile mogą dać innym i jak wiele może powstać bogactwa. Niezależnie od tego, czy coś powstaje dzięki młodości, mocy i miłości, czy też rozpuszcza się na skutek starości, choroby i śmierci, oba te procesy wyrażają nieograniczoną grę umysłu, uwidaczniają jego nieskończone, wrodzone możliwości.
Ludzie od tysięcy lat zadają sobie pytania o świat, życie, śmierć i o to, co przyjdzie po niej. Istnieje niezliczona liczba poglądów i przypuszczeń. Szeroko rozpowszechnione jest wyobrażenie, że świat miał swój początek i że będzie miał również koniec. Można je odnaleźć zarówno u wikingów, jak i w myśli greckiej czy w trzech wielkich religiach wiary Bliskiego Wschodu, gdzie już od tysiącleci narody, wybrane przez swoich trudnych często bogów, umacniają się w tym przekonaniu na drodze do ziemi obiecanej. W religiach wiary osobowy bóg uważany jest za sprawcę i ostateczny cel istnienia świata, natomiast buddyzm i inne religie doświadczenia, takie jak hinduizm i taoizm, mówią raczej o nieustannej cyrkulacji stawania się i przemijania – o cyklu życia.
Świat nie został stworzony przez jakąś siłę wyższą lub coś obiektywnego i zewnętrznego, lecz jest na bieżąco stwarzany przez nasze postrzeganie i działania, dzięki czemu można samemu osiągnąć wyzwolenie, rozwijając ponadosobisty wgląd. Zamiast dopatrywać się w naszej sytuacji skutków grzesznego upadku człowieka lub szukać tego, który winny jest wszystkim przeciwnościom losu, i oczekiwać pomocy z zaświatów, rozsądniej będzie chyba przyjrzeć się zastanym warunkom i oddziaływaniom i świadomie pracować z całą sytuacją, zarówno w czasie życia, jak i po jego zakończeniu. Zgodnie z tym podejściem wszystkie religie doświadczenia dysponują wiedzą, która umożliwia doprowadzenie do mistrzostwa sztuki życia, umierania i szczęśliwego odrodzenia. W tej książce zajmujemy się przede wszystkim poglądem buddyzmu tybetańskiego.
Ilustracja 1: Cykl życia
Dla łatwiejszego zrozumienia najróżniejszych stanów i zachowań umysłu nauki buddyjskie dokonują podziału cyklu życia. Składa się on co prawda z trwałego łańcucha powiązanych ze sobą chwil, można go jednak podzielić na stany pośrednie. Takie stany pośrednie, wydarzające się pomiędzy określonym początkiem i końcem, noszą nazwę „bardo”. W dosłownym tłumaczeniu termin ten oznacza „lukę” lub „pomiędzy”. Istnieje nieskończenie wiele takich stanów bardo, ponieważ wszystko nieustannie się zmienia. Jeśli spojrzymy pod tym kątem na swoje życie, okaże się, że aż do oświecenia znajdujemy się nieprzerwanie w „przejściu” od jednego stanu do drugiego. Najbardziej znany rodzaj bardo to stan pośredni pomiędzy obecną egzystencją a ponownym odrodzeniem w kolejnym życiu. Nie jest bardo tylko ten stan, w którym świadomy zjawisk umysł rozpoznaje również własną ponadczasowość – wyzwolenie lub oświecenie.
W Tybetańskiej księdze umarłych mówi się w niektórych miejscach jedynie o dwóch bardo – o bardo życia i bardo śmierci. Inne teksty wspominają jednak o czterech stanach pośrednich – o bardo życia, umierania, takości i stawania się. Jeszcze dokładniejsze wyjaśnienia wymieniają dwa dodatkowe rodzaje bardo składające się na stan pośredni samego życia; w sumie można więc mówić o sześciu bardo: o bardo stanu czuwania, snu, medytacji, umierania, ostatecznej natury i stawania się10.
Sześć bardo odpowiada trzem powracającym ciągle stanom świadomości, wydarzającym się od narodzin aż do chwili, w której proces umierania nieodwołalnie się zaczyna, oraz trzem następującym po sobie stanom pośrednim, które rozgrywają się pomiędzy śmiercią a następnym życiem.
Bardo życia (sanskr. jatjantarabhawa, tyb. rangzin bardo): W stanie czuwania każdy z nas ma do czynienia ze światem zmysłów, przeżywanym wspólnie z innymi poprzez ciało, mowę i umysł. Jesteśmy świadomi, potrafimy myśleć i działać z namysłem. Przeżywamy świat jako stały i logiczny. Za dnia doświadczamy wspólnego świata, chociaż jest on zabarwiony przez nasze indywidualne nastawienie. To, co dzielimy z innymi, zależy od zasięgu naszych zmysłów i otwartości danej kultury na doświadczenia, natomiast to, co własne, stanowi „obrót”, który im nadajemy za sprawą indywidualnych życzeń i oczekiwań. W tym czasie można świadomie zmienić swoje życie, pokierować nim oraz pracować z umysłem. Porównaj z treścią rozdziałów „Drogi do szczęścia” i „Odrodzenie”.
Tutaj, z pomocą metod buddyjskich, można się najlepiej przygotować do tego, co nadejdzie w przyszłości – i tym sposobem do wszystkich innych stanów pośrednich.
Bardo Snu (sanskr. swapanantarabhawa, tyb. milam bardo): Fazy snu określane są jako drugie bardo wchodzące w skład bardo życia. Należą do niego również stany upojenia spowodowane alkoholem lub niepsychodelicznymi narkotykami. We śnie, podczas trzech faz nocy, przechodzimy przez trzy doświad- czenia – najpierw umysł przetwarza wrażenia nagromadzone za dnia; potem mogą pojawić się podczas głębokiego snu doświadczenia cielesne, a następnie, na krótko przed przebudzeniem, umysł jest czasem otwarty na wydarzenia, które mają nastąpić w bliskiej przyszłości. Na koniec, jeżeli mimo wszystko śpimy bez przeszkód dalej, można doświadczyć wglądu w zdarzenia z dalszej przyszłości. Sen przeżywamy tak samo realnie jak świat, którego doświadczamy za dnia, chociaż zjawiska wydarzają się w nim całkowicie swobodnie – są niezależne od czasu, miejsca i ciała, nie dzielimy ich z innymi, dotyczą tylko umysłu i nie rozgrywają się jedno za drugim.
W głębokim śnie, w którym świadomość spoczywa w centrum ciała i którego doświadczają przejrzyście tylko jogini stosujący specjalne praktyki medytacyjne, panuje całkowita niewiedza.
Bardo Medytacji (sanskr. samadhjantarabhawa, tyb. samtan bardo): Zaawansowany buddysta medytuje regularnie z zamiarem rozpoznania natury umysłu. W ten sposób utrzymuje podczas codziennej krzątaniny jak najczystszy pogląd i „nasyca” nim codzienny, zwykle nawykowy, strumień przeżyć. W ten sposób uczymy się poświęcać coraz mniej uwagi przeszkadzającym uczuciom, przebywamy bardziej świadomie w chwili i stopniowo potrafimy doświadczać ponadczasowych właściwości umysłu. Po zakończeniu „siedzącej” sesji medytacyjnej, kiedy codzienne zadania znów się do nas zgłaszają, staramy się jak najlepiej utrzymać ten poziom.
Dzięki temu podczas każdej medytacji nie tylko poznajemy coraz lepiej umysł, lecz także – dzięki rozległej przytomności wynikającej z podejścia „zarówno to, jak i tamto” – możemy lepiej zrozumieć same przeżycia. Pojęcia bardo medytacji używa się tylko wtedy, kiedy rzeczywiście doszło do doświadczenia natury umysłu. dopiero wtedy potrafimy odróżniać od siebie medytację i „pomedytację”. Podobnie jak wraz z upływem lat coraz lepiej jesteśmy obeznani z przejściem z jednego obszaru doświadczenia do drugiego (sen/medytacja), później będziemy również potrafili przejść świadomie przez proces umierania (jeżeli umożliwi nam to kondycja naszego ciała) i wykorzystać go – zgodnie z indywidualnymi umiejętnościami – jak najlepiej dla własnej przyszłości. Porównaj z rozdziałami: „Drogi do szczęścia” i „Świadome umieranie”.
Codzienne doświadczenia to jednak niejedyny z przeżywanych przez nas stanów pośrednich. Kiedy warunki podtrzymujące nasze życie się rozpadają, ciało nie może już służyć oparciem umysłowi. Energia-świadomość opuszcza je i dochodzi do trzech kolejnych, pełnych mocy rodzajów bardo.
Bardo Umierania (sanskr. mumursantarabhawa, tyb. czikai bardo): Pierwszy z tych stanów pośrednich to sam proces umierania, to znaczy czas na krótko przed śmiercią kliniczną, w czasie jej następowania i zaraz po niej. Wszyscy doświadczaliśmy jej wielokrotnie od niemającego początku czasu i będziemy doświadczać w przyszłości, aż do oświecenia. Porównaj z rozdziałem „Świadome umieranie”.
Bardo Takości (sanskr. dharmatantarabhawa, tyb. czonji bardo): Podczas tego drugiego stanu, bardo takości, możemy stopić się z jasnym światłem umysłu i urzeczywistniając w ten sposób jego naturę, osiągnąć oświecenie. Jeśli nie potrafimy skorzystać z tego momentu, osoby dobrze wykształcone popadają w nieświadomość na sześćdziesiąt osiem godzin. Po przebudzeniu się z tego stanu buddyści mogą w czasie kolejnych siedmiu dni spotkać się z nauczycielami i formami Buddy, z którymi zbudowali wcześniej związek poprzez inicjacje i prowadzone medytacje, i wejść w obszar ich pól mocy najwyższej radości. Porównaj z rozdziałem „Decydująca chwila”.
Bardo Stawania Się (sanskr. bhawantarabhawa, tyb. sipa bardo): Jeśli nie udało nam się osiągnąć ponadosobistego stanu w poprzednim bardo, po upływie dziesięciu dni wkraczamy w obszar kolejnego stanu pośredniego, zwanego bardo stawania się. Wrażenia nagromadzone w podświadomości, składające się ze skłonności i karmy, tworzą tu coraz trwalszy wzorzec, który w czasie kolejnych trzydzieści dziewięć dni łączy nas z nowym życiem w uwarunkowanym świecie. Porównaj z rozdziałem „Odrodzenie się”.
SZEŚĆ STANÓW POŚREDNICH
BARDO ŻYCIA
BARDO ŻYCIA
• pomiędzy zapłodnieniem a początkiem procesu umierania • miejsce urodzenia, nastawienie i predyspozycje ciała są skutkami karmicznych przyczyn • gromadzenie i pozbywanie się karmy
BARDO SNU
• tymczasowa świadomość we śnie • świadomość magazynująca częściowo „wypycha na powierzchnię” wypełniające ją karmiczne wrażenia, które przeżywamy jako sen • brak postrzegania zmysłowego
BARDO MEDYTACJI
• bezpośrednie przeżywanie natury umysłu • spoczywanie w Tu i Teraz/stopienie się z lamą lub Buddą • spoczywanie we własnym centrum, bez rozproszenia na skutek myśli i uczuć, utrzymywanie tego uczucia pomiędzy medytacjami; przeżywa się to, począwszy od pierwszego stopnia bodhisattwy
BARDO ŚMIERCI
BARDO UMIERANIA
• od pierwszych oznak nadchodzącej śmierci do chwili, w której umysł opuszcza ciało* (ok. 30 min.) • utrata ciała, rodziny, przyjaciół, własności i wyobrażeń • postrzeganie zmysłowe zanika • rozpuszczanie się żywiołów: po kolei przychodzą: biel (pojawianie się), czerwień (wznoszenie się) i czerń (uzyskiwanie)
BARDO TAKOŚCI
• po opuszczeniu ciała, do rozpoznania własnej śmierci* (ok. 10 dni) • możliwość stopienia się z jasnym światłem umysłu lub formami z energii i światła • najlepsza okazja do poła ma miejsce na początku tego bardo albo 3 dni później
BARDO STAWANIA SIĘ
• po rozpoznaniu własnej śmierci, do nowego połaczenia z uwarunkowanym światem w sześciu możliwych obszarach istnienia* • na początku kontynuacja wrażeń z poprzedniego życia • nagromadzone w świadomości magazynującej wrażenia pochodzące ze wszystkich żywotów określają, od mniej więcej 25\. dnia*, następne odrodzenie
* Dane przybliżone, mogą się indywidualnie bardzo zmieniać.
LOBPYN TSECZU RINPOCZE: „Właściwie cała koncepcja bardo dotyczy czasu, w którym pozostajemy uwięzieni w samsarze, gdyż podstawą każdego stanu pośredniego jest nasza niewiedza. Dopóki nie uwolnimy się z samsary, a więc do osiągnięcia oświecenia, przebywamy w stanie bardo – w stanie niewiedzy”.
(W 1992 roku, w Rødby, w Danii)
Ilustracja 2: Sześć stanów pośrednich
Na Zachodzie bardzo znane są przede wszystkim wskazówki Tybetańskiej księgi umarłych (tyb. Bardo Thodol, dosłownie: „wyzwolenie przez słuchanie w stanie pośrednim”). Pochodzą one z VIII-wiecznego tekstu buddyjskiego, z czasów, w których żył założyciel buddyzmu tybetańskiego, Guru Rinpocze. Z powodu podobieństwa opisanych w tekście świetlistych zjawisk z opisami naukowców zajmujących się stanami bliskimi śmierci nauki te cieszą się szerokim uznaniem. Zawierają one wyjaśnienia dotyczące przebiegu procesu umierania i ponownego odradzania się oraz wskazówki, jak wydostać się poza krąg następujących na przemian po sobie śmierci i odrodzeń. W trzech starych buddyjskich szkołach Tybetu czytało się tę książkę za życia, by potem w czasie umierania i w stanie pośrednim móc przypomnieć sobie konkretne wskazówki i bezpośrednio osiągnąć wyzwolenie. Czytano ten tekst również zmarłym znajdującym się w stanie pośrednim, żeby naprowadzić ich w ten sposób na drogę do lepszego odrodzenia.
Niemniej jednak krytyczne myślenie może się okazać pożyteczne również w czasie lektury Tybetańskiej księgi umarłych. W Tybecie aż do chińskiej inwazji w 1959 roku, która spowodowała jeszcze więcej cierpienia, panowały średniowieczne warunki życia. Nie było tam praktycznie policji i innych stróżów porządku, i władze – przede wszystkim właściciele ziemscy w lhasie i trzy położone w pobliżu niej klasztory – próbowały kontrolować ludność poprzez utrzymywanie w społeczeństwie określonego poziomu zastraszenia, co wśród łagodnych mieszkańców środkowego Tybetu udawało się zresztą dosyć dobrze. dlatego autorzy tekstów dotyczących śmierci z upodobaniem podkreślali cierpienie towarzyszące umieraniu i niebezpieczeństwo odrodzenia się później w stanach piekielnych. Jeśli weźmiemy jednak pod uwagę współczesne odkrycia badaczy stanów bliskich śmierci, obraz sytuacji zaczyna wyglądać znacznie lepiej, z pewnością nie tylko dzięki dzisiejszej dostępności dobrych środków przeciwbólowych oraz poziomowi cywilizacyjnemu zachodnich społeczeństw. Wrażenia, jakich doświadczają umierający, i obrazy, które pojawiają się wtedy w ich umyśle, zależą przecież od postaw przyjmowanych przez tych ludzi za życia i od działań, które wykonywali w czasie jego trwania.
Obszernych wyjaśnień na temat doświadczeń i procesów zachodzących w umyśle od chwili śmierci do kolejnego odrodzenia udzielają przede wszystkim nauczyciele buddyjscy trzech „starych” szkół medytacyjnych Tybetu, znanych również pod mianem „Czerwonych Czapek”. Nauki te pochodzą od ich mistrzów medytacji, zwanych również joginami. Ponieważ umysł nie tylko wytwarza nowe doświadczenia, lecz także zachowuje dotychczasowe, tacy praktykujący, dzięki rozwiniętej poprzez medytację przejrzystości swej świadomości, przypominają sobie doświadczenia z poprzednich żywotów. To wiele wyjaśnia i daje niewzruszoną pewność.
Nauki Buddy, wypowiedzi Guru Rinpocze, doświadczenia mistrzów buddyjskich i wglądy innych ludzi, którzy być może w poprzednich żywotach wykonywali medytacje buddyjskie, potwierdzają głęboką nadzieję ludzkości: istnieją ponadczasowe i ponadosobiste poziomy najwyższej radości umysłu. Dostępne są także metody, które można opanować już za życia, żeby dzięki temu w momencie śmierci uwolnić się trwale od wszelkiego bólu, a nawet – jeżeli ktoś potrafi rozpoznać pojawiające się wtedy jasne światło jako własną naturę – osiągnąć ostateczne oświecenie. Praktyki te angażują ciało, mowę i umysł, a w języku tybetańskim noszą nazwę „poła”. Najprostsze z nich, które może zastosować każdy, opisuję w jednym z rozdziałów tej książki – „Świadome umieranie”. Medytacja ta już za życia osłabia strach przed śmier- cią i samoczynnie wprowadza praktykującego na „czyste”, to znaczy wyzwolone i pełne radości poziomy świadomości, z których nie ma już upadku.
Każdy, kto pragnie znaleźć się w tych obszarach i rozwinąć tam wszystkie zawarte w umyśle zdolności i właściwości, powinien odpowiednio wcześnie wykorzystać do tego proces umierania. W żadnym innym czasie nie spotykają się tak korzystnie wszelkie warunki potrzebne do postawienia iście milowych kroków na drodze rozwoju. Gdy wygasają wszystkie wrażenia zmysłowe, rozpuszczają się w umyśle szkodliwe nawyki i łączą się wszystkie energie, droga do ogromnego wzrostu jest dla nas otwarta. możemy potem, odpowiednio do własnego wglądu i odwagi, pogłębiać krok po kroku urzeczywistnienie natury umysłu jako ponadczasowej prawdy, samopowstałej radości i aktywnej miłości.
DoiDge, n.: Neustart im Kopf. Wie sich unser Gehirn selbst repariert, 2008. [wróć]
„Problem dychotomii ciała i duszy” jest typowy dla europy – filozoficzne tradycje Azji uważają to oddzielenie za iluzoryczne i pozbawione znaczenia. [wróć]
Kardiolog Pim van Lommel przeprowadził wywiady w dziesięciu holenderskich klinikach z 344 pacjentami, którzy po zatrzymaniu się akcji serca doświadczyli śmierci klinicznej i zostali z powodzeniem przywróceni do życia. Van Lommel dochodzi do wniosku, że: a) przejrzysta świadomość jest możliwa również w fazach za trzymania się akcji serca i całkowitego ustania krwiobiegu w mózgu, b) świadomości nie można traktować jako rezultatu aktywności mózgu. porównaj z: Van Lommel, p.: Wieczna świadomość. Naukowa wizja „Życia po życiu”, Artvitae, 2010 rok. [wróć]
Najprostszym chyba przykładem niedualistycznej, opartej na podejściu „zarówno to, jak też tamto” logiki kwantowej jest dualizm korpuskularny-falowy: światło można w zależności od sposobu obserwacji uznać albo za falę, albo za cząstkę. najbardziej porywająca właściwość kwantowej teorii pola ukazuje się w efekcie Casimira: nawet w próżni pełno jest wirtualnych cząstek wyłaniających się z przestrzeni, istniejących w niej przez krótki czas i wreszcie z powrotem w niej znikających. [wróć]
Rosenkranz, z.; Wolff, B.: Albert Einstein: The Persistent Illusion of Transience, 2007. [wróć]
Sheldrake, R.: Journal of the Society for Psychical Research 68, 168–172, 2004. [wróć]
„Myślę, że musimy się uwolnić od poglądu, że masa lub energia są czymś pierwotnym. Jest zupełnie możliwe, że pierwotna jest informacja”. porównaj między innymi z: Zeilinger, A.: Einsteins Schleier – die neue Welt der Quantenphysik, 2003; Einsteins Spuk – Teleportation und weitere Mysterien der Quantenphysik, 2005. [wróć]
W ten sposób w 2007 roku Abert Fert (ur. w 1938 roku we Francji) i Peter Grünberg (ur. w 1939 roku w Niemczech) otrzymali wspólnie nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki. Niezależnie od siebie odkryli prawie jednocześnie w latach 1987–1988 „gigantyczny magnetoopór”, zwany także efektem GMR (ang. giant magnetoresistance). [wróć]
Anton Zeilinger w osobistej rozmowie ze mną 3 kwietnia 2006 roku: „Wygląda na to, że informacja jest czymś wykraczającym poza czas i przestrzeń”. [wróć]
TSELE NATSOK RANGDRÖL: