Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł
Ludzie przychodzą na terapię, gdy w ich życiu czegoś brakuje, nie potrafią dopasować kawałka układanki, czegoś nie rozumieją. Czują niepokój, ale nie potrafią wskazać, o co konkretnie chodzi.
Zdarzyło ci się, że rozmowa z przyjacielem lub bliskim wyprowadziła cię z równowagi, a ty nie możesz zrozumieć, dlaczego tak się stało? W ciągu 15 lat praktyki psychoterapeutycznej Emma Reed Turrell odkryła najczęstszą przyczynę tarć w relacjach. To martwe punkty, sprawy, które umykają nam w relacjach, zniekształcając sposób, w jaki postrzegamy siebie i naszych bliskich.
Może to sprawić, że utkwimy w błędnym przekonaniu, że nasze potrzeby nie są ważne, poczujemy się niekochani, niedoceniani lub przytłoczeni.
W tej książce, autorka pokazuje:
Tak jak spotkanie z terapeutą, "Co mi umyka" pomoże ci osiągnąć lepsze relacje ze sobą i z innymi.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 397
Rok wydania: 2025
Tytuł oryginału: What Am I Missing
Projekt okładki: Saffron Stocker at Penguin Random House UK
Przekład: Witold Biliński
Redaktor inicjujący: Katarzyna Lipnicka-Kołtuniak
Redaktor prowadzący: Grażyna Muszyńska
Redakcja techniczna: Sylwia Rogowska-Kusz
Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski
Korekta: Aleksandra Zok-Smoła (Lingventa)
© 2024 by Emma Reed Turrell
© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2025
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, przechowywana jako źródło danych i przekazywana w jakiejkolwiek formie zapisu bez pisemnej zgody posiadacza praw.
ISBN 978-83-287-3440-1
MUZA SA
Wydanie I
Warszawa 2025
–fragment–
Ludzie przychodzą na terapię, bo zazwyczaj brakuje im w życiu jakiegoś kawałka układanki. Dręczą ich niepokój i depresja, ale nie są w stanie wskazać, o co konkretnie chodzi. Rozmowa z przyjacielem lub krewnym wstrząsnęła nimi, a nie potrafią zrozumieć, dlaczego aż tak bardzo. Ciągle natykają się w pracy na ten sam problem albo zauważają, że w domu kłócą się nieustannie o to samo – i zupełnie nie wiedzą, co z tym zrobić.
Moim zadaniem jako terapeutki jest pomóc im zauważyć to, czego jeszcze nie dostrzegli, dowiedzieć się, co jeszcze może się dziać i z jakimi wzorcami mamy do czynienia, a także szukać wspólnych mianowników dylematów, z którymi się mierzą. Mam im pomagać znaleźć odpowiedź na pytanie „czego nie widzę” i zrozumieć ich sytuację, by wiedzieli, co musi się zmienić. Moim celem jest zwiększenie ich świadomości i poszerzenie perspektywy, żeby potrafili ponownie ocenić swoje możliwości i podejmować bardziej świadome decyzje, które przybliżą ich do oczekiwanych efektów – czy chodzi o budowanie zdrowszych relacji osobistych, o więcej sukcesów w pracy, czy też o stanie się rodzicem, na jakiego zasługują ich dzieci. Czynię to, zadając różne pytania, takie, których oni być może jeszcze sobie nie zadali, a także badając obrzeża ich pola widzenia w poszukiwaniu informacji znajdujących się poza linią ich wzroku. Szukam myśli, uczuć i przekonań w obszarze widzenia peryferyjnego, które mogą być przyczyną ciągle powracających kłopotów, ale dotąd pozostawały niezauważone.
Te obszary niepełnej świadomości to ich „ślepe plamki”, „martwe punkty” – założenia i drogi na skróty, które napędzają ich codzienne życie, ale opierają się na fikcji zamiast na faktach, albo na przeszłości zamiast na teraźniejszości. Kiedy już dowiemy się, czego nam brakuje, będziemy mieli szerszą perspektywę i wypracujemy to, co trzeba zrobić. To właśnie moim zdaniem powinieneś wynieść z lektury tej książki. W końcu zobaczyć te luki w polu twojego widzenia, które przeszkadzały ci w życiu, dostać narzędzia, by lepiej je zrozumieć, zobaczyć, skąd się biorą, jak się objawiają w różnych obszarach twojej codzienności (bo to, jak postępujemy z przyjaciółmi, rodziną i kolegami bardzo rzadko jest takie samo, i to nie bez przyczyny). Najważniejsze dla mnie to pokazać ci sposoby, które możesz wykorzystać, by zacząć uwalniać się od tych luk, umieszczać sytuacje w pewnej perspektywie i prowadzić autentyczniejsze, szczęśliwsze i bardziej satysfakcjonujące życie.
Choć koncepcja ta może wydawać się przerażająca, wszyscy mamy ślepe plamki w naszej świadomości. Jest to konstrukcyjna cecha ludzkiego mózgu, sprawiająca, że pomijamy powolne procesy poznawania i przyspieszamy uzyskanie odpowiedzi przez zgadywanie lub przewidywanie na podstawie wcześniejszych doświadczeń. Aby zademonstrować, jak objawia się to w życiu prawdziwych ludzi, przeprowadzę cię przez studia przypadków moich klientów, którzy poznali swoje ślepe plamki, nauczyli się widzieć rzeczy takimi, jakie naprawdę są, i odeszli z wyraźniejszym obrazem tego, jak poruszać się przez życie wolnym i bardziej spełnionym. Poznasz pytania i techniki, które zastosowali do przyjrzenia się sytuacjom, wykorzystując różne punkty widzenia, żebyś i ty mógł wypełnić własne luki i zrozumieć, dlaczego zachowujesz się tak, jak się zachowujesz. W świecie, w którym rozumiemy wartość terapii, ale nie zawsze jesteśmy w stanie ją wykorzystać, książka ta zapewni ci narzędzia pozwalające zobaczyć, czego ci brakuje, i pomoże odnaleźć w sobie siłę do wykonania następnego właściwego kroku.
Jeśli kiedykolwiek słuchałeś mojego podcastu „Best Friend Therapy”, który prowadzę razem z Elizabeth Day, znasz już eksplozje prawdy i chwile oświecenia, które pojawiają się dzięki naszym rozmowom, wiesz też, jak sprawiam, że praktyka i teoria terapii stają się dostępne w sposób umożliwiający słuchaczom stosowanie ich w swoim życiu i zbieranie plonów. Moim celem jest sprawienie, by książka ta oferowała takie samo połączenie współczucia i zdrowego rozsądku – mam nadzieję, że opisując odkrycia, jakich dokonałam jako terapeutka, będę w stanie dać ci siłę i wyposażyć w narzędzia, dzięki którym zaprojektujesz dla siebie bardziej satysfakcjonujące, autentyczne i szczęśliwe życie.
CZEGO NIE WIDZĘ?
Jest to pytanie, które klienci zadają mi codziennie. To początek każdej terapeutycznej podróży, niezwykle ważny dla każdego z nich, niezależnie od jego problemu, historii czy sytuacji społecznej. To pytanie odblokowuje nasze rozumienie i pomaga nam umieścić sprawy w pewnej perspektywie. Aby na nie odpowiedzieć, zwykle zaczynam od wyjaśnienia, jak działa nasza świadomość.
Z tyłu gałki ocznej znajduje się niewielki, okrągły obszar, w którym nerw wzrokowy wchodzi do oka. W tym miejscu nie ma fotoreceptorów, brakuje tu wykrywających światło pręcików i czopków, które chwytają fotony i przetwarzają je w obrazy. Ta część pola widzenia jest niewidoczna i nazywamy ją plamką ślepą[1]. W codziennym życiu prawdopodobnie nie zauważasz, że taką posiadasz, ponieważ twój mózg uzupełnia brakujące informacje – idąc chodnikiem, nie widzisz całej ulicy, ale wiesz, co na niej jest, a przynajmniej czego należałoby się tam spodziewać, więc mózg wypełnia dla ciebie te luki.
Prawda jest taka, że chociaż to, co widzimy, jest dla nas bardzo ważne i używamy takich wyrażeń, jak „jasne jak słońce” czy „krystalicznie czyste”, by oddać, jak bardzo jesteśmy czegoś pewni, informacje, które nasze oczy przekazują do mózgu, stanowią tylko połowę całej historii. Nawet jeśli widzisz, co dzieje się wokół ciebie, twój mózg niekoniecznie będzie wierzył oczom, interpretując to. Nasze zmysły są powolne i w momencie, w którym przetworzyliśmy obraz w informację, ta klatka naszego filmu często jest już nieaktualna.
Nigdy nie trafilibyśmy w piłkę, gdybyśmy reagowali tylko na to, co widzimy – mielibyśmy gorszą koordynację i bylibyśmy podatniejsi na urazy, gdybyśmy ufali tylko zmysłowi wzroku. Nasz mózg przewiduje zamiast tego tor ruchu, zanim on nastąpi, opowiada nam historię o tym, dokąd zmierza piłka, i ta historia staje się naszą rzeczywistością. Uderzamy, bazując na przewidywaniu, a nie rzeczywistych, napływających na bieżąco informacji[2]. Podobnie to, co słyszymy, też zależy od kontekstu, a nasz mózg ponownie słucha dźwięków nawet sekundę po ich odebraniu, powracając, by skorygować pierwotne rozumienie, tak jakby stosował słuchową autokorektę.
Zdolność mózgu do wypełniania luk, przewidywania i korygowania to ewolucyjna przewaga nad systemem biologicznym. W dziczy bezpieczniej jest uciec, opierając się na przewidywaniu, niż pozostać, by lepiej przyjrzeć się sytuacji. Twój mózg wypełnia luki postrzeganiem, a nie rzeczywistością.
Przeczytałeś źle to.
Twoja umiejętność odczytywania zdania mimo zamienionych miejscami słów wynika z rozpoznawania przez mózg sekwencji, a nie jego zdolności do czytania liter. Pozwala ci to na pomijanie pojedynczych błędów i prawidłowe odczytanie całego zdania (nie zauważając powtórzenia „i”).
Bombardowany przez jedenaście milionów informacji w każdej sekundzie i zdolny do mentalnego przetworzenia mniej więcej czterdziestu[3], twój mózg ufa postrzeganiu, by poruszać się na autopilocie, odnajdywać wzorce i przewidywać skutki, podejmować dziewięćdziesiąt procent decyzji, gdy ty nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że je podejmujesz.
Jeśli zobaczysz liczby 2–4 – 6–8, które z poniższych sekwencji uznasz za zgodne z tym samym wzorcem?
2–7 – 19–25,
12–14 – 16–18,
11–27 – 44–63
Jeżeli, podobnie jak większość ludzi, stwierdziłeś, że liczby w pierwszej sekwencji zwiększają się kolejno o dwa, prawdopodobnie zasugerowałeś sekwencję środkową. A co, jeśli ci powiem, że ta sama zasada odnosi się do wszystkich sekwencji?
Bo polega ona po prostu na tym, że liczby rosną.
Aby dokładnie określić wzorzec, potrzebowałeś więcej informacji, ale twój mózg poszedł na skróty – a podobnie jak potrafimy zastosować nieprawidłową zasadę do zagadki liczbowej, czasami stosujemy nieprawidłowe reguły w życiu. Nasze zmysły mogą zostać zwiedzione przez przewidywanie i kontekst, to samo może się dziać z naszymi przekonaniami.
GIMNASTYKA UMYSŁOWA
Nie znając wszystkich faktów, nie możemy zobaczyć pełnego obrazu i będziemy wyciągać pochopne wnioski na podstawie jedynie rzutu oka – możemy pomylić kij z wężem albo założyć, że nie ma dymu bez ognia – a gdy mówimy o relacjach, możemy również łatwo uznać działania jakiejś osoby za coś, czym nie są. Niezależnie od tego, czy wnioski takie wyciągamy na podstawie skrótów myślowych, czy z powodu ignorancji, nasze reakcje mogą utracić obiektywizm i stać się nieproporcjonalne. Kiedy moją córkę użądli pszczoła, gdy stoi na rękach w niewłaściwym miejscu i czasie, mogłoby to spowodować, że będzie unikać gimnastyki przez resztę lata, a potem nawet przez resztę życia. Jej system walki lub ucieczki uruchamia się, kiedy nadchodzi pora na lekcję wychowania fizycznego i musi mocno się zmuszać, żeby zacząć robić gwiazdy. Mojemu synowi wystarczy spojrzenie na samochód, by poczuł nudności. Są to te automatyczne reakcje układu nerwowego, które wykorzystują przewidywanie, żeby nas chronić.
Nasz układ nerwowy nieustannie czyni założenia, nigdy nie przyznając się, że jedynie zgaduje. Jednak jeśli pozwolimy tym prymitywnym procesom rządzić naszymi podstawowymi przekonaniami i decydującymi o życiu decyzjami, będziemy musieli walczyć z czymś znacznie większym niż lęk przed pszczołami i jeżdżeniem samochodem. Tak samo jak twój mózg przewiduje trajektorię lecącego obiektu, będzie również zakładał przebieg rozmowy, relacji lub kariery, jeśli na to pozwolimy. Aby do minimum ograniczyć możliwość wystąpienia niespodzianki, twój mózg będzie odsiewał materiały, które mogą nie pasować do obrazu lub być nieprzyjemne, i kierował cię do tunelu założeń i błyskawicznych ocen. Kiedy twoje widzenie jest zaburzone przez ślepe plamki, możesz nie zauważyć, kim naprawdę jest jakiś człowiek, albo wyobrażać sobie scenariusze prowadzące do znanego, lecz niefortunnego rozwiązania, jakiego oczekujesz.
Weźmy na przykład nową pracę. Twój mózg może wiązać ze sobą strzępy informacji o osobie, którą przed chwilą poznałeś, i – wykorzystując generalizację – przedstawić ci najlepszą hipotezę i prognozę na przyszłość. Jest to pomocne, gdy oceniasz nowe środowisko, ale co, jeśli manieryzmy, które obserwujesz u swojego szefa, przypominają ci brutalnego rodzica albo łobuza ze szkoły? Może się okazać, że dodasz dwa do dwóch i wyjdzie ci pięć. Twój mózg uruchamia przewidywanie ataku, co staje się samospełniającą się przepowiednią, a wynikający z tego lęk nie pozwala ci efektywnie pracować. Odchodzisz lub zostajesz zwolniony, ale to nie szef utrudniał ci życie, tylko twoja ślepa plamka.
WŁĄCZYĆ ŚWIATŁO
Efekty istnienia ślepych plamek obserwuję w mojej psychoterapeutycznej praktyce codziennie. Mąż, który manipuluje żoną, wykorzystując jej podatność na iluzoryczne myśli. Pracownik sparaliżowany przez syndrom oszusta, opierający się na ugruntowanym, lecz fałszywym poczuciu niekompetencji. Para uwikłana w toksyczną relację, preferująca to, co zna, a nie poczucie spełnienia. Klienci często przychodzą na terapię, gdy obraz kreowany przez ich mózg sprawia im problemy, co skłania ich do popełniania tych samych błędów lub trzymania się krytycznego spojrzenia na siebie, które wiąże im ręce. Czują się powstrzymywani przez lęk lub zdeptani przez depresję, pozostają w złych relacjach lub są sfrustrowani w pracy. To ludzie, którzy czują się zagubieni lub schwytani w pułapkę, niezdolni do zauważenia wyjścia, gdy droga ewakuacyjna pozostaje ukryta przez ślepą plamkę.
W przypadku większości ludzi wpływ ich ślepych plamek nie jest na szczęście aż tak wyraźny czy ekstremalny jak w tych przykładach, co być może jest powodem tego, że sięgnąłeś po tę książkę w ramach wstępu do rozpoczęcia terapii, by znaleźć odpowiedź na coś, co cię dręczy. Być może nie szukasz żadnych odpowiedzi, a ciekawi cię tylko proces terapeutyczny lub chcesz dowiedzieć się więcej o tym, co dzieje się pod powierzchnią w życiu twoim i twoich bliskich. Niezależnie od tego, w którym punkcie swojej podróży się teraz znajdujesz, moim celem jest to, by wiedza zawarta w tej książce pomogła ci przestawić w twoim mózgu przełącznik i zobaczyć rzeczy w nowym świetle, a przez to osiągnąć terapeutyczny cel: perspektywę. Wszystko jedno, skąd pochodzą moi klienci, jakie mają objawy lub do jakiego profilu pasują (więcej o tym później), moim celem jest pomóc każdemu z nich w usunięciu wszelkich przeszkód i spojrzeniu na życie z prawdziwej, pozbawionej filtrów perspektywy. A teraz dotyczy to również ciebie.
STUDIUM PRZYPADKU
Alison
Alison była klientką, która przyszła na terapię, ponieważ czuła, że nie ma innego wyjścia. Niezmordowana i nienarzekająca pracownica społeczna około czterdziestki, nigdy nie była do tej pory na terapii (przekonywała sama siebie, że to fanaberia), jednak teraz zmagała się z paraliżującymi atakami paniki i mimo starań skupianie się na pozytywnych aspektach życia nie sprawiało, że te negatywne mniej ją przytłaczały. Od naszego pierwszego spotkania wiedziałam, że w jej przypadku przeszkodą była niska samoocena: uniemożliwiała jej wprowadzenie zmian w życiu i powodowała lęk, ale żeby cokolwiek zmienić, musiałyśmy się dowiedzieć, czego jej brakuje. Powiedziała, że czuje się niewidzialna w pracy i traktowana przez szefów jak oczywistość, ale też, że nie powinna oczekiwać uwagi i nie uważa się za kogoś ważnego. Na terapię sprowadziły ją niedawne ataki paniki, ale kiedy zaczęłyśmy drążyć nieco głębiej, okazało się, że jej życie było takie, odkąd pamiętała, i że miała ślepą plamkę, która zakrywała jej własną wartość i zachęcała ją do poświęcania własnych potrzeb.
Jako najstarsze dziecko opiekowała się młodszymi braćmi, kąpała ich i pomagała w odrabianiu lekcji, kiedy jej rodzice prowadzili znajdujący się na parterze pub i pili po godzinach z tutejszymi mieszkańcami. Oczekiwania społeczne wzmocniły w niej tradycyjną żeńską rolę opiekunki i posłusznej członkini gospodarstwa domowego, a wybuchowy temperament jej ojca sprawiał, że automatycznie brała na siebie winę, gdy tylko pojawiał się jakikolwiek konflikt. Jako dorosła osoba wciąż wierzyła w dobrą wolę innych, ale po okresie pracy na pierwszej linii frontu w czasie pandemii stwierdziła, że jest wyczerpana i rozczarowana. Przez cięcia budżetowe i politykę nie potrafiła związać końca z końcem i czuła się niezdolna do akceptowania rzeczywistości tak jak zawsze dotychczas.
Po kilku tygodniach terapii zadałam jej takie pytania:
– Dlaczego twoim zdaniem rodzice prosili cię o opiekowanie się braćmi? Dlaczego twoim zdaniem szefowie proszą cię o zajmowanie się sprawami, których nie chce nikt inny?
– Może dlatego, że jestem jedyną frajerką, która to zrobi? – odpowiedziała z uśmiechem i dodała: – A oni zawsze mówili, że jestem w tym dobra. To znaczy moi rodzice mówili, że mam głowę na karku, i ufali mi. Wiedzieli, że poradzę sobie ze wszystkim, czym mnie obarczą. Co pewnie jest prawdą, ale nie oznacza, że chcę, by nadal to robili!
– A więc jesteś w tym dobra. To ma sens. Ale z jakiego jeszcze powodu cię o to prosili? – drążyłam.
Alison spojrzała na mnie pustym wzrokiem.
Zaproponowałam jej więc alternatywną wersję sytuacji.
– Czy jest możliwe, że twoim rodzicom pasowało przeciążanie cię odpowiedzialnością? Że to zaspokajało ich potrzebę pracowania na parterze albo picia, gdy ty opiekowałaś się ich dziećmi? Czy jest możliwe, że potrzeby twoich szefów spełnia dziś podsuwanie ci trudnych spraw i usuwanie problemów sprzed ich oczu?
– Być może. – Alison zastanowiła się przez chwilę. – Ale to by oznaczało, że nie chodziło tu o mnie ani o to, czy jestem dobra, czy nie. Tylko że chodzi o nich i problemy, do których rozwiązania byłam im potrzebna.
Właśnie tego jej brakowało. Jej ślepa plamka ukryła przed nią możliwość, że nigdy nie chodziło o jej prawdziwą wartość, a tylko o sposób, w jaki inni postanowili ją cenić. Była osobą wartościową, lecz nic niewartą dla ludzi, których wspierała. Nagradzaną za to, co robiła dla innych, podczas gdy ona sama była nieważna. Zachęcano ją do wytrwałości, kiedy pasowało to innym, ale gdzieś po drodze utraciła własną tożsamość.
Przez następne tygodnie Allison musiała pogodzić się z niewygodnymi informacjami świadczącymi o tym, że jej ślepa plamka przez dziesięciolecia zasłaniała błędy popełniane przez jej rodziców w przeszłości, szefów wykorzystujących ją w teraźniejszości oraz niechęć, jaką skrywała w odniesieniu do nich wszystkich. Podczas naszych rozmów udało jej się zobaczyć rzeczy takimi, jakie są, i odzyskała swoją własną wartość, która pozostawała poza polem jej widzenia. Poskarżyła się kierownikom i uruchomiła pewne zmiany w pracy, które miały ją chronić, podobnie jak klientów, których wspierała.
Allison oceniała ludzi i sytuacje z uprzedzeniem przez swoją ślepą plamkę. Powodowało to, że chciała być niewyczerpanym źródłem wsparcia dla innych i skłaniała się ku relacjom i sytuacjom, które obniżają jej wartość, a wzmacniają już i tak niską samoocenę. Jej mózg, podobnie jak nasze, mniej przejmował się szukaniem spełnienia, a bardziej skupiał na przetrwaniu, a w znanych cechach i przewidywalności relacji podobnych do tych, w których dorastała i które najlepiej znała, kryło się pewne poczucie bezpieczeństwa.
Wykorzystujemy przeszłość do przewidywania przyszłości i rzeczy znane do przewidywania nieznanych, nawet gdy te przeszłe doświadczenia były przysłonięte przez ich wyjątkowy kontekst i prawdopodobnie wynikały z istnienia ślepych plamek u innych ludzi. Te cząstki zrozumienia, obserwowane w izolacji, zebrane dzięki chwilom subiektywnej, wewnętrznej interpretacji, nie mogą dobrze służyć nam i naszym mózgom jako fundament, na którym możemy opierać nasze przekonania i podejmować decyzje. Mimo to jest to patchwork wzorców i uprzedzeń ze wszystkimi nieodłącznymi ślepymi plamkami, który wyścieła naszą drogę przez życie, nawet jeśli zdarzenia, na których się opiera, mogą naszym obiektywnym, dorosłym jestestwom wydawać się drobne, nieistotne lub źle zrozumiane. Jeśli nie przestaniemy kwestionować naszych przekonań lub zachowań, te uprzedzenia, opierające się na fragmentarycznych informacjach lub rzeczach zasłyszanych, będą mogły nadal informować nas o tym, czy w życiu spodziewać się będziemy sukcesu czy porażki, czy będziemy ufać innym, czy też iść samotnie, czy świat będzie miejscem wrogości czy nadziei. Tak jak to odkryła Allison, ów proces terapeutyczny jest właśnie tym: terapią, a nie fanaberią. Jeśli nie przestaniemy patrzeć wstecz, to będziemy dalej iść naprzód przez ciemność.
Uprzedzenia a ocena
Podświadome założenia, rodzące się z naszych ślepych plamek, mogą decydować o osobistych wyborach, podczas gdy my sami nie jesteśmy nawet tego świadomi. Nie jestem tu wyjątkiem. Nauka na uniwersytecie była dla mnie okresem nieszczęśliwym i doszłam do wniosku, że nie jestem stworzona do studiowania. Założyłam, że to ja stanowię problem i nie ma we mnie tego, co było potrzebne. Nie byłam wystarczająco inteligentna, by dotrzymywać kroku innym. W kolejnych latach całkowicie unikałam czytania i nie mogłam nawet marzyć o publicznym wyrażaniu własnego zdania. W końcu znalazłam moją ścieżkę do terapii jako klientka i zafascynowała mnie psychologia tego, co nami kieruje. Zapisałam się na studia z zakresu pomocy psychologicznej, tym razem na moich własnych warunkach i na kierunku, który był moją pasją. Zdałam sobie wtedy sprawę, że myliłam się co do siebie. To nie ja byłam problemem, tylko archaiczna instytucja, cała naszpikowana własnymi ślepymi plamkami, która mnie zawiodła.
Jeśli nie cofniemy się i nie sprawdzimy naszych założeń, nie wprowadzimy do tego procesu obiektywizmu, zaangażowania i świadomości, ryzykujemy ograniczenie własnego życia i zatrzaśnięcie drzwi przed każdym stanowiącym jakiekolwiek wyzwanie doświadczeniem. Stracimy szansę na gimnastykowanie się tam, gdzie mamy ochotę, będziemy sami sabotować nasze relacje i wprowadzać nieświadome uprzedzenia do naszych domów oraz miejsc pracy. Będziemy powracać do przekonań, które zapewniają nam poczucie bezpieczeństwa, by w końcu odkryć, że są dla nas jedynie więzieniem. A im częściej godzimy się na to, co każą nasze ślepe plamki, tym głębiej będą się ukorzeniać, aż w końcu przekonamy sami siebie, że widzimy rzeczy wyraźnie, podczas gdy wszyscy inni błądzą w ciemności.
Allison wcześniej starała się radzić sobie w życiu dzięki dobroci, nigdy nie oceniała innych z lęku przed popełnieniem błędu i obrażeniem kogoś. Chociaż jednak często uważa się to w naszym społeczeństwie za cechę negatywną, ryzykujemy większą szkodę, gdy zrezygnujemy ze świadomego oceniania. Milczenie nie rozjaśnia różnic między nami, a jedynie prowadzi dyskusję w mrok, gdzie nic nie może rosnąć i niczego nie można zmienić. W każdym tygodniu Allison ćwiczyła umiejętności potrzebne jej do tego, by stać się wiarygodniejszym świadkiem jej własnego życia, i po kilku miesiącach zakończyła terapię jako lepszy sędzia charakterów, z wyraźniejszą wizją samej siebie i zdrowszymi granicami w pracy.
Zakładanie najgorszego lub liczenie na najlepsze, ignorowanie niepokojących sygnałów lub niedopuszczanie do zmian może pozwolić uniknąć konfliktów, ale jednocześnie czyni z ciebie widza własnego nieszczęścia i być może nawet wspólnika w jego tworzeniu. A zatem w świecie, w którym możesz być kimkolwiek, nie bądź miły – bądź odpowiedzialny, a kiedy przyjdzie czas na wybranie strony, pamiętaj, by najpierw przyjrzeć się sprawie ze wszystkich stron, przyjmując różne punkty widzenia. Ocenianie – w wersji oświeconej, świadomej i odpowiedzialnej – to antidotum na uprzedzenia i remedium na ślepe plamki. Chcę, by ta książka pokazała ci, jak odkryć twoje ślepe plamki, tak jak zrobiła to Allison, zrzucić kajdany, które cię więżą, wkroczyć z szeroko otwartymi oczami w resztę życia i cieszyć się nim w pełni i bez ograniczeń.
Ślepe plamki
Ślepe plamki szybko okazują się głównym tematem rozmów, jakie prowadzę z klientami podczas terapii. Stały się terapeutyczną soczewką, przez którą najpierw patrzę, gdy spotykam kogoś, kto wie, że istnieje problem, ale nie potrafi go dokładnie wskazać. Wszystko zaczyna się od jednego podstawowego pytania, które otwiera nasze umysły na możliwość istnienia wielu perspektyw i nowych opcji: „Czego nie widzę?”. Aby pomóc ci odpowiedzieć na to pytanie, opowiem historie klientów, którzy bliżej przyjrzeli się lukom w swoim polu widzenia, by odkryć ograniczające ich przekonania, które ich powstrzymywały, a także sygnały, których nie zauważali. Opisuję, jak nauczyli się śledzić te ślepe plamki, martwe punkty, aż do ich początków, jak uzyskali pogląd na sytuację i zauważyli inne opcje i jak zaczęli iść naprzód z szeroko otwartymi oczami. Aby jednak zachować poufność, ich imiona i dane zostały zmienione, a jakiekolwiek podobieństwo do istniejących osób jest całkowicie przypadkowe.
W mojej piętnastoletniej praktyce klinicznej obserwowałam cztery typy najczęściej występujących u klientów ślepych plamek i podzieliłam je na „profile”, by łatwiej identyfikować ich charakterystyczne cechy. Istnieją cztery typowe sposoby zachowywania się ludzi oparte na skrótach i ślepych plamkach wytworzonych przez ich mózgi, a ich nazwy odpowiadają temu, jak przejawiają się w życiu: Opoka, Gladiator, Lawirant i Pomost. W następnych rozdziałach dam ci możliwość rozpoznania twoich własnych ślepych plamek, a także znalezienia ich u otaczających cię ludzi. Poprzez poszczególne profile, sposób, w jaki się tworzą i wpływają dziś na nas, omówię zaburzone relacje, które rozwijamy w sobie wobec innych i całego świata, pokażę też, jak radzić sobie z typowymi problemami, które generują – od syndromu oszusta po nałogi, wypalenie i współuzależnienie.
Gdy skończysz czytać tę książkę, będziesz dysponować narzędziami pozwalającymi rozpoznawać swoje ślepe plamki, martwe punkty, oraz te, które występują u innych. Zobaczysz, jak zmuszają cię do różnych zachowań w różnych scenariuszach. Zrozumiesz, dlaczego wciąż walisz głową w ten sam mur, dlaczego otaczający cię ludzie źle rozumieją sytuacje i jak te luki w polu widzenia mogą łączyć siły, by tworzyć tarcia i zamieszanie w twoich relacjach osobistych i zawodowych. Nie zawsze będzie ci się podobać to, co zobaczysz, ale przynajmniej dowiesz się, z czym się mierzysz. A seria refleksyjnych ćwiczeń rzuci światło na to, co musisz robić inaczej, by rozwiązywać konflikty, budować zdrowe relacje i świadomie podejmować decyzje – prowadzić życie, które odczuwasz jako intencjonalne i satysfakcjonujące.
Czego nie widzisz
Mentalne równiny
W pracy z klientami wykorzystuję pewien obraz, by wyjaśnić, dlaczego ludzki mózg ma trudności z pozbywaniem się starych ślepych plamek i dlaczego czasami utrudnia zobaczenie tego, czego nie widzimy, zwłaszcza gdy jesteśmy przyzwyczajeni do czytania opowieści tak, jak została dla nas napisana.
Wyobraź sobie swój umysł jako szeroką, otwartą równinę pokrytą wysoką trawą. Aby połączyć się z jakąś myślą, musimy przejść z jednej strony równiny na drugą, a nasz mózg jest zaprojektowany na szukanie najłatwiejszej trasy. To ta, którą szliśmy już wcześniej, dzięki czemu trawa będzie wydeptana, a ścieżka pozbawiona przeszkód. Nasz mózg idzie do tej znajomej myśli, a za każdym razem, kiedy to robi, znajoma trasa staje się najoczywistszą drogą do wyboru. Wielu z was nieobca jest praktyka uważności, ucząca nas oddzielania się od treści naszych myśli i patrzenia na nie jak na mentalne zdarzenia, które nam się przytrafiają, ale nie są tym samym co my, uważania myśli za myśli, a nie fakty. Kiedy chcemy zmienić powtarzalny, szkodliwy lub nieprzydatny wzorzec myślenia, musimy zauważyć naszą mentalną równinę i zdać sobie sprawę, jak łatwo mózg może posłać nas tą wydeptaną, wypróbowaną i sprawdzoną ścieżką. Musimy też zauważyć to, że mamy możliwość cofnięcia się i zauważenia innych opcji, innych ścieżek, które możemy wybrać. Być może trzeba będzie przeciskać się przez wysoką trawę i mierzyć z oporem, ale z czasem, jeśli wciąż będziemy w stanie cofać się do początku i zmieniać kierunek, zaczniemy wydeptywać inne ścieżki, takie, które będą nam lepiej służyć i zbliżać nas do tego, czego pragniemy. Wskoczenie z powrotem na trasę, którą wydeptywaliśmy przez lata, będzie kuszące, ale jeśli wystarczająco długo będziemy opierać się tej pokusie, trawa odrośnie i te stare ścieżki przestaną wyglądać tak atrakcyjnie.
Przekazuję klientom dobrą wiadomość: nie szukamy następnej ścieżki, właściwej ścieżki ani najlepszej ścieżki. Na początek chcemy tylko zrobić pierwszy krok na dowolnej ścieżce innej niż ta, którą zwyczajowo pędzimy. Chcemy najpierw otworzyć się na istnienie innych dróg i innych myśli oraz pozwolić, by ta pierwotna choć trochę się zamazała. Gdy już pogodzimy się z istnieniem innych możliwości, będziemy w stanie zastanowić się, które wydają się dla nas dobre.
Nie jest łatwo przecierać nowe szlaki i chodzić inną ścieżką, ale twoje przyszłe „ja” podziękuje twojemu dzisiejszemu „ja” za uzyskanie perspektywy i postawienie cię na ścieżce do szczęśliwszego, zdrowszego celu.
Świeże perspektywy
Być może zauważyłeś, że kilkakrotnie już użyłam słowa „perspektywa”, a choć może ono brzmieć atrakcyjnie dla niektórych z was sięgających po tę książkę w poczuciu, że macie problemy z jasnym widzeniem świata, może wydawać się niezbyt istotne dla czytelników kierującym się raczej ciekawością niż obawami. Prawda jest jednak taka, że „perspektywa” jest cichym bohaterem naszego mentalnego dobrostanu. Czy sobie z tego zdajemy sprawę, czy nie, nasze oceny są nieustannie zamazywane przez życiowe doświadczenia, a te rok po roku spiętrzają się, by w końcu stać się blokadami drogowymi, które uniemożliwiają nam dotarcie tam, gdzie chcemy być. Celem wykonania tej pracy, wystawienia głowy ponad parapet, jest zobaczenie, co się dzieje, uzyskanie perspektywy, która ujawni, z czym się musisz mierzyć i jak musisz przez to iść.
Dlatego właśnie nazywam to naszym terapeutycznym celem – im więcej będziemy pracować nad poznaniem naszych ślepych plamek, tym bardziej zbliżymy się do osiągnięcia tej pełnej, niezaburzonej perspektywy. Pomówimy o tym jeszcze później, ale zanim przyjrzymy się możliwościom powracania do zdrowia, popatrzmy, jak identyfikować wpływ luk w polu twojego postrzegania na ciebie.
Klienci często przychodzą na terapię z gotową definicją problemu. Mówią mi, że są nieszczęśliwi w relacji, przytłoczeni żałobą, zestresowani w pracy lub mają problemy ze snem. Tyle wiedzą, ale nie znają przyczyn. Nie mają pojęcia, skąd biorą się takie objawy, dlaczego ciągle się to dzieje lub dlaczego nie udaje im się zmienić tej sytuacji. Opracowałam teorię ślepych plamek, by pomóc im odpowiedzieć na te pytania, wyjaśnić wzorce, które powtarzają, i odkryć prawdziwe przyczyny złych emocji. W ten sposób, prowadząc ich poza objawy, w kierunku przyczyny, wspólnie odsłaniamy autonomię i sprawczość, które muszą w sobie uzdrowić.
W 1972 roku psychologowie Amos Tversky i Daniel Kahneman nazwali tworzenie subiektywnej rzeczywistości na podstawie postrzegania zdarzeń błędem poznawczym[4]. Wyjaśnili, jak ludzie podejmują decyzje i oceniają sytuacje w kategoriach mentalnych skrótów, które podsuwają szacunki i założenia dotyczące nieznanych skutków. Od tego czasu wiele zrobiono, by zrozumieć błąd poznawczy i ukryte stereotypy[5], zgodnie z definicją, jaką w 1995 roku zaproponowali psychologowie Mahzarin Banaji i Anthony Greenwald, których badania nad pamięcią niejawną zasugerowały, że wcześniejsze doświadczenia mogą wpływać na przyszłe reakcje, nawet jeśli nie mamy świadomych wspomnień zdarzenia. Podświadomie gromadzimy doświadczenia, a później zniekształcamy aspekty rzeczywistości, by odfiltrować nieprzyjemne lub niepasujące informacje, utrzymać luki w naszej świadomości i zachować perspektywę, która jest znana i przewidywalna.
Gdy pracowałam z organizacjami nad zrozumieniem potencjalnego wpływu nieświadomego uprzedzenia pracowników, zaciekawiło mnie to, jak tworzą się te mentalne skróty, a potem, wyposażona w psychoanalityczne teorie analizy transakcyjnej, starałam się opracować w mojej prywatnej praktyce nowy sposób pracy z klientami, który mógłby rzucić światło na nieświadome uprzedzenia w ich codziennym życiu. Nazwałam to terapią ślepych plamek.
W terapii ślepych plamek pomagam klientom wypełniać luki w ich rozumieniu świata informacjami, których im brakowało, choćby to wymagało rewolucji w ich życiu. Ważne jest zwrócenie szczególnej uwagi na czynione przez nich założenia, na kontekst, w którym żyli, i na tożsamość, która została im przypisana. Kiedy zyskają większą świadomość, czasami mówią: „No dobrze, to ma sens. Ja też mam sens. Co teraz?”.
Kiedy potrafimy rozumieć nasze reakcje jako normalne odpowiedzi na nienormalne sytuacje, uwalniamy się od wewnętrznego napięcia i zagubienia, które sprawiają, że buksujemy w miejscu. Gdy już nie walczymy z częściami samego siebie, możemy uwierzyć w to, co widzimy, i kontrolować nasze działania w sposób szczery, żyjąc z odwagą własnych przekonań.
Kiedy potrafimy rozumieć nasze reakcje jako normalne odpowiedzi na nienormalne sytuacje, uwalniamy się od wewnętrznego napięcia i zagubienia, które sprawiają, że buksujemy w miejscu.
DLACZEGO POWSTAJĄ ŚLEPE PLAMKI?
Ślepa plamka to obszar, w którym człowiek ma niewielką świadomość psychologiczną lub nie ma jej wcale. Czarna dziura, w której znikają wszystkie nieznane lub nieoczekiwane informacje, nawet jeśli są sensowne lub istotne dla działań, które musimy podejmować. Kiedy umykają nam dostępne opcje, kończy się to tak, że robimy to, co robiliśmy zawsze, i dostajemy to, co zawsze dostawaliśmy.
Nasze mózgi tworzą ślepe plamki, by sprawić, że świat będzie bardziej przewidywalny, by radzić sobie z oczekiwaniami, by oszczędzać czas i energię i w pewnym sensie chronić nas przed zagrożeniem i rozczarowaniem. Jeśli moja córka nie będzie stawać na rękach w trawie, zmniejszy się szansa na to, że użądli ją pszczoła, więc mózg pozwala jej wierzyć, że nie warto ryzykować, gdy tymczasem stosunkowo niewielkie prawdopodobieństwo i możliwość cieszenia się zabawą giną w ślepej plamce. Jeśli masz za sobą kilka nieudanych randek albo przegapionych szans w pracy, twój mózg może pozwolić ci wierzyć, że nie ma sensu robić tego dalej, zamiast zachęcać cię do kolejnych prób. Takie założenia mogą sprawić, że staniesz się samotny lub niespełniony, ale twój mózg wybierze mniejsze zło, jeśli alternatywą jest odrzucenie, z którym nie zdołasz sobie poradzić. Odczuwana wtedy frustracja będzie uczuciem, do którego jesteś co najmniej przyzwyczajony. Według naszych układów nerwowych, gdy trzeba wybierać między różnymi rodzajami ryzyka, jest to kwestia wyboru tego diabła, którego znamy lepiej[6]. Gdy ponosimy porażki w sposób już przewidziany, może to wydawać się mniej bolesne niż porażka spadająca jak grom z jasnego nieba.
Z powodu istnienia ślepych plamek nieustannie przewidujemy przyszłość – czy są to dobrze udokumentowane skojarzenia między kolorem czerwonym a zagrożeniem[7], czy też odruch wzdrygnięcia się w reakcji na głośny dźwięk, zanim się nawet zorientujemy, że się pojawił. To oczywiste, że te skrótowe procesy myślowe korzystnie wpływają na nasze bezpieczeństwo, a nawet mogą pomagać nam w sytuacjach niezagrażających życiu, np. powstrzymać przed włożeniem czerwonej skarpetki do białego prania albo skłonić do zabrania parasola, gdy widzimy nad głową czarne chmury. Mogą jednak być mniej pomocne, jeżeli skłaniają nas do wysłania wiadomości tekstowej do partnera lub partnerki, tak na wszelki wypadek, gdy jest ze znajomymi, a my czujemy się niepewnie. Im lepiej rozumiemy to, jak nasz mózg nieustannie powtarza wciąż te same schematy, i im bardziej jesteśmy w stanie wyhamować te autostrady myślowe, które przenoszą nas bezpośrednio od bodźca do reakcji, tym lepiej widzimy, czego jeszcze może nam brakować i jakie jeszcze mamy do wyboru możliwości, dzięki którym następnym razem w chwili niepewności nie będziemy przenosić odpowiedzialności na kogoś innego, a starczy nam sił, by poradzić sobie samodzielnie.
Nasze przewidywania mogą formować się i przebudowywać przez całe życie, w miarę jak kształtują nas doświadczenia, ale najważniejsze są interakcje na wczesnym jego etapie, ponieważ decydują o naszych pierwotnych oczekiwaniach co do siebie, innych ludzi i ogólnie życia. Kształtujemy obraz tego, kim jesteśmy, na podstawie tego, jak inni na nas reagują, a te wycinki doświadczeń wczesnego życia kamienieją w nasze najsztywniejsze przekonania, wzmacniane przez późniejsze zdarzenia i chronione przez ślepe plamki, które odtrącają inne możliwości.
Wynikający z tego scenariusz na całe życie jest zjawiskiem, które szkoła analizy transakcyjnej nazwałaby skryptem[8]. Analiza transakcyjna jest podstawowym modelem mojej terapii, chociaż po przećwiczeniu i wykorzystaniu w pracy wielu metod uważam się dziś za terapeutkę integracyjną. Analiza transakcyjna zawsze będzie zajmowała szczególne miejsce w moim sercu, ponieważ kiedy odkryłam ją w wieku dwudziestu kilku lat, wydała mi się sensowniejsza niż cokolwiek innego. Jej prostota, humanizm i dostępność pomagają mi dziś oferować to samo doświadczenie innym, prowadzić klientów do zrozumienia, jak ich skrypty wpływają na to, że dokonują życiowych wyborów na podstawie tego, w co wierzą, a nie tego, co czują.
Gdy ponosimy porażki w sposób, który już przewidzieliśmy, może się to wydawać mniej bolesne niż porażka spadająca jak grom z jasnego nieba.
CZEGO NIE WIDZĘ, JEŚLI CHODZI O UCZUCIA I POTRZEBY?
Uczucia działają jak jednostki informacji, których możemy słuchać, na które możemy reagować i które możemy komunikować zewnętrznemu światu. Dziecko odczuwające głód lub chłód będzie płakać, by zakomunikować potrzebę. Na tym etapie życia nie będzie to potrzeba, którą jest w stanie zrozumieć. Dziecko pozostaje zależne od dorosłego, który będzie chętny i zdolny do odczytania i przetłumaczenia płaczu w prośbę i, zwykle metodą prób i błędów, zaspokoić potrzebę i pomóc w wyeliminowaniu dyskomfortu.
Ten proces pozostaje w dużym stopniu niezmieniony przez całe życie. Powiedzmy, że dziecko odczuwa frustrację, ponieważ jego młodsze rodzeństwo otrzymuje więcej uwagi. Uczucie to jest sygnałem, który komunikuje potrzebę. Frustracja to sygnał dla dziecka, że coś jest nie tak, a jednocześnie znak dla dorosłych, że dzieje się coś złego. Łatwo temu zaradzić, jeśli dorosły jest chętny i zdolny to odczytać, skorygować podział uwagi w domu lub dać starszemu dziecku przestrzeń na wyrażenie swojego smutku, gdy musi pogodzić się z nowym światem, w którym rodzice już nie są zawsze na jego zawołanie. Ich relacja może dzięki temu ewoluować w coś zdrowego, trwałego i realistycznego, z niedoskonałym, a jednak kochającym i dostępnym rodzicem – nazwanym „wystarczająco dobrą matką” przez psychoanalityka Donalda Winnicotta w jego książce Zabawa a rzeczywistość[9].
Jednak ten czysty proces odczuwania, potrzeby i zaspokojenia może się wykoleić, jeśli dorosły jest zajęty lub brak mu własnego doświadczenia dobrego rodzicielstwa. Jeśli dziecko czuje, że jego emocje i potrzeby nie są akceptowane ani pożądane i wywołują u dorosłych niepokój, może nauczyć się je uciszać. W przypadku dzieci, które nie mają uważnego opiekuna, rzeczywistość może wyglądać tak, że pomoc nie jest dostępna, a przez społeczną lub ekonomiczną słabość potrzeby nie zostaną spełnione.
Jeśli nie doświadczaliśmy zaspokajania naszych potrzeb przez ludzi, którzy się nami opiekowali, lub jeśli potrzeby podstawowe były zaspokajane, ale emocjonalne już nie, możemy u siebie wykształcić brak potrzeby ochrony przed bólem. (Więcej na ten temat w rozdziale dotyczącym teorii przywiązania). Albo jeśli rodzina, w której się urodziliśmy, sama nie okazywała swojej wrażliwości lub potrzeb, możemy wypierać własne, by się przystosować. Być może ktoś zwracał na nas uwagę tylko wtedy, gdy byliśmy chorzy lub potrzebowaliśmy pomocy, więc jako dorośli nadal opieramy się na innych, by czuć się widziani i utrzymywać relacje. Albo jeśli prawdą jest, że ten, kto prosi, dostaje ostatni, możemy nadal czekać na to, co inni nam zaproponują, i przyjmować uwagę, gdy się pojawia. Jeśli na twoje wczesne życie wpłynęło jakieś wielkie wydarzenie, na przykład rozpad rodziny, utrata bliskiej osoby lub kryzys, najstaranniej zaprojektowane plany twoich rodziców mogły zostać zatopione przez traumę, a twoje potrzeby opaść na samo dno.
Tu właśnie wkraczają nasze ślepe plamki. Gdy mierzymy się z niezaspokojonymi potrzebami i tłumionymi emocjami, mózg podświadomie mąci naszą świadomość, by zapewnić nam psychologiczną ochronę. Tworzymy i utrwalamy takie postrzeganie siebie, innych i całego świata, które pomoże wprowadzić do naszej egzystencji większą przewidywalność i poczucie bezpieczeństwa zamiast prawdziwego spokoju. Jedną ze ślepych plamek, które najczęściej spotykam u moich klientów, jest ta chroniąca wizerunek „doskonałego rodzica”: nawet jako dorośli klienci odpychają od siebie obraz pokazujący ograniczenia ich rodziców. Gdy jesteśmy dziećmi, jedyną możliwością gorszą od odczuwania własnych niedostatków jest odczuwanie niedostatków ludzi, którzy się nami opiekują. Lepiej trzymać się wiary, że kreatorem twojego chaosu jesteś ty sam, niż uwierzyć, że nie ma nadziei na porządek i nie istnieje nikt, kto wie lepiej, jak to opisuje Gabor Mate w swojej wspaniałej książce Mit normalności[10].
Pamiętam pewien moment podczas sesji, gdy klient w końcu potwierdził, że za każdym razem, gdy przechodził przez ulicę, mocno trzymając rękę matki, nie chodziło o jego bezpieczeństwo, ale jej. Była alkoholiczką i gdy kończył się szkolny dzień, mogła stanowić zagrożenie dla siebie samej. Zachował jednak ten obraz opiekuńczej matki i przekonywał sam siebie, że dorastał w atmosferze bezpieczeństwa, a ona o niego dbała. Nie mógł sobie poradzić z drzemiącym w nim lękiem, który niósł w sobie przez całe życie, dopóki nie pogodził się z rzeczywistością, jaką stanowiły niekompetencja i niedostępność matki oraz efekty jej ryzykownych i chaotycznych zachowań. Zmierzenie się ze strachem, który znalazł się w obszarze jego ślepej plamki, pozwoliło wyjaśnić, dlaczego wciąż poszukiwał bezpieczeństwa w najniebezpieczniejszych miejscach, spalając się, by dostać awans w pracy, i utrzymując przyjaźnie wiążące się z groźnymi nocnymi eskapadami.
Ślepe plamki mogą rodzić się z traumy, uprzywilejowania, stylu przywiązania, uwarunkowania lub uprzedzeń, a wzmacnia je doświadczenie. Założenia i uprzedzenia wciągają otaczające je rzeczy jak próżnia. Podobne przyciąga podobne, a doświadczenia zgodne z naszymi pierwotnymi przekonaniami zamazują się i tworzą nieustannie poszerzającą się ślepą plamkę, w której znikają wszelkie dowody na to, że może być inaczej. Lęk przed publicznym przemawianiem przekształca się w lęk uogólniony, a zdrada w jednej relacji rzuca cień braku zaufania na wszystkie późniejsze. Agorafobia[11] wyrasta nie z paraliżującego strachu przed wyjściem z domu, jak jest to często opisywane w literaturze, ale z pełzającego strachu przed wszystkim, prowadzącego do tego, że jedyne bezpieczne miejsce pozostaje za twoimi własnymi zamkniętymi drzwiami. W tej potężnej ślepej plamce utopione zostają wszystkie alternatywne rzeczywistości oraz możliwości rozwiązań i uzyskania bezpieczeństwa, a im dłużej ślepa plamka może się rozwijać, tym staje się większa i silniejsza, aż wreszcie przestanie odpowiadać definicji obszaru, którego nie widzisz. Nie będzie już elementem krajobrazu, tylko całym krajobrazem.
Założenia i uprzedzenia wciągają otaczające je rzeczy jak próżnia. Podobne przyciąga podobne.
* * *
koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji
[1] Definicja plamki ślepej: https://pl.wikipedia.org/wiki/Plamka_ %C5%9Blepa
[2] Patrick Cavanagh i Stuart Anstis z UCSD na temat iluzji opóźnionego błysku i in.: http://anstislab.ucsd.edu
[3] O zdolności mózgu do przetwarzania informacji: G. Orzan, I.A. Zara i V.L. Purcarea, Neuromarketing techniques in pharmaceutical drugs advertising: A discussion and agenda for future research, „Journal of Medicine and Life” 5(4), 2012, s. 428.
[4] D. Kahneman i A. Tversky, Subjective probability: A judgment of representativeness, „Cognitive Psychology” 3(3), 1972, s. 430–454.
[5] O ukrytym stereotypie: A.G. Greenwald i M.R. Banaji, Blindspot: Hidden Biases of Good People (Nowy Jork: Delacorte Press, 2013).
[6] O tym, dlaczego wolimy to, co znane, od nieznanego: S. Wu i in., Better the devil you know than the devil you don’t: Neural processing of risk and ambiguity, „Neuroimage” 236(118109), 2021.
[7] O powiązaniu między kolorem a ukrytą interpretacją: K. Pravossoudovitch i in., Is red the colour of danger? Testing an implicit red- danger association, „Ergonomics” 57(4), 2014, s. 503–510. Epub.
[8] O teorii „skryptów” w analizie transakcyjnej: E. Berne, What Do You Say After You Say Hello? (Nowy Jork: Grove Press 1972).
[9] O teorii „wystarczająco dobrej matki”: D.W. Winnicott, Playing and Reality, wydanie 2 (Londyn i Nowy Jork: Routledge 2005). Wydanie polskie: Zabawa a rzeczywistość, Imago 2011.
[10] O obwinianiu siebie w dzieciństwie: G. Maté, The Myth of Normal: Trauma, Illness and Healing in a Toxic Culture (Londyn: Vermilion 2022). Wydanie polskie: Mit normalności. Trauma, choroba i zdrowienie w toksycznej kulturze, Czarna Owca 2023.
[11] Definicja agorafobii w: American Psychiatric Association (2013, wyd. zmienione 2022), Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders, wyd. 5.
MUZA SA
ul. Sienna 73
00-833 Warszawa
tel. +4822 6211775
e-mail: [email protected]
Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl
Wersja elektroniczna: MAGRAF sp.j., Bydgoszcz