Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jak przetrwać w warunkach współczesnego konfliktu zbrojnego?
Za naszą wschodnią granicą od ponad roku trwa wojna. Zagrożenie dla naszego kraju jest jak najbardziej realne. Niestety wnioski nie są pocieszające - zdecydowana większość społeczeństwa nie jest kompletnie przygotowana, nie tylko na wybuch wojny, ale również na mniej poważne kryzysy. Co gorsza na poziomie państwowym nie prowadzi się jakichkolwiek skutecznych masowych akcji edukacyjnych.
Ten poradnik powinien przeczytać każdy, aby wiedzieć jak zadbać o własne bezpieczeństwo.
Kafir i Kaczor, którzy na wojnie przeżyli niejedno, radzą jak się przygotować by czuć się bezpiecznie. Bądź gotowy na ciężki czas!
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 221
Wstęp
Szanowny Czytelniku,
książka, którą trzymasz w ręku, nie jest typowym poradnikiem poświęconym klasycznej sztuce przetrwania, kojarzonej z umiejętnością przeżycia na łonie dzikiej przyrody. Nie znajdziesz w niej instrukcji budowy szałasu, rozpalania ognia i stawiania sideł. Zebrane w niej porady skierowane są do przeciętnego cywila – mieszkańca dużego miasta, który nigdy nie myślał o jakichkolwiek przygotowaniach na „trudne czasy”. Niestety wojna dotyka wszystkich – zarówno tych, którzy się na nią przygotowywali, jak i tych, którym nawet w najgorszych koszmarach nie śniło się, że będą musieli się zmierzyć z wyzwaniami, którym musieli stawiać czoła nasi dziadkowie (a bardzo często już pradziadkowie).
W momencie pisania niniejszej książki za naszą wschodnią granicą już od ponad roku trwa krwawa wojna, której ofiarą pada głównie ludność cywilna. Zagrożenie dla naszego kraju jest jak najbardziej realne. Niestety wnioski nie są pocieszające – zdecydowana większość społeczeństwa jest kompletnie nieprzygotowana, nie tylko na wybuch wojny, ale również na mniej poważne kryzysy. Co gorsza na poziomie państwowym nie prowadzi się jakichkolwiek skutecznych masowych akcji edukacyjnych. Oficjalne folderki z instrukcjami robienia zapasów i ogrzewania zamarzających mieszkań przy pomocy świeczek i ceramicznych doniczek nijak się mają do realiów konfliktu zbrojnego. Od wielu lat w szkołach nie ma poważnych zajęć z „przysposobienia obronnego”. Rezygnacja z zasadniczej służby wojskowej również walnie przyczyniła się do spadku elementarnych zdolności przetrwania w warunkach pełnoskalowej wojny. Sprawnie działający w czasach PRL system obrony cywilnej został skutecznie zdemontowany, co widać doskonale po braku chociażby minimalnej ilości schronów… Niestety 30 lat stabilizacji po zakończeniu zimnej wojny właśnie dobiegło końca. Co zatem robić?
Cóż… gdy państwo jest bezsilne, cały obowiązek zadbania o własne bezpieczeństwo spada na barki obywateli. Sytuację próbują ratować oddolne inicjatywy proobronne, jednak skala ich działań jest zbyt mała, by odniosły wymierny skutek. Nie każdy też ma możliwości i czas, aby na własny koszt uczestniczyć w podstawowych szkoleniach. W takiej sytuacji jedynym sensownym rozwiązaniem pozostaje samokształcenie. Właśnie w tym celu przygotowaliśmy niniejszy poradnik.
Tak jak wspomnieliśmy na samym początku, skierowany jest on do typowych mieszczuchów, stanowiących zdecydowaną większość mieszkańców naszego kraju. Doświadczenia toczonych w ostatnich dziesięcioleciach wojen jednoznacznie wskazują, że to właśnie ta grupa ludności jest najbardziej narażona na skutki działań wojennych. Konstrukcja książki została opracowana specjalnie na potrzeby przeciętnego mieszkańca dużego miasta. Mamy jednak nadzieję, że wiele cennych porad znajdą w niej także inne, teoretycznie lepiej przygotowane na „trudne czasy” osoby. Jesteś zawodowym żołnierzem lub świetnie wyszkolonym funkcjonariuszem innych służb? Co do zasady wszystko już wiesz, a odpowiednie schematy postępowania masz doskonale przećwiczone? To świetnie. Niestety najprawdopodobniej zostaniesz zmobilizowany i wysłany na drugi koniec kraju, a twoja rodzina zostanie w domu nie tylko bez opiekuna, ale także bez elementarnej wiedzy i podstawowego wyposażenia. Niniejsza książka pozwoli ci na ich odpowiednie przygotowanie. Jesteś wytrawnym prepersem lub od wielu lat aktywnie działasz w klubach zrzeszających miłośników surwiwalu? Doskonale. Ta publikacja być może nie wniesie nic nowego do twojej wiedzy, ale pozwoli ci ją usystematyzować i na wiele zagadnień spojrzeć z zupełnie innej perspektywy. Być może odnajdziesz w niej wskazówki na temat tego, w jaki sposób wykorzystać swoją wiedzę, by stać się lokalnym liderem organizującym skuteczną pomoc dla swoich najbliższych i sąsiadów.
Zebrane tu porady zostały zaczerpnięte nie tylko z naszego wieloletniego doświadczenia, ale także profesjonalnych analiz dotyczących zabezpieczenia ludności. Wiele z nich zostało zweryfikowanych poprzez praktyczne sprawdzenie na wojnie toczonej za naszą wschodnią granicą. Część porad może się wydać banalna, zwłaszcza dla osób „siedzących w temacie”. Proszę nam jednak uwierzyć: nawet oczywiste rzeczy nie są oczywiste dla przeciętnego cywila. Zresztą nie tylko dla niego. Czy pomyślałeś, by przed wybuchem ewentualnej wojny sprawdzić i wyleczyć wszystkie swoje zęby? W warunkach pokoju jest to czynność prosta, choć nieprzyjemna… Gdy wojna już wybuchnie, zabraknie prądu, a znalezienie stomatologa będzie graniczyło z cudem, to ból zęba będzie ostatnią rzeczą, która chciałbyś, by ci się przytrafiła. Brzmi logicznie? Taka jest ta książka – krótko i treściwie omawia rzeczy proste, ale takie, o których nikt nigdy wcześniej nie myślał. Nie traktuj jej jako dokładnej instrukcji, raczej jako zbiór praktycznych porad, dzięki którym będziesz mógł nauczyć się samodzielnego myślenia. Myślenia kategoriami zupełnie innymi od logiki czasów pokoju.
Zanim przejdziemy do praktycznych porad dotyczących poszczególnych spraw związanych ze sztuką przetrwania, musimy omówić teoretyczne zagadnienia dotyczące poziomów zagrożeń oraz stopniowania intensywności naszych przygotowań i ewentualnych działań. Jedną z najpopularniejszych, i co ważniejsze, sprawdzonych w praktyce teorii stopniowania zagrożeń jest podział na poziomy oznaczone kolorami: od zielonego do czarnego.
POZIOM ZIELONY: Państwo, gospodarka i społeczeństwo funkcjonują normalnie. Nie otrzymujemy żadnych niepokojących sygnałów. W takiej sytuacji możemy spokojnie żyć swoim dotychczasowym życiem, jednak warto poświęcić nieco czasu wolnego na zdobycie odpowiedniej wiedzy, wyrobienie nawyków i zgromadzenie minimalnych zapasów, pozwalających na przygotowanie się do mniej korzystnych wariantów rozwoju wydarzeń.
POZIOM ŻÓŁTY: Państwo, gospodarka i społeczeństwo nadal funkcjonują normalnie, jednak dotarły do nas informacje o możliwym wystąpieniu sytuacji kryzysowej. Najlepszym przykładem z ostatnich lat może być późna jesień 2019 roku i pojawienie się informacji o wybuchu epidemii nieznanej choroby w Chinach. Zagrożenie jest od nas daleko, a doświadczenie zdobyte w poprzednich tego typu sytuacjach wskazuje, że wszystko może się wkrótce uspokoić i nasze życie znów powróci do „zielonego poziomu”. Sytuacja taka wymaga podjęcia już jednak pewnych kroków zapobiegawczych, przynajmniej przez osoby, które w jakiś sposób są powiązane z obszarem wystąpienia zagrożenia. Jeżeli planujesz podróż w dany rejon – przełóż ją. Jeśli prowadzisz biznes i jesteś uzależniony od dostaw części z objętego problemami regionu – zrób ich zapas, tak by móc przetrwać zaburzenia w funkcjonowaniu łańcucha dostaw. Co zrobić jednak, jeśli jesteś przeciętnym obywatelem prowadzącym spokojne życie? Sprawdź swoje zapasy i w razie czego uzupełnij brakujące rzeczy. Skontroluj stan techniczny swojego samochodu i usuń ewentualne usterki. Jeżeli niepokoi cię stan twojego zdrowia – pójdź do lekarza. Żadna z powyższych czynności nie zaburzy twojego dotychczasowego życia ani nie wygeneruje wielkich kosztów. Pamiętaj, że w zdecydowanej większości przypadków poziom żółty występuje bardzo często. Na szczęście zazwyczaj wszystko kończy się na obawach i po pewnym czasie życie powraca na poziom zielony. Niekiedy zdarzają się jednak wyjątki i sytuacja eskaluje do kolejnego koloru.
POZIOM POMARAŃCZOWY: W momencie, gdy zagrożenie zakwalifikowane wcześniej jako poziom żółty zaczyna się w niebezpieczny sposób do nas przybliżać, musimy już podjąć konkretne przygotowania. Najlepszym przykładem będzie w tym przypadku początek epidemii COVID-19 w Europie. Wszyscy pamiętamy moment, gdy wirus „szalał” już w sąsiednich państwach, które masowo zaczęły wprowadzać ograniczenia dla swoich obywateli. W Polsce nadal nic się nie działo – zarówno państwo, jak i gospodarka oraz społeczeństwo normalnie funkcjonowały. Pomimo realności zagrożenia większość ludzi nadal żyła tak, jakby nic się nie działo. Z identyczną sytuacją „pomarańczową” mamy do czynienia np. w przypadku koncentracji wrogich wojsk na granicy lub wzrostu napięć wewnętrznych do tego stopnia, że dochodzi np. do potężnych demonstracji i starć z policją. Jakie zatem kroki należy podjąć w danym momencie?
Po pierwsze rezygnujemy z wyjazdów poza strefę naszego zamieszkania i przechodzimy w tryb „oszczędzania”. Obcinamy wszelkie zbędne wydatki – pieniądze już wkrótce mogą przydać się na zupełnie inne rzeczy niż np. rozrywki lub mało praktyczne dobra luksusowe.
Po drugie zwiększamy nasze zapasy do poziomu pozwalającego nam na spokojne przetrwanie minimum miesiąca bez konieczności dokonywania zakupów. To samo dotyczy gotówki. Rozważ również zaopatrzenie się w przedmioty, które w razie czego będą mogły posłużyć ci jako towar wymienny, np. papierosy.
Trzecim krokiem jest ustalenie awaryjnego systemu łączności z naszymi bliskimi i znajomymi. Wykorzystaj sytuację, w której internet i sieć telefoniczna działają jeszcze normalnie. Przemyśl również ewentualne schematy swojego postępowania na wypadek dalszej eskalacji wydarzeń.
Oczywiście poziom pomarańczowy może cofnąć się do żółtego – np. zamieszki wewnętrzne udało się opanować, potencjalny przeciwnik wycofał wojska do koszar, a zaraza zaczęła wygasać lub nie okazała się wyjątkowo zjadliwa. Wszystko może jednak pójść jeszcze dalej.
POZIOM CZERWONY: Najkrócej można by go określić słowami: „zaczęło się!”. W przypadku wojny będzie to rozpoczęcie działań zbrojnych, natomiast podczas zamieszek punktem zwrotnym jest zawsze rozlew krwi (tak jak np. podczas protestów na Majdanie w lutym 2014 roku). Odkąd pojawią się pierwsze ofiary, nic już nie będzie tak jak wcześniej, a wszystkie strony konfliktu będą działać, kierując się zupełnie inną – bardziej brutalną i bezwzględną – logiką.
Przy poziomie czerwonym państwo przechodzi w tryb awaryjny – wprowadzany jest jeden ze stanów wyjątkowych, oznaczających dotkliwe ograniczenia dla ludności. Duża część administracji zawiesza działalność, a główną rolę zaczynają odgrywać struktury siłowe. Gospodarka w znacznej mierze przestaje funkcjonować. Pojawiają się problemy z zaopatrzeniem i obiegiem pieniężnym. Transport publiczny przestaje działać, na drogach pojawiają się punkty kontrolne oraz inne ograniczenia przejazdu.
Poziom czerwony może utrzymywać się przez wiele miesięcy lub nawet lat. Poprzedni świat, do którego byłeś przyzwyczajony, już nigdy nie powróci… Na pocieszenie możemy jednak stwierdzić, że człowiek dość szybko adaptuje się do nowych realiów. Z czasem przyzwyczaisz się do nowego trybu życia, nauczysz się oceniać zagrożenia i radzić sobie z nowymi wyzwaniami. Praktyka pokazuje, że poziom czerwony zawsze kiedyś się kończy i powracają, choć odmienione, spokojniejsze realia. Niestety możliwe są również gorsze warianty rozwoju wypadków.
POZIOM FIOLETOWY: Oznacza on bezpośrednią strefę działań wojennych, w której zmasowane ostrzały i bombardowania są codziennością. Przykładem może tu być oblężony Mariupol, Bachmut lub inne miasta, o które toczone są zaciekłe walki. Pełnię władzy na obszarze fioletowym sprawuje wojsko. W miarę możliwości należy jak najszybciej opuścić zagrożony teren. Jeżeli jednak zdecydowałeś się na pozostanie, musisz bezwzględnie wykonywać polecenia żołnierzy (zarówno własnych, jak i przeciwnika). Swoją aktywność ogranicz do niezbędnego minimum – działaj tylko w celu zabezpieczenia podstawowych potrzeb życiowych, takich jak zdobycie wody i pożywienia. Gdy tylko możesz, przebywaj w ukryciu. Nie „pałętaj się” bez celu – możesz paść ofiarą przypadkowego ostrzału lub zostać schwytany np. w celu wykonywania prac na rzecz wojska. Nigdy nie obserwuj walk. Ryzyko „złapania kulki” jest zbyt wysokie. Co gorsza możesz zostać uznany np. za wrogiego szpiega lub koordynatora ognia. Za wszelką cenę staraj się znaleźć sposoby na opuszczenie strefy fioletowej.
Oczywiście poziom fioletowy może się cofnąć. Broniące swego kraju wojska mogą odepchnąć przeciwnika. Teren walk może również dostać się pod okupację, gdzie swoją strefę fioletową będzie organizował wróg. Panujące w niej zasady będą oczywiście znacznie surowsze.
POZIOM CZARNY: Jest to tak zwana strefa śmierci, w której pozostawanie nie daje żadnych szans na przeżycie. Jedynym sposobem na fizyczne przetrwanie jest opuszczenie jej za wszelką cenę. Wzorcowymi przykładami mogą tu być: wnętrze sarkofagu w Czarnobylu, trasa przepływu lawy po erupcji wulkanu lub np. obszar zalewowy położony poniżej zapory wodnej, która lada moment ma zostać wysadzona w powietrze. W przypadku wojny przykładem czarnej strefy śmierci może być dzielnica Wola podczas rzezi jej mieszkańców w trakcie Powstania Warszawskiego, wołyńska wioska otoczona przez UPA lub podkijowska Bucza, w której wojska rosyjskie rozpoczęły masowe mordowanie ludności cywilnej.
SZARA STREFA: Jeszcze jednym z wariantów rozwoju sytuacji kryzysowej jest powstanie szarej strefy, czyli obszaru, na którym zanikła jakakolwiek zorganizowana władza państwowa. Pojawienie się totalnej anarchii na dłuższy okres jest jednak mało prawdopodobne. Przyroda nie znosi pustki – władza również. Maksymalnie po kilku dniach dany teren ponownie zostanie opanowany przez wojsko (własne lub przeciwnika). Możliwe, że obowiązki państwa przejmie na siebie lokalna samoobrona. Ważną rolę w powstrzymywaniu powszechnej anarchii odgrywa również inercja społeczna – zdecydowana większość ludzi od dziesięcioleci przyzwyczajonych do normalnego życia i przestrzegania prawa oraz norm moralnych z dnia na dzień nie stanie się zdemoralizowaną dziczą dokonującą pogromów i masowych rabunków.
Niestety okres zaniku władzy państwowej (najwidoczniejszą oznaką jest ucieczka policji) skrupulatnie wykorzystują kryminaliści oraz wszelkiej maści bojówki terrorystyczne i organizacje ekstremistyczne. Czasami wystarcza zaledwie kilka–kilkanaście godzin, by mogły one dokonać rabunków lub wyrównać rachunki z ostatnich lat. Przykładem mogą tu być wydarzenia z września 1939 roku. Gdy zabrakło polskiej policji i wojska, wypuszczeni z więzień kryminaliści rzucili się do rabunku. Na Kresach Wschodnich sytuacja była jeszcze gorsza, gdyż członkowie bojówek komunistycznych i ukraińscy nacjonaliści z OUN rozpoczęli wyrównywanie rachunków z pozbawionymi ochrony przedstawicielami państwa polskiego. Oczywiście po kilku dniach wszelkie „spontaniczne” przejawy anarchii zostały stłumione przez wojska okupacyjne… Rozpoczął się jednak zinstytucjonalizowany terror zorganizowany przez totalitarną machinę państwową.
Co zatem zrobić, jeśli znalazłeś się w szarej strefie? Postępuj tak, jakbyś był w strefie fioletowej, z tą jednak różnicą, że o własne bezpieczeństwo będziesz musiał zawalczyć sam. (Szczegółowe instrukcje znajdziesz w rozdziałach o broni i zasadach organizacji sąsiedzkiej samoobrony).
W tym miejscu możesz zadać pytanie: po co mi to całe teoretyzowanie? Odpowiedź jest prosta – swoje działania musisz stopniować w zależności od poziomu zagrożenia. O ile robienie gigantycznych i nieprzemyślanych zapasów przy poziomie zielonym lub żółtym narazi cię co najwyżej na niepotrzebne wydatki, o tyle błędna decyzja dotycząca ewakuacji może wpędzić cię w poważne tarapaty. Pół biedy, jeżeli będziesz uciekać za wszelką cenę (niczym z czarnej strefy śmierci). Gdy po jakimś czasie okaże się, że sytuacja nie jest aż tak krytyczna, to zawsze będziesz mógł wrócić. Gorzej, gdy przegapisz właściwy moment i przez swoje zaniechanie znajdziesz się w bezpośredniej strefie walk frontowych. Również przedwczesne ujawnianie faktu, że posiadasz niekoniecznie legalną broń (np. w strefie pomarańczowej lub czerwonej), wpędzi cię w poważne problemy z prawem. To samo tyczy samodzielnego „wymierzania sprawiedliwości” w momencie, gdy działają jeszcze siły porządkowe.
Pamiętaj, że nawet słuszne działania podjęte w złym momencie nie są słuszne!
Rozdział I
Przygotowania, zanim wszystko się zacznie
Kwestia przygotowania odpowiednich zapasów na trudne czasy jest jedną z najobszerniejszych i najchętniej omawianych dziedzin „sztuki przetrwania”. Bez większego problemu w internecie można znaleźć całą masę mniej lub bardziej sensownych wskazówek dotyczących strategii robienia zapasów oraz sposobów przechowywania poszczególnych rzeczy. Niestety znacznie trudniej znaleźć praktyczne wskazówki dotyczące wielkości zapasów. Na czym zatem się skupić i jak uniknąć najpoważniejszych i kosztownych błędów? Zacznijmy od żywności.
Pierwszą podstawową zasadą robienia zapasów żywności w czasach pokoju jest gromadzenie jedzenia, które spożywasz w codziennym życiu. Cała sztuka polega na tym, by znaleźć odpowiednią proporcję pomiędzy ilością zgromadzonych produktów a terminem ich przydatności. W dużym skrócie chodzi o to, żebyś był w stanie „swoim normalnym trybem żywieniowym” zjeść wszystko przed końcem terminu przydatności do spożycia. Przykładowo jeśli miesięcznie zjadasz 2–3 kg ziemniaków, to kupowanie 50-kilogramowego worka nie ma sensu – większość kartofli zepsuje się, zanim się do nich dobierzesz. Bardzo podobnie wygląda sytuacja w przypadku konserw. Umówmy się – nie są to rzeczy, które normalnie spożywamy każdego dnia. Owszem, kilka sztuk warto mieć w zapasie, zwłaszcza jeśli będziesz mieć okazję je spożyć np. podczas majówki lub wakacyjnego wypadu. Wówczas po prostu będziesz mógł uzupełnić swoje zapasy o dokładnie taką samą ilość, jaką zużyłeś. Podobnie postępuj z gotowymi posiłkami – np. fasolką po bretońsku w słoiku. Kilka słoiczków przyda się na turystyczne wypady lub gdy na szybko musisz zrobić coś ciepłego. Błędem jest kupowanie na raz całej zgrzewki puszkowanego jedzenia. Uwierz nam, przez większość czasu nawet go nie tkniesz… Panika zacznie się, gdy termin przydatności będzie się zbliżać ku końcowi. Z jednej strony szkoda, żeby się zmarnowało, z drugiej zaś żarcie przez cały miesiąc tego samego, umówmy się, niezbyt zdrowego jedzenia również nie jest dobrym rozwiązaniem.
O swoje zapasy trzeba dbać i regularnie ich doglądać! To, że kupiłeś optymalny twoim zdaniem zestaw towarów niezbędnych do przetrwania, nie oznacza, że możesz go po prostu wrzucić do spiżarki i o nim zapomnieć. Czas płynie nadspodziewanie szybko. Konserwy masowo kupowane w początkach pandemii COVID-19 w większości są już dawno przeterminowane (jeśli nadal takie masz, to sprawdź termin przydatności). Sposobem na uniknięcie tego typu problemów jest regularne (przynajmniej raz na kwartał) sprawdzanie swoich zapasów i wyciąganie z nich produktów, które powinno się już zjeść. W utrzymaniu „dyscypliny” wielce pomocna może być banalna lista konserw z zapisanymi terminami ważności. Jeżeli dysponujesz odpowiednią ilością miejsca, wówczas możesz rozłożyć poszczególne produkty np. do pudełek z zapisaną końcową datą przydatności.
Jeżeli masz już swoje zapasy – postaraj się je uporządkować w wyżej opisany sposób. Gdy nagle okaże się, że danego typu produktu z kończącym się terminem (np. konserw) jest za dużo, będzie to dla ciebie sygnał, że w najbliższym czasie powinieneś ograniczyć jego zakupy. Jeśli akurat trafiłeś w swoje normalne zużycie (np. z makaronem lub ryżem), to po prostu na miejsce wyjmowanej paczki z kończącym się terminem ważności włóż nową, która będzie sobie mogła spokojnie poleżeć przez następne 2–3 lata. A co, jeśli czegoś ci zabrakło? Wówczas spokojnie będziesz mógł zwiększyć zapas. Brzmi nieskomplikowanie, ale tak naprawdę nigdy dokładnie nie trafisz z zapasami w swoje idealne zapotrzebowanie. Cała sztuka polega na tym, by zminimalizować straty i marnotrawienie żywności.
Skupmy się teraz na tym, co warto mieć w domu na wypadek wojny.
Konserwy – unikaj kupowania jednego typu konserw. Postaraj się, by w miarę możliwości były odpowiednio zróżnicowane. Oprócz klasycznej mielonki dorzuć do swoich zapasów konserwy rybne oraz np. puszkowaną słoninę (w żywieniu „konserwowym” najgorsza jest monotonia – już po kilku dniach jedzenia tej samej mielonki po prostu nie będziesz mógł na nią patrzeć). Ciekawym rozwiązaniem dla rodziny lub większej liczby osób są duże wojskowe konserwy mięsne, tzw. małpy. Kilogram przyzwoitej jakości gulaszu spokojnie wystarczy na przygotowanie smacznego i pełnowartościowego obiadu. Konserwy przechowuj w miejscu suchym i przewiewnym, tak aby nie zardzewiały.
UWAGA – jeżeli puszki „napęczniały”, a przy ich otwieraniu można usłyszeć charakterystyczne syknięcie, wówczas nie nadają się one do spożycia. Wzrost ciśnienia wewnątrz puszki jest efektem powstania jadu kiełbasianego, który jest śmiertelnie groźną trucizną!
Ryż, cukier, kasze i makarony – są to podstawowe produkty z naszej codziennej diety, które nadają się do długotrwałego przechowywania. Nawet jeśli termin przydatności np. makaronu minął, to spokojnie możemy go spożyć po dość długim okresie. Największym zagrożeniem podczas przechowywania tego typu produktów są mole spożywcze. Aby zminimalizować ryzyko ich rozprzestrzeniania się, staraj się przechowywać wszelkie produkty sypkie w szczelnych pojemnikach (nie zawsze pomaga). Regularnie kontroluj też stan swoich zapasów.
Suchary i herbatniki – najlepszym rozwiązaniem są wojskowe suchary z kminkiem, które bez większych problemów można nabyć na rynku cywilnym. W sytuacji kryzysowej znakomicie zastąpią chleb. Warto mieć również w zapasie zwykłe „cywilne” sucharki lub przynajmniej macę/wafle ryżowe – mogą się nam przydać również w czasach pokoju, np. podczas zatrucia pokarmowego. Dobrym uzupełnieniem zapasów będą zwykłe herbatniki, które nie tylko dostarczą nam kalorii, ale i poprawią nasze samopoczucie – coś słodkiego na ząb zawsze tak działa. Wybieraj najprostsze herbatniki, bez czekoladopodobnych polew i podejrzanego nadzienia. Są „zdrowsze”, ale także znacznie lepiej się przechowują.
Czekolada – prawdziwa czekolada (unikaj tłuszczowych ulepków nazywanych wyrobami czekoladopodobnymi) jest jednym z podstawowych produktów, które powinny znaleźć się w zapasach osoby poważnie myślącej o przetrwaniu. Dobra czekolada łączy w sobie niewielką masę i dużą kaloryczność. Również dość dobrze się przechowuje.
Tłuszcze – zadbaj o odpowiednią ilość tłuszczów jadalnych, głównie olejów. Przydadzą ci się nie tylko do smażenia, awaryjnie będziesz mógł je zużyć też np. jako paliwo do lampki olejowej.
Warzywa – przechowywanie większego zapasu warzyw wymaga stworzenia odpowiednich warunków. Jeżeli dysponujesz suchą piwnicą lub odpowiednio chłodną spiżarką, to możesz rozważyć w przypadku zwiększenia zagrożenia zakup rozsądnej ilości ziemniaków, marchwi i cebuli.
Czosnek – traktuj go nie tylko jako przyprawę, ale przede wszystkim jako naturalny antybiotyk i środek podnoszący odporność. Na szczęście jego przechowywanie (w suchym i przewiewnym miejscu) jest wyjątkowo łatwe.
Kiszonki i warzywa konserwowe – jeżeli posiadasz piwnicę i zajmujesz się np. samodzielnym kiszeniem ogórków, to własnoręcznie przygotowane zapasy będą idealnym uzupełnieniem twojej diety. Gdy nie masz możliwości przechowywania kiszonek w odpowiednich warunkach, rozwiązaniem alternatywnym będą wszelkie warzywa konserwowe, zaczynając od gotowych do spożycia buraczków, ogórków konserwowych, a na pasteryzowanych lub marynowanych sałatkach kończąc. Kilka puszek konserwowej kukurydzy również może się przydać – w razie czego zużyjesz ją do „imprezowej” sałatki.
Suszone owoce – są bardzo cennym uzupełnieniem codziennej diety, zwłaszcza jeśli przez dłuższy czas będziesz musiał żywić się konserwami. Wybór jest przeogromny – w ofercie sklepów na pewno znajdziesz coś dla siebie. Możesz również zająć się samodzielnym suszeniem, np. jabłek. W kluczowym momencie zapewnią ci niezbędne ilości błonnika (doceni je każdy, kto dorobił się zaparć spowodowanych monotonną konserwową dietą).
Alkohol – wbrew pozorom bywa bardzo przydatny, choć osobiście odradzamy picie w sytuacjach kryzysowych. Najlepszym z punktu widzenia przetrwania rozwiązaniem będzie czysty spirytus, który w razie czego posłuży jak środek odkażający, paliwo do kuchenki lub środek płatniczy. O ile nie jesteś koneserem robiącym zapasy na własne potrzeby, to nie inwestuj w drogie alkohole jako potencjalny środek płatniczy – wystarczy czysta wódka. W większości przypadków osoby, z którymi będziesz mógł się w ten sposób rozliczyć, nie docenią wyszukanej whiskey i drogich koniaków. Ważne, by było dużo i sponiewierało…
Woda – robienie gigantycznych zapasów wody pitnej w normalnych czasach pokoju wydaje się niepotrzebne, jednak zgrzewka wody mineralnej oraz dwie–trzy większe butle należy obowiązkowo posiadać, nawet na wypadek banalnej awarii wodociągu. Zwróć uwagę na to, by większe butelki były wyposażone w rączkę do przenoszenia. Po zużyciu ich zawartości będziesz mieć wygodne naczynie, z którym będziesz mógł się udać np. do podstawionego beczkowozu.
Napoje słodzone – o ile w czasach pokoju serdecznie odradzamy ich spożywanie, o tyle na wszelki wypadek warto mieć odłożone kilka puszek popularnego „odrdzewiacza”. Po pierwsze może posłużyć jako domowy środek na problemy trawienne, a po drugie ilość rozpuszczonego cukru w krytycznej sytuacji zapewni ci sporą dawkę kalorii.
Gotówka – w dzisiejszych czasach, zwłaszcza w dużych miastach, jesteśmy przyzwyczajeni do transakcji bezgotówkowych. Niestety w czasie kryzysu system bankowy najprawdopodobniej nie będzie działać – nie tylko nie skorzystasz ze swoich kart płatniczych i przelewów online, ale również będziesz mieć ogromne kłopoty z wycofaniem swoich depozytów. Z tego też względu musisz wyrobić w sobie nawyk trzymania odpowiedniego zapasu gotówki. O ile nie żyjesz z dnia na dzień, to rozsądną ilością będzie zapas pozwalający na spokojne pokrycie twoich normalnych miesięcznych wydatków. Postaraj się, by twoje zapasy gotówki nie składały się jedynie z dużych nominałów – w sytuacjach kryzysowych mało kto będzie mieć odpowiednią resztę do wydania. Pamiętaj również, że w przypadku wojny lub poważnego kryzysu twoje pieniądze mogą z dnia na dzień ogromnie stracić na wartości. Z tego też względu warto rozważyć przechowywanie części gotówki w ogólnowymienialnej walucie obcej. Staraj się posiadać przynajmniej część banknotów o niższych nominałach. Unikaj banknotów podniszczonych – o ile w normalnych czasach „zmęczoną życiem” stówkę większość sklepów przyjmie bez problemów, o tyle w sytuacji kryzysu obcy banknot w lichym stanie będzie po prostu niewymienialny.
Alternatywą dla pieniędzy w czasach wojen i kryzysów mogą być towary powszechnego zastosowania oraz metale szlachetne. W pierwszej kolejności skupmy się na wartościowych kruszcach:
Sztabki złota – złoto od wieków było jednym z najskuteczniejszych sposobów lokowania oszczędności. Niezależnie od epoki historycznej i panującego ustroju zawsze było chętnie przyjmowane jako środek płatniczy. Obecnie najpopularniejszą formą inwestowania w złoto są specjalne mennicze sztabki o masie od 1 grama do nawet kilograma. Standardem są sztabki o masie jednej uncji, czyli 31,5 grama czystego złota. W teorii są one trwałym zabezpieczeniem dużych środków finansowych. Niestety w życiu codziennym w warunkach kryzysu ich wykorzystanie może być bardzo kłopotliwe. O ile za odpowiednią ilość sztabek, którą bezpiecznie uda ci się przechować, będziesz mógł np. wyremontować po wojnie uszkodzony budynek lub kupić samochód, o tyle do dokonywania bieżących transakcji będą one zbyt cenne. Nie zapłacisz przecież wartą kilka tysięcy złotych sztabką za podstawowe produkty spożywcze. Oczywiście możesz zakupić większą ilość małych sztabek, ale zapłacisz za nie znacznie więcej niż za taką samą ilość kruszcu w większym kawałku. To samo dotyczy najpopularniejszych monet bulionowych, których wartość wynosi kilka tysięcy złotych.
Srebro – tańszą opcją są niewielkie sztabki lub monety bulionowe wykonane ze srebra. Mają one znacznie mniejszą wartość niż złoto i nie są tak chętnie akceptowane jako alternatywny środek płatniczy, ale w warunkach kryzysu i „bezwartościowego” pieniądza papierowego mogą stanowić ciekawą alternatywę. Uncjowe monety bulionowe, warte obecnie około 150 zł, mają sensowną wartość nadającą się do codziennych transakcji. W podobnym celu można wykorzystywać również monety historyczne, jednak pamiętaj, że w warunkach kryzysu mało kto będzie gotowy uwzględniać ich wartość numizmatyczną.
Biżuteria – również może być awaryjnym środkiem płatniczym. Złoty łańcuszek lub kolczyki w kluczowym momencie mogą cię uratować. Pamiętaj jednak, że nikt nie będzie uwzględniać wartości artystycznej i sentymentalnej przedmiotów tego typu – liczyć się będą jedynie masa i jakość kruszcu.
Jeżeli nie masz cennych sztabek lub monet, nie oznacza to, że nie będziesz mógł uczestniczyć w wymianie handlowej. W warunkach totalnego deficytu ogromną wartość zyskują niedostępne w normalnym handlu towary. Praktyka pokazuje, że zawsze najłatwiej było spieniężyć używki, takie jak alkohol i papierosy. W cenie było również paliwo do samochodów, nafta do lamp oraz lekarstwa. Niestety nikt nie jest w stanie przewidzieć, co stanie się towarem deficytowym w danym momencie. Niemniej kilka flaszek i paczek papierosów warto mieć odłożonych na czarną godzinę.
Pamiętaj, aby dokonując transakcji, nieważne, czy przy użyciu gotówki, monet czy towarów, nigdy „nie świecić” swoim bogactwem, zwłaszcza w miejscach ogólnodostępnych, takich jak bazary. Unikaj również podejrzanych kontrahentów. Przysłowiowy ostatni zdjęty z szyi łańcuszek, którym opłacasz lekarstwa lub inne niezbędne towary, będzie znacznie mniej kuszący dla potencjalnych złodziei niż pełen portfel gotówki lub wielka torba podróżna z papierosami!
Pierwsza żelazna zasada mówi, że w naszej apteczce powinny znaleźć się leki i opatrunki, którymi potrafimy się posłużyć oraz znamy zasady ich działania i ewentualne skutki uboczne.
Bazując na własnych wojennych doświadczeniach, śmiało możemy poradzić, byś domową apteczkę podzielił na dwie części – tę przeznaczoną do opatrywania ran oraz tę, w której będziesz przechowywać podstawowe leki. Pamiętaj, że w warunkach wojny będziesz musiał zmierzyć się z obrażeniami niespotykanymi w czasach pokoju. Większość z nas jest przyzwyczajona do typowych skaleczeń spowodowanych niewłaściwym użyciem noża kuchennego. Prawdziwą tragedią jest np. nadepnięcie na plaży gołą stopą na rozbitą butelkę… nie dość, że krew obwicie sika, to jeszcze rana zabrudzona… Uwierz nam, że opisane powyżej urazy są niczym w porównaniu z tym, co może cię spotkać w trakcie wojny. Przygotuj się mentalnie na opatrywanie rozległych ran! Zanim do twojego rejonu dotrze profesjonalna pomoc, to właśnie od ciebie, twoich umiejętności i twojego wyposażenia będzie zależeć czyjeś przeżycie…
W pierwszej kolejności zajmijmy się apteczką urazową, nazywaną również apteczką pierwszego rzutu. Apteczka urazowa powinna znajdować się w oddzielnej torbie lub przystosowanej do przenoszenia skrzyneczce/walizce. Niedopuszczalna jest sytuacja, w której całe wyposażenie medyczne przechowujesz luzem, np. w szafce w łazience. W razie nagłego odcięcia od tego pomieszczenia lub konieczności szybkiej ewakuacji nie zdołasz nic ze sobą zabrać! Dobrym rozwiązaniem są pochodzące z demobilu stare brezentowe torby sanitarne. Skompletowaną w ten sposób apteczkę przechowuj w ogólnodostępnym miejscu – np. na szafce w przedpokoju lub pod stolikiem w kuchni. Upewnij się, że wszyscy domownicy (w przypadku zakładu pracy – pracownicy) znają miejsce jej położenia oraz potrafią się nią posłużyć.
Co powinno znaleźć się w naszej cywilnej1 apteczce urazowej?
Nożyczki do rozcinania odzieży oraz lateksowe/nitrylowe rękawiczki, którymi zabezpieczysz się przed kontaktem z krwią i innymi płynami ustrojowymi osoby, której będziesz pomagać.
Stazy (opaski uciskowe) umożliwiające zatrzymywanie silnych krwotoków.
Wojskowe opatrunki osobiste umożliwiające opatrywanie poważnych ran. W chwili obecnej standardem są opatrunki typu izraelskiego, będące nowoczesnym połączeniem klasycznego opatrunku wojskowego z bandażem elastycznym, zapewniającym odpowiedni ucisk na miejsce zranienia. W wersji cywilnej jako zamiennika można użyć dostępnych w większości aptek gotowych opatrunków osobistych w opakowaniu papierowym.
Żel lub gotowe opatrunki żelowe na oparzenia.
Opatrunki z gazy jałowej oraz opaski dziane podtrzymujące, które umożliwią nam odpowiednie przytwierdzenie opatrunku.
Bandaż elastyczny. Przyda się np. podczas urazów stawów lub kontuzji związanych z nadmiernym wysiłkiem fizycznym.
Zestaw plastrów z opatrunkami, które umożliwią nam zabezpieczenie drobnych skaleczeń lub otarć. Dobrym uzupełnieniem będzie również zwykły plaster, umożliwiający nam przymocowanie opatrunków do skóry.
Środki odkażające. Najprostszym i najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem będzie ogólnodostępny na rynku octenisept – najlepiej w niewielkiej buteleczce z atomizerem. Za naszą wschodnią granicą niezwykle popularna jest chlorheksydyna, którą u nas wykorzystują dentyści i urolodzy. U części osób wywołuje ona podrażnienia, jednak ma tę niewątpliwą zaletę, że nie piecze, dlatego jest wykorzystywana np. do dezynfekcji stref intymnych lub przemywania głębokich ran. W przypadku gnojących się ran (np. zabrudzonych skaleczeń na rękach) warto zaopatrzyć się w jodynę lub gencjanę (niestety ostatnio wycofaną ze sprzedaży – wodne roztwory można jeszcze nabyć w internecie). Jeśli zaopatrzyliśmy się w powyższe środki odkażające, to spokojnie możemy zrezygnować z wody utlenionej, która jest znacznie mniej skuteczna i co gorsza wraz z upływem czasu traci swoje właściwości.
Idealna apteczka urazowa przeznaczona dla cywila powinna zawierać minimum dwie stazy do zatrzymywania obfitych krwotoków, kilka wojskowych opatrunków osobistych, nożyczki do cięcia odzieży oraz zestaw plastrów i środków dezynfekujących umożliwiający opatrzenie niewielkich „bytowych” skaleczeń. Warto ją również wyposażyć w niewielką latarkę czołówkę – wielce prawdopodobne jest, że apteczka będzie ci potrzebna w nocy. Żeby nie tracić czasu na szukanie latarki, lepiej przechowywać ją bezpośrednio razem z apteczką.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Skład apteczki, który podajemy, jest optymalny dla przeciętnego słabo wyszkolonego cywila, który znalazł się w strefie działań wojennych. Oczywiście walczący żołnierz czy też ratownik medyczny powinien mieć zupełnie inne, znacznie bogatsze wyposażenie. [wróć]