Cywil na wojnie - Kafir, Kaczor - ebook + audiobook

Cywil na wojnie ebook

Kafir, Kaczor

4,6

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Jak przetrwać w warunkach współczesnego konfliktu zbrojnego?

Za naszą wschodnią granicą od ponad roku trwa wojna. Zagrożenie dla naszego kraju jest jak najbardziej realne. Niestety wnioski nie są pocieszające - zdecydowana większość społeczeństwa nie jest kompletnie przygotowana, nie tylko na wybuch wojny, ale również na mniej poważne kryzysy. Co gorsza na poziomie państwowym nie prowadzi się jakichkolwiek skutecznych masowych akcji edukacyjnych.

Ten poradnik powinien przeczytać każdy, aby wiedzieć jak zadbać o własne bezpieczeństwo.

Kafir i Kaczor, którzy na wojnie przeżyli niejedno, radzą jak się przygotować by czuć się bezpiecznie. Bądź gotowy na ciężki czas!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 221

Oceny
4,6 (79 ocen)
53
19
7
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
PiotrSiwek

Dobrze spędzony czas

Ciekawa książka, daje do myślenia. Dobrych kilka rad jak zabezpieczyć się na wypadek kryzysu.
10
AnaM77

Dobrze spędzony czas

wsrto sie zapoznać
00
monixion

Nie oderwiesz się od lektury

naprawdę kawał dobrej roboty. nie ma owijania w bawełnę i zakładania różowych okularów na scenariusze jakie mogą się wydarzyć podczas wybuchu wojny
00
22Syl1000

Nie oderwiesz się od lektury

Dobra książka
00
mrm17

Dobrze spędzony czas

Zwięzłe i przydatne
00

Popularność




Wstęp

Wstęp

Sza­nowny Czy­tel­niku,

książka, którą trzy­masz w ręku, nie jest typo­wym porad­ni­kiem poświę­co­nym kla­sycz­nej sztuce prze­trwa­nia, koja­rzo­nej z umie­jęt­no­ścią prze­ży­cia na łonie dzi­kiej przy­rody. Nie znaj­dziesz w niej instruk­cji budowy sza­łasu, roz­pa­la­nia ognia i sta­wia­nia sideł. Zebrane w niej porady skie­ro­wane są do prze­cięt­nego cywila – miesz­kańca dużego mia­sta, który ni­gdy nie myślał o jakich­kol­wiek przy­go­to­wa­niach na „trudne czasy”. Nie­stety wojna dotyka wszyst­kich – zarówno tych, któ­rzy się na nią przy­go­to­wy­wali, jak i tych, któ­rym nawet w naj­gor­szych kosz­ma­rach nie śniło się, że będą musieli się zmie­rzyć z wyzwa­niami, któ­rym musieli sta­wiać czoła nasi dziad­ko­wie (a bar­dzo czę­sto już pradziad­ko­wie).

W momen­cie pisa­nia niniej­szej książki za naszą wschod­nią gra­nicą już od ponad roku trwa krwawa wojna, któ­rej ofiarą pada głów­nie lud­ność cywilna. Zagro­że­nie dla naszego kraju jest jak naj­bar­dziej realne. Nie­stety wnio­ski nie są pocie­sza­jące – zde­cy­do­wana więk­szość spo­łe­czeń­stwa jest kom­plet­nie nie­przy­go­to­wana, nie tylko na wybuch wojny, ale rów­nież na mniej poważne kry­zysy. Co gor­sza na pozio­mie pań­stwo­wym nie pro­wa­dzi się jakich­kol­wiek sku­tecz­nych maso­wych akcji edu­ka­cyj­nych. Ofi­cjalne fol­derki z instruk­cjami robie­nia zapa­sów i ogrze­wa­nia zama­rza­ją­cych miesz­kań przy pomocy świe­czek i cera­micz­nych doni­czek nijak się mają do realiów kon­fliktu zbroj­nego. Od wielu lat w szko­łach nie ma poważ­nych zajęć z „przy­spo­so­bie­nia obron­nego”. Rezy­gna­cja z zasad­ni­czej służby woj­sko­wej rów­nież wal­nie przy­czy­niła się do spadku ele­men­tar­nych zdol­no­ści prze­trwa­nia w warun­kach peł­no­ska­lo­wej wojny. Spraw­nie dzia­ła­jący w cza­sach PRL sys­tem obrony cywil­nej został sku­tecz­nie zde­mon­to­wany, co widać dosko­nale po braku cho­ciażby mini­mal­nej ilo­ści schro­nów… Nie­stety 30 lat sta­bi­li­za­cji po zakoń­cze­niu zim­nej wojny wła­śnie dobie­gło końca. Co zatem robić?

Cóż… gdy pań­stwo jest bez­silne, cały obo­wią­zek zadba­nia o wła­sne bez­pie­czeń­stwo spada na barki oby­wa­teli. Sytu­ację pró­bują rato­wać oddolne ini­cja­tywy pro­obronne, jed­nak skala ich dzia­łań jest zbyt mała, by odnio­sły wymierny sku­tek. Nie każdy też ma moż­li­wo­ści i czas, aby na wła­sny koszt uczest­ni­czyć w pod­sta­wo­wych szko­le­niach. W takiej sytu­acji jedy­nym sen­sow­nym roz­wią­za­niem pozo­staje samo­kształ­ce­nie. Wła­śnie w tym celu przy­go­to­wa­li­śmy niniej­szy porad­nik.

Tak jak wspo­mnie­li­śmy na samym początku, skie­ro­wany jest on do typo­wych miesz­czu­chów, sta­no­wią­cych zde­cy­do­waną więk­szość miesz­kań­ców naszego kraju. Doświad­cze­nia toczo­nych w ostat­nich dzie­się­cio­le­ciach wojen jed­no­znacz­nie wska­zują, że to wła­śnie ta grupa lud­no­ści jest naj­bar­dziej nara­żona na skutki dzia­łań wojen­nych. Kon­struk­cja książki została opra­co­wana spe­cjal­nie na potrzeby prze­cięt­nego miesz­kańca dużego mia­sta. Mamy jed­nak nadzieję, że wiele cen­nych porad znajdą w niej także inne, teo­re­tycz­nie lepiej przy­go­to­wane na „trudne czasy” osoby. Jesteś zawo­do­wym żoł­nie­rzem lub świet­nie wyszko­lo­nym funk­cjo­na­riu­szem innych służb? Co do zasady wszystko już wiesz, a odpo­wied­nie sche­maty postę­po­wa­nia masz dosko­nale prze­ćwi­czone? To świet­nie. Nie­stety naj­praw­do­po­dob­niej zosta­niesz zmo­bi­li­zo­wany i wysłany na drugi koniec kraju, a twoja rodzina zosta­nie w domu nie tylko bez opie­kuna, ale także bez ele­men­tar­nej wie­dzy i pod­sta­wo­wego wypo­sa­że­nia. Niniej­sza książka pozwoli ci na ich odpo­wied­nie przy­go­to­wa­nie. Jesteś wytraw­nym pre­per­sem lub od wielu lat aktyw­nie dzia­łasz w klu­bach zrze­sza­ją­cych miło­śni­ków sur­wi­walu? Dosko­nale. Ta publi­ka­cja być może nie wnie­sie nic nowego do two­jej wie­dzy, ale pozwoli ci ją usys­te­ma­ty­zo­wać i na wiele zagad­nień spoj­rzeć z zupeł­nie innej per­spek­tywy. Być może odnaj­dziesz w niej wska­zówki na temat tego, w jaki spo­sób wyko­rzy­stać swoją wie­dzę, by stać się lokal­nym lide­rem orga­ni­zu­ją­cym sku­teczną pomoc dla swo­ich naj­bliż­szych i sąsia­dów.

Zebrane tu porady zostały zaczerp­nięte nie tylko z naszego wie­lo­let­niego doświad­cze­nia, ale także pro­fe­sjo­nal­nych ana­liz doty­czą­cych zabez­pie­cze­nia lud­no­ści. Wiele z nich zostało zwe­ry­fi­ko­wa­nych poprzez prak­tyczne spraw­dze­nie na woj­nie toczo­nej za naszą wschod­nią gra­nicą. Część porad może się wydać banalna, zwłasz­cza dla osób „sie­dzą­cych w tema­cie”. Pro­szę nam jed­nak uwie­rzyć: nawet oczy­wi­ste rze­czy nie są oczy­wi­ste dla prze­cięt­nego cywila. Zresztą nie tylko dla niego. Czy pomy­śla­łeś, by przed wybu­chem ewen­tu­al­nej wojny spraw­dzić i wyle­czyć wszyst­kie swoje zęby? W warun­kach pokoju jest to czyn­ność pro­sta, choć nie­przy­jemna… Gdy wojna już wybuch­nie, zabrak­nie prądu, a zna­le­zie­nie sto­ma­to­loga będzie gra­ni­czyło z cudem, to ból zęba będzie ostat­nią rze­czą, która chciał­byś, by ci się przy­tra­fiła. Brzmi logicz­nie? Taka jest ta książka – krótko i tre­ści­wie oma­wia rze­czy pro­ste, ale takie, o któ­rych nikt ni­gdy wcze­śniej nie myślał. Nie trak­tuj jej jako dokład­nej instruk­cji, raczej jako zbiór prak­tycz­nych porad, dzięki któ­rym będziesz mógł nauczyć się samo­dziel­nego myśle­nia. Myśle­nia kate­go­riami zupeł­nie innymi od logiki cza­sów pokoju.

Trochę teorii, czyli poziomy zagrożenia i stopniowanie naszych działań

Zanim przej­dziemy do prak­tycz­nych porad doty­czą­cych poszcze­gól­nych spraw zwią­za­nych ze sztuką prze­trwa­nia, musimy omó­wić teo­re­tyczne zagad­nie­nia doty­czące pozio­mów zagro­żeń oraz stop­nio­wa­nia inten­syw­no­ści naszych przy­go­to­wań i ewen­tu­al­nych dzia­łań. Jedną z naj­po­pu­lar­niej­szych, i co waż­niej­sze, spraw­dzo­nych w prak­tyce teo­rii stop­nio­wa­nia zagro­żeń jest podział na poziomy ozna­czone kolo­rami: od zie­lo­nego do czar­nego.

POZIOM ZIE­LONY: Pań­stwo, gospo­darka i spo­łe­czeń­stwo funk­cjo­nują nor­mal­nie. Nie otrzy­mu­jemy żad­nych nie­po­ko­ją­cych sygna­łów. W takiej sytu­acji możemy spo­koj­nie żyć swoim dotych­cza­so­wym życiem, jed­nak warto poświę­cić nieco czasu wol­nego na zdo­by­cie odpo­wied­niej wie­dzy, wyro­bie­nie nawy­ków i zgro­ma­dze­nie mini­mal­nych zapa­sów, pozwa­la­ją­cych na przy­go­to­wa­nie się do mniej korzyst­nych warian­tów roz­woju wyda­rzeń.

POZIOM ŻÓŁTY: Pań­stwo, gospo­darka i spo­łe­czeń­stwo na­dal funk­cjo­nują nor­mal­nie, jed­nak dotarły do nas infor­ma­cje o moż­li­wym wystą­pie­niu sytu­acji kry­zy­so­wej. Naj­lep­szym przy­kła­dem z ostat­nich lat może być późna jesień 2019 roku i poja­wie­nie się infor­ma­cji o wybu­chu epi­de­mii nie­zna­nej cho­roby w Chi­nach. Zagro­że­nie jest od nas daleko, a doświad­cze­nie zdo­byte w poprzed­nich tego typu sytu­acjach wska­zuje, że wszystko może się wkrótce uspo­koić i nasze życie znów powróci do „zie­lo­nego poziomu”. Sytu­acja taka wymaga pod­ję­cia już jed­nak pew­nych kro­ków zapo­bie­gaw­czych, przy­naj­mniej przez osoby, które w jakiś spo­sób są powią­zane z obsza­rem wystą­pie­nia zagro­że­nia. Jeżeli pla­nu­jesz podróż w dany rejon – prze­łóż ją. Jeśli pro­wa­dzisz biz­nes i jesteś uza­leż­niony od dostaw czę­ści z obję­tego pro­ble­mami regionu – zrób ich zapas, tak by móc prze­trwać zabu­rze­nia w funk­cjo­no­wa­niu łań­cu­cha dostaw. Co zro­bić jed­nak, jeśli jesteś prze­cięt­nym oby­wa­te­lem pro­wa­dzą­cym spo­kojne życie? Sprawdź swoje zapasy i w razie czego uzu­peł­nij bra­ku­jące rze­czy. Skon­tro­luj stan tech­niczny swo­jego samo­chodu i usuń ewen­tu­alne usterki. Jeżeli nie­po­koi cię stan two­jego zdro­wia – pójdź do leka­rza. Żadna z powyż­szych czyn­no­ści nie zabu­rzy two­jego dotych­cza­so­wego życia ani nie wyge­ne­ruje wiel­kich kosz­tów. Pamię­taj, że w zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści przy­pad­ków poziom żółty wystę­puje bar­dzo czę­sto. Na szczę­ście zazwy­czaj wszystko koń­czy się na oba­wach i po pew­nym cza­sie życie powraca na poziom zie­lony. Nie­kiedy zda­rzają się jed­nak wyjątki i sytu­acja eska­luje do kolej­nego koloru.

POZIOM POMA­RAŃ­CZOWY: W momen­cie, gdy zagro­że­nie zakwa­li­fi­ko­wane wcze­śniej jako poziom żółty zaczyna się w nie­bez­pieczny spo­sób do nas przy­bli­żać, musimy już pod­jąć kon­kretne przy­go­to­wa­nia. Naj­lep­szym przy­kła­dem będzie w tym przy­padku począ­tek epi­de­mii COVID-19 w Euro­pie. Wszy­scy pamię­tamy moment, gdy wirus „sza­lał” już w sąsied­nich pań­stwach, które masowo zaczęły wpro­wa­dzać ogra­ni­cze­nia dla swo­ich oby­wa­teli. W Pol­sce na­dal nic się nie działo – zarówno pań­stwo, jak i gospo­darka oraz spo­łe­czeń­stwo nor­mal­nie funk­cjo­no­wały. Pomimo real­no­ści zagro­że­nia więk­szość ludzi na­dal żyła tak, jakby nic się nie działo. Z iden­tyczną sytu­acją „poma­rań­czową” mamy do czy­nie­nia np. w przy­padku kon­cen­tra­cji wro­gich wojsk na gra­nicy lub wzro­stu napięć wewnętrz­nych do tego stop­nia, że docho­dzi np. do potęż­nych demon­stra­cji i starć z poli­cją. Jakie zatem kroki należy pod­jąć w danym momen­cie?

Po pierw­sze rezy­gnu­jemy z wyjaz­dów poza strefę naszego zamiesz­ka­nia i prze­cho­dzimy w tryb „oszczę­dza­nia”. Obci­namy wszel­kie zbędne wydatki – pie­nią­dze już wkrótce mogą przy­dać się na zupeł­nie inne rze­czy niż np. roz­rywki lub mało prak­tyczne dobra luk­su­sowe.

Po dru­gie zwięk­szamy nasze zapasy do poziomu pozwa­la­ją­cego nam na spo­kojne prze­trwa­nie mini­mum mie­siąca bez koniecz­no­ści doko­ny­wa­nia zaku­pów. To samo doty­czy gotówki. Roz­waż rów­nież zaopa­trze­nie się w przed­mioty, które w razie czego będą mogły posłu­żyć ci jako towar wymienny, np. papie­rosy.

Trze­cim kro­kiem jest usta­le­nie awa­ryj­nego sys­temu łącz­no­ści z naszymi bli­skimi i zna­jo­mymi. Wyko­rzy­staj sytu­ację, w któ­rej inter­net i sieć tele­fo­niczna dzia­łają jesz­cze nor­mal­nie. Prze­myśl rów­nież ewen­tu­alne sche­maty swo­jego postę­po­wa­nia na wypa­dek dal­szej eska­la­cji wyda­rzeń.

Oczy­wi­ście poziom poma­rań­czowy może cof­nąć się do żół­tego – np. zamieszki wewnętrzne udało się opa­no­wać, poten­cjalny prze­ciw­nik wyco­fał woj­ska do koszar, a zaraza zaczęła wyga­sać lub nie oka­zała się wyjąt­kowo zja­dliwa. Wszystko może jed­nak pójść jesz­cze dalej.

POZIOM CZER­WONY: Naj­kró­cej można by go okre­ślić sło­wami: „zaczęło się!”. W przy­padku wojny będzie to roz­po­czę­cie dzia­łań zbroj­nych, nato­miast pod­czas zamie­szek punk­tem zwrot­nym jest zawsze roz­lew krwi (tak jak np. pod­czas pro­te­stów na Maj­da­nie w lutym 2014 roku). Odkąd poja­wią się pierw­sze ofiary, nic już nie będzie tak jak wcze­śniej, a wszyst­kie strony kon­fliktu będą dzia­łać, kie­ru­jąc się zupeł­nie inną – bar­dziej bru­talną i bez­względną – logiką.

Przy pozio­mie czer­wo­nym pań­stwo prze­cho­dzi w tryb awa­ryjny – wpro­wa­dzany jest jeden ze sta­nów wyjąt­ko­wych, ozna­cza­ją­cych dotkliwe ogra­ni­cze­nia dla lud­no­ści. Duża część admi­ni­stra­cji zawie­sza dzia­łal­ność, a główną rolę zaczy­nają odgry­wać struk­tury siłowe. Gospo­darka w znacz­nej mie­rze prze­staje funk­cjo­no­wać. Poja­wiają się pro­blemy z zaopa­trze­niem i obie­giem pie­nięż­nym. Trans­port publiczny prze­staje dzia­łać, na dro­gach poja­wiają się punkty kon­tro­lne oraz inne ogra­ni­cze­nia prze­jazdu.

Poziom czer­wony może utrzy­my­wać się przez wiele mie­sięcy lub nawet lat. Poprzedni świat, do któ­rego byłeś przy­zwy­cza­jony, już ni­gdy nie powróci… Na pocie­sze­nie możemy jed­nak stwier­dzić, że czło­wiek dość szybko adap­tuje się do nowych realiów. Z cza­sem przy­zwy­cza­isz się do nowego trybu życia, nauczysz się oce­niać zagro­że­nia i radzić sobie z nowymi wyzwa­niami. Prak­tyka poka­zuje, że poziom czer­wony zawsze kie­dyś się koń­czy i powra­cają, choć odmie­nione, spo­koj­niej­sze realia. Nie­stety moż­liwe są rów­nież gor­sze warianty roz­woju wypad­ków.

POZIOM FIO­LE­TOWY: Ozna­cza on bez­po­śred­nią strefę dzia­łań wojen­nych, w któ­rej zma­so­wane ostrzały i bom­bar­do­wa­nia są codzien­no­ścią. Przy­kła­dem może tu być oblę­żony Mariu­pol, Bach­mut lub inne mia­sta, o które toczone są zacie­kłe walki. Peł­nię wła­dzy na obsza­rze fio­le­to­wym spra­wuje woj­sko. W miarę moż­li­wo­ści należy jak naj­szyb­ciej opu­ścić zagro­żony teren. Jeżeli jed­nak zde­cy­do­wa­łeś się na pozo­sta­nie, musisz bez­względ­nie wyko­ny­wać pole­ce­nia żoł­nie­rzy (zarówno wła­snych, jak i prze­ciw­nika). Swoją aktyw­ność ogra­nicz do nie­zbęd­nego mini­mum – dzia­łaj tylko w celu zabez­pie­cze­nia pod­sta­wo­wych potrzeb życio­wych, takich jak zdo­by­cie wody i poży­wie­nia. Gdy tylko możesz, prze­by­waj w ukry­ciu. Nie „pałę­taj się” bez celu – możesz paść ofiarą przy­pad­ko­wego ostrzału lub zostać schwy­tany np. w celu wyko­ny­wa­nia prac na rzecz woj­ska. Ni­gdy nie obser­wuj walk. Ryzyko „zła­pa­nia kulki” jest zbyt wyso­kie. Co gor­sza możesz zostać uznany np. za wro­giego szpiega lub koor­dy­na­tora ognia. Za wszelką cenę sta­raj się zna­leźć spo­soby na opusz­cze­nie strefy fio­le­to­wej.

Oczy­wi­ście poziom fio­le­towy może się cof­nąć. Bro­niące swego kraju woj­ska mogą ode­pchnąć prze­ciw­nika. Teren walk może rów­nież dostać się pod oku­pa­cję, gdzie swoją strefę fio­le­tową będzie orga­ni­zo­wał wróg. Panu­jące w niej zasady będą oczy­wi­ście znacz­nie surow­sze.

POZIOM CZARNY: Jest to tak zwana strefa śmierci, w któ­rej pozo­sta­wa­nie nie daje żad­nych szans na prze­ży­cie. Jedy­nym spo­so­bem na fizyczne prze­trwa­nie jest opusz­cze­nie jej za wszelką cenę. Wzor­co­wymi przy­kła­dami mogą tu być: wnę­trze sar­ko­fagu w Czar­no­bylu, trasa prze­pływu lawy po erup­cji wul­kanu lub np. obszar zale­wowy poło­żony poni­żej zapory wod­nej, która lada moment ma zostać wysa­dzona w powie­trze. W przy­padku wojny przy­kła­dem czar­nej strefy śmierci może być dziel­nica Wola pod­czas rzezi jej miesz­kań­ców w trak­cie Powsta­nia War­szaw­skiego, wołyń­ska wio­ska oto­czona przez UPA lub pod­ki­jow­ska Bucza, w któ­rej woj­ska rosyj­skie roz­po­częły masowe mor­do­wa­nie lud­no­ści cywil­nej.

SZARA STREFA: Jesz­cze jed­nym z warian­tów roz­woju sytu­acji kry­zy­so­wej jest powsta­nie sza­rej strefy, czyli obszaru, na któ­rym zani­kła jaka­kol­wiek zor­ga­ni­zo­wana wła­dza pań­stwowa. Poja­wie­nie się total­nej anar­chii na dłuż­szy okres jest jed­nak mało praw­do­po­dobne. Przy­roda nie znosi pustki – wła­dza rów­nież. Mak­sy­mal­nie po kilku dniach dany teren ponow­nie zosta­nie opa­no­wany przez woj­sko (wła­sne lub prze­ciw­nika). Moż­liwe, że obo­wiązki pań­stwa przej­mie na sie­bie lokalna samo­obrona. Ważną rolę w powstrzy­my­wa­niu powszech­nej anar­chii odgrywa rów­nież iner­cja spo­łeczna – zde­cy­do­wana więk­szość ludzi od dzie­się­cio­leci przy­zwy­cza­jo­nych do nor­mal­nego życia i prze­strze­ga­nia prawa oraz norm moral­nych z dnia na dzień nie sta­nie się zde­mo­ra­li­zo­waną dzi­czą doko­nu­jącą pogro­mów i maso­wych rabun­ków.

Nie­stety okres zaniku wła­dzy pań­stwo­wej (naj­wi­docz­niej­szą oznaką jest ucieczka poli­cji) skru­pu­lat­nie wyko­rzy­stują kry­mi­na­li­ści oraz wszel­kiej maści bojówki ter­ro­ry­styczne i orga­ni­za­cje eks­tre­mi­styczne. Cza­sami wystar­cza zale­d­wie kilka–kil­ka­na­ście godzin, by mogły one doko­nać rabun­ków lub wyrów­nać rachunki z ostat­nich lat. Przy­kła­dem mogą tu być wyda­rze­nia z wrze­śnia 1939 roku. Gdy zabra­kło pol­skiej poli­cji i woj­ska, wypusz­czeni z wię­zień kry­mi­na­li­ści rzu­cili się do rabunku. Na Kre­sach Wschod­nich sytu­acja była jesz­cze gor­sza, gdyż człon­ko­wie bojó­wek komu­ni­stycz­nych i ukra­iń­scy nacjo­na­li­ści z OUN roz­po­częli wyrów­ny­wa­nie rachun­ków z pozba­wio­nymi ochrony przed­sta­wi­cie­lami pań­stwa pol­skiego. Oczy­wi­ście po kilku dniach wszel­kie „spon­ta­niczne” prze­jawy anar­chii zostały stłu­mione przez woj­ska oku­pa­cyjne… Roz­po­czął się jed­nak zin­sty­tu­cjo­na­li­zo­wany ter­ror zor­ga­ni­zo­wany przez tota­li­tarną machinę pań­stwową.

Co zatem zro­bić, jeśli zna­la­złeś się w sza­rej stre­fie? Postę­puj tak, jak­byś był w stre­fie fio­le­to­wej, z tą jed­nak róż­nicą, że o wła­sne bez­pie­czeń­stwo będziesz musiał zawal­czyć sam. (Szcze­gó­łowe instruk­cje znaj­dziesz w roz­dzia­łach o broni i zasa­dach orga­ni­za­cji sąsiedz­kiej samo­obrony).

W tym miej­scu możesz zadać pyta­nie: po co mi to całe teo­re­ty­zo­wa­nie? Odpo­wiedź jest pro­sta – swoje dzia­ła­nia musisz stop­nio­wać w zależ­no­ści od poziomu zagro­że­nia. O ile robie­nie gigan­tycz­nych i nie­prze­my­śla­nych zapa­sów przy pozio­mie zie­lo­nym lub żół­tym narazi cię co naj­wy­żej na nie­po­trzebne wydatki, o tyle błędna decy­zja doty­cząca ewa­ku­acji może wpę­dzić cię w poważne tara­paty. Pół biedy, jeżeli będziesz ucie­kać za wszelką cenę (niczym z czar­nej strefy śmierci). Gdy po jakimś cza­sie okaże się, że sytu­acja nie jest aż tak kry­tyczna, to zawsze będziesz mógł wró­cić. Gorzej, gdy prze­ga­pisz wła­ściwy moment i przez swoje zanie­cha­nie znaj­dziesz się w bez­po­śred­niej stre­fie walk fron­to­wych. Rów­nież przed­wcze­sne ujaw­nia­nie faktu, że posia­dasz nie­ko­niecz­nie legalną broń (np. w stre­fie poma­rań­czo­wej lub czer­wo­nej), wpę­dzi cię w poważne pro­blemy z pra­wem. To samo tyczy samo­dziel­nego „wymie­rza­nia spra­wie­dli­wo­ści” w momen­cie, gdy dzia­łają jesz­cze siły porząd­kowe.

Pamię­taj, że nawet słuszne dzia­ła­nia pod­jęte w złym momen­cie nie są słuszne!

Rozdział I. Przygotowania, zanim wszystko się zacznie

Roz­dział I

Przy­go­to­wa­nia, zanim wszystko się zacznie

Podstawowe zapasy

Kwe­stia przy­go­to­wa­nia odpo­wied­nich zapa­sów na trudne czasy jest jedną z naj­ob­szer­niej­szych i naj­chęt­niej oma­wia­nych dzie­dzin „sztuki prze­trwa­nia”. Bez więk­szego pro­blemu w inter­ne­cie można zna­leźć całą masę mniej lub bar­dziej sen­sow­nych wska­zó­wek doty­czą­cych stra­te­gii robie­nia zapa­sów oraz spo­so­bów prze­cho­wy­wa­nia poszcze­gól­nych rze­czy. Nie­stety znacz­nie trud­niej zna­leźć prak­tyczne wska­zówki doty­czące wiel­ko­ści zapa­sów. Na czym zatem się sku­pić i jak unik­nąć naj­po­waż­niej­szych i kosz­tow­nych błę­dów? Zacznijmy od żyw­no­ści.

Zapasy żywności

Pierw­szą pod­sta­wową zasadą robie­nia zapa­sów żyw­no­ści w cza­sach pokoju jest gro­ma­dze­nie jedze­nia, które spo­ży­wasz w codzien­nym życiu. Cała sztuka polega na tym, by zna­leźć odpo­wied­nią pro­por­cję pomię­dzy ilo­ścią zgro­ma­dzo­nych pro­duk­tów a ter­mi­nem ich przy­dat­no­ści. W dużym skró­cie cho­dzi o to, żebyś był w sta­nie „swoim nor­mal­nym try­bem żywie­nio­wym” zjeść wszystko przed koń­cem ter­minu przy­dat­no­ści do spo­ży­cia. Przy­kła­dowo jeśli mie­sięcz­nie zja­dasz 2–3 kg ziem­nia­ków, to kupo­wa­nie 50-kilo­gra­mo­wego worka nie ma sensu – więk­szość kar­to­fli zepsuje się, zanim się do nich dobie­rzesz. Bar­dzo podob­nie wygląda sytu­acja w przy­padku kon­serw. Umówmy się – nie są to rze­czy, które nor­mal­nie spo­ży­wamy każ­dego dnia. Ow­szem, kilka sztuk warto mieć w zapa­sie, zwłasz­cza jeśli będziesz mieć oka­zję je spo­żyć np. pod­czas majówki lub waka­cyj­nego wypadu. Wów­czas po pro­stu będziesz mógł uzu­peł­nić swoje zapasy o dokład­nie taką samą ilość, jaką zuży­łeś. Podob­nie postę­puj z goto­wymi posił­kami – np. fasolką po bre­toń­sku w sło­iku. Kilka sło­icz­ków przyda się na tury­styczne wypady lub gdy na szybko musisz zro­bić coś cie­płego. Błę­dem jest kupo­wa­nie na raz całej zgrzewki pusz­ko­wa­nego jedze­nia. Uwierz nam, przez więk­szość czasu nawet go nie tkniesz… Panika zacznie się, gdy ter­min przy­dat­no­ści będzie się zbli­żać ku koń­cowi. Z jed­nej strony szkoda, żeby się zmar­no­wało, z dru­giej zaś żar­cie przez cały mie­siąc tego samego, umówmy się, nie­zbyt zdro­wego jedze­nia rów­nież nie jest dobrym roz­wią­za­niem.

O swoje zapasy trzeba dbać i regu­lar­nie ich doglą­dać! To, że kupi­łeś opty­malny twoim zda­niem zestaw towa­rów nie­zbęd­nych do prze­trwa­nia, nie ozna­cza, że możesz go po pro­stu wrzu­cić do spi­żarki i o nim zapo­mnieć. Czas pły­nie nad­spo­dzie­wa­nie szybko. Kon­serwy masowo kupo­wane w począt­kach pan­de­mii COVID-19 w więk­szo­ści są już dawno prze­ter­mi­no­wane (jeśli na­dal takie masz, to sprawdź ter­min przy­dat­no­ści). Spo­so­bem na unik­nię­cie tego typu pro­ble­mów jest regu­larne (przy­naj­mniej raz na kwar­tał) spraw­dza­nie swo­ich zapa­sów i wycią­ga­nie z nich pro­duk­tów, które powinno się już zjeść. W utrzy­ma­niu „dys­cy­pliny” wielce pomocna może być banalna lista kon­serw z zapi­sa­nymi ter­minami waż­no­ści. Jeżeli dys­po­nu­jesz odpo­wied­nią ilo­ścią miej­sca, wów­czas możesz roz­ło­żyć poszcze­gólne pro­dukty np. do pude­łek z zapi­saną koń­cową datą przy­dat­no­ści.

Pamię­taj, że swoje zapasy na czarną godzinę musisz regu­lar­nie kon­tro­lo­wać. Spraw­dzaj daty przy­dat­no­ści do spo­ży­cia oraz zwra­caj uwagę na dzia­ła­nie poten­cjal­nych szkod­ni­ków, takich jak np. mole spo­żyw­cze

Jeżeli masz już swoje zapasy – posta­raj się je upo­rząd­ko­wać w wyżej opi­sany spo­sób. Gdy nagle okaże się, że danego typu pro­duktu z koń­czą­cym się ter­mi­nem (np. kon­serw) jest za dużo, będzie to dla cie­bie sygnał, że w naj­bliż­szym cza­sie powi­nie­neś ogra­ni­czyć jego zakupy. Jeśli aku­rat tra­fi­łeś w swoje nor­malne zuży­cie (np. z maka­ro­nem lub ryżem), to po pro­stu na miej­sce wyj­mo­wa­nej paczki z koń­czą­cym się ter­mi­nem waż­no­ści włóż nową, która będzie sobie mogła spo­koj­nie pole­żeć przez następne 2–3 lata. A co, jeśli cze­goś ci zabra­kło? Wów­czas spo­koj­nie będziesz mógł zwięk­szyć zapas. Brzmi nie­skom­pli­ko­wa­nie, ale tak naprawdę ni­gdy dokład­nie nie tra­fisz z zapa­sami w swoje ide­alne zapo­trze­bo­wa­nie. Cała sztuka polega na tym, by zmi­ni­ma­li­zo­wać straty i mar­no­tra­wie­nie żyw­no­ści.

Skupmy się teraz na tym, co warto mieć w domu na wypa­dek wojny.

Kon­serwy – uni­kaj kupo­wa­nia jed­nego typu kon­serw. Posta­raj się, by w miarę moż­li­wo­ści były odpo­wied­nio zróż­ni­co­wane. Oprócz kla­sycz­nej mie­lonki dorzuć do swo­ich zapa­sów kon­serwy rybne oraz np. pusz­ko­waną sło­ninę (w żywie­niu „kon­serwowym” naj­gor­sza jest mono­to­nia – już po kilku dniach jedze­nia tej samej mie­lonki po pro­stu nie będziesz mógł na nią patrzeć). Cie­ka­wym roz­wią­za­niem dla rodziny lub więk­szej liczby osób są duże woj­skowe kon­serwy mię­sne, tzw. małpy. Kilo­gram przy­zwo­itej jako­ści gula­szu spo­koj­nie wystar­czy na przy­go­to­wa­nie smacz­nego i peł­no­war­to­ścio­wego obiadu. Kon­serwy prze­cho­wuj w miej­scu suchym i prze­wiew­nym, tak aby nie zardze­wiały.

UWAGA – jeżeli puszki „napęcz­niały”, a przy ich otwie­ra­niu można usły­szeć cha­rak­te­ry­styczne syk­nię­cie, wów­czas nie nadają się one do spo­ży­cia. Wzrost ciśnie­nia wewnątrz puszki jest efek­tem powsta­nia jadu kieł­ba­sia­nego, który jest śmier­tel­nie groźną tru­ci­zną!

Ryż, cukier, kasze i maka­rony – są to pod­sta­wowe pro­dukty z naszej codzien­nej diety, które nadają się do dłu­go­trwa­łego prze­cho­wy­wa­nia. Nawet jeśli ter­min przy­dat­no­ści np. maka­ronu minął, to spo­koj­nie możemy go spo­żyć po dość dłu­gim okre­sie. Naj­więk­szym zagro­że­niem pod­czas prze­cho­wy­wa­nia tego typu pro­duk­tów są mole spo­żyw­cze. Aby zmi­ni­ma­li­zo­wać ryzyko ich roz­prze­strze­nia­nia się, sta­raj się prze­cho­wy­wać wszel­kie pro­dukty syp­kie w szczel­nych pojem­ni­kach (nie zawsze pomaga). Regu­lar­nie kon­tro­luj też stan swo­ich zapa­sów.

Suchary i her­bat­niki – naj­lep­szym roz­wią­za­niem są woj­skowe suchary z kmin­kiem, które bez więk­szych pro­ble­mów można nabyć na rynku cywil­nym. W sytu­acji kry­zy­so­wej zna­ko­mi­cie zastą­pią chleb. Warto mieć rów­nież w zapa­sie zwy­kłe „cywilne” sucharki lub przy­naj­mniej macę/wafle ryżowe – mogą się nam przy­dać rów­nież w cza­sach pokoju, np. pod­czas zatru­cia pokar­mo­wego. Dobrym uzu­peł­nie­niem zapa­sów będą zwy­kłe her­bat­niki, które nie tylko dostar­czą nam kalo­rii, ale i popra­wią nasze samo­po­czu­cie – coś słod­kiego na ząb zawsze tak działa. Wybie­raj naj­prost­sze her­bat­niki, bez cze­ko­la­do­po­dob­nych polew i podej­rza­nego nadzie­nia. Są „zdrow­sze”, ale także znacz­nie lepiej się prze­cho­wują.

Cze­ko­lada – praw­dziwa cze­ko­lada (uni­kaj tłusz­czo­wych ulep­ków nazy­wa­nych wyro­bami cze­ko­la­do­po­dob­nymi) jest jed­nym z pod­sta­wo­wych pro­duk­tów, które powinny zna­leźć się w zapa­sach osoby poważ­nie myślą­cej o prze­trwa­niu. Dobra cze­ko­lada łączy w sobie nie­wielką masę i dużą kalo­rycz­ność. Rów­nież dość dobrze się prze­cho­wuje.

Tłusz­cze – zadbaj o odpo­wied­nią ilość tłusz­czów jadal­nych, głów­nie ole­jów. Przy­da­dzą ci się nie tylko do sma­że­nia, awa­ryj­nie będziesz mógł je zużyć też np. jako paliwo do lampki ole­jo­wej.

Warzywa – prze­cho­wy­wa­nie więk­szego zapasu warzyw wymaga stwo­rze­nia odpo­wied­nich warun­ków. Jeżeli dys­po­nu­jesz suchą piw­nicą lub odpo­wied­nio chłodną spi­żarką, to możesz roz­wa­żyć w przy­padku zwięk­sze­nia zagro­że­nia zakup roz­sąd­nej ilo­ści ziem­nia­ków, mar­chwi i cebuli.

Czo­snek – trak­tuj go nie tylko jako przy­prawę, ale przede wszyst­kim jako natu­ralny anty­bio­tyk i śro­dek pod­no­szący odpor­ność. Na szczę­ście jego prze­cho­wy­wa­nie (w suchym i prze­wiew­nym miej­scu) jest wyjąt­kowo łatwe.

Kiszonki i warzywa kon­ser­wowe – jeżeli posia­dasz piw­nicę i zaj­mu­jesz się np. samo­dziel­nym kisze­niem ogór­ków, to wła­sno­ręcz­nie przy­go­to­wane zapasy będą ide­al­nym uzu­peł­nie­niem two­jej diety. Gdy nie masz moż­li­wo­ści prze­cho­wy­wa­nia kiszo­nek w odpo­wied­nich warun­kach, roz­wią­za­niem alter­na­tyw­nym będą wszel­kie warzywa kon­ser­wowe, zaczy­na­jąc od goto­wych do spo­ży­cia buracz­ków, ogór­ków kon­ser­wo­wych, a na paste­ry­zo­wa­nych lub mary­no­wa­nych sałat­kach koń­cząc. Kilka puszek kon­ser­wowej kuku­ry­dzy rów­nież może się przy­dać – w razie czego zuży­jesz ją do „impre­zo­wej” sałatki.

Suszone owoce – są bar­dzo cen­nym uzu­peł­nie­niem codzien­nej diety, zwłasz­cza jeśli przez dłuż­szy czas będziesz musiał żywić się kon­ser­wami. Wybór jest prze­ogromny – w ofer­cie skle­pów na pewno znaj­dziesz coś dla sie­bie. Możesz rów­nież zająć się samo­dziel­nym susze­niem, np. jabłek. W klu­czo­wym momen­cie zapew­nią ci nie­zbędne ilo­ści błon­nika (doceni je każdy, kto doro­bił się zaparć spo­wo­do­wa­nych mono­tonną kon­ser­wową dietą).

Alko­hol – wbrew pozo­rom bywa bar­dzo przy­datny, choć oso­bi­ście odra­dzamy picie w sytu­acjach kry­zy­so­wych. Naj­lep­szym z punktu widze­nia prze­trwa­nia roz­wią­za­niem będzie czy­sty spi­ry­tus, który w razie czego posłuży jak śro­dek odka­ża­jący, paliwo do kuchenki lub śro­dek płat­ni­czy. O ile nie jesteś kone­se­rem robią­cym zapasy na wła­sne potrzeby, to nie inwe­stuj w dro­gie alko­hole jako poten­cjalny śro­dek płat­ni­czy – wystar­czy czy­sta wódka. W więk­szo­ści przy­pad­ków osoby, z któ­rymi będziesz mógł się w ten spo­sób roz­li­czyć, nie doce­nią wyszu­ka­nej whi­skey i dro­gich konia­ków. Ważne, by było dużo i spo­nie­wie­rało…

Woda – robie­nie gigan­tycz­nych zapa­sów wody pit­nej w nor­mal­nych cza­sach pokoju wydaje się nie­po­trzebne, jed­nak zgrzewka wody mine­ral­nej oraz dwie–trzy więk­sze butle należy obo­wiąz­kowo posia­dać, nawet na wypa­dek banal­nej awa­rii wodo­ciągu. Zwróć uwagę na to, by więk­sze butelki były wypo­sa­żone w rączkę do prze­no­sze­nia. Po zuży­ciu ich zawar­to­ści będziesz mieć wygodne naczy­nie, z któ­rym będziesz mógł się udać np. do pod­sta­wio­nego becz­ko­wozu.

Two­rząc swoje zapasy, pamię­taj o zabez­pie­cze­niu nie­zbęd­nej ilo­ści wody pit­nej. Powinno jej być naprawdę sporo

Napoje sło­dzone – o ile w cza­sach pokoju ser­decz­nie odra­dzamy ich spo­ży­wa­nie, o tyle na wszelki wypa­dek warto mieć odło­żone kilka puszek popu­lar­nego „odrdze­wia­cza”. Po pierw­sze może posłu­żyć jako domowy śro­dek na pro­blemy tra­wienne, a po dru­gie ilość roz­pusz­czo­nego cukru w kry­tycz­nej sytu­acji zapewni ci sporą dawkę kalo­rii.

Gotówka – w dzi­siej­szych cza­sach, zwłasz­cza w dużych mia­stach, jeste­śmy przy­zwy­cza­jeni do trans­ak­cji bez­go­tów­ko­wych. Nie­stety w cza­sie kry­zysu sys­tem ban­kowy naj­praw­do­po­dob­niej nie będzie dzia­łać – nie tylko nie sko­rzy­stasz ze swo­ich kart płat­ni­czych i prze­le­wów online, ale rów­nież będziesz mieć ogromne kło­poty z wyco­fa­niem swo­ich depo­zy­tów. Z tego też względu musisz wyro­bić w sobie nawyk trzy­ma­nia odpo­wied­niego zapasu gotówki. O ile nie żyjesz z dnia na dzień, to roz­sądną ilo­ścią będzie zapas pozwa­la­jący na spo­kojne pokry­cie two­ich nor­mal­nych mie­sięcz­nych wydat­ków. Posta­raj się, by twoje zapasy gotówki nie skła­dały się jedy­nie z dużych nomi­na­łów – w sytu­acjach kry­zy­so­wych mało kto będzie mieć odpo­wied­nią resztę do wyda­nia. Pamię­taj rów­nież, że w przy­padku wojny lub poważ­nego kry­zysu twoje pie­nią­dze mogą z dnia na dzień ogrom­nie stra­cić na war­to­ści. Z tego też względu warto roz­wa­żyć prze­cho­wy­wa­nie czę­ści gotówki w ogól­no­wy­mie­nial­nej walu­cie obcej. Sta­raj się posia­dać przy­naj­mniej część bank­no­tów o niż­szych nomi­na­łach. Uni­kaj bank­no­tów pod­nisz­czo­nych – o ile w nor­mal­nych cza­sach „zmę­czoną życiem” stówkę więk­szość skle­pów przyj­mie bez pro­ble­mów, o tyle w sytu­acji kry­zysu obcy bank­not w lichym sta­nie będzie po pro­stu nie­wy­mie­nialny.

Alternatywne pieniądze – towary, sztabki, monety, biżuteria

Alter­na­tywą dla pie­nię­dzy w cza­sach wojen i kry­zy­sów mogą być towary powszech­nego zasto­so­wa­nia oraz metale szla­chetne. W pierw­szej kolej­no­ści skupmy się na war­to­ścio­wych krusz­cach:

Sztabki złota – złoto od wie­ków było jed­nym z naj­sku­tecz­niej­szych spo­so­bów loko­wa­nia oszczęd­no­ści. Nie­za­leż­nie od epoki histo­rycz­nej i panu­ją­cego ustroju zawsze było chęt­nie przyj­mo­wane jako śro­dek płat­ni­czy. Obec­nie naj­po­pu­lar­niej­szą formą inwe­sto­wa­nia w złoto są spe­cjalne men­ni­cze sztabki o masie od 1 grama do nawet kilo­grama. Stan­dar­dem są sztabki o masie jed­nej uncji, czyli 31,5 grama czy­stego złota. W teo­rii są one trwa­łym zabez­pie­cze­niem dużych środ­ków finan­so­wych. Nie­stety w życiu codzien­nym w warun­kach kry­zysu ich wyko­rzy­sta­nie może być bar­dzo kło­po­tliwe. O ile za odpo­wied­nią ilość szta­bek, którą bez­piecz­nie uda ci się prze­cho­wać, będziesz mógł np. wyre­mon­to­wać po woj­nie uszko­dzony budy­nek lub kupić samo­chód, o tyle do doko­ny­wa­nia bie­żą­cych trans­ak­cji będą one zbyt cenne. Nie zapła­cisz prze­cież wartą kilka tysięcy zło­tych sztabką za pod­sta­wowe pro­dukty spo­żyw­cze. Oczy­wi­ście możesz zaku­pić więk­szą ilość małych szta­bek, ale zapła­cisz za nie znacz­nie wię­cej niż za taką samą ilość kruszcu w więk­szym kawałku. To samo doty­czy naj­po­pu­lar­niej­szych monet bulio­no­wych, któ­rych war­tość wynosi kilka tysięcy zło­tych.

Sre­bro – tań­szą opcją są nie­wiel­kie sztabki lub monety bulio­nowe wyko­nane ze sre­bra. Mają one znacz­nie mniej­szą war­tość niż złoto i nie są tak chęt­nie akcep­to­wane jako alter­na­tywny śro­dek płat­ni­czy, ale w warun­kach kry­zysu i „bez­war­to­ścio­wego” pie­nią­dza papie­ro­wego mogą sta­no­wić cie­kawą alter­na­tywę. Uncjowe monety bulio­nowe, warte obec­nie około 150 zł, mają sen­sowną war­tość nada­jącą się do codzien­nych trans­ak­cji. W podob­nym celu można wyko­rzy­sty­wać rów­nież monety histo­ryczne, jed­nak pamię­taj, że w warun­kach kry­zysu mało kto będzie gotowy uwzględ­niać ich war­tość numi­zma­tyczną.

Biżu­te­ria – rów­nież może być awa­ryj­nym środ­kiem płat­ni­czym. Złoty łań­cu­szek lub kol­czyki w klu­czo­wym momen­cie mogą cię ura­to­wać. Pamię­taj jed­nak, że nikt nie będzie uwzględ­niać war­to­ści arty­stycz­nej i sen­ty­men­tal­nej przed­mio­tów tego typu – liczyć się będą jedy­nie masa i jakość kruszcu.

Jeżeli nie masz cen­nych szta­bek lub monet, nie ozna­cza to, że nie będziesz mógł uczest­ni­czyć w wymia­nie han­dlo­wej. W warun­kach total­nego defi­cytu ogromną war­tość zyskują nie­do­stępne w nor­mal­nym han­dlu towary. Prak­tyka poka­zuje, że zawsze naj­ła­twiej było spie­nię­żyć używki, takie jak alko­hol i papie­rosy. W cenie było rów­nież paliwo do samo­cho­dów, nafta do lamp oraz lekar­stwa. Nie­stety nikt nie jest w sta­nie prze­wi­dzieć, co sta­nie się towa­rem defi­cy­to­wym w danym momen­cie. Nie­mniej kilka fla­szek i paczek papie­ro­sów warto mieć odło­żo­nych na czarną godzinę.

Pamię­taj, aby doko­nu­jąc trans­ak­cji, nie­ważne, czy przy uży­ciu gotówki, monet czy towa­rów, ni­gdy „nie świe­cić” swoim bogac­twem, zwłasz­cza w miej­scach ogól­no­do­stęp­nych, takich jak bazary. Uni­kaj rów­nież podej­rza­nych kon­tra­hen­tów. Przy­sło­wiowy ostatni zdjęty z szyi łań­cu­szek, któ­rym opła­casz lekar­stwa lub inne nie­zbędne towary, będzie znacz­nie mniej kuszący dla poten­cjal­nych zło­dziei niż pełen port­fel gotówki lub wielka torba podróżna z papie­ro­sami!

Domowa apteczka

Pierw­sza żela­zna zasada mówi, że w naszej apteczce powinny zna­leźć się leki i opa­trunki, któ­rymi potra­fimy się posłu­żyć oraz znamy zasady ich dzia­ła­nia i ewen­tu­alne skutki uboczne.

Bazu­jąc na wła­snych wojen­nych doświad­cze­niach, śmiało możemy pora­dzić, byś domową apteczkę podzie­lił na dwie czę­ści – tę prze­zna­czoną do opa­try­wa­nia ran oraz tę, w któ­rej będziesz prze­cho­wy­wać pod­sta­wowe leki. Pamię­taj, że w warun­kach wojny będziesz musiał zmie­rzyć się z obra­że­niami nie­spo­ty­ka­nymi w cza­sach pokoju. Więk­szość z nas jest przy­zwy­cza­jona do typo­wych ska­le­czeń spo­wo­do­wa­nych nie­wła­ści­wym uży­ciem noża kuchen­nego. Praw­dziwą tra­ge­dią jest np. nadep­nię­cie na plaży gołą stopą na roz­bitą butelkę… nie dość, że krew obwi­cie sika, to jesz­cze rana zabru­dzona… Uwierz nam, że opi­sane powy­żej urazy są niczym w porów­na­niu z tym, co może cię spo­tkać w trak­cie wojny. Przy­go­tuj się men­tal­nie na opa­try­wa­nie roz­le­głych ran! Zanim do two­jego rejonu dotrze pro­fe­sjo­nalna pomoc, to wła­śnie od cie­bie, two­ich umie­jęt­no­ści i two­jego wypo­sa­że­nia będzie zale­żeć czy­jeś prze­ży­cie…

Apteczka urazowa

W pierw­szej kolej­no­ści zaj­mijmy się apteczką ura­zową, nazy­waną rów­nież apteczką pierw­szego rzutu. Apteczka ura­zowa powinna znaj­do­wać się w oddziel­nej tor­bie lub przy­sto­so­wa­nej do prze­no­sze­nia skrzy­neczce/walizce. Nie­do­pusz­czalna jest sytu­acja, w któ­rej całe wypo­sa­że­nie medyczne prze­cho­wu­jesz luzem, np. w szafce w łazience. W razie nagłego odcię­cia od tego pomiesz­cze­nia lub koniecz­no­ści szyb­kiej ewa­ku­acji nie zdo­łasz nic ze sobą zabrać! Dobrym roz­wią­za­niem są pocho­dzące z demo­bilu stare bre­zen­towe torby sani­tarne. Skom­ple­to­waną w ten spo­sób apteczkę prze­cho­wuj w ogól­no­do­stęp­nym miej­scu – np. na szafce w przed­po­koju lub pod sto­li­kiem w kuchni. Upew­nij się, że wszy­scy domow­nicy (w przy­padku zakładu pracy – pra­cow­nicy) znają miej­sce jej poło­że­nia oraz potra­fią się nią posłu­żyć.

W momen­cie gdy zdo­bę­dziesz już nie­zbędną wie­dzę (zawsze naj­pierw się uczymy, a dopiero potem robimy zakupy), zaj­mij się kom­ple­to­wa­niem apteczki. Nie­ważne, czy umie­ścisz ją w nowo­cze­snym opa­ko­wa­niu, czy w sta­rej tor­bie z demo­bilu. Naj­waż­niej­sza jest jej funk­cjo­nal­ność – tak abyś był w sta­nie ją ze sobą zabrać, np. do schronu. Nie­do­pusz­czalna jest sytu­acja, w któ­rej mate­riały opa­trun­kowe prze­cho­wu­jesz luzem w szafce w łazience, lub co gor­sza masz je poroz­rzu­cane w róż­nych miej­scach

Co powinno zna­leźć się w naszej cywil­nej1 apteczce ura­zo­wej?

Nożyczki do roz­ci­na­nia odzieży oraz latek­sowe/nitry­lowe ręka­wiczki, któ­rymi zabez­pie­czysz się przed kon­tak­tem z krwią i innymi pły­nami ustro­jo­wymi osoby, któ­rej będziesz poma­gać.

Stazy (opa­ski uci­skowe) umoż­li­wia­jące zatrzy­my­wa­nie sil­nych krwo­to­ków.

Woj­skowe opa­trunki oso­bi­ste umoż­li­wia­jące opa­try­wa­nie poważ­nych ran. W chwili obec­nej stan­dar­dem są opa­trunki typu izra­el­skiego, będące nowo­cze­snym połą­cze­niem kla­sycz­nego opa­trunku woj­sko­wego z ban­da­żem ela­stycz­nym, zapew­nia­ją­cym odpo­wiedni ucisk na miej­sce zra­nie­nia. W wer­sji cywil­nej jako zamien­nika można użyć dostęp­nych w więk­szo­ści aptek goto­wych opa­trun­ków oso­bi­stych w opa­ko­wa­niu papie­ro­wym.

Żel lub gotowe opa­trunki żelowe na opa­rze­nia.

Opa­trunki z gazy jało­wej oraz opa­ski dziane pod­trzy­mu­jące, które umoż­li­wią nam odpo­wied­nie przy­twier­dze­nie opa­trunku.

Ban­daż ela­styczny. Przyda się np. pod­czas ura­zów sta­wów lub kon­tu­zji zwią­za­nych z nad­mier­nym wysił­kiem fizycz­nym.

Zestaw pla­strów z opa­trun­kami, które umoż­li­wią nam zabez­pie­cze­nie drob­nych ska­le­czeń lub otarć. Dobrym uzu­peł­nie­niem będzie rów­nież zwy­kły pla­ster, umoż­li­wia­jący nam przy­mo­co­wa­nie opa­trun­ków do skóry.

Środki odka­ża­jące. Naj­prost­szym i naj­bar­dziej uni­wer­sal­nym roz­wią­za­niem będzie ogól­no­do­stępny na rynku octe­ni­sept – naj­le­piej w nie­wiel­kiej bute­leczce z ato­mi­ze­rem. Za naszą wschod­nią gra­nicą nie­zwy­kle popu­larna jest chlor­hek­sy­dyna, którą u nas wyko­rzy­stują den­ty­ści i uro­lo­dzy. U czę­ści osób wywo­łuje ona podraż­nie­nia, jed­nak ma tę nie­wąt­pliwą zaletę, że nie pie­cze, dla­tego jest wyko­rzy­sty­wana np. do dezyn­fek­cji stref intym­nych lub prze­my­wa­nia głę­bo­kich ran. W przy­padku gno­ją­cych się ran (np. zabru­dzo­nych ska­le­czeń na rękach) warto zaopa­trzyć się w jodynę lub gen­cjanę (nie­stety ostat­nio wyco­faną ze sprze­daży – wodne roz­twory można jesz­cze nabyć w inter­ne­cie). Jeśli zaopa­trzy­li­śmy się w powyż­sze środki odka­ża­jące, to spo­koj­nie możemy zre­zy­gno­wać z wody utle­nio­nej, która jest znacz­nie mniej sku­teczna i co gor­sza wraz z upły­wem czasu traci swoje wła­ści­wo­ści.

Pod­stawą wypo­sa­że­nia będą opa­trunki oso­bi­ste, naj­le­piej typu izra­el­skiego. W sytu­acjach kry­tycz­nych ter­min przy­dat­no­ści opa­trunku nie będzie aż tak bar­dzo istotny – ważne, żeby opa­ko­wa­nie nie było uszko­dzone. Nawet stary opa­tru­nek będzie znacz­nie lep­szy od zwy­kłej szmatki

Ide­alna apteczka ura­zowa prze­zna­czona dla cywila powinna zawie­rać mini­mum dwie stazy do zatrzy­my­wa­nia obfi­tych krwo­to­ków, kilka woj­sko­wych opa­trun­ków oso­bi­stych, nożyczki do cię­cia odzieży oraz zestaw pla­strów i środ­ków dezyn­fe­ku­ją­cych umoż­li­wia­jący opa­trze­nie nie­wiel­kich „byto­wych” ska­le­czeń. Warto ją rów­nież wypo­sa­żyć w nie­wielką latarkę czo­łówkę – wielce praw­do­po­dobne jest, że apteczka będzie ci potrzebna w nocy. Żeby nie tra­cić czasu na szu­ka­nie latarki, lepiej prze­cho­wy­wać ją bez­po­śred­nio razem z apteczką.

Na wypo­sa­że­niu apteczki obo­wiąz­kowo powinny zna­leźć się stazy oraz przy­naj­mniej jeden opa­tru­nek hemo­sta­tyczny. Obec­nie naj­po­pu­lar­niej­sze są stazy typu CAT lub SOFT, jed­nakże musisz umieć posłu­żyć się bar­dziej archa­icz­nymi środ­kami, takimi jak np. gumowa staza Esmar­cha, a nawet pocho­dzą­cymi z demo­bilu sta­zami par­cia­nymi. Pamię­taj, że sam zakup stazy, bez regu­lar­nego tre­ningu, jak ich uży­wać, nie­wiele ci pomoże
Waż­nym ele­men­tem wypo­sa­że­nia są opa­trunki żelowe na opa­rze­nia, zwy­kłe kom­presy gazowe oraz folia ratun­kowa NRC

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Skład apteczki, który poda­jemy, jest opty­malny dla prze­cięt­nego słabo wyszko­lo­nego cywila, który zna­lazł się w stre­fie dzia­łań wojen­nych. Oczy­wi­ście wal­czący żoł­nierz czy też ratow­nik medyczny powi­nien mieć zupeł­nie inne, znacz­nie bogat­sze wypo­sa­że­nie. [wróć]