Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Epidemia, załamanie pogody, awaria zasilania, atak terrorystyczny, kryzys gospodarczy czy zamieszki, mogą spowodować, ze Twoje miasto, na pozór przyjazne i bezpieczne ‒ może zmienić się w dżunglę, w której ludzie walczą o przetrwanie.
Co robić, kiedy w kranie zabraknie wody, w gniazdku prądu, ulubiony telefon ogłuchnie, internet przestanie działać, a w lodówce pustki? Czego się wystrzegać? Gdzie szukać pomocy? Na te i inne pytania odpowiada nasz poradnik, który w trudnych chwilach wspomoże każdego mieszczucha.
Autor kryjący się pod pseudonimem KAFIR, oficer tajnych służb Wojska Polskiego ‒ uczestnik misji w Afganistanie, doświadczony preppers, radzi, jak nie spanikować i przetrwać w sytuacji kryzysowej. Daje wskazówki, jak przygotować się na sytuacje ekstremalne w mieście, takie jak pandemia wirusa, klęski żywiołowe (gwałtowne burze, śnieżyce, wichury, susze i powodzie, upały i mrozy), akty terroru, przemoc na ulicach, braki w zaopatrzeniu.
Znajdziesz tu wszystko, co powinieneś wiedzieć, gdy nadejdzie katastrofa. Kup tę książkę, żeby czuć się pewniej i bezpieczniej. Bądź gotowy na ciężki czas i zapamiętaj radę KAFIRA: "Ucieczka z miasta nie zawsze jest rozwiązaniem. Trzeba wiedzieć, gdzie i po co uciekasz!".
Survival. ABC przetrwania w mieście jest rozwinięciem wcześniejszej książki KAFIRA – Pandemia.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 123
Niniejsza publikacja ukazała się jedynie w celach informacyjnych. Ani autor, ani wydawca nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek straty, obrażenia lub szkody powstałe w rezultacie stosowania technik opisanych w książce, ani też nie będą uwzględniali żadnych oskarżeń i postępowań prowadzonych przeciwko jakiejkolwiek osobie czy też organowi w związku ze stosowaniem wspomnianych technik.
Wstęp
Nie wiesz, kiedy rozpęta się pandemia, zacznie się wojna, wybuchnie superwulkan czy nastąpiblackout, ale możesz się nauczyć, jak się do tego przygotować.
Ten poradnik to rozwinięcie mojej wcześniejszej książki, Pandemia, z wiosny 2020 roku. Powstała w odpowiedzi na wybuch epidemii koronawirusa (SARS-CoV-2) w Chinach, która błyskawicznie przerodziła się w pandemię, obejmując cały świat, w tym Polskę. W wyniku wirusa zmarło półtora miliona osób, a niemal 50 milionów zmaga się z chorobą i walczy o życie. Obecnie możemy mówić o drugiej fali koronawirusa, który z pewnością poczyni jeszcze wiele szkód.
Pandemia uwidoczniła na całym świecie słabość systemów państwowych oraz niewydolność i niedofinansowanie służby zdrowia, w której sytuacja szybko stała się dramatyczna – brakuje sprzętu, miejsc w szpitalach, personelu, a także coraz trudniej uzyskać pierwszą pomoc, i to nie tylko pacjentom dotkniętym COVID-19.
Wirus spowolnił gospodarkę, a w niektórych jej gałęziach, takich jak turystyka, kultura i gastronomia, spowodował do tej pory (i w dalszym ciągu generuje) miliardowe straty. Centra handlowe świecą pustkami, a kolejne firmy ogłaszają upadłość i zamykają swoje sklepy.
Pandemia wymogła na ludziach całkowitą zmianę stylu życia. Coraz więcej jego aspektów przenosi się do Sieci, co przyczyniło się do przyspieszenia procesów cyfryzacji każdej dziedziny życia – począwszy od administracji państwowej, opieki zdrowotnej, edukacji, przez zakupy, transport, komunikację, po funkcjonowanie przemysłu i usług. Zmienił się też sposób wykonywania pracy. Koronawirus wymusił wprowadzenie innowacyjnych rozwiązań zapewniających ciągłość pracy, która coraz częściej odbywa się zdalnie. Upowszechniają się rozwiązania chmurowe, nowoczesne komunikatory internetowe, mechanizmy przetwarzania danych, wreszcie digitalizacja przemysłu. Są to elementy kompleksowej transformacji cyfrowej, niezbędnej do funkcjonowania w nowej rzeczywistości.
Tak, to prawda, że te zdobycze cywilizacji umożliwiły dalsze funkcjonowanie w nowej rzeczywistości, ale mało kto zauważył, że jednocześnie sprawiły, iż nasze społeczeństwo stało się jeszcze bardziej uzależnione od komputerów i Internetu. A co, jeśli przyjdzie blackout – zabraknie prądu, i to na dłużej niż tydzień?
To zasadne pytanie. Przecież znaczna część społeczeństwa nigdy nie miała do czynienia z survivalem, nie trenowała bytowania na pustkowiu, całkiem możliwe, że nawet nie zbierała w lesie grzybów ani jagód, a jej jedynym kontaktem z przyrodą był wypad do parku na spacer.
Chciałbym podzielić się wiedzą, którą zgromadziłem w trakcie studiów w szkole oficerskiej (działania rozpoznawcze i specjalne) oraz pogłębiałem podczas służby w jednostkach rozpoznawczych, między innymi w elitarnym 1. batalionie rozpoznawczym, gdzie bardzo duży nacisk kładziono na szkolenie żołnierzy z przetrwania w warunkach ekstremalnych podczas działań specjalnych. Dalsze doświadczenie zdobywałem i ugruntowałem w trakcie pobytu poza granicami kraju, między innymi w Afganistanie. Korzystałem też z dostępnych źródeł pisanych, nie tylko dotyczących survivalu.
Bytowanie w lesie w 1. batalionie rozpoznawczym
Treści zawarte w poradniku skierowane są przede wszystkim do ludzi miasta, bo obecnie to mieszkańcy miast stanowią w naszym kraju większość (według różnych wyliczeń jest to około 20 milionów osób). Raczej mało prawdopodobne, by w trakcie kataklizmu zostawili swoje mieszkania i ruszyli do lasów czy na wieś.
Wirus nie odpuszcza. My, szarzy obywatele, powinniśmy podjąć działania, by zabezpieczyć siebie i swoje rodziny przed epidemią na tyle, na ile jest to możliwe.
Nie da się na razie powiedzieć, jak duże jeszcze spustoszenie wywoła pandemia. Rządy wszystkich krajów wdrażają coraz to nowe strategie działania w walce z koronawirusem, tworząc strefy wydzielone, szpitale jednoimienne, wprowadzając kolejne zakazy i nakazy (jedne rozsądne, inne mniej – jak choćby zakaz wchodzenia do lasu, który obowiązywał w Polsce w miesiącach wiosennych 2020 roku). Czy to postępowanie przyniesie oczekiwane efekty? Mówiąc otwarcie, nie wiem.
Wiem natomiast, że na każdą katastrofę można się przygotować pod względem logistycznym. Mam na myśli przygotowanie do samodzielnej egzystencji, w momencie gdy organy rządowe i służby państwowe na pewien czas będą zmuszone do wycofania się pod naporem przeciwnika, jakim są epidemia, wybuch wulkanu czy blackout, i nie będą w stanie udzielić pomocy wszystkim obywatelom przez przynajmniej miesiąc, a zapewne nawet dłużej. Samodzielnie zabezpieczając się logistycznie, nie umrzemy z głodu, pragnienia, zimna ani braku podstawowych leków.
Autor w trakcie działań specjalnych w 1. batalionie rozpoznawczym
Nie wątpię, że w końcu wszystko wróci do normy, ale kiedy to będzie i za jaką cenę? Wszyscy zdajemy sobie doskonale sprawę, jak wygląda nasza służba zdrowia. Lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni zostali rzuceni na pierwszą linię frontu z, delikatnie mówiąc, niewystarczającym wyposażeniem.
Jak wielki będzie kryzys gospodarczy? Ile firm jeszcze padnie? Trudno dziś ocenić. Jedno wiem na pewno: tanio nie będzie.
Większość ludzi na pytanie, co zrobić w przypadku katastrofy i ogólnej paniki całego społeczeństwa, odpowiada, by oddalić się od skupisk ludzkich i udać się na tereny odizolowane, takie jak las czy góry. Czy to dobre wyjście dla wszystkich? Czy miejsca, takie jak las czy góry, a nawet pustynia, są faktycznie bezpieczniejsze niż miasta wypełnione panikującymi ludźmi? Być może preppersom czy komandosom na Alasce będzie jak w raju, ale raczej nie poczują się tak dobrze w polskich lasach, gdzie ostatnio więcej myśliwych niż zwierzyny i drwali na harvesterach1 niż starego drzewostanu. Zakładając, że w polskie lasy uciekłaby połowa mieszkańców, takich miast jak: Warszawa, Wrocław czy Poznań, gwarantuję Wam, że po tygodniu na drzewach zabrakłoby liści, o zwierzętach nawet nie wspominając. Z góry uprzedzam, że polskie karetki pogotowia nie mają napędu na dwie osie i nie są to terenówki.
Prawda jest taka, że 90% naszego społeczeństwa nie byłoby w stanie przetrwać z dala od miasta. Dla typowego Kowalskiego, który nie wie, co to są hubka i krzesiwo, ani nigdy w życiu nie rozpalał ogniska, najlepszą opcją jest zostanie w domu. Mieszkanie to miejsce bezpieczne. Ma cztery ściany i dach. Stanowi to wystarczające zabezpieczenie przed każdym wypadkiem natury, nawet tak banalnym jak deszcz czy niewielki przymrozek. Dzięki temu czynniki zewnętrzne nie mają wpływu na naszą egzystencję. Często o tym zapominamy, a warto docenić ten komfort.
W dzisiejszych czasach nic nie jest pewne. Nigdzie nie jest powiedziane, że jak minie pandemia, nie dojdzie przypadkiem do wybuchu superwulkanu na Polach Flegrejskich w południowych Włoszech (niedaleko Neapolu). Podobnie ma się sytuacja z superwulkanem Yellowstone w USA, który, jak twierdzą naukowcy, szykuje się do erupcji. Wiem, wydaje się, że to bardzo daleko od nas, ale przy takim wybuchu, jak przewidują prognozy, uwolnione gazy mogą pokryć całą kulę ziemską. Ta chmura nieprzepuszczalnego pyłu może doprowadzić do jednej z największych klęsk naturalnych w historii świata, powodując sekwencyjne awarie sieci systemu elektroenergetycznego, co w konsekwencji przyniesie blackout. Ludzkość zapewne byłaby w stanie przetrwać i w tym scenariuszu, jednak miną długie miesiące, nim wszystko wróci do normalności.
Zegar tyka, odliczając nasz czas. Bardzo możliwe, że najgorsze jeszcze przed nami. Piekło może rozpętać się w każdej chwili.
Brzmi to pesymistycznie, ale nie jest beznadziejnie. Jeśli byłoby beznadziejnie, to wziąłbym białe prześcieradło i zaczął czołgać się na cmentarz, by nie robić nikomu kłopotu z moim ciałem.
Jeszcze możemy coś zrobić, by poprawić sytuację. Ten mały poradnik ma za zadanie przygotować Cię na różne możliwe scenariusze. Jest on przeznaczony dla ludzi, którzy nigdy nie interesowali się prepperingiem ani survivalem, dla tych, śledzących preppersów tylko w telewizji, z paczką chipsów w jednej dłoni i puszką coca-coli w drugiej. Sama książka oczywiście nie daje gwarancji przeżycia, ale umożliwi lepsze przygotowanie do niespodziewanych zdarzeń mających wpływ na Twoje życie.
Zadaniem poradnika jest pomoc w przetrwaniu w warunkach miejskich w różnych, mniej lub bardziej ekstremalnych sytuacjach, takich jak: obecna epidemia koronawirusa, klęski żywiołowe, ataki terrorystyczne, zamieszki, śnieżyce, wichury, susze, a także wskazanie, jak się zachować, kiedy stwierdzisz brak wody w kranie i prądu w gniazdku. Co, kiedy wokół siebie widzisz puste sklepy, nieczynne banki i niedziałające bankomaty? Co robić? Czego się wystrzegać? Gdzie szukać pomocy? Sytuacjom tego rodzaju nie możesz zapobiec – ale możesz być na nie przygotowany. Nie każdy jest komandosem czy preppersem, ale każdy może przetrwać, jeśli podejmie odpowiednie kroki.
Pamiętaj! Ucieczka z miasta nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Najpierw trzeba wiedzieć, gdzie i po co uciekasz.
Zostań w mieście. To do skupisk ludzkich prędzej dotrze pomoc i szybciej wróci normalność. Nikt Cię nie będzie szukał w lesie – bo i skąd miałby wiedzieć, że wykopałeś tam ziemiankę i właśnie gotujesz zupę z liści paproci, resztkami sił odganiając kijem zdziczałe i głodne psy?
I pamiętaj: to tylko poradnik, nie instrukcja.
Celowo pominąłem tematy związane z bytowaniem poza miastem, polowanie na zwierzęta itp. Książka jest skierowana do ludzi miasta i ma dać ogólne pojęcie na temat zagrożeń w przypadku ciężkich warunków w mieście.
Kombajn zrębowy, harwester, z ang. harvester – wieloczynnościowa maszyna leśna ścinkowo-okrzesująco-przerzynająca wykorzystywana przy wycince drzew. [wróć]
1.
Prawo Murphy’ego: wszystko się wali naraz
Aby przeżyć, nie musisz być znakomicie wyszkolonym komandosem, nie potrzebujesz też wiedzy i umiejętności preppersa czy survivalowca jedzącego trujące ryby (w Polsce takich nie ma…).
To nie to, żebym drwił z preppersów czy survivalowców – ci ludzie, choć różnią się w niektórych sprawach, mają wspólny cel, jakim jest przetrwanie (opis zarówno jednych, jak i drugich pojawi się w dalszej części książki). W przypadku upadku cywilizacji czy wojny zrobią bug out, czyli planowaną ucieczkę do bezpiecznego miejsca. Jeśli podczas kataklizmu zdarzy Ci się trafić na jednego z nich, może udzielić Ci pomocy w wielu sprawach.
Same umiejętności to za mało. Nie uratują nikogo, nawet największego specjalisty od działań w lesie. Do przetrwania i utrzymania się przy życiu potrzeba czegoś więcej; potrzeba woli walki i odpowiedniego nastawienia psychicznego oraz kreatywności w działaniu.
Bez względu na to, jak beznadziejna jest sytuacja, w której zrządzeniem losu się znalazłeś, nie zapominaj, że masz w domu narzędzia i środki, które pomogą Ci wyjść z opresji i przeżyć. Wystarczą: inteligencja, pomysłowość i wola walki.
Trzeba postawić sobie za cel przeżycie za wszelką cenę. Sama wiedza to za mało i nie pomoże, jeśli zabraknie Ci psychicznego nastawienia, by przeżyć. W sytuacjach dramatycznych i zagrażających życiu nie ma nic ważniejszego niż przetrwanie. Aby przetrwać, skup się na przestawieniu umysłu na pozytywne myślenie. Powszechnie wiadomo, że jeśli podda się głowa, to nie pomoże, nie wiem jak wysportowane ciało.
Tak naprawdę potrzebujesz jednej rzeczy: determinacji. To ona pozwoli Ci utrzymać się przy życiu oraz da Twojemu ciału niezwykle mocny impuls w momentach kryzysowych.
W sytuacjach kryzysowych musisz skoncentrować się na woli przetrwania. Jeśli tego nie zrobisz, w Twoim umyśle pojawi się strach związany z dwoma zagadnieniami:
Utrata wygodnego życia, do którego byłeś przyzwyczajony.
Podejmowanie decyzji w nieznanej Ci do tej pory rzeczywistości.
Wymienione problemy mogą spowodować, że będziesz chciał przyjąć postawę bierną. Jeśli w tym momencie nie zaczniesz szybko działać, to może spowodować utratę morale (gotowość do znoszenia trudów oraz niebezpieczeństw i wiara w sukces), popadnięcie w apatię, a w konsekwencji nawet śmierć. Dlatego najważniejsze jest, by się w sytuacji kryzysowej nie poddawać i skupić na szukaniu rozwiązań. Trzeba mieć głowę otwartą na nowe pomysły, nawet te głupie. W działaniach wojennych często sprawdza się jedno z praw Murphy’ego: „Jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie”. Nieistotne, czy pomysł faktycznie jest głupi. Najważniejsze jest, że w ogóle masz pomysł. Ich brak oznacza, że opanował i sparaliżował Cię strach.
Jako człowiek z miasta jesteś przyzwyczajony do pewnych standardów życia, które nagle Ci zabrano. Do tej pory system, w którym funkcjonowałeś jako trybik, chronił Cię przed zagrożeniami ze strony przyrody, choćby tak normalnymi jak: zmiana pór roku, deszcz, susza, mróz. Mieszkałeś, pracowałeś i odpoczywałeś w ciepłych, wygodnych budynkach, miałeś wodę w kranie i dostęp do żywności w sklepie. Miałeś do dyspozycji rozbudowany system infrastruktury miejskiej zabezpieczający Twój dom w prąd, wodę, gaz. Działały komunikacja miejska i system opieki zdrowotnej. O Twoje bezpieczeństwo fizyczne dbały organy państwowe, na które płaciłeś podatki. W sklepiku za rogiem codziennie kupowałeś: świeże bułeczki, pączki i kawę, którą mieliłeś w elektrycznym ekspresie, przeglądając w międzyczasie strony internetowe na swoim laptopie.
I nagle w wyniku sytuacji nadzwyczajnej zostałeś tego pozbawiony – przynajmniej tymczasowo.
Możesz liczyć jedynie na siebie i na to, co posiadasz, czyli dom – być może bez funkcjonujących mediów (prąd, woda, gaz). Masz do dyspozycji jedynie skromne zapasy żywności i wody oraz ubrania. To niespodziewane pozbawienie udogodnień, które traktowałeś jako domyślne i niezmienne, samo w sobie stanowi znaczny wstrząs psychiczny, a panująca wokół zaraza, szalejące zamieszki, powódź lub susza wprowadzają dodatkowy stres i mogą doprowadzić do poważnego pogorszenia się Twojego samopoczucia.
Nasuwa się pytanie, w jaki sposób możesz pokonać stres spowodowany utratą tego, co uważasz za najważniejsze rzeczy potrzebne do życia, i stawić czoło wydarzeniom, jakie cię jeszcze czekają (a raczej nie będą pozytywne).
Zacznij od wytłumaczenia sobie, że media, takie jak prąd, woda czy gaz, nie są wcale niezbędne do przetrwania. To są luksusy, niedostępne większej części populacji ludzkiej na całym świecie. Tak, drogi Czytelniku, cztery miliardy ludzi nie mają prądu ani bieżącej wody, nie mówiąc nawet o Internecie, i dają radę, a nawet są szczęśliwi.
Szok, czyż nie?
Dlatego przestań biadolić i rozczulać się nad sobą. Życie bez ciepłej wody w kranie, Internetu, laptopa, telefonu z dostępem do Facebooka i Instagrama, telewizji czy komunikacji miejskiej jest możliwe.
Następnie przyjmij do wiadomości, że może być jeszcze gorzej: zaraza, zamieszki, chroniczny brak wody, a może nawet żywności – to wszystko jeszcze przed Tobą.
To, w jakiej sytuacji się znajdujesz w chwili obecnej, może wkrótce stać się słodkim wspomnieniem, jeśli będziesz tylko bezczynnie siedział i użalał się nad sobą, nic nie robiąc, by poprawić swoje położenie. Twoje warunki życia mogą się bardzo szybko pogorszyć. Bierna postawa to efekt życia w dobrobycie, funkcjonowania w zbiurokratyzowanych organizacjach, gdzie jako jednostka w większości sytuacji nie musiałeś dokonywać wyborów decydujących o życiu lub śmierci, a Twoje możliwości sprawcze były zredukowane do spraw materialnych i banalnych. Nie musiałeś wykazywać się inicjatywą i w efekcie, jak większość ludzi, przyjąłeś postawę bierną.
Teraz zostałeś postawiony w sytuacji walki o przetrwanie, gdzie możesz być zdany tylko na własne siły. Wiąże się to z koniecznością podejmowania ważnych decyzji. Nie pozwól, by Cię to przeraziło, to nie może działać paraliżująco. Pamiętaj, że niepodejmowanie żadnych działań najprawdopodobniej doprowadzi Cię do śmierci. Nic nie stoi na przeszkodzie, abyś mógł przejąć kontrolę nad sytuacją i dążyć do przeżycia. Czy to zrobisz? Wybór należy do Ciebie.
Doświadczenie pozwala mi przewidzieć, że jednak podejmiesz jakieś działania, by przeżyć. Dowodów dostarcza choćby obecna pandemia. Ludzie po pierwszym szoku powrócili do życia, przyjmując obostrzenia w życiu codziennym. Nikogo już nie dziwi, że ktoś chodzi w maseczce, że nosi lateksowe rękawiczki, że odkaża ręce przez wejściem do sklepu i trzyma półtorametrowy odstęp w kolejce. Ludzie potrafią bardzo szybko dostosować się do nowych warunków, nawet jeśli są one trudne.
Działaj
Jeśli spotkają Cię nagły kataklizm, wybuch instalacji gazowej w Twoim bloku, pożar budynku lub inna katastrofa, znajdziesz się w stanie dezorientacji i paniki. Nie jest nawet wykluczone, że będziesz ranny, a wokół Ciebie znajdą się inne ranne lub martwe osoby. Nawet jeśli dokucza Ci ból i jesteś przerażony, staraj się zrobić te trzy rzeczy:
Oddal się od bezpośredniego zagrożenia.
Kiedy znajdziesz się poza zasięgiem zagrożenia, pozostań na miejscu i nie poddając się panice, staraj się możliwie najspokojniej przeanalizować swoją sytuację.
Jeśli to możliwe, udziel pomocy bardziej potrzebującym.
Następnie musisz zrobić kilka rzeczy, które zwiększą szanse na przetrwanie Twoje i Twoich bliskich.
Sprawdź, czy Twoje mieszkanie jest wciąż funkcjonalne i nie grozi zawaleniem oraz czy jest zabezpieczone i odpowiednio wyposażone. (Bardzo prawdopodobne jest to, że zrobią to służby miejskie, takie jak straż pożarna, inspektor budowlany, policja. Wtedy będziesz musiał przyjąć ich decyzję, ale jeśli okaże się, że Twoje dotychczasowe lokum nie jest już bezpieczne, zapewne to oni wskażą Ci nowe schronienie).
Jeśli dom nie nadaje się do zamieszkania, postaraj się spakować niezbędne rzeczy, takie jak ubrania, lekarstwa, pieniądze, jedzenie itp.
Oceń stan fizyczny swój oraz swoich bliskich.
Przejrzyj posiadany dobytek i zastanów się, czego w nim brakuje, by dalej egzystować.
Nie działaj w pośpiechu – może to spowodować dezorientację i ryzyko utraty części Twojego wyposażenia;
Pamiętaj: jeśli do zdarzenia doszło nocą, to o ile jest możliwość pozostania w okolicy, zrób to, ponieważ znacznie łatwiej jest dokonać dokładnej oceny sytuacji przy świetle dziennym niż w nocy. Ocena i analiza sytuacji to najważniejsze punkty planu. Musisz być obiektywny i rozważyć wszystkie pozytywne, jak i negatywne aspekty swojego położenia.
Następny etap to obmyślenie planu przetrwania. Dobre planowanie i przygotowanie dadzą Tobie i Twoim bliskim szansę na pokonanie przeciwności i niebezpieczeństw oraz utrzymanie się przy życiu. W mieście możesz trafić na wiele przeszkód – przede wszystkim mogą nią być inni ludzie, dlatego warto zawsze uważać podczas kontaktów. Nie wolno jednak całkiem się odseparować, bo może się okazać, że to Ty będziesz potrzebował pomocy.
Nadejście katastrofy nie zwalnia Cię z konieczności podejmowania decyzji na własną rękę, bo czekanie na reakcję państwowych służb może potrwać od kilku godzin do kilku miesięcy, zależnie od rozmiarów zdarzenia i jego skutków. Z tego względu musisz wziąć sprawy w swoje ręce, nie możesz po prostu siedzieć i czekać na ratunek ze strony państwa. Aby przeżyć, polegaj na sobie. Dla wielu osób podejmowanie decyzji jest niezwykle trudne, zwłaszcza w takich okolicznościach, jednak, żeby przeżyć, po prostu trzeba przejąć kontrolę nad sytuacją. Jeśli jesteś w większej grupie i są wśród Was poszkodowani, Twoim obowiązkiem jest wykazać się ludzkimi odruchami i pomóc pozostałym. Bądź wsparciem dla sąsiadów, szczególnie tych starszych. Pamiętaj: w kupie siła (i o wiele cieplej).
Jesteś sprawnym fizycznie 20- lub 30-latkiem, nie chorujesz, masz zdrowe serce i płuca? To już sukces. Należysz do grupy niskiego ryzyka zapadnięcia na choroby związane z zanieczyszczeniem powietrza lub typu koronawirus. Super, pamiętaj jednak, że w Twoim otoczeniu są osoby starsze, które choćby z racji wieku są w gorszej sytuacji. Bądź empatyczny i nie ignoruj ludzi, którzy są tuż za ścianą Twojego mieszkania, tuż za rogiem Twojego domu. To właśnie seniorzy są najbardziej zagrożeni podczas każdej krytycznej sytuacji, od klęski żywiołowej po wszelkie epidemie. To oni z racji wieku i często dodatkowo z powodu chorób siłą rzeczy muszą ograniczyć wychodzenie z domu do sytuacji, w których jest to naprawdę konieczne.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki