35,92 zł
Myślenie, że wojna jest tylko sprawą zawodowców, jest bardzo naiwne.
O tym, jak zachować się podczas przejścia frontu i rozpoczęcia okupacji przez wrogie wojska, autorzy pisali w książce „Cywil na wojnie”. Ta książka przynosi odpowiedź na pytania, jak zachować się w okresie późniejszym, kiedy kontrolę nad terenem przejmują wrogie organy represyjne. Biorąc pod uwagę nasze doświadczenia historyczne, możemy być pewni, iż wróg od samego początku agresji będzie stosować zmasowane represje wobec naszej ludności – bez różnicy, czy ktoś ma zamiar walczyć, czy też będzie gotowy grzecznie się podporządkować…
Bądź na to gotowy!
Dowiedz się:
• jak się przygotować, by zminimalizować własne straty,
• jak skutecznie zwalczać przeciwnika,
• czy stawiać opór, a jeśli tak, to jak robić to mądrze,
• jakie działania odstraszające stosować,
i wszystkiego innego, co powinien wiedzieć zwykły szeregowy żołnierz, który ma prowadzić działania w warunkach okupacji
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 388
Wstęp
Szanowny Czytelniku,
książka, którą trzymasz w ręku, jest kontynuacją naszego wcześniejszego opracowania Cywil na wojnie, w którym omawialiśmy sposoby zabezpieczenia ludności cywilnej oraz schematy postępowania przewidziane dla ogółu społeczeństwa w trakcie pełnoskalowego konfliktu zbrojnego. Tym razem pragniemy skupić się na praktycznych poradach dla osób, które są w stanie w razie zagrożenia stanąć do walki lub włączyć się w organizowanie struktur podziemia.
Ze względu na zupełnie odmienną specyfikę poszczególnych zagadnień niniejsze opracowanie zostało podzielone na dwie zasadnicze części: Żołnierz oraz Konspirator. Pierwsza zawiera praktyczne porady i wskazówki dla osób, które trafią w szeregi Sił Zbrojnych RP – nieważne, na ochotnika czy w ramach mobilizacji. Nie znajdziecie tu opisów uzbrojenia ani tym bardziej ogólnego wykładu na temat taktyki1. Postaramy się jednak zwrócić uwagę na proste, choć często pomijane w obecnym szkoleniu Wojska Polskiego zagadnienia związane z codziennym funkcjonowaniem żołnierza, zarówno podczas okresu przygotowania do służby, jak i bezpośrednio na polu walki. Zdecydowaną większość przedstawionych tu porad zaczerpnęliśmy z aktualnych doświadczeń żołnierzy realnie walczących na wszystkich frontach wojny toczonej za naszą wschodnią granicą.
Druga część książki to omówienie zasad, jakie powinny stosować oddziały partyzanckie i struktury podziemia w ramach działań nieregularnych prowadzonych przez siły, które pozostały w terenie zajętym przez przeciwnika (bądź doraźnie zostały tam stworzone). Dość szczegółowo opisaliśmy również obecną doktrynę Wojska Polskiego wraz z wszystkimi jej mankamentami wynikającymi z nieuwzględniania doświadczeń z obecnych konfliktów zbrojnych. Ujęliśmy tam również wskazówki dotyczące tworzenia i skutecznego funkcjonowania struktur podziemia. Wbrew oczekiwaniom osób „zaczadzonych” historycznymi mitami nie skupimy się jednak na bezpośrednich poradach dotyczących walki zbrojnej (która tak naprawdę stanowi zaledwie niewielką część działalności konspiracji), ale kompleksowo omówimy podstawowe zagadnienia związane z realnymi celami funkcjonowania państwa podziemnego, czyli przede wszystkim minimalizacją strat, zabezpieczeniem fizycznego i moralnego przetrwania narodu oraz przygotowaniem gruntu pod powojenną odbudowę kraju.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że książka – nawet najlepiej napisana – nie zastąpi rzetelnego i trwającego miesiącami, jeśli nie latami, szkolenia. Po co więc to wszystko? Sięgnijmy do analogii z kursem na prawo jazdy – bez samochodu z literką „L” na dachu i doświadczonego instruktora nie nauczysz się jeździć. Mimo to istnieją podręczniki dla przyszłych kierowców. W zdecydowanej większości oprócz teorii zawierają one całą masę praktycznych porad i cennych wskazówek, pozwalających uniknąć wielu poważnych błędów. Traktuj więc naszą książkę jako swoistą lekturę uzupełniającą, która pozwoli ci zapoznać się ze zbiorczym doświadczeniem tych, którzy od wielu lat siedzą w temacie.
W tym miejscu musimy również wspomnieć, że o wielu sprawach, zwłaszcza tych dotyczących bezpośrednich metod walki czy chałupniczej produkcji uzbrojenia, nie chcemy pisać ze względu na nasze wspólne bezpieczeństwo. Ta książka nie jest podręcznikiem dla potencjalnych przestępców i terrorystów! Nie znajdziesz tu porad dotyczących wytwarzania materiałów wybuchowych oraz praktycznych wskazówek dotyczących skutecznego zabijania siły żywej przeciwnika2. Jeżeli pragniesz naprawdę zdobyć specjalistyczną wiedzę z tego zakresu, to drzwi wojskowych centrów rekrutacji tudzież centra naboru różnorakich służb stoją otworem (pytanie, którym?) – po przejściu weryfikacji będziesz miał okazję trafić na odpowiednie szkolenia. Jeżeli zaś nie planujesz kariery wojskowej, masz cały szereg legalnych możliwości zdobycia podstaw niezbędnej wiedzy. Bez większych problemów możesz zapisać się do organizacji proobronnych, w których poznasz wybrane zasady taktyki i medycyny pola walki. Możesz również postarać się o uzyskanie pozwolenia na broń i w ramach klubów strzeleckich brać udział w specjalistycznych szkoleniach prowadzonych przez wysokiej klasy specjalistów. W tym miejscu kategorycznie przestrzegamy przed samodzielnym przygotowywaniem się do „wojny”. Gromadzenie arsenału nielegalnej broni czy zabawa w domorosłego sapera to nie tylko jedno z cięższych przestępstw ściganych z urzędu, ale także sprowadzanie bezpośredniego niebezpieczeństwa na sprawcę oraz osoby postronne. Proszę, uwierz: nikt nie będzie dochodzić, czy twoim motywem było „przygotowanie się na wojnę”, czy zaopatrywanie grup przestępczych… Prawo jest pod tym względem surowe!
Mamy nadzieję, że książka ta będzie cennym poradnikiem dla osób niezwiązanych do tej pory z tematyką wojskowości, a zarazem stanie się ważnym głosem w dyskusji dotyczącej niezbędnych zmian w przygotowaniach naszego kraju do prowadzenia realnych działań obronnych.
Część pierwsza
Żołnierz
Poradnik dla (jednorazowej) piechoty
Wstęp do części pierwszej
Tak jak wspomnieliśmy w głównym wstępie do książki, niniejsza część będzie poświęcona problemom, z którymi może spotkać się świeżo upieczony żołnierz (lub 50-letni rezerwista), który po króciutkim i bardzo powierzchownym przeszkoleniu został rzucony „na głęboką wodę”. Nie chcemy być oczywiście złymi prorokami, ale…
Obecna sytuacja międzynarodowa wskazuje, że wkroczyliśmy w epokę wojen, do których możemy zostać wciągnięci nawet wbrew naszej woli (i interesom). Nawet pozostając optymistą, należy jednak szykować się na najgorsze scenariusze. Obecny stan Wojska Polskiego, zwłaszcza zaś niebezpiecznie niskie ilości przeszkolonych rezerw osobowych, stwarzają sytuację, w której zwykli obywatele w razie zagrożenia będą powoływani pod broń i rzucani w wir walk po bardzo pobieżnym przeszkoleniu3. Z podobnymi przypadkami mieliśmy już zresztą niejednokrotnie do czynienia w naszej historii. W 1920 roku, w krytycznym momencie bolszewickiej nawały, szalę zwycięstwa na naszą stronę przechyliła desperacko formowana Armia Ochotnicza4, która za cenę ogromnych strat wsparła wojska liniowe i pozwoliła odrzucić wroga spod Warszawy. Dziś, gdy historia zatoczyła krąg i powróciła do starć masowych armii złożonych z żołnierzy z obowiązkowego poboru, w celu utrzymania terenu niezbędna jest ogromna liczba żołnierzy zwykłej (tradycyjnej) lub, jak to się obecnie nazywa, lekkiej piechoty5, która kosztem własnego życia będzie powstrzymywać nawałę wroga, dając tym samym szansę na działanie ofensywne oraz rozstrzygające profesjonalnym i dobrze nasyconym nowoczesnym sprzętem technicznym jednostkom liniowym.
Przedstawione w tej części książki porady i wskazówki w zdecydowanej większości pochodzą z analiz aktualnych doświadczeń żołnierzy, którzy od ponad dwóch lat znajdują się w strefie realnych walk (zarówno ze strony ukraińskiej, jak i rosyjskiej). Ze względu na docelowego odbiorcę, czyli polskiego czytelnika, w większości zostały one zaadaptowane do naszej rzeczywistości (z uwzględnieniem wszystkich „niedostatków” Wojska Polskiego i patologii w MON). Dlaczego warto sięgnąć po doświadczenia zza naszej wschodniej granicy, gdzie obecnie trwa pełnoskalowa wojna? Powodów jest wiele, ale skupmy się na tych najważniejszych. Po pierwsze, większość obecnych żołnierzy ukraińskich nigdy nie była zawodowcami i musiała zdobywać podstawową wiedzę na doraźnych kursach lub znacznie częściej już w trakcie walk. Nawet ci, którzy kończyli służbę zawodową o przysłowiowej 15.30 i szli do domu na obiad, również musieli zweryfikować (o ile nie polegli w pierwszych tygodniach wojny) swoje dotychczasowe wyobrażenia o wojsku i wojnie – po prostu nowe realia prowadzenia działań zbrojnych okazały się zupełnie inne niż te, do których się szykowano.
Warto podkreślić również, że dotychczasowe doświadczenia nowoczesnych armii z ostatnich konfliktów zbrojnych, kiedy to prowadzono ograniczone działania w składzie zawodowych i dobrze zgranych pododdziałów złożonych z profesjonalnych żołnierzy (stosunkowo młodych, w dobrej kondycji fizycznej, bez problemów zdrowotnych), diametralnie różnią się od realiów funkcjonowania armii złożonej z rezerwistów i ochotników, spośród których spora część (w pododdziałach logistycznych – większość) ma grubo ponad 40 lat…
Rozdział I
Co zrobić przed mobilizacją
Zanim przejdziemy do wyliczenia niezbędnych rzeczy, które powinieneś zabrać ze sobą do wojska, w pierwszej kolejności musimy omówić to, co możesz zrobić na długo przed otrzymaniem karty powołania. Owe wcześniejsze przygotowania dotyczą szczególnie starszych wiekiem rezerwistów, którzy nie tylko mają już problemy ze zdrowiem, ale przede wszystkim są totalnie „zapuszczeni” pod względem dbałości o sprawność fizyczną. Co zatem robić, jeżeli jesteś czterdziestokilkuletnim rezerwistą z piwnym brzuszkiem, nadciśnieniem, początkami cukrzycy, grzybicą na palcach stóp i małymi, ale rokującymi na szybki wzrost hemoroidami? Takie dolegliwości nie zwalniają od mobilizacji… więc po kolei:
1. Wylecz zęby! Ból zęba w jednostce lub nie daj Boże na pozycji będzie ostatnią rzeczą, jaka chciałbyś, żeby ci się przytrafiła.
2. Podlecz swoje choroby przewlekłe oraz zrób zapas leków, które przyjmujesz na stałe, tak żeby w razie powołania do wojska móc je zabrać ze sobą.
3. Schudnij! Z dodatkowymi kilogramami ciężko się poruszać, a i kamizelka kuloodporna (lub przeciwodłamkowa) ciężko się zapina i źle przylega.
4. Ogólnie zadbaj o formę. Sama siłownia zbytnio ci nie pomoże – szczególnie przydatne są ćwiczenia ogólnorozwojowe, marsze z kilkunastokilogramowym plecakiem i praktyczne kopanie łopatą. Potrenuj też czołganie się – pracują wówczas zupełnie inne mięśnie niż te, których używamy w normalnym życiu lub sporcie. Jeśli mimo wszystko nie wiesz, jak zabrać się do podniesienia swojej kondycji fizycznej, dobrym pomysłem jest ostatnio popularny Crossfit. Ten system ćwiczeń to rodzaj treningu, który łączy trening siłowy z treningiem kondycyjnym (wytrzymałościowym). Trening składa się z funkcjonalnych oraz zróżnicowanych ćwiczeń z zakresu gimnastyki oraz ćwiczeń z obciążeniem własnego ciała, podnoszenia ciężaru i treningu cardio (aerobowego), które wykonuje się z wysoką intensywnością. Wiele ćwiczeń tego rodzaju, jak i całych programów treningowych jest dostępnych za darmo w Internecie.
PAMIĘTAJ! Jeśli miałeś długą przerwę w ćwiczeniach fizycznych, nigdy nie zaczynaj od długich dystansów biegowych bądź marszobiegów z obciążeniem. Jedyne, co osiągniesz, to szybka kontuzja!
5. Zapisz się na kurs pierwszej pomocy. Wojsko teoretycznie powinno cię przeszkolić, ale lepiej zadbać o to samemu. Zresztą nawet jeżeli cię nie powołają, wiedza tego typu zawsze może się przydać w cywilnym życiu.
6. Skompletuj drobne wyposażenie osobiste, którego będziesz potrzebować, a wojsko ci go nie da (patrz następny podrozdział).
Nawet jeżeli nie zostaniesz zmobilizowany, zastosowanie się do znacznej części powyższych porad po prostu poprawi twoje zdrowie. A jeżeli jednak trafisz w szeregi wojska, będzie ci zdecydowanie łatwiej!
Co zabrać ze sobą do wojska?6
Z momentem otrzymania Karty Powołania zazwyczaj zaczyna się paniczne pakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. Cały problem polega jednak na tym, że mało kto w gorączce przygotowań jest w stanie szybko zebrać realnie przydatne przedmioty. W teorii wojsko powinno zabezpieczyć cię umundurowaniem, oporządzeniem i środkami ochrony indywidualnej. Niestety nie ma gwarancji, że dostaniesz niezbędne rzeczy osobiste. Z tego względu spakuj zawczasu podręczną torbę lub plecak z niezbędnym wyposażeniem, którego nie zapewni ci wojsko. Co powinno się znaleźć w naszej „torbie mobilizacyjnej”?
Środki higieny osobistej – pakujemy je w kosmetyczkę lub przynajmniej w oddzielny woreczek.
1. Szczoteczka i pasta do zębów, mydło w kostce – najlepiej przechowywać je w plastikowej mydelniczce.
2. Nożyczki lub obcinacz i pilniczek do paznokci!
3. Zestaw do golenia – kilka maszynek jednorazowych, płyn po goleniu lub woda kolońska (w razie czego będziesz nią mógł zdezynfekować również drobne otarcia i skaleczenia). Zamiast kremu lub pianki do golenia możesz zabrać klasyczny pędzel i jak za dawnych czasów wykorzystywać zwykłe mydło do zrobienia piany. Obowiązkowo weź ze sobą niewielkie lusterko. Nie masz? To zabierz żonie albo córce! Od biedy w razie braku lusterka możesz się ogolić, korzystając z kamerki w telefonie komórkowym.
4. Kilka paczek mokrych chusteczek higienicznych. Jedna duża paczka w przypadku niedomknięcia szybko wyschnie, ponadto jest nieporęczna. Kilka małych upchniesz wszędzie i zawsze będziesz mógł się wymienić z innymi żołnierzami na różne potrzebne przedmioty (handel wymienny to jedna z bardziej rozwiniętych rzeczy w armii). Chusteczki przydadzą się do przecierania obtartych pachwin i skutecznego podcierania się. Gwarantujemy ci, że docenisz je dopiero w momencie, gdy nie będziesz miał jak się normalnie umyć!
5. Zasypka dla niemowląt lub talk. Na 99% podczas intensywnego wysiłku fizycznego dorobisz się otarć w okolicach pachwin. Bez zasypki nie przetrwasz…
6. Podstawowa apteczka indywidualna z zapasem leków, które musisz przyjmować na stałe + zestaw podstawowych leków przeciwbólowych/przeciwgorączkowych (paracetamol lub ibuprofen), tabletki do ssania na gardło, coś na niestrawność i rozwolnienie.
7. Zestaw plastrów z opatrunkiem (minimum dwa opakowania). Przydadzą się zarówno do obtarć na nogach, jak i niewielkich skaleczeń. Dobrze również zaopatrzyć się w niewielką buteleczkę gencjany, jodyny lub ocetniseptu. Drobne skaleczenia lub np. zadarte skórki przy paznokciach potrafią się gnoić i skutecznie utrudniać życie.
8. Żel przeciwbólowy na urazy. Podczas intensywnego wysiłku fizycznego najprawdopodobniej coś sobie naciągniesz. Na sto procent będą cię również bolały plecy – zarówno dzięki kamizelce kuloodpornej, jak i z powodu przenoszenia ciężkich przedmiotów.
9. Maść na hemoroidy (podrażnienia odbytu), np. posterisan lub procto-hemolan, oraz płyn lub maść na opryszczkę. Prędzej czy później któraś z tych dolegliwości cię dopadnie.
10. Kredka ochronna do ust lub przynajmniej zwykły krem typu Nivea. Przyda się nie tylko zimą. Również w innych porach roku usta będą ci pękać.
11. Latem zabierz środki odstraszające komary i maść łagodzącą skutki ukąszeń. Zimą dorzuć do wyposażenia tłusty krem ochronny do twarzy i krem regeneracyjny do rąk.
12. Papier toaletowy (obowiązkowo zawinięty w woreczek foliowy) oraz zapas minimum kilku opakowań chusteczek higienicznych. Jeżeli masz więcej miejsca w torbie, to dorzuć chusteczek i papieru tyle, ile się da.
Obowiązkowym wyposażeniem, w które musisz zaopatrzyć się samodzielnie, będzie porządny scyzoryk lub multitool, dla którego alternatywą będzie solidny nóż i kombinerki. Nawet nie wiesz, jak często będziesz z nich korzystać
Bagnety, duże noże bojowe lub myśliwskie na ogół są dość rzadko wykorzystywane – najczęściej do otwierania konserw lub puszek z amunicją. Jeżeli nie musisz, to nie dociążaj się nimi
Kupując kremy, staraj się wybierać te w tubce – są poręczniejsze, a ich opakowanie jest bardziej odporne niż zwykłe plastikowe pudełko, które może łatwo pęknąć i upieprzyć zawartość plecaka.
Ubrania
1. Minimum dwie zmiany bielizny (bokserki bawełniane, grube mocne skarpety, bawełniany T-shirt). Jeżeli masz miejsce w torbie, weź więcej gaci! Zużywają się wyjątkowo szybko, a i nie zawsze będziesz mieć możliwość regularnego prania.
2. Bielizna termiczna. Przyda się nawet latem jako ocieplacz lub skutecznie zastąpi piżamę do spania.
3. Rękawice robocze – minimum dwie pary. Mogą być nawet zwykłe „wampirki”, choć lepiej kupić coś mocniejszego. Nawet jeśli dostaniesz od wojska przydziałowe rękawiczki, to przy kopaniu okopów, przenoszeniu sprzętu czy kontakcie z bronią lub techniką wojskową bardzo szybko ci się zużyją. Rękawiczki zawsze noś ze sobą i traktuj je jako podstawową ochronę rąk przed drobnymi urazami.
4. Tenisówki – być może dostaniesz je od wojska, ale w warunkach mobilizacji różnie z tym bywa. Na pewno przydadzą się, aby dać „odpocząć” nogom od butów wojskowych. Jeżeli masz możliwość, weź również zwykłe klapki.
5. Szal, komin lub chusta arafatka. Przyda się jako część garderoby i doskonale spełni funkcję ręcznika.
6. Miękka czapka (najlepiej kolor zielony). Warto zawsze mieć zapasowe nakrycie głowy – przyda się zarówno do spania, jak i w momencie, gdy swoją przydziałową czapkę całkowicie przepocisz.
7. Okulary przeciwsłoneczne – najlepiej mocne, nietłukące się. Najtańszą opcją będą okulary ochronne z supermarketu budowlanego. Zabezpieczą cię przed słońcem, ale także ochronią twoje oczy przed pyłem i drobnymi odłamkami. Jeżeli możesz, to zabierz również zwykłe przezroczyste okulary ochronne.
Jednym z podstawowych (i najczęściej kradzionych) elementów żołnierskiego wyposażenia jest niezbędnik. Pilnuj go jak oka w głowie. Na wszelki wypadek zaopatrz się również w zwykłą łyżkę – bagnetem zupy nie zjesz…
Zawsze staraj się, aby twoja manierka była pełna – nieważne, czy dostaniesz nowoczesny kawałek plastiku, czy zabytkowy wyrób z aluminium. Dobrym pomysłem będą również niewielkie składane kubeczki, które z łatwością można zmieścić w kieszeni munduru
Obowiązkowym elementem wyposażenia są filtry do wody. Większość współczesnych konstrukcji bez najmniejszego problemu zmieścisz w kieszeni munduru. Oprócz filtra warto również zaopatrzyć się w tabletki do odkażania wody
Podstawą żołnierskiego wyposażenia są łopatki piechoty, zwane popularnie „saperkami”. Od lewej łopatki piechoty: polska, owiecka. Na dole pełnowymiarowa łopata saperska ŁS-110
W ramach samodzielnych zakupów wyposażenia warto zainwestować w przenośną kuchenkę
Ciekawym sposobem na awaryjne ogrzewanie i gotowanie jest tzw. świeca okopowa. Zazwyczaj wykonuje się ją z puszki, do której wepchnięto zrolowaną tekturę nasączoną woskiem. W zależności od wielkości „świeca okopowa” pali się od kilkunastu do kilkudziesięciu minut
W momencie mobilizacji zabierz ze sobą metalowy kubek i klasyczna grzałkę elektryczną. Co prawda, urządzeń tego typu nie wolno stosować w większości obiektów koszarowych i mieszkalnych, ale życie uczy, że lepiej mieć własny wrzątek, niż go nie mieć… Do kubka obowiązkowo dorzuć zapas herbaty, kawy i cukru (zabezpiecz je woreczkami foliowymi)
Łączność ze światem
1. Telefon komórkowy z ładowarką.
2. Rozgałęźnik lub krótki przedłużacz. Pamiętaj, że liczba chętnych do podłączenia się do prądu jest zawsze znacznie większa niż liczba dostępnych gniazdek.
3. Powerbank oraz uniwersalny kabel (z wymiennymi końcówkami).
4. Zestaw długopisów i ołówków – co najmniej kilka sztuk!
5. Notes, szkolny zeszyt w miękkiej oprawie (ułatwia spakowanie), kilkanaście luźnych kartek (może być zwykły format A4 wyjęty z drukarki), kilka kopert i foliowych koszulek. Sytuacji, w których trzeba coś zanotować, sporządzić jakiś spis lub też napisać list do rodziny (albo skargę na dowódcę, nadgorliwca niekoniecznie mającego wiedzę merytoryczną), będzie aż nadto. A papieru i długopisów zawsze
Kompletując swoją „torbę mobilizacyjną”, nie zapomnij o zapasie papieru, kopert, plastikowych koszulek i przyborów piśmienniczych. Obowiązkowo zabierz ze sobą czarny niezmywalny marker, którym będziesz mógł podpisać wszystkie rzeczy, które otrzymałeś od wojska. Dobrym pomysłem będą również rozgałęźniki lub tzw. złodziejka, czyli adapter do gniazda żarówki. Pamiętaj, że kontakt zazwyczaj jest jeden, a chętnych, żeby z niego skorzystać, wielu
Przydatne drobiazgi
1. Czarny, niezmywalny marker! Będziesz nim mógł podpisać wszystko to, co dostaniesz od wojska.
2. Multitool lub porządny scyzoryk i kombinerki. Sam się zdziwisz, jak często będziesz z nich korzystać!
3. Zwykły nóż do celów gospodarczych. Bagnetem chleba i wędliny nie pokroisz ani tym bardziej brudu spod paznokci nie wydłubiesz… Nawet tandetny nożyk za 5 złotych z bazarku będzie bardzo użyteczny.
4. Niezbędnik lub zestaw sztućców. Nawet jeżeli dostaniesz przydziałowy niezbędnik, to pamiętaj, że łatwo go zgubić (albo „koledzy” ci go ukradną). Dobrze schowana łyżka może okazać się na wagę złota.
5. Niewielki metalowy kubeczek. Jeżeli masz możliwość, to razem z kubkiem zabierz klasyczną elektryczną grzałkę. Co prawda korzystanie z tego typu urządzeń w większości obiektów (w tym także koszar) jest zabronione, ale zawsze lepiej mieć możliwość samodzielnego zagotowania wody, niż nie zagotować i jeść chińską zupkę na zimno lub kombinować i marnować cenny czas przeznaczony na wypoczynek.
Obowiązkowo zabierz ze sobą zegarek. W momencie gdy ze względów bezpieczeństwa trzeba będzie zdać swoje telefony, pozostaniesz z przysłowiową „ręką w nocniku”. Jeżeli nie udało ci się zakupić solidnego wodoodpornego zegarka, to weź jakikolwiek. Zadbaj również o wymianę baterii. Do kontaktu z bliskimi zabierz zwykły „guzikowy” telefon – jest znacznie bardziej poręczny, a poza tym bateria trzyma w nim znacznie dłużej
6. Zegarek! Pamiętaj, że bez zegarka nie da się w wojsku funkcjonować. Kiedy trzeba będzie zdać swoje telefony komórkowe, większość współczesnych ludzi pozostanie bez czasomierza. Jeżeli twój zegarek jest zasilany baterią, obowiązkowo ją wymień. Najlepsze będą wstrząsoodporne zegarki popularnej japońskiej firmy, które mają wbudowany na tarczy mikropanel słoneczny. Są wyjątkowo solidne, mają funkcję podświetlania, budzik i dzięki możliwości doładowywania na słońcu działają nieprzerwanie nawet przez wiele lat.
7. Zestaw do szycia – kilka igieł, nitki, agrafki i zapasowe guziki. Igły przydadzą się nie tylko do reperowania munduru, ale także np. do wyciągania kart SIM z telefonów, usuwania drzazg itp.
8. Kilka zapalniczek lub pudełek z zapałkami (zabezpiecz je przed wilgocią).
9. Torebki foliowe: mocne reklamówki, woreczki strunowe oraz obowiązkowo mocne worki na śmieci. Będziesz mógł je wykorzystać do zabezpieczenia swojego dobytku przed zamoknięciem, do przenoszenia rzeczy, które „akurat udało się znaleźć”, oraz do odizolowania suchych skarpetek od przemoczonego buta.
10. Niewielka latarka (najlepiej czołówka z dodatkową czerwoną diodą) oraz zapasowe baterie. Jeżeli nie masz „wypasionej” latarki, to weź jakąkolwiek.
Jeżeli się zdecydowałeś na doposażenie się w nowoczesne opatrunki osobiste, to nie bądź sknerą i rozpakuj jeden z nich, tak abyś wiedział, jak się go otwiera i używa. Obowiązkowo przetrenuj korzystanie z niego (na zdjęciu najpopularniejszy obecnie opatrunek typu „izraelskiego”)
11. Taśma izolacyjna, najlepiej czarna. Zajmuje mało miejsca, a bywa bardzo przydatna do drobnych napraw, mocowania sprzętu itp. Doskonale sprawdzi się również jako izolacja na brzegu metalowego kubeczka – dzięki niej nie będziesz sobie parzyć ust przy piciu gorącego napoju.
12. Mocna taśma klejąca typu powertape. Nie musisz zabierać całej rolki – delikatnie przewiń fragment taśmy np. na ołówek lub zapalniczkę. Oczywiście po takim zabiegu nie będzie już się tak idealnie lepić, ale na potrzeby niewielkich napraw powinna wystarczyć.
13. Kawałek cienkiej linki (najlepiej czarnej lub zielonej). Posłuży do mocowania różnego rodzaju przedmiotów i w razie czego zastąpi sznurówki.
Stazy (te które mają być realnie wykorzystane w razie zranienia) obowiązkowo przechowuj w oryginalnym hermetycznym opakowaniu lub jeżeli go nie mają, to zabezpiecz je przed zmoknięciem i zabrudzeniem. UNIKAJ TANICH PODRÓBEK! – zawiodą w najmniej odpowiednim momencie
Nawet jeśli nie jesteś palaczem, to zabierz ze sobą kilka paczek papierosów – są one bardzo cenną walutą, którą będziesz mógł wymienić na inne potrzebne drobiazgi lub usługi
Wybierając kosmetyczkę, postaraj się, aby była wyposażona w haczyk umożliwiający zawieszenie jej na drzewie. Obowiązkowo dorzuć do niej niewielkie lusterko. Zorganizuj również zwykłą plastikową mydelniczkę – dzięki temu unikniesz zabrudzenia pozostałej zawartości kosmetyczki
Słodycze, papierosy, gotówka
Do swojej torby mobilizacyjnej warto dorzucić kilka paczek papierosów. Nawet jeżeli nie palisz, to będziesz mógł je wymienić na bardziej przydatne przedmioty lub odwdzięczyć się nimi za wszelkiego rodzaju przysługi. Obowiązkowo zabierz też kilka opakowań cukierków typu Halls, tic tac, gumy do żucia. Niby drobiazg, ale znacząco podnosi morale i ułatwia nawiązywanie kontaktów – kogoś, kto ma czym poczęstować, bardziej się lubi. Jeżeli jesteś miłośnikiem dobrej kawy lub herbaty, to koniecznie zabierz ze sobą przynajmniej kilkudniowy zapas. Nawet jeżeli nie będziesz mieć swojej grzałki, to wrzątek będziesz mógł dostać np. na stołówce lub załatwić od kogoś, kto ma dostęp do czajnika.
W momencie mobilizacji obowiązkowo zabierz również ze sobą zapas gotówki, najlepiej w drobniejszych nominałach – kilkaset złotych w początkowym okresie służby spokojnie pozwoli ci na zakup brakujących rzeczy oraz uzupełnienie swojej przydziałowej diety o przysłowiową colę i czekoladę.
UWAGA: kategorycznie nie zabieraj ze sobą alkoholu! Regulamin to jedno, ale przede wszystkim chodzi tu o bezpieczeństwo twoje i pozostałych osób.
Dokumenty, kwity i wpisy w książeczce wojskowej
W momencie powołania do wojska mało kto zaprząta sobie głowę „papierologią”, zwłaszcza gdy zaczęła się już wojna, a wrogie oddziały zbliżają się w niepokojącym tempie. Niestety niedopełnienie podstawowych formalności może mieć opłakane skutki nie tylko dla ciebie, ale także dla twojej rodziny. Po mobilizacji i trafieniu do jednostki powinieneś otrzymać całą masę kwitów. W przyszłości będą one podstawą do nabycia przez ciebie (lub twoich spadkobierców) przewidzianych ustawowo uprawnień i świadczeń. Rozpoczęcie służby wojskowej znacząco zmienia twój status prawny – oprócz szeregu obowiązków i ograniczeń otrzymujesz także szczególną opiekę ze strony państwa. Oczywiście życzymy każdemu, żeby nigdy nie musiał z niej korzystać, ale… Gdy zginiesz jako żołnierz, twojej rodzinie przysługują odszkodowania, renty, pogrzeb na koszt państwa itd. A jeśli zginąłeś jako cywil, to niech się bliscy z ZUS-em po sądach ciągają. Najbardziej haniebnym przykładem z Ukrainy są perypetie rodzin poległych żołnierzy obrony terytorialnej w Chersoniu. W pierwszych dniach po rozpoczęciu wojny stworzono z nich oddział, wydano im broń i pod zorganizowanym dowództwem wysłano walczyć. Ale w kwitach ich nie ma! Dokumentacja jednostki przepadła… Dla wojskowych urzędników są zwykłymi cywilami, wobec których tamtejsze Ministerstwo Obrony nie ma żadnych zobowiązań, ba… nawet odmawia prawa pochówku na kwaterze wojskowej… Brzmi strasznie? U nas byłoby to nie do pomyślenia. Kto miał kiedykolwiek kontakt z MON, ten sam sobie szczerze odpowie…
Co zatem zrobić? Skrupulatnie zbieraj wszelkie kwity. Żądaj wydania na piśmie dotyczących cię rozkazów personalnych lub przynajmniej ich kopii. Wszelkie wpisy w książeczce wojskowej oraz papiery dotyczące twojej osoby (oczywiście te nieobjęte klauzulą niejawności – jako zwykły żołnierz takich mieć nie będziesz) skopiuj na telefon i umieść dane w chmurze lub prześlij bliskim. W razie czego będą mogli dochodzić swoich praw.
Przy wypełnianiu dokumentów dokładnie sprawdź poprawność pisowni nazwiska, miejsca i daty urodzenia oraz numeru PESEL. Dopilnuj, żeby dobrze wpisano numer wydawanej ci broni! Kiedy robi się to masowo i w pośpiechu, zdarzają się błędy! Sprawdź wszystko dokładnie, bo w razie czego to ty będziesz musiał udowadniać, że nie jesteś wielbłądem.
Po trafieniu do jednostki ustal dane bezpośrednich przełożonych i w miarę możliwości ich numery telefonów. Przekaż je swoim bliskim. W razie czego będą przynajmniej wiedzieli, kogo o ciebie dopytywać. Bardzo pomocne będzie również zrobienie listy „adresowej” kolegów z oddziału. Wpiszcie się na nią i roześlijcie ją swoim rodzinom (listę piszemy odręcznie na normalnej kartce, a potem fotografujemy telefonem)7. Niestety, praktyka wskazuje, że prędzej czy później lista bardzo się przyda.
Rozdział II
Okres szkolenia
Tak naprawdę wszystko zależy od tego, gdzie i na kogo trafisz. Możesz mieć szczęście i dostać się w ręce oddanych sprawie profesjonalistów, którzy nie tylko są fachowcami w swoich specjalnościach, ale także potrafią uczyć (a są to zupełnie odmienne umiejętności). Możesz również trafić do jednostki, w której przypadkowi ludzie po prostu będą chcieli odfajkować szkolenie. Najprawdopodobniej trafisz jednak na sytuację, którą można określić jako „gdzieś pośrodku” – na swojej drodze spotkasz zarówno profesjonalistów, jak i pseudozawodowców, dla których obowiązek szkolenia kogokolwiek jest przykrą niedogodnością zaburzającą spokojny przebieg służby. Niezależnie od charakteru i poziomu instruktorów dla własnego dobra postaraj się przyswoić maksymalną dawkę wiedzy. Nigdy nie ściemniaj i nie oszukuj sam siebie. Od wiedzy, którą zdobędziesz, będzie zależeć przetrwanie twoje i twoich kolegów. Pół biedy, jeśli głupotą i lenistwem zaszkodzisz sam sobie. Niestety na wojnie bardzo często za brak wystarczających kompetencji lenia i nieroba najwyższą cenę płacą inni, którzy mieli pecha znaleźć się z nim w tym samym miejscu i czasie.
Nasze rozważania rozpocznijmy od tego, że w wojsku czas płynie dziwnie – albo się czeka, albo się nadgania stracony w trakcie czekania czas… zazwyczaj będziesz jednak czekał8, a potem znów się czeka… Dla człowieka żyjącego w cywilnej logice współczesnego świata występujące w wojsku marnotrawstwo czasu pojedynczego żołnierza jest nie do pomyślenia – w końcu czas to pieniądz. Niestety w armii, która jest organizmem zbiorowym oraz hierarchicznym, logika (nie tylko ta cywilna) zazwyczaj nie działa. I bynajmniej nie znaczy to, że armia źle gospodaruje czasem – po prostu, aby mogło dojść do jakiejś akcji, sztaby muszą wykonać całą masę różnych kalkulacji, przygotować masę zestawień i niezbędne dokumenty dla wykonawców. Podjęte decyzje muszą przejść cały łańcuszek dowodzenia od najwyższego szczebla, poprzez pomniejsze szczeble, aż do dowódcy kompanii, plutonu i drużyny. Wszystkie kolejne szczeble dowodzenia, coraz niżej w hierarchii, też muszą to „na swoim podwórku” wykonać. Niestety nie dzieje się to jednocześnie… Każdy niższy szczebel musi poczekać, aż wyższy wypracuje chociaż część niezbędnych danych (decyzji) – dopiero wtedy można przystąpić do pracy. Dla szeregowca skutkuje to tym, że najpierw czeka, a potem się spieszy… Aby uniknąć zbędnych frustracji, naucz się czekać w taki sposób, aby maksymalnie wykorzystywać ten czas na swoją korzyść. Brzmi zawile? Już tłumaczymy.
Po pierwsze, przygotuj się na czekanie – miej czym się zająć. Bardzo pomocna może być tutaj zawartość twoich kieszeni. Fajki, guma do żucia, dropsy – nie tylko pomogą ci zabić czas, ale także dadzą szansę na zdobycie nowych znajomości i szybsze zorientowanie się „kto jest kto”. Uwierz nam, nawet takie drobne znajomości zadzierzgnięte przy poczęstowaniu fajkiem mogą się niezwykle przydać podczas dalszej służby. Nasz kolega swego czasu zaprzyjaźnił się w ten sposób z gościem, który później został profosem9 aresztu, do którego kolega trafił w toku dalszej służby za różnorakie wybryki. Ta znajomość oczywiście okazała się bardzo przydatna.
Czas oczekiwania wykorzystaj na zorientowanie się w terenie. Ustal, gdzie się co znajduje, co i u kogo możesz załatwić, oraz dowiedz się, gdzie można się skutecznie ukryć w razie ostrzału. W warunkach poważnej wojny wielce prawdopodobne jest, że prędzej czy później nad waszą jednostkę nadleci jakaś rakieta. Niestety praktycznie nikt o tym nie myśli, a szukanie ukryć i szkolenie ludzi zacznie się dopiero, gdy są już zabici i ranni.
Gdy znajdziesz się w nowym miejscu, ustal JSS (gdzie masz jeść, spać i sr… znaczy, załatwiać potrzeby fizjologiczne).
Po drugie, pamiętaj, że często opłaca się być pierwszym. Ławeczka w palarni jest jedna, a chętnych do siedzenia wielu. Kto pierwszy, ten lepszy. Znalazłeś się na początku kolejki do wydawania żarcia – będziesz mieć więcej czasu na posiłek. Podczas marszobiegu jesteś w czołówce ćwiczącej grupy i w pewnym momencie pada rozkaz, że czekamy na tych, co nie dają rady. Znakomicie – masz chwilę na odpoczynek. Gdy ostatni dobiega, to znowu ruszamy do przodu. Ty sobie odsapnąłeś, a ci słabsi nieszczęśnicy nie…
Po trzecie – nie daj się robić w chuja podczas wydawania umundurowania i innego sprzętu. Nie ma twojego rozmiaru munduru lub co gorsza butów? Pod żadnym pozorem nie bierz niepasującego! Nigdy nie wierz w teksty typu: „To się na kompanii wymienicie”. W momencie, gdy wziąłeś towar i podpisałeś kwity, to jest to już twój problem, a nie wydającego!10. Najwyżej będziesz łaził w swoich cywilkach – wówczas na wszelkie uwagi przełożonych zgodnie z prawdą melduj, że kwatermistrzostwo nie było w stanie załatwić odpowiednich rozmiarów. Stanowczy upór w tych kwestiach potrafi czynić cuda.
I na koniec ostatnia, ale najważniejsza sprawa – od razu po otrzymaniu podpisuj wodoodpornym markerem wszystkie swoje rzeczy (mundury, bieliznę, plecak, hełm, elementy oporządzenia11). Wojskowe powiedzenie: „Amba fatima – było i ni ma”, nadal ma się dobrze. Pamiętaj: w wojsku rzeczy nie są kradzione, a co najwyżej „zmieniają właściciela”. Żaden dowódca nie przyzna się przed przełożonymi, że nie radzi sobie z podwładnymi, którzy kradną lub są okradani. To by świadczyło, że nie radzi sobie z dowodzeniem…
Pilnuj więc swoich rzeczy, bo w wojsku mogą ci zajumać dosłownie wszystko, łącznie ze skarpetkami i szczoteczką do zębów!
Twoje prawa
W dzisiejszych czasach, kiedy „prawa człowieka i obywatela” zostały całkowicie oderwane od jakichkolwiek obowiązków, bardzo trudno rzeczowo pisać o brutalnej rzeczywistości czasów wojny. Uwierz nam jednak, że w sytuacji realnego zagrożenia nikt nie będzie przejmować się twoimi wyobrażeniami o „godności, wolności i poszanowaniu przestrzeni osobistej”. Jeżeli nie jesteś gotowy na ograniczenia narzucane przez twoją własną armię, to musisz się przygotować na znacznie gorsze traktowanie przez wroga – z fizycznym unicestwieniem ciebie i twoich bliskich włącznie12.
Zapamiętaj – wszelkie ograniczenia narzucane przez wojsko są wymuszone setkami lat krwawych doświadczeń.
Jeśli kapral krzyczy „padnij!”, to nie dlatego, że chce cię upodlić, ale dla wyrobienia w tobie odruchu, który na wojnie będzie ratował ci życie, np. w sytuacji, gdy obok ciebie spadnie granat, którego sam nie zauważyłeś! Nikt nie będzie mówił w takich wypadkach: „Postawa strzelecka, leżąc”, bo po słowie „postawa”, jeśli nie padniesz , będą cię co najwyżej skrobać ze ściany!
Pisanie skarg, że kaprale na was krzyczą (a takie cuda są już na porządku dziennym), świadczy wyłącznie o ułomności skarżącego się na takie błahostki. Tak naprawdę żołnierz ma trzy niezbywalne prawa:
• pierwszym i najważniejszym jest prawo do dobrego dowodzenia;
• drugim – prawo do posiłków;
• trzecim – prawo do spania. Jeżeli któryś z tych punktów nie jest wypełniany, wówczas masz pełne prawo domagać się interwencji. Pamiętaj jednak, że w wojsku od zawsze panowała jedna utarta i niepisana zasada:
• punkt pierwszy: dowódca ma zawsze rację,
• punkt drugi: jeśli dowódca nie ma racji, patrz punkt pierwszy.
Aby twoje (twojego pododdziału) skargi były skuteczne, zapoznaj się z obowiązującymi regulaminami i drogą służbową, a na dowód swoich skarg miej niezbite dowody, inaczej to ty będziesz winny próbie rozluźnienia dyscypliny i działaniom destrukcyjnym. Nigdy nie załatwiaj niczego na gębę – działaj zawsze na piśmie (kopię pisma lub drugi identyczny egzemplarz z adnotacją o odebraniu przez adresata zostawiaj u siebie). W razie braku reakcji bezpośrednich przełożonych bez żadnych skrupułów pisz skargi do wyższego dowództwa. Jeżeli i to nie pomaga, to pozostaje jedynie nagłośnienie sprawy i presja społeczna13.
Twoje bezpieczeństwo i zdrowie
Zapamiętaj raz na zawsze – jeżeli w wojsku sam o siebie nie zadbasz, to nikt tego za ciebie nie zrobi. Zacznijmy od zapobiegania najczęstszym urazom:
1. Jeżeli czujesz, że robi ci się słabo i za chwilę stracisz przytomność, to nie stój do upadłego, tylko przysiądź (oprzyj się) i poinformuj, że jest ci słabo! Najgorzej, gdy z pełnej wysokości dorosłego człowieka walniesz o ziemię. Jeżeli masz na sobie oporządzenie i broń, to na zwykłych potłuczeniach może się nie skończyć.
2. Jeżeli poczujesz, że w trakcie zajęć lub marszu zaczyna obcierać cię but, to zamelduj, że musisz go poprawić. Za zgodą prowadzącego zajęcia (powinien dać ci taką możliwość, ale w odpowiednim momencie) zatrzymaj się, nalep na podrażnione miejsce plaster14, popraw zsuniętą skarpetę itd. Nigdy nie cierp i nie licz na to, że jakoś to będzie. Gwarantujemy, że przy intensywnym marszu już po kilkunastu minutach będziesz mieć krwawiące rany, które uniemożliwią ci normalne chodzenie. Lepiej przeciwdziałać, niż leczyć.
Pamiętaj jednak, że jeżeli będziesz symulował, a przełożeni i, co gorsza, koledzy to zobaczą, będzie to w przyszłości dla ciebie duuuuże obciążenie i poważna niedogodność (delikatnie rzecz ujmując)…
3. Nie siadaj na zimnym, nawet na chwilę. Złapać wilka jest bardzo łatwo, a wyleczyć trudno. Jeżeli musisz usiąść, to podłóż cokolwiek pod tyłek – plecak, zwiniętą pałatkę lub pelerynę przeciwdeszczową. W lesie możesz przysiąść na powalonych drzewach lub gałęziach. Owszem, nie będzie superwygodnie, ale lepszy chwilowy dyskomfort niż wielodniowe cierpienie podczas wypróżniania.
4. Nie kozakuj podczas ćwiczeń fizycznych. To, że ćwierć wieku temu podczas służby zasadniczej byłeś mistrzem w pokonywaniu OSF15, nie znaczy, że dziś będziesz w stanie powtórzyć swoje wyczyny z młodości. Ćwicz stopniowo, tak żeby nie spowodować urazów. Już po kilku dniach sam zauważysz postępy. Zeskakując z paki ciężarówki lub wskakując do okopu, rób to delikatnie, przytrzymując się, albo jeszcze lepiej, powoli zsuwając się w dół. Być może twoje stawy skokowe i kolana wytrzymają twój własny ciężar, ale gdy będziesz w hełmie, kamizelce, oporządzeniu, z plecakiem i bronią… lepiej nie ryzykować.
5. Unikaj przepocenia się w trakcie wysiłku fizycznego i późniejszego zmarznięcia. Rozbieraj się do ćwiczeń. Zdecydowanie lepiej zmarznąć „na sucho” i potem się ubrać, niż dopuścić do sytuacji, w której przepocisz wszystko i później będziesz musiał siedzieć w mokrym ubraniu – w ten sposób błyskawicznie się wychłodzisz i zachorujesz. Jeżeli będziesz musiał np. wykonać marsz z obciążeniem, podczas którego prawdopodobnie mocno się spocisz – zdejmij kurtkę i zrolowaną przypnij ją do oporządzenia – po dojściu do celu ją założysz, a bielizna i mundur na tobie najprawdopodobniej nie będą mokre.
6. Dbaj o odpowiednie nawodnienie organizmu – pamiętaj, że odwodnienie w połączeniu z dużym wysiłkiem może spotęgować twoje problemy zdrowotne (nadciśnienie, problemy z sercem itd.).
7. Myj ręce i dbaj o czystość naczyń, z których spożywasz posiłki. Choroby brudnych rąk są jak najbardziej realne, a szczególnie w warunkach wojska (w polu) rozprzestrzeniają się wyjątkowo szybko.
8. Nie bój się zgłaszać po pomoc medyczną, szczególnie przy infekcjach grypopodobnych. Brak reakcji może bardzo szybko rozłożyć cały oddział. Pamiętaj, że w warunkach intensywnego szkolenia (lub działań bojowych) od zwykłego przeziębienia do zapalenia płuc tylko jeden krok. Jeżeli masz wysoką gorączkę, kategorycznie domagaj się pomocy i odmawiaj wykonywania ćwiczeń fizycznych – prawdopodobieństwo wystąpienia ataku serca jest wtedy zbyt wysokie.
Okres szkolenia to także czas przyzwyczajania się do munduru. Trudno nam prorokować, co zostanie wam wydane, ale znając życie i tak będziecie musieli samodzielnie uzupełniać swoją „garderobę”.
Umundurowanie – kilka drobnych uwag
Mundury Wojska Polskiego jakie są, każdy widzi. O ile w sezonie letnim i jesienno-wiosennym w miarę normalnie spełniają swoją funkcję, o tyle zimą zaczyna się poważny problem. Oprócz archaicznych bechatek nie mamy żadnych sensownych kurtek zimowych. Goretex z polarem w razie poważnych mrozów po prostu nie dadzą rady. Niestety obecnie nie widać szans na poprawę – jeżeli będziesz chciał przetrwać, to musisz zaopatrywać się indywidualnie16.
Samodzielne zaopatrywanie się w mundury najlepiej zacząć od podstaw, czyli od bielizny termicznej. Zapamiętaj – w dzisiejszych czasach nowoczesne systemy (tak – systemy!) umundurowania oparte są na wielowarstwowych tkaninach syntetycznych, które nie tylko zapewniają oddychalność (odprowadzanie potu), ale także umożliwiają sprawną regulację temperatury. Aby system działał, musisz mieć wszystkie jego elementy. Superoddychająca kurtka nie spełni swojej funkcji, jeżeli pod nią nie będziesz mieć zatrzymującej wilgoć warstwy odzieży. Dlatego podstawą zawsze będzie bielizna termiczna. Kolejne warstwy również powinny być oddychające.
UWAGA: Dokonując zakupów butów i odzieży, unikaj produktów turystycznych – są po prostu zbyt słabe na typowe wojskowe zastosowania.
Staraj się wybierać buty i odzież przeznaczone do turystyki ekstremalnej, jaką jest sztuka przetrwania (survival) – rodzaj aktywności człowieka skierowanej na gromadzenie wiedzy i umiejętności związanych z przetrwaniem w warunkach ekstremalnych. Obecnie survival występuje w trzech podstawowych odmianach, które ze względu na charakter aktywności survivalowej dzielimy na:
• militarny, którego celem jest, podobnie jak w wojsku, nabycie i utrzymanie umiejętności pozwalających na zachowanie sprawności i życia celem wykonania ustalonego zadania. Ten element decyduje o charakterze szkolenia. Mogą tu występować formy rekreacyjne, ale survival militarny może być traktowany jako faktyczne utrzymywanie wojskowej sprawności na wypadek działań wojennych;
• zielony, którego celem jest nabycie i utrzymanie umiejętności pozwalających na samowystarczalną egzystencję w warunkach przebywania poza cywilizacją. Istnieje tu duży związek z naturą. Ten rodzaj survivalu nastawiony jest silnie na rekreację, ale – w wersji rozwiniętej – przygotowuje też do działań w warunkach zagrożeń podczas klęsk żywiołowych, katastrof komunikacyjnych;
• miejski, którego celem jest działanie samowystarczalne w warunkach metropolii, a więc szukania możliwości przetrwania w zagęszczeniu uwarunkowań społecznych. Ten rodzaj survivalu kładzie nacisk na doświadczanie własnych możliwości i elementy poznawcze.
Jeśli służycie w WOT, które w czasie wojny mogą działać na tyłach przeciwnika, to wasze drugie sorty ubraniowe powinny być cywilne!
Powody wytłumaczymy w kolejnych rozdziałach.
Mundur wojskowy musi być wytrzymały. Legendarnemu moro wz. 68 trudno będzie dorównać, ale tkanina mundurowa powinna być odporna na przetarcia i rozdarcia. Mundur musi wytrzymać (i ochronić twoją skórę) podczas czołgania się przez kilkaset metrów po skałach lub gruzowiskach. Podobne wymagania wytrzymałościowe dotyczą butów17. Niestety żaden produkt turystyczny, który był projektowany pod spokojne wycieczki, nie wytrzyma takiego trybu eksploatacji. Kolejną stanowczo ważną kwestią jest odporność na ogień. Tkanina mundurowa musi być trudnopalna. W kontakcie z płomieniem powinna sama gasnąć. Nawet jeżeli wypali się w niej dziura, to po chwili jej skraje mogą się co najwyżej tlić. Najgorszym wariantem są tanie tkaniny syntetyczne, które w trakcie palenia topią się i doprowadzają do bardzo groźnych i trudnych do leczenia oparzeń.
Dokonując zakupu, szczególnie ostrożnie podchodź do ubrań w stylu wojskowym sprzedawanych w popularnych sklepach z militariami. Owszem, produkowane są w modnych kamuflażach, wyglądają solidnie i krojem odpowiadają popularnym wzorom umundurowania. Niestety ze względu na lichą jakość nie są mundurami. Najczęściej problemem jest nieodpowiednia tkanina (łatwopalna, nieodporna na przetarcia) oraz słaba jakość szwów, które puszczają przy mocniejszym pociągnięciu. Zawsze staraj się wybierać odzież „kontraktową”, czyli produkowaną z zachowaniem wszystkich wymogów przewidzianych dla służb mundurowych lub produkowaną przez firmy specjalizujące się w ubraniach używanych w sportach ekstremalnych.
Czasami niemodny i używany demobil będzie o niebo lepszy niż nowa, modnie wyglądająca tandeta!
Kończąc nasze rozważania o mundurach, chcemy zwrócić uwagę na jeszcze dwie ważne kwestie. Po pierwsze, mundur powinien mieć jak najwięcej kieszeni (patrz podrozdział o eszelonowaniu wyposażenia). Po drugie, mundur powinien być zapinany na guziki (duże, przyszyte taśmą) – unikaj suwaków, które prędzej czy później się zepsują (ewentualnie suwak powinien być zdublowany innym rodzajem zapięcia). Klasyczne guziki nie tylko ułatwiają niezbędne naprawy, ale także w przypadku zranienia umożliwiają szybsze dostanie się do rany – zazwyczaj wystarczy po prostu mocniej szarpnąć. To samo dotyczy sytuacji, w których musisz szybko zrzucić z siebie płonącą odzież.
Nasza ostatnia porada dotyczy szelek – spodnie mundurowe obowiązkowo powinny być w nie wyposażone. Gdy w kieszeniach będziesz przenosić pokaźne ilości swojego dobytku, żaden pasek nie będzie w stanie utrzymać spodni na swoim miejscu. Pamiętaj również o tym, że będziesz bardzo szybko chudnąć i po prostu nie nadążysz z regulowaniem paska. Jeżeli dostałeś nasze standardowe spodnie mundurowe, to obowiązkowo wzmocnij przyszycie guzików, do których przypina się szelki. Dobrym rozwiązaniem jest również zakup dodatkowych szelek, które są dopinane na żabki. Dzięki temu będziesz mieć możliwość regulacji ich położenia. Czasami przesunięcie szelek o 2–3 cm znacząco poprawia komfort noszenia – można w ten sposób uniknąć dokuczliwego obcierania sutków18.
Reasumując – w okresie szkolenia będziesz mieć możliwość zorientowania się, czego ci brakuje i czego tak naprawdę realnie potrzebujesz. Postaraj się wykorzystać ten czas na uzupełnienie braków w umundurowaniu i wyposażeniu. Część potrzebnych rzeczy najprawdopodobniej uda ci się zakupić samodzielnie, resztę będą mogli ci dostarczyć bliscy: osobiście, kurierem lub przez znajomych. Broń i zasadnicze oporządzenie powinieneś otrzymać w docelowej jednostce. Jak się jednak wszystko potoczy – tego nie wie nikt. Najprawdopodobniej i tak będziesz musiał sporo rzeczy załatwić sobie sam. O tym, co wybrać, dowiesz się w następnym rozdziale.
Rozdział III
Zasady kompletowania sprzętu i budowania oporządzenia
Dobór odpowiedniego oporządzenia jest jedną z kluczowych spraw wpływających na skuteczne działanie żołnierza na polu walki. Każdy, kto choć trochę otarł się o realną służbę, doskonale rozumie, że w warunkach bojowych przetrwanie w znacznej mierze zależy od tego, co masz na sobie i co jesteś w stanie ze sobą zabrać. Niestety zdecydowana większość rzeczy, które trzeba ze sobą taszczyć, jest wyjątkowo ciężka (broń około 5 kg lub więcej, amunicja około 3 kg lub więcej, woda około 3 kg – minimalna ilość). Rolą oporządzenia jest nie tylko „pomieszczenie” niezbędnego wyposażenia i ochronienie go przed uszkodzeniami, ale przede wszystkim rozłożenie masy w taki sposób, aby umożliwić sprawne i w miarę komfortowe funkcjonowanie żołnierza.
Musimy wam też uświadomić, że tak naprawdę w kwestii oporządzenia nie ma uniwersalnych wzorców – wszystko zależy od rodzaju pełnionej służby, konkretnych zadań, pory roku itd. Innego wyposażenia będzie potrzebować kierowca wojskowej ciężarówki, a zupełnie innego żołnierz jednostek zmechanizowanych (piechoty), walczący w terenie zurbanizowanym. Oporządzenie i wyposażenie przydatne podczas kilkudniowych działań patrolu rozpoznawczego będzie całkowicie nieadekwatne dla artylerzysty lub operatora zestawu przeciwlotniczego albo załogi czołgu…
Niestety w Wojsku Polskim (poza nielicznymi wyjątkami) nadal w wielu aspektach pozostaliśmy na etapie parcianych ładownic oraz legendarnych szelek „dusicielek”, których twórczym rozwinięciem została słynna kamizelka Lubawa z lat 90. XX wieku. Zdecydowanie większym problemem od zacofania sprzętowego pozostaje jednak mentalność niektórych dowódców (co powoli na szczęście ulega zmianie), którzy z zapałem godnym lepszej sprawy wyznają zasadę „chujowo, ale jednakowo” i nie zezwalają na samodzielne doposażanie się w nowoczesny sprzęt. Nie oszukujmy się – w warunkach masowej mobilizacji najprawdopodobniej otrzymasz mało przydatny miks wyposażenia z zapasów po PRL, kilka „cudownych” wynalazków z początków istnienia III RP i być może coś współczesnego. No, chyba że zdarzy się cud i nagle w magazynach pojawi się kilkaset tysięcy zestawów nowoczesnego oporządzenia… Bądźmy jednak realistami i zakładajmy, że cudów nie ma – MON wyśle cię na wojnę w tym, w czym nie będzie szkoda cię pochować.
O tym, jak poradzić sobie z wiecznie spadającym „parciakiem”, majtającą się maską przeciwgazową i śmierdzącą stęchlizną ładownicą do kałacha, być może napiszemy kiedyś specjalny poradnik na potrzeby grup rekonstrukcji historycznej. W tej książce postaramy się jednak skupić na współczesnym oporządzeniu opartym na uniwersalnym systemie molle, który pozwala samodzielnie budować różnorakie kombinacje dostosowane do konkretnych potrzeb.
Przyjmijmy zatem, że dostałeś możliwość samodzielnego skompletowania własnego zestawu. Od czego zacząć? Pierwszym krokiem powinno być przyswojenie sobie filozofii eszelonowania wyposażenia indywidualnego:
1. Poziom krytycznie niezbędny – przedmioty noszone w kieszeniach munduru i zawieszonym na szyi etui (wodoodpornym pokrowcu).
2. Poziom optymalny – wyposażenie przenoszone na pasie i szelkach.
3. Poziom dodatkowy – sprzęt umieszczony w plecaku taktycznym lub, jak kto woli, patrolowym (maksymalnie 30 l).
4. Poziom komfortowy – sprzęt dodatkowy przewożony (lub przenoszony na niewielkie odległości) w worku desantowym, specjalnej torbie lub dużym plecaku o objętości około 100 l.
Zanim przejdziemy do opisu wyposażenia, które powinno znaleźć się na każdym z wymienionych powyżej poziomów, musimy zapoznać się jeszcze z kilkoma praktycznymi uwagami dotyczącymi bezpośrednio samego oporządzenia.
Po pierwsze, nigdy nie żałuj pieniędzy na dobry, solidnie wykonany i trwały sprzęt. Podstawą zawsze będzie nowoczesny „gruby” pas oporządzeniowy (taktyczny) wyściełany od strony wewnętrznej wytrzymałą pianką amortyzującą. Jego głównym zadaniem jest równomierne i delikatne rozłożenie ciężaru przenoszonej w ładownicach amunicji i innego wyposażenia. Dobre pasy są drogie, ale to właśnie one są głównym elementem wyposażenia i to dzięki nim pozostały szpej w najmniej odpowiednim momencie walki nie znajdzie się pod waszą szyją albo nie ściągnie wam spodni z tyłka.
W komplecie z pasem powinny się znaleźć solidnie wykonane szelki, które będą rozkładać obciążenie pomiędzy biodrami a ramionami. Dokonując zakupu, zawsze zwracaj uwagę na jakość zastosowanych materiałów oraz szwów. Tanią cordurę, lub raczej materiał ją udający, rozpoznasz raczej bez większych problemów. Podobnie wygląda sprawa z paskami służącymi do podczepiania ładownic i innych elementów wyposażenia. Jeżeli są „zbyt delikatne” i się prują, zrezygnuj z zakupu. Pamiętaj, że coś, co nadaje się na plecak dla pierwszoklasisty, nie ma prawa być stosowane przy produkcji wyposażenia dla żołnierzy – tandeta rozwali się w najmniej odpowiednim momencie. Szczególną uwagę zwróć na klamrę służącą do zapinania pasa – najlepiej, aby była wykonana z metalu lub w ostateczności z solidnego plastiku. Klamra musi być zabezpieczona przed samoistnym (niekontrolowanym) rozpinaniem się i jednocześnie powinna dawać możliwość szybkiego rozpięcia jedną ręką (np. w sytuacji zranienia, kiedy trzeba szybko zrzucić oporządzenie). Niedopuszczalna jest sytuacja, w której musisz „szarpać się” z paskiem.
Innym wariantem przenoszenia oporządzenia jest taktyczna kamizelka (najczęściej z kieszeniami na płyty balistyczne), do której możemy podczepić ładownice i pokrowce na pozostały sprzęt. Owszem, wygląda bardziej „kozacko”, ale w warunkach długotrwałej eksploatacji sprawdza się znacznie gorzej, gdyż cały ciężar spoczywa jedynie na ramionach, a twój środek ciężkości zostaje przeniesiony niebezpiecznie w górę – uwierz nam, że zdecydowanie lepsza jest sytuacja, gdy pozostaje on w okolicach bioder. Gwarantujemy również, że już po kilku dniach noszenia mocno „dociążonej” kamizelki twój kręgosłup zacznie ci wysyłać bardzo wyraźne sygnały. Poza tym podczas realnej służby nietrudno o sytuacje, w których wykorzystując chwilę na odpoczynek, możesz zdjąć z siebie oporządzenie, jednocześnie pozostając ze względów bezpieczeństwa w hełmie i kamizelce.
Nieważne, czy zdecydujesz się na klasyczne pasoszelki, czy kamizelkę taktyczną, pod żadnym pozorem nie kuś się na okazje cenowe. Coś, co normalnie kosztuje od kilkuset złotych w górę, nie może być sprzedawane za stówkę! Często popełnianym błędem jest również uleganie modzie. O wyborze danego sprzętu nie decydują jego jakość i walory użytkowe, ale np. kolor… „Nie, nie wezmę tych ładownic, bo są zielone, a ja mam wszystko w multicamie…”. Uwierz nam, że kolor (no, może poza czarnym, który stanowczo odradzamy, gdyż utrudnia dobre maskowanie i nawet w polskiej armii zarządzono, aby go wycofać z umundurowania i wyposażenia polowego) nie ma większego znaczenia. W najlepszym wariancie w takich sytuacjach po prostu się przepłaca… w najgorszym traci się pieniądze na rzeczy, które będą kompletnie nieprzydatne.
W tym miejscu musimy sobie zadać najważniejsze pytanie: czy warto samodzielnie „na wszelki wypadek” kupować oporządzenie? Poza nielicznymi wyjątkami19 nasza odpowiedź brzmi: NIE! Ryzyko, że nie trafisz z zakupem i zmarnujesz pieniądze, jest zbyt duże. W razie mobilizacji i tak dostaniesz jakiś „zestaw startowy”. Jeżeli uda ci się z nim przetrwać pierwszy okres służby, wówczas sam doskonale będziesz wiedział, czego realnie potrzebujesz na danym stanowisku. Jeżeli koniecznie chcesz jednak coś sobie kupić, to lepiej zainwestuj swoje pieniądze w porządne buty (chociaż nowsze modele wydawane od mniej więcej 2017 roku są naprawdę dobre) oraz dobrej jakości plecak i ewentualnie pas. To na początek w zupełności wystarczy, a z zakupów będziesz mógł korzystać w życiu codziennym, przy okazji je testując.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. W warunkach obecnego konfliktu zbrojnego taktyka zmienia się niezwykle szybko. Coś, co było skuteczne na początku wojny rosyjsko-ukraińskiej, obecnie jest już całkowicie nieaktualne. [wróć]
2. Wszelkie przytaczane przez nas przykłady pochodzą z ogólnodostępnych materiałów i źródeł historycznych. [wróć]
3. Zgłosiłeś się do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej, skusiłeś się na „wakacje z wojskiem” za 6 tysięcy złotych za 27 dni szkolenia albo próbowałeś swoich sił w WOT, ale ci się znudziło i zrezygnowałeś? Gratulujemy – według kwitów jesteś już przeszkolony i jako rezerwista zostaniesz powołany w pierwszej kolejności. Co z tego, że praktycznie nic nie umiesz, nawet w porównaniu z „dziadkiem”, który odbębnił kiedyś pełne dwa lata zasadniczej służby wojskowej. Sztuka jest sztuka, przydział wypisany, tabelka wypełniona… Nigdzie się nie zapisywałeś i myślisz, że ewentualny pobór cię ominie? Nic bardziej błędnego. Skoro podstawowe szkolenie w WOT trwa dwa tygodnie, to w razie „W” też bardzo szybko będzie z ciebie można zrobić „wystarczająco przeszkolonego” żołnierza. [wróć]
4. Formowanie Armii Ochotniczej rozpoczęto dopiero 1 lipca 1920 roku. [wróć]
5. Złośliwi teoretycy sztuki wojennej dzielą współczesną piechotę na trzy rodzaje: piechota szturmowa – wyspecjalizowane profesjonalne i dobrze uzbrojone oddziały zdolne do przełamywania pozycji przeciwnika; piechota liniowa – zwykła, przeciętnie wyszkolona i wyposażona piechota zdolna do długotrwałego utrzymywania pozycji; piechota jednorazowa – słabo wyszkoleni i nędznie wyposażeni żołnierze, których wykorzystuje się do łatania dziur we froncie lub po prostu do „zużywania zasobów przeciwnika”. [wróć]
6. Wątek ten poruszaliśmy już w Cywilu na wojnie, s. 241–249. Tu przedstawiamy nieco rozszerzoną i zaktualizowaną listę. [wróć]
7. Więcej na ten temat patrz: Cywil na wojnie, s. 249–253. [wróć]
8. Po raz pierwszy będziesz czekał w momencie wjazdu do jednostki. Przywiozą was za wcześnie, no i chuj… czekasz, aż kadra się pojawi. Później będziesz czekał na wypełnienie kwitów, potem trzeba oczekiwać na wydanie sortów… Jak już je dostaniesz, bedziesz czekał, aż w końcu ktoś zaprowadzi was do stołówki… Spotkanie z dowódcą? Też będziesz musiał poczekać… Wyjście do łaźni – trzeba poczekać na swoją kolej… Zbiórka pododdziału – musisz czekać, aż ostatni lamapeta się ogarnie i łaskawie dołączy do szyku… Chcesz naładować telefon – czekasz na swoją kolej do jedynego dostępnego gniazdka… [wróć]
9. Profos – podoficer nadzorujący areszt. [wróć]
10. Nigdy nie żałuj typa z magazynu – od wielu lat bierze niemałe pieniądze z naszych podatków za swoją pracę. Poza tym to ty pojedziesz walczyć, a on dalej jako „zawodowy” będzie wydawać gacie ze składu – w końcu takich ważnych spraw nie można powierzać nieprofesjonalistom. [wróć]
11. Na menażce możesz wydrapać swoje inicjały. [wróć]
12. Gdy zaczną spadać bomby albo twój dom znajdzie się pod okupacją, usprawiedliwienia, że jesteś pacyfistą albo że nie chciałeś walczyć za interesy polityków, międzynarodowych korporacji itd., nikogo już nie będą obchodzić. [wróć]
13. Tak, wiemy, że jest to nawoływanie do działań wbrew wojskowo-korporacyjnej moralności, etosowi służby itd., ale gdy chodzi o życie i zdrowie żołnierzy (a na wojnie ceną błędów, niedociągnięć i wszelakich patologii zawsze jest czyjeś życie), nie ma się co szczypać i zasłaniać frazesami o „dobru służby”. Patologie trzeba zwalczać, a winnych karać. Surowo! [wróć]
14. Jeżeli nie masz ze sobą plastra, to patrz rozdział pierwszy – trzeba było zabrać. [wróć]
15. Toru przeszkód. [wróć]
16. Kurtki na poważne mrozy są noszone na zasadzie starego kożucha wartowniczego na wierzchu wszystkich pozostałych warstw, w tym także kamizelki kuloodpornej. Okrywa się nimi newralgiczne elementy wyposażenia – np. radio i inną elektronikę, która może bardzo szybko paść na mrozie. Odzież chroniącą przed ekstremalnymi mrozami zakłada się dopiero po dojściu na pozycję, tak żeby się wcześniej nie spocić podczas marszu. [wróć]
17. Tanie buty z membraną są złym pomysłem – być może sprawdzą się na wycieczce, ale nie w czasie długotrwałego użytkowania. W takiej sytuacji już lepiej mieć mocne klasyczne skórzane buty, które przynajmniej będzie można bez ryzyka spalenia wysuszyć na ognisku. [wróć]
18. Problem podrażnienia sutków dotyczy również mężczyzn. Gdy będziesz przepocony, ciągłe ocieranie o szelki, kamizelkę lub inne elementy oporządzenia może prowadzić nawet do stanów zapalnych. [wróć]
19. Jeżeli jesteś zawodowym żołnierzem, który wie, czego potrzebuje, lub członkiem organizacji proobronnej, bierzesz udział w grach ASG albo aktywnie uprawiasz strzelectwo, to będziesz miał wiele okazji do sensownego spożytkowania wydanej kwoty. [wróć]