Alfabet wojny - Kafir, Kaczor - ebook

Alfabet wojny ebook

Kafir, Kaczor

0,0
35,92 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Myślenie, że wojna jest tylko sprawą zawodowców, jest bardzo naiwne.

O tym, jak zachować się podczas przejścia frontu i rozpoczęcia okupacji przez wrogie wojska, autorzy pisali w książce „Cywil na wojnie”. Ta książka przynosi odpowiedź na pytania, jak zachować się w okresie późniejszym, kiedy kontrolę nad terenem przejmują wrogie organy represyjne. Biorąc pod uwagę nasze doświadczenia historyczne, możemy być pewni, iż wróg od samego początku agresji będzie stosować zmasowane represje wobec naszej ludności – bez różnicy, czy ktoś ma zamiar walczyć, czy też będzie gotowy grzecznie się podporządkować…

Bądź na to gotowy!

Dowiedz się:

• jak się przygotować, by zminimalizować własne straty,

• jak skutecznie zwalczać przeciwnika,

• czy stawiać opór, a jeśli tak, to jak robić to mądrze,

• jakie działania odstraszające stosować,

i wszystkiego innego, co powinien wiedzieć zwykły szeregowy żołnierz, który ma prowadzić działania w warunkach okupacji

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 388

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wstęp

Wstęp

Sza­nowny Czy­tel­niku,

książka, którą trzy­masz w ręku, jest kon­ty­nu­acją naszego wcze­śniej­szego opra­co­wa­nia Cywil na woj­nie, w któ­rym oma­wia­li­śmy spo­soby zabez­pie­cze­nia lud­no­ści cywil­nej oraz sche­maty postę­po­wa­nia prze­wi­dziane dla ogółu spo­łe­czeń­stwa w trak­cie peł­no­ska­lo­wego kon­fliktu zbroj­nego. Tym razem pra­gniemy sku­pić się na prak­tycz­nych pora­dach dla osób, które są w sta­nie w razie zagro­że­nia sta­nąć do walki lub włą­czyć się w orga­ni­zo­wa­nie struk­tur pod­zie­mia.

Ze względu na zupeł­nie odmienną spe­cy­fikę poszcze­gól­nych zagad­nień niniej­sze opra­co­wa­nie zostało podzie­lone na dwie zasad­ni­cze czę­ści: Żoł­nierz oraz Kon­spi­ra­tor. Pierw­sza zawiera prak­tyczne porady i wska­zówki dla osób, które tra­fią w sze­regi Sił Zbroj­nych RP – nie­ważne, na ochot­nika czy w ramach mobi­li­za­cji. Nie znaj­dzie­cie tu opi­sów uzbro­je­nia ani tym bar­dziej ogól­nego wykładu na temat tak­tyki1. Posta­ramy się jed­nak zwró­cić uwagę na pro­ste, choć czę­sto pomi­jane w obec­nym szko­le­niu Woj­ska Pol­skiego zagad­nie­nia zwią­zane z codzien­nym funk­cjo­no­wa­niem żoł­nie­rza, zarówno pod­czas okresu przy­go­to­wa­nia do służby, jak i bez­po­śred­nio na polu walki. Zde­cy­do­waną więk­szość przed­sta­wio­nych tu porad zaczerp­nę­li­śmy z aktu­al­nych doświad­czeń żoł­nie­rzy real­nie wal­czą­cych na wszyst­kich fron­tach wojny toczo­nej za naszą wschod­nią gra­nicą.

Druga część książki to omó­wie­nie zasad, jakie powinny sto­so­wać oddziały par­ty­zanc­kie i struk­tury pod­zie­mia w ramach dzia­łań nie­re­gu­lar­nych pro­wa­dzo­nych przez siły, które pozo­stały w tere­nie zaję­tym przez prze­ciw­nika (bądź doraź­nie zostały tam stwo­rzone). Dość szcze­gó­łowo opi­sa­li­śmy rów­nież obecną dok­trynę Woj­ska Pol­skiego wraz z wszyst­kimi jej man­ka­men­tami wyni­ka­ją­cymi z nie­uwzględ­nia­nia doświad­czeń z obec­nych kon­flik­tów zbroj­nych. Uję­li­śmy tam rów­nież wska­zówki doty­czące two­rze­nia i sku­tecz­nego funk­cjo­no­wa­nia struk­tur pod­zie­mia. Wbrew ocze­ki­wa­niom osób „zacza­dzo­nych” histo­rycz­nymi mitami nie sku­pimy się jed­nak na bez­po­śred­nich pora­dach doty­czą­cych walki zbroj­nej (która tak naprawdę sta­nowi zale­d­wie nie­wielką część dzia­łal­no­ści kon­spi­ra­cji), ale kom­plek­sowo omó­wimy pod­sta­wowe zagad­nie­nia zwią­zane z real­nymi celami funk­cjo­no­wa­nia pań­stwa pod­ziem­nego, czyli przede wszyst­kim mini­ma­li­za­cją strat, zabez­pie­cze­niem fizycz­nego i moral­nego prze­trwa­nia narodu oraz przy­go­to­wa­niem gruntu pod powo­jenną odbu­dowę kraju.

Oczy­wi­ście zda­jemy sobie sprawę, że książka – nawet naj­le­piej napi­sana – nie zastąpi rze­tel­nego i trwa­ją­cego mie­sią­cami, jeśli nie latami, szko­le­nia. Po co więc to wszystko? Się­gnijmy do ana­lo­gii z kur­sem na prawo jazdy – bez samo­chodu z literką „L” na dachu i doświad­czo­nego instruk­tora nie nauczysz się jeź­dzić. Mimo to ist­nieją pod­ręcz­niki dla przy­szłych kie­row­ców. W zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści oprócz teo­rii zawie­rają one całą masę prak­tycz­nych porad i cen­nych wska­zó­wek, pozwa­la­ją­cych unik­nąć wielu poważ­nych błę­dów. Trak­tuj więc naszą książkę jako swo­istą lek­turę uzu­peł­nia­jącą, która pozwoli ci zapo­znać się ze zbior­czym doświad­cze­niem tych, któ­rzy od wielu lat sie­dzą w tema­cie.

W tym miej­scu musimy rów­nież wspo­mnieć, że o wielu spra­wach, zwłasz­cza tych doty­czą­cych bez­po­śred­nich metod walki czy cha­łup­ni­czej pro­duk­cji uzbro­je­nia, nie chcemy pisać ze względu na nasze wspólne bez­pie­czeń­stwo. Ta książka nie jest pod­ręcz­ni­kiem dla poten­cjal­nych prze­stęp­ców i ter­ro­ry­stów! Nie znaj­dziesz tu porad doty­czą­cych wytwa­rza­nia mate­ria­łów wybu­cho­wych oraz prak­tycz­nych wska­zó­wek doty­czą­cych sku­tecz­nego zabi­ja­nia siły żywej prze­ciw­nika2. Jeżeli pra­gniesz naprawdę zdo­być spe­cja­li­styczną wie­dzę z tego zakresu, to drzwi woj­sko­wych cen­trów rekru­ta­cji tudzież cen­tra naboru róż­no­ra­kich służb stoją otwo­rem (pyta­nie, któ­rym?) – po przej­ściu wery­fi­ka­cji będziesz miał oka­zję tra­fić na odpo­wied­nie szko­le­nia. Jeżeli zaś nie pla­nu­jesz kariery woj­sko­wej, masz cały sze­reg legal­nych moż­li­wo­ści zdo­by­cia pod­staw nie­zbęd­nej wie­dzy. Bez więk­szych pro­ble­mów możesz zapi­sać się do orga­ni­za­cji pro­obron­nych, w któ­rych poznasz wybrane zasady tak­tyki i medy­cyny pola walki. Możesz rów­nież posta­rać się o uzy­ska­nie pozwo­le­nia na broń i w ramach klu­bów strze­lec­kich brać udział w spe­cja­li­stycz­nych szko­le­niach pro­wa­dzo­nych przez wyso­kiej klasy spe­cja­li­stów. W tym miej­scu kate­go­rycz­nie prze­strze­gamy przed samo­dziel­nym przy­go­to­wy­wa­niem się do „wojny”. Gro­ma­dze­nie arse­nału nie­le­gal­nej broni czy zabawa w domo­ro­słego sapera to nie tylko jedno z cięż­szych prze­stępstw ści­ga­nych z urzędu, ale także spro­wa­dza­nie bez­po­śred­niego nie­bez­pie­czeń­stwa na sprawcę oraz osoby postronne. Pro­szę, uwierz: nikt nie będzie docho­dzić, czy twoim moty­wem było „przy­go­to­wa­nie się na wojnę”, czy zaopa­try­wa­nie grup prze­stęp­czych… Prawo jest pod tym wzglę­dem surowe!

Mamy nadzieję, że książka ta będzie cen­nym porad­ni­kiem dla osób nie­zwią­za­nych do tej pory z tema­tyką woj­sko­wo­ści, a zara­zem sta­nie się waż­nym gło­sem w dys­ku­sji doty­czą­cej nie­zbęd­nych zmian w przy­go­to­wa­niach naszego kraju do pro­wa­dze­nia real­nych dzia­łań obron­nych.

Część pierwsza. Żołnierz. Poradnik dla (jednorazowej) piechoty

Część pierw­sza

Żoł­nierz

Porad­nik dla (jed­no­ra­zo­wej) pie­choty

Wstęp do części pierwszej

Wstęp do czę­ści pierw­szej

Tak jak wspo­mnie­li­śmy w głów­nym wstę­pie do książki, niniej­sza część będzie poświę­cona pro­ble­mom, z któ­rymi może spo­tkać się świeżo upie­czony żoł­nierz (lub 50-letni rezer­wi­sta), który po kró­ciut­kim i bar­dzo powierz­chow­nym prze­szko­le­niu został rzu­cony „na głę­boką wodę”. Nie chcemy być oczy­wi­ście złymi pro­ro­kami, ale…

Obecna sytu­acja mię­dzy­na­ro­dowa wska­zuje, że wkro­czy­li­śmy w epokę wojen, do któ­rych możemy zostać wcią­gnięci nawet wbrew naszej woli (i inte­re­som). Nawet pozo­sta­jąc opty­mi­stą, należy jed­nak szy­ko­wać się na naj­gor­sze sce­na­riu­sze. Obecny stan Woj­ska Pol­skiego, zwłasz­cza zaś nie­bez­piecz­nie niskie ilo­ści prze­szko­lo­nych rezerw oso­bo­wych, stwa­rzają sytu­ację, w któ­rej zwy­kli oby­wa­tele w razie zagro­że­nia będą powo­ły­wani pod broń i rzu­cani w wir walk po bar­dzo pobież­nym prze­szko­le­niu3. Z podob­nymi przy­pad­kami mie­li­śmy już zresztą nie­jed­no­krot­nie do czy­nie­nia w naszej histo­rii. W 1920 roku, w kry­tycz­nym momen­cie bol­sze­wic­kiej nawały, szalę zwy­cię­stwa na naszą stronę prze­chy­liła despe­racko for­mo­wana Armia Ochot­ni­cza4, która za cenę ogrom­nych strat wsparła woj­ska liniowe i pozwo­liła odrzu­cić wroga spod War­szawy. Dziś, gdy histo­ria zato­czyła krąg i powró­ciła do starć maso­wych armii zło­żo­nych z żoł­nie­rzy z obo­wiąz­ko­wego poboru, w celu utrzy­ma­nia terenu nie­zbędna jest ogromna liczba żoł­nie­rzy zwy­kłej (tra­dy­cyj­nej) lub, jak to się obec­nie nazywa, lek­kiej pie­choty5, która kosz­tem wła­snego życia będzie powstrzy­my­wać nawałę wroga, dając tym samym szansę na dzia­ła­nie ofen­sywne oraz roz­strzy­ga­jące pro­fe­sjo­nal­nym i dobrze nasy­co­nym nowo­cze­snym sprzę­tem tech­nicz­nym jed­nost­kom linio­wym.

Przed­sta­wione w tej czę­ści książki porady i wska­zówki w zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści pocho­dzą z ana­liz aktu­al­nych doświad­czeń żoł­nie­rzy, któ­rzy od ponad dwóch lat znaj­dują się w stre­fie real­nych walk (zarówno ze strony ukra­iń­skiej, jak i rosyj­skiej). Ze względu na doce­lo­wego odbiorcę, czyli pol­skiego czy­tel­nika, w więk­szo­ści zostały one zaadap­to­wane do naszej rze­czy­wi­sto­ści (z uwzględ­nie­niem wszyst­kich „nie­do­stat­ków” Woj­ska Pol­skiego i pato­lo­gii w MON). Dla­czego warto się­gnąć po doświad­cze­nia zza naszej wschod­niej gra­nicy, gdzie obec­nie trwa peł­no­ska­lowa wojna? Powo­dów jest wiele, ale skupmy się na tych naj­waż­niej­szych. Po pierw­sze, więk­szość obec­nych żoł­nie­rzy ukra­iń­skich ni­gdy nie była zawo­dow­cami i musiała zdo­by­wać pod­sta­wową wie­dzę na doraź­nych kur­sach lub znacz­nie czę­ściej już w trak­cie walk. Nawet ci, któ­rzy koń­czyli służbę zawo­dową o przy­sło­wio­wej 15.30 i szli do domu na obiad, rów­nież musieli zwe­ry­fi­ko­wać (o ile nie pole­gli w pierw­szych tygo­dniach wojny) swoje dotych­cza­sowe wyobra­że­nia o woj­sku i woj­nie – po pro­stu nowe realia pro­wa­dze­nia dzia­łań zbroj­nych oka­zały się zupeł­nie inne niż te, do któ­rych się szy­ko­wano.

Warto pod­kre­ślić rów­nież, że dotych­cza­sowe doświad­cze­nia nowo­cze­snych armii z ostat­nich kon­flik­tów zbroj­nych, kiedy to pro­wa­dzono ogra­ni­czone dzia­ła­nia w skła­dzie zawo­do­wych i dobrze zgra­nych pod­od­dzia­łów zło­żo­nych z pro­fe­sjo­nal­nych żoł­nie­rzy (sto­sun­kowo mło­dych, w dobrej kon­dy­cji fizycz­nej, bez pro­ble­mów zdro­wot­nych), dia­me­tral­nie róż­nią się od realiów funk­cjo­no­wa­nia armii zło­żo­nej z rezer­wi­stów i ochot­ni­ków, spo­śród któ­rych spora część (w pod­od­dzia­łach logi­stycz­nych – więk­szość) ma grubo ponad 40 lat…

Rozdział I. Co zrobić przed mobilizacją

Roz­dział I

Co zro­bić przed mobi­li­za­cją

Zanim przej­dziemy do wyli­cze­nia nie­zbęd­nych rze­czy, które powi­nie­neś zabrać ze sobą do woj­ska, w pierw­szej kolej­no­ści musimy omó­wić to, co możesz zro­bić na długo przed otrzy­ma­niem karty powo­ła­nia. Owe wcze­śniej­sze przy­go­to­wa­nia doty­czą szcze­gól­nie star­szych wie­kiem rezer­wi­stów, któ­rzy nie tylko mają już pro­blemy ze zdro­wiem, ale przede wszyst­kim są total­nie „zapusz­czeni” pod wzglę­dem dba­ło­ści o spraw­ność fizyczną. Co zatem robić, jeżeli jesteś czter­dzie­sto­kil­ku­let­nim rezer­wi­stą z piw­nym brzusz­kiem, nad­ci­śnie­niem, począt­kami cukrzycy, grzy­bicą na pal­cach stóp i małymi, ale roku­ją­cymi na szybki wzrost hemo­ro­idami? Takie dole­gli­wo­ści nie zwal­niają od mobi­li­za­cji… więc po kolei:

1. Wylecz zęby! Ból zęba w jed­no­stce lub nie daj Boże na pozy­cji będzie ostat­nią rze­czą, jaka chciał­byś, żeby ci się przy­tra­fiła.

2. Pod­lecz swoje cho­roby prze­wle­kłe oraz zrób zapas leków, które przyj­mu­jesz na stałe, tak żeby w razie powo­ła­nia do woj­ska móc je zabrać ze sobą.

3. Schud­nij! Z dodat­ko­wymi kilo­gra­mami ciężko się poru­szać, a i kami­zelka kulo­od­porna (lub prze­ciw­o­dłam­kowa) ciężko się zapina i źle przy­lega.

4. Ogól­nie zadbaj o formę. Sama siłow­nia zbyt­nio ci nie pomoże – szcze­gól­nie przy­datne są ćwi­cze­nia ogól­no­ro­zwo­jowe, mar­sze z kil­ku­na­sto­ki­lo­gra­mo­wym ple­ca­kiem i prak­tyczne kopa­nie łopatą. Potre­nuj też czoł­ga­nie się – pra­cują wów­czas zupeł­nie inne mię­śnie niż te, któ­rych uży­wamy w nor­mal­nym życiu lub spo­rcie. Jeśli mimo wszystko nie wiesz, jak zabrać się do pod­nie­sie­nia swo­jej kon­dy­cji fizycz­nej, dobrym pomy­słem jest ostat­nio popu­larny Cross­fit. Ten sys­tem ćwi­czeń to rodzaj tre­ningu, który łączy tre­ning siłowy z tre­ningiem kon­dy­cyj­nym (wytrzy­ma­ło­ścio­wym). Tre­ning składa się z funk­cjo­nal­nych oraz zróż­ni­co­wa­nych ćwi­czeń z zakresu gim­na­styki oraz ćwi­czeń z obcią­że­niem wła­snego ciała, pod­no­sze­nia cię­żaru i tre­ningu car­dio (aero­bo­wego), które wyko­nuje się z wysoką inten­syw­no­ścią. Wiele ćwi­czeń tego rodzaju, jak i całych pro­gra­mów tre­ningowych jest dostęp­nych za darmo w Inter­ne­cie.

PAMIĘ­TAJ! Jeśli mia­łeś długą prze­rwę w ćwi­cze­niach fizycz­nych, ni­gdy nie zaczy­naj od dłu­gich dystan­sów bie­go­wych bądź mar­szo­bie­gów z obcią­że­niem. Jedyne, co osią­gniesz, to szybka kon­tu­zja!

5. Zapisz się na kurs pierw­szej pomocy. Woj­sko teo­re­tycz­nie powinno cię prze­szko­lić, ale lepiej zadbać o to samemu. Zresztą nawet jeżeli cię nie powo­łają, wie­dza tego typu zawsze może się przy­dać w cywil­nym życiu.

6. Skom­ple­tuj drobne wypo­sa­że­nie oso­bi­ste, któ­rego będziesz potrze­bo­wać, a woj­sko ci go nie da (patrz następny pod­roz­dział).

Nawet jeżeli nie zosta­niesz zmo­bi­li­zo­wany, zasto­so­wa­nie się do znacz­nej czę­ści powyż­szych porad po pro­stu poprawi twoje zdro­wie. A jeżeli jed­nak tra­fisz w sze­regi woj­ska, będzie ci zde­cy­do­wa­nie łatwiej!

Co zabrać ze sobą do wojska?

Co zabrać ze sobą do woj­ska?6

Z momen­tem otrzy­ma­nia Karty Powo­ła­nia zazwy­czaj zaczyna się paniczne pako­wa­nie naj­po­trzeb­niej­szych rze­czy. Cały pro­blem polega jed­nak na tym, że mało kto w gorączce przy­go­to­wań jest w sta­nie szybko zebrać real­nie przy­datne przed­mioty. W teo­rii woj­sko powinno zabez­pie­czyć cię umun­du­ro­wa­niem, opo­rzą­dze­niem i środ­kami ochrony indy­wi­du­al­nej. Nie­stety nie ma gwa­ran­cji, że dosta­niesz nie­zbędne rze­czy oso­bi­ste. Z tego względu spa­kuj zawczasu pod­ręczną torbę lub ple­cak z nie­zbęd­nym wypo­sa­że­niem, któ­rego nie zapewni ci woj­sko. Co powinno się zna­leźć w naszej „tor­bie mobi­li­za­cyj­nej”?

Środki higieny oso­bi­stej – paku­jemy je w kosme­tyczkę lub przy­naj­mniej w oddzielny wore­czek.

1. Szczo­teczka i pasta do zębów, mydło w kostce – naj­le­piej prze­cho­wy­wać je w pla­sti­ko­wej mydel­niczce.

2. Nożyczki lub obci­nacz i pil­ni­czek do paznokci!

3. Zestaw do gole­nia – kilka maszy­nek jed­no­ra­zo­wych, płyn po gole­niu lub woda koloń­ska (w razie czego będziesz nią mógł zde­zyn­fe­ko­wać rów­nież drobne otar­cia i ska­le­cze­nia). Zamiast kremu lub pianki do gole­nia możesz zabrać kla­syczny pędzel i jak za daw­nych cza­sów wyko­rzy­sty­wać zwy­kłe mydło do zro­bie­nia piany. Obo­wiąz­kowo weź ze sobą nie­wiel­kie lusterko. Nie masz? To zabierz żonie albo córce! Od biedy w razie braku lusterka możesz się ogo­lić, korzy­sta­jąc z kamerki w tele­fo­nie komór­ko­wym.

4. Kilka paczek mokrych chu­s­te­czek higie­nicz­nych. Jedna duża paczka w przy­padku nie­do­mknię­cia szybko wyschnie, ponadto jest nie­po­ręczna. Kilka małych upchniesz wszę­dzie i zawsze będziesz mógł się wymie­nić z innymi żoł­nie­rzami na różne potrzebne przed­mioty (han­del wymienny to jedna z bar­dziej roz­wi­nię­tych rze­czy w armii). Chu­s­teczki przy­da­dzą się do prze­cie­ra­nia obtar­tych pachwin i sku­tecz­nego pod­cie­ra­nia się. Gwa­ran­tu­jemy ci, że doce­nisz je dopiero w momen­cie, gdy nie będziesz miał jak się nor­mal­nie umyć!

5. Zasypka dla nie­mow­ląt lub talk. Na 99% pod­czas inten­syw­nego wysiłku fizycz­nego doro­bisz się otarć w oko­li­cach pachwin. Bez zasypki nie prze­trwasz…

6. Pod­sta­wowa apteczka indy­wi­du­alna z zapa­sem leków, które musisz przyj­mo­wać na stałe + zestaw pod­sta­wo­wych leków prze­ciw­bó­lo­wych/prze­ciw­go­rącz­ko­wych (para­ce­ta­mol lub ibu­pro­fen), tabletki do ssa­nia na gar­dło, coś na nie­straw­ność i roz­wol­nie­nie.

7. Zestaw pla­strów z opa­trun­kiem (mini­mum dwa opa­ko­wa­nia). Przy­da­dzą się zarówno do obtarć na nogach, jak i nie­wiel­kich ska­le­czeń. Dobrze rów­nież zaopa­trzyć się w nie­wielką bute­leczkę gen­cjany, jodyny lub ocet­ni­septu. Drobne ska­le­cze­nia lub np. zadarte skórki przy paznok­ciach potra­fią się gnoić i sku­tecz­nie utrud­niać życie.

8. Żel prze­ciw­bó­lowy na urazy. Pod­czas inten­syw­nego wysiłku fizycz­nego naj­praw­do­po­dob­niej coś sobie nacią­gniesz. Na sto pro­cent będą cię rów­nież bolały plecy – zarówno dzięki kami­zelce kulo­od­por­nej, jak i z powodu prze­no­sze­nia cięż­kich przed­mio­tów.

9. Maść na hemo­ro­idy (podraż­nie­nia odbytu), np. poste­ri­san lub procto-hemo­lan, oraz płyn lub maść na opryszczkę. Prę­dzej czy póź­niej któ­raś z tych dole­gli­wo­ści cię dopad­nie.

10. Kredka ochronna do ust lub przy­naj­mniej zwy­kły krem typu Nivea. Przyda się nie tylko zimą. Rów­nież w innych porach roku usta będą ci pękać.

11. Latem zabierz środki odstra­sza­jące komary i maść łago­dzącą skutki uką­szeń. Zimą dorzuć do wypo­sa­że­nia tłu­sty krem ochronny do twa­rzy i krem rege­ne­ra­cyjny do rąk.

12. Papier toa­le­towy (obo­wiąz­kowo zawi­nięty w wore­czek foliowy) oraz zapas mini­mum kilku opa­ko­wań chu­s­te­czek higie­nicz­nych. Jeżeli masz wię­cej miej­sca w tor­bie, to dorzuć chu­s­te­czek i papieru tyle, ile się da.

Obo­wiąz­ko­wym wypo­sa­że­niem, w które musisz zaopa­trzyć się samo­dziel­nie, będzie porządny scy­zo­ryk lub mul­ti­tool, dla któ­rego alter­na­tywą będzie solidny nóż i kom­bi­nerki. Nawet nie wiesz, jak czę­sto będziesz z nich korzy­stać

Bagnety, duże noże bojowe lub myśliw­skie na ogół są dość rzadko wyko­rzy­sty­wane – naj­czę­ściej do otwie­ra­nia kon­serw lub puszek z amu­ni­cją. Jeżeli nie musisz, to nie docią­żaj się nimi

Kupu­jąc kremy, sta­raj się wybie­rać te w tubce – są poręcz­niej­sze, a ich opa­ko­wa­nie jest bar­dziej odporne niż zwy­kłe pla­sti­kowe pudełko, które może łatwo pęk­nąć i upie­przyć zawar­tość ple­caka.

Ubrania

Ubra­nia

1. Mini­mum dwie zmiany bie­li­zny (bok­serki baweł­niane, grube mocne skar­pety, baweł­niany T-shirt). Jeżeli masz miej­sce w tor­bie, weź wię­cej gaci! Zuży­wają się wyjąt­kowo szybko, a i nie zawsze będziesz mieć moż­li­wość regu­lar­nego pra­nia.

2. Bie­li­zna ter­miczna. Przyda się nawet latem jako ocie­placz lub sku­tecz­nie zastąpi piżamę do spa­nia.

3. Ręka­wice robo­cze – mini­mum dwie pary. Mogą być nawet zwy­kłe „wam­pirki”, choć lepiej kupić coś moc­niej­szego. Nawet jeśli dosta­niesz od woj­ska przy­dzia­łowe ręka­wiczki, to przy kopa­niu oko­pów, prze­no­sze­niu sprzętu czy kon­tak­cie z bro­nią lub tech­niką woj­skową bar­dzo szybko ci się zużyją. Ręka­wiczki zawsze noś ze sobą i trak­tuj je jako pod­sta­wową ochronę rąk przed drob­nymi ura­zami.

4. Teni­sówki – być może dosta­niesz je od woj­ska, ale w warun­kach mobi­li­za­cji róż­nie z tym bywa. Na pewno przy­da­dzą się, aby dać „odpo­cząć” nogom od butów woj­sko­wych. Jeżeli masz moż­li­wość, weź rów­nież zwy­kłe klapki.

5. Szal, komin lub chu­sta ara­fatka. Przyda się jako część gar­de­roby i dosko­nale spełni funk­cję ręcz­nika.

6. Miękka czapka (naj­le­piej kolor zie­lony). Warto zawsze mieć zapa­sowe nakry­cie głowy – przyda się zarówno do spa­nia, jak i w momen­cie, gdy swoją przy­dzia­łową czapkę cał­ko­wi­cie prze­po­cisz.

7. Oku­lary prze­ciw­sło­neczne – naj­le­piej mocne, nie­tłu­kące się. Naj­tań­szą opcją będą oku­lary ochronne z super­mar­ketu budow­la­nego. Zabez­pie­czą cię przed słoń­cem, ale także ochro­nią twoje oczy przed pyłem i drob­nymi odłam­kami. Jeżeli możesz, to zabierz rów­nież zwy­kłe prze­zro­czy­ste oku­lary ochronne.

Jed­nym z pod­sta­wo­wych (i naj­czę­ściej kra­dzio­nych) ele­men­tów żoł­nier­skiego wypo­sa­że­nia jest nie­zbęd­nik. Pil­nuj go jak oka w gło­wie. Na wszelki wypa­dek zaopatrz się rów­nież w zwy­kłą łyżkę – bagne­tem zupy nie zjesz…

Zawsze sta­raj się, aby twoja manierka była pełna – nie­ważne, czy dosta­niesz nowo­cze­sny kawa­łek pla­stiku, czy zabyt­kowy wyrób z alu­mi­nium. Dobrym pomy­słem będą rów­nież nie­wiel­kie skła­dane kubeczki, które z łatwo­ścią można zmie­ścić w kie­szeni mun­duru

Obo­wiąz­ko­wym ele­men­tem wypo­sa­że­nia są fil­try do wody. Więk­szość współ­cze­snych kon­struk­cji bez naj­mniej­szego pro­blemu zmie­ścisz w kie­szeni mun­duru. Oprócz fil­tra warto rów­nież zaopa­trzyć się w tabletki do odka­ża­nia wody

Pod­stawą żoł­nier­skiego wypo­sa­że­nia są łopatki pie­choty, zwane popu­lar­nie „saper­kami”. Od lewej łopatki pie­choty: pol­ska, owiecka. Na dole peł­no­wy­mia­rowa łopata saper­ska ŁS-110

W ramach samo­dziel­nych zaku­pów wypo­sa­że­nia warto zain­we­sto­wać w prze­no­śną kuchenkę

Cie­ka­wym spo­so­bem na awa­ryjne ogrze­wa­nie i goto­wa­nie jest tzw. świeca oko­powa. Zazwy­czaj wyko­nuje się ją z puszki, do któ­rej wepchnięto zro­lo­waną tek­turę nasą­czoną woskiem. W zależ­no­ści od wiel­ko­ści „świeca oko­powa” pali się od kil­ku­na­stu do kil­ku­dzie­się­ciu minut

W momen­cie mobi­li­za­cji zabierz ze sobą meta­lowy kubek i kla­syczna grzałkę elek­tryczną. Co prawda, urzą­dzeń tego typu nie wolno sto­so­wać w więk­szo­ści obiek­tów kosza­ro­wych i miesz­kal­nych, ale życie uczy, że lepiej mieć wła­sny wrzą­tek, niż go nie mieć… Do kubka obo­wiąz­kowo dorzuć zapas her­baty, kawy i cukru (zabez­piecz je worecz­kami folio­wymi)

Łączność ze światem

Łącz­ność ze świa­tem

1. Tele­fon komór­kowy z łado­warką.

2. Roz­ga­łęź­nik lub krótki prze­dłu­żacz. Pamię­taj, że liczba chęt­nych do pod­łą­cze­nia się do prądu jest zawsze znacz­nie więk­sza niż liczba dostęp­nych gniaz­dek.

3. Power­bank oraz uni­wer­salny kabel (z wymien­nymi koń­ców­kami).

4. Zestaw dłu­go­pi­sów i ołów­ków – co naj­mniej kilka sztuk!

5. Notes, szkolny zeszyt w mięk­kiej opra­wie (uła­twia spa­ko­wa­nie), kil­ka­na­ście luź­nych kar­tek (może być zwy­kły for­mat A4 wyjęty z dru­karki), kilka kopert i folio­wych koszu­lek. Sytu­acji, w któ­rych trzeba coś zano­to­wać, spo­rzą­dzić jakiś spis lub też napi­sać list do rodziny (albo skargę na dowódcę, nad­gor­liwca nie­ko­niecz­nie mają­cego wie­dzę mery­to­ryczną), będzie aż nadto. A papieru i dłu­go­pi­sów zawsze

Kom­ple­tu­jąc swoją „torbę mobi­li­za­cyjną”, nie zapo­mnij o zapa­sie papieru, kopert, pla­sti­ko­wych koszu­lek i przy­bo­rów piśmien­ni­czych. Obo­wiąz­kowo zabierz ze sobą czarny nie­zmy­walny mar­ker, któ­rym będziesz mógł pod­pi­sać wszyst­kie rze­czy, które otrzy­ma­łeś od woj­ska. Dobrym pomy­słem będą rów­nież roz­ga­łęź­niki lub tzw. zło­dziejka, czyli adap­ter do gniazda żarówki. Pamię­taj, że kon­takt zazwy­czaj jest jeden, a chęt­nych, żeby z niego sko­rzy­stać, wielu

Przydatne drobiazgi

Przy­datne dro­bia­zgi

1. Czarny, nie­zmy­walny mar­ker! Będziesz nim mógł pod­pi­sać wszystko to, co dosta­niesz od woj­ska.

2. Mul­ti­tool lub porządny scy­zo­ryk i kom­bi­nerki. Sam się zdzi­wisz, jak czę­sto będziesz z nich korzy­stać!

3. Zwy­kły nóż do celów gospo­dar­czych. Bagne­tem chleba i wędliny nie pokro­isz ani tym bar­dziej brudu spod paznokci nie wydłu­biesz… Nawet tan­detny nożyk za 5 zło­tych z bazarku będzie bar­dzo uży­teczny.

4. Nie­zbęd­nik lub zestaw sztuć­ców. Nawet jeżeli dosta­niesz przy­dzia­łowy nie­zbęd­nik, to pamię­taj, że łatwo go zgu­bić (albo „kole­dzy” ci go ukradną). Dobrze scho­wana łyżka może oka­zać się na wagę złota.

5. Nie­wielki meta­lowy kube­czek. Jeżeli masz moż­li­wość, to razem z kub­kiem zabierz kla­syczną elek­tryczną grzałkę. Co prawda korzy­sta­nie z tego typu urzą­dzeń w więk­szo­ści obiek­tów (w tym także koszar) jest zabro­nione, ale zawsze lepiej mieć moż­li­wość samo­dziel­nego zago­to­wa­nia wody, niż nie zago­to­wać i jeść chiń­ską zupkę na zimno lub kom­bi­no­wać i mar­no­wać cenny czas prze­zna­czony na wypo­czy­nek.

Obo­wiąz­kowo zabierz ze sobą zega­rek. W momen­cie gdy ze wzglę­dów bez­pie­czeń­stwa trzeba będzie zdać swoje tele­fony, pozo­sta­niesz z przy­sło­wiową „ręką w noc­niku”. Jeżeli nie udało ci się zaku­pić solid­nego wodo­od­por­nego zegarka, to weź jaki­kol­wiek. Zadbaj rów­nież o wymianę bate­rii. Do kon­taktu z bli­skimi zabierz zwy­kły „guzi­kowy” tele­fon – jest znacz­nie bar­dziej poręczny, a poza tym bate­ria trzyma w nim znacz­nie dłu­żej

6. Zega­rek! Pamię­taj, że bez zegarka nie da się w woj­sku funk­cjo­no­wać. Kiedy trzeba będzie zdać swoje tele­fony komór­kowe, więk­szość współ­cze­snych ludzi pozo­sta­nie bez cza­so­mie­rza. Jeżeli twój zega­rek jest zasi­lany bate­rią, obo­wiąz­kowo ją wymień. Naj­lep­sze będą wstrzą­so­od­porne zegarki popu­lar­nej japoń­skiej firmy, które mają wbu­do­wany na tar­czy mikro­pa­nel sło­neczny. Są wyjąt­kowo solidne, mają funk­cję pod­świe­tla­nia, budzik i dzięki moż­li­wo­ści doła­do­wy­wa­nia na słońcu dzia­łają nie­prze­rwa­nie nawet przez wiele lat.

7. Zestaw do szy­cia – kilka igieł, nitki, agrafki i zapa­sowe guziki. Igły przy­da­dzą się nie tylko do repe­ro­wa­nia mun­duru, ale także np. do wycią­ga­nia kart SIM z tele­fo­nów, usu­wa­nia drzazg itp.

8. Kilka zapal­ni­czek lub pude­łek z zapał­kami (zabez­piecz je przed wil­go­cią).

9. Torebki foliowe: mocne rekla­mówki, woreczki stru­nowe oraz obo­wiąz­kowo mocne worki na śmieci. Będziesz mógł je wyko­rzy­stać do zabez­pie­cze­nia swo­jego dobytku przed zamok­nię­ciem, do prze­no­sze­nia rze­czy, które „aku­rat udało się zna­leźć”, oraz do odizo­lo­wa­nia suchych skar­pe­tek od prze­mo­czo­nego buta.

10. Nie­wielka latarka (naj­le­piej czo­łówka z dodat­kową czer­woną diodą) oraz zapa­sowe bate­rie. Jeżeli nie masz „wypa­sio­nej” latarki, to weź jaką­kol­wiek.

Jeżeli się zde­cy­do­wa­łeś na dopo­sa­że­nie się w nowo­cze­sne opa­trunki oso­bi­ste, to nie bądź sknerą i roz­pa­kuj jeden z nich, tak abyś wie­dział, jak się go otwiera i używa. Obo­wiąz­kowo prze­tre­nuj korzy­sta­nie z niego (na zdję­ciu naj­po­pu­lar­niej­szy obec­nie opa­tru­nek typu „izra­el­skiego”)

11. Taśma izo­la­cyjna, naj­le­piej czarna. Zaj­muje mało miej­sca, a bywa bar­dzo przy­datna do drob­nych napraw, moco­wa­nia sprzętu itp. Dosko­nale spraw­dzi się rów­nież jako izo­la­cja na brzegu meta­lo­wego kubeczka – dzięki niej nie będziesz sobie parzyć ust przy piciu gorą­cego napoju.

12. Mocna taśma kle­jąca typu power­tape. Nie musisz zabie­rać całej rolki – deli­kat­nie prze­wiń frag­ment taśmy np. na ołó­wek lub zapal­niczkę. Oczy­wi­ście po takim zabiegu nie będzie już się tak ide­al­nie lepić, ale na potrzeby nie­wiel­kich napraw powinna wystar­czyć.

13. Kawa­łek cien­kiej linki (naj­le­piej czar­nej lub zie­lo­nej). Posłuży do moco­wa­nia róż­nego rodzaju przed­mio­tów i w razie czego zastąpi sznu­rówki.

Stazy (te które mają być real­nie wyko­rzy­stane w razie zra­nie­nia) obo­wiąz­kowo prze­cho­wuj w ory­gi­nal­nym her­me­tycz­nym opa­ko­wa­niu lub jeżeli go nie mają, to zabez­piecz je przed zmok­nię­ciem i zabru­dze­niem. UNI­KAJ TANICH POD­RÓ­BEK! – zawiodą w naj­mniej odpo­wied­nim momen­cie

Nawet jeśli nie jesteś pala­czem, to zabierz ze sobą kilka paczek papie­ro­sów – są one bar­dzo cenną walutą, którą będziesz mógł wymie­nić na inne potrzebne dro­bia­zgi lub usługi

Wybie­ra­jąc kosme­tyczkę, posta­raj się, aby była wypo­sa­żona w haczyk umoż­li­wia­jący zawie­sze­nie jej na drze­wie. Obo­wiąz­kowo dorzuć do niej nie­wiel­kie lusterko. Zor­ga­ni­zuj rów­nież zwy­kłą pla­sti­kową mydel­niczkę – dzięki temu unik­niesz zabru­dze­nia pozo­sta­łej zawar­to­ści kosme­tyczki

Słodycze, papierosy, gotówka

Sło­dy­cze, papie­rosy, gotówka

Do swo­jej torby mobi­li­za­cyj­nej warto dorzu­cić kilka paczek papie­ro­sów. Nawet jeżeli nie palisz, to będziesz mógł je wymie­nić na bar­dziej przy­datne przed­mioty lub odwdzię­czyć się nimi za wszel­kiego rodzaju przy­sługi. Obo­wiąz­kowo zabierz też kilka opa­ko­wań cukier­ków typu Halls, tic tac, gumy do żucia. Niby dro­biazg, ale zna­cząco pod­nosi morale i uła­twia nawią­zy­wa­nie kon­tak­tów – kogoś, kto ma czym poczę­sto­wać, bar­dziej się lubi. Jeżeli jesteś miło­śni­kiem dobrej kawy lub her­baty, to koniecz­nie zabierz ze sobą przy­naj­mniej kil­ku­dniowy zapas. Nawet jeżeli nie będziesz mieć swo­jej grzałki, to wrzą­tek będziesz mógł dostać np. na sto­łówce lub zała­twić od kogoś, kto ma dostęp do czaj­nika.

W momen­cie mobi­li­za­cji obo­wiąz­kowo zabierz rów­nież ze sobą zapas gotówki, naj­le­piej w drob­niej­szych nomi­na­łach – kil­ka­set zło­tych w począt­ko­wym okre­sie służby spo­koj­nie pozwoli ci na zakup bra­ku­ją­cych rze­czy oraz uzu­peł­nie­nie swo­jej przy­dzia­ło­wej diety o przy­sło­wiową colę i cze­ko­ladę.

UWAGA: kate­go­rycz­nie nie zabie­raj ze sobą alko­holu! Regu­la­min to jedno, ale przede wszyst­kim cho­dzi tu o bez­pie­czeń­stwo twoje i pozo­sta­łych osób.

Dokumenty, kwity i wpisy w książeczce wojskowej

Doku­menty, kwity i wpisy w ksią­żeczce woj­sko­wej

W momen­cie powo­ła­nia do woj­ska mało kto zaprząta sobie głowę „papie­ro­lo­gią”, zwłasz­cza gdy zaczęła się już wojna, a wro­gie oddziały zbli­żają się w nie­po­ko­ją­cym tem­pie. Nie­stety nie­do­peł­nie­nie pod­sta­wo­wych for­mal­no­ści może mieć opła­kane skutki nie tylko dla cie­bie, ale także dla two­jej rodziny. Po mobi­li­za­cji i tra­fie­niu do jed­nostki powi­nie­neś otrzy­mać całą masę kwi­tów. W przy­szło­ści będą one pod­stawą do naby­cia przez cie­bie (lub two­ich spad­ko­bier­ców) prze­wi­dzia­nych usta­wowo upraw­nień i świad­czeń. Roz­po­czę­cie służby woj­sko­wej zna­cząco zmie­nia twój sta­tus prawny – oprócz sze­regu obo­wiąz­ków i ogra­ni­czeń otrzy­mu­jesz także szcze­gólną opiekę ze strony pań­stwa. Oczy­wi­ście życzymy każ­demu, żeby ni­gdy nie musiał z niej korzy­stać, ale… Gdy zgi­niesz jako żoł­nierz, two­jej rodzi­nie przy­słu­gują odszko­do­wa­nia, renty, pogrzeb na koszt pań­stwa itd. A jeśli zgi­ną­łeś jako cywil, to niech się bli­scy z ZUS-em po sądach cią­gają. Naj­bar­dziej hanieb­nym przy­kła­dem z Ukra­iny są pery­pe­tie rodzin pole­głych żoł­nierzy obrony tery­to­rial­nej w Cher­so­niu. W pierw­szych dniach po roz­po­czę­ciu wojny stwo­rzono z nich oddział, wydano im broń i pod zor­ga­ni­zo­wa­nym dowódz­twem wysłano wal­czyć. Ale w kwi­tach ich nie ma! Doku­men­ta­cja jed­nostki prze­pa­dła… Dla woj­sko­wych urzęd­ni­ków są zwy­kłymi cywi­lami, wobec któ­rych tam­tej­sze Mini­ster­stwo Obrony nie ma żad­nych zobo­wią­zań, ba… nawet odma­wia prawa pochówku na kwa­te­rze woj­sko­wej… Brzmi strasz­nie? U nas byłoby to nie do pomy­śle­nia. Kto miał kie­dy­kol­wiek kon­takt z MON, ten sam sobie szcze­rze odpo­wie…

Co zatem zro­bić? Skru­pu­lat­nie zbie­raj wszel­kie kwity. Żądaj wyda­nia na piśmie doty­czą­cych cię roz­ka­zów per­so­nal­nych lub przy­naj­mniej ich kopii. Wszel­kie wpisy w ksią­żeczce woj­sko­wej oraz papiery doty­czące two­jej osoby (oczy­wi­ście te nie­ob­jęte klau­zulą nie­jaw­no­ści – jako zwy­kły żoł­nierz takich mieć nie będziesz) sko­piuj na tele­fon i umieść dane w chmu­rze lub prze­ślij bli­skim. W razie czego będą mogli docho­dzić swo­ich praw.

Przy wypeł­nia­niu doku­men­tów dokład­nie sprawdź popraw­ność pisowni nazwi­ska, miej­sca i daty uro­dze­nia oraz numeru PESEL. Dopil­nuj, żeby dobrze wpi­sano numer wyda­wa­nej ci broni! Kiedy robi się to masowo i w pośpie­chu, zda­rzają się błędy! Sprawdź wszystko dokład­nie, bo w razie czego to ty będziesz musiał udo­wad­niać, że nie jesteś wiel­błą­dem.

Po tra­fie­niu do jed­nostki ustal dane bez­po­śred­nich prze­ło­żo­nych i w miarę moż­li­wo­ści ich numery tele­fo­nów. Prze­każ je swoim bli­skim. W razie czego będą przy­naj­mniej wie­dzieli, kogo o cie­bie dopy­ty­wać. Bar­dzo pomocne będzie rów­nież zro­bie­nie listy „adre­so­wej” kole­gów z oddziału. Wpisz­cie się na nią i roze­ślij­cie ją swoim rodzi­nom (listę piszemy odręcz­nie na nor­mal­nej kartce, a potem foto­gra­fu­jemy tele­fo­nem)7. Nie­stety, prak­tyka wska­zuje, że prę­dzej czy póź­niej lista bar­dzo się przyda.

Rozdział II. Okres szkolenia

Roz­dział II

Okres szko­le­nia

Tak naprawdę wszystko zależy od tego, gdzie i na kogo tra­fisz. Możesz mieć szczę­ście i dostać się w ręce odda­nych spra­wie pro­fe­sjo­na­li­stów, któ­rzy nie tylko są fachow­cami w swo­ich spe­cjal­no­ściach, ale także potra­fią uczyć (a są to zupeł­nie odmienne umie­jęt­no­ści). Możesz rów­nież tra­fić do jed­nostki, w któ­rej przy­pad­kowi ludzie po pro­stu będą chcieli odfaj­ko­wać szko­le­nie. Naj­praw­do­po­dob­niej tra­fisz jed­nak na sytu­ację, którą można okre­ślić jako „gdzieś pośrodku” – na swo­jej dro­dze spo­tkasz zarówno pro­fe­sjo­na­li­stów, jak i pseu­do­za­wo­dow­ców, dla któ­rych obo­wią­zek szko­le­nia kogo­kol­wiek jest przy­krą nie­do­god­no­ścią zabu­rza­jącą spo­kojny prze­bieg służby. Nie­za­leż­nie od cha­rak­teru i poziomu instruk­to­rów dla wła­snego dobra posta­raj się przy­swoić mak­sy­malną dawkę wie­dzy. Ni­gdy nie ściem­niaj i nie oszu­kuj sam sie­bie. Od wie­dzy, którą zdo­bę­dziesz, będzie zale­żeć prze­trwa­nie twoje i two­ich kole­gów. Pół biedy, jeśli głu­potą i leni­stwem zaszko­dzisz sam sobie. Nie­stety na woj­nie bar­dzo czę­sto za brak wystar­cza­ją­cych kom­pe­ten­cji lenia i nie­roba naj­wyż­szą cenę płacą inni, któ­rzy mieli pecha zna­leźć się z nim w tym samym miej­scu i cza­sie.

Nasze roz­wa­ża­nia roz­pocz­nijmy od tego, że w woj­sku czas pły­nie dziw­nie – albo się czeka, albo się nad­ga­nia stra­cony w trak­cie cze­ka­nia czas… zazwy­czaj będziesz jed­nak cze­kał8, a potem znów się czeka… Dla czło­wieka żyją­cego w cywil­nej logice współ­cze­snego świata wystę­pu­jące w woj­sku mar­no­traw­stwo czasu poje­dyn­czego żoł­nie­rza jest nie do pomy­śle­nia – w końcu czas to pie­niądz. Nie­stety w armii, która jest orga­ni­zmem zbio­ro­wym oraz hie­rar­chicz­nym, logika (nie tylko ta cywilna) zazwy­czaj nie działa. I by­naj­mniej nie zna­czy to, że armia źle gospo­da­ruje cza­sem – po pro­stu, aby mogło dojść do jakiejś akcji, sztaby muszą wyko­nać całą masę róż­nych kal­ku­la­cji, przy­go­to­wać masę zesta­wień i nie­zbędne doku­menty dla wyko­naw­ców. Pod­jęte decy­zje muszą przejść cały łań­cu­szek dowo­dze­nia od naj­wyż­szego szcze­bla, poprzez pomniej­sze szcze­ble, aż do dowódcy kom­pa­nii, plu­tonu i dru­żyny. Wszyst­kie kolejne szcze­ble dowo­dze­nia, coraz niżej w hie­rar­chii, też muszą to „na swoim podwórku” wyko­nać. Nie­stety nie dzieje się to jed­no­cze­śnie… Każdy niż­szy szcze­bel musi pocze­kać, aż wyż­szy wypra­cuje cho­ciaż część nie­zbęd­nych danych (decy­zji) – dopiero wtedy można przy­stą­pić do pracy. Dla sze­re­gowca skut­kuje to tym, że naj­pierw czeka, a potem się spie­szy… Aby unik­nąć zbęd­nych fru­stra­cji, naucz się cze­kać w taki spo­sób, aby mak­sy­mal­nie wyko­rzy­sty­wać ten czas na swoją korzyść. Brzmi zawile? Już tłu­ma­czymy.

Po pierw­sze, przy­go­tuj się na cze­ka­nie – miej czym się zająć. Bar­dzo pomocna może być tutaj zawar­tość two­ich kie­szeni. Fajki, guma do żucia, dropsy – nie tylko pomogą ci zabić czas, ale także dadzą szansę na zdo­by­cie nowych zna­jo­mo­ści i szyb­sze zorien­to­wa­nie się „kto jest kto”. Uwierz nam, nawet takie drobne zna­jo­mo­ści zadzierz­gnięte przy poczę­sto­wa­niu faj­kiem mogą się nie­zwy­kle przy­dać pod­czas dal­szej służby. Nasz kolega swego czasu zaprzy­jaź­nił się w ten spo­sób z gościem, który póź­niej został pro­fo­sem9 aresztu, do któ­rego kolega tra­fił w toku dal­szej służby za róż­no­ra­kie wybryki. Ta zna­jo­mość oczy­wi­ście oka­zała się bar­dzo przy­datna.

Czas ocze­ki­wa­nia wyko­rzy­staj na zorien­to­wa­nie się w tere­nie. Ustal, gdzie się co znaj­duje, co i u kogo możesz zała­twić, oraz dowiedz się, gdzie można się sku­tecz­nie ukryć w razie ostrzału. W warun­kach poważ­nej wojny wielce praw­do­po­dobne jest, że prę­dzej czy póź­niej nad waszą jed­nostkę nad­leci jakaś rakieta. Nie­stety prak­tycz­nie nikt o tym nie myśli, a szu­ka­nie ukryć i szko­le­nie ludzi zacznie się dopiero, gdy są już zabici i ranni.

Gdy znaj­dziesz się w nowym miej­scu, ustal JSS (gdzie masz jeść, spać i sr… zna­czy, zała­twiać potrzeby fizjo­lo­giczne).

Po dru­gie, pamię­taj, że czę­sto opłaca się być pierw­szym. Ławeczka w palarni jest jedna, a chęt­nych do sie­dze­nia wielu. Kto pierw­szy, ten lep­szy. Zna­la­złeś się na początku kolejki do wyda­wa­nia żar­cia – będziesz mieć wię­cej czasu na posi­łek. Pod­czas mar­szo­biegu jesteś w czo­łówce ćwi­czą­cej grupy i w pew­nym momen­cie pada roz­kaz, że cze­kamy na tych, co nie dają rady. Zna­ko­mi­cie – masz chwilę na odpo­czy­nek. Gdy ostatni dobiega, to znowu ruszamy do przodu. Ty sobie odsap­ną­łeś, a ci słabsi nie­szczę­śnicy nie…

Po trze­cie – nie daj się robić w chuja pod­czas wyda­wa­nia umun­du­ro­wa­nia i innego sprzętu. Nie ma two­jego roz­miaru mun­duru lub co gor­sza butów? Pod żad­nym pozo­rem nie bierz nie­pa­su­ją­cego! Ni­gdy nie wierz w tek­sty typu: „To się na kom­pa­nii wymie­ni­cie”. W momen­cie, gdy wzią­łeś towar i pod­pi­sa­łeś kwity, to jest to już twój pro­blem, a nie wyda­ją­cego!10. Naj­wy­żej będziesz łaził w swo­ich cywil­kach – wów­czas na wszel­kie uwagi prze­ło­żo­nych zgod­nie z prawdą mel­duj, że kwa­ter­mi­strzo­stwo nie było w sta­nie zała­twić odpo­wied­nich roz­mia­rów. Sta­now­czy upór w tych kwe­stiach potrafi czy­nić cuda.

I na koniec ostat­nia, ale naj­waż­niej­sza sprawa – od razu po otrzy­ma­niu pod­pi­suj wodo­od­por­nym mar­ke­rem wszyst­kie swoje rze­czy (mun­dury, bie­li­znę, ple­cak, hełm, ele­menty opo­rzą­dze­nia11). Woj­skowe powie­dze­nie: „Amba fatima – było i ni ma”, na­dal ma się dobrze. Pamię­taj: w woj­sku rze­czy nie są kra­dzione, a co naj­wy­żej „zmie­niają wła­ści­ciela”. Żaden dowódca nie przy­zna się przed prze­ło­żo­nymi, że nie radzi sobie z pod­wład­nymi, któ­rzy kradną lub są okra­dani. To by świad­czyło, że nie radzi sobie z dowo­dze­niem…

Pil­nuj więc swo­ich rze­czy, bo w woj­sku mogą ci zaju­mać dosłow­nie wszystko, łącz­nie ze skar­pet­kami i szczo­teczką do zębów!

Twoje prawa

Twoje prawa

W dzi­siej­szych cza­sach, kiedy „prawa czło­wieka i oby­wa­tela” zostały cał­ko­wi­cie ode­rwane od jakich­kol­wiek obo­wiąz­ków, bar­dzo trudno rze­czowo pisać o bru­tal­nej rze­czy­wi­sto­ści cza­sów wojny. Uwierz nam jed­nak, że w sytu­acji real­nego zagro­że­nia nikt nie będzie przej­mo­wać się two­imi wyobra­że­niami o „god­no­ści, wol­no­ści i posza­no­wa­niu prze­strzeni oso­bi­stej”. Jeżeli nie jesteś gotowy na ogra­ni­cze­nia narzu­cane przez twoją wła­sną armię, to musisz się przy­go­to­wać na znacz­nie gor­sze trak­to­wa­nie przez wroga – z fizycz­nym uni­ce­stwie­niem cie­bie i two­ich bli­skich włącz­nie12.

Zapa­mię­taj – wszel­kie ogra­ni­cze­nia narzu­cane przez woj­sko są wymu­szone set­kami lat krwa­wych doświad­czeń.

Jeśli kapral krzy­czy „pad­nij!”, to nie dla­tego, że chce cię upodlić, ale dla wyro­bie­nia w tobie odru­chu, który na woj­nie będzie rato­wał ci życie, np. w sytu­acji, gdy obok cie­bie spad­nie gra­nat, któ­rego sam nie zauwa­ży­łeś! Nikt nie będzie mówił w takich wypad­kach: „Postawa strze­lecka, leżąc”, bo po sło­wie „postawa”, jeśli nie pad­niesz , będą cię co naj­wy­żej skro­bać ze ściany!

Pisa­nie skarg, że kaprale na was krzy­czą (a takie cuda są już na porządku dzien­nym), świad­czy wyłącz­nie o ułom­no­ści skar­żą­cego się na takie bła­hostki. Tak naprawdę żoł­nierz ma trzy nie­zby­walne prawa:

• pierw­szym i naj­waż­niej­szym jest prawo do dobrego dowo­dze­nia;

• dru­gim – prawo do posił­ków;

• trze­cim – prawo do spa­nia. Jeżeli któ­ryś z tych punk­tów nie jest wypeł­niany, wów­czas masz pełne prawo doma­gać się inter­wen­cji. Pamię­taj jed­nak, że w woj­sku od zawsze pano­wała jedna utarta i nie­pi­sana zasada:

• punkt pierw­szy: dowódca ma zawsze rację,

• punkt drugi: jeśli dowódca nie ma racji, patrz punkt pierw­szy.

Aby twoje (two­jego pod­od­działu) skargi były sku­teczne, zapo­znaj się z obo­wią­zu­ją­cymi regu­la­mi­nami i drogą służ­bową, a na dowód swo­ich skarg miej nie­zbite dowody, ina­czej to ty będziesz winny pró­bie roz­luź­nie­nia dys­cy­pliny i dzia­ła­niom destruk­cyj­nym. Ni­gdy nie zała­twiaj niczego na gębę – dzia­łaj zawsze na piśmie (kopię pisma lub drugi iden­tyczny egzem­plarz z adno­ta­cją o ode­bra­niu przez adre­sata zosta­wiaj u sie­bie). W razie braku reak­cji bez­po­śred­nich prze­ło­żo­nych bez żad­nych skru­pu­łów pisz skargi do wyż­szego dowódz­twa. Jeżeli i to nie pomaga, to pozo­staje jedy­nie nagło­śnie­nie sprawy i pre­sja spo­łeczna13.

Twoje bezpieczeństwo i zdrowie

Twoje bez­pie­czeń­stwo i zdro­wie

Zapa­mię­taj raz na zawsze – jeżeli w woj­sku sam o sie­bie nie zadbasz, to nikt tego za cie­bie nie zrobi. Zacznijmy od zapo­bie­ga­nia naj­częst­szym ura­zom:

1. Jeżeli czu­jesz, że robi ci się słabo i za chwilę stra­cisz przy­tom­ność, to nie stój do upa­dłego, tylko przy­siądź (oprzyj się) i poin­for­muj, że jest ci słabo! Naj­go­rzej, gdy z peł­nej wyso­ko­ści doro­słego czło­wieka wal­niesz o zie­mię. Jeżeli masz na sobie opo­rzą­dze­nie i broń, to na zwy­kłych potłu­cze­niach może się nie skoń­czyć.

2. Jeżeli poczu­jesz, że w trak­cie zajęć lub mar­szu zaczyna obcie­rać cię but, to zamel­duj, że musisz go popra­wić. Za zgodą pro­wa­dzą­cego zaję­cia (powi­nien dać ci taką moż­li­wość, ale w odpo­wied­nim momen­cie) zatrzy­maj się, nalep na podraż­nione miej­sce pla­ster14, popraw zsu­niętą skar­petę itd. Ni­gdy nie cierp i nie licz na to, że jakoś to będzie. Gwa­ran­tu­jemy, że przy inten­syw­nym mar­szu już po kil­ku­na­stu minu­tach będziesz mieć krwa­wiące rany, które unie­moż­li­wią ci nor­malne cho­dze­nie. Lepiej prze­ciw­dzia­łać, niż leczyć.

Pamię­taj jed­nak, że jeżeli będziesz symu­lo­wał, a prze­ło­żeni i, co gor­sza, kole­dzy to zoba­czą, będzie to w przy­szło­ści dla cie­bie duuuuże obcią­że­nie i poważna nie­do­god­ność (deli­kat­nie rzecz ujmu­jąc)…

3. Nie sia­daj na zim­nym, nawet na chwilę. Zła­pać wilka jest bar­dzo łatwo, a wyle­czyć trudno. Jeżeli musisz usiąść, to pod­łóż cokol­wiek pod tyłek – ple­cak, zwi­niętą pałatkę lub pele­rynę prze­ciw­desz­czową. W lesie możesz przy­siąść na powa­lo­nych drze­wach lub gałę­ziach. Ow­szem, nie będzie super­wy­god­nie, ale lep­szy chwi­lowy dys­kom­fort niż wie­lo­dniowe cier­pie­nie pod­czas wypróż­nia­nia.

4. Nie koza­kuj pod­czas ćwi­czeń fizycz­nych. To, że ćwierć wieku temu pod­czas służby zasad­ni­czej byłeś mistrzem w poko­ny­wa­niu OSF15, nie zna­czy, że dziś będziesz w sta­nie powtó­rzyć swoje wyczyny z mło­do­ści. Ćwicz stop­niowo, tak żeby nie spo­wo­do­wać ura­zów. Już po kilku dniach sam zauwa­żysz postępy. Zeska­ku­jąc z paki cię­ża­rówki lub wska­ku­jąc do okopu, rób to deli­kat­nie, przy­trzy­mu­jąc się, albo jesz­cze lepiej, powoli zsu­wa­jąc się w dół. Być może twoje stawy sko­kowe i kolana wytrzy­mają twój wła­sny cię­żar, ale gdy będziesz w heł­mie, kami­zelce, opo­rzą­dze­niu, z ple­ca­kiem i bro­nią… lepiej nie ryzy­ko­wać.

5. Uni­kaj prze­po­ce­nia się w trak­cie wysiłku fizycz­nego i póź­niej­szego zmar­z­nię­cia. Roz­bie­raj się do ćwi­czeń. Zde­cy­do­wa­nie lepiej zmar­z­nąć „na sucho” i potem się ubrać, niż dopu­ścić do sytu­acji, w któ­rej prze­po­cisz wszystko i póź­niej będziesz musiał sie­dzieć w mokrym ubra­niu – w ten spo­sób bły­ska­wicz­nie się wychło­dzisz i zacho­ru­jesz. Jeżeli będziesz musiał np. wyko­nać marsz z obcią­że­niem, pod­czas któ­rego praw­do­po­dob­nie mocno się spo­cisz – zdej­mij kurtkę i zro­lo­waną przy­pnij ją do opo­rzą­dze­nia – po doj­ściu do celu ją zało­żysz, a bie­li­zna i mun­dur na tobie najpraw­do­po­dob­niej nie będą mokre.

6. Dbaj o odpo­wied­nie nawod­nie­nie orga­ni­zmu – pamię­taj, że odwod­nie­nie w połą­cze­niu z dużym wysił­kiem może spo­tę­go­wać twoje pro­blemy zdro­wotne (nad­ci­śnie­nie, pro­blemy z ser­cem itd.).

7. Myj ręce i dbaj o czy­stość naczyń, z któ­rych spo­ży­wasz posiłki. Cho­roby brud­nych rąk są jak naj­bar­dziej realne, a szcze­gól­nie w warun­kach woj­ska (w polu) roz­prze­strze­niają się wyjąt­kowo szybko.

8. Nie bój się zgła­szać po pomoc medyczną, szcze­gól­nie przy infek­cjach gry­po­po­dob­nych. Brak reak­cji może bar­dzo szybko roz­ło­żyć cały oddział. Pamię­taj, że w warun­kach inten­syw­nego szko­le­nia (lub dzia­łań bojo­wych) od zwy­kłego prze­zię­bie­nia do zapa­le­nia płuc tylko jeden krok. Jeżeli masz wysoką gorączkę, kate­go­rycz­nie doma­gaj się pomocy i odma­wiaj wyko­ny­wa­nia ćwi­czeń fizycz­nych – praw­do­po­do­bień­stwo wystą­pie­nia ataku serca jest wtedy zbyt wyso­kie.

Okres szko­le­nia to także czas przy­zwy­cza­ja­nia się do mun­duru. Trudno nam pro­ro­ko­wać, co zosta­nie wam wydane, ale zna­jąc życie i tak będzie­cie musieli samo­dziel­nie uzu­peł­niać swoją „gar­de­robę”.

Umundurowanie – kilka drobnych uwag

Umun­du­ro­wa­nie – kilka drob­nych uwag

Mun­dury Woj­ska Pol­skiego jakie są, każdy widzi. O ile w sezo­nie let­nim i jesienno-wio­sen­nym w miarę nor­mal­nie speł­niają swoją funk­cję, o tyle zimą zaczyna się poważny pro­blem. Oprócz archa­icz­nych becha­tek nie mamy żad­nych sen­sow­nych kur­tek zimo­wych. Gore­tex z pola­rem w razie poważ­nych mro­zów po pro­stu nie dadzą rady. Nie­stety obec­nie nie widać szans na poprawę – jeżeli będziesz chciał prze­trwać, to musisz zaopa­try­wać się indy­wi­du­al­nie16.

Samo­dzielne zaopa­try­wa­nie się w mun­dury naj­le­piej zacząć od pod­staw, czyli od bie­li­zny ter­micz­nej. Zapa­mię­taj – w dzi­siej­szych cza­sach nowo­cze­sne sys­temy (tak – sys­temy!) umun­du­ro­wa­nia oparte są na wie­lo­war­stwo­wych tka­ni­nach syn­te­tycz­nych, które nie tylko zapew­niają oddy­chal­ność (odpro­wa­dza­nie potu), ale także umoż­li­wiają sprawną regu­la­cję tem­pe­ra­tury. Aby sys­tem dzia­łał, musisz mieć wszyst­kie jego ele­menty. Super­od­dy­cha­jąca kurtka nie spełni swo­jej funk­cji, jeżeli pod nią nie będziesz mieć zatrzy­mu­ją­cej wil­goć war­stwy odzieży. Dla­tego pod­stawą zawsze będzie bie­li­zna ter­miczna. Kolejne war­stwy rów­nież powinny być oddy­cha­jące.

UWAGA: Doko­nu­jąc zaku­pów butów i odzieży, uni­kaj pro­duk­tów tury­stycz­nych – są po pro­stu zbyt słabe na typowe woj­skowe zasto­so­wa­nia.

Sta­raj się wybie­rać buty i odzież prze­zna­czone do tury­styki eks­tre­mal­nej, jaką jest sztuka prze­trwa­nia (survi­val) – rodzaj aktyw­no­ści czło­wieka skie­ro­wa­nej na gro­ma­dze­nie wie­dzy i umie­jęt­no­ści zwią­za­nych z prze­trwa­niem w warun­kach eks­tre­mal­nych. Obec­nie survi­val wystę­puje w trzech pod­sta­wo­wych odmia­nach, które ze względu na cha­rak­ter aktyw­no­ści survi­valowej dzie­limy na:

• mili­tarny, któ­rego celem jest, podob­nie jak w woj­sku, naby­cie i utrzy­ma­nie umie­jęt­no­ści pozwa­la­ją­cych na zacho­wa­nie spraw­no­ści i życia celem wyko­na­nia usta­lo­nego zada­nia. Ten ele­ment decy­duje o cha­rak­te­rze szko­le­nia. Mogą tu wystę­po­wać formy rekre­acyjne, ale survi­val mili­tarny może być trak­to­wany jako fak­tyczne utrzy­my­wa­nie woj­sko­wej spraw­no­ści na wypa­dek dzia­łań wojen­nych;

• zie­lony, któ­rego celem jest naby­cie i utrzy­ma­nie umie­jęt­no­ści pozwa­la­ją­cych na samo­wy­star­czalną egzy­sten­cję w warun­kach prze­by­wa­nia poza cywi­li­za­cją. Ist­nieje tu duży zwią­zek z naturą. Ten rodzaj survi­valu nasta­wiony jest sil­nie na rekre­ację, ale – w wer­sji roz­wi­nię­tej – przy­go­to­wuje też do dzia­łań w warun­kach zagro­żeń pod­czas klęsk żywio­ło­wych, kata­strof komu­ni­ka­cyj­nych;

• miej­ski, któ­rego celem jest dzia­ła­nie samo­wy­star­czalne w warun­kach metro­po­lii, a więc szu­ka­nia moż­li­wo­ści prze­trwa­nia w zagęsz­cze­niu uwa­run­ko­wań spo­łecz­nych. Ten rodzaj survi­valu kła­dzie nacisk na doświad­cza­nie wła­snych moż­li­wo­ści i ele­menty poznaw­cze.

Jeśli słu­ży­cie w WOT, które w cza­sie wojny mogą dzia­łać na tyłach prze­ciw­nika, to wasze dru­gie sorty ubra­niowe powinny być cywilne!

Powody wytłu­ma­czymy w kolej­nych roz­dzia­łach.

Mun­dur woj­skowy musi być wytrzy­mały. Legen­dar­nemu moro wz. 68 trudno będzie dorów­nać, ale tka­nina mun­du­rowa powinna być odporna na prze­tar­cia i roz­dar­cia. Mun­dur musi wytrzy­mać (i ochro­nić twoją skórę) pod­czas czoł­ga­nia się przez kil­ka­set metrów po ska­łach lub gru­zo­wi­skach. Podobne wyma­ga­nia wytrzy­ma­ło­ściowe doty­czą butów17. Nie­stety żaden pro­dukt tury­styczny, który był pro­jek­to­wany pod spo­kojne wycieczki, nie wytrzyma takiego trybu eks­plo­ata­cji. Kolejną sta­now­czo ważną kwe­stią jest odpor­ność na ogień. Tka­nina mun­du­rowa musi być trud­no­palna. W kon­tak­cie z pło­mie­niem powinna sama gasnąć. Nawet jeżeli wypali się w niej dziura, to po chwili jej skraje mogą się co naj­wy­żej tlić. Naj­gor­szym warian­tem są tanie tka­niny syn­te­tyczne, które w trak­cie pale­nia topią się i dopro­wa­dzają do bar­dzo groź­nych i trud­nych do lecze­nia opa­rzeń.

Doko­nu­jąc zakupu, szcze­gól­nie ostroż­nie pod­chodź do ubrań w stylu woj­sko­wym sprze­da­wa­nych w popu­lar­nych skle­pach z mili­ta­riami. Ow­szem, pro­du­ko­wane są w mod­nych kamu­fla­żach, wyglą­dają solid­nie i kro­jem odpo­wia­dają popu­lar­nym wzo­rom umun­du­ro­wa­nia. Nie­stety ze względu na lichą jakość nie są mun­du­rami. Naj­czę­ściej pro­ble­mem jest nie­od­po­wied­nia tka­nina (łatwo­palna, nie­od­porna na prze­tar­cia) oraz słaba jakość szwów, które pusz­czają przy moc­niej­szym pocią­gnię­ciu. Zawsze sta­raj się wybie­rać odzież „kon­trak­tową”, czyli pro­du­ko­waną z zacho­wa­niem wszyst­kich wymo­gów prze­wi­dzia­nych dla służb mun­du­ro­wych lub pro­du­ko­waną przez firmy spe­cja­li­zu­jące się w ubra­niach uży­wa­nych w spor­tach eks­tre­mal­nych.

Cza­sami nie­modny i uży­wany demo­bil będzie o niebo lep­szy niż nowa, mod­nie wyglą­da­jąca tan­deta!

Koń­cząc nasze roz­wa­ża­nia o mun­du­rach, chcemy zwró­cić uwagę na jesz­cze dwie ważne kwe­stie. Po pierw­sze, mun­dur powi­nien mieć jak naj­wię­cej kie­szeni (patrz pod­roz­dział o esze­lo­no­wa­niu wypo­sa­że­nia). Po dru­gie, mun­dur powi­nien być zapi­nany na guziki (duże, przy­szyte taśmą) – uni­kaj suwa­ków, które prę­dzej czy póź­niej się zepsują (ewen­tu­al­nie suwak powi­nien być zdu­blo­wany innym rodza­jem zapię­cia). Kla­syczne guziki nie tylko uła­twiają nie­zbędne naprawy, ale także w przy­padku zra­nie­nia umoż­li­wiają szyb­sze dosta­nie się do rany – zazwy­czaj wystar­czy po pro­stu moc­niej szarp­nąć. To samo doty­czy sytu­acji, w któ­rych musisz szybko zrzu­cić z sie­bie pło­nącą odzież.

Nasza ostat­nia porada doty­czy sze­lek – spodnie mun­du­rowe obo­wiąz­kowo powinny być w nie wypo­sa­żone. Gdy w kie­sze­niach będziesz prze­no­sić pokaźne ilo­ści swo­jego dobytku, żaden pasek nie będzie w sta­nie utrzy­mać spodni na swoim miej­scu. Pamię­taj rów­nież o tym, że będziesz bar­dzo szybko chud­nąć i po pro­stu nie nadą­żysz z regu­lo­wa­niem paska. Jeżeli dosta­łeś nasze stan­dar­dowe spodnie mun­du­rowe, to obo­wiąz­kowo wzmoc­nij przy­szy­cie guzi­ków, do któ­rych przy­pina się szelki. Dobrym roz­wią­za­niem jest rów­nież zakup dodat­ko­wych sze­lek, które są dopi­nane na żabki. Dzięki temu będziesz mieć moż­li­wość regu­la­cji ich poło­że­nia. Cza­sami prze­su­nię­cie sze­lek o 2–3 cm zna­cząco popra­wia kom­fort nosze­nia – można w ten spo­sób unik­nąć dokucz­li­wego obcie­ra­nia sut­ków18.

Reasu­mu­jąc – w okre­sie szko­le­nia będziesz mieć moż­li­wość zorien­to­wa­nia się, czego ci bra­kuje i czego tak naprawdę real­nie potrze­bu­jesz. Posta­raj się wyko­rzy­stać ten czas na uzu­peł­nie­nie bra­ków w umun­du­ro­wa­niu i wypo­sa­że­niu. Część potrzeb­nych rze­czy naj­praw­do­po­dob­niej uda ci się zaku­pić samo­dziel­nie, resztę będą mogli ci dostar­czyć bli­scy: oso­bi­ście, kurie­rem lub przez zna­jo­mych. Broń i zasad­ni­cze opo­rzą­dze­nie powi­nie­neś otrzy­mać w doce­lo­wej jed­no­stce. Jak się jed­nak wszystko poto­czy – tego nie wie nikt. Naj­praw­do­po­dob­niej i tak będziesz musiał sporo rze­czy zała­twić sobie sam. O tym, co wybrać, dowiesz się w następ­nym roz­dziale.

Rozdział III. Zasady kompletowania sprzętu i budowania oporządzenia

Roz­dział III

Zasady kom­ple­to­wa­nia sprzętu i budo­wa­nia opo­rzą­dze­nia

Dobór odpo­wied­niego opo­rzą­dze­nia jest jedną z klu­czo­wych spraw wpły­wa­ją­cych na sku­teczne dzia­ła­nie żoł­nie­rza na polu walki. Każdy, kto choć tro­chę otarł się o realną służbę, dosko­nale rozu­mie, że w warun­kach bojo­wych prze­trwa­nie w znacz­nej mie­rze zależy od tego, co masz na sobie i co jesteś w sta­nie ze sobą zabrać. Nie­stety zde­cy­do­wana więk­szość rze­czy, które trzeba ze sobą tasz­czyć, jest wyjąt­kowo ciężka (broń około 5 kg lub wię­cej, amu­ni­cja około 3 kg lub wię­cej, woda około 3 kg – mini­malna ilość). Rolą opo­rzą­dze­nia jest nie tylko „pomiesz­cze­nie” nie­zbęd­nego wypo­sa­że­nia i ochro­nie­nie go przed uszko­dze­niami, ale przede wszyst­kim roz­ło­że­nie masy w taki spo­sób, aby umoż­li­wić sprawne i w miarę kom­for­towe funk­cjo­no­wa­nie żoł­nie­rza.

Musimy wam też uświa­do­mić, że tak naprawdę w kwe­stii opo­rzą­dze­nia nie ma uni­wer­sal­nych wzor­ców – wszystko zależy od rodzaju peł­nio­nej służby, kon­kret­nych zadań, pory roku itd. Innego wypo­sa­że­nia będzie potrze­bo­wać kie­rowca woj­sko­wej cię­ża­rówki, a zupeł­nie innego żoł­nierz jed­no­stek zme­cha­ni­zo­wa­nych (pie­choty), wal­czący w tere­nie zur­ba­ni­zo­wa­nym. Opo­rzą­dze­nie i wypo­sa­że­nie przy­datne pod­czas kil­ku­dnio­wych dzia­łań patrolu roz­po­znaw­czego będzie cał­ko­wi­cie nie­ade­kwatne dla arty­le­rzy­sty lub ope­ra­tora zestawu prze­ciw­lot­ni­czego albo załogi czołgu…

Nie­stety w Woj­sku Pol­skim (poza nie­licz­nymi wyjąt­kami) na­dal w wielu aspek­tach pozo­sta­li­śmy na eta­pie par­cia­nych ładow­nic oraz legen­dar­nych sze­lek „dusi­cie­lek”, któ­rych twór­czym roz­wi­nię­ciem została słynna kami­zelka Lubawa z lat 90. XX wieku. Zde­cy­do­wa­nie więk­szym pro­ble­mem od zaco­fa­nia sprzę­to­wego pozo­staje jed­nak men­tal­ność niektó­rych dowód­ców (co powoli na szczę­ście ulega zmia­nie), któ­rzy z zapa­łem god­nym lep­szej sprawy wyznają zasadę „chu­jowo, ale jed­nakowo” i nie zezwa­lają na samo­dzielne dopo­sa­ża­nie się w nowo­cze­sny sprzęt. Nie oszu­kujmy się – w warun­kach maso­wej mobi­li­za­cji naj­praw­do­po­dob­niej otrzy­masz mało przy­datny miks wypo­sa­że­nia z zapa­sów po PRL, kilka „cudow­nych” wyna­laz­ków z począt­ków ist­nie­nia III RP i być może coś współ­cze­snego. No, chyba że zda­rzy się cud i nagle w maga­zy­nach pojawi się kil­ka­set tysięcy zesta­wów nowo­cze­snego opo­rzą­dze­nia… Bądźmy jed­nak reali­stami i zakła­dajmy, że cudów nie ma – MON wyśle cię na wojnę w tym, w czym nie będzie szkoda cię pocho­wać.

O tym, jak pora­dzić sobie z wiecz­nie spa­da­ją­cym „par­cia­kiem”, maj­ta­jącą się maską prze­ciw­ga­zową i śmier­dzącą stę­chli­zną ładow­nicą do kała­cha, być może napi­szemy kie­dyś spe­cjalny porad­nik na potrzeby grup rekon­struk­cji histo­rycz­nej. W tej książce posta­ramy się jed­nak sku­pić na współ­cze­snym opo­rzą­dze­niu opar­tym na uni­wer­sal­nym sys­te­mie molle, który pozwala samo­dziel­nie budo­wać róż­no­ra­kie kom­bi­na­cje dosto­so­wane do kon­kret­nych potrzeb.

Przyj­mijmy zatem, że dosta­łeś moż­li­wość samo­dziel­nego skom­ple­to­wa­nia wła­snego zestawu. Od czego zacząć? Pierw­szym kro­kiem powinno być przy­swo­je­nie sobie filo­zo­fii esze­lo­no­wa­nia wypo­sa­że­nia indy­wi­du­al­nego:

1. Poziom kry­tycz­nie nie­zbędny – przed­mioty noszone w kie­sze­niach mun­duru i zawie­szo­nym na szyi etui (wodo­od­por­nym pokrowcu).

2. Poziom opty­malny – wypo­sa­że­nie prze­no­szone na pasie i szel­kach.

3. Poziom dodat­kowy – sprzęt umiesz­czony w ple­caku tak­tycz­nym lub, jak kto woli, patro­lo­wym (mak­sy­mal­nie 30 l).

4. Poziom kom­for­towy – sprzęt dodat­kowy prze­wo­żony (lub prze­no­szony na nie­wiel­kie odle­gło­ści) w worku desan­to­wym, spe­cjal­nej tor­bie lub dużym ple­caku o obję­to­ści około 100 l.

Zanim przej­dziemy do opisu wypo­sa­że­nia, które powinno zna­leźć się na każ­dym z wymie­nio­nych powy­żej pozio­mów, musimy zapo­znać się jesz­cze z kil­koma prak­tycz­nymi uwa­gami doty­czą­cymi bez­po­śred­nio samego opo­rzą­dze­nia.

Po pierw­sze, ni­gdy nie żałuj pie­nię­dzy na dobry, solid­nie wyko­nany i trwały sprzęt. Pod­stawą zawsze będzie nowo­cze­sny „gruby” pas opo­rzą­dze­niowy (tak­tyczny) wyście­łany od strony wewnętrz­nej wytrzy­małą pianką amor­ty­zu­jącą. Jego głów­nym zada­niem jest rów­no­mierne i deli­katne roz­ło­że­nie cię­żaru prze­no­szo­nej w ładow­ni­cach amu­ni­cji i innego wypo­sa­że­nia. Dobre pasy są dro­gie, ale to wła­śnie one są głów­nym ele­men­tem wypo­sa­że­nia i to dzięki nim pozo­stały szpej w naj­mniej odpo­wied­nim momen­cie walki nie znaj­dzie się pod waszą szyją albo nie ścią­gnie wam spodni z tyłka.

W kom­ple­cie z pasem powinny się zna­leźć solid­nie wyko­nane szelki, które będą roz­kła­dać obcią­że­nie pomię­dzy bio­drami a ramio­nami. Doko­nu­jąc zakupu, zawsze zwra­caj uwagę na jakość zasto­so­wa­nych mate­ria­łów oraz szwów. Tanią cor­durę, lub raczej mate­riał ją uda­jący, roz­po­znasz raczej bez więk­szych pro­ble­mów. Podob­nie wygląda sprawa z paskami słu­żą­cymi do pod­cze­pia­nia ładow­nic i innych ele­men­tów wypo­sa­że­nia. Jeżeli są „zbyt deli­katne” i się prują, zre­zy­gnuj z zakupu. Pamię­taj, że coś, co nadaje się na ple­cak dla pierw­szo­kla­si­sty, nie ma prawa być sto­so­wane przy pro­duk­cji wypo­sa­że­nia dla żoł­nie­rzy – tan­deta roz­wali się w naj­mniej odpo­wied­nim momen­cie. Szcze­gólną uwagę zwróć na klamrę słu­żącą do zapi­na­nia pasa – naj­le­piej, aby była wyko­nana z metalu lub w osta­tecz­no­ści z solid­nego pla­stiku. Klamra musi być zabez­pie­czona przed samo­ist­nym (nie­kon­tro­lo­wa­nym) roz­pi­na­niem się i jed­no­cze­śnie powinna dawać moż­li­wość szyb­kiego roz­pię­cia jedną ręką (np. w sytu­acji zra­nie­nia, kiedy trzeba szybko zrzu­cić opo­rzą­dze­nie). Nie­do­pusz­czalna jest sytu­acja, w któ­rej musisz „szar­pać się” z paskiem.

Innym warian­tem prze­no­sze­nia opo­rzą­dze­nia jest tak­tyczna kami­zelka (naj­czę­ściej z kie­sze­niami na płyty bali­styczne), do któ­rej możemy pod­cze­pić ładow­nice i pokrowce na pozo­stały sprzęt. Ow­szem, wygląda bar­dziej „kozacko”, ale w warun­kach dłu­go­trwa­łej eks­plo­ata­cji spraw­dza się znacz­nie gorzej, gdyż cały cię­żar spo­czywa jedy­nie na ramio­nach, a twój śro­dek cięż­ko­ści zostaje prze­nie­siony nie­bez­piecz­nie w górę – uwierz nam, że zde­cy­do­wa­nie lep­sza jest sytu­acja, gdy pozo­staje on w oko­li­cach bio­der. Gwa­ran­tu­jemy rów­nież, że już po kilku dniach nosze­nia mocno „docią­żo­nej” kami­zelki twój krę­go­słup zacznie ci wysy­łać bar­dzo wyraźne sygnały. Poza tym pod­czas real­nej służby nie­trudno o sytu­acje, w któ­rych wyko­rzy­stu­jąc chwilę na odpo­czy­nek, możesz zdjąć z sie­bie opo­rzą­dze­nie, jed­no­cze­śnie pozo­sta­jąc ze wzglę­dów bez­pie­czeń­stwa w heł­mie i kami­zelce.

Nie­ważne, czy zde­cy­du­jesz się na kla­syczne paso­szelki, czy kami­zelkę tak­tyczną, pod żad­nym pozo­rem nie kuś się na oka­zje cenowe. Coś, co nor­mal­nie kosz­tuje od kil­ku­set zło­tych w górę, nie może być sprze­da­wane za stówkę! Czę­sto popeł­nia­nym błę­dem jest rów­nież ule­ga­nie modzie. O wybo­rze danego sprzętu nie decy­dują jego jakość i walory użyt­kowe, ale np. kolor… „Nie, nie wezmę tych ładow­nic, bo są zie­lone, a ja mam wszystko w mul­ti­ca­mie…”. Uwierz nam, że kolor (no, może poza czar­nym, który sta­now­czo odra­dzamy, gdyż utrud­nia dobre masko­wa­nie i nawet w pol­skiej armii zarzą­dzono, aby go wyco­fać z umun­du­ro­wa­nia i wypo­sa­że­nia polo­wego) nie ma więk­szego zna­cze­nia. W naj­lep­szym warian­cie w takich sytu­acjach po pro­stu się prze­płaca… w naj­gor­szym traci się pie­nią­dze na rze­czy, które będą kom­plet­nie nie­przy­datne.

W tym miej­scu musimy sobie zadać naj­waż­niej­sze pyta­nie: czy warto samo­dziel­nie „na wszelki wypa­dek” kupo­wać opo­rzą­dze­nie? Poza nie­licz­nymi wyjąt­kami19 nasza odpo­wiedź brzmi: NIE! Ryzyko, że nie tra­fisz z zaku­pem i zmar­nu­jesz pie­nią­dze, jest zbyt duże. W razie mobi­li­za­cji i tak dosta­niesz jakiś „zestaw star­towy”. Jeżeli uda ci się z nim prze­trwać pierw­szy okres służby, wów­czas sam dosko­nale będziesz wie­dział, czego real­nie potrze­bu­jesz na danym sta­no­wi­sku. Jeżeli koniecz­nie chcesz jed­nak coś sobie kupić, to lepiej zain­we­stuj swoje pie­nią­dze w porządne buty (cho­ciaż now­sze modele wyda­wane od mniej wię­cej 2017 roku są naprawdę dobre) oraz dobrej jako­ści ple­cak i ewen­tu­al­nie pas. To na począ­tek w zupeł­no­ści wystar­czy, a z zaku­pów będziesz mógł korzy­stać w życiu codzien­nym, przy oka­zji je testu­jąc.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. W warun­kach obec­nego kon­fliktu zbroj­nego tak­tyka zmie­nia się nie­zwy­kle szybko. Coś, co było sku­teczne na początku wojny rosyj­sko-ukra­iń­skiej, obec­nie jest już cał­ko­wi­cie nie­ak­tu­alne. [wróć]

2. Wszel­kie przy­ta­czane przez nas przy­kłady pocho­dzą z ogól­no­do­stęp­nych mate­ria­łów i źró­deł histo­rycz­nych. [wróć]

3. Zgło­si­łeś się do dobro­wol­nej zasad­ni­czej służby woj­sko­wej, sku­si­łeś się na „waka­cje z woj­skiem” za 6 tysięcy zło­tych za 27 dni szko­le­nia albo pró­bo­wa­łeś swo­ich sił w WOT, ale ci się znu­dziło i zre­zy­gno­wa­łeś? Gra­tu­lu­jemy – według kwi­tów jesteś już prze­szko­lony i jako rezer­wi­sta zosta­niesz powo­łany w pierw­szej kolej­no­ści. Co z tego, że prak­tycz­nie nic nie umiesz, nawet w porów­na­niu z „dziad­kiem”, który odbęb­nił kie­dyś pełne dwa lata zasad­ni­czej służby woj­sko­wej. Sztuka jest sztuka, przy­dział wypi­sany, tabelka wypeł­niona… Ni­gdzie się nie zapi­sy­wa­łeś i myślisz, że ewen­tu­alny pobór cię omi­nie? Nic bar­dziej błęd­nego. Skoro pod­sta­wowe szko­le­nie w WOT trwa dwa tygo­dnie, to w razie „W” też bar­dzo szybko będzie z cie­bie można zro­bić „wystar­cza­jąco prze­szko­lo­nego” żoł­nie­rza. [wróć]

4. For­mo­wa­nie Armii Ochot­ni­czej roz­po­częto dopiero 1 lipca 1920 roku. [wróć]

5. Zło­śliwi teo­re­tycy sztuki wojen­nej dzielą współ­cze­sną pie­chotę na trzy rodzaje: pie­chota sztur­mowa – wyspe­cja­li­zo­wane pro­fe­sjo­nalne i dobrze uzbro­jone oddziały zdolne do prze­ła­my­wa­nia pozy­cji prze­ciw­nika; pie­chota liniowa – zwy­kła, prze­cięt­nie wyszko­lona i wypo­sa­żona pie­chota zdolna do dłu­go­trwa­łego utrzy­my­wa­nia pozy­cji; pie­chota jed­no­ra­zowa – słabo wyszko­leni i nędz­nie wypo­sa­żeni żoł­nie­rze, któ­rych wyko­rzy­stuje się do łata­nia dziur we fron­cie lub po pro­stu do „zuży­wa­nia zaso­bów prze­ciw­nika”. [wróć]

6. Wątek ten poru­sza­li­śmy już w Cywilu na woj­nie, s. 241–249. Tu przed­sta­wiamy nieco roz­sze­rzoną i zak­tu­ali­zo­waną listę. [wróć]

7. Wię­cej na ten temat patrz: Cywil na woj­nie, s. 249–253. [wróć]

8. Po raz pierw­szy będziesz cze­kał w momen­cie wjazdu do jed­nostki. Przy­wiozą was za wcze­śnie, no i chuj… cze­kasz, aż kadra się pojawi. Póź­niej będziesz cze­kał na wypeł­nie­nie kwi­tów, potem trzeba ocze­ki­wać na wyda­nie sor­tów… Jak już je dosta­niesz, bedziesz cze­kał, aż w końcu ktoś zapro­wa­dzi was do sto­łówki… Spo­tka­nie z dowódcą? Też będziesz musiał pocze­kać… Wyj­ście do łaźni – trzeba pocze­kać na swoją kolej… Zbiórka pod­od­działu – musisz cze­kać, aż ostatni lama­peta się ogar­nie i łaska­wie dołą­czy do szyku… Chcesz nała­do­wać tele­fon – cze­kasz na swoją kolej do jedy­nego dostęp­nego gniazdka… [wróć]

9. Pro­fos – pod­ofi­cer nad­zo­ru­jący areszt. [wróć]

10. Ni­gdy nie żałuj typa z maga­zynu – od wielu lat bie­rze nie­małe pie­nią­dze z naszych podat­ków za swoją pracę. Poza tym to ty poje­dziesz wal­czyć, a on dalej jako „zawo­dowy” będzie wyda­wać gacie ze składu – w końcu takich waż­nych spraw nie można powie­rzać nie­pro­fe­sjo­na­li­stom. [wróć]

11. Na menażce możesz wydra­pać swoje ini­cjały. [wróć]

12. Gdy zaczną spa­dać bomby albo twój dom znaj­dzie się pod oku­pa­cją, uspra­wie­dli­wie­nia, że jesteś pacy­fi­stą albo że nie chcia­łeś wal­czyć za inte­resy poli­ty­ków, mię­dzy­na­ro­do­wych kor­po­ra­cji itd., nikogo już nie będą obcho­dzić. [wróć]

13. Tak, wiemy, że jest to nawo­ły­wa­nie do dzia­łań wbrew woj­skowo-kor­po­ra­cyj­nej moral­no­ści, eto­sowi służby itd., ale gdy cho­dzi o życie i zdro­wie żoł­nie­rzy (a na woj­nie ceną błę­dów, nie­do­cią­gnięć i wsze­la­kich pato­lo­gii zawsze jest czy­jeś życie), nie ma się co szczy­pać i zasła­niać fra­ze­sami o „dobru służby”. Pato­lo­gie trzeba zwal­czać, a win­nych karać. Surowo! [wróć]

14. Jeżeli nie masz ze sobą pla­stra, to patrz roz­dział pierw­szy – trzeba było zabrać. [wróć]

15. Toru prze­szkód. [wróć]

16. Kurtki na poważne mrozy są noszone na zasa­dzie sta­rego kożu­cha war­tow­ni­czego na wierz­chu wszyst­kich pozo­sta­łych warstw, w tym także kami­zelki kulo­od­por­nej. Okrywa się nimi new­ral­giczne ele­menty wypo­sa­że­nia – np. radio i inną elek­tro­nikę, która może bar­dzo szybko paść na mro­zie. Odzież chro­niącą przed eks­tre­mal­nymi mro­zami zakłada się dopiero po doj­ściu na pozy­cję, tak żeby się wcze­śniej nie spo­cić pod­czas mar­szu. [wróć]

17. Tanie buty z mem­braną są złym pomy­słem – być może spraw­dzą się na wycieczce, ale nie w cza­sie dłu­go­trwa­łego użyt­ko­wa­nia. W takiej sytu­acji już lepiej mieć mocne kla­syczne skó­rzane buty, które przy­naj­mniej będzie można bez ryzyka spa­le­nia wysu­szyć na ogni­sku. [wróć]

18. Pro­blem podraż­nie­nia sut­ków doty­czy rów­nież męż­czyzn. Gdy będziesz prze­po­cony, cią­głe ocie­ra­nie o szelki, kami­zelkę lub inne ele­menty opo­rzą­dze­nia może pro­wa­dzić nawet do sta­nów zapal­nych. [wróć]

19. Jeżeli jesteś zawo­do­wym żoł­nie­rzem, który wie, czego potrze­buje, lub człon­kiem orga­ni­za­cji pro­obron­nej, bie­rzesz udział w grach ASG albo aktyw­nie upra­wiasz strze­lec­two, to będziesz miał wiele oka­zji do sen­sow­nego spo­żyt­ko­wa­nia wyda­nej kwoty. [wróć]