Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
14 osób interesuje się tą książką
Nika wraz z rodzicami przeprowadza się z ciasnego mieszkania do nowego domu. Początkowa radość dziewczynki przechodzi jednak szybko w niepokój, gdy okazuje się, że rodzice coraz więcej pracują i zupełnie nie mają dla niej czasu. Nika przez przypadek odkrywa, że po sąsiedzku za gęstym żywopłotem kryje się piękny ogród, i wkrótce zaprzyjaźnia się z mieszkającą tam panią Wandą. Z rodzicami jednak jest coraz gorzej. W ogóle przestają Nikę zauważać. Jakby znikała i stawała się niewidzialna. Czy to możliwe, że Nika naprawdę ZNIKA? Czy pani Wanda pomoże Nice rozwiązać problem z rodzicami? A może to Nika pomoże jej?
Piękna, optymistyczna opowieść przypomina, jak ważna jest prawdziwa bliskość, obecność i uważność na drugiego człowieka, szczególnie dla dzieci i rodziców.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 35
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © Anna Bichalska
Copyright © Wydawnictwo BIS 2025
ISBN 978-83-7551-840-5
Wydawnictwo BIS
ul. Lędzka 44a
01-446 Warszawa
tel. 22-877-27-05, 22-877-40-33
e-mail: [email protected]
www.wydawnictwobis.com.pl
Nika siedziała na huśtawce w ogrodzie i bujała się: góra–dół, góra–dół. Jej nogi unosiły się wysoko nad ziemią, a czarne kucyki podskakiwały. Nie miała butów. Nika uwielbiała biegać boso po trawie. Mama ostrzegała ją, żeby uważała, bo może się skaleczyć, kiedy natrafi na coś ostrego, albo przydepnąć niechcący osę czy pszczołę. A tego Nika by nie chciała. Kiedyś, gdy piła sok, osa użądliła ją w rękę. Bardzo bolało. Odtąd Nika nie przepadała za osami. Ale pszczoły lubiła, mama jej o nich czytała – zbierają pyłki i dzięki nim rośliny mają owoce i nasiona. Są bardzo potrzebne. Mama mówiła, że bez pszczół i innych zapylaczy, czyli takich owadów, które zapylają rośliny, ludzie mieliby kłopoty, więc Nika zdecydowanie nie chciała ich przydeptywać. Dla pewności chodziła więc ostrożnie po trawie w tych miejscach, gdzie rosną żółte mlecze, albo niebieskie chabry i białe rumianki.
Teraz Nika odbiła się stopami od ziemi i po chwili huśtawka uniosła się bardzo, bardzo wysoko. Nika nauczyła się huśtać tak wysoko całkiem niedawno, od kiedy po przeprowadzce do nowego domu miała własną huśtawkę. Wcześniej bujała się tylko czasami na placu zabaw, ale to nie to samo. Tu mogła się huśtać i ćwiczyć wysokie odbicia do woli. A huśtawka była tylko jej, nie musiała czekać na swoją kolej. Widziała stąd cały dom i okno swojego pokoju. Bo gdy się przeprowadzili, dostała własny pokój. W starym mieszkaniu nie było dość miejsca, musiał jej wystarczyć tylko kącik do zabawy. Teraz mieli też własne podwórko i Nika mogła wychodzić na dwór, kiedy tylko chciała, a że pogoda ostatnio dopisywała, całymi dniami bawiła się na zewnątrz. Dziś też był ciepły letni dzień i pachniało słońcem. Nika wyraźnie to czuła, tak jak inne zapachy. Kiedyś w przedszkolu powiedziała o tym Zosi, a ta stanowczo oświadczyła, że słońce wcale nie pachnie. Nika upierała się przy swoim i bardzo się wtedy pokłóciły, mimo że były najlepszymi przyjaciółkami.
Nika lekko posmutniała na myśl o Zosi. Po wakacjach pójdzie do zerówki, gdzie będą całkiem obce dzieci. Trochę się tym denerwowała, ale też była ciekawa, jak będzie w tej zerówce i kogo pozna. A ze słońcem to Nika miała wtedy rację i niech Zosia mówi, co chce – ona wie swoje. Słońce ma zapach. Podobnie jak trawa, powietrze i kwiaty. Teraz wyraźnie go czuła. Przymknęła oczy, wystawiając twarz do słońca. Huśtawka uniosła się wysoko i Nika wyobrażała sobie, że szybuje wśród chmur. Nagle tuż obok usłyszała ponaglające szczekanie. Oparła nogi na trawie i zatrzymała huśtawkę. To Łatek dopominał się uwagi. Łatek to ich pies. Ma oklapnięte długie uszy, a jego futro jest w większości białe, poza trzema czarnymi łatkami. Jedną łatkę ma na głowie, drugą na grzbiecie, a trzecią na ogonie. Dlatego właśnie został Łatkiem.
Nika zeskoczyła z huśtawki i pogłaskała Łatka po głowie. Pies łasił się do niej i kręcił obok jej nóg.
– Pewnie się trochę nudzisz, co piesku? – zwróciła się do Łatka, a gdy szczeknął na potwierdzenie, zaproponowała: – Pobawimy się piłką? Co ty na to?
Łatek szczeknął jeszcze raz i zaczął skakać obok nóg Niki, wymachując ogonem. To znaczyło, że się zgadza. Nika zdążyła jednak rzucić piłkę tylko kilka razy, kiedy rozległo się wołanie mamy:
– Nika, obiad!
Obiecała Łatkowi, że pobawią się jeszcze później, i pobiegła do domu, bo naprawdę zdążyła już porządnie zgłodnieć.
Mama właśnie nalewała zupę pomidorową do misek.
– Taty jeszcze nie ma? – zapytała zawiedziona Nika, siadając przy stole.
Mama westchnęła.
– Nie, wróci dzisiaj później.
Odkąd się przeprowadzili, tata ciągle wracał późno i Nika ledwie go widywała. To jej odbierało radość z nowego domu, z którego na początku tak się cieszyła. Wcześniej mieszkali w niedużym mieszkaniu w wysokim wieżowcu, a okolica była brzydka i szara. Tutaj wokoło było zielono i pięknie, mieli własne podwórko i ogród. „Ogród” to było na razie może zbyt wiele powiedziane, bo rosła tu głównie trawa i trochę małych drzewek, które posadzili niedawno. Urosną duże dopiero za wiele lat. Mama i tata mówili, że w przyszłym roku zrobią ogród z prawdziwego zdarzenia. Zasadzą mnóstwo kwiatów, a może nawet własne warzywa. Nika już się cieszyła na tę myśl. Jednak coraz częściej zaczynała trochę żałować, że się przeprowadzili, bo właśnie od tego czasu rodzice byli ciągle zajęci. Tata, nawet kiedy przyjeżdżał z pracy, ciągle rozmawiał przez telefon, a zaraz później Nika przeważnie szła do łóżka. Zresztą z mamą nie było dużo lepiej. Ciągle pracowała przy komputerze i nie miała na nic czasu.
– Mamo… – zaczęła Nika, mieszając łyżką w zupie.
Mama dopiero po chwili na nią spojrzała. Miała nieobecny wzrok, jakby dopiero teraz zauważyła córkę. Ostatnio ciągle chodziła zamyślona i nieobecna.
– Tak, kochanie?
– Może pójdziemy na spacer, albo pobawimy się na podwórku? – poprosiła Nika z nadzieją.
– Jak tylko dokończę pracę na dziś. Jeszcze trochę mi zostało. Przez tę przeprowadzkę mam sporo zaległości. – Westchnęła. – Teraz nie mam niestety czasu.
Ale później okazało się, że mama pracowała do wieczora i nie zdążyły wyjść. Tata też przyjechał bardzo późno i, jak zwykle ostatnio, ciągle rozmawiał przez telefon. Nawet przez chwilę nie mogli się w spokoju pobawić. Nice bardzo się to wszystko nie podobało, ale liczyła, że niedługo będzie tak jak dawniej. Może tak to już jest z przeprowadzkami, że zaraz po nich rodzice nie mają na nic czasu? Na razie postanowiła cieszyć się nowym domem. Na pewno wkrótce wszystko znów będzie jak dawniej.