27,90 zł
Minka to malutka kotka. Ze swoją kocią mamą i dwójką rodzeństwa mieszka w domu dziewczynki Lusi i jej rodziców. Jest wesoła, odważna i lubi poznawać nowe rzeczy, a tych jest mnóstwo, na przykład miotła, zasłonki albo bzycząca mucha, którą trudno złowić, czy warczący odkurzacz, który kradnie papierowe kulki z podłogi. A najbardziej Minka lubi się bawić z Lusią, więc budzi ją co rano, bo świat jest taki ciekawy i pełen wspaniałości!
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 33
Copyright © Anna Bichalska
Copyright © Wydawnictwo BIS
ISBN 978-83-7551-818-4
Wydawnictwo BIS
ul. Lędzka 44a
01-446 Warszawa
tel. 22-877-27-05, 22-877-40-33
e-mail: [email protected]
www.wydawnictwobis.com.pl
Minka otworzyła najpierw jedno oko, a później drugie. Już ranek! – ucieszyła się na myśl o nowym dniu. Wszyscy jeszcze spali. Kocia mama – Łapka, kocia siostrzyczka – Łatka i koci braciszek – Szaruś. Wszyscy czworo leżeli w wygodnym miękkim legowisku. Szaruś miał szare futerko i prążki, Łatka była biała w czarne łatki jak mama. A Minka? Z Minką sprawy miały się inaczej. Bo Minka była i trochę biała, i trochę czarna, i trochę ruda. Minka zawsze budziła się pierwsza i pierwsza wyruszała na wyprawę po domu.
Trochę jeszcze sobie poleżała, tuląc się do miękkiego futra mamy i wsłuchując w jej mruczenie. To było takie przyjemne… Potem stanęła na łapkach i przeciągnęła się, wyginając grzbiet w małą literkę „n”. Pacnęła łapką w nos Szarusia, ale ten tylko ziewnął i znowu wtulił się w mamę. Szaruś był największym śpiochem z nich trojga. Minka dotknęła nosem różowego noska Łatki.
– Łatko! – miauknęła. – Wstawaj! Miau! Już ranek! Pobawmy się!
Ale Łatka spała dalej i ani myślała wstawać.
No trudno… – pomyślała Minka. Może Lusia albo mama i tata Lusi już wstali? Pobawią się z nią i na pewno dadzą coś pysznego do jedzenia! Pobiegła do sypialni mamy i taty Lusi. Ale i oni spali.
– Miau? – miauknęła pytająco, ale nawet się nie poruszyli. Tylko tata Lusi wydawał z siebie ten głośny dźwięk: „Chrrrrrrrrrr!”, podobny trochę do mruczenia kociej mamy, ale nie taki przyjemny. Nie szkodzi – pomyślała Minka. Pobiegnę do Lusi. Ona na pewno się ze mną pobawi!
Dziewczynka jednak też spała, wtulona w poduszkę. Minka wskoczyła na łóżko i dotknęła noskiem nosa dziewczynki. Lusia pachniała snem. Chyba poczuła łaskotanie kocich wąsików, bo się poruszyła. Ale zaraz przekręciła się na drugi bok i dalej spała.
– Lusiu! – miauknęła Minka. – Wstawaj! Miau! Wstawaj! Już ranek!
Ale Lusia dalej spała.
No trudno – pomyślała Minka. – Sama znajdę sobie coś do zabawy!
Pobiegła do kuchni, wskoczyła na krzesło – jedno, drugie, trzecie, czwarte. Później przebiegła po blacie i… hop! – wskoczyła na stół. Zwykle nie wolno jej było chodzić po stole, ale teraz nikt nie patrzył. A na stole… Na stole coś leżało! Coś, czego wcześniej tam nie widziała. Minka pacnęła to coś łapką i coś zaszeleściło zachęcająco.
– Miaauu! – miauknęła radośnie. I skoczyła z impetem na szeleszczące coś. Zaczęła przesuwać i skakać po szeleszczącym czymś i wbijać w to pazurki, aż zrobiła się dziura, a z tej dziury… coś się wysypało. A to niespodzianka! – pomyślała Minka. Malutkie piłeczki! Ale zabawa! Minka pacała piłeczki łapkami, a te spadały ze stołu i toczyły się po podłodze na wszystkie strony. Minka goniła je zachwycona. Łapała, turlała, podrzucała! Były wszędzie! Pyszna zabawa!
Nagle do kuchni zajrzała Lusia, którą widocznie zbudziły te kocie harce.
– Oj, Minko, ale bałagan! – zawołała dziewczynka. – Moje płatki! Wszystkie wysypałaś!
– Miau? – zdziwiła się Minka. – Jakie płatki? To piłeczki! Tyle piłeczek, Lusiu. Popatrz! Pobaw się ze mną!
– Chodź, posprzątamy, zanim mama i tata zobaczą – westchnęła Lusia.
A potem wyjęła szczotkę zmiotkę i szufelkę. O, nowa zabawa! – pomyślała Minka, widząc dziwną, poruszającą się raz po raz rzecz. Zaczaiła się za krzesłem, wzięła rozpęd, zamachała ogonkiem i… hops! Zaczęła wskakiwać na tę ogoniastą rzecz, trącać ją łapkami i podgryzać.
– Hej, zostaw miotłę! – zawołała Lusia ze śmiechem. – Ty łobuziaro!
Później kuleczki zniknęły w koszu i Minka pomyślała, że trochę szkoda, że Szaruś i Łatka nie zdążyli się nimi pobawić. Ale trudno. Mogli przecież wstać wcześniej, tak jak prosiła.
Do kuchni weszli mama i tata Lusi.
– O, już wstałaś? – zdziwiła się mama na widok Lusi.
– Budzik mnie zbudził! – zawołała wesoło dziewczynka.
– Lusiu, przecież ty nie masz budzika… – zwrócił uwagę tata.
– A właśnie że mam – powiedziała Lusia. Wzięła Minkę na ręce i zaczęła ją głaskać.
Jak miło! Minka zamruczała z zadowoleniem.
– Bo to Minka mnie obudziła – dodała Lusia. – Taki miauczący, mruczący i mięciutki budzik. Najlepszy koci budzik na świecie!
Tata i mama Lusi wybuchnęli śmiechem. Nagle w kuchni rozległo się ponaglające:
– Miaaaau! Miaaaau! Miaaaau! – To mama Minki, Szaruś i Łatka, którzy też już wstali, z głośnym miauczeniem dopominali się o jedzenie.
– Chyba przyszły następne trzy budziki. – Mama zachichotała. – Ale trochę spóźnione.
– Miaaaau! Miaaaau! Miaaaau! – rozległo się ponownie.
Minka też dołączyła do miauczącego chóru. Po tych przygodach naprawdę zgłodniała!
– Nakarmię koty! – zawołała Lusia i pobiegła do szafki z kocią karmą. Cała kocia rodzina już ustawiła się przy miseczkach. Każdy miał swoją. Mama Minki żółtą, Łatka różową, Szaruś niebieską, a Minka zieloną.
– A ty co będziesz jeść na śniadanie? – zapytała mama Lusi.
– Nie wiem… – Dziewczynka się namyślała.
– To nie chcesz tych swoich płatków? – zdziwiła się mama. – Ostatnio ciągle się na nie upierałaś.
Lusia wzruszyła ramionami.
– Skończyły się – powiedziała. – W pewnym sensie – dodała, zerkając porozumiewawczo na Minkę.
– A to nawet dobrze – ucieszyła się mama. – I tak nie były zbyt zdrowe. Zrobimy coś lepszego! Może owsiankę z owocami i orzechami?
– Pycha! – zawołała Lusia.
To był poranek pełen przygód! – pomyślała Minka, pałaszując jedzenie ze swojej zielonej miseczki. A to dopiero początek dnia. Tyle atrakcji ją jeszcze czekało! Minka wiedziała, że każdy dzień to nowa przygoda, dlatego tak bardzo lubiła poranki. Bo świat jest taki ciekawy i pełen wspaniałości!