Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Narcystyczni rodzice umiejętnie odgrywają spektakl pod tytułem Idealna rodzina. Wzbudzają podziw i szacunek otoczenia, pokazują całemu światu, że utrzymują bliskie relacje z dziećmi, przykładają dużą wagę do ich wychowania, są zawsze życzliwi i uśmiechnięci… Niełatwo dostrzec, że to tylko pozory – sposoby na podbudowanie poczucia własnej wartości i przejęcie całkowitej kontroli nad bliskimi.
W tej książce uznana terapeutka, autorka bestsellerowego Wsparcia dla dorosłych córek narcystycznych matek, poprowadzi cię przez pięć kroków do całkowitego uwolnienia się od wpływu narcystycznego rodzica. Dzięki tej lekturze i pracy z dziennikiem zerwiesz z destrukcyjnymi mechanizmami obronnymi, które wykształciłeś, by przetrwać w swoim domu rodzinnym.
Z książki dowiesz się między innymi, jak:
• rozpoznać u członka rodziny ukryte i jawne cechy narcystyczne,
• prawidłowo reagować na toksyczne zachowania i manipulacje,
• niwelować nieoczywiste objawy stresu pourazowego i przepracować traumę,
• przestać przejmować się opinią swoich rodziców i zaakceptować siebie,
• odzyskać ufność wobec ludzi i zacząć bezpiecznie polegać na innych,
• przerwać cykl dziedziczenia narcystycznych cech i tworzyć zdrowe relacje,
• zyskać trwałe zaufanie do siebie, swoich wspomnień, osądów i emocji.
Możesz raz na zawsze wyjść z roli, którą w dzieciństwie przypisał ci narcystyczny rodzic, i zacząć żyć po swojemu.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 339
Słowo od autorki
Przykłady, anegdoty i przypadki przedstawione w tej książce pochodzą z mojej pracy klinicznej, badań i doświadczeń życiowych z udziałem rzeczywistych osób i prawdziwych wydarzeń.
Imiona oraz niektóre cechy pozwalające na zidentyfikowanie osób zostały zmienione, dodatkowo część opisanych w książce postaci lub sytuacji jest połączeniem kilku odrębnych przypadków.
Wstęp
W 2008 roku napisałam książkę Wsparcie dla dorosłych córek narcystycznych matek poświęconą kwestii matczynego narcyzmu i jego negatywnego wpływu na córki. Była ona nie tylko zwieńczeniem moich wieloletnich badań nad zjawiskiem narcyzmu, lecz także początkiem „wewnętrznej podróży, przenoszącej mnie do czasów, gdy byłam małą dziewczynką, która wiedziała, że coś jest nie tak. Czułam bowiem, że brak opieki nie jest normalny, ale nie wiedziałam dlaczego”.1 Książka trafiła w czułą strunę odbiorców, zarówno w kraju pierwotnego wydania, jak i poza nim. Została przetłumaczona na dziewiętnaście języków i spotkała się z dużym zainteresowaniem na całym świecie.
Kiedy pisałam ją, wiedziałam, że rzucam światło na temat tabu i że może to doprowadzić do uzdrowienia tysięcy kobiet. Zdawałam sobie również sprawę, że przed nami jest wciąż sporo pracy. W ciągu kolejnej dekady słuchałam zwierzeń mężczyzn i kobiet, którzy desperacko szukali pomocy w przezwyciężeniu psychicznych szkód, jakie ponieśli, będąc wychowywanymi w rodzinie kontrolowanej przez narcystycznego rodzica. Książka Czy ten dramat kiedyś się skończy? została napisana dla milionów dorosłych, którzy jako dzieci i nastolatki żyli z narcystyczną matką lub ojcem i chcą uleczyć emocjonalne rany z przeszłości, aby stać się prawdziwie wolnymi i odrębnymi jednostkami.
Środowisko domowe zdominowane przez jednego lub dwoje narcystycznych rodziców określam jako rodzinę narcystyczną – rodzic monopolizuje w takiej rodzinie władzę, subtelnie i przebiegle odmawiając innym członkom, zwłaszcza dzieciom, ich osobistej siły, integralności i potencjału. Narcyzm jest zaburzeniem ze spektrum, a zatem charakterystyczne dla niego zachowania mogą występować u poszczególnych jednostek albo w postaci łagodnej, albo w ostrzejszej, skończywszy na ekstremalnej. Oznacza to, że istnieje skala narcyzmu: od przejawiania kilku cech narcystycznych aż do doświadczania rozwiniętej postaci narcystycznego zaburzenia osobowości. Im dalej na tej skali znajduje się bliska nam osoba, tym więcej napotykamy problemów. Osobiste interakcje zawsze jednak choć w pewnym stopniu prowadzą do umniejszenia osób, które są w relacji z narcyzem.
Ponieważ narcyz jest pochłonięty sobą do tego stopnia, że nie potrafi bezwarunkowo kochać, być empatyczny ani emocjonalnie wspierać drugiej osoby, nie sprawdza się w roli skutecznego rodzica. Bezinteresowność, współczucie i cierpliwość – cechy, które trzeba przejawiać, aby móc odpowiednio wychowywać i wspierać dziecko – zazwyczaj nie znajdują się w repertuarze emocjonalnym narcyza. Jako rodzic najczęściej pozostaje on nieświadomy swoich psychicznych ograniczeń oraz poważnych szkód, jakie wyrządza swojemu dziecku.
Chociaż o narcyzmie napisano całkiem sporo, bardzo niewiele publikacji zostało skierowanych do osób, które dorastały w cieniu narcystycznego rodzica. A jeszcze mniej napisano o tym, w jaki sposób narcystyczna dynamika rodziny przechodzi z pokolenia na pokolenie i często, o ile nie jest poddana terapii, zostaje wdrukowana w relacyjne DNA członków rodziny. Książka, którą trzymasz w dłoniach, ma na celu wypełnienie tej luki, tak aby czytelnicy, którzy dorastali w środowisku narcystycznym, znaleźli drogę do przerwania cyklu rodzinnej traumy oraz odbudowania swojego zdrowia psychicznego i emocjonalnego.
Dorastałam w rodzinie narcystycznej, w której radość innych – zwłaszcza nas, dzieci – stanowiła spore zagrożenie dla funkcjonującej wewnątrz niezdrowej dynamiki władzy rodzicielskiej. Z tego powodu jednym z moich największych życiowych wyzwań stało się udzielenie sobie wewnętrznej zgody na doświadczanie i wyrażanie uczucia radości. Podobnie jak wiele innych dzieci narcystycznych rodziców nie zachęcano mnie do osiągania sukcesów, a kiedy stawały się one moim udziałem albo kiedy byłam spontaniczna, radosna i wolna, moi rodzice wykazywali niesamowitą zdolność do psucia mi humoru i gaszenia mojego entuzjazmu zamiast dopingowania mnie. Wynikiem takiego wychowania była moja wyuczona skłonność do wątpienia w siebie połączona z chronicznym, ograniczającym poczuciem hiperczujności, ponieważ zawsze spodziewałam się, że nastąpi coś złego. Kiedy byłam dzieckiem, każdy spontaniczny wyraz radości z mojej strony pociągał za sobą surowe komentarze, które miały na celu zamienić moje szczęście w poczucie wstydu, winy lub zwątpienie w siebie. Wprawiało mnie to w ogromne zakłopotanie! Dorastałam z przytłaczającym uczuciem, że lepiej nie być zbyt szczęśliwą lub zrelaksowaną, ponieważ nigdy nie wiadomo, kiedy może wydarzyć się coś złego.
W znacznej mierze pod wpływem tych doświadczeń postanowiłam zostać terapeutką i edukatorką, która pomaga innym uwolnić się od ciążącego im dziedzictwa zahamowań i wypaczonego obrazu własnego „ja”, będącego rezultatem wychowania w rodzinie narcystycznej. Moją misją życiową jest pomaganie osobom, które doznawały nadużyć ze strony narcystycznego rodzica, w opanowaniu sztuki bezpośredniego, pełnego doświadczania przyjemności życia.
Dzięki swojej pasji i determinacji zrozumiałam, jak poważne szkody wyrządza narcystyczne wychowanie, w tym zwłaszcza, jak wypacza ono stosunki w rodzinie poprzez zachwianie równowagi sił w sposób, który trwale szkodzi dzieciom. Najistotniejsze w tym wszystkim jest to, że wykonując swoją pracę, pomogłam wielu ludziom – od nastolatków po osiemdziesięciolatków – uwolnić się od destrukcyjnego wpływu swojej rodziny, by mogli zacząć się rozwijać jako wolne jednostki.
Książka ta została podzielona na trzy części. Dzięki pierwszej z nich lepiej zrozumiesz dynamikę narcystycznego systemu rodzinnego i następujące kwestie: w jaki sposób zostaje zaburzona głęboka komunikacja; dlaczego w rodzinie panują dezorientacja i zamęt spowodowane przez otwarcie głoszone oraz milcząco przyjmowane zasady rodzinne; dlaczego twoje potrzeby nie miały znaczenia i nie były zaspokajane; dlaczego nie masz tak bliskich relacji ze swoim rodzeństwem, jak sobie życzysz, i dlaczego tak bardzo gubisz się w stosunkach panujących w twojej rodzinie.
W części drugiej wyjaśnię, jak narcystyczne rodzicielstwo hamuje autoekspresję dziecka i jego zdolność do ufania sobie i innym. Odkryjesz w niej, dlaczego w rodzinie narcystycznej opóźniony jest rozwój emocjonalny; dlaczego brakuje w niej zaufania; dlaczego poczucie własnej wartości jest zaburzone i dlaczego spuścizną po dorastaniu w niej jest złożona trauma.
I w końcu w części trzeciej przedstawię sprawdzoną pięcioetapową ścieżkę wiodącą do wyzdrowienia. Składają się na nią: uznanie traumy narcystycznego wychowania i odbycie żałoby; psychiczne oddzielenie się od toksycznego rodzica i skuteczna indywiduacja; przezwyciężanie wstydu i poczucia winy; odkrywanie swojego autentycznego „ja” i odnoszenie się do niego z szacunkiem; radzenie sobie z narcystycznym rodzicem w trakcie zdrowienia; i wreszcie uwolnienie się od dziedzictwa wypaczonej, skomplikowanej miłości.
Jestem wdzięczna, że mogę podzielić się z tobą swoimi wiedzą, doświadczeniem i wskazówkami, jak również inspirującymi historiami moich odważnych pacjentów, którzy uwolnili się od wpływu swojej narcystycznej rodziny, a w efekcie odnaleźli wolność i radość. Zapraszam cię do przeczytania kolejnych stron tej książki i odbycia wraz ze mną swojej uzdrawiającej podróży.
Część pierwsza
Rodzina narcystyczna
[T]ym, czym jesteśmy, stajemy się na drodze gruntownej, całkowitej negacji tego, co z nas zrobiono.2
Jean-Paul Sartre
Rozdział 1
Dysfunkcyjna dynamika rodziny narcystycznej
Zawsze zdawałam sobie sprawę z tego, że z moją rodziną jest coś nie tak, ale nie umiałam rozgryźć, o co chodzi. Wiedziałam, że mama orbitowała wokół ojca, który rządził i wszystko kontrolował. Wyglądało na to, że ja i mój brat byliśmy im potrzebni tylko po to, żeby poprawić ich wizerunek. Dopiero gdy urodziłam swoje pierwsze dziecko i poczułam niesamowity wybuch bezwarunkowej matczynej miłości, zdałam sobie sprawę, że nikt mnie nigdy tak nie kochał.
Jeanette, 35 lat
Chociaż specyficzna dynamika i dysfunkcja każdej rodziny narcystycznej są unikalne, wszystkie narcystyczne systemy rodzinne mają pewne cechy wspólne. Główną cechą jest niezdolność jednego lub obojga rodziców do bycia w pełni obecnymi w obliczu emocjonalnych potrzeb dzieci. Osoby, które wychowują się w takim systemie, mają w związku z tym trudności z rozwinięciem silnego poczucia własnej wartości.
Istnieją dwa podstawowe typy narcystycznych rodziców: jedni wykazują skłonność do pochłaniania, drudzy zaś do ignorowania. Jednak wpływ tych przeciwstawnych modeli wychowania jest często taki sam. Dziecko wychowywane przez rodzica pochłaniającego jest tak stłamszone, że nie może rozwijać zdrowego poczucia autonomii lub własnego „ja”, podczas gdy dziecko wychowywane przez rodzica ignorującego jest tak zaabsorbowane robieniem wszystkiego, co się da, aby zwrócić na siebie uwagę, że również zostaje pozostawione samo sobie z chwiejnym lub niewykształconym poczuciem własnego „ja”. Oba narcystyczne modele rodzicielstwa są naznaczone przez niezdolność narcyza do tego, by choćby w najmniejszym stopniu patrzeć na swoje dziecko przez pryzmat miłości lub empatii. Ponieważ nie potrafi on identyfikować i przetwarzać prawdziwych uczuć ani sobie z nimi radzić, nie jest w stanie odzwierciedlać emocji innej osoby, w tym także emocji syna lub córki.
Narcystyczni rodzice dążą do tego, aby dziecko było odbiciem ich wartości, co oznacza, że aby zaspokoić ich potrzeby, musi ono przybierać fałszywą pozę doskonałości. Nie ma prawa zawieść nadziei ani w żaden sposób okazywać swoich słabości, ponieważ to zagraża poczuciu własnej wartości rodzica. Taka dysfunkcyjna dynamika powoduje odwrócenie ról i stanowi przeciwieństwo zdrowych relacji rodzic–dziecko: potrzeby tego pierwszego stają się ważniejsze niż potrzeby drugiego. Dlatego dzieci narcystycznych rodziców dorastają z obniżonym poczuciem własnej wartości oraz niezdolnością do identyfikacji i przetwarzania własnych uczuć. Często mają trudności, by zaufać własnym uczuciom i budować niewspółuzależnione relacje z innymi.
Dla porównania zdrowi emocjonalnie rodzice potrafią w razie konieczności odłożyć na bok własne potrzeby i zareagować na potrzeby swojego rozwijającego się dziecka spójnie oraz z miłością i troską. Chcą, aby ich dzieci uznały własną wrodzoną wartość, celebrują więc ich wyjątkowość i wartość. Mają też dobry kontakt z własnymi uczuciami, co pozwala ich dzieciom swobodnie wyrażać emocje i cieszyć się zdrowymi relacjami. Ta zdrowa dynamika relacji jest przesycona łagodnością, akceptująca, kochająca i elastyczna. Dzieci dorastają, wiedząc, kim są, i mając świadomość, że są kochane i cenione. Dzięki temu potrafią doświadczać radości i budować życie pełne znaczenia i głębi, które odzwierciedla ich własne poczucie tożsamości. Oczywiście nadal napotykają w swoim życiu różnego rodzaju wyzwania, straty i przeszkody, ale w przeciwieństwie do dzieci z rodziny narcystycznej ich wychowanie kładzie podwaliny pod zbudowanie silnego poczucia własnej wartości, które jest potrzebne, by sprostać tym wszystkim wyzwaniom.
Jakie są cechy charakterystyczne rodziny narcystycznej? I skąd wiemy, czy cierpimy z powodu skutków wychowania w takim środowisku?
Spędziłam całe dekady, pomagając dorosłym dzieciom narcystycznych rodziców zidentyfikować traumę wczesnego dzieciństwa, która wynikała z dorastania w dysfunkcyjnym środowisku, i poradzić sobie z nią. Istnieje kilka kluczowych cech, które są obecne w każdej rodzinie narcystycznej, a ich znajomość nie tylko pomaga dorosłemu dziecku uświadomić sobie, że nie jest samo, lecz także oferuje konkretne koncepcje, do których można się odnieść, kiedy szuka się drogi wyjścia z gęstej sieci splecionej przez narcystycznego rodzica. Umiejętność zidentyfikowania i uznania tych cech jest niezbędnym krokiem na drodze do wyzdrowienia.
W rodzinie narcystycznej każda, nawet najmniejsza cząstka uwagi jest zwykle zwracana w stronę narcystycznego rodzica lub pochłaniana przez niego. A to pozbawia dzieci jakichkolwiek pozytywnych wzmocnień. Urodzone w tego rodzaju hierarchii nie rozwijają one poczucia własnej naturalnej ważności lub wartości i życie upływa im często na walce z chronicznym poczuciem bycia „gorszymi” lub „nieważnymi”. Mój pacjent Jack (28 lat) powiedział mi:
Chciałem miłości i uścisków, bo widziałem, że moi przyjaciele są nimi obdarzani przez swoich rodziców. Chciałem, żeby i moi rodzice byli ze mnie dumni, starałem się więc być naprawdę dobrym dzieckiem, nie rozrabiać i robić wszystko jak najlepiej. Ale to, co robiłem, nie tylko okazywało się niewystarczające, ale wręcz nie miało znaczenia dla moich rodziców. Moja mama była zawsze zmęczona, mój ojciec był przez cały czas dziwnie smutny, a ja czułem się niekochany i samotny.
Dla narcystycznego rodzica ważniejsze niż rzeczywistość i prawda są pozory. Liczą się tylko one – uczucia nie mają znaczenia. Dzieci z rodzin narcystycznych są często dobrze ubrane i wydaje się, że mają wszystko, a jest dokładnie odwrotnie: często są całkowicie pozbawione rodzicielskiej opieki i nie rozwijają się emocjonalnie. Powierzchowność to kolejny aspekt definiujący rodzinę narcystyczną. Narcystyczny rodzic wyznaje zasadę, że „to, na jakich wyglądamy, ma większe znaczenie niż to, jacy naprawdę jesteśmy”. Prawdziwych uczuć – złożonych, intensywnych emocji, które trudno jest zignorować – w takiej rodzinie często nie wolno wyrażać. Dzieci, które w obecności rodziców dają wyraz swojemu strachowi, gniewowi czy zakłopotaniu, nierzadko spotykają się z reakcją polegającą na zawstydzaniu. Podważa ona naturalne prawo dziecka do odczuwania własnych uczuć, będące przyrodzonym prawem wszystkich istot ludzkich. Kiedy moja pacjentka Bonnie (31 lat) zrobiła milowy krok i zadzwoniła do matki, aby podzielić się wiadomością, że jej małżeństwo się rozpada, tuż po wyduszeniu słowa „rozwód” usłyszała: „To nie do przyjęcia! Co pomyślą twoi dziadkowie? Co pomyślą ludzie z naszej wspólnoty kościelnej?”. Tymczasem Bonnie chciała, żeby matka dostroiła się do jej uczuć, zamiast martwić się, jak jej decyzja zostanie odebrana przez innych.
Komunikacja w rodzinie narcystycznej często jest rozproszona i celowo zagmatwana. Występują wielostopniowe triangulacje, co oznacza, że zamiast mówić do kogoś bezpośrednio, nadawca przekazuje wiadomość innemu członkowi rodziny w nadziei, że dotrze ona do osoby, dla której jest faktycznie przeznaczona. Nie trzeba dodawać, że takie zachowanie tworzy coś, co nazywa się niewiarygodną narracją. Narcyz nie chce, aby członkowie jego rodziny komunikowali się ze sobą otwarcie i szczerze, ponieważ wtedy zauważyliby istotę problemu, włączyli krytyczne myślenie i wytknęli mu fałsz, wyolbrzymianie pewnych spraw lub mijanie się z prawdą; innymi słowy – zdemaskowaliby go. W rodzinie narcystycznej komunikacja służy jako broń, a nie narzędzie.
Stephen (36 lat) opowiedział, w jaki sposób w jego rodzinie narcystyczny ojciec często stosował triangulację, żeby nie porozumiewać się wprost ze swoimi dziećmi lub żoną:
Moje dzieciństwo było poplątane. Wydawało się, że nikt w tej rodzinie nie komunikował się bezpośrednio z innymi. Mój tata był w tym mistrzem. Kiedy zdenerwował się na mamę, zamiast porozmawiać o tym z nią, rozmawiał albo ze mną, albo z moją siostrą. Czasami wydawało nam się to mało istotne i nie robiło na nas wielkiego wrażenia. Ale mam też jak najgorsze wspomnienia związane z tym, że tata dawał upust swoim emocjom wobec nas, a nie wobec niej – kilka razy powiedział nam, że kiedy dorośniemy, przeprowadzi się do innego kraju i znajdzie sobie nową żonę! To nas naprawdę przerażało. W dodatku wypowiadał te słowa z takim gniewem, że zastanawialiśmy się, czy powinniśmy powiedzieć o wszystkim mamie. I co by się z nami stało, gdyby rzeczywiście to zrobił!
Wyraźnie widać, że tego rodzaju pośrednia komunikacja, do której ojciec Stephena wykorzystywał swoje dzieci, oraz brak otwartej rozmowy z żoną o problemach małżeńskich sprawiły, że Stephen i jego siostra dorastali z uczuciem permanentnego lęku.
W rodzinach, które są kontrolowane przez osobę z narcystycznym zaburzeniem osobowości, rodzeństwu zabrania się bliskości albo się je do niej zniechęca. Gdyby dzieci stworzyły zbyt bliską więź i emocjonalnie wspierały się nawzajem, wówczas mogłyby sprzymierzyć się przeciwko narcyzowi. To narusza jego nieświadome przekonanie o tym, że całe lojalność i uwaga powinny być skierowane na niego i nikogo innego.
Charlotte (46 lat) bardzo się stara utrzymać bliskie relacje ze swoją starszą siostrą. Ale ich matce zawsze, gdy znajduje się w pobliżu, udaje się podkopać tę więź i zrzucić na jedną z nich lub obie naraz „bombę” odwracającą uwagę:
Jeśli ja i moja siostra rozmawiamy o czymś, co nie dotyczy naszej matki, ta zaraz dopytuje: „O czym tak obie plotkujecie?” albo „Czemu źle o mnie mówisz?”. Mimo że te pytania nie mają nic do rzeczy, to jednak zawsze działają – matce udaje się nam przerwać i skierować naszą uwagę z powrotem na siebie.
Austin (33 lata) powiedział mi, że stara się być blisko swojej młodszej siostry i chronić ją przed apodyktycznym wpływem ich narcystycznego ojca. Nie podoba się to ojcu, którego potrzeba kontroli nad dziećmi jest nadal silna, mimo że są one już dorosłymi ludźmi:
Gdy moja siostra jest czymś zdenerwowana, dzwoni do mnie i oczekuje wsparcia. Kiedy ojciec dowiedział się o naszych rozmowach, był wkurzony! Ze złością nakazał mi zaprzestać kontaktów z siostrą, tłumacząc, że mam na nią zły wpływ. Nalegał, by kontaktowała się z nim, a nie ze mną, i domagał się, żebym zrelacjonował mu naszą rozmowę!
Jest to jedna z najbardziej destrukcyjnych konsekwencji dorastania w rodzinie zdominowanej przez narcyza. Dzieci narcyzów są zniechęcane – często agresywnie i w sposób jawny (poprzez przemoc słowną, a nawet fizyczną) albo subtelnie i nieoczywistymi metodami (poprzez wyrachowaną manipulację, tzw. gaslighting lub zaprzeczanie) – do rozwoju zaufania do własnych instynktów i osądów. Nic nie zagraża narcyzowi bardziej niż w pełni ukształtowana, emocjonalnie dojrzała i stabilna osoba, która może opuścić reżyserowane przez niego przedstawienie. Najważniejsze jest to, że narcystyczny rodzic utrzymuje swoje dzieci w stanie zwątpienia w siebie, aby móc nimi łatwiej manipulować i je kontrolować. Jest to pod wieloma względami najbardziej toksyczna trucizna w jego arsenale.
Caitlin (31 lat) wychowała się z narcystyczną matką, która podważała każdą niezależną decyzję lub każde tego rodzaju zachowanie swojej córki. Caitlin podzieliła się ze mną opowieścią o tym, jak trudno jej było nauczyć się ufności wobec samej siebie:
Nie miało znaczenia, co postanowiłam zrobić; nieważne, że nie było to wcale kontrowersyjne – zawsze spotykałam się z negatywnym nastawieniem mojej matki i podejrzliwością z jej strony. Przecież nie ogoliłam głowy ani się nie wytatuowałam! Wystarczyło, że dostałam się do drużyny cheerleaderek, żeby zaczęła mówić: „Po co się zadajesz z tymi wrednymi dziewuchami?” albo „Pewnie myślisz, że będziesz popularna, ale to nieprawda”. Było mi z tym tak źle, że kwestionowałam wszystko, co robiłam.
Mój pacjent Russell (60 lat) dorastał na wsi i w jego szkole danego przedmiotu wszystkich uczył jeden nauczyciel. Ojciec Russella był matematykiem w liceum, więc chłopiec miał lekcje algebry właśnie z nim – narcyzem mającym pretensje do syna. Russell opowiedział mi smutną historię o tym, jak jego ojciec zdołał podkopać jego wiarę w siebie:
Nienawidziłem chodzić na lekcje algebry, ponieważ uczył jej mój tata. Starałem się nie zadawać pytań w klasie, bo wiedziałem, że będzie mi dokuczał, ale czasami nie rozumiałem czegoś i musiałem podnieść rękę. Kiedy moja ręka wędrowała do góry na znak, że chcę zadać pytanie, tata z ironicznym uśmieszkiem na twarzy mówił: „Czego chcesz, głupku?”. Wiele lat później, kiedy byłem na studiach i dostałem czwórkę ze statystyki, byłem naprawdę z siebie dumny i chciałem się tym podzielić z ojcem. Zadzwoniłem do niego i powiedziałem: „Chyba myliłeś się, mówiąc, że jestem głupi i nie kumam matematyki”. Gdy dowiedział się, jaką dostałem ocenę, nawet po tylu latach zareagował negatywnie: „Wiesz, Russell, naprawdę jesteś tępy z matematyki! Myślę, że sam mogę to ocenić!”.
Niezależnie od miejsca na skali nasilenia narcystycznych zachowań wszyscy narcyzi cechują się brakiem empatii. Ci złośliwi mogą być jej pozbawieni do tego stopnia, że graniczy to z sadyzmem, i – co szokujące – mogą na przykład nie reagować, kiedy ich dziecko cierpi. Ale nawet osoba z narcyzmem o łagodnym lub umiarkowanym nasileniu objawów może ranić swoją bezmyślnością. Dzieci, jako delikatne i wrażliwe istoty, potrzebują empatycznego wsparcia, aby zbudować siłę wewnętrzną i odporność psychiczną. Jego brak jest wyraźnie odczuwalny, gdy jesteśmy przygnębieni lub zmęczeni. Mój pacjent Billy (24 lata) opowiedział mi niedawno o wstrząsającej rozmowie ze swoim ojcem:
Skończyłem właśnie wyczerpujący dzień w pracy, a mój ojciec zadzwonił i zapytał, co u mnie. Nie owijając w bawełnę, powiedziałem mu, że czuję się bardzo zmęczony. Natychmiast mi przerwał i powiedział: „Posłuchaj mnie, Billy. Nie masz pojęcia, o czym mówisz! Powiem ci, co to znaczy być naprawdę zmęczonym…”, i cała rozmowa zaczęła się kręcić wokół niego. Odłożyłem słuchawkę. Byłem nie tylko wykończony, ale i smutny. Dlaczego on choć na chwilę nie potrafi zapomnieć o sobie i posłuchać kogoś innego?
Tamara (21 lat) w wieku siedemnastu lat była w swojej pierwszej ciąży i ogromnie bała się porodu. Bardzo pragnęła porozmawiać z matką o tym, z czym się on wiąże i jak przebiega. Niestety jej matka była narcyzką i nigdy nie okazywała córce empatii. Była zła, że dziewczyna zaszła w ciążę w tak młodym wieku, a do tego bez ślubu. Nie mogła jej wybaczyć tego przewinienia ani okazać wsparcia. Tamara opowiedziała mi o tym:
Zdobyłam się na odwagę i zapytałam mamę o poród. Zazwyczaj nie rozmawiałyśmy o tak osobistych rzeczach, chyba że chodziło o nią. Po prostu zadałam pytanie: „Czy to boli?”, a ona rzuciła mi surowe spojrzenie i powiedziała: „Nie bardzo. Wyobraź sobie, że ktoś wsadził ci nóż między nogi. Ale to nie potrwa długo”.
Gdy Tamara opowiadała mi tę historię, chciało mi się płakać razem z nią.
Chociaż to narcyz może skrzywdzić dziecko (celowo lub nieumyślnie), jest mistrzem w przerzucaniu na nie lub na kogoś innego winy za swoje złe zachowanie. Jest to kolejna z cech charakterystycznych tego zaburzenia, która przyczynia się do budowania poczucia nierealności, którym przesiąka narcystyczny dom. Vanessa, pacjentka po pięćdziesiątce, opowiedziała mi o niepoczytalności swojej matki i o tym, jak bardzo było to widoczne podczas sporów o rodzinną listę zakupów:
Moja matka robiła spis tego, czego potrzebowaliśmy, a mój ojciec szedł do sklepu. Za każdym razem oskarżała go, że zapomniał o czymś, co zapisała, i dochodziło do wielkiej kłótni. Tata zawsze twierdził, że kupił wszystko z listy zakupów. Kiedy dorosłam na tyle, by móc prowadzić samochód, przejęłam jego obowiązki i to samo dotknęło mnie! Matka zawsze zarzucała mi, że zapomniałam o czymś, mimo że miałam ze sobą odręcznie napisaną przez nią listę. Dostałam obsesji na punkcie listy i trzymałam się kurczowo tego „dowodu” świadczącego o jej niepoczytalności. Nadal przechowuję teczkę ze starymi listami zakupów. To pomaga mi pamiętać, jakie szaleństwo zostawiłam za sobą.
Narcyz to osoba pozbawiona ugruntowanego poczucia własnej wartości, która często nienawidzi sama siebie. Aby podbudować swoje kruche ego, poniża innych. Jest przy tym pozbawiony skrupułów i często plotkuje lub umniejsza innym, począwszy od współpracowników, przez małżonków, a skończywszy na własnych dzieciach.
Delphine (27 lat), aspirująca muzyczka, opowiadała o nieustannej krytyce matki dotyczącej sposobu, w jaki jako dziecko mówiła, pisała i grała na fortepianie:
Tak bardzo chciałam, żeby moja mama była ze mnie dumna, ale nigdy nie była. Powiedziała mi, że artykuł, który napisałam do szkolnej gazetki, był jej zdaniem „trochę bez sensu”. Często też przerywała mi, gdy opowiadałam jej o czymś ważnym, co wydarzyło się w szkole, mówiąc: „Do rzeczy, Delphine”. Najgorsze wydarzyło się po recitalu, do którego ćwiczyłam miesiącami. Kiedy wracaliśmy samochodem do domu, w obecności całej rodziny stwierdziła: „Naprawdę powinnaś znaleźć sobie coś innego, na czym mogłabyś się skupić. Nie jesteś nawet w połowie tak dobra jak chłopak, który grał przed tobą”.
Edward (34 lata) opowiedział mi o ciągłych przytykach swojego ojca. Podzielił się też wspomnieniem o tym, że ojciec miał w zwyczaju rzucać złośliwe komentarze pod adresem zupełnie obcych ludzi:
Mój ojciec, choć sam nie najszczuplejszy, był niezwykle krytyczny wobec osób z nadwagą. Jeśli natknął się na kogoś, kto nie miał idealnej sylwetki, nie mógł się powstrzymać od komentarza. Kiedyś, gdy byliśmy dziećmi, w sklepie spożywczym podszedł do jakiegoś tęgiego mężczyzny i drwił z niego, mówiąc: „Hej! Może jeszcze jednego pączka?”. Ja i moja siostra byliśmy zażenowani.
Narcyz ma nienasyconą potrzebę czucia się lepszym od innych, a zazdrość będąca częstą konsekwencją istnienia tej potrzeby bierze górę nad jego zdolnością do miłości. Narcystyczny rodzic krytykuje swoje dziecko za jego słabości i zarazem zazdrości mu jego mocnych stron, co kompletnie degraduje poczucie własnej wartości dziecka. Ta odczuwana wobec syna czy córki emocja przyćmiewa wszystkie inne uczucia rodzicielskie i sprawia, że dziecko czuje się winne (i często się wstydzi), że w ogóle żyje. Mój pacjent Aaron (55 lat) opowiedział mi taką historię:
Kilka lat temu zorganizowałem imprezę z okazji przejścia na emeryturę mojego szefa. Stałem na tyłach domu przy grillu, a mój tata usadowił się na werandzie i witał każdego z gości słowami: „Gówniana chata, co nie?”. Wszyscy moi znajomi chcieli wiedzieć, co do cholery jest nie tak z moim starym. A ja wiedziałem, że po prostu nie mógł znieść tego, że mam ładny dom i wspaniałych przyjaciół, z którymi dobrze się bawimy na imprezie.
Josefina (46 lat) była piękną kobietą, która dbała o siebie. Nie obnosiła się ze swoim wyglądem, ale jej ubiór i styl były oszałamiające. Jak wiele kobiet robiła sobie profesjonalny manicure. Ludzie zawsze pytali ją, gdzie kupuje ubrania oraz kto dba o jej włosy i paznokcie. Mimo to odczuwała przygnębienie i wstyd z powodu swojego wyglądu. Dorastała z narcystyczną matką, która zawsze była o nią zazdrosna i ciągle rzucała pod jej adresem złośliwe komentarze. Josefina opowiedziała mi swoją historię:
Moja matka rzucała komentarze w rodzaju: „Zawsze wiadomo, kiedy Josefina jest w pobliżu, bo stuka tymi swoimi wysokimi obcasami o podłogę i długimi czerwonymi pazurami w stół, żeby ludzie ją zauważyli”. Nie tylko nabijała się z tego, jak wyglądam, ale nigdy nie potrafiła się cieszyć z niczego, co mnie dotyczyło.
Kiedy narcyz czuje się odrzucony lub obrażony, nie jest w stanie przepracować tego, co uważa za zniewagę, i przejść nad tym do porządku dziennego. Zamiast tego fiksuje się na każdym tego typu zdarzeniu; w rezultacie jego bliscy ciągle obchodzą się z nim jak z jajkiem, starając się nie wzmacniać dodatkowo jego wszechogarniającego poczucia krzywdy. Jeśli narcyz uważa, że możesz mu zaszkodzić, stanie się pamiętliwy i przyjmie postawę obronną, często zachowując się w sposób obelżywy.
Madison (26 lat) opowiedziała mi, że jej matka z zawiścią patrzyła na relację córki z ojcem i że nie tylko miała pretensje o to, że spędzają oni razem czas (na co Madison jako dziecko czekała z niecierpliwością), lecz także była zazdrosna o to, że jej zdaniem tacie Madison przebywanie z córką sprawiało większą radość niż relacja z żoną:
Moja mama bardzo się denerwowała, gdy chciałam spędzać czas z tatą. Czasami, kiedy mówiłam jej, że w sobotę idziemy z tatą do parku albo na film, na który czekałam, dąsała się jak mała dziewczynka. Rzucała mi oskarżycielskie spojrzenie i stwierdzała coś w stylu: „Tylko we dwoje?”. Co prawda nigdy nie powiedziała: „Kochasz ojca bardziej niż mnie”, ale taki był ukryty przekaz jej słów… To sprawiało, że czułam się winna, że kocham tatę i chcę z nim spędzać czas. Kiedy teraz o tym myślę, sądzę, że ona również czuła, że tata miał bliższą relację ze mną niż z nią. Kiedy wracaliśmy z tatą z jakiejś wycieczki, po całym dniu dobrej zabawy, wydawało się, że mama zawsze chce popsuć nasz dobry nastrój. Była nieprzyjemna, czepiała się mnie lub krzyczała na mnie bez powodu. Nie potrafiła ukryć swojej zazdrości. Doszło do tego, że zastanawiałam się, czy warto było dobrze się bawić z ojcem, skoro potem zostaję za to ukarana jej złym nastawieniem do mnie.
Spójność jest cechą charakterystyczną zdrowej rodziny, podczas gdy emocjonalny chaos i niestabilność definiują rodzinę narcystyczną. Dzieje się tak, ponieważ narcyz nieustannie projektuje na innych odczuwane przez siebie uczucia, do których nie chce się przed sobą przyznać. Z powodu braku szczerości emocjonalnej takiego rodzica cierpią szczególnie dzieci. Dziecko często bowiem fałszywie interpretuje niestabilność emocjonalną rodzica, biorąc winę na siebie, i błędnie wnioskuje, że to z nim „musi być coś nie tak, skoro rodzic zawsze jest taki zdenerwowany”.
Jedną z najsmutniejszych historii, jakie kiedykolwiek usłyszałam, opowiedziała mi moja dwudziestokilkuletnia pacjentka Ruthie:
Miałam kiedyś dość potworne życie rodzinne. Ojciec był tak wybuchowy i nieprzewidywalny, że jako dzieci spędzaliśmy jak najwięcej czasu poza domem. Ale gdy byliśmy naprawdę mali, nie mogliśmy uciec. Pamiętam, że kiedy miałam siedem lat, by nadać swemu życiu trochę spójności, której desperacko potrzebowałam, wymyśliłam sposób na to, jak się uspokoić. Za każdym razem, gdy przechodziłam z pokoju dziennego do kuchni, zatrzymywałam się na progu i mrugałam oczami. Dawało mi to poczucie kontroli, którego zazwyczaj nie miałam. Dopiero po rozpoczęciu terapii dotarło do mnie, że inni ludzie nie muszą robić takich dziwacznych rzeczy, że mogą się po prostu zrelaksować i czuć bezpiecznie. Tego właśnie pragnę… Spójności! Przewidywalności!
Narcyz musi przez cały czas mieć kontrolę, a to prowadzi do wykorzystywania innych, w tym własnych dzieci. Narcystyczne rodzicielstwo jest często autorytarne i wymagające, a dzieci narcyzów poświęcają niewiarygodne ilości energii, starając się zadowolić swoich rodziców.
Lorna (55 lat) dorastała w domu, w którym matka dawała przyzwolenie na despotyczne zapędy narcystycznego ojca, on zaś rozkoszował się rolą dyktatora w rodzinie i dawał do zrozumienia, że nie będzie tolerował nieposłuszeństwa. Kiedy Lorna była małym dzieckiem, ojciec kazał jej być zarówno gospodynią domową, jak i nianią. Jej matka godziła się na zasady stanowione przez męża:
Oboje rodzice pracowali, dlatego już jako ośmioletnie dziecko miałam swoje obowiązki: sprzątanie, zmywanie naczyń, pranie, opieka nad rodzeństwem, a nawet prasowanie dla całej rodziny. To było niewykonalne dla dziecka w moim wieku. Musiałam chodzić do szkoły i odrabiać lekcje, ale mogłam się nimi zajmować dopiero późno w nocy, kiedy już się uporałam ze wszystkimi obowiązkami domowymi. Co dziwne, uważałam to za zupełnie normalne i robiłam wszystko, żeby zadowolić rodziców. Po latach, gdy sama miałam ośmioletnie dziecko, zdałam sobie sprawę, jak bardzo moi właśni rodzice mnie wykorzystywali i nie przejmowali się moimi potrzebami w dzieciństwie. Kiedy mój ojciec ustanawiał zasady, byłam mu posłuszna… Nie miałam wyjścia.
Pacjenci, którzy do mnie przychodzą, często nie mają pojęcia, że zostali wychowani w zamkniętym systemie narcystycznego rodzicielstwa. Mówią o dręczącym uczuciu niepokoju, którego nie potrafią sprecyzować ani zdefiniować. Zadają mi pytania, które wskazują na brak elementarnego poczucia tożsamości, na przykład: Kim naprawdę jestem? Dlaczego czuję się zagubiony? Dlaczego nie wiem, co lubię lub kim chcę się stać? Dlaczego cierpię na tak paraliżujący brak wiary w siebie? Czy nadal będę kochana, jeśli pozwolę sobie ujawnić moje autentyczne „ja”? Czy będę złym człowiekiem, jeśli odseparuję się od swojej rodziny?
Kiedy słyszę te pytania, natychmiast wyczuwam, w jakiej rodzinie dorastał mój pacjent, jak doświadczenia z dzieciństwa wpłynęły na jego zdolność do indywiduacji, rozwoju i budowania silnego poczucia własnej wartości oraz jak ta historia rodzinna może wpływać na jego obecne relacje. Moja nadzieja na to, że wyzdrowieje, pojawia się, gdy zaczynamy proces rozplątywania wątków rodzinnej historii i podejmowania wyzwań związanych z ostatecznym uwolnieniem się od dysfunkcyjnej dynamiki.
Kiedy Erica przyszła do mnie po raz pierwszy, doświadczała chronicznego niepokoju. Była księgową po trzydziestce, miała dwójkę dzieci, dom, który kochała, i – jak się wkrótce dowiedziałam – męża, który mieszał jej w głowie. Po kilku sesjach opowiedziała mi tę niepokojącą historię:
Pewnego wieczoru krzątałam się w domu i zajmowałam się dziećmi. Mój mąż Tom był jeszcze w pracy. Kolacja grzała się w piekarniku, chodziła pralka, a dzieci wtulone w siebie oglądały telewizję, kiedy nagle wysiadł prąd. Było około 17.30 i na dworze zdążył już zapaść zmrok, więc w domu natychmiast zapanowały egipskie ciemności. Miotałam się bezsilnie, szukając latarki i świec, kiedy wszedł Tom. Chciał wiedzieć, dlaczego wszyscy siedzimy po ciemku, a kiedy powiedziałam mu, że dzwoniłam do elektrowni i powiedziano mi, że mamy niezapłacony rachunek, zaczął na mnie krzyczeć: „To kłamstwo! Płacę wszystkie rachunki w terminie”. Odpowiedziałam: „Ten chyba przegapiłeś…”, ale nie skończyłam zdania, bo Tom wypadł z domu jak burza, wrzeszcząc: „Przestań, Erico, wierzysz w jakąś bajeczkę elektrowni, czy w to, co ci mówię?”.
W rzeczywistości nie po raz pierwszy Tom nie zapłacił rachunków, nie informując o tym Eriki. Mimo że żona mogła wysupłać dodatkowe środki w domowym budżecie, gdyby o tym wiedziała, Tom był zbyt dumny, aby się przyznać, że brakuje mu pieniędzy, więc kłamał. Obwinianie Eriki o to, że „wierzy w jakąś bajeczkę” zamiast w jego słowa, było klasycznym przykładem narcystycznego gaslightingu i manipulowania rzeczywistością, by zachować twarz. Erica wiedziała, że Tom zachował się irracjonalne, ale mimo to poczuła się sparaliżowana.
Wydaje mi się, jakbym żyła w gabinecie luster. Czasem wszystko jest jasne i zwyczajne, a kiedy indziej zniekształcone i pozbawione równowagi. Za każdym razem, kiedy czuję choć odrobinę gruntu pod nogami, Tom robi lub mówi coś, co sprawia, że jest mi naprawdę trudno zachować poczucie rzeczywistości.
Wstyd, jaki odczuwała Erica, gdy to mówiła, był niemal namacalny. Utrzymując z nią kontakt wzrokowy, powiedziałam, że wcale nie zwariowała. Wiedziałam ponad wszelką wątpliwość, że żyła w rodzinie, która była zakładnikiem jej niedojrzałego i narcystycznego męża. Miałyśmy teraz do przepracowania coś bardzo konkretnego. Wiedziałam, że mogę pomóc Erice odzyskać jej wewnętrzną stabilność i zaufanie we własny osąd oraz że dzięki ciężkiej pracy i umiejętności wejrzenia w siebie będzie ona w stanie zrelaksować się i cieszyć życiem na własnych zasadach.
Historia z wyłączeniem prądu, którą opowiedziała mi Erica, jest klasycznym przykładem dysfunkcyjnej dynamiki w rodzinie narcystycznej. Tom jako narcyz nie był zdolny do szczerości i uczciwego zareagowania na zaobserwowane fakty: jego rodzina siedziała w ciemności! Jedyną rzeczą, jaką dostrzegł, był zamach na jego ego, kiedy Erica wytknęła mu prostą prawdę: zaniedbał obowiązek zapłacenia rachunku za prąd. Ego Toma – jak i większości narcyzów – jest niezwykle kruche. Każda domniemana zniewaga lub zagrożenie dla jego pozycji jako głowy rodziny wywoływały albo ślepą furię, albo ciche dni, albo – jak w tym przypadku – irracjonalny przejaw zniekształconego toku rozumowania.
Jak to możliwe, że Erica dała się zaskoczyć przez irracjonalne zachowanie Toma? Była rozsądną kobietą, mimo wielu przeszkód skończyła szkołę i znalazła satysfakcjonującą pracę, choć miała w tamtym czasie dwójkę dzieci w wieku poniżej pięciu lat. Nieuzasadniony wybuch Toma i wypieranie się odpowiedzialności były bez wątpienia szalone, zwykle jednak mężczyzna stosował wobec Eriki znacznie bardziej subtelne środki manipulacji: zazwyczaj posługiwał się triangulacją, nastawiając ją przeciw własnym dzieciom albo przeciw komuś, z kim była w bliskiej relacji. Jego głównym celem było doprowadzenie żony do stanu, w którym zakwestionuje ona własne poczucie rzeczywistości. Oczywistość niezapłaconego rachunku (skutkująca wyłączeniem prądu w domu) i arogancki pokaz narcystycznej małostkowości Toma pozwoliły w końcu Erice zrozumieć, że to nie ona stanowi problem.
Życie z narcyzem przypomina żeglowanie łodzią po spokojnej tafli jeziora, pod którą – niczym potwór z Loch Ness – ukrywa się narcystyczne ego bez przerwy próbujące wywrócić łódź. Jej pasażerowie nie potrafią wykryć źródła problemu, ale wiedzą, że jezioro byłoby spokojne, gdyby wody nie burzyły często subtelne, jednak niepokojące anomalie.
Pasażerowie „łodzi” – czyli bliscy narcyza – unikają przyznania, co jest źródłem fal. Każda rodzina potrzebuje zgodnego z rzeczywistością poczucia, że wie, dlaczego coś się dzieje. Emocjonalne turbulencje, spowodowane zaprzeczaniem rzeczywistości przez męża Eriki, odbierają kobiecie możliwość zyskania solidnego emocjonalnego oparcia oraz utrzymują jej podświadomość w stanie ciągłego zagrożenia. Ten brak spójności pomiędzy rzeczywistością a zaprzeczaniem i ukrywaniem rzeczywistości przez Toma był źródłem zwątpienia Eriki w siebie i jej lęku.
Moim zadaniem było przeanalizować dzieciństwo pacjentki razem z nią, żeby sprawdzić, czy istniały pewne czynniki, które mogły doprowadzić do tego, że na swojego męża wybrała narcyza.
Erica dorastała z młodszym bratem Benem, mieszkali w małym mieście. Jej dom znajdował się w dzielnicy pełnej młodych rodzin. Wokół zawsze były chętne do zabawy dzieci, a chodniki tętniły życiem: wybuchami śmiechu, szczekaniem psów, głosami maluchów. Na trawnikach leżały rowery i piłki, a grupki dzieci zatrzymywały się i machały do przejeżdżających samochodów.
W domu panowała zupełnie inna atmosfera. Matka Eriki była niestabilna emocjonalnie i podatna na choroby psychosomatyczne. Ponieważ w związku z tym sporo czasu spędzała w łóżku, uwaga całej rodziny była skupiona na niej. W domu były często zaciągnięte żaluzje, a dzieci do perfekcji opanowały chodzenie na palcach po skrzypiącej drewnianej podłodze. Ojciec Eriki, o ile był na miejscu (a to zdarzało się rzadko, bo wyjeżdżał w długie podróże służbowe poza stan), zajmował się swoją żoną tak, jakby leżała na łożu śmierci.
Erica opisała mi, jak całe życie wydawało się kończyć na progu domu. Kiedy otwierała drzwi i wkraczała w tę niemą ciszę, natychmiast ogarniało ją przygnębienie. Na zewnątrz była częścią pełnej energii i powszechnie lubianej grupy z sąsiedztwa, którą nazywała „słonecznymi dzieciakami”, a po powrocie do domu wydawało jej się, jakby nagle blakła i nikła.
Od najmłodszych lat Erica uczyła się ukrywać swoje uczucia, wiedząc, że oboje rodzice byli całkowicie pochłonięci symulowanymi chorobami matki. Aby zaspokoić pragnienia matki domagającej się uwagi, całkowicie ignorowano potrzeby córki. Erica wyjaśniła:
Wiedziałam, że proszenie o pomoc spotka się z lekceważącą i szorstką reakcją. Na każdą moją prośbę, nawet jeśli chodziło o coś tak prostego jak podpisanie zgody na wyjazd na szkolną wycieczkę, rodzice reagowali irytacją. Zachowywali się tak, jakby zawsze mieli mnie dosyć. Nie znosili, kiedy ja lub Ben czegoś od nich chcieliśmy, w końcu stałam się więc jego opiekunką. Ja i mój brat byliśmy jak uchodźcy we własnym domu.
Kiedy zapytałam Erikę, czy sądzi, że rodzice ją kochają, odpowiedziała: „Oczywiście!”. Ale z czasem, kiedy pomogłam jej zrozumieć, że miłość to słowo oznaczające bezinteresowne akty dobroci, uwagi, akceptacji i konsekwentnego wsparcia bez osądzania, Erica zdała sobie sprawę, że być może jej wczesne dzieciństwo zdominowała siła potężniejsza niż miłość.
Tłamsząca życie kontrola narcystycznej matki nie pozwalała rodzicom być naprawdę dostępnymi i kochającymi opiekunami dla Eriki i Bena. Żadne z dzieci nie otrzymało wsparcia, którego potrzebowało, aby naprawdę wzrastać i się rozwijać. Narcyzm matki położył fundamenty pod pozbawiony miłości – chociaż spokojny – dom, w którym ignorowanie i zaniedbywanie były czymś oczywistym. Ojciec mógł stanowić przeciwwagę dla wiecznie nieobecnej matki, ale pozostawał z nią zbyt mocno związany i zanadto ulegał jej narcystycznym popędom, aby zachować emocjonalną dostępność dla swoich dzieci. Koniec końców Erica i jej brat zostali pozostawieni sami sobie i musieli wychowywać siebie nawzajem.
Nic więc dziwnego, że Erikę ciągnęło do kogoś takiego jak Tom. Pochodziła z ignorującej, narcystycznej rodziny, głuchej i ślepej na jej potrzeby, nauczyła się więc być niewidzialna, aby nie powodować problemów. Nauczyła się, że jeśli robi to, czego chce Tom, i nigdy nie staje po swojej stronie, wszystko układa się dobrze; kiedy zaś wyraża swoje zdanie, rozpętuje się prawdziwe piekło. Doskonale znała ten schemat. Zadziwiające, jak bardzo przyciąga nas to, co znane, dopóki nie zaczniemy naprawdę pracować nad uzdrowieniem.
Narcyzm, który dotknął rodzinę Johna, był jawny i wszechogarniający. Jako jedynak John został całkowicie zdominowany i wchłonięty przez swojego ojca Johna seniora, który od chwili narodzin Johna juniora postrzegał syna jako przedłużenie siebie. John stał się ucieleśnieniem wszystkich niewykorzystanych szans i trudności społecznych ojca; ten od najmłodszych lat wywierał na niego presję, aby stał się „najlepszą wersją siebie”. John (25 lat) powiedział mi:
Zawsze miałem same piątki i byłem gwiazdą sportu, ponadto mój grafik wypełniały różne prestiżowe zajęcia, na przykład redagowanie szkolnej gazetki. Ale w ostatniej klasie liceum byłem potwornie wyczerpany i zupełnie pusty w środku. Nie miałem pojęcia dlaczego. Czułem się jak oszust.
John dorastał, pragnąc miłości i podziwu ojca, który obdarzał go nimi jedynie wtedy, gdy syn udowadniał mu swoją wartość: świadectwem z czerwonym paskiem, wzmianką w rubryce lokalnej gazety sportowej albo jakimś innym osiągnięciem, które by wskazywało, że świat zewnętrzny go docenia. Tylko wówczas ojciec raczył wyrażać aprobatę wobec syna.
Według ojca „porażka nie wchodziła w grę”, więc John dorastał w przekonaniu, że nie wolno mu popełniać błędów, zmieniać zdania ani w żaden sposób zbaczać z drogi wiodącej do celu. Presja, jaką odczuwał, była tak wielka, że kiedy w końcu wyjechał na prestiżowy uniwersytet z listy Ivy League3 (wybrany przez ojca, który sam nie został do niego przyjęty), znalazł się w głębokiej depresji i nie był w stanie funkcjonować. Musiał przerwać studia po jednym semestrze, a kiedy rozpoczął u mnie terapię, nie miał pojęcia, kim jest, dlaczego studiuje ani gdzie jest jego miejsce w świecie. Był tak uwikłany w relację ze swoim przytłaczającym ojcem, że zabrakło mu przestrzeni i wsparcia potrzebnych, aby zbudować solidną indywidualną tożsamość. Narcystyczny ojciec Johna, zamiast się nim opiekować, wchłonął go jak część siebie.
Może się wydawać, że historie Johna i Eriki są skrajnie różne: jedna opowiada o ukrytym ignorowaniu i zaniedbywaniu, a druga – o jawnym i przytłaczającym tłamszeniu dziecka. Ich rodzice reprezentują dwa typy rodzicielskiego narcyzmu, ale oba modele wychowania skutkują tym, że dziecku brakuje właściwej opieki i bezwarunkowej miłości, które są niezbędne do rozwinięcia autentycznego poczucia własnego „ja”.
Jawny narcyzm jest łatwiejszy do wykrycia, ponieważ zdradzają go takie cechy, jak: przytłaczające w swojej ekspresji poczucie wyższości, rozdęte poczucie własnej wartości, chełpliwość, arogancja, roszczeniowość i fantazjowanie o własnych sukcesach. Większość ludzi, gdy słyszy słowo „narcyz”, myśli o tego rodzaju zachowaniach.
Przedstawiony przez Charliego (60 lat) opis jego matki doskonale pasuje do definicji jawnego narcyza:
Moja mama jest całkowicie skupiona na sobie i oczekuje, że cały świat będzie się kręcił wokół niej. Opowiada o sobie i swoich osiągnięciach bez przerwy i każdemu, kto jej słucha. Jeśli próbujesz wtrącić coś od siebie, swoje myśli, pomysły lub doświadczenia, ona całkowicie ignoruje to, co mówisz, i natychmiast kieruje rozmowę z powrotem na siebie. Jej towarzystwo jest męczące dla innych.
Kiedy Charlie był dzieckiem, jego mama zachowywała się w ten sam sposób: kierowała uwagę na siebie i nigdy nie skupiała się na problemach czy osiągnięciach syna. Chociaż powiedział mi, że zawsze chciał mieć mamę, z którą mógłby porozmawiać o swoich uczuciach, od której mógłby otrzymać otuchę i pociechę i która byłaby z niego dumna – dość wcześnie nauczył się, że to niemożliwe:
Pamiętam, jak wracałem ze szkoły zdenerwowany czymś, co się stało, i próbowałem rozmawiać z mamą. Przerywała mi, ignorowała to, co mówiłem, i zaczynała mówić o sobie, bo wszystko, co opowiadałem, przypominało jej o własnych doświadczeniach. Nigdy nie potrafiła docenić moich osiągnięć. Od razu zaczynała mówić o tym, jak ona była dzieckiem i jaka była we wszystkim świetna.
Ukryty narcyzm nie jest tak widoczny, ponieważ postawa narcyza jest bardziej powściągliwa. Objawia się subtelnym, pełnym samozadowolenia poczuciem wyższości. Ukryty narcyz może manipulować po cichu, zachowując się pasywno-agresywnie, ale nadal będzie starał się dopiąć swego i sprawić, żeby wszystko szło po jego myśli. Sharline (42 lata) opisuje swojego ojca w ten sposób:
Tata rozstawia wszystkich po kątach z władczym spokojem. Jest zarazem surowy i zawstydzający. Wystarczy, że na ciebie spojrzy, a ty już masz świadomość, że wpadłeś w tarapaty. Manipuluje za pomocą cichych dni, dąsania się i ponurej miny, ale zawsze wiesz, że jest przy tym zdenerwowany. Żeby zdać sobie z tego sprawę, trzeba z nim żyć pod jednym dachem. Kiedy dorastałam, za każdym razem, gdy mówiłam, że coś mnie interesuje, on spokojnie deprecjonował to, robiąc złośliwe przytyki. Bardzo chciałam brać lekcje gry na pianinie, ale uważał, że to strata czasu, prawdopodobnie dlatego, że sam nie interesował się muzyką. Jeśli poruszałam ten temat, po prostu gapił się w ścianę albo rzucał mi to niedowierzające spojrzenie, które mówiło, że skoro w ogóle o tym wspominam, to muszę być idiotką. Nawet teraz, kiedy mam dobrą pracę, w której naprawdę się spełniam, on wciąż próbuje zachwiać moim poczuciem niezależności, nie zgadzając się z moim wyborem zawodu. Chciał, żebym została inżynierem, tak jak on, więc córka przedszkolanka w ogóle go nie satysfakcjonuje. Kiedy zaczynam mówić o swojej pracy, znajduje pretekst, by wyjść z pokoju.
Zarówno ukryci, jak i jawni narcyzi zazdroszczą innym, mają kruche ego, brak im empatii i zdolności do wczuwania się w emocje innych, w relacjach interpersonalnych wykorzystują ludzi i wierzą, że sami są wyjątkowi lub niepowtarzalni.
Wpływ obu typów narcystycznego rodzicielstwa jest taki sam: dziecko nie doświadcza zdrowej postaci miłości i bliskości, nie uczy się, jak się je odczuwa, i nie wykształca silnego poczucia własnej wartości. Nic więc dziwnego, że kiedy dzieci narcystycznych rodziców zakładają własne rodziny, często odtwarzają dysfunkcyjny schemat. Dzięki poznaniu własnych korzeni i zrozumieniu mrocznego dziedzictwa narcystycznej miłości rodzicielskiej Erica, John, Charlie, Sharline i rzesze innych mogą jednak uwolnić się od powielania narcystycznego drzewa genealogicznego.
W tym rozdziale opisałam wybrane cechy dysfunkcyjnej dynamiki rodziny narcystycznej, aby pomóc ci zrozumieć, na czym polega panujący w niej sposób myślenia i odczuwania. Składają się na niego: zaburzona komunikacja, skupianie się na pozorach, widoczny u dziecka brak zaufania do siebie, brak empatii i odpowiedzialności u narcystycznych rodziców oraz stawianie przez nich swoich potrzeb zawsze na pierwszym miejscu.
W rozdziale drugim przyjrzymy się bliżej wypaczonym wzorcom komunikacji w rodzinie narcystycznej.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. K. McBride, Wsparcie dla dorosłych córek narcystycznych matek. Jak być wystarczająco dobrą, przeł. E. Józefowicz, Feeria, Łódź 2022, s. 17. (przyp. tłum.). [wróć]
2. J.-P. Sartre, posłowie do: F. Fanon, Wyklęty lud ziemi, przeł. H. Tygielska, przedm. E. Rekłajtis, PIW, Warszawa 1985, s. 224. (przyp. tłum.). [wróć]
3. Ivy League, czyli Liga Bluszczowa, to lista ośmiu prywatnych amerykańskich uniwersytetów uznawanych za najlepsze uczelnie na świecie (przyp. tłum.). [wróć]