Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Wielu władców europejskich znanych z kart historii i bynajmniej niekojarzonych z Polską miało polskie korzenie albo przynajmniej, jak w przypadku wywodzących się z Litwy Jagiellonów, było potomkami monarchów panujących w naszym państwie. A wszystko dzięki małżeństwom córek polskich królów i książąt z władcami innych krajów. Już Mieszko I wydał swoją córkę Świętosławę za skandynawskiego władcę. Spośród piastowskich córek niewątpliwie największą karierę zrobiła siostra i wnuczka Kazimierza Wielkiego. Z kolei krew Jagiellonów, za sprawą niebywale płodnej żony Kazimierza Jagiellończyka, Elżbiety Rakuszanki, płynie w żyłach większości dynastii panujących po dziś dzień w Europie.
Bohaterami niniejszej publikacji są wybrani potomkowie władców polskich, których córki lub, jak w przypadku Kazimierza Wielkiego, wnuczki, wydały na świat. Nie zabraknie też osób, których większość nie podejrzewa nawet o pokrewieństwo z władcami naszego kraju, jak chociażby Marii Medycejskiej, jednej z najsłynniejszych królowych Francji, po kądzieli praprawnuczki Kazimierza Jagiellończyka.
Poznajmy zatem potomków polskich królów, zasiadających na tronach państw Starego Kontynentu i dowiedzmy się, czy odziedziczone po matkach geny, jak również wychowanie, miały wpływ na postrzeganie przez nich świata i poglądy. I czy pamiętali o związkach z Polską, krajem ich przodków.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 290
Wstęp
Kiedy dowiadujemy się, że jakiś znany na świecie aktor, pisarz, naukowiec czy po prostu celebryta może pochwalić się polskimi korzeniami, mimowolnie rozpiera nas duma. Bo jak tu nie być dumnym z faktu, że na przykład znani z ekranu artyści, gwiazdy amerykańskiego i europejskiego kina, jak Gwyneth Paltrow, Mia Wasikowski, Scarlett Johansson, Adrien Brody, Nathalie Portman czy Juliette Binoche, a nawet Lisa Kudrow, gwiazda Przyjaciół, mają polskich przodków? Bez wątpienia nasze ego mile łechce też lista laureatów Nagrody Nobla, bo chociaż polskie źródła wymieniają tylko sześciu Polaków, których nagrodzono tym wyróżnieniem, to w spisie noblistów znajdziemy aż szesnastu laureatów wywodzących się z naszego kraju. Wszyscy wprawdzie są Żydami, ale urodzili się, wychowali i kształcili w Polsce. Większość z nich miała obywatelstwo polskie. Natomiast Maria Skłodowska-Curie, słynna uczona narodowości polskiej, w dniu, w którym odbierała Nagrodę Nobla, była obywatelką Francji – obywatelstwo francuskie przyjęła wychodząc za Piotra Curie. A ponieważ wyjechała z rodzinnej Warszawy, jeszcze zanim Polska po latach zaborów odzyskała niepodległość, nie miała obywatelstwa polskiego. Nigdy go zresztą nie uzyskała, a przecież była rodowitą Polką. Wśród noblistów o polskich korzeniach oprócz pisarza Isaaca Singera znajdują się między innymi wywodzący się z Włocławka chemik, Tadeusz Reichstein, nagrodzony w 1950 roku za odkrycie kortyzonu, Józef (Joseph) Rotblat, wybitny fizyk, laureat Pokojowej Nagrody Nobla za wysiłki na rzecz redukcji broni jądrowej na świecie, który do końca życia przedstawiał się jako Polak z brytyjskim paszportem, Leonid Hurwicz, prawnik i ekonomista, który w 2007 został uhonorowany nagrodą w dziedzinie ekonomii, czy Andrzej Wiktor Schally (Andrew Viktor Schally), laureat Nagrody Nobla z dziedziny medycyny w 1977 roku.
W 2010 roku cały świat mówił o polskich korzeniach Krzysztofa Kolumba. A wszystko za sprawą historyka amatora, na co dzień pracującego w Duke University w Stanach Zjednoczonych, Manuela da Silva Rosa, który podsumowując swoje ponaddwudziestoletnie badania nad pochodzeniem Kolumba w pracy Kolumb: nieopowiedziana historia, przedstawił nowe dowody na pochodzenie odkrywcy Ameryki. Według niego słynny podróżnik był naturalnym synem polskiego króla, Władysława Warneńczyka, który nie zginął w bitwie pod Warną w 1444 roku, jak głosi oficjalna wersja, ale cudem ocalał, by incognito podróżować po świecie i ostatecznie osiąść na portugalskiej Maderze. Fakt, że jest to tylko hipoteza, i to zdaniem profesjonalnych historyków mocno naciągana, ale przecież miło jest pomyśleć, że słynny odkrywca był synem polskiego władcy, a więc Jagiellonem po mieczu.
Jak się okazuje, wielu władców europejskich znanych z historii i niekojarzonych z Polską miało polskie korzenie albo, jak notuje się to w przypadku wywodzących się z Litwy Jagiellonów, było potomkami monarchów panujących w naszym kraju. A wszystko dzięki małżeństwom córek polskich królów z władcami innych krajów, które miały scementować istniejące wcześniej lub zawierane przy okazji owych mariaży polityczne sojusze. Już Mieszko I wydał córkę Świętosławę za skandynawskiego władcę, potem podobnie postąpili jego syn i wnuk oraz kolejni Piastowie zasiadający na tronie, a Piastówny rodziły swoim mężom synów, przyszłych władców. Na przykład księżniczka Gertruda, córka Mieszka II Lamberta i Rychezy Lotaryńskiej, wyszła za wielkiego księcia kijowskiego Izjasława I i urodziła trzech książąt Rusi. Z kolei Ryksa, córka Bolesława Krzywoustego, wychodziła za mąż aż trzykrotnie: jej pierwszym mężem był panujący w Szwecji Magnus Silny, drugim – książę nowogrodzki Włodzimierz Wsiewołodowicz, a po jego śmierci wróciła do Skandynawii i wzięła ślub z królem Swerkerem I Starszym. W pierwszym związku Piastówny urodził się syn, przyszły król Danii, Kanut V. Urodzony z ostatniego związku Bolesław zmarł w niemowlęctwie albo we wczesnym dzieciństwie, ale córka Zofia, która urodziła się w małżeństwie z księciem ruskim, poślubiła króla Danii Waldemara I Wielkiego, obdarzając go licznym potomstwem. Z tego związku pochodzili dwaj królowie Danii, Kanut VI i Waldemar II, oraz dwie królowe: Ryksa, która poślubiła Eryka X, władającego Szwecją, oraz Ingeborga, małżonka króla Francji, Filipa II Augusta. Z kolei młodsza siostra Ryksy, Agnieszka, wyszła za mąż za księcia perejasławskiego, włodzimiersko-wołyńskiego i wielkiego księcia Mścisława Izjasławowica i urodziła czterech synów, z których dwaj, Roman i Wsiewołod, odegrali niemałą rolę w historii Rusi.
Spośród piastowskich córek niewątpliwie największą karierę zrobiły siostra i wnuczka Kazimierza Wielkiego. Pierwsza z wymienionych, Elżbieta, poślubiła bowiem Karola Roberta z dynastii Andegawenów, władającego Węgrami. Piastówna nie tylko wspierała go w rządach, ale z czasem stała się także najpotężniejszą królową średniowiecznej Europy. Elżbieta była matką króla Węgier, panującego także w Polsce, Ludwika, funkcjonującego w historiografii węgierskiej jako Wielki, a w polskiej – Węgierski. Zdaniem historyków był to jeden z najwybitniejszych władców Węgier, który uczynił ze swojego państwa bogate i potężne mocarstwo. Z kolei wnuczka Kazimierza Wielkiego, Elżbieta Pomorska, poślubiła Karola IV, cesarza z dynastii Luksemburgów, którego obdarzyła sześciorgiem dzieci. Największą rolę w historii Europy odegrał jej syn, Zygmunt Luksemburski, który władał Węgrami, Niemcami, Czechami, Włochami, Chorwacją i Bułgarią, otrzymał także koronę cesarską. Był to zarazem tak niezwykły, pełen sprzeczności i kontrowersyjny władca, że doczekał się drastycznie różnych ocen w późniejszej historiografii. Jednak nawet najzagorzalsi przeciwnicy tego nietuzinkowego monarchy przyznają, że był człowiekiem o nieprzeciętnej inteligencji i niebywałych ambicjach, które pchały go w różne polityczne awantury i konflikty. Chociaż większość jego planów nie doczekała się realizacji, nie tylko ze względu na ich utopijność, ale także na skutek sprzeczności, które targały Zygmuntem, to stworzone przez niego imperium stało się zalążkiem przyszłej potęgi Habsburgów. W dość długim, bo trwającym sześćdziesiąt dziewięć lat życiu zdążył też zwiedzić kawałek świata, co było niezwykłe wśród ówczesnych władców. Podróżował z Budy do Pragi, ze Spiry do Frankfurtu, z Bazylei do Wiednia, odwiedził Rzym, Paryż, Londyn, Kraków, Łuck, Wołoszczyznę, udał się na dwór antypapieża Benedykta na Majorce, a uciekając po przegranej bitwie pod Nikopolis, zawitał do Konstantynopola i błądził po morzach i wyspach greckich. Nic zatem dziwnego, że jeśli ktoś chciał się zwrócić do monarchy z prośbą, skargą czy petycją, najpierw musiał ustalić, gdzie władca obieżyświat przebywa. Trzeba przyznać, że całe życie Zygmunta było ciekawe i obfitowało w dramatyczne wydarzenia. Już jako nastoletni młodzieniec wprawiał się w polityce, negocjując w imieniu swojej teściowej, prowadził krucjatę przeciwko Turkom zagrażającym chrześcijańskiej Europie, grał pierwsze skrzypce na soborze w Konstancji, założył zakon rycerski, do którego należał ojciec Włada Palownika, pierwowzoru wampira Draculi, spiskował przeciwko Polsce Jagiełły wraz z Krzyżakami, wystąpił nawet z propozycją rozbioru naszego państwa. Poza tym, tak jak jego pradziad po kądzieli, Kazimierz Wielki, uwodził kobiety, doczekał się nawet nieślubnego syna, który był znaczącą postacią w historii Węgier, Jana Hunyadyego, a jego życie wielokrotnie bywało w niebezpieczeństwie. Był też jednym z niewielu koronowanych władców, których poddani, nie bacząc na królewski majestat, wtrącili do więzienia, ale jak na człowieka obdarzonego lisim sprytem przystało, władca wyszedł z tych tarapatów bez szwanku. Wprawdzie nie słynął z odwagi i niejednokrotnie uciekał z pola bitwy, ale najbardziej bał się… własnej żony.
Historia uczy, że aby zostać matką wybitnego władcy, nie trzeba było wychodzić za władcę imperium. Mazowiecka księżniczka, Cymbarka, córka księcia Siemowita IV i Aleksandry, siostry Władysława Jagiełły, z woli swojego wuja wyszła za mąż za Ernesta Żelaznego, członka niezbyt liczącego się wówczas rodu Habsburgów. Jej syn, Fryderyk III, nie tylko powiększył terytorium swego państwa i został cesarzem, ale także, głównie dzięki swojej długowieczności, położył fundamenty pod przyszłą potęgę Habsburgów, którzy przez sześćset lat władali w Austrii, Czechach, na Węgrzech, w Niderlandach, we Włoszech, w Hiszpanii i Portugalii, a także w należących do dwóch ostatnich państw rozległych koloniach w Azji oraz obu Amerykach. Tytuł cesarski zdołał Habsburgom na krótko wydrzeć przedstawiciel dynastii Wittelsbachów, Karol VII, w którego żyłach płynęła również polska krew. Cesarz był bowiem wnukiem Jana III Sobieskiego.
Z kolei krew Jagiellonów za sprawą niebywale płodnej żony Kazimierza Jagiellończyka, Elżbiety Rakuszanki, płynie w żyłach większości dynastii panujących do dziś w Europie. Córki królewskiej pary obdarzyły króla i królową Polski aż dziewiętnastoma wnuczkami i dwudziestoma trzema wnukami, choć wieku dojrzałego dożyło tylko jedenaście kobiet oraz trzynastu potomków płci męskiej, przy czym zdecydowana większość z nich przyszła na świat jako księżniczki i książęta Rzeszy. Królewna Zofia, druga córka Rakuszanki i Jagiellończyka, poślubiła margrabiego brandenburskiego, a jej potomkowie należą do dynastii hanowerskiej, później windsorskiej, której członkinią jest Elżbieta II, panująca obecnie w Wielkiej Brytanii. Królewna Barbara, szósta córka królewskiej pary, poślubiła księcia saskiego i to właśnie od niej wywodzą się Hohenzollernowie, późniejsi królowie Prus i cesarze Niemiec. Najmłodsza z gromadki potomstwa królewskiej pary, Elżbieta, została wydana za księcia pomorskiego i od niej pochodzą członkowie dynastii szlezwicko-holsztyńskiej, z której po kądzieli wywodzą się królowie Danii i Norwegii. Najstarszy syn Rakuszanki i Jagiellończyka, Władysław, wydał swoją córkę Annę za cesarza Ferdynanda I Habsburga i właśnie z tej linii wywodzi się dynastia Sachsen-Coburg-Gotha, do dziś panująca w Belgii. Jego młodszy brat, Zygmunt I Stary, zaaranżował małżeństwo swojej najstarszej córki Jadwigi z elektorem brandenburskim, a jej potomstwo po kądzieli dało początek dynastii holenderskiej, książąt Luksemburga i książąt Monako.
Bohaterami tej książki są wybrani władcy europejscy, których urodziły córki lub – jak w przypadku Kazimierza Wielkiego – wnuczki władców polskich. Jest to oczywiście wybór subiektywny, ukazujący niekoniecznie najwybitniejszych królów czy książąt o polskich korzeniach, ale takich, którzy odegrali znaczącą rolę w historii Europy lub zapisali się jako twórcy dynastii. Nie zabraknie też osób, których nawet nie podejrzewa się o pokrewieństwo z władcami naszego kraju, jak chociażby Maria Medycejska, jedna z najsłynniejszych królowych Francji, po kądzieli praprawnuczka Kazimierza Jagiellończyka.
Poznajmy zatem potomków polskich królów, zasiadających na tronach państw Europy, i dowiedzmy się, czy odziedziczone po matkach geny oraz wychowanie miały wpływ na postrzeganie przez nich świata oraz na ich poglądy i wreszcie, czy pamiętali o związkach z Polską, krajem ich przodków.
Knut Wielki – wnuk Mieszka I władcą Anglii, Danii i Norwegii
„Swen Widłobrody po matce był pół-Słowianinem, a skoro żonę wziął z Polski, to jego syn Kanut Wielki, pomnikowy władca Skandynawów, wedle krwi w trzech czwartych był Słowianinem, a w połowie Piastem – zauważa wybitny polski mediewista i archeolog, Przemysław Urbańczyk. – Podobnie jak król Szwecji Olaf Skötkonung. Skandynawowie nie lubią, by im o tym przypominać”1. Kto wie, może właśnie ta niechęć leży u podstaw wątpliwości dotyczących tożsamości Świętosławy-Storrådy, która według tradycji była matką trzech władców Skandynawii, władających Danią, Szwecją i Norwegią, jak również Anglią, a wywodziła się z Polski. Co więcej, miała być córką Mieszka I, a co za tym idzie, także siostrą pierwszego koronowanego władcy naszego państwa, Bolesława Chrobrego. Chociaż trzeba przyznać, że wśród wątpiących w jej tożsamość, a dokładnie w jej piastowskie korzenie, znajdują się również historycy polscy. Ich wątpliwości budzi to, że żadna ze średniowiecznych polskich kronik nawet nie wspomina o istnieniu Świętosławy, jednocześnie obszernie rozpisując się o pierwszych panujących z dynastii Piastów. Co więcej, niektórzy kwestionują jej istnienie, uznając, że opowieści o Świętosławie to zlepek życiorysów kilku innych księżniczek i to nie o polskim czy słowiańskim, ale skandynawskim rodowodzie. Tymczasem nieobecność córki Mieszka I w polskich kronikach bynajmniej nie dowodzi, że jest to postać fikcyjna. Nasi dziejopisowie, na czele z Gallem Anonimem, w ogóle nie rozpisywali się o kobietach, żonach, matkach, siostrach czy córkach królów i książąt, o ich kochankach nie wspominając, dlaczego zatem mieliby pisać o siostrze Bolesława, która znacznie większą rolę odegrała w dziejach Skandynawii niż Polski? Na przykład Gall, którego dzieło powstało na dworze Władysława Hermana, ani słowem nie wspomniał o córkach Chrobrego, mówi o nich tylko niemiecki kronikarz Thietmar i to przy okazji pisania o potomstwie pierwszego koronowanego władcy naszego państwa. Tymczasem Piastówna wymieniona jest w średniowiecznych źródłach powstałych poza granicami naszego kraju, a mianowicie w Kronice Thietmara, Czynach biskupów kościoła hamburskiego autorstwa Adama z Bremy oraz w anonimowym utworze Encomium Emmae Reignae (łac. Pochwała królowej Emmy). To ostatnie dzieło jest rodzajem średniowiecznej biografii napisanej mniej więcej w latach 1041–1042 przez nieznanego z imienia mnicha z klasztoru Saint-Bertin we flandryjskim Saint-Omer. Wprawdzie pierwszy z kronikarzy, Thietmar, nie podaje imienia polskiej księżniczki, ale pisze o córce Mieszka I, a zarazem siostrze Bolesława Chrobrego, która poślubiła Swena Widłobrodego i powiła dwóch synów – Knuta i Haralda. Informacja ta jest uważana za wiarygodną, ponieważ niemiecki kronikarz był doskonale zorientowany w sprawach państwa Chrobrego, władcy sprawiającego niemało kłopotów krajom ościennym. Dziejopis nie darzył sympatią syna Mieszka, ale właśnie z powodu tej antypatii wiele miejsca w swojej kronice poświęcił Polsce i dzięki temu mamy dość szczegółowe informacje o życiu, działalności i polityce Chrobrego.
Wzmianki o Świętosławie znajdują się także w starych skandynawskich sagach, choć występuje w nich pod różnymi imionami, ale trudno traktować owe utwory jako wiarygodne źródła historyczne. Tym bardziej że forma, w jakiej przetrwały do naszych czasów, jest daleka od oryginału. Początkowo owe sagi istniały tylko w formie ustnej, przekazywane z pokolenia na pokolenie, z czasem zmieniane, uzupełniane o mity i legendy, które z niefrasobliwością łączono z faktami historycznymi, dopasowując je do gustów i potrzeb kolejnych pokoleń słuchaczy. I trudno mieć o to pretensje do autorów owych wersji, gdyż zasadniczym celem takich utworów nie była nauka historii, ale dostarczenie rozrywki. Mimo wszystko jednak badaczom, skrupulatnie oddzielającym ziarna od plew, udaje się dotrzeć do historycznych wydarzeń i postaci, o których opowiadają. Większość owych utworów spisano stosunkowo późno, bo dopiero dwieście lat po powstaniu pierwszej, ustnej wersji. Dlatego wydaje się prawdopodobne, że celowo zastąpiono trudne do wymówienia przez Skandynawów imię matki władców z początków państwowości Danii, Szwecji i Norwegii na swojsko brzmiące Sygryda (Sigrida) Storråda, Saum–Aesa, Astrida czy Gunhilda. Ten zabieg bardzo skomplikował sprawę badaczom zajmującym się rodowodem matki Knuta.
Zdaniem niektórych historyków Mieszko I, zanim ożenił się z Dobrawą Przemyślidką, miał inną żonę – córkę króla duńskiego Haralda Blatanda, Geirę. I właśnie z tego związku miały pochodzić dwie córki: imienniczka matki, Geira, wydana za mąż za Eryka Tryggvasona, oraz Astryda, która poślubiła jarla Jomsborga Sigwalda Strudhaldsona z dynastii zelandzkiej. Kiedy Mieszko zdecydował się na przyjęcie chrześcijaństwa, Geira już nie żyła, dlatego mógł poślubić Dobrawę. Dowody na to miałby się znajdować w dwunasto- i trzynastowiecznych sagach, które wspominają o władcy Wendów lub Słowian, niejakim Burysławie lub Burisleifie, mającym trzy córki: Gunhildę, Astrid oraz Geirę. Zdaniem niektórych badaczy Burysław to właśnie Mieszko I. Z kolei Rafał T. Prinke, historyk specjalizujący się w genealogii, w 2004 roku wysunął śmiałą tezę, jakoby Świętosława była rzeczywiście córką twórcy państwa polskiego, ale nie pochodziła z jego małżeństwa z Dobrawą, lecz ze związku z Odą, co przesuwa datę urodzenia księżniczki w czasie. Jednocześnie podał w wątpliwość tezę o małżeństwie Mieszkówny z Erykiem Zwycięskim, twierdząc, że została żoną Swena Widłobrodego, z którym doczekała się czwórki dzieci, w tym Knuta (Kanuta), którego dotyczy ten rozdział. Tymczasem Thietmar nie wspomina, żeby księżniczka, żona duńskiego władcy, była przyrodnią siostrą Bolesława, a przecież gdyby tak było, to nie omieszkałby zamieścić tej informacji, tym bardziej że jej matką miała być Niemka, Oda.
Zdaniem większości historyków rację ma Thietmar, Świętosława istniała naprawdę i była córką Mieszka i Dobrawy. Nawet królowa Elżbieta II podczas wizyty w Polsce w 1996 roku, wygłaszając przemowę w sejmie, powiedziała: „Utrzymywane przez nas na przestrzeni wieków kontakty dynastyczne, handlowe i polityczne były bogate i zróżnicowane. Jeden z mych bardzo dalekich przodków, król Kanut, był siostrzeńcem waszego króla Bolesława Chrobrego”2. Ponieważ nie wypada podawać w wątpliwość słów monarchini, z której zdaniem zgadza się niejeden badacz, uznajmy zatem, że Knut Wielki (zwany także Kanutem) był rodzonym wnukiem Mieszka I i Dobrawy, owocem związku córki polskiego władcy ze Swenem Widłobrodym. Zanim jednak Świętosława poślubiła duńskiego władcę o malowniczym przydomku, była żoną Eryka Zwycięskiego, z którym doczekała się dwojga dzieci – syna Olafa (Olofa) oraz córki Holmfrydy. O ile o losach Holmfrydy nie wiemy praktycznie nic, poza faktem, że poślubiła norweskiego jarla (księcia) Svena Hakonssona, o tyle jej starszy brat zapisał się na stałe w dziejach Szwecji i Kościoła.
Zagadką jest, dlaczego Piastowie bodaj jako jedyna dynastia w średniowiecznej Europie nie doczekali się wyniesienia na ołtarze żadnego ze swoich członków. Z pewnością przyczyną tego nie było ich grzeszne życie, kiedy czyta się bowiem biografie innych patronów królewskich rodów, których po śmierci zaliczono w poczet świętych Kościoła, czasem włos się jeży na głowie. Z małymi wyjątkami późniejsi święci wywodzący się z monarszych bądź książęcych rodów nie wiedli bogobojnego żywota, wręcz przeciwnie – mieli na sumieniu liczne zbrodnie, okrucieństwa i gwałty, wobec których poczynania pierwszych Piastów, nawet naganne, wydają się niewinną igraszką. Jeden władca o piastowskim rodowodzie, wprawdzie po kądzieli, trafił jednak do panteonu świętych. To Olaf Skötkonung, syn Świętosławy i Eryka Zwycięskiego.
Mieszkowi I wydającemu córkę za szwedzkiego władcę przyświecały dalekosiężne plany polityczne; ów mariaż miał bowiem przypieczętować potencjalny sojusz wymierzony przeciwko Danii i umocnić wpływy księcia w Jomsborgu na wyspie Wolin. Fakt, że przyszłych małżonków znacznie więcej dzieliło, niż łączyło, a Świętosława była młodsza od narzeczonego o całe pokolenie, polskiego władcę nie obchodził, podobnie jak świadomość, że serce jego córki należy do kogoś innego. Księżniczka pokochała bowiem pewnego woja rodem ze Skandynawii, Olafa Tryggvasona, który na skutek burzliwych wypadków służył w drużynie jej ojca. Podawał się za syna Tryggve Olavssona. Olaf Tryggvason chciał odzyskać władzę po ojcu, którego zamordowano, zanim doczekał się narodzin swego pierworodnego. W tym celu przybył na dwór polskiego księcia. Wprawdzie nie udało mu się namówić Mieszka do udzielenia zbrojnej pomocy, ale za to zawrócił w głowie jego jedynej, wówczas nastoletniej, córce. Nie możemy oczywiście wykluczyć, że Mieszko rozważał wydanie Świętosławy za Olafa, ale ostatecznie zaaranżował jej małżeństwo z innym skandynawskim władcą, królem szwedzkim Erykiem Zwycięskim, który już sprawował rządy w państwie i nie musiał nikomu udowadniać praw do swego dziedzictwa. Przydomek zawdzięczał zwycięskiej walce stoczonej z bratankiem, konkurentem do objęcia władzy. W historii Szwecji władca zapisał się również jako założyciel Sigtuny, najstarszego szwedzkiego miasta, którego początki datują się na rok 980.
Według niektórych przekazów Mieszko, wyprawiając córkę za morze, przydzielił jej niejako w charakterze posagu dobrze wyszkoloną gwardię, składającą się ze znamienitych wojów, którzy z czasem okazali się dla polskiej księżniczki bardzo przydatni. Świętosława została żoną Eryka między 980 a 984 rokiem i zapewne pierwsze kilkanaście lat małżeństwa upłynęło jej w szczęściu i spokoju, a ona cieszyła się dziećmi i pozycją żony władcy. Zdaniem niektórych badaczy to właśnie przybywając do Szwecji, polska księżniczka zmieniła słowiańskie imię, oznaczające „świętością sławna”, na Sygryda, a poddani dodali jej przydomek Storråda, co znaczy „mocna w słowach”, „odważnie wypowiadająca własne zdanie” lub po prostu – „odważna”. Jednak owa rodzinna sielanka nie trwała wiecznie, jak wynika z zachowanych świadectw z epoki, w 995 roku Eryka dotknęła choroba psychiczna. Pewnego dnia, ku zdumieniu i przerażeniu Świętosławy, małżonek oświadczył, że słyszy głosy nakazujące mu złożenie Odynowi w ofierze swego malutkiego syna Olafa. Było to o tyle dziwne, że wprawdzie w owych czasach w Szwecji chrześcijanie koegzystowali z poganami, ale Eryk od dawna był chrześcijaninem i przynajmniej oficjalnie dawno porzucił wiarę przodków. Nieszczęsna Świętosława drżała o los swego pierworodnego, bo wprawdzie mogła liczyć na wojów, którzy z rozkazu Mieszka towarzyszyli jej na obczyźnie, gotowi dla niej i jej dzieci poświęcić życie, ale wiedziała też, że kiedy wokół oszalałego władcy zbiorą się jego pogańscy poddani, Olaf znajdzie się w prawdziwym niebezpieczeństwie. Na szczęście malca nic złego nie spotkało, bo Eryk wkrótce zmarł. Istnieją dwie wersje podające przyczynę zgonu władcy. Zgodnie z pierwszą Świętosława go otruła, a potem, korzystając z pomocy wiernych wojów, kazała przenieść ciało męża do świątyni Thora i podłożyć pod nią ogień. Jednak nie zachowały się relacje, które by świadczyły, że współcześni zarzucali jej zamach na męża, a żaden z krewnych zmarłego nie pokusił się o przejęcie władzy w państwie, wykorzystując oskarżenie wdowy. Być może więc, zgodnie z drugą wersją, nieszczęsny Eryk sam w przypływie szaleństwa rozniecił pożar i zginął w płomieniach. W każdym razie po śmierci męża Świętosława została regentką, prawowity następca tronu był bowiem dzieckiem. Świętosława miała wówczas dwadzieścia siedem lub dwadzieścia osiem lat, była więc jeszcze dość młoda i zapewne wciąż urodziwa, wkrótce więc wokół niej zaroiło się od zalotników. Jednak władczyni nie myślała o kolejnym ślubie, co więcej, postanowiła pozbyć się dwóch najbardziej zapalonych adoratorów, aby pozostałym dać do zrozumienia, że mężczyzna nie jest jej potrzebny. Kiedy obaj pechowcy po suto zakrapianej uczcie wydanej przez władczynię oddawali się relaksowi w łaźni, Świętosława rozkazała podpalić budynek i dwaj nieszczęśni zalotnicy spłonęli żywcem. Rzeczywiście była zuchwała, ważąc się na taki czyn: jeden z nich, Harald Grenske, był władcą Vestfoldii, niewielkiego państewka na terenie obecnej Norwegii, drugi zaś ruskim księciem o imieniu Wisawald (Wsiewołod?). Zapewne ambitna władczyni uznała, że są to za małe płotki, by mogła obdarzyć któregokolwiek z nich swoimi względami.
W końcu jednak w jej życiu pojawił się ktoś, dla kogo gotowa była poświęcić wolność i niezależność, zwłaszcza że dobrze go znała, a kiedyś nawet kochała – Olaf Tryggvason, który w tym czasie został już królem Norwegii. Co więcej, wśród poddanych cieszył się zasłużoną sławą nieustraszonego wojownika i żeglarza, ponoć udało mu się nawet dopłynąć do Ameryki, chociaż oczywiście ani on sam, ani nikt z jemu współczesnych nie zdawał sobie sprawy, że dotarł do nowego, nieznanego kontynentu. Odważny władca poprosił o rękę Świętosławy, ale jednocześnie postawił twarde warunki: po ślubie Szwecja i Norwegia staną się jednym organizmem państwowym, którego władcą zostanie Tryggvason, a syn Świętosławy i Eryka, Olaf, zostanie pozbawiony następstwa tronu. Władczyni jako dobra matka nie mogła się na to zgodzić, dlatego odmówiła, dotkliwie raniąc dumę norweskiego władcy. Ona sama zapewne łykała łzy, wspominając chwile szczęścia z Olafem na dworze swojego ojca, ale w tym wypadku kobieta przegrała z matką i władczynią, stawiającą dobro dziecka i dynastii nad własne szczęście.
Wkrótce potem na horyzoncie pojawił się nowy zalotnik – władca ościennej Danii Swen, noszący malowniczy przydomek Widłobrody.
Swoją drogą, w średniowieczu ludzie mieli sporo fantazji, ale też złośliwości, skoro wielu swoich władców obdarzyli takimi osobliwymi przydomkami. W polskiej historii Piastowie byli nazywani: Brodaty, Brzuchaty, Kędzierzawy czy Laskonogi, ale wielu europejskich władców nosiło znacznie gorsze przydomki. Bułgarski car Iwajło, władający carstwem Bułgarii w latach 1278–1279, zwany był Świniopasem, angielski władca Jan bez Ziemi, bywał nazywany też… Miękkim Mieczem, a król Kastylii i Leónu, Henryk IV, obdarzony został przydomkiem el Impotente, co można tłumaczyć jako Bezsilny czy Bezradny, ale również jako Impotent. I rzeczywiście świadectwa z epoki mówią, że miał poważne problemy z wypełnieniem małżeńskich obowiązków, a Joanna, pochodząca z jego drugiego małżeństwa z Joanną Portugalską, była owocem związku żony z królewskim doradcą… Najgorzej pod tym względem historia obeszła się z bizantyjskim cesarzem, Konstantynem V, panującym w VIII wieku n.e., który wcale nie był złym władcą, ale jako ikonoklasta3 naraził się Kościołowi zaciekłym zwalczaniem kultu ikon. Nie tylko palił ilustrowane księgi, ale kazał wyrywać mozaiki ze ścian kościołów i klasztorów, dewastując świątynie. Ponieważ plotka głosiła, że jako małe dziecko podczas chrztu przyszły władca zanieczyścił odchodami chrzcielnicę, kronikarze kościelni nadali mu przydomek Kopronim, co znaczy ni mniej, ni więcej… Mam na Imię Kupa. Ojciec Swena Widłobrodego, Harald, znany jest jako Sinozęby, przy czym nie wiadomo, czy przydomek wziął się od sinego, czyli martwego zęba, czy jak chcą niektórzy, od koloru szat władcy. Jeszcze inni uważają, że zęby władcy były zabarwione na granatowo od jagód, które Harald uwielbiał. Jeżeli chodzi o Swena, to epitet Widłobrody zawdzięczał zapewne sumiastym wąsom, które zaplatał w charakterystyczny sposób, kojarzący się z widłami.
Jak wspominał Przemysław Urbański, władca starający się o rękę Świętosławy miał słowiańskie korzenie, jego matką była bowiem córką Mściwoja, księcia Obodrytów, należących do Słowian połabskich, zamieszkujących w owych czasach tereny dzisiejszej Meklemburgii – Pomorza Przedniego i Szlezwiku-Holszynu, a więc landów wchodzących w skład współczesnych Niemiec. Co ciekawe, według relacji Thietmara słowiański książę był chrześcijaninem, taką wiarę wyznawała też jego córka, Tofa bądź Tófa, która poślubiła Haralda Sinozębego i urodziła Swena. Zdaniem wielu badaczy syn Haralda uszczęśliwił rodziców swoim pojawieniem się na świecie około 960 roku, kiedy władca duński przyjął chrześcijaństwo, choć niewykluczone, że jest to tylko piękna legenda, wymyślona po latach jako dowód łaski, która spłynęła na Haralda za sprawą chrztu. Matka wywodząca się ze Słowian nie była jedynym słowiańskim akcentem w życiu Swena, tradycja głosi, że jego wychowanie powierzono Palnatokiemu, na poły legendarnemu wodzowi Jomswikingów mieszkających u ujścia Odry. Osobliwe imię tego wodza stanowczo nie jest pochodzenia nordyckiego i zdaniem badaczy stanowi skrót od Toke Pallesen i oznacza… mówiącego po polsku. Kto wie, może języka Polan nauczył także swego podopiecznego i ten potem rozmawiał po polsku ze Świętosławą, zdobywając dzięki temu jej przychylność?
Jeżeli wierzyć średniowiecznym przekazom, Swen był postawnym, przystojnym i nieco rubasznym w obejściu mężczyzną, dlatego zapewne przypadł do gustu Świętosławie, która w 995 roku przyjęła jego oświadczyny, a rok później została królową Danii. Zanim jednak do tego doszło, złożyła regencję, zorganizowała koronację swojego piętnastoletniego syna Olafa, zadbała, by w jego otoczeniu znaleźli się zdolni, doświadczeni i mądrzy doradcy i pozostawiła u jego boku gwardię przydzieloną jej niegdyś przez ojca. Pierworodny Świętosławy okazał się mądrym i zapobiegliwym władcą, umiejętnie korzystającym z rad poleconych przez matkę doradców. Nadany mu przydomek Skötkonung można wywodzić od skott – potomek lub od skatt – danina. W większości biogramów władcy przeważa ta druga wersja, zgodnie z którą oznacza nakładającego podatki, daniny. Jest to o tyle wiarygodne, że właśnie za panowania syna Świętosławy w Szwecji zaczęto bić monetę, jak również wprowadzono pierwsze w historii tego kraju podatki.
W roku 1000, kiedy brat Świętosławy, Bolesław Chrobry, organizował słynny zjazd w Gnieźnie, jego siostrzeniec miał okazję wykazać się umiejętnościami strategicznymi i dowódczymi, i to w batalii morskiej, w której zjednoczone floty Szwecji, Danii i Polski starły się z sześćdziesięcioma okrętami Olafa Tryggvasona. Według romantycznej wersji do bitwy doprowadziła Świętosława, namawiając Swena do nawiązania koalicji przeciwko Tryggvasonowi, chcąc się zemścić za doznane upokorzenia, ale to tylko legenda. W rzeczywistości przyczyną konfliktu było marzenie Olafa o stworzeniu wielkiego skandynawskiego królestwa, oczywiście pod jego berłem, na co ani Szwedzi, ani Duńczycy nie chcieli się zgodzić. Mimo zgromadzenia potężnej floty, jakiej nigdy wcześniej nie widziano na wodach Bałtyku, norweski władca w bitwie pod Oersund, zwanej także batalią pod Solvą lub bitwą trzech króli, gdyż starło się w niej trzech skandynawskich władców, poniósł sromotną klęskę. Opiewająca to starcie Saga o Olafie Tryggvasonie opisuje norweskich wojowników jako ludzi obdarzonych nadludzką siłą i wielkimi umiejętnościami, w starciu z którymi zarówno Duńczycy, jak i Szwedzi ponieśli znaczne straty. Nie można wykluczyć, że Norwegowie wykazali się wielką odwagą, ale ostatecznie ponieśli klęskę, a sprzymierzone siły duńskie i szwedzkie zatopiły wszystkie okręty wroga oprócz jednego, na którym znajdował się Olaf. Władca, nie chcąc dostać się do niewoli, w przypływie desperacji skoczył wprost w morskie odmęty, co zakończyło bitwę.
Na wszystkim skorzystali syn i mąż Świętosławy – Norwegowie obrali Swena na swojego władcę, a Olaf otrzymał norweskie regiony Bohuslän i Trøndelag, z czasem udało mu się również opanować Gotlandię. W 1008 roku wnuk Mieszka I postanowił przyjąć chrzest, co oznaczało przyjęcie chrześcijaństwa przez całą Szwecję. Współczesnych czytelników może zastanawiać, dlaczego syn chrześcijańskiej księżniczki dotąd trwał w pogaństwie, jednak ma to swoje przyczyny. Jak wspomniano, w ówczesnej Szwecji chrześcijaństwo w zasadzie współistniało z religią pogańską, której wyznawców było znacznie więcej niż chrześcijan. Wprawdzie misjonarze odwiedzali ten kraj już w latach trzydziestych IX stulecia, ale większość wypraw misyjnych spotykała się z aktywną reakcją pogaństwa, a nowa religia przyjmowała się bardzo, ale to bardzo opornie. Król wyznający jedynego, uniwersalnego Boga mógł nie znaleźć akceptacji w oczach większości poddanych, którzy modlili się do bogów przodków. Marzący o władzy młodzieniec wolał więc trwać w pogaństwie, przynajmniej oficjalnie. Nie możemy jednak wykluczyć, że jego chrześcijańska matka zapoznała go z zasadami swojej wiary. Zgodnie z tradycją Olaf miał przyjąć chrzest w Husaby z rąk angielskiego biskupa Zygfryda, choć według niektórych źródeł został ochrzczony przez misjonarza o imieniu Bernard i przybrał chrześcijańskie imię Jakub. Kiedy poczuł się pewnie na tronie, z wielką energią zabrał się do umacniania kościelnych struktur w swoim państwie, zakładając pierwsze biskupstwo w Skarze, podporządkowane arcybiskupstwu w Hamburgu–Bremie, ufundował też w stołecznym Sigtunie kościół, z czasem przekształcony w katedrę. Swój chrzest upamiętnił wybiciem monet przez mincerzy specjalnie w tym celu sprowadzonych z Anglii. Monety te mają na jednej stronie podobiznę władcy, a na drugiej – krzyż. Aktywność Olafa na tym polu spotkała się z gwałtownym sprzeciwem wyznawców wiary pogańskiej, którzy, zjednoczywszy się pod wodzą jarla Ragnvalda Ulfssona, opanowali Sigtunę, zmuszając króla do ucieczki na Gotlandię.
Trzeba przyznać, że Olaf gustował w Słowiankach, obie kobiety jego życia wywodziły się właśnie ze Słowiańszczyzny, co więcej, obie pojawiły się w jego życiu niemal równocześnie, przy czym jedna była prawdopodobnie niewolnicą, która trafiła do Szwecji jako łup wojenny, druga zaś została wysłana tam przez ojca, nieznanego z imienia wodza obodryckich Połabian, jako gwarancja pokoju. Córka wodza miała na imię Astryda (Astrid, Estrid) i około 1000 roku została żoną Olafa i królową Szwecji. Mniej więcej w tym samym czasie na królewski dwór trafiła też domniemna niewolnica o imieniu Elda, która urzekła Olafa na tyle, że uczynił z niej swoją nałożnicę, mimo że właśnie ożenił się z Astrydą i wraz z nią przyjął chrzest. Z przekazów historycznych wynika, że król traktował obie kobiety niemal jednakowo, nie wyróżniając żadnej, co więcej, potomstwo pochodzące z obu związków cieszyło się takimi samymi przywilejami. Stosunki między prawowitą małżonką i konkubiną Olafa nie układały się jednak najlepiej, a Astryda, z którą władca doczekał się dwójki dzieci, bardzo źle traktowała syna nałożnicy. Władca, obawiając się o życie chłopca, wysłał go na Pomorze, gdzie miał się wychowywać pod opieką krewnych ze strony matki.
Chociaż syn Świętosławy, jak widać, nie wiódł wstrzemięźliwego życia, regularnie łamiąc szóste przykazanie, to jednak został wyniesiony na ołtarze. Zdaniem hierarchów Kościoła swoje grzechy odkupił, nie tylko wprowadzając chrześcijaństwo w państwie, ale także swoją męczeńską śmiercią na przełomie 1021 i 1022 roku. Poniósł ją z rąk pogan, kiedy odmówił złożenia ofiary pogańskim bóstwom.
Pierworodny syn Świętosławy najwyraźniej nie czuł żadnych więzów z ojczyzną matki, skoro przez cały okres swego panowania utrzymywał bardzo dobre stosunki z Rusią, a jego oddziały wspomagały nawet Jarosława Mądrego w zmaganiach ze Świętopełkiem, zięciem Bolesława Chrobrego, wujem szwedzkiego króla. Z czasem kijowskiego władcę i szwedzkiego króla połączyły rodzinne więzi, bo Olaf wydał za niego swoją córkę, Ingegerdę, która po przyjeździe do ojczyzny męża przyjęła imię Anna. Para doczekała się dziesięciorga dzieci. Chociaż Olaf nie utrzymywał praktycznie żadnych stosunków z wujem, to miał dobre relacje z ojczymem i przyrodnim bratem, Knutem, a latem 1015 roku wspomógł brata w jego wyprawie do Anglii.
Drugi mąż Świętosławy był mężczyzną nietuzinkowym, a państwo, w którym władzę odziedziczył po ojcu, było liderem średniowiecznej Skandynawii. Bez wątpienia Dania zawdzięczała swoją potęgę Haraldowi Sinozębemu, rządzącemu tym państwem od 958 do 987 roku. Władcy udało się podporządkować Norwegię, władał też Skanią, południową częścią Szwecji. Mimo tych osiągnięć pozycja Haralda po przyjęciu przez niego chrześcijaństwa osłabła na tyle, że władzę w państwie w nie do końca jasnych okolicznościach przejął jego syn, Swen, w którego żyłach płynęła słowiańska krew. Zdaniem niektórych badaczy syn Sinozębego, stanąwszy na czele pogańskiej rebelii, wypędził ojca z kraju. Harald próbował z nim walczyć. Kronikarz Saxo Gramatyk twierdzi, że do decydującej bitwy doszło koło cypla Helgenæs w Djursland na Jutlandii. Zakończyła się ona porażką Sinozębego, który odniósł w batalii poważne rany. Wierni wojowie przewieźli go do Jomsborga, gdzie wkrótce umarł. Mieszkańcy Jomsborga postanowili pomścić władcę, dlatego powstali przeciwko Swenowi i uprowadzili go w niewolę, z której Widłobrody wydostał się dopiero po złożeniu okupu i po zrzeczeniu się zwierzchnictwa nad Jomsborgiem i Pomorzem. Współcześni historycy jednak wątpią w wersję wydarzeń przedstawioną przez kronikarza, skoro wiadomo z innych źródeł, że ostatecznie Swen zabrał zwłoki ojca do ojczystej Danii i urządził uroczystą stypę, na którą zaprosił Jomswikingów. Właśnie wówczas zgodnie z tradycją oficjalnie przejął władzę w państwie.
Według jednej z wersji biografii tego władcy krótko po opisanych wydarzeniach Swen stracił władzę w Danii na skutek napaści na ten kraj Eryka Zwycięskiego i został wygnany, dlatego z wiernymi mu ludźmi dokonał najazdu na Anglię. Współcześni historycy jednak odrzucają wersję o wygnaniu Widłobrodego, uważając, że wprawdzie w latach dziewięćdziesiątych X stulecia rzeczywiście najeżdżał on Anglię, ale były to wyłącznie wyprawy o charakterze łupieżczym i z całą pewnością Swen nie szukał tam schronienia. Wątpliwości budzi też kwestia wyznania władcy. Wiadomo, że ochrzczono go w dzieciństwie, zachowały się także dowody, że na podległych mu ziemiach powstawały nowe kościoły, jednak współcześni mu kronikarze, na czele z Adamem z Bremy, podejrzanie często oskarżają Widłobrodego o wyznawanie pogaństwa. Władca zapewne wspierał Kościół i wyznawał chrześcijaństwo, ale toczył bezustanne spory z hierarchami, którzy w większości wywodzili się z Niemiec i bardziej niż los Danii interesowało ich dobro cesarstwa. Prawdopodobnie owe „prześladowania chrześcijan” w Danii, o których wspomina Adam z Bremy, dotyczą właśnie konfliktu z hierarchami, a nie z poddanymi wyznającymi nową wiarę.
Jakub Morawiec, polski mediewista i wybitny znawca średniowiecznej historii Skandynawii, skaldów islandzkich oraz ich poezji, zgadza się z kronikarzem w kwestii wygnania Swena z ojczystej Danii, uznając, że właśnie ten fakt był powodem jego obecności na Wyspach. Tak czy inaczej, drugi mąż Świętosławy wyprawił się tam początkowo z jej niegdysiejszym ukochanym, Olafem Tryggvasonem, co wzmiankują anglosaskie źródła z lat 991–994. Obaj mieli przypłynąć z blisko setką okrętów i podjąć bezskuteczną próbę zdobycia Londynu. Miasta wprawdzie nie opanowali, ale i tak dali się mocno we znaki mieszkańcom, grabiąc ich kraj, dopóki nie uzyskali obietnicy okupu. Panujący wówczas w Anglii król Ethelred II, obdarzony przydomkiem Bezradny, ostatecznie wypłacił im ogromny okup, obejmujący szesnaście tysięcy funtów srebra oraz dostawy żywności dla armii najeźdźców. Uzyskawszy tak sowitą daninę, Skandynawowie wrócili do swoich krajów. Jednak z czasem, jak wiemy, niegdysiejsi sojusznicy przeobrazili się we wrogów, ścierając się w bitwie trzech króli, w której Tryggvason stracił życie, w efekcie czego Widłobrodemu udało się narzucić zwierzchnictwo jarlom norweskim. Dzięki temu w 1002 roku ponownie mógł wyruszyć na Anglię, po raz kolejny uzyskując okup w wysokości trzydziestu sześciu grzywien srebra. W tym czasie był już mężem Świętosławy i ojcem dwóch synów, którymi obdarzyła go Piastówna – Haralda i Knuta. Data urodzin pierwszego nie jest znana, zaś młodszy urodził się w 996 lub 997 roku.
O dzieciństwie Knuta właściwie niewiele wiadomo, choć można sądzić, że było podobne do dzieciństwa innych skandynawskich dzieci, w których wychowaniu kultywowano tradycje i zwyczaje znane od wielu wieków. Możemy zatem przypuszczać, że obaj królewscy synowie, podobnie jak inni mali wikingowie, mieli nieustanny kontakt z naturą. Zapewne grali w piłkę, strzelali z łuku, a zimą bawili się na śniegu i jeździli na łyżwach bądź nartach, wykonanych z drewna lub kości. Latem mogli kąpać się w lodowatych wodach miejscowych jezior, a zimą w przerębli. Wszystko po to, by wyrośli na zdrowych i silnych wojowników, zdolnych przetrwać, a co ważniejsze, walczyć nawet w najbardziej niekorzystnych warunkach. Sztuki walki uczono chłopców od najmłodszych lat, a już jako szesnastolatkowie uczestniczyli w wyprawach wojennych. Wbrew pozorom wikingowie bardzo lubili się kąpać i obowiązkowo robili to raz w tygodniu – w sobotę, czym szokowali na przykład Anglosasów, zażywających kąpieli raz, najwyżej dwa razy w roku.
Tak więc zarówno Knut, jak i jego starszy brat, wychowywani w dość surowych warunkach, od dziecka byli przyzwyczajani do wojennego rzemiosła. Wydaje się, że Widłobrody szykował młodszego syna na woja, zabierał go bowiem na wyprawy wojenne do Anglii, na które wypływał regularnie, za każdym razem przywożąc ze sobą pokaźny łup. Wprawdzie dzięki specjalnie wprowadzonemu podatkowi, zwanemu danegeld, Anglicy uniknęli podboju, ale do ich kraju ściągali duńscy osadnicy i chętnie się tam osiedlali. Sam król Ethelred dał Knutowi pretekst do najazdu, kiedy, jak głosi tradycja, 13 listopada 1002 roku rozkazał wymordować wszystkich osadników duńskich w Anglii. Jak pisze ówczesny kronikarz: „Król nakazał wymordowanie wszystkich Duńczyków, którzy byli w Anglii. Stało się to w dzień świętego Brykcjusza (13 listopada), ponieważ królowi doniesiono, że (Duńczycy) planują zdradziecko pozbawić życia jego i wszystkich jego doradców, a następnie przejąć królestwo w posiadanie”4. Jednak współcześni brytyjscy historycy, kierując się ustaleniami archeologów, skłaniają się ku poglądowi, że krwawy mord dokonany na Skandynawach był nie tyle skutkiem królewskiego rozkazu, ile odwetem poddanych od ponad dziesięciu lat łupionych i terroryzowanych przez wikingów, a masakra, wbrew temu, co można przeczytać w kronikach, miała ograniczony zasięg. Na podstawie znalezisk archeologicznych ustalono, że doszło do niej tylko w Oksfordzie, Londynie i kilku mniejszych miastach, a w trakcie owych dramatycznych wydarzeń nie zabijano kobiet i dzieci, ale tylko niedawno przybyłych na te tereny wikińskich wojowników. W zbiorowych mogiłach z tego okresu znaleziono szczątki młodych, zdrowych mężczyzn przed trzydziestką, pochodzących ze Skandynawii. Ustalenia archeologów zadają więc kłam przekazowi historycznemu, zgodnie z którym krwawe represje dosięgły wszystkich Skandynawów mieszkających na terenie Anglii, a w zamieszkach życie straciła siostra Swena Widłobrodego, Gunhilda, i jej syn. Zdaniem Wilhelma z Malmesbury kobieta została ścięta, a jej syn został przebity czterema włóczniami.
To właśnie masakra w dniu świętego Brykcjusza stała się powodem kolejnego ataku Swena Widłobrodego na Anglię, do którego doszło w 1003 roku. Według niektórych źródeł kolejnej wyprawie stanowczo przeciwstawiała się Świętosława, która nawet wymogła na mężu obietnicę, że oszczędzi ludność cywilną, ale raczej należy to włożyć między bajki. Pamiętajmy, że Piastówna była córką Mieszka, który oparł własne bogactwo i dobrobyt kraju na handlu niewolnikami, i wnuczką Bolesława I Srogiego z dynastii Przemyślidów, pod którego okiem w Pradze odbywał się targ niewolników, trudno zatem posądzać ją o tak wysublimowane uczucia. Sama też kilka lat wcześniej kazała spalić żywcem dwóch niemiłych jej sercu zalotników. Prawdą jest to, że wówczas w jej małżeństwie źle się działo i z czasem Swen oddalił ją od siebie, być może nawet wziął sobie drugą żonę. Dumna Piastówna wyjechała do Polski, na dwór brata, Bolesława Chrobrego, który zachęcony sukcesem odniesionym podczas zjazdu gnieźnieńskiego marzył o królewskiej koronie.
Nie wiemy, co działo się z najstarszym synem Świętosławy i Swena ani z córkami pochodzącymi z tego związku, ale Knut prawdopodobnie z woli ojca został oddany na wychowanie Thorkellowi Wysokiemu, Jomswikingowi z Wolina. Nie było w tym nic niezwykłego: wikingowie często oddawali swoje dzieci na pewien czas do domów przyjaciół, mogących zapewnić im życie na takim samym poziomie jak w rodzinnym domu, a sami przyjmowali na wychowanie ich potomków. Taka wymiana dzieci, a właściwie synów, z reguły dotyczyło to bowiem męskiego potomstwa, miała u wikingów długą tradycję. Jeżeli tak było w przypadku Knuta, to Thorkell musiał wywrzeć na niego duży wpływ, co nie było dla chłopca dobre. W osobie jego wychowawcy skupiają się bowiem wszystkie negatywne cechy wikinga zdobywającego władzę i majątek wyłącznie siłą i sprytem. Thorkell miał też wręcz zdumiewającą umiejętność przewidywania, pozwalającą mu opowiedzieć się po zwycięskiej stronie konfliktu, w który się zaangażował. Wszystkie te cechy przejął po nim Knut.
Swen Widłobrody kilkakrotnie wyprawiał się do Anglii w celach łupieżczych, ale w końcu postanowił podbić ten kraj. W 1013 roku zebrał wielką armię, rozpoczynając zwycięską kampanię, na którą zabrał Knuta. „Kiedy wreszcie się zebrali, weszli na pokłady zdobionych wieżycami okrętów, gdzie na obitych spiżową blachą dziobach widzowie mogli rozróżnić stojących wodzów – relacjonował pewien mnich piszący kronikę w jednym z klasztorów we Flandrii. – Oto na jednym z dziobów dostrzega się lwy odlane ze złota, gdzieniegdzie na topach masztów ptaki, które ruchem swoim wskazują, skąd wiatry wieją, lub pstre smoki ciskające płomienie z nozdrzy; gdzie indziej znowu ludzkie figury z masywnego złota lub srebra, migocące czerwienią, podobne nawet do żywych ludzi, jeszcze gdzie indziej byki z uniesionymi łbami i wyciągniętymi do przodu kopytami, jakby były żywe, i rycząc, zrywały się do biegu. Były też delfiny z brązu i centaury z tego samego metalu wykonane, które przywodziły na pamięć stare legendy. Pewnie mógłbym ci jeszcze wymienić liczne inne figury z tych okrętów, podobnej roboty, lecz nie znam niestety nazw tych dziwnych potworów, które przedstawiały. Teraz burty statków – a czemuż miałbym ci o nich wspominać? Oto nie tylko były pomalowane wspaniałymi barwami, ale całe pokryte rzeźbieniami w złocie i srebrze. Wreszcie okręt królewski o tyle przewyższał wspaniałością pozostałe, co sam król przewyższa swoim dostojeństwem rycerzy swojej armii, ale lepiej może będzie, iż zamilczę, aniżeli bym miał tę wspaniałość w zbyt lichych barwach przedstawić”5.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
P. Urbańczyk, Polskie tropy wikingów, rozmowę przeprowadziła Beata Janowska, https://wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,21379916,polskie-tropy-wikingow.html[wróć]
Wypowiedzi na posiedzeniach Sejmu – archiwum. Zgromadzenie posłów i senatorów w dniu 26.03.1996. Królowa Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej Elżbieta, http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/wypowiedz.xsp?posiedzenie=zw1&dzien=1&wyp=001&kad=2[wróć]
Ikonoklaści (gr. eikōn – obraz; klásis – złamanie) – przedstawiciele ruchu religijnego, będącego pod wpływem judaizmu i islamu, szerzącego się na terenie Bizancjum, w państwie Franków oraz w Niderlandach od VIII do X wieku, sprzeciwiającego się kultowi obrazów o tematyce sakralnej, w tym Matki Boskiej i Jezusa, jak również wizerunków świętych. [wróć]
J. Morawiec, Knut Wielki. Król Anglii, Danii i Norwegii (około 995––1035), Kraków 2013, s. 58. [wróć]
M. Kozłowski, Swen Widłobrody – duński mocarz, https://histmag.org/Swen-Widlobrody-dunski-mocarz-8900[wróć]