Echo Man - Holland Sam - ebook + książka
BESTSELLER

Echo Man ebook

Holland Sam

4,3

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Seryjny morderca popełnia szereg makabrycznych zbrodni. Wiele wskazuje, że zabijając, wzoruje się na słynnych mordercach. Ale kopiowanie zbrodni wkrótce przestanie mu wystarczać...

Na terenie całej Anglii dochodzi do serii pozornie niepowiązanych ze sobą morderstw. Za każdym razem sprawca stosuje inne wyrafinowane metody, zawsze jest bezwzględny i niezwykle okrutny. Jego działań nie da się przewidzieć.

Policja nie dostrzega między zbrodniami żadnego związku. W śledztwie prowadzonym przez dwójkę detektywów dochodzi w końcu do przełomu. Pojawia się teoria o naśladowcy, czyli zabójcy, który kopiuje najbardziej osławionych seryjnych morderców.

Teoria ta wydaje się nieprawdopodobna, a nawet niedorzeczna. Śledczy szybko jednak dostrzegają zbieżności między ostatnimi bestialskimi morderstwami i głośnymi sprawami z przeszłości.

Czy zdążą powstrzymać mordercę, któremu w końcu rekonstrukcje przestają wystarczać?

Czy zdążyć wcielić w życie swój własny plan, bardziej szokujący niż wszystkie zbrodnie do tej pory?

„Echo Man” to mroczny, porywający thriller niezwykle utalentowanej debiutującej autorki. Sam Holland, czerpiąc inspirację z głośnych spraw kryminalnych, snuje zapierającą dech w piersiach opowieść o naśladowcy najsłynniejszych seryjnych morderców. Znajdziemy tu nawiązania do przerażających zbrodni popełnianych przez Petera Sutcliffe’a, Jeffreya Dahmera, Eda Kempera oraz wielu innych przestępców, którzy niechlubnie zapisali się na kartach historii. Brytyjska pisarka nie szczędzi czytelnikom dosadnych i mocno działających na wyobraźnię opisów wyrafinowanych metod tortur stosowanych przez sadystycznego mordercę.

„Echo Man jest więcej niż niepokojący. Ta powieść przeraża!”

Heather Crichlow, autorka thrillerów

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 434

Oceny
4,3 (559 ocen)
321
139
68
24
7
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
WerTrzes

Nie oderwiesz się od lektury

Jeden z nich obrał za cel młode autostopowiczki. Jeden z nich brutalnie mordował prostytutki. Jeden z nich był kanibalem, gustującym w chłopcach. Jeden z nich... był nimi wszystkimi. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, mam ogromną słabość do seryjniaków. Z ekscytacją czekam zarówno na premiery kolejnych reportaży, jak i coraz to popularniejszych seriali true crime. Możecie więc sobie tylko wyobrazić, jak wielkie oczekiwania miałam wobec tej książki - nieznany sprawca skrupulatnie naśladujący zbrodnie najsłynniejszych morderców? Seryjnego z takim modus operandi w literaturze jeszcze nie było! "Echo Man" to piekielnie magnetyzyjąca historia i naprawdę aż nie chce się wierzyć, że to debiut autorki, gdyż fabuła została dopracowana w każdym, nawet najdrobniejszym szczególe. Zarwałam dla niej nockę i muszę przyznać, że już dawno się tak dobrze nie bawiłam przy tropieniu tożsamości mordercy - Sam usnuła obrzydliwie fascynującą intrygę! I chociaż przez jeden szczegół domyśliłam się, kto stoi za t...
72
Traveler9089

Całkiem niezła

Przekombinowana
40
Voncohn
(edytowany)

Nie polecam

Ta powieść to czyste zło. Drętwi bohaterowie toczą swój drętwy dramat, opisani drętwym językiem. A w środku risercz, oparty na Wikipedii i sklejony drętwymi drabinkami schematu. I to jakże zaskakujące objawienie sprawcy - jak Deus Ex machina - z jakimiś udawanymi błędnymi tropami, że niby wiemy kto, ale w życiu byśmy się nie domyślili. Masakra kiłą łańcuchową.
41
kate4280

Z braku laku…

Finał bardzo zaskakujący - ale wręcz nieprawdopodobny. Bardzo lubię tego typu kryminały, ale w przypadku Echo Man męczyłam żeby ją skończyć.
20
Malwi68

Dobrze spędzony czas

Powieść jest debiutem literackim, ale niezwykle dojrzałym i przemyślanym. Widać w nim dbałość o szczegóły, ale w sposób, który nie męczy czytelnika, ale podkręca jego zainteresowanie. Autorka w pewnym momencie podsuwa trop i pokazuje gdzie szukać mordercy, jednak nie przygotowuje na taką formę zakończenia. Dzięki temu byłam zadowolona, że bezbłędnie odkryłam przestępcę, a potem zadziwiona prawdą. Po książkę z całą pewnością warto sięgnąć i pozwolić się wodzić za nos bezwzględnemu mordercy.
21

Popularność




„Tak makabrycznego, wyzutego z uczuć mordercy jeszcze nie było. Debiut Sam Holland jest okrutnie krwawy, przerażająco mroczny i absolutnie nie do zapomnienia. Miałam ciarki. Zagryzałam zęby. Finalnie opadła mi szczęka. Przygotujcie się na jazdę bez trzymanki. Polecam!”

NATALIA MIŚKOWIEC

instagram.com/prostymislowami

„Jeden z najlepszych thrillerów kryminalnych, jakie czytałam w ostatnim czasie! Uzależniająca, cudownie mroczna, niepokojąca i absolutnie szokująca fabuła, z bezwzględnym, odrażającym wręcz, a jednocześnie fascynującym bohaterem – fani gatunku zrozumieją. Porywający debiut gwarantujący czytelnikowi wiele nieprzespanych nocy. Aż strach pomyśleć, co jeszcze skrywa wyobraźnia autorki. Piekielnie mocno polecam!”

MAŁGORZATA TINC

ladymargot.pl

„Jak wywołać u mnie ciary? Przedstawić mi bohatera, który na oczach czytelników rekonstruuje zbrodnie najsłynniejszych seryjnych morderców. Mam słabość do literackich seryjniaków, a po tym bestialskim popisie Echo Man bezkonkurencyjnie wskakuje na pierwsze miejsce na mojej liście”.

PAULA SIECZKO

instagram.com/ruderecenzuje

„Wow, wow, wow! Brzmi banalnie, ale po lekturze tej książki są we mnie emocje, których nie potrafię wyrazić słowami. To pozycja obowiązkowa dla fanów mocnych wrażeń i zawiłych zagadek kryminalnych. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tyle razy dałam się wywieść w pole. Już wiem, że Echo Man stanie się hitem 2022 roku i to w pełni zasłużenie”.

MARTA SARNECKA

instagram.com/bookholiczka_poleca

„Historia, która dogłębnie zakorzeni się w Waszej świadomości. Seryjny morderca będący ucieleśnieniem czystego zła. Piekielnie magnetyzujący debiut Sam Holland – zapamiętajcie to nazwisko, już wkrótce odbije się szerokim echem wśród miłośników gatunku!”

WERONIKA TRZĘSIEŃ

instagram.com/ver.reads

„Echo Man przenosi motyw zabawy w kotka i myszkę na zupełnie nowy poziom! Będziecie z niedowierzaniem kręcić głową i krzywić się z odrazą, ale nie odłożycie tej przerażająco pochłaniającej książki, dopóki nie przeczytacie ostatniej strony – tak nietuzinkowego i pokręconego seryjnego mordercy ze świecą szukać!”

JOANNA WÓJCIAK

instagram.com/zupa.czyta

„Echo Man Sam Holland to z całą pewnością jeden z najmocniejszych, najbardziej mrożących krew w żyłach thrillerów psychologicznych, jakie miałam okazję czytać. To historia, która powoduje szybsze bicie serca, wzbudzająca strach, by na sam koniec pozostawić nas w poczuciu niedowierzania…”

KATARZYNA CUPAK

instagram.com/katka_reads26

„Fenomenalny kryminał, idealny dla miłośników gatunku i czytelników przygotowanych na mocne wrażenia. Zbrodnie tak brutalne, że chwilami wręcz odrzuca z obrzydzenia. Czekaliście na Echo Mana, uwierzcie mi”.

PAMELA OLEJNICZAK

instagram.com/polish.bookstore

„Genialny thriller dla fanów mocnych wrażeń i nieustannego napięcia. Historia mrożąca krew w żyłach i zaskakująca ciągłymi zwrotami akcji. Dawno nie czytałam czegoś tak mocnego!”

JOANNA ĆWIERTKA

instagram.com/panda_zksiazka_

„Zapierająca dech w piersiach historia mordercy mającego wyjątkowo nietypowy modus operandi. Do samego końca trudno było mi wytypować sprawcę. Zadowoli nawet najbardziej wymagających czytelników, których nie przerażają makabryczne opisy”.

MARTA DOBRZYŃSKA

instagram.com/misera_ble

Tytuł oryginału: The Echo Man

Projekt okładki: Tomasz Majewski

Redakcja: Małgorzata Burakiewicz

Redaktor prowadzący: Aleksandra Janecka

Redakcja techniczna: Sylwia Rogowska-Kusz

Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski

Korekta: Lilianna Mieszczańska

© Sam Holland 2022

© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2022

© for the Polish translation by Radosław Madejski

ISBN 978-83-287-2062-6

Warszawskie Wydawnictwo Literackie

MUZA SA

Wydanie I

Warszawa 2022

– fragment –

Edowi

Kto walczy z potworami, ten niechaj baczy, by sam przytem nie stał się potworem. Zaś gdy długo spoglądasz w bezdeń, spogląda bezdeń także w ciebie.

Fryderyk Nietzsche, Poza dobrem i złem[1]

Prolog

Zeschnięte liście chrzęszczą pod stopami. Czerń rozlewa się wokół niego, pozostawiając mu jedynie wąski korytarz światła z samochodowych reflektorów. Mężczyzna wciąga głęboki haust czystego rześkiego powietrza, które pachnie leśną wilgocią i błotem. Jak dotąd wszystko układa się tak idealnie, jak sobie wyobrażał.

Młoda kobieta, którą niesie, ma w sobie jeszcze świeżość życia, a z ran zadanych nożem wciąż sączy się krew i ścieka po jego białych foliowych spodniach. Kiedy jedną ręką obejmuje tułów kobiety, a drugą podtrzymuje jej zgięte nogi, w zgrabiałych z zimna dłoniach czuje przyjemne ciepło.

Przez chwilę spogląda na nią z czułością, a potem wrzuca do bagażnika i ciało z głuchym łoskotem ląduje obok drugiego, które leży na szarej wykładzinie. Jej noga zwisa bezwładnie nad zderzakiem i mężczyzna wpycha ją do środka.

Wszystko musi być tak, jak należy.

Omiata wzrokiem obie ofiary, po czym nachyla się i odpina kajdanki. Nawet w ciemności widzi na nadgarstkach kobiety cienkie czerwone pręgi, które powstały, gdy krew jeszcze krążyła w jej ciele. Przygląda się im z zadowoleniem: nikt nie będzie miał wątpliwości, co się stało.

Obchodzi samochód, otwiera drzwi od strony pasażera i podnosi dwa przedmioty leżące na gumowym dywaniku. Wysuwa z osłony jeden z nich i w półmroku błyska stalowa głownia, świeżo wypolerowana i naostrzona. To jego ulubiony nóż, idealny do takich zadań jak to. Mniejszy i bardziej precyzyjny niż ten, który służy mu do zabijania.

Trzymając oba narzędzia w dłoni, podchodzi znowu do bagażnika. Przystaje i patrzy na ciała. Nigdy wcześniej nie robił tego w plenerze i po ciemku. Nie lubi działać w poś­piechu, ale teraz nie ma innego wyjścia.

Chwyta jedną z kobiet za rękę i wyciąga do połowy z bagażnika. Staje nad nią w rozkroku i mocno łapie za włosy. Zabiera się do dzieła. Ma wprawę i zna się na rzeczy, więc nie przeszkadza mu krew płynąca obfitym strumieniem.

Zmienia pozycję i tak obraca ciało, żeby mieć do niego dostęp z drugiej strony. Potem odkłada nóż i sięga po drugie narzędzie. Jest większe i cięższe. Czuje się pewniej, ważąc je w dłoni. Znów przystępuje do pracy, którą kończy po chwili zamaszystym obrotem i szarpnięciem.

Prostuje się, przekłada ciała i powtarza całą operację z drugą kobietą. Z nią idzie mu szybciej – przy pierwszej zdążył nabrać pewności ruchów. Po wszystkim cofa się parę kroków i mierzy krytycznym spojrzeniem zawartość bagażnika.

To, co widzi, jest dalekie od ideału. Wzdycha z rezygnacją. Martwi go, że tym razem nie zdołał stworzyć rekonstrukcji zgodnie z zasadami sztuki i że wszystko jest nie po kolei, ale zależy mu przede wszystkim na tym, żeby jego dzieło znaleziono.

Zamyka bagażnik i obcasem roztrzaskuje klosz tylnej lampy. Potem podchodzi do drugiego samochodu, zdejmuje foliowe ubranie i chowa do worka, który zamierza później spalić. Siada za kierownicą, przekręca kluczyk w stacyjce i wiekowy silnik z charkotem budzi się do życia. Odjeżdżając, ostatni raz zerka za siebie na majaczącą w ciemności sylwetkę minivana. Z zewnątrz nikt nie zauważy, co kryje się w środku. I nikt się nie domyśli, że to dopiero początek koszmaru.

CZĘŚĆ 1

Dzień 1 Poniedziałek

Rozdział 1

Jestem tak kurewsko znudzona.

Ta natrętna i dokuczliwa myśl pojawia się znienacka w jej głowie.

Jess patrzy w lustro nad umywalką. Jej twarz nie wyraża namiętności ani pożądania – tylko nudę. Nieskażoną niczym bezgraniczną nudę.

Pochylona nad kranem ma przed sobą dozownik mydła, a po lewej suszarkę do rąk. Widzi odbicie stojącego za nią faceta. Faceta, który nie przykładając się do tego zbytnio, właśnie posuwa ją w toalecie dla niepełnosprawnych na parterze ośrodka kultury. Zaledwie kwadrans po tym, jak obydwoje odstawili swoje dzieci do szkoły.

Jess ma zadartą wysoko spódnicę i spuszczone majtki, a w staniku jego dłoń. Facet ugniata jej pierś niczym niewyrobione ciasto, a drugą ręką przytrzymuje jej biodro, wbijając się w nią rytmicznymi pchnięciami.

Ethan? Evan? Wszystko jedno, myśli Jess. Pamięta, że jego syn ma na imię Hayden. I że chodzi do tej samej klasy co Alice. Powiedział jej to, pokazując niewyraźne sylwetki dzieci, które biegły w stronę wejścia przy wtórze dzwonka.

Stał wśród apetycznych mamusiek w obcisłych legginsach i zagonionych karierowiczek śpieszących się do pracy. Krótkie brązowe włosy i trochę za szczupła sylwetka jak na jej gust, ale poza tym nawet niczego sobie. Nie nosił obrączki i był to jedyny znak, jakiego potrzebowała, żeby wystąpić z inicjatywą. On nie zwracał uwagi na jej platynową obrączkę, która teraz połyskuje w ostrym świetle jarzeniówek.

Jess krzywi się z niesmakiem, kiedy facet podryguje spazmatycznie i ze stłumionym jękiem osuwa się na jej plecy. Wyślizguje się spod niego i opuszcza spódniczkę, próbując zachować pozory przyzwoitości. Tymczasem on staje tyłem do niej i doprowadza się do porządku. Wrzuca do muszli zwitek papieru toaletowego i zużytą prezerwatywę, po czym spuszcza wodę. Zapina pasek spodni, a potem uchyla drzwi i ostrożnie wygląda na zewnątrz.

– Jessica, tak? – odzywa się. – Chciałabyś…

– Idź już.

Facet nachyla się, żeby ją pocałować, ale ona cofa się przed nim.

– Dzięki – mamrocze zakłopotany i wychodzi.

Jess rygluje drzwi, siada na sedesie i podciąga rajstopy, kręcąc głową z niedowierzaniem.

Jestem tak kurewsko znudzona, myśli znowu.

Po powrocie do domu bierze prysznic, żeby spłukać z siebie wszystkie ślady Ethana, Evana czy jak mu tam. Zaparza sobie kawę i wychodzi z kubkiem do ogrodu.

Przestało padać, a mroźne zimowe powietrze przejmuje ją chłodem. Jess siada na jednym z betonowych stopni ubrana tylko w dżinsy i sweter. Ma bose stopy, a jej włosy są jeszcze wilgotne po kąpieli. Wie, że nie wytrzyma tak długo, ale rozkoszuje się zimnem przenikającym jej ciało.

Ogród jest wielki i zaniedbany. Przerośnięta trawa, chwasty przebijające się przez szczeliny między płytami chodnikowymi, rachityczne krzewy. Jej mąż od czasu do czasu narzeka na ten bezład, ale mówi mu wtedy, że właśnie to się jej podoba – kiedy natura wytycza sobie własne ścieżki, nie zważając na ludzkie porządki i zasady.

Jess dopija kawę i spogląda na swoje stopy. Skóra jest biała od zimna, paznokcie zsiniały. Zaczyna lekko dygotać i wie, że najwyższy czas wracać do domu. Skupia się na tym, co ma do zrobienia, zanim pojedzie po Alice.

Kiedyś pracowała, ale pogodzenie tego z matczynymi obowiązkami kosztowało ją zbyt wiele nerwów. Nie tęskni za pracą – nudziła się tak samo jak teraz – chociaż praca pozwalała jej oderwać się trochę od szarej codzienności. Teraz nie ma na czym skupić myśli. Nie ma nic do roboty.

Nerwowo lustruje tłumek rodziców, ale Ethana czy Evana na szczęście nie ma wśród nich. Jess stoi na skraju boiska, nie zwracając uwagi na inne matki pochłonięte pogaduszkami, których trywialność jest dla niej wręcz uwłaczająca. Otwierają się drzwi i dzieci pod nadzorem nauczycielki jedno po drugim wybiegają z budynku.

W końcu pojawia się Alice. Jej kędziory wymykają się spod opaski, kiedy biegnie w podskokach z promiennym uśmiechem na twarzy. Na plecach dźwiga tornister, który wydaje się zbyt masywny w porównaniu z jej filigranową sylwetką. Jess bierze ją w objęcia, a potem prowadzi do samochodu, słuchając szczebiotliwej relacji z wydarzeń dzisiejszego dnia.

Kiedy jadą do domu, raz po raz zerka na swoją córkę w lusterku wstecznym. Nie może się nadziwić, że zdołała wydać na świat tę wspaniałą i pewną siebie istotę, pozbawioną kompleksów, zwinną i pełną energii. Jedyne, co mi się udało, myśli ze smutkiem. Alice rozprawia o Georgii, o Isabelle, o Nedzie. O dzieciakach, których Jess nie kojarzy.

– A co u Haydena?

Alice kręci głową.

– Nie znam go – odpowiada.

Jess oddycha z ulgą. Bynajmniej nie uśmiecha się jej przymusowa randka z tym facetem.

W domu Alice czmycha do swojego pokoju, a Jess zabiera się do gotowania. Przyrządza wołowinę w sosie z czerwonego wina; starannie sieka warzywa i podsmaża mięso. Słyszy, jak do domu wchodzi mąż, a Alice biegnie, żeby się z nim przywitać. Jess nawet nie zerka w stronę drzwi i chwilę później czuje na karku jego pocałunek.

– Cóż za aromat – mruczy Patrick, zanurzając twarz w jej włosach.

– Mówisz o mnie czy o kolacji?

Patrick parska śmiechem, a potem rusza w stronę holu, zdejmując po drodze marynarkę i rozwiązując krawat. Jess odwraca się i patrzy na niego z chłodnym obiektywizmem. Jej mąż nigdy nie był szczupły, lecz ostatnimi czasy jego przemiana materii najwyraźniej szwankuje. Kołnierzyk koszuli ciasno opina mu szyję, a brzuch wylewa się nad pas­kiem od spodni.

Jess pochyla się nad patelnią. Wie, że nie jest w porządku. Patrick jest oddany, uczuciowy i pracowity. Ma wszystkie cechy idealnego męża. Powinnam w pełni z tego korzystać, myśli Jess i napełnia sobie kieliszek, a resztę wina wylewa na patelnię. To z nim, nie z jakimiś bezimiennymi typami, powinnam się pieprzyć w publicznych toaletach. Może wtedy nie szukałby tego gdzie indziej z takim zapałem.

Jess sięga po wino, ale ma tłuste palce, więc kieliszek wyślizguje jej się z dłoni i spada na podłogę.

– Mamo? – Z salonu dobiega krzyk zaniepokojonej Alice.

– Nic się nie stało, tylko coś upuściłam. Nie wchodź tu.

Spogląda ze złością na kawałki szkła rozrzucone w czerwonej kałuży, która powoli rozlewa się po kafelkach. Jeden z nich sterczy pionowo niczym grot wymierzony w sufit. Jess dotyka go podeszwą bosej stopy – dzięki ogrzewaniu podłogowemu nie potrzebuje skarpet ani pantofli do chodzenia po domu – i powoli przenosi na nią ciężar ciała. Słyszy cichy odgłos kruszącego się szkła, a potem czuje delikatne ukłucie, kiedy skóra pęka i ostry szpikulec zagłębia się w miękkiej tkance.

Sprawia jej to przyjemność.

Obserwuje cieknącą leniwie strużkę krwi, która miesza się z jaśniejszym o kilka odcieni winem.

– Jess, co ty wyprawiasz, do jasnej cholery?

Czuje na ramionach silny uścisk dłoni. Patrick odciąga ją do tyłu i popycha na krzesło, a potem przygląda się jej przez chwilę w milczeniu, opierając ręce na biodrach. Nie krzyczy, więc Jess nie ma pewności, czy jest wściekły, ale jeżeli jest, udaje mu się panować nad emocjami.

– Przecież wiesz, że tak nie można – mówi i pochyla się, żeby zobaczyć jej ranę. – Psiakrew – mamrocze z grymasem niesmaku, wyciągając kawałek szkła z mięsistej części przedstopia. – To trzeba szyć.

– Zajmę się tym – odpowiada Jess. – Zadzwonię po Nava.

Patrick prostuje się i znów mierzy ją wzrokiem. Chce coś powiedzieć, ale gryzie się w język.

– Skończę robić kolację – odzywa się w końcu.

Jess obraca stopę i ogląda skaleczenie. Brzegi rany są równe i gładkie, ale spomiędzy nich obficie płynie krew. Robi sobie prowizoryczny opatrunek z ręcznika papierowego, który podaje jej Patrick, a potem kuśtyka do łazienki.

Zamyka drzwi na klucz, siada na opuszczonej desce sedesowej, po czym wyjmuje z szafki apteczkę i kładzie ją na brzegu wanny. Apteczka jest wyposażona znacznie lepiej niż przeciętny domowy zestaw pierwszej pomocy – w środku znajduje się komplet bandaży, gazików i plastrów; wszystko, co może się przydać w takich sytuacjach jak ta.

Jeszcze raz ogląda skaleczoną podeszwę, a potem zabiera się do pracy. Ściska brzegi rozcięcia, osusza skórę, dookoła, a potem dokładnie zakleja ranę, jednak mimo jej starań krwawienie nie ustaje. Patrick miał rację – potrzebne jest szycie. Jess sięga po komórkę i wysyła wiadomość. Odpowiedź przychodzi niemal natychmiast.

Jestem w pracy, Jess. Mam nocny dyżur. Zgłoś się do kliniki jak każdy normalny człowiek.

Jess odpisuje:

Ja nie jestem normalna, Nav, i dobrze o tym wiesz. Mogę zaczekać. Kiedy najwcześniej dasz radę się tu zjawić?

Widzi na wyświetlaczu trzy falujące kropki – znak, że Nav wpisuje odpowiedź. Potem przerywa, jakby się zastanawiał. Jess wie, że wystawia ich przyjaźń na ciężką próbę, ale nie wyobraża sobie kolejnej wizyty w szpitalnej izbie przyjęć. Nie zniosłaby tych samych zadawanych w kółko pytań, tych samych podejrzliwych spojrzeń.

W końcu jej komórka wydaje pojedynczy sygnał.

Dobra. Jutro rano. Kończę dyżur o ósmej.

Po chwili przychodzi jeszcze jedna wiadomość: Nie mogę tego robić w nieskończoność.

Jess wzdycha ciężko. Odkłada komórkę i owija sobie stopę bandażem najlepiej, jak potrafi. Potem wkłada skarpetki – nie chce, żeby Alice zobaczyła, że coś jej się stało.

Kiedy wraca do kuchni, córka siedzi przy stole, a mąż właśnie zaczyna podawać kolację. Jess odsuwa sobie krzesło i mierzwi włosy Alice, która spogląda na nią z promiennym uśmiechem.

– Wszystko w porządku? – pyta Patrick.

Jess udziela mu takiej odpowiedzi, jaką chciałby otrzymać – uśmiecha się do niego i kiwa potakująco głową. Zastanawia się, nie po raz pierwszy zresztą, co jest z nią nie tak.

Przy kolacji Alice opowiada, jak minął jej dzień w szkole. Wyrzuca z siebie chaotyczny potok słów, ale oni słuchają tej nieskładnej relacji z pobłażliwością godną rodziców pięcioletniej jedynaczki. Patrick w odpowiednich momentach zadaje jej pytania, a dziewczynka trajkocze jak najęta, nie dostrzegając wrogiego napięcia między ojcem i matką.

Jess przygotowuje dla niej kąpiel, układa ją do snu i czyta bajkę. Wszystko przebiega spokojnie. Alice mości się wygodnie pod kołdrą, a Jess całuje ją i przytula. Zapach szamponu i ciepło niewinnego dziecięcego ciałka sprawiają, że w jej piersi wzbiera fala miłości. Przepełnia ją wdzięczność – po raz setny – że jej dziecko jest normalne.

Do pokoju Alice wchodzi Patrick, mówi córce dobranoc i gasi światło. Jess czeka na niego w korytarzu, ale on zamyka za sobą drzwi, po czym mija ją bez słowa i schodzi na dół. Idzie za nim do kuchni, zatrzymuje się w drzwiach i patrzy, jak jej mąż wyjmuje piwo z lodówki.

– Przepraszam cię – mówi.

Patrick wolno kiwa głową, nie patrząc na nią. Otwiera butelkę i pociąga długi łyk.

– Jadę do Londynu z samego rana – oświadcza. – Wcześnie wstaję, więc położę się w pokoju gościnnym, żeby cię nie budzić. – Zawiesza głos i po chwili dodaje: – Umówię cię na wizytę u doktor Crawford.

Odwraca się i wychodzi do salonu. Jess wzdryga się na samą myśl o jeszcze jednej godzinie udręki z doktor Crawford. Ta kobieta nie ma w sobie za grosz empatii ani zrozumienia i zadaje pytania, na które Jess nie potrafi odpowiedzieć. Co sprawia, że chcesz sobie robić krzywdę? Jak myślisz, co się stanie, jeżeli nadal będziesz tak postępować? W tym na pozór niewinnym pytaniu kryje się groźba.

Z telewizora w salonie dobiegają odgłosy meczu. Patrick wie, że jego żona nie cierpi piłki nożnej. Jego przekaz jest jasny: „Trzymaj się ode mnie z daleka. Nie chcę dzisiaj być blisko ciebie”.

Jess wcale mu się nie dziwi. W tej chwili ona też najchętniej uciekłaby od siebie jak najdalej.

W sypialni Jess włącza telewizor i leżąc w łóżku, ogląda fabularyzowany dokument kryminalny, którego pretensjonalny dramatyzm bardziej irytuje, niż pomaga oderwać się od rzeczywistości. Jest zawiedziona, bo miała nadzieję, że w ten sposób zapomni na kilka minut o własnym życiu. Słyszy, jak Patrick szoruje zęby, a potem zamyka za sobą drzwi pokoju gościnnego. Zastanawia się, czy nie powinna do niego pójść, życzyć mu dobrej nocy i jeszcze raz przeprosić, ale wybija to sobie z głowy. Przeprosiny oznaczałyby, że żałuje i postara się więcej tego nie robić. A ona nie ma złudzeń, że byłyby to puste słowa bez pokrycia.

Wyłącza telewizor i sypialnię zalewa czerń. Leży w ciemności, licząc swoje miarowe wdechy i wydechy. Jej córka za ścianą śpi w absolutnej ciszy; z pokoju Patricka również nie dobiegają żadne odgłosy. Jess powoli zapada w sen.

***

Kiedy noc panuje już niepodzielnie, czyjaś ręka ostrożnie podnosi klapkę w szczelinie na listy. Do wnętrza domu sączy się bezgłośnie jakiś płyn, rozlewa po kafelkach i wsiąka w wycieraczkę. Potem przez szparę w drzwiach wpada coś jeszcze – płonąca zapałka. Jest tuż nad podłogą, gdy rozlega się gwałtowny syk buchających płomieni.

„Hampshire Chronicle”, 15 lipca 1994

Morderca zwierząt wciąż na wolności – 12 zasztyletowanych kotów

Sadystyczny morderca zwierząt nadal grasuje. Szacuje się, że jego ofiarą padło dotychczas dwanaście kotów, z czego cztery w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Zdaniem Królewskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami podobny los mógł spotkać także inne zwierzęta, gdyż we wspomnianym okresie zaginęły dwa psy i cztery króliki.

Michelle Smith mówi, że jej dzieci przeżyły traumę, gdy w ostatni piątek po powrocie do domu znalazły na ganku wypatroszone zwłoki swojego kota Stimpy’ego. Jak donosi nasze anonimowe źródło w policji, znaleziono również zwierzęta obdarte ze skóry, prawdopodobnie jeszcze za życia, aczkolwiek są to niepotwierdzone dotychczas informacje.

Królewskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami oraz komenda policji w Hampshire wspólnie poszukują sprawcy tych makabrycznych czynów i proszą wszystkich obywateli, którzy zauważyli jakieś podejrzane zachowania, o niezwłoczny kontakt z numerem 101. Apelują również do właścicieli zwierząt w okolicy, aby nie wypuszczali swoich pupili z domu do czasu ujęcia mordercy.

* * *

koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji

[1] Fryderyk Nietzsche, Poza dobrem i złem, przeł. Stanisław Wyrzykowski, Warszawa 1990, s. 108

Warszawskie Wydawnictwo Literackie

MUZA SA

ul. Sienna 73

00-833 Warszawa

tel. +4822 6211775

e-mail: [email protected]

Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl

Wersja elektroniczna: MAGRAF s.c., Bydgoszcz