Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ambitna, pionierska próba połączenia wysiłków polskiego „filozofującego ekonomisty” i niemieckiego „ekonomizującego filozofa”, zorientowana na ukazanie głównych dylematów i wyzwań stojących przed ekonomią w konsekwencji globalnego kryzysu bankowo-finansowego i gospodarczego ostatnich lat.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 430
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Wstęp
Nauki ekonomiczne są dziedziną szczególną – z pewnego punktu widzenia najbardziej interesującą, najważniejszą, a zarazem najtrudniejszą. Chociaż do roli „królowej nauk” nieprzypadkowo aspirują filozofia, matematyka czy fizyka, to właśnie ekonomia sensu largo (ekonomia, finanse, zarządzanie) jest – nie tylko zdaniem ekonomistów – „królową” wśród nauk społecznych. Opinia ta na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie nieco przerysowanej, a może nawet nieco prowokacyjnej i zapewne zaprotestowałoby przeciwko niej niemało przedstawicieli pozostałych nauk społecznych, wskazujących na fenomen tzw. imperializmu ekonomii. U jej źródeł jednak znajdują się poważne przesłanki natury filozoficznej i metodologicznej.
W niniejszej książce podjęta została próba ukazania filozoficznego i metodologicznego statusu współczesnych nauk ekonomicznych, z uwzględnieniem kontekstu globalnego kryzysu finansowego 2007/2008+. Chodzi więc głównie o rozważania dotyczące stanu i perspektyw nauk ekonomicznych, dziedziny o nadzwyczajnym stopniu złożoności, o czym świadczy zarówno analiza jej struktury, relacje z licznymi dyscyplinami pozaekonomicznymi, jak i liczba oraz ranga różnorodnych starych i nowych wyzwań oraz pytań badawczych. Wydaje się, że nadal aktualna – a może nawet jeszcze bardziej – jest opinia autorstwa Jeana Fourastié, który w połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia napisał o ekonomii, że „potrzeba tej nauki jest dziś odczuwana przez każdego obywatela” [Fourastié, 1972, s. 169–170].
Podejmując rozważania filozoficzne i metodologiczne, autorzy mają świadomość narażania się na niemałe ryzyko. W sposób przekonujący wyjawił to przed kilkudziesięciu laty Roy F. Harrod, kiedy pisał, że wyborowi i uprawianiu problematyki metodologicznej towarzyszą dwa poważne zarzuty: „po pierwsze nudy, a po wtóre pychy. Spekulacje na temat metodologii słyną z banalności i rozwlekłości. Są też wspaniałą okazją do wewnętrznych kłótni: roszczenia rywalizujących frakcji nie są poddawane żadnemu uzgodnionemu testowi, a zwycięstwo którejś ze stron, nawet jeśli mogłoby zostać stwierdzone, wydaje się nie przynosić żadnej oczywistej korzyści samej nauce. Ta jałowość metodologicznych wniosków często idzie w parze ze szczególnie dużym nakładem pracy niezbędnej dla ich osiągnięcia”1. Do tradycji wielu krajów obszaru anglojęzycznego należy swoiste uprzedzenie wobec rozważań metodologicznych, w rezultacie czego wielu ekonomistów nie pisze na ten temat ani też nie zajmuje się przesłankami metodologicznymi własnych badań2. Czasem można spotkać pogląd, że rozwój autorefleksji metodologicznej jest symptomem niedojrzałości danej dyscypliny i fenomenem typowym dla wieku dorastania. Wydaje się, że w praktyce nie powinna wchodzić w rachubę ani „programowa antymetodologiczność”, ani też tak zwane „przemetodologizowanie”3. Niekiedy twierdzi się, że łatwiej uprawiać naukę, niż ją rozumieć, nawet ex post.
Metody badawcze stosowane w nauce, rezultaty badań naukowych oraz przedmiot poszczególnych nauk stanowią obiekt zainteresowania odrębnej dyscypliny naukowej – metodologii nauk. W ostatnich dziesięcioleciach można było zaobserwować rozwój tej dyscypliny, uwarunkowany przesłankami o charakterze zarówno teoretycznym, jak i praktycznym. Dotyczy to również Polski, gdzie zagadnienia filozoficznych i metodologicznych podstaw nauk od czasu do czasu stanowiły przedmiot poważnych sporów naukowych, z udziałem „zawodowych” filozofów i metodologów oraz przedstawicieli poszczególnych dyscyplin naukowych.
Znaczenie metodologii nauk przejawia się nie tylko w pełnieniu przez nią funkcji poznawczych i praktycznych, ale również w tym, że rozważania metodologiczne nie są neutralne wobec zagadnień filozoficznych. Przyjęcie konkretnych podstaw metodologicznych jest bowiem równoznaczne z opowiedzeniem się po stronie określonego nurtu filozoficznego. Zależność ta jest szczególnie wyraźna właśnie na gruncie nauk ekonomicznych: „aby być dobrym ekonomistą, nie wystarczy być tylko ekonomistą, ponieważ myśl ekonomiczna jest nierozerwalnie sprzężona z myślą społeczną i filozoficzną. Ekonomista nie może więc ograniczyć swej wiedzy do umiejętności posługiwania się algorytmami kwantyfikacji, regułami decyzji i techniką sporządzania planów, a więc do jakiejś postulowanej «teorii gospodarowania», lecz musi gruntownie zgłębić arkana metodologii” [Żurawicki, 1975, s. 676]. Dzięki metodologii ekonomista może odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy to, co robię, ma sens?
Współcześnie niewiele jest problemów tylko wąskoekonomicznych czy też wąskofinansowych. Czesław Bobrowski, wspominając o kryzysie wiedzy ekonomicznej pojmowanej instrumentalnie, pisał przed laty, że „aby nie popełniać błędów i aby sięgnąć głębiej pod powierzchnię, trzeba by zrewidować wiele rzeczy, aż po paradygmat. Trzeba by właściwie stworzyć jakąś międzydyscyplinarną naukę – mieszankę ekonomii, geografii, historii, socjologii, politologii” [Bobrowski, 1985, s. 322–323, a także: Kulowa, 2004, s. 148 i in.]. Natomiast brytyjski ekonomista Dudley Seers zauważył, że „jeśli wykładowcy ekonomii nie odwołują się do istotnych czynników «pozaekonomicznych», tak naprawdę wprowadzają w błąd swoich studentów [...]. Analizy, w których używa się czysto ekonomicznych determinant nawet zmiennych ekonomicznych [...] obecnie narażone są na jeszcze większe niebezpieczeństwo poważnych zniekształceń” [Seers, 1981, s. 36]. „Ekonomista, który jest tylko ekonomistą, jest nie tylko skończonym nudziarzem, lecz jest wręcz niebezpieczny” – to znane stwierdzenie, którego autorem jest Friedrich August von Hayek4.
Źródeł zainteresowania metodologią nauk doszukiwać się można w pragnieniu zrozumienia „osobliwości” nauk ekonomicznych, w chęci uchwycenia związków pomiędzy naturą zjawisk i procesów ekonomicznych a charakterem i metodami badających je nauk. Dobitnie ilustruje tę myśl stwierdzenie Jarosława Semkowa: „bowiem jasność drogi poznawczej jest równie doniosła jak jej wyniki” [Semkow, 1974b, s. 5].
Zainteresowanie metodologią wynika jednak z motywacji nie tylko poznawczych, intelektualnych, lecz przede wszystkim praktycznych, rozumianych jako dążenie do ulepszenia stanu tych nauk. Korzyści, jakie przynosi refleksja nad metodologicznymi podstawami nauk, interesująco ujął przed ponad czterdziestu laty Leszek Nowak, stwierdzając, że metodologia pozwala badaczowi „w sposób lepszy, bardziej adekwatny i głęboki rozumieć własną praktykę badawczą; rozumieć, co robi i po co. Może się uodpornić na wpływy przebrzmiałych doktryn, które jakże często funkcjonują jeszcze w metodologicznej samoświadomości badaczy. Może się pozbyć prowincjonalizmu metodologicznego, jaki jest nieuchronnym następstwem specjalizacji i utraty kontaktu z innymi dyscyplinami naukowymi. Są to korzyści niebagatelne także z praktycznego punktu widzenia; wiadomo, że pracuje się efektywniej, jeśli zna się stosowane praktycznie zasady własnej pracy” [Nowak, 1972, s. 8].
Przeświadczenie o istnieniu wielu praktycznych walorów zajmowania się problematyką metodologiczną towarzyszyło autorom niniejszej pracy zarówno w momencie podejmowania decyzji o jej opracowaniu, jak i w trakcie kształtowania jej treści i formy. Bogactwo i nadzwyczajna złożoność omawianej problematyki – w zestawieniu z ograniczonymi ramami pracy – wpłynęły na dobór treści. Niektóre ważne zagadnienia zostały zupełnie pominięte, wiele zostało jedynie ogólnie zarysowanych. Starano się zwrócić uwagę na zagadnienia kontrowersyjne, nowe, zwłaszcza te związane z konsekwencjami kryzysu lat 2007/2008+. Głównym kryterium doboru treści była – przynajmniej w zamyśle autorów – przydatność przedstawionych rozważań zwłaszcza dla młodszej generacji ekonomistów5. W świetle tego należy odnotować, że relatywnie mało miejsca poświęcono skomplikowanym zagadnieniom związanym z warsztatem pracy naukowej ekonomisty teoretyka6.
W XXI wieku, w odróżnieniu od lat poprzednich, kiedy świat sprawiał wrażenie bardziej „uporządkowanego”, rozwój wielu wydarzeń stał się tak szybki i często tak nieoczekiwany, że obserwowanie ich i interpretowanie zaczęły być szczególnie trudne. Zjawiska i procesy ekonomiczne podlegały w ostatnich latach tak szybkiej ewolucji, że formułowanie trafnych diagnoz, prognoz i terapii okazało się bardziej sztuką niż rzemiosłem, stwarzając dodatkowy asumpt do pogłębiania się kryzysu zaufania zarówno wobec ekonomistów, jak i wobec wielu tradycyjnych koncepcji oraz hipotez teoretycznych7.
Na podstawie dotychczasowego dorobku dyscyplin składających się na szeroko rozumianą naukę ekonomii nie można bowiem, jak się wydaje, wyjaśnić w sposób w pełni zadowalający niektórych zjawisk i procesów zachodzących w sferze współczesnej gospodarki. Potrzeba rozwoju i wzrostu „stopnia dojrzałości” refleksji naukowej nad problematyką ekonomiczną jest współcześnie wyraźna również w Polsce, zwłaszcza w kontekście globalnego kryzysu finansowego 2007/2008+. U źródeł zainteresowania ekonomią wśród naukowców i praktyków znajduje się przekonanie, że procesy mające miejsce w gospodarce globalnej – mimo swej złożoności – dają się jednak opisać, zmierzyć, porównać i objaśnić, a ponadto że nawet w świecie szybkiej ewolucji możliwe jest tworzenie wiarygodnych prognoz, udzielanie rad, konstruowanie ekspertyz.
Istnienie myśli teoretycznej tak wielu poprzedników z jednej strony onieśmiela, tymczasem z drugiej stanowić może motywację i inspirację do nowych dociekań. W tym wypadku zasadniczym motorem podjęcia analizy jest próba weryfikacji niektórych wcześniejszych ustaleń teoretycznych i oceny ich wartości w zmienionych i stale zmieniających się warunkach. Asumpt do takich rozważań stanowi lektura wielu pozycji literatury powstałych w ostatnich latach, dowodząca, iż przy formułowaniu jakichkolwiek ogólnych twierdzeń o współczesnej gospodarce niezbędne jest zachowanie sporej dozy ostrożności. Gospodarka współczesna nie przystaje do prostych, spoistych wzorów, do stereotypów myślowych, często natomiast wydaje się – na pierwszy rzut oka – bezładna i nielogiczna. Z uwagi na złożoność przedmiotu analizy niesłuszne zatem z metodologicznego punktu widzenia byłoby tworzenie uniwersalnych modeli czy formułowanie kategorycznych, „ponadczasowych” ocen i konkluzji8.
Charakterystyczną cechą tej pracy jest względnie szerokie ujęcie problematyki. U źródeł takiego podejścia znajduje się przeświadczenie, że w ekonomii sensu largo niezbędne są również badania porównawcze, których rezultatem powinny być syntezy wykraczające poza ramy poszczególnych dyscyplin i subdyscyplin. Jedną ze słabości nauk ekonomicznych (ekonomii, finansów i zarządzania) nie jest bynajmniej, jak się wydaje, niedostatek faktów dostrzeżonych i zbadanych. Nauki te rozporządzają często nadmiarem materiału empirycznego, dlatego pilną potrzebą jest raczej opracowanie wytycznych dla jego systematyzacji, znalezienie ogólnych hipotez odnośnie do relacji zachodzących między różnorodnymi zjawiskami i procesami. Na tle analizy piśmiennictwa naukowego można zauważyć, iż dość wyraźnie dominują badania o wąskim charakterze, skądinąd poprawne i wartościowe, a wielu autorów nie próbuje dociekać, jak zjawiska i procesy przebiegają w pokrewnych dziedzinach. W literaturze można wprawdzie znaleźć udokumentowane historycznie stwierdzenia o współzależnościach elementów różnych struktur, lecz są to przeważnie tezy o charakterze jednostkowym, będące syntezą zjawisk, które wystąpiły w konkretnym czasie, w konkretnym kraju. Natomiast dotychczas nie sformułowano ogólniejszej teorii, która objaśniałaby w sposób adekwatny przekształcenia we współczesnej gospodarce globalnej. Wydaje się, że potrzeba takiej teorii nie powinna budzić wątpliwości. Autorzy w pełni uświadamiają sobie, że zadanie to jest wielce ryzykowne, a jednocześnie że nie sposób pokusić się o odpowiedź ostateczną9.
Cechą charakterystyczną tej pracy, odróżniającą ją – w założeniu autorów – od innych dotychczasowych prac z interesującej nas dziedziny, jest nawiązanie do nurtu w teorii, który określa się mianem „podejścia zintegrowanego” (ang. unified approach), polegającego na ścisłym łączeniu ze sobą ekonomicznych i szeroko pojmowanych pozaekonomicznych (w tym głównie instytucjonalnych) czynników. W tym świetle każda kategoria analizowana przez ekonomię sensu largo ma jednocześnie charakter ekonomiczny i pozaekonomiczny. Zdając sobie sprawę z tego, iż problematyki ekonomicznej nie sposób badać współcześnie z uwzględnieniem jedynie aspektów ekonomicznych, autorzy próbują w pracy akcentować rangę rozmaitych, z natury rzeczy nie wszystkich, elementów o charakterze społecznym, kulturowym, politycznym itp. Ujęcie takie może zapewne budzić niejednokrotnie pewien niedosyt, praca pisana jest jednak przede wszystkim z pozycji filozofii nauki oraz nauk ekonomicznych.
Na potrzeby tej pracy przyjęto założenie, że do zadowalających wyników badania tak złożonego przedmiotu, jakim jest bez wątpienia filozofia i metodologia nauk ekonomicznych, nie prowadzi ani badanie teoretyczne na zbyt wysokim szczeblu uogólnienia, ani też wyłącznie swoiste studium przypadku. Uznano natomiast, że należy dążyć do konstruowania tak zwanych schematów analitycznych czy też w innym ujęciu do teorii o średnim stopniu ogólności, czyli „teorii średniego zasięgu”, jeśli użyć pojęcia autorstwa znanego amerykańskiego socjologa, Roberta Kinga Mertona10. Intencją było zachowanie przede wszystkim teoretycznego charakteru dociekań – próba wykrycia tego, co dotyczy szeroko rozumianych nauk ekonomicznych. Myślą przewodnią rozważań zaprezentowanych w tej książce jest pogląd, że nauka jest „jednością w różnorodności”, a refleksja nad jej statusem filozoficznym i metodologicznym oparta jest na „uporządkowanym eklektyzmie” [Merton, 2002, s. 19]11.
Wypada mieć nadzieję, że niektóre zawarte w tej książce spostrzeżenia i konkluzje okażą się przydatne dla kształtowania nauki i praktyki w Polsce12. Dramat współczesnej ekonomii i ekonomistów, nie tylko w Polsce, polega zapewne również na tym, że istnieje zbyt duża luka między ustaleniami „czysto teoretycznymi” a naglącymi potrzebami praktyki, i często trudno jest znaleźć język umożliwiający bezpośrednią przekładalność stwierdzeń teoretycznych na dające się zastosować stwierdzenia o „wartości inżynieryjnej”. Przedstawione tu rozważania są niewątpliwie zaledwie przyczynkiem w kwestii filozofii i metodologii nauk ekonomicznych, nie pretendują więc z natury rzeczy do zwartej koncepcji. Z góry uznaliśmy, nie tylko ze względu na ograniczone ramy zawartych tu treści, że prezentowana praca ma być pozycją „kompaktową”, komplementarną wobec innych polskich podręczników i monografii. Nie jest więc przypadkiem, że obie jej części poświęcone są „elementom”, nie aspirując do ukazania pełnego, całościowego przeglądu podjętej problematyki.
Podstawą naszych rozważań były liczne pozycje literatury zagranicznej oraz polskiej. Mając świadomość stopnia złożoności podjętego tematu, dążyliśmy do wielostronności analizy i przedstawianych sądów, hołdując zasadzie sine ira et studio. Sprostanie tej dyrektywie nie jest łatwe, głównie ze względu na to, że prezentowana praca ma ex definitione charakter międzydyscyplinarny, „stykowy” między różnymi – klasycznymi i dopiero kształtującymi się – subdyscyplinami i nurtami nauk ekonomicznych.
*
Niniejsza książka powstała głównie na podstawie wieloletnich wykładów prowadzonych dla studentów ekonomii, finansów i zarządzania oraz filozofii na uniwersytetach polskich i niemieckich. Stwierdziliśmy, że nasze punkty widzenia – filozofa nauki z jednej strony i metodologa ekonomii, a zarazem specjalisty finansów i bankowości z drugiej – są komplementarne, a przeto uzupełniają się, dając w sumie bardziej adekwatny opis rozważanego zagadnienia. Pierwszy z autorów odpowiada za drugą część książki (rozdziały 5–7), drugi natomiast napisał część pierwszą.
Last but not least, pragniemy podziękować profesorowi Janowi Krzysztofowi Solarzowi za cenne uwagi sformułowane w recenzji wydawniczej. Oczywiście za niedoskonałości tej książki sami ponosimy pełną odpowiedzialność.
1R.F. Harrod, „Economic Journal” 1938, cyt. za: [Blaug, 1995, s. 5]. Mark Blaug zauważył, że mimo wzrostu zainteresowania metodologią wciąż zdumiewa niechętne nastawienie części ekonomistów do metodologii jako takiej: wielu z nich ma bardzo kiepską opinię o metodologii, nie życzy sobie, aby być pouczanym, jak uprawiać ekonomię [Snowdon, Vane, 2003, s. 427–428]. W tej kwestii zob. również: [Frey, 2001, s. 41 i nast.].
2Należy tu jednak przypomnieć, że przed ponad sześćdziesięciu laty powstał słynny esej Miltona Friedmana [Friedman, 1953, s. 3–43].
3Na niebezpieczeństwo fetyszyzacji metody i tworzenia zbyt wyrafinowanej metodologii oderwanej od praktyki wskazywał m.in. Łukasz Sułkowski: „badacz mający obsesję na punkcie technik i planów badawczych przypomina stolarza, który tak bardzo przejmuje się utrzymaniem narzędzi we wzorowym porządku, że nie starcza mu czasu na cięcie drewna” [Sułkowski, 2005, s. 110].
4„Ale nie ma ani potrzeby, ani możliwości, aby wszyscy znali się dobrze na wszystkim. Jak powiedział Stephen Dedalus, nikt z nas nigdy nie będzie niczym więcej niż skromnym gościem na święcie kultury świata” (wywiad z Robertem Lucasem Jr., noblistą z 1995 roku, w: [Snowdon i in., 1998, s. 230]).
5Warto powtórzyć za Edwardem Prescottem: „moje badania są produktem ubocznym nauczania. Czasami, gdy staram się komuś wytłumaczyć to, co mnie nurtuje, spostrzegam, że sam jeszcze nie do końca rozumiem istotę podjętego problemu. I to mnie zmusza do jego dogłębnej analizy, ukierunkowuje moje badania” (cyt. za: [Grzelońska, 2004]).
6Podręcznik nie miał być i nie jest swego rodzaju „książką kucharską” dla ekonomistów, dotyczy przy tym głównie filozofii i metodologii, nie zaś metodyki. Autorzy mają też świadomość, że na polskim rynku wydawniczym pojawiają się stale wartościowe naukowe i popularnonaukowe publikacje dotyczące tej interesującej problematyki. Już w tym miejscu spośród nowszych wymienić warto: [Hardt, 2013; Gorazda, 2014; Adamkiewicz-Drwiłło, 2008; Kuc, 2012; Stachak, 2013].
7Blisko pół wieku temu, w 1969 roku, Lester Thurow z MIT stwierdził, że w ekonomii „nie ma już nic do odkrycia – wszystkie wielkie odkrycia zostały już dokonane” (cyt. za: [Warsh, 2012, s. 154]). Prawomocność tego spostrzeżenia z perspektywy kryzysu lat 2007/2008+ wydaje się problematyczna.
8Jednocześnie warto pamiętać o ważnym spostrzeżeniu: „Ekonomia może zostać zrozumiana przez każdego, komu na tym zależy, pod warunkiem, że wyrażony zostanie jakiś pogląd. Niezmiennie próbuję wzbraniać się przed rozważaniami typu z jednej strony i z drugiej strony, co będąc eklektycznym jest również nudne dla piszącego, jak i cięższe do czytania” [Dornbusch, 2002, s. 5].
9Przemiany strukturalne we współczesnej gospodarce i finansach są zbyt skomplikowane, aby mogły być ujęte w ramy szczegółowej teorii w takim znaczeniu, w jakim zwykło się określenia tego używać. Wobec różnorodności zjawisk wątpliwe jest opracowanie jednej całościowej konstrukcji teoretycznej, w praktyce bowiem funkcjonuje wiele modeli w pewnym stopniu uzupełniających się, częściowo zaś konkurencyjnych wobec siebie. Wydaje się, że roli dobrej teorii dla gospodarki i biznesu nie sposób przecenić, co w innym ujęciu brzmi: „praktyka bez teorii jest ślepa, teoria bez praktyki jałowa”. Nie jest to jednak tożsame z postulatem traktowania teorii w sposób dogmatyczny czy też fundamentalistyczny. Doktryną było nie mieć doktryny – taki znamienny tytuł nosił artykuł poświęcony ocenie kadencji Alana Greenspana i jego pragmatycznej polityce pieniężnej [Andrews, 2005, s. C1].
10Chodzi o teorie, „które się znajdują pomiędzy niezbyt doniosłymi, lecz koniecznymi hipotezami roboczymi powstającymi w nadmiarze w toku codziennej pracy badawczej i najogólniejszymi konsekwentnymi próbami rozwinięcia jednolitej teorii” [Merton, 2002, s. 61].
11Robert King Merton słusznie zauważył, że żaden system myśli nie jest odpowiedni do tego, aby zmierzyć się ze wszystkimi problemami i, co więcej, różne systemy ani nie są całkowicie wewnętrznie zintegrowane, ani nie są całkowicie sprzeczne z innymi, w istocie raczej się uzupełniają niż wykluczają. Wynika z tego potrzeba porządkującego eklektyzmu, służącego ujednolicaniu uzupełniających się idei teoretycznych.
12Warto tu przypomnieć znaną opinię Jamesa Tobina, że cechą dobrego tekstu z zakresu ekonomii jest zaskakiwanie czytelnika i pobudzanie do dalszych prac.
Część I Elementy filozofii nauk ekonomicznych