Jak żyć dobrze, będąc DDA - Sak Marta - ebook

Jak żyć dobrze, będąc DDA ebook

Sak Marta

0,0

Opis

Jako dzieci nie mamy wpływu na to, w jakiej rodzinie się wychowujemy, ale w dorosłości możemy zadecydować, co zrobimy z bagażem trudnych doświadczeń.

Alkoholizm lub inne przewlekłe trudności rodziców mają trwały i negatywny wpływ na zdrowie psychiczne dzieci. Szereg problemów, z jakimi mierzą się one już jako dojrzali ludzie, to syndrom DDA – dorosłe dzieci alkoholików, lub DDD – dorosłe dzieci dysfunkcji. DDA i DDD miewają tendencje do uzależnień, problemy z okazywaniem i regulacją emocji, tworzeniem trwałych i zdrowych relacji, stawianiem sobie realistycznych wymagań. To grupa bardzo liczna i zróżnicowana pod względem przeżywanych problemów, ale podłoże ich cierpienia jest zazwyczaj podobne. Tkwi w niedoborze opieki rodzicielskiej, wstydzie i poczuciu winy, braku zrozumienia i deficycie różnych umiejętności, które inne dzieci nabyły w swoich zdrowych rodzinach.

Oto poradnik dla każdego, kto czuje, że chce uwolnić się spod wpływu trudnego dzieciństwa na swoje obecne życie. Autorka w przystępny sposób tłumaczy mechanizmy powstawania problemów DDA/DDD, pomagając w zrozumieniu samego siebie. Pokazuje, jak pracować nad toksycznym wstydem, radzeniem sobie z emocjami, budowaniem świadomych i satysfakcjonujących związków z innymi.

Marta Sak – psycholożka (absolwentka UW), dyplomowana interwentka kryzysowa, obecnie w trakcie specjalizacji z psychoterapii w nurcie integracyjnym. Pracuje w poradni zdrowia psychicznego oraz w ośrodku interwencji kryzysowej. Wspiera pacjentów w obliczu trudnych sytuacji życiowych, ale także w szeroko pojętym rozwoju osobistym. Pasję do psychologii łączy z pasją do pisania: jest autorką popularnych artykułów i e-booków o tematyce psychologicznej.


Patronat medialny:








Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 208

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tę książkę dedykuję moim Klientom i wszystkim innym osobom, których życie „źle się zaczęło”.Pamiętajcie, że Wasza praca nad sobą ma głęboki sens. Wierzę w Was!

Marta Sak

Od autorki

Bar­dzo się cie­szę, że się­gną­łeś(się­gnę­łaś) po tę książkę. Może przed chwilą wpa­dła ci w oko w księ­garni, a ty wła­śnie sto­isz przy półce i wer­tu­jesz strony, za­sta­na­wia­jąc się, czy ją ku­pić. Może ku­pi­łeś(-aś) kota w worku, bo za­in­te­re­so­wał cię ty­tuł, i te­raz, po po­wro­cie do domu, otwie­rasz książkę po raz pierw­szy. A może na­tkną­łeś(na­tknę­łaś) się na tę po­zy­cję gdzieś w cze­lu­ściach In­ter­netu i coś spra­wiło, że po­sta­no­wi­łeś(-aś) ją za­mó­wić. Wresz­cie do­tarła, a te­raz spraw­dzasz, co wła­ści­wie do cie­bie przy­szło.

Czym więc jest ta książka? Moim ce­lem było to, aby stała się czu­łym i jed­no­cze­śnie me­ry­to­rycz­nym wspar­ciem dla lu­dzi, któ­rych ży­cie „źle się za­częło”.

Nie­za­leż­nie od oko­licz­no­ści za­kła­dam, że je­steś tu te­raz ze mną, bo te­mat syn­dromu DDA lub DDD jest ci w ja­kiś spo­sób bli­ski. Zga­duję, że wiesz lub po­dej­rze­wasz, że do­ty­czy on cie­bie lub bli­skiej ci osoby. Moż­liwe, że się­gną­łeś(się­gnę­łaś) po tę książkę z pewną dozą scep­ty­cy­zmu – wo­kół kwe­stii DDA i DDD już dawno temu na­ro­sło bo­wiem sporo kon­tro­wer­sji. Być może za­sta­na­wiasz się, czy to całe DDA/DDD w ogóle ist­nieje, czy nie jest to ja­kiś chwyt mar­ke­tin­gowy stwo­rzony na po­trzeby pry­wat­nych ga­bi­ne­tów psy­cho­te­ra­pii.

W ko­lej­nym roz­dziale po­święcę sporo uwagi temu, co za­rzuca się twór­com po­jęć „do­ro­słych dzieci al­ko­ho­li­ków” i „do­ro­słych dzieci dys­funk­cji”. Nie wszyst­kie te za­rzuty da się w pełni ode­przeć. Spró­buję jed­nak po­ka­zać ci, że nie­ści­sło­ści w de­fi­ni­cjach DDA/DDD nie mają w za­sa­dzie żad­nego wpływu na to, jaką war­tość przy­nie­sie ci lek­tura tej książki. Przed­sta­wię ci rów­nież kilka al­ter­na­tyw­nych okre­śleń i wy­ja­śnień tego, co się z tobą dzieje, je­śli po­cho­dzisz z trud­nej ro­dziny i jed­no­cze­śnie nie iden­ty­fi­ku­jesz się z DDA czy DDD. Obec­nie w psy­cho­lo­gii i psy­cho­te­ra­pii do­ko­nuje się bo­wiem swego ro­dzaju prze­łom. Mi­nione lata przy­nio­sły kli­ni­cy­stom dużo no­wej wie­dzy na te­mat tego, co i dla­czego dzieje się z oso­bami, które miały pro­ble­ma­tyczne re­la­cje z ro­dzi­cami lub opie­ku­nami. In­for­ma­cje te zo­stały zwe­ry­fi­ko­wane na dro­dze wie­lo­let­nich ba­dań. To szcze­gól­nie ważne, bio­rąc pod uwagę fakt, że je­den z głów­nych za­rzu­tów wzglę­dem kon­struk­tów DDA i DDD od­nosi się do tego, że nie są one oparte na rze­tel­nych ba­da­niach.

Bar­dzo chcia­ła­bym, aby lek­tura tej książki sta­no­wiła pierw­szy krok do za­trosz­cze­nia się o sie­bie i się­gnię­cia po po­moc – dla tych, któ­rych prze­szłość ma duży wpływ na ich te­raź­niej­szość, a któ­rzy nie uczest­ni­czyli do tej pory w psy­cho­te­ra­pii lub in­nej for­mie pro­fe­sjo­nal­nego wspar­cia. Książka jest jed­nak skon­stru­owana i na­pi­sana w taki spo­sób, aby wspie­rać także tych, któ­rzy już od dłuż­szego czasu pra­cują nad sobą.

Przyj­rzymy się w niej przede wszyst­kim temu, co i dla­czego może się z tobą dziać, je­żeli je­steś osobą po­cho­dzącą z ro­dziny z pro­ble­mem al­ko­ho­lo­wym lub in­nego ro­dzaju trud­no­ściami. Po­szcze­gólne roz­działy są po­świę­cone kon­kret­nym prze­ciw­no­ściom, które szcze­gól­nie czę­sto stają na dro­dze do­ro­słych wy­cho­wu­ją­cych się w ro­dzi­nie dys­funk­cyj­nej. W każ­dym z nich sta­ram ci się wy­ja­śnić, jaki mógł być me­cha­nizm po­wsta­nia two­ich trud­no­ści – nie od­wo­łu­jąc się już do sa­mego kon­struktu DDA/DDD, a do ak­tu­al­nej wie­dzy z za­kresu psy­cho­lo­gii roz­wo­jo­wej, psy­cho­pa­to­lo­gii i psy­cho­trau­ma­to­lo­gii. Na­stęp­nie po­ka­zuję, jaki wpływ na całe twoje ży­cie może mieć dany pro­blem i od czego za­cząć że­gna­nie się z tok­sycz­nym wsty­dem, za­nie­dby­wa­niem swo­ich po­trzeb czy bra­kiem wiary we wła­sne moż­li­wo­ści.

Wśród psy­cho­lo­gów i psy­cho­te­ra­peu­tów po­pu­larne jest po­wie­dze­nie: „Je­żeli za­sta­na­wiasz się nad tym, czy psy­cho­te­ra­pia jest dla cie­bie, to zna­czy, że jej po­trze­bu­jesz”. Ja na­to­miast chcia­ła­bym, abyś wie­dział(a), że je­żeli przez myśl prze­szło ci (choć przez chwilę), że tre­ści za­warte w tej książce mogą do­ty­czyć cie­bie, to zna­czy, że TAK, ta książka jest na­pi­sana z my­ślą m.in. o to­bie. TAK, twój stan psy­chiczny, twoje roz­terki i trud­no­ści emo­cjo­nalne, któ­rych być może do­świad­czasz, za­słu­gują na uwagę i za­opie­ko­wa­nie. TAK, wszystko to, co prze­ży­wasz, jest wy­star­cza­ją­cym po­wo­dem do tego, aby spoj­rzeć na sie­bie z życz­li­wo­ścią i roz­wa­żyć się­gnię­cie po po­moc. Pi­szę o tym, bo je­żeli po­cho­dzisz z dys­funk­cyj­nej ro­dziny, to bar­dzo moż­liwe jest, że nie za­uwa­żasz swo­ich po­trzeb, tłu­misz je lub wręcz de­pre­cjo­nu­jesz. Masz dużo em­pa­tii i współ­czu­cia dla in­nych, ale kiedy sam(a) prze­ży­wasz coś trud­nego, to wpa­dasz w pu­łapkę my­śli: „Nie jest jesz­cze aż tak źle”, „Po­cze­kam, może mi przej­dzie”, „Inni lu­dzie mają więk­sze pro­blemy”, „Je­stem nie­wdzięczny(-a), prze­cież ro­dzice sta­rali się jak mo­gli”.

Pi­sa­łam tę książkę z na­dzieją, że dzięki niej za­czniesz dą­żyć do po­zwo­le­nia so­bie na wszyst­kie emo­cje, do czu­łej uważ­no­ści na to, co się z tobą dzieje, do do­ce­nie­nia, kim tak na­prawdę je­steś.

Za­czy­na­łam stu­dia psy­cho­lo­giczne, ma­jąc nie­spełna 19 lat. Do­brze pa­mię­tam, że ha­sła „DDA” czy „DDD” ko­ja­rzyły mi się wów­czas z oso­bami, w któ­rych ro­dzi­nach do­cho­dziło do wy­da­rzeń eks­tre­mal­nych. Po­bić, które koń­czyły się na SOR-ze, co­dzien­nych i ca­ło­noc­nych li­ba­cji, ce­lo­wego znę­ca­nia się nad dziećmi, za­nie­dby­wa­nia ich naj­bar­dziej pod­sta­wo­wych po­trzeb. Trauma ko­ja­rzyła mi się na­to­miast z do­świad­cze­niem ka­ta­strofy na­tu­ral­nej, wy­padku, gwałtu lub by­ciem świad­kiem czy­jejś śmierci w dra­stycz­nych oko­licz­no­ściach. Te­raz wiem już, że więk­szość osób, które cier­pią psy­chicz­nie, nie ma w swo­jej hi­sto­rii do­świad­czeń ro­zu­mia­nych jako eks­tre­malne, po­dob­nych do tych opi­sy­wa­nych na pierw­szych stro­nach ga­zet. Oczy­wi­ście nie bra­kuje lu­dzi, któ­rzy cier­pią z po­wodu ta­kich wy­jąt­kowo dra­ma­tycz­nych do­świad­czeń lub z po­wodu tzw. traumy pro­stej – skut­ków jed­no­ra­zo­wego, prze­ra­ża­ją­cego wy­da­rze­nia, na przy­kład wy­padku. Naj­więk­szą grupę osób prze­ja­wia­ją­cych ce­chy i za­cho­wa­nia ty­powe dla DDD i DDA sta­no­wią jed­nak ci, któ­rzy nie do­świad­czali prze­mocy fi­zycz­nej za­gra­ża­ją­cej ży­ciu, głodu czy zimna. To osoby, któ­rych ro­dzice nie ra­dzili so­bie z ja­kimś aspek­tem wy­cho­wy­wa­nia dzieci. Cza­sem winny jest al­ko­hol, cza­sem ich nie­doj­rza­łość emo­cjo­nalna, trau­ma­tyczne do­świad­cze­nia z wła­snego dzie­ciń­stwa, różne za­bu­rze­nia zdro­wia psy­chicz­nego. Nie­rzadko zda­rza się, że osoby prze­ży­wa­jące cier­pie­nie cha­rak­te­ry­styczne dla DDA/DDD po­strze­gają swoją re­la­cję z opie­ku­nami jako ogól­nie do­brą. Bywa, że ro­dzic do­ro­słego dziecka dys­funk­cji był wy­dolny wy­cho­waw­czo w wielu ob­sza­rach, ale prze­rósł go je­den lub kilka aspek­tów ro­dzi­ciel­stwa, co oka­zało się mieć da­le­ko­siężne skutki.

Za­pa­mię­taj więc jedno: nie ma żad­nej „li­sty kon­tro­l­nej” z trud­nymi wy­da­rze­niami, które mu­sisz mieć „od­ha­czone” w swoim ży­cio­ry­sie, żeby być upraw­nio­nym(-ą) do od­czu­wa­nia zło­ści, roz­ża­le­nia czy ja­kiejś formy bólu psy­chicz­nego. Nie trzeba mieć też pi­ją­cego ro­dzica, aby do­świad­czać w do­ro­sło­ści ob­ja­wów cha­rak­te­ry­stycz­nych dla DDA. Dla­tego też po­wstał skrót DDD, od­no­szący się do do­ro­słych dzieci z ro­dzin dys­funk­cyj­nych. Więk­szość DDA to rów­nież DDD, ale bar­dzo wiele osób DDD nie jest DDA – choć trud­no­ści do­świad­czane przez oby­dwie te grupy są bar­dzo po­dobne.

Po­sta­raj się nie pod­cho­dzić do lek­tury tej książki jako do za­da­nia, które musi zo­stać per­fek­cyj­nie wy­ko­nane. Pi­szę o tym, bo nie­wy­klu­czone, że je­steś osobą, któ­rej trudno za­ak­cep­to­wać swoje nie­do­sko­na­ło­ści czy choćby nie­wiel­kie nie­do­cią­gnię­cia. A ta książka jest też po to, abyś do­ce­nił(a) swoje osią­gnię­cia i jed­no­cze­śnie po­woli oswa­jał(a) się z fak­tem, że nie za­wsze mu­sisz ro­bić wszystko naj­le­piej. Czę­sto sły­szymy: „Naj­pierw obo­wiązki, póź­niej przy­jem­no­ści”, ale w nie­któ­rych kon­tek­stach warto jest od­wró­cić to stwier­dze­nie na: „Naj­pierw przy­jem­no­ści, póź­niej obo­wiązki”.

Się­gaj więc po tę książkę wtedy, kiedy masz na to ochotę i/lub czu­jesz taką po­trzebę.

Nie na­rzu­caj so­bie ter­minu prze­czy­ta­nia ca­ło­ści.

Warto, że­byś zaj­rzał(a) do każ­dego roz­działu, ale śmiało po­mi­jaj te frag­menty, które wy­da­dzą ci się nie­przy­datne.

Rób za­pi­ski na mar­gi­ne­sach i za­kre­ślaj te frag­menty, które są dla cie­bie ważne i/lub w ja­kiś spo­sób po­ru­sza­jące. Tak, tak, wiem, że książki trzeba sza­no­wać, ale jed­no­cze­śnie ba­da­nia po­ka­zują, że le­piej za­pa­mię­tu­jemy i prze­twa­rzamy te in­for­ma­cje, które prze­pi­szemy, pod­kre­ślimy, pod­su­mu­jemy za­pi­sa­nym sło­wem klu­czem itd.

Zwróć uwagę na swoje prze­ży­cia w trak­cie lek­tury, zwłasz­cza pod­czas wy­ko­ny­wa­nia ćwi­czeń. Czy­ta­nie tej książki może ak­ty­wo­wać różne wspo­mnie­nia, czę­sto mało przy­jemne. A wspo­mnie­nia mogą z ko­lei wy­wo­łać u cie­bie różne trudne emo­cje. Szcze­gól­nie in­ten­syw­nym do­świad­cze­niem może być wy­ko­ny­wa­nie pro­po­no­wa­nych w książce za­dań.

Je­żeli po cza­sie spę­dzo­nym z tą książką po­czu­jesz się przy­tło­czony(-a), po­sta­raj się zna­leźć bez­pieczną prze­strzeń na wy­ra­że­nie na­gro­ma­dzo­nych emo­cji. W wy­re­gu­lo­wa­niu się czę­sto po­ma­gają ulu­bione czyn­no­ści, na przy­kład: upra­wia­nie sportu, przy­tu­le­nie się do zwie­rzę­cia, się­gnię­cie po ulu­bioną książkę, obej­rze­nie filmu. Je­żeli tylko masz taką moż­li­wość, warto, abyś po­dzie­lił(a) się tym, co czu­jesz, z bli­ską i za­ufaną osobą.

Je­śli zde­cy­du­jesz się na wy­ko­na­nie ćwi­cze­nia (pracy wła­snej), to warto zro­bić to wtedy, gdy nikt nie bę­dzie ci prze­szka­dzał. Do­brze by­łoby, abyś był(a) tego dnia w przy­naj­mniej prze­cięt­nym na­stroju. Wstrzy­maj się z pracą wła­sną, gdy do­świad­czasz in­ten­syw­nych emo­cji z po­wodu tego, co ak­tu­al­nie dzieje się w twoim ży­ciu. Opra­co­wy­wa­nie swo­ich prze­żyć jest nie­zwy­kle ważne i cenne, ale bywa też psy­chicz­nie wy­czer­pu­jące. Nie jest za­le­cane oso­bom, które w da­nym mo­men­cie są ob­cią­żone czymś in­nym.

Pa­mię­taj, że nie wszystko w tej książce jest dla cie­bie i nie każdy jej frag­ment jest o to­bie. Osoby z syn­dro­mem DDA/DDD łą­czą po­dobne trud­no­ści, ale każda z nich to po­stać je­dyna w swoim ro­dzaju o nie­po­wta­rzal­nej ży­cio­wej hi­sto­rii. Dla­tego nie da się przy­go­to­wać uni­wer­sal­nego po­rad­nika dla tej grupy (dla żad­nej in­nej zresztą też).

Może być tak, że nie­które wska­zówki albo ćwi­cze­nia z tej książki będą dla cie­bie prze­ło­mowe, a inne nie wniosą kom­plet­nie nic do two­jego ży­cia – i to jest zu­peł­nie w po­rządku. Dla­tego śmiało po­mi­jaj te tre­ści, które wy­da­dzą ci się nie­po­trzebne.

Pa­mię­taj, że książka nie za­stąpi te­ra­pii. Ona jest po to, że­byś mógł/mo­gła le­piej zro­zu­mieć, co się z tobą dzieje, zy­skał(a) wie­dzę przy­datną w opra­co­wy­wa­niu swo­ich prze­szłych do­świad­czeń ży­cio­wych i do­wie­dział(a) się, gdzie i po jaką po­moc się­gnąć (je­śli uznasz, że jej po­trze­bu­jesz). Tak jak wspo­mnia­łam na po­czątku, jest ona jed­nak je­dy­nie pierw­szym kro­kiem do zro­zu­mie­nia sie­bie i zy­ska­nia zdro­wego wpływu na swoje ży­cie. Jej lek­tura, na­wet od de­ski do de­ski, nie roz­wiąże pro­ble­mów, które na­war­stwiały się i po­głę­biały przez lata. Tymi mo­żesz w pełni za­opie­ko­wać się w trak­cie psy­cho­te­ra­pii. W ostat­nim roz­dziale książki po­sta­ram się po­móc ci w wy­bo­rze spe­cja­li­sty i formy te­ra­pii.

Ćwi­cze­nia, przy­kłady i wy­ja­śnie­nia róż­nych zja­wisk, które znaj­dziesz w tej książce, po­cho­dzą w więk­szo­ści ode mnie – zo­stały opra­co­wane na pod­sta­wie mo­jej wie­dzy i do­tych­cza­so­wego do­świad­cze­nia. Wszyst­kie me­ry­to­ryczne in­for­ma­cje po­cho­dzą na­to­miast z rze­tel­nych źró­deł: uzna­nych ksią­żek psy­cho­lo­gicz­nych, pod­ręcz­ni­ków dla spe­cja­li­stów, róż­nych ma­te­ria­łów au­tor­stwa na­ukow­ców, psy­chia­trów, psy­cho­lo­gów i psy­cho­te­ra­peu­tów. Na końcu książki znaj­dziesz li­te­ra­turę (książki i ar­ty­kuły na­ukowe oraz z ga­tunku „dla każ­dego”), a także inne ma­te­riały (filmy, pod­ca­sty), które wy­ko­rzy­sty­wa­łam w trak­cie pi­sa­nia i które mogą być dla cie­bie przy­datne w dal­szym pro­ce­sie roz­woju oso­bi­stego jako DDA/DDD.

Książka zo­stała zre­cen­zo­wana przez psy­cho­te­ra­peu­tów z wie­lo­let­nim do­świad­cze­niem w po­mocy oso­bom po trud­nych prze­ży­ciach. Ich na­zwi­ska rów­nież znaj­dziesz na stro­nie re­dak­cyj­nej. Wspól­nie do­ło­ży­li­śmy sta­rań, żeby wszyst­kie in­for­ma­cje za­warte w po­rad­niku były praw­dziwe i opra­co­wane w taki spo­sób, który bę­dzie ci słu­żył.

Za­ufa­nie, któ­rym ob­da­rzy­łeś(-aś) mnie, ku­pu­jąc tę książkę, to dla mnie za­szczyt i jed­no­cze­śnie od­po­wie­dzial­ność. Za­wsze chcia­łam po­łą­czyć swoje za­mi­ło­wa­nie do pi­sa­nia z wie­dzą psy­cho­lo­giczną, aby móc po­ma­gać in­nym. Czy­ta­jąc moją pracę, przy­czy­niasz się do re­ali­za­cji tego ma­rze­nia.

Dzię­kuję i do zo­ba­cze­nia na ko­lej­nych stro­nach!

Marta Sak

Rioz­dział 1

Spór o DDA i DDD

Kwe­stia kon­tro­wer­sji i od­wiecz­nych spo­rów wo­kół py­ta­nia, czy syn­drom DDA ist­nieje, jest mi au­ten­tycz­nie oso­bi­ście bli­ska. Był to bo­wiem je­den z pierw­szych te­ma­tów, ja­kie za­czę­łam zgłę­biać w trak­cie swo­ich stu­diów.

Nie pa­mię­tam, kiedy po raz pierw­szy ze­tknę­łam się z tym po­ję­ciem i co do­kład­nie o nim po­my­śla­łam – ale chyba za­pi­sa­łam so­bie w gło­wie, że syn­drom DDA jest prze­ba­da­nym kon­struk­tem na­uko­wym i że można za­li­czyć go do za­bu­rzeń psy­chicz­nych ta­kich jak de­pre­sja, schi­zo­fre­nia i inne. Póź­niej do­sta­łam się na psy­cho­lo­gię, a w pierw­szym se­me­strze cze­kało mnie za­li­cze­nie przed­miotu o na­zwie Umie­jęt­no­ści aka­de­mic­kie. To były za­ję­cia, które miały nie tylko na­uczyć nas pi­sa­nia tek­stów aka­de­mic­kich, lecz także spo­so­bów zdo­by­wa­nia rze­tel­nych in­for­ma­cji oraz przyj­mo­wa­nia kry­tycz­nej po­stawy wo­bec tego, co czy­tamy. Jedną z pierw­szych prac do­mo­wych było zna­le­zie­nie trzech wia­ry­god­nych i trzech nie­wia­ry­god­nych źró­deł do­ty­czą­cych wy­bra­nego mitu psy­cho­lo­gicz­nego z li­sty, którą do­sta­li­śmy. By­łam bar­dzo za­sko­czona, że na li­ście mi­tów zna­la­zło się zda­nie: „Wy­ka­zano w ba­da­niach ist­nie­nie syn­dromu DDA – do­ro­słych dzieci al­ko­ho­li­ków”. Uzna­łam więc, że to temu za­gad­nie­niu po­święcę swoją pierw­szą pracę i przy oka­zji do­wiem się, o co w tym cho­dzi.

Do wia­ry­god­nych i rze­tel­nych źró­deł na te­mat DDA, które wtedy zna­la­złam, jesz­cze w tym roz­dziale po­wrócę. Szu­ka­jąc da­nych nie­wia­ry­god­nych, na­tknę­łam się w róż­nych re­wi­rach In­ter­netu na ta­kie re­we­la­cje, jak:

In­for­ma­cję, że syn­drom DDA może do­ty­czyć na­wet 40% Po­la­ków – a kilku mi­lio­nów to już na pewno!

Su­ge­stię, że je­żeli za­uwa­żysz u sie­bie choćby je­den ob­jaw utoż­sa­miany z syn­dro­mem do­ro­słych dzieci al­ko­ho­li­ków – na przy­kład ten­den­cję do nad­mier­nego bra­nia na sie­bie od­po­wie­dzial­no­ści – to już na­leży się zgło­sić do „in­sty­tu­cji zaj­mu­ją­cej się pro­ble­mami DDA”.

Da­leko po­su­nięte obiet­nice i stwier­dze­nia w ma­te­riale za­chę­ca­ją­cym do do­łą­cze­nia do wspól­noty sa­mo­po­mo­co­wej DDA – „dzieci z nor­mal­nych ro­dzin na­uczyły się rze­czy, któ­rych my nie mo­gli­śmy”, ale dzięki spo­tka­niom „opu­ści nas strach”, „na­uczymy się ra­do­ści ży­cia i za­bawy”.

Żeby zro­zu­mieć, dla­czego są to mity lub pół­prawdy, mu­simy prze­śle­dzić hi­sto­rię kon­struktu DDA – a ta sięga lat 70., choć pierw­sze pu­bli­ka­cje na te­mat do­ro­słych dzieci al­ko­ho­li­ków po­ja­wiły się już w la­tach 60. Sza­cuje się, że do końca XX wieku po­wstało ich po­nad 700.

Skąd się wzięło DDA?

Co­famy się więc do po­przed­niego ty­siąc­le­cia. Grupy ano­ni­mo­wych al­ko­ho­li­ków (AA) ist­nieją od ja­kichś 30–40 lat, na­to­miast w Pol­sce do­piero racz­kują. W Sta­nach Zjed­no­czo­nych i w kra­jach an­glo­sa­skich od kilku lat funk­cjo­nują już do­dat­kowo grupy Al-Anon (grupy wspar­cia dla człon­ków ro­dzin al­ko­ho­li­ków) oraz grupy Ala­teen (grupy dla na­sto­let­nich dzieci osób z pro­ble­mem al­ko­ho­lo­wym).

Hi­sto­ria DDA za­czyna się w po­ło­wie lat 70., kiedy to grono na­sto­lat­ków z jed­nej z grup Ala­teen za­częło wkra­czać w do­ro­słość. For­muła grup Ala­teen, opie­ra­jąca się na spo­tka­niach na­sto­lat­ków pod nad­zo­rem do­ro­słego członka Al-Anon, prze­stała być ade­kwatna do ich po­trzeb. Jed­nak oni na­dal chcieli re­gu­lar­nego kon­taktu z in­nymi ludźmi, któ­rzy do­świad­czyli cier­pie­nia z po­wodu cho­roby al­ko­ho­lo­wej ro­dzica, by wza­jem­nie do­star­czać so­bie wspar­cia. Swoje kroki naj­pierw skie­ro­wali więc do grupy Al-Anon. I tu nie mo­gli się jed­nak od­na­leźć, bo po pierw­sze więk­szość uczest­ni­ków tych spo­tkań była od nich o wiele star­sza, a po dru­gie – człon­ko­wie Al-Anon w nie­przy­jemny spo­sób ko­ja­rzyli im się z ro­dzi­cami. Na­suwa się py­ta­nie: dla­czego, skoro grupy Al-Anon były stwo­rzone z my­ślą o oso­bach nie­pi­ją­cych, które miały al­ko­ho­lika w bli­skiej ro­dzi­nie?

Tu do­cho­dzimy do jed­nego z pod­sta­wo­wych fak­tów na te­mat DDA. Czyn­ni­kiem, który może wy­zwo­lić trud­no­ści w wieku do­ro­słym, nie musi być i za­zwy­czaj nie jest al­ko­ho­lizm ro­dzica sam w so­bie. Trau­ma­ty­zu­jące dla dziecka są kon­se­kwen­cje, ja­kie al­ko­ho­lizm jed­nego z opie­ku­nów nie­sie dla ca­łej ro­dziny. Nie cho­dzi tu tylko o za­cho­wa­nia i za­nie­dba­nia opie­kuna „znisz­czo­nego” przez al­ko­hol lub inne uza­leż­nie­nie. W ob­li­czu cho­roby al­ko­ho­lo­wej w ro­dzi­nie pro­ble­ma­tyczna czę­sto staje się rów­nież re­la­cja z dru­gim ro­dzi­cem. Cza­sem cho­dzi o za­nie­dba­nia, któ­rych do­pusz­cza się wzglę­dem dziecka ów drugi ro­dzic, bo jest cał­ko­wi­cie po­chło­nięty uza­leż­nie­niem part­nera(-ki) i po­dej­mo­wa­niem róż­nych sta­rań, aby ten wresz­cie prze­stał pić. Inni part­ne­rzy osób do­tknię­tych al­ko­ho­li­zmem wkła­dają bar­dzo dużo ener­gii w to, aby za­prze­czać (we­wnątrz i na ze­wnątrz) uza­leż­nie­niu bli­skiej osoby. Zja­wi­sko cha­rak­te­ry­styczne dla part­ne­rów osób czyn­nie uza­leż­nio­nych, zwane współ­uza­leż­nie­niem, może pro­wa­dzić do bez­sil­no­ści i nie­zdol­no­ści do opusz­cze­nia pi­ją­cego part­nera – na­wet wtedy, gdy ten po­waż­nie krzyw­dzi za­równo sa­mego dru­giego ro­dzica, jak i dziecko. Ob­ser­wo­wa­nie tego uwi­kła­nia i do­tkliwe od­czu­wa­nie jego kon­se­kwen­cji spra­wia, że w dziecku (a póź­niej w do­ro­słym) może na­ra­stać żal i gniew w sto­sunku do obojga ro­dzi­ców. Je­śli to rów­nież twoje do­świad­cze­nie, to wiedz, że nie je­steś w tym sam(a).

Udział w spo­tka­niach Al-Anon nie przy­no­sił więc uko­je­nia „ab­sol­wen­tom” Ala­teen, bo za­cho­wa­nia uczest­ni­czek spo­tkań, po­zo­sta­ją­cych w związ­kach z al­ko­ho­li­kami, ko­ja­rzyły im się z wła­snymi mat­kami – nie­zdol­nymi do za­pew­nie­nia im bez­pie­czeń­stwa. To je­den z po­wo­dów, dla któ­rych te­raz nie mó­wimy zbior­czo o ro­dzi­cach i dzie­ciach z ro­dzin al­ko­ho­lo­wych, lecz o do­ro­słych dzie­ciach al­ko­ho­li­ków. Osoby te do­świad­czały spe­cy­ficz­nego ro­dzaju cier­pie­nia na naj­wcześ­niej­szym eta­pie ży­cia i z ra­cji tego mają spe­cy­ficzne trud­no­ści i kry­zysy w wieku do­ro­słym.

Mło­dzi do­ro­śli stwier­dzili więc, że po­trze­bują cze­goś, czego jesz­cze nie ma, i za­ło­żyli nową grupę sa­mo­po­mo­cową. Oprócz tych, któ­rzy z ra­cji wieku opu­ścili Ala­teen, do grupy na­le­żał rów­nież Tony A. Był to ano­ni­mowy al­ko­ho­lik, który sam miał ro­dzica z cho­robą al­ko­ho­lową i który do­strze­gał z per­spek­tywy czasu, jak duży wpływ miało to na jego trud­no­ści w do­ro­sło­ści. Tony był star­szy od po­zo­sta­łych człon­ków grupy o około 30 lat, ale oka­zało się, że mło­dzi lu­dzie po­dzie­lają jego uczu­cia zwią­zane z wy­cho­wy­wa­niem się w ro­dzi­nie dys­funk­cyj­nej i do­strze­gają uni­wer­sal­ność do­świad­czeń w ca­łym swoim gro­nie.

Ko­lejne osoby do­łą­czały do grupy i się od niej odłą­czały. Z cza­sem do grupy na­zwa­nej Hope for Adult Chil­dren of Al­co­ho­lic[1] za­częli przy­cho­dzić rów­nież ano­ni­mowi al­ko­ho­licy, któ­rzy sami mieli pi­ją­cych ro­dzi­ców – tak jak Tony. Za­in­te­re­so­wa­nie tym stało się na tyle duże, że za­bra­kło już miej­sca w „ory­gi­nal­nej” gru­pie, i z ra­cji tego za­częły po­wsta­wać ko­lejne. Tony A., za­chę­cony przez człon­ków pro­wa­dzo­nych przez sie­bie grup, opu­bli­ko­wał The Laun­dry List, czyli li­stę 14 cech-po­do­bieństw, które uczest­nicy spo­tkań do­strze­gli mię­dzy sobą. Stało się to w roku 1978, a rok póź­niej w ame­ry­kań­skim „New­swe­eku” opu­bli­ko­wano pierw­szy ar­ty­kuł o tym, że wy­cho­wy­wa­nie się w ro­dzi­nie dys­funk­cyj­nej może wią­zać się dla wielu osób z po­dob­nymi, dłu­go­ter­mi­no­wymi trud­no­ściami w sfe­rze za­cho­wa­nia i emo­cjo­nal­nego od­czu­wa­nia.

Pu­bli­ka­cja ar­ty­kułu spra­wiła, że Adult Chil­dren of Alco­ho­licstał się przed­mio­tem ro­sną­cego za­in­te­re­so­wa­nia dzien­ni­ka­rzy, a przede wszyst­kim psy­cho­lo­gów i psy­cho­te­ra­peu­tów. Co­raz wię­cej spe­cja­li­stów zdro­wia psy­chicz­nego za­częło wy­ko­rzy­sty­wać spo­strze­że­nia z The Laun­dry List w swo­jej prak­tyce za­wo­do­wej.

Kim są DDA i DDD?

Przyj­rzyjmy się więc temu, co za­uwa­żyli Tony A. i jego przy­ja­ciele, i ja­kie „ce­giełki” do­ło­żyli w póź­niej­szych la­tach spe­cja­li­ści zaj­mu­jący się te­ma­tyką DDA.

Mó­wimy o do­ro­słych dzie­ciach nie tylko dla­tego, że to peł­no­let­nie po­tom­stwo osób uza­leż­nio­nych lub zma­ga­ją­cych się z in­nymi pro­ble­mami psy­chicz­nymi. Można po­wie­dzieć, że DDA/DDD były do­ro­słymi dziećmi już w wieku kilku lat, bo z po­wodu dys­funk­cji w ro­dzi­nie mu­siały przed­wcze­śnie do­ro­snąć. Opie­ko­wały się jed­nym lub oby­dwoj­giem ro­dzi­ców, ukry­wały ich po­czy­na­nia przed dal­szą ro­dziną bądź też wła­snymi przy­ja­ciółmi, w sa­mot­no­ści zma­gały się ze zmar­twie­niami czy trud­nymi emo­cjami. W cza­sie, gdy po­winny być bez­tro­skimi brzdą­cami czy zbun­to­wa­nymi na­sto­lat­kami, mu­siały od­zna­czać się doj­rza­ło­ścią nie­ade­kwatną do swo­jego wieku.

Skła­dowe tej doj­rza­ło­ści, ta­kie jak wy­soko roz­wi­nięta od­po­wie­dzial­ność czy wraż­li­wość na stany emo­cjo­nalne in­nych lu­dzi, zo­stają z DDA i DDD. Nie­rzadko są one ich du­żym, po­moc­nym w ży­ciu za­so­bem. Ce­chy te rów­nie czę­sto pro­wa­dzą ich jed­nak do nie­ko­rzyst­nych dzia­łań i de­cy­zji, na przy­kład do bra­nia na sie­bie zbyt wiele czy po­świę­ca­nia się dla in­nych kosz­tem wła­snego zdro­wia. Wiele osób po­cho­dzą­cych z ro­dzin dys­funk­cyj­nych po­trafi „za­cho­wy­wać się jak do­ro­sły”, bo w rolę do­ro­słego we­szło dawno temu. Czę­sto trudno jest im jed­nak za­cho­wać rów­no­wagę i hi­gienę psy­chiczną. To nic dziw­nego, skoro nikt ich tego nie na­uczył, a nie jest to też coś, z czym dzieci się ro­dzą.

Dra­mat DDA i DDD po­lega na tym, że po­zo­stają tymi do­ro­słymi dziećmi mimo upływu czasu. DDA i DDD są do­ro­słe, kiedy po­winny być dziećmi, a jako lu­dzie me­try­kal­nie doj­rzali na­dal no­szą w so­bie skrzyw­dzone dziecko, co na różne spo­soby za­truwa im ży­cie. To dziecko może „rzą­dzić” do końca ży­cia za­cho­wa­niem tych, któ­rzy nie po­dejmą te­ra­pii lub ja­kiejś in­nej formy pracy nad sobą.

John Brad­shaw – ame­ry­kań­ski pe­da­gog i au­tor licz­nych ksią­żek psy­cho­lo­gicz­nych, sam iden­ty­fi­ku­jący się jako do­ro­słe dziecko al­ko­ho­lika – pi­sał, że po­trzeby dziecka w ro­dzi­nie dys­funk­cyj­nej są no­to­rycz­nie lek­ce­wa­żone. Ty­czy się to zwłasz­cza po­trzeby sta­bil­no­ści, po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa oraz przy­na­leż­no­ści. Te nie­za­spo­ko­jone po­trzeby to­wa­rzy­szą dziecku dys­funk­cji na ko­lej­nych eta­pach jego ży­cia. Na­wet gdy „na ze­wnątrz” jest już do­ro­słe i w związku z tym oto­cze­nie ocze­kuje od niego doj­rza­łych za­cho­wań, to we­wnątrz pod pew­nymi wzglę­dami po­zo­staje dziec­kiem. Dziec­kiem, które wiecz­nie czuje się nie­wi­dziane i lek­ce­wa­żone. Dziec­kiem, które nie­kiedy obez­wład­niają emo­cje i lęki – po­ja­wia­jące się za­równo w re­ak­cji na ak­tu­alne zda­rze­nia, jak i wią­żące się z trau­ma­tycz­nymi do­świad­cze­niami z prze­szło­ści. Te ostat­nie kie­dyś mu­siały zo­stać wy­parte i ze­pchnięte do pod­świa­do­mo­ści, bo do­okoła dziecka nie było ni­kogo, kto mógłby wes­przeć je w ob­li­czu tych wszyst­kich dra­ma­tów. Te­raz trudne emo­cje pró­bują wy­do­stać się z tego „za­mknię­tego sło­ika”, do któ­rego nie­gdyś wło­żyło je do­tkli­wie do­świad­czone przez los, sa­motne dziecko. Na różne spo­soby dają o so­bie znać, ale do­ro­słe dziecko dys­funk­cji na­dal boi się je do sie­bie do­pu­ścić. Na­uczyło się, że nie­do­brze jest czuć i pra­gnąć, bo prze­cież ni­kogo nie in­te­re­sują jego emo­cje, po­trzeby i prag­nie­nia. Nie ma ni­kogo, kto chciałby na nie za­re­ago­wać.

Naj­więk­szym pa­ra­dok­sem w funk­cjo­no­wa­niu osób z ro­dzin dys­funk­cyj­nych jest to, że sche­maty po­stę­po­wa­nia, które prze­szka­dzają im żyć peł­nią ży­cia w do­ro­sło­ści, są jed­no­cze­śnie ade­kwatne dla śro­do­wi­ska, w któ­rym przy­szło im do­ra­stać. Je­żeli w dzie­ciń­stwie nie było obok cie­bie żad­nego życz­li­wego do­ro­słego, a ro­dzice byli im­pul­sywni i nie­prze­wi­dy­walni, to tłu­mie­nie emo­cji było pew­nie je­dy­nym sen­sow­nym roz­wią­za­niem. Skon­tak­to­wa­nie się z tym, co czu­jesz, mo­głoby spra­wić, że by­łoby ci jesz­cze trud­niej. Oka­za­nie opie­ku­nom, jak bar­dzo je­steś na nich zły(-a), mo­głoby na­to­miast na­si­lić prze­mo­cowe za­cho­wa­nia z ich strony. Tłu­mie­nie emo­cji nie jest jed­nak do­brym roz­wią­za­niem te­raz, gdy wcho­dzisz w nowe re­la­cje, bu­du­jesz zwią­zek czy kiedy chcesz, by w pracy sza­no­wano twoje gra­nice. Być może jest jed­nak tak, że twój umysł trzyma się dawno wy­ty­czo­nej ścieżki re­ago­wa­nia w trud­nych sy­tu­acjach, a ty czu­jesz się co­raz bar­dziej sfru­stro­wany(-a) i nie­sza­no­wany(-a).

Droga do od­zy­ska­nia spo­koju i wpływu na wła­sne ży­cie wie­dzie przez do­strze­że­nie wzor­ców wła­snego po­stę­po­wa­nia, a na­stęp­nie przez ich mo­dy­fi­ka­cję w taki spo­sób, aby były ade­kwatne do two­jej ak­tu­al­nej rze­czy­wi­sto­ści. Do rze­czy­wi­sto­ści do­ro­słego, który ma wszystko co po­trzeba, aby wziąć ży­cie we wła­sne ręce – a nie do rze­czy­wi­sto­ści dziecka, któ­rego ży­ciem rzą­dzą ro­dzice nie­prze­wi­dy­walni, uza­leż­nieni, uwi­kłani lub cier­piący z po­wodu za­bu­rzeń zdro­wia psy­chicz­nego.

Tony A. przed­sta­wił w The Laun­dry List ce­chy, które za­uwa­żył u sie­bie i człon­ków swo­ich grup, su­ge­ru­jąc, że mogą one być cha­rak­te­ry­styczne dla więk­szo­ści osób z syn­dro­mem DDA (patrz ramka).

The Laundry List

Izo­lu­jemy się i bo­imy lu­dzi, zwłasz­cza tych ma­ją­cych au­to­ry­tet.Cią­gle szu­kamy apro­baty, tra­cąc przy tym cza­sem po­czu­cie toż­sa­mo­ści.Prze­ra­żają nas roz­złosz­czeni lu­dzie, a także kry­tyka w na­szym kie­runku.Sta­jemy się al­ko­ho­li­kami i/lub wią­żemy się z al­ko­ho­li­kami czy „skom­pli­ko­wa­nymi oso­bo­wo­ściami”, na przy­kład z pra­co­ho­li­kami – po­wie­lamy sche­mat by­cia po­rzu­ca­nym, który znamy z domu.Ży­jemy w po­zy­cji ofiary – to wpływa na to, z kim two­rzymy re­la­cje przy­ja­ciel­skie i mi­ło­sne.Je­ste­śmy nad­mier­nie od­po­wie­dzialni i jest nam łat­wiej mar­twić się o in­nych niż o sa­mych sie­bie; to poz­wa­la nam nie sku­piać się na wła­snych bra­kach.Czu­jemy się winni, gdy sta­jemy w obro­nie sie­bie lub swo­jego zda­nia, za­miast pod­da­wać się in­nym.Sta­li­śmy się uza­leż­nieni od by­cia po­de­ner­wo­wa­nymi, pod­eks­cy­to­wa­nymi.My­limy mi­łość z li­to­ścią i mamy ten­den­cję do „ko­cha­nia” lu­dzi, któ­rych mo­żemy „ża­ło­wać” i „ra­to­wać”.„Za­mro­zi­li­śmy” uczu­cia z na­szego trau­ma­tycz­nego dzie­ciń­stwa i utra­ci­li­śmy zdol­ność prze­ży­wa­nia i/lub wy­ra­ża­nia na­szych uczuć, bo to po pro­stu za bar­dzo boli; ży­jemy w wy­par­ciu, za­prze­cze­niu.Su­rowo sie­bie osą­dzamy, mamy bar­dzo ni­skie po­czu­cie wła­snej war­to­ści.Je­ste­śmy za­leż­nymi oso­bo­wo­ściami, które pa­nicz­nie boją się opusz­cze­nia i zro­bią wszystko, aby utrzy­mać re­la­cję, by­leby tylko nie prze­ży­wać cier­pie­nia z po­wodu po­rzu­ce­nia – tak, jak cier­pie­li­śmy w re­la­cji z na­szymi ro­dzi­cami, któ­rzy mieli pro­blemy i ni­gdy nie byli emo­cjo­nal­nie do­stępni.Al­ko­ho­lizm to cho­roba, która do­tyka całą ro­dzinę; sta­jemy się „współ­al­ko­ho­li­kami” i prze­ja­wiamy ce­chy al­ko­ho­li­ków, na­wet je­śli stro­nimy od al­ko­holu.Ce­chuje nas im­pul­sywne re­ago­wa­nie, a nie prze­my­ślane dzia­ła­nie[2].

Więk­szość cech DDA opi­sa­nych przez Tony’ego A. – po­mimo upływu lat – po­ja­wia się rów­nież w ak­tu­al­nych pu­bli­ka­cjach spe­cja­li­stów, któ­rzy na­ukowo i kli­nicz­nie zaj­mują się te­ma­tyką do­ro­słych dzieci dys­funk­cji.

Spe­cja­li­ści wska­zują też na inne ce­chy, które mogą cha­rak­te­ry­zo­wać osoby po­cho­dzące z ro­dzin dys­funk­cyj­nych:

ży­cie w sta­łym po­czu­ciu za­gro­że­nia, brak po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa i za­ufa­nia do in­nych;

po­czu­cie in­no­ści, od­mien­no­ści w sto­sunku do lu­dzi;

po­czu­cie osa­mot­nie­nia;

nad­mia­rowe re­ak­cje na nie­spo­dzie­wane, choćby drobne ży­ciowe zmiany;

trud­no­ści w re­ali­za­cji swo­ich ma­rzeń, do­pro­wa­dza­niu du­żych za­dań do końca;

trud­no­ści z prze­ba­cza­niem in­nym;

lęk przed utratą kon­troli;

skłon­ność do zero-je­dyn­ko­wego po­strze­ga­nia rze­czy­wi­sto­ści, zwłasz­cza w sy­tu­acjach, któ­rym to­wa­rzy­szy duże na­pię­cie psy­chiczne;

a także

umie­jęt­ność prze­trwa­nia w trud­nych sy­tu­acjach

, czyli twój duży za­sób, nie­zwy­kle cenny na każ­dym eta­pie ży­cia. Je­śli wła­śnie po­my­śla­łeś(-aś) so­bie, że nie, to nie o mnie, prze­cież je­stem słaby(-a) – otóż ow­szem, to jest o to­bie. Je­śli czy­tasz te­raz to zda­nie i je­steś tu te­raz ze mną, to zna­czy, że

prze­trwa­łeś(-aś) trudne dzie­ciń­stwo

. Te­raz po­zo­staje tylko szli­fo­wać tę umie­jęt­ność w taki spo­sób, aby była do­sto­so­wana do re­aliów do­ro­sło­ści i byś po­tra­fił(a) wy­ko­rzy­sty­wać ją do swo­ich ce­lów.

Wy­obra­żam so­bie, że nie­które z po­wyż­szych pod­punk­tów mogą brzmieć dla cie­bie nieco ta­jem­ni­czo. Li­czę jed­nak, że dzięki lek­tu­rze ko­lej­nych roz­dzia­łów to się roz­ja­śni i uda ci się zro­zu­mieć trud­no­ści osób z syn­dro­mem DDA/DDD na głęb­szym po­zio­mie (zwłasz­cza te trud­no­ści, które być może to­wa­rzy­szą to­bie).

Przej­dziemy więc do naj­częst­szych za­rzu­tów, które wo­bec kon­struktu DDA/DDD wy­su­wają jego kry­tycy. Za ja­kiś czas za­ha­czymy też o to, jak opi­sują sie­bie i jak my­ślą o so­bie współ­cze­śni Po­lacy iden­ty­fi­ku­jący się jako do­ro­słe dzieci. Być może po lek­tu­rze tego roz­działu uda ci się wstęp­nie usta­lić z sa­mym(-ą) sobą, czy iden­ty­fi­ku­jesz się jako osoba DDA lub DDD, czy też nie.

Co łączy pojęcie DDA i horoskopy?

Nie­któ­rzy uwa­żają, że sporo. Naj­czę­ściej przy­ta­czany ar­gu­ment na to, że syn­drom DDA/DDD tak na­prawdę nie ist­nieje, to fakt, że ce­chy do­ro­słych dzieci dys­funk­cji wpi­sują się w de­fi­ni­cję efektu ho­ro­sko­po­wego (zwa­nego też efek­tem Bar­numa lub efek­tem Fo­rera).

Phi­neas Bar­num był przed­się­biorcą i wła­ści­cie­lem cyrku. Za­uwa­żył, że lu­dzie, któ­rzy przy­cho­dzili po wróżbę do pra­cu­ją­cych u niego wró­żek, bar­dzo czę­sto oce­niają po­da­wane im pod­po­wie­dzi, rady czy opisy jako świet­nie pa­su­jące do ich sa­mych, a znacz­nie mniej do in­nych lu­dzi. Nie zmie­niał tego fakt, że wróżki czę­sto miały tę samą prze­po­wied­nię dla ca­łej rze­szy wi­dzów cyrku.

Ber­tram Fo­rer był na­to­miast psy­cho­lo­giem, który pew­nego razu po­pro­sił stu­den­tów o wy­peł­nie­nie te­stu oso­bo­wo­ści (ze­staw twier­dzeń do­ty­czący osoby i jej ży­cia, do któ­rych ba­dany ma się usto­sun­ko­wać – stwier­dzić, czy są praw­dziwe w od­nie­sie­niu do niego, czy też nie). Po pew­nym cza­sie ba­dani stu­denci otrzy­my­wali opis swo­jej oso­bo­wo­ści, stwo­rzony na pod­sta­wie wy­ni­ków wy­peł­nio­nego te­stu. Każdy zo­stał po­pro­szony o to, by oce­nić traf­ność otrzy­ma­nego opisu w skali od 0 do 5. Śred­nia ocena ana­lizy oso­bo­wo­ści wy­nio­sła 4,26. Szko­puł w tym, że… każdy stu­dent otrzy­mał do­kład­nie ten sam opis, a ba­dani byli ce­lowo wpro­wa­dzani w błąd i in­for­mo­wani, że ana­liza jest sper­so­na­li­zo­wana i ści­śle zwią­zana z od­po­wie­dziami, ja­kich udzie­lili w te­ście. Ce­lem ba­da­nia Fo­rera nie była ocena traf­no­ści te­stu oso­bo­wo­ści, a zwe­ry­fi­ko­wa­nie, w ja­kim stop­niu lu­dzie są w sta­nie zi­den­ty­fi­ko­wać się z bar­dzo ogól­ni­ko­wym opi­sem swo­jej osoby. Jako wa­runki, które mu­szą zo­stać speł­nione, aby za­ist­niał efekt Fo­rera, wy­mie­nia się naj­czę­ściej: 1) prze­ko­na­nie ba­da­nego, że opis na­prawdę od­nosi się stricte do niego, 2) prze­ka­za­nie opisu przez ko­goś z au­to­ry­te­tem i 3) za­war­tość opisu, która w ja­kiś spo­sób „spodoba się” ba­da­nemu. Do tego „po­do­ba­nia się” w kon­tek­ście cech DDA wró­cimy za chwilę.

Na­zwa efektu ho­ro­sko­po­wego wzięła się od tego, że stu­denci Fo­rera otrzy­mali opisy skon­stru­owane z frag­men­tów ho­ro­sko­pów. Wa­runki efektu Fo­rera bar­dzo zresztą pa­sują do osób, które z za­an­ga­żo­wa­niem czy­tają ho­ro­skopy. Wie­rzą, że na ich ży­cie i oso­bo­wość ma wpływ znak zo­diaku, w związku z tym po­kła­dają uf­ność w sło­wach wróż­bi­tów i od­czu­wają swego ro­dzaju ulgę, gdy „wie­dzą”, co je czeka.

W póź­niej­szych ba­da­niach spraw­dzano też, czy o efek­cie ho­ro­sko­po­wym można mó­wić w kon­tek­ście cech DDA, i czy fak­tycz­nie jest to opis spe­cy­ficzny dla grupy do­ro­słych po­cho­dzą­cych z dys­funk­cyj­nych ro­dzin. Jedno z naj­czę­ściej przy­wo­ły­wa­nych ba­dań tego typu zo­stało prze­pro­wa­dzone w 1992 roku przez pra­cow­ni­ków Uni­wer­sy­tetu w Mis­so­uri. Wzięło w nim udział 112 osób iden­ty­fi­ku­ją­cych się jako do­ro­słe dzieci al­ko­ho­li­ków oraz 112 chęt­nych, któ­rzy nie wy­wo­dzili się z ro­dziny z pro­ble­mem al­ko­ho­lo­wym. Ba­da­nym wrę­czano li­stę cech oso­bo­wo­ści, którą mieli oce­nić pod ką­tem tego, 1) na ile do­brze test opi­suje ich sa­mych i 2) czy od­bie­rają ten opis bar­dziej jako ogól­ni­kowy, czy ści­śle do­pa­so­wany do nich. Uczest­nicy ba­da­nia zo­stali lo­sowo po­dzie­leni na dwie grupy – ci na­le­żący do grupy pierw­szej otrzy­my­wali opisy skła­da­jące się z ogól­ni­ko­wych, okrą­głych zdań („Zmiany cza­sem są dla cie­bie stre­su­jące”; „Cza­sami masz po­trzebę, aby inni cię po­dzi­wiali”), a osoby przy­pi­sane do grupy dru­giej otrzy­my­wały li­stę cech utoż­sa­mia­nych z syn­dro­mem DDA („Masz po­czu­cie, że w związku to ty je­steś tym bar­dziej od­po­wie­dzial­nym” czy „W kry­zy­so­wych chwi­lach przej­mu­jesz opiekę nad in­nymi”). Oka­zało się, że więk­szość ba­da­nych oce­niała otrzy­mane opisy jako bar­dzo do­brze od­da­jące ich sa­mych, a także od­no­szące się znacz­nie bar­dziej do nich niż do ogółu. Li­sta cech DDA była oce­niana jako ade­kwatna przez osoby nie-DDA nie­mal tak samo czę­sto, jak przez osoby po­cho­dzące z ro­dzin al­ko­ho­lo­wych.

Tym, z czym nie­wąt­pli­wie na­leży się zgo­dzić, jest to, że sporo pro­ble­mów opi­sy­wa­nych jako cha­rak­te­ry­styczne dla DDA jest rów­nież pro­ble­mami osób wy­wo­dzą­cych się z wła­ści­wie funk­cjo­nu­ją­cych ro­dzin – u któ­rych ta­kie trud­no­ści po­ja­wiły się po pro­stu z roz­ma­itych in­nych po­wo­dów. Nie można po­wie­dzieć, że ce­chy, które przy­pi­suje się oso­bom DDA, są spe­cy­ficzne i jed­no­znacz­nie od­róż­nia­jące je od tych, któ­rych ży­cie le­piej się za­częło. Z pew­no­ścią nie jest rów­nież tak, że każda osoba wy­cho­wy­wana w ro­dzi­nie dys­funk­cjo­nal­nej bę­dzie miała trud­no­ści po­dobne do tych opi­sa­nych w The Laun­dry List czy w póź­niej­szych pra­cach. To, jak dziecko bę­dzie ra­dziło so­bie na na­stęp­nych eta­pach ży­cia, może za­le­żeć od bar­dzo wielu czyn­ni­ków, choćby od:

jego po­ziomu od­por­no­ści psy­chicz­nej (tzw. re­zy­lien­cji), któ­rym lu­dzie bar­dzo się od sie­bie róż­nią;

tego, czy w oto­cze­niu dziecka był od­po­wie­dzialny do­ro­sły, wspie­ra­jący je w trud­nych chwi­lach (inny czło­nek ro­dziny na przy­kład bab­cia, dzia­dek, cio­cia lub osoba z ze­wnątrz, jak cho­ciażby na­uczy­ciel, ro­dzic przy­ja­ciela bądź też życz­liwy są­siad, są­siadka);

tego, czy ro­dzic pod­jął le­cze­nie od­wy­kowe, psy­chia­tryczne lub psy­cho­te­ra­pię (w za­leż­no­ści od ro­dzaju jego pro­blemu), kiedy za­częły się pro­blemy w domu, czy sy­tu­acja w ro­dzi­nie w któ­rymś mo­men­cie się po­pra­wiła;

tego, czy nie­pi­jący (ten „zdrow­szy”) ro­dzic sta­wiał na pierw­szym miej­scu do­bro dziecka, czy też był po­chło­nięty wła­snymi prze­ży­ciami i pro­ble­mami wy­ni­ka­ją­cymi z uza­leż­nie­nia part­nera(-ki).

Nie ma rów­nież kry­te­riów, które mó­wi­łyby, od ilu ob­ja­wów za­czyna się DDA. Je­śli utoż­sa­miasz się z jed­nym z pod­punk­tów ze wcze­śniej­szych stron, to twoje prze­ży­cia nie są mniej ważne niż prze­ży­cia osoby, która „pod­pi­sze się” pod całą li­stą Tony’ego A. Je­żeli za­uwa­żasz u sie­bie zu­peł­nie inne pro­blemy niż te opi­sy­wane w kon­tek­ście DDA czy DDD, lecz po­cho­dzisz z dys­funk­cyj­nej ro­dziny i po­strze­gasz sie­bie jako do­ro­słe dziecko, to także mo­żesz czuć się czę­ścią tej spo­łecz­no­ści.

Syn­drom DDA/DDD – ze wszyst­kich po­wyż­szych po­wo­dów – nie jest za­li­czany do za­bu­rzeń psy­chicz­nych. Nie znaj­dziemy go w Mię­dzy­na­ro­do­wej Sta­ty­stycz­nej Kla­sy­fi­ka­cji Cho­rób i Pro­ble­mów Zdro­wot­nych (ICD) ani w kla­sy­fi­ka­cji Ame­ry­kań­skiego To­wa­rzy­stwa Psy­chia­trycz­nego (DSM).

Kry­te­rium klu­czo­wym w dia­gno­zie więk­szo­ści za­bu­rzeń zdro­wia psy­chicz­nego jest tzw. istotne kli­nicz­nie cier­pie­nie. O po­sta­wie­niu okre­ślo­nego roz­po­zna­nia de­cy­duje nie tyle liczba ob­ja­wów czy spo­sób, w jaki się ma­ni­fe­stują, ale to, czy pa­cjent(-ka) po­strzega swoje trud­no­ści jako uciąż­liwe, za­da­jące psy­chiczny ból i wpły­wa­jące ne­ga­tyw­nie na co naj­mniej jedną sferę ży­cia. My­ślę, że choć DDA i DDD do za­bu­rzeń ofi­cjal­nie nie na­leżą, to jest to kry­te­rium przy­datne w okre­śle­niu, czy iden­ty­fi­ku­jesz się jako do­ro­słe dziecko, czy też nie.

Na­sze roz­wa­ża­nia do­ty­czące związku DDA z ho­ro­sko­pami da się więc zwień­czyć taką kon­klu­zją: mo­żesz iden­ty­fi­ko­wać się jako DDA/DDD, je­śli do­świad­czasz ja­kich­kol­wiek trud­no­ści psy­chicz­nych i wią­żesz je z tym, że w two­jej ro­dzi­nie nie działo się tak, jak po­winno. Pa­mię­taj jed­nak, że utoż­sa­mie­nie się z kon­struk­tem DDA/DDD ma sens tylko wtedy, gdy czu­jesz, że przy­nie­sie ci to ko­rzy­ści: na przy­kład osłabi twoje po­czu­cie osa­mot­nie­nia w tym, co prze­ży­wasz, od­ciąży cię od po­czu­cia winy, a przede wszyst­kim zmo­ty­wuje do się­gnię­cia po po­moc.

Czy DDA/DDD jest sposobem na ucieczkę przed odpowiedzialnością?

„Je­śli ktoś mówi, że jest DDD, to zna­czy, że wini ro­dzi­ców za wszyst­kie swoje nie­po­wo­dze­nia ży­ciowe i nie ma naj­mniej­szego za­miaru się zmie­nić” – to ko­lejny ar­gu­ment, który czę­sto wy­su­wają prze­ciw­nicy kon­struktu DDA/DDD. Nie­któ­rzy są zda­nia, że po­ję­cie do­ro­słych dzieci dla sa­mych za­in­te­re­so­wa­nych jest przede wszyst­kim schro­nie­niem przed wzię­ciem od­po­wie­dzial­no­ści za wła­sne ży­cie. Uświa­do­mie­nie so­bie, że jest się DDA/DDD, może i przy­nosi ulgę, ale przede wszyst­kim utwier­dza tych lu­dzi w prze­ko­na­niu, że są ży­cio­wymi ka­le­kami i nic nie mogą z tym zro­bić. Prze­cież to nie ich wina.

Po­dob­nego ro­dzaju kry­tykę czę­sto sły­szy się w sto­sunku do psy­cho­te­ra­pii. Wy­ga­da­nie się może na chwilę ko­muś po­może, ale dłu­go­ter­mi­nowe skutki będą szko­dliwe za­równo dla sa­mej osoby ko­rzy­sta­ją­cej z te­ra­pii, jak i dla jej bli­skich. Lu­dzie, któ­rzy cho­dzą do te­ra­peuty, nie mają wcale na celu pracy nad swoim cha­rak­te­rem. Za­miast tego utwier­dzają się w roli ofiary i prze­rzu­cają od­po­wie­dzial­ność za swoje ży­cie z sie­bie na prze­mo­co­wych ro­dzi­ców, zdra­dza­ją­cego part­nera, fał­szy­wych przy­ja­ciół – i tak da­lej, i tak da­lej.

W rze­czy­wi­sto­ści w każ­dej for­mie pracy nad sobą – czy bę­dzie to te­ra­pia, czy uczest­nic­two w warsz­ta­tach roz­wo­jo­wych, czy czy­ta­nie ksią­żek ta­kich jak ta – cho­dzi o to, by za­an­ga­żo­wać się w dwa rów­no­le­głe pro­cesy. Po pierw­sze, w pro­ces ak­cep­ta­cji tego, co się dzieje ze mną te­raz i jaki(-a) je­stem te­raz, przy do­strze­że­niu, że na wiele rze­czy w prze­szło­ści nie mia­łem(-am) wpływu. Po dru­gie, w pro­ces stop­nio­wego zwięk­sza­nia za­an­ga­żo­wa­nia w zmianę tego, co mi nie służy.

Na po­cząt­ko­wych eta­pach pracy nad sobą za­zwy­czaj mu­simy po­ło­żyć więk­szy na­cisk na pro­ces ak­cep­ta­cji. W ko­lej­nych sta­diach do­mi­nu­jące staje się zwięk­sza­nie za­an­ga­żo­wa­nia w zmianę. Je­den pro­ces nie może jed­nak ist­nieć bez tego dru­giego. Je­śli tylko ak­cep­tu­jemy stan obecny, a nie an­ga­żu­jemy się w zmianę, to fak­tycz­nie mo­żemy utknąć w „po­zy­cji ofiary” (na bar­dziej szcze­gó­łową de­fi­ni­cję tego okre­śle­nia przyj­dzie jesz­cze czas). Je­żeli chcemy za wszelką cenę się zmie­nić, a nie po­tra­fimy się za­ak­cep­to­wać, to na­sze za­an­ga­żo­wa­nie może spra­wić, że pro­blemy staną się jesz­cze trud­niej­sze do znie­sie­nia. Oby­dwa pro­cesy są rów­nie ważne i oby­dwa będą pro­wa­dzić cię do po­żą­da­nego celu – uzdro­wie­nia swo­ich ran.

Z pew­no­ścią są na świe­cie osoby, dla któ­rych iden­ty­fi­ka­cja jako DDA/DDD była ko­lej­nym kro­kiem do „roz­gosz­cze­nia się” w po­zy­cji bier­nego ob­ser­wa­tora, a nie ak­tyw­nego ak­tora, który two­rzy sce­no­gra­fię dla wła­snego ży­cia. Nie­które z tych osób po­zo­stały pew­nie tymi bier­nymi ob­ser­wa­to­rami do końca swo­ich dni. Nie wy­nika to jed­nak z tego, że syn­drom DDA/DDD jest schro­nie­niem przed od­po­wie­dzial­no­ścią – ra­czej z tego, że nie­któ­rzy szu­kają po­twier­dze­nia tezy, że ich ży­ciem rzą­dzi ktoś lub coś in­nego niż oni sami i że nie da się tego zmie­nić. Je­śli syn­drom do­ro­słych dzieci ni­gdy nie zo­stałby przez ni­kogo opi­sany, to pew­nie zna­leź­liby inne wy­tłu­ma­cze­nie dla tej „przy­mu­so­wej” bez­rad­no­ści. Za swoją dolę można też ob­wi­niać na­wra­ca­jące stany de­pre­syjne, złe geny, wro­dzony brak siły prze­bi­cia.

Ja­kub Woj­na­row­ski, pol­ski psy­cho­log i te­ra­peuta uza­leż­nień, pi­sze o tym, że kon­strukt DDA można trak­to­wać jako zo­diak, swego ro­dzaju prze­po­wied­nię o przy­szło­ści, któ­rej nie można zmie­nić. My­śle­nie nie ma bez­po­śred­niego wpływu na rze­czy­wi­stość, ale fak­tem jest, że je­śli w coś wie­rzymy, to za­zwy­czaj (świa­do­mie lub nie) ukła­damy so­bie ży­cie w taki spo­sób, by dą­żyć do tego, co na­szym zda­niem i tak się wy­da­rzy. Można po­trak­to­wać swoje po­cho­dze­nie jako znak zo­diaku i roz­go­ścić w tym nie­wy­god­nym schro­nie­niu, co nie­mal za­wsze przy­nosi złe skutki.

Od­da­nie od­po­wie­dzial­no­ści ni­gdy nie było ce­lem twór­ców po­ję­cia do­ro­słych dzieci al­ko­ho­li­ków. Wręcz prze­ciw­nie – za­ło­że­nia spo­tkań grupy okre­śla­nej jako Ala­teen, z któ­rych wy­wo­dziły się pierw­sze osoby iden­ty­fi­ku­jące się jako DDA, to m.in.:

dziecko al­ko­ho­lika nie może zmie­nić ani kon­tro­lo­wać ni­kogo poza sobą sa­mym;

każde dziecko al­ko­ho­lika ma zdol­no­ści i po­ten­cjał, które może roz­wi­jać nie­za­leż­nie od tego, co dzieje/działo się w domu;

każde dziecko al­ko­ho­lika może wieść szczę­śliwe, sa­tys­fak­cjo­nu­jące ży­cie i prze­ży­wać je jak naj­peł­niej

[3]

.

Co cie­kawe, au­to­rzy ba­da­nia z 1992 roku, które opi­sa­łam kilka stron wcze­śniej, nie na­le­żeli do za­cie­kłych kry­ty­ków kon­struktu DDA – choć ich ba­da­nie wska­zuje na to, że na­leży pod­cho­dzić do tego po­ję­cia bar­dzo ostroż­nie. W ra­por­cie pi­szą wprost, że przy­dat­ność okre­śle­nia DDA za­leży bez­po­śred­nio od tego, ja­kie zna­cze­nie przy­pi­sze mu kon­kretny czło­wiek. Je­żeli jest trak­to­wane jako prawda o czło­wieku, jako ety­kietka od­da­jąca całą toż­sa­mość da­nego do­ro­słego dziecka, to wów­czas kon­strukt DDA/DDD nie bę­dzie ni­czym in­nym niż szko­dli­wym mi­tem. Może być też jed­nak po­strze­gany jako wy­tłu­ma­cze­nie trud­no­ści osoby wy­wo­dzą­cej się z ro­dziny dys­funk­cyj­nej; jako klamra, która spina trud­no­ści z róż­nych ob­sza­rów ży­cia. Wtedy ist­nieje szansa, że ta klamra, rów­no­znaczna z iden­ty­fi­ka­cją jako DDA lub DDD, bę­dzie mo­ty­wa­cją do pod­ję­cia kro­ków ma­ją­cych na celu eli­mi­na­cję lub zła­go­dze­nie do­świad­cza­nych pro­ble­mów. Pod ta­kimi wa­run­kami po­ję­cie do­ro­słych dzieci może stać się po­mocne.

O czym musisz pamiętać, jeśli identyfikujesz się jako DDA lub DDD?

To, co do­tąd na­pi­sano o syn­dro­mie do­ro­słych dzieci, nie jest prawdą ob­ja­wioną.

Pa­mię­tasz moją pracę do­mową, o któ­rej wspo­mi­na­łam na po­czątku? Pod­su­mujmy, dla­czego dane z nie­wia­ry­god­nych źró­deł można po­rów­nać do wró­że­nia z fu­sów.

Do­ro­słe dzieci al­ko­ho­li­ków to 40% do­ro­słych Po­la­ków.

Ra­czej nie, ale tego nie wie nikt. Nie da się po­li­czyć, ile jest DDA. Na­wet je­śli 40% do­ro­słych Po­la­ków ma co naj­mniej jed­nego ro­dzica, który na ja­kimś eta­pie swo­jego ży­cia był uza­leż­niony od al­ko­holu lub z in­nego po­wodu nie był w sta­nie w pełni re­ali­zo­wać obo­wiąz­ków opie­kuna, to z pew­no­ścią nie wszy­scy od­czu­wają te­raz tego skutki i do­strze­gają u sie­bie ce­chy DDA/DDD. Po­wie­dzie­li­śmy już so­bie o tym, że po­ziom funk­cjo­no­wa­nia w do­ro­sło­ści po trud­nym dzie­ciń­stwie może za­le­żeć od wielu czyn­ni­ków. An­drzej Mar­ga­siń­ski – psy­cho­log, te­ra­peuta i na­uczy­ciel aka­de­micki, zaj­mu­jący się te­ma­tyką DDA i kli­nicz­nie, i na­ukowo – zwraca uwagę na fakt, że dane do­ty­czące do­ro­słych dzieci mogą być nie­mia­ro­dajne. Wy­nika to z tego, że więk­szość in­for­ma­cji, ja­kie spe­cja­li­ści od zdro­wia psy­chicz­nego uzy­skali o oso­bach z ro­dzin dys­funk­cyj­nych, po­cho­dzi od tych z nich, któ­rzy ko­rzy­stają z psy­cho­te­ra­pii albo in­nej formy po­mocy. Nie da się więc osza­co­wać, ile osób w Pol­sce ma ce­chy do­ro­słych dzieci. Sto­su­nek pa­cjen­tów iden­ty­fi­ku­ją­cych się jako DDA/DDD do osób, które ko­rzy­stają z te­ra­pii z in­nych po­wo­dów, nie jest toż­samy z pro­por­cją DDA i DDD do reszty spo­łe­czeń­stwa.

Jedna ce­cha utoż­sa­miana z DDA po­winna skło­nić cię do tego, żeby zgło­sić się do in­sty­tu­cji wy­spe­cja­li­zo­wa­nej w pro­ble­mach do­ro­słych dzieci.

Nie ma tu żad­nych po­win­no­ści. Mo­żesz po­szu­kać ta­kiej in­sty­tu­cji, ale pod wa­run­kiem, że czu­jesz, iż jest to po­trzebne i bę­dzie dla cie­bie do­bre.

Weźmy choćby kwe­stię aser­tyw­no­ści, czyli je­den z czę­stych pro­ble­mów do­ro­słych dzieci. Nie­które osoby upo­rają się z nim, czy­ta­jąc rze­telną li­te­ra­turę sa­mo­po­mo­cową. Inne pójdą na week­en­dowy warsz­tat, który od­mieni ich ży­cie, a jesz­cze inne będą po­trze­bo­wały kilku lat te­ra­pii, by na­uczyć się sta­wać w swo­jej obro­nie. Re­guły nie ma.

Nie mu­sisz też szu­kać miej­sca, które spe­cja­li­zuje się w pro­ble­mach do­ro­słych dzieci al­ko­ho­li­ków, żeby uzy­skać rze­telną po­moc. Psy­cho­te­ra­pia dla DDA i DDD od­bywa się zgod­nie z tymi sa­mymi za­sa­dami co te­ra­pia prze­zna­czona dla osób z wie­loma in­nymi pro­ble­mami (wró­cimy do tego w ostat­nim roz­dziale). Naj­waż­niej­sze, aby te­ra­peuta(-ka) od­po­wia­dał(a) ci jako czło­wiek, a me­tody jego/jej pracy za­spo­ka­jały twoje po­trzeby. Masz jed­nak prawo szu­kać po­mocy u ko­goś, kto spe­cja­li­zuje się w pro­ble­mach pa­cjen­tów po­cho­dzą­cych z dys­funk­cjo­nal­nych ro­dzin. Je­śli to dla cie­bie ważne, szu­kaj spe­cja­li­sty(-ki) we­dług tego klu­cza.

„Dzieci z nor­mal­nych ro­dzin na­uczyły się tego, czego my nie mo­gli­śmy”. Czy to stwier­dze­nie od­no­szące się do osób z DDA i DDA jest praw­dziwe?

W wielu przy­pad­kach tak, ale nie we wszyst­kich. Dziecko po­cho­dzące z dys­funk­cyj­nego domu mo­gło jed­no­cze­śnie po­znać w szkole przy­ja­ciela, któ­rego drzwi były dla niego za­wsze otwarte. Kiedy stało się czę­ścią ro­dziny przy­ja­ciela, mo­gło na­być róż­nych cen­nych umie­jęt­no­ści po­mimo bar­dzo nie­sprzy­ja­ją­cego śro­do­wi­ska ro­dzin­nego. Cho­ciaż wiele DDA/DDD zmaga się z ko­niecz­no­ścią zga­dy­wa­nia, co jest nor­malne, a co nie, to są i ta­kie, które tego pro­blemu nie do­świad­czają.

„Do­ro­słe dziecko al­ko­ho­lika” to skrót my­ślowy.

Zde­cy­do­wana więk­szość pol­skich i za­gra­nicz­nych spe­cja­li­stów zaj­mu­ją­cych się te­ma­tyką DDA/DDD wska­zuje ja­sno, że dzieci ro­dzi­ców uza­leż­nio­nych i dzieci ro­dzi­ców z in­nymi pro­ble­mami psy­chicz­nymi łą­czą bar­dzo po­dobne trud­no­ści. Su­ge­ruje się, żeby ba­da­cze uwzględ­niali w swo­ich pra­cach oby­dwie te grupy, a przy two­rze­niu te­ma­tycz­nych grup te­ra­peu­tycz­nych psy­cho­te­ra­peuci nie roz­dzie­lali do­ro­słych dzieci al­ko­ho­li­ków od do­ro­słych dzieci dys­funk­cji. Warto też pod­kre­ślić, że uza­leż­nie­niem ro­dzica, które może bar­dzo ne­ga­tyw­nie od­dzia­ły­wać na dziecko, jest nie tylko uza­leż­nie­nie od al­ko­holu. Cier­pią rów­nież dzieci ro­dzi­ców uza­leż­nio­nych od nar­ko­ty­ków, róż­nych sub­stan­cji che­micz­nych, ha­zardu, za­ku­pów, seksu czy le­ków (to oczy­wi­ście tylko nie­które ewen­tu­al­no­ści). Tym, co naj­bar­dziej krzyw­dzi, jest chaos, nie­prze­wi­dy­wal­ność, tak zwana ne­ga­tywna dy­na­mika ro­dziny.

Może się zda­rzyć, że w tej książce lub w jed­nej z po­zy­cji, które po­le­cam na końcu każ­dego roz­działu, ja lub inny au­tor uży­jemy ha­sła „DDA” bez do­pi­sku „/DDD”. Mo­żesz jed­nak śmiało przy­jąć, że pi­sząc o do­ro­słych dzie­ciach al­ko­ho­li­ków, au­tor ma na my­śli rów­nież osoby po­cho­dzące z ro­dzin dys­funk­cyj­nych w różny inny spo­sób.

Do­ro­słe dziecko dys­funk­cji to tylko jedno z licz­nych okre­śleń na to, kim je­steś.

Chwilę temu wspo­mnie­li­śmy o tym, że trak­to­wa­nie po­ję­cia DDA/DDD jako od­da­ją­cego cię w pełni może być dla cie­bie bar­dzo szko­dliwe. Nie tylko dla­tego, że może cię to utwier­dzać w po­czu­ciu braku kon­troli nad wła­snym ży­ciem, lecz także dla­tego, że ta­kie po­dej­ście ob­dziera cię z two­jej uni­ka­to­wo­ści. Nie ma dwóch ta­kich sa­mych do­ro­słych dzieci al­ko­ho­li­ków/dys­funk­cji. To jedna z two­ich cech, która sama w so­bie jest tylko nie­wielką czę­ścią ogrom­nego ob­razu.

Na toż­sa­mość do­ro­słych dzieci skła­dają się naj­róż­niej­sze kom­bi­na­cje. Mo­żesz iden­ty­fi­ko­wać się jako DDA i jed­no­cze­śnie part­nerka, sio­stra, przy­ja­ciółka, wiel­bi­cielka jazzu. A może jako DDD, lecz rów­nież ar­ty­sta, mąż, od­dany oj­ciec, gra­fik z pa­sji i za­wodu, ma­rzy­ciel. Czę­ścią two­jej toż­sa­mo­ści są m.in. role spo­łeczne i za­wo­dowe, które od­gry­wasz, twoje za­in­te­re­so­wa­nia, za­lety i sła­bo­ści, plany na przy­szłość.

Grupa do­ro­słych dzieci jest rów­nież nie­jed­no­rodna pod ką­tem trud­no­ści, ja­kie prze­żywa. Stąd też sprzecz­no­ści w nie­któ­rych ce­chach opi­sy­wa­nych jako ty­powe dla DDA czy DDD (na przy­kład brak aser­tyw­no­ści i sta­wia­nia gra­nic ver­susim­pul­syw­ność i czę­ste prze­ży­wa­nie gniewu).

Syn­drom DDA/DDD to nie wy­rok.

W dal­szej czę­ści książki opo­wiem ci o ba­da­niu, któ­rego wy­niki su­ge­rują, że wiele osób z syn­dro­mem DDA i DDD żyje z prze­ko­na­niem: „Taki(-a) będę już za­wsze”. Jed­no­cze­śnie po­każę ci, że efekty te­ra­pii do­ro­słych dzieci su­ge­rują zu­peł­nie coś in­nego. Nie będę te­raz roz­wi­jała tego wątku, chcę zo­sta­wić cię ze świa­do­mo­ścią, że w twoim ży­ciu bar­dzo wiele może się zmie­nić. Kro­czysz te­raz drogą, którą prze­szło przed tobą już wielu.

Ży­wię na­dzieję, że wiesz już z grub­sza, kim są, a kim nie są do­ro­słe dzieci al­ko­ho­li­ków, i jaki był ogólny me­cha­nizm po­wsta­nia two­ich trud­no­ści. Przyj­rzyjmy się więc te­raz temu, co do­kład­nie mo­gło dziać się z twoim umy­słem od uro­dze­nia aż do dziś. Czego za­bra­kło w twoim dzie­ciń­stwie i czego szcze­gól­nie mocno ci te­raz bra­kuje? Jak funk­cjo­nuje twój układ ner­wowy i jaki ma to zwią­zek z by­ciem do­ro­słym dziec­kiem? Czy to moż­liwe, że cier­pisz na ze­spół stresu po­ura­zo­wego, skoro nie je­steś we­te­ra­nem?

Co ci się stało?

Ćwi­cze­nia

Za­sta­nów się, czy po lek­tu­rze tego roz­działu czu­jesz się do­ro­słym dziec­kiem al­ko­ho­lika/dys­funk­cji? Co cię do tego przy­bliża, a co od tego od­dala? Co to dla cie­bie zna­czy być lub nie być DDA lub DDD?

Czy w trak­cie lek­tury tego roz­działu mia­łeś(-aś) mo­menty, w któ­rych szcze­gól­nie mocno czu­łeś(-aś), że to, o czym pi­szę, bar­dzo do­brze od­daje twoje do­świad­cze­nia i we­wnętrzne prze­ży­cia? Je­śli tak, za­pisz cy­taty, które zro­biły na to­bie szcze­gólne wra­że­nie. Do każ­dego cy­tatu do­pisz (choćby ha­słowo), jak dany pro­blem czy me­cha­nizm ob­ja­wiał się bądź ob­ja­wia u cie­bie lub w two­jej ro­dzi­nie.

Nie­za­leż­nie od tego, jak od­po­wie­dzia­łeś(-aś) na pierw­sze py­ta­nie, pa­mię­taj, że po­ję­cie DDA/DDD nie opi­suje cię w pełni. Po­sta­raj się za­pi­sać co naj­mniej 10 okre­śleń in­nych niż DDA/DDD, które od­dają to, kim je­steś. Je­śli masz z tym trud­ność lub do głowy przy­cho­dzą ci same złe rze­czy na wła­sny te­mat, po­proś za­ufaną osobę o po­moc w wy­ko­na­niu tego ćwi­cze­nia.

[1] Na­dzieja dla Do­ro­słych Dzieci Al­ko­ho­li­ków.

[2] Treść The Laun­dry List po­brano z wi­tryny: https://adult­chil­dren.org/li­te­ra­ture/laun­dry-list/ (24.03.2023); tłu­ma­cze­nie po­cho­dzi od au­torki.

[3] Po­brano z wi­tryny: https://www.parpa.pl/in­dex.php/ro­dzina-dzieci/al-ateen (03.04.2023).

Roz­dział 2

Co ci się stało?

Style przywiązania, czyli jak budujemy relacje ze sobą i innymi

Co rządzi twoim życiem? O schematach osobistych

Wychowanie w rodzinie dysfunkcyjnej a doświadczenie traumy

Czy można mieć dobre życie, będąc dorosłym dzieckiem alkoholika/dorosłym dzieckiem dysfunkcji?

Roz­dział 3

Tak mi wstyd

Natura wstydu

O tym, jak DDA/DDD zaczynają wstydzić się siebie

Strategie ucieczki przed wstydem

Związki wstydu z uzależnieniem i współuzależnieniem

Droga do uwolnienia się od wstydu

Roz­dział 4

Ja i moje emocje

Czym i po co są emocje?

Dlaczego różnimy się sposobem przeżywania emocji?

Trudności emocjonalne specyficzne dla osób z syndromem DDA/DDD

Nieadaptacyjne strategie radzenia sobie z emocjami

Błędy w myśleniu, czyli jak sami zaczynamy katować się emocjami?

Techniki terapii poznawczo-behawioralnej pomocne w regulowaniu emocji

Powrót do siebie, czyli jak zacząć oswajać się z przeżywaniem emocji?

Roz­dział 5

Ja i moje relacje z innymi

Od czego zacząć budowanie relacji z innymi?

Odkryj sztukę komunikacji i rozwiązywania konfliktów

Roz­dział 6

Zasługujesz na pomoc, czyli psychoterapia na 400 sposobów

Nurty w psychoterapii

Nurt wybrany – i co teraz?

Leki od lekarza psychiatry – oprócz czy zamiast psychoterapii?

Zakończenie

Bibliografia

Źró­dła na­ukowe (w ko­lej­no­ści od­nie­sień w tek­ście)

Roz­dział 1

Ro­bin­son B.E., Rho­den J.L., Mar­ci­niak A. (2017). Po­moc psy­cho­lo­giczna dzie­ciom z ro­dzin al­ko­ho­lo­wych: prak­tyczny prze­wod­nik, Pań­stwowa Agen­cja Roz­wią­zy­wa­nia Pro­ble­mów Al­ko­ho­lo­wych.

Ryś M. (2007). Ro­dzinne uwa­run­ko­wa­nia psy­cho­spo­łeczne funk­cjo­no­wa­nia do­ro­słych dzieci al­ko­ho­li­ków, Wy­daw­nic­two Na­ukowe PWN.

Mar­ga­siń­ski A. (2009). Kon­cept DDA – efekt Bar­numa, „Te­ra­pia Uza­leż­nie­nia i Współ­uza­leż­nie­nia”, 3, s. 13–18.

Fo­rer B.R. (1949). The fal­lacy of per­so­nal va­li­da­tion: a clas­sroom de­mon­stra­tion of gul­li­bi­lity, „The Jo­ur­nal of Ab­nor­mal and So­cial Psy­cho­logy”, 44 (1), s. 118–123.

Lo­gue M.B., Sher K.J., Frensch P.A. (1992). Pur­por­ted cha­rac­te­ris­tics of adult chil­dren of al­co­ho­lics: A po­ssi­ble „Bar­num ef­fect”, „Pro­fes­sio­nal Psy­cho­logy: Re­se­arch and Prac­tice”, 23(3), s. 226–232.

Roz­dział 2

Ain­sworth M.D.S. (1978). The Bowlby-Ain­sowrth At­tach­ment The­ory, „Be­ha­vio­ral and brain scien­ces”, 1(3), s. 436–438.

Gut­t­mann-Ste­in­metz S., Cro­well J.A. (2006). At­tach­ment and exter­na­li­zing di­sor­ders: A de­ve­lop­men­tal psy­cho­pa­tho­logy per­spec­tive, „Jo­ur­nal of the Ame­ri­can Aca­demy of Child & Ado­le­scent Psy­chia­try”, 45(4), s. 440–451.

Young J.E., Klo­sko J.S., We­ishaar M.E. i wsp. (2014). Te­ra­pia sche­ma­tów: prze­wod­nik prak­tyka, Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­cho­lo­giczne.

Mel­li­bruda J. (2011). Sie­dem ście­żek in­te­gra­cji psy­cho­te­ra­pii: śla­dy dzie­cię­cych traum i tok­sycz­nych re­la­cji jako wy­zwa­nie, Wy­daw­nic­two Zie­lone Drzewo.

Fi­sher J. (2019). Te­ra­pia osób, które prze­trwały traumy zło­żone: jak prze­zwy­cię­żać me­cha­ni­zmy we­wnętrz­nej alie­na­cji, Wy­daw­nic­two Uni­wer­sy­tetu Ja­giel­loń­skiego.

Rze­szu­tek M., Lis-Tur­lej­ska M., Pięta M. i wsp. (2021). Pro­fi­les of po­st­trau­ma­tic stress di­sor­der (PTSD), com­plex po­st­trau­ma­tic stress di­sor­der (CPTSD), and sub­jec­tive well-be­ing in a sam­ple of adult chil­dren of al­co­ho­lics, „Psy­cho­lo­gi­cal trauma: the­ory, re­se­arch, prac­tice, and po­licy”, http://dx.doi.org/10.1037/tra­0001211.

Bo­ku­nie­wicz S. (2019). Funk­cjo­no­wa­nie spo­łeczne osób z Syn­dro­mem Do­ro­słego Dziecka Al­ko­ho­lika, https://www.re­se­arch­gate.net/pro­file/Syl­wia-Bo­ku­nie­wicz/pu­bli­ca­tion/340063004_Funk­cjo­no­wa­nie­_spo­lecz­ne­_o­so­b_z_Syn­dro­me­m_Do­ro­sle­go­_Dziec­ka­_Al­ko­ho­lika/links/5e­74e­aa5a­6fdc­c634787c087/Funk­cjo­no­wa­nie-spo­leczne-osob-z-Syn­dro­mem-Do­ro­slego-Dziecka-Al­ko­ho­lika.pdf, do­stęp: 05.01.2024.

Ni­ko­dem­ska S. (2002). Funk­cjo­no­wa­nie psy­cho­spo­łeczne DDA przed i po te­ra­pii, „Te­ra­pia Uza­leż­nie­nia i Współ­uza­leż­nie­nia”, 6(27), s. 6–11.

Roz­dział 3

Yalom I.D., Leszcz M. (2006). Psy­cho­te­ra­pia gru­powa: teo­ria i prak­tyka, Wy­daw­nic­two Uni­wer­sy­tetu Ja­giel­loń­skiego.

Mel­lody P. (2005). Tok­syczne związki, War­szawa, J. San­tor­ski & Co Agen­cja Wy­daw­ni­cza.

Praj­sner M. (2002). Ro­dzina dys­funk­cyjna, „Re­me­dium” 2022, 5, s. 18–19.

Wells M.C., Hill M.B., Brack G. i wsp. (2006). Co­de­pen­dency’s Re­la­tion­ship to De­fi­ning Cha­rac­te­ri­stics in Col­lege Stu­dents,„Jo­ur­nal of Col­lege Stu­dent Psy­cho­the­rapy”, 20(4), s. 71–84.

Śla­ski S. (2019). Style przy­wią­za­nia z part­ne­rem i przy­ja­ciółmi a ce­chy oso­bo­wo­ści u ko­biet współ­uza­leż­nio­nych, „Pol­skie Fo­rum Psy­cho­lo­giczne”, 24 (4), s. 443–466.

Roz­dział 4

Mel­li­bruda J., op. cit.

Chess S., Tho­mas A. (1986). Tem­pe­ra­ment in Cli­ni­cal Prac­tice, Lon­don, Gu­il­ford.

Gold­berg L.R. (1990). An al­ter­na­tive „de­scrip­tion of per­so­na­lity”: The Big Five fac­tor struc­ture, „Jo­ur­nal of Per­so­na­lity and So­cial Psy­cho­logy”, 59, s. 1216–1229.

Ko­koszka A. (2009). Wpro­wa­dze­nie do te­ra­pii po­znaw­czo-be­ha­wio­ral­nej. Pod­sta­wowe za­sady i przy­kłady z prak­tyki kli­nicz­nej z opi­sami Ar­thura Fre­emana, Tul­lio Scri­mali i Franka Dat­ti­lio, Wy­daw­nic­two Uni­wer­sy­tetu Ja­giel­loń­skiego.

Roz­dział 5

Fi­sher J., op. cit.

Roz­dział 6

Oso­bom, które chcą le­piej po­znać spo­sób my­śle­nia psy­cho­te­ra­peu­tów po­szcze­gól­nych nur­tów, jak rów­nież le­piej zro­zu­mieć na­turę za­bu­rzeń zdro­wia psy­chicz­nego, któ­rych czę­sto do­świad­czają DDA/DDD, po­le­cam kilka rze­tel­nych po­zy­cji.

McWil­liams N. (2021). Dia­gnoza psy­cho­ana­li­tyczna, Nowe, zak­tu­ali­zo­wane wy­da­nie, Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­cho­lo­giczne.

Po­piel A., Pra­głow­ska E. (2022). Psy­cho­te­ra­pia po­znaw­czo-be­ha­wio­ralna. Teo­ria i prak­tyka, Wy­daw­nic­two Na­ukowe PWN.

Young J.E. i wsp., op. cit.

Me­arns D., Thorne B. (2010). Te­ra­pia skon­cen­tro­wana na oso­bie, Wy­daw­nic­two Uni­wer­sy­tetu Ja­giel­loń­skiego.

Skot­tun G., Ashild K. (2023). Prak­tyka Te­ra­pii Ge­stalt. Teo­ria i do­świad­cza­nie, Ofi­cyna Zwią­zek Otwarty.

Mel­li­bruda J., op. cit.

Yalom I.D., Leszcz M., op. cit.

Ja­rema M. (2016). Psy­chia­tria. Pod­ręcz­nik dla stu­den­tów me­dy­cyny, Wy­daw­nic­two Le­kar­skie PZWL.

Źró­dła po­pu­lar­no­nau­kowe – li­te­ra­tura po­le­cana i inne war­to­ściowe ma­te­riały (w ko­lej­no­ści od­nie­sień w tek­ście)

Roz­dział 1

Ko­tla­rek M. Wielki spór o DDA, https://psy­cho­log-pi­sze.pl/wielki-spor-o-dda/, do­stęp: 01.01.2024.

Kin­ney J., Lep­ton G., DDA – słow­ni­czek psy­cho­lo­giczny, https://psy­cho­lo­gia.edu.pl/slow­nik/id.dda/i.html, do­stęp: 05.01.2024.

Woj­na­row­ski J. DDA – zo­diak, szu­flada, sprę­żyna, https://kli­nika-po­znan.pl/dda-zo­diak-szu­flada-spre­zyna/, do­stęp: 05.01.2024.

Sak M. Do­ro­słe Dzieci Al­ko­ho­li­ków (DDA) – kim są? Czy na­prawdę ist­nieją?, https://psy­cho­me­dic.pl/do­ro­sle-dzieci-al­ko­ho­li­kow-kto-to/, do­stęp: 05.01.2024.

Sak M. Tok­syczna ro­dzina – jak ją roz­po­znać?, https://sen­sly.com/blog/tok­syczna-ro­dzina-jak-ja-roz­po­znac/, do­stęp: 05.01.2024.

Roz­dział 3

Tok­syczny wstyd u DDA/DDD – jak so­bie z nim ra­dzić? i inne od­cinki pod­ca­stu Ju­lia Ka­wa­lec Psy­cho­te­ra­pia In­te­gr­cyjna (do­stęp­nego m.in. na Spo­tify).

Hel­l­stein T. (2006). Wspar­cie dla do­ro­słych al­ko­ho­li­ków: hi­po­po­tam w po­koju sto­ło­wym, Wy­daw­nic­two Fe­eria.

Ac­ker­man R. (2020). Wy­ro­snąć z DDA. Wspar­cie dla do­ro­słych có­rek al­ko­ho­li­ków, Wy­daw­nic­two Fe­eria.

Ac­ker­man R. (2022). Wspar­cie dla do­ro­słych sy­nów z dys­funk­cyj­nych do­mów i ich bli­skich, Wy­daw­nic­two Fe­eria.

Cer­mak T., Rutzky J. (2011). Pod­ręcz­nik. Stop­nie wy­zdro­wie­nia dla do­ro­słych dzieci al­ko­ho­li­ków, se­ria „Czas na Wy­le­cze­nie”, Wy­daw­nic­two Cha­rak­tery.

Cer­mak T., Rutzky J. (2011). Prze­wod­nik. Droga do wy­zdro­wie­nia dla do­ro­słych dzieci al­ko­ho­li­ków, se­ria „Czas na Wy­le­cze­nie”, Wy­daw­nic­two Cha­rak­tery.

Roz­mowy o trau­mie i uza­leż­nie­niu i inne od­cinki pod­ca­stu Ład­nie o Trau­mie psy­cho­trau­ma­to­lożki Sa­biny Sa­dec­kiej (do­stęp­nego m.in. na Spo­tify).

Roz­dział 4

Schwartz A. (2020). Zło­żony ze­spół stresu po­ura­zo­wego: jak od­zy­skać in­te­gral­ność psy­chiczną i kon­trolę nad emo­cjami? Ze­szyt ćwi­czeń, Wy­daw­nic­two Uni­wer­sy­tetu Ja­giel­loń­skiego.

Cy­kliń­ska A. (2022). Prze­wod­nik po emo­cjach. Jak le­piej ro­zu­mieć wła­sne uczu­cia, Wy­daw­nic­two W.A.B.

Deb D. (2022). Za­ko­twi­czeni. Jak oswoić układ ner­wowy dzięki teo­rii po­li­wa­gal­nej, Wy­daw­nic­two Uni­wer­sy­tetu Ja­giel­loń­skiego.

Sak M. Eks­pre­syjne pi­sa­nie? Twoja głowa Ci za to po­dzię­kuje!, https://psy­cho­me­dic.pl/eks­pre­syjne-pi­sa­nie-a-zdro­wie-psy­chiczne/, do­stęp: 05.01.2024.

Roz­dział 5

Schwartz A., op. cit.

Gib­son Lind­say C. (2018). Do­ro­słe dzieci nie­doj­rza­łych emo­cjo­nal­nie ro­dzi­ców. Jak uwol­nić się od prze­szło­ści i za­cząć nowe ży­cie, Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­cho­lo­giczne.

Bo­urne E.J. (2011). Lęk i fo­bia. Prak­tyczny po­rad­nik dla osób z za­bu­rze­niami lę­ko­wymi, Wy­daw­nic­two Uni­wer­sy­tetu Ja­giel­loń­skiego.

Cho­den G.P. (2021). Uważne współ­czu­cie, Gdań­skie Wy­daw­nict­wo Psy­cho­lo­giczne.

Ryś N. (2022). Po­rad­nik ob­sługi umy­słu. Jak so­bie ra­dzić z trud­nymi emo­cjami, Wy­daw­nic­two RM.

Jak żyć dobrze, będąc DDA

Marta Sak

© by Wydawnictwo RM, 2024 All rights reserved.

Wydawnictwo RM, 03-808 Warszawa, ul. Mińska 25 [email protected], www.rm.com.pl

Żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmy lub przy użyciu innych systemów, bez pisemnej zgody wydawcy.

Wszystkie nazwy handlowe i towarów występujące w niniejszej publikacji są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm odnośnych właścicieli.

Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książki, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji. Wydawnictwo RM nie jest w żadnym przypadku odpowiedzialne za jakąkolwiek szkodę będącą następstwem korzystania z informacji zawartych w niniejszej publikacji, nawet jeśli Wydawnictwo RM zostało zawiadomione o możliwości wystąpienia szkód.

ISBN 978-83-8151-832-1 ISBN 978-83-7147-133-9 (ePub) ISBN 978-83-7147-134-6 (mobi)

Edytor i redaktor prowadząca: Justyna MrowiecRedakcja: Justyna MrowiecRedakcja merytoryczna: Joanna Maciejewska (rozdziały 2 i 3),Alicja Stankiewicz (rozdziały 4 i 5), Marta Piasecka (rozdziały 2 i 6)Korekta: Marta Stochmiałek, Małgorzata RóżyckaEdytor wersji elektronicznej: Tomasz ZajbtOpracowanie wersji elektronicznej: Marcin FabijańskiWeryfikcja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec

W razie trudności z zakupem tej książki prosimy o kontakt z wydawnictwem: [email protected]