Jeden błąd - Gabriela Gargaś - ebook + książka

Jeden błąd ebook

Gabriela Gargaś

4,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Czy kiedykolwiek myślałaś, ile może kosztować Cię jeden błąd?

Co, jeśli jedna chwila nieuwagi zmieni całe Twoje życie na zawsze?

Nowa powieść Gabrieli Gargaś to poruszająca historia kobiet, które żyją za kratami – nie tylko tymi z metalu, ale również tymi niewidzialnymi, utworzonymi z poczucia winy, wyrzutów sumienia i straconych szans.

W tej historii pada pytanie: dlaczego ja? Odpowiedź łamie serce: jeden błąd. A przecież niekiedy wystarczy być po prostu w niewłaściwym miejscu i czasie…

Karolina spędziła dzieciństwo z matką alkoholiczką, szukając jedzenia w śmietnikach.

Dagmara przeżyła załamanie nerwowe i znalazła się w szpitalu psychiatrycznym.

Kama i Aleks za kulisami korporacyjnej współpracy rozpoczynają płomienny romans.

Jedna kłótnia, jedno zdarzenie powodują, że wszystko wywraca się do góry nogami.

Autorka bestsellerowych powieści obyczajowych odwiedziła osadzone w areszcie śledczym. Wysłuchała ich poruszających historii o walce z samotnością i próbach odzyskania nadziei. Jeden błąd to opowieść o odwadze, upadkach i przebaczeniu – zwłaszcza sobie samej.

Gabriela Gargaś w losach kilku bohaterek ukazuje, jak nasze decyzje mogą zmienić całe nasze dotychczasowe życie, a pozornie nieistotne zdarzenia wpływają na przyszłość.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 316

Oceny
4,0 (11 ocen)
4
5
1
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Anulaaak

Dobrze spędzony czas

Przeplatany los kilku osób, które popełniając jeden błąd wiele tracą, Polecam
00
janinamat

Nie polecam

Wow! Jakie nudy!
00
Goszaczyta98

Nie oderwiesz się od lektury

🌺 ”𝓙𝓮𝓭𝓮𝓷 𝓫ł𝓪̨𝓭” 𝓖𝓪𝓫𝓻𝓲𝓮𝓵𝓪 𝓖𝓪𝓻𝓰𝓪𝓼́ 🌺 •• Nowa powieść Gabrieli Gargaś to poruszająca historia kobiet, które żyją za kratami – nie tylko tymi z metalu, ale również tymi niewidzialnymi, utworzonymi z poczucia winy, wyrzutów sumienia i straconych szans. •• ▪️𝗥𝗘𝗖𝗘𝗡𝗭𝗝𝗔 ▪️ Gabriela Gargaś swoją najnowszą książką „Jeden błąd” uświadamia człowieka jak jeden błąd może przekreślić całe nasze życie. Z najdelikatniejszą wrażliwością przedstawia nam historię ludzi, które na własnej skórze tego doświadczyły. Autorka odwiedziła kobiety osadzone za więziennymi murami i wysłuchała ich opowieści, na której uplotła tę historię. JEDEN BŁĄD. Czasem jedno potknięcie wystarczy, by stracić wszystko to co kochamy, to na co pracowaliśmy. Gabriela Gargaś, by przedstawić nam historię tych kobiet, odwiedziła warszawskie więzienie, żeby poznać ich prawdziwe historie. Wiedziałam, że powieść Gabrieli Gargaś będzie bardzo ciężką i absorbującą lekturą, bowiem historia oparta jest częśc...
00
wanda79

Nie oderwiesz się od lektury

"Czy nasza przeszłość definiuje naszą teraźniejszość? [...] Czy to, że przez chwilę było się złym człowiekiem sprawia, że tracisz całe dobro"? Myślałam, że to będzie tak: świat zza krat okiem osób, które popełniły w życiu tylko jeden błąd. Coś na zasadzie spisanego wywiadu, raportu w jakiejś takiej surowej formie. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy dotarło do mnie, że czeka na mnie coś zupełnie innego, naprawdę ciekawego i bardzo emocjonalnego. Czasem kolorowe, czasem szare. Momentami szczęśliwe, zwykle czarno-białe. Życie w jego prawdziwej i raczej bolesnej odsłonie. A tam? "Pobudka, ścielenie łóżka, spacer, śniadanie. Zajęcia. Obiad. Sprzątanie. Kolacja i sen. I tak dzień za dniem". To nie będzie recenzja w takim klasycznym wydaniu, bo ja o emocjach chcę i tak to napiszę, no przynajmniej postaram się. Pobyt za kratami to nie tylko takie w klasycznym pojęciu więzienie, to również pewnego rodzaju wewnętrzne udręczenie. Bolesna świadomość konsekwencji popełnionego czynu po jednej st...
00
myRed

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna książka ♥️ polecam
00

Popularność




Opieka re­dak­cyjna: DO­ROTA WIERZ­BICKA
Re­dak­cja: MAG­DA­LENA WO­ŁO­SZYN-CĘPA
Ko­rekta: BIANKA DZIAD­KIE­WICZ, EWA KO­CHA­NO­WICZ, EMI­LIA KO­LINKO
Pro­jekt okładki: PA­WEŁ PAN­CZA­KIE­WICZ
Na okładce wy­ko­rzy­stano zdję­cie: © Fre­epik, https://ti­ny­url.com/3c­b45uad
Re­dak­tor tech­niczny: RO­BERT GĘ­BUŚ
© Co­py­ri­ght by Ga­briela Gar­gaś © Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2024
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-08-07991-1
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl tel. (+48 12) 619 27 70
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Hi­sto­rie przed­sta­wione w książce są fik­cją li­te­racką luźno in­spi­ro­waną wy­da­rze­niami au­ten­tycz­nymi. Dla po­trzeb opo­wie­ści i wzmoc­nie­nia jej dy­na­mi­zmu zmie­ni­łam w nie­któ­rych miej­scach aspekty prawne.

Au­torka

Chcia­ła­bym Ci coś na­pi­sać...

Otóż to, że ina­czej to so­bie wy­obra­ża­łam. Może jest tak, że lu­dzie z re­guły ina­czej so­bie wy­obra­żają pewne sprawy, rze­czy, miej­sca, w któ­rych nie byli...

Cza­sem wy­obra­że­nia ni­jak się mają do tego, jak wy­gląda rze­czy­wi­stość.

Mamy ten­den­cję do jej nad­mier­nego bar­wie­nia.

A więc ina­czej to so­bie wy­obra­ża­łam. Bar­dziej fil­mowo? Dra­ma­tycz­nie? Nie wiem.

Czy się ba­łam? Tak. Na­wet nie tego, czy mo­głoby mi się coś stać, ale tego, że mo­gła­bym po­wie­dzieć tym dziew­czy­nom coś, co by je ura­ziło...

We­szłam do bu­dynku aresztu śled­czego z Adą i We­ro­niką. Do­wody zo­stały u straż­nika w dy­żurce. Odło­ży­ły­śmy te­le­fony i to­rebki do sza­fek. Prze­szłam da­lej. Bez ni­czego.

Nie wie­dzia­łam, że je­stem uza­leż­niona od te­le­fonu. Czu­łam się dziw­nie. Zda­łam so­bie sprawę, jak bar­dzo przy­ro­słam do tego urzą­dze­nia. I cały czas spraw­dza­łam, gdzie je mam.

Ale nie to było naj­dziw­niej­sze.

Prze­szłam przez pierw­sze okra­to­wane drzwi i usły­sza­łam za sobą szczęk prze­krę­ca­nego klu­cza. Do­zna­łam dziw­nego uczu­cia, ni to stra­chu, ni lęku. I zda­łam so­bie sprawę, że zo­sta­łam za­mknięta. To prze­ra­ziło mnie chyba naj­bar­dziej. Po­tem prze­szłam przez ko­ry­tarz, wy­szłam na ze­wnątrz, by przejść do na­stęp­nego bu­dynku. Mi­nę­łam areszt śled­czy oraz spa­cer­niak i we­szłam na od­dział za­mknięty. Jedna krata, druga, schody na pię­tro i ko­lejna krata, która zo­stała za mną za­mknięta.

Na­gle zro­zu­mia­łam, że je­stem w za­mknię­tym po­miesz­cze­niu bez okien, jak­bym znaj­do­wała się w pu­dełku. Do mo­ich noz­drzy wtar­gnął za­pach stę­chli­zny, potu i dymu pa­pie­ro­so­wego.

Za­czę­łam od­czu­wać pa­nikę. Czu­łam, jak w gar­dle ro­śnie mi ja­kaś klu­cha.

Zda­łam so­bie sprawę, że je­stem w miej­scu, z któ­rego sama nie mogę wyjść. I ta prze­ra­ża­jąca świa­do­mość, że gdy­bym chciała uciec, to... nie mo­gła­bym swo­bod­nie tego zro­bić.

Kiedy się za­sta­na­wiam, kogo spo­dzie­wa­łam się zo­ba­czyć, na myśl przy­cho­dzą mi więź­niarki, ta­kie, jak przed­sta­wia się je w fil­mach – groźne, buń­czuczne, nie­przy­stępne. Do świe­tlicy we­szły na­to­miast zwy­kłe ko­biety w róż­nym wieku. I choć mia­łam świa­do­mość, że to ko­biety po wy­ro­kach, które po­peł­niły po­ważne prze­stęp­stwa, to gdy je zo­ba­czy­łam, po­my­śla­łam, że są cał­kiem zwy­czajne. I gdy­bym spo­tkała się z nimi w in­nym miej­scu, z któ­rąś być może mo­gła­bym na­wią­zać zna­jo­mość.

Chcia­ła­bym za­py­tać ja­kie­goś psy­chia­try, jak to jest – dla­czego na przy­kład czło­wiek lubi dru­giego czło­wieka za ja­kąś jego ce­chę albo za uśmiech, a o jego wa­dach nie my­śli? Czy mózg wy­piera złe rze­czy, kiedy ży­wimy do ko­goś cie­płe uczu­cia?

Na po­czątku nie wie­dzia­łam, co po­wie­dzieć, bo nie chcia­łam, żeby osa­dzone miały wra­że­nie, że je­stem od nich lep­sza. A ja nie czu­łam się lep­sza.

Więc było drę­two. Bo wa­ży­łam każde słowo. Po­dob­nie We­ro­nika, z którą przy­go­to­wa­łam pre­zen­ta­cję. Obie by­ły­śmy spięte. Ale po­tem ja­koś po­szło... Żarty, opo­wia­da­nie hi­sto­rii. Dziew­czyny też się otwo­rzyły i za­częły opo­wia­dać o so­bie.

I po­my­śla­łam, że jest mi z nimi na­prawdę przy­jem­nie.

Po chwili zda­łam so­bie sprawę, że da­rzę je sym­pa­tią. Jak działa ludzki mózg? Dla­czego prze­sta­łam wi­dzieć to, co złe: ich zbrod­nie i prze­wi­nie­nia? Zo­ba­czy­łam przed sobą ko­biety pełne wraż­li­wo­ści, uśmiech­nięte, żar­tu­jące. Nie­które wy­kształ­cone, ze swo­imi bo­lącz­kami, smut­kami i roz­cza­ro­wa­niem, że szam­pon w wię­zie­niu kosz­tuje kro­cie...

I za­po­mnia­łam, że może któ­raś z nich za­biła czy­jąś córkę, że ko­goś skrzyw­dziła. Dla­czego czło­wiek wy­piera ta­kie rze­czy?

Te ko­biety, które przede mną sie­działy, za­częły wy­da­wać mi się co­raz mniej obce. W ich oczach wi­dzia­łam nie tylko hi­sto­rie błę­dów, ale też iskierki na­dziei, tę­sk­notę za utra­co­nym ży­ciem, skru­chę. Z cza­sem ich prze­stęp­stwa za­częły blak­nąć w mo­jej pa­mięci, ustę­pu­jąc miej­sca ich obec­nym po­sta­ciom.

Wtedy zro­zu­mia­łam, że ludzki umysł po­trafi do­sko­nale wy­pie­rać nie­wy­godną prawdę.

Arek, psy­cho­log, po­wie­dział mi na­stęp­nego dnia:

– To me­cha­nizm obronny, który po­zwala nam kon­ty­nu­ować in­te­rak­cje bez cią­głego przy­po­mi­na­nia so­bie o złu, któ­rego ktoś się do­pu­ścił. Po­maga stwo­rzyć bar­dziej zno­śną rze­czy­wi­stość, w któ­rej można funk­cjo­no­wać. W na­szych umy­słach cię­żar winy i prze­szło­ści za­czyna być za­stę­po­wany przez współ­czu­cie i zro­zu­mie­nie dla obec­nej sy­tu­acji dru­giej osoby. To nie jest pro­ces świa­domy; dzieje się to stop­niowo, nie­zau­wa­żal­nie, aż pew­nego dnia spo­strze­gamy, że na­sze pier­wotne obawy i sądy znik­nęły. Jed­nak wy­par­cie ma też swoje mroczne strony. Cza­sem pro­wa­dzi do za­po­mnie­nia o praw­dzi­wych za­gro­że­niach. To cienka li­nia po­mię­dzy zro­zu­mie­niem a za­po­mnie­niem, mię­dzy em­pa­tią a igno­ran­cją.

Gdy sie­dzia­łam w świe­tlicy, śmie­jąc się z żar­tów tych ko­biet i słu­cha­jąc ich hi­sto­rii, za­sta­na­wia­łam się, jak wiele jesz­cze nie wiem, jak wiele je­stem go­towa zi­gno­ro­wać, by móc pa­trzeć na nie jak na równe so­bie. Czy to praw­dziwa ak­cep­ta­cja, czy je­dy­nie nie­chęć do kon­fron­ta­cji z trudną prawdą?

Mia­łam do dziew­czyn mnó­stwo py­tań i nie wie­dzia­łam, które są od­po­wied­nie, a które nie.

– Można tu się z kimś za­przy­jaź­nić? – za­py­ta­łam.

– Można. Ale tak jak w ży­ciu można się za­wieść – od­parła blon­dynka z dłu­gimi wło­sami.

– My­ślę, że czy tu, czy tam... za­wsze można się za­wieść na dru­gim czło­wieku – po­wie­dzia­łam.

– Masz ra­cję. – Dziew­czyna w ku­cyku po­ki­wała głową.

– A tę­sk­nota?

– Wiesz, tę­skni się za wszyst­kim... Za tym, że deszcz pada, za wkur­wie­niem na korki, za pracą, za zje­ba­nym sze­fem, za ro­dziną, za tym, że cza­sem jest źle i trzeba na­pro­sto­wać sprawy. Za za­ku­pami w Bie­drze – do­dała ta naj­bar­dziej ga­da­tliwa, ta z bły­skiem w oczach.

– To cie­kawe. Wiesz, ja ostat­nio wku­rzy­łam się na ko­lejkę do kasy w Bie­drze – oznaj­mi­łam.

– Też bym chciała się po­wku­rzać.

– Wi­dzisz, a ja tego nie do­ce­niam. Można się przy­zwy­czaić do tego miej­sca?

– Tak – od­po­wie­działa śliczna dłu­go­włosa dziew­czyna.

– Nie... Ni­gdy się nie przy­zwy­czaję – od­parła ta z blond wło­sami, która była bar­dzo in­te­li­gentna i przy­jemna.

– Dla­czego?

– To miej­sce odziera czło­wieka z god­no­ści. Wiem, my­ślisz, że sie­dzę tu­taj za karę... I po­winno mi być źle.

– Nie. Wcale tak nie my­ślę – za­prze­czy­łam.

– A ja się przy­zwy­cza­iłam – mówi ta roz­ga­dana dziew­czyna z dłu­gimi ru­dymi wło­sami.

– Dla­czego?

– Dla­czego się przy­zwy­cza­iłam? Prze­czy­taj moją hi­sto­rię, a wszystko bę­dziesz wie­działa – od­po­wie­działa ru­do­włosa pięk­ność. – Je­stem Mi­sia Mała. Tu­taj mi le­piej. Tu jest moja wielka ro­dzina.

– Le­piej niż tam?

– Le­piej. Wiesz dla­czego? – Spoj­rzała mi w oczy.

– Nie mam po­ję­cia...

– Po­znaj moją hi­sto­rię.

Za­nim za­głę­bisz się w moją opo­wieść, weź so­bie te słowa do ser­du­cha!

Za­miast mnie osą­dzać i oce­niać moje ży­cie, włóż moje buty, przejdź ścieżki, które ja prze­szłam, prze­żyj moje bóle, smutki i cier­pie­nia... Wy­trzy­maj tyle, ile ja wy­trzy­ma­łam, upad­nij tam, gdzie ja upa­dłam, i pod­nieś się tak samo, jak ja się pod­nio­słam. Kiedy już na­prawdę po­znasz moją hi­sto­rię, zy­skasz prawo, żeby oce­niać moje ży­cie, tylko my­ślę, że może cię to prze­ro­snąć!

Od dzie­ciaka mia­łam ciężko, bo roz­bita ro­dzina i mi­ło­ści garść nie­wielka. Roz­bita ro­dzina to mało po­wie­dziane – stra­cone młode lata, bo w ośrod­kach i bi­du­lach prze­sie­dziane. W domu al­ko­hol i prze­moc, co­raz bar­dziej się bun­to­wa­łam. Od szó­stych uro­dzin ży­łam w wiel­kim stra­chu, moja Ko­chana Ma­mu­sia le­żała w śpiączce w szpi­talu. W końcu po pię­ciu la­tach stało się naj­gor­sze – na za­wsze ją stra­ci­łam. Ro­dzina za­stęp­cza to nie to samo, na­wet Pra­bab­cia i dal­sza ro­dzina nie da­wali so­bie ze mną rady – ja wiem, że gdzieś tam je­steś, tę­sk­nię za Tobą, Mamo!

Ojca prak­tycz­nie nie mia­łam, bo więk­szość mo­jego dzie­ciń­stwa w kry­mi­na­łach prze­sie­dział.

W końcu ko­lejna ro­dzina za­stęp­cza. Wu­jek był woj­sko­wym, tak bar­dzo nie chcę o tym pa­mię­tać. Szcze­rze go nie­na­wi­dzę, ale mu­szę o nim wspo­mnieć.

Kie­ruję to do cie­bie, ty chory pa­jacu! Jak mo­głeś tak bić małe dziecko?! W tym aka­pi­cie nie będę się za bar­dzo pro­du­ko­wać na twój te­mat, bo nie je­steś na­wet tego wart, ale parę słów so­bie za­pa­mię­taj. Kiedy tra­fisz do pie­kła, dia­beł cię nie po­mi­nie. Bę­dziesz sma­żył się w smole, srogo tego ża­ło­wał. Po­my­ślisz wtedy o mnie i bę­dziesz wspo­mi­nał moje słowa.

Do dziś pa­mię­tam, jak ucie­ka­łam z domu i szu­ka­łam po­mocy. W końcu się udało i wy­cią­gnę­łam z tego pie­kła też ro­dzeń­stwo.

Po­tem złe to­wa­rzy­stwo, ina­czej być nie mo­gło, wy­cho­wana tak na­prawdę przez brudne ulice. Bar­dzo zbłą­dzi­łam i nikt nie umiał mnie po­wstrzy­mać, na­wet ro­dzeń­stwo i do­brzy przy­ja­ciele ro­dziny. Mia­łam dwa­na­ście lat, kiedy za­czę­łam pró­bo­wać, jak sma­kują używki. Al­ko­hol, nar­ko­tyki, po­peł­nia­łam już pierw­sze prze­stęp­stwa, tak bar­dzo za­ła­ma­łam się po śmierci Mamy. Nic mi nie po­mo­gło! Bra­ko­wało mi cie­pła, wspar­cia, praw­dzi­wej ro­dziny. Ja tak nie chcia­łam żyć, prze­kli­na­łam swoje ży­cie, cią­gle przez or­gany ści­gana, wciąż na gi­gan­cie. Ucie­ka­łam z bi­duli do mo­jej scho­ro­wa­nej Pra­babci, aby przy niej być i po­ma­gać.

Mia­łam pięt­na­ście lat, gdy tra­fi­łam do MOW-u[1]. Troszkę się ogar­nę­łam, ale to było za mało, więc na nogi nie sta­nę­łam.

W dwa ty­siące szes­na­stym roku ko­lejna tra­ge­dia – uko­chana Pra­bab­cia też sta­nęła u bram nieba. Ona była dla mnie wszyst­kim, za­wsze mnie bro­niła. Zo­stały tylko sio­stry, za któ­rymi stanę mu­rem, mimo że są bar­dzo chore. Nikt nie ma prawa ich do­tknąć, po­bić, ob­ra­żać, wy­śmie­wać z po­wodu cho­rób, chyba że chce mieć ze mną na pieńku. Za­czę­łam się co­raz bar­dziej pod­no­sić, aż w końcu się udało!

Tre­ner Kuba, któ­rego po­zna­łam w ośrodku wy­cho­waw­czym na jed­nych z za­jęć – to on po­tra­fił do mnie do­trzeć. Trak­to­wa­łam go jak ojca, mo­głam za­wsze na niego li­czyć. W końcu od­kry­łam swoje pa­sje – za­pasy i trój­bój si­łowy. Ogól­nie po­szłam w sport całą sobą. A trój­bój si­łowy to moje naj­więk­sze za­mi­ło­wa­nie – nie bez po­wodu tra­fi­łam do klubu Ty­tan Team Łódź. Ciężko w MOW-ie tre­no­wa­łam, tak się od­da­łam mo­jej pa­sji, że zo­sta­łam mi­strzy­nią Eu­ropy i dwu­krotną mi­strzy­nią Pol­ski. Jako ju­nior! Z cza­sem dzięki pew­nej wy­cho­waw­czyni wstą­pi­łam do wo­lon­ta­riatu, bo pra­gnę­łam po­ma­gać in­nym dzie­ciom. Co ty­dzień by­łam w szpi­talu jako wo­lon­ta­riuszka Fun­da­cji Krwinka, dla dzieci z cho­ro­bami no­wo­two­ro­wymi. Do­brze to wspo­mi­nam mimo wi­doku cier­pią­cych ma­lu­chów.

Kiedy wy­szłam z MOW-u, nie mi­nęło dużo czasu i za­czę­łam znowu od­wa­lać. Po­wrót na stare śmieci nie był do­brym po­my­słem. Na­wet da­leka ro­dzina się mnie wy­parła i mu­sia­łam sama so­bie ra­dzić. Bra­cia, o któ­rych nie wspo­mi­nam, byli w kry­mi­nale. By­łam zdana tylko na sie­bie.

Pi­cie, po­bi­cia, kra­dzieże, dam­ski bok­ser – przy tym cią­gle mi serce krwawi, bo cho­dzę z no­żem wbi­tym. Męż­czy­zną cię nie na­zwę ni­gdy.

Szcze­rze mó­wiąc, cie­szę się, że je­stem w kry­mi­nale, bo od­cię­łam się od wszyst­kiego. Nie mia­łam skoń­czo­nych dwu­dzie­stu lat, jak tu przy­szłam, i do dzi­siaj tu tkwię. Jesz­cze tro­chę i wyjdę, za­cznę nową drogę. Jak to pi­szę, mam dwa­dzie­ścia cztery lata i bar­dzo się cie­szę, że mogę po­zna­wać do­brych lu­dzi, uczest­ni­cząc w za­ję­ciach – po wyj­ściu będę utrzy­my­wała kon­takt z Fun­da­cją Dom Kul­tury.

Chyba na ra­zie wy­star­czy, nie będę was za­nu­dzać. Trzy­maj­cie się!

Mi­sia Mała

PRZY­PISY

[1] MOW – Mło­dzie­żowy Ośro­dek Wy­cho­waw­czy.