Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Dominik staje na głowie by przekonać Lenę do powrotu do domu cioci Teresy. Kamil, który choć nie rozumie determinacji przyjaciela, postanawia mu tym pomóc.
Lena ponownie mierzy się z przeszłością, gdy Darek próbuje siłą zmusić ją do powrotu do Warszawy. Na dodatek zdaje sobie sprawę z tego, że będzie musiała w końcu porozmawiać z rodzicami.
Perspektywa zbliżającego się ślubu Łukasza i Patrycji spędza jej sen z powiek, gdyż Kuba może nie wrócić do kraju na czas.
Dziewczyna ma wrażenie, że błądzi po omacku szukając rozwiązania.
Czy Lena odważy się przyjąć pomocną dłoń i pozwoli poprowadzić się przez burzliwy okres
-----------------------------------
Co się dzieje, kiedy bolesna przeszłość dopada człowieka? Przekonacie się o tym śledząc poruszające losy dziewczyny, której przeznaczenie bezustannie rzuca kłody pod nogi. Historia Leny pochłonie Was bez reszty, wyciśnie z oczu łzy wzruszenia i sprawi, że długo nie będziecie mogli o niej zapomnieć. „Kiedy szukam” to szczera, niepowtarzalna i bardzo życiowa powieść. Gorąco polecam!
Monika Maliszewska, @maitiri_books
Dopiero jak sięgnęłam po kontynuacje losów Leny, zdałam sobie sprawę jak bardzo tęskniłam za wszystkimi bohaterami! Aleksandra Rak wie, jak wkraść się do serca czytelnika i wywołać w nim ogrom emocji, które po przeczytaniu książki buzują w nim jeszcze długi czas. Uwielbiam pióro autorki i historie, które tworzy! A „Kiedy szukam” pokochałam już od pierwszych stron!
Justyna Skubis, @justus_reads
„Kiedy szukam” to idealna kontynuacja losów Leny. Jeszcze więcej emocji, trudne wybory i nadzieja na nową miłość. Przeczytaj, gwarantuję, że się nie zawiedziesz.
Patrycja Wakuła, @kredzia
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 237
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Każdemu, kto choć raz w życiu błądził i szukał ramienia,
na którym mógłby się wesprzeć
Kamil przekręcił się na drugi bok i spojrzał zaspanym wzrokiem na komórkę. Najchętniej wyłączyłby natrętny budzik, który przerwał mu sen, i już wyciągnął dłoń, by to zrobić, ale w ostatniej chwili zorientował się, że w pomieszczeniu rozlega się dzwonek oznajmiający rozmowę telefoniczną, a nie pobudkę. Imię Dominika na ekranie natychmiast go otrzeźwiło. Zerknął na zegarek stojący na szafce nocnej, pełen obaw, że zaliczył spóźnienie, ale było dość wcześnie, bo przed siódmą.
Zdezorientowany wcisnął zieloną słuchawkę, siadając na łóżku.
– No, co tam? – Ziewnął dotelefonu.
– Jest u ciebie Lena? – zapytał zdenerwowany Dominik.
– Dobry żart. – Uśmiechnął się szeroko. – Co niby miałaby tutaj robić?
– Wyprowadzaćkonie?
– O tej porze?! – prychnął. – Zaczekaj… – dodał i zsunął się z łóżka. Wyjrzał przez okno na pastwisko, ale nie zauważył żadnego zwierzaka. Drzwi stajni również były zamknięte. – Niestety. – Odepchnął się od ściany i podszedł do rozsuwanych drzwi, przez które ruszył do kolejnego pokoju, połączonego z aneksem niewielkiej kuchni.
– Kamil? – Dziewczęcy głos dochodzący zza jego pleców sprawił, że zatrzymał się gwałtownie. Głowa pulsowała mu nieznośnym bólem i powoli zaczął sobie przypominać poprzedni wieczór. Odwrócił się i przeklął w duchu, dostrzegając uśmiechającą się do niego Maję. – Wracasz? – Wskazała na łóżko i delikatnie zsunęła z siebie pierzynę. Była naga.
– Kurwa… – zaklął, znikając za ścianą ze świadomością, że sam nie ma na sobie nawet bielizny.
– Jest?! – Dominik sięożywił.
– Nie – jęknął zirytowany Kamil, zamykając się w łazience. – Stary, restauracja jest zamknięta. Klucze mamy ty i ja. Niby jak miałaby się tu dostać? Widziała się wczoraj z Kubą, może jest uniego…
– Wróciła ze spotkania – powiedział krótko przyjaciel.
– No to może jest w łóżku? – podsunął rozbawiony.
– Nie ma jej. Szlag by to… – przeklął Dominik, co wydało się Kamilowi podejrzane.
– Co się stało? – zapytał, wspierając się oszafkę.
– Zaraz będę. Zejdź na dół. – Przyjaciel sięrozłączył.
Kamil przytknął telefon do czoła i zacisnął powieki. Nie był pewien, czy najpierw powinien znaleźć coś na ból głowy, czy rozmówić się z Mają. Rozejrzał się po niewielkiej łazience w poszukiwaniu jakiegokolwiek ubrania, ale najwyraźniej wszystko, co miał na sobie wczorajszego wieczoru, znajdowało się na podłodze w sypialni. A tam była również Maja. Naga. W jego łóżku. To brzmiało jak kiepski żart.
Wziął się w garść i wyszedł z łazienki. Wszedł do sypialni pewnym krokiem, biorąc przy tym naprawdę głęboki wdech. Dziewczyna zerknęła na niego z rozbawieniem i wsparła się na łokciu.
– Nie mam pojęcia, co się wczoraj wydarzyło… ale nie powinno było – mruknął, siadając na brzegu łóżka. Sięgnął do pobliskiej szafki po bieliznę i skarpetki.
– Spodziewałam się raczej milszego poranka. – Maja zmarszczyła brwi. – Biorąc pod uwagę to, co się wczoraj stało – dodała z przekąsem.
– Śniadania do łóżka serwują w pokojach hotelowych. – Zerknął na nią przez ramię, wyglądała na naprawdę zawiedzioną. Skrzyżowała ramiona na piersiach i wsparła się o ramę łóżka. – Ustaliliśmycoś…
– Ty ustaliłeś – przypomniała mu.
– Bo przespałaś się z tym dupkiem. – Nie był jej dłużny. Wstał i podszedł do dużej szafy znajdującej się pod ścianą. Miał na szczęście jeszcze kilka czystych koszul.
– Byłeś naodwyku.
– I to cię tłumaczy? – Prychnął, kręcąc głową. – Podobno mnie kochałaś. Mam ci przypomnieć, dlaczego tam wylądowałem? – Narzucił na ramiona lniany materiał i szybko zapiął guziki. – Muszę iść na dół. Ubierz się i… – Urwał. – I… coś mam w lodówce. Możesz zjeść przed wyjściem.
– Kamil… – Maja opuściła bezradnie ramiona i wstała, pozostawiając pierzynę nałóżku.
Spojrzał na nią mimowolnie. Od ciała idealnej modelki z trudem odwracało się wzrok, zwłaszcza takiej, której podświadomie się pragnęło.
– Przeprosiłam cię. To nic dla mnie nie znaczyło. – Objęła go zgrabnie za szyję, była tylko trochę niższa, więc nawet nie musiała wspinać się na palce. Złapał ją za ramiona, chcąc się wycofać. – Wiem, że nadal mnie kochasz, a tanoc…
– Spaliśmy ze sobą? – Zmarszczyłbrwi.
– Masz wątpliwości? – Uśmiechnęła się delikatnie i przytuliła do niego. Poczuł jej usta i przymknął oczy. Nie był pewien, jak długo będzie w stanie walczyć z samym sobą. Zsunął dłonie z jej ramion, wyczuwając pod palcami piersi. – Chodź… – szepnęła, ciągnąc go w stronę łóżka.
– Nie… – Zagryzł wargi. – Nie, Maja. Ubierz się. – Cofnął się o dwa kroki. – Muszę zejść do Dominika.
– Zaczekam.
– Rób, co chcesz… – Pokręcił głową. Miał nadzieję, że gdy wróci, Majki już nie będzie.
W przejściu pomiędzy sypialnią a pokojem wciągnął na siebie spodnie. Buty na szczęście stały niedaleko. Kamil zbiegł schodkami na parter i pchnął drzwi na korytarz prowadzący do biura. Zauważył, że były uchylone. Domyślił się, że Dominik jest już w środku. Przeczesał dłonią rozczochrane po nocy włosy i wszedł do środka.
– Niezła pobudka – mruknął, widząc, że przyjaciel stoi przy oknie, nerwowo przygryzając skórki paznokci u lewej dłoni. – Co z tą Leną?
– Powiedziałem za dużo – mruknął wściekle Dominik. – Zniknęła.
– Może musi odreagować… – Kamil obszedł biurko i upewniwszy się, że Dominik nie zauważy jego twarzy, zacisnął powieki, próbując powstrzymać gwałtowny bólgłowy.
– Ona nie jest rozhisteryzowaną nastolatką – warknął w odpowiedzi przyjaciel.
– Dzwoniłeś doKuby?
– Zadzwoniłem do ciebie. – Chłopak opadł na krzesło. – On nie odbierał. Piłeś? – Skrzywił się, widząc jak Kamil mruga zawzięcie powiekami. – Ja pierdolę.
– I co ja mogę zrobić? – Kamil splótł dłonie i oparł na blacie biurka.
– Muszę ją znaleźć… – Dominik osunął się po oparciu krzesła.
– Po co się nią przejmujesz? – Kamil uśmiechnął się bez zrozumienia. – Pomogłeś jej, wyzdrowiała, jeśli chce wrócić do domu to…
– Obaj wiemy, że ona nie ma domu. – Chłopak pochylił się wymownie do przodu.
Kamil zamknął usta i wypuścił gwałtownie powietrze. Po chwili namysłu wyciągnął z kieszeni komórkę i wybrał jakiś numer. Podparł głowę na wolnej dłoni i cierpliwieczekał.
– Hej… – mruknął, gdy po drugiej stronie telefonu odezwał się Kuba.
– Jezu, brzmisz, jakbyś obaliłsetkę.
– Byle tylko setkę – prychnął, przymykając oczy. – Nie wiesz, co się dzieje zLeną?
– Zostawiłem ją wczoraj pod domem Dominika. Weszła dośrodka.
– Nie przyszła do pracy – skłamał bez zająknięcia, zerkając na zegarek. Siódma trzydzieści. Milczenie po drugiej stronie telefonu było wymowne. – Kuba… – odchrząknął – dam ci Dominika. – dodał, przekazując komórkę przyjacielowi.
– Widziałeś ją? – zapytał ten od razu, podrywając się gwałtownie z krzesła.
– Nie. Może wstała wcześniej i poszła pieszo? – podsunął Kuba.
– Słyszysz się? – prychnął. – Możesz do niej zadzwonić?
– Mogę. – Zgodził się. – Daj chwilę.
Dominik się rozłączył i wsparł ramieniem o szybę. Był wściekły na siebie za zbyt gwałtowną reakcję i na Lenę za to, że nawet nie spróbowała powiedzieć muprawdy.
– O co poszło? – Kamil podniósł na niego wzrok.
– O przeszłość – mruknął chłopak.
– Grubo – przyznał z lekkim uznaniem w głosie Kamil. Usłyszał dzwonek swojej komórki i nieznacznie zacisnął palce na podłokietniku fotela.
– Kuba? – jęknął zdenerwowany Dominik do słuchawki. – Kurwa. Dobra, dzięki. – Znów się rozłączył. – Odrzuciła go. Co mam zrobić? – Spojrzał bezradnie naKamila.
Ten przewrócił wymownie oczami i wyciągnął rękę.
– Daj mi telefon… – poprosił i wybrał numer, który Lena zdążyła mu podać kilka dni wcześniej. Niestety, jego również odrzuciła. Podpierając głowę na dłoni, wystukał krótkiego SMS-a. – Co z twoją ciocią? – zapytał, chcąc skierować rozmowę na trochę inny temat.
– Co ma być? Siedzi i się martwi.
– Lena jest dorosła. – Kamil pokręcił z niedowierzaniem głową. – Myślisz, że zrobi cośgłupiego?
– Nie wiem. – Dominik wrócił na krzesło. – Co ci o sobiepowiedziała?
– Niewiele. – Chłopak wzruszył ramionami. – Uciekła z domu, okradła rodziców… – Urwał, gdy telefon zawibrował. Podniósł go z ociąganiem i odczytał odpowiedź. – Napisała, że jej nie będzie… – Zamilkł, uniósł nieznacznie brwi i wziął głęboki wdech. – Dzisiaj, jutro i… być może już wcale. – Dokończył wiadomość.
– Zajebiście – syknął w odpowiedziDominik.
Kamil zmierzył go uważnym spojrzeniem. Nie do końca rozumiał tę dziwną zażyłość, jaka powstała pomiędzy nim a dziewczyną. Westchnął w duchu i ponownie wybrał numer Leny. Tym razemodebrała.
– Halo…? – Miała bardzo niepewny głos, aż spojrzał na ekran, czy na pewno dzwoni do dobrej osoby.
– Cześć. Spóźniasz się – stwierdził, starając się, by jego ton był jak najbardziej obojętny. Dominik pochylił się w stronę biurka.
– Nie przyjadę. Napisałam ci.
– A co mam zrobić z kursantami?
– Wymyśl coś. Zresztą, na dzisiaj nie było nikogo zapisanego – mruknęła.
– Stawiasz mnie w dość niekomfortowej sytuacji.
– Gdzie ona jest? – syknął Dominik półgłosem, ale Kamil cofnął się na oparcie, uciszając go podniesioną dłonią.
– Przepraszam – wydusiła.
Wyczuł dziwne załamanie w jej głosie. Zmarszczyłbrwi.
– Możesz chcesz pogadać? – zaproponował. – Jesteś wdomu?
– Nie.
– Lena, to nie jest w porządku. Serio. Zaufałemci…
– Wiem. Nie ty jeden. Zadzwoń do Dominika. Na pewno wyjaśni ci, o co chodzi. Cześć.
– Le… – Kamil urwał, gdy się rozłączyła. – No więc? – Spojrzał gwałtownie na Dominika. Denerwował się coraz bardziej. Ból głowy stał się tępy i nieznośny, a on coraz mniej rozumiał. – Przestaje mnie to bawić.
– Lena nie brała udziału w żadnym wypadku samochodowym. – Przyjaciel zmęczonym wzrokiem omiótł bałagan na biurku. – Znalazłem ją na stacji benzynowej. Była pobita. Zabrałem ją do auta i chciałem zawieźć do domu. Poprosiła, żeby wysadzić ją na najbliższym przystanku, a potem zasnęła i… przywiozłem ją tutaj.
– Ten cały Darek jąpobił?
– Tak. – Dominik skinął głową. – Zanim się spotkaliście po raz pierwszy, spędziła tydzień w szpitalu. Jej ręka była sinozielona, żebra też. Co miałem zrobić? Zostawić ją tam? Olać? Zapomnieć?
– Dlaczego matka skłamała? – Kamil zmarszczyłbrwi.
– Bo ją badała i wszystko, czego siędowiedziała…
– …stało się tajemnicą lekarską – dokończył kwaśnym tonem. – Boisz się, że wraca do Warszawy? Chyba nie jest głupia.
– A gdzie ma jechać? Do rodziców? – Dominik prychnął zirytowany.
Kamil musiał przyznać mu rację. Lena nie miała domu i tak naprawdę mogła udać się wszędzie.
– Wracaj do siebie – powiedział w końcu, przerywając ciszę. – Może jednak się pojawi.
– A kuchnia?
– Jak się pochorujesz, to co zrobią? Ktoś chyba może cię zastąpić?
– Zobaczę co z ciocią i przyjadę później. Chociaż na chwilę. – Dominik wstał, choć bał się, że nogi nie wytrzymają ciężaru ciała. Czuł się okropnie. – Gdyby się odezwała, daj znać.
– Dam. – Skinął głową i gdy tylko przyjaciel zniknął za drzwiami biura, wystukał kolejnego SMS-a do Leny:
„Dominik i ciocia się martwią”.
Odrzucił telefon na bok i otworzył szafkę pod biurkiem, szukając czegokolwiek, co pomogłoby nawilżyć gardło. Niestety, zapasy wody trzymał w mieszkaniu na piętrze, co oznaczało, że albo pójdzie na górę do Mai, albo skieruje się do kuchni i tam spróbuje coś znaleźć. W lodówkach na pewno był jakiś zapas. Zanim zdążył zdecydować, Lena odpisała na SMS-a.
Dominik nie zdążył się rozebrać, gdy ciocia pojawiła się w przejściu do wiatrołapu. W pierwszej chwili chciał jej powiedzieć, że Lena jest jeszcze na Śląsku, ale Teresa zaczęłaby drążyć temat, a on nie miał w zanadrzu dobrego kłamstwa, więc zrezygnowany pokręcił tylko głową. Skrzywiła się i mocniej zacisnęła splot skrzyżowanych ramion. Dominik już znał tengest.
– Wiem, wiem – mruknął. – Za ostro zareagowałem.
– Trzeba było pozwolić jej coś powiedzieć. – Westchnęła. – Ale ja też mogłam nie zostawiać jej samej. Nie wiemy, przez coprzeszła…
– Dlaczego nas okłamała? – Wsparł się o futrynę.
– Żeby się chronić. – Teresa wzruszyła ramionami, jakby to było coś oczywistego i zawróciła do salonu. Tam usiadła w swoim ulubionym fotelu i zerknęła przez okno na zielone wzgórze. – Pewnie się bała, że nie pozwolimy jej tutaj zostać – wyjaśniła, gdy Dominik pojawił się w wejściu. – Zastanów się – poprawiła okulary na nosie – jak zareagowałbyś, gdyby powiedziała ci to tamtego popołudnia, po powrocie zeszpitala?
– Pewnie tak samo jak wczoraj. – Pokręciłgłową.
– Pewnie tak. – Zgodziła się. – Dałbyś jej pieniądze na bilet i odwiózł na dworzec. Ale dzisiaj szukasz jej po całym mieście. – Ciocia się uśmiechnęła. – Skłamała, bo bała się, że znów zostanie sama.
– Gdyby odebrała telefon, wiedziałaby, że jej szukam – mruknął, wyciągając komórkę z kieszeni spodni. – Napisałem jej z tuzin SMS-ów.
– Odwołam swoją wizytę w Krakowie. – Teresa nagle spojrzała na Dominika. – Musimy ją znaleźć.
– Gorzej, jeśli pojechała do Warszawy. – Potarmosił wolną ręką czarne włosy i wypuścił gwałtownie powietrze przez usta. – Dlaczego w ogóle Polkowa się wtrąca? – Znów się zirytował. – Zapytała chociaż Łukasza, skąd ma te zdjęcia?
– Nie mam pojęcia. – Ciocia uśmiechnęła się delikatnie. – Nie odpowiedziała, gdy ją o to zapytałam. Może zadzwoń do Łukasza – zaproponowała.
– Najpierw muszę znaleźć Lenę.
– Wierzę, że nie zrobi nic głupiego – uspokoiła go. – Może musi to przetrawić i sama wróci?
– Może. – Wzruszył ramionami. – Zadzwonię do tego kretyna. – Zdecydował w końcu, wstając z oparcia kanapy. – Może on mi wyjaśni, jaki Polkowa miała w tym interes?
– Pewnie nie chodziło jej o Lenę – ciocia znów się zamyśliła i spojrzała w okno – wiesz, że ona uwielbia kontrolować swoje dzieci.
– Myślisz, że powiedziała Kubie? – mruknął, przypominając sobie poranną rozmowę z chłopakiem. Brzmiał dziwnie. – Do niego też zadzwonię… – Ruszył w kierunku schodów i nagle zatrzymał się w połowie drogi. – Jedź, ciociu, do tego Krakowa. Jeśli Lena wróci to zadzwonię.
Teresa nie wyglądała na przekonaną, ale nie sprzeczała się, co uznał za dobry znak. Pobiegł na piętro do swojego pokoju, mijając przy tym otwarte drzwi do sypialni Leny. Był tam z samego rana. Nie zabrała ze sobą ani jednej rzeczy, pomijając to, w co była ubrana tamtego wieczoru. Wiedział, że nie miała żadnych pieniędzy, bo nie przepracowała pełnego miesiąca, a Kamil nie ukryłby przed nim, że poprosiła o wypłatę – tego był pewien. Jeśli wyjechała, musiała to zrobić na gapę, chyba że ktoś jejpomógł…
Kamil był jedną z najbardziej prawdopodobnych opcji, ale dlaczego Lena miałaby go prosić o pomoc? Nie zaprzyjaźnili się, traktowali się raczej jak dobrzy znajomi z pracy i niewiele o niej wiedział… Więc albo był tak pijany, że nie pamiętał, że pożyczył jej pieniądze, albo tego nie zrobił.
Kuba… – Dominik zamyślony przymknął drzwi pokoju – może to jednak Kuba? Tylko jak wytłumaczyłaby się z potrzeby pożyczki? Mogłaby skłamać, że odda… niekoniecznie wszystko zdradzając, chłopak nie wiedział nawet o jej rodzicach. Kuba zgodziłby się jej pomóc, tylko dlaczego by ją krył? Dziwnie zareagował na wieść, że zniknęła, jakby nie do końca się tym przejął… Może Irena zdążyła mu już wszystko powiedzieć.
Dominik usiadł na łóżku i przymknął zmęczone oczy. Przez kilka minut czuł nieprzyjemne pieczenie pod powiekami, aż w końcu zerknął na zegarek. Czas szybko uciekał, kiedy chciało się go zatrzymać – było już podziewiątej.
Gdyby był Leną… jak by się zachował? Dokąd pojechał, nie mając żadnych pieniędzy? Przejrzał szybko kontakty w telefonie. Ilość wspólnych znajomych była mocno ograniczona…
Podskoczył, gdy komórka wydała z siebie melodyjkę nadchodzącego połączenia. Na ekranie pojawiło się imię Kamila. Odebrał ze zdenerwowaniem.
– Przyjechała?
– Nie… – Przyjaciel westchnął, popijając coś w tle. – Ale zapomniałeś mi powiedzieć, co się właściwiestało.
– Od kiedy jesteś taki wścibski? – warknął.
– Próbuję zrozumieć, o co całezamieszanie?
Dominik przygryzł wargi. Wciąż najbrutalniejszy szczegół tej historii musiał pozostać tajemnicą.
– Lena nas okłamała – powiedział w końcu spokojniejszymtonem.
– Tym bardziej bym jej nie szukał. – Kamil prychnął. – W jakiej sprawie? – drążył jednak dalej.
– Zapytaliśmy ją z ciocią o to, co działo się, nim przywiozłem ją z Warszawy. O rodzinę, o pracę. Powiedziała, że była kelnerką w pizzerii – wyjaśnił, a ponieważ Kamil milczał, zaczął mówić dalej: – Ale wczoraj twoja mama przyniosła zdjęcia, na których ktoś sfotografował Lenę, kiedy pracowała, i to nie była pizzeria.
– Tylko?
– Klub nocny… – mruknął Dominik, opadając na łóżko.
– Yhm… – Kamil wydał się lekko zdziwiony. – Skąd je miała? Te zdjęcia?
– Podobno od Łukasza.
– A Łukasz?
– Nie wiem. Nie rozmawiałem z nim.
– Może zacznij od tego? – zaproponował, a Dominik zmarszczyłbrwi.
– Nie rusza cię to? – Był szczerze zdziwiony.
– Po pierwsze, po odwyku niewiele mnie rusza. Po drugie, była kelnerką? Striptizerką? Tańczyła? Mogłeś się z nią umówić na seks?
– N-nie wiem – jęknął Dominik, zdając sobie sprawę, jak cholernie niepotrzebna była wczorajsza awantura.
– Yhm… – Kamil mruknął z rozbawieniem – Przywieź te zdjęcia. Zadzwonię po Łukasza.
– Lena się nieodzywała?
– Pracuję nadnią…
– To znaczy? – Dominik się skrzywił, gwałtownie podnosząc ciało z materaca łóżka.
– Po prostu tu przyjedź, dobra? Muszę zająć się jeszcze jedną sprawą i będę wolny. Narazie…
Nie zdążył się pożegnać, nim Kamil się rozłączył. Tępo spojrzał na ekran telefonu. Zrozumiał, że popełnił cholerny błąd. Powinien był pozwolić Lenie się wytłumaczyć, nie mówiąc już o tym, co jej zarzucił w kwestii gwałtu.
Odszukał w telefonie kontakt i wystukał krótkiego SMS-a, mając nadzieję, że dzięki temu dziewczyna chociaż pomyśli o powrocie, jeśli to w ogóle było jeszcze możliwe. Nie chciał, by odpisywała – chciał, żeby wróciła.
W takich chwilach miał wrażenie, że jest podobny do swojego ojca. Porywczy i nieopanowany. Na szczęście nigdy nie doszło do rękoczynów, ale słownie już udało mu się zranić kilka osób. Chłopak podniósł wzrok na drzwi pokoju, gdzie w progu stała ciocia. Nie wiedział, jak długo przysłuchiwała się jego rozmowie z Kamilem. Uśmiechnął się smutno.
– Nie pozwoliłem jej się wytłumaczyć. Nie dałem żadnej szansy na obronę… – Wziął głęboki wdech. – Dostałem pieprzonego szału.
– Nie obwiniaj się. – Teresa usiadła obok niego. – To normalne, że poczułeś się oszukany i… zszokowany tąwiadomością.
– Ale ją osaczyliśmy, ciociu. – Dominik opuścił ramiona ze zrezygnowaniem. – Wróciła ze spotkania z Kubą, nie mając pojęcia, że była tutaj Irena. Wiedziałem, przez co Lena przeszła, a mimo to… – Urwał, czując, że Teresa położyła dłoń na jegoplecach.
– Ona również mogła tutaj zostać i poczekać aż emocje opadną. Wybrała ucieczkę, bo to najłatwiejsze rozwiązanie.
– Wujek twierdził inaczej. – Skrzywił się nieznacznie.
– Tak – uśmiechnęła się – bo ucieczka jest prosta, ale powrót znacznie trudniejszy. Jeśli Darek ją krzywdził, a ona nie wróciła do rodziców, to jak bardzo musiała bać się tego kroku? Wstyd jest strasznąkarą.
– Kamil z nią rozmawiał. Muszę do niego wrócić. – Dominik potarmosił włosy. – Może Lena tam przyjedzie? – zaczął gdybać.
– Jeśli przyjedzie tutaj, dam ci znać. – Skinęła głową.
– Gdzie są zdjęcia? – Westchnął, wstając z łóżka. Nie miał najmniejszej ochoty na ich ponowne oglądanie, ale powinien je pokazać Łukaszowi i poprosić o paręwyjaśnień.
Kiedy szukam
Copyright © Aleksandra Rak
Copyright © Wydawnictwo Inanna
Copyright © MORGANA Katarzyna Wolszczak
Copyright © for the cover photo by vprotastchik/Adobe Stock & julietta24/Adobe Stock
Copyright © for Blinker font by Juergen Huber
Wszelkie prawa zastrzeżone. All rightsreserved.
Wydanie pierwsze, Bydgoszcz 2021r.
książka ISBN 978-83-7995-479-7
ebook ISBN 978-83-7995-482-7
Redaktor prowadzący: Marcin A. Dokowski
Redakcja: Agata Polte
Korekta: Barbara Mikulska
Adiustacja autorska wydania: Marcin A. Dobkowski
Projekt okładki: Aleksandra Bartczak
Skład i typografia: www.proAutor.pl
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgodywydawcy.
MORGANA Katarzyna Wolszczak
ul. Kormoranów 126/31
85-432 Bydgoszcz
www.inanna.pl
Książka najtaniej dostępna w księgarniach
www.MadBooks.pl
www.eBook.MadBooks.pl