11,99 zł
Klinika pod Boliłapką to maleńki szpital dla chorych zwierzaków. Pracują w nim sympatyczna doktor Magda i wesoły doktor Paweł. Codziennie ratują zdrowie swoich podopiecznych. Pomagają im dzieci doktor Magdy: Dominika i Kajtek. Zaprzyjaźnij się z nimi i zaglądaj do kliniki, by śledzić losy niezwykłych pacjentów.
Marta bardzo urosła i przeżywa, że nie może już jeździć na ukochanym kucyku. Przesiada się na dużego konia - łagodną klacz Lawę. Pierwsza wspólna wyprawa w teren jest dla dziewczynki niezapomnianym przeżyciem. Niestety, następnego dnia okazuje się, że coś złego dzieje się z okiem Lawy. Na szczęście z pomocą spieszy doktor Magda. Czy to koniec wszystkich problemów w stajni?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 37
Marta jeździła na Remiku w każdy czwartek i każdą sobotę, odkąd skończyła sześć lat. Startowała na nim w swoich pierwszych zawodach, skakała przez pierwsze przeszkody. Pani Natalia, jej instruktorka, była bardzo zadowolona.
– Świetna z was para – powtarzała często.
Aż do tego czwartku, tuż po wakacjach, kiedy pani Natalia przyjrzała się Marcie jakoś inaczej niż zwykle i poprosiła, by chwilę poczekała.
– Nie mogę iść do Remika? – zmartwiła się dziewczynka. – Nie widziałam go od ponad dwóch miesięcy.
– Oczywiście, że możesz. Weź marchewkę albo jego ulubione witaminy. Są w wiaderku.
Marta sięgnęła po przysmak, rozmyślając, że po wakacjach wszystko wydaje się inne.
– Pójdę najpierw do siodlarni, muszę go przecież przygotować do jazdy – powiedziała.
Ale pani Natalia pokręciła głową.
– Jesteś już za duża.
– Za duża na przyniesienie siodła z siodlarni? – Marta czegoś tu nie rozumiała.
– Za duża na jazdę na Remiku – wyjaśniła pani Natalia.
Marta poczuła, że serce podskoczyło jej do gardła.
Wiedziała, że ten moment kiedyś nadejdzie. Już w zeszłym roku dwie dziewczynki z jej grupy przesiadły się z kucyków na większe kuce, a niektóre nawet na duże konie. Czuła, że na Remiku nie jest jej już tak wygodnie jak kiedyś. Na ostatnich treningach zginała mocno nogi w kolanach, by zmieścić je w strzemionach. Podczas wakacji naprawdę urosła.
– Rośniesz jak na drożdżach – mówił dziadek. – Niedługo będziesz wyższa ode mnie! Chyba zostaniesz koszykarką?
Ile razy miała tłumaczyć, że interesują ją tylko konie? Zwłaszcza ten jeden, kochany, słodki, najwspanialszy. Ten, z którego wyrosła, tak jak z ulubionych dżinsów.
– To głupie! Wcale nie chcę być duża! – Przycupnęła pod ścianą i schowała głowę w ramionach.
Pani Natalia w milczeniu siadła tuż obok. Marta wyprostowała się i spojrzała jej w oczy. Kobieta uśmiechnęła się i wysunęła dłoń, w której trzymała kilka małych marchewek.
– Idziemy do Remika? – zapytała. – Jesteś gotowa?
– Gotowa na pożegnanie? – Głos uwiązł dziewczynce w gardle.
– Hej, spokojnie! – Pani Natalia przytuliła ją do siebie. – Przecież będziesz go widywać. Możesz mi pomagać przy lekcjach z maluchami, przy czyszczeniu, czesaniu... Przyjaźń z Remikiem nie musi się skończyć tylko dlatego, że jesteś za wysoka, by na nim jeździć.
Za wysoka... za wysoka... Te słowa dźwięczały Marcie w uszach, gdy szła przez stajnię, mijając kolejne boksy. Była na siebie zła, że jadła tyle witamin. Sałata, truskawki, pomidory, brokuły, kalarepka, marchewka... Może na chipsach, popcornie i hot dogach nie urosłaby tak szybko i jeszcze przez rok albo dwa jeździłaby na swoim ukochanym kucyku?
– Fajnie, że jesteś wysoka, ale szczupła. – Pani Natalia odgadła jej myśli. – Z dziećmi, które objadają się hamburgerami, batonikami i popcornem, jest większy problem. Nie mogę ich wsadzić na dużego kuca, bo nie dosięgają nogami do strzemion, a są tak ciężkie, że kucyki prawie uginają się przy każdym kroku.
Marta roześmiała się głośno, wyobrażając sobie Remika załamującego się pod ciężarem małego żarłoka.
– Myślę, że spróbujemy z Lawą... – Pani Natalia zatrzymała się w drzwiach stajni. – Jesteś może jeszcze odrobinę za niska, ale szybko rośniesz. A Lawa to najłagodniejsza klacz, jaką mamy. I bardzo chce skakać przez przeszkody, zupełnie tak jak ty.
[...]