Kobiety, które starają się za bardzo - Sylwia Sitkowska, Katarzyna Troszczyńska - ebook + audiobook

Kobiety, które starają się za bardzo ebook

Sitkowska Sylwia, Troszczyńska Katarzyna

4,5

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Skąd poczucie, że muszę wszystko?

Dlaczego stawiam siebie na drugim miejscu?

Czy muszę tak żyć?

MUSZĘ, NALEŻY, POWINNAM! ALE CZY NA PEWNO?

Nie ma chyba kobiety, która w jakimś obszarze nie stara się za bardzo. Tylko inaczej to nazywamy. To szepczący w głowie głos: „Jestem nie dość”. Przekonanie: „Muszę być lepsza, muszę się poprawić. Zasłużyć”. Na awans. Podwyżkę. Docenienie. Wyjście ze swoim pomysłem w świat. Na niego. Na miłość rodziców. Na wszystko. Bo przecież nie jestem jeszcze dostatecznie dobra. Staranie się za bardzo to wewnętrzne napięcie. Ból, smutek, złość, obsesja kontroli. Rozczarowanie, a czasem tylko niepewność, która nie pozwala cieszyć się życiem. To wydzwanianie do niego w imię ratowania związku, chociaż on nie odbiera. To robienie babeczek na kiermasz w szkole dziecka mimo zmęczenia i irytacji. Ślęczenie w nocy, bo trzeba dokończyć projekt. Dbanie, żeby wszyscy wokół byli zadowoleni. Stawianie siebie na drugim miejscu.

Ale płaci się za to wysoką cenę. Czasem zbyt wysoką.

Jeśli to także twój portret, książka Kobiety, które starają się za bardzo pokaże ci, że wcale nie musisz tak żyć!

"Wciąż żyjemy w kulcie matki Polki, kobiety, która tyle znaczy, ile się postara. Kobiety, które starają się za bardzo to niezwykle ważna książka, uświadamiająca, że znacznie lepiej budować swoje relacje w oparciu o czułą uważność na siebie, a nie samopoświęcać się dla innych" - Katarzyna Kucewicz, psycholożka, psychoterapeutka, autorka książki Kobiety, które czują za bardzo.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 254

Oceny
4,5 (250 ocen)
170
57
15
3
5
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Asiajablonska

Nie oderwiesz się od lektury

Dziękuję za tą książkę jakbym ją miała wcześniej to może uniknęło by to wiele nieporozumień i pomyłek. Na chwilę obecną dziękuję za nią i polecam szczerze wszystkim kobietą
10
MB1306

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo inspirująca książka!
00
MartynaTajra

Dobrze spędzony czas

Ok
00
klusiaczyna

Nie oderwiesz się od lektury

Niesamowicie otwiera oczy!
00
Pola93

Nie oderwiesz się od lektury

ksiązka całkiem niezła. Warto przesłuchać
00

Popularność




Dla moich dzieci – Alek­san­dra, Emi­lii i Heleny. Sta­raj­cie się, ale nie za bar­dzo, gdyż czę­sto efekt nie jest wart oso­bi­stych poświę­ceń. Pamię­taj­cie, że każde z Was jest nie­po­wta­rzalną i dosko­nałą cało­ścią dokład­nie takie, jakie jest. Syl­wia Sit­kow­ska

WSTĘP

Kiedy zosta­łam popro­szona o napi­sa­nie książki poświę­co­nej „kobie­tom, które sta­rają się za bar­dzo”, pomy­śla­łam, że to cie­kawy temat, ale czy my, kobiety, naprawdę aż tak się sta­ramy?

Zaczę­łam więc o tym roz­ma­wiać z kole­żan­kami, klient­kami i wiele z nich rze­czy­wi­ście opo­wie­działo mi o wła­snych nad­mier­nych sta­ra­niach w róż­nych obsza­rach.

W trak­cie pisa­nia tej książki zasta­na­wia­łam się, jak to wygląda u mnie, i odkry­łam nie­mało wła­snych obsza­rów, w któ­rych swego czasu funk­cjo­no­wa­łam jak w kaj­da­nach, sta­ra­jąc się o różne, czę­sto prze­grane sprawy. Wiele lat pracy tera­peu­tycz­nej i tera­pii wła­snej w dużej mie­rze uwol­niło mnie od tej nad­mier­nej chęci sta­ra­nia się, nie­mniej mam to doświad­cze­nie zali­czone i wiem, jak ciężko mi było, gdy czu­łam wewnętrzny nakaz zro­bie­nia tego czy tam­tego. Robi­łam to nawet wtedy, gdy z góry wie­dzia­łam, że efektu nie będzie. Robi­łam, bo musia­łam, bo nie potra­fi­łam się powstrzy­mać, bo chcia­łam, aby było lepiej, moc­niej, wię­cej. Czę­sto kosz­tem sie­bie i bli­skich.

Doszłam zatem do wnio­sku, że taka książka może być pomocą dla wielu kobiet, rów­nież tych, które w pierw­szej chwili nie widzą sie­bie w tytu­ło­wej roli.

Naj­częst­sze obszary, w któ­rych sta­ramy się za bar­dzo, to:

Związki

Macie­rzyń­stwo

Pie­nią­dze

Praca zawo­dowa

Przy­jaź­nie

Wygląd

I na nich skon­cen­tro­wa­ły­śmy się wraz z Kasią Trosz­czyń­ską w tej książce.

Mam nadzieję, że ta lek­tura pozwoli ci spoj­rzeć na sie­bie łaskaw­szym okiem i uwol­nić się od cię­żaru nad­mier­nego sta­ra­nia się.

Bar­dzo ci tego życzę.

Pozdra­wiam

Syl­wia

* * *

Z czym koja­rzy ci się fraza „sta­rać się za bar­dzo”? Myślisz, że to doty­czy tylko innych kobiet? Też tak myśla­łam. Co wię­cej, zro­bi­łam krótki test wśród zna­jo­mych kobiet. Więk­szość mówiła, że to nie o nich, że są od tego wolne. Do czasu, kiedy „sta­ra­nie się” zaczę­ły­śmy roz­kła­dać na czyn­niki pierw­sze.

Bo co to wła­ści­wie jest „sta­ra­nie się za bar­dzo”? Mam wra­że­nie, że ono weszło tak głę­boko w nasze DNA, że nawet tego nie widzimy.

Cza­sem jest to napię­cie, które towa­rzy­szy nam od naj­młod­szych lat. Bądź grzeczna i miła, uśmiech­nij się, wypro­stuj. Powiedz ład­nie „dzień dobry”, nie poka­zuj humo­rów, zrób to i tamto, tak wypada. Dziś wiele mło­dych kobiet twier­dzi, że to w ogóle nie o nich, bo mają to gdzieś. I nic nie muszą.

Ale sta­ra­nie się za bar­dzo to także per­fek­cjo­nizm. To ten impe­ra­tyw wewnętrzny, który każe nam zwy­cię­żać. Albo ze sobą, albo z innymi kobie­tami. Na przy­kład być zawsze ładną i pożą­daną. Dosko­nale przy­go­to­waną. To każdy moment, gdy czu­jesz, że powin­naś iść spać, bo padasz ze zmę­cze­nia, ale zmu­szasz swoje ciało do wysiłku. Albo do tre­ningu, albo do inte­lek­tu­al­nej walki z samą sobą. Muszę wię­cej, muszę moc­niej. Dam radę. To też moment, kiedy wbrew sobie jesteś dla innych miła. Nie masz czasu, ale poroz­ma­wiasz z kole­żanką, oddasz komuś przy­sługę, poświę­cisz noc, by pomóc.

Tak wiele kobiet musi ogar­niać życie na wszyst­kich polach. „Sta­ram się” to ich dewiza, nawet jeśli uży­wają innych słów: „Trzeba zawsze wszystko dopro­wa­dzić do końca”, „Nie wolno się pod­dać”, „Lepiej nie robić nic, niż zro­bić coś byle jak”. Te kobiety od razu się zorien­tują, że ta książka jest o nich. Matki, które wstają o czwar­tej nad ranem, żeby upiec bułeczki, a potem ćwi­czą jogę, do nocy sprzą­tają miesz­ka­nie albo dom, zawsze orga­ni­zują rodzinne Wigi­lie.

Myśla­łam, że mnie to nie doty­czy. Bo nie jestem kobietą, która musi mieć ide­al­nie czy­sto w domu, musi podać rodzi­nie trzy­da­niowy obiad i wywie­sić pra­nie. Pod wpły­wem roz­mów z Syl­wią Sit­kow­ską zro­zu­mia­łam jed­nak, że muszę mnó­stwo innych rze­czy. Być miła. Wiel­ko­duszna. Rozu­mie­jąca. Muszę zawsze wspie­rać przy­ja­ciół i zna­jo­mych. Muszę być cier­pliwą matką.

Czuję się po książce z Syl­wią tak, jak­bym skoń­czyła naj­lep­szą tera­pię w życiu, za co jej z całego serca dzię­kuję, a wam życzę, żeby­ście po lek­tu­rze poczuły się tak samo.

A oto, co pisały moje kole­żanki na temat tego, jak się sta­rają:

Doro­sły ma zawsze rację, dziecko nic nie wie, zobacz, jak wyglą­dasz, co powie­dzą o tobie inni. Do dziś wal­czę z tym, co powie­dzą o mnie inni, i kom­pen­suję to obse­syj­nym sprzą­ta­niem.

Ni­gdy nie byłam wystar­cza­jąco dobra w tym, co robi­łam. I wciąż mam to w sobie – cały czas umniej­szam wszystko, co wiem, co robię. To się prze­kłada na to, że nie potra­fię zawal­czyć o dobro wła­snego dziecka, bo też widzę wię­cej tych rze­czy na „nie” niż na „tak”.

Mam wdru­ko­wane, co się powinno, żeby być w porządku. Powinno się mieć suk­cesy w pracy, sprzą­tać, goto­wać, dbać o sie­bie, być świetną matką, być szczu­płą, jeść zdrowo, mieć czas na swoje pasje. No i jest wielki ból, bo tego się nie da wszyst­kiego. Nie­stety wciąż tego nie prze­wal­czy­łam, dalej się czuję „nie dość”. Bo cią­gle w jakimś obsza­rze mi się roz­łazi. A i tak nie­ustan­nie coś robię i ogól­nie to padam na twarz, śpiąc po cztery godziny na dobę. I wciąż robię za mało.

Dopiero nie­dawno nauczy­łam się odpusz­czać, ale mam z tym pro­blem, ciężko mi to przy­cho­dzi. Jak coś robię, to musi być dobrze. Nie umiem po łeb­kach. Ale muszę tro­chę odpu­ścić, bo mój orga­nizm się bun­tuje. Dwa dni temu cukier spadł mi tak, że zemdla­łam, upa­dłam na kostkę bru­kową. Muszę poprze­sta­wiać tro­chę prio­ry­tety, a śred­nio mi to wycho­dzi.

We mnie długo sie­działo prze­świad­cze­nie z dzie­ciń­stwa wpa­jane przez matkę, że muszę, cią­gle muszę być grzeczna, uśmiech­nięta. Pamię­tam, jak szły­śmy cza­sem razem ulicą i mama zoba­czyła jakąś zna­jomą, to od razu mi mówiła: „Tylko ład­nie powiedz dzień dobry”. Jak zosta­łam matką, też mnie cią­gle stro­fo­wała. Zresztą do dziś cza­sem to robi, ale już na to nie zwra­cam uwagi. Wycho­dze­nie z tego to był pro­ces.

Wycho­wy­wano nas prze­waż­nie na grzeczne dziew­czynki, pod­po­rząd­ko­wane, z czy­stym domem, zadba­nymi dziećmi i mężem. Męża odpu­ści­łam naj­pierw, duży jest, niech sam o sie­bie dba. Dzieci też już dora­stają, wszyst­kie rozumy poja­dły, to na co im ja? Wie­dzą, że jestem, że mogą na mnie liczyć, ale już prze­sta­łam tak bar­dzo tra­cić na nie ener­gię. Zostały mi dom i robota.

Ja tak mia­łam, a w pew­nych obsza­rach jesz­cze mam. Nie­stety osoba, która cho­ruje na auto­im­mu­no­lo­giczny musizm, cho­ruje nie­jako holi­stycz­nie. Nie jest tak, że w jed­nej sfe­rze sobie odpusz­cza, a w dru­giej nie. Prze­glą­dasz kartki w men­tal­nym note­siku, zatrzy­mu­jesz się na oso­bi­stym ran­kingu prio­ry­te­tów i lecisz od A do Z. Łatwiej będzie mi napi­sać, gdzie nie mam spiny: powiewa mi wiel­kim kolo­ro­wym sztan­da­rem to, gdzie pra­cuję, ile zara­biam i co posia­dam. Nie przej­muję się też zbyt­nio kon­we­nan­sami i tra­dy­cjami. Nie poświę­cam zbyt wielu myśli na to, co wypada, a czego nie. Lecz mam pro­blem z aser­tyw­no­ścią, czego oso­bi­ście nie zno­szę. Czę­sto pra­gnie­nia innych osób przed­kła­dam nad wła­sne. Lubię, jak ludziom jest dobrze, i pono­szę tego koszty. A kiedy odma­wiam, czuję wielki dys­kom­fort. Kie­dyś się nawet śmia­łam sama z sie­bie, że jeśli ktoś mnie będzie chciał napa­sto­wać w parku, to mu przy­grzeję z pra­wego sier­po­wego, bo piąstki mam mię­si­ste i zacne, a zaraz potem spy­tam, czy wszystko OK, czy potrze­buje pomocy. Skąd to się bie­rze? Pew­nie z kom­plek­sów. A skąd się one wzięły? Pew­nie z apo­dyk­tycz­no­ści i suro­wo­ści mojego taty, który zawsze chciał, żebym była na tip-top. A skąd to się wzięło? Pew­nie z jego kom­plek­sów, które wzięły się z tego, że był dziec­kiem „ruskiej” i „Żyda” i dosta­wał regu­lar­nie bęcki w szkole od chło­pa­ków z klasy.

Już i tak jest ze mną o wiele lepiej niż kie­dyś. Cały czas ewo­lu­uję, dora­stam chyba, im wię­cej mam lat, tym mniej się sta­ram.

Chyba dopiero teraz, kiedy nie mogę nad wszyst­kim zapa­no­wać, bo po pro­stu wielu rze­czy nie jestem w sta­nie zro­bić sama, poczu­łam, że mam z tym pro­blem. Nie bar­dzo umiem/lubię pro­sić o pomoc. Zawsze sta­ram się wszystko zro­bić, zapla­no­wać sama. I niby robię to dla sie­bie, ale tak naprawdę chyba zależy mi, żeby to było zauwa­żone. I doty­czy to zarówno domu, jak pracy. Dopiero jak się porząd­nie wku­rzę, to odpusz­czam.

Temat rzeka – dopiero parę lat temu zaczę­łam pewne rze­czy widzieć i rozu­mieć. Żałuję, że nie­które z tych wzo­rów prze­ka­za­łam dzie­ciom. Na przy­kład: trzeba się trzy­mać sztyw­nych zasad, nie zaj­mo­wać za dużo miej­sca, robić miej­sce innym, prze­pra­szać, nie można się roz­py­chać łok­ciami, trzeba innym robić dobrze.

Mimo że potra­fię wyra­zić swoje zda­nie, to w dzia­ła­niach już nie idzie mi tak łatwo, choć od jakie­goś czasu i to pierw­sze odpusz­czam: albo trzy­mam swoje zda­nie dla sie­bie (dopóki nie jestem zapy­tana), albo po pro­stu mil­czę i obser­wuję (ponoć w pracy tak jestem spo­strze­gana – cisza, a jak już mam coś do powie­dze­nia, to raczej z impe­tem).

Jed­no­cze­śnie nie zno­szę zaj­mo­wać miej­sca, przy­cią­gać uwagi, doda­wać komuś roboty. Sama po cichu zro­bię, żeby ktoś inny nie musiał się męczyć. Sobie nałożę na pęk­nięty talerz, a innym dam ładne. Nie zare­kla­muję źle wyko­na­nej usługi, zapłacę, pójdę do domu, popła­czę sobie i zapłacę komuś innemu za poprawkę. Nie chcę spra­wiać pro­blemu, zawra­cać głowy, obcią­żać sobą.

Ale zaczy­nam mieć tego świa­do­mość, więc jak mój mąż bie­rze się do goto­wa­nia albo sprzą­ta­nia, to nie lecę i nie wyry­wam mu już patelni czy przy­sło­wio­wej mio­tły z ręki, niech robi. Potra­fię stwier­dzić, że potrze­buję cze­goś dla sie­bie – fun­duję sobie małe luk­susy (albo i więk­sze, w końcu ciężko pra­cuję, zara­biam).

Zaczy­nam widzieć, że też mam war­tość i prawo do swo­jego miej­sca. I że mi też się coś należy.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Text copy­ri­ght © by Syl­wia Sit­kow­ska, Kata­rzyna Trosz­czyń­ska, 2022

All rights rese­rved

Copy­ri­ght © for the Polish e-book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2022

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor pro­wa­dzący: Mag­da­lena Cho­rę­bała

Redak­tor: Kata­rzyna Raź­niew­ska

Pro­jekt i opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: Krzysz­tof Rych­ter

Foto­gra­fia na okładce

© pics five/Shut­ter­stock

Wyda­nie I e-book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Kobiety, które sta­rają się za bar­dzo, wyd. I, Poznań 2022)

ISBN 978-83-8188-945-2

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań

tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer