Mafia story. Bruderferajn - Iwona Kienzler - ebook + audiobook

Mafia story. Bruderferajn ebook

Kienzler Iwona

4,2

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Wilno zwane jest Jerozolimą Północy. W mieście działali żydowscy mędrcy, nauczyciele, lekarze i społecznicy. Na losy miasta miała też wpływ czarna karta historii Żydów: przestępczość, a szczególnie działająca od 1911 roku aż do wybuchu II wojny światowej jedyna mafia na ziemiach polskich – założona i zarządzana przez gangsterów Bruderferajn. Przetrwała I wojnę światową i była aktywna w czasach II Rzeczpospolitej. Organizacja świetnie funkcjonowała dzięki słabości organów ścigania i korupcji zżerającej ówczesną policję na Wileńszczyźnie. Walka z mafią żydowską była niebywale trudna, chociaż ostatecznie udało się ją zlikwidować. Dopiero w 1932 roku pojmano jej przywódców i osądzono.

Książka opowiada nie tylko o Bruderferajn i wileńskich Żydach, ale także o przestępcach II Rzeczpospolitej. Opatrzona jest cytatami z przedwojennej prasy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 318

Oceny
4,2 (20 ocen)
7
11
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
AStrach

Dobrze spędzony czas

Zamierzchłe już czasy acz ciekawe.
00

Popularność




Wstęp

Wilno, sto­lica współ­cze­snej Litwy, jest nie­ro­ze­rwal­nie zwią­zane z histo­rią Pol­ski i wśród naszych roda­ków, któ­rzy teraz chęt­nie odwie­dzają mia­sto nad Wilią, budzi wiele pozy­tyw­nych kono­ta­cji. Kato­licy i nie tylko koja­rzą je z obra­zem Matki Bożej Ostro­bram­skiej, wize­run­kiem maryj­nym nie­zna­nego autor­stwa, który znaj­duje się w kaplicy ostro­bram­skiej i przez wier­nych uwa­żany jest za cudowny. Samo wspo­mnie­nie tego obrazu przy­wo­łuje auto­ma­tycz­nie osobę Józefa Pił­sud­skiego, jed­nego z twór­ców nie­pod­le­gło­ści Pol­ski, który miał bar­dzo wielki sen­ty­ment do Wilna. I nic dziw­nego, wszak spę­dził tam burz­liwe lata swo­jej mło­do­ści, tam też poznał swoją pierw­szą żonę, Marię Jusz­kie­wi­czową, i tam zaczy­nał swoją „kon­spi­ra­cyjną robotę”, reda­gu­jąc „Robot­nika”. Jed­nemu ze swo­ich ordy­nan­sów powta­rzał: „Nie masz pan poję­cia, jak ja to Wilno kocham”. Tam też, na cmen­ta­rzu Na Ros­sie, obok trumny z cia­łem jego uko­cha­nej matki, z woli Mar­szałka spo­czywa jego serce…

Innym Wilno koja­rzyć się będzie z Kaziu­kami, dorocz­nym trzy­dnio­wym wileń­skim Jar­mar­kiem Kaziu­ko­wym, orga­ni­zo­wa­nym od czte­ry­stu lat z nasta­niem wio­sny, w dzień Świę­tego Kazi­mie­rza, czyli 4 marca. Jest to dosko­nała oka­zja, aby nabyć ory­gi­nalne wyroby miej­sco­wych rze­mieśl­ni­ków, ale też by roz­sma­ko­wać się w tra­dy­cyj­nych wileń­skich potra­wach i napit­kach, któ­rych na roz­sta­wio­nych kra­mach nie bra­kuje. Nazwa wyda­rze­nia wywo­dzi się oczy­wi­ście od Świę­tego Kazi­mie­rza, syna króla Kazi­mie­rza Jagiel­loń­czyka panu­ją­cego w latach 1447–1492, a na Litwie o sie­dem lat dłu­żej, bo rzą­dził tam od 1440 roku jako wielki książę litew­ski. Wynie­siony na ołta­rze w 1602 roku patron Pol­ski i Litwy spo­czywa w wileń­skiej kate­drze, która jest miej­scem pochówku zarówno jego młod­szego brata, króla Alek­san­dra Jagiel­loń­czyka, jak i dwóch kolej­nych żon ostat­niego Jagiel­lona na tro­nie, Zyg­munta Augu­sta – Elż­biety Habs­bur­żanki i Bar­bary Radzi­wił­łówny. Tam też zło­żono serce króla Wła­dy­sława IV. Wilno – a zwłasz­cza tam­tej­szy zamek kró­lew­ski, ulu­biona rezy­den­cja ostat­niego Jagiel­lona – było miło­snym gniazd­kiem zako­cha­nego króla i pięk­nej Bar­bary. Ród Jagiel­lo­nów także budzi auto­ma­tyczne sko­ja­rze­nia z Wil­nem, wszak jako gałąź dyna­stii Gie­dy­mi­no­wi­czów wywo­dzi się wła­śnie z Litwy.

Mówiąc o Wil­nie, nie spo­sób pomi­nąć dwóch naszych naro­do­wych wiesz­czów: Adama Mic­kie­wi­cza i Juliu­sza Sło­wac­kiego. Autor Pana Tade­usza stu­dio­wał na tam­tej­szym uni­wer­sy­te­cie, gdzie dołą­czył do grona filo­ma­tów, taj­nej orga­ni­za­cji mło­dzie­żo­wej. Za przy­na­leż­ność do niej Mic­kie­wicz tra­fił do wię­zie­nia i został ska­zany na zesła­nie w głąb Rosji. Debiu­to­wał na łamach „Tygo­dnika Wileń­skiego” wier­szem Zima miej­ska, a pierw­szy okres jego twór­czo­ści nazy­wany jest wileń­sko-kowień­skim. Z kolei Juliusz Sło­wacki prak­tycz­nie dora­stał w Wil­nie, bo na Cesar­skim Uni­wer­sy­te­cie Wileń­skim wykła­dał zarówno jego ojciec, Euze­biusz Sło­wacki, jak i ojczym, August Ludwik Bécu. Matka poety, Salo­mea, poślu­biła go w 1818 roku, po śmierci pierw­szego męża. Sama Salo­mea pro­wa­dziła w Wil­nie salon lite­racki, w któ­rym bywał młody Adam Mic­kie­wicz.

Na tam­tej­szym uni­wer­sy­te­cie stu­dio­wał także jeden z naj­bar­dziej płod­nych, a zara­zem naj­po­czyt­niej­szych pol­skich pisa­rzy, Józef Ignacy Kra­szew­ski, który wpraw­dzie sławę zdo­był jako autor powie­ści o histo­rii Pol­ski, ale debiu­to­wał jako poeta, i to wła­śnie w Wil­nie. W tam­tej­szym „Nowo­rocz­niku Litew­skim” publi­ko­wał swoje wier­sze pod pseu­do­ni­mem Kle­ofas Fakund Paster­nak.

W 1934 roku do Wilna zawi­tał Kon­stanty Ilde­fons Gał­czyń­ski, który przy­był nad Wilię jako uznany twórca, by roz­po­cząć współ­pracę z tam­tej­szą roz­gło­śnią radiową, dla któ­rej pisał coty­go­dniowe felie­tony Kwa­drans dla ponu­rych. Spę­dził tam dwa i pół roku, w Wil­nie też uro­dziła się jego jedyna córka. Mówiąc o tuzach pol­skiej lite­ra­tury zwią­za­nych z Wil­nem, nie spo­sób pomi­nąć Cze­sława Miło­sza, lau­re­ata Nagrody Nobla z 1980 roku. O mie­ście nad Wilią pisał, iż „było uko­chane i szczę­śliwe, zawsze w czerw­co­wych piwo­niach i póź­nych bzach, pnące się baro­ko­wymi wie­żami ku niebu”1, nato­miast w jed­nym ze swo­ich wier­szy przy­zna­wał: „Ni­gdy od cie­bie, mia­sto, nie mogłem odje­chać”.

To są fakty powszech­nie znane i zapewne zde­cy­do­wana więk­szość czy­tel­ni­ków, zapy­tana o sko­ja­rze­nia z Wil­nem, odszuka je w pamięci. Nie­wielu jed­nak wie, iż sto­lica współ­cze­snej Repu­bliki Litew­skiej była nie­zmier­nie waż­nym mia­stem w histo­rii pol­skich Żydów, o czym świad­czy fakt, że przez wieki Wilno nazy­wane było litew­ską Jero­zo­limą. Co wię­cej, do dziś uwa­żane jest za Jero­zo­limę Pół­nocy, bo żydow­scy miesz­kańcy Wilna zosta­wili tu swój nie­za­tarty ślad. W mie­ście dzia­łali żydow­scy mędrcy i nauczy­ciele, leka­rze i spo­łecz­nicy, któ­rzy cie­szyli się nie­ma­łym sza­cun­kiem wśród wszyst­kich wil­nian, nie­za­leż­nie od ich naro­do­wo­ści. Ponadto na tere­nie Wilna od 1911 roku aż do wybu­chu dru­giej wojny świa­to­wej dzia­łała jedyna mafia na zie­miach pol­skich, zało­żona i zarzą­dzana przez żydow­skich gang­ste­rów – Bru­der­fe­rajn. Prze­trwała pierw­szą wojnę świa­tową i pro­spe­ro­wała w cza­sach Dru­giej Rze­czy­po­spo­li­tej. W dobie dwu­dzie­sto­le­cia mię­dzy­wo­jen­nego na tere­nie odro­dzo­nej Pol­ski dzia­łało wiele roz­ma­itych gan­gów, ale tylko wileń­ska grupa zasłu­gi­wała na miano orga­ni­za­cji typu mafij­nego. Bru­der­fe­rajn wyczer­py­wała kilka cech, które współ­cze­śni teo­re­tycy prawa uznają za zna­miona prze­stęp­czo­ści zor­ga­ni­zo­wa­nej: została powo­łana w celu osią­gnię­cia zysków przy pomocy dzia­łań nie­le­gal­nych, miała hie­rar­chiczną struk­turę, kon­tro­lo­wała okre­ślony obszar i była orga­ni­za­cją her­me­tyczną, do któ­rej nie przyj­mo­wano byle kogo. Tak jak więk­szość mafii, ugru­po­wa­nie rzą­dziło się wła­snym nie­pi­sa­nym kodek­sem i miało wła­sny try­bu­nał, któ­rego orze­cze­nia były wią­żące i nie­pod­wa­żalne. Wszystko to, w połą­cze­niu ze sła­bo­ścią orga­nów ści­ga­nia i korup­cją zże­ra­jącą ówcze­sną poli­cję na Wileńsz­czyź­nie, spra­wiało, że walka z mafią żydow­ską była nie­by­wale trudna, acz­kol­wiek osta­tecz­nie tę prze­stęp­czą orga­ni­za­cję udało się zli­kwi­do­wać.

Cho­ciaż wyda­wa­łoby się, że zwy­cię­stwo wymiaru spra­wie­dli­wo­ści w bata­lii z Bru­der­fe­rajn powinno być sze­roko oma­wiane przez ówcze­sną prasę, przed­wo­jenne gazety poświę­cały tej spra­wie zaska­ku­jąco mało miej­sca. Tak się bowiem zło­żyło, że w 1932 roku, a więc kiedy odby­wał się pro­ces człon­ków ugru­po­wa­nia, opi­nia publiczna Rze­czy­po­spo­li­tej żyła dwiema innymi bul­wer­su­ją­cymi spra­wami: pro­cesem Marii Cun­kie­wi­czo­wej, oskar­żo­nej o oszu­stwo ubez­pie­cze­niowe, pole­ga­jące na upo­zo­ro­wa­niu kra­dzieży war­tej for­tunę biżu­te­rii, oraz pro­cesem Rity Gor­go­no­wej, oskar­żo­nej o bestial­ski mord na Lusi Zarem­biance, córce swo­jego pra­co­dawcy, a zara­zem kochanka. Naj­wię­cej emo­cji budziła ta ostat­nia sprawa, sku­tecz­nie usu­wa­jąc w cień suk­ces wileń­skiej poli­cji i roz­bi­cie tam­tej­szej mafii.

Niniej­sza publi­ka­cja to nie tylko opo­wieść o Bru­der­fe­rajn i wileń­skich Żydach, ale także o prze­stęp­cach z cza­sów Dru­giej Rze­czy­po­spo­li­tej. W zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści są to histo­rie na tyle cie­kawe, a cza­sem nawet zabawne, że warto je przed­sta­wić współ­cze­snym czy­tel­ni­kom, tym bar­dziej że więk­szość z nich poparta jest cyta­tami z przed­wo­jen­nej prasy, która nader chęt­nie publi­ko­wała arty­kuły opi­su­jące popeł­nione zbrod­nie, mor­der­stwa, napady i mniej lub bar­dziej spek­ta­ku­larne kra­dzieże. Co wię­cej, każda sza­nu­jąca się gazeta pro­wa­dziła rubrykę poświę­coną spra­wom sądo­wym i kry­mi­nal­nym, a zgod­nie z ówcze­snym pra­wem dzien­ni­ka­rze nie bawili się w poda­wa­nie ini­cja­łów boha­te­rów owych dra­stycz­nych histo­rii, publi­ko­wali pełne per­so­na­lia, a czę­sto nawet zamiesz­czali foto­gra­fie osób zamie­sza­nych w sprawę. W rezul­ta­cie cza­sami docho­dziło do bul­wer­su­ją­cych pomy­łek i opu­bli­ko­wa­nia nazwisk i wize­run­ków ludzi nie­ma­ją­cych nic wspól­nego z prze­stęp­stwem opi­sa­nym w arty­kule. Nie­spe­cjal­nie się tym przej­mo­wano. Nikomu z redak­cji nawet nie przy­szło do głowy, żeby zamie­ścić spro­sto­wa­nie czy prze­pro­siny na łamach pisma, co naj­wy­żej wysy­łano poszko­do­wa­nemu bukiet kwia­tów. W latach 1931–1933 uka­zy­wał się nawet perio­dyk w cało­ści poświę­cony tema­tyce kry­mi­nal­nej, „Tajny Detek­tyw. Ilu­stro­wany Tygo­dnik Kry­mi­nalno-Sądowy”. Wpraw­dzie z zało­że­nia zamiesz­czane tam rela­cje miały cha­rak­ter pre­wen­cyjny i odstra­sza­jący poten­cjal­nych naśla­dow­ców, jak rów­nież miały ostrze­gać pra­wo­rząd­nych oby­wa­teli przed dzia­ła­niem prze­stęp­ców, ale arty­kuły były pisane w taki spo­sób, by przy­cią­gnąć jak najwię­cej czy­tel­ni­ków. Temu samemu celowi słu­żyła publi­ka­cja zdjęć z miejsc zbrodni, czę­sto bar­dzo dra­stycz­nych. Wpraw­dzie pismo, na sku­tek naci­sków ze strony krę­gów kon­ser­wa­tyw­nych i ówcze­snych hie­rar­chów kościel­nych, osta­tecz­nie znik­nęło z rynku, ale dla współ­cze­snych bada­czy i histo­ry­ków sta­nowi istną kopal­nię wie­dzy o prze­stęp­czym światku Dru­giej Rze­czy­po­spo­li­tej.

Poznajmy zatem histo­rię żydow­skiej mafii, będą­cej czę­ścią dzie­jów żydow­skiej spo­łecz­no­ści Wilna oraz dzieje innych prze­stęp­czych ugru­po­wań dzia­ła­ją­cych na tere­nie mię­dzy­wo­jen­nej Pol­ski. Więk­szość infor­ma­cji tutaj zawar­tych nie była dotąd publi­ko­wana, oprócz cyto­wa­nych wzmia­nek z przed­wo­jen­nej prasy.

Rozdział 1. Sąsiedzi, czyli co nieco o historii wileńskich Żydów

Roz­dział 1 Sąsie­dzi, czyli co nieco o histo­rii wileń­skich Żydów

Mieszkańcy czarnego miasta

Kiedy w 1812 roku woj­ska Bona­par­tego wkro­czyły do sto­licy Wiel­kiego Księ­stwa Litew­skiego, sam cesarz Fran­cu­zów, zasko­czony liczeb­no­ścią zamiesz­ku­ją­cych mia­sto Żydów, nazwał Wilno litew­ską Jero­zo­limą. Cał­kiem słusz­nie, bo żydow­ska spo­łecz­ność grodu nad Wilią była wyjąt­kowo liczna i zamiesz­ki­wała tam od wie­ków. Pierw­sza wzmianka o spo­łecz­no­ści żydow­skiej na Litwie, podob­nie jak naj­star­szy zacho­wany żydow­ski nagro­bek na tym tere­nie, pocho­dzą z czter­na­stego wieku. Wspo­mniany doku­ment jest dzie­łem księ­cia Witolda, w któ­rym w 1388 roku nadał Żydom miesz­ka­ją­cym w Tro­kach, Grod­nie i Brze­ściu przy­wi­lej, na mocy któ­rego prak­tycz­nie zostali zrów­nani z miesz­cza­nami. Nie ulega wąt­pli­wo­ści, iż wzo­ro­wał się przy tym na wcze­śniej­szym akcie praw­nym wyda­nym dla Żydów lwow­skich przez Kazi­mie­rza Wiel­kiego w 1364 roku. „Niniej­szym zezwa­lamy im [Żydom] na naby­wa­nie w swo­ich domach wsze­la­kich towa­rów i na wyszynk wsze­la­kiego napitku, zarówno tego, który uwa­rzyli sami, jak i naby­tego, jeśli zapłacą naszemu skar­bowi roczną daninę” – gło­siło posta­no­wie­nie litew­skiego władcy. „Mogą na równi z miesz­cza­nami upra­wiać kupno i sprze­daż tak na rynku, jak i w skle­pach, jak i wszel­kie rze­mio­sło. Wolno im także na równi z miesz­cza­nami naby­wać rolę i łąki, po uisz­cze­niu koniecz­nych danin naszemu skar­bowi”2. Z tego samego okresu pocho­dzi też naj­star­szy zacho­wany żydow­ski nagro­bek. Nadany przez Witolda przy­wi­lej nie obej­mo­wał wpraw­dzie żydow­skich miesz­kań­ców Wilna, ale wia­domo, iż Żydzi już wcze­śniej tam miesz­kali. Wszak dwór wiel­kiego księ­cia miał swoją sie­dzibę w tym zacnym gro­dzie, a sam Witold bez­u­stan­nie bory­kał się z kło­po­tami finan­so­wymi, ratu­jąc się pożycz­kami u swo­ich żydow­skich pod­da­nych. Nawia­sem mówiąc, był dość kło­po­tli­wym dłuż­ni­kiem, bo ocią­gał się wyjąt­kowo długo z ure­gu­lo­wa­niem należ­no­ści. Nie on jeden korzy­stał z kiesy zasob­nych żydow­skich ban­kie­rów, u któ­rych zapo­ży­czali się także pol­scy władcy, na czele z Kazi­mie­rzem Wiel­kim, Ludwi­kiem Węgier­skim i jego córką, a zara­zem następ­czy­nią tronu, Jadwigą Ande­ga­weń­ską. Także stry­jeczny brat Witolda, Wła­dy­sław Jagiełło, był zadłu­żony u kra­kow­skich ban­kie­rów naro­do­wo­ści żydow­skiej. Pożyczki sta­no­wiły pod­stawę dochodu wiel­kok­sią­żę­cego skarbu, obok pobie­ra­nych opłat prze­wo­zo­wych i mosto­wych. W tym ostat­nim Żydzi byli tak sku­teczni, że Witold cenił ich wyżej niż chrze­ści­jan zatrud­nio­nych w tym cha­rak­te­rze, dla­tego wszel­kie próby usu­nię­cia Żydów z intrat­nej posady pobor­ców koń­czyły się nie­po­wo­dze­niem.

Nie wszy­scy władcy byli dla żydow­skich wil­nian tak przy­chylni jak stry­jeczny brat Wła­dy­sława Jagiełły. W 1495 roku póź­niej­szy król Pol­ski, a wtedy wielki książę litew­ski Alek­san­der, idąc w ślady swego star­szego brata i poprzed­nika na tro­nie Jana Olbrachta (jako król Pol­ski zabro­nił Żydom miesz­kać w Kra­ko­wie), wydał dekret naka­zu­jący opusz­cze­nie tere­nów Wiel­kiego Księ­stwa Litew­skiego wszyst­kim Żydom trwa­ją­cym w wie­rze swych przod­ków. Wtedy wielu miesz­kań­ców Litwy wyzna­nia moj­że­szo­wego, zwłasz­cza tych zamoż­niej­szych, pod­jęło decy­zję o przej­ściu na chrze­ści­jań­stwo. Taka sytu­acja nie trwała jed­nak zbyt długo, bo kiedy tylko Alek­san­der po przed­wcze­snej śmierci Jana Olbrachta ozdo­bił swe skro­nie koroną Pol­ski i potrze­bo­wał pie­nię­dzy na wojnę z Moskwą, przy­wró­cił Żydom prawo osie­dla­nia się na Litwie. Wów­czas też wszy­scy wcze­śniej wypę­dzeni mogli powró­cić do swych daw­nych domów i posia­dło­ści, jed­nakże pod warun­kiem ich wyku­pie­nia od aktu­al­nych posia­da­czy. Ponadto monar­cha nało­żył na Żydów litew­skich obo­wią­zek pokry­cia kosz­tów powo­ła­nia na czas wojny i opła­ca­nia oddziału tysiąca kon­nych. Pomimo wspo­mnia­nego obcią­że­nia Jagiel­loń­czyk musiał cie­szyć się wielką estymą wśród swo­ich pod­da­nych wyzna­nia moj­że­szo­wego, skoro powa­żył się na rzecz nie­by­wałą: zniósł wszyst­kie anty­ży­dow­skie prze­pisy zale­cane przez papie­stwo. W rezul­ta­cie na tere­nie jego pań­stwa nie wolno było pozy­wać Żydów przed try­bu­nały duchowne, a obo­wią­zek ich obrony przed ewen­tu­al­nymi napa­ściami, nawet ze strony kleru, został prze­nie­siony na woje­wo­dów. Co wię­cej, Żydzi zyskali prawo do wła­snego sądow­nic­twa, co było ewe­ne­men­tem na skalę euro­pej­ską. Jak wynika z sza­cun­ków bada­czy, za pano­wa­nia wspo­mnia­nego Jagiel­lona w Rze­czy­po­spo­li­tej zamiesz­ki­wała dość liczna spo­łecz­ność żydow­ska – na zie­miach pol­skich osiem­na­ście tysięcy, a na Litwie około sze­ściu tysięcy.

Ostatni Jagiel­lo­no­wie także byli przy­chylni wileń­skim Żydom. Wpraw­dzie za pano­wa­nia Zyg­munta Sta­rego, w 1527 roku chrze­ści­jań­scy miesz­kańcy Wilna wywal­czyli uchwa­le­nie przy­wi­leju De non tole­ran­dis Juda­eis, zaka­zu­ją­cego oso­bom wyzna­nia moj­że­szo­wego zamiesz­ki­wa­nia na tere­nie mia­sta, ale nie­wiele to zmie­niło. Żydzi nie wynie­śli się na dobre z mia­sta nad Wilią. Z doku­men­tów histo­rycz­nych wynika, że nie tylko dalej pro­wa­dzili wcze­śniej­szą dzia­łal­ność, lecz także tam miesz­kali. Taka nie­ty­powa sytu­acja pano­wała aż do 1557 roku, kiedy przy­wró­cono Żydom prawo do osie­dla­nia się w Wil­nie. Sie­dem­na­ście lat póź­niej powstała tam pierw­sza żydow­ska gmina, a wraz z nią pierw­sza syna­goga w mie­ście.

Z kolei za pano­wa­nia Zyg­munta Augu­sta, syna Zyg­munta Sta­rego, de facto usank­cjo­no­wano wol­ność wyzna­nia, a to dzięki wyłą­cze­niu spod egze­ku­cji sta­ro­ściń­skich wyro­ków sądów kościel­nych, do czego doszło w okre­sie 1563–1565. Nato­miast akt kró­lew­ski z 1570 roku, wyłą­cza­jący sprawy natury reli­gij­nej spod jurys­dyk­cji kró­lew­skiej, potwier­dził ten stan. Trzy lata póź­niej na tere­nie Wilna powstała pierw­sza syna­goga, nato­miast ulica wio­dąca do świą­tyni zyskała miano Żydow­skiej.

Przy­chylny Żydom był rów­nież cie­szący się nie do końca zasłu­żoną sławą dewot, pierw­szy Waza na tro­nie Rze­czy­po­spo­li­tej. Zyg­munt III dosko­nale zda­wał sobie sprawę ze zna­cze­nia tej mniej­szo­ści dla gospo­darki całego pań­stwa. Wido­mym aktem przy­chyl­no­ści monar­chy była jego odpo­wiedź na skargę spo­łecz­no­ści żydow­skiej z 7 maja 1592 roku na miesz­czan wileń­skich, któ­rzy wcze­śniej spa­lili nie tylko kilka domów w mie­ście, lecz także samą syna­gogę. Władca, w odpo­wie­dzi na pro­te­sty wileń­skich Żydów, 1 czerwca 1593 roku wydał przy­wi­lej pozwa­la­jący „Żydom w mie­ście naszym sto­łecz­nym WKsL w Wil­nie miesz­ka­nia u szlachty dawać i naby­wać, zwłasz­cza że za szczę­śli­wym przy­je­cha­niem naszym na te pań­stwa, Koronę Pol­ską i Wiel­kie Księ­stwo Litew­skie, miesz­ka­ją­cych zasta­li­śmy”3. Zgod­nie z wolą króla tam­tejsi Żydzi uzy­skali pozwo­le­nie, aby mogli „w kamie­ni­cach i domach szla­chec­kich miesz­kać, nabo­żeń­stwo swe mieć i odpra­wiać, han­dle i kupie roz­ma­ite, jako i inszy pod­dani naszy, któ­rzy miesz­kają w mia­stach naszych w Wiel­kim Księ­stwie Litew­skim, wieść krom zatrud­nie­nia wszel­kiego”4. W osob­nym dekre­cie monar­cha przy­znał im dodat­kowo prawo do zało­że­nia syna­gogi, cmen­ta­rza, łaźni oraz rzeźni koszer­nej, umoż­li­wia­ją­cej ubój zwie­rząt na potrzeby miesz­kań­ców tego wyzna­nia. W owych cza­sach litew­ska, w tym rów­nież wileń­ska, spo­łecz­ność żydow­ska cie­szyła się znacz­nie więk­szymi swo­bo­dami i przy­wi­le­jami niż pobra­tymcy w Koro­nie. Prak­tycz­nie jedy­nym ogra­ni­cze­niem dla Żydów był przy­mus osie­dla­nia się w obrę­bie getta, usy­tu­owa­nego mię­dzy uli­cami Domi­ni­kań­ską, Wielką i Wileń­ską, nato­miast począw­szy od sie­dem­na­stego stu­le­cia, ośrod­kiem życia żydow­skiej spo­łecz­no­ści w Wil­nie była dziel­nica Szklana (Stiklių), która swą nazwę zawdzię­cza roz­lo­ko­wa­nym wzdłuż niej warsz­ta­tom żydow­skich szkla­rzy. W 1547 roku powstała tu nawet pierw­sza w Wiel­kim Księ­stwie Litew­skim fabryka szkła. Miesz­ka­jący w Wil­nie chrze­ści­ja­nie dziel­nicę żydow­ską nazy­wali „czar­nym mia­stem”. Pew­nym para­dok­sem jest fakt, że była ona pierw­szym w Pol­sce praw­nie usank­cjo­no­wa­nym get­tem, a jego gra­nice wyzna­czył w 1633 roku Wła­dy­sław IV Waza, monar­cha skąd­inąd przy­chylny sta­ro­za­kon­nym.

Sys­te­ma­tycz­nie boga­cący się człon­ko­wie żydow­skiej spo­łecz­no­ści budzili zazdrość, czego rezul­ta­tem były ataki na wileń­skich Żydów. Inten­sy­fi­ka­cja napa­ści nastą­piła w latach 1634–1635. Chcąc wyna­gro­dzić lud­no­ści żydow­skiej jej cier­pie­nia, Wła­dy­sław IV nadał jej przy­wi­lej han­dlu alko­ho­lami. Nie był to tylko kró­lew­ski kaprys ani wyraz miło­ści władcy do narodu wybra­nego. Po pro­stu Waza dosko­nale zda­wał sobie sprawę, jak ważną rolę odgry­wają Żydzi w gospo­darce ówcze­snego Wiel­kiego Księ­stwa. Monar­cha ten zale­ga­li­zo­wał też han­del zło­tem, sre­brem, dywa­nami, przy­pra­wami i bawełną przez żydow­skich przed­się­bior­ców, jak rów­nież wydał zezwo­le­nie na wybu­do­wa­nie w Wil­nie Wiel­kiej Syna­gogi. Świą­ty­nia miała być muro­wana i doce­lowo mogła pomie­ścić aż kil­ka­set osób. Ponie­waż budowla zgod­nie z ówcze­snym pra­wem nie mogła być wyż­sza od znaj­du­ją­cych się w mie­ście kościo­łów, kilka pię­ter zna­la­zło się pod zie­mią. W rezul­ta­cie syna­goga oglą­dana z zewnątrz wyda­wała się trzy­pię­trową budowlą, ale w rze­czy­wi­sto­ści kon­dy­gna­cji było pięć.

W Rze­czy­po­spo­li­tej Obojga Naro­dów litew­scy, a więc także wileń­scy Żydzi parali się nie tylko han­dlem, ale współ­pra­co­wali rów­nież z admi­ni­stra­cją pań­stwową, głów­nie jako cel­nicy aren­du­jący cła i myta, opłaty pobie­rane za prze­jazd. Dzier­ża­wie­nie ceł i myt w daw­nej Rze­czy­po­spo­li­tej było nie­ła­twym, acz­kol­wiek nie­by­wale docho­do­wym przed­się­wzię­ciem. Sama pro­fe­sja cel­nika nie cie­szyła się powa­ża­niem spo­łecz­nym, a żydow­scy cel­nicy, wyjąt­kowo sumien­nie wyko­nu­jący swoje obo­wiązki, nie­mal codzien­nie spo­ty­kali się z agre­sją kup­ców i prze­woź­ni­ków. Szcze­gól­nie ostro reago­wali ci bar­dziej zamożni i usto­sun­ko­wani, któ­rzy nie­rzadko posu­wali się do ręko­czy­nów lub jaw­nych gróźb. Gra była jed­nak warta świeczki, bo arenda ceł sta­no­wiła istną żyłę złota, a wielu Żydów doro­biło się na niej majątku. W Wiel­kim Księ­stwie Litew­skim ów pro­ce­der został prak­tycz­nie zmo­no­po­li­zo­wany przez Żydów, któ­rzy mieli ku temu naj­lep­sze kwa­li­fi­ka­cje jako naród o boga­tych tra­dy­cjach kupiec­kich. Przy­zna­wali to zresztą zarówno pol­scy, jak i litew­scy chrze­ści­ja­nie, wśród któ­rych pano­wało prze­ko­na­nie, iż „Żydzi wszyst­kie swoje roz­chody z przy­cho­dami miar­ko­wać i napi­sy­wać lepiej niż chrze­ści­ja­nie umieją i nadto Żyda nie znaj­dzie, co by pisać i racho­wać nie umiał”5. Tak było rze­czy­wi­ście, a poza tym, pra­cu­jąc w komo­rach cel­nych, zyski­wali dodat­kową wie­dzę i kwa­li­fi­ka­cje, które potem prze­ka­zy­wali swoim dzie­ciom i wnu­kom. W efek­cie pro­fe­sja prze­cho­dziła z poko­le­nia na poko­le­nie. Dzier­żawcy ceł naj­czę­ściej zatrud­niali swo­ich współ­wy­znaw­ców, a nie­rzadko w komo­rach pra­co­wały całe spółki rodzinne: ojciec wraz z synami oraz dal­szymi krew­nymi. Nie bez zna­cze­nia był fakt, że dzięki pro­wa­dzo­nej dzia­łal­no­ści han­dlo­wej Żydzi dys­po­no­wali odpo­wied­nią ilo­ścią gotówki konieczną do zain­we­sto­wa­nia w nabytą dzier­żawę. Żydow­scy cel­nicy czer­pali też dochody z prze­mytu – po odkry­ciu owego nie­cnego pro­ce­deru mieli prawo do połowy lub jed­nej trze­ciej prze­my­ca­nych dóbr, reszta nato­miast tra­fiała do skarbu pań­stwa. Jed­nak w tej beczce miodu była spora łyżka dzieg­ciu: przed­się­bior­czość oraz mają­tek, któ­rego dora­biali się na aren­dach litew­scy przed­sta­wi­ciele narodu wybra­nego, nie­rzadko kłuły w oczy chrze­ści­jań­skich miesz­kań­ców Litwy i Korony, budząc ich nie­na­wiść.

W wie­lo­wie­ko­wej histo­rii Wilna róż­nie ukła­dały się rela­cje mię­dzy żydow­skimi miesz­kań­cami mia­sta a ich chrze­ści­jań­skimi sąsia­dami. Do poważ­nego zaostrze­nia doszło po woj­nie pol­sko-rosyj­skiej, która toczyła się w latach 1654–1657, rów­no­le­gle z poto­pem szwedz­kim, jak powszech­nie nazywa się wojnę mię­dzy Szwe­cją a Rze­czą­po­spo­litą w okre­sie 1655–1660. Kiedy woj­ska Rze­czy­po­spo­li­tej dowo­dzone przez het­mana wiel­kiego litew­skiego Janu­sza Radzi­wiłła oraz het­mana polnego litew­skiego Win­cen­tego Kor­wina Gosiew­skiego prze­grały dwu­dniową bitwę o sto­licę Wiel­kiego Księ­stwa z prze­wa­ża­ją­cymi siłami cara Alek­sego I Michaj­ło­wi­cza, wspie­ra­nymi przez Koza­ków Iwana Zoło­ta­renki, wroga armia wkro­czyła do mia­sta. Zdo­bywcy obe­szli się okrut­nie z jego miesz­kań­cami: w trak­cie trzy­dnio­wej rzezi wymor­do­wali dosłow­nie połowę lud­no­ści, nie oszczę­dza­jąc star­ców, kobiet i dzieci. Ci z miesz­kań­ców Wilna, któ­rzy jakimś cudem oca­leli, nie mieli się gdzie schro­nić, bo na sku­tek pod­pa­leń roz­pę­tał się trwa­jący bez mała trzy tygo­dnie pożar, który stra­wił wiele budyn­ków w mie­ście, w tym cenne budowle. Spa­lono nie­malże wszyst­kie kościoły, nie­za­leż­nie od wyzna­nia, znisz­cze­niu ule­gła także wileń­ska dziel­nica żydow­ska. Kolej­nym cio­sem wymie­rzo­nym przez oku­panta, tym razem w spo­łecz­ność żydow­ską, był zakaz osie­dla­nia w obrę­bie mia­sta wydany oso­bom wyzna­nia moj­że­szo­wego. Wilno wró­ciło do Rze­czy­po­spo­li­tej dopiero w 1660 roku, kiedy z rąk moskiew­sko-kozac­kich odbił je Michał Kazi­mierz Pac, ale długo nie odzy­skało daw­nej świet­no­ści. Liczbę czter­dzie­stu pię­ciu tysięcy miesz­kań­ców, a więc stan przed napa­ścią Rosji, osią­gnęło dopiero dwie­ście lat póź­niej.

Ponie­waż dziel­nica żydow­ska została znisz­czona na sku­tek dzia­łań sprzy­mie­rzo­nych wojsk moskiew­sko-kozac­kich, Żydzi wra­ca­jący do mia­sta po woj­nie sko­rzy­stali z dzier­żawy nie­ru­cho­mo­ści nale­żą­cych do wileń­skich jezu­itów. Spo­łecz­ność żydow­ska nie była już tak bogata jak wcze­śniej, zwłasz­cza że jej przed­sta­wi­cieli wyklu­czono z cechu szkla­rzy, złot­ni­ków i ryba­ków. Sytu­ację pogar­szały także kon­flikty wybu­cha­jące pomię­dzy samymi Żydami i coraz częst­sze spory z chrze­ści­ja­nami, któ­rzy zarzu­cali Żydom pra­cu­ją­cym w han­dlu i rze­mio­śle odbie­ra­nie im pracy. Poja­wiały się także oskar­że­nia znacz­nie ostrzej­szego kali­bru: wil­nia­nie wyzna­nia moj­że­szo­wego, podob­nie jak ich pobra­tymcy na tere­nie całej ówcze­snej Europy, oskar­żani byli bowiem nie tylko o świę­to­kradz­two, głów­nie o bez­czesz­cze­nie hostii, ale wręcz o mordy rytu­alne. Nawia­sem mówiąc, powstała w poło­wie dwu­na­stego stu­le­cia legenda mordu rytu­alnego, a więc pogląd, iż Żydzi mor­dują nie­winne chrze­ści­jań­skie dzieci dla krwi, którą mie­liby wyko­rzy­sty­wać do pro­duk­cji macy spo­ży­wa­nej w cza­sie święta Pesach lub do jakichś bli­żej nie­okre­ślo­nych żydow­skich prak­tyk magicz­nych i lecz­ni­czych, należy do naj­moc­niej utrwa­lo­nych antyżydow­skich fan­ta­zma­tów. Nie­jed­no­krot­nie był także przy­czyną żydow­skich pogro­mów, które zda­rzały się także w Wil­nie.

Władcy Rze­czy­po­spo­li­tej wyda­wali się jed­nak wyjąt­kowo odporni na pogło­ski o rze­ko­mych pod­ło­ściach i prze­stęp­stwach, któ­rych – zda­niem wielu – Żydzi mie­liby się dopusz­czać wobec bogo­boj­nych chrze­ści­jan. Żydzi cie­szyli się także sym­pa­tią Jana III Sobie­skiego. Kró­lew­ska przy­chyl­ność wobec sta­ro­za­kon­nych wyni­kała po czę­ści z jego tole­ran­cji, ale także z prze­ko­na­nia, iż spo­łecz­ność żydow­ska może odgry­wać rolę czyn­nika mia­sto­twór­czego w zruj­no­wa­nej woj­nami Rze­czy­po­spo­li­tej. W efek­cie Żydzi mogli liczyć na pomoc władcy w przy­padku wszel­kiego rodzaju tumul­tów i zabu­rzeń skie­ro­wa­nych prze­ciwko ich spo­łecz­no­ści. Dowo­dem tego jest cho­ciażby wyda­nie przez monar­chę listu żela­znego Żydom miesz­ka­ją­cym w Łobo­że­nicy w związku z roz­ru­chami, do któ­rych doszło tam w czerwcu 1685 roku. Z ini­cja­tywy monar­chy uchwa­lano nawet kon­sty­tu­cje mające zapew­nić bez­pie­czeń­stwo spo­łecz­no­ści żydow­skiej i gro­żące ostrymi sank­cjami spraw­com wszel­kich anty­se­mic­kich wystą­pień. Sytu­acja ule­gła pogor­sze­niu w osiem­na­stym stu­le­ciu, acz­kol­wiek już wcze­śniej poja­wiły się zapisy prawne, które sku­tecz­nie ogra­ni­czały Żydom dzia­łal­ność zarob­kową. W 1661 roku w kon­sty­tu­cji usta­la­ją­cej nowe cła zawarto klau­zulę zaka­zu­jącą ich dzier­żawy miesz­kań­com Rze­czy­po­spo­li­tej wyzna­nia moj­że­szo­wego, co powtó­rzono w 1676 roku. W 1678 roku uchwa­lono nową ustawę, zgod­nie z którą „Żydzi i Tata­ro­wie, i inni nie­wierni, tak w Koro­nie, jako i w WXL […] ceł, myt ani żad­nych pro­wen­tów Rzecz­po­spo­li­tej per aren­dam nie trzy­mali ani exak­to­rami onych nie byli”6. Począt­kowo zapis obo­wią­zy­wał tylko na papie­rze, ale pod koniec sie­dem­na­stego stu­le­cia w instruk­cjach sej­mi­ko­wych coraz czę­ściej poja­wiał się postu­lat nie­od­da­wa­nia Żydom w admi­ni­stra­cję docho­dów pań­stwa. Przez jakiś czas nie­zbyt rygo­ry­stycz­nie pod­cho­dzono do egze­kwo­wa­nia tych ogra­ni­czeń, co zmie­niło się w następ­nym stu­le­ciu. Zresztą począ­tek sie­dem­na­stego wieku to rów­nież czas gwał­tow­nego pogor­sze­nia się rela­cji żydow­skich i chrze­ści­jań­skich miesz­kań­ców Wilna. W 1712 roku sytu­acja stała się na tyle poważna, że zwo­łano nawet spe­cjalną komi­sję, mającą regu­lo­wać spory mię­dzy miesz­czań­stwem a lud­no­ścią żydow­ską, przy czym kon­flikty zała­go­dzono, nakła­da­jąc kolejne ogra­ni­cze­nia na kup­ców wyzna­nia moj­że­szo­wego. Zaka­zano im cho­ciażby zatrud­nia­nia chrze­ści­jan w innym cha­rak­te­rze niż fur­mani i pra­cow­nicy bro­wa­rów oraz pro­wa­dze­nia han­dlu poza tere­nem dziel­nicy żydow­skiej. Żydow­skim złot­ni­kom zaka­zano nato­miast wyra­bia­nia przed­mio­tów z dro­gich krusz­ców, co prak­tycz­nie wyklu­czało ich z branży, a żydow­skim kuśnie­rzom świad­cze­nia usług dla chrze­ści­jań­skich klien­tów. Jak można się domy­ślić, nie uspo­ko­iło to cał­ko­wi­cie nastro­jów ani nie zapo­bie­gło kon­flik­tom w przy­szło­ści. W 1738 roku woje­woda wileń­ski, odpo­wia­da­jąc na żąda­nia miesz­czan, wydał uni­wer­sał, w któ­rym nie­jako przy­po­mi­nał Żydom o zaka­zie pro­wa­dze­nia skle­pów przy rynku i w pobliżu kościo­łów, jak rów­nież napo­mi­nał ich, że nie powinni prze­szka­dzać chrze­ści­jań­skim kup­com w ich dzia­łal­no­ści han­dlo­wej.

Wszyst­kie wspo­mniane zakazy i ogra­ni­cze­nia przy­czy­niły się do pau­pe­ry­za­cji lud­no­ści żydow­skiej w Rze­czy­po­spo­li­tej, dla­tego wielu Żydów widziało szansę na poprawę swego losu w prze­pro­wadzce na wieś. Nie zna­czy to oczy­wi­ście, że miesz­kańcy wyzna­nia moj­że­szo­wego masowo opusz­czali Wilno, wręcz prze­ciw­nie, na­dal byli zna­czącą mniej­szo­ścią naro­dową. Kwe­stia żydow­skich oby­wa­teli ówcze­snej Rze­czy­po­spo­li­tej oraz ich sytu­acji w przy­szło­ści miała być przed­mio­tem obrad Sejmu Czte­ro­let­niego, zwo­ła­nego w celu reformy pań­stwa i obra­du­ją­cego w War­sza­wie w latach 1788–1792. W 1789 roku sporo hałasu wzbu­dziła bro­szura wydana w sto­licy przez Mate­usza Butry­mo­wi­cza pt. Spo­sób ufor­mo­wa­nia Żydów pol­skich w poży­tecz­nych kra­iowi oby­wa­te­lów. Jej autor wpraw­dzie jawi się jako zwo­len­nik nada­nia Żydom swo­bód wyzna­nio­wych i dopusz­cze­nia ich do wszyst­kich sfer życia pań­stwa, ale zara­zem jest zwo­len­nikiem ich polo­ni­za­cji. I to wymu­szo­nej, bowiem postu­lo­wał likwi­da­cję więk­szo­ści świąt żydow­skich, znie­sie­nie odręb­no­ści stro­jów, jak rów­nież wpro­wa­dze­nie zakazu dru­ko­wa­nia ksią­żek w języku żydow­skim i spro­wa­dza­nia ich z zagra­nicy. Podobną opi­nię pre­zen­to­wali Hugo Koł­łą­taj oraz Michał Czacki. Ten ostatni w swo­jej publi­ka­cji W Reflek­sjach nad reformą Żydów twier­dził wręcz, że to wła­śnie juda­izm sta­nowi główną prze­szkodę włą­cza­nia się lud­no­ści żydow­skiej we wspól­notę, two­rzoną przez pozo­sta­łych oby­wa­teli pań­stwa, w któ­rym miesz­kają. O ile przy­wo­łani auto­rzy widzieli w lud­no­ści żydow­skiej peł­no­praw­nych oby­wa­teli, oczy­wi­ście pod warun­kiem ich daleko posu­nię­tej polo­ni­za­cji, o tyle Sta­ni­sław Sta­szic uwa­żał Żydów wręcz za ele­ment szko­dliwy. I dał temu wyraz cho­ciażby w swo­jej sztan­da­ro­wej publi­ka­cji Prze­strogi dla Pol­ski.

Kwe­stią pol­skich Żydów zajął się rów­nież Sejm Czte­ro­letni, w trak­cie któ­rego została powo­łana spe­cjalną komi­sja mająca za zada­nie zba­da­nie kwe­stii żydow­skiej. Nie­stety, wobec dra­stycz­nego oporu szlachty pol­skiej, jej dzia­łal­ność była raczej ilu­zo­ryczna, skoro jej człon­ko­wie nie przy­go­to­wali nawet jed­nego pro­jektu ustawy. W efek­cie ustawa zasad­ni­cza uchwa­lona 3 maja 1791 roku nie przy­nio­sła poprawy praw­nej sytu­acji Żydów zamiesz­ku­ją­cych Rzecz­po­spo­litą. Można nawet uznać, że ją pogor­szyła, skoro zgod­nie z jej zapi­sami, człon­ko­wie spo­łecz­no­ści żydow­skiej nie mogli korzy­stać z praw miej­skich, ani trud­nić się han­dlem deta­licz­nym. Warto jed­nak dodać, że jesz­cze przed jej uchwa­le­niem, Żydzi zostali objęci pra­wem nie­ty­kal­no­ści cie­le­snej.

Wpraw­dzie zde­cy­do­wana więk­szość Żydów zamiesz­ku­ją­cych przed­ro­zbio­rową Pol­skę i Litwę, zamie­rzała trwać w wie­rze przod­ków i kul­ty­wo­wać pra­stare tra­dy­cje, ale idee oświe­ce­nia dotarły przy­naj­mniej do nie­licz­nej ich spo­łecz­no­ści w Euro­pie zachod­niej. Wśród czę­ści zachod­nio­eu­ro­pej­skiej bur­żu­azji żydow­skiej poja­wił się ruch inte­lek­tu­alny, zwany żydow­skim oświe­ce­niem – haskala. Żydow­ski filo­zof, Moj­żesz Men­dels­sohn, miesz­ka­jący i dzia­ła­jący w Ber­li­nie, uwa­żany obec­nie za pre­kur­sora, a zara­zem jed­nego z naj­waż­niej­szych przed­sta­wi­cieli tego ruchu, opo­wia­dał się za zrów­na­niem praw Żydów z lud­no­ścią nie­ży­dow­ską w kra­jach nie­miec­kich, jak rów­nież za ich kul­tu­ralną i cywi­li­za­cyjną eman­cy­pa­cją. On i jego zwo­len­nicy uwa­żali, że naj­lep­szą drogą do uzy­ska­nia tego celu będzie wpro­wa­dze­nie obo­wiązku świec­kiego naucza­nia lud­no­ści żydow­skiej, w tym także nauki języka i oby­cza­jów pań­stwa, w któ­rym miesz­kała dana spo­łecz­ność żydow­ska. Sam Men­dels­sohn opo­wia­dał się rów­nież za rezy­gna­cją z tra­dy­cyj­nego stroju i porzu­ce­niem nie­któ­rych żydow­skich oby­cza­jów, dla­tego zwra­cał się do swo­ich roda­ków miesz­ka­jących w Euro­pie: „Dosto­so­wuj­cie się do oby­cza­jów i porządku panu­ją­cego w kraju, w któ­rym zamiesz­ku­je­cie, oraz trwaj­cie nie­zmien­nie przy wie­rze swo­ich przod­ków. […] Nie­wąt­pli­wie nie będzie rze­czą łatwą pogo­dze­nie obo­wiąz­ków oby­wa­tel­skich z zacho­wa­niem naka­zów reli­gij­nych, tym bar­dziej że w dzi­siej­szych cza­sach trzy­ma­nie się prze­pi­sów reli­gij­nych jest – w prze­ci­wień­stwie do cza­sów daw­niej­szych – szcze­gól­nie uciąż­liwe”7. Nie­stety, filo­zo­fia haskali była popu­larna wyłącz­nie w krę­gach zachod­niej bur­żu­azji żydow­skiej. Nie spo­tkała się nato­miast z uzna­niem żydow­skich miesz­kań­ców Europy Środ­ko­wej i Wschod­niej, gdzie prze­wa­żali wyznawcy cha­sy­dy­zmu i juda­izmu rabi­nicz­nego, a więc także i na zie­miach Rze­czy­po­spo­li­tej. Pro­pa­go­wane przez maski­lim, jak nazy­wano zwo­len­ni­ków tego nurtu, zna­la­zły swo­ich pro­pa­ga­to­rów na zie­miach pol­skich i litew­skich jed­nak dopiero w dzie­więt­na­stym stu­le­ciu8.

Uchwa­le­nie majo­wej kon­sty­tu­cji uru­cho­miło istną lawinę wyda­rzeń, któ­rej fina­łem był upa­dek Rze­czy­po­spo­li­tej i gra­bież jej tery­to­rium przez trzy pań­stwa zabor­cze: Prusy, Austrię i Rosję. Obszar nie­gdy­siej­szego Wiel­kiego Księ­stwa Litew­skiego wraz z Wil­nem zna­lazł się na tere­nie zaboru rosyj­skiego. Oby­wa­tele Rze­czy­po­spo­li­tej nie godzili się z tym, zbroj­nie pro­te­stu­jąc prze­ciwko zabo­rom, a wśród wal­czą­cych o wol­ność ojczy­zny nie bra­ko­wało przed­sta­wi­cieli spo­łecz­no­ści żydow­skiej. Żydzi chęt­nie przy­łą­czali się do wal­czą­cych Pola­ków, w czym nie­małą zasługę miał cha­ry­zma­tyczny przy­wódca powstań­czego zrywu 1794 roku, Naczel­nik Tade­usz Kościuszko. Już w mowie wygło­szo­nej po zło­że­niu uro­czy­stej przy­sięgi na rynku w Kra­ko­wie 24 marca 1794 roku, zapew­nił: „w obro­nie ojczy­zny rów­ność u mnie popłaca i dla­tego tak Żyd, chłop, szlach­cic, ksiądz i miesz­cza­nin rów­nego są u mnie sza­cunku”. W podob­nym tonie było utrzy­mane prze­mó­wie­nie wygło­szone przez Naczel­nika w kra­kow­skiej Sta­rej Syna­go­dze. Dla Kościuszki nie były to puste słowa, bo uwa­żał, że w wol­nej Pol­sce jest miej­sce dla wszyst­kich i wszy­scy powinni cie­szyć się swo­bodą praw oby­wa­tel­skich, nie­za­leż­nie od płci, naro­do­wo­ści, wyzna­nia i poglą­dów. Trudno się zatem dzi­wić, że pol­scy Żydzi, a szcze­gól­nie ci miesz­ka­jący w War­sza­wie, licz­nie zgła­szali się do udziału w wal­kach pod komendą Kościuszki. Wia­domo, że wal­czyli już w pierw­szych zma­ga­niach z woj­skami rosyj­skimi w ogar­nię­tej powstań­czym entu­zja­zmem sto­licy, w tym także w wal­kach na uli­cach Sena­tor­skiej i Świę­to­jer­skiej9. Jak zauważa Alex Sto­ro­żyń­ski w bio­gra­fii Kościuszko Książę chło­pów „oprócz chło­pów pańsz­czyź­nia­nych i miesz­czan u Naczel­nika słu­żyło sześć regi­men­tów tatar­skich, a w nie­któ­rych pol­skich oddzia­łach do dwu­dzie­stu pro­cent sta­no­wili Żydzi”10. Potem także czyn­nie anga­żo­wali się w sprawy powstań­cze. „Rzecz oso­bliwa, co gdzie indziej musem nie można było doka­zać, u nas w War­sza­wie dobro­wol­nie Żydzi z ochotą warty odby­wają, z patro­lami idą, a nawet nie­któ­rzy broń śmiało pod­no­szą prze­ciwko powszech­nemu całego narodu i ludz­ko­ści nie­przy­ja­cie­lowi”11 – pisał w czerwcu 1794 roku autor arty­kułu zamiesz­czo­nego na łamach „Gazety Oby­wa­tel­skiej”. Wspo­mi­na­jąc o zry­wie powstań­czym pod wodzą Kościuszki, nie spo­sób oczy­wi­ście pomi­nąć postaci puł­kow­nika Berka Jose­le­wi­cza, orga­ni­za­tora Żydow­skiego Pułku Lek­ko­kon­nego. Ist­nieją też dowody, że Żydzi peł­nili funk­cję powstań­czych emi­sa­riu­szy, jak rów­nież orga­ni­zo­wali trans­port i służbę medyczną.

W owych burz­li­wych cza­sach odno­to­wano także zgoła inne, jed­no­znacz­nie naganne zacho­wa­nia nie­któ­rych człon­ków spo­łecz­no­ści żydow­skiej, gdyż żydow­scy prze­stępcy orga­ni­zo­wali się w bandy i wyko­rzy­stu­jąc powstań­czy chaos, napa­dali na szla­chec­kie dwory. Pamięt­ni­karz Kaje­tan Koź­mian wspo­mina: „Zja­wiły się były pod­ów­czas w Lubel­skiem, z wiel­kim prze­stra­chem miesz­kań­ców, najazdy zbroj­nego żydo­stwa na szla­chec­kie domy, tak że miesz­kańcy ziem­scy musieli domy swoje obsa­czać na noc uzbro­jo­nymi strzel­cami, aby spo­koj­nie prze­spać mogli, i każdy dom opa­try­wał się w liczne i zawsze nabite pisto­lety i strzelby. W sam dzień Trzech Króli naje­chano szlach­cica pod Kra­snym­sta­wem, nie­ja­kiego Kul­bac­kiego, u któ­rego hul­taje izra­el­scy prze­pa­trzyli pie­nią­dze. O pół­nocy więc kil­ku­na­stu z bandy zło­czyń­ców śpie­wali kolędę, a dru­dzy zakra­dali się pode drzwi, a gdy szlach­cic wyszedł do nich, pochwy­cili, męczyli, zabili i dom złu­pili. Podobna zbrod­nia wyko­naną była przez Żydów w Trzyd­niku czyli Rze­czycy pod Kra­śni­kiem”12. Zło­czyń­ców jed­nak poj­mano, posta­wiono przed sądem i spo­tkała ich sroga kara: jed­nego z dwóch hersz­tów bandy poćwiar­to­wano, a poszcze­gólne kawałki ciała poroz­wie­szano na „muro­wa­nej szu­bie­nicy”, odda­jąc je na pastwę kru­ków. Dru­giego z przy­wód­ców, który prze­szedł kon­wer­sję na wiarę kato­licką, potrak­to­wano nieco łagod­niej – ścięto go na lubel­skim rynku.

Powsta­nie kościusz­kow­skie ogar­nęło swoim zasię­giem rów­nież Litwę, gdzie 23 kwiet­nia 1794 roku gene­rał Jakub Jasiń­ski na czele zwer­bo­wa­nych przez sie­bie spi­skow­ców pod­stę­pem porwał ówcze­snego het­mana wiel­kiego litew­skiego, a zara­zem tar­go­wi­cza­nina Szy­mona Kos­sa­kow­skiego i prze­cią­gnąw­szy sta­cjo­nu­jące w Wil­nie woj­sko na swoją stronę, opa­no­wał mia­sto. Wileń­scy Żydzi nie tylko przy­łą­czali się do powsta­nia, bio­rąc czynny udział w obro­nie mia­sta przed woj­skami Kata­rzyny II, ale wspie­rali je także w inny spo­sób: miej­scowy kahał13 wspo­mógł powstań­ców kwotą dwu­dzie­stu pię­ciu tysięcy gul­de­nów, nato­miast żydow­scy krawcy szyli ubra­nia dla żoł­nie­rzy insu­rek­cji.

Wileńscy Żydzi w czasie zaborów

Pozu­jąca na oświe­coną wład­czy­nię Kata­rzyna Wielka, pod któ­rej pano­wa­niem po trze­cim zabo­rze zna­leźli się litew­scy Żydzi, chciała uczy­nić z nich oby­wa­teli swego pań­stwa, mają­cych te same prawa i obo­wiązki jak wszy­scy inni, ale ceną za to miało być uni­ce­stwie­nie żydow­skiej toż­sa­mo­ści, tra­dy­cji i kul­tury. Już po pierw­szym roz­bio­rze wład­czyni wydała zakaz osie­dla­nia się Żydów poza wyzna­czoną strefą, obej­mu­jącą dawne pol­skie oraz nad­czar­no­mor­skie tery­to­ria zdo­byte w woj­nach z Tur­cją. Obszar ten uległ roz­sze­rze­niu wraz z przy­łą­cze­niem do Rosji kolej­nych tere­nów Rze­czy­po­spo­li­tej po dru­gim i trze­cim roz­bio­rze. Paweł I, jedyny syn Kata­rzyny II, a zara­zem następca tronu, miał do kwe­stii żydow­skiej nieco bar­dziej libe­ralne podej­ście, skoro zezwo­lił swoim pod­da­nym wyzna­nia moj­że­szo­wego na druk ksią­żek hebraj­skich, acz­kol­wiek pod ści­słym nad­zo­rem cen­zora. Za jego pano­wa­nia żydow­scy miesz­kańcy Wilna brali nawet udział wybo­rach samo­rzą­do­wych, co spo­tkało się z ostrym sprze­ci­wem spo­łecz­no­ści chrze­ści­jań­skiej.

Kiedy w 1801 roku Paweł I zgi­nął w zama­chu pała­co­wym, na tron wstą­pił jego naj­star­szy syn Alek­san­der, pierw­szy car o tym imie­niu. Pod wpły­wem swo­jego libe­ral­nego oto­cze­nia powo­łał uka­zem z 9 listo­pada 1802 roku Komi­tet Urzą­dze­nia Żydów w Rosji, w skła­dzie któ­rego, obok dwóch rosyj­skich poli­ty­ków, mini­stra Micha­iła Spe­rań­skiego i Wik­tora Koczu­beja, zna­la­zło się także dwóch Pola­ków – książę Adam Czar­to­ry­ski peł­niący funk­cję mini­stra spraw zagra­nicz­nych oraz sena­tor Sewe­ryn Potocki. Wcho­dzący w skład gre­mium pisarz Gaw­rił Dzier­ża­win doma­gał się wpraw­dzie ogra­ni­cze­nia praw żydow­skich pod­da­nych na rzecz innych sta­nów, ale libe­ralny Spe­rań­ski opto­wał za edu­ka­cją Żydów i zrów­na­niem ich w pra­wach celem stop­nio­wej asy­mi­la­cji. Byli za tym także żydow­scy car­scy doradcy, któ­rzy wzbo­ga­cili się na han­dlu, Adolf Peretz, Nota Not­kin i Leon Newa­cho­wicz. Ostatni z wymie­nio­nych ape­lo­wał do chrze­ści­jan: „Nie szu­kaj­cie Żyda w czło­wieku, lecz szu­kaj­cie czło­wieka w Żydzie”.

Car Alek­san­der I pod­pi­sał 9 grud­nia 1804 roku Sta­tut o urzą­dze­niu Żydów, w któ­rym zali­czono ich do trzech sta­nów – kup­ców, rze­mieśl­ni­ków i miesz­czan, a jed­no­cze­śnie roz­sze­rzono strefę ich osie­dla­nia, jak rów­nież uła­twiono im dostęp do edu­ka­cji, w tym do uni­wer­sy­te­tów oraz innych zakła­dów nauko­wych. Umoż­li­wiono im rów­nież upra­wia­nie rze­mio­sła i zakła­da­nie fabryk. Jed­no­cze­śnie znie­siono insty­tu­cję kaha­łów, a lud­no­ścią żydow­ską miały od tej pory zarzą­dzać lokalne wła­dze admi­ni­stra­cyjne. Żydzi pra­gnący stu­dio­wać na wyż­szej uczelni musieli wyka­zać się bie­głą zna­jo­mo­ścią języka rosyj­skiego, pol­skiego lub nie­miec­kiego, nato­miast ci, któ­rzy pro­wa­dzili jaką­kol­wiek dzia­łal­ność han­dlową czy inną, mieli obo­wią­zek pro­wa­dze­nia ksiąg rachun­ko­wych i roz­li­czeń księ­go­wych w języku rosyj­skim. Zda­niem nie­miec­kiego histo­ryka o żydow­skich korze­niach Hein­ri­cha Gra­etza car zamie­rzał swo­ich żydow­skich pod­da­nych „wydo­być z tego bagna przez zachętę do naucze­nia się rol­nic­twa i rze­miosł, przez zakła­da­nie fabryk i nada­nie ich pra­cow­ni­kom pew­nych przy­wi­le­jów. Mieli się też uszla­chet­niać przez nauki i sztuki. Otwo­rzono im uni­wer­sy­tety i wyż­sze zakłady naukowe. Pomy­ślano rów­nież o pra­wi­dło­wem wykształ­ce­niu szkol­nem mło­dzieży. Dla wyru­go­wa­nia ich zachwasz­czo­nej gwary posta­no­wiono dopusz­czać do urzę­dów magi­strac­kich tych, żeby się nauczyli mówić i pisać w jed­nym z języ­ków: rosyj­skim, pol­skim lub nie­miec­kim. Na rabi­nów pole­cono wybie­rać tylko takich, któ­rzy by przy­swo­ili sobie jeden z tych języ­ków”14. Ukaz jed­nak zawie­rał pro­jekt wyru­go­wa­nia Żydów z osad wiej­skich w ciągu kolej­nych trzech lat, co wią­zało się z exo­du­sem spo­rej czę­ści żydow­skiej lud­no­ści. Ponadto, w celu szyb­szej rusy­fi­ka­cji, admi­ni­stra­cyjną rolę kaha­łów oddano lokal­nej wła­dzy, pozba­wia­jąc przy tej oka­zji rabi­nów sądo­wych upraw­nień. Żydzi pra­cu­jący na sta­no­wi­skach publicz­nych musieli nato­miast zre­zy­gno­wać ze swo­jego tra­dy­cyj­nego stroju na rzecz ubio­rów na euro­pej­ską modłę. Wszystko to miało na celu szyb­szą rusy­fi­ka­cję lud­no­ści żydow­skiej. Sto­so­wano też inne metody, które trudno byłoby uznać za godziwe. Car­ska pro­pa­ganda celowo roz­po­wszech­niała wize­ru­nek Żyda hoł­du­ją­cego tra­dy­cji, przed­sta­wia­jąc go jako zachłan­nego oszu­sta, z reguły miesz­ka­ją­cego na wsi i pro­wa­dzą­cego karczmę, w któ­rej bez­kar­nie roz­pi­jał miej­scową lud­ność. Wkrótce zatem spo­łecz­ność żydow­ską uznano za zaco­faną, a juda­izm za nie­bez­pieczną reli­gię. Żydzi żyjący na tere­nie impe­rium Roma­no­wów, a więc także w Wil­nie, musieli się zasy­mi­lo­wać, aby unik­nąć prze­śla­do­wań.

Dziś rzadko się o tym mówi, ale w trak­cie kam­pa­nii 1812 roku żydow­scy kurie­rzy współ­pra­co­wali z Pola­kami wal­czą­cymi u boku Napo­le­ona. Świad­czy o tym rela­cja gene­rała Dezy­de­rego Chła­pow­skiego: „Na Litwie nawet Żydzi zda­wali się dla nas być przy­chyl­nymi. Mia­łem rzadki tego przy­kład. Jeden z nich bowiem, któ­rego wysła­łem z bile­ci­kiem do naszego oddziału, aby dać dowódcy pręd­szą wia­do­mość, niż ta dojść mogła przez ofi­cera wysła­nego naokoło, przedarł się pomię­dzy Moska­lami i szybko spra­wił me pole­ce­nie, a gdy powró­cił, nie chciał przy­jąć obie­ca­nych mu dzie­się­ciu duka­tów, jeżeli w danym cza­sie przy­nie­sie mi odpo­wiedź od dowódcy oddziału. Gdy mu te dzie­sięć duka­tów nara­cho­wał mój adiu­tant, rzekł ów sta­ro­za­konny: nie wezmę ich, i ja także mogę i chcę słu­żyć mojej ojczyź­nie, o ile mię stać na to, to, com zro­bił, pie­niędzmi się nie płaci, bom ja życie ryzy­ko­wał”15.

Po klę­sce Wiel­kiej Armii i zakoń­cze­niu wojen napo­le­oń­skich na Żydów miesz­ka­ją­cych w zabo­rze rosyj­skim spa­dły kolejne ogra­ni­cze­nia: Alek­san­der zmniej­szył obszar stref osie­dle­nia i wpro­wa­dził zakaz zamiesz­ki­wa­nia przez Żydów pasa o sze­ro­ko­ści pięć­dzie­się­ciu wiorst wzdłuż gra­nicy zachod­niej, acz­kol­wiek dokładną gra­nicę tego obszaru okre­ślono w 1836 roku. Obej­mo­wała ona: guber­nie wołyń­ską, gro­dzień­ską, wileń­ską, podol­ską, miń­ską, jeka­te­ry­no­sław­ską i Besa­ra­bię, pro­win­cje kijow­ską (bez Kijowa), cher­soń­ską (bez Niko­ła­jewa), tau­rydzką (bez Sewa­sto­pola), mohy­lew­ską i witeb­ską (bez osad wiej­skich), część czer­ni­how­skiej i połtaw­skiej. Ogra­ni­cze­nia dotknęły także wileń­ską spo­łecz­ność żydow­ską, kiedy w 1823 roku Żydom zabro­niono nie tylko miesz­kać, lecz także pro­wa­dzić jaką­kol­wiek dzia­łal­ność gospo­dar­czą, rze­mieśl­ni­czą, han­dlową i inną na uli­cach Wiel­kiej, Zam­ko­wej, Ostro­bram­skiej, Świę­to­jań­skiej, Domi­ni­kań­skiej i Troc­kiej. Chrze­ści­ja­nie będący wła­ści­cie­lami domów sto­ją­cych na tym obsza­rze otrzy­mali nato­miast zakaz wynaj­mo­wa­nia miesz­kań loka­to­rom wyzna­nia moj­że­szo­wego. Żydow­scy miesz­kańcy Wilna kon­cen­tro­wali się zatem w dziel­nicy żydow­skiej, która zaj­mo­wała obszar pomię­dzy ulicą Wielką, Nie­miecką oraz Domi­ni­kań­ską, a cen­tral­nym jej punk­tem był nie­wielki plac u zbiegu ulic Żydow­skiej i Szkla­nej.

O ile car Alek­san­der był w pewien spo­sób przy­chylny Żydom, o tyle jego młod­szego brata Miko­łaja, który objął tron po bez­po­tom­nej śmierci cesa­rza, śmiało można okre­ślić mia­nem anty­se­mity. Nowy cesarz od dziecka nie­na­wi­dził rów­nie mocno Żydów co Pola­ków. Winną takiego stanu rze­czy była jego uko­chana nia­nia, Szkotka Jane Lyon, która znie­na­wi­dziła tych dru­gich po wybu­chu insu­rek­cji 1794 roku. Tak się pechowo zło­żyło, że kobieta zna­la­zła się w cza­sie powsta­nia kościusz­kow­skiego w War­sza­wie, gdzie – z bli­żej nie­zna­nych przy­czyn – została uwię­ziona przez powstań­ców. Wol­ność odzy­skała dopiero po wkro­cze­niu wojsk rosyj­skich, ale te dra­ma­tyczne prze­ży­cia spra­wiły, że opie­kunka Miko­łaja znie­na­wi­dziła pol­ską nację, a swoje uczu­cia wsz­cze­piła przy­szłemu carowi. Nie­stety, nie wiemy, czym nara­zili się pani Lyon człon­ko­wie narodu wybra­nego, jed­nak i ich Szkotka nie darzyła sym­pa­tią.

Sam Miko­łaj, zapewne pod wpły­wem swo­jej niani, jesz­cze zanim wstą­pił na tron, nazwał Żydów „bez­względ­nymi pijaw­kami, wci­ska­ją­cymi się wszę­dzie i wysy­sa­ją­cymi soki z tych nie­szczę­snych pro­win­cji [Rosji]”16, a potem zda­nia nie zmie­nił. Podzie­lali je zresztą jego doradcy, a w krę­gach zbli­żo­nych do władcy mawiano, iż Żydzi nie tylko roz­no­szą „anty­chrze­ści­jań­ską zarazę”, ale i są istną wylę­gar­nią cho­rób i nie­pra­wo­ści. Z nie­kła­ma­nym wsty­dem przy­po­mniano sobie, że poprzedni władca Alek­san­der I lubo­wał się w lek­tu­rze „żydow­skich pism”, które sku­tecz­nie zatru­wały jego umysł. Nastroje anty­se­mic­kie nasi­liły się na fali absur­dal­nych pogło­sek o rytu­al­nym mor­der­stwie chrze­ści­jań­skiego dziecka w Witeb­sku. Wów­czas część dostoj­ni­ków pań­stwo­wych postu­lo­wała wręcz wygna­nie Żydów z Rosji, a nie­któ­rzy ostrze­gali cara, że oka­zu­jąc im pobłaż­li­wość, ścią­gnie na sie­bie gniew Boży, a co za tym idzie – pasmo nie­szczęść dotknie jego naj­bliż­szych. Nastra­szyli go widać sku­tecz­nie, bo w 1835 roku władca dra­stycz­nie zaostrzył prze­pisy doty­czące Żydów, któ­rzy odtąd nie mogli zamiesz­ki­wać w dużych mia­stach impe­rium ani posia­dać ziemi. Ponie­waż zamia­rem cara było nakło­nie­nie wszyst­kich miesz­kań­ców wyzna­nia moj­że­szo­wego do kon­wer­sji na pra­wo­sła­wie, władca pla­no­wał wpro­wa­dze­nie kolej­nych naka­zów i zaka­zów, w tym znie­sie­nie gmin żydow­skich i wpro­wa­dze­nie zakazu nosze­nia tra­dy­cyj­nych stro­jów, czego jed­nak nie udało mu się zre­ali­zo­wać.

Repre­sje ule­gły nasi­le­niu po upadku powsta­nia listo­pa­do­wego, w któ­rym brała udział rów­nież część spo­łecz­no­ści żydow­skiej, zwłasz­cza człon­ko­wie inte­li­gen­cji, pobie­ra­jący nauki w pol­skich szko­łach, oraz bogaci Żydzi, czę­ściowo już zasy­mi­lo­wani. Ich przed­sta­wi­ciele nawet zwró­cili się z prośbą do władz powstań­czych o wyra­że­nie zgody na przyj­mo­wa­nie człon­ków ich spo­łecz­no­ści do Gwar­dii Naro­do­wej, ale dyk­ta­tor powsta­nia, gene­rał Józef Chło­picki, począt­kowo nie wyra­ził na to zgody. Z cza­sem sytu­acja ule­gła zmia­nie i na mocy dekretu Rady Naj­wyż­szej Naro­do­wej z 16 marca 1831 roku Żydzi uzy­skali prawo wstą­pie­nia do tej for­ma­cji, ale przy­znano je wyłącz­nie tym, któ­rzy posia­dali mają­tek prze­kra­cza­jący war­tość sześć­dzie­się­ciu tysięcy zło­tych, znali języki pol­ski, fran­cu­ski i nie­miecki oraz golili tra­dy­cyjne brody. Ogra­ni­cze­nia te sta­no­wiły jed­nak dla znacz­nej czę­ści żydow­skiej spo­łecz­no­ści barierę nie do prze­kro­cze­nia, ale wobec coraz więk­szej liczby ochot­ni­ków powo­łano do życia Gwar­dię Miej­ską Sta­ro­za­konną, w któ­rej nie obo­wią­zy­wał prze­pis o gole­niu bród. Wspo­mniana for­ma­cja, stwo­rzona według pro­jektu Anto­niego Ostrow­skiego, liczyła tysiąc trzy­dzie­stu ośmiu człon­ków. Syn nie­gdy­siej­szego uczest­nika insu­rek­cji Berka Jose­le­wi­cza, Józef, także nosił się z zamia­rem utwo­rze­nia „sta­ro­za­kon­nego” pułku jazdy, ale jego pomysł, mówiąc oględ­nie, nie spo­tkał się z entu­zja­stycz­nym przy­ję­ciem władz powstań­czych. „Jak możemy pozwo­lić, ażeby krew Żydów ze szla­chetną krwią Pola­ków się zmie­szała?” – grzmiał gene­rał Fran­ci­szek Dzier­ży­kraj Moraw­ski, mini­ster wojny w Rzą­dzie Naro­do­wym. „A co powie Europa, że my, by wywal­czyć naszą nie­pod­le­głość, bez ramion żydow­skich obejść się nie możemy?”17.

Pewną cie­ka­wostką jest fakt, że pożar żydow­skiego bro­waru na Anto­kolu w Wil­nie, który z bli­żej nie­zna­nych przy­czyn wybuchł w nocy 4 marca został przez wła­dze car­skie uznany za począ­tek powsta­nia w tym mie­ście. W rze­czy­wi­sto­ści powsta­nie na zie­miach litew­skich wybu­chło w trze­ciej deka­dzie marca, ale tam­tej­sza spo­łecz­ność żydow­ska nie wsparła go aż tak licz­nie jak jej pobra­tymcy z ziem Kró­le­stwa Pol­skiego. Z usta­leń żydow­skiego histo­ryka Igna­cego Schi­pera wynika jed­nak, że litew­scy Żydzi „jaw­nie, ba, nawet osten­ta­cyj­nie sprzy­jali spra­wie pol­skiej”18. Nie­stety, Polacy wal­czący w powsta­niu odno­sili się do nich nie­uf­nie: „Polacy wymie­rzali karę cie­le­sną tym Żydom, któ­rych oni podej­rze­wali o świad­cze­nie usług wywia­dow­czych Rosji, a Rosja­nie bili znów Żydów knu­tem, podej­rze­wa­jąc ich, że poma­gają powsta­niu pol­skiemu” – pisze Schi­per w swo­jej publi­ka­cji z 1932 roku. „Naj­strasz­li­wiej obcho­dziły się z Żydami oddziały par­ty­zanc­kie majora Puszeta i Szona, które w marcu, kwiet­niu i maju ope­ro­wały na Litwie: w augu­stow­skim dowódcy ci zgoła bez sądu wie­szali Bogu ducha win­nych Żydów, a usi­łu­ją­cym ich bro­nić ofi­ce­rom gro­zili karami! Postę­po­wano tak z »żydami-litwa­kami«, o któ­rych nam skąd­inąd wia­domo, że wręcz osten­ta­cyj­nie sprzy­jali rewo­lu­cji pol­skiej”19.

Listo­pa­dowy zryw, nazwany przez cara Miko­łaja I „głu­pią rewo­lu­cją”, wywo­łał sze­reg kolej­nych repre­sji: Kró­le­stwo Pol­skie zostało pozba­wione auto­no­mii, kon­sty­tu­cji, którą zastą­piono Sta­tu­tem Orga­nicz­nym Kró­le­stwa Pol­skiego, znie­siono sejm oraz odrębną armię, przy jed­no­cze­snym zacho­wa­niu pol­skich kodek­sów praw. Na zie­miach litew­skich zaborca zin­ten­sy­fi­ko­wał rusy­fi­ka­cję lud­no­ści litew­skiej i żydow­skiej, para­dok­sal­nie jed­nak przy­czy­niło się to do poprawy rela­cji mię­dzy Pola­kami a Żydami. W Wil­nie w 1844 roku poja­wił się nawet hebraj­ski prze­kład sztan­da­ro­wego utworu pol­skiego roman­ty­zmu – Bal­lad i roman­sów Adama Mic­kie­wi­cza, wydany jako wyraz oporu miej­sco­wej spo­łecz­no­ści żydow­skiej prze­ciwko rusy­fi­ka­cji.

Histo­rycy spe­cja­li­zu­jący się w dzie­jach pol­skich Żydów i ich rela­cji ze spo­łecz­no­ścią pol­ską zgod­nie twier­dzą, iż naj­le­piej wyglą­dało to w schył­ko­wym okre­sie roman­ty­zmu, a kon­kret­nie w latach 1861–1863, a więc w cza­sach poprze­dza­ją­cych wybuch kolej­nego zrywu nie­pod­le­gło­ścio­wego – powsta­nia stycz­nio­wego. Człon­ko­wie spo­łecz­no­ści żydow­skiej zamiesz­ku­ją­cej tereny Kró­le­stwa Pol­skiego masowo wspie­rali ruch patrio­tyczny, bio­rąc udział u boku pol­skich patrio­tów w mani­fe­sta­cjach czy w kato­lic­kich pogrze­bach Pola­ków, ofiar car­skiego reżimu. Wspo­mina o tym Józef Ignacy Kra­szew­ski: „Żydzi dozwo­lili chrze­ści­jań­skie pie­śni śpie­wać po swych syna­go­gach, razem z nami szli na nasze pogrzeby, przyj­mo­wa­li­śmy ich na nabo­żeń­stwa”20. Nato­miast kiedy wybu­chło powsta­nie stycz­niowe, Żydzi z zaboru rosyj­skiego także chwy­cili za broń, mając nadzieję, że wolna Pol­ska zrówna ich prawa z resztą oby­wa­teli. Potwier­dzały to uchwały powstań­czych władz. W jed­nej z nich, wyda­nej dokład­nie w noc wybu­chu zrywu, Rząd Naro­dowy uznał „wszyst­kich za synów Pol­ski bez róż­nicy wiary, rodu i pocho­dze­nia”21. Jed­no­cze­śnie powstań­cze wła­dze zwró­ciły się do spo­łecz­no­ści żydow­skiej z ape­lem: „Izra­elici, […] Wytrwaj­cie w zacię­tej spójni z Pola­kami chrze­ści­ja­nami i łącz­cie ogniwa wspól­nych kaj­dan, aby je razem roz­bić o głowę wspól­nego cie­miężcy”22. Wpraw­dzie nie jeste­śmy w sta­nie osza­co­wać dokład­nej liczby żydow­skich powstań­ców aktyw­nie bio­rą­cych udział w stycz­nio­wej rebe­lii, ale wia­domo, że Żydzi wal­czyli w oddzia­łach Dio­ni­zego Cza­chow­skiego, Józefa Hauke-Bosaka czy Mar­cina Lele­wela-Bore­low­skiego. Kilku peł­niło nawet funk­cje dowód­cze, jak cho­ciażby dowódca pułku w kor­pu­sie Hauke-Bosaka, major armii austriac­kiej Julian Rozen­buch, ostatni dowódca na tere­nie woje­wódz­twa lubel­skiego Józef „Cha­imek” Przy­chań­ski, dowódcy oddzia­łów Alek­san­der Edelsz­tajn, Leon Gru­en­baum, August Rosner, Paweł Lan­dow­ski, przy czym wszy­scy oni zgi­nęli na polach bitew­nych. Z całą pew­no­ścią po stro­nie powstań­ców opo­wie­dzieli się także absol­wenci War­szaw­skiej Szkoły Rabi­nów. Wia­domo też, że litew­scy Żydzi oddali powsta­niu nie­oce­nione usługi, prze­wo­żąc w głąb kraju broń przy­sy­łaną z Fran­cji, zaś człon­ko­wie żydow­skiej spo­łecz­no­ści zna­leźli się w powstań­czych wła­dzach.

Oczy­wi­ście nie ozna­cza to, że lud­ność żydow­ska masowo poparła stycz­niowy zryw, bo prze­cież orto­dok­syjni Żydzi w prze­wa­ża­ją­cej więk­szo­ści nie mieli poję­cia, po co i dla­czego powsta­nie w ogóle wybu­chło. Ponadto, jak słusz­nie zauważa dr Rafał Żebrow­ski: „Dla Żyda decy­zja o udziale w powsta­niu była o niebo trud­niej­sza niż dla Polaka. W reli­gii żydow­skiej jest sze­reg ele­men­tów, które nakie­ro­wane są na akcep­ta­cję prawa w kraju osie­dle­nia oraz posza­no­wa­nie zasta­nej wła­dzy, w tym wypadku była to wła­dza car­ska”23. Należy także pamię­tać, że zde­cy­do­wana więk­szość lud­no­ści żydow­skiej miesz­kała w mia­stach i – w prze­ci­wień­stwie do pol­skiej szlachty uwiel­bia­ją­cej polo­wać – nie umiała posłu­gi­wać się bro­nią palną.

Po upadku powsta­nia, za sprawą Micha­iła Muraw­jowa, mia­no­wa­nego w maju 1863 roku gene­ra­łem-guber­na­to­rem wileń­skim z nad­zwy­czaj­nymi peł­no­moc­nic­twami w zakre­sie tłu­mie­nia stycz­nio­wej rebe­lii, na Litwie nastał okres ter­roru. Wię­zie­nia, podob­nie jak tam­tej­sze klasz­tory, zamie­nione przez wła­dze w zakłady karne zapeł­niły się tysią­cami aresz­to­wa­nych powstań­ców. Nie tylko w Wil­nie, lecz także na całej Litwie wpro­wa­dzono zakaz uży­wa­nia języka pol­skiego, a Pola­ków usu­nięto ze wszyst­kich pań­stwo­wych urzę­dów. Zli­kwi­do­wano także pol­skie szkoły, w tym naucza­nie języ­ków pol­skiego i litew­skiego, mało tego – za samo posłu­gi­wa­nie się tymi języ­kami na ulicy gro­ziła wysoka grzywna. Co wię­cej, w ramach zin­ten­sy­fi­ko­wa­nia rusy­fi­ka­cji miesz­ka­ją­cej tam lud­no­ści zamknięto wiele kato­lic­kich kościo­łów i prze­kształ­cono je w świą­ty­nie pra­wo­sławne. Spo­tkało to cho­ciażby kościół Serca Jezu­so­wego i klasz­tor wizy­tek Na Ros­sie, kościół Pana Jezusa na Anto­kolu, klasz­tory augu­stia­nów przy ulicy Sawicz czy fran­cisz­ka­nów przy Troc­kiej. Tych świą­tyń kato­lic­kich, które wyma­gały remontu, nie pozwo­lono odno­wić ani kon­ser­wo­wać, nato­miast w przy­padku więk­szych znisz­czeń wyda­wano decy­zję o cał­ko­wi­tym zbu­rze­niu. W ten spo­sób z kra­jo­brazu Wilna znik­nął kościół Świę­tego Józefa Oblu­bieńca.

Żydów wpraw­dzie nie doty­czyły owe prze­śla­do­wa­nia, co nie zna­czy, że w Impe­rium Rosyj­skim wio­dło im się dobrze. Wręcz prze­ciw­nie, kolejni władcy narzu­cali im ogra­ni­cze­nia, nakazy i zakazy. Na domiar złego Rosja była widow­nią wielu pogro­mów żydow­skich, zaś do inten­sy­fi­ka­cji nastro­jów anty­se­mic­kich doszło po uda­nym zama­chu na cara Alek­san­dra II Roma­nowa. W caro­bój­stwie uczest­ni­czyła Żydówka, Hesia Helf­man, i to wła­śnie ją ówcze­sna prasa uznała za główną inspi­ra­torkę zama­chu. Wpraw­dzie kobieta była zde­kla­ro­waną ate­istką, a to ozna­czało, iż wspól­nota żydow­ska nie miała nic wspól­nego z zabój­stwem Roma­nowa, ale powszech­nie uwa­żano, że to Żydzi przy­czy­nili się do śmierci Alek­san­dra, co poskut­ko­wało kolej­nymi pogro­mami. Jak sza­cują współ­cze­śni bada­cze, w latach 1881–1884 na tere­nie cesar­stwa doszło od dwu­stu dwu­dzie­stu czte­rech do dwu­stu osiem­dzie­się­ciu czte­rech pogro­mów i eks­ce­sów anty­se­mic­kich. Oliwy do ognia dolały sła­wetne Pro­to­koły mędr­ców Syjonu, publi­ka­cja opi­su­jąca fik­cyjną naradę żydow­skich przy­wód­ców snu­ją­cych plany domi­na­cji nad świa­tem, która do księ­garń tra­fiła na początku dwu­dzie­stego wieku. Było to ewi­dentne fał­szer­stwo doko­nane na wyraźne zamó­wie­nie ochrany, rosyj­skiej car­skiej poli­cji poli­tycz­nej, przez dwóch jej pra­cow­ni­ków, zresztą spe­ców od dez­in­for­ma­cji. Tekst Pro­to­ko­łów był tak naprawdę pla­gia­tem fran­cu­skiej satyry na cesa­rza Napo­le­ona III, którą odpo­wied­nio skom­pi­lo­wano, nada­jąc wydźwięk anty­se­micki, ale ten „nie­istotny” fakt jakoś umknął uwa­dze ogółu. Cel wyda­nia owej publi­ka­cji był oczy­wi­sty – obar­cze­nie żydow­skiej spo­łecz­no­ści odpo­wie­dzial­no­ścią za wszel­kie pro­blemy eko­no­miczne, spo­łeczne i poli­tyczne ówcze­snej Rosji. Nie­stety, zamysł się powiódł, bo powszech­nie wie­rzono w auten­tycz­ność tek­stu, a w cza­sach Trze­ciej Rze­szy publi­ka­cja tra­fiła nawet na listę lek­tur obo­wiąz­ko­wych.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Za: A.M. Budziń­ska, Pisa­rze kre­sowi – cz. VII – Cze­sław Miłosz i Litwa, [na:] kre­so­wia­nie.info [online], https://www.kre­so­wia­nie.info/arty­kuly,n819,pisarze_kresowi_czvii_czeslaw_milosz_i_litwa.html [wróć]

Za: Niebo dla szlachty, czy­ściec dla miesz­czan, pie­kło dla chło­pów i raj dla Żydów, [na:] rp.pl [online], dostępne w inter­ne­cie: https://www.rp.pl/histo­ria/art8218521-niebo-dla-szlachty-czy­sciec-dla-miesz­czan-pie­klo-dla-chlo­pow-i-raj-dla-zydow [wróć]

Za: M. Jac­kie­wicz, Mia­sto i przed­mie­ścia Wilna w XVI – na początku XVII w. (2),[na:] kurier­wi­len­ski.lt [online], dostępne w inter­ne­cie: https://kurier­wi­len­ski.lt/2012/07/04/mia­sto-i-przed­mie­scia-wilna-w-xvi-na-poczatku-xvii-w-2/ [wróć]

Za: tamże. [wróć]

Za: M. Cie­śla, Żydow­scy cel­nicy w Wiel­kim Księ­stwie Litew­skim w XVII–XVIII wieku, [w:] „Stu­dia Juda­ica” nr 19/2016, s. 233. [wróć]

Za: M. Cie­śla, Żydow­scy cel­nicy…, dz. cyt., s. 235. [wróć]

Cie­śla M., Żydow­scy cel­nicy w Wiel­kim Księ­stwie Litew­skim w XVII–XVIII wieku, [w:] „Stu­dia Juda­ica” nr 19/2016, s. 236–237. [wróć]

Za: R. Szuchta, 1000 lat histo­rii Żydów pol­skich. Podróż przez wieki, War-szawa 2015, s. 95–97. [wróć]

Za: R. Szuchta, 1000 lat histo­rii Żydów pol­skich. Podróż przez wieki, War­sza-wa 2015, s. 113. [wróć]

Za: F. Konop­czyń­ski, M. Chrzczo­no­wicz, Mason i here­tyk. Dziś byłby żoł­nie­rzem wyklę­tym. Przez Macie­re­wi­cza, [na:] oko.press.pl [online], dostępne w inter­ne­cie: https://oko.press/mason-here­tyk-kosciuszko-dzis-bylby-zol­nie­rzem-wykle­tym-macie­re­wi­cza/ [wróć]

Za: tamże, s. 113. [wróć]

K. Koź­mian, Pamięt­niki, t. 1, Wro­cław 1972, s. 127. [wróć]

Kahał (hebr. kehilla – zgro­ma­dze­nie, gmina) – słowo w języku jidysz ozna­cza­jące zarówno samą gminę, a więc żydow­ską wspól­notę reli­gijną, jak rów­nież jej wła­dzę. Wspól­nota kahalna miała na celu zaspo­ko­je­nie wszel­kich potrzeb jej człon­ków, zarówno reli­gij­nych, jak i świec­kich. Cele te reali­zo­wały wcho­dzące do gminy: syna­goga, cmen­tarz, szkoła, sąd reli­gijny, szpi­tal-przy­tu­łek, łaź­nia i rzeź­nia rytu­alna, orga­ni­za­cje dobro­czynne. Forma orga­ni­za­cji kahału zale­żała od wiel­ko­ści i zamoż­no­ści danej gminy – bogate kahały czę­sto dys­po­no­wały wła­snymi budyn­kami, które bywały wręcz nazy­wane „żydow­skimi ratu­szami” i mogły liczyć na liczne przy­wi­leje nadane im przez lokalne wła­dze. Struk­tura żydow­skich gmin była ści­śle zhie­rar­chi­zo­wana: na jej czele stali senio­rzy, w gestii któ­rych leżała wła­dza sądow­ni­cza, niż­sze miej­sce w struk­tu­rach kahału zaj­mo­wali ław­nicy wspo­ma­ga­jący senio­rów w ich pracy. W ramach gminy dzia­łały także roz­ma­ite komi­sje, które zaj­mo­wały się poszcze­gól­nymi spra­wami admi­ni­stra­cyj­nymi. Nie­zwy­kle istotną rolę w struk­tu­rach kahału peł­nił oczy­wi­ście rabin, który był nie tylko przy­wódcą reli­gijnym, lecz także doradcą, powier­ni­kiem, do któ­rego przed­sta­wi­ciele spo­łecz­no­ści żydow­skiej mogli zwra­cać się nie­malże w każ­dej spra­wie. [wróć]

Za: Dobry car Alek­san­der, [na:] rp.pl [online], dostępne w inter­ne­cie: https://www.rp.pl/histo­ria/art8156281-dobry-car-alek­san­der [wróć]

D. Chła­pow­ski, Pamięt­niki, Poznań 1899, s. 86. [wróć]

Za: S.S. Mon­te­fiore, Roma­no­wo­wie 1613–1918, War­szawa 2006, s. 511. [wróć]

Za: W.J. Stu­kus, Żydzi w pol­skich powsta­niach naro­do­wych, [w:] „Więź” nr 6/1997, s. 171. [wróć]

I. Schi­per, Żydzi Kró­le­stwa Pol­skiego w dobie powsta­nia listo­pa­do­wego, War­szawa 1932, s. 128. [wróć]

Tamże, s. 136. [wróć]

J.I. Kra­szew­ski, Sprawa pol­ska w roku 1861, Paryż 1862, s. 49. [wróć]

Za: Żydzi w powsta­niu stycz­nio­wym – roz­mowa z histo­ry­kami Żydow­skiego Insty­tutu Histo­rycz­nego, dr Zofią Borzy­miń­ską i drem Rafa­łem Żebrow­skim, [na:] nck.pl [online], dostępne w inter­ne­cie: https://www.nck.pl/pro­jekty-kul­tu­ralne/pro­jekty/powsta­nie-stycz­niowe-150-rocz­nica/aktu­al­no­sci/zydzi-w-powsta­niu-stycz­nio­wym [wróć]

Za: tamże. [wróć]

Za: Żydzi w powsta­niu stycz­nio­wym – roz­mowa z histo­ry­kami Żydow­skiego Insty­tutu Histo­rycz­nego, dr Zofią Borzy­miń­ską i drem Rafa­łem Żebrow­skim [na:] nck.pl [online], dostępne w inter­ne­cie: https://www.nck.pl/pro­jekty-kul­tu­ralne/pro­jekty/powsta­nie-stycz­niowe-١٥٠-rocz­nica/aktu­al­no­sci/zydzi-w-powsta­niu-stycz­nio­wym [wróć]