9,99 zł
Milioner Cruz De Carillo nie godzi się z faktem, że prawną opiekunką jego bratanków została Trinity Adams, druga żona jego zmarłego brata. Ponieważ Trinity odmawia zrzeczenia się opieki nad dziećmi, Cruz, by mieć wpływ na życie chłopców, proponuje jej małżeństwo. Sądzi, że Trinity szybko się znudzi nadmiarem obowiązków i odejdzie. Jednak im bliżej ją poznaje, tym bardziej Trinity go intryguje…
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 130
Tłumaczenie:
Cruz De Carrillo ogarnął wzrokiem duży pokój w swoim domu w Londynie, wypełniony lokalnymi sławami, najgłośniejszymi celebrytami i celebrytkami, którzy zjawili się tu, aby świętować jego powrót do Europy.
Chociaż odniósł ogromne sukcesy finansowe w Ameryce Północnej, nie czuł ani dumy, ani nawet szczególnej satysfakcji, ponieważ doskonale zdawał sobie sprawę, że jego wola skupienia na pracy miała więcej wspólnego z chęcią uniknięcia spotkania z tą kobietą niż z ambicją.
Nie podobało mu się, że musiał się do tego przyznać, przynajmniej przed samym sobą.
Ta kobieta znajdowała się teraz w odległości zaledwie paru metrów od niego. Wysoka i smukła jak młoda brzoza, a jednak kusząco kształtna we wszystkich właściwych miejscach, o jasnej, bardzo jasnej skórze, podkreślonej kolorem sukni, której krój pozostawiał zdecydowanie zbyt mało grze wyobraźni.
Cruz z niesmakiem zacisnął usta, chociaż krew w jego żyłach wrzała, jakby kpiąc z pożądania, które bynajmniej nie ochłodło, i to mimo upływu czasu. Uczucie to bardzo go irytowało, ponieważ było najzupełniej niewłaściwe, zwłaszcza teraz, gdy ta kobieta była jego bratową.
Jasne włosy miała upięte w gładki kok, a po nagich plecach, odsłoniętych przez głęboki dekolt sukni, spływał złoty łańcuszek. Odwróciła się odrobinę w stronę Cruza, nieświadomie ukazując jego oczom prowokacyjną linię wysokich, jędrnych piersi, okrytych cieniutką, prawie przejrzystą satyną.
Wyglądała krucho i delikatnie, lecz Cruz doskonale wiedział, że to tylko złudzenie. Przeklinał w myśli i ją, i siebie, bo przecież gdyby nie okazał się tak słaby, nie miałby pojęcia, jak to jest czuć ją tuż przy sobie, wtuloną w jego ciało. Nie pamiętałby wyrazu ciemnoniebieskich oczu, kiedy smakował jej słodycz tamtej niezwykłej nocy prawie półtora roku temu, w tym samym domu, gdy jeszcze pracowała tu jako pokojówka.
W snach nadal słyszał jej zdławione, głębokie jęki i często budził się wtedy cały spocony, spragniony fizycznej ulgi i dotyku jej ciała, ciasnego, otaczającego go ze wszystkich stron ciepła.
Reagował tak mimo tego, co teraz o niej wiedział. Kiedyś widział w niej ucieleśnienie niewinności – wystarczyło przecież jedno jego spojrzenie, aby jej policzki oblały się intensywnym rumieńcem – lecz wszystko to było tylko grą. Skąd brała się w nim ta pewność? Bo jego młodszy przyrodni brat z pozamałżeńskiego związku ojca, Rio, opowiedział mu, jaka naprawdę była. I opis ten nie miał nic wspólnego z niewiniątkiem, naprawdę.
Próbowała go uwieść, a kiedy to nie wyszło, przeniosła uwagę na Ria, z którym Cruza łączyły dość skomplikowane stosunki, łagodnie mówiąc. Przepaść rozdzieliła braci już w dzieciństwie, gdy Cruz wszedł w posiadanie wszelkich możliwych przywilejów jako prawny spadkobierca fortuny rodziny De Carillo, natomiast Rio, syn pokojówki zatrudnionej w posiadłości De Carillo, nie dostał dosłownie nic, nawet nazwiska ojca.
Jednak Cruz nigdy nie uważał, że Rio powinien ponosić odpowiedzialność za to, że ich pełen charyzmy i zdecydowanie zbyt przystojny ojciec nie potrafił opanować swojego seksualnego popędu, i właśnie dlatego po śmierci ojca zrobił wszystko, co było w jego mocy, aby naprawić krzywdy, jakich doznał młodszy brat. Postąpił nawet wbrew testamentowi ojca, w którym nie znalazł się żaden, choćby najmniejszy zapis na rzecz syna z nieprawego łoża – został prawnym opiekunem Ria, dał mu nazwisko i przyznał odpowiednie środki na ukończenie edukacji.
Później, gdy Rio osiągnął pełnoletność, Cruz przekazał mu sporą część majątku i dał pracę, najpierw w banku De Carillo w Madrycie, a niedawno w Londynie, ku wyraźnemu niezadowoleniu konserwatywnego zarządu.
W wieku dwudziestu jeden lat Rio został jednym z najmłodszych milionerów w Europie oraz centrum gorączkowego zainteresowania mediów, głównie dzięki swojej męskiej urodzie i tajemniczej przeszłości. I był tym zachwycony, wykazując zamiłowanie do stylu życia playboya, zupełnie inaczej niż Cruz. Rio szybko poślubił jedną z czołowych supermodelek, a ich weselne przyjęcie trwało blisko tydzień. Niestety, małżeństwo zakończyło się tragedią rok później, kiedy młoda żona Ria zginęła w wypadku niedługo po wydaniu na świat bliźniaków.
Burzliwa egzystencja brata często irytowała Cruza, czuł jednak, że trudne dzieciństwo usprawiedliwiało wybryki Ria, przynajmniej w pewnym stopniu.
Co więcej, często dręczyły go wyrzuty sumienia, bo może to jego własne poczynania, w tym przyznanie Rio rodowego nazwiska i ogromnego majątku, wystawiły młodszego De Carillo na cel łowczyń fortun... Pierwsza żona Ria okazała się entuzjastką luksusowego stylu życia męża i wszystko wskazywało na to, że druga też od niego nie stroniła.
Jakby wyczuwając jego spojrzenie, bratowa odwróciła się i zobaczyła go. Jej oczy rozszerzyły się gwałtownie i postąpiła krok w jego stronę z lekkim wahaniem, przytrzymując palcami wąską spódnicę satynowej sukni.
Cruz próbował wziąć się w garść i nie reagować na jej uwodzicielski zapach. Musiał sobie przypomnieć, że niewinna twarz, jaką pokazywała światu, wyglądała zupełnie inaczej niż ta, którą starannie ukrywała.
‒ Witaj, Trinity – odezwał się chłodno, starając się nie patrzeć w jasnoniebieskie oczy, omijać wzrokiem pełne wargi, nadające zmysłowy ton jej urodzie niewinnej blondynki.
‒ Miło cię znowu widzieć, Cruz.
‒ Od naszego ostatniego spotkania twoja pozycja życiowa wyraźnie się poprawiła – rzucił.
Przełknęła ślinę i smukła, delikatna kolumna jej szyi poruszyła się lekko.
‒ Co masz na myśli?
Zacisnął zęby, rozwścieczony jej sztuczną niewinnością.
‒ O szybkim przejściu od stanowiska niani do żony i macochy moich bratanków.
Rio poinformował go o skromnym ślubie krótkim esemesem: „To Tobie muszę podziękować za to, że ta piękna kobieta stanęła na ścieżce mojego życia. Mam nadzieję, że będziesz się cieszył naszym szczęściem, bracie”.
Cruz przeżył głęboki szok, którego natury nawet nie starał się zgłębić. Nie było przecież żadnego powodu, by uznać nowy związek Ria za błąd, oczywiście jeśli nie liczyć jego własnych przeżyć z Trinity. Rio był wdowcem, więc nic dziwnego, że zbliżył się do opiekunki swoich synków.
Teraz twarz Trinity była blada i pełna wahania.
‒ Szukałam cię – powiedziała. – Moglibyśmy zamienić parę słów?
Cruz uniósł jedną brew.
‒ Na osobności? – zagadnął.
Popatrzył na tłum gości za plecami Trinity i znowu przeniósł wzrok na nią, zastanawiając się, o co jej może chodzić.
‒ Tak.
‒ To miejsce jest równie dobre jak każde inne – rzekł obojętnie. – Nikt nam się nie przysłuchuje.
Zarumieniła się gwałtownie.
‒ Może jednak nie jest to najlepszy moment...
Cruz skrzywił się z niechęcią.
‒ Mów, co masz mi do powiedzenia, chyba że interesuje cię coś innego niż rozmowa.
Rumieniec szybko odpłynął z jej policzków, zupełnie jak fala. Dawniej jej zdolność okazywania emocji bardzo go intrygowała, teraz jednak budziła wyłącznie irytację.
‒ Co masz na myśli? – wyjąkała.
‒ Doskonale wiesz, co mam na myśli. Próbowałaś uwieść mnie tutaj, w tym domu, a gdy ci się nie udało, zwróciłaś uwagę na mojego brata, który najwidoczniej okazał się bardziej podatny na twój urok.
Potrząsnęła głową i poderwała do piersi drżącą dłoń, jakby chciała zapanować nad wstrząsem i niedowierzaniem.
‒ Naprawdę nie wiem, o czym mówisz...
Cruza w jednej chwili ogarnął głęboki niesmak. Jak miała czelność stać przed nim i tak otwarcie kłamać, podczas gdy imponujący brylant, osadzony w pierścionku zaręczynowym, połyskiwał na jej palcu?
Po powrocie do Wielkiej Brytanii Rio poinformował go, że kilka dni wcześniej znalazł się na skraju bankructwa. Stracił praktycznie cały majątek, a imię i nazwisko Trinity De Carillo znajdowało się na prawie wszystkich dyspozycjach wypłat z jego bankowego konta.
Cruz nie mógł uwierzyć, że aż tak bardzo pomylił się w ocenie tej dziewczyny.
‒ Nie musisz już udawać niewiniątka – warknął. – Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, jaki jest twój cel, bo byłem głupi, ale teraz już wiem. Rio powiedział mi, jak przepuściłaś wszystkie jego pieniądze, by zaspokoić swoją chciwość. Dziś, gdy zrozumiałaś, że majątek Rio nie jest niewyczerpany, zaczęłaś może szukać jakiegoś wyjścia albo rozglądać się za nowym sponsorem, co?
Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, z wyraźnym niedowierzaniem.
‒ Nie doceniłem twoich zdolności ‒ ciągnął cichym, pełnym goryczy głosem. – Uśpiłaś czujność Ria i wzbudziłaś jego ufność, zapewniając czułą opiekę jego synom. Doskonale zdaję sobie sprawę, w jaki sposób popchnąłem cię w ramiona mojego brata i nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie muszę ci chyba mówić, że otrzyma ode mnie finansową pomoc, ale dni twojego wydawania jego pieniędzy dobiegły już końca. I nie myśl, że okażę ci współczucie.
Była teraz tak blada, że dokładnie widział niebieskie żyłki pod jej skórą. Jakąś częścią serca pragnął, aby wpadła w gniew i stawiła mu czoło.
Powoli opuściła dłoń i znowu potrząsnęła głową.
‒ Bardzo się mylisz – powiedziała.
‒ Na nic więcej cię nie stać? – zadrwił. – Bardzo się mylę? Skoro tak, to koniecznie zdradź mi, o czym chcesz ze mną rozmawiać.
Wzięła głęboki oddech. Tętno u nasady jej szyi biło szybko jak w gorączce.
‒ Chciałam porozmawiać z tobą o Rio – zaczęła. – O jego zachowaniu, które staje się coraz bardziej nieobliczalne... Martwię się o chłopców.
Cruz parsknął śmiechem.
‒ Martwisz się o chłopców? – powtórzył. – Próbujesz grać rolę zatroskanej macochy, by odwrócić uwagę od faktu, że najbardziej interesuje cię smętny koniec życia w luksusach? Nic cię przecież z nimi nie łączy, tak naprawdę. Posłużyłaś się chłopcami jako pionkami wyłącznie po to, by wskoczyć do łóżka mojego brata i zdobyć ten piękny i niewątpliwie cenny pierścionek...
Trinity cofnęła się i otworzyła usta, z których wydobył się tylko krótki, pośpiesznie zdławiony jęk.
Cruz musiał przyznać, że była całkiem niezłą aktorką.
‒ Powinnam była wiedzieć, że będzie starał się w jakiś sposób osłonić – powiedziała. – A ty uwierzysz raczej jemu niż mnie, to oczywiste.
Cruz na moment poczuł się nieswojo, lecz zaraz odzyskał równowagę.
‒ Znam Ria od początku jego życia, całe dwadzieścia pięć lat – oświadczył dobitnie. – I mogę śmiało powiedzieć, że w każdej chwili zaufam raczej własnemu bratu niż podstępnej, fałszywej łowczyni majątków.
Policzki Trinity zalała gorąca fala czerwieni.
‒ Nie jestem łowczynią majątków. Nic nie rozumiesz. Wszystko to nie tak, moje małżeństwo z Rio nie jest tym, co...
‒ Tu jesteś, kochanie! Wszędzie cię szukałem! Charlotte Lacey chce pomówić z tobą o tej imprezie charytatywnej, która ma się odbyć w przyszłym tygodniu.
Cruz pobladł. Nie zauważył nawet, kiedy Rio dołączył do nich, bez reszty pochłonięty bliskością stojącej przed nim kobiety. Jego brat ujął żonę pod rękę i jego ciemnobrązowe oczy popatrzyły na Cruza ponad jej głową.
‒ Jeśli nie masz nic przeciwko temu, bracie, zabiorę na chwilę moją małżonkę.
Cruz bez trudu odczytał wyraz oczu młodszego brata – malowała się w nich dobrze mu znana niechęć, wstyd oraz gniew.
Nic nie mógł na to poradzić. Wiedział, że Rio ma mu za złe, że jest świadkiem jego upadku, spowodowanego chciwością stojącej u jego boku Trinity.
Chwilę patrzył w ślad za nimi, obserwował, jak mieszają się z tłumem gości, oboje uśmiechnięci i rozbawieni, przynajmniej pozornie. Niedługo potem wyszli bez pożegnania.
Cruz zdawał sobie sprawę, że jego determinacja, by Rio dostał w życiu to, co mu się słusznie należało, nie przyniosła żadnych dobrych owoców, bo dzieląca ich od zawsze przepaść nigdy nie została zasypana.
Stojąc przy oknie ogromnego salonu, przyglądał się, jak jego brat pomaga Trinity wsiąść do ciemnego jeepa na dziedzińcu przed domem i sam zajmuje miejsce za kierownicą. Nie umiał powstrzymać naporu ponurych myśli. Teraz mógł jedynie zadbać, aby Rio miał szansę na nowy start, i aby jego żona nie położyła chciwych dłoni na jego pieniądzach.
W ostatniej chwili Trinity zwróciła głowę w jego kierunku i zmierzyła go uważnym spojrzeniem, zupełnie jakby wiedziała, że o niej myślał. Gdy ich oczy spotkały się na parę sekund, mógłby przysiąc, że widzi łzy na jej rzęsach, nawet z tej odległości.
Powiedział sobie, że muszą być wyrazem gniewu i frustracji – w końcu on wreszcie odsłonił jej prawdziwe motywacje i schwytał ją w pułapkę. Powinien czuć satysfakcję, ale czuł jedynie ogromny ciężar na piersi.
Jeep Ria ruszył gwałtownie, wyrzucając falę żwiru spod opon.
Cruz nawet nie podejrzewał, że widzi brata ostatni raz.
Tytuł oryginału:
Claimed for the De Carrillo Twins
Pierwsze wydanie:
Harlequin Mills & Boon Limited, 2017
Tłumaczenie:
Anna Dobrzańska-Gadowska
Redaktor serii:
Marzena Cieśla
Opracowanie redakcyjne:
Marzena Cieśla
Korekta:
Hanna Lachowska
© 2017 by Abby Green
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2018
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Światowe Życie Duo są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25
ISBN 9788327640703
Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.