Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Wystarczy iskra, żeby cały świat rodziny Hamiltonów zapłonął.
W rodzinnej korporacji trwa walka o przejęcie kontroli i władzy. Kiedy wszystko kręci się wokół własnych korzyści, to nawet więzy krwi nie są w stanie stłumić prawdziwej ludzkiej natury. Szantaż, kłamstwa, seks, zdrada tajemnic – wszystkie chwyty są dozwolone.
Czy ujawnienie rodzinnej tajemnicy zniszczy codzienny porządek i idyllę budowaną latami?
Czy pożądanie i namiętność okażą się silniejsze niż rodzinne relacje?
Czy żądza władzy wygra z uczuciami?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 134
Stałam przed masywnymi drewnianymi drzwiami i zastanawiałam się, czy powinnam zapukać, czy też może wejść do środka bez uprzedzenia. W końcu ten budynek należał częściowo również do mnie.
Wybrałam tę drugą opcję i bardzo szybko tego pożałowałam. Przed moimi oczami pojawił się obraz, którego nie dało się już potem wymazać z pamięci.
– Grace, ile razy mam powtarzać, żeby pukać przed wejściem do mojego biura? – zapytał mój ojciec, wciągając spodnie.
– W tej sytuacji czepiasz się tego, że nie poinformowałam jaśnie pana o swoim przybyciu? – Parsknęłam śmiechem. – A to pewnie ta twoja nowa sekretarka. – Rzuciłam mordercze spojrzenie młodej kobiecie.
Podniosła się z podłogi, na której klęczała i podeszła do mnie. Wyciągnęła rękę w moim kierunku, jakby chciała się ze mną przywitać.
– Allison – rzuciła z głupim uśmieszkiem.
– O Boże. – Przewróciłam oczami. – Idź najpierw umyj zęby, a później najlepiej nie wracaj – dodałam.
Na twarzy ojca dostrzegłam zażenowanie, więc postanowiłam skorzystać z okazji. Podeszłam powoli do biurka i usiadłam na jego fotelu.
– Morgan Hamilton, CEO Hamilton Inc., wdaje się w romans z świeżo zatrudnioną sekretarką – powiedziałam.
– Nie musisz mówić tego na głos, doskonale wiem, co zrobiłem – odpowiedział.
– Właściwie muszę. Chciałam ci zwizualizować, jak będą wyglądały nagłówki jutrzejszej gazety. – Uśmiechnęłam się. – Drogi tatusiu, doskonale wiem, że teraz romanse biurowe są w modzie, ale stać cię na więcej niż pukanie sekretarki, która wygląda, jakbyś wyciągnął ją prosto z najbardziej obskurnego burdelu w mieście.
– Słyszałam to – dobiegł do mnie głos z drugiego pomieszczenia.
– Niedaleko pada jabłko od jabłoni – rzucił ojciec. – Czego chcesz?
– W życiu pragnę jedynie twojego szczęścia – ironizowałam.
– Grace, nie przedłużaj! – Ojciec podniósł głos. – Rozpoznam szantaż na kilometr. Mów, jaka jest cena twojego milczenia.
– Widzę, że nawet w rozmowie nie znasz znaczenia słów „gra wstępna”. – Wsparłam się łokciami o biurko. – Dobrze wiesz czego – rzuciłam.
– Nie ma mowy! – krzyknął.
Wyjęłam telefon i zaczęłam przeglądać kontakty.
– „L.A. Times” powinien być zainteresowany takim skandalem…
Ojciec podbiegł i wyrwał mi telefon z ręki.
– Chyba jednak się myliłem. – Zaśmiał się. – Przecież bez dowodów nikt nie kupi takiej historii.
Widziałam, że zaczyna się rozluźniać.
W duchu cieszyłam się, że wciąż myślał o mojej wizycie jak o przypadku. A przecież to on mnie nauczył, że w tym świecie nic się nie dzieje przypadkowo.
– Emma, możesz już wyjść! – krzyknęłam.
– Emma? – zapytał zdziwiony.
– Poznajcie się! – Wskazałam na jego sekretarkę. – A nie, przepraszam, miałeś okazję poznać Emmę dosyć, ekhm, dogłębnie. – Zobaczyłam, jak na jego twarzy rysuje się zwątpienie. – Już wyjaśniam, a właściwie przypominam, bo to ty byłeś osobą, która mnie tego nauczyła. – Wstałam z fotela. – Widzisz tatku, ta oto kobieta nie jest żadną sekretarką, ani tym bardziej twoją pracownicą. Od samego początku pracowała dla mnie i urabiała cię tak, żebyś wpadł ze swoimi ekscesami. – Podeszłam do Emmy. – Twoje wynagrodzenie. – Podałam jej kopertę z pieniędzmi.
– Wszystkie nagrania są zapisane na tym pendrivie. – Podała mi urządzenie.
– Widzisz, tatku, stałeś się nierozsądny w swoich działaniach i całe szczęście, że to twoja córka złapała cię na gorącym uczynku – powiedziałam, czując dumę. – A teraz przejdźmy do rzeczy. Zorganizujesz dla mnie miejsce w radzie nadzorczej, a ja zapomnę o wszystkim, co widziałam.
– Rozumiem. – Zaśmiał się.
– Dlaczego się śmiejesz? – zapytałam zakłopotana.
– Bo całe życie myślałem, że nie znajdę godnego następcy – odpowiedział i usiadł na krześle. – Dostaniesz miejsce przy stole dla dorosłych.
Odwróciłam się, by ukryć zadowolenie i ruszyłam w kierunku wyjścia.
– Zapomniałaś o czymś – powiedział stanowczo. – Pendrive.
Podeszłam do biurka i położyłam go na nim. Złapał mnie mocno za nadgarstki i spojrzał mi prosto w oczy.
– Obyś nie była już dzieckiem, bo to nie jest zabawa! – powiedział głośno.
Po rozmowie z ojcem wybrałam się w drogę powrotną do posiadłości. Jechałam długą i krętą ulicą prowadzącą do domu, mijając kolejne rezydencje. Byliśmy próżni, ale jeszcze żadnemu Hamiltonowi ten stan rzeczy nie przeszkadzał.
Mieliśmy największą działkę w okolicy. Na samym szczycie wzgórza znajdowała się nasza posesja ogrodzona wysokim murem. Nigdy nawet się nie zastanawiałam, jak wielki był to teren, ale pewnie był ogromny.
Przejechałam przez automatyczną bramę i drogą ułożoną z granitowej kostki ruszyłam w kierunku domu. Na podjeździe zawsze brakowało miejsca. Zaparkowałam auto, zastawiając tym samym samochód Michaela.
– Chyba sobie żartujesz! – Brat stanął w drzwiach.
– Trzeba było rozsądniej wybierać miejsce do parkowania – odparłam z uśmiechem na twarzy.
Nie zważając na jego reakcję, ruszyłam do drzwi, jednak kiedy go mijałam, chwycił mnie mocno za rękę.
– G, wrócisz do samochodu i odjedziesz! – krzyknął.
Wyrwałam się z jego uścisku i weszłam do domu.
– Jeśli tak bardzo ci na tym zależy, masz jeszcze parę sekund, żeby odpalić silnik, póki jestem w pobliżu, i odblokować sobie wyjazd – rzuciłam do niego i kątem oka zobaczyłam, jak biegnie do mojego escalade’a.
Doskonale wiedziałam, że ten samochód nie jest typowym wyborem kobiety w moim wieku, a właściwie w żadnym wieku. Potrzebowałam czegoś dużego, w czym można by przewieźć zwłoki i z klasą wparować na największą imprezę w całym L.A.
Znalazłam się w holu. Większość służby starała się być dla nas niewidoczna, jedynie Raquel była ciągle w zasięgu wzroku. Kim była i co dla nas robiła, to odwieczna tajemnica. Służącą? Opiekunką domu? Jednocześnie zajmowała się domem i często sprzątała brudy, które zostawiliśmy po sobie przypadkiem. Tak naprawdę była z nami od zawsze.
Podeszła do mnie i miała zamiar coś powiedzieć, ale machnęłam jej ręką przed twarzą, starając się ją uciszyć. Miałam ważniejsze rzeczy na głowie niż rozmowa ze służącą.
Weszłam po schodach na piętro i otworzyłam drzwi mojej komnaty godnej księżniczki, gdzie zobaczyłam Nate’a leżącego na moim łóżku. Adoptował go mój ojciec, używając tego wydarzenia jako przykrywki jednego z występków.
– Cześć siostrzyczko – rzucił do mnie, nie wstając z pościeli.
– Nie powinieneś tu być, przecież o tym rozmawialiśmy – odparłam.
Słysząc to, wstał z łóżka i podszedł do mnie. Przejechał ręką po mojej talii. Poczułam, jak przechodzi mnie dreszcz. Nie mogłam się mu oprzeć, był nieziemsko przystojny, a do tego dochodziło ryzyko, że zostaniemy przyłapani, co za każdym razem potęgowało podniecenie.
– Już sobie idę – powiedział i zabrał dłoń.
Złapałam go za rękę i położyłam ją na mojej prawej piersi.
– Tylko szybko – szepnęłam mu do ucha.
Ścisnęłam jego gardło i popchnęłam na łóżko. Nate rozpiął szybko spodnie i opuścił je do kostek. Weszłam na niego i usiadłam okrakiem. Wiedziałam, że nie zamknęłam drzwi na klucz i w każdej chwili ktoś może wejść do pokoju. Czułam, że tam na dole robi mi się przyjemnie.
Nate wsunął mi dłoń pod spódnicę i odgarnął na bok majtki. Wiedziałam, że jest podniecony tak bardzo jak ja lub nawet bardziej. Kiedy wszedł we mnie, jęknęłam głośno, być może intencjonalnie. Słysząc to, zatkał moje usta dłonią, po czym obiema rękami złapał mnie mocno za tyłek.
Ujeżdżałam go jak najlepszego konia wyścigowego, w górę i w dół, czując w sobie każdy cal jego męskości. Powstrzymywałam jęki rozkoszy, a tak bardzo chciałam krzyczeć. Osiągnęłam szczyt już po chwili, choć nie była to pewnie zasługa Nate’a, tylko wygranej bitwy z ojcem.
Usatysfakcjonowana zeszłam z niego. Czułam, że na moich policzkach pojawił się róż. Odgarnęłam włosy z twarzy i zerknęłam na Nate’a: patrzył na mnie jak zbity pies.
– A co ze mną? – zapytał.
– Nie wiem. – Przewróciłam oczami. – Idź do toalety i ulżyj sobie – dodałam, wskazując drzwi do łazienki.
Momentalnie wstał z łóżka, wciągnął spodnie i zapiął pasek. Ruszył w kierunku drzwi, rzucając mi mordercze spojrzenie. Nie zważałam na niego. Był mi potrzebny, wykonał swoje zadanie i tym samym przestał być przydatny.
Położyłam się na chwilę na łóżku, chociaż wiedziałam, że to nie koniec wrażeń. Potrzebowałam chwili, żeby przemyśleć dalsze kroki i przeanalizować to, co się do tej pory wydarzyło.
Ojciec myślał, że chcę być częścią jego imperium, ale ja zamierzałam zbudować własne na zgliszczach jego dawnej wielkości. Wiedziałam, że doskonałość tworzy się przez zniszczenie niedoskonałości.
Z marzeń wyrwało mnie pukanie do drzwi.
– Wejść! – krzyknęłam.
To była Raquel.
– Czego?! – warknęłam.
Zbliżyła się do mnie. Widziałam w jej oczach czystą złość. Właściwie to nawet się jej nie dziwiłam. Spojrzała mi w oczy i uderzyła mnie otwartą ręką w policzek, który momentalnie stał się jeszcze bardziej różowy.
– Posłuchaj mnie, gówniaro, nie jestem twoją matką, żebyś odnosiła się do mnie w ten sposób…
– Jesteś zwolniona – przerwałam jej, a ona zaśmiała mi się w twarz.
– Panienko Grace, czy uważasz, że przez ćwierć wieku pracy dla wielkiego rodu Hamiltonów niczego się nie nauczyłam? – zapytała, ale nie czekała na odpowiedź. – Po pierwsze, zwolnić mnie może tylko twój ojciec, ale nigdy tego nie zrobi, po drugie, wiem o tobie więcej, niż ci się wydaje.
– Chcesz mi coś powiedzieć? – Chciałam się dowiedzieć, czy chodziło jej o Nate’a.
– Mówienie jest domeną Hamiltonów, a moje nazwisko nie zaczyna się nawet na H, jak sama dobrze wiesz. Gdybyś nie była rozpuszczoną gówniarą, to wysłuchałabyś mnie od razu i oszczędziłabyś sobie bólu i upokorzenia. Twoja matka prosiła, żebyś do niej zajrzała, jak tylko wrócisz z firmy. Tylko tyle chciałam powiedzieć. – Ukłoniła się i zamierzała odejść.
– Jest u siebie?
– Pani Hamilton przebywa obecnie nad basenem – odparła, złożyła ręce za plecami i wyszła z pokoju.
Matka na pewno oczekiwała ode mnie rezultatów. W rodzinie była traktowana jeszcze gorzej niż ja, bo nie dość, że była kobietą, to nie płynęła w niej krew Hamiltonów. Miała najmniej do powiedzenia z nas wszystkich, jednak pomimo braku pokrewieństwa z przodkami ojca była bardziej przebiegła niż większość z nich.
Obudziłam się w swoim łożu godnym królowej. Przeciągnęłam się i rozejrzałam w poszukiwaniu Morgana. Drzwi garderoby były otwarte na oścież. Stał na środku i niczego nieświadomy wybierał krawat, który założy dzisiaj do pracy.
Uczucie między nami wypaliło się lata temu. On zdradzał mnie, a ja jego. Byliśmy jedynie na tyle dyskretni, że nigdy nie dawaliśmy się przyłapać na gorącym uczynku, chociaż każde z nas znało prawdę o tej drugiej osobie. Łączyły nas jedynie dzieci i dobro firmy.
Korporacja tak naprawdę w większości należała do Morgana, nasze dzieci posiadały częściowy pakiet udziałów, a ja nie miałam nic. Wiedziałam, że jeśli nie wezmę spraw w swoje ręce, w końcu wyląduję na bruku. Wyobraźcie to sobie, królowa na zimnym i brudnym chodniku jednej z ulic Los Angeles… Abstrakcja podobna do tej uwiecznionej na obrazach Picassa.
– Ten czy ten? – zapytał Morgan, przykładając na zmianę krawaty do koszuli.
– Lewy – odparłam, nie zwracając na nie uwagi.
– Nawet nie spojrzałaś – powiedział.
– Moja opinia i tak się dla ciebie nie liczy. – Odwróciłam się plecami do męża.
Czułam, jak ciepły kalifornijski wiatr przelatuje po moim nagim ciele. Usłyszałam kroki Morgana. Położył rękę na moich plecach i zaczął ją przesuwać powoli w dół.
Zerwałam się z łóżka i stanęłam kompletnie naga przed mężem.
– Z tego, co pamiętam, spieszysz się do firmy – warknęłam wymownie.
– Znajdę kilka minut – odparł i zaczął dziwnie mrużyć oczy.
– Z naciskiem na kilka. – Uśmiechnęłam się dyskretnie i chwyciłam szlafrok wiszący na wieszaku. – Może do tego wrócimy po pracy. – Pocałowałam go delikatnie w policzek, przełykając przy tym żółć, którą poczułam w ustach.
Widziałam, że się zagotował, ale na szczęście nie miał czasu na awanturę. Chwycił teczkę i wyszedł z pokoju.
Nie pochodziłam z zamożnej rodziny. Nie byłam nawet obywatelką kraju, w którym się znalazłam. Moje korzenie sięgały Europy, a konkretniej Rosji. Byłam małolatą daleko od domu, która nie cofnie się przed niczym, żeby nie musieć wracać do ojczyzny. Do wszystkiego, co mam, doszłam sama z pomocą mojego intelektu i wdzięków odziedziczonych po matce. Na początku mojej znajomości z Hamiltonami nie potrafiłam się przystosować, ale czas działa na wszystkich i wszystko wokół.
Morgan od zawsze musiał mieć wszystko, co najlepsze i najdroższe. Nie zadowalał się półśrodkami i tak oto poznał mnie. Firma jego ojca sponsorowała jeden z pokazów mody, w którym byłam główną modelką. Byliśmy wtedy jeszcze nastolatkami, ale jak tylko go zobaczyłam, jego sposób bycia i charyzmę, którą emanował, to wiedziałam, że muszę go zdobyć.
Byłam pewna, że mnie zauważył. Moje długie nogi widać było z ostatnich rzędów, a naturalny blond przyciągał uwagę każdego mężczyzny na sali. Choć większość z nich była w wieku mojego ojca, nie przeszkadzało mi to. Cieszyło mnie pożądanie wypisane na ich twarzach.
Pamiętam, że tamtego dnia wychodziłam z budynku, w którym odbywał się event, a on czekał na mnie przy jednym z samochodów ojca z największym bukietem róż, jaki w życiu widziałam. Miałam piętnaście lat, a on, jak się później dowiedziałam, był ode mnie rok starszy.
Pech chciał, a może to było szczęście, że tak samo szybko, jak się poznaliśmy, trafiliśmy do łóżka, a dziewięć miesięcy później na świat przyszedł Michael. Już wtedy wiedziałam, że Morgan nie bierze odpowiedzialności za cokolwiek na swoje barki. Namawiał mnie, żebym usunęła ciążę, ale się na to nie zgodziłam. Miałam poparcie w jego ojcu – Williamie, zresztą do dziś jest mi bardzo przychylny.
Jedno jest pewne, dzięki mojej konsekwencji i kilku dziurkom w prezerwatywie dzisiaj nikt nie może o mnie powiedzieć, że jestem starą i biedną matką. Ledwie przekroczyłam czterdziestkę, więc tak naprawdę lepsza połowa życia jeszcze przede mną.
Wyszłam na balkon, by wreszcie zapalić długo wyczekiwanego papierosa. Nie chciałam słuchać biadolenia na temat tego, jaki wpływ palenie ma na cerę i jak szybko się przez ten nałóg zestarzeję i umrę. Dla mnie była to przyjemność, z której nie miałam zamiaru nigdy zrezygnować.
Stojąc na przestronnym tarasie, zobaczyłam w oddali samochód zbliżający się do posiadłości. Zdusiłam swoją rozkosz w popielniczce i poszłam do garderoby. Plusem bycia kimś takim jak ja była ilość kreacji na każdy dzień, a minusem zbyt duży wybór. Założyłam obcisłą koronkową bluzkę, oczywiście nie zakładając pod spód stanika, i czarne dopasowane spodnie. Do tego chusta na głowę i okulary przeciwsłoneczne.
Moje piersi były dużo młodsze ode mnie. Ich sztuczność przeciwdziałała prawu grawitacji, dzięki czemu wiedziałam, że jeszcze przez długie lata stanik nie będzie dla mnie przymusem, a jedynie wyborem.
Kiedy schodziłam po schodach, minęłam się z Grace. Była istną mieszanką wybuchową. Odziedziczyła urodę po mnie i intelekt po ojcu. Dodatkowo była tak samo przebiegła jak ja, ale jednocześnie pragmatyczna jak Morgan. Wiedziałam, że nawet bez nazwiska byłaby w stanie zajść bardzo daleko.
Jedną z niedogodności w byciu panią Hamilton było to, że wszyscy na mnie patrzyli. Wsiadłam do mojego czarnego range rovera velara i ruszyłam w kierunku bramy.
Wyjechałam na drogę i spojrzałam w lusterko. Samochód, który podjechał wcześniej pod posiadłość, teraz jechał za mną. Pędziłam, aż nie wyjechałam z hrabstwa. Kilkanaście kilometrów za jego granicami znajdował się Moonlight Motel, w którym nikt się nie spodziewał mnie spotkać.
Zaparkowałam za budynkiem, tak żeby ukryć samochód. Wysiadłam i udałam się od razu do pokoju. Opłaciłam pobyt w tym miejscu za cały miesiąc z góry, posługując się przy tym fałszywymi dokumentami. Nic nie mogło wyjść na jaw.
Usiadłam w fotelu w przy oknie i czekałam. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Odsunęłam delikatnie zasłonę i upewniłam się co do tożsamości mojego gościa. Wstałam i nacisnęłam klamkę.
W progu stał mój dobry znajomy, a może nawet ktoś więcej. Mężczyzna młodszy ode mnie, niewiele starszy od mojego pierworodnego.
Idealne rysy twarzy Carla sprawiały, że aż trzęsły mi się nogi. Miał zawsze nienaganną fryzurę i idealnie przystrzyżony zarost. Ciemny kosmyk włosów opadał mu na czoło, a on co chwilę go odgarniał. Był pewny siebie, ale w moim towarzystwie tracił grunt pod nogami.
Od progu rzuciłam się do jego ust, a on upuścił na ziemię aktówkę, którą trzymał w ręce.
– Nie tylko ja nie mogłem się doczekać spotkania – wyszeptał między pocałunkami.
Jak tylko usłyszałam jego australijski akcent, zrobiło mi się gorąco.
Czułam wielką żądzę, którą musiałam zaspokoić. Podeszliśmy do łóżka, pozbawiając się nawzajem kolejnych części garderoby. Po chwili Carl stał przede mną zupełnie nagi. Zaczęłam całować jego wyraźne mięśnie brzucha i powoli schodziłam niżej, jednak nie chciałam dać mu zbyt szybko rozkoszy, na którą sama długo czekałam. Przerwałam i popchnęłam go na łóżko. W końcu to ja byłam starsza i doskonale wiedziałam, czego chcę.
On miał być tu dla mnie, nie na odwrót. Leżał na plecach na łóżku. Spojrzałam mu w oczy i wyczułam chwilowe zwątpienie.
– Mów! Wiesz, jakie są zasady – powiedziałam.
– Nie chcę psuć chwili – odparł.
– Już to zrobiłeś. – Westchnęłam głośno i położyłam się obok niego.
Wiedziałem, że zaraz zacznie gadać o tym, jak bardzo chciałby być ze mną, ukrywać się po motelach niczym kochankowie, którymi przecież byliśmy.
– Kiedy od niego odejdziesz? – zapytał.
– Wiesz, że to nie jest takie proste – odpowiedziałam.
– Wszystko zależy od chęci. – Spojrzał na mnie przeszywająco. – A może ty tak naprawdę nie chcesz odejść od Morgana? – zapytał.
– Rozmawialiśmy o tym setki razy. Miałeś mi w tym pomóc i na czym stanęło!? – wykrzyczałam.
– Na tym, że przyjechałem dzisiaj do ciebie, spełniając twoją prośbę, z myślą o tym, żeby zaspokoić również twoje pragnienia – odpowiedział.
Wstał z łóżka i podniósł z ziemi aktówkę. Podał mi ją.
– Udało ci się? – zapytałam.
– Nie wiem, czy to wystarczy. Sama musisz ocenić.
Rzuciłam mu się na szyję.
– Wiesz co, przeszła mi ochota – powiedział, zrzucając mnie z siebie.
– Chyba żartujesz! – krzyknęłam. – Będziesz się teraz obrażał jak dziecko? – zapytałam.
Nie usłyszałam odpowiedzi, więc zaczęłam rzucać w niego ubraniami leżącymi na ziemi. Widząc moją złość, Carl ubrał się szybko i cofnął w stronę drzwi.
– Wróć, jak dorośniesz, bo póki co zachowujesz się jak mały chłopiec – powiedziałam i wskazałam mu palcem drzwi.
Widziałam, że posmutniał, ale zrobił, co kazałam. Nie miałam wyrzutów sumienia. Mężczyzna zachowujący się w ten sposób mógł być dla mnie tylko ciężarem. Wychowałam dwóch synów i trzeci nie był mi potrzebny. Chciałam faceta z krwi i kości.
Myślałam, że nie zdobędzie tego, na czym mi zależało, i że jedyne, czego mogę od niego oczekiwać, to seks jak z najlepszych fantazji. Okazało się inaczej i byłam mu za to wdzięczna, ale… No właśnie, zawsze było jakieś ale.
Carl był finansistą, wielkim mózgiem komputerowym i prezesem firmy zajmującej się zabezpieczeniami sieciowymi. Być może nie był tak bogaty jak mój mąż, ale bywali na tych samych imprezach, a w tym świecie to znaczyło więcej niż grubość portfela.
Tym razem nie chodziło mi o pieniądze, a o zapewnienie sobie spokojnej starości bez zmartwień. Nie chciałam być dłużej zależna od nikogo. Carl był dla mnie tylko przystankiem w drodze do celu.
Nie miałam powodu, aby dłużej tkwić w motelowym pokoju, więc ubrałam się i wyszłam na parking. Poszłam w stronę samochodu, a kiedy byłam już przy drzwiach, zatrzymał mnie odgłos dzwoniącego telefonu.
– Grace nas wyprzedziła – usłyszałam.
– Możesz jaśniej? – zapytałam.
– Załatwiła sobie miejsce przy stole dla dorosłych. Nic więcej nie wiem, oprócz tego, że odkąd wyszła z firmy, Morgan jest strasznie wkurwiony.
– Załatwię to – powiedziałam i rozłączyłam się.
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w drogę powrotną do domu. W holu spotkałam Raquel.
– Jak przejażdżka? – zapytała.
– Bardzo owocnie – odparłam, podając jej aktówkę.
Uśmiechnęłam się, a ona zrobiła to samo.
– Przekaż proszę Grace, żeby przyszła do mnie, jak tylko wróci do domu. Będę czekała przy basenie.
Poszłam do sypialni, weszłam do garderoby i zrzuciłam z siebie ubranie. Podniosłam bluzkę i przyłożyłam ją do nosa. Nadal czułam na niej zapach Carla, ale wiedziałam, że nie mogę o nim myśleć w tych kategoriach.
Spojrzałam w lustro i poczułam prawdziwy zachwyt. Mimo upływu lat nadal wyglądałam jak modelka. Z powodzeniem mogłabym wrócić na wybieg, ale porzuciłam swoje marzenie dawno temu i nie chciałam do niego wracać.
Wybrałam błękitne bikini, założyłam je i wróciłam do sypialni. Zarzuciłam na siebie szlafrok, a na nogi wsunęłam klapki. Wyszłam z pokoju i udałam się nad basen.
Nie wiedziałam, jaki dokładnie plan zrodził się w głowie mojej córki, ale byłam pewna, że muszę przeszkodzić jej w jego realizacji. Grace, mimo że była mieszanką naszej dwójki, zawsze ciągnęło w kierunku ojca. Chciała zyskać jego uznanie i akceptację, a ja byłam dla niej namiastką przyjaciółki.
Zżerała mnie zazdrość, jak tylko myślałam o ich relacji. Nikt w tej rodzinie nie traktował mnie poważnie, ale to ułatwiało mi spiskowanie przeciwko wszystkim. Przynajmniej nie spodziewali się ataku z mojej strony.
Idealnie odegrałem scenkę paniki na podjeździe. Grace była tak naiwna, że musiałem powstrzymywać śmiech, żeby nie zdradzić moich prawdziwych intencji. Czy G naprawdę myślała, że zastawienie mojego samochodu przyprawiło mnie o histerię?
Byłem przygotowany na nasze spotkanie. Ojciec poinformował mnie o powrocie kochanej siostrzyczki chwilę wcześniej. Zdążyłem przeparkować samochód pod same drzwi wejściowe i dać jej pozorne poczucie władzy, którego tak pragnęła. Grace myślała, że jest mądrzejsza od wszystkich i zdoła przejąć firmę w pojedynkę. Najwidoczniej nie zrozumiała żadnej z lekcji, które dawał nam ojciec. Najważniejsze były sojusze, a ona tylko paliła za sobą mosty.
Dojechałem do centrum L.A. i wjechałem do podziemnego parkingu jednego z najwyższych budynków w mieście. Byliśmy największym deweloperem na Zachodnim Wybrzeżu. Dziadek zaczynał jako producent wyrobów drewnianych, ale nic nie trwa wiecznie, dlatego gdy przyszedł kryzys, musiał podjąć kroki, by przetrwać. To krach na Wall Street i jego umiejętność inwestowania na giełdzie spowodowały sukces Hamilton Inc.
Większość ludzi pewnie uważa, że ojciec dostał bardzo szczodry prezent od dziadka, ale prawda wygląda zupełnie inaczej. Od czasu przekazania firmy jej wartość wzrosła prawie dziesięciokrotnie, co czyniło nas jedną z najbogatszych rodzin nie tylko na zachodzie, ale i w całym kraju.
Każdy chciał zagarnąć jak najwięcej dla siebie, ale ja wiedziałem, że nie wygram z ojcem. Grace prawdopodobnie pomyślała, że czas jego świetności już minął, stał się bardziej przewidywalny i mniej bezwzględny, ale myliła się, nawet nie była świadoma jak bardzo.
Wysiadłem z windy w lobby. Miałem jechać od razu do ojca, ale po drodze musiałem jeszcze coś załatwić na parterze. Przy recepcyjnej ladzie siedziała najpiękniejsza kobieta, jaką w życiu widziałem – Lana. Pracowała dla naszej firmy od kilku lat, a ja, odkąd ją zobaczyłem, nie potrafiłem przejść obok niej obojętnie.
Podszedłem do niej.
– Kogo my tu mamy, Michael Hamilton – odezwała się pierwsza.
– We własnej osobie – odparłem automatycznie, a ona się zaśmiała.
– Proszę. – Wyciągnąłem różę zza pleców i podałem jej.
Wzięła kwiatek i wsadziła go do wazonu pomiędzy kilkadziesiąt innych.
– Dziękuję – powiedziała, przewracając oczami.
Im bardziej wydawała się niedostępna, tym bardziej mnie do niej ciągnęło. Wyglądała na taką, która gardzi ludźmi z moich sfer, czytaj: zepsutymi bogaczami. Byłem pewny, że jeśli miałbym ją uwieść, musiałbym udawać kogoś, kim nie jestem.
– Do zobaczenia – powiedziałem na odchodne. Usłyszałem jeszcze, jak mówi pod nosem:
– Nigdy.
Wszedłem do windy i wybrałem najwyższe piętro. Ojciec uwielbiał patrzeć na Los Angeles z góry. Najzabawniejsze było to, że poziom, na którym znajdowało się jego biuro, pierwotnie w ogóle miał nie istnieć. Siedziba Hamilton Inc. miała być najwyższym budynkiem w okolicy, ale w trakcie budowy zaczęto prace nad sąsiednim wieżowcem, który okazał się wyższy. Ojciec wtedy zmienił projekt, dlatego teraz mógł patrzeć na miasto z największej wysokości.
Otworzyły się drzwi windy. Szedłem powoli korytarzem, mijając po drodze najważniejsze osoby w firmie. Na samym jego końcu znajdowało się biuro ojca. Stanąłem przed drzwiami, wziąłem głęboki oddech i zapukałem.
– Wejść – usłyszałem jego głos.
Przy jego biurku siedziała blondynka, zdaje się jego sekretarka. Nie wiedziałem tylko, dlaczego zajmuje to miejsce, a nie siedzi we własnym pokoju.
– Poznajcie się, to Emma, aktorka, którą wynajęła twoja siostra – powiedział ojciec.
– Aktorka? – zapytałem.
– Właśnie tak. Grace pomyślała, że podstawi kogoś, kto mnie uwiedzie, a ona tym samym zdobędzie materiały, którymi będzie mnie szantażować. – Zaśmiał się. – Nie przewidziała jednak tego, że nie dam się nabrać na taki numer. Przejrzałem jej podstęp od razu, jak tylko Emma weszła do budynku.
– Czekaj… Grace myślała, że nie sprawdzisz sekretarki, zanim wpuścisz ją do biura? – zapytałem, próbując opanować śmiech.
– Tak – odparł. – Żałuj, że nie widziałeś, jaka była dumna, gdy przyłapała mnie z Emmą.
– Żałuję, chociaż pewnie zobaczę jej minę jutro przy stole dla dorosłych. – Usiadłem w fotelu.
Ojciec wstał i podszedł do barku. Wyjął z niego szklanki i butelkę jakiejś starej whisky, którą trzymał na specjalne okazje. Napełnił je i jedną mi podał.
– Jest coś jeszcze – zacząłem. – Tak jak mówiłeś, D wyszła chwilę po tobie.
– Ciekawe, co ta kobieta knuje. To pewnie kolejny romans, ale na szczęście ja nie pozostaje jej dłużny. – Uśmiechnął się. – Prawda, Emma? – rzucił.
– Prawda – odparła zakłopotana dziewczyna.
– No to skoro sobie już wszystko wyjaśniliśmy, to zostaw nas samych – powiedział do sekretarki. – Aha, pieniądze przekaże ci Lana w recepcji – dodał.
Odprowadziliśmy wzrokiem Emmę do drzwi. Nie chciałem wtrącać się w relację rodziców, ale była co najmniej patologiczna. Brakowało tylko, żeby skądś wyskoczyło nieślubne dziecko albo okazało się, że któryś z nas sypia z Grace… W tej rodzinie właściwie wszystko było możliwe.
– Jesteś gotowy na jutro? – zapytał ojciec.
– Szykujesz mnie na to od lat, to chyba jasne – odparłem.
– Gdyby było jasne, tobym cię o to nie pytał! – Aż poczerwieniał na twarzy. – A skoro pytam, to oczekuję odpowiedzi.
– Jestem gotowy, jak na nic innego – odpowiedziałem.
– Pamiętaj, że to dopiero początek i twoja siostra na pewno będzie chciała pokrzyżować nam plany. Musimy trzymać się razem, inaczej nazwisko Hamilton odejdzie w zapomnienie, a na to nie mogę pozwolić.
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
– Kogo to niesie? – rzucił zdziwiony ojciec, po czym wstał i otworzył drzwi.
– Chyba nie muszę się zapowiadać – usłyszałem znajomy głos.
Podniosłem głowę i zobaczyłem mojego dziadka – Williama Hamiltona, w całej okazałości. Od lat nie bywał w firmie, zatem nasze spotkanie w biurze ojca nie mogło być przypadkowe. Czułem, że jego wizyta to kolejne problemy.
– Zostaw nas samych – powiedział ojciec.
Przeszedłem koło dziadka, ale nawet się ze mną nie przywitał. Wyglądał, jakby nie do końca wiedział, kim jestem. Zresztą w życiu widziałem go może kilka razy. Nie mieliśmy kontaktu.
– Rozmawialiśmy o tym, Bill. Nie ma najmniejszej szansy, żebym się na to zgodził. – Zanim wyszedłem, usłyszałem głos ojca.
Nie zjechałem od razu na parking. Chciałem jeszcze raz zobaczyć Lanę, więc postanowiłem przejść obok jej biurka.
– Znowu ty. – Głośno westchnęła.
– Jaki masz ze mną problem?! – Nie wytrzymałem. – Jestem dla ciebie miły, przynoszę ci kwiaty, komplementuję, a ty mnie traktujesz w ten sposób.
– Widać, że nie rozumiesz kobiet. – Zarumieniła się.
– Zdecydowanie. – Podrapałem się po głowie.
– Zaprosisz mnie wreszcie gdzieś czy zamierzasz tylko robić maślane oczy, przynosić kwiaty i zagadywać?
– Co? – zapytałem zdziwiony. – Jasne!
– Daj telefon – powiedziała.
Podałem jej komórkę, a ona zaczęła coś wystukiwać na klawiaturze. Po chwili mi go oddała.
– To mój adres i numer telefonu. Przyjedź po mnie o ósmej, ani minuty spóźnienia.
– Do wieczora – powiedziałem i ruszyłem w stronę windy.
Czyli okazało się, że mój dzień jednak będzie przyjemniejszy niż myślałem. Musiałem wrócić do domu. Wiedziałem, że G nie może się niczego domyślić, więc zamierzałem być bardzo ostrożny. Siostrzyczka dobrze odczytywała ludzkie intencje, ale ja byłem znakomitym aktorem.
Wróciłem do posiadłości, wszedłem do domu i rozsiadłem się na sofie w salonie. Przez okno widziałem, że Grace rozmawia z Dianą. Miałem wrażenie, że nie są w dobrym nastroju.
Wyszłam na zewnątrz, podeszłam do basenu i zobaczyłam matkę w skąpym bikini. Ta kobieta chyba nie zdawała sobie sprawy, że lata jej świetności dawno minęły i poza jędrnymi sztucznymi cyckami pewne rzeczy powinna ukryć pod warstwą materiału.
Złapałam ręcznik i w nią rzuciłam.
– Zasłoń się, nie wszyscy muszą to widzieć – powiedziałam.
– Dziecko, mimo czterdziestki na karku nadal wyglądam lepiej od ciebie – odparowała, a kąciki jej ust powędrowały do góry.
– Ciesz się, że ojca stać na operacje plastyczne i inne zabiegi, chociaż tyle tego już zrobiłaś, że nie wiadomo, czy zaraz coś ci nie odpadnie – powiedziałam i zachichotałam.
– Po prostu mi zazdrościsz. – Uśmiechnęła się jeszcze szerzej. – W końcu wygląd odziedziczyłaś po ojcu.
Zdecydowanie miała rację. Ona wyglądała jak tania ruska prostytutka, a mnie z wyglądu było bliżej do supermodelki z wybrzeża Morza Śródziemnego. Grube, ciemne włosy odziedziczyłam rzeczywiście po ojcu, ale figurę najwidoczniej po babce ze strony matki. Moje wymiary były idealne, dlatego nie musiałam wspomagać się medycyną estetyczną.
– Do rzeczy – rzuciłam. – Chyba czegoś ode mnie chciałaś.
– Byłaś rano u ojca… – zaczęła i przerwała na chwilę, sprawdzając moją reakcję. – Po co? – dodała.
– Czy ty mi się spowiadasz ze swoich schadzek z Carlem? – zapytałam i zobaczyłam zdziwienie na jej twarzy. – Myślisz, że o nim nie wiem? Chłopak jest praktycznie w moim wieku, a to nie świadczy o tobie dobrze.
Matka wstała z leżaka i podeszła do mnie.
– Co zamierzasz? – zapytała.
– Musisz precyzyjniej formułować pytania, bo w tej chwili nie wiem, czy chodzi ci o moje zamiary wobec ciebie, czy ojca. Ale odpowiem na oba pytania. Wobec ojca, nie twoja sprawa, wobec ciebie, nie twoja sprawa. – Widziałam, że jest w szoku. – To wszystko? – zapytałam, ale nie czekałam na odpowiedź. – W takim razie dziękuję za miłą rozmowę. Do zobaczenia nigdy – rzuciłam i odwróciłam się na pięcie.
Złapała mnie mocno za rękę. Widać, że dobrali się z ojcem pod względem temperamentu, tak samo łatwo było wyprowadzić ich z równowagi.
– Zaczekaj, gówniaro! – powiedziała podniesionym tonem. – To ja zniszczyłam swoje idealne ciało, żeby cię urodzić, a ty mi się w ten sposób odwdzięczasz?
– Za te zniszczenia zapłacił ojciec, tak że jesteśmy kwita, a poza tym z tego, co mi wiadomo, to on cię zapłodnił, więc pretensje możesz mieć tylko do niego, no i do siebie. Patrząc z innej strony, to powinnaś mi dziękować, bo gdyby nie ja i Michael, prawdopodobnie dawno zostawiłby cię dla którejś ze swoich kochanek – wyjaśniłam.
– Morgan? – Zaśmiała się. – Nigdy by mnie nie zostawił. Nieważne z kim sypiasz, ale z kim zasypiasz.
– Ty chyba wiesz o tym najlepiej – Uśmiechnęłam się szeroko.
– Każdy z nas ma trupy w szafie, poczekaj, aż twoje zaczną wypadać – powiedziała i mnie puściła.
Poszłam w swoją stronę, chociaż wiedziałam, że to nie koniec atrakcji. Czekała nas jeszcze rodzinna kolacja, jak co wieczór. Wydarzenie to przypominało niejednokrotnie komedię roku, choć czasami przeradzało się w dramat. Byłam ciekawa, jak tym razem się potoczy wspólny rodzinny posiłek.
Poszłam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku i na chwilę zapomniałam, kim jestem i jaki mam cel. Było mi przyjemnie, ale to trwało dosłownie ułamek sekundy. Nie mogłam zapominać o nagrodzie, która czekała na mnie pod koniec tej gry. Ojciec zwykł mawiać, że Hamiltonowie nigdy nie przegrywają. Tym razem miał rację, gdyż walczyło ze sobą dwoje ludzi o tym samym nazwisku.
Zaczęłam przygotowania do kolacji. W tym domu nic nie mogło odbywać się w normalny sposób. Każda czynność musiała być w pewnym stopniu ekstrawagancka. Na kolację każde z nas stroiło się jak na najlepszy bankiet, jakbyśmy mieli usiąść do stołu i rozmawiać o inwestycjach wartych miliony. Przecież to był zwykły posiłek w gronie ludzi, którzy wzajemnie się nienawidzą. To uczucie było jedyną cechą tej rodziny.
Nagle otworzyły się drzwi pokoju. Kiedy zobaczyłam Nate’a, wymownie przewróciłam oczami. Miałam nadzieję, że nie liczył na drugą rundę, bo obecnie nie byłam w nastroju. Podszedł do łóżka i usiadł.
– Cokolwiek wymyśliłaś, chcę mieć w tym udział. Nie spławisz mnie tak jak wcześniej. Dobrze wiem, że coś knujesz przeciwko ojcu.
Odwróciłam się na bok.
– Nawet jeśli, to czemu miałbyś mieć w tym swój udział? – zapytałam.
– Bo mogę okazać się przydatny – odparł.
– Przydatny? – Zaśmiałam się. – Ciekawe, jak sierota miałaby być przydatna? – dodałam.
– Właśnie przez to, że każdy traktuje mnie jak sierotę, która jest wdzięczna za dach nad głową i rodzinę, jestem najbardziej niebezpieczny z was wszystkich. Zauważ, że oprócz ciebie nikt mnie w tym domu nie zauważa. Jestem jak cień – wyjaśnił.
Właściwie to jego pomysł mi się podobał. Mogłam wziąć go do spółki, a na sam koniec zostawić z niczym, dokładnie jak podczas naszego ostatniego spotkania.
– Wiesz co? – powiedziałam z uśmiechem. – Masz rację.
– Powiedz mi tylko, jaki jest plan, a ja postaram się pomóc.
– Wszystkiego ci nie powiem, ale wiem o ojcu kilka rzeczy, które mogłyby mu zaszkodzić…
– Kochanki? – przerwał mi.
– Tak, skąd wiesz? – zapytałam.
– Przecież on się z tym nawet nie kryje. Zresztą to samo robi matka – odparł. – To za mało, chcesz prawdziwej sensacji? – zapytał.
– Chcę – rzuciłam.
– Musisz mi najpierw obiecać miejsce obok ciebie w firmie.
Skrzywiłam się na te słowa.
– Dobrze, obiecuję – powiedziałam niechętnie.
– Kojarzysz Double Peak Park? – zapytał.
– Oczywiście. Ojciec od lat próbuje kupić tę ziemię…
– Kupić? – Zaśmiał się. – On już dawno jest właścicielem tego terenu. Co więcej, udało mu się wręczyć łapówkę senatorowi i otrzyma wszelkie możliwe pozwolenia na budowę.
– Przecież to rezerwat przyrody – odparłam zdziwiona.
– No właśnie, więc zdajesz sobie sprawę, co będzie, jeśli udostępnisz wszystkie dokumenty razem z potwierdzeniami przelewów na Kajmany i planem zagospodarowania terenu? – zapytał.
– Nie mów mi, że masz coś takiego – powiedziałam i nieświadomie zbliżyłam się do niego.
– Przecież właśnie to powiedziałem.
Rzuciłam się mu na szyję i zaczęłam go całować. Zepchnął mnie szybko z kolan, spojrzał mi w oczy i rzucił:
– Nie próbuj mnie oszukać. Mamy umowę, tak?
– Dotrzymuję słowa, wiesz o tym – odpowiedziałam.
– Wiem.
Poczułam, jak momentalnie narasta we mnie ochota na coś, czego nie zrobiłam wcześniej. Zeszłam z łóżka i uklękłam przed Natem. Przejechałam dłonią po jego kroczu i spojrzałam w górę, szukając jego wzroku i aprobaty. Widziałam w jego oczach, że ma ochotę na moje usta tak bardzo, jak bardzo ja pragnęłam poczuć jego.
Rozpięłam mu spodnie i ściągnęłam razem z bokserkami do kostek. Dotykałam go najpierw dłonią. Jeździłam nią w górę i w dół, aż zrobił się twardy. Dopiero wtedy wzięłam go do buzi. Czułam, że Nate nie mógł się tego doczekać. Położył rękę na mojej głowie i najpierw bawił się włosami, a później zaczął nadawać tempo.
Był delikatny i to mi często w nim przeszkadzało. Chwilami chciałam, żeby ktoś złapał mnie za gardło, przyparł do ściany i zerżnął jak zwykłą dziwkę, ale to nie było w jego stylu. Nate był typem mężczyzny, który kocha się w dwóch, może trzech ulubionych pozycjach i zawsze pyta o pozwolenie.
Patrzyłam mu cały czas w oczy. Czułam, że zaczyna unosić biodra z rozkoszy. Wiedziałam, że jest blisko spełnienia, więc zaczęłam mu pomagać ręką. Zwinął się cały, kiedy szczytował, a ja zaspokoiłam po raz kolejny swoje żądze. Wstałam z podłogi i wytarłam kąciki ust chusteczką. Nate poszedł na chwilę do łazienki, by się umyć.
– A ty? – zapytał, wychodząc.
– Ja mam inne rzeczy do roboty – odparłam.
– Rozumiem, że mam sobie pójść?
– Szybko się uczysz, braciszku – powiedziałam.
Wyszedł z pokoju, tym razem usatysfakcjonowany, a ja wreszcie miałam czas, by odpocząć przed kolacją.
Opuściłem pokój Grace. Czułem się tak, jakby każdy w tym domu zauważał mnie tylko wtedy, kiedy byłem akurat potrzebny. Nie podobało mi się to od dnia, kiedy tu trafiłem. Wiedziałem, że jestem tylko pięknym nagłówkiem w gazecie, mającym za zadanie przykryć kolejną aferę z udziałem Morgana Hamiltona. Jednak to była niska cena za luksus, który szedł w parze z adopcją.
Moje uczucia nie były dla mnie najważniejsze. Każdy w tym domu miał podobny cel, i mimo niewielkich różnic między nami w tej materii, byłem w gruncie rzeczy taki sam jak Hamiltonowie. Chciałem władzy, bo pieniądze na tym poziomie zamożności były tylko dodatkiem. Bardzo przyjemnym, ale nadal dodatkiem.
Opuściłem główną rezydencję i poszedłem do swojego domu. Moja sypialnia była w osobnym budynku. Pamiętam, jak pierwszego dnia po moim przybyciu, Diana szeptała Morganowi coś o kradzieżach i strachu. Byłem tylko dzieckiem, nie powinienem był słyszeć takich rzeczy o sobie.
Żal, który pojawił się wtedy we mnie, zapuścił mocne korzenie i został ze mną do teraz. Unikałem Diany, jak mogłem. Nie potrafiłem znieść jej pogardliwego spojrzenia. Wywoływała we mnie same negatywne emocje. Najlepiej byłoby, gdyby zniknęła, chociaż nie powinienem tego w ogóle rozważać.
Morgan różnił się od niej i wziął na siebie cały ciężar odpowiedzialności. Nigdy nie traktował mnie gorzej od Grace i Michaela. Byłem mu za to wdzięczny. Nie zmieniało to jednak faktu, że jeśli chciałem zasłużyć na nazwisko, musiałem się wykazać, a w tej rodzinie wszelkie chwyty były dozwolone.
Jedynie słabość do Grace czasami przyćmiewała mój osąd. Wiedziałem, że któregoś dnia będę musiał odwrócić się od niej lub od Morgana. Każdy z nas w końcu będzie musiał wybrać stronę, bo w pojedynkę nie można uzyskać oczekiwanego efektu.
Usłyszałem, jak jakiś samochód wjeżdża na podjazd rezydencji. Zobaczyłem wysiadającego Morgana. Zwykle wchodził od razu do rezydencji, ale dzisiaj zrobił inaczej. Widziałem, że idzie w kierunku mojego domu, ale byłem zdziwiony, gdy usłyszałem pukanie. Podekscytowany ruszyłem w kierunku drzwi i otworzyłem je.
– Chodź – rzucił.
Nie pytałem, o co chodzi. Poszedłem za nim, zresztą warto było mieć go na oku, tak jak każdego Hamiltona. Weszliśmy do rezydencji i…
.
.
.
…(fragment)…
Całość dostępna w wersji pełnej
Autora: Mateusz Gostyński
Redakcja: Magdalena Binkowska
Korekta: Agnieszka Knapek
Projekt graficzny okładki: Emilia Pryśko
eBook: Atelier Du Châteaux
Zdjęcie na okładce: Shutterstock/4 PM production
Redaktor prowadząca: Agnieszka Górecka
© Copyright by Mateusz Gostyński
© Copyright for this edition by Wydawnictwo Pascal
Ta książka jest fikcją literacką. Jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistych osób, żywych lub zmarłych, autentycznych miejsc, wydarzeń lub zjawisk jest czysto przypadkowe. Bohaterowie i wydarzenia opisane w tej książce są tworem wyobraźni autora, bądź zostały znacząco przetworzone pod kątem wykorzystania w powieści.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki nie może być powielana lub przekazywana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy, z wyjątkiem recenzentów, którzy mogą przytoczyć krótkie fragmenty tekstu.
Bielsko-Biała 2022
Wydawnictwo Pascal sp. z o.o.
ul. Zapora 25
43-382 Bielsko-Biała
tel. 338282828, fax 338282829
[email protected], www.pascal.pl
ISBN 978-83-8103-977-2