Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Krzysztof Ziemiec, gwiazda telewizji, jeden z najpopularniejszych i najbardziej lubianych prezenterów (aktualnie „Wiadomości” TVP1), a równocześnie człowiek niezwykle doświadczony przez los. Ogromna popularność, wielkie emocje i duże kontrowersje, jakie towarzyszyły jego autorskiemu programowi „Niepokonani”, w którym znane postacie po raz pierwszy odkrywały dramatyczne wydarzenia ze swojego życia, sprawiły, że Autor postanowił opisać te historie, a także kulisy ich poznania. Gorąco polecamy serię sześciu minibooków, które na długo zapadną w Państwa pamięci. Niepokonani: Kuba Błaszczykowski, Eleni, Jasiek Mela, Jacek Olszewski, Jerzy Stuhr, Ewa Błaszczyk.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 28
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Aktorka, piosenkarka, ale przede wszystkim założycielka Fundacji „Akogo?”. Dotknięta własnym doświadczeniem, pomaga dzieciom, które zapadły w śpiączkę. 7 grudnia 2012 roku, po dziesięciu latach usilnych starań, uzgodnień, wyrzeczeń i pomocy wielu życzliwych osób, udało jej się oddać do użytku klinikę „Budzik” przy Centrum Zdrowia Dziecka. Bez wątpienia dzieło jej życia. A może także jedna z najlepiej zagranych przez nią ról? Może najlepiej oddana życiowa rola? Albo jeszcze inaczej – jak powiedziała sama pani Ewa – to coś, co poniekąd Ola zostawia innym w testamencie. Coś, dzięki czemu ktoś inny dostanie drugą szansę. Pani Ewa, dając nadzieję innym, sama też jej nie porzuca. Wciąż walczy o powrót do zdrowia własnej córki. Mówi: „Wierzę, że Ola wreszcie się obudzi”.
Jeśli wszystkich bohaterów tej książki można nazwać niepokonanymi, to jak określić Ewę Błaszczyk? Jak opisać jej sposób na niełatwe życie, na pokonywanie wszystkich trudności? Ta drobna i subtelna kobieta jest po prostu prawdziwym tytanem! Osobą niezłomną, której nie załamał żaden życiowy zakręt. Choć właściwie to, co ją spotkało, lepiej byłoby nazwać po imieniu – wielką tragedią. Nagła śmierć męża, a niedługo po tym wypadek Oli. Można powiedzieć, że od 11 maja 2000 roku pani Ewa zaczęła zupełnie inne życie. Tego dnia sześcioletnia córeczka straciła przytomność i zapadła w śpiączkę, w której jest do dziś.
Z panią Ewą spotykamy się w siedzibie jej fundacji. Powiedzieć, że to willa, byłoby chyba przesadą. To jak na dzisiejsze standardy raczej mały, zbudowany jeszcze przed wojną dom na warszawskich Bielanach, który kupiła razem z mężem Jackiem Janczarskim. Dom na Podleśnej miał być dla nich rodzinnym azylem, rajem na ziemi, a po śmierci męża i chorobie córki siłą rzeczy zamienił się w siedzibę fundacji. Teraz służy wszystkim potrzebującym, a ponieważ jest ich wielu, dlatego też musiał zostać przebudowany.
Tak, dom faktycznie zmienił się – mówi, witając mnie w progu pani Ewa – ale to jest nadal moje miejsce na ziemi. Wiele osób radziło mi, żeby opuścić ten dom po tym, gdy się stało tyle nieszczęścia, ale gdybym to zrobiła, pozbawiłabym się swojej tożsamości. Nie było łatwo pogodzić to wszystko w jednym miejscu... bo oczywiście to zabiera pewną prywatność, ale w soboty i niedziele nie ma fundacji. A z Olą jestem zawsze. Wbrew pozorom to łatwiej dograć organizacyjnie.
Zresztą zmienić musiał się nie tylko dom. Przebudowie uległo całe życie prywatne i zawodowe pani Ewy. Obecnie wszystko podporządkowane jest dwóm sprawom: opiece nad córeczką i funkcjonowaniu fundacji, a od niedawna doszedł do tego także nadzór nad kliniką „Budzik”. Jest coś, z czego Ewa Błaszczyk nie zrezygnowała – to scena. Choć przyznam, że nie wiem, jak to wszystko jej się udaje. To znaczy, jak godzi tyle obowiązków? Skąd bierze na to siły i czas, nie mówiąc już o chwili dla siebie samej?
Z trudem udaje mi się to wszystko pomieścić i pogodzić. Zwłaszcza teraz, na progu uruchomienia „Budzika”. I taki rytm czeka mnie pewnie jeszcze przez najbliższy czas. Ola wymaga non stop opieki. A dodatkowo w 2013 roku Mania zdaje maturę. Ale staram się żyć normalnie. Choć trzeba się bardzo napracować, żeby z tego wszystkiego nie zostało tylko samo cierpienie.