O młodości, pracy i zmartwychwstaniu - Edward Guziakiewicz - ebook

O młodości, pracy i zmartwychwstaniu ebook

Edward Guziakiewicz

0,0

Opis

Książeczka powstawała blisko dziesięć lat, a złożyły się na nią szkice i refleksje, zamieszczane przez autora na łamach periodyków katolickich, przede wszystkim wrocławskiego „Nowego Życia”. Jest więc poniekąd składanką, jednak nie przypadkową. Motywem, wiążącym te z pozoru oderwane tematycznie teksty w zwartą całość jest znany cytat z „Promethidiona” Cypriana Kamila Norwida, dotyczący pracy, piękna i zmartwychwstania.

Tematyka: Z Janem Pawłem II. Dialog międzypokoleniowy, doświadczenie wiary

Ze wstępem ks. prof. Piotra Niteckiego z Wrocławia

Fragment

Na współczesną młodzież można spoglądać w duchu wąskiego pozytywistycznego obiektywizmu — przez „szkiełko mędrca”, zafascynowanego wprawdzie przedmiotem badań, lecz zarazem beznamiętnie usatysfakcjonowanego tym, że ów przedmiot znalazł się w formalinie. Wyrastająca z doświadczeń personalizmu teoria poznania zdaje się jednakże wykluczać tego typu podejście do fenomenu, jakim jest żywy człowiek lub konkretna wspólnota. Żywy i świadomy obiekt badawczy wymaga bowiem zupełnie innych interakcji niż martwy przedmiot, na przykład odłamek skalny z Księżyca lub z Marsa. A poznanie go opiera się niejako z natury rzeczy na osobowym i osobistym zaangażowaniu. Człowieka nie można odnaleźć inaczej, jak tylko przez bezinteresowny dar z siebie (por. KDK 24). Z drugiej zaś strony patrząc, nie można go również pojąć, jeżeli oddziela się poznanie od miłości i nadmiernie je formalizuje. Te brzmiące z powagą tezy naukowe odnoszą się bez wątpienia do refleksji nad współczesnym nastolatkiem. Można go rozszyfrować i zrozumieć dopiero wtedy, kiedy podejdzie się do niego z otwartym sercem i rozpozna w nim partnera dialogu – a więc dostrzeże się jego godność, ujrzy się, iż cieszy się on taką samą jak ludzie dorośli podmiotowością, i zaakceptuje się to, że mimo młodego wieku współtworzy on w nie mniejszym stopniu niż starsi złożoną rzeczywistość społeczną.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 107

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Edward Gu­zia­kie­wicz

O mło­do­ści,

pra­cy

i zmar­twych­wsta­niu

Szki­ce i me­dy­ta­cje

Co­py­ri­ght © 2021 Edward Gu­zia­kie­wicz

All ri­ghts re­se­rved
Zdję­cie na okład­ce
Pi­xa­bay.com
ROZ­DZIAŁ PIERW­SZY
Wo­kół se­kre­tów mło­do­ści

Ja­kie­go typu wraż­li­wość jest po­trzeb­na, żeby wła­ści­wie po­jąć i traf­nie od­two­rzyć zło­żo­ny świat we­wnętrz­ny na­sto­lat­ka, a przy tym nie po­my­lić go — mó­wiąc żar­to­bli­wie — ze świa­tem we­wnętrz­nym... di­no­zau­ra? Jak wy­re­gu­lo­wać obiek­tyw ka­me­ry na pla­nie obec­ne­go, zmien­ne­go ży­cia spo­łecz­ne­go, by uję­cie ról, któ­re peł­ni na­sto­la­tek, oka­za­ło się wy­ra­zi­ste i czy­tel­ne? Czy jest on li tyl­ko ty­ra­no­zau­rem z ha­ła­śli­wym ra­diem lub ma­gne­to­fo­nem, sza­le­ją­cym na noc­nych dys­ko­te­kach i się­ga­ją­cym po ma­ri­hu­anę? Przy po­dej­mo­wa­niu tego trud­ne­go za­da­nia szcze­gól­nie przy­dat­ną oka­zu­je się opty­ka, zwią­za­na z teo­lo­gicz­nym i spo­łecz­nym na­ucza­niem pa­pie­ża Jana Paw­ła II. Jego ory­gi­nal­ny, świe­ży i twór­czy sto­su­nek do mło­de­go po­ko­le­nia jest nie­wąt­pli­wie god­ny uwa­gi i za­in­te­re­so­wa­nia.

Dro­go­wska­zy Jana Paw­ła II

Pa­pież spo­glą­dał cie­pło i życz­li­wie na mło­dzież róż­nych kra­jów i kon­ty­nen­tów, eks­po­nu­jąc jej za­le­ty, wska­zu­jąc na tkwią­ce w niej moż­li­wo­ści dzia­ła­nia i apo­sto­ło­wa­nia — i przy­po­mi­na­jąc o jej cha­rak­te­ry­stycz­nym i nie­zby­wal­nym wkła­dzie w ży­cie spo­łecz­ne, re­li­gij­ne, kul­tu­ral­ne i po­li­tycz­ne. In­spi­ru­jąc się Ewan­ge­lią Je­zu­sa Chry­stu­sa, pod­cho­dził do spraw, któ­re są bli­skie mło­dym, bez czę­stych uprze­dzeń, wi­docz­nych u zmę­czo­nych ży­ciem do­ro­słych. Zaś spo­ty­ka­jąc się z na­sto­lat­ka­mi, nie krył tego, że jest nimi ocza­ro­wa­ny i za­uro­czo­ny. Z punk­tu wi­dze­nia Ob­ja­wie­nia Bo­że­go czło­wiek jest isto­tą nie­zwy­kłą w swym wy­bra­niu. To zro­zu­mia­łe, że nie­zwy­kły jest rów­nież na­sto­la­tek, cie­szą­cy się wio­sną ży­cia i nio­są­cy z sobą ogrom en­tu­zja­zmu i ra­do­ści, któ­ry­mi ema­nu­je w oto­cze­niu. Jest on prze­cież siłą, od­ra­dza­ją­cą ży­cie spo­łecz­ne.

Przy po­szu­ki­wa­niu po­praw­nych za­ło­żeń teo­rii mło­de­go po­ko­le­nia z po­wo­dze­niem moż­na się od­no­sić do wy­po­wie­dzi pa­pie­ża Jana Paw­ła II jako swe­go ro­dza­ju dro­go­wska­zu. Jest on nie­wąt­pli­wie jed­nym ze współ­cze­snych pro­ro­ków, wraż­li­wych na du­cha prze­mian, któ­re do­ko­nu­ją się w Eu­ro­pie i na in­nych kon­ty­nen­tach. A jego licz­ne po­dró­że apo­stol­skie do­wo­dzą, że nie tyl­ko dla do­ro­słych, lecz i dla sa­mych na­sto­lat­ków po­zo­sta­je nie­do­ści­głym wzo­rem — kimś, kto po­cią­ga i za­ra­zem wy­wie­ra wi­docz­ny wpływ na umy­sło­wo­ści.

Od­wo­ły­wa­nie się do wy­po­wie­dzi pa­pie­ża na te­mat mło­dzie­ży jest uza­sad­nio­ne nie tyl­ko dla­te­go, że wy­wie­rał on cha­ry­zma­tycz­ny wpływ na ludz­kie umy­sły i że jego na­ucza­nie jest dla­te­go pod tym wzglę­dem god­ne uwa­gi, lecz rów­nież dla­te­go, że za jego oso­bi­stym sto­sun­kiem do mło­dych lu­dzi kry­ła się okre­ślo­na po­sta­wa ba­daw­cza. Wy­gła­sza­jąc swe po­glą­dy, Jan Pa­weł II wspie­rał się z pew­no­ścią na wła­snym do­rob­ku na­uko­wym, fi­lo­zo­ficz­nym i teo­lo­gicz­nym. Warsz­tat na­uko­wy Ka­ro­la Woj­ty­ły wią­zał — o czym wy­pa­da pa­mię­tać — naj­waż­niej­sze tezy to­mi­zmu z in­tu­icja­mi per­so­na­li­zmu, kie­run­ku my­ślo­we­go, wi­dzą­ce­go w cen­trum po­zna­nia oso­bę ludz­ką, oraz wy­ni­ka­mi po­szu­ki­wań in­nych współ­cze­snych nur­tów fi­lo­zo­ficz­nych, zwłasz­cza fe­no­me­no­lo­gii i eg­zy­sten­cja­li­zmu. Per­so­na­lizm zaś, od­sy­ła­ją­cy do fi­lo­zo­fii spo­tka­nia, dia­lo­gu i wspól­no­ty, skła­nia ku cha­rak­te­ry­stycz­ne­mu po­dej­ściu ku obiek­to­wi ba­dań, któ­re­go nie za­pew­nia­ją inne nur­ty na­uko­we.

W po­szu­ki­wa­niu de­fi­ni­cji na­sto­lat­ka

Na współ­cze­sną mło­dzież moż­na spo­glą­dać w du­chu wą­skie­go po­zy­ty­wi­stycz­ne­go obiek­ty­wi­zmu — przez „szkieł­ko mę­dr­ca”, za­fa­scy­no­wa­ne­go wpraw­dzie przed­mio­tem ba­dań, lecz za­ra­zem bez­na­mięt­nie usa­tys­fak­cjo­no­wa­ne­go tym, że ów przed­miot zna­lazł się w for­ma­li­nie. Wy­ra­sta­ją­ca z do­świad­czeń per­so­na­li­zmu teo­ria po­zna­nia zda­je się jed­nak­że wy­klu­czać tego typu po­dej­ście do fe­no­me­nu, ja­kim jest żywy czło­wiek lub kon­kret­na wspól­no­ta. Żywy i świa­do­my obiekt ba­daw­czy wy­ma­ga bo­wiem zu­peł­nie in­nych in­te­rak­cji niż mar­twy przed­miot, na przy­kład odła­mek skal­ny z Księ­ży­ca lub z Mar­sa. A po­zna­nie go opie­ra się nie­ja­ko z na­tu­ry rze­czy na oso­bo­wym i oso­bi­stym za­an­ga­żo­wa­niu. Czło­wie­ka nie moż­na od­na­leźć ina­czej, jak tyl­ko przez bez­in­te­re­sow­ny dar z sie­bie (por. KDK 24). Z dru­giej zaś stro­ny pa­trząc, nie moż­na go rów­nież po­jąć, je­że­li od­dzie­la się po­zna­nie od mi­ło­ści i nad­mier­nie je for­ma­li­zu­je. Te brzmią­ce z po­wa­gą tezy na­uko­we od­no­szą się bez wąt­pie­nia do re­flek­sji nad współ­cze­snym na­sto­lat­kiem. Moż­na go roz­szy­fro­wać i zro­zu­mieć do­pie­ro wte­dy, kie­dy po­dej­dzie się do nie­go z otwar­tym ser­cem i roz­po­zna w nim part­ne­ra dia­lo­gu — a więc do­strze­że się jego god­ność, uj­rzy się, iż cie­szy się on taką samą jak lu­dzie do­ro­śli pod­mio­to­wo­ścią, i za­ak­cep­tu­je się to, że mimo mło­de­go wie­ku współ­two­rzy on w nie mniej­szym stop­niu niż star­si zło­żo­ną rze­czy­wi­stość spo­łecz­ną.

O tym, że po­głę­bio­na i wy­wa­żo­na re­flek­sja nad współ­cze­snym na­sto­lat­kiem jest nie­zbęd­na, świad­czą pew­ne nie­do­stat­ki, ry­su­ją­ce się w wie­lu do­tych­cza­so­wych — obie­go­wych i na­uko­wych — de­fi­ni­cjach mło­dzie­ży. I tak, na przy­kład, cha­rak­te­ry­zu­ją­cy na­sto­lat­ków Wła­dy­sław Adam­ski uści­ślał: „Mło­dzież — spo­łecz­no-de­mo­gra­ficz­na ka­te­go­ria osob­ni­ków, po­zo­sta­ją­ca w sta­dium przej­ścio­wym mię­dzy okre­sem dzie­ciń­stwa i do­ra­sta­nia a do­ro­sło­ścią, rów­no­znacz­ną z osią­gnię­ciem sa­mo­dziel­no­ści eko­no­micz­nej i spo­łecz­nej” (Mło­dzież współ­cze­sna, W: En­cy­klo­pe­dia pe­da­go­gicz­na. Pod red. Woj­cie­cha Prze­my­ka­ło, War­sza­wa 1993, s. 380). De­fi­ni­cja ta ma jed­nak­że cha­rak­ter po­nie­kąd ne­ga­tyw­ny — i wy­ja­śnia nie tyle to, kim jest na­sto­la­tek, co ra­czej to, kim nie jest. Wy­ni­ka z niej, że nie jest on już dziec­kiem i do­ra­sta­ją­cym, a z dru­giej stro­ny pa­trząc — nie jest jesz­cze do­ro­słym. Jej lo­gicz­na ana­li­za pro­wa­dzi w re­zul­ta­cie do błęd­ne­go wnio­sku, że wiek dzie­cię­cy po­sia­da swe ce­chy kon­sty­tu­tyw­ne, po­dob­nie wiek doj­rza­ły, na­to­miast wiek mło­dzień­czy — nie. Na­sto­la­tek w tej kon­cep­cji był­by więc kimś dra­ma­tycz­nie za­wie­szo­nym w próż­ni spo­łecz­nej, kto utra­cił już sta­tus roz­kosz­ne­go bo­ba­sa, a nie na­był jesz­cze sta­tu­su po­waż­ne­go czło­wie­ka do­ro­słe­go. Ta­kie przy­pusz­cze­nie pro­wa­dzić jed­nak może do utra­ty z pola wi­dze­nia spo­rej czę­ści bo­gac­twa mło­do­ści.

Współ­cze­sna mło­dzież jest da­le­ka od „sta­dium przej­ścio­we­go”. Two­rzy prze­cież od­ręb­ną kla­sę spo­łecz­ną, z wła­sny­mi, spe­cy­ficz­ny­mi kło­po­ta­mi i dy­le­ma­ta­mi, z cha­rak­te­ry­stycz­ną świa­do­mo­ścią, z ide­ała­mi, wzo­ra­mi ży­cia i róż­ny­mi ty­pa­mi świa­to­po­glą­du oraz mo­ral­no­ści. Trak­to­wa­nie jej w opi­sa­ny wy­żej spo­sób jest ry­zy­kow­ne. Ry­su­je się więc w związ­ku z tym zro­zu­mia­ła po­trze­ba po­szu­ki­wa­nia no­wych i peł­niej­szych de­fi­ni­cji mło­do­ści, uwzględ­nia­ją­cych kon­sty­tu­tyw­ne ce­chy tego wie­ku. In­te­re­su­ją­ca jest nie­wąt­pli­wie z tego punk­tu wi­dze­nia de­fi­ni­cja na­sto­lat­ka, wy­ła­nia­ją­ca się z kart li­stu apo­stol­skie­go „Pa­ra­ti sem­per” („Do mło­dych ca­łe­go świa­ta”) pa­pie­ża Jana Paw­ła II. W przy­wo­ły­wa­nym do­ku­men­cie pon­ty­fi­kal­nym Oj­ciec św. wska­zu­je na „wzra­sta­nie” jako isto­ty przy­miot mło­do­ści — ar­cy­cie­ka­wy, in­try­gu­ją­cy, klu­czo­wy, uda­ny i waż­ny.

Wzra­sta­nie jest rzu­ca­ją­cym się w oczy pra­wem ży­cia bio­lo­gicz­ne­go i du­cho­we­go. Wią­że się ono ze wszyst­kim, co wy­stę­pu­je w przy­ro­dzie, z mi­liar­da­mi ga­tun­ków fau­ny i flo­ry. Jest ono nie­ja­ko sy­no­ni­mem ży­cia. Ten zdu­mie­wa­ją­cy fe­no­men trud­no po­mi­nąć w prak­ty­ce ob­ser­wa­cyj­nej, a przy tym nie musi być ona wca­le tech­nicz­nie zło­żo­na i wy­ra­fi­no­wa­na. Wy­star­czy ode­rwać się od co­dzien­nej pra­cy i cie­ka­wie zer­k­nąć przez otwar­te okno do ogro­du lub sadu, bądź też wy­brać się na prze­chadz­kę po par­ku, w któ­rym kwit­ną kwia­ty, śpie­wa­ją pta­ki i bu­szu­ją wie­wiór­ki. Wio­sną, gdy stop­nie­ją już lody, a słoń­ce moc­niej przy­grze­wa, ży­cie się od­ra­dza, ob­ja­wia­jąc swą nie­zwy­kłą siłę. Twa­rze prze­chod­niów owie­wa cie­pły wiatr, na po­lach kieł­ku­ją ziar­na zbóż, a tra­wy za­czy­na­ją się zie­le­nić. Na ga­łę­ziach drzew i krze­wów po­ja­wia­ją się za­wiąz­ki li­ści. Przy­ro­da, któ­rej cząst­ką jest czło­wiek, usta­wicz­nie się od­na­wia, pod­le­ga­jąc pra­wu wzro­stu. Przy­wdzie­wa wciąż świe­że sza­ty, a się­ga­ją­cy do swej pa­le­ty bo­ski ma­larz cza­ro­dziej wy­po­sa­ża ją w gamę cu­dow­nych barw, po­zo­sta­wia­jąc na łą­kach i le­śnych po­la­nach żywe śla­dy. Czło­wiek rów­nież wzra­sta, po­dob­nie jak inne isto­ty żywe, a jego zwią­zek z zie­mią i tym, co się na niej po­ja­wia, pod­kre­śla już Księ­ga Ro­dza­ju. Zgod­nie z opi­sem stwo­rze­nia, wy­wo­dzą­cym się z tra­dy­cji jah­wi­stycz­nej (J), Bóg lepi jego cia­ło „z pro­chu zie­mi” (por. Rdz 2, 7) — tej zie­mi, w któ­rej za­ko­rze­nia się wszyst­ko, co pod­le­ga pro­ce­som we­ge­ta­cji, bądź z nich ko­rzy­sta.

(…)