O!UKRAÏNA - Marczuk Weronika - ebook

O!UKRAÏNA ebook

Marczuk Weronika

4,0

Opis

Album-Przewodnik O!UKRAÏNA w wyjątkowo oryginalnej formule o ludziach bliskich, choć dalekich, lecz z całą pewnością wartych poznania. O sąsiadach, tradycjach i nowoczesności. Książka o tym, jak zrozumieć odmienności oraz wzmocnić relacje. Jest dziełem wielu i dla wielu, a swoje istnienie zawdzięcza wyjątkowej Przewodniczce owej niezwykłej podróży, Weronice Marczuk, która od serca prowadzi po prawdziwych smakach Ukrainy. W książce znajdziesz oryginalne receptury opatrzone pięknymi zdjęciami, aby biesiadować wszelkimi zmysłami.

 

"Zanim opowiem, co mi w duszy grało… 

…gdy postanowiłam tą książką uhonorować 30-lecie odzyskania niepodległości przez Ukrainę, chcę Ci, Szanowna Czytelniczko i Szanowny Czytelniku, podziękować. 

Podziękować za to, że książka o Ukrainie w ogóle Was zainteresowała. Postaram się nie zawieść Waszego zaufania i roztoczę przed Wami interesującą opowieść o tym niezwykłym kraju moich przodków.

Polacy tak naprawdę Ukrainy nie znają. Tymczasem jest to miejsce magiczne, którego mieszkańcy, jak niegdyś Polacy, walczą o dobrą przyszłość. Nie jest to łatwa droga. Burzliwa historia, podziały i wrogie siły nie pomagają. Jaka jest zatem szansa, by nasze narody zaczęły to braterstwo na nowo budować?

Według mnie tą szansą jest doświadczenie, czyli poznanie Ukrainy wszystkimi zmysłami. Próbowanie fantastycznych potraw, oglądanie zapierającej dech w piersiach sztuki, wypoczywanie nad niekończącym się Dnieprem, podziwianie największej w Europie pustyni, słuchanie hipnotycznego śpiewu, poznawanie przełomowych innowacji, fantastycznych ludzi i prawdziwego ukraińskiego ducha. Ukraina to wielka przygoda. Oferuje ogromną różnorodność, a w wielu wymiarach wciąż nie została odkryta.

Czas to zmienić! W Polsce mieszka już około 1,5 miliona obywateli Ukrainy. Tak jak Polacy przez dekady budowali dobrobyt Niemiec, Skandynawii czy Wielkiej Brytanii, tak Ukraińcy pomagają Polsce w jej dynamicznym rozwoju. Warto więc zdobyć wiedzę, która pomoże porozmawiać od serca z nowym sąsiadem, usługobiorcą, pracownikiem, a nawet coraz częściej pracodawcą.

Dlatego właśnie zebrałam tę ukraińskość w jednej książce, która – mam nadzieję – stanie się Waszym przewodnikiem po prawdziwych jej smakach. 

Piekę tu dla Was ukraiński przekładaniec. Jaki jest na niego przepis? Proszę bardzo: ciasto ulepiłam z moich wspomnień. Do nadzienia dodałam widowiskowe obrazy, szokujące historie, zaskakujących bohaterów, nagą prawdę, prześmieszne zbiegi okoliczności i prawdziwe przepisy smakowitych ukraińskich potraw. Oj, będzie Wam smakowało, zapewniam!

Ten przewodnik to także moja chęć uczczenia 30-lecia stosunków polsko-ukraińskich, które narodziły się wraz z rozpadem Związku Radzieckiego i uznaniem przez Polskę 2 grudnia 1991 roku państwowości Ukrainy. Możemy organizować najróżniejsze konferencje, spotkania, parady, ale to jedynie ulotne chwile. Marzy mi się, aby zatrzymać te dobre wrażenia i korzystać z nich intensywnie
w przyszłości. Smaki zrobią to najlepiej i najtrwalej. To co, spróbujecie?

Mam nadzieję, że tak. Bo właśnie w ten sposób ja zakochałam się w Polsce. Przez 30 lat mieszkania tu, to właśnie polskie smaki oraz smaki Polski pozwoliły mi ją naprawdę poznać. I choć nieraz na tej drodze płakałam, bo nie miałam instrukcji „jak zrozumieć Polaków”, to wiem, że pomocna dłoń potrafi czynić cuda. Opowiadając o Ukrainie moim polskim przyjaciołom, stałam się „dyżurną Ukrainką w Polsce” i sama się nauczyłam tłumaczenia jej w przystępny sposób. A najciekawsze rzeczy dzieją się przy stole właśnie. Biesiadowanie jednoczy!

Zapraszam Was zatem, Drodzy Czytelnicy, Drogie Czytelniczki, do mojego stołu. Zasiądźcie ze mną i z moją rodziną, a potem wyruszcie do Ukrainy, żeby poczuć to jeszcze mocniej samemu!

Na koniec proszę, żebyście zwrócili uwagę, że nie napisałam ruszajcie „na Ukrainę”, ale „do Ukrainy”, tak jak jedziemy do Polski, do Austrii czy do USA. Mimo że to tylko dwie litery, lecz zmiana ta przynosi inną niż dotychczas perspektywę patrzenia w tamtą stronę. Ukraina jako duży, europejski kraj chce być tak traktowana. Z całego serca Wam za to dziękuję, do zobaczenia w Ukrainie.

Tymczasem ja już nakrywam, zapraszam, siadajcie!"

 

Wasza Przewodniczka,
Weronika

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 258

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (21 ocen)
7
10
2
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
tomko71

Nie polecam

Dno
00
Marta81

Nie oderwiesz się od lektury

dobrze się czyta ciekawe rzeczy i świetne przepisy
00

Popularność




We­ro­ni­ka Mar­czuk

Sło­wia­ńska du­sza, „dy­żur­na Ukra­in­ka w Pol­sce”, od lat przy­bli­ża Ukra­inę Po­la­kom, a ro­da­kom na Wscho­dzie – Pol­skę. Uro­dzo­na w Ki­jo­wie, miesz­ka od 30 lat w War­sza­wie. Z ser­cem na dło­ni wspie­ra dwie oj­czy­zny, choć to z Pol­ską wła­śnie łączy ją naj­wi­ęcej. Dzia­ła spo­łecz­nie i cha­ry­ta­tyw­nie, ak­tyw­nie wspo­ma­ga bu­do­wa­nie do­brych re­la­cji mi­ędzy obo­ma na­ro­da­mi i go­spo­dar­ka­mi.

Robi to na wie­le spo­so­bów. Po­przez pra­wo, będąc rad­czy­nią praw­ną; po­przez biz­nes, będąc me­ne­dżer­ką (Exe­cu­ti­ve MBA), po­przez film i kul­tu­rę – będąc pro­du­cent­ką fil­mo­wą, człon­ki­nią Pol­skiej Aka­de­mii Fil­mo­wej. Licz­ne ta­len­ty i de­ter­mi­na­cja przy­nio­sły jej ta­kże ogrom me­dial­nych do­świad­czeń: two­rzy­ła re­por­ta­że o Ukra­inie dla DD TVN, pro­wa­dzi­ła pro­gram „Mia­sto Ko­biet”, była ak­tor­ką, ju­ror­ką („You Can Dan­ce”), a ta­kże do­ta­rła do fi­na­łu „Ta­ńca z Gwiaz­da­mi”. Kan­dy­do­wa­ła w wy­bo­rach do Par­la­men­tu Eu­ro­pej­skie­go w 2014 roku, a w Ukra­inie pia­sto­wa­ła sta­no­wi­sko Dy­rek­tor Za­rządu w naj­wi­ęk­szej spó­łce Skar­bu Pa­ństwa „UZ” i za­rządza­ła Po­lish Bu­si­ness Cen­ter. Jej dumą są or­ga­ni­za­cje po­za­rządo­we To­wa­rzy­stwo Przy­ja­ciół Ukra­iny w War­sza­wie, Mi­ędzy­na­ro­do­wa Am­ba­sa­da Przed­si­ębior­czo­ści Ko­biet w Ki­jo­wie oraz wła­sna fir­ma Sting Com­mu­ni­ca­tion, któ­rą roz­wi­ja od lat.

Nic dziw­ne­go, że sce­na­riusz, któ­ry pi­sze jej ży­cie, wzbu­dza za­in­te­re­so­wa­nie ob­ser­wa­to­rów, co przyj­mu­je z po­ko­rą. Na­uczy­ła się, że za­rów­no suk­ce­sy, jak i po­tkni­ęcia to je­dy­nie epi­zo­dy, a naj­wa­żniej­sze na co dzień są po pro­stu ci­ężka pra­ca, uśmiech i au­ten­tycz­no­ść, za co da­rzo­na jest po­wszech­ną sym­pa­tią. Po­nad de­ka­dę temu pi­sa­nie sta­ło się dla niej spo­so­bem na dia­log ze świa­tem. Ka­żdy z te­ma­tów, któ­re po­ru­sza, ini­cju­je dys­ku­sje i za­pra­sza do głębo­kiej re­flek­sji.

W 2010 roku wy­da­ła z suk­ce­sem swo­ją pierw­szą ksi­ążkę Chcę być jak agent.

W roku 2020 uro­dzi­ła upra­gnio­ną có­recz­kę Anię i na­pi­sa­ła po­rad­nik dla par Wal­ka o ma­cie­rzy­ństwo. Jak wy­grać z cza­sem i samą sobą.

2021 rok to dla We­ro­ni­ki wy­jąt­ko­wy czas. Świ­ętu­je wła­śnie 30-le­cie swo­je­go zwi­ąz­ku z Pol­ską. Jest to rów­nież 30-le­cie od­zy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści przez Ukra­inę. Nie mo­gła so­bie wy­obra­zić lep­sze­go spo­so­bu na uczcze­nie tych rocz­nic niż po­ka­za­nie swo­je­go uko­cha­ne­go kra­ju in­nym. Od­da­je wła­śnie w ręce Czy­tel­ni­czek i Czy­tel­ni­ków ksi­ążkę-pod­róż O! Ukra­ina. Sta­je się w niej na­szą Prze­wod­nicz­ką po­ka­zu­jącą naj­ró­żniej­sze miej­sca, zja­wi­ska i sma­ki zza wschod­niej gra­ni­cy. Znów łączy ró­żno­rod­no­ść i za­ska­ku­je tym, co jest niby tuż „za mie­dzą”, a jed­nak dla wie­lu z nas od­le­głe. Świat od­kry­wa Ukra­inę, tak jak wie­le lat temu od­kry­wał Pol­skę. O! Ukra­ina jako nie­tu­zin­ko­wy prze­wod­nik z pew­no­ścią nam w tym wy­dat­nie po­mo­że.

No to w dro­gę!

We­ro­ni­ka Mar­czuk

Prze­wod­nik po sma­kach i smacz­kach

Wy­daw­nic­two STING Glo­bal

Spis rze­czy

Za­nim opo­wiem, co mi w du­szy gra­ło...

Tacy sami czy zu­pe­łnie inni?

Barszcz ukra­iński czer­wo­ny (w rze­czy­wi­sto­ści po­ma­ra­ńczo­wy)

Naj­słyn­niej­szy Chief znad Dnie­pru

Fucz­ki – plac­ki z ka­pu­sty ki­szo­nej

Smak Dnie­pru

Karp á la Ve­ro­ni­que

Pi­law

Naj­bo­gat­sza czy naj­bied­niej­sza?

Trans­for­ma­cja po ukra­ińsku

Sa­łat­ka zpo­mi­do­rów w bo­skiej ma­ry­na­cie

W dy­plo­ma­tycz­nym so­sie

Ziem­nia­ki za­pie­ka­ne wmun­dur­kach ze sło­nin­ką lub bez

Ry­zy­kanc­two re­stau­ra­to­rów

Pie­ro­gi zwi­śnia­mi

Salo rządzi

Gla­zu­nia

Języ­ko­we sma­ki i nie­sma­ki

Karp Mamy Niny

Ogniem i mie­czem

Ziem­nia­ki wgli­nia­nych gar­nusz­kach

Ukra­ina a losy świa­ta

Plac­ki zka­bacz­ków

W wie­rze je­dy­ni?

Wątrób­ka z ja­błkiem ice­bu­lą

Ukra­ińska krew

Ser­nicz­ki

Smak pod­ró­ży przez Ukra­inę

Lwow­ska sa­łat­ka wi­ne­gret

Ko­zac­ka ta­ran­ka

Jusz­ka z ryby

Woj­na i mi­ło­ść

Ukra­iński barszcz zie­lo­ny

Smak wol­no­ści 30 lat

Sma­żo­ne su­ro­we ziem­nia­ki

Zie­mio moja, du­szo, moja

Ba­kła-bacz­ki

Po pro­stu ta­ńcz

Sma­żo­na su­ro­wa ka­pu­sta

Jak cię nie ko­chać, Ki­jo­wie mój!

Ko­tlet poki­jow­sku

Świ­ęta w Ukra­inie

Ka­nap­ki im­pre­zo­we

Spor­to­we spoj­rze­nie

Men­tal­no­ść ukra­ińska

Raki go­to­wa­ne

Sa­łat­ka z se­rem iczosn­kiem

O in­sty­tu­cji ku­mów

Jak Po­lak z Ukra­ińcem w biz­ne­sie

Śle­dź podszu­bą

Sza­szły­ki

Ci­ężar hi­sto­rii

Esen­cja ukra­ińsko­ści

Sa­łat­ka Oli­vier

Zra­zy poukra­ińsku „kar­to­pla­ny­ky”

Szcze­gól­ny ka­wa­łek świa­ta

Ki­szo­ne po­mi­do­ry

Kul­tu­ral­na Ukra­ina

„Ob­li­py­cha” czy­li ro­kit­nik, praw­dzi­wa py­cha

Pol­ska kuch­nia ze szczyp­tą Ukra­iny

Szam­pan zczar­ne­go bzu

Źró­dła zdjęć

Za­nim opo­wiem, co mi w du­szy gra­ło...

...gdy po­sta­no­wi­łam tą ksi­ążką uho­no­ro­wać 30-le­cie od­zy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści przez Ukra­inę, chcę Ci, Sza­now­na Czy­tel­nicz­ko i Sza­now­ny Czy­tel­ni­ku, po­dzi­ęko­wać.

Po­dzi­ęko­wać za to, że ksi­ążka o Ukra­inie w ogó­le Was za­in­te­re­so­wa­ła. Po­sta­ram się nie za­wie­ść Wa­sze­go za­ufa­nia i roz­to­czę przed Wami in­te­re­su­jącą opo­wie­ść o tym nie­zwy­kłym kra­ju mo­ich przod­ków.

Po­la­cy tak na­praw­dę Ukra­iny nie zna­ją. Tym­cza­sem jest to miej­sce ma­gicz­ne, któ­re­go miesz­ka­ńcy, jak nie­gdyś Po­la­cy, wal­czą o do­brą przy­szło­ść. Nie jest to ła­twa dro­ga. Burz­li­wa hi­sto­ria, po­dzia­ły i wro­gie siły nie po­ma­ga­ją. Jaka jest za­tem szan­sa, by na­sze na­ro­dy za­częły to bra­ter­stwo na nowo bu­do­wać?

We­dług mnie tą szan­są jest do­świad­cze­nie, czy­li po­zna­nie Ukra­iny wszyst­ki­mi zmy­sła­mi. Pró­bo­wa­nie fan­ta­stycz­nych po­traw, ogląda­nie za­pie­ra­jącej dech w pier­siach sztu­ki, wy­po­czy­wa­nie nad nie­ko­ńczącym się Dnie­prem, po­dzi­wia­nie naj­wi­ęk­szej w Eu­ro­pie pu­sty­ni, słu­cha­nie hip­no­tycz­ne­go śpie­wu, po­zna­wa­nie prze­ło­mo­wych in­no­wa­cji, fan­ta­stycz­nych lu­dzi i praw­dzi­we­go ukra­ińskie­go du­cha. Ukra­ina to wiel­ka przy­go­da. Ofe­ru­je ogrom­ną ró­żno­rod­no­ść, awwie­lu wy­mia­rach wci­ąż nie zo­sta­ła od­kry­ta.

Czas to zmie­nić! W Pol­sce miesz­ka już oko­ło 1,5 mi­lio­na oby­wa­te­li Ukra­iny. Tak jak Po­la­cy przez de­ka­dy bu­do­wa­li do­bro­byt Nie­miec, Skan­dy­na­wii czy Wiel­kiej Bry­ta­nii, tak Ukra­ińcy po­ma­ga­ją Pol­sce w jej dy­na­micz­nym roz­wo­ju. War­to więc zdo­być wie­dzę, któ­ra po­mo­że po­roz­ma­wiać od ser­ca z no­wym sąsia­dem, usłu­go­bior­cą, pra­cow­ni­kiem, a na­wet co­raz częściej pra­co­daw­cą.

Dla­te­go wła­śnie ze­bra­łam tę ukra­ińsko­ść w jed­nej ksi­ążce, któ­ra – mam na­dzie­ję – sta­nie się Wa­szym prze­wod­ni­kiem po praw­dzi­wych jej sma­kach.

Pie­kę tu dla Was ukra­iński prze­kła­da­niec. Jaki jest na nie­go prze­pis? Pro­szę bar­dzo: cia­sto ule­pi­łam z mo­ich wspo­mnień. Do na­dzie­nia do­da­łam wi­do­wi­sko­we ob­ra­zy, szo­ku­jące hi­sto­rie, za­ska­ku­jących bo­ha­te­rów, nagą praw­dę, prze­śmiesz­ne zbie­gi oko­licz­no­ści i praw­dzi­we prze­pi­sy sma­ko­wi­tych ukra­ińskich po­traw. Oj, będzie Wam sma­ko­wa­ło, za­pew­niam!

Ten prze­wod­nik to ta­kże moja chęć uczcze­nia 30-le­cia sto­sun­ków pol­sko-ukra­ińskich, któ­re na­ro­dzi­ły się wraz z roz­pa­dem Zwi­ąz­ku Ra­dziec­kie­go i uzna­niem przez Pol­skę 2grud­nia 1991 roku pa­ństwo­wo­ści Ukra­iny. Mo­że­my or­ga­ni­zo­wać naj­ró­żniej­sze kon­fe­ren­cje, spo­tka­nia, pa­ra­dy, ale to je­dy­nie ulot­ne chwi­le. Ma­rzy mi się, aby za­trzy­mać te do­bre wra­że­nia i ko­rzy­stać z nich in­ten­syw­nie w przy­szło­ści. Sma­ki zro­bią to naj­le­piej i naj­trwa­lej. To co, spró­bu­je­cie?

Mam na­dzie­ję, że tak. Bo wła­śnie w ten spo­sób ja za­ko­cha­łam się w Pol­sce. Przez 30 lat miesz­ka­nia tu, to wła­śnie pol­skie sma­ki oraz sma­ki Pol­ski po­zwo­li­ły mi ją na­praw­dę po­znać. I choć nie­raz na tej dro­dze pła­ka­łam, bo nie mia­łam in­struk­cji „jak zro­zu­mieć Po­la­ków”, to wiem, że po­moc­na dłoń po­tra­fi czy­nić cuda. Opo­wia­da­jąc o Ukra­inie moim pol­skim przy­ja­cio­łom, sta­łam się „dy­żur­ną Ukra­in­ką w Pol­sce” i sama się na­uczy­łam tłu­ma­cze­nia jej w przy­stęp­ny spo­sób. A naj­cie­kaw­sze rze­czy dzie­ją się przy sto­le wła­śnie. Bie­sia­do­wa­nie jed­no­czy!

Za­pra­szam Was za­tem, Dro­dzy Czy­tel­ni­cy, Dro­gie Czy­tel­nicz­ki, do mo­je­go sto­łu. Za­si­ądźcie ze mną i z moją ro­dzi­ną, a po­tem wy­rusz­cie do Ukra­iny, żeby po­czuć to jesz­cze moc­niej sa­me­mu!

Na ko­niec pro­szę, że­by­ście zwró­ci­li uwa­gę, że nie na­pi­sa­łam ru­szaj­cie „na Ukra­inę”, ale „do Ukra­iny”, tak jak je­dzie­my do Pol­ski, do Au­strii czy do USA. Mimo że to tyl­ko dwie li­te­ry, lecz zmia­na ta przy­no­si inną niż do­tych­czas per­spek­ty­wę pa­trze­nia w tam­tą stro­nę. Ukra­ina jako duży, eu­ro­pej­ski kraj chce być tak trak­to­wa­na. Z ca­łe­go ser­ca Wam za to dzi­ęku­ję, do zo­ba­cze­nia w Ukra­inie.

Tym­cza­sem ja już na­kry­wam, za­pra­szam, sia­daj­cie!

Wa­sza Prze­wod­nicz­ka,

We­ro­ni­ka

Tacy sami czy zu­pe­łnie inni?

Wy­obra­źmy so­bie dwo­je dzie­ci uro­dzo­nych tego sa­me­go dnia, o tej sa­mej go­dzi­nie, ale po dwóch stro­nach gra­ni­cy. Jed­no w pol­skim, dru­gie – w ukra­ińskim domu. Wy­tycz­my w gło­wie od­le­gło­ść mi­ędzy nimi, niech to będzie ki­lo­metr – nie­wie­le, pra­wie nic, na pie­cho­tę 15mi­nut. Ale w po­ło­wie dro­gi znaj­du­je się gra­ni­ca pa­ństwo­wa. Choć ka­żde z nowo na­ro­dzo­nych dzie­ci jest tak samo wy­cze­ki­wa­ne przez bli­skich, to ich ży­cie będzie bie­gło zu­pe­łnie in­ny­mi dro­ga­mi. Usły­szą inny język, inne opo­wie­ści, do snu mamy będą im śpie­wać inne ko­ły­san­ki, ina­czej będą się mo­dlić, kszta­łto­wać cha­rak­te­ry, żyć w kom­plet­nie in­nych wa­run­kach. Ina­czej będą wi­dzieć rolę na­uczy­cie­li i ro­dzi­ców, na­uczą się in­nej po­sta­wy wo­bec zie­mi, pie­ni­ądza, ro­dzi­ny, mi­ło­ści i in­sty­tu­cji pa­ństwa. Ina­czej będą za­ra­biać, wal­czyć. I inną też będą mia­ły sta­ro­ść, a osta­tecz­nie śmie­rć. A na­wet po śmier­ci ich bli­scy ina­czej będą ich czcić na cmen­ta­rzach. Nado­da­tek ży­jąc tak bli­sko, mogą o so­bie wza­jem­nie nie­wie­le wie­dzieć.

Idea tej ksi­ążki wy­ni­ka z ko­niecz­no­ści uświa­do­mie­nia na­szych od­mien­no­ści i po­do­bie­ństw. Wy­pły­wa z do­świad­cze­nia i głębo­kiej po­trze­by, by ich nie lek­ce­wa­żyć i by je po­zna­wać. Wie­rzę, że pro­ces zro­zu­mie­nia ró­żnic to je­dy­na dro­ga do ak­cep­ta­cji, po­ro­zu­mie­nia i naj­zwy­klej­szej sym­pa­tii. To co, chwi­la praw­dy?

Co ka­żdy Po­lak po­wi­nien wie­dzieć o Ukra­inie?

Ktoś, kto pa­trzy z wi­ęk­sze­go dy­stan­su, może po­wie­dzieć: „Po­lak i Ukra­iniec są pra­wie tacy sami, dzie­lą ich zbyt małe ró­żni­ce, by mo­gły się li­czyć”. Ró­żni­ce jed­nak ist­nie­ją, spo­ty­ka­my je na ka­żdym kro­ku. Cza­sem są nie­wiel­kie, ale zna­czące, cza­sem ogrom­ne, ale szyb­ko przy­swa­jal­ne. Zrób­my krót­ki test. Oto co od­bie­ga od pol­skich stan­dar­dów czy wy­obra­żeń na te­mat sąsia­dów zza Buga, co może być wa­żne, dziw­ne albo za­baw­ne.

Ukra­ina jest w czo­łów­ce naj­wi­ęk­szych pa­ństw eu­ro­pej­skich – nie­mal dwa razy wi­ęk­sza od Pol­ski (603,628tys. km2 w sto­sun­ku do 312,679 tys. km2) oraz ma do­stęp do dwóch mórz od po­łud­nia: Czar­ne­go i Azow­skie­go. Dru­gie to dużo cie­plej­sze, mi­kro­kli­ma­tycz­ne, ulu­bio­ne mo­rze Ukra­ińców, po­łączo­ne z Czar­nym, tu są sa­na­to­ria, lecz­ni­ce, nie­by­wa­łe kra­jo­bra­zy.

Ukra­ina to praw­dzi­wy mi­ędzy­kul­tu­ro­wy i na­ro­do­wo­ścio­wy ty­giel – po­zo­sta­ło­ść po burz­li­wej hi­sto­rii i „zwi­ąz­ku” z ZSRR. XXIwiek Ukra­ina roz­po­częła spi­sem lud­no­ści, w któ­rym do­li­czo­no się 130 na­ro­do­wo­ści, w tym 77,8% Ukra­ińców1, inne to jesz­cze czte­ry rdzen­ne: Ta­ta­rzy krym­scy, Ka­ra­imi, Krym­cza­cy oraz Ga­gau­zi, a ta­kże mniej­szo­ści, jak ro­syj­ska, bia­ło­ru­ska, ru­mu­ńska, pol­ska, węgier­ska, ży­dow­ska i inne.

Ustrój pa­ństwo­wy ofi­cjal­nie okre­śla się jako re­pu­bli­kę pre­zy­denc­ko-par­la­men­tar­ną, ale fak­tycz­nie rola pre­zy­den­ta w Ukra­inie była i jest istot­na: poza funk­cja­mi re­pre­zen­ta­cyj­ny­mi po­wo­łu­je kan­dy­da­tów na klu­czo­we sta­no­wi­ska w pa­ństwie (od pre­mie­ra po mi­ni­strów, sze­fa słu­żb spe­cjal­nych i jego za­stęp­ców, pro­ku­ra­to­ra ge­ne­ral­ne­go, sze­fa słu­żby gra­nicz­nej; sze­fów miej­sco­wych ad­mi­ni­stra­cji, po­ło­wę człon­ków NBU, KRRiT i in.). Jestgłów­no­do­wo­dzącym oraz zwierzch­ni­kiem sił zbroj­nych włącz­nie ze wszyst­ki­mi kom­pe­ten­cja­mi co do po­wo­łań i od­po­wie­dzial­no­ścią za człon­ko­stwo w NATO; może roz­wi­ązać We­rchow­ną Radę (czy­li par­la­ment) oraz ma pra­wo weta2.

W Pol­sce za­wsze wy­wo­łu­je zdzi­wie­nie fakt, że ta­kie oso­by jak ja, z oby­wa­tel­stwem pol­skim, nie mogą gło­so­wać w Ukra­inie lub że po­trze­bu­ją tam po­zwo­le­nia na pra­cę, mimo że po­cho­dzą z Ukra­iny. Otóż w Ukra­inie za­bro­nio­ne jest po­sia­da­nie dwóch oby­wa­telstw, je­śli się przyj­mu­je inne, trze­ba zrzec się ukra­ińskie­go; cu­dzo­ziem­cy, przyj­mu­jąc ukra­ińskie, mają dwa lata na zrze­cze­nie się do­tych­cza­so­we­go oby­wa­tel­stwa lub re­zy­gna­cję z ukra­ińskie­go.

Ukra­ina mimo swo­ich kło­po­tów i trud­nej trans­for­ma­cji była i jest zna­czącym ośrod­kiem kul­tu­ral­nym: wszech­obec­ne jest za­mi­ło­wa­nie do ope­ry, mu­ze­ów, te­atru, od­by­wa się wie­le wy­da­rzeń, kon­cer­tów czy fe­sti­wa­li, któ­re przy­ci­ąga­ją znaw­ców ta­kże spo­za kra­ju (dla przy­kła­du: fe­sti­wa­li: mu­zycz­nych jest 87, li­te­rac­kich – 8, 16 fil­mo­wych, 9te­atral­nych, 24 folk­lo­ry­stycz­ne, 2spor­to­we, 5 ku­li­nar­nych, 22in­ne­go ro­dza­ju)3. Czas na duży pol­sko-ukra­iński po­nadna­ro­do­wy fe­sti­wal, któ­ry być może spo­wo­du­je po­dob­ny wy­buch po­zy­tyw­nej ener­gii jak słyn­ne EURO 2012, or­ga­ni­zo­wa­ne wspól­nie przez Pol­skę i Ukra­inę.

Ukra­ińcy wci­ąż dzie­lą się na ru­so­fi­lów i ukra­ino­fi­lów ze względu na uwa­run­ko­wa­nia hi­sto­rycz­ne, po­li­tycz­ne i geo­gra­ficz­ne, co nie za­wsze zwi­ąza­ne jest z na­ro­do­wo­ścią: są Ukra­ińcy ukra­ińsko­języcz­ni i ro­syj­sko­języcz­ni, są i Ro­sja­nie mó­wi­ący za­rów­no w swo­im języ­ku, jak i po ukra­ińsku, ale naj­cie­kaw­szą gru­pą są „su­rży­ko­języcz­ni” (o tym da­lej).

W Ukra­inie jest bar­dzo bo­ga­ta ofer­ta te­le­wi­zyj­na, lecz poza jed­nym, sła­bo ogląda­nym ka­na­łem te­le­wi­zji pu­blicz­nej wi­ęk­szo­ść ka­na­łów na­le­ży do oli­gar­chów, coro­dzi uza­sad­nio­ne py­ta­nie o sto­pień ich obiek­tyw­no­ści. Od­zwier­cie­dle­niem ró­żnic języ­ko­wych są rów­nież pro­gra­my w ra­diu i TV, któ­re mogą być pro­wa­dzo­ne w obu języ­kach, i to nie z sy­mul­ta­nicz­nym tłu­ma­cze­niem, lecz jako miks: je­den pro­wa­dzący za­czy­na mó­wić po ukra­ińsku, dru­gi kon­ty­nu­uje po ro­syj­sku (o tym wi­ęcej w dzia­le o języ­ku).

Na po­nadmi­lio­no­we mia­sta mówi się „mi­lion­ni­ki”, w Ukra­inie są ta­kie trzy – Ki­jów, Char­ków, Ode­ssa. Sto­li­ca – Ki­jów (mo­żna śmia­ło mó­wić – me­tro­po­lia) ma trzy po­tężne li­nie me­tra, o łącz­nej dłu­go­ści 69 640 km, z 52 sta­cja­mi, jed­na z nich jest naj­głęb­sza na świe­cie – 105 m pod po­wierzch­nią zie­mi. Me­tro ist­nie­je od 1960 roku i jest pod ka­żdym względem im­po­nu­jące. Do­dam, że me­tro dzia­ła w trzech ukra­ińskich mia­stach.

Kum i kuma są wa­żniej­si niż bli­ska ro­dzi­na, a chrzci­ny to wy­jąt­ko­wo wa­żna uro­czy­sto­ść: ku­mo­wie sta­ją się naj­bli­ższy­mi oso­ba­mi dla dziec­ka i ro­dzi­ny i zo­bo­wi­ązu­ją się wy­cho­wy­wać dziec­ko, gdy za­brak­nie ro­dzi­ców. O ku­mo­stwie mo­żna mó­wić jako o wa­żnym zja­wi­sku kul­tu­ro­wym, któ­re jest nie­odłącz­ną częścią nie tyl­ko co­dzien­ne­go ży­cia i kul­tu­ry, lecz ta­kże… po­li­ty­ki (o tym da­lej).

O ile dla ka­to­li­ka jest oczy­wi­ste, że ksi­ęża żyją w ce­li­ba­cie, tow Ukra­inie nor­mą jest, że pop lub pa­stor mają żony i dzie­ci. Co wi­ęcej: tyl­ko ci żo­na­ci mogą zo­stać ka­zno­dzie­ja­mi. Ist­nie­je za­sa­da, że naj­pierw po­win­ni mieć swo­je dzie­ci i po­ka­zać, że umie­ją je wy­cho­wać, a po­tem na­uczać o tym wier­nych.

Pa­ństwo ukra­ińskie jest ca­łko­wi­cie roz­dzie­lo­ne z Cer­kwią, nie ma re­li­gii w szko­le, poza szko­łą na­ucza­nie re­li­gij­ne rów­nież nie jest usys­te­ma­ty­zo­wa­ne i po­zo­sta­je kwe­stią oso­bi­ste­go wy­bo­ru.

Dzie­ci w wi­ęk­szo­ści uczą się, nie zmie­nia­jąc miej­sca: szko­ły pod­sta­wo­wa i śred­nia naj­częściej miesz­czą się w jed­nej pla­ców­ce, a od 2000 roku sys­tem oce­nia­nia uczniów jest 12-punk­to­wy.

Naj­star­szą na świe­cie kon­sty­tu­cję stwo­rzył Ukra­iniec Py­lyp Or­lyk (Fi­lip Or­lik) w 1710 roku. Choć ni­g­dy nie we­szła w ży­cie, jest fak­tem war­tym uwa­gi.

Spo­ro wy­bit­nych lu­dzi po­cho­dzi­ło bądź po­cho­dzi z Ukra­iny, choć nie za­wsze się o tym mówi: cór­ka knia­zia Rusi Ki­jow­skiej Ja­ro­sła­wa Mądre­go – Anna Ja­ro­sła­wów­na, kró­lo­wa Fran­cji i mat­ka kró­la Fi­li­pa I; Ju­rij Dro­ho­bycz – wy­bit­ny na­uko­wiec, na­uczy­ciel Mi­ko­ła­ja Ko­per­ni­ka; ak­tor­ki – Na­ta­lie Wood (Na­ta­lia Za­ha­ren­ko) oraz Mil­la Jo­vo­vich. Zna­ne są na świe­cie na­zwi­ska za­ło­ży­cie­la What­sAp­pa – Jana Kuma, twór­cy twar­de­go dys­ku (na­ukow­ca IBM) – Lu­bo­my­ra Ro­man­ki­wa czy wy­bit­nych ma­la­rzy Iwa­na Mar­czu­ka iKa­zi­mie­rza Ma­le­wi­cza, któ­re­go Po­la­cy uzna­ją za pol­skie­go ar­ty­stę. W świe­cie spor­tu zna­ni są: świet­ny tre­ner Wa­le­ry Ło­ba­now­ski, pi­łka­rze – An­drij Szew­czen­ko oraz Ołeh Bło­chin czy bok­se­rzy – bra­cia Klicz­ko.

Jed­na z naj­bar­dziej po­pu­lar­nych na świe­cie apli­ka­cji Re­fa­ce zo­sta­ła stwo­rzo­na przez gru­pę mło­dych Ukra­ińców. Mło­dzież ma się czym szczy­cić, pa­ństwo ukra­ińskie też.

Naj­wi­ęk­szą po­pu­lar­no­ścią w Ukra­inie cie­szą się pol­scy me­ne­dże­ro­wie i eks­per­ci, a są ich ty­si­ące. Do­rad­cą pre­zy­den­ta był Le­szek Bal­ce­ro­wicz. Ko­le­ja­mi Ukra­iński­mi za­rządzał Po­lak Woj­ciech Bal­czun, obec­nie rzecz­ni­kiem praw przed­si­ębior­ców przy par­la­men­cie ukra­ińskim jest Mar­cin Świ­ęcic­ki. Wie­lu z nich nie wra­ca do Pol­ski lub gdy wra­ca­ją, po­zo­sta­ją w sta­łej wspó­łpra­cy z kra­jem, któ­ry stał się rów­nież ich miej­scem na zie­mi.

Ukra­ińcy ja­da­ją ar­bu­za z czar­nym chle­bem (tak, to smacz­ne, a na­wet lecz­ni­cze) i za­wsze mu­szą mieć pod ręką salo (o tym na ko­lej­nych stro­nach, w roz­dzia­le spe­cjal­nie po­świ­ęco­nym temu sma­ko­ły­ko­wi).

Na Ukra­ińców po­gar­dli­wie mówi się „cho­cho­ły”, po­dob­nie jak na Ro­sjan „ka­ca­py”, a na Po­la­ków „prze­ki” (z po­wo­du du­żej licz­by sy­lab „prze”). Skąd taka na­zwa? W sta­ro­pol­skim „cho­choł” ozna­cza czub, wierz­cho­łek drze­wa. Ko­za­cy za­po­ro­scy mie­li fry­zu­ry, któ­re przy­po­mi­na­ły wy­strzy­żo­ny czub (tzw. ose­łe­dec). Od tam­tych cza­sów prze­zy­wa­ją tak miesz­ka­ńców Ukra­iny oko­licz­ne na­ro­dy. Wie­lu Ukra­ińców po­tra­fi od­bie­rać to bez ob­ra­zy, wszyst­ko za­le­ży od oko­licz­no­ści. Cza­sem le­piej być „cho­chłusz­ką” i cór­ką Ko­za­ka niż wier­ną ko­mu­nist­ką. A jacy byli ci Ko­za­cy, naj­le­piej wy­ja­śni cy­tat:

Pro­win­cję Ukra­ina mo­żna okre­ślić mia­nem wiel­kie­go kró­le­stwa, za­rów­no ze względu na jej bez­kre­sne prze­strze­nie i dużą licz­bę lud­no­ści, jak i z po­wo­du znaj­du­jących się tam wie­lu wa­row­nych miast oraz bo­gac­twa jej te­ry­to­rium, któ­rym jest przede wszyst­kim zie­mia – uro­dzaj­na, ży­zna, płod­na. To praw­dzi­wa zie­mia obie­ca­na.

Dla­te­go też Po­la­cy wśród wie­lu bo­gactw po­sia­da­li to naj­wa­żniej­sze – wła­dzę nad tą pro­win­cją. Mia­ła ona swo­je­go wła­sne­go ge­ne­ra­ła i swo­je woj­sko, któ­re­mu dano pe­łną swo­bo­dę dzia­ła­nia i któ­re­go żo­łnie­rze i do­wód­cy byli so­jusz­ni­ka­mi i sprzy­mie­rze­ńca­mi, nie zaś pod­da­ny­mi Ko­ro­ny Pol­skiej. Woj­sko to li­czy­ło 200 lub na­wet 300 ty­si­ęcy wo­jow­ni­ków. Hi­sto­ria Pol­ski po­ka­zu­je, że Rzecz­po­spo­li­ta była nie­zwy­ci­ężo­na wte­dy, kie­dy mia­ła wła­dzę nad tą szczęśli­wą kra­iną. Za­dzi­wia­jące jest to, iż jej miesz­ka­ńcy, na­zy­wa­jący sie­bie Ko­za­ka­mi, są chy­ba je­dy­nym na­ro­dem, któ­re­go na­zwa jest zu­pe­łnie inna niż na­zwa kra­ju będące­go jego oj­czy­zną.

Ka­wa­ler de Be­au­jeu, fran­cu­ski dy­plo­ma­ta i ofi­cer (pseu­do­nim Fra­nço­is-Pau­li­na Da­la­ira­ca)4, 1698 r.

Wie­dzie­li­ście o tym wszyst­kim?

Te­raz po­pa­trz­my w dru­gą stro­nę, co też sąsie­dzi my­ślą i cze­go często nie wie­dzą o Pol­sce.

Co za­chwy­ca, dzi­wi lub za­ska­ku­je Ukra­ińców w Pol­sce?

Za­cznij­my od tego, że języ­ka pol­skie­go nie jest tak ła­two do­brze się na­uczyć. Znaj­du­je się on wśród pi­ęciu naj­trud­niej­szych języ­ków świa­ta. Opa­no­wa­nie go wy­ma­ga ogrom­ne­go wy­si­łku i sa­mo­za­par­cia. Nie cho­dzi o pod­sta­wo­wy po­ziom, lecz ten bar­dziej za­awan­so­wa­ny, bez któ­re­go ni­g­dy nie będziesz „taki sam jak inni”. Cu­dzo­ziem­cy mają naj­wi­ęk­szy pro­blem ze sło­wem „są”, któ­ry w języ­ku pol­skim to­wa­rzy­szy licz­bie mno­giej. W Ukra­inie za­rów­no w licz­bie po­je­dyn­czej, jak i mno­giej, za­wsze uży­wa się sło­wa „jest”. Może ci, któ­rzy do­brze zna­ją język an­giel­ski, mają tro­chę ła­twiej, ale i tak pew­ne rze­czy są bar­dzo trud­ne do za­ak­cep­to­wa­nia. Trud­no­ść spra­wia­ją też po­dob­nie brzmi­ące sło­wa, któ­re w języ­ku ukra­ińskim mają zu­pe­łnie inne zna­cze­nie, przy­kła­do­wo: „dy­wan” to „ka­na­pa”, „ka­wior” to „dy­wan”, „uro­da” to „po­twór”.

Spo­lsz­cze­nie wie­lu ob­co­języcz­nych okre­śleń (pi­łka no­żna, pi­łka ręcz­na, rów­nik) jest zbyt skom­pli­ko­wa­ne. Pro­wo­ku­je py­ta­nie: dla­cze­go by nie upro­ścić ży­cia i nie za­cząć uży­wać mi­ędzy­na­ro­do­wych nazw? W Ukra­inie fo­ot­ball jest fut­bo­lem, ba­sket­ball – ba­sket­bo­lem, rów­nik – to ekwa­tor, jak nie­mal na ca­łymświe­cie.

Ko­lej­ne od­kry­cie to sys­tem li­cze­nia pi­ęter. Gdy jako do­ro­sły, ja­dąc na dru­gie pi­ętro, na­gle sły­szysz, że to jest pierw­sze, to my­ślisz, że coś z tobą nie tak. Gdy orien­tu­jesz się, że two­je od za­wsze pi­ętro pierw­sze na­gle jest „ze­rem”, czy­li par­te­rem – mu­sisz do­słow­nie prze­war­to­ścio­wać świat swo­ich po­jęć i sko­ja­rzeń.

Wszędzie są lu­dzie wie­rzący i nie­wie­rzący, ale wszech­obec­na w Pol­sce re­li­gia i sym­bo­le re­li­gij­ne są du­żym za­sko­cze­niem. To zja­wi­sko bar­dzo in­te­re­su­jące, z tym że wy­ma­ga oby­cia i przy­zwy­cza­je­nia. Zro­śni­ęcie lu­dzi z Ko­ścio­łem, for­ma­li­za­cja oraz bli­skie kon­tak­ty z pa­ra­fią, włącz­nie z tym, że ksi­ądz puka do drzwi w świ­ęta, są czy­mś nie­zna­nym dla wie­lu przy­by­szów ze wscho­du.

Bar­dzo po­zy­tyw­nie w oczach Ukra­ińców wy­pa­da trans­port pu­blicz­ny w Pol­sce: jest punk­tu­al­ny i mo­żna li­czyć na roz­kład jaz­dy za­wie­szo­ny na ka­żdym przy­stan­ku i na stro­nach in­ter­ne­to­wych, co uła­twia ży­cie wszyst­kim pa­sa­że­rom.Je­śli do­da­mydo tegoczy­ste uli­ce, skwe­ry i par­ki – to ma­rze­nie ka­żde­go Ukra­ińca. Czy­sto­ść, któ­rej bra­ku­je we wspó­łcze­snej Ukra­inie, przy­wo­łu­je cza­sy ZSRR z czy­sty­mi mia­sta­mi, la­sa­mi, wo­da­mi i po­le­wacz­ka­mi, któ­re je­ździ­ły non stop po mia­stach i mia­stecz­kach, zmy­wa­jąc kurz z as­fal­tu!

Do rze­czy dziw­nych dla du­żej części sma­ko­szy ze wscho­du mo­żna za­li­czyć pol­skie łącze­nie sma­ków, np. ma­ka­ron czy plac­ki ziem­nia­cza­ne na słod­ko, czer­ni­na albo fla­ki. Wschod­nie pod­nie­bie­nie się wzdry­ga, ale o sma­kach aku­rat z tej ksi­ążki do­wie­cie się bar­dzo dużo.

Czym jesz­cze mami Pol­ska? Zna­ko­mi­tą szyb­ko­ścią in­ter­ne­tu oraz jego po­wszech­ną do­stęp­no­ścią. Se­gre­ga­cja śmie­ci to obo­wi­ązek re­gu­lo­wa­ny pra­wem – wspa­nia­łe osi­ągni­ęcie, o któ­re wal­czą też ak­ty­wi­ści zza Buga (na ra­zie z ni­ską sku­tecz­no­ścią, daw­ny sys­tem to wci­ąż wspó­łcze­sna men­tal­no­ść).Wy­ró­żnia się na co dzień uprzej­mo­ść oraz wy­so­ką kul­tu­rę języ­ka i oto­cze­nia. Przy­naj­mniej do nie­daw­na tak było, bo po­wo­li się to zmie­nia przez co­raz ni­ższy po­ziom kul­tu­ry w dys­kur­sie po­li­tycz­nym i pu­blicz­nym.

Co nie cie­szy? Duża licz­ba kra­dzie­ży, zwłasz­cza sa­mo­cho­dów. Znam ro­dzi­ny ukra­ińskie, któ­re nie pła­cą skła­dek na ubez­pie­cze­nie AC, wie­rząc, że w Pol­sce nie krad­ną. Nie­któ­rzy gorz­ko tego po­ża­ło­wa­li.Poza tym Pol­ska jest bar­dzo biu­ro­kra­tycz­na, dzi­siej­sze prze­pi­sy są często za­wi­łe. Zbyt mało jest me­cha­ni­zmów wspie­ra­jących no­wi­cju­szy na tym te­re­nie. Daje się od­czuć nie­przy­ja­zny sto­su­nek Po­la­ków do hi­sto­rycz­nych wy­da­rzeń, a co za tym idzie – do lu­dzi z te­re­nów ukra­ińskich. Sami Ukra­ińcy rzad­ko żyją prze­szło­ścią.

Wie­ść nie­sie, iżPo­la­cy mają świet­ny zmy­sł biz­ne­so­wy i wy­so­kie kom­pe­ten­cje w han­dlu – war­to się od nich uczyć. To prze­ko­na­nie za­pew­ne po­zwa­la mi­gran­tom na do­brą asy­mi­la­cję w pol­skich fir­mach. Ge­ne­ral­nie w Ukra­inie pa­nu­je dziś kult Pol­ski i Po­la­ków, więc dzi­wi mnie fakt, iżnie­któ­rym „dzia­ła­czom” na­sze re­la­cje ja­wią się zu­pe­łnie ina­czej. Ow­szem, wszędzie znaj­dą się czar­ne owce, ja­kieś skraj­ne or­ga­ni­za­cje czy sy­tu­acje. Li­czy się jed­nak ogól­ny trend, świa­do­me spo­łe­cze­ństwo, któ­re na tyle so­bie ceni Pol­skę, że trak­tu­je ją jako wzór do na­śla­do­wa­nia.

Wie­lu Po­la­ków zna język an­giel­ski, a uczel­nie po­ma­ga­ją ab­sol­wen­tom zna­le­źć so­lid­ną pra­cę. Dla­te­go ukra­ińscy ro­dzi­ce (na­wet za cenę wła­sne­go zdro­wia) często wy­sy­ła­ją dzie­ci do Pol­ski na stu­dia. Licz­ba stu­den­tów z Ukra­iny już jest bli­ska po­ło­wie ca­łej stu­denc­kiej spo­łecz­no­ści w Pol­sce.

Co by się chcia­ło prze­nie­ść do Ukra­iny? Częste zbiór­ki da­rów (np. uży­wa­nej odzie­ży) na rzecz po­trze­bu­jących i dużą licz­bę sys­te­mo­wych roz­wi­ązań w za­kre­sie po­mo­cy spo­łe­cze­ństwu oraz wspó­łpra­cę or­ga­ni­za­cji sa­mo­rządo­wych z pa­ństwem.

A cze­go nie? Tego, że nie mo­żna bi­le­tów au­to­bu­so­wych i tram­wa­jo­wych ku­po­wać u kie­row­ców – trud­no się do tego przy­zwy­cza­ić i nie­rzad­ko utrud­nia to ob­co­kra­jow­com ży­cie.

Po­la­cy w wi­ęk­szo­ści nie zdej­mu­ją bu­tów, gdy przy­cho­dzą w go­ści, a pa­la­cze palą za­wsze w domu. Naj­częściej częstu­ją sło­dy­cza­mi i na­po­ja­mi.

Co jest zu­pe­łnie inne?Po­wszech­ne ob­cho­dze­nie imie­nin, któ­re z cza­sem sta­ją się wa­żniej­sze niż uro­dzi­ny. Obec­no­ść w ki­nach fil­mów w ory­gi­nal­nych wer­sjach języ­ko­wych z na­pi­sa­mi. W Ukra­inie fil­my mu­szą być dub­bin­go­wa­ne. Ama­to­rzy kina zno­szą to z tru­dem.

Duży po­ziom sza­cun­ku dla ko­biet, za­rów­no w ro­dzi­nie, jak i w biz­ne­sie. W teo­rii ukra­ińscy mężczy­źni de­kla­ru­ją po­dob­ne na­sta­wie­nie, ale sta­ty­sty­ki i prak­ty­ka są bez­li­to­sne. Ukra­ina ma jesz­cze wie­le do zro­bie­nia w tej kwe­stii. Za­mi­ło­wa­nie do na­rze­ka­nia, choć fak­tycz­nie wi­ęk­szo­ść lu­dzi żyje na do­brym po­zio­mie, a we­dług ba­dań Po­la­cy uwa­ża­ją się za je­den z naj­szczęśliw­szych na­ro­dów w EU5. Za­my­ka­nie skle­pów w nie­dzie­le i świ­ęta, krót­kie go­dzi­ny pra­cy nie­któ­rych pla­có­wek. Dziw­ne na­pi­sy na drzwiach – ta­jem­ni­cze K+M+B – cie­ka­we, kto to robi tym lu­dziom i dla­cze­go? Ko­lej­ki do le­ka­rzy i nie­wy­star­cza­jący sza­cu­nek dla me­dy­cy­ny na­tu­ral­nej – w Ukra­inie jest ina­czej w tym względzie i oka­zu­je się, że nie jest tam tak źle.

W co trud­no wie­rzyć? Że roz­mo­wy o po­go­dzie pro­wa­dzo­ne są tak na se­rio. W Pol­sce to nie tyl­ko te­mat za­stęp­czy, gdy nie ma o czym roz­ma­wiać. Po­la­cy to na­ród za­le­żny od zmian po­go­do­wych, któ­re po­tra­fią ze­psuć lu­dziom na­strój. Ste­reo­ty­py, że Ukra­in­ki mają czar­ne pod­nie­bie­nia… Osta­tecz­nie je­śli się ma dy­stans, za­wsze mo­żna spraw­dzić i spra­wa za­ła­twio­na.

Jak prze­szli­śmy mi­ni­test? Cza­sem na­wet o so­bie sa­mych nie wie­my zbyt wie­le, ale spoj­rze­nie z ze­wnątrz po­ma­ga od­kryć coś no­we­go albo przy­tak­nąć: „Tak, tacy je­ste­śmy”.

To oczy­wi­ście tyl­ko kil­ka wy­bra­nych przy­kła­dów wzi­ętych z ży­cia. Ist­nie­ją rów­nież ofi­cjal­ne ba­da­nia ró­żnic kul­tu­ro­wych6, któ­re po­prze­dza po­wa­żna an­kie­ta na te­mat wza­jem­nych re­la­cji Po­la­ków i Ukra­ińców („Po­la­cy i Ukra­ińcy w co­dzien­nych kon­tak­tach” – zo­sta­ła prze­pro­wa­dzo­na w 2021 roku przez ze­spół: Nad­iia Ko­val, Lau­ry­nas Vaičiūnas, Iwo­na Re­ichardt na zle­ce­nie Fun­da­cji im. Frie­dri­cha Eber­ta w Pol­sce i Ukra­inie). Zaj­rzyj­my te­raz do jej wy­ni­ków po­ka­zu­jących najświe­ższe dane. Nie­ste­ty, nie są one po­cie­sza­jące. Mimo dość du­żej wza­jem­nej sym­pa­tii oby­dwa na­ro­dy bar­dzo sła­bo się zna­ją. Być może to ko­lej­ny po­wód, byprzej­rzeć ni­niej­szą ksi­ążkę – mam na­dzie­ję, że uda się tu zna­le­źć wi­ęk­szo­ść in­for­ma­cji, któ­rych za­bra­kło re­spon­den­tom tego cie­ka­we­go eks­pe­ry­men­tu.

Co o so­bie wie­my lub cze­go nie zna­my?

Du­żym od­kry­ciem oka­zu­je się zni­ko­ma wie­dza za­rów­no na te­mat pol­skiej, jak i ukra­ińskiej kul­tu­ry na­ro­do­wej. O ile część ba­da­nych Ukra­ińców py­ta­na o sko­ja­rze­nia z Pol­ską wska­zy­wa­ła po­wi­ąza­nia z pol­ską kul­tu­rą (Cho­pin, Sien­kie­wicz, se­rial Czte­rej pan­cer­ni i pies, kre­sków­ki, wy­mie­nio­no na­zwi­sko An­drze­ja Sap­kow­skie­go), to wśród po­nad dwóch ty­si­ęcy Po­la­ków sko­ja­rze­nia z lu­dźmi kul­tu­ry lub sztu­ki ukra­ińskiej były zni­ko­me (sic!). Raz po­ja­wi­ło się na­zwi­sko An­dri­ja Szew­czen­ki w kon­te­kście pi­łkar­skim, za dru­gim ra­zem – samo Szew­czen­ko (nie wia­do­mo, czy w kon­te­kście wy­bit­ne­go wiesz­cza Ta­ra­sa, czy zno­wu fut­bo­lu). Resz­ta do­ty­czy­ła kul­tu­ry lu­do­wej. Z od­po­wie­dzi w części pol­skiej wy­ni­ka, że raz za­li­cza­no Ukra­inę do Eu­ro­py, raz kwa­li­fi­ko­wa­no ją jako Wschód. Po­ja­wia­ły się „ma­triosz­ki” czy „piel­mie­ni” oraz okre­śle­nia typu „Ru­sek”. Z ba­da­nia wy­ni­ka, że Po­la­kom bar­dziej niż Ukra­ińcom leżą na ser­cu nie­za­ła­twio­ne spra­wy hi­sto­rycz­ne, cojest wi­docz­ne ta­kże w ofi­cjal­nej po­li­tycz­no-hi­sto­rycz­nej nar­ra­cji. Wi­ęk­szo­ść osób bio­rących udział w ba­da­niu nie ope­ro­wa­ła jed­nak ne­ga­tyw­ny­mi ste­reo­ty­pa­mi, wy­ra­ża­ła na­wet po­czu­cie bli­sko­ści i po­do­bie­ństwa obu na­ro­dów. I choć nie­wiel­ka część pol­skich re­spon­den­tów wska­zy­wa­ła na licz­bę „za­rob­ko­wi­czów” z Ukra­iny, to zde­cy­do­wa­nie nie­wie­lu Po­la­ków uwa­ża, że od­bie­ra im się pra­cę. Ukra­ińska emi­gra­cja jak wi­dać jest ak­cep­to­wa­na w pol­skim spo­łe­cze­ństwie.

Na­dziei do­da­je fakt, iż Po­la­cy bar­dzo po­zy­tyw­nie od­bie­ra­ją ob­co­kra­jow­ców mó­wi­ących po pol­sku, na­wet z ak­cen­tem7, a Ukra­ińcy, mimo trud­no­ści, chęt­nie po­dej­mu­ją to wy­zwa­nie. W prak­ty­ce nie da się ukryć tego, iż emi­gran­tów ze wscho­du chęt­niej się wi­dzi w ro­lach pra­cow­ni­ków na sta­no­wi­skach, któ­rych miesz­ka­ńcy znad Wi­sły już od daw­na nie chcą zaj­mo­wać. Ka­żdy świa­do­my czło­wiek zda­je so­bie spra­wę, że cza­sy się zmie­nia­ją, wszy­scy się roz­wi­ja­my i nie­ba­wem rów­nież Ukra­ińcy będą si­ęgać po naj­wy­ższe sta­no­wi­ska tak w biz­ne­sie, jak i w świe­cie po­li­ty­ki. Do tego cza­su war­to po­znać się le­piej, by umieć się do­ga­dać jak swój ze swo­im. Je­ste­śmy sąsia­da­mi, mo­że­my być przy­ja­ció­łmi!

1 A. Ja­ku­bow­ski, Struk­tu­ra et­nicz­na współcze­snej Ukra­iny, „Fac­ta Si­mo­ni­dis”, Rze­szów 2008, https://cutt.ly/KRdwXoI.

2 Bi­blio­te­ka Sej­mo­wa, Kon­sty­tu­cja Ukra­iny 1996, Roz­dział V, https://cutt.ly/zRdwNms.

3 Wi­ki­pe­dia (ukr.), Li­sta fe­sti­wa­li w Ukra­inie, https://bit.ly/3lQg­c8F.

4 Ukrin­form (ukr.), Świat o Ukra­inie i Ukra­ińcach Wa­syl Ky­ry­lych, wy­daw­nic­two Smo­lo­skyp (ukr. Смолоскип), Ki­jów 2021, https://cutt.ly/PRdw0Iv.

5 Mi­ni­ster­stwo Roz­wo­ju i Tech­no­lo­gii, Ana­li­zy eko­no­micz­ne, Po­la­cy szczęśliw­si niż śred­nia miesz­ka­ńców EU, 2019, https://cutt.ly/PRdw3z7.

6 Frie­drich-Ebert-Sti­ftung, Po­la­cy i Ukra­ińcy w co­dzien­nych kon­tak­tach, 2021, https://cutt.ly/SRdw8VY.

7Na­uka w Pol­sce, Szy­mon Zdzie­błow­ski, Po­la­cy – po­zy­tyw­nie wo­bec ob­co­kra­jow­ców mó­wi­ących po pol­sku, 2019, https://cutt.ly/LRdw7tb.

Barszcz ukra­iński czer­wo­ny (w rze­czy­wi­sto­ści po­ma­ra­ńczo­wy)

SKŁAD­NI­KI

2 ga­rście bia­łej fa­so­li (lub jed­na pusz­ka)

300 g mi­ęsa wo­ło­we­go lub że­be­rek wie­przo­wych

5 wi­ęk­szych ziem­nia­ków

pół śred­niej ka­pu­sty

2 śred­nie mar­chew­ki

2 śred­nie bu­ra­ki, 1 duża ce­bu­la

5 ły­żek kon­cen­tra­tu po­mi­do­ro­we­go (mo­żna do­dać wi­ęcej)

sól, pieprz, 6 list­ków lau­ro­wych

olej, ocet, śmie­ta­na, woda 5 l

Fa­so­lę i mi­ęso mo­czy­my w wo­dzie kil­ka go­dzin, naj­le­piej przez noc.Na­za­jutrz go­tu­je­my w czy­stej wo­dzie przez 30–45 min wdu­żym garn­ku. Po pierw­szym za­go­to­wa­niu wy­le­wa­my wodę i go­tu­je­my wno­wej.Ziem­nia­ki obie­ra­my i kro­imy w kost­kę.Ka­pu­stę szat­ku­je­my.Do­da­je­my ziem­nia­ki do garn­ka.Po 15 min do­da­je­my ka­pu­stę.Prze­cho­dzi­my do przy­go­to­wa­nia za­sma­żki, czy­li bazy barsz­czu ukra­ińskie­go.Obie­ra­my bu­ra­ki, mar­chew i ce­bu­lę.Mar­chew­kę i bu­ra­ki trze­my na du­żych oczkach tar­ki.Ce­bu­lę kro­imy w kost­kę.Na pa­tel­ni roz­grze­wa­my olej.Wrzu­ca­my naj­pierw ce­bu­lę, po­tem bu­ra­ki i mar­chew.Wszyst­ko ra­zem du­si­my, je­śli jest taka po­trze­ba, mo­żna doza­sma­żki wlać odro­bi­nę wody.Kie­dy wa­rzy­wa pusz­czą soki, do­da­je­my kon­cen­trat po­mi­do­ro­wy.Ca­ło­ść wrzu­ca­my do garn­ka z fa­so­lą, mi­ęsem, ziem­nia­ka­mi ika­pu­stą, i go­tu­je­my do 10 min.Na kil­ka mi­nut przed ko­ńcem go­to­wa­nia do­da­je­my sól i 5–6 list­ków lau­ro­wych. Mo­żna do­dać ły­żkę octu, je­śli bu­ra­ki są słod­kie, żeby było czuć kwa­sko­wa­to­ść.

Barszcz po­wi­nien być gęsty. Mówi się „by ły­żka sta­ła” (oczy­wi­ście ta drew­nia­na, do go­to­wa­nia). Po­da­je­my w mi­secz­kach z ły­żką śmie­ta­ny. Zwy­kle z czar­nym chle­bem, ce­bu­lą dym­ką lub z czosn­kiem, do prze­gry­zie­nia.

Naj­słyn­niej­szy Chief znad Dnie­pru

Ie­vhen Klo­po­ten­ko

Ba­dacz kuch­ni ukra­ińskiej, wspó­łwła­ści­ciel i szef kuch­ni awan­gar­do­wej re­stau­ra­cji w Ki­jo­wie „100 lat temu w przy­szło­ści”, eks­pert ku­li­nar­ny, zwy­ci­ęz­ca ukra­ińskiej edy­cji „Ma­ster Chief”, któ­ry na­wet w kuch­ni mówi o wol­no­ści i może jak nikt inny dziś re­pre­zen­to­wać kuch­nię Ukra­iny (a za­ra­zem skon­fron­to­wać po­glądy z prze­wod­nicz­ką tej ksi­ążki).

Pod­nió­sł Pan spór o barszcz ukra­iński na po­ziom mi­ni­ste­rial­ny, a na­wet mi­ędzy­na­ro­do­wy – czym on się za­ko­ńczył i co się dzie­je te­raz z tym ukra­ińskim skar­bem?

Ukra­ina to je­dy­ny kraj na świe­cie, gdzie barszcz uzna­no za dzie­dzic­two kul­tu­ro­we. Te­raz trwa­ją dwa rów­no­le­głe pro­ce­sy: w mar­cu 2021 roku za­re­je­stro­wa­no w UNE­SCO nasz wnio­sek for­mal­ny o uzna­nie barsz­czu jako po­tra­wy na­ro­do­wej, dru­gi – rów­nie wa­żny – to pro­ces utrwa­le­nia tego w świa­do­mo­ści lu­dzi oraz wspól­no­ty mi­ędzy­na­ro­do­wej, a to już zu­pe­łnie inna spra­wa. W czerw­cu w struk­tu­rach UNE­SCO zo­sta­ła utwo­rzo­na ko­mi­sja, któ­ra będzie roz­pa­try­wać nasz wnio­sek i gło­so­wać. To jed­nak może po­trwać na­wet dwa lata. Nie­mniej je­śli w UNE­SCO po­wie­dzą, że barszcz jest ukra­iński, to jesz­cze nie ozna­cza, że w ca­łym świe­cie będzie on zna­ny jako ukra­iński. Dla­te­go poza praw­nym, tak wa­żny jest aspekt hu­ma­ni­stycz­ny, po­pu­la­ry­zu­jący na­szą na­ro­do­wą po­tra­wę przez jej am­ba­sa­do­rów, dzia­ła­czy, czy­li to, comy te­raz ro­bi­my.

Na czym po­le­ga ta­jem­ni­ca barsz­czu ukra­ińskie­go? Jaki on jest, ten tra­dy­cyj­ny?

Barszcz mo­żna go­to­wać w Pol­sce, Ło­twie czy Ro­sji, ale to, czym on się na­praw­dę ró­żni – to lu­dzie. U nas jest na­wet wska­źnik prze­li­cze­nio­wy tzw. barsz­czo­wy, dzi­ęki któ­re­mu li­czy­my, jak za­mo­żni są Ukra­ińcy. Cotu jesz­cze do­da­wać? W ka­żdej ro­dzi­nie ist­nie­je prze­pis nabarszcz, a gdy kil­ka osób spo­ty­ka się przy go­to­wa­niu (np. syn z jed­nej ro­dzi­ny, cór­ka z in­nej), po­wsta­je ko­lej­ne po­łącze­nie i nowy prze­pis na barszcz ro­dzin­ny. To jest wła­śnie to uni­ka­to­we zja­wi­sko, któ­re­go nie ma w żad­nym in­nym kra­ju świa­ta. Kie­dy wcho­dzisz do ro­dzi­ny – przy­no­sisz swój barszcz, jak nie­gdyś po­sag, za­czy­nasz ro­bić usta­le­nia, jaki ten barszcz będzie. Mo­żna mó­wić w tym przy­pad­ku o czy­mś sa­kral­nym, po­nie­waż bez barsz­czu u nas nic nie jest mo­żli­we.

To praw­da, ja też mam ro­dzin­ny prze­pis i o nim pi­szę. A jed­nak chcia­ła­bym, żeby Pan po­wie­dział, jak od­ró­żnić zupę bu­ra­cza­ną czy inny barszcz od tego, cobędzie na­zwa­ne już ofi­cjal­nie barsz­czem ukra­ińskim.

Nie ist­nie­je je­den tra­dy­cyj­ny barszcz, to ra­czej for­mu­ła, któ­rą mo­że­my okre­ślić na­stępu­jąco: głębo­ki w sma­ku wy­war mi­ęsny lub wa­rzyw­ny (może być na­wet ryb­ny), do tego wy­ra­zi­sty upie­czo­ny lub usma­żo­ny bu­rak, mo­żna do­dać rów­nież tra­dy­cyj­ny za­kwas bu­ra­cza­ny. Po tej naj­wa­żniej­szej części na­stępu­je do­da­wa­nie in­nych, do­stęp­nych skład­ni­ków: roz­ma­ite wa­ria­cje wa­rzyw, zie­le­ni­ny, ale obo­wi­ąz­ko­wo z za­pa­chem pie­ca. Oto uni­ka­to­wa for­mu­ła barsz­czu.

A Ukra­ina, jaki smak ma dla Pana?

Od daw­na stu­diu­ję hi­sto­rię Ukra­iny, jej wy­jąt­ko­wo­ść, kszta­łto­wa­nie się kul­tu­ry, aspek­ty no­wo­cze­sno­ści, świa­to­we ten­den­cje. Chcę zro­zu­mieć pro­ce­sy, któ­re w niej za­cho­dzą i jej miej­sce w świe­cie. Gdy nie­daw­no przy­je­cha­li cu­dzo­ziem­cy i po­pro­si­li, by coś opo­wie­dzieć o Ukra­inie, na­su­nęło mi się okre­śle­nie: WOL­NO­ŚĆ. Jak­kol­wiek by to dziw­nie brzmia­ło, my ją wy­jąt­ko­wo lu­bi­my i jej po­trze­bu­je­my. To na­sza oso­bli­wo­ść, war­to­ść, któ­rą nie­sie­my przez całe ży­cie.

Jak wol­no­ścio­wiec od­na­la­zł się w tra­dy­cyj­nej fran­cu­skiej szko­le Le Cor­don Bleu? Czy to było wa­żne do­świad­cze­nie?

Ow­szem, z dwóch po­wo­dów. Uczy­łem się go­to­wać sam, ale by znać swo­ją war­to­ść i do­wie­dzieć się, czy od­po­wia­dam stan­dar­dom świa­to­wym – chcia­łem zo­ba­czyć, jak go­tu­ją inni. A dru­ga kwe­stia: miesz­ka­łem dłu­go za gra­ni­cą, uko­ńczy­łem naj­star­szą szko­łę ku­char­ską, wiem, jak to dzia­ła, czy­li mo­żna uznać, że znam pod­sta­wy. Od tego mo­men­tu mo­głem so­bie po­zwo­lić na wszyst­ko, cze­go du­sza za­pra­gnie, bo pod­sta­wy mia­łem ugrun­to­wa­ne. Do­pó­ki ich nie znasz, nie wiesz, czy wci­ąż je­steś ama­to­rem, sa­mo­zwa­ńcem, czy już za­wo­dow­cem.

Któ­ra z kuch­ni świa­ta w ta­kim ra­zie jest naj­lep­sza?

Za­raz po ukra­ińskiej zde­cy­do­wa­nie wło­ska. Po­tem grec­ka, mek­sy­ka­ńska i fran­cu­ska – ale to moja hie­rar­chia. Lu­bię po­de­jście Wło­chów: oni są zna­ko­mi­ty­mi far­me­ra­mi, ho­du­ją też naj­lep­sze po­mi­do­ry, kła­dą je po­tem na stół i pro­szę, osi­ąga­ją szczy­ty sma­ku! Gwiazd­ki Mi­che­lin do­sta­ją za to, że mają tak wspa­nia­łe po­mi­do­ry na sto­le. Wło­si dla mnie są rów­nież wol­no­ściow­ca­mi, w po­rów­na­niu z fran­cu­ską kuch­nią, gdzie jed­na re­cep­tu­ra może obo­wi­ązy­wać co do joty na­wet 250 lat.

A co mo­żna po­wie­dzieć o kuch­ni ukra­ińskiej? CzyUkra­ińcy po­tra­fią go­to­wać?

My­ślę, że nie ró­żni­my się zbyt­nio od in­nych na­ro­dów, go­tu­je­my w gra­ni­cach nor­my. Mamy swo­je oso­bli­wo­ści: przez Wiel­ki Głód (Ho­ło­do­mor), któ­ry moc­no się od­bił na na­szych zwy­cza­jach, go­tu­je­my zgod­nie z me­to­dą „from nose to tale” (to ozna­cza, że zu­ży­wa się ca­ło­ść pro­duk­tu). U nas nic się nie mar­nu­je, nie wol­no wy­rzu­cić na­wet drob­nych części, chle­ba broń Boże. To,coobec­nie pró­bu­je się wdro­żyć jako no­vum, u nas jest głębo­ko za­ko­rze­nio­ne.

Ukra­ińcy bar­dzo czu­le od­no­szą się i do żyw­no­ści, i do go­to­wa­nia, to się ewi­dent­nie da za­uwa­żyć w sa­mym spo­so­bie mó­wie­nia: go­łąbecz­ki, nie go­łąb­ki, ja­błusz­ko, psze­nicz­ka, chlib­czyk… U nas pro­duk­ty spo­żyw­cze to mi­ło­ść, emo­cje. Mó­wi­ąc szcze­rze, tra­dy­cyj­ne po­tra­wy za­tra­ci­li­śmy przez lata ży­cia w Zwi­ąz­ku Ra­dziec­kim, wszyst­ko się wy­mie­sza­ło, ale te­raz in­ten­syw­nie wra­ca­my do ko­rze­ni. Jesz­cze pięć lat i będą kró­lo­wać z po­wro­tem bryn­za, me­li­to­pol­ska cze­resz­nia, ha­lusz­ki, hu­slian­ka (jo­gurt z Hu­culsz­czy­zny), buz, urda (sery). Mamy 50–70 uni­ka­to­wych pro­duk­tów i wła­sną sza­rą od­mia­nę świń. To mamy za­miar roz­wi­jać z ak­ty­wi­sta­mi w naj­bli­ższym cza­sie: na ba­zie tra­dy­cyj­nej kuch­ni uczyć go­to­wać w no­wo­cze­sny spo­sób. Jest ta­kie po­jęcie jak mo­der­nizm – roz­wi­jasz to, co było kie­dyś, ale w no­wych ra­mach. I to jest no­wo­cze­sno­ść. Je­śli Ukra­ińcy pili kwas bu­ra­cza­ny przy­rządza­ny we­dług sta­rej re­cep­tu­ry, nie ozna­cza to, że dziś nie może się zmie­nić tech­ni­ka jego przy­go­to­wa­nia. Wte­dy tra­dy­cja będzie da­lej żyć.

Któ­rą po­tra­wą mo­żna roz­ko­chać w so­bie ukra­ińskąko­bie­tę?

Mó­wi­ąc po­wa­żnie, ko­bie­ty ukra­ińskie mają jed­ną szcze­gól­ną ce­chę: to może być za­ska­ku­jące, ale one wiel­ce uwiel­bia­ją ki­szo­ne ogór­ki. Otóż trze­ba wzi­ąć ki­szon­ki, do­dać tro­chę mio­du, odro­bi­nę chi­li i po pro­stu wspól­nie to przy­go­to­wać. Niech ona pa­trzy, jak ty go­tu­jesz ki­szo­ne ogór­ki z mio­dem – to jest praw­dzi­wa for­mu­ła ko­cha­nia. Po­tem wy­kła­dasz je na stół, na­le­wasz kie­li­szek szam­pa­na (nie­ko­niecz­nie wód­ki) albo her­ba­tę i po pro­stu pa­trzysz, jak ona je. I już. Jej ser­ce będzie two­je.

A czym po­często­wa­łby Pan Po­lkę, żeby nie chcia­ła wy­jść z Pana re­stau­ra­cji?

Gdy­by do mnie za­wi­ta­ła Po­lka, tak bym ją na­kar­mił, że zo­sta­ła­by tu na za­wsze. Ko­niecz­nie bym za­ser­wo­wał mi­ęso w po­łącze­niu ze śle­dziem – „czar­ber­na­dy­ka” sta­ro­daw­ne, ale świet­ne da­nie. To ją za­dzi­wi! Na­stęp­nie za­pro­po­no­wa­łbym cu­ki­nię we­dług re­cep­tu­ry Olhy Fran­ko (zna­nej au­tor­ki ksi­ążek ku­char­skich z po­cząt­ków XX wie­ku), go­tu­je się ją do­kład­nie mi­nu­tę, po­zo­sta­je chru­pi­ąca, ma pi­ęk­ny aro­mat. Do­da­łbym od sie­bie kre­wet­ki z Mo­rza Czar­ne­go. A na de­ser zro­bi­łbym „ga­mu­łę” – cia­sto z za­pie­czo­nych ja­błek z bryn­dzą ko­zią i odro­bi­ną ja­błko­we­go żelu – taki de­li­kat­ny su­flet.

A Pana ulu­bio­ne da­nie?

Moje ulu­bio­ne da­nie to ta­kie, któ­re tra­fia w emo­cje i smak, dziś to pa­ster­nak z wędzo­ną śmie­ta­ną. Za­pra­szam po wra­że­nia do ukra­ińskie­go sto­łu!

Fucz­ki – plac­ki z ka­pu­sty ki­szo­nej

SKŁAD­NI­KI

2 szklan­ki ka­pu­sty ki­szo­nej

1 ce­bu­la

jaj­ko (nie­ko­niecz­nie)

6–7 ły­żek mąki

woda

sól, pieprz, kmin rzym­ski (mo­żna bez)

zie­lo­na pie­trusz­ka i śmie­ta­na do po­da­nia

Naj­szyb­ciej po­ży­cza­ny i ad­ap­to­wa­ny prze­pis w Pol­sce

Ka­pu­stę wy­kła­da­my na de­skę i sie­ka­my.Ce­bu­lę drob­no kro­imy lub trze­my na tar­ce.W mi­sce mie­sza­my wi­del­cem lub mik­su­je­my mąkę z jaj­kiem iodro­bi­ną wody, żeby po­wsta­ło lu­źne cia­sto jak na na­le­śni­ki.Do mi­ski z cia­stem wrzu­ca­my ka­pu­stę, ce­bu­lę i mie­sza­my.Do­da­je­my kmin rzym­ski albo kmi­nek. Na pa­tel­ni roz­grze­wa­my olej.Sma­ży­my plac­ki z ka­żdej stro­ny do za­ru­mie­nie­nia.

Po­da­je­my ze śmie­ta­ną, zie­le­ni­ną na wierz­chu. Cie­ka­wa opcja – zpo­kro­jo­ną pa­prycz­ką chi­li.

Smak Dnie­pru

Daw­no temu wspa­nia­ły Dniepr wy­try­snął pierw­szym źró­dłem i sze­ro­ką, błękit­ną wstęgą po­łączył trzy pa­ństwa: Ro­sję, Bia­ło­ruś i Ukra­inę, któ­re po cza­sach „wiel­kich bra­ci Sło­wian” dziś są w sta­nie woj­ny. „Dni­pro” (tak brzmi na­zwa po ukra­ińsku) jest dziś z pew­no­ścią jed­ną z naj­pi­ęk­niej­szych rzek świa­ta i praw­dzi­wym cu­dem Ukra­iny. Roz­ło­ży­ste, ja­sne, piasz­czy­ste pla­że, miej­sca­mi dzi­kie, to znów urządzo­ne nie go­rzej niż na Zan­zi­ba­rze, w sa­mej sto­li­cy mogą po­mie­ścić jed­no­cze­śnie bli­sko mi­lion lu­dzi. Dniepr miej­sca­mi jest tak sze­ro­ki, że nie wi­dać dru­gie­go brze­gu, a ty­si­ące nie­re­gu­lar­nych wysp – to en­kla­wy na­tu­ry i roz­ryw­ki, są fe­no­me­nem na ska­lę świa­to­wą.

Wśród kwia­tów i kasz­ta­nów

Wy­obra­źcie so­bie, że w War­sza­wie je­dzie­my me­trem wzdłuż mo­stu Po­nia­tow­skie­go, wy­sia­da­my w re­jo­nie Sta­dio­nu Na­ro­do­we­go (a to jest do­pie­ro przy­sta­nek na rze­ce!) na ogrom­nej wy­spie zwa­nej Hy­dro­park. Znaj­du­je­my się w „raju”, gdzie z jed­nej stro­ny jest masa pi­ęk­nych za­ka­mar­ków two­rzo­nych przez przy­ro­dę: dzi­kie te­re­ny, lasy i za­tocz­ki, a z dru­giej – znaj­du­ją się tam we­so­łe mia­stecz­ka, re­stau­ra­cyj­ki i całe „mia­sta” spor­tu pod go­łym nie­bem. Jed­na wy­spa łączy się mo­stem z ko­lej­ną… i trud­no uwie­rzyć, że po­mi­ędzy le­wym i pra­wym brze­giem po­tężne­go mia­sta Ki­jo­wa (4 mln miesz­ka­ńców) mo­żna od­po­cząć jak na Ma­zu­rach, de fac­to „uciec od cy­wi­li­za­cji”, jed­no­cze­śnie po­dzi­wia­jąc sta­re mia­sto z wysp.

Naj­wi­ęk­sze im­pre­zy, wa­żne uro­czy­sto­ści od za­wsze od­by­wa­ły się na dnie­prza­ńskich stat­kach. Łód­ki, ka­ja­ki, ma­ri­ny z jach­ta­mi to co­dzien­no­ść ki­jo­wian. Stat­kiem czy jach­tem pły­nęło się z Ki­jo­wa do Ode­ssy, prze­pły­wa­jąc przez wiel­kie ślu­zy. Dziś zna­ko­mi­tą wy­ciecz­ką może być zwie­dza­nie Mo­rza Ki­jow­skie­go (na­zwa nie­przy­pad­ko­wa, bo tak wy­gląda ta część rze­ki, sztucz­nie stwo­rzo­na w roku 19328) oraz Mu­zeum Ko­rup­cji (po­wsta­łe­go w po­sia­dło­ści eks­pre­zy­den­ta) Ja­nu­ko­wy­cza.

Ol­brzy­mie, pi­ętro­we frach­tow­ce, któ­re że­glu­ją po świe­cie, na przy­kład po Ka­ra­ibach, w sto­li­cy Ukra­iny sto­ją przy brze­gach jako biu­ra, re­stau­ra­cje czy dys­ko­te­ki. Od po­ko­leń mno­ży się rze­sza fa­nów tego typu roz­ryw­ki, trud­no o wi­ęk­sze wra­że­nia niż ta­niec na wo­dzie, po­łączo­ny zewscho­dem sło­ńca w du­żym mie­ście. Le­gen­dy mó­wią, że Dniepr od po­cząt­ku wił się „wśród kwia­tów i kasz­ta­nów”. Ile mi­ło­snych wy­znań usły­sza­ły jego wody, ile przy­gód zda­rzy­ło się na bar­kach pły­nących z licz­ny­mi skar­ba­mi do Ki­jo­wa czy Kon­stan­ty­no­po­la! Głów­ny szlak han­dlo­wy pro­wa­dził od Skan­dy­na­wii do Mo­rza Czar­ne­go i był praw­dzi­wą bra­mą do świa­ta za­chod­nie­go, li­czącą 2285 km dłu­go­ści.

Karp po ukra­ińsku

Jed­nak naj­wi­ęk­sze bo­gac­twa kry­je pi­ęk­ny Dniepr w so­bie. Dla tych, któ­rzy wy­cho­wa­li się nad tą rze­ką, ło­wie­nie ryb, ich go­to­wa­nie i pie­cze­nie na brze­gu było tak na­tu­ral­ne jak kąpie­le, spa­ce­ry, bi­wa­ko­wa­nie, mu­zy­ka i śpiew. Pie­śni, któ­re nio­sła woda od brze­gu do brze­gu, na­wo­ły­wa­nia, blask ognisk i plusk ryb – to wła­śnie dźwi­ęki Dnie­pru.

A wśród wód – król Dnie­pru – karp. To „trud­na ryba”, taka, któ­ra nie w ka­żde pod­nie­bie­nie tra­fia. Wi­ęk­szo­ść kar­pi, naj­częściej sma­żo­nych w bu­łce tar­tej, ma „mu­li­sty” smak. Zresz­tą prze­pi­sów na do­bre­go kar­pia nie ma zno­wu tak wie­le: karp po ży­dow­sku, karp w ga­la­re­cie, karp w wa­rzy­wach – to te naj­po­pu­lar­niej­sze. Dla­te­go wła­śnie, ale też ze względu na ogrom­ny sen­ty­ment do nad­dnie­prza­ńskie­go dzie­ci­ństwa (i war­to­ści zdro­wot­nych tej ryby9) chcia­ła­bym po­dzie­lić się z Wami oso­bi­stą re­cep­tu­rą na wy­jąt­ko­we­go kar­pia i zwi­ąza­ną z tym hi­sto­rią.

Mniej­sza rzecz­ka De­sion­ka, do­pływ Dnie­pru, mój ro­dzin­ny Ki­jów. Wie­czór. Na­sza wa­ta­ha trzy­na­sto­let­nich przy­ja­ciół prze­dzie­ra się przez gęste krza­ki, z tor­ba­mi pe­łny­mi sprzętów zgar­ni­ętych z do­mów, drob­nych prze­kąsek, dziw­nych przy­praw. Wszyst­ko się przy­da. Ktoś wy­ci­ąga gi­ta­rę, in­to­nu­je pie­śń. Śmie­chy, śpie­wy, dużo ra­do­ści i głód. Za­czy­na­my po­lo­wa­nie. Do­brze wie­my, jak zło­wić rybę, nie za bar­dzo umie­my ją przy­rządzić. Usma­żyć kar­pia w domu jest ła­two, na wy­spie – wca­le nie. Któ­ryś z chło­pa­ków wy­ci­ąga z krza­ków sta­rą, za­rdze­wia­łą bla­chę, inny wy­gi­na ją tak, żeby roz­pa­lić pod nią ogień, karp za­czy­na się sma­żyć. Chło­pa­ki górą. My, dziew­czy­ny, też chce­my za­im­po­no­wać, wy­ci­ąga­my przy­nie­sio­ne z do­mów za­so­by i ro­bi­my pró­by. Cze­ka­my, śpie­wa­jąc. Pierw­sza ryba się przy­pa­la, dru­ga skle­ja się z bla­chą. Olej z bla­chy ście­ka, ryba su­cha, a głód ro­śnie. I wte­dy wpa­da­my na po­my­sł, jak ura­to­wać ko­la­cję. Coby tu do­dać? Tak jest, ma­jo­nez! Mamy go na dnie tor­by.

Do dziś nie ma dla mnie lep­sze­go prze­pi­su niż moc­no przy­pra­wio­ny karp w ma­jo­ne­zie. Za­wsze pach­nie przy­go­dą i Dnie­prem. I za­wsze się spraw­dza! Je­śli tyl­ko się znaj­dzie­cie nad Dnie­prem, czy to w Ki­jo­wie, czy Za­po­ro­żu, Dnie­pro­pie­trow­sku (dziś już Dnie­prze), czy w któ­re­jś ze wsi, a są ich set­ki wzdłuż rze­ki – ko­niecz­nie sko­rzy­staj­cie z łód­ki, węd­ki albo zwy­kłej pla­ży. Do tego kąpiel i ryb­ka z gril­la pod go­łym nie­bem w to­wa­rzy­stwie ukra­ińskie­go śpie­wu będzie nie­za­po­mnia­nym prze­ży­ciem nio­sącym ze sobą smak na­szych wspól­nych ko­rze­ni.

8 Tę ogrom­ną prze­bu­do­wę na­tu­ral­ne­go bie­gu rze­ki wy­ko­na­no w ZSRR przez po­sta­wie­nie naj­wi­ęk­szej za­po­ry w Eu­ro­pie, o dłu­go­ści 760 m i wy­so­ko­ści 60 m, dzi­ęki cze­mu po­zy­ska­no ogrom­ne ilo­ści ener­gii w hy­dro­elek­trow­niach. Te zmia­ny mają jed­nak rów­nież swo­je ciem­ne stro­ny – do dziś po­zna­je­my tra­gicz­ne w skut­kach dzia­ła­nia NKWD przy znisz­cze­niu za­po­ry w cza­sie woj­ny i spo­wo­do­wa­nie ogrom­nej licz­by ofiar.

9 Риба короп: калорi­йнисть, склад, користь i шкода, рецепти, Agro­net.com.ua, https://agro­net.com.ua/riba-ko­rop-ka­lo­rij­nist-sklad-ko­rist-i-shko­da-ret­sep­ti.html.

Karp á la Ve­ro­ni­que

Skład­ni­ki

1 śred­ni karp (naj­le­piej zeko­go­spo­dar­stwa)

1 głów­ka czosn­ku

2 ły­żki ma­jo­ne­zu

ły­żka gru­bej soli

pieprz czar­ny mie­lo­ny

pieprz bia­ły mie­lo­ny

pa­pry­ka słod­ka

pa­pry­ka ostra

Taką na­zwę otrzy­mał prze­pis, gdy zo­stał za­po­ży­czo­ny dojed­nej z war­szaw­skich re­stau­ra­cji

Pie­kar­nik na­grze­wa­my do 180°C.Umy­te­go kar­pia na­ci­na­my co 3 cen­ty­me­try na głębo­ko­ść kil­ku mi­li­me­trów.Przy­pra­wy bie­rze­my ga­rścia­mi i wcie­ra­my w rybę ze wszyst­kich stron, rów­nież od środ­ka, w na­stępu­jącej ko­lej­no­ści: sól, pieprz czar­ny, pieprz bia­ły, pa­pry­ka słod­ka i pa­pry­ka ostra, któ­rej mo­żna we­trzeć mniej, je­że­li nie lu­bi­my zbyt pi­kant­nych po­traw.Czo­snek kro­imy w pla­ster­ki i wsa­dza­my w na­ci­ęcia, resz­tę wkła­da­my do środ­ka ryby.Kar­pia sma­ru­je­my ły­żką ma­jo­ne­zu ze stro­ny, któ­rą kła­dzie­my na blat po­kry­ty pa­pie­rem do pie­cze­nia lub do na­czy­nia ża­ro­od­por­ne­go.Pie­cze­my przez 40 mi­nut, sma­ru­jąc po 20 mi­nu­tach gór­ną część ryby ma­jo­ne­zem.Rybę ser­wu­je­my w ca­ło­ści, do por­cjo­wa­nia wy­star­czy ło­pat­ka (naj­le­piej dzie­lić w miej­scach wcze­śniej­szych na­ci­ęć).

Kar­pia mo­żna jeść dru­gie­go dnia na zim­no. Znam ta­kich, któ­rym wte­dy sma­ku­je jesz­cze bar­dziej.

Wer­sja li­ght: ma­jo­nez za­stępu­je­my oli­wą.

Pi­law

Skład­ni­ki

1 kg ryżu dłu­go­ziar­ni­ste­go

1 kg mi­ęsa

1 kg mar­chew­ki

300 ml ole­ju

4 nie­du­że ce­bu­le

2 su­szo­ne pa­prycz­ki chi­li

2 głów­ki czosn­ku

1 ły­żka su­szo­ne­go ber­be­ry­su

1 ły­żka na­sion ko­len­dry

sól

pieprz

Da­nie ze wscho­du za­do­mo­wio­ne w ukra­ińskiej kuch­ni

Ryż płu­cze­my do czy­stej wody i zo­sta­wia­my w mi­sce z wodą.Mi­ęso my­je­my i kro­imy w dużą kost­kę.Mar­chew­ki kro­imy w słup­ki, 3 ob­ra­ne ce­bu­le kro­imy wpó­łkrążki.Głów­kę czosn­ku obie­ra­my z ze­wnętrz­nej łu­pi­ny, ale ząb­ki zo­sta­wia­my w łu­pin­kach.Na roz­grza­ny olej wrzu­ca­my nie­obra­ną ce­bu­lę isma­ży­my do zło­to­ści przez 5 min, aby pu­ści­ła soki; na­stęp­nie ją wyj­mu­je­my.Wrzu­ca­my po­kro­jo­ną ce­bu­lę, sma­ży­my 5 min.Do­da­je­my mi­ęso i sma­ży­my do za­ru­mie­nie­nia.Wkła­da­my mar­chew­kę i nie mie­sza­my przez 3 min.Na­stęp­ne 10 mi­nut sma­ży­my, lek­ko mie­sza­jąc.Pieprz, ko­len­drę i ber­be­rys prze­cie­ra­my w rękach i wsy­pu­je­my do garn­ka, do­da­jąc sól i pa­prycz­ki chi­li – sma­ży­my 10 min.Do­le­wa­my wodę na wy­so­ko­ść 2 cm pod po­wierzch­nią po­tra­wy, zmniej­sza­my ogień i du­si­my przez 1 godz.Mi­ęso rów­no za­sy­pu­je­my ry­żem, zwi­ęk­sza­my ogień, do­le­wa­my wodę na wy­so­ko­ść 3 cm nad po­wierzch­nię ryżu.Kie­dy ryż wchło­nie wodę, wci­ska­my w nie­go głów­ki czosn­ku.Zmniej­sza­my ogień i go­tu­je­my, w za­le­żno­ści od ryżu, śred­nio 15 min.No­żem lub pa­tycz­kiem ro­bi­my na­kłu­cia, żeby sma­ki mo­gły się prze­do­stać przez po­szcze­gól­ne war­stwy – nie mie­sza­my!Na ryż kła­dzie­my od­wró­co­ny ta­lerz i przy­kry­wa­my po­kryw­ką, wy­łącza­my ogień i zo­sta­wia­my na 30 min.Przed po­da­niem wszyst­kie skład­ni­ki mie­sza­my.

Pi­law bar­dzo do­brze sma­ku­je pood­grza­niu, przy po­da­niu mo­żna go łączyć z su­rów­ka­mi lub ki­szo­nym ogór­kiem.

Naj­bo­gat­sza czy naj­bied­niej­sza?

Wy­obra­źcie so­bie, że wy­bie­ra­cie do ży­cia kraj z pi­ęk­ny­mi pej­za­ża­mi, roz­wi­ja­jący­mi się mia­sta­mi, sze­ro­ką rze­ką w środ­ku sto­li­cy, przy­ja­zny­mi lu­dźmi wo­kół, najży­źniej­szą na świe­cie zie­mią, kraj z po­ten­cja­łem roz­wo­ju, w któ­ry chcą in­we­sto­wać bo­ga­ci przed­si­ębior­cy. Szu­ka­cie na ma­pie Eu­ro­py i znaj­du­je­cie Ukra­inę.

Tak, Ukra­ina to naj­bo­gat­szy w na­tu­ral­ne za­so­by kraj, z zie­mią, na któ­rej wy­kie­łku­je ka­żde ziar­no. Dla­cze­go by nie prze­pro­wa­dzić się tam i nie stać się bo­ga­tym, sko­ro to ta­kie ła­twe? Co wi­dzi­cie go­łym okiem? Luk­su­so­we auta, sa­lo­ny sa­mo­cho­do­we, jach­ty, oka­za­łe sta­cje ben­zy­no­we, sty­lem przy­po­mi­na­jące mod­ne sie­dzi­by naj­wi­ęk­szych świa­to­wych kor­po­ra­cji – prze­pych, luk­sus, styl.

Za­pach luk­su­su

Naj­no­wo­cze­śniej­sze apar­ta­men­tow­ce, wiel­kie po­sia­dło­ści, dro­gie re­stau­ra­cje, eks­klu­zyw­ne klu­by, luk­su­so­we tar­gi, gdzie do­sta­nie­cie wy­kwint­ny ka­wior i naj­lep­sze pro­duk­ty świa­ta (rów­no­cze­śnie są też miej­sca, gdzie mo­żna ku­pić zna­ko­mi­te, zdro­we i do­bre pro­duk­ty w przy­stęp­nych ce­nach od sta­rusz­ki czy rol­ni­ków ze wsi). Z ręką na ser­cu mogę po­wie­dzieć, że nie znaj­dzie się w Pol­sce żad­na sieć su­per­mar­ke­tów, któ­ra pro­po­no­wa­ła­by tak wy­so­ki po­ziom ob­słu­gi, sze­ro­ki wy­bór pro­duk­tów i es­te­tycz­nie za­pro­jek­to­wa­ne wnętrza jak kil­ka zna­nych w Ukra­inie.

To nie wszyst­ko. Kom­fort nie może być frag­men­ta­rycz­ny, więc rów­nież miej­sca od­po­czyn­ku, spo­tkań czy pra­cy po­tra­fią być „ko­smicz­ne”. Pa­mi­ętam nasz szok, gdy z gru­pą pol­skich me­ne­dże­rów w la­tach 2016–2018 pra­co­wa­li­śmy w ści­słym kie­row­nic­twie naj­wi­ęk­szej ukra­ińskiej spó­łki Skar­bu Pa­ństwa: biu­ro pre­ze­sa spó­łki było nie­ma­lże frag­men­tem pa­ła­cu. Od wy­kwint­nych, ręcz­nie ro­bio­nych me­bli, zło­ceń, na­czyń, do „tro­nu” i akwa­rium wiel­ko­ści ścia­ny. Ta nie­zręcz­no­ść była tak od­czu­wal­na, że nasz pre­zes po­pro­sił o wy­wie­zie­nie wszyst­kie­go, co się dało, z ga­bi­ne­tu i wy­mia­nę na nor­mal­ne me­ble i na­czy­nia, bo prze­bu­do­wa nie wcho­dzi­ła w grę.

Mu­zeum Ko­rup­cji

Czy­ta­cie, że ka­żdy, kto do­ro­bił się lep­sze­go sta­no­wi­ska, włącz­nie z pre­zy­den­ta­mi, w cu­dow­ny spo­sób po­mna­żał swój ma­jątek. My­śli­cie – jest szan­sa. Skłon­no­ść do prze­py­chu ni­ko­go nie razi – to praw­do­po­dob­nie po­zo­sta­ło­ść po stu­le­ciach im­pe­ria­li­zmu, a po­tem ko­mu­ni­zmu, któ­ry w tym sen­sie da­le­ko od nie­go nie od­bie­gał. Szcze­gól­nie udzie­li­ła się wy­gna­ne­mu z Ukra­iny przez maj­da­now­ców eks­pre­zy­den­to­wi Wik­to­ro­wi Ja­nu­ko­wy­czo­wi. Dziś, opi­su­jąc jego po­sia­dło­ść nad Mo­rzem Ki­jow­skim, po­win­nam umiesz­czać ją w ka­te­go­rii „Hi­sto­ria i Tu­ry­sty­ka”, jako że zło­te se­de­sy, lam­py za set­ki ty­si­ęcy do­la­rów oraz ogrom nie­zwy­kłych te­re­nów za­go­spo­da­ro­wa­nych pod po­sia­dło­ść – po re­wo­lu­cji god­no­ści zo­sta­ły prze­ka­za­ne wo­lon­ta­riu­szom w za­rządza­nie jako Mu­zeum Ko­rup­cji i na­praw­dę ro­bią wra­że­nie…

Ukra­ińska Do­li­na Krze­mo­wa

Pa­trzy­cie w sta­ty­sty­ki i wi­dzi­cie, że Ukra­ina ma praw­do­po­dob­nie naj­wi­ęk­szą licz­bę mi­lio­ne­rów w par­la­men­cie10. I choć w po­rów­na­niu z pol­skim biz­ne­sem, ukra­ińscy biz­nes­me­ni nie są kre­zu­sa­mi (war­to­ść ma­jąt­ków set­ki naj­bo­gat­szych Po­la­ków w 2020 roku we­dług „For­be­sa” to 45mld11, a stu naj­za­mo­żniej­szych biz­nes­me­nów w Ukra­inie wy­nio­sła 31,4 mld USD12), to war­to spoj­rzeć na wi­ęk­szy ob­ra­zek: kil­ka pro­cent osób po­sia­da nie­bia­ńskie ma­jąt­ki i pła­wi się w luk­su­sie.

Praw­dą jest, że nie za­wsze bo­gac­two ozna­cza pa­to­lo­gię, jest spo­ro za­mo­żnych lu­dzi biz­ne­su, któ­rzy pró­bu­ją uczci­wie pra­co­wać i da­wać pra­cę in­nym. Przy­kła­dem bra­nży, któ­ra za­wo­jo­wu­je świat z Ukra­iny, może być IT. Poza zdol­ny­mi pro­gra­mi­sta­mi, do­brą szko­łą pro­gra­mo­wa­nia, sąsie­dzi ze wscho­du już sły­ną z no­wo­cze­snych roz­wi­ązań opra­co­wa­nych z roz­ma­chem. Ofi­cjal­nie wpro­wa­dzo­na nie­daw­no przez par­la­ment wir­tu­al­na re­zy­den­cja wzmoc­ni jesz­cze bar­dziej za­in­te­re­so­wa­nie Ukra­iną w tym sek­to­rze i ści­ągnie z ca­łe­go świa­ta re­zy­den­tów oraz po­zwo­li stwo­rzyć ogrom­ne kom­plek­sy miesz­kal­no-biu­ro­we, jak UNIT.City, któ­ry już za­słu­żył na na­zwę Do­li­ny Krze­mo­wej w UA. Rów­nież spo­ro jest za­kła­dów pro­duk­cyj­nych, któ­re są wzo­rem do na­śla­do­wa­nia (o jed­nym z nich roz­ma­wiam z Po­la­kiem i Ukra­ińcem – sami się prze­ko­na­cie, że może być „nor­mal­nie”).

Pro­mil praw­dy

Si­ęga­cie więc da­lej i stop­nio­wo do­cie­ra do Was, że ten wspa­nia­ły ob­raz to tyl­ko pro­mil praw­dy. Nie mu­si­cie być bar­dzo do­cie­kli­wi, żeby po­znać po­ra­ża­jące dane: ofi­cjal­ny mie­si­ęcz­ny do­chód prze­ci­ęt­ne­go Ukra­ińca to mniej niż 300euro, a eme­ry­tu­ra 80 euro. Oczy­wi­ście po­wie­cie, że tam też ta­niej mo­żna prze­żyć. I tak, i nie. Ow­szem, ta­niej mo­żna zje­ść smacz­ny do­mo­wy obiad, ale już nie ko­la­cję w do­brej knaj­pie. Być może czyn­sze za wła­sne miesz­ka­nie są ciut mniej­sze niż w Pol­sce, ale jak ma się cena wy­naj­mu miesz­ka­nia (w Ki­jo­wie rzędu 500 euro) do za­rob­ków?

Je­śli we­źmie­my pod lupę kwe­stię ku­po­wa­nia czy urządze­nia miesz­kań, będzie bar­dzo ci­ężko. Kie­dyś miesz­ka­nia da­wa­ło pa­ństwo, dzi­ęki temu sy­tu­acja miesz­ka­nio­wa w USSR była na­praw­dę do­bra. Od 30 lat ani pa­ństwo, ani za­kła­dy pra­cy nic już nie dają. Wpro­wa­dza się tyl­ko nowe po­dat­ki i pod­wy­żki. Trud­no to so­bie wy­obra­zić, ale dziś w Ukra­inie po­nad 38% lu­dzi żyje w skraj­nej bie­dzie, często nie stać ich na prze­ży­cie mie­si­ąca13. Ukra­ińcy co­raz częściej mi­gru­ją. Ci, któ­rzy zo­sta­ją, oprócz od­czu­wa­nia nie­za­do­wo­le­nia i smut­ku sta­ją się co­raz mniej czu­li na spra­wy wy­ższe.

Jak wy­gląda ukra­ińska bie­da?

Czy­sto, schlud­nie, ubó­stwo zno­szo­ne jest z god­no­ścią, ale też z bó­lem w ser­cu. Jesz­cze w 1990 roku Ukra­ina mia­ła lep­sze wska­źni­ki go­spo­dar­cze oraz do­chód PKB na oso­bę niż Pol­ska14. Dziś ma­wia się, że Ukra­ińcy cho­dzą spać z ma­rze­nia­mi, a bu­dzą się z rze­czy­wi­sto­ścią. Ci­ężka sy­tu­acja eko­no­micz­na, woj­na, epi­de­mia prze­pla­ta­ją się tu jed­nak z ja­kąś nie­praw­do­po­dob­ną zdol­no­ścią prze­trwa­nia. Po­je­dźcie do ja­kie­jś naj­bied­niej­szej wsi, a zo­ba­czy­cie wci­ąż do­bre, uśmiech­ni­ęte twa­rze. Gdy za­py­ta­cie, w czym mo­żna po­móc, usły­szy­cie: „A w czym ty, dziec­ko, chcesz po­ma­gać? My od lat ja­koś so­bie ra­dzi­my i ży­je­my, Bóg da, prze­trwa­my, wresz­cie nasi po­li­ty­cy zmądrze­ją”. Czu­je się tę szla­chet­no­ść i har­do­ść, a po­tem włącza się wia­do­mo­ści i po­ra­ża cy­nizm nowo mia­no­wa­nych, no­wo­bo­gac­kich po­li­ty­ków, któ­rzy bez zmru­że­nia oka spo­koj­nie wy­ko­rzy­stu­ją tę sła­bo­ść, na­iw­no­ść i po­go­dę du­cha w nie­cnych ce­lach.

Za­miesz­kać w Ukra­inie

Cie­ka­wy jest trend mi­gra­cji in­nych na­ro­dów do Ukra­iny. Dla lu­dzi Za­cho­du, praw­dę mó­wi­ąc, to nie lada prze­pra­wa. Za­łó­żmy, że wy­bie­ra­cie ży­cie w mie­ście. Ogląda­cie stro­ny in­ter­ne­to­we, je­dzie­cie w od­wie­dzi­ny i na pierw­szy rzut oka wi­dzi­cie, że to raj. Nie tyl­ko w Ki­jo­wie, ale we wszyst­kich du­żych mia­stach ukra­ińskich jest wi­ęcej plu­sów niż mi­nu­sów. We­dług da­nych Mi­ni­ster­stwa Fi­nan­sów tyl­ko w ubie­głym roku cena miesz­kań na ryn­ku pier­wot­nym wzro­sła o 6,1%, na ryn­ku wtór­nym o 9,7%. Taka sy­tu­acja na pew­no sprzy­ja in­we­sto­wa­niu, fak­tycz­nie z roku na rok zwi­ęk­sza się licz­ba Po­la­ków, któ­rzy de­cy­du­ją się na za­kup miesz­kań za wschod­nią gra­ni­cą, ale dla prze­ci­ęt­ne­go Ukra­ińca – to ka­ta­stro­fa. I wy­obra­źcie so­bie, że nie ma tam żad­nej po­mo­cy od ban­ków czy pa­ństwa, żad­nych pre­fe­ren­cyj­nych kre­dy­tów ani pro­gra­mów ro­dzin­nych.

Pod­czas gdy Wy li­czy­cie oszczęd­no­ści, co­dzien­nie ro­śnie ma­jątek i licz­ba mi­lio­ne­rów i mi­liar­de­rów za­ra­bia­jących w Ukra­inie. Zwy­czaj­ni Ukra­ińcy nie są wca­le dum­ni z tych in­for­ma­cji15