Odporność psychiczna. Jak wzmacniać dzieci i nastolatki w radzeniu sobie z przemocą - Kim John Payne,Luis Fernando Llosa - ebook

Odporność psychiczna. Jak wzmacniać dzieci i nastolatki w radzeniu sobie z przemocą ebook

Kim John Payne, Luis Fernando Llosa

0,0
59,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Książka o doświadczaniu przemocy wśród dzieci i nastolatków – jak reagować, zapewniać wsparcie oraz dbać o bezpieczne środowisko – przewodnik i 10 opowieści terapeutycznych osób, które poradziły sobie z trudnościami w relacjach rówieśniczych i przemocą w szkole, na podwórku i w cyberprzestrzeni.

Kiedy twoje dziecko doświadcza przemocy, to zamiast dawać „dobre” rady albo konfrontować się w szkole, zadbaj, aby umiało rozwiązać problemy samodzielnie, a jeśli trzeba, to przy wsparciu dorosłych.

Czego dzieci naprawdę potrzebują, by wzmacniać swoją odporność psychiczną, poczucie wartości i sprawczość? Autorzy pokazują, jak radzić sobie w sytuacji przemocy rówieśniczej, oraz przedstawiają 10 opowieści terapeutycznych o dokuczaniu, wykluczaniu, dręczeniu, cyberprzemocy, gaslightingu i innych.

Według badania FDDS 57% polskich dzieci doświadczyło przemocy rówieśniczej, a 89% było świadkami takich zdarzeń – w szkole, na podwórku i w świecie wirtualnym. Dlatego to właśnie odporność psychiczna jest jedną z najważniejszych kompetencji przyszłości.

Autorzy wskazują, że nie każde rozwiązanie, które od razu przyjdzie nam do głowy (np. konfrontacja u dyrektora szkoły), będzie faktycznie pomocne. To, co jest dziecku naprawdę potrzebne, to wzmocnienie poczucia przynależności do rodziny, odzyskanie sprawczości oraz pozwolenie, by rzeczywiście poczuło: „Jestem sobą. I to jest w porządku!”.
 

Aleksandra Brambor-Rutkowska, redaktorka naczelna wydawnictwa Natuli

Książka składa się z praktycznego wstępu z wieloma przykładami z życia (z gabinetu i pracy z dziećmi, autentycznych dialogów z całymi rodzinami) oraz 10 opowieści nastolatków, które z perspektywy czasu opowiadają o swoich trudnych doświadczeniach, uczuciach (wstydzie, lęku, złości itd.), a także o swojej drodze do odzyskania własnej sprawczości i mierzenia się z wyzwaniami z coraz większą pewnością siebie

 

Kim John Payne - od ponad 30 lat pracuje jako doradca szkolny i rodzinny, edukator dorosłych, pedagog i badacz. Prowadzi warsztaty i szkolenia na całym świecie, certyfikując trenerów doradztwa rodzicielskiego. W każdej z powyższych ról pomaga przezwyciężać problemy emocjonalne dzieci i nastolatków („bunt”, agresja, uzależnienie i poczucie własnej wartości), problemy z zachowaniem w szkole i trudności w interakcjach społecznych. Wspiera rodziny w drodze ku prostemu i zrównoważonemu życiu, starając się pogłębić wzajemne zrozumienie i podsuwać praktyczne narzędzia, które są odpowiedzią na palące problemy naszych czasów. Mieszka w Northampton w stanie Massachusetts z żoną i dwójką dzieci.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 399

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ty­tuł ory­gi­na­łu Emo­tio­nal­ly Re­si­lient Twe­ens and Te­ens. Em­po­we­ring Your Kids to Na­vi­ga­te Bul­ly­ing, Te­asing, and So­cial Exc­lu­sion

Ory­gi­nał wy­da­no w 2022 roku w Bo­ul­der w Sta­nach Zjed­no­czo­nych przez wy­daw­nic­two Sham­ba­la

Pol­ską edy­cję przy­go­to­wa­ło wy­daw­nic­two Na­tu­li / na­tu­li.pl

Wy­daw­czy­ni Ali­cja Szwin­ta-Dyr­da

Tłu­ma­cze­nie Bar­ba­ra Łu­kom­ska

Pro­wa­dze­nie pu­bli­ka­cji Alek­san­dra Bram­bor-Rut­kow­ska

Re­dak­cja me­ry­to­rycz­na Ka­ta­rzy­na Mit­sch­ke, Ali­cja Szwin­ta-Dyr­da

Kon­sul­ta­cje Na­ta­lia Fie­dor­czuk

Re­dak­cja ję­zy­ko­wa Ewa Osta­fin, Ad­rian Kyć

Ko­rek­ta Mar­ta Ko­wer­ko-Urbań­czyk, Alek­san­dra Bram­bor-Rut­kow­ska

Pro­jekt okład­ki, pro­jekt ty­po­gra­ficz­ny i skład Łu­kasz Zbie­ra­now­ski / faj­ne­chlo­pa­ki.com

Ebo­ok Ka­gi­ra

Opie­ka pro­mo­cyj­na Ka­ri­na Bo­ruk-Mich­no, Klau­dia Po­go­rzel­ska

Co­py­ri­ght © by Kim John Pay­ne, Luis Fer­nan­do Llo­sa, 2022

Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion by Na­tu­li, 2024

Co­py­ri­ght © for the Po­lish trans­la­tion by Bar­ba­ra Łu­kom­ska, 2024

Wy­da­nie pierw­sze

Szcze­cin 2024

ISBN 978-83-67288-63-7

Nie­któ­re na­zwy i dane iden­ty­fi­ka­cyj­ne zo­sta­ły zmie­nio­ne.

Wszel­kie pra­wa za­strze­żo­ne. Żad­na część tej książ­ki, z wy­jąt­kiem krót­kich cy­ta­tów za­war­tych w ma­te­ria­łach pro­mo­cyj­nych, ar­ty­ku­łach i re­cen­zjach, nie może być wy­ko­rzy­sty­wa­nia ani po­wie­la­na w ja­ki­kol­wiek spo­sób bez pi­sem­nej zgo­dy wy­daw­cy.

Za­pra­sza­my księ­gar­nie, szko­ły, in­sty­tu­cje, bi­blio­te­ki oraz inne or­ga­ni­za­cje do skła­da­nia za­mó­wień hur­to­wych z ofer­tą spe­cjal­ną: hur­tow­nia@na­tu­li.pl, +48 576 644 744.

Spis tre­ści

Wstęp do pol­skiej edy­cji

Sło­wo od au­to­rów

Część pierw­sza: WSKA­ZÓW­KI DLA RO­DZI­CÓW

I. Co ro­bić, a cze­go uni­kać

II. Przy­na­leż­ność to pro­ces, nie pra­wo

III. Do­ku­cza­nie bez gra­nic

IV. Mogę ci po­móc. Je­stem tu z tobą

Część dru­ga: 10 HI­STO­RII - ze­staw na­rzę­dzi

1. Ta nowa

2. A co, je­śli to praw­da?

3. Jak od­zy­ska­łam pew­ność sie­bie

4. Nowa gru­pa, nowy ja

5. Ży­cie mnie drę­czy

6. Dar we­wnętrz­nej siły nie­śmia­łe­go dziec­ka

7. Prze­stań­cie mną po­mia­tać

8. Plot­ki i pod­szep­ty

9. Mó­wie­nie praw­dy i skar­że­nie

10. Od­waż się wziąć spra­wy w swo­je ręce

PO­DZIĘ­KO­WA­NIA

DO­DAT­KO­WE ŹRÓ­DŁA

O AU­TO­RACH

Dla mo­ich sióstr Sal­ly i Mau­re­en oraz mo­je­go bra­ta War­re­na… za to, że przy mnie je­ste­ście.

KIM JOHN PAY­NE

Dla Mary, Chai, Isa­bel, Wil­la, Ga­brie­la i In­i­go. Współ­dzie­le­nie z Wami tej po­dró­ży ku oso­bi­ste­mu i spo­łecz­ne­mu po­zna­niu jest dla mnie bez­cen­ne.

LUIS FER­NAN­DO LLO­SA

Wstęp do pol­skiej edy­cji

Czy pa­mię­ta­cie swo­je szkol­ne cza­sy? Te pacz­ki, do któ­rych nie mia­ło się szans przy­na­le­żeć? Lu­dzi, na któ­rych wi­dok ucie­ka­ło się na dru­gą stro­nę ko­ry­ta­rza? Kil­ka słów za dużo, któ­rych wca­le nie chcia­ło się po­wie­dzieć, ale już pa­dły? Sy­tu­acje, któ­re że­no­wa­ły i jed­no­cze­śnie bu­dzi­ły ogól­ny śmiech? Do­ku­cza­nie, któ­re niby nie było ni­czym szcze­gól­nym, a jed­nak trud­no się wte­dy za­sy­pia­ło? A może pa­mię­ta­cie prze­moc, któ­rą cięż­ko było na­zwać, a któ­ra dziś na­dal uwie­ra?

A jak wy­glą­da współ­cze­sna szko­ła? Ta, w któ­rej uczą się na­sze dzie­ci?

We­dług ba­da­nia FDDS 57% pol­skich dzie­ci do­świad­czy­ło prze­mo­cy ró­wie­śni­czej, a 89% było świad­ka­mi ta­kich zda­rzeń1. Co wię­cej, co­raz czę­ściej dzie­ci pa­da­ją ich ofia­rą nie tyl­ko w szko­le czy na po­dwór­ku, ale też w świe­cie wir­tu­al­nym. Cy­ber­prze­moc oraz ro­sną­ca dez­in­for­ma­cja wią­żą się z lę­kiem i są co­dzien­no­ścią wie­lu mło­dych lu­dzi. Nie­rzad­ko wska­zu­je się więc, że od­por­ność psy­chicz­na (ina­czej re­zy­lien­cja) to jed­na z naj­waż­niej­szych kom­pe­ten­cji przy­szło­ści2, któ­re war­to bu­do­wać u do­ra­sta­ją­cych dzie­ci.

Dla­te­go gdy tra­fił w na­sze ręce ten ty­tuł, od razu wie­dzia­ły­śmy, że to książ­ka dla Na­tu­li. Wie­rzy­my, że wspól­ne czy­ta­nie z do­ra­sta­ją­cym dziec­kiem opo­wie­ści ich ró­wie­śni­ków, któ­rzy wy­pra­co­wa­li sku­tecz­ne stra­te­gie w ra­dze­niu so­bie z drę­cze­niem, wy­klu­cza­niem i do­ku­cza­niem, może za­in­spi­ro­wać i dać po­trzeb­ną siłę. Mamy na­dzie­ję, że wes­prze wa­szą ro­dzi­nę i wzmoc­ni pa­nu­ją­ce w niej re­la­cje.

Po­trze­bu­je­my ta­kich ksią­żek – peł­nych cie­pła, wspie­ra­ją­cych przy­kła­dów i opi­sów wy­bo­istej dro­gi sa­mo­roz­wo­ju, a rów­no­cze­śnie za­wie­ra­ją­cych ja­sno okre­ślo­ne sta­no­wi­sko, że to my sami je­ste­śmy od­po­wie­dzial­ni za to, czy po­dą­ża­my ku życz­li­wo­ści, otwar­to­ści, do­strze­ga­niu pięk­na w dru­gim czło­wie­ku, czy też (na­wet nie­świa­do­mie) po­głę­bia­my po­stę­pu­ją­cą mię­dzy­ludz­ką de­hu­ma­ni­za­cję oraz za­cho­wa­nia nar­cy­stycz­ne, a na­wet prze­mo­co­we.

Per­spek­ty­wa na­sto­lat­ków w 10 hi­sto­riach spi­sa­nych przez Pay­ne’a i Llo­sę osa­dzo­na jest w re­aliach ame­ry­kań­skich, kon­kret­nych miej­scach i szko­łach, gdzie za bar­dzo waż­ne uzna­je się re­la­cje w dru­ży­nach spor­to­wych, a osią­gnię­cia spor­to­we wpły­wa­ją na suk­ce­sy edu­ka­cyj­ne i atrak­cyj­ność in­ter­per­so­nal­ną – za­cho­wa­li­śmy więc w książ­ce ory­gi­nal­ne na­zwy oraz spe­cy­fi­kę ame­ry­kań­skie­go sys­te­mu edu­ka­cji. Do­świad­cze­nia tych mło­dych lu­dzi nie róż­nią się jed­nak za­sad­ni­czo od na­szych, a ma­ni­pu­la­cję oraz ro­sną­cą dy­na­mi­kę prze­mo­cy au­to­rzy od­da­li w taki spo­sób, że trud­no tego nie współ­od­czu­wać.

War­to jed­nak wziąć pod uwa­gę, że są to re­la­cje tych kon­kret­nych osób, a ich stra­te­gie moż­na do­pa­so­wać do pol­skich re­aliów. Przy­kła­do­wo w hi­sto­rii De­sti­ny, któ­rej po­mo­gło do­łą­cze­nie do no­we­go śro­do­wi­ska dru­ży­ny lek­ko­atle­tycz­nej i wej­ście w rolę asy­stent­ki tre­ner­ki, w na­szym krę­gu kul­tu­ro­wym bar­dziej ade­kwat­ne oka­za­ło­by się być może inne roz­wią­za­nie – choć­by przy­łą­cze­nie do dru­ży­ny har­cer­skiej, udział w za­ję­ciach po­zasz­kol­nych pro­wa­dzo­nych w bez­piecz­nej prze­strze­ni albo w kole za­in­te­re­so­wań w mło­dzie­żo­wym domu kul­tu­ry, uczest­nic­two w bi­blio­tecz­nym klu­bie książ­ki itd. Do­brze do­wia­dy­wać się na bie­żą­co o po­trze­bach dziec­ka, jego pa­sjach i za­jaw­kach, roz­ma­wiać z nim, a na­stęp­nie wspól­nie usta­lić, co mu naj­bar­dziej od­po­wia­da i jak wi­dzi daną stra­te­gię do­pa­so­wa­ną do jego in­dy­wi­du­al­nej sy­tu­acji.

To nie tyl­ko książ­ka dla dzie­ci, któ­re mie­rzą się z trud­no­ścia­mi w re­la­cjach i sty­ka­ją się z prze­mo­cą. To tak­że wspar­cie dla osób z oto­cze­nia mło­dych lu­dzi: ro­dzi­ców, pe­da­go­gów, ró­wie­śni­ków, któ­rzy wi­dzą, sły­szą i czu­ją to, co się dzie­je. Przy­po­mnij­my so­bie, jak te­ra­peu­tycz­nie dzia­ła­ło na nas czy­ta­nie roz­ma­itych opo­wie­ści, gdy by­li­śmy dzieć­mi i na­sto­lat­ka­mi. Po­zna­nie praw­dzi­wych hi­sto­rii osób na­sto­let­nich po­zwa­la po­czuć, jak by to było zna­leźć się na ich miej­scu, po­zwa­la zro­zu­mieć ich tok my­śle­nia, umoż­li­wia roz­wój em­pa­tii oraz życz­li­wo­ści. Czę­sto oka­zu­je się, że drob­ny gest może zmie­nić bieg zda­rzeń.

Au­to­rzy wska­zu­ją, że nie każ­de roz­wią­za­nie, któ­re od razu przy­cho­dzi nam do gło­wy (np. kon­fron­ta­cja z ro­dzi­ca­mi wy­klu­cza­ją­ce­go dziec­ka u dy­rek­to­ra szko­ły, roz­mo­wa ro­dzi­ca z gru­pą dzie­ci itd.), rze­czy­wi­ście po­mo­że mło­de­mu czło­wie­ko­wi. To, co jest mu na­praw­dę po­trzeb­ne, to wzmoc­nie­nie po­czu­cia przy­na­leż­no­ści do ro­dzi­ny, od­zy­ska­nie spraw­czo­ści oraz po­zwo­le­nie, by rze­czy­wi­ście po­czuł: „Je­stem sobą. I to jest w po­rząd­ku!”.

Alek­san­dra Bram­bor-Rut­kow­ska

Sło­wo od au­to­rów

Wszy­scy ma­rzy­my o do­brym ży­ciu dla na­szych dzie­ci. Kie­dy do­świad­cza­ją one krzyw­dy lub wy­klu­cze­nia ze stro­ny ró­wie­śni­ków, czu­je­my się tak, jak­by chwia­ły się fun­da­men­ty na­szej ro­dzi­ny. Sy­tu­acje, w któ­rych na­sze dziec­ko jest wy­śmie­wa­ne, wy­klu­cza­ne lub do­świad­cza in­ne­go ro­dza­ju przy­kro­ści ze stro­ny ró­wie­śni­ków, ude­rza­ją w samo ser­ce na­szej ro­dzin­nej toż­sa­mo­ści i bu­dzą w nas pier­wot­ne pra­gnie­nie ochro­ny gniaz­da. Wła­śnie dla­te­go war­to, by w roz­wią­za­nie ta­kich pro­ble­mów była za­an­ga­żo­wa­na cała ro­dzi­na.

Na­rzę­dzia opi­sa­ne w tej książ­ce po­mo­gą wes­przeć dziec­ko, któ­re­mu ktoś do­ku­cza, i po­ka­żą, jak unik­nąć po­ko­ny­wa­nia trud­no­ści za nie. Roz­wią­zu­jąc pro­ble­my za dziec­ko, nie­umyśl­nie sta­je­my na dro­dze jego roz­wo­ju oso­bi­ste­go. Le­piej jest stać za nim lub obok nie­go, to­wa­rzy­sząc mu, a za­ra­zem uni­ka­jąc fru­stra­cji i gwał­tow­ne­go re­ago­wa­nia. Ta­kie za­cho­wa­nie mo­gło­by za­wsty­dzić dziec­ko i znie­chę­cić je do opo­wia­da­nia nam, co na­praw­dę dzie­je się w jego ży­ciu.

W czte­rech pierw­szych roz­dzia­łach książ­ki znaj­dzie­cie kon­kret­ne, prak­tycz­ne wska­zów­ki, jak ra­dzić so­bie z wła­sny­mi re­ak­cja­mi wte­dy, kie­dy wa­sze kil­ku- lub kil­ku­na­sto­let­nie dziec­ko do­zna­je prze­mo­cy – czy to na żywo, czy w in­ter­ne­cie. Do­wie­cie się rów­nież, jak je wte­dy wspie­rać, wzmac­nia­jąc przy tym wię­zi ro­dzin­ne, wza­jem­ne za­ufa­nie oraz, co naj­waż­niej­sze, wia­rę dziec­ka w to, że so­bie po­ra­dzi.

Czym tak naprawdę jest odporność psychiczna

Nie­wie­lu z nas do­świad­czy­ło w mło­do­ści cze­goś choć­by zbli­żo­ne­go do dzi­siej­sze­go sza­lo­ne­go tem­pa ży­cia, sprzecz­nych wy­ma­gań i za­wy­żo­nych ocze­ki­wań, z któ­ry­mi każ­de­go dnia mie­rzą się na­sze dzie­ci. Choć z pew­no­ścią je­ste­śmy w sta­nie czę­ścio­wo zre­du­ko­wać od­czu­wa­ną przez nie pre­sję, sta­no­wi ona nie­od­łącz­ny ele­ment dzi­siej­szej rze­czy­wi­sto­ści. Dla­te­go ostat­nio tak czę­sto mówi się o od­por­no­ści psy­chicz­nej, czy­lire­zy­lien­cji, oraz pod­kre­śla się, jak waż­ne jest bu­do­wa­nie przez dzie­ci we­wnętrz­nej siły, dzię­ki któ­rej będą umia­ły wra­cać do rów­no­wa­gi po trud­nych do­świad­cze­niach, ko­rzy­stać z nich dla wła­sne­go roz­wo­ju i iść da­lej, nie tra­cąc za­sad­ni­cze­go za­ufa­nia do sie­bie.

Książ­ka ta ofe­ru­je wspar­cie w ro­zu­mie­niu sto­ją­cych przed dzieć­mi wy­zwań spo­łecz­nych i pod­po­wia­da, jak po­móc im w na­uce no­wych za­cho­wań, za­nim sy­tu­acja eska­lu­je.

Na czym tak wła­ści­wie po­le­ga re­zy­lien­cja? Aby le­piej to zro­zu­mieć, war­to ze­sta­wić re­ak­cje opar­te na od­por­no­ści psy­chicz­nej z ta­ki­mi, któ­re wy­ni­ka­ją z trau­my3:

RE­AK­CJA OPAR­TA NA OD­POR­NO­ŚCI PSY­CHICZ­NEJ

RE­AK­CJA PO­TRAU­MA­TYCZ­NA

Re­ago­wa­nie na każ­dą sy­tu­ację w świe­ży spo­sób.

Re­ago­wa­nie au­to­ma­tycz­ne; po­wta­rza­ją­ce się za­cho­wa­nia, za­pę­tlo­ne sche­ma­ty re­ak­cji.

Po­wra­ca­nie do sta­nu od­prę­że­nia po­mię­dzy trud­ny­mi sy­tu­acja­mi.

Utrzy­my­wa­nie umiar­ko­wa­ne­go po­bu­dze­nia po­mię­dzy trud­ny­mi sy­tu­acja­mi, wy­so­ki skok po­bu­dze­nia pod wpły­wem każ­de­go wy­da­rze­nia.

Umie­jęt­ność cie­sze­nia się z no­wych rze­czy i zna­jo­mo­ści.

Re­ago­wa­nie nie­po­ko­jem w ob­li­czu no­wych sy­tu­acji i zna­jo­mo­ści.

Zdol­ność utrzy­ma­nia za­in­te­re­so­wa­nia w przy­pad­ku in­for­ma­cji neu­tral­nych emo­cjo­nal­nie oraz w chwi­lach spo­ko­ju.

Zwra­ca­nie uwa­gi tyl­ko na istot­ne in­for­ma­cje o sil­nym ła­dun­ku emo­cjo­nal­nym.

Utrzy­my­wa­nie ak­tyw­no­ści spo­łecz­nej oraz czer­pa­nie przy­jem­no­ści z re­la­cji ko­le­żeń­skich, za­ba­wy i hu­mo­ru.

Do­świad­cza­nie izo­la­cji spo­łecz­nej, sche­ma­tycz­ne wzor­ce za­cho­wań, uni­ka­nie za­ba­wy, brak po­czu­cia hu­mo­ru.

Przyj­mo­wa­nie po­zy­tyw­nych in­for­ma­cji zwrot­nych.

Od­rzu­ca­nie wy­ra­zów do­ce­nie­nia i uzna­wa­nie swo­ich suk­ce­sów za przy­pa­dek, po­raż­kę lub do­wód na to, że nie jest się wy­star­cza­ją­co do­brym.

Umie­jęt­ność po­strze­ga­nia ne­ga­tyw­nych wy­da­rzeń jako ogra­ni­czo­nych w cza­sie (to dzie­je się tyl­ko te­raz) i w prze­strze­ni (to ma wpływ tyl­ko na ten aspekt mo­je­go ży­cia).

Trak­to­wa­nie ne­ga­tyw­nych wy­da­rzeń jako roz­cią­gnię­tych w cza­sie (już za­wsze tak bę­dzie) i w prze­strze­ni (to ma wpływ na całe moje ży­cie i za­tru­wa wszyst­ko)4

Łagodzenie traumy oraz budowanie rezyliencji poprzez opowieści

Opo­wie­ści to ję­zyk dzie­ciń­stwa. Dzie­ci uczą się z nich i roz­wi­ja­ją dzię­ki nim em­pa­tię. To dla­te­go opo­wia­da­nie hi­sto­rii jest tak po­moc­ne przy ła­go­dze­niu skut­ków ura­zów spo­wo­do­wa­nych przez sy­tu­acje spo­łecz­ne. Hi­sto­rie, któ­re tu­taj za­miesz­cza­my, po­cząw­szy od roz­dzia­łu pią­te­go, mogą wspie­rać dzie­ci i na­sto­lat­ki w świa­do­mym wy­bie­ra­niu swo­ich re­ak­cji oraz mi­ni­ma­li­zo­wać ich po­dat­ność na zra­nie­nie. Po­ka­zu­ją one, że oso­by do­świad­cza­ją­ce do­ku­cza­nia, drę­cze­nia czy wy­klu­cze­nia nie są w sta­nie uczy­nić, by spraw­cy po pro­stu prze­sta­li, gdyż pró­bu­jąc to zro­bić, od­da­ją w ich ręce kon­tro­lę. Mogą się jed­nak na­uczyć, jak kon­se­kwent­nie „po­zo­stać przy so­bie” i świa­do­mie wy­bie­rać wła­sne re­ak­cje. Dzię­ki temu będą mia­ły wpływ na wy­da­rze­nia, za­miast się im pod­da­wać.

Ni­niej­sza książ­ka do­star­cza na­rzę­dzi, któ­re wspie­ra­ją roz­wój em­pa­tii dzie­ci oraz ich umie­jęt­ność roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów. Daje tak­że na­dzie­ję w klu­czo­wych pod wzglę­dem roz­wo­ju spo­łecz­ne­go la­tach szko­ły pod­sta­wo­wej i śred­niej.

Sub­tel­ne, a za­ra­zem ja­sne prze­sła­nia opo­wie­dzia­nych tu hi­sto­rii po­mo­gą dzie­ciom i na­sto­lat­kom wy­pra­co­wać wła­sne me­to­dy ra­dze­nia so­bie w trud­nych sy­tu­acjach spo­łecz­nych. Będą one mo­gły iden­ty­fi­ko­wać się z bo­ha­te­ra­mi i za­uwa­żyć: „Nie tyl­ko mnie to spo­ty­ka! Inni mie­li po­dob­nie i so­bie po­ra­dzi­li. Je­że­li oni mają się te­raz do­brze, to i ja mogę się le­piej mieć”.

Z ko­lei ro­dzi­ce dzię­ki lek­tu­rze tej książ­ki mogą le­piej zro­zu­mieć, z czym zma­ga­ją się ich dzie­ci, i ła­twiej im bę­dziepro­wa­dzić je przez spo­łecz­ne me­an­dry ich po­sze­rza­ją­ce­go się świa­ta. Po sa­mo­dziel­nym za­po­zna­niu się z tymi opo­wie­ścia­mi war­to usiąść ze swo­im dziec­kiem i ra­zem czy­tać o wy­zwa­niach, tro­skach, a osta­tecz­nie trium­fach jego ró­wie­śni­ków. Na­stęp­nie moż­na wspól­nie opra­co­wać sku­tecz­ne stra­te­gie re­ago­wa­nia na do­ku­cza­nie, drę­cze­nie czy wy­klu­cze­nie, z któ­ry­mi mie­rzy się dziec­ko.

Te pod­no­szą­ce na du­chu hi­sto­rie mogą się przy­dać w trud­nych mo­men­tach, kie­dy za­rów­no ro­dzi­ce, jak i dzie­ci czu­ją się naj­bar­dziej bez­bron­ni i po­dat­ni na zra­nie­nie. Wy­ci­szą wów­czas ro­dzi­ciel­skie nie­po­ko­je, a dzie­ci we­sprą w prze­rwa­niu błęd­ne­go koła ob­wi­nia­nia i wik­ty­mi­za­cji5, da­jąc na­dzie­ję i wy­ty­cza­jąc nowy kie­ru­nek dzia­ła­nia. Hi­sto­rie star­szych dzie­ci i na­sto­lat­ków, któ­rzy do­świad­czy­li po­dob­nych trud­no­ści, przy­no­szą ulgę pły­ną­cą z roz­po­zna­nia: moje do­świad­cze­nia i ból są praw­dzi­we i mają zna­cze­nie. Roz­wią­za­nia pro­po­no­wa­ne w opo­wie­ściach da­dzą po­czu­cie siły: ro­dzi­na wspól­nie na­wi­gu­je w wy­zwa­niu, a dzia­ła­nie leży po stro­nie dziec­ka6.

Wzmac­nia­my się wów­czas w prze­ko­na­niu, że co­kol­wiek przy­nie­sie przy­szłość, mo­że­my wspól­nie sta­wić temu czo­ła.

Nie war­to li­czyć na to, że re­gu­la­cje szkol­ne czy pań­stwo­we wy­star­czą, by za­że­gnać pro­blem wy­klu­cze­nia spo­łecz­ne­go. Szko­ły dys­po­nu­ją bar­dzo ogra­ni­czo­ny­mi środ­ka­mi po­zwa­la­ją­cy­mi na wy­kry­wa­nie i zwal­cza­nie przy­pad­ków do­ku­cza­nia, drę­cze­nia czy wy­klu­cze­nia. Pe­da­go­dzy szkol­ni są prze­cią­że­ni, a zmia­ny w pla­ców­kach czę­sto wpro­wa­dza się z opóź­nie­niem. W do­dat­ku na­wet je­że­li szkol­ne pro­gra­my za­po­bie­ga­nia prze­mo­cy zo­sta­ną zre­ali­zo­wa­ne, by­wa­ją nie­sku­tecz­ne, bo za­zwy­czaj sku­pia­ją się przede wszyst­kim na tych, któ­rzy do­ku­cza­ją czy wy­klu­cza­ją, nie­umyśl­nie po­zba­wia­jąc po­czu­cia spraw­czo­ści tych, któ­rzy sta­li się ich ce­lem.

Od­por­ność psy­chicz­na… to książ­ka po­zwa­la­ją­ca dzie­ciom po­znać hi­sto­rie ich ró­wie­śni­ków, któ­rzy prze­szli przez to samo co one i mie­li wpływ na swo­je ży­cie. Każ­dy z na­szych dzie­się­cior­ga nar­ra­to­rów mie­rzył się z trud­no­ścia­mi i so­bie z nimi po­ra­dził. Są to oso­by w wie­ku na­szych dzie­ci, na­sto­let­ni men­to­rzy, któ­rzy do­świad­czy­li do­ku­cza­nia, nie­bez­po­śred­nie­go wy­klu­cze­nia spo­łecz­ne­go lub drę­cze­nia i wzię­li los we wła­sne ręce, za­miast po­zo­sta­wać w po­zy­cji ofia­ry i cier­pieć wie­le mie­się­cy lub lat.

Komu w drogę…

Przez po­nad 30 lat wspie­ra­łem mło­dzież zma­ga­ją­cą się z trud­no­ścia­mi spo­łecz­ny­mi. Wy­cho­wa­łem rów­nież dwój­kę wła­snych dzie­ci w go­spo­dar­stwie w No­wej An­glii. Wy­pró­bo­wa­łem więc i spraw­dzi­łem każ­dą ze stra­te­gii, któ­re tu opi­su­ję. W pew­nym mo­men­cie wpa­dłem na prze­ło­mo­wy po­mysł, by pro­sić star­sze dzie­ci i na­sto­lat­ków, któ­rzy do­świad­czy­li prze­mo­cy, aby po­dzie­li­li się z ró­wie­śni­ka­mi hi­sto­rią swo­ich zma­gań, błę­dów i suk­ce­sów. Oka­za­ło się, że dzie­ci słu­cha­ją ta­kich opo­wie­ści w ogrom­nym sku­pie­niu oraz z wy­raź­ną ulgą i na­dzie­ją.

Mój współ­au­tor, Luis Fer­nan­do Llo­sa, przez 25 lat był tre­ne­rem mło­dzie­żo­wych dru­żyn spor­to­wych, po­nad­to wy­cho­wał pię­cio­ro wła­snych dzie­ci. Za­uwa­żył, że w przy­pad­ku osób zbyt czę­sto się­ga­ją­cych do agre­syw­nych roz­wią­zań do­sko­na­łym ćwi­cze­niem cier­pli­wo­ści i sa­mo­świa­do­mo­ści jest ucze­nie młod­szych gra­czy swo­ich po­pi­so­wych sztu­czek. Oni z ko­lei szyb­ciej przy­swa­ja­ją wów­czas nowe umie­jęt­no­ści.

Po­zna­li­śmy się z Lu­isem Fer­nan­dem 10 lat temu w Szko­le Ru­dol­fa Ste­ine­ra w No­wym Jor­ku na moim wy­kła­dzie po­świę­co­nym psy­chicz­ne­mu prze­cią­że­niu wśród chłop­ców. Od tego cza­su re­gu­lar­nie spo­ty­ka­li­śmy się w uro­kli­wej ma­łej wio­sce Har­le­mvil­le w sta­nie Nowy Jork, gdzie to­czy­li­śmy roz­mo­wy na róż­ne te­ma­ty zwią­za­ne z wy­cho­wa­niem dzie­ci i to­wa­rzy­sze­niem im przez za­ba­wę i ak­tyw­no­ści spor­to­we. Dys­ku­sje te do­pro­wa­dzi­ły do na­szej wspól­nej pra­cy nad po­rad­ni­kiem dla ro­dzi­ców Bey­ond Win­ning. Smart Pa­ren­ting in a To­xic Sports Envi­ron­ment [Wię­cej niż zwy­cię­stwo. Mą­dre ro­dzi­ciel­stwo w tok­sycz­nym śro­do­wi­sku spor­to­wym], któ­ry na­pi­sa­li­śmy wspól­nie ze Scot­tem Lan­ca­ste­rem, by­łym kie­row­ni­kiem do spraw spor­tu mło­dzie­żo­we­go w Na­tio­nal Fo­ot­ball Le­ague.

W tej książ­cepo­sta­no­wi­li­śmy z Lu­isem Fer­nan­dem za­pre­zen­to­wać hi­sto­rie opo­wie­dzia­ne gło­sem doj­rza­łych, do­świad­czo­nych mło­dych lu­dzi, któ­rzy mie­rzy­li się z pro­ble­mem do­ku­cza­nia, drę­cze­nia lub wy­klu­cze­nia i któ­rzy po­ło­ży­li temu kres. War­to prze­czy­tać je wszyst­kie, a na­stęp­nie wy­brać tę, któ­ra naj­bar­dziej od­po­wia­da wy­da­rze­niom z ży­cia wa­sze­go dziec­ka. Mo­że­cie też po­łą­czyć stra­te­gie z kil­ku hi­sto­rii, je­że­li uzna­cie, że bę­dzie to po­moc­ne w jego obec­nej sy­tu­acji. Prze­czy­taj­cie wy­bra­ną opo­wieść po­wo­li i z wy­czu­ciem. Za­trzy­maj­cie się, gdy doj­dzie­cie do frag­men­tu, któ­ry jest bli­ski do­świad­cze­niu wa­sze­go dziec­ka.

Po za­koń­cze­niu lek­tu­ry war­to za­py­tać dziec­ko, co było dla nie­go waż­ne i czy wy­da­je mu się, że mo­gło­by w swo­jej sy­tu­acji za­sto­so­wać po­dob­ną stra­te­gię jak bo­ha­ter hi­sto­rii. Być może od­po­wie, że je­dy­nie część roz­wią­zań przed­sta­wio­nych w opo­wia­da­niu wy­da­je mu się po­moc­na albo wręcz żad­ne z nich go nie prze­ko­nu­je. I to jest ab­so­lut­nie okej. Tak czy ina­czej prze­czy­ta­ne opo­wie­ści mogą po­słu­żyć jako tram­po­li­na. Dzię­ki nim za­cznie­cie roz­ma­wiać z dziec­kiem o spo­so­bach ra­dze­nia so­bie z trud­no­ścia­mi. Tym sa­mym za­po­cząt­ku­je­cie bu­do­wę no­we­go mo­stu po­mię­dzy wami, a czas bez­rad­no­ści prze­kształ­ci­cie w czas na­dziei i no­wych moż­li­wo­ści.

Część pierw­sza WSKA­ZÓW­KI DLA RO­DZI­CÓW

I Co ro­bić, a cze­go uni­kać

Każ­dy ro­dzic boi się, że usły­szy kie­dyś od swo­je­go dziec­ka: „Mamo/tato, wszy­scy się ode mnie od­su­wa­ją. Nie mam żad­nych przy­ja­ciół”. W ta­kiej chwi­li za­le­wa nas fala emo­cji i po­ja­wia się mnó­stwo py­tań.

W pierw­szym od­ru­chu chce­my bro­nić swo­je dziec­ko:

„Czy ktoś mu do­ku­cza?”

„Czy po­wi­nie­nem7 po­roz­ma­wiać z kimś ze szko­ły?”

„Co tak na­praw­dę się dzie­je?”

Na­stęp­nie na po­wierzch­nię wy­pły­wa­ją wspo­mnie­nia z na­sze­go wła­sne­go dzie­ciń­stwa:

„Znam to do­sko­na­le. Pa­mię­tam tak do­kład­nie, jak­by dzia­ło się wczo­raj”.

„Sła­bo mi na samą myśl, co się może wy­da­rzyć”.

„Pa­mię­tam, że czu­łam się inna od wszyst­kich i bar­dzo sa­mot­na”.

Może się też oka­zać, że trud­no nam się po­sta­wić w sy­tu­acji dziec­ka:

„Ja w jego/jej wie­ku nie mia­łem pro­ble­mów spo­łecz­nych i na­dal ich nie mam”.

„Co jest nie tak z moim dziec­kiem?”

„Skąd się u nie­go/niej wzię­ły te pro­ble­my?”

Do ca­łej tej mie­szan­ki my­śli i obaw do­łą­cza chęć szu­ka­nia win­nych:

„Dla­cze­go szko­ła nic z tym nie robi?”

„To zno­wu te wred­ne dzie­ci? Zu­peł­nie im się po­przew­ra­ca­ło w gło­wach!”

„Co to za dys­funk­cyj­na ro­dzi­na, że po­zwa­la dziec­ku na ta­kie za­cho­wa­nia?”

„Cią­gle kar­mi się nas ha­sła­mi o in­klu­zyw­no­ści i róż­no­rod­no­ści. A tu pro­szę!”

Może się w nas na­wet ode­zwać ja­kiś ci­chy głos kwe­stio­nu­ją­cy praw­dzi­wość słów na­sze­go dziec­ka:

„Czy na­praw­dę może być aż tak źle?”

„Czy to nie nor­mal­ne u dzie­ci?”

„Mój syn po­wi­nien tro­chę zmęż­nieć i sam so­bie po­ra­dzić”.

Gdy otrzą­śnie­my się już z pierw­sze­go szo­ku wy­wo­ła­ne­go wie­ścią, że na­sze dziec­ko czu­je się nie­szczę­śli­we i krzyw­dzo­ne, ogar­nia nas zwąt­pie­nie w sie­bie i nie­po­kój:

„Dla­cze­go wcze­śniej nie za­uwa­ży­łem, że coś się dzie­je?”

„Czyż­bym tra­ci­ła kon­takt z moim dziec­kiem?”

„Co zro­bi­łem nie tak, że wy­cho­wa­łem dziec­ko, któ­re nie po­tra­fi się od­na­leźć w gru­pie?”

„Co mam zro­bić?”

„Czy po­win­nam za­in­ter­we­nio­wać? Nie chcę być na­do­pie­kuń­czym ro­dzi­cem, ale…”

Wiadomość do przerażonych rodziców: nie teraz

Gdy dziec­ko zbie­rze się na od­wa­gę, by po­wie­dzieć, że dzie­je się coś złe­go, w pierw­szej ko­lej­no­ści po­wstrzy­maj­my wła­sne oba­wy, oce­ny i opi­nie. W mia­rę moż­li­wo­ści uni­kaj­my za­da­wa­nia py­tań. Sta­raj­my się nie oka­zy­wać stra­chu czy wzbu­rze­nia. A te nie­po­ko­ją­ce my­śli, któ­re przy­bie­ra­ją po­stać do­kucz­li­we­go gło­su w na­szej gło­wie? Niech nami w tym mo­men­cie nie kie­ru­ją. Po­wiedz­my im spo­koj­nie i pew­nie: „Nie te­raz”. Nie ozna­cza to, że za­prze­cza­my swo­im jak naj­bar­dziej praw­dzi­wym oba­wom albo je tłu­mi­my. Po pro­stu chwi­lo­wo od­su­wa­my je na dal­szy plan. Po­wta­rzaj­my so­bie: „Nie te­raz. W tej chwi­li je­stem z moim dziec­kiem”.

Stra­te­gia ta po­zwa­la być bar­dziej obec­nym, a tego w tym mo­men­cie dziec­ko szcze­gól­nie po­trze­bu­je. Kie­dy czu­je się nie­pew­ne, bez­bron­ne i emo­cjo­nal­nie za­gu­bio­ne, szu­ka ko­goś, kto bę­dzie przy nim, pod­czas gdy resz­ta świa­ta wy­da­je się nie­ja­sna.

Nie­raz zda­rza­ło mi się wejść w we­wnętrz­ny tryb przy­go­to­wań do ka­ta­stro­fy, gdy któ­reś z mo­ich dzie­ci oznaj­mia­ło: „Tato, mam bar­dzo złą wia­do­mość”. Je­śli jed­nak uda­ło mi się od­ro­czyć wła­sną re­ak­cję i skon­cen­tro­wać się na słu­cha­niu szcze­gó­łów tego, co ma mi ono do po­wie­dze­nia, ła­twiej było mi za­pew­nić mu peł­ną mi­ło­ści obec­ność i wspar­cie.

Po czym poznać, że coś jest nie tak

Dzie­ci rzad­ko otwar­cie przy­zna­ją, że są wy­klu­cza­ne lub wy­śmie­wa­ne. Wie­le mo­że­my jed­nak po­znać po ich za­cho­wa­niu. Nie­za­leż­nie od tego, czy dziec­ko jest eks­tra­wer­ty­kiem8 (jest to­wa­rzy­skie, otwar­te, en­tu­zja­stycz­ne), czy in­tro­wer­ty­kiem9 (jest nie­śmia­łe, ci­che, me­lan­cho­lij­ne), jego wro­dzo­ne ce­chy przy­bie­ra­ją na sile, gdy do­świad­cza trud­no­ści w sfe­rze spo­łecz­nej10. Dzie­ci sta­ją się wów­czas bar­dziej tkli­we emo­cjo­nal­nie. Znacz­nie ła­twiej i czę­ściej niż zwy­kle wpa­da­ją w roz­draż­nie­nie.

Eks­tra­wer­ty­cy wzmac­nia­ją swo­je dzia­ła­nia. Dają upust emo­cjom. Sta­ją się po­ryw­czy, kłó­tli­wi, ha­ła­śli­wi, po­de­ner­wo­wa­ni i ży­wio­ło­wi. Wy­ra­ża­ją sprze­ciw wo­bec gra­nic i za­sad. Po­przez ta­kie za­cho­wa­nie wy­sy­ła­ją ko­mu­ni­kat: „Zejdź­cie mi z dro­gi”.

In­tro­wer­ty­cy się wy­co­fu­ją. Sta­ją się chłod­ni i roz­trzę­sie­ni. Jesz­cze bar­dziej dy­stan­su­ją się od lu­dzi, są wy­co­fa­ni, na­dą­sa­ni i upar­ci. Mają ten­den­cję do roz­pa­mię­ty­wa­nia i roz­dra­py­wa­nia daw­nych ura­zów, pro­ble­mów i sy­tu­acji, w któ­rych czu­li się nie­do­ce­nie­ni lub nie­zau­wa­że­ni.

Zmie­nia się umie­jęt­ność sku­pie­nia uwa­gi. Stres zwią­za­ny z trud­no­ścia­mi spo­łecz­ny­mi może spra­wić, że dziec­ku cię­żej jest się sku­pić. Nie­kie­dy jego ak­tyw­no­ści wy­glą­da­ją ina­czej niż zwy­kle; może stać się de­li­kat­niej­sze, bar­dziej re­ak­tyw­ne i szcze­gól­nie wraż­li­we na in­for­ma­cję zwrot­ną. Jego zdol­ność kon­cen­tra­cji może się po­gor­szyć: dziec­ko za­czy­na ła­two się roz­pra­szać i prze­ska­ki­wać po­mię­dzy za­da­nia­mi, nie jest w sta­nie sku­pić się na tyle dłu­go, by móc zro­bić ja­kiś po­stęp. Je­że­li zaś jest oso­bą, któ­rą za­zwy­czaj cał­ko­wi­cie po­chła­nia­ły wy­ko­ny­wa­ne czyn­no­ści i za­da­nia, te­raz może nad­mier­nie za­cząć się na nich sku­piać i nie po­tra­fić prze­kie­ro­wać uwa­gi na nic in­ne­go. W ten spo­sób bę­dzie od­ci­nać się od świa­ta, by nie czuć trud­nych emo­cji.

Zmia­ny sta­ją się trud­niej­sze. Stre­su­ją­ce sy­tu­acje spo­łecz­ne spra­wia­ją, że dziec­ko znacz­nie cię­żej zno­si co­dzien­ne zmia­ny. Kil­ku­la­tek może na przy­kład zro­bić kar­czem­ną awan­tu­rę i od­mó­wić wyj­ścia od ko­le­gi, u któ­re­go był z wi­zy­tą, nie zwa­ża­jąc na to, że go­spo­da­rze czu­ją się nie­zręcz­nie. Rów­nież wie­czor­ne ukła­da­nie się do snu (któ­re już wcze­śniej mo­gło by­wać nie­ła­twe) te­raz sta­je się o wie­le bar­dziej pro­ble­ma­tycz­ne.

Ro­śnie chęć kon­tro­li. Jaki jed­no­znacz­ny sy­gnał wska­zu­je na trud­no­ści dziec­ka w sfe­rze spo­łecz­nej? Usi­łu­je ono kon­tro­lo­wać wszyst­kie aspek­ty co­dzien­ne­go ży­cia ro­dzin­ne­go. Może sta­rać się do­mi­no­wać w cza­sie za­ba­wy z ro­dzeń­stwem i iry­to­wać się, gdy coś nie idzie zgod­nie z jego wy­obra­że­niem.

Przej­mo­wa­nie kon­tro­li cza­sem ma­ni­fe­stu­je się rów­nież trud­no­ścia­mi z je­dze­niem i snem. Dziec­ko może od­ma­wiać je­dze­nia po­traw, któ­re wcze­śniej mu sma­ko­wa­ły. Może rów­nież na­le­gać, by ro­dzi­ce le­że­li obok nie­go, do­pó­ki nie za­śnie – co nie­kie­dy trwa dłu­gie go­dzi­ny, bo kłę­bią­ce się w gło­wie nie­spo­koj­ne my­śli nie po­zwa­la­ją mu zmru­żyć oka.

W cza­sie roz­mo­wy dziec­ko może nie do­pusz­czać ni­ko­go do gło­su i dą­żyć do tego, by mieć ostat­nie sło­wo. Za­nie­po­ko­je­ni na­uczy­cie­le mogą dzwo­nić do ro­dzi­ców, by po­in­for­mo­wać ich, że dziec­ko sta­ło się aro­ganc­kie11 i od­ma­wia współ­pra­cy. Bywa też, że mło­dy czło­wiek nie chce brać udzia­łu w ak­tyw­no­ściach gru­po­wych w domu lub w szko­le, gdyż sa­mot­ność wy­da­je mu się re­la­tyw­nie bez­piecz­niej­sza.

Je­śli spoj­rzy­my na to od in­nej stro­ny, zo­ba­czy­my, że dzie­ci nie za­cho­wu­ją się tak dla­te­go, że są „nie­grzecz­ne” lub chcą się izo­lo­wać. One po pro­stu za wszel­ką cenę sta­ra­ją się po­czuć kon­tro­lę nad świa­tem, któ­ry wy­my­ka im się z rąk. Gdy po­my­śli­my o tym w ten spo­sób, w miej­sce fru­stra­cji otwo­rzy­my prze­strzeń głę­bo­kie­mu współ­czu­ciu wo­bec tego, z czym mie­rzą się na­sze dzie­ci.

Na­wet je­że­li dziec­ko już wcze­śniej prze­ja­wia­ło opi­sa­ne po­wy­żej trud­ne za­cho­wa­nia, znacz­ne po­gor­sze­nie się sy­tu­acji może być alar­mu­ją­ce. Zwróć­cie uwa­gę, czy re­ak­cje dziec­ka nie sta­ły się nie­ty­po­wo in­ten­syw­ne i nie­ade­kwat­ne, gdyż może to świad­czyć o tym, że do­świad­cza ono do­ku­cza­nia, drę­cze­nia lub wy­klu­cze­nia.

War­to dys­kret­nie się cze­goś do­wie­dzieć od ro­dzi­ców przy­ja­ciół dziec­ka. Po­roz­ma­wiać z jego na­uczy­cie­la­mi. Ob­ser­wo­wać jego za­cho­wa­nie w oto­cze­niu ró­wie­śni­ków. Co jed­nak naj­waż­niej­sze – być bli­sko nie­go. Spę­dzać z nim czas, ro­biąc wspól­nie coś, co spra­wia mu przy­jem­ność. W ten spo­sób bu­du­je się cie­płą wspól­ną prze­strzeń, w któ­rej dziec­ku znacz­nie ła­twiej się otwo­rzyć i opo­wie­dzieć o swo­ich trud­no­ściach.

Wzmacnianie rodzinnej bazy

Gdy na ze­wnątrz świat na­szych dzie­ci zda­je się chwiać w po­sa­dach, po­sta­raj­my się, bytu­taj, w ro­dzi­nie, był jak naj­bar­dziej sta­bil­ny. Choć mo­że­my od­czu­wać po­ku­sę, by sku­pić się na tym, co dzie­je się w szko­le czy poza do­mem, w ta­kich chwi­lach dziec­ko po­trze­bu­je od nas przede wszyst­kim otu­le­nia wiel­kim, pu­szy­stym ko­cem tro­ski i ro­dzin­ne­go cie­pła.

Przyj­dzie czas, kie­dy bę­dzie mu­sia­ło się od­na­leźć w mniej przy­ja­znym i bar­dziej wy­ma­ga­ją­cym oto­cze­niu – w świe­cie, któ­ry bywa zim­ny i wro­gi. W dru­giej czę­ści tej książ­ki znaj­du­je się wie­le opo­wia­dań, któ­re moż­na prze­czy­tać wspól­nie z dziec­kiem, aby wes­przeć je w tej po­dró­ży. Aby jed­nak na­rzę­dzia i stra­te­gie za­czerp­nię­te z tych hi­sto­rii były przy­dat­ne i sku­tecz­ne, war­to naj­pierw po­świę­cić czas i uwa­gę na na­wią­za­nie bar­dziej świa­do­me­go kon­tak­tu z dziec­kiem.

Roz­ma­wia­łem kie­dyś z pew­ną parą, któ­rej dzie­wię­cio­let­nia cór­ka czu­ła się wy­ob­co­wa­na w szko­le. „Co­dzien­na tro­skli­wa opie­ka i do­dat­ko­wa uwa­ga po­świę­ca­na cór­ce za­pew­ni­ły jej sta­bil­ną bazę – po­wie­dzie­li ro­dzi­ce. – Znacz­nie póź­niej, już jako na­sto­lat­ka, wy­zna­ła nam, że te spę­dza­ne z nami wów­czas przy­jem­ne chwi­le da­wa­ły jej siłę i pew­ność sie­bie. To zaś po­zwo­li­ło jej mie­rzyć się w szko­le z wy­zwa­nia­mi, przed któ­ry­mi sta­wa­ła w tym trau­ma­tycz­nym pod wzglę­dem spo­łecz­nym okre­sie”.

To, co ro­bi­my wspól­nie z dziec­kiem, nie musi być szcze­gól­nie wy­myśl­ne czy skom­pli­ko­wa­ne. W tym tkwi cały urok. Dziec­ko, któ­re ma kło­po­ty i czu­je, że tra­ci wpływ na swo­je ży­cie, po­trze­bu­je przede wszyst­kim nor­mal­no­ści. Wy­bierz­my się z nim na wy­ciecz­kę ro­we­ro­wą albo pójdź­my na dłu­gi spa­cer. Za­pla­nuj­my ro­dzin­ny wie­czór gier plan­szo­wych, po­czy­taj­my na głos, upiecz­my coś albo przy­go­tuj­my wspól­ny po­si­łek. A może to do­bry mo­ment, żeby po­wró­cić do od­kła­da­ne­go od tak daw­na po­my­słu bu­do­wy dom­ku na drze­wie?

Gdy pe­wien męż­czy­zna, z któ­rym pra­co­wa­łem, do­wie­dział się, że jego syn Tom­my ma pro­blem ze zna­le­zie­niem ko­le­gów w no­wej szko­le, za­pro­po­no­wał chłop­cu bu­do­wę ram­py dla jego BMX-a na pod­jeź­dzie przed do­mem. To wspól­ne przed­się­wzię­cie tak im się spodo­ba­ło, że za­czę­li kon­stru­ować też inne rze­czy. Wkrót­ce do­łą­czy­ło do nich kil­ko­ro dzie­ci z są­siedz­twa. W ten spo­sób oj­ciec spę­dzał wię­cej cza­su z sy­nem, ro­biąc wspól­nie coś, co im obu spra­wia­ło przy­jem­ność, i jed­no­cze­śnie po­ma­gał Tom­my’emu w na­wią­za­niu no­wych zna­jo­mo­ści poza szko­łą. Te zaś po­zwo­li­ły mu po­czuć się na tyle pew­nie, że znacz­nie ła­twiej było mu zbli­żyć się rów­nież do no­wych osób w szko­le.

Po­świę­ca­jąc wię­cej cza­su na po­głę­bia­nie wię­zi z dziec­kiem, do­da­je­my mu (oraz so­bie) otu­chy. W chwi­li gdy czu­je się ono bez­bron­ne, wy­sy­ła­my mu swo­im dzia­ła­niem ja­sny ko­mu­ni­kat: „Wi­dzę cię. Do­ce­niam cię. A przede wszyst­kim bar­dzo cię ko­cham”.

Zatrzymajmy świat

Ży­je­my w cza­sach, w któ­rych całe rze­sze re­kla­mo­daw­ców i nie­zli­cze­nie wie­le urzą­dzeń elek­tro­nicz­nych kon­ku­ru­ją ze sobą o zdo­by­cie naj­cen­niej­sze­go za­so­bu, ja­kim dys­po­nu­ją na­sze dzie­ci – ich uwa­gi. War­to jed­nak, by w sy­tu­acji, gdy dziec­ko do­świad­cza prze­mo­cy ró­wie­śni­czej, zro­bi­ło so­bie chwi­lo­wą prze­rwę nie tyl­ko od wszel­kich ekra­nów i me­diów spo­łecz­no­ścio­wych, lecz rów­nież od wszyst­kie­go, co utrud­nia i kom­pli­ku­je jego ży­cie.

Kie­dy dziec­ko czu­je się wy­klu­cza­ne lub wy­szy­dza­ne, zwią­za­ny z tym stres ma wpływ na jego funk­cjo­no­wa­nie nie w jed­nym, lecz w wie­lu róż­nych ob­sza­rach. Spra­wia, że rze­ka emo­cji wy­stę­pu­je z brze­gów i za­le­wa każ­dy za­ką­tek jego ży­cia. Ta­kie do­świad­cze­nie do­ty­czy nie tyl­ko dzie­ci. Wszy­scy wie­my, jak to jest być za­to­pio­nym w zmar­twie­niach. Dzie­ci nie mają jed­nak od­po­wied­nich me­cha­ni­zmów obron­nych, by po­ra­dzić so­bie z taką po­wo­dzią. Ich mó­zgi nie wy­kształ­ci­ły jesz­cze funk­cji umoż­li­wia­ją­cych spoj­rze­nie na sy­tu­ację z dy­stan­su i uwzględ­nie­nie ca­łe­go jej kon­tek­stu.

Aby po­móc na­szym dzie­ciom prze­pra­co­wać to, cze­go do­świad­cza­ją, war­to „za­trzy­mać świat”. Stwórz­my prze­strzeń, w któ­rej będą mo­gły mó­wić, czuć się wy­słu­cha­ne i zna­leźć otu­chę. Za­trzy­ma­nie świa­ta nie ozna­cza za­bu­rze­nia ryt­mu co­dzien­ne­go ży­cia ro­dzin­ne­go. Wręcz prze­ciw­nie, dzie­ci do­świad­cza­ją­ce stre­su w sy­tu­acjach spo­łecz­nych po­trze­bu­ją więk­szej ru­ty­ny i prze­wi­dy­wal­no­ści. War­to po pro­stu wy­łą­czyć kom­pu­ter lub odło­żyć smart­fon, gdy dziec­ko chce z nami po­roz­ma­wiać. Nie­kie­dy wręcz do­brze wziąć dzień wol­ne­go od pra­cy, by z nim po­być.

Nie­któ­rzy ro­dzi­ce ra­dzą so­bie z za­le­wem co­dzien­nych mej­li i ese­me­sów, wy­łą­cza­jąc po­wia­do­mie­nia albo obie­cu­jąc so­bie, że nie będą za­glą­dać do te­le­fo­nu, gdy spę­dza­ją czas z dziec­kiem. Inni sta­ra­ją się czy­tać dziec­ku i ukła­dać je do snu każ­de­go wie­czo­ra bez wy­jąt­ku. Pe­wien oj­ciec, któ­ry pra­co­wał pod ogrom­ną pre­sją cza­su na od­po­wie­dzial­nym sta­no­wi­sku w fi­nan­sach, po­wie­dział mi, że prze­ło­żył wy­jazd służ­bo­wy, żeby zo­stać w domu z cór­ką, któ­ra prze­ży­wa­ła wy­jąt­ko­wo trud­ne chwi­le. Wy­znał mi, że ni­g­dy wcze­śniej tego nie ro­bił, ale ten czas spę­dzo­ny z nią na wspól­nych wy­głu­pach po­ru­szył go do głę­bi. Pod­czas tego dłu­gie­go week­en­du, kie­dy nikt im nie prze­szka­dzał, cór­ka zwie­rzy­ła mu się z rze­czy, o któ­rych nie miał po­ję­cia. „To wy­ła­nia­ło się stop­nio­wo, po ka­wa­łecz­ku – opi­sy­wał. – Z każ­dym ko­lej­nym dniem opo­wia­da­ła mi wię­cej”. Po­sta­no­wi­li za­pro­sić jej mat­kę (ro­dzi­ce byli roz­wie­dze­ni), aby i ona do­wie­dzia­ła się o trud­nej sy­tu­acji cór­ki i aby mo­gli wspól­nie się za­sta­no­wić, jak temu za­ra­dzić. Mama, tata i cór­ka ob­my­śli­li kon­kret­ny plan, któ­ry po­mógł dziew­czyn­ce upo­rać się z trud­no­ścia­mi. Oj­ciec po­wie­dział mi póź­niej: „Prze­ło­że­nie wy­jaz­du i spę­dze­nie tego cza­su z cór­ką było naj­lep­szą in­we­sty­cją, ja­kiej kie­dy­kol­wiek do­ko­na­łem”.

Zwolnijmy tempo życia

Nie­raz dzwo­nią do mnie ro­dzi­ce za­nie­po­ko­je­ni tym, jak bar­dzo emo­cjo­nal­nie ob­cią­ża­ją­ce jest dla ich dziec­ka mie­rze­nie się z do­ku­cza­niem, drę­cze­niem czy wy­klu­cze­niem. Py­ta­ją: „Czy może pan po­móc nam wzmoc­nić pew­ność sie­bie na­sze­go syna, aby od­wa­żył się włą­czyć do gru­py?” albo „Czy jest ja­kiś spo­sób na to, że­bym na­uczył moją cór­kę sta­wać we wła­snej obro­nie?”. Co zro­zu­mia­łe, roz­pacz­li­wie po­szu­ku­ją na­rzę­dzi, któ­re po­zwo­li­ły­by w pro­sty spo­sób roz­wią­zać pro­ble­my ich dziec­ka. Za­nim jed­nak przej­dę do roz­mo­wy na te­mat na­rzę­dzi i stra­te­gii, mó­wię: „Naj­pierw war­to przyj­rzeć się tem­pu ży­cia wa­szej ro­dzi­ny, aby zo­ba­czyć, czy nie po­trze­ba go nie­co spo­wol­nić”. (Zob. hi­sto­rię Ży­cie mnie drę­czy. Hi­sto­ria So­phie).

Nie ma sen­su do­le­wać wię­cej wody do kub­ka, któ­ry już i tak się prze­le­wa. Ja­sne, że mo­że­my za­sta­no­wić się nad kon­kret­ny­mi stra­te­gia­mi po­zwa­la­ją­cy­mi ogra­ni­czyć trud­ne sy­tu­acje spo­łecz­ne. Je­że­li jed­nak ży­cie dziec­ka bie­gnie za szyb­ko – ze zbyt dużą licz­bą za­jęć i z nie­do­sta­tecz­ną ilo­ścią cza­su, by się zre­lak­so­wać – za­brak­nie „po­jem­ni­ka”, któ­ry po­mie­ścił­by ja­ką­kol­wiek tak­ty­kę. Cały wy­si­łek wkła­da­ny w po­pra­wę sy­tu­acji się roz­le­je i może wręcz jesz­cze bar­dziej wzmoc­nić w dziec­ku po­czu­cie bez­rad­no­ści. Py­ta­nie brzmi: czy chce­my spę­dzić czas na wy­cie­ra­niu tego, co się roz­la­ło, czy może po pro­stu się­gnąć do kra­nu i za­krę­cić wodę?

W książ­ce Wy­cho­wa­nie w du­chu pro­sto­ty szcze­gó­ło­wo opi­sa­łem stra­te­gie słu­żą­ce spo­wol­nie­niu sza­lo­ne­go tem­pa ży­cia ro­dzin­ne­go. Tu­taj przed­sta­wiam po­krót­ce trzy me­to­dy, któ­re po­zwo­lą wzmoc­nić od­por­ność psy­chicz­ną dzie­ci, dzię­ki cze­mu będą one le­piej ra­dzi­ły so­bie w sy­tu­acjach do­ku­cza­nia, drę­cze­nia czy wy­klu­cze­nia.

1. Zwięk­sze­nie re­gu­lar­no­ści i prze­wi­dy­wal­no­ści

Do­ku­cza­nie i inne trud­ne sy­tu­acje spo­łecz­ne, któ­re mogą spo­tkać dzie­ci w szko­le, naj­czę­ściej wy­da­rza­ją się w cza­sie prze­miesz­cza­nia się z jed­ne­go miej­sca w dru­gie (przyj­ścia do szko­ły, wy­cho­dze­nia, zmia­ny sali) oraz na prze­rwach. Są to rów­nież mo­men­ty ce­chu­ją­ce się naj­więk­szą zmien­no­ścią i spo­łecz­ną nie­prze­wi­dy­wal­no­ścią. Ro­dzic nie jest w sta­nie nic po­ra­dzić na to, co dzie­je się w szko­le, bo znaj­du­je się to poza jego stre­fą wpły­wu. Moż­na jed­nak zrów­no­wa­żyć tę nie­sta­bil­ność, do­kła­da­jąc wszel­kich sta­rań, by ży­cie ro­dzin­ne było tak bez­piecz­ne i prze­wi­dy­wal­ne, jak to tyl­ko moż­li­we. Waż­ne, by dziec­ko zna­ło co­dzien­ny rytm dnia, któ­ry okre­śla, kie­dy dzie­ją się kon­kret­ne rze­czy, oraz drob­ne ry­tu­ały, dzię­ki któ­rym wia­do­mo, jak to wy­glą­da. Za­pew­ni mu to po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa i umoż­li­wi wy­ci­sze­nie ukła­du ner­wo­we­go oraz re­ge­ne­ra­cję. Jest to nie­zmier­nie istot­ne.

2. Ogra­ni­cze­nie ak­tyw­no­ści po­zasz­kol­nej i week­en­do­wej

Dzie­ci, któ­re mają trud­no­ści w sfe­rze spo­łecz­nej, po­trze­bu­ją do­dat­ko­we­go cza­su na zrzu­ce­nie wią­żą­ce­go się z nimi na­pię­cia. Zmniej­sze­nie licz­by spo­tkań z in­ny­mi dzieć­mi, za­jęć do­dat­ko­wych i week­en­do­wych ak­tyw­no­ści po­mo­że zła­go­dzić ich nie­po­kój. Oczy­wi­ście nie trze­ba re­zy­gno­wać ze wszyst­kie­go. Dziec­ko może uczest­ni­czyć w ak­tyw­no­ściach, któ­re wzmac­nia­ją jego sa­mo­oce­nę. Nie­mniej sku­pie­nie się przede wszyst­kim na przed­się­wzię­ciach po­dej­mo­wa­nych w gro­nie ro­dzin­nym (ta­kich jak gry, pie­sze wy­ciecz­ki czy za­ję­cia do­mo­we) może mieć na nie wspie­ra­ją­cy, po­krze­pia­ją­cy wpływ. Je­że­li dziec­ko było do tej pory przy­zwy­cza­jo­ne do in­ten­syw­ne­go try­bu ży­cia, może po­cząt­ko­wo na­rze­kać, że nie ma co ro­bić. Nuda mie­wa jed­nak po­zy­tyw­ne skut­ki. Dziec­ko, któ­re przez dłuż­szy czas nie bę­dzie mia­ło or­ga­ni­zo­wa­nych żad­nych ak­tyw­no­ści, za­cznie w koń­cu samo wy­szu­ki­wać rze­czy, któ­ry­mi mo­gło­by się za­jąć. Praw­do­po­dob­nie z ko­niecz­no­ści sta­nie się bar­dziej po­my­sło­we. Za­an­ga­żo­wa­nie się w dzia­ła­nia w domu, prze­strze­ni bez­piecz­nej i spo­koj­nej, jest tym, cze­go ono po­trze­bu­je, gdy jest nie­do­strze­ga­ne lub źle trak­to­wa­ne w szko­le, gdzie pod­le­ga ogrom­nej pre­sji spo­łecz­nej.

3. Izo­lo­wa­nie dziec­ka od spraw do­ro­słych

Zwra­caj­my uwa­gę na to, co mó­wi­my przy dzie­ciach, zwłasz­cza gdy mie­rzą się one z do­ku­cza­niem lub wy­klu­cze­niem. Wy­ra­żaj­my my­śli i emo­cje w sto­no­wa­ny spo­sób, a nie­któ­re z nich za­cho­waj­my dla sie­bie. Na­sze dzie­ci chcą, by­śmy do­strze­ga­li ich trud­no­ści spo­łecz­ne, i mogą same z sie­bie nam o nich opo­wia­dać. Nie war­to jed­nak, by­śmy bez­u­stan­nie po­ru­sza­li ten te­mat. Za każ­dym ra­zem, gdy stre­su­ją­ce sy­tu­acje po­wra­ca­ją w roz­mo­wie, dzie­ci po­wtór­nie je prze­ży­wa­ją. Do­świad­cza­ją po­now­ne­go wy­rzu­tu ad­re­na­li­ny i kor­ty­zo­lu (hor­mo­nów od­po­wia­da­ją­cych za re­ak­cję „walcz albo ucie­kaj”). Chce­my, aby dom był azy­lem, w któ­rym mogą one od­na­leźć wspar­cie i wy­tchnie­nie. Dla­te­go sta­raj­my się utrzy­my­wać w nim lek­ką i cie­płą at­mos­fe­rę. Mo­że­my od cza­su do cza­su za­py­tać dziec­ko, czy do­brze się czu­je, i za­pew­nić je, że za­wsze może z nami po­roz­ma­wiać o tym, co je spo­ty­ka, spró­buj­my jed­nak nie ujaw­niać przed nim wła­snych emo­cji i roz­te­rek do­ty­czą­cych jego spo­łecz­nych trud­no­ści.

Powstrzymajmy się od oceniania

Waż­ne jest, by­śmy za­re­ago­wa­li z wy­czu­ciem i sza­cun­kiem, gdy dziec­ko się przed nami od­sło­ni. Je­że­li od razu wtar­gnie­my w świat jego do­świad­czeń z ko­men­ta­rza­mi, po­ra­da­mi i oce­na­mi, może po­czuć się jesz­cze bar­dziej za­gu­bio­ne. Le­piej do­dać mu otu­chy, przy­zna­jąc, że to, co mu się przy­tra­fia, jest trud­ne, i za­ofe­ro­wać po­moc w wy­pra­co­wa­niu ta­kich roz­wią­zań, ja­kie mo­gły­by zmie­nić sy­tu­ację. Po­wstrzy­maj­my się od ne­ga­tyw­nych ko­men­ta­rzy na te­mat tego, co się dzie­je, oraz na te­mat in­nych dzie­ci bio­rą­cych w tym udział. Kry­ty­ko­wa­nie tych, któ­rzy nas kry­ty­ku­ją, to tok­sycz­ne błęd­ne koło. Nie chce­my prze­ka­zy­wać na­szym dzie­ciom ta­kie­go wzor­ca.

Inne dzie­ci i ich ro­dzi­ny

Ostre wy­po­wie­dzi na te­mat spraw­ców wy­klu­cze­nia nie są w żad­nej mie­rze po­moc­ne, szcze­gól­nie je­śli mowa o dzie­ciach… Choć może się to wy­da­wać sprzecz­ne z in­tu­icją, dzie­ci czę­sto mar­twią się, że ro­dzi­ce „znie­na­wi­dzą” ich ko­le­gów, któ­rzy izo­lu­ją je od gru­py. Cza­sa­mi po ci­chu li­czą na to, że pew­ne­go dnia ci sami ko­le­dzy w koń­cu je za­ak­cep­tu­ją. A gdy już się to wy­da­rzy, nie chcą zna­leźć się w sy­tu­acji, w któ­rej ro­dzi­ce nie cier­pią ich no­wych zna­jo­mych.

Bywa też, że dziec­ko do­łą­cza do nas w kry­ty­ce i psy­cho­ana­li­zo­wa­niu ró­wie­śni­ków, z któ­ry­mi ma trud­no­ści. Może to spra­wić, że za­cznie wi­dzieć w nich wro­gów, co do­dat­ko­wo po­gor­szy sy­tu­ację, któ­ra bę­dzie mu się wy­da­wać bar­dziej prze­ra­ża­ją­ca i nie­moż­li­wa do roz­wią­za­nia. In­ny­mi sło­wy, na­szym za­da­niem jest po­moc dziec­ku w unik­nię­ciu tego emo­cjo­nal­ne­go la­bi­ryn­tu i od­na­le­zie­niu pro­stej dro­gi.

Nie­kie­dy, pra­gnąc ochro­nić swo­je dziec­ko, mo­że­my też ule­gać po­ku­sie, by wy­ra­żać nie­po­kój o ro­dzi­ny ró­wie­śni­ków do­pusz­cza­ją­cych się wo­bec nie­go prze­mo­cy albo wręcz je kry­ty­ko­wać. Jed­nak więk­szość na­szych in­for­ma­cji na te­mat in­nych ro­dzin po­cho­dzi z dru­giej ręki albo opie­ra się wy­łącz­nie na do­my­słach. A na­wet je­że­li je­ste­śmy prze­ko­na­ni, że na­sze opi­nie są uza­sad­nio­ne i zgod­ne z rze­czy­wi­sto­ścią, wy­ra­ża­nie ich nie zwięk­sza po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa na­szych dzie­ci.

Szko­ła

To nie­ła­twy te­mat. Ufa­my, że w szko­le dzie­ci będą bez­piecz­ne. Gdy coś idzie nie tak, na­sza re­ak­cja jest czę­sto bar­dzo sil­na. Od­czu­wa­my trud­ną mie­szan­kę bez­bron­no­ści, roz­cza­ro­wa­nia, lęku i zło­ści.

Po­przez złość pró­bu­je­my so­bie po­ra­dzić z bra­kiem emo­cjo­nal­nej rów­no­wa­gi. Po­dob­nie jak mamy ten­den­cję do pod­no­sze­nia gło­su, gdy wy­da­je nam się, że nie je­ste­śmy sły­sza­ni, czę­sto ata­ku­je­my dru­gą oso­bę, kie­dy czu­je­my się zra­nie­ni. Gdy mamy do czy­nie­nia z in­sty­tu­cją (szko­łą), któ­ra w na­szym po­czu­ciu igno­ru­je zgła­sza­ne przez nas oba­wy do­ty­czą­ce trak­to­wa­nia na­sze­go dziec­ka przez in­nych lub nie­do­sta­tecz­nie na nie re­agu­je, może to w nas bu­dzić fru­stra­cję lub na­wet wście­kłość. Choć jest to trud­ne, w ta­kich chwi­lach war­to sta­rać się po­wró­cić do emo­cjo­nal­nej rów­no­wa­gi. Rzecz ja­sna chce­my spra­wie­dli­wo­ści, lecz je­że­li za­re­agu­je­my fu­rią i skie­ru­je­my ją prze­ciw­ko na­uczy­cie­lom, prze­stra­szy­my na­sze dziec­ko. A nie­za­leż­nie od tego, co czu­je­my, wciąż bę­dzie ono mu­sia­ło spę­dzać ja­kieś sześć czy osiem go­dzin dzien­nie w tym śro­do­wi­sku, z na­uczy­cie­la­mi lub dy­rek­cją, na któ­rych zło­rze­czy­my.

Ża­den na­uczy­ciel ani dy­rek­tor szko­ły nie wy­brał tego za­wo­du dla pie­nię­dzy i sła­wy. Prze­wa­ża­ją­ca więk­szość pe­da­go­gów na­praw­dę trosz­czy się o swo­ich uczniów i do­kła­da sta­rań, aby w kla­sach pa­no­wa­ła zdro­wa at­mos­fe­ra. I rze­czy­wi­ście w szkol­nych sa­lach jest za­zwy­czaj bez­piecz­nie. Pro­ble­my po­ja­wia­ją się naj­czę­ściej w au­to­bu­sach, na ko­ry­ta­rzach, w ła­zien­kach, szat­niach i oczy­wi­ście na prze­rwach.

Dla­te­go w kon­tak­cie z pe­da­go­ga­mi le­piej przy­jąć ton do­cie­kli­wy, nie oskar­ży­ciel­ski. Tak, to waż­ne, by przed­sta­wić swój punkt wi­dze­nia. Jed­nak praw­do­po­dob­nie na­uczy­cie­le będą mie­li wła­sny ogląd sy­tu­acji. Uczest­ni­czy­łem w nie­zli­czo­nych spo­tka­niach ro­dzi­ców i na­uczy­cie­li, któ­re były prze­sy­co­ne na­pię­ciem i zdo­mi­no­wa­ne przez pró­by usta­le­nia, czy­ja wer­sja wy­da­rzeń jest słusz­na, a każ­da ze stron była prze­ko­na­na, że ta dru­ga nie ro­zu­mie, co na­praw­dę się sta­ło. Gdy za­uwa­żam, że roz­mo­wy zmie­rza­ją w tym kie­run­ku, czę­sto pro­szę o chwi­lę prze­rwy, w cza­sie któ­rej zwra­cam się do ro­dzi­ca lub opie­ku­na: „Nikt nie zna pań­skie­go dziec­ka w oto­cze­niu ro­dzin­nym tak do­brze jak pan/pani”. Do na­uczy­cie­la zaś mó­wię: „Nikt nie zna tego dziec­ka w śro­do­wi­sku szkol­nym tak do­brze jak pan/pani”. Na­stęp­nie stwier­dzam: „Dzię­ki temu two­rzą pań­stwo ze­spół, któ­ry jest w sta­nie wy­pra­co­wać spo­so­by na to, by po­ra­dzić so­bie we wszyst­kich tych miej­scach po­mię­dzy do­mem a szko­łą, w któ­rych mamy do czy­nie­nia z trud­no­ścia­mi”.

Czu­ję się w obo­wiąz­ku, by za­zna­czyć tu­taj, że spo­ty­ka­łem się z sy­tu­acja­mi, gdy na­uczy­ciel umniej­szał wagę pro­ble­mu i za­cho­wy­wał się kon­fron­ta­cyj­nie, ale nie zda­rza się to czę­sto. Je­że­li tak się dzie­je, czę­sto jest to nie­za­mie­rzo­ne i nie­świa­do­me. Ro­dzi­ce mają wów­czas peł­ne pra­wo, by wy­ra­zić za­nie­po­ko­je­nie i na­le­gać na do­kład­ne zba­da­nie spra­wy, in­for­mu­jąc za­rów­no na­uczy­cie­la, któ­re­go to do­ty­czy, jak i dy­rek­cję szko­ły. Tak czy ina­czej za­sa­da „bądź do­cie­kli­wy, nie oskar­ży­ciel­ski” wciąż ma tu za­sto­so­wa­nie i po­ma­ga nam za­cho­wać rów­no­wa­gę we­wnętrz­ną oraz zwięk­sza szan­se, że zo­sta­nie­my le­piej wy­słu­cha­ni przez oso­by, do któ­rych zwra­ca­my się o po­moc.

Nazywajmy rzeczy po imieniu

W mia­rę roz­wo­ju mo­je­go ro­zu­mie­nia rze­czy­wi­stej dy­na­mi­ki kon­flik­tów spo­łecz­nych co­raz rza­dziej uży­wam okre­śleń „drę­cze­nie” i „drę­czy­ciel”12. Więk­szość dzie­ci, z któ­ry­mi pra­cu­ję, woli ter­min „do­ku­cza­nie”. „Drę­cze­nie” (ang. bul­ly­ing) to sło­wo bar­dzo sil­nie na­ce­cho­wa­ne. Dzie­ci ra­czej sta­ra­ją się go uni­kać, chy­ba że sy­tu­acja jest na­praw­dę po­waż­na. Mogą za­cząć tak mó­wić, je­że­li wie­lo­krot­nie sły­sza­ły to okre­śle­nie z ust do­ro­słych. Kie­dy roz­ma­wiam z ro­dzi­ca­mi, wolę sto­so­wać ter­mi­ny ta­kie jak „wy­klu­cze­nie” lub „nad­mier­nie kon­tro­lu­ją­ce za­cho­wa­nie”. Nie cho­dzi mi o to, by umniej­szać w ten spo­sób krzyw­dę zwią­za­ną z mar­gi­na­li­za­cją. Jed­nak waż­ne jest, by kon­kret­niej od­wo­ły­wać się do mo­ty­wa­cji le­żą­cej u pod­ło­ża za­cho­wań dziec­ka, któ­re do­ku­cza in­nym.

Dzie­ci, któ­re za­cho­wu­ją się w nad­mier­nie kon­tro­lu­ją­cy spo­sób, chcą mieć po­czu­cie wła­dzy. Usi­łu­ją to róż­nie osią­gnąć. Mogą na przy­kład prze­szka­dzać na­uczy­cie­lo­wi w pro­wa­dze­niu lek­cji, usta­wicz­nie zwra­cać na sie­bie uwa­gę albo sta­rać się zdo­mi­no­wać ro­dzi­ców i in­nych człon­ków ro­dzi­ny. (Zob. Mó­wie­nie praw­dy i skar­że­nie. Hi­sto­ria Emmy).

Każ­dy, kto sta­ra się prze­sad­nie kon­tro­lo­wać, za­słu­gu­je na to, by go zro­zu­mieć. Uży­cie okre­śle­nia „nad­mier­nie kon­tro­lu­ją­ce za­cho­wa­nie” po­zwa­la nam skie­ro­wać świa­tło na to, co jest przy­czy­ną, a nie skut­kiem. Gdy po­wstrzy­ma­my się od oce­ny, mo­że­my sku­pić się na tym, co rze­czy­wi­ście waż­ne: na do­cie­ka­niu przy­czyn, dla któ­rych dziec­ko po­stę­pu­je w taki spo­sób. Je­że­li na­szym głów­nym ce­lem jest, aby wszyst­kie dzie­ci, któ­rych do­ty­czy dana sy­tu­acja, uwol­ni­ły się od nie­zdro­wej dy­na­mi­ki, war­to naj­pierw zro­zu­mieć, co leży u jej pod­ło­ża.

Jest mniej­sze praw­do­po­do­bień­stwo, że ro­dzi­ce dziec­ka bę­dą­ce­go pro­wo­dy­rem kon­flik­to­wej sy­tu­acji za­prze­czą lub przyj­mą po­sta­wę de­fen­syw­ną, je­że­li na­uczy­cie­le lub pe­da­go­dzy szkol­ni w roz­mo­wie z nimi będą mó­wić o „nad­mier­nie kon­tro­lu­ją­cym za­cho­wa­niu”. Ist­nie­je więk­sza szan­sa, że zgo­dzą się wów­czas na wspól­ne wy­pra­co­wa­nie pla­nu obej­mu­ją­ce­go wszyst­kie sfe­ry ży­cia dziec­ka, w któ­rych ko­niecz­ne jest wspar­cie oraz okre­śle­nie wy­raź­nych gra­nic.W mo­jej pra­cy psy­cho­lo­gicz­nej spo­tka­łem wie­le za­gu­bio­nych dzie­ci sta­ra­ją­cych się od­zy­skać rów­no­wa­gę po­przez pró­by nad­mier­ne­go kon­tro­lo­wa­nia oto­cze­nia. Gdy ogra­ni­czy­li­śmy to, co tak je przy­tła­cza­ło, za­czę­ły się od­prę­żać.

Oto kil­ka przy­kła­dów sku­tecz­nych me­tod wspar­cia dzie­ci o nad­mier­nej chę­ci kon­tro­li:

za­ofe­ro­wa­nie po­mo­cy w na­uce,ogra­ni­cze­nie ilo­ści pra­cy do­mo­wej,zna­czą­ce zwięk­sze­nie re­gu­lar­no­ści i prze­wi­dy­wal­no­ści ich co­dzien­ne­go ży­cia,wy­eli­mi­no­wa­nie bru­tal­nych gier kom­pu­te­ro­wych,ogra­ni­cze­nie cza­su spę­dza­ne­go przed ekra­nem,zmniej­sze­nie tem­pa ży­cia – ogra­ni­cze­nie licz­by za­jęć i obo­wiąz­ków po­zasz­kol­nych,uważ­ne pla­no­wa­nie cza­su wol­ne­go dziec­ka i za­pra­sza­nie uczniów ze star­szych klas do po­mo­cy, aby wspie­rać zdrow­sze for­my za­ba­wy i na­wią­zy­wa­nia re­la­cji.

Rzad­ko uży­wam okre­śleń „ofia­ry” i „skrzyw­dze­ni” w od­nie­sie­niu do dzie­ci, któ­re zma­ga­ją się z do­ku­cza­niem lub wy­klu­cze­niem, gdyż su­ge­ru­je to, że są one bier­ne i być może po­no­szą w ja­kimś sen­sie od­po­wie­dzial­ność za to, co się im przy­tra­fia. Dla­te­go wolę mó­wić, że są one obiek­tem do­ku­cza­nia, że są mar­gi­na­li­zo­wa­ne lub wy­klu­cza­ne. Dziec­ko wy­klu­cza­ne z gru­py jest de­hu­ma­ni­zo­wa­ne. Choć sło­wo to nie­zbyt pa­su­je do roz­mo­wy z dziec­kiem, jest to nie­kwe­stio­no­wa­na praw­da i zda­nie so­bie z tego spra­wy może po­móc wła­ści­wie ukie­run­ko­wać na­sze my­śle­nie. Po­przez wy­klu­cze­nie lub mar­gi­na­li­za­cję dzie­ci po­zba­wia­ne są pod­sta­wo­we­go wy­mia­ru czło­wie­czeń­stwa. Gru­pa może nie­świa­do­mie za­cząć po­strze­gać mar­gi­na­li­zo­wa­ną oso­bę jako „gor­szą”, „nie tak war­to­ścio­wą”, a wresz­cie „mniej ludz­ką niż my”. Bez wąt­pie­nia to na­szym za­da­niem jest po­móc dzie­ciom w do­strze­ga­niu czło­wie­czeń­stwa w każ­dej oso­bie. To na­sza od­po­wie­dzial­ność jako ro­dzi­ców i na­uczy­cie­li.

W ca­łym bólu i zło­żo­no­ści spo­łecz­ne­go kry­zy­su, przez któ­ry prze­cho­dzą na­sze dzie­ci, war­to przede wszyst­kim pa­mię­tać, że każ­da z osób, któ­rych do­ty­czy ta sy­tu­acja, ma pra­wo zo­stać wy­słu­cha­na oraz po­trak­to­wa­na z po­sza­no­wa­niem jej czło­wie­czeń­stwa. Może to się zda­wać oczy­wi­ste, a wręcz brzmieć gór­no­lot­nie i fi­lo­zo­ficz­nie, ale gdy prze­czy­ta­my za­war­te w tej książ­ce hi­sto­rie wspól­nie z dziec­kiem cier­pią­cym z po­wo­du wy­klu­cze­nia lub by­cia nie­do­strze­ga­nym, zro­zu­mie ono, że nie jest samo, że wciąż ist­nie­je na­dzie­ja i że może zo­stać za­ak­cep­to­wa­ne ta­kie, ja­kie jest.

O AU­TO­RACH

Kim John Payne

Kim John Pay­ne, ma­gi­ster pe­da­go­gi­ki, od po­nad 30 lat pra­cu­je jako do­rad­ca, edu­ka­tor, kon­sul­tant i ba­dacz. Jest au­to­rem gło­śnych ksią­żek: Wy­cho­wa­nie w du­chu pro­sto­ty, Nowa dys­cy­pli­na. Cie­płe, pew­ne i spo­koj­ne wy­cho­wa­nie od ma­łe­go dziec­ka do na­sto­lat­ka, Jak da­wać radę, gdy dziec­ko nie daje rady. Prak­tycz­ny prze­wod­nik po ro­dzi­ciel­stwie, a tak­że Ga­mes Chil­dren Play II [Gry dla dzie­ci II] oraz współ­au­to­rem pu­bli­ka­cji Bey­ond Win­ning. Smart Pa­ren­ting in a To­xic Sports Envi­ron­ment [Wię­cej niż wy­gra­na. Mą­dre ro­dzi­ciel­stwo w tok­sycz­nym śro­do­wi­sku spor­to­wym].

Luis Fernando Llosa

Luis Fer­nan­do Llo­sa, Ame­ry­ka­nin po­cho­dze­nia pe­ru­wiań­skie­go, jest na­gra­dza­nym dzien­ni­ka­rzem spor­to­wym, re­por­te­rem śled­czym oraz mów­cą. Od 25 lat pra­cu­je z mło­dzie­żą jako kon­sul­tant spor­to­wy. Przez 12 lat był zwią­za­ny z cza­so­pi­smem „Sports Il­lu­stra­ted”, jest współ­au­to­rem książ­ki Bey­ond Win­ning [Po­nad wy­gry­wa­niem], po­nad 500 razy wy­stę­po­wał w me­diach lo­kal­nych i ogól­no­kra­jo­wych, m.in. CBS, CNN, FOX, NPR oraz Uni­vi­sion.

1 Zob. ra­port Ka­ta­rzy­ny Ma­ka­ruk Prze­moc ró­wie­śni­cza [w:] Dzie­ci się li­czą 2022. Ra­port o za­gro­że­niach bez­pie­czeń­stwa i roz­wo­ju dzie­ci w Pol­sce, on­line: http://ti­ny­url.com/ra­port-prze­moc (do­stęp: 27.02.2024).

2 Mar­tin E.P. Se­lig­man, twór­ca psy­cho­lo­gii po­zy­tyw­nej i ba­dacz re­zy­lien­cji, oraz Ga­briel­la R. Kel­ler­man w książ­ce Umysł ju­tra. 5 psy­cho­lo­gicz­nych su­per­mo­cy klu­czo­wych w pra­cy dziś i w nie­pew­nej przy­szło­ści (tłum. D. Ga­sper, War­sza­wa 2023) wy­mie­nia­ją jako waż­ne umie­jęt­no­ści przy­szło­ści ko­lej­no: re­zy­lien­cję, zwin­ność po­znaw­czą, szyb­kie na­wią­zy­wa­nie re­la­cji mię­dzy­ludz­kich oraz umie­jęt­no­ści pro­spek­cji i kre­atyw­ność.

3 Trau­ma to nie samo trud­ne wy­da­rze­nie, ale też wpływ, jaki wy­wie­ra ono na na­sze funk­cjo­no­wa­nie – a ten za­le­ży od tego, w jaki spo­sób zin­te­gru­je­my owo wy­da­rze­nie. Bes­sel van der Kolk pi­sał: „[…] trau­ma nie jest tyl­ko zda­rze­niem, któ­re mia­ło miej­sce kie­dyś w prze­szło­ści; to tak­że ślad, jaki to wy­da­rze­nie od­ci­snę­ło w umy­śle, mó­zgu i cie­le. Ten ślad ma kon­se­kwen­cje: zmie­nia spo­sób, w jaki ludz­ki or­ga­nizm ra­dzi so­bie w te­raź­niej­szo­ści”, ten­że, Strach ucie­le­śnio­ny. Mózg, umysł i cia­ło w te­ra­pii trau­my, War­sza­wa 2019, tłum. M. Za­ło­ga, s. 32 (przyp. red.).

4 Ser­decz­ne po­dzię­ko­wa­nia dla dr Dee Joy Co­ul­ter, któ­rej pra­ca po­słu­ży­ła za pod­sta­wę po­wyż­szych po­rów­nań (przyp. aut.)

5 Wik­ty­mi­za­cja w tym kon­tek­ście od­no­si się do stop­nio­we­go utoż­sa­mia­nia się przez dziec­ko z rolą ofia­ry i wią­żą­cych się z tym zmian w jego od­bio­rze sy­tu­acji, re­ak­cjach emo­cjo­nal­nych oraz za­cho­wa­niach (przyp. red.).

6 Pay­ne wska­zu­je tu na dwa ro­dza­je siły: pierw­szy pły­nie z po­czu­cia, że mamy na kim po­le­gać, nie je­ste­śmy sami – mo­że­my li­czyć na wspar­cie. Dru­gi ma źró­dło we wzię­ciu od­po­wie­dzial­no­ści za swo­je dzia­ła­nie i re­al­nym sta­wie­niu czo­ła trud­no­ściom (przyp. red.).

7 W licz­nych przy­kła­dach, scen­kach, pro­po­no­wa­nych zda­niach i bez­po­śred­nich zwro­tach do czy­tel­ni­ków i czy­tel­ni­czek po­sta­no­wi­li­śmy wy­mie­szać for­my gra­ma­tycz­ne i sto­so­wać je za­mien­nie, aby nie utrud­niać lek­tu­ry wa­rian­ta­mi za­pi­sy­wa­ny­mi po uko­śni­kach. Mamy na­dzie­ję, że z ła­two­ścią do­pa­su­je­cie prze­kaz do for­my, któ­rej bę­dzie­cie na co dzień uży­wać (przyp. red.).

8 Wie­le prze­ko­nań na te­mat eks­tra­wer­ty­ków i in­tro­wer­ty­ków ma cha­rak­ter ste­reo­ty­pów – a te utrud­nia­ją do­strze­ga­nie dziec­ka w ca­łej jego zło­żo­no­ści i nie­po­wta­rzal­no­ści. War­to za­tem pa­mię­tać, że eks­tra­wer­sja to po­ję­cie uży­wa­ne przez psy­cho­lo­gów do opi­su jed­ne­go z wy­mia­rów oso­bo­wo­ści – i że za­wsze mó­wią oni o kon­ti­nu­um po­mię­dzy eks­tra­wer­sją a in­tro­wer­sją. Za En­cy­klo­pe­dią PWN: eks­tra­wer­sja [łac. extra ‘na ze­wnątrz’, ver­to ‘ob­ra­cam’], psy­chol. ce­cha oso­bo­wo­ści wy­od­ręb­nio­na przez C.G. Jun­ga, ozna­cza­ją­ca jej ukie­run­ko­wa­nie „na ze­wnątrz”; skłon­ność do kie­ro­wa­nia uwa­gi i za­in­te­re­so­wań na świat ze­wnętrz­ny, na oto­cze­nie, in­nych lu­dzi (przyp. red.).

9 In­tro­wer­sja (łac. in­tro­ver­sus ‘zwró­co­ny do środ­ka’) (…) skłon­ność do sku­pia­nia się na wła­snych prze­ży­ciach we­wnętrz­nych przy bra­ku za­in­te­re­so­wa­nia świa­tem ze­wnętrz­nym; dla typu oso­bo­wo­ścio­we­go in­tro­wer­ty­ka cha­rak­te­ry­stycz­na jest prze­wa­ga my­śle­nia nad dzia­ła­niem, duża wraż­li­wość, wy­so­ki sto­pień sa­mo­świa­do­mo­ści, a za­ra­zem po­wścią­gli­wość i trud­no­ści w kon­tak­tach z in­ny­mi ludź­mi oraz w przy­sto­so­wa­niu się do oto­cze­nia, tam­że (przyp. red.).

10 Nie każ­dy in­tro­wer­tyk czy eks­tra­wer­tyk bę­dzie prze­ja­wiał ce­chy przy­to­czo­ne przez Pay­ne’a (przyp. red.).

11 Sło­wo „aro­ganc­kie” jako oce­na i uprosz­cze­nie nie sta­no­wi ade­kwat­ne­go i rze­czo­we­go opi­su za­cho­wa­nia dziec­ka, na­dal jed­nak funk­cjo­nu­je w po­wszech­nym uży­ciu – to za­tem praw­do­po­dob­ne, że ro­dzic usły­szy je z ust na­uczy­cie­la (przyp. red.).

12 W oryg. bul­ly­ing. W dal­szej czę­ści książ­ki au­tor uży­wa jed­nak tego sło­wa, aby opi­sać kon­kret­ne za­cho­wa­nia. Moż­na za­tem przy­pusz­czać, że ape­lu­je tu­taj o uni­ka­nie przy­pi­sy­wa­nia dzie­ciom – oraz sy­tu­acji, w któ­rej ma miej­sce do­ku­cza­nie lub wy­klu­cze­nie – jed­no­znacz­nie styg­ma­ty­zu­ją­cej ety­kie­ty „drę­czy­cie­la” czy „drę­cze­nia” (przyp. red.).