59,00 zł
Książka o doświadczaniu przemocy wśród dzieci i nastolatków – jak reagować, zapewniać wsparcie oraz dbać o bezpieczne środowisko – przewodnik i 10 opowieści terapeutycznych osób, które poradziły sobie z trudnościami w relacjach rówieśniczych i przemocą w szkole, na podwórku i w cyberprzestrzeni.
Kiedy twoje dziecko doświadcza przemocy, to zamiast dawać „dobre” rady albo konfrontować się w szkole, zadbaj, aby umiało rozwiązać problemy samodzielnie, a jeśli trzeba, to przy wsparciu dorosłych.
Czego dzieci naprawdę potrzebują, by wzmacniać swoją odporność psychiczną, poczucie wartości i sprawczość? Autorzy pokazują, jak radzić sobie w sytuacji przemocy rówieśniczej, oraz przedstawiają 10 opowieści terapeutycznych o dokuczaniu, wykluczaniu, dręczeniu, cyberprzemocy, gaslightingu i innych.
Według badania FDDS 57% polskich dzieci doświadczyło przemocy rówieśniczej, a 89% było świadkami takich zdarzeń – w szkole, na podwórku i w świecie wirtualnym. Dlatego to właśnie odporność psychiczna jest jedną z najważniejszych kompetencji przyszłości.
Autorzy wskazują, że nie każde rozwiązanie, które od razu przyjdzie nam do głowy (np. konfrontacja u dyrektora szkoły), będzie faktycznie pomocne. To, co jest dziecku naprawdę potrzebne, to wzmocnienie poczucia przynależności do rodziny, odzyskanie sprawczości oraz pozwolenie, by rzeczywiście poczuło: „Jestem sobą. I to jest w porządku!”.
Aleksandra Brambor-Rutkowska, redaktorka naczelna wydawnictwa Natuli
Książka składa się z praktycznego wstępu z wieloma przykładami z życia (z gabinetu i pracy z dziećmi, autentycznych dialogów z całymi rodzinami) oraz 10 opowieści nastolatków, które z perspektywy czasu opowiadają o swoich trudnych doświadczeniach, uczuciach (wstydzie, lęku, złości itd.), a także o swojej drodze do odzyskania własnej sprawczości i mierzenia się z wyzwaniami z coraz większą pewnością siebie
Kim John Payne - od ponad 30 lat pracuje jako doradca szkolny i rodzinny, edukator dorosłych, pedagog i badacz. Prowadzi warsztaty i szkolenia na całym świecie, certyfikując trenerów doradztwa rodzicielskiego. W każdej z powyższych ról pomaga przezwyciężać problemy emocjonalne dzieci i nastolatków („bunt”, agresja, uzależnienie i poczucie własnej wartości), problemy z zachowaniem w szkole i trudności w interakcjach społecznych. Wspiera rodziny w drodze ku prostemu i zrównoważonemu życiu, starając się pogłębić wzajemne zrozumienie i podsuwać praktyczne narzędzia, które są odpowiedzią na palące problemy naszych czasów. Mieszka w Northampton w stanie Massachusetts z żoną i dwójką dzieci.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 399
Tytuł oryginału Emotionally Resilient Tweens and Teens. Empowering Your Kids to Navigate Bullying, Teasing, and Social Exclusion
Oryginał wydano w 2022 roku w Boulder w Stanach Zjednoczonych przez wydawnictwo Shambala
Polską edycję przygotowało wydawnictwo Natuli / natuli.pl
Wydawczyni Alicja Szwinta-Dyrda
Tłumaczenie Barbara Łukomska
Prowadzenie publikacji Aleksandra Brambor-Rutkowska
Redakcja merytoryczna Katarzyna Mitschke, Alicja Szwinta-Dyrda
Konsultacje Natalia Fiedorczuk
Redakcja językowa Ewa Ostafin, Adrian Kyć
Korekta Marta Kowerko-Urbańczyk, Aleksandra Brambor-Rutkowska
Projekt okładki, projekt typograficzny i skład Łukasz Zbieranowski / fajnechlopaki.com
Ebook Kagira
Opieka promocyjna Karina Boruk-Michno, Klaudia Pogorzelska
Copyright © by Kim John Payne, Luis Fernando Llosa, 2022
Copyright © for the Polish edition by Natuli, 2024
Copyright © for the Polish translation by Barbara Łukomska, 2024
Wydanie pierwsze
Szczecin 2024
ISBN 978-83-67288-63-7
Niektóre nazwy i dane identyfikacyjne zostały zmienione.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki, z wyjątkiem krótkich cytatów zawartych w materiałach promocyjnych, artykułach i recenzjach, nie może być wykorzystywania ani powielana w jakikolwiek sposób bez pisemnej zgody wydawcy.
Zapraszamy księgarnie, szkoły, instytucje, biblioteki oraz inne organizacje do składania zamówień hurtowych z ofertą specjalną: hurtownia@natuli.pl, +48 576 644 744.
Wstęp do polskiej edycji
Słowo od autorów
Część pierwsza: WSKAZÓWKI DLA RODZICÓW
I. Co robić, a czego unikać
II. Przynależność to proces, nie prawo
III. Dokuczanie bez granic
IV. Mogę ci pomóc. Jestem tu z tobą
Część druga: 10 HISTORII - zestaw narzędzi
1. Ta nowa
2. A co, jeśli to prawda?
3. Jak odzyskałam pewność siebie
4. Nowa grupa, nowy ja
5. Życie mnie dręczy
6. Dar wewnętrznej siły nieśmiałego dziecka
7. Przestańcie mną pomiatać
8. Plotki i podszepty
9. Mówienie prawdy i skarżenie
10. Odważ się wziąć sprawy w swoje ręce
PODZIĘKOWANIA
DODATKOWE ŹRÓDŁA
O AUTORACH
Dla moich sióstr Sally i Maureen oraz mojego brata Warrena… za to, że przy mnie jesteście.
KIM JOHN PAYNE
Dla Mary, Chai, Isabel, Willa, Gabriela i Inigo. Współdzielenie z Wami tej podróży ku osobistemu i społecznemu poznaniu jest dla mnie bezcenne.
LUIS FERNANDO LLOSA
Czy pamiętacie swoje szkolne czasy? Te paczki, do których nie miało się szans przynależeć? Ludzi, na których widok uciekało się na drugą stronę korytarza? Kilka słów za dużo, których wcale nie chciało się powiedzieć, ale już padły? Sytuacje, które żenowały i jednocześnie budziły ogólny śmiech? Dokuczanie, które niby nie było niczym szczególnym, a jednak trudno się wtedy zasypiało? A może pamiętacie przemoc, którą ciężko było nazwać, a która dziś nadal uwiera?
A jak wygląda współczesna szkoła? Ta, w której uczą się nasze dzieci?
Według badania FDDS 57% polskich dzieci doświadczyło przemocy rówieśniczej, a 89% było świadkami takich zdarzeń1. Co więcej, coraz częściej dzieci padają ich ofiarą nie tylko w szkole czy na podwórku, ale też w świecie wirtualnym. Cyberprzemoc oraz rosnąca dezinformacja wiążą się z lękiem i są codziennością wielu młodych ludzi. Nierzadko wskazuje się więc, że odporność psychiczna (inaczej rezyliencja) to jedna z najważniejszych kompetencji przyszłości2, które warto budować u dorastających dzieci.
Dlatego gdy trafił w nasze ręce ten tytuł, od razu wiedziałyśmy, że to książka dla Natuli. Wierzymy, że wspólne czytanie z dorastającym dzieckiem opowieści ich rówieśników, którzy wypracowali skuteczne strategie w radzeniu sobie z dręczeniem, wykluczaniem i dokuczaniem, może zainspirować i dać potrzebną siłę. Mamy nadzieję, że wesprze waszą rodzinę i wzmocni panujące w niej relacje.
Potrzebujemy takich książek – pełnych ciepła, wspierających przykładów i opisów wyboistej drogi samorozwoju, a równocześnie zawierających jasno określone stanowisko, że to my sami jesteśmy odpowiedzialni za to, czy podążamy ku życzliwości, otwartości, dostrzeganiu piękna w drugim człowieku, czy też (nawet nieświadomie) pogłębiamy postępującą międzyludzką dehumanizację oraz zachowania narcystyczne, a nawet przemocowe.
Perspektywa nastolatków w 10 historiach spisanych przez Payne’a i Llosę osadzona jest w realiach amerykańskich, konkretnych miejscach i szkołach, gdzie za bardzo ważne uznaje się relacje w drużynach sportowych, a osiągnięcia sportowe wpływają na sukcesy edukacyjne i atrakcyjność interpersonalną – zachowaliśmy więc w książce oryginalne nazwy oraz specyfikę amerykańskiego systemu edukacji. Doświadczenia tych młodych ludzi nie różnią się jednak zasadniczo od naszych, a manipulację oraz rosnącą dynamikę przemocy autorzy oddali w taki sposób, że trudno tego nie współodczuwać.
Warto jednak wziąć pod uwagę, że są to relacje tych konkretnych osób, a ich strategie można dopasować do polskich realiów. Przykładowo w historii Destiny, której pomogło dołączenie do nowego środowiska drużyny lekkoatletycznej i wejście w rolę asystentki trenerki, w naszym kręgu kulturowym bardziej adekwatne okazałoby się być może inne rozwiązanie – choćby przyłączenie do drużyny harcerskiej, udział w zajęciach pozaszkolnych prowadzonych w bezpiecznej przestrzeni albo w kole zainteresowań w młodzieżowym domu kultury, uczestnictwo w bibliotecznym klubie książki itd. Dobrze dowiadywać się na bieżąco o potrzebach dziecka, jego pasjach i zajawkach, rozmawiać z nim, a następnie wspólnie ustalić, co mu najbardziej odpowiada i jak widzi daną strategię dopasowaną do jego indywidualnej sytuacji.
To nie tylko książka dla dzieci, które mierzą się z trudnościami w relacjach i stykają się z przemocą. To także wsparcie dla osób z otoczenia młodych ludzi: rodziców, pedagogów, rówieśników, którzy widzą, słyszą i czują to, co się dzieje. Przypomnijmy sobie, jak terapeutycznie działało na nas czytanie rozmaitych opowieści, gdy byliśmy dziećmi i nastolatkami. Poznanie prawdziwych historii osób nastoletnich pozwala poczuć, jak by to było znaleźć się na ich miejscu, pozwala zrozumieć ich tok myślenia, umożliwia rozwój empatii oraz życzliwości. Często okazuje się, że drobny gest może zmienić bieg zdarzeń.
Autorzy wskazują, że nie każde rozwiązanie, które od razu przychodzi nam do głowy (np. konfrontacja z rodzicami wykluczającego dziecka u dyrektora szkoły, rozmowa rodzica z grupą dzieci itd.), rzeczywiście pomoże młodemu człowiekowi. To, co jest mu naprawdę potrzebne, to wzmocnienie poczucia przynależności do rodziny, odzyskanie sprawczości oraz pozwolenie, by rzeczywiście poczuł: „Jestem sobą. I to jest w porządku!”.
Aleksandra Brambor-Rutkowska
Wszyscy marzymy o dobrym życiu dla naszych dzieci. Kiedy doświadczają one krzywdy lub wykluczenia ze strony rówieśników, czujemy się tak, jakby chwiały się fundamenty naszej rodziny. Sytuacje, w których nasze dziecko jest wyśmiewane, wykluczane lub doświadcza innego rodzaju przykrości ze strony rówieśników, uderzają w samo serce naszej rodzinnej tożsamości i budzą w nas pierwotne pragnienie ochrony gniazda. Właśnie dlatego warto, by w rozwiązanie takich problemów była zaangażowana cała rodzina.
Narzędzia opisane w tej książce pomogą wesprzeć dziecko, któremu ktoś dokucza, i pokażą, jak uniknąć pokonywania trudności za nie. Rozwiązując problemy za dziecko, nieumyślnie stajemy na drodze jego rozwoju osobistego. Lepiej jest stać za nim lub obok niego, towarzysząc mu, a zarazem unikając frustracji i gwałtownego reagowania. Takie zachowanie mogłoby zawstydzić dziecko i zniechęcić je do opowiadania nam, co naprawdę dzieje się w jego życiu.
W czterech pierwszych rozdziałach książki znajdziecie konkretne, praktyczne wskazówki, jak radzić sobie z własnymi reakcjami wtedy, kiedy wasze kilku- lub kilkunastoletnie dziecko doznaje przemocy – czy to na żywo, czy w internecie. Dowiecie się również, jak je wtedy wspierać, wzmacniając przy tym więzi rodzinne, wzajemne zaufanie oraz, co najważniejsze, wiarę dziecka w to, że sobie poradzi.
Niewielu z nas doświadczyło w młodości czegoś choćby zbliżonego do dzisiejszego szalonego tempa życia, sprzecznych wymagań i zawyżonych oczekiwań, z którymi każdego dnia mierzą się nasze dzieci. Choć z pewnością jesteśmy w stanie częściowo zredukować odczuwaną przez nie presję, stanowi ona nieodłączny element dzisiejszej rzeczywistości. Dlatego ostatnio tak często mówi się o odporności psychicznej, czylirezyliencji, oraz podkreśla się, jak ważne jest budowanie przez dzieci wewnętrznej siły, dzięki której będą umiały wracać do równowagi po trudnych doświadczeniach, korzystać z nich dla własnego rozwoju i iść dalej, nie tracąc zasadniczego zaufania do siebie.
Książka ta oferuje wsparcie w rozumieniu stojących przed dziećmi wyzwań społecznych i podpowiada, jak pomóc im w nauce nowych zachowań, zanim sytuacja eskaluje.
Na czym tak właściwie polega rezyliencja? Aby lepiej to zrozumieć, warto zestawić reakcje oparte na odporności psychicznej z takimi, które wynikają z traumy3:
REAKCJA OPARTA NA ODPORNOŚCI PSYCHICZNEJ
REAKCJA POTRAUMATYCZNA
Reagowanie na każdą sytuację w świeży sposób.
Reagowanie automatyczne; powtarzające się zachowania, zapętlone schematy reakcji.
Powracanie do stanu odprężenia pomiędzy trudnymi sytuacjami.
Utrzymywanie umiarkowanego pobudzenia pomiędzy trudnymi sytuacjami, wysoki skok pobudzenia pod wpływem każdego wydarzenia.
Umiejętność cieszenia się z nowych rzeczy i znajomości.
Reagowanie niepokojem w obliczu nowych sytuacji i znajomości.
Zdolność utrzymania zainteresowania w przypadku informacji neutralnych emocjonalnie oraz w chwilach spokoju.
Zwracanie uwagi tylko na istotne informacje o silnym ładunku emocjonalnym.
Utrzymywanie aktywności społecznej oraz czerpanie przyjemności z relacji koleżeńskich, zabawy i humoru.
Doświadczanie izolacji społecznej, schematyczne wzorce zachowań, unikanie zabawy, brak poczucia humoru.
Przyjmowanie pozytywnych informacji zwrotnych.
Odrzucanie wyrazów docenienia i uznawanie swoich sukcesów za przypadek, porażkę lub dowód na to, że nie jest się wystarczająco dobrym.
Umiejętność postrzegania negatywnych wydarzeń jako ograniczonych w czasie (to dzieje się tylko teraz) i w przestrzeni (to ma wpływ tylko na ten aspekt mojego życia).
Traktowanie negatywnych wydarzeń jako rozciągniętych w czasie (już zawsze tak będzie) i w przestrzeni (to ma wpływ na całe moje życie i zatruwa wszystko)4
Opowieści to język dzieciństwa. Dzieci uczą się z nich i rozwijają dzięki nim empatię. To dlatego opowiadanie historii jest tak pomocne przy łagodzeniu skutków urazów spowodowanych przez sytuacje społeczne. Historie, które tutaj zamieszczamy, począwszy od rozdziału piątego, mogą wspierać dzieci i nastolatki w świadomym wybieraniu swoich reakcji oraz minimalizować ich podatność na zranienie. Pokazują one, że osoby doświadczające dokuczania, dręczenia czy wykluczenia nie są w stanie uczynić, by sprawcy po prostu przestali, gdyż próbując to zrobić, oddają w ich ręce kontrolę. Mogą się jednak nauczyć, jak konsekwentnie „pozostać przy sobie” i świadomie wybierać własne reakcje. Dzięki temu będą miały wpływ na wydarzenia, zamiast się im poddawać.
Niniejsza książka dostarcza narzędzi, które wspierają rozwój empatii dzieci oraz ich umiejętność rozwiązywania problemów. Daje także nadzieję w kluczowych pod względem rozwoju społecznego latach szkoły podstawowej i średniej.
Subtelne, a zarazem jasne przesłania opowiedzianych tu historii pomogą dzieciom i nastolatkom wypracować własne metody radzenia sobie w trudnych sytuacjach społecznych. Będą one mogły identyfikować się z bohaterami i zauważyć: „Nie tylko mnie to spotyka! Inni mieli podobnie i sobie poradzili. Jeżeli oni mają się teraz dobrze, to i ja mogę się lepiej mieć”.
Z kolei rodzice dzięki lekturze tej książki mogą lepiej zrozumieć, z czym zmagają się ich dzieci, i łatwiej im będzieprowadzić je przez społeczne meandry ich poszerzającego się świata. Po samodzielnym zapoznaniu się z tymi opowieściami warto usiąść ze swoim dzieckiem i razem czytać o wyzwaniach, troskach, a ostatecznie triumfach jego rówieśników. Następnie można wspólnie opracować skuteczne strategie reagowania na dokuczanie, dręczenie czy wykluczenie, z którymi mierzy się dziecko.
Te podnoszące na duchu historie mogą się przydać w trudnych momentach, kiedy zarówno rodzice, jak i dzieci czują się najbardziej bezbronni i podatni na zranienie. Wyciszą wówczas rodzicielskie niepokoje, a dzieci wesprą w przerwaniu błędnego koła obwiniania i wiktymizacji5, dając nadzieję i wytyczając nowy kierunek działania. Historie starszych dzieci i nastolatków, którzy doświadczyli podobnych trudności, przynoszą ulgę płynącą z rozpoznania: moje doświadczenia i ból są prawdziwe i mają znaczenie. Rozwiązania proponowane w opowieściach dadzą poczucie siły: rodzina wspólnie nawiguje w wyzwaniu, a działanie leży po stronie dziecka6.
Wzmacniamy się wówczas w przekonaniu, że cokolwiek przyniesie przyszłość, możemy wspólnie stawić temu czoła.
Nie warto liczyć na to, że regulacje szkolne czy państwowe wystarczą, by zażegnać problem wykluczenia społecznego. Szkoły dysponują bardzo ograniczonymi środkami pozwalającymi na wykrywanie i zwalczanie przypadków dokuczania, dręczenia czy wykluczenia. Pedagodzy szkolni są przeciążeni, a zmiany w placówkach często wprowadza się z opóźnieniem. W dodatku nawet jeżeli szkolne programy zapobiegania przemocy zostaną zrealizowane, bywają nieskuteczne, bo zazwyczaj skupiają się przede wszystkim na tych, którzy dokuczają czy wykluczają, nieumyślnie pozbawiając poczucia sprawczości tych, którzy stali się ich celem.
Odporność psychiczna… to książka pozwalająca dzieciom poznać historie ich rówieśników, którzy przeszli przez to samo co one i mieli wpływ na swoje życie. Każdy z naszych dziesięciorga narratorów mierzył się z trudnościami i sobie z nimi poradził. Są to osoby w wieku naszych dzieci, nastoletni mentorzy, którzy doświadczyli dokuczania, niebezpośredniego wykluczenia społecznego lub dręczenia i wzięli los we własne ręce, zamiast pozostawać w pozycji ofiary i cierpieć wiele miesięcy lub lat.
Przez ponad 30 lat wspierałem młodzież zmagającą się z trudnościami społecznymi. Wychowałem również dwójkę własnych dzieci w gospodarstwie w Nowej Anglii. Wypróbowałem więc i sprawdziłem każdą ze strategii, które tu opisuję. W pewnym momencie wpadłem na przełomowy pomysł, by prosić starsze dzieci i nastolatków, którzy doświadczyli przemocy, aby podzielili się z rówieśnikami historią swoich zmagań, błędów i sukcesów. Okazało się, że dzieci słuchają takich opowieści w ogromnym skupieniu oraz z wyraźną ulgą i nadzieją.
Mój współautor, Luis Fernando Llosa, przez 25 lat był trenerem młodzieżowych drużyn sportowych, ponadto wychował pięcioro własnych dzieci. Zauważył, że w przypadku osób zbyt często sięgających do agresywnych rozwiązań doskonałym ćwiczeniem cierpliwości i samoświadomości jest uczenie młodszych graczy swoich popisowych sztuczek. Oni z kolei szybciej przyswajają wówczas nowe umiejętności.
Poznaliśmy się z Luisem Fernandem 10 lat temu w Szkole Rudolfa Steinera w Nowym Jorku na moim wykładzie poświęconym psychicznemu przeciążeniu wśród chłopców. Od tego czasu regularnie spotykaliśmy się w urokliwej małej wiosce Harlemville w stanie Nowy Jork, gdzie toczyliśmy rozmowy na różne tematy związane z wychowaniem dzieci i towarzyszeniem im przez zabawę i aktywności sportowe. Dyskusje te doprowadziły do naszej wspólnej pracy nad poradnikiem dla rodziców Beyond Winning. Smart Parenting in a Toxic Sports Environment [Więcej niż zwycięstwo. Mądre rodzicielstwo w toksycznym środowisku sportowym], który napisaliśmy wspólnie ze Scottem Lancasterem, byłym kierownikiem do spraw sportu młodzieżowego w National Football League.
W tej książcepostanowiliśmy z Luisem Fernandem zaprezentować historie opowiedziane głosem dojrzałych, doświadczonych młodych ludzi, którzy mierzyli się z problemem dokuczania, dręczenia lub wykluczenia i którzy położyli temu kres. Warto przeczytać je wszystkie, a następnie wybrać tę, która najbardziej odpowiada wydarzeniom z życia waszego dziecka. Możecie też połączyć strategie z kilku historii, jeżeli uznacie, że będzie to pomocne w jego obecnej sytuacji. Przeczytajcie wybraną opowieść powoli i z wyczuciem. Zatrzymajcie się, gdy dojdziecie do fragmentu, który jest bliski doświadczeniu waszego dziecka.
Po zakończeniu lektury warto zapytać dziecko, co było dla niego ważne i czy wydaje mu się, że mogłoby w swojej sytuacji zastosować podobną strategię jak bohater historii. Być może odpowie, że jedynie część rozwiązań przedstawionych w opowiadaniu wydaje mu się pomocna albo wręcz żadne z nich go nie przekonuje. I to jest absolutnie okej. Tak czy inaczej przeczytane opowieści mogą posłużyć jako trampolina. Dzięki nim zaczniecie rozmawiać z dzieckiem o sposobach radzenia sobie z trudnościami. Tym samym zapoczątkujecie budowę nowego mostu pomiędzy wami, a czas bezradności przekształcicie w czas nadziei i nowych możliwości.
Każdy rodzic boi się, że usłyszy kiedyś od swojego dziecka: „Mamo/tato, wszyscy się ode mnie odsuwają. Nie mam żadnych przyjaciół”. W takiej chwili zalewa nas fala emocji i pojawia się mnóstwo pytań.
W pierwszym odruchu chcemy bronić swoje dziecko:
„Czy ktoś mu dokucza?”
„Czy powinienem7 porozmawiać z kimś ze szkoły?”
„Co tak naprawdę się dzieje?”
Następnie na powierzchnię wypływają wspomnienia z naszego własnego dzieciństwa:
„Znam to doskonale. Pamiętam tak dokładnie, jakby działo się wczoraj”.
„Słabo mi na samą myśl, co się może wydarzyć”.
„Pamiętam, że czułam się inna od wszystkich i bardzo samotna”.
Może się też okazać, że trudno nam się postawić w sytuacji dziecka:
„Ja w jego/jej wieku nie miałem problemów społecznych i nadal ich nie mam”.
„Co jest nie tak z moim dzieckiem?”
„Skąd się u niego/niej wzięły te problemy?”
Do całej tej mieszanki myśli i obaw dołącza chęć szukania winnych:
„Dlaczego szkoła nic z tym nie robi?”
„To znowu te wredne dzieci? Zupełnie im się poprzewracało w głowach!”
„Co to za dysfunkcyjna rodzina, że pozwala dziecku na takie zachowania?”
„Ciągle karmi się nas hasłami o inkluzywności i różnorodności. A tu proszę!”
Może się w nas nawet odezwać jakiś cichy głos kwestionujący prawdziwość słów naszego dziecka:
„Czy naprawdę może być aż tak źle?”
„Czy to nie normalne u dzieci?”
„Mój syn powinien trochę zmężnieć i sam sobie poradzić”.
Gdy otrząśniemy się już z pierwszego szoku wywołanego wieścią, że nasze dziecko czuje się nieszczęśliwe i krzywdzone, ogarnia nas zwątpienie w siebie i niepokój:
„Dlaczego wcześniej nie zauważyłem, że coś się dzieje?”
„Czyżbym traciła kontakt z moim dzieckiem?”
„Co zrobiłem nie tak, że wychowałem dziecko, które nie potrafi się odnaleźć w grupie?”
„Co mam zrobić?”
„Czy powinnam zainterweniować? Nie chcę być nadopiekuńczym rodzicem, ale…”
Gdy dziecko zbierze się na odwagę, by powiedzieć, że dzieje się coś złego, w pierwszej kolejności powstrzymajmy własne obawy, oceny i opinie. W miarę możliwości unikajmy zadawania pytań. Starajmy się nie okazywać strachu czy wzburzenia. A te niepokojące myśli, które przybierają postać dokuczliwego głosu w naszej głowie? Niech nami w tym momencie nie kierują. Powiedzmy im spokojnie i pewnie: „Nie teraz”. Nie oznacza to, że zaprzeczamy swoim jak najbardziej prawdziwym obawom albo je tłumimy. Po prostu chwilowo odsuwamy je na dalszy plan. Powtarzajmy sobie: „Nie teraz. W tej chwili jestem z moim dzieckiem”.
Strategia ta pozwala być bardziej obecnym, a tego w tym momencie dziecko szczególnie potrzebuje. Kiedy czuje się niepewne, bezbronne i emocjonalnie zagubione, szuka kogoś, kto będzie przy nim, podczas gdy reszta świata wydaje się niejasna.
Nieraz zdarzało mi się wejść w wewnętrzny tryb przygotowań do katastrofy, gdy któreś z moich dzieci oznajmiało: „Tato, mam bardzo złą wiadomość”. Jeśli jednak udało mi się odroczyć własną reakcję i skoncentrować się na słuchaniu szczegółów tego, co ma mi ono do powiedzenia, łatwiej było mi zapewnić mu pełną miłości obecność i wsparcie.
Dzieci rzadko otwarcie przyznają, że są wykluczane lub wyśmiewane. Wiele możemy jednak poznać po ich zachowaniu. Niezależnie od tego, czy dziecko jest ekstrawertykiem8 (jest towarzyskie, otwarte, entuzjastyczne), czy introwertykiem9 (jest nieśmiałe, ciche, melancholijne), jego wrodzone cechy przybierają na sile, gdy doświadcza trudności w sferze społecznej10. Dzieci stają się wówczas bardziej tkliwe emocjonalnie. Znacznie łatwiej i częściej niż zwykle wpadają w rozdrażnienie.
Ekstrawertycy wzmacniają swoje działania. Dają upust emocjom. Stają się porywczy, kłótliwi, hałaśliwi, podenerwowani i żywiołowi. Wyrażają sprzeciw wobec granic i zasad. Poprzez takie zachowanie wysyłają komunikat: „Zejdźcie mi z drogi”.
Introwertycy się wycofują. Stają się chłodni i roztrzęsieni. Jeszcze bardziej dystansują się od ludzi, są wycofani, nadąsani i uparci. Mają tendencję do rozpamiętywania i rozdrapywania dawnych urazów, problemów i sytuacji, w których czuli się niedocenieni lub niezauważeni.
Zmienia się umiejętność skupienia uwagi. Stres związany z trudnościami społecznymi może sprawić, że dziecku ciężej jest się skupić. Niekiedy jego aktywności wyglądają inaczej niż zwykle; może stać się delikatniejsze, bardziej reaktywne i szczególnie wrażliwe na informację zwrotną. Jego zdolność koncentracji może się pogorszyć: dziecko zaczyna łatwo się rozpraszać i przeskakiwać pomiędzy zadaniami, nie jest w stanie skupić się na tyle długo, by móc zrobić jakiś postęp. Jeżeli zaś jest osobą, którą zazwyczaj całkowicie pochłaniały wykonywane czynności i zadania, teraz może nadmiernie zacząć się na nich skupiać i nie potrafić przekierować uwagi na nic innego. W ten sposób będzie odcinać się od świata, by nie czuć trudnych emocji.
Zmiany stają się trudniejsze. Stresujące sytuacje społeczne sprawiają, że dziecko znacznie ciężej znosi codzienne zmiany. Kilkulatek może na przykład zrobić karczemną awanturę i odmówić wyjścia od kolegi, u którego był z wizytą, nie zważając na to, że gospodarze czują się niezręcznie. Również wieczorne układanie się do snu (które już wcześniej mogło bywać niełatwe) teraz staje się o wiele bardziej problematyczne.
Rośnie chęć kontroli. Jaki jednoznaczny sygnał wskazuje na trudności dziecka w sferze społecznej? Usiłuje ono kontrolować wszystkie aspekty codziennego życia rodzinnego. Może starać się dominować w czasie zabawy z rodzeństwem i irytować się, gdy coś nie idzie zgodnie z jego wyobrażeniem.
Przejmowanie kontroli czasem manifestuje się również trudnościami z jedzeniem i snem. Dziecko może odmawiać jedzenia potraw, które wcześniej mu smakowały. Może również nalegać, by rodzice leżeli obok niego, dopóki nie zaśnie – co niekiedy trwa długie godziny, bo kłębiące się w głowie niespokojne myśli nie pozwalają mu zmrużyć oka.
W czasie rozmowy dziecko może nie dopuszczać nikogo do głosu i dążyć do tego, by mieć ostatnie słowo. Zaniepokojeni nauczyciele mogą dzwonić do rodziców, by poinformować ich, że dziecko stało się aroganckie11 i odmawia współpracy. Bywa też, że młody człowiek nie chce brać udziału w aktywnościach grupowych w domu lub w szkole, gdyż samotność wydaje mu się relatywnie bezpieczniejsza.
Jeśli spojrzymy na to od innej strony, zobaczymy, że dzieci nie zachowują się tak dlatego, że są „niegrzeczne” lub chcą się izolować. One po prostu za wszelką cenę starają się poczuć kontrolę nad światem, który wymyka im się z rąk. Gdy pomyślimy o tym w ten sposób, w miejsce frustracji otworzymy przestrzeń głębokiemu współczuciu wobec tego, z czym mierzą się nasze dzieci.
Nawet jeżeli dziecko już wcześniej przejawiało opisane powyżej trudne zachowania, znaczne pogorszenie się sytuacji może być alarmujące. Zwróćcie uwagę, czy reakcje dziecka nie stały się nietypowo intensywne i nieadekwatne, gdyż może to świadczyć o tym, że doświadcza ono dokuczania, dręczenia lub wykluczenia.
Warto dyskretnie się czegoś dowiedzieć od rodziców przyjaciół dziecka. Porozmawiać z jego nauczycielami. Obserwować jego zachowanie w otoczeniu rówieśników. Co jednak najważniejsze – być blisko niego. Spędzać z nim czas, robiąc wspólnie coś, co sprawia mu przyjemność. W ten sposób buduje się ciepłą wspólną przestrzeń, w której dziecku znacznie łatwiej się otworzyć i opowiedzieć o swoich trudnościach.
Gdy na zewnątrz świat naszych dzieci zdaje się chwiać w posadach, postarajmy się, bytutaj, w rodzinie, był jak najbardziej stabilny. Choć możemy odczuwać pokusę, by skupić się na tym, co dzieje się w szkole czy poza domem, w takich chwilach dziecko potrzebuje od nas przede wszystkim otulenia wielkim, puszystym kocem troski i rodzinnego ciepła.
Przyjdzie czas, kiedy będzie musiało się odnaleźć w mniej przyjaznym i bardziej wymagającym otoczeniu – w świecie, który bywa zimny i wrogi. W drugiej części tej książki znajduje się wiele opowiadań, które można przeczytać wspólnie z dzieckiem, aby wesprzeć je w tej podróży. Aby jednak narzędzia i strategie zaczerpnięte z tych historii były przydatne i skuteczne, warto najpierw poświęcić czas i uwagę na nawiązanie bardziej świadomego kontaktu z dzieckiem.
Rozmawiałem kiedyś z pewną parą, której dziewięcioletnia córka czuła się wyobcowana w szkole. „Codzienna troskliwa opieka i dodatkowa uwaga poświęcana córce zapewniły jej stabilną bazę – powiedzieli rodzice. – Znacznie później, już jako nastolatka, wyznała nam, że te spędzane z nami wówczas przyjemne chwile dawały jej siłę i pewność siebie. To zaś pozwoliło jej mierzyć się w szkole z wyzwaniami, przed którymi stawała w tym traumatycznym pod względem społecznym okresie”.
To, co robimy wspólnie z dzieckiem, nie musi być szczególnie wymyślne czy skomplikowane. W tym tkwi cały urok. Dziecko, które ma kłopoty i czuje, że traci wpływ na swoje życie, potrzebuje przede wszystkim normalności. Wybierzmy się z nim na wycieczkę rowerową albo pójdźmy na długi spacer. Zaplanujmy rodzinny wieczór gier planszowych, poczytajmy na głos, upieczmy coś albo przygotujmy wspólny posiłek. A może to dobry moment, żeby powrócić do odkładanego od tak dawna pomysłu budowy domku na drzewie?
Gdy pewien mężczyzna, z którym pracowałem, dowiedział się, że jego syn Tommy ma problem ze znalezieniem kolegów w nowej szkole, zaproponował chłopcu budowę rampy dla jego BMX-a na podjeździe przed domem. To wspólne przedsięwzięcie tak im się spodobało, że zaczęli konstruować też inne rzeczy. Wkrótce dołączyło do nich kilkoro dzieci z sąsiedztwa. W ten sposób ojciec spędzał więcej czasu z synem, robiąc wspólnie coś, co im obu sprawiało przyjemność, i jednocześnie pomagał Tommy’emu w nawiązaniu nowych znajomości poza szkołą. Te zaś pozwoliły mu poczuć się na tyle pewnie, że znacznie łatwiej było mu zbliżyć się również do nowych osób w szkole.
Poświęcając więcej czasu na pogłębianie więzi z dzieckiem, dodajemy mu (oraz sobie) otuchy. W chwili gdy czuje się ono bezbronne, wysyłamy mu swoim działaniem jasny komunikat: „Widzę cię. Doceniam cię. A przede wszystkim bardzo cię kocham”.
Żyjemy w czasach, w których całe rzesze reklamodawców i niezliczenie wiele urządzeń elektronicznych konkurują ze sobą o zdobycie najcenniejszego zasobu, jakim dysponują nasze dzieci – ich uwagi. Warto jednak, by w sytuacji, gdy dziecko doświadcza przemocy rówieśniczej, zrobiło sobie chwilową przerwę nie tylko od wszelkich ekranów i mediów społecznościowych, lecz również od wszystkiego, co utrudnia i komplikuje jego życie.
Kiedy dziecko czuje się wykluczane lub wyszydzane, związany z tym stres ma wpływ na jego funkcjonowanie nie w jednym, lecz w wielu różnych obszarach. Sprawia, że rzeka emocji występuje z brzegów i zalewa każdy zakątek jego życia. Takie doświadczenie dotyczy nie tylko dzieci. Wszyscy wiemy, jak to jest być zatopionym w zmartwieniach. Dzieci nie mają jednak odpowiednich mechanizmów obronnych, by poradzić sobie z taką powodzią. Ich mózgi nie wykształciły jeszcze funkcji umożliwiających spojrzenie na sytuację z dystansu i uwzględnienie całego jej kontekstu.
Aby pomóc naszym dzieciom przepracować to, czego doświadczają, warto „zatrzymać świat”. Stwórzmy przestrzeń, w której będą mogły mówić, czuć się wysłuchane i znaleźć otuchę. Zatrzymanie świata nie oznacza zaburzenia rytmu codziennego życia rodzinnego. Wręcz przeciwnie, dzieci doświadczające stresu w sytuacjach społecznych potrzebują większej rutyny i przewidywalności. Warto po prostu wyłączyć komputer lub odłożyć smartfon, gdy dziecko chce z nami porozmawiać. Niekiedy wręcz dobrze wziąć dzień wolnego od pracy, by z nim pobyć.
Niektórzy rodzice radzą sobie z zalewem codziennych mejli i esemesów, wyłączając powiadomienia albo obiecując sobie, że nie będą zaglądać do telefonu, gdy spędzają czas z dzieckiem. Inni starają się czytać dziecku i układać je do snu każdego wieczora bez wyjątku. Pewien ojciec, który pracował pod ogromną presją czasu na odpowiedzialnym stanowisku w finansach, powiedział mi, że przełożył wyjazd służbowy, żeby zostać w domu z córką, która przeżywała wyjątkowo trudne chwile. Wyznał mi, że nigdy wcześniej tego nie robił, ale ten czas spędzony z nią na wspólnych wygłupach poruszył go do głębi. Podczas tego długiego weekendu, kiedy nikt im nie przeszkadzał, córka zwierzyła mu się z rzeczy, o których nie miał pojęcia. „To wyłaniało się stopniowo, po kawałeczku – opisywał. – Z każdym kolejnym dniem opowiadała mi więcej”. Postanowili zaprosić jej matkę (rodzice byli rozwiedzeni), aby i ona dowiedziała się o trudnej sytuacji córki i aby mogli wspólnie się zastanowić, jak temu zaradzić. Mama, tata i córka obmyślili konkretny plan, który pomógł dziewczynce uporać się z trudnościami. Ojciec powiedział mi później: „Przełożenie wyjazdu i spędzenie tego czasu z córką było najlepszą inwestycją, jakiej kiedykolwiek dokonałem”.
Nieraz dzwonią do mnie rodzice zaniepokojeni tym, jak bardzo emocjonalnie obciążające jest dla ich dziecka mierzenie się z dokuczaniem, dręczeniem czy wykluczeniem. Pytają: „Czy może pan pomóc nam wzmocnić pewność siebie naszego syna, aby odważył się włączyć do grupy?” albo „Czy jest jakiś sposób na to, żebym nauczył moją córkę stawać we własnej obronie?”. Co zrozumiałe, rozpaczliwie poszukują narzędzi, które pozwoliłyby w prosty sposób rozwiązać problemy ich dziecka. Zanim jednak przejdę do rozmowy na temat narzędzi i strategii, mówię: „Najpierw warto przyjrzeć się tempu życia waszej rodziny, aby zobaczyć, czy nie potrzeba go nieco spowolnić”. (Zob. historię Życie mnie dręczy. Historia Sophie).
Nie ma sensu dolewać więcej wody do kubka, który już i tak się przelewa. Jasne, że możemy zastanowić się nad konkretnymi strategiami pozwalającymi ograniczyć trudne sytuacje społeczne. Jeżeli jednak życie dziecka biegnie za szybko – ze zbyt dużą liczbą zajęć i z niedostateczną ilością czasu, by się zrelaksować – zabraknie „pojemnika”, który pomieściłby jakąkolwiek taktykę. Cały wysiłek wkładany w poprawę sytuacji się rozleje i może wręcz jeszcze bardziej wzmocnić w dziecku poczucie bezradności. Pytanie brzmi: czy chcemy spędzić czas na wycieraniu tego, co się rozlało, czy może po prostu sięgnąć do kranu i zakręcić wodę?
W książce Wychowanie w duchu prostoty szczegółowo opisałem strategie służące spowolnieniu szalonego tempa życia rodzinnego. Tutaj przedstawiam pokrótce trzy metody, które pozwolą wzmocnić odporność psychiczną dzieci, dzięki czemu będą one lepiej radziły sobie w sytuacjach dokuczania, dręczenia czy wykluczenia.
Dokuczanie i inne trudne sytuacje społeczne, które mogą spotkać dzieci w szkole, najczęściej wydarzają się w czasie przemieszczania się z jednego miejsca w drugie (przyjścia do szkoły, wychodzenia, zmiany sali) oraz na przerwach. Są to również momenty cechujące się największą zmiennością i społeczną nieprzewidywalnością. Rodzic nie jest w stanie nic poradzić na to, co dzieje się w szkole, bo znajduje się to poza jego strefą wpływu. Można jednak zrównoważyć tę niestabilność, dokładając wszelkich starań, by życie rodzinne było tak bezpieczne i przewidywalne, jak to tylko możliwe. Ważne, by dziecko znało codzienny rytm dnia, który określa, kiedy dzieją się konkretne rzeczy, oraz drobne rytuały, dzięki którym wiadomo, jak to wygląda. Zapewni mu to poczucie bezpieczeństwa i umożliwi wyciszenie układu nerwowego oraz regenerację. Jest to niezmiernie istotne.
Dzieci, które mają trudności w sferze społecznej, potrzebują dodatkowego czasu na zrzucenie wiążącego się z nimi napięcia. Zmniejszenie liczby spotkań z innymi dziećmi, zajęć dodatkowych i weekendowych aktywności pomoże złagodzić ich niepokój. Oczywiście nie trzeba rezygnować ze wszystkiego. Dziecko może uczestniczyć w aktywnościach, które wzmacniają jego samoocenę. Niemniej skupienie się przede wszystkim na przedsięwzięciach podejmowanych w gronie rodzinnym (takich jak gry, piesze wycieczki czy zajęcia domowe) może mieć na nie wspierający, pokrzepiający wpływ. Jeżeli dziecko było do tej pory przyzwyczajone do intensywnego trybu życia, może początkowo narzekać, że nie ma co robić. Nuda miewa jednak pozytywne skutki. Dziecko, które przez dłuższy czas nie będzie miało organizowanych żadnych aktywności, zacznie w końcu samo wyszukiwać rzeczy, którymi mogłoby się zająć. Prawdopodobnie z konieczności stanie się bardziej pomysłowe. Zaangażowanie się w działania w domu, przestrzeni bezpiecznej i spokojnej, jest tym, czego ono potrzebuje, gdy jest niedostrzegane lub źle traktowane w szkole, gdzie podlega ogromnej presji społecznej.
Zwracajmy uwagę na to, co mówimy przy dzieciach, zwłaszcza gdy mierzą się one z dokuczaniem lub wykluczeniem. Wyrażajmy myśli i emocje w stonowany sposób, a niektóre z nich zachowajmy dla siebie. Nasze dzieci chcą, byśmy dostrzegali ich trudności społeczne, i mogą same z siebie nam o nich opowiadać. Nie warto jednak, byśmy bezustannie poruszali ten temat. Za każdym razem, gdy stresujące sytuacje powracają w rozmowie, dzieci powtórnie je przeżywają. Doświadczają ponownego wyrzutu adrenaliny i kortyzolu (hormonów odpowiadających za reakcję „walcz albo uciekaj”). Chcemy, aby dom był azylem, w którym mogą one odnaleźć wsparcie i wytchnienie. Dlatego starajmy się utrzymywać w nim lekką i ciepłą atmosferę. Możemy od czasu do czasu zapytać dziecko, czy dobrze się czuje, i zapewnić je, że zawsze może z nami porozmawiać o tym, co je spotyka, spróbujmy jednak nie ujawniać przed nim własnych emocji i rozterek dotyczących jego społecznych trudności.
Ważne jest, byśmy zareagowali z wyczuciem i szacunkiem, gdy dziecko się przed nami odsłoni. Jeżeli od razu wtargniemy w świat jego doświadczeń z komentarzami, poradami i ocenami, może poczuć się jeszcze bardziej zagubione. Lepiej dodać mu otuchy, przyznając, że to, co mu się przytrafia, jest trudne, i zaoferować pomoc w wypracowaniu takich rozwiązań, jakie mogłyby zmienić sytuację. Powstrzymajmy się od negatywnych komentarzy na temat tego, co się dzieje, oraz na temat innych dzieci biorących w tym udział. Krytykowanie tych, którzy nas krytykują, to toksyczne błędne koło. Nie chcemy przekazywać naszym dzieciom takiego wzorca.
Ostre wypowiedzi na temat sprawców wykluczenia nie są w żadnej mierze pomocne, szczególnie jeśli mowa o dzieciach… Choć może się to wydawać sprzeczne z intuicją, dzieci często martwią się, że rodzice „znienawidzą” ich kolegów, którzy izolują je od grupy. Czasami po cichu liczą na to, że pewnego dnia ci sami koledzy w końcu je zaakceptują. A gdy już się to wydarzy, nie chcą znaleźć się w sytuacji, w której rodzice nie cierpią ich nowych znajomych.
Bywa też, że dziecko dołącza do nas w krytyce i psychoanalizowaniu rówieśników, z którymi ma trudności. Może to sprawić, że zacznie widzieć w nich wrogów, co dodatkowo pogorszy sytuację, która będzie mu się wydawać bardziej przerażająca i niemożliwa do rozwiązania. Innymi słowy, naszym zadaniem jest pomoc dziecku w uniknięciu tego emocjonalnego labiryntu i odnalezieniu prostej drogi.
Niekiedy, pragnąc ochronić swoje dziecko, możemy też ulegać pokusie, by wyrażać niepokój o rodziny rówieśników dopuszczających się wobec niego przemocy albo wręcz je krytykować. Jednak większość naszych informacji na temat innych rodzin pochodzi z drugiej ręki albo opiera się wyłącznie na domysłach. A nawet jeżeli jesteśmy przekonani, że nasze opinie są uzasadnione i zgodne z rzeczywistością, wyrażanie ich nie zwiększa poczucia bezpieczeństwa naszych dzieci.
To niełatwy temat. Ufamy, że w szkole dzieci będą bezpieczne. Gdy coś idzie nie tak, nasza reakcja jest często bardzo silna. Odczuwamy trudną mieszankę bezbronności, rozczarowania, lęku i złości.
Poprzez złość próbujemy sobie poradzić z brakiem emocjonalnej równowagi. Podobnie jak mamy tendencję do podnoszenia głosu, gdy wydaje nam się, że nie jesteśmy słyszani, często atakujemy drugą osobę, kiedy czujemy się zranieni. Gdy mamy do czynienia z instytucją (szkołą), która w naszym poczuciu ignoruje zgłaszane przez nas obawy dotyczące traktowania naszego dziecka przez innych lub niedostatecznie na nie reaguje, może to w nas budzić frustrację lub nawet wściekłość. Choć jest to trudne, w takich chwilach warto starać się powrócić do emocjonalnej równowagi. Rzecz jasna chcemy sprawiedliwości, lecz jeżeli zareagujemy furią i skierujemy ją przeciwko nauczycielom, przestraszymy nasze dziecko. A niezależnie od tego, co czujemy, wciąż będzie ono musiało spędzać jakieś sześć czy osiem godzin dziennie w tym środowisku, z nauczycielami lub dyrekcją, na których złorzeczymy.
Żaden nauczyciel ani dyrektor szkoły nie wybrał tego zawodu dla pieniędzy i sławy. Przeważająca większość pedagogów naprawdę troszczy się o swoich uczniów i dokłada starań, aby w klasach panowała zdrowa atmosfera. I rzeczywiście w szkolnych salach jest zazwyczaj bezpiecznie. Problemy pojawiają się najczęściej w autobusach, na korytarzach, w łazienkach, szatniach i oczywiście na przerwach.
Dlatego w kontakcie z pedagogami lepiej przyjąć ton dociekliwy, nie oskarżycielski. Tak, to ważne, by przedstawić swój punkt widzenia. Jednak prawdopodobnie nauczyciele będą mieli własny ogląd sytuacji. Uczestniczyłem w niezliczonych spotkaniach rodziców i nauczycieli, które były przesycone napięciem i zdominowane przez próby ustalenia, czyja wersja wydarzeń jest słuszna, a każda ze stron była przekonana, że ta druga nie rozumie, co naprawdę się stało. Gdy zauważam, że rozmowy zmierzają w tym kierunku, często proszę o chwilę przerwy, w czasie której zwracam się do rodzica lub opiekuna: „Nikt nie zna pańskiego dziecka w otoczeniu rodzinnym tak dobrze jak pan/pani”. Do nauczyciela zaś mówię: „Nikt nie zna tego dziecka w środowisku szkolnym tak dobrze jak pan/pani”. Następnie stwierdzam: „Dzięki temu tworzą państwo zespół, który jest w stanie wypracować sposoby na to, by poradzić sobie we wszystkich tych miejscach pomiędzy domem a szkołą, w których mamy do czynienia z trudnościami”.
Czuję się w obowiązku, by zaznaczyć tutaj, że spotykałem się z sytuacjami, gdy nauczyciel umniejszał wagę problemu i zachowywał się konfrontacyjnie, ale nie zdarza się to często. Jeżeli tak się dzieje, często jest to niezamierzone i nieświadome. Rodzice mają wówczas pełne prawo, by wyrazić zaniepokojenie i nalegać na dokładne zbadanie sprawy, informując zarówno nauczyciela, którego to dotyczy, jak i dyrekcję szkoły. Tak czy inaczej zasada „bądź dociekliwy, nie oskarżycielski” wciąż ma tu zastosowanie i pomaga nam zachować równowagę wewnętrzną oraz zwiększa szanse, że zostaniemy lepiej wysłuchani przez osoby, do których zwracamy się o pomoc.
W miarę rozwoju mojego rozumienia rzeczywistej dynamiki konfliktów społecznych coraz rzadziej używam określeń „dręczenie” i „dręczyciel”12. Większość dzieci, z którymi pracuję, woli termin „dokuczanie”. „Dręczenie” (ang. bullying) to słowo bardzo silnie nacechowane. Dzieci raczej starają się go unikać, chyba że sytuacja jest naprawdę poważna. Mogą zacząć tak mówić, jeżeli wielokrotnie słyszały to określenie z ust dorosłych. Kiedy rozmawiam z rodzicami, wolę stosować terminy takie jak „wykluczenie” lub „nadmiernie kontrolujące zachowanie”. Nie chodzi mi o to, by umniejszać w ten sposób krzywdę związaną z marginalizacją. Jednak ważne jest, by konkretniej odwoływać się do motywacji leżącej u podłoża zachowań dziecka, które dokucza innym.
Dzieci, które zachowują się w nadmiernie kontrolujący sposób, chcą mieć poczucie władzy. Usiłują to różnie osiągnąć. Mogą na przykład przeszkadzać nauczycielowi w prowadzeniu lekcji, ustawicznie zwracać na siebie uwagę albo starać się zdominować rodziców i innych członków rodziny. (Zob. Mówienie prawdy i skarżenie. Historia Emmy).
Każdy, kto stara się przesadnie kontrolować, zasługuje na to, by go zrozumieć. Użycie określenia „nadmiernie kontrolujące zachowanie” pozwala nam skierować światło na to, co jest przyczyną, a nie skutkiem. Gdy powstrzymamy się od oceny, możemy skupić się na tym, co rzeczywiście ważne: na dociekaniu przyczyn, dla których dziecko postępuje w taki sposób. Jeżeli naszym głównym celem jest, aby wszystkie dzieci, których dotyczy dana sytuacja, uwolniły się od niezdrowej dynamiki, warto najpierw zrozumieć, co leży u jej podłoża.
Jest mniejsze prawdopodobieństwo, że rodzice dziecka będącego prowodyrem konfliktowej sytuacji zaprzeczą lub przyjmą postawę defensywną, jeżeli nauczyciele lub pedagodzy szkolni w rozmowie z nimi będą mówić o „nadmiernie kontrolującym zachowaniu”. Istnieje większa szansa, że zgodzą się wówczas na wspólne wypracowanie planu obejmującego wszystkie sfery życia dziecka, w których konieczne jest wsparcie oraz określenie wyraźnych granic.W mojej pracy psychologicznej spotkałem wiele zagubionych dzieci starających się odzyskać równowagę poprzez próby nadmiernego kontrolowania otoczenia. Gdy ograniczyliśmy to, co tak je przytłaczało, zaczęły się odprężać.
Oto kilka przykładów skutecznych metod wsparcia dzieci o nadmiernej chęci kontroli:
zaoferowanie pomocy w nauce,ograniczenie ilości pracy domowej,znaczące zwiększenie regularności i przewidywalności ich codziennego życia,wyeliminowanie brutalnych gier komputerowych,ograniczenie czasu spędzanego przed ekranem,zmniejszenie tempa życia – ograniczenie liczby zajęć i obowiązków pozaszkolnych,uważne planowanie czasu wolnego dziecka i zapraszanie uczniów ze starszych klas do pomocy, aby wspierać zdrowsze formy zabawy i nawiązywania relacji.Rzadko używam określeń „ofiary” i „skrzywdzeni” w odniesieniu do dzieci, które zmagają się z dokuczaniem lub wykluczeniem, gdyż sugeruje to, że są one bierne i być może ponoszą w jakimś sensie odpowiedzialność za to, co się im przytrafia. Dlatego wolę mówić, że są one obiektem dokuczania, że są marginalizowane lub wykluczane. Dziecko wykluczane z grupy jest dehumanizowane. Choć słowo to niezbyt pasuje do rozmowy z dzieckiem, jest to niekwestionowana prawda i zdanie sobie z tego sprawy może pomóc właściwie ukierunkować nasze myślenie. Poprzez wykluczenie lub marginalizację dzieci pozbawiane są podstawowego wymiaru człowieczeństwa. Grupa może nieświadomie zacząć postrzegać marginalizowaną osobę jako „gorszą”, „nie tak wartościową”, a wreszcie „mniej ludzką niż my”. Bez wątpienia to naszym zadaniem jest pomóc dzieciom w dostrzeganiu człowieczeństwa w każdej osobie. To nasza odpowiedzialność jako rodziców i nauczycieli.
W całym bólu i złożoności społecznego kryzysu, przez który przechodzą nasze dzieci, warto przede wszystkim pamiętać, że każda z osób, których dotyczy ta sytuacja, ma prawo zostać wysłuchana oraz potraktowana z poszanowaniem jej człowieczeństwa. Może to się zdawać oczywiste, a wręcz brzmieć górnolotnie i filozoficznie, ale gdy przeczytamy zawarte w tej książce historie wspólnie z dzieckiem cierpiącym z powodu wykluczenia lub bycia niedostrzeganym, zrozumie ono, że nie jest samo, że wciąż istnieje nadzieja i że może zostać zaakceptowane takie, jakie jest.
Kim John Payne, magister pedagogiki, od ponad 30 lat pracuje jako doradca, edukator, konsultant i badacz. Jest autorem głośnych książek: Wychowanie w duchu prostoty, Nowa dyscyplina. Ciepłe, pewne i spokojne wychowanie od małego dziecka do nastolatka, Jak dawać radę, gdy dziecko nie daje rady. Praktyczny przewodnik po rodzicielstwie, a także Games Children Play II [Gry dla dzieci II] oraz współautorem publikacji Beyond Winning. Smart Parenting in a Toxic Sports Environment [Więcej niż wygrana. Mądre rodzicielstwo w toksycznym środowisku sportowym].
Luis Fernando Llosa, Amerykanin pochodzenia peruwiańskiego, jest nagradzanym dziennikarzem sportowym, reporterem śledczym oraz mówcą. Od 25 lat pracuje z młodzieżą jako konsultant sportowy. Przez 12 lat był związany z czasopismem „Sports Illustrated”, jest współautorem książki Beyond Winning [Ponad wygrywaniem], ponad 500 razy występował w mediach lokalnych i ogólnokrajowych, m.in. CBS, CNN, FOX, NPR oraz Univision.
1 Zob. raport Katarzyny Makaruk Przemoc rówieśnicza [w:] Dzieci się liczą 2022. Raport o zagrożeniach bezpieczeństwa i rozwoju dzieci w Polsce, online: http://tinyurl.com/raport-przemoc (dostęp: 27.02.2024).
2 Martin E.P. Seligman, twórca psychologii pozytywnej i badacz rezyliencji, oraz Gabriella R. Kellerman w książce Umysł jutra. 5 psychologicznych supermocy kluczowych w pracy dziś i w niepewnej przyszłości (tłum. D. Gasper, Warszawa 2023) wymieniają jako ważne umiejętności przyszłości kolejno: rezyliencję, zwinność poznawczą, szybkie nawiązywanie relacji międzyludzkich oraz umiejętności prospekcji i kreatywność.
3 Trauma to nie samo trudne wydarzenie, ale też wpływ, jaki wywiera ono na nasze funkcjonowanie – a ten zależy od tego, w jaki sposób zintegrujemy owo wydarzenie. Bessel van der Kolk pisał: „[…] trauma nie jest tylko zdarzeniem, które miało miejsce kiedyś w przeszłości; to także ślad, jaki to wydarzenie odcisnęło w umyśle, mózgu i ciele. Ten ślad ma konsekwencje: zmienia sposób, w jaki ludzki organizm radzi sobie w teraźniejszości”, tenże, Strach ucieleśniony. Mózg, umysł i ciało w terapii traumy, Warszawa 2019, tłum. M. Załoga, s. 32 (przyp. red.).
4 Serdeczne podziękowania dla dr Dee Joy Coulter, której praca posłużyła za podstawę powyższych porównań (przyp. aut.)
5 Wiktymizacja w tym kontekście odnosi się do stopniowego utożsamiania się przez dziecko z rolą ofiary i wiążących się z tym zmian w jego odbiorze sytuacji, reakcjach emocjonalnych oraz zachowaniach (przyp. red.).
6 Payne wskazuje tu na dwa rodzaje siły: pierwszy płynie z poczucia, że mamy na kim polegać, nie jesteśmy sami – możemy liczyć na wsparcie. Drugi ma źródło we wzięciu odpowiedzialności za swoje działanie i realnym stawieniu czoła trudnościom (przyp. red.).
7 W licznych przykładach, scenkach, proponowanych zdaniach i bezpośrednich zwrotach do czytelników i czytelniczek postanowiliśmy wymieszać formy gramatyczne i stosować je zamiennie, aby nie utrudniać lektury wariantami zapisywanymi po ukośnikach. Mamy nadzieję, że z łatwością dopasujecie przekaz do formy, której będziecie na co dzień używać (przyp. red.).
8 Wiele przekonań na temat ekstrawertyków i introwertyków ma charakter stereotypów – a te utrudniają dostrzeganie dziecka w całej jego złożoności i niepowtarzalności. Warto zatem pamiętać, że ekstrawersja to pojęcie używane przez psychologów do opisu jednego z wymiarów osobowości – i że zawsze mówią oni o kontinuum pomiędzy ekstrawersją a introwersją. Za Encyklopedią PWN: ekstrawersja [łac. extra ‘na zewnątrz’, verto ‘obracam’], psychol. cecha osobowości wyodrębniona przez C.G. Junga, oznaczająca jej ukierunkowanie „na zewnątrz”; skłonność do kierowania uwagi i zainteresowań na świat zewnętrzny, na otoczenie, innych ludzi (przyp. red.).
9 Introwersja (łac. introversus ‘zwrócony do środka’) (…) skłonność do skupiania się na własnych przeżyciach wewnętrznych przy braku zainteresowania światem zewnętrznym; dla typu osobowościowego introwertyka charakterystyczna jest przewaga myślenia nad działaniem, duża wrażliwość, wysoki stopień samoświadomości, a zarazem powściągliwość i trudności w kontaktach z innymi ludźmi oraz w przystosowaniu się do otoczenia, tamże (przyp. red.).
10 Nie każdy introwertyk czy ekstrawertyk będzie przejawiał cechy przytoczone przez Payne’a (przyp. red.).
11 Słowo „aroganckie” jako ocena i uproszczenie nie stanowi adekwatnego i rzeczowego opisu zachowania dziecka, nadal jednak funkcjonuje w powszechnym użyciu – to zatem prawdopodobne, że rodzic usłyszy je z ust nauczyciela (przyp. red.).
12 W oryg. bullying. W dalszej części książki autor używa jednak tego słowa, aby opisać konkretne zachowania. Można zatem przypuszczać, że apeluje tutaj o unikanie przypisywania dzieciom – oraz sytuacji, w której ma miejsce dokuczanie lub wykluczenie – jednoznacznie stygmatyzującej etykiety „dręczyciela” czy „dręczenia” (przyp. red.).